|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:04, 27 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
A zatem... next part. Enjoy!
Odc. 4
Zostawmy na chwilę naszego biednego diagnostę, kompletnie zagubionego pośród chaosu pieluszek, mleka i zabawek, i przenieśmy się na Golden Road 28, gdzie w pubie u Duke’a siedziała właśnie kobieta. Konkretnie ciało kobiety, zamieszkane przez mężczyznę.
James Wilson, który pił właśnie dziewiątą kolejkę, kompletnie zapomniał, że teraz, skoro jest Cuddy, powinien zajmować się małą Rachel.
Dwie godziny później, niezwykle pijany i niekontaktujący z otoczeniem, wychodził z pubu w celu udania się do domu. Jak się okazało, była to wyjątkowo błędna decyzja, albowiem kiedy tylko przekroczył próg, doskoczyło do niego kilku mężczyzn. Jak łatwo się domyślić, nie mieli oni najlepszych zamiarów…
*
W związku z wyjaśnioną już kwestią niedyspozycji naszego Wilsona vel. Cuddy, możemy wrócić do najbardziej interesującego nas obecnie tematu, czyli House’a rzuconego na pastwę małego, rzygającego, śliniącego się, płaczącego potwora.
W tej konkretnej chwili, drzwi zamknęły się za nianią i Greg został sam na sam z małą Rachel.
Stał na środku pokoju i patrzył na dziewczynkę, najwyraźniej zainteresowaną zabawą piłeczką. House zmarszczył brwi. Przypomniał sobie dzień, w którym Cuddy przyniosła Rachel do jego biura, później o czymś rozmawiali, a jeszcze później zauważył, że piłeczka zniknęła. Wcześniej sądził, że po prostu wleciał mu gdzieś pod szafę i jeśli tylko poszuka, to znajdzie, a tu okazuje się, że…
– To moja piłeczka! – oświadczył oburzonym tonem.
Dziewczynka uniosła wzrok znad zabawki, spojrzała na niego, błysnęła ząbkami i znów pochyliła się nad zabawką.
No nie… Jak ona może ignorować samego Grega House’a? To niedopuszczalne!
Dokuśtykał do niej i usiadł obok niej na kanapie. Uniosła wzrok.
– Oddaj mi piłeczkę – rozkazał House.
Przekrzywiła głowę, najwyraźniej zainteresowana.
– Piłeczka! – zażądał.
Dziewczynka spojrzała najpierw na niego, potem na piłeczkę, następnie na wyciągniętą rękę House’a. I wtedy to się stało.
Moda zapoczątkowana przez Cuddy i Wilsona najwyraźniej rozprzestrzeniła się lotem błyskawicy. Teraz posiadanie siniaka na czole było jak najbardziej pożądane. Wobec tego, Rachel, chcąc by jej nowy opiekun był na topie wykonała piękny, choć niezamierzony rzut, trafiając diagnostę prosto miedzy oczy. Piłeczka odbiła się i na powrót znalazła w rączkach małej dziewczynki.
House siedział jeszcze przez chwilę z głupią miną. Spojrzał na dziecko.
– Zrobiłaś to specjalnie? – zapytał podejrzliwie.
Jak można był przewidzieć, nie uznała za stosowne by odpowiedzieć.
Wobec takiego postawienia sprawy, House zdecydował się na bardziej brutalne metody. Po prostu zabrał Rachel piłeczkę.
Niestety, nie przewidział reakcji łańcuchowej, jaką był nagły wybuch płaczu, zawodzenia i potoków łez.
– Ćśśś… – próbował ją uciszyć, ale bezskutecznie.
Z miną cierpiętnika złapał ją i posadził sobie na kolanach, poczym wręczył jej softballówkę. Reakcja była natychmiastowa. Dziewczynka uspokoiła się, powierciła chwilę, ułożyła wygodniej i znieruchomiała.
House spojrzał w sufit. No ładnie. Teraz robił jeszcze za kołyskę…
Pół godziny później przekonał się, że kołyska wcale nie była taka zła. A przynajmniej ne tak jak to, co przyszło potem.
W związku z kompletnym bezruchem i dzieckiem ułożonym na jego kolanach i opierającym się o brzuch, nie bardzo mógł robić cokolwiek innego, niż spać. Z objęć Morfeusza wyrwał go dopiero płacz.
Rachel najwyraźniej czegoś od niego oczekiwała. Trzymając ją jedną ręką, drugą podparł się na lasce i wstał. Obrócił ją do siebie przodem. No dobra… Czego mogła chcieć? Wolał zacząć od sprawdzenia najgorszej możliwości. Nie. Sucho. Więc nie pieluszka. Odetchnął z ulgą. Po chwili ulga minęła, bo płacz przypomniał mu, że nadal nie wie o co jej chodzi.
Podążył do kuchni, gdzie znalazł przygotowaną butelkę z mlekiem. Było zimne. Z irytacją wsadził je do mikrofalówki. Po chwili wyjął i spróbował. Za gorące. Odlał trochę i dodał zimnej wody. Miał nadzieję, że zrobił to poprawnie. Wręczył małej butelkę. Od razu przyssała się do niej. Dumny z siebie Greg ułożył ją na kanapie, a sam usiadł w pewnej odległości.
Po chwili mleko się skończyło, a mała zaczęła się nudzić. Ciche pochlipywanie znowu przyciągnęło uwagę diagnosty. Wzniósł oczy do sufitu. I co teraz?
Wziął małą na ręce. Natychmiast się uspokoiła. Do House’a dotarło, co się zaraz stanie.
– O nie – zaprzeczył. – Nie będę znowu robił za łóżeczko.
Mała rzuciła mu oskarżycielskie spojrzenie.
– Nie ma mowy!
Broda zaczęła jej drgać.
– Co ty sobie myślisz, co?
Do brody dołączyło intensywne mruganie.
W panice włożył ją do kołyski i zaczął nucić. Żałował, że nie miał gitary albo pianina, brzmiałoby to lepiej. A tak musiał zadowolić się własnymi strunami głosowymi.
Po chwili, najwyraźniej usatysfakcjonowana taką formą zasypiania, mała oddaliła się do innego wymiaru…
*
Tymczasem do drzwi mieszkania Wilsona zapukał James. Otworzyła mu Cuddy. Cofnęła się o krok widząc, w jakim stanie jest jej ciało. Spojrzała na zegarek. Trzecia w nocy. Zapach alkoholu. Wymięte ubrania. Brak butów.
Rachel!
