Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jedna noc tak wiele zmienia [Z]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:22, 18 Kwi 2011    Temat postu: Jedna noc tak wiele zmienia [Z]

Witam wszystkich w poszukiwaniu fanfiction trafiłam na to urocze forum i postanowiłam zostać na dłużej przeczytałam wiele Waszych opowiadać i jestem pod wrażeniem. Postanowiłam stworzyć coś własnego, będzie to pierwsze moje "dzieło" udostępnione większej publiczności więc proszę o wyrozumiałość. Oczywiście konstruktywna krytyka mile widziana!




I.
House wiedział, że tym razem przesadził. Czuł, że przekroczył wszelkie granice, które przecież sam sobie ustalił. Obracał w dłoniach zimną szklankę wypełnioną whisky. Zupełnie nie zwracał uwagi na głośny tłum, kłębiący się tuż koło niego. Siedział przy barze, ale jego myśli były daleko stąd. Były skupione na pewnej kobiecie, którą dopiero co bardzo zranił. Nie wiedział, dlaczego zawsze tak bardzo lubił droczyć się z Cuddy. Zdawał sobie sprawę, że każdym poniżeniem, każdą docinką czy złośliwym komentarzem ranił ją. Zastanawiał się wielokrotnie, dlaczego musi być takim dupkiem dla kobiety, która zawsze była przy nim. Nieważne ile razy przez niego płakała- była zawsze, kiedy jej potrzebował. Ukrył twarz w dłoniach. Ogarnął go ból. Rozczarowanie sobą samym zawładnęło jego umysłem. Jednym łykiem opróżnił szklankę.
- Kobieta, co? – zapytał barman zza bufetu.
- Jeszcze jedna – zażądał House, całkowicie ignorując jego pytanie.
- Ty coś spieprzyłeś, czy ona? – ciekawski barman nie dawał za wygraną.
- Psychoanalityk dla ubogich się znalazł! Dorabiasz sobie po godzinach?
- Po prostu chciałem pomóc – odparł barman skrzywiony, podsuwając mu kolejną szklankę.
House sięgnął do kieszeni po telefon. Odszukał numer Cuddy i zatrzymał kciuk nad przyciskiem z zieloną słuchawką. Wolną ręką sięgnął po whisky, by dodać sobie otuchy. Nacisnął. Automatyczna sekretarka.
- Następna – rzucił szorstko do barmana.
- Zanim ci naleję, muszę poprosić o twoje kluczyki – powiedział barman, wyciągając otwartą dłoń.
- Przyszedłem pieszo – wymamrotał House.
- Daj spokój, widziałem twój motor – naciskał barman. –Oddaj kluczyki, albo nie będzie więcej whisky.
House sam się sobie dziwił, ale posłusznie upuścił kluczyki na wyciągniętą dłoń. Zapatrzył się w świeżo nalany, złocisty płyn. Poczuł ucisk w klatce piersiowej, a przed oczami stanęła mu zapłakana twarz Cuddy sprzed kilku godzin. Czuł się okropnie. Nie poznawał samego siebie, nie wiedział, skąd u takiego cynika wyrzuty sumienia. Kochał ją. Tego akurat był pewien. Jego głowę wypełniła w całości tylko jedna myśl- musi być teraz przy niej. Musi naprawić to, co spieprzył. Jeśli nie chce jej stracić na zawsze, musi być teraz z nią. Odsunął od siebie wciąż pełną szklankę.
- Zmieniłem zdanie, oddaj mi kluczyki – powiedział do barmana podnosząc się z krzesła.
- Sam nie wiem… A co, jeśli będziesz miał wypadek? – mężczyzna wyraźnie się zawahał.
- Jestem kaleką. Co gorszego może mnie spotkać? – zapytał House ironicznie.
Odebrał od barmana kluczyki, wcisnął mu w dłoń kilka banknotów i pokuśtykał do wyjścia. Bez cienia wątpliwości wsiadł na motor i ruszył ciemną ulicą.


P.S. Z góry przepraszam za wszelkie powtórzenia, ale w moim opowiadaniu nie będzie Lisy i Grega. Będę posługiwała się wyłącznie ich nazwiskami, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że mówią do siebie po imieniu. Cuddy to Cuddy, a House to House


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alcusia dnia Wto 22:22, 26 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:44, 18 Kwi 2011    Temat postu:

Podoba mi się, zachowanie podobne do House'a, coś zawinił, więc pije, czekam na dalszą część.:>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
noway_
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:02, 18 Kwi 2011    Temat postu:

Witam
Jeśli to debiut, to naprawdę udany . Fajnie się zaczyna. Jestem ciekawa, co powiedział House, że Cuddy się popłakała. Musiało być to naprawdę coś okrutnego, trafiającego w czuły punkt, bo Cuddy jest silną kobietę, która nie płacze za byle co. Jestem ciekawa, jak to rozwiniesz. Błędów nie widać, nie słychać xD.
Czasu i weny na kolejne części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:26, 19 Kwi 2011    Temat postu:

Dziękuję za miłe słowa kolejna krótka część kolejne będą dłuższe!


II.
Zaczęło padać. Zimne krople stukały w okno. Cuddy skuliła się na sofie. Włączony telewizor był jedynym źródłem światła, ale nie przeszkadzało jej to. Czuła przerażającą samotność i wiedziała, że nie otrząśnie się z niej łatwo. Nie płakała, już więcej nie mogła. Jakby przytłoczona życiem, osunęła się na podłogę. Lisa, jesteś taka słaba- pomyślała. Dlaczego, do jasnej cholery, przejmujesz się tym, co mówi ten dupek? Przecież on nic dla ciebie nie znaczy, kochałaś go, ale to już przeszłość. Nie może ci na nim zależeć, nie po tym wszystkim, co ci zrobił! – próbowała przekonać samą siebie. Odgarnęła włosy z czoła i wstała. Cichutko weszła do pokoju Rachel. Dziewczynka spała spokojnie nie zdając sobie sprawy, jak bardzo cierpi właśnie jej mama. Cuddy pogładziła jej ciemne włoski bardzo delikatnie uważając przy tym, by jej nie obudzić.
- Faceci to dranie, skarbie – szepnęła do córki. – Dlaczego te największe dupki potrafią wwiercić się w twoje serce i duszę tak, że nie można ich stamtąd wyrzucić nawet, kiedy bardzo się chce? Ale wiesz co, malutka? Mamusia obiecuje ci, że już więcej nie będzie smutna przez żadnego łajdaka. A już na pewno nie przez House’a. On nawet na to nie zasługuje. Obiecuję, skarbie. Będziemy tylko we dwie i będziemy cholernie szczęśliwe. Ty i ja. Kocham cię – powiedziała zanurzając twarz we włosach Rachel.
Poprawiła kocyk w łóżeczku dziewczynki i wróciła na sofę. Przetarła spuchnięte oczy i oparła głowę o poduszkę. Zamknęła oczy i natychmiast zasnęła.

