|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
joasui
Dentysta- Sadysta
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice 3miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:09, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Dobra, żeby nie było, że nie czytam i nie komentuję:
fik przesłodki, taki na zły humor. Bardzo, bardzo fajne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Annie
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:44, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Szczerość cementuje związki? Po tej rozmowie miał dosyć cementu, żeby zabetonować co najmniej całe stany.
padłam i wstać nie mogłam aż do końca Te jego sny są po prostu świetne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:48, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Dookoła panowała zupełna ciemność. Idąc tu omal się nie zabił potykając o buty leżące w korytarzu. Musiał zapamiętać by przy okazji wspomnieć o tym Wilsonowi. Co on sobie myśli ?Czy Cattrouth bitch musi wszędzie rozrzucać swoje szpilki? Niech sobie będzie pantoflarzem...
'I kto to mówi?' podpowiadał mu cichy głosik. Właśnie. Bezpieczniej było zostawić ten temat.
Chwile później był już w sypialni przyjaciela. W ciszy przyglądał się śpiącej na łóżku parze, nie spali przytuleni, ale Amber była odwrócona w kierunku Wilsona i obejmowała go ręką w pasie. Dodał nową informacje o parze do swoich dotychczasowych wiadomości, później przeanalizuje ją by ocenić realne szanse na powodzenie ich związku. Z drugiej strony co on może wiedzieć o związkach?
Gdyby miał na ten temat jakiekolwiek pojęcie w ogóle by go tu nie było.
Do tej pory, ku zaskoczeniu House'a ocena związku Wilsona i Amber wypadała zadziwiająco korzystnie. Niechętnie musiał przyznać, że Wilson wydawał się szczęśliwszy i nawet on sam w żółwim tępię zaczynał przekonywać się do nowej towarzyszki przyjaciela.
Patrząc jak James smacznie sobie śpi omal poczuł się winny tego co zaraz zrobi. O mal. Bez dalszych wyrzutów sumienia bezceremonialnie szturchnął Wilsona laską w bok przywracając go do przytomności. Ich przyjaźń często była wystawiana na tego typu próby. Niecałą sekundę temu James Wilson należał do grona szczęśliwców śpiących sobie beztrosko, z którego teraz został brutalnie wyrwany. Obudził go podejrzany ból w boku. Otworzył oczy. Był środek nocy. Zobaczył nad łóżkiem zarys jakieś postaci. Momentalnie ogarnęło go uczucie paniki. Tyle się słyszysz o rabunkach, ludziach napadniętych i zamordowanych we własnym domu.
Dostrzegł wyraźną sylwetkę siedzącą spokojnie w fotelu nie daleko jego łóżka. Wciąż zszokowany przyjrzał się napastnikowi uważniej. Oczywiście! Faza spokoju trwała jednak krótko, zadziwiająco szybko przerodziła się w złość.
- Nie mogę spać – poskarżył się najspokojniej w świecie włamywacz.
- Mam cię utulić? - spytał, nie wiedział jakim cudem udało mu się brzmieć sarkastycznie będąc kompletnie nieprzytomnym. Następnie zmartwił się, że to coś poważnego
- Noga?
- Zaczynam myśleć, że wolałbym nogę - stwierdził.
- Koszmary?
- Gorzej – odpowiedział dramatycznie House. Miał do tego zacięcie. Powinien wybrać karierę aktora. Nie wiedział co może być gorsze, ale nie to zaprzątało mu teraz głowę.
- Czemu dałem ci klucz? - mamrotał do siebie
- Nie dałeś – wyjaśnił. Świetnie. Tymczasem nadal nieświadoma niczego Amber przekręciła się na plecy.
- Jest 2:30 w nocy - poinformował James.
- Znam się na zegarku. Przyszedłem w innej sprawie.
- Ciągle chodzi ci o to dziecko? - domyślił się ziewając. Usiadł na łóżku, jego zaspany mózg powoli zaczynał funkcjonować.
- Oszaleje.
- Będzie jakaś różnica? - zastanawiał się przyjaciel. Rozmowa przebudziła Amber. Otworzyła oczy. Oczywiście. Powinna chyba być bardziej zdziwiona, ale jakoś nie była. Nie przeszkadzało jej jego towarzystwo. Przynajmniej przyjaciel Jamesa był interesujący.
- Nie mogę się od tego uwolnić – marudził, Amber nie mogła już tego dłużej słuchać.