Wyminęła Wilsona, któremu udało już się dostać do środka (o dziwo, o własnych siłach) i zbiegła po schodach. Wsiadła do samochodu i ruszyła. Wolała nie wiedzieć, co zrobił Wilson (i tak się dowie, czy tego chce, czy nie), ale niemniej ją to interesowało. Najważniejsza jednak była teraz córka. Jak on mógł być taki nieodpowiedzialny?!
Z piskiem opon zaparkowała. Znalazła awaryjny klucz, otworzyła drzwi. Dostała się do środka i rozejrzała. Cisza…
Weszła głębiej. Zajrzała do pokoju córki i oniemiała. Dziewczynka spała z jedną rączką na piłeczce i z drugą na dłoni House’a. Sam diagnosta zasnął, opierając się czołem o łóżeczko.
Na jej ustach rozciągnął się uśmiech. Wyglądali tak niewinnie i rozczulająco…
Potrząsnęła ramieniem diagnosty. Natychmiast otworzył oczy i na nią spojrzał.
– Wilson? – zapytał zdumiony. – Co ty tu robisz?
Cuddy spojrzała na niego spłoszona. Kompletnie zapomniała, że nie jest sobą.
– Co TY tu robisz? – Starała się trzymać fason.
– Zajmuję się córką Cuddy – wyjaśnił grzecznie diagnosta. – Ten paskud ukradł mi piłeczkę – poskarżył się.
– Zgłoś to na policję – prychnęła.
House spojrzał na nią marszcząc brwi. Nagle coś wpadło mu do głowy.
– Gdzie jest Cuddy?
– E… Na mojej kanapie.
– Spaliście ze sobą? – zapytał diagnosta unosząc brwi.
– Nie – ucięła autorytatywnym tonem. Wolała nie dodawać, że Wilson, owszem - najprawdopodobniej - spał z kimś.
– Więc co ona robi na twojej kanapie?
Szukała rozpaczliwie rozwiązania. A gdyby powiedzieć u prawdę? Nie, to nie przejdzie. Trzeba powiedzieć coś, co odwróciłoby jego uwagę… i co byłoby prawdą, bo umiał rozpoznać kiedy kłamała.
Gorączkowo przeszukiwała umysł chcąc znaleźć jakąś pożyteczną informację.
W związku z przedłużającym się milczeniem, diagnosta uniósł brwi.
– Dobra. Pół dnia i nocy zajmowałem się tym dzieciakiem, widzę, że ostatnio dziwnie się zachowujecie. Zakładając, że nie jest to skutek jakiejś nieprawdopodobnej zamiany ciał, to chyba zasługuję na jakieś wyjaśnienia, co? – Wolał nie wspominać o tym, że miał tego po dziurki w nosie i chciał, żeby wrócili do tego co było wcześniej. Tęsknił za tym łagodnym, przyjacielskim, troskliwym, wiecznie analizującym Wilsonem i seksowną, dowcipną, pewną siebie, zadziorną Cuddy.
Lisa przełknęła ślinę.
House spojrzał na nią z niedowierzaniem.
– No chyba żartujesz…
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Nie 18:13, 28 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:14, 27 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Stał na środku pokoju i patrzył na dziewczynkę, najwyraźniej zainteresowaną zabawą piłeczką. |
NAJSŁODZE ZDANIE NA Świecie.
Biedny Wilson. Zdecydowanie nie nadaje się do roli mamy W przeciwieństwie do House'a
Mam nadzieję, że ciału Cuddy nie stało się nic złego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:39, 27 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Chyba House się domyśla...
ale czy uwierzy??
House jako tatuś...
cuuud ma te podejście do dzieci!
Zastanawiam się, jak wygląda teraz ciało Cuddy ?
Oj Wilson, Wilson
Czekam na więcej, więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pikaola
Stażysta
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: B-B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:24, 27 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Też chcę taką kołyskę
Biedny zagubiony House szybko odnalazł się w nowej sytuacji
Wilson nabroił, a Cuddy się tłumaczy.
Czekam na c.d.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:50, 28 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
W zwiazku z napływem wena (i czasu) następna część
Z dedykacją dla was, bo komentarze to najlepszy pokarm dla wena
Odc. 5
– Chyba żartujesz – powtórzył House.
– Ja nic nie mówię – zastrzegła Cuddy.
Pokręcił głową.
– Przecież to niemożliwe.
Uśmiechnęła się z przekąsem.
– Mów do mnie jeszcze.
Zamrugał. Rachel niespokojnie się poruszyła. Spojrzał na nią.
– Może chodźmy gdzie indziej, bo zaraz się obudzi. I wtedy ty ją będziesz usypiać.
– Wierz mi, o niczym innym nie marzę.
Mimo wszystko przeszli do salonu. House starał się zachować spokój.
– Możesz mi wyjaśnić, jak to się niby stało?
– Opowiedzieć: tak. Wyjaśnić: nie. Sama nie rozumiem.
Wzruszył ramionami.
– Niech będzie opowieść. W skrócie.
– W skrócie mówisz… Ja, samochód, pchnięcie, pobocze; ja, Wilson i vice – versa.
House siedział przez chwilę nieruchomo, próbując to sobie poukładać.
– Aha. Czyli Wilson wypchnął cię spod rozpędzonego samochodu i wtedy nagle czarodziejskie hokus pokus i już byliście zamienieni ciałami?
– Mniej więcej.
– Aha… – pokiwał głową. – Jasne.
– Nie wierzysz mi, prawda? – zapytała.
– Wciąż to rozważam – przyznał.
– To jak mam cię przekonać?
– Powiedz mi coś, co może widzieć tylko Cuddy – rzucił natychmiast.
Zamyśliła się. Nagle do głowy wpadł jej pewien pomysł. Była pewna, że nie powiedział o tym Wilsonowi (ona tym bardziej), więc czemu by nie?
– Nasz pierwszy raz trwał osiemdziesiąt minut – powiedziała spokojnie.
Na twarzy House’a pojawił się uśmiech.
– Wiesz, jak ciekawie to brzmiało z twoich ust… Znaczy z ust Wilsona?
Prychnęła.
– Nieistotne. Większym problemem jest fakt, że nie mamy pojęcia, jak to odkręcić.
– To wy już tak na zawsze? – zapytał z przerażeniem Greg.
Zmrużyła oczy.
– Dlaczego mam wrażenie, że przejmujesz się bardziej, niż powinieneś…?
Rzucił jej poirytowane spojrzenie.