P.S. Moja historia dzieje się w rzeczywistości, gdzie Cuddy ma dziecko, a ona i House przeżyją wspólną noc po raz pierwszy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alcusia dnia Śro 1:14, 20 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:35, 19 Kwi 2011    Temat postu:

No trochę krótka część
Ale ładnie, nie wiem co napisać, bo nie mam jakoś weny do komentarzy, a więc wybacz, że jest on tak krótki.
Życzę weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:10, 20 Kwi 2011    Temat postu:

Przed zaśnięciem kolejna część, już nieco dłuższa miłego czytania!

III.
House zaparkował motor pod domem Cuddy. Ściągnął kask i zgasił silnik. Nawet nie zauważył, że padało. Spojrzał w jej okno i zobaczył odbicie telewizora w szybie. A więc jeszcze nie śpi – pomyślał. Ogarnęła go fala strachu. Cała pewność siebie, której zazwyczaj miał pod dostatkiem uleciała z niego jak powietrze z przebitej opony. Jego przeprosiny, które ułożył sobie w głowie po drodze zmieniły się nagle w ciąg słów, pozbawionych sensu.
- Nie bądź ciotą. Ona cię teraz potrzebuje – powiedział głośno sam do siebie.
Powoli podszedł do drzwi i cicho zastukał. Raz. Potem drugi. I trzeci. Cisza. Stojąc pod drzwiami wyraźnie słyszał odgłosy telewizora. Zapukał raz jeszcze. Znowu nic. Nacisnął klamkę. Drzwi nie był zamknięte, więc pchnął je i wszedł do środka.
- Cuddy? – rzucił w ciemność nieśmiało.
Wszedł głębiej zamykając drzwi. Swe kroki pokierował od razu do salonu. Ujrzał ją zawiniętą w koc skuloną na kanapie. Spała. Brała krótkie, przerywane oddechy. Była taka niespokojna nawet podczas snu... House podszedł do niej i usiadł na podłodze. Uważnie się jej przyglądnął. Była piękna. Nawet ze spuchniętymi, czerwonymi oczami, z rozczochranymi włosami, bez makijażu. Ostrożnie pogładził ją po twarzy. Wzdrygnęła się pod wpływem jego dotyku. Jego oczy chłonęły każdy detal jej twarzy, a jego dłoń zapamiętywała niecierpliwie fakturę jej skóry. Była gładka jak aksamit, mocno opięta na kościach policzkowych. Tak blada, że aż niezdrowa. Mógł policzyć każdą rzęsę, każdą zmarszczkę wokół jej ust. Wiedział, jak wiele zmarszczek na twarzy przysporzył jej jego trudny charakter. W telewizji coś strzeliło. Leciał właśnie jakiś żałosny serial kryminalny. House podniósł się i rozejrzał w poszukiwaniu pilota. Kolejny strzał. Kobieta przekręciła się niecierpliwie. I kolejny. Cuddy otworzyła oczy i jej wzrok napotkał błękitne tęczówki House’a.
- Co ty tu robisz? – prawie wykrzyknęła podnosząc się gwałtownie.
- Przyszedłem porozmawiać.
- Wynoś się! Nie chcę cię więcej widzieć! – syknęła. – Jesteś pijany! Czuję od ciebie wódkę!
- To whisky.
- Naprawdę myślisz, że obchodzi mnie, jakim alkoholem się poisz?
- Chcę cię przeprosić – powiedział poważnie.
- Nie potrzebuję twoich fałszywych przeprosin! Myślisz, że schlejesz się, zakradniesz się do mojego domu jak złodziej, powiesz parę kłamstw i wszystko będzie dobrze? Nie będzie dobrze! Masz zniknąć z mojego życia House – wycedziła Cuddy szorstko.
- Posłuchaj… Nie chciałem cię zranić. Wiem, że jestem strasznym dupkiem, ale to, co zrobiłem teraz wykracza nawet poza moją dupkowatość. Przesadziłem. Przepraszam – powiedział House cicho.
Cuddy spojrzała na niego zaskoczona. To nie był House, jakiego znała. To nie był niepoważny cynik, który za wszelką cenę starał się ukryć swoje uczucia. Dojrzała szczerość w jego oczach. Dostrzegła, jak wiele go kosztowało to krótkie zdanie.
- Mój Boże, tobie naprawdę jest przykro – szepnęła z niedowierzaniem.
- Pewnie powinienem tutaj rzucić jakąś sarkastyczną ripostą, co? Wybacz, ale nic nie przychodzi mi teraz do głowy. Możesz to uznać jako ewidentny dowód na to, że naprawdę żałuję.
- W porządku – powiedziała wzruszając ramionami i siląc się na obojętność. – Jeśli to, że przyjmę przeprosiny w jakiś sposób zmniejszy twoje wyrzuty sumienia, niech będzie.
- Nie zasłużyłaś na takie traktowanie z mojej strony. Wyrządziłem ci straszne rzeczy – powiedział House opierając się o ścianę i chowając twarz w dłoniach.
Wyglądał tak żałośnie, że Cuddy mimowolnie podniosła się i podeszła do niego. Delikatnie odciągnęła jego ręce od twarzy i spojrzała mu w oczy.
- Idź już, House. Idź do domu. Połóż się. Porozmawiamy jutro, jak będziesz trzeźwy.
Mężczyzna zakołysał się lekko – wypity alkohol dopiero teraz uderzył w niego z pełną mocą.
- Nie chcę być sam – wyjęczał cicho.
Cuddy ściągnęła brwi.
- Możesz przespać się na kanapie, jeśli chcesz – powiedziała powoli.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – odparł House pocierając czoło.
- Jesteś pijany. Nie wsiądziesz na motor w takim stanie.
- Dlaczego to robisz? Dlaczego po tym wszystkim, co ci zrobiłem martwisz się o mnie? – zapytał spoglądając jej w oczy.
- Ludzki odruch – stwierdziła sucho odwracając głowę. – Poczekaj, przyniosę ci jakąś pościel.
Zabrała swój koc z sofy i zniknęła w sypialni. Wróciła z puchową kołdrą i niewielką poduszką.
- Połóż się. Porozmawiamy rano – powiedziała biorąc go za rękę.
Pozwoliła, by uwiesił się na niej całym ciężarem. Wycieńczony i pijany opadł na sofę.
- Zaraz! Zdejmij najpierw buty i tę mokrą kurtkę – powiedziała szybko, ale było za późno.
House usnął natychmiast i pochrapywał już cicho. Cuddy westchnęła i zaczęła siłować się z bezwładnym ciałem. Rozebrała go nie bez trudu i nakryła kołdrą. Stojąc nad nim, zapatrzyła się w tę spokojną we śnie twarz. Sama nie wiedziała, dlaczego jej ręka spoczęła na nieogolonym policzku. Nie rozumiała, dlaczego pochyliła się nad nim i musnęła wargami jego czoło. Przeraziła ją ta troską, która nagle nią zawładnęła. Troska o kogoś, kogo powinna wyrzucić ze swojego życia już dawno temu, ale nigdy nie była dość silna żeby to zrobić. Darzyła go uczuciem, z którego nie zdawała sobie sprawy. Jej umysł zepchnął je w głąb podświadomości w obawie przed kolejną krzywdą ze strony House’a. Nie mogła tu stać i patrzeć na niego. Nie mogła pozwolić, by tłumione od lat uczucie wzięło teraz górę nad zdrowym rozsądkiem. Przejechała kciukiem po jego ustach, nie odrywając ręki od policzka. Tylko westchnął przez sen. Cuddy sięgnęła do swoich najgłębiej ukrytych pokładów samokontroli. Podniosła się i zniknęła w swojej sypialni, cicho zamykając drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:30, 20 Kwi 2011    Temat postu:

Ja przed zaśnięciem nie zdążyłam.
Podoba mi się twój styl, jestem ciekawa jak rozwiniesz akcję.
I znów nie mam weny
Dobrze, więc życzę jej tobie i czekam na kolejną część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:48, 20 Kwi 2011    Temat postu:

Przeczytałam dzisiaj i muszę przyznać, że mi się podoba. Zaczęło się interesująco, może trochę za dużo zdradziłaś w PS pod drugą częścią, ale i tak będę czytać. Masz ładny styl, robisz mało błędów, a jeżeli już to są to najczęściej braki przecinków (szczególnie w ostatniej części) i zły zapis myślników (powinno być: tekst[spacja]-[spacja]tekst, chyba że jest to np. połączenie nazw dwóch kolorów: czerwono-czarny, to bez żadnej spacji).
Co do treści, to mi się podoba, choć w ostatniej części House nie do końca był House'em. Ja wiem, alkohol różnie wpływa na ludzi, ale ty opisałaś House'a trzeźwego, tylko potrafiącego przeprosić i przyznać się do błędu. Jakby uprościć trochę jego język (i dodać trochę sarkazmu, nie tak, żeby obrazić, ale żeby odczuć house'owatość) i może dodać kilka opisów bardziej pijackiego zachowania, byłoby ok.
Ale czekam na więcej i życzę Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:53, 21 Kwi 2011    Temat postu:

Dziękuję za rady, postaram się do nich stosować tymczasem kolejna część.

IV.

House’a obudził ostry ból nogi. Poderwał się z kanapy, aż zakręciło mu się w głowie. Rozejrzał się. Wokół było zupełnie ciemno, ledwo widział słaby zarys pokoju. Musiał przez chwilę zastanowić się, gdzie jest. Z ogromną mocą uderzyło go wspomnienia z poprzedniego dnia. Kłótnia. Jej łzy. Szklanka whisky. Jej opuchnięte powieki. Jej gładka skóra. Potrząsnął głową, usiłując odgonić od siebie natrętne myśli, które powróciły do jego umysłu i na dobre zagnieżdżały się w jego zakamarkach. Sięgnął do spodni i wyciągnął małą, pomarańczową fiolkę. Szybkim ruchem kciuka otworzył wieczko i wysypał na otwartą dłoń 2 tabletki, które natychmiast połknął. Oczy House’a przyzwyczaiły się już do ciemności. Wstał i kuśtykając niezdarnie bez pomocy laski, wyjrzał przez okno. Położył dłonie na parapecie, a czoło oparł o zimną szybę. Na zewnątrz wciąż padało. Jego motor, zaparkowany przy krawężniku, zbierał cięgi od wielkich kropel. House odwrócił się i ruszył w stronę sypialni Cuddy. Postanowił pojechać do domu, ale zanim wsiądzie na motor musi jeszcze raz ją zobaczyć, wyszeptać, jak bardzo mu przykro, musi jeszcze raz zanurzyć palce w jej ciemnych lokach! Ostrożnie nacisnął klamkę, obawiając się najcichszego skrzypnięcia.
Nie widział jej twarzy, jedynie subtelny zarys ciała w słabym świetle ulicznej latarni, wpadającym przez okno. Leżała na boku, skulona, a przecież miała dla siebie ogromne, dwuosobowe łoże! House poczuł ogromną ochotę, by położyć się obok niej. By obtoczyć ramieniem tę kruchą kobietę, chroniąc ją przed cierpieniem. Ona. On. Jedno łóżko. Splecione ręce. Jego usta przy jej uchu. Gorące szepty. Delikatne pieszczoty. Szybko odrzucił od siebie te myśli, ale one natychmiast wróciły z podwójną mocą, całkowicie obezwładniające. Przytłumiły wszystkie inne swoją nachalną stanowczością. House ruszył wolno w stronę łóżka niepewny, czy w ciemnym pokoju nie wpadnie na coś, co mogłoby narobić niepotrzebnego hałasu. Zawahał się. A co jeśli ona tego nie chce? Jeśli poczuje obrzydzenie? Jeśli mnie stąd wyrzuci? – w jego głowie rozdzwoniły się setki wątpliwości, jednak potężna, egoistyczna potrzeba bycia blisko ukochanej uciszyła je wszystkie w kilka sekund.
Powoli i bardzo ostrożnie położył się na łóżku. Skrzypnęło nieco, ale Cuddy była tak zmęczona, że nawet się nie poruszyła. Oszołomił go niezwykły zapach jej pościeli – delikatny, kwiatowy, świeży. Jak zapach poranka po całonocnej burzy. Wdychał głęboko tą cudowną woń, próbując zapamiętać ją jak najdokładniej. Zbliżył się do Cuddy i dotknął jej włosów. Były cudownie gładkie, a ich faktura zdawała się zapraszać jego palce do pieszczot, krzycząc: wpleć je głębiej! House chciał więcej. Przestał głaskać jej włosy i powiódł ostrożnie palcem wskazującym od szyi, aż po nadgarstek. Jej skóra była taka miękka, taka ciepła! Jakby jego palce dotykały satynowej poduszki. Zrobił to jeszcze raz. I kolejny. Tym razem całą dłonią, nie tylko jednym palcem. Poczuł, że zadrżała i natychmiast cofnął rękę w obawie, że mógłby uszkodzić jedwab jej skóry swoją szorstką łapą. Odczekał chwilę i podsunął się bliżej, jakby ciągnął go do niej jakiś niewidzialny magnes, o niewyobrażalnej mocy. Podparł głowę na łokciu. Nie dotykał jej swoim ciałem, ale jego usta były tylko kilka centymetrów od szczupłego ramienia. Pochylił się i przycisnął wargi do bladej skóry. Pożałował, że znowu się nie ogolił. Jej ciepło wniknęło w głąb jego duszy przez spragnione bliskości usta. Poczuł, że brakuje mu siły, by nadal tłumić uczucia. Chciał trzymać w ramionach ten skarb, który śpiąc nawet nie zdawał sobie sprawy, że on, House, jest tuż obok. Sam się sobie dziwił, ale nie pragnął od niej seksu. Nie w tym momencie. Samotna od tylu lat dusza pragnęła mieć w niej podporę, nadzieję, szczęście. Chciał, by była jego kobietą i przyjacielem zarazem. Przysunął się jeszcze bliżej i ostrożnie przywarł do niej całym ciałem. Uformował je dokładnie w taką pozycję, w jakiej leżała ona. Dotykał jej każdym centymetrem. Między nimi była tylko nieznośna, cienka warstwa jego ubrania, jej piżamy i kolorowy koc. Cuddy poruszyła się niespokojnie, kiedy przytulił policzek do jej łopatki. Jego lewa dłoń znów zaczęła wodzić ścieżki od szyi, przez zagłębienie w łokciu, aż po palce. Nie wiedział, czy przez sen, czy na jawie, Cuddy schwyciła dłoń i splotła jego palce ze swoimi. House zadrżał, a po jego ciele rozeszło się cudowne ciepło. Zrozumiał, że to było możliwe. Całkiem realne. Ich związek. Do tej pory coś tak zupełnie abstrakcyjnego, w jego wyobraźni zyskało nowe życie. Zobaczył siebie przy niej. Widział jej szczęście. Swoje szczęście. Widział dorastającą Rachel, którą traktował, jak własne dziecko. I nagle idylliczna fantazja prysła, a Cuddy poderwała głowę niepewna, co się dzieje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
noway_
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:15, 21 Kwi 2011    Temat postu:

Powiem, że to jest naprawdę dobre . Masz styl pisania, który zmusza czytelnika do połykania tekstu wzrokiem. Bardzo fajnie opisałaś uczucia House. Jego niepewność przed Cuddy i jego uczuciem do niej. Wychodzą Ci takie romantyczne sceny . Jestem również ciekawa, co zrobi Lisa, kiedy już się obudzi. . Błędów nie widziałam, przynajmniej nie rzucały się w oczy.

Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:40, 21 Kwi 2011    Temat postu:

Bardzo dziękuję postaram się wkrótce wrzucić kolejną część. Pozdrawiam wszystkich, którzy tak, jak ja kochają Huddy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:42, 21 Kwi 2011    Temat postu:

Więc...
Fantazje House dotyczące dorastającej Rachel... trochę nie House'owe, ale wiadomo... ci zakochani... Co do całej treści, bardzo ładnie, ale zastanawiam się dlaczego w kilku miejscach postawiłaś wykrzyknik. Zresztą mniejsza o to.
Podoba mi się to w jaki sposób okazałaś tą obawę House'a względem Cuddy, naprawdę ładnie ci to wyszło.
Życzę weny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:46, 21 Kwi 2011    Temat postu:

Fajnie, naprawdę fajnie. Coraz bardziej mi się to wszystko podoba. Ładnie opisana scena, słodka, ale mi się podoba. Wchodzenie do łóżka całkiem w stylu House'a. Choć ten motyw akurat jest częsty, jednak w każdym ficku inaczej przedstawiony i to mi się podoba.
Niestety jeśli chodzi o otwarte pokazywanie uczuć, House przestaje być sobą. Ale to w końcu Twój fick i Twój House, może wreszcie choć trochę zmądrzał.
Czekam na więcej i życzę Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:23, 21 Kwi 2011    Temat postu:

Przeczytałam wszystko naraz i muszę ci powiedzieć...ŁOOOO matko!
Bardzo, bardzo mi się to podoba. Moim zdaniem świetnie opisujesz uczucia.
Błędów ci nie wykryje, jestem w tym kiepska
Jesteś zÓa! Przerwać w takim miejscu!!!
Pisz szybko następną część!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blanka.
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 20 Kwi 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:59, 21 Kwi 2011    Temat postu:

Niesamowite! Bardzo mnie wciągnęło. Czyta się jak dobrą książke Niecierpliwie czekam na dalsze części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:34, 22 Kwi 2011    Temat postu:

Wrzucam kolejną część, mam nadzieję, że się spodoba miłego czytania!

V.

- House? Wydawało mi się, że pościeliłam ci w salonie – wychrypiała Cuddy, przecierając oczy.
- Tam jest zimno, a twój tyłek jest jak jeden wielki grzejnik. Marnotrawstwem byłoby nie skorzystać – odparł House.
Cuddy zignorowała jego docinkę, przekręciła się na plecy i spojrzała mu w oczy. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz był tak blisko. Kiedy mogła rozróżnić każdy odcień błękitu jego tęczówek. Wydawało jej się, że zagląda wprost w jego duszę. Skrzywdzoną. Stęsknioną. Zgorzkniałą z samotności. Chciała ukoić jego ból, wypełnić pustkę, którą zdawał się mieć w oczach. Jego dłoń nadal spoczywała na jej ramieniu. Nie odepchnęła jej.
- House… – westchnęła cicho.
Drgnął, poruszony czułością, z jaką wypowiedziała jego nazwisko. Myślał, że śni. Albo, że przesadził z vicodinem, a jego spragniony miłości umysł podsuwa mu kolejną halucynację, balsam na jego serce. Dotknęła palcami jego szorstkiego policzka, a jemu zakręciło się w głowie. Poczuł, jak jej dotyk przenika przez jego skórę, mięśnie i dociera aż do kości. Czuł ją całym sobą. Nieświadomie wtulił twarz we wnętrze jej dłoni. Chwilo trwaj, boś piękna! – krzyczały radośnie jego myśli.
- Jesteś… – zaczął i zamilkł.
Chciał powiedzieć jej wszystko, co do tej pory tkwiło w nim, głęboko ukryte przed światem. Chciał powiedzieć jej, jaka jest dla niego piękna, pociągająca, zmysłowa, słodka, taka krucha.
- Jaka jestem, House? – nie chciała ustąpić.
- Chcę, żebyś była moja – szepnął cicho, zanim zdążył zatrzymać to w sobie.
Bacznie obserwował jej reakcję, wystraszony własnymi słowami. Myślał, że ją zaskoczy, zszokuje, wystraszy. Ale ona ani trochę się nie bała. Patrzyła na niego spokojnie, trochę z niedowierzaniem, że oto Gregory House otwiera się przed nią. Cała złość i rozżalenie kumulujące się w niej od lat uleciały nagle w eter.
- Jeszcze nie wytrzeźwiałeś? – spytała z uśmiechem.
- Najwyraźniej – odparł i przetoczył się na plecy, odrywając dłoń od jej ramienia. Zabolało. – Pójdę już – powiedział i podniósł się, błagając ją w duszy, by go powstrzymała, by nie pozwoliła mu teraz odejść.
- Zaczekaj – szepnęła najciszej jak umiała. Ale on usłyszał. Tylko to pragnął usłyszeć.
- Chcesz mnie lubieżnie wykorzystać? – zapytał, rozkoszując się jej cichą prośbą.
- Nie, House. Nie chcę cię wykorzystać. Chcę się z tobą kochać – powiedziała, tonąc w błękicie jego oczu.
Podniósł głowę i spojrzał na nią. Jego niewzruszona twarz wyrażała teraz szok, podekscytowanie, niedowierzanie. Nie był pewien tego, co właśnie usłyszał. Po jego ciele powoli rozchodziło się ciepło, którego nie czuł od tak dawna! Ile razy marzył o tych słowach? Ile razy fantazjował o kobiecie, która leżała teraz przed nim, zaglądając mu w oczy?
- Mój alkoholowy oddech wystarczył, by upoić również ciebie. Czy może obaliłaś sama coś przed zaśnięciem? – spytał ironicznie, nie dając po sobie poznać, że jego serce właśnie nadęło się szczęściem tak, że niemal bolało.
Cuddy była jak zamroczona. Nie usłyszała nawet jego pytania. Nie panowała nad własnymi słowami. Nie panowała nad swoim ciałem. Nie panowała nad umysłem, który już tworzył w najlepsze wizje, w których ona, on i pożądanie grali główne role. Mężczyzna jej życia był tak blisko i doprowadzało ją to do szaleństwa. Mężczyzna mojego życia – pomyślała raz jeszcze, analizując każde słowo. Bez wahania przyciągnęła jego twarz do swojej, wpijając się w jego usta. Natychmiast oddał pocałunek, zamykając oczy. Bez zastanowienia, tak po prostu. Była delikatna, a jednocześnie stanowcza, niepewna, a jednocześnie zdecydowana. Jęknął cicho, gdy wsunęła mu język do ust. Czuł, że oto dzieje się to, co było nieuniknione. To, co musiało się wreszcie stać. Ostrożnie położył lewą dłoń na jej lędźwiach, bojąc się, że mógłby ją spłoszyć. Że przez jego dotyk mogłaby zniknąć jak poranna mgła. Zadrżała. Przysunęła się bliżej. Niebezpiecznie blisko. Czuł ucisk jej piersi na swoim torsie, czuł jej dudniące serce i krótkie oddechy. Przerwała pocałunek, by mu się przyjrzeć. Wciąż miał zamknięte powieki, a jego usta drżały jeszcze lekko.
- Powiedz mi, co czujesz, House – zażądała stanowczo.
- Dlaczego przychodzi ci ochota na analizę moich uczuć w takim momencie? – westchnął ciężko.
- Po prostu powiedz.
House powoli otworzył oczy i zerknął na nią. Wygładził kciukiem pojedynczą zmarszczkę na jej czole. Odetchnął głęboko rozkoszując się jej zapachem.
- Nigdy nie byłem zbyt dobry w wyrażaniu uczuć – przyznał powoli. – Nie możemy zająć się czymś, w czym jestem naprawdę świetny? – spytał łobuzersko.
- House! – skarciła go wzrokiem.
- Pragnę cię Cuddy… Ciebie i twojego wielkiego tyłka. Pragnę was oboje – wymruczał jej do ucha.
Cuddy zadrżała, a po jej plechach przebiegł przyjemny dreszcz. Drugi raz tej nocy przyciągnęła jego twarz do swojej, językiem torując sobie drogę do jego ust. Smakował i pachniał cudownie. Jak mężczyzna. Słaby zapach alkoholu, woda kolońska, jego naturalne feromony – od tego zapachu kręciło jej się w głowie. Była gotowa oddać wszystkie wspomnienia innych mężczyzn, za kolejną chwilę z tym jednym, który teraz tulił ją do siebie. House łapczywie całował jej usta, gładził po plecach, ramionach, głowie. Zapragnął mieć dłonie, które mogłyby w jednym uścisku pomieścić ją całą i pokryć każdy kawałeczek jej skóry. Nie mógł uwierzyć, że jeszcze nie go odtrąciła, że oddaje mu się w pełnym zaufaniu. Była spełnieniem jego fantazji i marzeń. Była właśnie kobietą. Wiedział to. I ona też to wiedziała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alcusia dnia Pią 17:05, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
soffi
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Sty 2011
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:00, 22 Kwi 2011    Temat postu:

I co z tego, że House jest mało House'owy. JA TAKIEGO KOCHAM

Znalazło się parę błędów, ale to mi zupełnie nie przeszkadza.
Masz dobry, baardzo dobry styl i nie mogę doczekać się tego co będzie dalej. Jest cudownie


wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:17, 22 Kwi 2011    Temat postu:

Cytat:
- Nie, House. Nie chcę cię wykorzystać. Chcę się z tobą kochać – powiedziała, tonąc w błękicie jego oczu.

Cytat:
- Mój alkoholowy oddech wystarczył, by upoić również ciebie. Czy może obaliłaś sama coś przed zaśnięciem?


Szczerość.
Więc tak... część mi się podoba, ale zdziwiło mnie zachowanie Cuddy, a raczej jej słowa ' Chcę się z tobą kochać ', no ale okej. Poza tym naprawdę bardzo ładnie, był House'owy komentarz, opisane uczucia zarówno Cuddy jak i House'a.
Czekam na ciąg dalszy. Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:25, 22 Kwi 2011    Temat postu:

O raju.!
Jak ja sobie to wszystko wyobraziłam to...aaaa!!!
Boskie, boskie i jeszcze raz boskie!
Czekam na kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:39, 22 Kwi 2011    Temat postu:

Kolejna część - zdecydowanie powyżej osiemnastego roku życia enjoy!

VI.