- Nie wiem który z was jest bardziej szurnięty: on bo włazi tu w środku nocy jak do siebie, czy ty, że mu na to pozwalasz? - podsumowała wprawiając obu panów w stan osłupienia.
- Podobno uważasz się za geniusza? - zwróciła się bezpośrednio do House'a.
- Powinieneś być więc świadom faktu, że prawie każda kobieta chce mieć dzieci....
- Ty też? - wtrącił ciekawy Wilson. Na twarzy diagnosty pojawił się uśmiech. Ulżyło mu na wieść, że nie tylko on będzie miał kłopoty.
- Jeszcze o tym nie myślałam – przyznała - ale przyjdzie czas w którym zapewne będę i wtedy to ty będziesz panikował w jego sypialni.
- Skupmy się na moim problemie – przypomniał o swoim istnieniu zupełnie ignorującą go parę.
Nie przyszedł tu dyskutować o ich dramatach. Co z nimi było nie tak?
- Co do ciebie – przejęła sytuacje. Tym razem uśmiechał się onkolog. Podobało mu się w niej to, że House jej nie onieśmielał, że potrafiła się mu postawić w przeciwieństwie do jego trzech byłych żon.
Na prawdę ją lubił. Coś ją do niego ciągnęło. Obaj czekali ciekawi co powie; może kobieca perspektywa co nieco im wyjaśni.
- Jesteś idiotą! - z każdym następnym jej słowem uśmiech Wilsona się powiększał
- Kochasz ją i chcesz mieć z nią dzieci. Pogódź się z tym i daj nam spać. Z samego rana mam dyżur, dobranoc – tyle w kwestii wyjaśnienia czegokolwiek. House westchnął to na pewno nie pomoże mu w żaden sposób. Nie spodobało mu się to co usłyszał więc postanowił wrócić do siebie łaskawie pozwalając im spać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Pon 18:22, 05 Maj 2008, w całości zmieniany 11 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ofwca
Internista
Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd
|
Wysłany: Sob 18:54, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
wreszcie udało mi się przebrnąć przez te wszystkie strony zachwytów nad twoim fikime
to chyba najpoważniejszy z twoich fików pod względem tematu, rozmyślań House'a jego strachu przed ojcostwem a wszystko połączone ze świetny humorem i sielankowymi wizjami ojcostwa House'a (sa po prostu świetne! już widzę jak to mogłoby wyglądać na ekranie )
edit: do części, która się nie dawnoe pojawiła chciałam wymyślić coś nowego i odkrywczego ale poza zwyczajnym zachwytem nic nie przychodzi mi głowy podoba mi się postawa Amber, ostatnio w ogóle lubię ją coraz bardziej
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ofwca dnia Sob 19:02, 03 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
joasui
Dentysta- Sadysta
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice 3miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:58, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Na twarzy diagnosty pojawił się uśmiech. Ulżyło mu na wieść, że nie tylko on będzie miał kłopoty. |
Rany, jak ja ludziom zazdroszczę zdolności do pisania takich onelinerów...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:19, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Miał wolne, nie miał dyżuru, ani kolejnego przypadku. Siedział w szpitalnej kafeterii. Jego mózg bawił się różnymi możliwościami, eliminując je jedna po drugiej. W końcu doszedł do tej, która najmniej mu się podobała. Przypuśćmy, że się rozstaną. Sam jej powiedział, żeby znalazła sobie kogoś kto szuka tego samego co ona. Czy będzie potrafił codziennie na to patrzeć? Na jej ułożone życie u boku kogoś innego? Co jeśli okaże się, że popełnił błąd? Co jeśli jej upragnione dzieci będą pojawiać się w szpitalu? Byłoby to nieustane przypomnienie tego co go ominęło. Przeżył to już raz ze Stecey, choć miał wrażenie, że tym razem było by mu znacznie trudniej. Czy zrezygnował by ze stanowiska by zmienić pracę? Mógł narzekać, ale tak na prawdę praca tutaj mu odpowiadała. Przyzwyczaił się, miała swoje plusy; bez przychodni była dokładnie tym co lubił, na dodatek miał tu pod ręką Jimmiego. Poza tym miał dość zmian w swoim życiu; nowi współpracownicy, nowy związek.. Na tak krótki czas, jak dla niego było to aż nadto. Z całego tego natłoku myśli, jedna wydawała się wyróżniać; perspektywa dziecka Cuddy. Była dla niego niezwykle intrygująca.
Jakiej było by płci? Jak by wyglądało? Co by po niej odziedziczyło?