– I jak twoim zdaniem mam komentować twoje dekolty w oczekiwaniu na ripostę, wobec tych dekoltów braku?
Omal nie parsknęła śmiechem. Udało jej się powstrzymać w ostatniej chwili.
– No tak, to faktycznie może być pewien problem.
– No właśnie – zgodził się House, z niepocieszoną miną. Po chwili jednak się rozpogodził. – Czyli zgadzamy się, że musimy znaleźć sposób, żebyście wrócili do swoich ciał.
Lisa zamrugała. Czy on właśnie…?
– Tak. Pewnie. Tyle, że już próbowaliśmy i nie wyszło.
House spojrzał na nią podejrzliwie.
– Czy to ma coś wspólnego z tym fioletowym na twoim czole?
Uniosła brwi.
– Czy ty też się zamieniłeś z kimś ciałem?
– Nie, czemu?
– By też masz „to fioletowe” na czole.
House uniósł dłoń do czoła i delikatnie dotknął. Wypukłość była doskonale wyczuwalna. I doskonale boląca.
– To wina twojego dziecka – rzucił oskarżycielskim tonem.
– Ach tak. Znokautowała cię maleńka dziewczynka. Skoro tak twierdzisz…
– Ja jestem kaleką. Nie mogę sprawnie chodzić!
– Ona w ogóle nie może chodzić. Jest za mała.
Najwyraźniej skończyły mu się argumenty, bo wydął wargę jak prawdziwe dziecko.
Tym razem nie wytrzymała i roześmiała się w głos. House wydął wargę jeszcze mocniej.
– W swoim ciele miałaś ładniejszy śmiech – poinformował ją.
– Osobiście uważam, że cała byłam ładniejsza.
Nie odpowiedział, tylko wbijał wzrok w dywan.
– A jeśli ci tak zostanie? – drążył interesujący go temat.
– To będzie pewien problem – zgodziła się.
– Zostaniesz cielesnym gejem czy umysłową lesbijką? – zapytał ze szczerym zainteresowaniem.
To faktycznie było interesujące pytanie.
– Pójdę w ślady Trzynastki i będę bi.
Skinął głową.
– To zawsze jakieś rozwiązanie.
– Taaak… – zgodziła się. Nagle coś sobie przypomniała. – O cholera!
– Co?
– Wilson!
– Co z Wilsonem?
– Nie „co z Wilsonem”, a co z moim ciałem?!
Uniósł brwi.
– Dobra… Znowu czegoś nie rozumiem…
– Wilson. Dzwonek do drzwi. Alkohol. Brak butów. Kanapa. Nie wiem!
Zamrugał gwałtownie.
– Ok… Wilson zadzwonił do drzwi… Wyczułaś od niego alkohol. Nie miał butów. Doszedł do kanapy… i nie wiesz, co było dalej – zakończył tryumfalnie.
Pokiwała głową.
– Dobra. Gdzie masz nosidełko Rachel?
– Co?
– Nosidełko. No chyba, że chcesz ją tu zostawić samą.
– Myślałam, że może ty…
– Żartujesz sobie? Miałbym przegapić psychikę pogrążonego Wilsona i twoje ciało w rozsypce? W życiu!
Skrzywiła się lekko.
– Za szafą w jej pokoju – burknęła.
Już po chwili wsiadali do samochodu ze śpiącą Rachel i kierowali się w stronę mieszkania Wilsona. Weszli do środka. Wszystko wyglądało normalnie. Cuddy postawiła nosidełko Rachel niedaleko wejścia. Następnie razem z House'em weszła głębiej. Tak, był tam. Leżał na kanapie w stanie… Cóż, zadowolimy się stwierdzeniem, że niezbyt miłym dla oka.
– O kurde – mruknął House.
– Co ty nie powiesz – parsknęła Cuddy.
– Wiesz co? Na twoim miejscu wyszedłbym z nim na ulicę, a potem wypchnął spod samochodu.
Uniosła brwi.
– No coś ty! Poczekamy, aż się doprowadzi do porządku. Nie mam zamiaru wracać do ciała, w którym wszystko będzie mnie boleć i dopadnie mnie kac. Ja mogę poczekać…
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Nie 18:20, 28 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:52, 28 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
To jest zdecydowanie najlepsza część, jak do tej pory.
Świetne dialogi Cuddy z House'm (ciagle musiałam sobie powtarzać: pamiętaj, to Cuddy, ale wygląda jak Wilson! ), świetnie Ci Huddy wyszło - takie serialowe. Dużo poczucia humoru i na koniec piękna uwaga Cuddy
Bardzo mi się podoba, trzymasz poziom, a wręcz podnosisz go z każdą częścią Czekam niecierpliwie na CD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pikaola
Stażysta
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: B-B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:25, 28 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Rozpieszczasz nas Oczywiście nie mam nic przeciwko
House już wie co jest grane i myśli w ten sam pokręcony sposób jak ja
Tak, ten dialog pomiędzy tymi dwoma osobami sprawił, że tekst czytało się lekko, szybko i z bananem na twarzy No i wiemy ile trwał ich pierwszy raz
Brakowało tego w poprzednich częściach.
Czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pikaola dnia Nie 12:31, 28 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madness
Student Medycyny
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszwa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:07, 28 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Hahaha XDDD
A tak, przepraszam za nie skomentowanie i 4 cz.
Więc zróbmy to hurtowo...
Jak wiesz, rozbrajasz wszystkich. Nie, nie mogę przestać sie śmiać widząc znokautowanego House'a...
God...jesteś genialna, wiesz?
Niesamowity fik...oj tak...
Dobra, czekam finału.
Mad.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:32, 28 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Właśnie nadrobiłam i powiem krótko:
O rzesz ty, kurde!
Dis is wery gód!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erato
Ortopeda
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:59, 28 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Oj, biedny, biedny House I biedna, biedna Cuddy I Wilson też
Ale, niestety, nie potrafię im współczuć, bo są przezabawni! Te wszystkie próby odzyskania swojej postaci (ja jednak czekam aż zaczną się rzucać pod samochody ), całowanie, siniaki...
Strasznie podoba mi się pomysłowość, jaką tu prezentujesz, Scribo Począwszy od już wymienionych sposobów poradzenia sobie z sytuacją, po sposoby nabrania House'a. Bardzo dobre jest również to, że o niczym nie zapominasz - Wilson pod postacią Cuddy nie pamięta o opiece nad Rachel, a także to, że tak dbasz o zachowanie charakterów postaci
House zajmujący się Rachel był, jak zawsze w takich sytuacjach, rozczulający. Fascynuje mnie, czemu wszyscy autorzy fików portretują go jako takiego przerażonego. A co z House'em Jestem-Najlepszy-I-Ze-Wszystkim-Sobie-Poradzę?
No i strasznie długo ciekawiło mnie, kiedy Cuddy i Wilson wreszcie powiedzą House'owi prawdę? Od początku przeczuwałam, że najprostsze wyjście jest najlepsze.
I jeszcze jedno - nawiązanie do pierwszego Huddy sexu!!! Łiii! *cieszy się, jak głupia*
I jeszcze jedno rzuciło mi się w oczy (poza tym, co oczywiste, czyli, że są dla siebie stworzeni) - House jest coraz lepszy w tym rozwikływaniu ciągów myślowych Cuddy
Cudowne dialogi, mnóstwo perełek, obśmiałam się do łez.
No i, tradycyjnie, jak to ja (dodaję interpunkcję, żeby było wszystko)...
O ile do czwartej części nie wyłapałam żadnych błędów, o tyle potem nazbierało się trochę literówek.
Część czwarta:
Cytat: | Obrócił ja do siebie przodem. |
ją
Cytat: | Po chwili ulga minęła, bo płacz przypomniał u, że nadal nie wie o co jej chodzi. |
mu
Cytat: | Z irytacją sadził je do mikrofalówki. |
wsadził
Cytat: | Do House’a dotarło co się zaraz stanie. |
Przecinek przed "co"
Cytat: | W panice włożył ja do kołyski i zaczął nucić. |
ją
Cytat: | Żałował, że nie miał gitary, albo pianina, brzmiałoby to lepiej. |
Zbędny przecinek przed "albo"
Cytat: | Po chwili, najwyraźniej usatysfakcjonowana taką formą zasypiania mała oddaliła się do innego wymiaru… |
Brak przecinka przed "mała"
Cytat: | Cofnęła się o krok widząc w jakim stanie jest jej ciało. |
Przecinek przed "w jakim"
Cytat: | o dziwo o własnych siłach |
Przecinek przed drugim "o"
Cytat: | Wolała nie wiedzieć co zrobił Wilson, |
Brakuje przecinka przed "co", za to ten drugi jest zbędny
[quote]Dostał się do środka i rozejrzała. [/qoute]
Dostała
Cytat: | Sam diagnosta zasnął opierając się czołem o łóżeczko. |
Przecinek przed "opierając"
Cytat: | Wolała nie dodawać, że Wilsona najprawdopodobniej tak i owszem, z kimś spał. |
A w tym zdaniu się w ogóle zgubiłam. Powinno być: "Wolała nie dodawać, że Wilson, owszem - najprawdopodobniej - spał z kimś.
Cytat: | i co byłoby prawdą, bo umiał rozpoznać kiedy kłamała. |
Przecinek przed "kiedy"
Cytat: | Gorączkowo przeszukiwała umysł chcąc znaleźć jakąś pożyteczną informację. |
Przecinek przed "chcąc"
Cytat: | Wolał nie wspominać o tym, że miał tego po dziurki w nosie i chciał, żeby wrócili do tego co było wcześniej. |
Znowu przecinek przed "co"
Odcinek piąty:
Cytat: | – Możesz mi wyjaśnić jak to się niby stało? |
Przecinek przed "jak"
Cytat: | House siedział przez chwilę n nieruchomo, próbując to sobie poukładać. |
Jakieś zbędne n się zaplątało.
Cytat: | Była pewna, że nie powiedział o tym Wilsonowi; ona tym bardziej), więc czemu by nie? |
Brakuje (
Cytat: | – Nasz pierwszy raz trwał osiemdziesiąt minut – powiedziała spokojnie.. |
A tu podwójna kropka.
Cytat: | – Wiesz jak ciekawie to brzmiało z twoich ust… |
Przecinek przed "jak"
Cytat: | Większym problemem jest fakt, że nie mamy pojęcia jak to odkręcić. |
Jak wyżej.
właśnie
Cytat: | Tm razem nie wytrzymała i roześmiała się w głos. |
Tym
Cytat: | – Zostaniesz cielesnym gejem, czy umysłową lesbijką? – zapytał ze szczerym zainteresowaniem. |
Przecinek niepotrzebny.
Cytat: | Doszedł do kanapy… i nie wiesz co było dalej – zakończył tryumfalnie. |
Przecinek przed "co"
Cytat: | – Nosidełko. No chyba, że chcesz ja u zostawić samą. |
tu
Cytat: | Następnie razem z House’m weszła głębiej. |
Pisałam o tym przy fiku Pietruszki. Nazwisko House'a odmienia się z całymi polskimi końcówkami, czyli narzędnik wygląda tak: House'em
Ja to naprawdę czytam, a nie tylko wyłapuję błędy! Naprawdę!
Grunt, że mi się bardzo podoba i czekam na więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:19, 30 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Kolejna część dedykowana mojej wspaniałej becie: Erato
Odc. 6
W tym momencie ciszę rozdarł płacz dziecka.
– Twoje prywatne Dolby Surround – zauważył House.
Rzuciła mu poirytowane spojrzenie i poszła uspokoić Rachel. Tymczasem obudzony płaczem Wilson wydał z siebie niezidentyfikowany dźwięk (przyjmijmy, że było to coś pomiędzy sapnięciem a jękiem) i otworzył oczy. Natychmiast poderwał się do pozycji siedzącej. Nie było to najmądrzejsze posunięcie. Cała zawartość jego żołądka wylądowała mu na kolanach i kanapie.
– Ty będziesz to sprzątał – od drzwi rzuciła Cuddy, z małą na rękach.
– W końcu od tego są kobiety – zgodził się Greg.
– House! – wykrzyknęli oboje z oburzeniem. Dla Wilsona był to kiepski pomysł. Poczuł, jak wzbiera w nim kolejna fala wymiotów.
Po chwili uspokoił się i oparł czołem o poręcz kanapy.
– Co się stało? – zapytał niemrawo.
– Może ty mi wyjaśnisz – wycedziła Cuddy przez zaciśnięte zęby. – Mam nadzieję, że masz dobre usprawiedliwienie dla tego, co zrobiłeś z moim ciałem.
– Eee… – zająknął się Wilson.
– Przydałby się popcorn. I cola – zauważył House.
Cuddy przerwała na chwilę patrzenie na Wilsona spode łba, żeby poinformować House’a:
– Druga szafka od prawej, na górze. A cola w lodówce. Tam gdzieś masz mikrofalówkę.
Greg, uradowany tym, że Lisa zdążyła już zapoznać się z jedzeniem znajdującym się w mieszkaniu, ruszył do kuchni zaopatrzyć się w potrzebne składniki. Kiedy wrócił, James dalej kulił się pod wzrokiem Cuddy.
– Miło, że czekaliście – rzucił.
– Możesz mi to wyjaśnić? – powtórzyła spokojnie Cuddy, kompletnie ignorując diagnostę.
Skruszony Wilson przyjął jak najbardziej bezkonfliktową pozycję: głowę spuścił nisko, zgarbił się i przycisnął ręce do boków.
– No więc… Wypiłem trochę…
– Tego zdążyłam domyślić się sama.
– A potem… nie pamiętam…
Jęknęła z rezygnacją.
– Mogłeś zrobić cokolwiek. Cokolwiek! To mogło mi zniszczyć reputację, karierę…
– Ej, spokojnie – rzucił House. – Nie wiesz czy to zrobił. Po co się tak denerwować?
Spojrzała na niego z irytacją.
– Przepraszam, ja tu próbuję zwiększyć jego poczucie winy! Przeszkadzasz.
– Aaaa… Chyba, że tak. To zwiększaj dalej.
Wróciła wzrokiem do Wilsona. Niestety, atmosferę grozy psuło trochę chrupanie popcornu.
– House, mógłbyś na chwilę przestać jeść?
– Jasne. Nie ma problemu.
Nastała cisza, przerywana tylko cichym już pochlipywaniem Rachel w ramionach Cuddy. House przekrzywił głowę. Dziewczynka zwisała jak laleczka; zdawało się, że wściekła Lisa o niej zapomniała.
– Ej… Mogę jeszcze…?
– Czego znowu chcesz?
– Może oddasz mi dziecko, bo zaraz z irytacji rzucisz nim o ścianę.
Cuddy spojrzała najpierw na małą, potem na siedzącego House’a, potem uniosła brwi.
– Ty się o nią martwisz.
– Wcale nie!
– A właśnie, że tak!
– Nie!
– To czemu chcesz ją na ręce?
– Nie mam ochoty spędzać czasu w sądzie na przesłuchaniach w sprawie zabójstwa dziecka.
– Jasne. Po prostu powiemy, że cię tu nie było.
House prychnął z frustracją.
– Nie możesz mi jej po prostu dać, nie odzywając się?
– Obawiam się, że wyssiesz z niej krew.
Wilson, choć szczęśliwy, że na razie uwaga obojga skupia się na czymś/kimś innym, nie mógł się powstrzymać przed wtrąceniem:
– Och, proszę cię! Przecież to jasne, że ją polubił i że się o nią troszczy.
Oboje spojrzeli na niego: Cuddy ze zdziwieniem, a House z żądzą mordu w oczach.
– Ups… – mruknął onkolog. I po co zwracał na siebie uwagę?
Cuddy westchnęła z rezygnacją.
– Doprowadź się do porządku.
– Ej! Teraz to ja chcę mu krzywdę zrobić! – zawołał House.
– Nie mojemu ciału! Poczekaj, aż wrócimy. – Odwróciła się do Jamesa. – Przecież powiedziałam: doprowadź się do porządku. Na co czekasz?
– Ee… No jasne, już.
House wstał.
– No dobra, to my się już będziemy zbierać…
Cuddy spojrzała na małą, którą nadal trzymała na rękach.
– Faktycznie, powinniśmy wracać do domu. Ty prowadzisz, ja padam z nóg – poinformowała House’a.
Cień zdziwienia przemknął przez jego twarz. Właściwie to kiedy ustalili, że jadą razem, do niej?
– To chodźmy – powiedział szybko, zanim zdążyła zmienić zdanie.
*
Otworzył drzwi, a ona weszła do środka z nosidełkiem Rachel. W pierwszym odruchu chciał zaproponować, że poniesie małą, ale potem przypomniał sobie, że noga mu to prawie uniemożliwia.
Cuddy szybko położyła dziewczynkę do łóżeczka. Miała wprawę, bo Rachel niczego nie zauważyła. Najwyraźniej mała dalej smacznie spała.
Teraz stali naprzeciwko siebie, w holu. Cuddy czuła się co najmniej niezręcznie. Ale wtedy, kiedy u Wilsona powiedziała, że jadą do domu, że on prowadzi, zapomniała kompletnie, że to bez sensu. Wtedy wszystko wydawało się być na miejscu: w końcu razem przyjechali, on zajął się Rachel. A teraz co?
– Pościelę ci kanapę – zaproponowała.
– W porządku – zgodził się.
*
Kiedy leżał już na kanapie, w ciemności, dotarło do niego, co było nie tak. Co wydawało mu się nie na miejscu przez cały wieczór (czy raczej noc): między nim i Cuddy było tak samo. To znaczy… zawsze mówił sobie, że chemia, jaka miedzy nimi istnieje, jest związana z powierzchownością, z wyglądem. Nie było tak.
Pomimo, że znajdowała się w ciele Wilsona, ta więź między nimi wcale nie zmalała. Dalej, wyraźnie widoczna, łączyła ich w rozmowach, w spojrzeniach, w samej obecności.
Oczywiście, to nie oznaczało, że nie chciał, by odzyskała swoje piękne ciało, na które tak uwielbiał patrzeć…
A poza tym… Dlaczego tak bardzo się cieszył, że przyjechali tu razem, że mógł pomóc przy Rachel?
Zdecydowanie, miał temat do przemyśleń na całą noc.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Wto 16:39, 30 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erato
Ortopeda
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:32, 30 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za dedykację!
Niby taki statyczny odcinek, ale mnie się podobał. A najbardziej chyba Cuddy Zdecydowanie, pokazała charakterek. Aż się przyjemnie czytało tę rozmowę z Wilsonem
Troszeczkę blado wypadł na tym tle sam House. Zbyt ugodowy i zbyt mało cyniczny, jak na mój gust... Ale to pewnie specyfika tego odcinka, który nie miał się na nim skupiać
Za to ostatni fragment podobał mi się bardziej. Ta naturalna decyzja, że pojadą do Cuddy I rozmyślania House'a.
A najbardziej podobało mi się to, co sama podkreśliłaś - że ta zamiana ciał pokazała House'owi, co tak naprawdę przyciąga go do Cuddy; nie ciało, nie biust, a jej charakter, to, że jest dla niego równorzędnym partnerem. I to stanowi o sile Huddy!
Niecierpliwie czekam na jeszcze!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pikaola
Stażysta
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: B-B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:53, 30 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Myślałam, że się nie doczekam kolejnej części przed wyjazdem
Ale na szczęście jest
Dzisiaj tylko napiszę, że bardzo mi się podobało i czekam na rozwiązanie problemu Cuddy/Wilson i w pewnym sensie problemu Cuddy/House.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madness
Student Medycyny
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszwa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:13, 30 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
No tak...nadal tylko nie wiemy co zrobił Łilson z Cuddy ciałem. A lepiej abym nie zaczęła się domyślać
Więc, tak czy siak, (choć nadal kwestia pijanego Wilsona mnie intryguje) kolejna część świetnie napisana.
Ciekawi mnie tylko jeszcze, dlaczego Cuddy zaprosiła House'a do siebie???
Czekam na C.D ^^
Mad.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ala
Tooth Fairy
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:50, 01 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Fajniutkie te przemyślenia House'a na koniec Tylko niech jej teraz nie całuje i poczeka aż Cuddy będzie w swoim ciele He, he...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ala dnia Śro 9:52, 01 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:58, 01 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Brawo, kolejna świetna część
Już się nie rozpisuję, czekam na kolejną, a pochwalić muszę zwłaszcza pewien fragment:
Scribo napisał: | Kiedy leżał już na kanapie, w ciemności, dotarło do niego, co było nie tak. Co wydawało mu się nie na miejscu przez cały wieczór (czy raczej noc): między nim i Cuddy było tak samo. To znaczy… zawsze mówił sobie, że chemia, jaka miedzy nimi istnieje, jest związana z powierzchownością, z wyglądem. Nie było tak.
Pomimo, że znajdowała się w ciele Wilsona, ta więź między nimi wcale nie zmalała. Dalej, wyraźnie widoczna, łączyła ich w rozmowach, w spojrzeniach, w samej obecności.
Oczywiście, to nie oznaczało, że nie chciał, by odzyskała swoje piękne ciało, na które tak uwielbiał patrzeć…
A poza tym… Dlaczego tak bardzo się cieszył, że przyjechali tu razem, że mógł pomóc przy Rachel?
Zdecydowanie, miał temat do przemyśleń na całą noc. |
Cud, miód i malina
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:54, 01 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Betowała Erato Dla niej ponownie dedykacja
Odc. 7
Obudziło go ciche chlipanie. Spojrzał na zegarek. Była szósta rano, co znaczyło, że udało mu się przespać aż półtorej godziny. Miał ochotę walić głową w ścianę.
Niemniej chlipanie było dość interesującym zjawiskiem. Wystarczającym, by wyciągnąć go z łóżka i wysłać swoim śladem.
I tak dotarł do pokoju Rachel. Mała najwyraźniej się przebudziła i…
– Czego chcesz, potworze? – mruknął zaspany diagnosta.
Jak można się było spodziewać, nie uzyskał odpowiedzi.
Przewrócił oczami. Rozważał obudzenie Cuddy, ale… Skoro on sam już wstał… Nie poświęcając więcej czasu na rozmyślania, wyjął małą z łóżeczka. Czego mogła chcieć? Aha! Wiedziony doświadczeniem ruszył do kuchni, gdzie – przeklinając w duchu nogę – przygotował mleko. Dziesięć minut później Rachel już słodko spała. House złapał się na tym, że się… uśmiechał?
Zirytowany szybko wszedł do salonu. Położył się na kanapie, gotów ponownie odpłynąć w niebyt.
*
Godzinę później obudziła go Cuddy. Otworzył oczy i rzucił jej nieprzychylne spojrzenie.
– Jeszcze pięć minut…
– Dałabym Ci pięć minut, gdybyś miał tu ubrania. A że ich nie masz – ja zresztą też nie – to musisz pojechać do domu się przebrać. A najpierw powinieneś jeszcze zaczekać na opiekunkę Rachel. W końcu to z tobą ją wczoraj zostawiła, prawda?
House zamrugał.
– To dzisiaj nie jest sobota?
– Piątek.
– Cholera.
– Z ust mi to wyjąłeś.
Diagnosta usiadł i przetarł zaspane oczy. Cuddy siedziała naprzeciwko niego, w fotelu.
– I dziękuję.
– Za co?
– Że zająłeś się Rachel.
– Ja nie za…
– Zostawiłeś butelkę.
Zmełł w ustach przekleństwo.
Na ustach Cuddy (vel Wilsona) pojawił się uśmiech.
– Daj klucze.
– Po co? – zapytał podejrzliwie.
Przewróciła oczami.
– Przywiozę Ci rzeczy. W ten sposób zaoszczędzimy czas.
No tak. To faktycznie był niezły plan. House zdjął marynarkę z oparcia i wyciągnął z niej pęk kluczy. Rzucił je Cuddy.
– Nie dotykaj niczego, czego nie musisz – zastrzegł.
Uśmiechnęła się niewinnie.
– Ty grzebałeś w moich stringach… Ciekawe, czy trzymasz tam coś wstydliwego.
– Pamiętaj, że ja jestem w twoim domu.
Oczy jej zabłysły.
– Zobaczymy, kto znajdzie więcej.
Wstała i ruszyła do drzwi. Zatrzymała się jeszcze na chwilę i obróciła się.
– Nie zapomnij przewinąć małej.
Wyszła. Tym razem przeklął głośno.
*
Opiekunka przybyła pół godziny później. Kiedy tylko weszła i zobaczyła House’a, uniosła brwi.
– Doktor Cuddy wczoraj nie wróciła?
– Ee… Wyszła już do pracy – rzucił od niechcenia. Sam się sobie dziwił. Przecież jeszcze niedawno całkowicie by ją pogrążył w oczach tej kobiety, a teraz bronił jej reputacji. No, nie do pomyślenia…
Opiekunka dalej przyglądała mu się podejrzliwie.
– A pan kim właściwie jest?
Typowe. Poprzedniego dnia zostawiła z nim dziecko, a dopiero teraz interesowało ją, kim był.
– Świętym Mikołajem – burknął.
– Ale przecież jest październik – zauważyła zdumiona.
House jęknął w duchu. Kogo Cuddy zatrudniała do opieki nad dzieckiem? Będą musieli sobie o tym porozmawiać…
– Nudziło mi się na biegunie, więc ułożyłem nową ofertę. Elastyczną. Jestem tym, kogo potrzebujesz.
– O… To może pobędziesz jeszcze trochę nianią, co? A ja przyjdę później…
– Działam od osiemnastej wieczorem do ósmej rano.
– Ojej… szkoda – oznajmiła ze zmartwioną miną.
Szybko wyminął ją i wyszedł z domu. Chciał się oddalić stamtąd jak najszybciej. Obawiał się, że mógłby zmienić zdanie i po prostu wywalić tę kobietę. To szczyt nieodpowiedzialności zostawiać Rachel z kimś, kto nie potrafi odróżnić jego od Świętego Mikołaja.
Zanim jednak udało mu się odejść, usłyszał jeszcze:
– A doktor Cuddy to ja wczoraj widziałam.
– Taak? – zapytał z zainteresowaniem.
– Tak. Wychodziła z pubu z takim jednym… No, jak mu tam było? A, już wiem. Z Crow’em.
– Kto to Crow?
Dziewczyna uśmiechnęła się i powiedziała konspiracyjnym szeptem:
– To jeden z tych, którzy szukają rozrywki na jedną noc. Na pana miejscu uważałabym na nią.
Dopiero po chwili zrozumiał, że chodziło jej o Cuddy.
Dla świętego spokoju kiwnął głową i odszedł. Za zakrętem czekała na niego Cuddy w samochodzie. Na tylnym siedzeniu zobaczył swoje ubrania. Szybko wsiadł. Uznał, że przebierze się już w szpitalu.
– Znalazłeś coś ciekawego?
Skrzywił się.
– Kolekcję starych pieluch. I jeszcze wielkoformatową lalkę Barbie, przy której nawet ten idiota z administracji wydaje się być geniuszem.
Cuddy przez chwilę przetwarzała informację.
– Mówisz o…?
– Tej skrajnie nieodpowiedzialnej kobiecie, z którą zostawiasz swoje jedyne dziecko – burknął.
– Wow – wyrwało jej się. – Ty się naprawdę troszczysz o Rachel.
Aż zazgrzytał zębami ze złości.
– Teraz skupiamy się na tobie. To ciebie nękamy, pamiętasz? To ty tu jesteś tą złą…
Uniosła brwi.
– Ach tak?
– Tak. Wyobraź sobie, że ona w nocy chodzi po klubach. Na pewno jest teraz pijana.
– I skąd ty niby to wiesz?
– Wczoraj widziała ciebie… To znaczy Wilsona, jak wychodził z jakimś tam Crow’em
– Cholera! – Widząc pytające spojrzenie House’a dodała: – Znam go. I nie jest dobrze…
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erato
Ortopeda
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:15, 01 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Ach, jeszcze trochę i zacznę się czuć niezastąpiona...
Ja już Ci to powiedziałam, ale się powtórzę: ta część jest słooodka! House, który tak bardzo, bardzo, bardzo troszczy się o Rachel, jest rozczulający. Cuddy musi mieć ubaw
Postać pielęgniarki zabawna, choć nie zaprzeczę, że moim zdaniem troszkę przerysowana. Ale póki stanowi okazję do pokazania, jak bardzo House'owi zależy na Cuddy i jej córce, nie czepiam się.
No i nie mogę się doczekać, aż wreszcie dowiemy się, jak daleko zawędrowały sprawy z Wilsonem. Czy będzie musiał poddawać się terapii? Czy tamta noc będzie dla niego traumą? Czy doktor Wilson przespał się z facetem?
No, mam nadzieję, że tego dowiemy się w najbliższym czasie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madness
Student Medycyny
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszwa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:00, 01 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Oh God...o.o
Wizja Crow'a z Wilsonem...znaczy Cuddy...mnie przeraża...Really.... O_O
Jak jeszcze chcesz ich pogrążyć??? xd
Mad.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:11, 01 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Again: podoba mi się House z Rachel, o rany, jak mi się podoba!
I dialogi nadal błyskotliwe i śmieszne, i pomysł fajny... trzymasz poziom
Nie podoba mi się jakoby wszyscy mieli sądzić, że Cuddy się z jakimś panem zadawała, mam nadzieję, że jakoś z tego wybrną, możliwie najmniej boleśnie
Pozdrawiam i - jak zawsze - czekam na CD!
(vel. i jak zawsze - życzę miłego lotu )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:24, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Dziękuję wam za komentarze Erato, przeceiż jesteś niezastąpiona I żeby Cię utwierdzić w tym przekonaniu ponownie Tobie deykuję za wspaniałe, szybkie betowanie
Odc. 8
– To nie brzmi najlepiej.
– Co ty nie powiesz – burknęła Cuddy. – Jest gorzej niż brzmi. Przecież Crow to nasz laryngolog.
House przejechał dłonią po włosach.
– Faktycznie. To tamten z idiotyczną bródką?
– Nie, to ten z bokobrodami.
– Aaa…
Siedzieli przez chwilę w milczeniu.
– No, to teraz facet przyklei ci etykietkę zdziry.
Cuddy rzuciła mu mordercze spojrzenie.
– Myślisz, że jak go wywalę, to nic nie powie?
– Myślę, że jak go wywalisz, to powie tym bardziej.
– To co mam robić?
House uśmiechnął się złowieszczo.
– Absolutnie nic. To ja sobie z nim pogadam…
Spojrzała na niego podejrzliwie.
– I zaproponujesz mu działanie do spółki?
– Oczywiście, że nie. Miałbym mu pozwolić cieszyć się sławą Tego, Który Zaciągnął Do Łóżka Administratorkę? W życiu!
Na jej ustach pojawił się nieposłuszny uśmieszek. Bronił jej. To nowość.
Wjechali na parking przy szpitalu. Prawie nikogo nie było. House złapał ubrania, wepchnął je byle jak do plecaka i ruszył w stronę wejścia, chcąc dopaść Crow'a, zanim ten zdąży cokolwiek i komukolwiek powiedzieć.
Oczywiście, Cuddy dzielnie dotrzymywała mu kroku. Zatrzymał się i spojrzał na nią.
– Nie idziesz ze mną.
– Oczywiście, że idę.
– Wcale nie. Idę sam.
– A pomyślałeś, jak to będzie wyglądać?
– To znaczy?
– Greg Mam Wszystkich W Dupie House broni dziekanowej… Szpitalna plotka miesiąca.
Podrapał się po głowie. Tego faktycznie nie przewidział…
– Nikt się nie dowie oprócz niego. A on nikomu niczego nie powie. Słowem: nie będzie plotki.
Tryumfował. Prychnęła ze złością. Nie wyszło.
– Dobra. Ale potem powiesz mi…?
– Nie.
– Ale…
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo ty jesteś nieodpowiedzialna.
– Odezwał się wzór odpowiedzialności.
– Nie ja zostawiam dziecka z istotą, przy której pantofelek to geniusz.
– A ja nie uciekam przed pracą, nie boję się najprostszych relacji międzyludzkich, nie kradnę jedzenia, nie bawię się gameboy’em, nie oglądam telenoweli, nie…
– Dobra, dobra – przerwał jej House. –Nie idziesz i już. Kropka.
Zostawił ją na parkingu. Jej mina nie wróżyła mu nic dobrego…
*
Wszedł do gabinetu Crow'a nie zawracając sobie głowy pukaniem. Zastał mężczyznę stojącego przy ekspresie do kawy.
– Doktor House – stwierdził zaskoczony lekarz.
Diagnosta zastanawiał się czy tym razem numer z Mikołajem również by nie przeszedł. Wątpił w to, tak szczerze mówiąc.
– Doktor Crow – odparł, naśladując ton głosu rozmówcy.
Ten chyba zrozumiał, że nie było to zbyt inteligentne rozpoczęcie rozmowy.
– Napije się pan kawy? – zapytał szybko.
House spojrzał na kubki. Były granatowe. Zero czerwonych.
– Nie – uciął krótko.
Crow po chwili zasiadł za biurkiem i wbił w House’a zainteresowane spojrzenie.
– Więc co pana do mnie sprowadza?
House nie usiadł. Nie miał zamiaru spędzać tu wiele czasu. Spojrzał na dłonie lekarza. No nie… To było aż za proste.
– Kocha pan swoją żonę?
– Oczywiście.
House ledwo powstrzymał szeroki uśmiech.
– Nie chciałby jej pan skrzywdzić, prawda?
– Nie, nie chciałbym. A co ona ma do tego?
– Cóż, może się dowiedzieć kilku dość niemiłych rzeczy o tym, co robi pan wieczorami…
– Z pewnością mogłaby, gdyby żyła – powiedział chłodno Crow.
I cały misterny plan rozsypał się jak domek z kart. To faktycznie zbiło go z tropu.
– No tak. Falstart. Powtórka?
Crow przewrócił oczami.
– A może po prostu powie pan, o co chodzi?
– Nie, to by było za proste…
Crow uniósł brwi. Wiele słyszał o niepoczytalności House’a i teraz zaczynał w to wierzyć. Okazuje się, że w każdej plotce jest ziarno prawdy. Albo i więcej niż ziarno…
House patrzył na niego przez chwilę. Po czym jednak postanowił, że powie to wprost. Czemu nie?
– Spałeś z Lisą Cuddy.
Zatkało go.
– Ale…
– Nie zaprzeczaj.
Spojrzał na niego z niedowierzaniem. Od kiedy pani dziekan zwierzała się diagnoście?
– I co w związku z tym?
– Jeżeli ktokolwiek się o tym do…
– Nie zamierzam nikomu o tym mówić.
– Nie? – zapytał zdumiony House.
– Nie. – Westchnął zrezygnowany. W sumie czemu miałby mu nie wyjaśnić? – Po śmierci żony nie mogłem się otrząsnąć. Zacząłem szukać łatwych panienek, żeby zapomnieć. Choć na chwilę. Koniec historii. Lisa Cuddy była jedną z wielu i nie mam zamiaru do tego wracać.
Cóż, to załatwiało sprawę. House wstał i wyszedł z gabinetu. Nie powiedział "do widzenia".
*
Czuł się jak rycerz na białym koniu, który zaszarżował na smoka a ten smok okazał się być tylko kmiotkiem w kostiumie. Wolał nie mówić o szczegółach, więc mijając Cuddy na korytarzu zdobył się tylko na:
– Nikomu nie powie.
I poszedł dalej, nie zważając na jej zdumione spojrzenie.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:08, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Wiesz co mi się podoba najbardziej? Tempo, z jakim pojawiają się nowe części Strasznie Ci dziękuję, że nas nie zaniedbujesz, bo akcja jest tak interesująca i wciągająca, że dwutygodniowe oczekiwanie na ciąg dalszy by nas chyba psychicznie wyczerpało
Mam pytanie: jak Cuddy chciała iść z House'm? W ciele Wilsona?
No i kiedy ich w końcu odczarujesz? Bo tutaj się takie piękne Huddy rozwija, ale całe piękno mi pryska, jak pomyślę, że Cuddy ma ciało Wilsona...
Cieszę się, że wyjaśniłaś akcję z panem Crow
I, jak zwykle - czekam na CD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ala
Tooth Fairy
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:34, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Najśmieszniejszy jest dialog:
– Dobra. Ale potem powiesz mi…?
– Nie.
– Ale…
– Nie.
(...)
– Dobra, dobra – przerwał jej House. –Nie idziesz i już. Kropka.
I boska końcówka:
Czuł się jak rycerz na białym koniu, który zaszarżował na smoka a ten smok okazał się być tylko kmiotkiem w kostiumie.
Oj, niedobry Wilson! Cuddy jak zwykle nieziemska... Nie mogę się doczekać kolejnej części:)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ala dnia Czw 14:37, 02 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:44, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Nom, podobało mi się
Miło ze strony House'a, że broni Cuddy .
Mam nadzieje, że ta czarodziejska zamiana się skończy
i Cuddy z Wilsonem wrócą do swoich ciał.
Między Cuddy a House'em coś jakby rozkwita.
Cieszę się !
Czekam na następną część ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erato
Ortopeda
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:40, 03 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Ja, niezastąpiona? Jej, miło mi.
W tej części najbardziej podoba mi się Crow. Podoba mi się to, że House'owi po raz pierwszy nie udało się kogoś zbić z pantałyku i że - miałam takie wrażenie - ta bitwa wcale nie była przez niego wygrana, a właśnie oddana walkowerem. Do Crow'a zaś zapałałam ogromną sympatią. Żal mi go, ze względu na zmarłą żoną. Jednak pokazał klasę, zamierzając całą sprawę zachować w tajemnicy
Ale coś Ty zrobiła Wilsonowi?! Jak mogłaś! Biedny, biedny Wilson...
Cytat: | Greg Mam Wszystkich W Dupie House |
Urocze
Rozmowy House-Cuddy z odcinka na odcinek coraz lepsze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|