Oderwał się od jej ust i obsypał miękkimi pocałunkami jej szyję. Nigdzie się nie spieszył, smakował ją zapamiętale, jednocześnie mocno przytrzymując. Nadal się bał, że odejdzie, zniknie gdzieś w deszczu. Czuł, jak trzęsie się z emocji. Próbował zgadnąć czy to pożądanie, a może strach? Poczuł jak wplotła palce w jego włosy, nie pozwalając oddalić się ani na centymetr. Żarzące się w nim od lat pożądanie płonęło teraz jak pochodnia olimpijska. Oszalałe serce gnało, jak na wyścigach, dudniło głośno bez ustanku. Znowu wpił się w jej wargi. Ich języki poruszały się synchronicznie, jak dwoje tancerzy, trenujących ze sobą od lat. Perfekcyjnie zgrane, idealnie dopasowane – jakby stworzone jeden dla drugiego.
- Doprowadzasz mnie do szału, kobieto! – jęknął, przenosząc usta w pobliże jej ucha.
Leżeli teraz na boku, twarzami do siebie. Cuddy niemalże przestała oddychać. Napawała się jego obecnością, dotykiem jego wyczekiwanych od lat ust. Wsunęła drżące ręce pod jego pomięty t-shirt. Wodziła rękami po jego plecach, brzuchu, torsie. Zatrzymała się na dłużej przy sercu, czując przez skórę, jak energicznie bije. House oddałby wszystko, by nie przestawała go dotykać. Sięgnął za głowę i sprawnie pozbawił się koszulki. Chciał poczuć ją całym ciałem. Delikatnie zsunął ramiączko jej bawełnianej koszulki. Obserwował, jak jego dotyk zostawia na jej ramieniu gęsią skórkę. Nie musiał robić więcej, sama zdjęła górę od piżamy. House zamknął oczy, chcąc przedłużyć oczekiwanie na moment zobaczenia jej nago. Ostrożnie gładził ją po plecach, całował szyję. Otworzył oczy i podążał wzrokiem za własnymi palcami, które wyznaczały teraz ścieżkę od jej twarzy, przez dekolt, aż do brzucha. Jej piękne piersi przyciągały go, że ledwie mógł się powstrzymać, by nie zanurzyć w nich twarzy. Rozpalonymi ustami dotknął jej sutka. Ostrożnie owinął go językiem, jednocześnie gładząc ją wzdłuż kręgosłupa. Usta Cuddy otworzyły się w bezgłośnym jęku. Wplotła mu palce we włosy, oddychając głęboko. Nadal czuła, jak jego język torturuje jej pierś. Nie pozwalał jej zebrać myśli, ledwo pamiętała jak ma na imię. Dłoń House’a wsunęła się znienacka pod jej spodnie. Schwycił mocno za pośladek, doprowadzając ją do drżenia. Czuła się jak dziewczyna przeżywająca swój pierwszy raz. Nie miała pojęcia, co ma robić. Jęknęła tylko, dając mu do zrozumienia, jak bardzo podoba się jej to, co z nią wyprawia. Zsunął jej cienkie spodnie. Usłyszała tylko, jak cicho opadają na podłogę koło łóżka. Poczuła jak House się unosi i wystraszyła się, że chce ją zostawić. Poderwała się gwałtownie, próbując go zatrzymać.
- Nie idź – wymamrotała cicho.
- No nie bądź taka, za chwilę w telewizji monster trucki, nie mogę tego przegapić! – odparł z poważną miną. – Mój wacek za karę już chyba nigdy nie podniósłby się, gdybym cię tu teraz zostawił. Nawet dla monster trucków – dodał z łobuzerskim uśmiechem.
- House! – pacnęła go w ramię.
- Chcę cię spróbować, Cuddy – wyszeptał spoglądając na nią pożądliwie. Od tego błysku w oku zakręciło jej się w głowie. – Nie ruszaj się – rozkazał cicho.
Delikatnie obrócił ją na plecy. I przycisnął usta do zagłębienia pod jej uchem. Powiódł językiem w dół, po dekoldzie, przesunął go między piersiami. Czuł jak wije się w pożądaniu, a jej ciało pragnie więcej. Dotarł do brzucha i rozkoszował się jego miękkością. Całował ją powoli, zapamiętale i z największą dozą czułości, jaką w ogóle miał w sobie. Zszedł jeszcze niżej, a wybrzuszenie w jego spodniach powiększyło się, gdy zobaczył jej gładkie bikini. Odetchnął głęboko i z trudem zebrał nieuporządkowane myśli. Położył się wygodnie między jej nogami. Delikatnie pocałował jej ukrytą jeszcze łechtaczkę.
Cuddy drżała, nie pamiętała, kiedy ostatni raz czuła takie pożądanie. Taką ochotę na seks. Serce oddała mu już dawno temu, a teraz oddawała swoje ciało. Pragnęła, by przyjął je, zaakceptował i kochał już zawsze. Była gotowa go o to błagać.
House oddychał ciężko. Ostrożnie rozchylił kciukiem jej wargi. Dotknął językiem jej kobiecości i od jej smaku ciemno zrobiło mu się przed oczami. Pieścił ją ostrożnie, powoli zataczał kółka językiem. Czuł, że była mokra od podniecenia. Wsunął w nią gładko dwa palce, a ona schwyciła jego głowę, dysząc głośno. Jego palce penetrowały ją głęboko, ocierając się o delikatne ściany jej wnętrza. Czuła, że orgazm jest blisko.
- Chcę to zobaczyć, Cuddy – wyszeptał w jej udo. – Chcę zobaczyć, jak bardzo ci dobrze.
Jego zmysłowy szept wyprowadził ją z równowagi. Podkurczyła palce u stóp i doznała spełnienia. Jej orgazm był tak silny, że wygięła plecy w łuk, czując, jak nieznana siła ciągnie ją do góry. Była pewna, że lada moment się uniesie. Ciepło rozchodziło się po całym jej ciele, niosąc ekstazę do każdego zakątka. Czuła ją na twarzy, na brzuchu, a jej sutki stwardniały do granic możliwości.
House uśmiechnął się, gdy poczuł na palcach pierwsze skurcze jej pochwy. Był z siebie bardzo zadowolony, a jej orgazm tylko wzmógł jego podniecenie. Pocałował ją, łapczywie chłonąc jej smak. Podsunął się wyżej i zaczął ssać jej sutka. Chwycił w pewny uścisk krągłą pierś i pieścił coraz gwałtowniej. Zaskoczyła go, gdy pchnęła go w ramiona tak, że przewalił się ciężko na plecy. Uklęknęła nisko obok niego i rozpięła jego spodnie.
- Pozwolisz, że teraz ja potorturuję ciebie? – zamruczała słodko, gładząc go po brzuchu.
- Czyń honory – odparł słabo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:00, 24 Kwi 2011    Temat postu:

I znów, +18 miłego czytania!

VII.