Pytania, tak jak jego ciekawość ciągnęły się w nieskończoność.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Pon 21:54, 14 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:50, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
nie będę kolejny raz pisać, że mi się strasznie podoba i czekam na jeszcze bo nie chcę się powtarzać ale nic innego napisać nie mogę... świetny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:12, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
xD
Wizja obudzenia się w nocy i zobaczenia przed swoim łóżkiem Housa - bezcenna
Oh.. kobieto jak ty na mnie działasz
Jakiej było by płci? Jak by wyglądało? Co by po niej odziedziczyło?
Pytania, tak jak jego ciekawość ciągnęły się w nieskończoność.
dokładnie tak jak u mnie xD
świetne
czekam na więceej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:39, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Po pracy niespodziewanie zadzwoniła do niego Cuddy; poprosiła, żeby przyjechał wieczorem. Powiedziała, że muszą o czymś istotnym porozmawiać. Pojawił się mimo iż miał przeczucie, że to nie może być nic dobrego. Przeczucie go nie myliło. To co tym razem wymyśliła Cuddy przerosło jego wszelkie wyobrażenia.
- Może wcale nie chodzi o niechęć do dzieci, może po prostu nie chcesz dziecka ze mną? - spytała dzieląc się swoją największą obawą.
- Co? Skąd ci to ....- zaczął i urwał. 'Dobrze, że nie zostałaś matką. Bo nie nadajesz się do tego' poczuł się jakby brakowało mu tchu. Jakby dostał z pięści w brzuch. Wiedział co mówi, nie raz dostał.
- Wiesz, że tak nie myślę – zapewnił. Niech szlag trafi jego niewyparzoną gębę. Czemu to powiedział? Czemu musiała to zapamiętać?
- Skąd mogę mieć pewność?- dopytywała - Nie usłyszałam choćby nędznego przepraszam.
- Wiesz, że przepraszanie to nie mój styl.
- A wypłakiwanie się Wilsonowi w pracy to nie mój - przyznała się do jednej z większych chwil słabości zaskakując go poziomem szczerości. Ze spuszczoną głową, po raz pierwszy w życiu nie wiedział co powiedzieć. Ciężko było mu to przełknąć. Ludzie, którzy ledwo znali House'a ulegali mylnemu wrażeniu, że nie odczuwa wyrzutów sumienia. Prawda była taka, że ich po prostu ich nie okazywał. Rzeczy, które żałował spychał głęboko w podświadomość. Było niewiele rzeczy, których żałował tak bardzo. Wiele by dał by wymazać te słowa.
- Musimy teraz o tym rozmawiać?
- Tak – powiedziała cicho - Mogliśmy to ignorować jako współpracownicy, ale nie jeżeli mamy być razem. To jest o ile w ogóle chcesz żebyśmy byli razem – dodała. Nie była już niczego pewna.
- I tak nic co powiem tego nie zmieni.
- Czemu? - zapytała, musiała wiedzieć. Nie pamiętał kiedy po raz ostatni wydała mu się zupełnie bezradna.
- Nie wiem, ok? Cierpiałem. Bolało mnie jak cholera więc powiedziałem pierwszą rzecz, jaka mi przyszła do głowy – sam długo się nad tym zastanawiał i do tej pory nie miał pojęcia.
- Dobrze, rozumiem, ale czemu akurat to? Mogłeś powiedzieć cokolwiek, że jestem złym człowiekiem, marnym lekarzem, ale wybrałeś to. Coś w tym musi być. Nigdy nie pleciesz ot tak, bez sensu. I przeważnie masz racje.
- Nie prawda. Mówię rzeczy, które jestem pewny trafią do danej osoby.
- Trafiłeś – wyznała szeptem zupełnie zrezygnowana. Poczuł się jakby sięgnął dna. Może na nią nie zasługiwał. Nie chciał tego. Nie chciał, żeby przez jego słowa w siebie wątpiła. Jedyna rzecz jakiej przez ten cały czas nie kwestionował to jej zdolności macierzyńskie.
- Muszę wiedzieć. Może sprawia ci to przyjemność?!
- Tak. Uwielbiam ranić kobietę którą kocham- uniósł się sfrustrowany. Zapadła cisza gdy zdał sobie sprawę z tego co powiedział. Jeden z tych momentów w których żałował, że nie potrafi trzymać języka za zębami. Patrzeli sobie w oczy. Cała ta sytuacja była bardzo w ich stylu. Wyznanie tego kalibru podczas kłótni. Intensywne, spontaniczne, nieprzewidywalne.
