|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:08, 03 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Dorwałam się na chwilę do komputera u przyjaciólki i ogłaszam, że kolejna część będzie najwcześniej w pon. rano. Betowała Erato
Odc. 9
Wilson był przerażony. Bardzo przerażony. Powody były dwa. Pierwszy z nich to fakt, że w ogóle nie pamiętał poprzedniej nocy. Ale to było nic, w porównaniu z drugim powodem, który domagał się właśnie wymiany podpaski.
Tak więc w popłochu przemknął do swojego (Cuddy) biura. Tam, jak zresztą się spodziewał, czekali już na niego Cuddy i House. Ten drugi zaciskał usta, najwyraźniej zdecydowany niczego nie mówić, za to Cuddy wydawała się być rozbawiona i zaintrygowana jednocześnie.
Wszedł akurat na czas, by usłyszeć:
– Bo też do niego pójdę… Wilson!
– Cześć – mruknął. Czujnie przygarbiony, powoli przesuwał się wzdłuż ściany do drzwi łazienki. Przyjaciele patrzyli na niego szeroko otwartymi oczami.
– Mogę wiedzieć, co ty wyprawiasz? – wykrztusiła w końcu Cuddy.
Rzucił jej niepewne spojrzenie.
– Mam czerwone – powiedział cicho.
Jedyną reakcją była głupia mina.
– Płynne czerwone – uzupełnił, w razie, gdyby coś było niejasne.
House zamrugał. Eureka!
– Okres – zgadł.
– Ćśśś… – pisnął James.
House i Cuddy spojrzeli na siebie i jednocześnie wybuchnęli śmiechem.
– Jesteś po medycynie, z wieloletnim stażem lekarskim, a na miesiączkę mówisz „płynne czerwone”?!
Wilson oblał się rumieńcem.
– Wiem, co należy zrobić – oznajmił obrażonym tonem. Był z siebie dumny, bo udało mu się rozpracować działanie podpasek. Tampony to już wyższa filozofia…
– Ze strony internetowej dla rozhisteryzowanych jedenastolatek? – zakpił House.
Cuddy jednak, zamiast skupić się na żartach, rozważyła obecną sytuację i doszła do strasznych wniosków:
– Wilson! Pobrudziłeś moją spódnicę!
W odpowiedzi dopadł do łazienki i zatrzasnął za sobą drzwi.
– Mam tego dość – oznajmiła Cuddy.
– Ja też – zgodził się House.
– Ty? Ty tu jesteś najmniej poszkodowany.
– Nieprawda – upierał się.
– Ach tak? Więc w jaki sposób to ciebie dotyka?
Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, kiedy uświadomił sobie, że o mało co nie przyznał się do…
– Nieważne.
– Czyli nie dotyka.
Prychnął z irytacją.
– Weź już wróć do swojego ciała, bo teraz nie mogę sprowadzić kłótni na odpowiednie tory.
– Odpowiednie znaczy seksistowskie komentarze?
– Dokładnie.
– Tak też sądziłam.
Oboje zamilkli, widząc wyłaniającego się z łazienki Wilsona. W innej spódnicy. Unikał wzroku Cuddy.
– Dobra. To wyjaśnij mi, co ty do cholery wczoraj odwaliłeś?! – Do rozmowy włączył się House.
– Nie wiem – odparł zgodne z prawdą James.
– Może to i dobrze... - mruknęła Cuddy.
– Zaraz. To wy wiecie?
House zmarkotniał, bo teraz wszystko zmierzało w kierunku jego konfrontacji z Crow’em.
– W pewnym sensie.
– Co zrobiłem?
Cuddy chyba chciała się nad nim ulitować i nic nie mówić, ale House nie miał zamiaru przepuścić takiej okazji:
– Przespałeś się z facetem.
– Co?!
– No, słyszysz przecież.
Jego mina warta była wszystkiego.
– Chyba… Muszę…
Nie dokończył myśli. Zamiast tego wypadł z gabinetu i ruszył w bliżej nieokreślonym kierunku.
– No i widzisz co narobiłeś? – prychnęła zirytowana Cuddy.
– Doprowadziłem go na skraj załamania psychicznego – oznajmił, najwyraźniej bardzo z siebie dumny.
– I czemu to miało służyć?
– Chciałem sprawdzić - czy tak jak ty - w takich sytuacjach postawi mi się. Nie wyszło. Masz natychmiast wrócić do swojego ciała.