Chwyciła za nogawki jego spodni i pewnym ruchem zsunęła je z niego. House odruchowo położył dłoń na swojej bliźnie, chcąc ukryć ją przed oczami Cuddy. Westchnęła i pocałowała go w niezasłoniętą część uda. Powoli brnęła ustami dalej, aż ustąpił. Przeniósł rękę na jej głowę, a ona spojrzała w jego niepewne oczy.
- W porządku, House – szepnęła i przyłożyła palce do szpecącej szramy.
Wiedział, że prędzej czy później ona ujrzy ten straszny mankament. Wystraszył się przez chwilę, że wzbudzi to w niej obrzydzenie, może litość, ale w jej oczach widział ogromną czułość i współczucie. Spokojny zamknął oczy i oddał się jej dotykowi.
Cuddy przejechała dłonią po jego napiętym członku, który niemal przebijał się przez ciasne bokserki. Nie chcąc czekać ani chwili dłużej, pozbawiła go uciskającej bielizny. Dotknęła ustami skóry opinającej jego biodra, celowo omijając strategiczne miejsce. House próbował się skupić, ale świadomość, że naga Lisa Cuddy pochyla się nad jego męskością całkowicie go zdominowała. Mógł tylko oddychać ciężko i pojękiwać cicho od czasu do czasu. Poczuł, że objęła go ustami. Zamknął oczy i rozkoszował się dotykiem jej miękkich warg na swoim członku. Doprowadzała go do szału powolnymi ruchami. To nie były pieszczoty, do jakich był przyzwyczajony. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz kobieta dawała mu przyjemność z taką dozą czułości i zaangażowania. Zdał sobie sprawę, że nie będzie uprawiał z nią seksu. Będzie się z nią kochał.
- Jak go natychmiast nie zostawisz, to w trzy sekundy będzie po wszystkim – wychrypiał czując, że jej zmysłowy dotyk lada moment zaprowadzi go na szczyt.
House podniósł się gwałtownie i chwycił Cuddy w ramiona. Całował ją namiętnie, jednocześnie delikatnie kładąc na jasnej pościeli. Położył się na niej i przywarł ustami do jej szyi. Poczuł jej rękę na swoich plecach, drugą wplotła mu we włosy tuż nad karkiem. Spojrzał jej w oczy, a ona zatopiła się w błękicie jego spojrzenia. Dostrzegła w nim nie tylko pożądanie, ale też emocje, jakich nigdy u niego nie widziała. Czy to naprawdę mogła być miłość? Przemyślenia przerwał głośny jęk, który znienacka wydobył się z jej ust, kiedy House pewnie w nią wszedł. Zaczął się poruszać, najpierw powoli, nieco nieśmiało, potem coraz gwałtowniej. Była jak zamroczona. Czuła go w sobie tak intensywnie, jak nawet nie mogła przypuszczać. Napierał na nią całym ciałem, ale nie przeszkadzało jej to. Oplotła go nogami i przyciągnęła jeszcze bliżej. Nie zniosłaby, gdyby między nimi była jakakolwiek wolna przestrzeń. Nie przestawał się poruszać. Rękami błądziła po jego kręgosłupie, włosach, pośladkach. Rozkoszowała się wspaniałą muskulaturą jego ramion. Nie przestawał się poruszać. Pocałował ją. Głęboko, namiętnie, wręcz natarczywie. Czuła, jak płonie w nim pożądanie. Słyszała jego ciche jęki wprost w jej usta. Nie przestawał się poruszać. Chwycił jej nadgarstki jedną ręką i przeniósł nad głowę. Czuła się całkowicie oddana, bezbronna. Wziął ją we władanie. Całą. Nie przestawał się poruszać. Drugą ręką pieścił jej pierś. Straciła oddech. Ekstaza zawładnęła jej ciałem, wywołując gardłowy jęk. Długi. Głośny. Drżący z podniecenia. A on nie przestawał się poruszać.
Nie mógł się już doczekać. Każda komórka jego stęsknionego ciała wyczekiwała na ten moment. Kiedy w nią wszedł pomyślał, że właściwie mógłby już umierać. Że to dobry czas na koniec świata. Właśnie teraz. Był pewien, że nie zauważyłby wybuchu bomby nuklearnej tuż za oknem. Nawet nie drgnąłby, jeśli dach zwaliłby mu się na głowę. Miałby gdzieś tornado, które przewirowałoby wściekle przez pokój. Był w niej. A ona najwyraźniej była z tego zadowolona. Czerpała z tego przyjemność. Widział to w jej oczach. Czuł to w jej dotyku. Słyszał to w jej jękach. Kiedy oplotła do nogami, serce jeszcze bardziej mu przyspieszyło. Czy to w ogóle było możliwe? Nie miał pojęcia, że serce może rozwijać takie prędkości. Dwieście uderzeń na minutę – był pewny, że dawno przekroczył tę granicę. Poruszał się w niej zdecydowanie. Pragnął spełnienia, ale nie tylko tego fizycznego. Pragnął też spełnienia psychicznego, którego nie zaznał od dawna. Wiedział, że to nie mechaniczny, sztuczny seks, do którego był przyzwyczajony. To było najprawdziwsze uprawianie miłości, pełne szczerych pocałunków, pożądliwych spojrzeń i czułych objęć. Pocałował ją. Łapczywie pożerał jej miękkie, słodkie usta. Przeniósł jej ręce nad głowę i mocno przytrzymał. Palce drugiej dłoni drażniły nabrzmiały sutek. Czuł jej ciężkie oddechy i wiedział, że jest już na granicy. Przyspieszył swoje ruchy. Chciał zobaczyć jej orgazm. Ponownie. Życzenie zostało spełnione. Znacznie intensywniej, niż mógłby przypuszczać. Jej jęk wyzwolił dreszcze na jego ciele. Czuł, że także jest blisko. Wykonał jeszcze kilka pchnięć i zakręciło mu się w głowie. Z ust wydobył się cichy jęk. Rozkosz rozlała się po jego ciele, docierając wszędzie. Wypełniła brzuch, głowę, nawet czubki palców. Opadł na nią bezsilny i wtulił twarz w jej włosy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:29, 24 Kwi 2011    Temat postu:

Bardzo ładnie to opisałaś. Delikatnie, a o to właśnie chodzi w takich scenach, aby nikomu po przeczytaniu tego nie zrobiło się niedobrze.
Opisałaś ich pożądanie, moment gdy House zdał sobie sprawę z tego, że to nie jest taki seks, jaki uprawiał z prostytutkami. Że to coś porywającego, poezja która wywodzi się z miłości. Fajnie, że wspomniałaś o tym, że wybuchająca bomba, ani tornado nie spowodowało by przerwania... uprawiania miłości ( ). Bardzo ładnie wyszły ci te części, części które większości przychodzą z wielkim trudem, ukazałaś je w taki sposób, jakby napisanie ich przyszło ci z największą łatwością. Nie wiem jak było naprawdę, ale tak czy siak udało ci się to. Podoba mi się.
Czekam na dalsze części, życzę weny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:39, 24 Kwi 2011    Temat postu:

Szczerze mówiąc głowiłam się nad nimi trochę, bo niestety język polski nie należy do zbyt poetyckich, jeśli chodzi o sprawy seksu ale bardzo się cieszę, że jakoś to wyszło. Zabieram się za następną część, pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:22, 24 Kwi 2011    Temat postu:

Ostatnia część mam nadzieję, że się podobało i nie ośmieszyłam się zbytnio, publikując moje wypociny. Jeżeli nie, to nie wykluczam kolejnych pozdrawiam!

VIII.

Cuddy obudziły pierwsze promienie słońca, wpadające przez okno wprost na jej twarz. Nie musiała sięgać ręką na drugą stronę łóżka. Wiedziała, że go nie ma. Nie czuła jego wyraźnego zapachu, nie czuła ciepła, a co najważniejsze – nie czuła świdrującego jej błękitnego spojrzenia. Dostał to, czego chciał i po prostu zniknął. Była na siebie wściekła. Dała się zwieść tym tandetnym przeprosinom, uległa jego urokowi, jak jakaś małolata. Ukryła twarz w dłoniach. Gdyby nie to, że jest sobota, już pewnie cały szpital wiedziałby, że Gregory House uwiódł swoją szefową – pomyślała gorzko.
- Jestem taka głupia! – prawie krzyknęła.
- Przyznanie się do problemu, to pierwszy krok do jego rozwiązania – usłyszała zza drzwi.
Do sypialni wkuśtykał House. Cuddy ze zdumienia przetarła oczy.
- Czy ty niesiesz mi śniadanie? – zapytała podnosząc się na łokciach.
- W twojej lodówce nie było zbyt wiele, ale zdolny kucharz z wszystkiego przyrządzi coś smacznego – powiedział. – Jedz, kobieto – rzucił, kładąc jej tacę na kolanach.
- Nakarmiłem też tego twojego pasożyta – dodał, siadając na skraju jej łóżka.
- Rachel? – ręka Cuddy zawisła nieruchomo w połowie drogi do jej ust. – Nie wiedziałam, że potrafisz zająć się dzieckiem.
- Dzieckiem nie, pasożytem owszem. Jestem lekarzem, wiem, jak spacyfikować takie cholerstwo – powiedział z uśmiechem.
- House… - zaczęła, odkładając grzankę. – Co to znaczyło? – zapytała, patrząc mu w oczy.
- Daj spokój, żartowałem z tym cholerstwem!
- Dobrze wiesz, że mam na myśli dzisiejszą noc, a nie Rachel – odpowiedziała, kładąc wyraźny nacisk na imię córeczki.
- Nie mam pojęcia. Może powtórzymy to, co robiliśmy w nocy, żebym mógł to jeszcze przeanalizować?
- Bądź poważny! Chcę wiedzieć, na czym stoję. Jednorazowy wybryk, czy coś więcej? – naciskała.
- Myślisz, że mogłabyś sobie ułożyć życie z kimś takim, jak ja? Vicodin łykam jak cukierki, nie potrafię okazywać uczuć, jestem chamski i nieodpowiedzialny. Co prawda jestem też diabelnie przystojny, ale nie jestem pewien, czy to wystarczająca rekompensata – odparł, biorąc z tacki kawałek banana.
- Boisz się – stwierdziła Cuddy, odsuwając tackę.
- Jasne, że się boję! Jestem przekonany, że życie z tobą i tym małym potworkiem, to nie przelewki!
Cuddy przekrzywiła głowę i spojrzała na niego. Znała go zbyt dobrze, żeby nie zauważyć, jak próbuje ukryć strach, przysłaniając go żartami. Wyglądał na zmieszanego i niepewnego, co dalej. Pomyliła się. Była pewna, że odejdzie wraz z pianiem koguta. Ale on został. Zrobił jej śniadanie. Zajął się Rachel. Uśmiechnęła się do siebie. Widziała, że się stara i była przekonana, że bardzo wiele go to kosztuje. Mimo strachu, chciał spróbować. Chciał wyjść ze swojej skorupy właśnie dla niej, chciał otworzyć się na miłość. Teraz widziała to wyraźnie. Zrobił pierwszy krok zostając przy niej tego ranka. Wiedziała, że to do niej należy kolejny.
House czuł się bardzo nieswojo. Cuddy świdrowała go swoim badawczym spojrzeniem. Uparcie utkwił wzrok w bananie, ale czuł na sobie jej bystre oczy. Starał się przybrać jak najobojętniejszy wyraz twarzy, ale emocje, jakie miał w sobie, nie pozwalały mu na to. Czuł się zbyt słaby, żeby decydować, czy powinni stworzyć związek. Rozum nie widział przyszłości z nią, ale serce nie czuło przyszłości bez niej. Wiedział, że czeka ich poważna rozmowa i postanowił jej nie odwlekać.