- Co powiedziałeś? Kochasz mnie? - powtórzyła zszokowana.
Znowu ta jego niewyparzona gęba. Nagle zapomniała nie tylko o tym o co się kłócili, ale w ogóle o wszystkim.
- Nie. Uwielbiam sobie komplikować życie. Jesteś aż tak ślepa? - spytał z lekkim uśmiechem. Nic nie było tak jak miało być. Ponownie zapadła cisza.
-Zostań - poprosiła - Możemy się dalej kłócić, albo w ogóle się do siebie nie odzywać tylko zostań. - skinął jedynie głową. Zrobiła krok do przodu i wtuliła się w niego.
Znowu była w jego ramionach. Słyszała bicie jego serca, oddech, wdychała jego zapach. Uwielbiała uczucie, które temu towarzyszyło.
- Greg
- Tak?
- Też cię kocham – wyznała po raz pierwszy. Usiedli, w objęciach na kanapie by nacieszyć się swoją bliskością. Bardzo szybko zasnęli. Greg po raz pierwszy od kilku dni porządnie się wyspał. Tej nocy nic mu się nie śniło.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Nie 10:52, 04 Maj 2008, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kama
She-Devil
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:46, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Bardzo lubię tego fika. Z kilku powodów, ale głównie dlatego, że pokazuje, jak pokręceni są oboje. Dwoje niby twardych ludzi, którzy tak naprawdę nie wiedzą, czego chcą. I wystarczy odrobina uczucia, żeby im się posypała cała misterna konstrukcja życia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:51, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
wzruszyłam się świetne... po prostu świetne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jakobson
Pediatra
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 793
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:03, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
"Ludzie, którzy ledwo znali House'a ulegali mylnemu wrażeniu, że nie odczuwa wyrzutów sumienia. Prawda była taka, że ich po prostu ich nie okazywał."
- zgadzam się z tym w pełni!!!!
"Tak. Uwielbiam ranić kobietę którą kocham."
-no i tutaj poprostu się rozpłynęłam!! Niekontrolowane wyznanie, bardzo w stylu House'a. Chyba tylko w taki sposób można od niego wyciągnąć konkretną deklaracje bez popisowych metafor i porówniań.
"Zostań"
Och jak miło się zrobiło Ale to jeszcze nie koniec...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gosiaaa
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 821
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:57, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Taki komentarz do poprzedniej części bo nie mogłam się powstrzymać od śmiechu
- Oszaleje.
- Będzie jakaś różnica?
CO do tej części niezmierni mi się podoba. I dobrze napisałaś, że to w ich stylu - jak jej wyzna miłość to pewnie tylko w kłótni Jejku a słowo zostań zawsze na mnie działa niezwykle elektryzująco - jedno słowo a tak wiele zawiera...... aaa kocham te nasze duże dzieci :wink:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:45, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Ooo... Jakie słodkie xD
Idę spokojnie spać tak samo jak House
- Nie. Uwielbiam sobie komplikować życie. Jesteś aż tak ślepa? - spytał z lekkim uśmiechem. Nic nie było tak jak miało być. Ponownie zapadła cisza.
istny House
Słyszała bicie jego serca, oddech, wdychała jego zapach. Uwielbiała uczucie, które temu towarzyszyło.
Oh.. właśnie popełniłam 4 grzech główny <zawstydzony>
czekam na więceeej
twoje opowiadanie stało się jak czekolada (bez efektów ubocznych ) chcę jej więcej i więceej i nigdy nie przestane xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:36, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Następnego dnia wszystko wyglądało już inaczej. Może nie mieli rozwiązania, ale wiedzieli, że znajdą je razem. Trochę lepszy humor został od razu zauważony przez Formana, który nie omieszkał go skomentować i o dziwo nie poniósł za to żadnych konsekwencji. Jednak dobry nastrój Grega skończył się kiedy nie znalazł swoich ulubionych lizaków w słoiku.
- Gdzie są czerwone lizaki ? - spytał pozbawiony swojej małej przyjemności.
- Skończyły się.
- Co znaczy skończyły się?
- Zwykle znaczy to, że zabrakło – wyjaśniła zajęta siostra Brenda.
- To moje ulubione.