Zmrużyła oczy.
– Przecież cały czas możesz się ze mną kłócić i komentować mój ciało.
Skrzywił się.
– To nie to samo…
– Czy to znaczy, że lubisz nie tylko moje ciało?
Cholera, cholera, cholera, cholera!
– No wiesz… To bardzo skomplikowana sprawa… Bo to… – Czuł, że zaczyna się plątać. Co za idiota! – Bo ja myślę…
Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
– Och, zamknij się wreszcie. – I pocałowała go. W usta.
Właśnie wtedy nastąpiła reakcja łańcuchowa.
Przechodzący obok Foreman zerknął w bok i zobaczył niecodzienny widok. W przeciwieństwie do większości wartych uwiecznienia sytuacji, tym razem miał pod ręką telefon z aparatem. Zdjęcie obiegło szpital w ciągu dwóch i pół minuty. Jedna z pielęgniarek zobowiązała się do wycieczki do fotografa i zdobycia powiększonej wersji. Crow stwierdził, że już niczego nie rozumie. Wilson zaczął walić głową w ścianę damskiej toalety. Cameron i Chase wzięli z nich przykład i również zaczęli się całować. Trzynastka, otrzymawszy sms-a, wzruszyła ramionami i wyszła z kabiny. Zobaczyła zrozpaczoną Cuddy. Postanowiła ją pocieszyć słowami: „na pewno obaj są bi”. Cuddy (która wcale nie była Cuddy) nie zareagowała.
Tymczasem nasze niczego nieświadome gołąbeczki oderwały się od siebie.
– Nieźle, ale zdecydowanie lepiej całujesz we własnym ciele – oznajmił lekko skołowany House.
– Zamknij się – powtórzyła Cuddy. Uśmiechnęła się szeroko.
House podrapał się po głowie.
– Chodźmy na ulicę i wykonajmy plan awaryjny. Ja już chcę z powrotem twoje ciało – oświadczył.
– Ja chcę bardziej.
– Nie, bo ja.
Kłócili się dalej, nieświadomi tego, że właśnie stali się obiektem plotek całego szpitala. Wylądowali w bagnie. Już nawet nie po uszy – po prostu cali się w nim zanurzyli.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:49, 03 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Hah xdd
No to teraz każdy myśli, że Wilson i House ten teges
No, świetne:
Cytat: | – Mam czerwone – powiedział cicho.
Jedyną reakcją była głupia mina.
– Płynne czerwone – uzupełnił, w razie, gdyby coś było niejasne. |
Powaliło mnie ;p
Cytat: | – Ze strony internetowej dla rozhisteryzowanych jedenastolatek? – zakpił House. |
Jestem szczęśliwa !! House wyznał Cuddy, że coś do niej czuje
Tylko w taki oryginalny sposób ;p
Oj niedobry Foreman.
Co on narobił ?
Zniszczył reputacje dla biednego Wilsonka
Czekam na next i życzę duuużego Wena;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erato
Ortopeda
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:05, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Najbardziej to mi jednak żal Wilsona. Poważnie. Został kobietą, ma okres, przespał się z facetem, a na dodatek wszyscy myślą, że on i House są parą. Ja nie wiem, kto mu będzie opłacał terapeutę...
Chyba najzabawniejsza część, jak dotąd
Idealnie zachowane charaktery postaci, poprowadzone wyrazistą, ale nie przerysowaną kreską
Relacje House-Cuddy wyśmienite!
Ile ja bym oddała za takie wyznanie uczuć i za taki pocałunek! Jedyne, co mi trochę psuje wrażenie, to świadomość, że Cuddy nie jest do końca Cuddy
No i rozchodzenie się plotek po szpitalu... To, co Erato lubi najbardziej
Napisałabym coś więcej, ale muszę lecieć robić obiad... Trzymaj kciuki, żebym nie spaliła domu!
Czekam na więcej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madness
Student Medycyny
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszwa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:45, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Ej, właśnie! o.o
Co ten Foreman narobił?! XD
Nie no, znów mnie powaliłaś, omal nie spadłam z krzesła...XD
Mad.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ILikeBigBoom
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Innej Bajki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:52, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Wrzućmy Foremana pod samochód i jakąś babkę to może się oduczy robienia fotek jak będzie miał "Płynne czerwone"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:17, 07 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Ewenementu część dziesiąta, mam wrażenie, że najgorsza i najmniej kanoniczna (pomimo stwierdzenia Erato, że wcale tak nie jest ), no ale...