- Dobra, Cuddy. Porozmawiajmy poważnie – zaczął.
- Czym była dla ciebie ta noc? – spytała Cuddy, uważnie go obserwując.
- Czymś pięknym – odparł House, podnosząc wzrok. – Twój tyłek wcale nie jest taki wielki, jak nie ogranicza go żadna obcisła spódnica. No i jak się na niego spojrzy pod odpowiednim kątem.
- Myślisz, że mogłoby nam się udać? – spytała, całkowicie ignorując jego docinkę.
- Nie wiem. Może gdybyś nie rozpychała się w nocy tak bardzo i od czasu do czasu kupowała coś normalnego do żarcia, a nie tylko pożywkę dla potworka, mógłbym się przyzwyczaić. Całkiem mi tu wygodnie u ciebie – odparł.
- Potrzebuję nie tylko kochanka, House. Muszę myśleć przede wszystkim o Rachel. Jesteś gotowy, na bycie ojcem? – zapytała wprost.
- Nie wiem – powtórzył, przeczesując włosy. – Kiedy u niej byłem, nawet mnie nie ugryzła. Po jedzeniu dość cicho bekła, ale nad tym można popracować. No i w końcu zatrudniasz niańkę na cały etat, więc może nie byłoby tak źle.
House nie pamiętał, kiedy ostatni raz było mu tak trudno rozmawiać. Ważyły się losy jego przyszłości, jego być, albo nie być. Starał się, by Cuddy nie widziała, jak wiele wysiłku wkłada w pozornie beztroskie żarty. Był gotowy na wszystko. Gdyby mu kazała – siedziałby z Rachel cały dzień. Jedno jej słowo, a sprzątałby mieszkanie, gotował obiady i chodził na zakupy. Dla niej. Jego miłość do tej drobnej kobiety, siedzącej z podkurczonymi nogami przed nim, wyszła z ukrycia. Uwolniona z więzów, jakimi spętał ją jego umysł już kilka lat temu, panoszyła się teraz beztrosko w jego sercu. To ona nakazała mu zostać przy niej dzisiaj. Zupełnie wbrew jego woli. Wbrew jego naturze. Patrzył w jej oczy i widział, że jest rozdarta. Innego House’a znała. On nigdy nie zrobiłby jej śniadania. Nie zająłby się małą. Ulżyłby sobie z nią w łóżku i natychmiast zniknął. Bez emocji. Bez uczuć.
- Cuddy – zaczął House, przerywając niezręczną ciszę, która zapanowała w sypialni. – Nie będę cię oszukiwał. Nie jestem dobrym kandydatem ani dla ciebie, ani dla żadnej innej kobiety przy zdrowych zmysłach. Nikt nie może ze mną wytrzymać. Nie licząc Wilsona, ale…
- Mylisz się – przerwała mu spokojnie Cuddy.
- Wilson znosi mnie od ładnych paru lat, nikt więcej nie…
- Jestem drugą obok Wilsona taką osobą – przerwała mu po raz drugi. A on uświadomił sobie, że ma rację.
Nigdy nawet nie dała mu w twarz. Nigdy nie odmówiła mu gościny, kiedy zalany w trupa, walił do jej drzwi o czwartej rano. Była przy nim całą noc, kiedy próbował rzucić vicodin. Sprzątała jego wymiociny. Znosiła chamskie komentarze. Nie zwolniła go, kiedy po raz kolejny kazał wykonać niebezpieczny zabieg, nie zważając na jej protesty. Poczuł się jak idiota.
- Może i jestem szurnięta, House… Ale chcę spróbować – powiedziała, ważąc każde słowo.
- Ja też chcę spróbować. Zdecydowanie, jestem szurnięty – odparł z szerokim uśmiechem.
Za nic nie dałby po sobie poznać, że jednym zdaniem uczyniła go najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Przysunął się do niej i ujął jej twarz w dłonie. Delikatnie. Widział jej śmiejące się oczy. Pomyślał, że mógłby w nie patrzeć do końca życia. Że chce w nie patrzeć do końca życia. Pocałował ją. Ostrożnie. Położył dłonie na jej biodrach i przyciągnął do siebie tak, że usiadła mu okrakiem na kolanach. Oderwał się od jej ust i ułożył głowę na piersi, słuchając bicia jej serca. Cuddy objęła go za szyję i przycisnęła ułożone w uśmiechu wargi do jego włosów. Nie miała pojęcia, co z nim przeżyje. Ale wiedziała, że już nie może się tego doczekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:38, 26 Kwi 2011    Temat postu:

Przepraszam, że dopiero teraz. Ostatnia część? Szkoda.
Ale skoro ostatnia, to zmień oznaczenie.
Bardzo delikatna część, bardzo ładna. Opisałaś obawy Cuddy i to co było ukazane w filmie, nie wiedzą co z sobą przejdą, ale chcieliby spróbować. Jakbyś chciała jednak kontynuować, to mogłabyś opisać to jak im się układa itp. ale zostawienie tego w takiej postaci też jest okej.
Pisz kolejne ficki, bo naprawdę warto! Ja będę wypatrywała twoich tworków, mam nadzieję, że nie będziesz kazała mi długo czekać?
Życzę weny i pozdrawiam!
M_R


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin