|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lolaa
Pacjent
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:41, 16 Sty 2010 Temat postu: Hopeless [M] |
|
|
Komentujcie,krytykujcie. Śmiało
Ja nie wiem,co o tym myśleć. Sklecone dziś pod wpływem latte vaniliowego i paczki dobrych papierosów.
Żadna ze mnie pisarka,ale życzę miłego czytania wszystkim huddy fanom
Kiedy ją stracił, nie wiedział jak żyć. Doskonale zdawał sobie sprawę ile ważnych życiowych momentów, takich w którym dosłownie wszystko zależy od naszej samodzielnej decyzji, udało mu się spieprzyć. Nie inaczej było tym razem,a może? To wszystko przez tego kasztanowłosego imbecyla,którego kiedyś uratował przed odsiadką. Nie,nie,nie. Nie mógł go obwiniać,to nie jego wina. Nie on siedział mu w głowie.W przeklętej podświadomości,która nocą uwalnia się spod jarzma rozumu i hula siejąc zniszczenie po jego genialnym diagnostycznym umyśle. Tylko ona. Och nie była to pewna seksowna brunetka o wielkim tyłku. Lisa Cuddy, bo tak nazywała się właścicielka najprzedniejszych pośladków w całym szpitalu miała się świetnie, co nie wpływało pozytywnie na jego samopoczucie. Po części to była i jej wina.
Znów to samo, obwiniał wszystkich,choć wiedział na kogo barkach spoczywa wina. Co gorsza siedząc w swoim gabinecie w jednej chwili przygarbił się jeszcze mocniej niż miał to w zwyczaju. Choroba odznaczyła na nim swoje piętno,geniusz przegrał z uczuciami. Maska sarkazmu zastąpiła inną, gorszą od poprzedniej. Marazm jego postaci przytłaczał przypadkowych świadków. Szkoda słów na to, jak przezywał to wszystko jego zespół. Ale przecież zawsze się odbijał się od dna. Tym razem nie mogło być inaczej. Musiał uporać się z tym sam i właśnie to było najgorsze. Osamotnienie,pustka,nieskończona ciemność w jego wnętrzu pochłaniająca każdą iskierkę rodzącą się z człowieczeństwa. Zatracony w sobie, szukał jak podczas hipnozy "tego" w głębi swej duszy,ale im dalej wchodził, tym mocniej przywierały do niego ciemne macki nieświadomości. Błękitne oczy zaszły mgłą, a odcień tęczówki zmienił się nie do poznania. Twarz nie wyrażała żadnych emocji,jednak każdy mięsień jego ciała był napięty i twardy jak skała.Obecny ciałem, lawirował duchem między dwoma światami. Znał je nawet za dobrze jak na jednego śmiertelnika.Tyle razy śmierć miła go w swoich ramionach,przytulała do swej ciemnej piersi jego szczupłą twarz, ale nigdy nie zabrała go z sobą. Nawet ona pogardziła samotnym,sarkasycznym kaleką, który przegrał życie. To niesamowita ironia. Nie chcesz,żyć a umrzeć nie możesz. Codziennie na jego oczach rozgrywały się dramaty rodzinne innych homo sapiens. Jedyne czego pragnął to rozwikłać zagadkę,jaka podstępna bakteria przedarła się przez zaporę układu immunologicznego zwykłego osobnika. Jak wiadomo w życiu nic nie układa się jak w bajce. Miłość przychodzi za późno, a śmierć jak zwykle zabiera kogoś za wcześnie. Jemu zabrała "ją" nie śmierć,a słowa. Słowa,które potrafią pieścić czulej niż dłonie,ale niekiedy okazują się bronią skuteczniejszą od gilotyny. On zapewne przyrównał by siłę rażenia tych słów tępego topora,który zamiast szybko pozbawić ofiarę życia; niemiłosiernie znęca się nad konającym. Każdy wyraz był jak kolejne mocne nieprecyzyjne uderzenie na oślep. Niestety on poniósł najwyższą stratę i już nie powstanie jak feniks. Nie odrodzi się ani nie ucieknie,nawet nie wyładuje atmosfery na Wilsonie. Przez jej brak, codziennie po kawałku ginie cząstka jego pokręconej duszy. Znika w odmętach nicości,by nigdy nie powrócić. Jego mentalne cierpienie przenika na zasadzie osmozy na ciało. Noga odmawia posłuszeństwa, rozdzierający ból krzyku zranionej istoty zanosi się echem w jego wnętrzu. Nagle wyprostował się, jakby doznał olśnienia tak jak zdarzało się to wiele razy. Jednak usta wykrzywione w dziwnym uśmiechu nie zwiastowały nic dobrego. Pobiegł korytarzem w strone windy,udał się na dach.Tam stanąwszy na krawędzi popatrzył w dół. Ulica,ludzie jak małe mrówki,auta niczym dziecięce samochodziki. Tak chciał to zakończyć. Wystarczył jeden krok,tego nie udałoby się zepsuć. Zamiast powoli tracić cząstki siebie,wolał zdecydowanie zakończyć to marne istnienie. Już miał poddać się sile ciążenia i puścić barierkę,kiedy no właśnie.