Oczywiście, betowała Erato której baaardzo dziękuję
Cuddy i House szli szpitalnym korytarzem. Zewsząd napotykali zaciekawione spojrzenia. Falami ciągnęły się za nimi szepty. Gdzieś rozległ się gwizd.
Oboje, kompletnie nieświadomi zaistniałej sytuacji, szukali Wilsona. Mieli zamiar wrzucić go pod samochód.
Oczywiście, jak zwykle, nic nie szło po ich myśli. Zatrzymał ich Taub.
– Mogliście nam powiedzieć.
– Co…? – zaczęła Cuddy.
– No dajcie spokój, wszyscy widzieli – przerwał jej lekarz. – Przecież gdybyście nas uprzedzili, to moglibyśmy was kryć.
Oboje mrugali intensywnie, patrząc na niego w ciężkim szoku.
– Na psychiatryczny dwa zakręty w prawo – poinformował go House tonem pełnym troski.
Taub przewrócił oczami.
– Niestety. Wpadliście.
I wyjął telefon.
Policzki Cuddy zabarwiły się jaskrawą czerwienią. Mina House’a wyrażała chęć mordu.
– Kto to zrobił? – zapytał grobowym głosem.
Taub wzruszył ramionami.
– Chyba Foreman.
House i Cuddy wyminęli go i ruszyli dalej. Zamierzali urządzić wyścig: kto pierwszy dorwie murzyna.
– Dostanę podwyżkę?! – zawołał za nimi Taub.
Nie odpowiedzieli.
*
House nagle stanął w miejscu. Cuddy zatrzymała się i obróciła do niego przodem.
– Zdjęcie. Foreman. Śmierć. Pamiętasz? – zapytała zirytowana.
– Może zaczniemy od spraw większej wagi? Bo zapominasz, że na tym zdjęciu nie całuje się z tobą… W sensie z twoim ciałem. Jak teraz pójdziemy do Foremana, to on się skapnie, że coś jest nie tak. Najpierw powrót do własnych ciał.
– No dobra – zgodziła się. – W takim razie gdzie Wilson?
House z irytacją zastukał laską w podłogę.
– Znając jego, w takiej chwili poszedłby tam, gdzie my nie możemy wejść za nim… miejsce, w którym mógłby się zaszyć… Damska toaleta.
– Świetnie – parsknęła Cuddy. – Masz już etykietkę geja… Może teraz jeszcze transseksualista?
Skrzywił się.
– A może Cameron?
– Też dobry pomysł. Jak ją przekonasz, żeby pomogła?
– Wymyślę coś – odparł z mądrą miną House.
No i wymyślił, jak się później okazało.
*
– Cameron! – zawołał House, widząc młodą lekarkę. Obróciła się. Spojrzała najpierw na niego, potem na Cuddy (nie zapominajmy, że dla Allison była ona Wilsonem).
– Gratuluję – bąknęła niepewnie.
– Co? A, tak. Dzięki. Tak właściwie to mamy do ciebie sprawę…
Uniosła brwi.
– To znaczy?
Greg nagle zdał sobie sprawę, że „wymyślę coś” wcale nie było takim dobrym rozwiązaniem. Zawsze umiał kłamać – więc dlaczego ta umiejętność nagle wyparowała, a w głowie miał pustkę?
– No bo… Widzisz, szukamy Cuddy – walnął prosto z mostu, w nadziei na uniknięcie pytań o szczegóły.
– Ach tak. Żeby zaaprobowała wasz związek?
Klapa. No to teraz trzeba się jakoś z tego wykaraskać.
– Nie. Żeby oddała mi kasę. No wiesz, zakład. Ja dostanę kasę za pocałowanie Wilsona, a Wilson odszkodowanie za straty moralne. Tylko, że Cuddy… Myślała, że to nie zakład tylko na serio, bo wiesz, jak się zakładaliśmy to ona była pijana… No i w każdym razie ona sądzi, że ją zdradzam… Rozumiesz, musimy z nią porozmawiać. Siedzi na pewno w którejś łazience i musisz ją stamtąd wyciągnąć – zakończył trochę kulawo House.
Cuddy i Cameron patrzyły na niego z niedowierzaniem.