- Moje też – usłyszał za sobą dziewczęcy głos. Odwrócił się by zobaczyć przed sobą uśmiechniętą dziewczynkę. Miała ciemne włosy i mieszane, lekko niebieskawe oczy. Przyszło mu do głowy, że zapewne tak wyglądała Lisa w dzieciństwie. Otrząsnął się szybko. Na prawdę było z nim źle skoro obce dzieci wywoływały w nim lawinę myśli o Cuddy. Jeżeli raz zbliżyłeś się do niej, nie potrafiłeś już z niej zrezygnować. Była bardziej uzależniająca od Vicodinu. Z rozmyślań wyrwała go wyciągnięta rękę dziewczynki. Częstowała go swoim czerwonym lizakiem. House patrzył na małą zmieszany.
- Proszę – zaoferowała - Mam dwa – dodała jakby wyczuła jego wahanie.
Prosty dziecinny gest ponownie wytrącił go z równowagi. Oszołomiony wziął oferowanego cukierka. Zupełnie rozbity patrzył jak dziecko macha mu na pożegnanie i odchodzi. W głowie zabrzmiały mu słowa matki, którą spotkał w przychodni:
'Bo co jakiś czas przychodzi taki moment w którym wiesz, że warto. Kiedyś pan zrozumie.”
ku swojemu przerażeniu odkrył, że chyba właśnie zrozumiał.
Nie był to jednak koniec niespodzianek. Przed wyjściem z pracy wstąpił do niego Wilson.
- Zastanawiałem się nad tym – zaczął jakby kontynuowali jakąś przerwaną rozmowę, tyle, że House nie miał pojęcia którą.
- I widzę cię w roli ojca - słysząc to stwierdzenie mało nie upadł z krzesła. Najwyraźniej Wilson zaczął mu podbierać środki przeciwbólowe.
- Wyobrażam sobie jak wykłócasz się o coś z rodzicami innych dzieci, jak idziesz na koncert zespołu swojej córki, jak przeganiasz jej pierwszego chłopaka, albo chodzisz z synami na pokaz Monster Truck – wyjaśnił, malując przed nim niepokojąco kuszące obrazki.
- Z Cuddy u boku to wszystko może okazać się lepsze niż myślisz - dodał wychodząc do domu.
Nagle zupełnie niespodziewanie pomysł ojcostwa nie wydawał się mu już taki straszny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Pon 18:25, 05 Maj 2008, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Em.
The Dead Terrorist
Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 11:42, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Biedny House, powinien czuć się prześladowany . I tylko jeden maleńki zgrzyt : Lisa ma bardziej zielone niż niebieskie oczy, więc nie mogła tak do końca wyglądać w dzieciństwie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gosiaaa
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 821
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:46, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Em. ale dzieci jak są małe zazwyczaj mają niebieskie oczka - a kolor oczu Lisy nie jest tak do końca określony
Agnieszka jesteś boska i Ty wiesz, że nie tylko za fika, ale za to mówisz masz :wink:
- słysząc to stwierdzenie mało nie upadł z krzesła. Najwyraźniej Wilson zaczął mu podbierać środki przeciwbólowe. :arrow: hehe, logika House'a jest niezaprzeczalna. Uśmiałam się jak nie wiem
Była bardziej uzależniająca od Vicodinu. :arrow: o tak, Cuddy jest zdecydowanie lepsza [słodsza i namiętniejsza] niż vicodin. Pięknie ujęte. Aj, aj aj po tym fragmencie się rozochociłam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:54, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Boże... Piękne " 'Bo co jakiś czas przychodzi taki moment w którym wiesz, że warto. Kiedyś pan zrozumie.” ku swojemu przerażeniu odkrył, że chyba właśnie zrozumiał." <-- świetne a w ogóle cała sytuacja z lizakami - genialna
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kremówka dnia Nie 11:54, 04 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:54, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Boskie
Siedziałam i skręcało mnie ze śmiechu
Miała ciemne włosy i mieszane, lekko niebieskawe oczy. Przyszło mu do głowy, że zapewne tak wyglądała Lisa w dzieciństwie.
Rzeczywiście to musiało być przeznaczenie
Najwyraźniej Wilson zaczął mu podbierać środki przeciwbólowe.