Powróciła ona,tak wyraźna jak nigdy. Świecąca jasnością, jak na sakralnych obrazach. Blask pokonał ciemność. Nadzieja powróciła,a wraz z nią ochota i siła walki. Walki o prawo do szczęścia, do bycia z kimś. Wrócił do swego gabinetu,jednak nie jak przegrany. Nie jako tchórz,któremu zabrakło odwagi. Dla siebie był bohaterem,większym od greckich herosów i tych gości z restlingu. Pierwszy raz w swoim życiu, wiedział dokąd zmierza. Znał cel i był zdeterminowany,aby go osiągnąć. Nagrodą miała być miłość. Miłość administratorki,która zawsze była przy nim. Osiągnął to o czym marzył przez całe swoje życie...
***
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
amantadyna
Pacjent
Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kresy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 4:51, 17 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo ładnie dobierasz słowa, niezwykle interesująco przedstawiasz bohatera, jednak w opowiadaniu zauważyłam błędy.
Są powtórzenia, czasem brakuje małego słówka, ale najbardziej rażą błędy interpunkcyjne, brak przecinków w odpowiednich miejscach skutecznie potrafi zepsuć zdanie i zakłócić odbiór czytelnikowi.
Cytat: | Ale przecież zawsze się odbijał się od dna. |
Powtórzenie.
Cytat: | Och nie była to pewna seksowna brunetka o wielkim tyłku. Lisa Cuddy, bo tak nazywała się właścicielka najprzedniejszych pośladków w całym szpitalu miała się świetnie, co nie wpływało pozytywnie na jego samopoczucie. |
Powinno być:
Och nie, była to pewna seksowna brunetka o wielkim tyłku. Lisa Cuddy, bo tak nazywała się właścicielka najprzedniejszych pośladków w całym szpitalu, miała się świetnie, co nie wpływało pozytywnie na jego samopoczucie.
Cytat: | Nie chcesz,żyć a umrzeć nie możesz. |
Podobnie, Nie chcesz żyć, a umrzeć nie możesz.
Cytat: | On zapewne przyrównał by siłę rażenia tych słów tępego topora,który zamiast szybko pozbawić ofiarę życia; niemiłosiernie znęca się nad konającym. |
Brakuje słowa: "do topora". I powinno być "przyrównałby". I jeszcze jedno: stawiaj spację po przecinku i po kropkach.
np:
NIE: Cuddy wyszła z pokoju,chciała zobaczyć jak ma się Rachel,jej córka.
TAK:Cuddy wyszła z pokoju, chciała zobaczyć jak ma się Rachel, jej córka.
Poza błędami, które na pewno wyłapie beta napisane bardzo ładnie, podoba mi się jak łączysz słowa, tworząc głębie przekazu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez amantadyna dnia Nie 4:54, 17 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lolaa
Pacjent
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:21, 17 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
dziękuje i postaram się poprawić
W szkole interpunkcja nigdy nie była moją mocną stroną...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Verti
Pacjent
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:32, 17 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Ładnie napisane, naprawdę mi się spodobało Pięknie dobrane słowa i ładnie sklecone Życzę Wena na kolejne takie piękne miniaturki
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Verti dnia Nie 21:24, 17 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:04, 21 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
pieknie napisane fajnie sie czyta tekst jest smutny i czyta sie go z obawa o Housa ale jest Happy end nie za bardzo przeslodzony ale dajacy nadzieje
zycze wena i czekam na kolejne twoje dziela
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|