– Czy ty coś piłeś? – zapytała podejrzliwie Allison.
– Herbatkę malinową z nutką mięty. A co?
House postanowił udawać, że wcale się nie wygłupił. Och, i że nie przyznał się do związku z Cuddy. I że nie zrobił z niej alkoholiczki. I w ogóle, że wyszedł na idiotę.
Wobec braku odzewu spytał:
– Coś nie tak?
Allison pokręciła głową.
– Dobra, nieważne. Wolę nie wiedzieć. Poszukam Cuddy.
*
Wilson został wyprowadzony z łazienki przez Cameron, która czym prędzej oddaliła się od – zdecydowanie dziwnie zachowującej się – trójki lekarzy.
Stał tam, obraz nędzy i rozpaczy, z wymiętą bluzką, podpuchniętymi oczami, plamami na twarzy i potarganymi włosami.
Nikt nie wiedział, co powiedzieć. W końcu – co można było przewidzieć – odezwał się House.
– Czemu tak stoimy? Chodźmy to naprawić.
Wilson powoli pokręcił głową.
– Chyba nie.
House’owi i Cuddy opadły szczęki.
– Co? – zapytali jednocześnie.
– Nie chcę – wyjaśnił Wilson.
– Co?!
– To znaczy, mam zamiar zostać w tym ciele – dodał.
– CO?!
– Doszedłem do wniosku, że to najlepszy wybór. Reputacja mojego ciała została zszargana. A poza tym… Cóż, okazuje się, że nawet seks nie jest taki zły, skoro już go przeżyłem.
– Ty tego, do cholery, nawet nie pamiętasz!
– Ale czemu się tak denerwujesz? – zdziwił się James, patrząc na diagnostę.
– Bo mówisz mi właśnie, że muszę zostać gejem. Ja nie chcęęę…!
Kilka sekund zajęło Wilsonowi przetrawienie informacji. Potem załapał, że przecież nie całowaliby się dla żartu. I wtedy zrozumiał.
– To znaczy, że wy…?
House rzucił mu wściekłe spojrzenie.
– Wrócicie do swoich ciał, choćbym miał osobiście wrzucić cię pod koła rozpędzonego samochodu – obiecał złowróżbnym tonem Greg.
Jakoś nikt nie miał wątpliwości co do szczerości tej przysięgi.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madness
Student Medycyny
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszwa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:38, 07 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
I ty mówisz, że nie zabawne? jak możesz?!
Jak zwykle, bardzo, bardzo mi się podobało, szczególnie, końcówka, jakoby się Wilson przyznał,że podobał mu się seks z facetem lol:
Czekam aż wreszcie wrócą!
Mad.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ILikeBigBoom
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Innej Bajki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:01, 07 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
No Gregowi trzeba pomóc już mam! :bierze Wilsona i Cuddy za łokcie, wykonuje rzut w dal na autostradę: pod jakiś muszą spaść genialna część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:09, 07 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Biedny Wilson, ale jeszcze gorsza jest sytuacja Housa. Chociaż jest też pozytywan strona tej zamiany - House zrozumiał, że nie kocha tylko ciała Cuddymm, ale i jej charakter. Pomysł na ficka genialny, a wykonanie.... wspaniałe. Pozdrawiam !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:23, 08 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
To doświadczenie sprawiło, że Wilson poznał samego siebie od zupełnie innej strony Ciekawe, co z tego wyniknie.
Szkoda, że House tak szybko doszedł do tego, co jest, i że trzeba jak najszybciej sie tego pozbyć - była możliwość tylu świetnych sytuacji po drodze!
Z niecierpliwością czekam na pokaz wrzucania pod samochód
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:34, 08 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Ja też z niecierpliwością czekam na scenę wrzucania pod samochód! ;0
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erato
Ortopeda
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:50, 08 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
No bo oczywiście, że tak nie jest!
House przestał nad sobą panować i to było przezabawne. Zawsze taki skryty, ale jak mu się raz język rozwiązał, to już poszedł na całość. A taką miałam ochotę zobaczyć minę Cameron!
Cytat: | – Gratuluję – bąknęła niepewnie. |
Uroczo
A ja wiem, co będzie dalej! (nie mogłam się powstrzymać)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:57, 09 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
*famfary!* a zatem ostatnia częsć... i atk, Erato wiedziała co będzie i wy też się zaraz dowiecie ^^. Jedno słowo: prze-sło-dzo-ne. O.
Za betę dziękuję Erato
Odc. 11
i ostatni
Tak więc Wilson pogodził się z losem – musiał wrócić do swojego ciała, bez względu na to, czy tego chciał, czy nie.
Cóż, szczerze mówiąc – nie miał wyboru.
Tak więc trójka głównych zainteresowanych szła brzegiem rzadko uczęszczanej drogi: House w środku, Wilson i Cuddy po jego lewej i prawej stronie. Plan był bardzo, ale to bardzo prosty: samochód. Popchnięcie. Wilson. Ulica. Wypchnięcie. Cuddy. Pobocze. Wilson i Cuddy i vice – versa.
Zza zakrętu wypadł samochód; jechał naprawdę szybko.
– Czekaj! – krzyknął Wilson. – A jak mnie przejedzie?
– Musimy liczyć się z ryzykiem – odparł House i wypchnął przyjaciela na jezdni[ę]. W tym momencie Cuddy, przygotowana do skoku, pchnęła go na pobocze i upadła na niego.
Już po chwili sama była przygniatana do ziemi. Szybko zrzuciła z siebie Jamesa i wstała. Patrzyła w dół, nadal nie mogąc w to uwierzyć. Dotknęła swoich piersi, pośladków, twarzy. Nagle na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.
– Udało się – powiedziała cicho. – Udało się! – powtórzyła, krzycząc.
Leżący na ziemi Wilson wymamrotał coś niewyraźnie. Chyba nie był zachwycony.
House za to był wniebowzięty, czego nie omieszkał udowodnić, stawiając Cuddy na środku drogi i oglądając z każdej strony.
– Możesz patrzeć, ale nie dotykaj – upomniała go ze złośliwym uśmieszkiem.
– Wróciłaś – powiedział zachwycony.
Dokuśtykał bliżej i stanął tuż przed nią. Ona uniosła głowę do góry, on swoją pochylił. Patrzyli na siebie w milczeniu. House pochylił się jeszcze trochę i - nie zważając na mamrotania Wilsona - całkowicie zmniejszył odległość, dzielącą go od kobiety. Delikatny pocałunek natychmiast został pogłębiony przez Cuddy, która zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła mocniej do siebie.
Przerwali dopiero, gdy już nie mogli oddychać.
– Zdecydowanie lepiej całujesz we własnym ciele – oświadczył House.
– Też tak sądzę – zgodziła się skromnie.
– Wiesz, że teraz pewnie już cały szpital powtarza sobie tę bajeczkę, którą sprzedałem Cameron.
– Tak. Więc…?
– Więc myślę, że powinniśmy dać im lepszy powód do plotek.
Wilson wstał – najwyraźniej zdążył się już opanować – i podszedł do nich.
– Co to za lepszy powód? – zapytała szczerze zainteresowana Lisa.
– Myślałem nad czymś dość drastycznym, w stylu sprzedania cię na rynku białych niewolników, ale doszedłem do wniosku, że to mogłoby być dość kłopotliwe….
– Do rzeczy – ucięła.
House nagle stwierdził, że słowa mu z głowy pouciekały, schowały się i zdecydowanie wrócić nie chcą.
– No bo… Wiesz, mam wrażenie, że Rachel przydałaby się opieka mężczyzny… Wiesz, kogoś odpowiedzialnego, trzymającego dyscyplinę. Broniącego jej. No wiesz, to, co zwykle robi… Ten, no…
– Ojciec? – podsunął złośliwie uśmiechnięty Wilson.
House rzucił mu krzywe spojrzenie.
– No tak, ojciec. A przecież nie możemy pozwolić, żeby jej ojciec i matka mieszkali osobno, więc…
– Powiedz jej po prostu, że ją kochasz, że chcesz się z nią ożenić, zamieszkać i zaadoptować jej córkę – wtrącił James. Rozbawiona i zainteresowana Cuddy spojrzała pytająco na House’a.
– Niech stracę – westchnął. Spojrzał jej w oczy. A czemu by nie zabawić się w teatrzyk? – Kocham cię. Jesteś całym moim życiem. Nie wyobrażam sobie kolejnego dnia bez ciebie. Wyjdź za mnie, pozwól mi się wprowadzić i zająć Rachel – oznajmił dramatycznym tonem.
Zaśmiała się. Wilson też.
– Jedziemy do Vegas? – zapytała z uśmiechem.