świetne
Nagle zupełnie niespodziewanie pomysł ojcostwa nie wydawał się mu już taki straszny.
czy to stwierdzenie dowodzi że fic zbliża się ku końcowi??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:55, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
kremówka napisał: | Boże... Piękne " 'Bo co jakiś czas przychodzi taki moment w którym wiesz, że warto. Kiedyś pan zrozumie.” ku swojemu przerażeniu odkrył, że chyba właśnie zrozumiał." <-- świetne a w ogóle cała sytuacja z lizakami - genialna Wyobrażam sobie jak wykłócasz się o coś z rodzicami innych dzieci, jak idziesz na koncert zespołu swojej córki, jak przeganiasz jej pierwszego chłopaka, albo chodzisz z synami na pokaz Monster Truck - ja też dokładnie to sobie wyobrażam kiedy myślę o Hous'ie jako o ojcu
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kremówka dnia Nie 11:56, 04 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
*Madziula*
Pulmonolog
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 12:29, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | -Zostań - poprosiła - Możemy się dalej kłócić, albo w ogóle się do siebie nie odzywać tylko zostań. |
cudo xD
Cytat: | - Z Cuddy u boku to wszystko może okazać się lepsze niż myślisz |
no i to jest najlepsza pointa xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anagda
Pediatra
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 797
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:17, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Śledzę ten Twój FF już od jakiegoś czasu jednak dopiero teraz się wypowiem. Świetne! Dialogi zupełnie w stylu House'a
Mam nadzieję, że skończy się wszystko tym o czym śnił nasz doktor
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ofwca
Internista
Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd
|
Wysłany: Nie 16:36, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
ta dziewczynka z lizakiem jest taaaka słodka... rozpłynęłam się super odcinek, do House'a powoli zaczyna docierać to co my wiemy już od dawna jak zwykle czekam na dalszą część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisa
Stomatolog
Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 942
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 17:07, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
i co tu duzo pisać, miły w czytaniu super fik
i wiecie co House byłby świetnym ojcem i wydaje mi się że w koncu zaczyna sobie to uświadamiać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agnieszka2372
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:14, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Wrócił z pracy później niż zwykle. Jeden z jego pacjentów właśnie zmarł. Zbliżała się 22:30 kiedy przekroczył próg domu. Spotkał go dość niecodzienny widok; w salonie z głową na pianinie spała jego pięcioletnia córka. Odziedziczyła coś od obojga rodziców, coś z Lisy i coś z niego. Podszedł i delikatnie pogładził ręką jej włosy. Powoli otworzyła oczka, uwydatniając swoje podobieństwo do Cuddy.
- Tatuś - krzyknęła na jego widok podekscytowana - Nareszcie.
- Czemu jeszcze nie w łóżku?
- Chciałam ci coś pokazać.
- O tej porze? Gdzie mama?
- Zasnęła przed telewizorem. Zmęczyła ją nasza zabawa. – wyjaśniła, poklepując miejsce obok siebie.
- Zamęczyłabyś samego diabła – żartował siadając na ławeczce. Zastanawiał się co tym razem wymyśliła jego często nazbyt sprytna latorośl. Co było aż tak ważne, że zrezygnowała ze snu?
Z oczekiwaniem patrzył jak mała z niezwykle skupionym wyrazem twarzy wypróbowuje kilka dźwięków, po czym bezbłędnie zagrała mu ich melodię. Grał ją niemal od dnia jej narodzin. Kiedy płakała, albo nie mogła zasnąć. Kiedy wszystkie inne rzeczy zawodziły, ona jedna zawsze działała. Zdumiony, obserwował jak jej paluszki wygrywają doskonale znane mu nuty.
- Kto cię tego nauczył? - spytał pod wrażeniem.
- Sama - odpowiedziała dumna z siebie. Nie tylko ona była dumna.
- Jestem geniusiem. Jak ty – najwyraźniej poza słuchem odziedziczyła również jego skromność.
- Jasne, że jesteś - potwierdził z uśmiechem.
- Ćwiczyłam od powrotu z przedszkola – wyjaśniła, przyglądając się ojcu. Przechyliła głowę w bok.
- Jesteś smutny?
- Trochę – przyznał, obiecał sobie, że zawsze będzie szczerze odpowiadać na jej pytania. Przyłożyła jedną rączkę do jego policzka i pocałowała go w drugi.
- Lepiej? - spytała z rozbrajającą go dziecięcą naiwnością. Czasem nie dowierzał własnemu szczęściu.
- Znacznie – odpowiedział. Co dziwne była to prawda. W trudnych dniach, takich jak ten sama jej obecność mu pomagała.
- A teraz idziemy spać – oznajmił wstając z miejsca i wyciągając rękę.
- A damy koncert mamie? - dopytywała, kiedy szli przez korytarz do jej pokoju.
- Jutro.
- A nauczysz mnie grać coś nowego?
- Jutro.
- A dostanę pieska?
- Ju...O ty mała spryciaro – zwrócił się do córki - Nauczyłaś się tego od mamy.
Mała radośnie zachichotała.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez agnieszka2372 dnia Pon 8:32, 05 Maj 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|