Wtedy House coś sobie przypomniał.
– Może być, ale najpierw mamy jeszcze coś do załatwienia.
– Tak? A co? – zapytała zdumiona.
– Ogłosić to w szpitalu, zwolnić opiekunkę Rachel i zabić Foremana.
Nagle James się uśmiechnął.
– Mój znajomy jest świetnym grafikiem komputerowym. Może zrobić… ciekawy fotomontaż z Foremanem. I zaproszenia na ślub.
Cuddy zabłysły oczy.
– Wilson, ty mój geniuszu zbrodni… Bardzo, bardzo ładnie.
Prychnął.
– Uczyłem się od mistrza.
House wzniósł oczy do nieba.
– Nie mam pojęcia, o kim mówisz.
I wszyscy zaczęli się śmiać.
*
Cały szpital mówił tylko o dwóch rzeczach.
Pierwsza to fakt, że Foreman i Trzynastka świetnie się dobrali – oboje bi. Zdjęcie Ericka w objęciach innego – nieznajomego – mężczyzny dotarło do skrzynek mailowych całego szpitala, wywołując lawinę ciekawych domysłów… Na co Trzynastka, dzielnie broniąca ukochanego, zaprosiła wszystkich chętnych na orgię.
Tymczasem drugi powód do plotek znajdował się na górze. Dosłownie.
Obrączki były ze srebra – ładniejsze niż złote, przynajmniej wedle ich gustu. Zwykłe kółeczka, bez żadnych ozdób.
Piękna biała sukienka. Bukiet frezji. Białe buty. Białe spinki we włosach.
Urzędnik stanu cywilnego, który zgodził się przeprowadzić całą uroczystość w dość nietypowym miejscu…
Rachel siedząca na kolanach Wilsona.
Chase i Cameron; Foreman i Trzynastka; Taub z żoną. Byli tam nawet Stacey i Mark.
Blythe House; państwo Cuddy; Ellen, siostra Lisy.
Zapadła całkowita cisza. Nie, Cuddy nie mogła sobie tego podarować. House poszedł na ustępstwo, pod warunkiem, że wcześniej pozwoli mu na bardzo długi i bogaty w atrakcje wieczór kawalerski. Zgodziła się, a on został zmuszony do przyniesienia tam swojego pianina…
Z dachu szpitala popłynęły w świat pierwsze takty Marsza Weselnego.
KONIEC
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Czw 18:24, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pismak
Pacjent
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: że znowu! Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:01, 09 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
wcale nie przesłodzone! geniaaalne, jak ja kocham takie opowiadania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erato
Ortopeda
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:13, 09 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Scribo napisał: |
Z dachu szpitala popłynęły w świat pierwsze takty Marszu Weselnego. |
Niegodna ja miana bety...
Takty, owszem, ale Marsza Weselnego. O ile marsz jako chód w dopełniaczu ma końcówkę -u, o tyle jako utwór muzyczny ma końcówkę -a. Czego ja, straszna, podła i niedobra, nie wychwyciłam...
A teraz sam tekst. Czytanie "Ewenementu" (podobnie, jak betowanie ) było czystą przyjemnością. Ciekawa historia, bardzo dobrze opowiedziana. To, co trzymało mnie najmocniej, to wartka akcja, brak dłużyzn. Są opowiadania, przy których oczekujemy opisów; są też takie, które mają nas rozbawić, wzruszyć, mają nam trochę osłodzić życie i wywołać uśmiech na twarzy. I taki był "Ewenement".
Przesłodzone? Może trochę. Ale kiedy w serialu znowu będziemy czekać wieki na prawdziwe Huddy, fanom potrzeba takiego opowiadania. A że to słodycz w swym najlepszym wydaniu...
Cytat: | – Wilson, ty mój geniuszu zbrodni… Bardzo, bardzo ładnie. |
Padłam Przyjaźń Wilson-Cuddy właśnie weszła na nowe tory.
Teraz tylko czekam, aż pojawi się coś nowego
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Erato dnia Czw 18:14, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:54, 09 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Ale to było urocze
Uwielbiam zakończenia ze szczęśliwym zakończeniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:46, 10 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
O ranyyyy, Scribo!
Te dwie części było może mniej śmieszne niż poprzednie, ale były za to przeurocze, czytało się lekko, przyjemnie...
Teraz bedę miała piękne sny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|