|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:24, 23 Lip 2009 Temat postu: Dwa światy [Z] |
|
|
Pierwsza cześć, to zapowiedz późniejszych wydarzeń. To jakby ,,odcinek pilotowy"
<i>Zweryfikowane przez Lisie<i>
,,Spotkanie jakich mało
Na środku świata im zdarzyło się
Czy mogło być inaczej
I dłużej trwać choć o jeden sen..."
Siedziała na kanapie, otulona w jego granatową bluzę, z kieliszkiem czerwonego wina w dłoni. Zegarek wskazywał północ. Krople deszczu głucho bębniły w szyby. Zapach jego wody kolońskiej, którym przesiąknięta była bluza, pozwalał jej odetchnąć po ciężkim dniu. Tak bardzo jej go brakowało... Czasem, będąc w swoim gabinecie, przyłapywała się na tym, że czeka na jego niespodziewane wtargnięcie z kolejnym szalonym pomysłem. Idąc korytarzem, spoglądała w przeszklone drzwi jego gabinetu, by zobaczyć jak podrzuca swoją piłkę. W domu na każdym kroku, dało się zauważyć ślady jego obecności. Poutykane między książkami na półce nuty, czasopisma medyczne pisane po hiszpańsku, schowane w pudle, stojącym na szafie i ... ich ślubne zdjęcie, stojące na nocnym stoliku. Zawsze, kiedy otwierała rano oczy, budząc się ze snu, spoglądała na fotografię. Tak...te cztery lata u jego boku były najpiękniejszym okresem jej życia. Poznała smak prawdziwej miłości ,a potem... potem wypuściła z rąk swoje największe szczęście. Teraz, siedząc w jego bluzie, z mokrymi od łez policzkami, wiedziała, że był najcenniejszym skarbem. Obiecała sobie, że po rozwodzie przestanie o nim myśleć, ale ... To było silniejsze od niej. Chociaż od ostatniej rozprawy minął przeszło rok, nadal nie potrafiła zapomnieć. Wiedziała od Wilsona, że pracuje i nawet nieźle sobie radzi. Kiedy położył na jej biurku rezygnację z pracy, jej serce chciało rozerwać się na miliony kawałeczków. Chciała krzyczeć, błagać żeby został. Kiedy jednak spojrzała w jego niebieskie oczy, dostrzegła w nich coś, co sprawiło, że zapragnęła go mocno objąć i zatrzymać przy sobie...
- Greg, proszę zostań - patrzyła teraz na niego przez łzy, modląc się w duchu, by zmienił zdanie - To nie musi się tak kończyć
- Oboje wiemy, że nie może być inaczej - spojrzał w jej oczy - Świat nie jest idealny. Nie ma prostych rozwiązań, trudnych spraw.
,,Ust zmieszanych smak nie powtórzy się nigdy już
Słów niedokończonych sens został w nich niby cud ..."
Siedząc w pustym mieszkaniu, rozpłakała się jak mała dziewczynka. Cichy szloch przynosił ukojenie. Tak bardzo chciała poczuć jego ciepłe usta na swoich. Pragnęła znów czuć, choć przez chwilę, jego delikatny dotyk. Oddałaby wszystko, by móc znów poczuć ciepło jego ciała, wtulić się w ramiona, usłyszeć jego głos. Nie zawsze było łatwo, kiedy ból okaleczonego uda doprowadzał go do szaleństwa. Na początku w tych chwilach odsuwał ją od siebie. Jednak pewnego wieczoru, gdy wróciła do domu, zastała go wijącego się z bólu. Nie wiedziała jak ma się zachować. Podeszła do niego i wtedy... chwycił mocno jej dłoń. Siedział przy nim całą noc, a on przez ten czas ani razu nie puścił jej ręki. Wtedy pierwszy i jedyny raz zobaczyła w jego oczach łzy. Teraz tak bardzo za nim tęskniła. Oddałaby wszystko, żeby był przy niej. Wiedziała jednak, że pozostały jej jedynie wspomnienia. Dziś tak cenne i sercu najdroższe...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lisie dnia Nie 23:31, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 12 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:41, 23 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Oj zapowiada się ciekawie...
Po pierwsze dlatego, że akcja dzieje się po wielkim Huddy..
PO drugie dlatego, że teoretycznie nie ma w nim House'a, co może uczynić ten fik ciekawszym.
Tylko nie zepsuj tego jakimś oklepany schematem o wypadku Lisy, na którego wieść House wróci do Cuddy wyznając jej miłość rodem jak w "MnS". Lub też Cuddy znajdzie sobie jakiegoś kandydata na nową miłość, o czym doniesie Housowi Wilson, a ten wróci wyznając zasadę psa ogrodnika...
Możesz ciekawie rozwinąć wątek ich rozstania w ramach retrospekcji, ale też ich zejścia, a jak umieścisz akcję po 5x24 to będę Cię kochać dozgonnie, wyjdę za Ciebie jeśli tego zapragniesz...
Wyłapałam troszkę literówek, poza tym jakiś większych błędów nie widziałam.
3maj się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:39, 23 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Na sam początek fik zapowiada się interesująco.
Również uważam tak jak justykacz,że wypadek jakikolwiek Cuddy może nie przynieść rewelacyjnego efektu dalszym częścią.A po drugie już są takie fiki w których Cuddy coś się stało a House wraca do niej i wyznaje jej miłość więc po co się powtarzać.Najlepiej by było jak jak by temat był oryginalny i nie powtarzający się A może już taki właśnie pomysł masz ?
Pozdrawiam i życzę dużo weny twórczej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:23, 23 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Pięknie, to taki prolog jakby, tak?
Smutno mi się zrobiło. Opisałaś tak to realistycznie, że odniosłam wrażenie jakbym to ja była Lisą i czuła tęsknotę za kimś bliskim.
Literówkę wyłapałam tylko jedną. Może dlatego, że jestem mało spostrzegawcza.
Bardzo ciekawy wstęp czekam na więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:24, 23 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Mmmmm, cieszę się, że wróciłam i trafiłam na tak dobry początek ^^
W zasadzie w tym "odcinku pilotowym" nie ma żadnej akcji, co nie jest zbyt budujące, ale sam opis uczuć jest dobrze przemyślany, może trochę oklepany, ale przynajmniej dobrze ujęty
Zgadzam się z justykacz, że nie możesz zepsuć tego fika starymi, oklepanym i pomysłami. Zapowiada się dobrze I MASZ TEGO NIE ZCHRZANIC! xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:15, 24 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Pomyślałam sobie też, że fajnie byłoby ujrzeć perspektywę House'a, bowiem co czuje Cuddy już wiemy, ale co takiego dzieje się w głowie House'a nie mamy zielonego pojęcia.
Wena życzę, bo początek jest całkiem całkiem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:26, 30 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze. Postaram się nie zepsuć tego fika. Zaś co do akcji - spokojnie, wszystko zaplanowane. zapraszam teraz na kolejną część !
,,Poukładałeś życie
Na każdy dzień gotowy plan
Pozwalasz sobie zapomnieć
Nie myśleć o tym czego brak ..."
Siedziała w swoim gabinecie, otoczona dokumentami, mimo, że zegarki wskazywały 6:30. Spakowana walizka, stała w kącie. Chciała wszystkiego dopilnować osobiście. Podpisała ostatnie papiery i opadła na fotel. Potrzebowała 5 minut dla siebie. Nieprzespana noc, dawała się we znaki. Zmęczenia nie udało jej się zamaskować makijażem. Zeszłej nocy siedziała do 2 nad ranem w szpitalu. Mięli poważne kłopoty na diagnostyce, a jej przypadł ten ,,zaszczytny obowiązek" szukania jakiegoś rozwiązania. Rozmyślania przerwało jej ciche pukanie do drzwi, po czym do gabinetu wszedł Wilson.
- Cześć ! - uśmiechnął się - Widzę, że po ostatniej nocy jesteś w stanie jeszcze pracować.
- O, dobrze, że już jesteś - odwzajemniła uśmiech, jednak zauważył, że jest lekko przygnębiona - Podpisałam wszystkie pełnomocnictwa - podała mu granatową teczkę - Od dziś to ty tu rządzisz.
- Tak więc opuszczasz swoje królestwo ...
- Pamiętaj, ze tylko na tydzień. - zmrużyła oczy - I nie chciałabym po powrocie, przez kolejny naprawiać skutków twoich rządów.
- Postaram się - roześmiali się - To jak, gotowa ?
- Jak najbardziej! Czeka mnie tydzień beztroskiego lenistwa, no nie licząc kilku wykładów.
- Teraz rozumiem dlaczego na konferencje w Bostonie nie wysłałaś żadnego pracownika - znów się roześmiali
Wilson odwiózł ją na lotnisko. Porozmawiali chwilę o sprawach organizacyjnych podczas jej nieobecności i wypili kawę w jednej z małych restauracji na lotnisku. Po rozstaniu z Housem, Wilson był dla niej jedynym oparciem, bliskim przyjacielem. Jednak oprócz przyjaźni, nic więcej ich nie łączyło. Oboje też na swój sposób tęsknili za Gregiem. Wilson miał z nim kontakt telefoniczny, ale chyba po jego wyjeździe, nigdy się nie spotkali.
- Lisa, wykorzystaj dobrze ten tydzień. Odpocznij, odetchnij od pracy, szpitala i tego wszystkiego. - powiedział, kiedy się żegnali
- Potrzebuję tego wyjazdu...Muszę sobie wszystko poukładać, tak na dobre...wiesz, żeby zacząć nowe życie. A przy okazji, kilka nowinek medycznych też mi się przyda. Wilson...dziękuję za wszystko.
Do hotelu dojechała taksówką. Przez chwilę miała wrażenie, że pomyliła budynki. Wystrój wnętrza, nie pasował tu do klasycznych ośrodków wynajmowanych przez organizatorów konferencji. Podeszła do recepcji, żeby odebrać klucz do pokoju. Marzyła o gorącej, orzeźwiającej kąpieli i chociaż godzinie snu. Wykłady miały się rozpocząć dopiero jutro, więc dzisiejszy dzień miała wykorzystać tylko dla siebie.
- Dzień dobry ! Na nazwisko House dokonano rezerwacji pokoju. Czy mogłabym dostać klucz ?
- House, tak ? - spytała młoda recepcjonistka - Przykro mi, ale klucz już został odebrany.
- Nie rozumiem ? - była zaskoczona
- Pani na odbywającą się tutaj konferencję medyczną ?
-Tak. Tydzień temu dokonano rezerwacji.
- Zgadza się, ale klucz do pokoju został odebrany przed trzema godzinami.
- Jest pani pewna ? - starała się ukryć zdenerwowanie
- Proszę chwilę zaczekać. - kobieta wyszła
- No pięknie ! - pomyślała Lisa - Zaraz, zaraz... klucz już odebrano...zna tylko jednego lekarza, który nosi to samo nazwisko ! - po plecach spłynęła jej strużka zimnego potu
- Przepraszam, zaszła ogromna pomyłka - recepcjonistka wróciła do lady - Oczywiście pani rezerwacja jest aktualna. Pokój 230 jest do pani dyspozycji - podała jej klucz - Życzę miłego pobytu!
Rozpakował się, wzięła gorący prysznic, jednak jej myśli nadal krążyły wokół zajścia w recepcji. ,, Spokojnie, weź się w garść. Jego tu do cholery nie ma !" - powtarzała robiąc makijaż przed dużym lustrem w łazience. ,,Przestań o nim myśleć ! Siedzi pewnie teraz gdzieś zaszyty w sowim świecie, myśli nad jakąś medyczną zagadką i wyżywa się na swoich podwładnych" Trochę spokojniejsza zeszła do hotelowej restauracji. Przechodząc korytarzem, usłyszała za sobą, jakby znajomy stukot jego laski. ,,Chyba oszalałaś !" - skarciła w myślach siebie. Chwilę później usłyszała za plecami :
- Witam doktorze House. Cieszę się, że zaszczycił nas pan swoją obecnością.
Zadrżała. To nie możliwe ! Stała po środku korytarza, bojąc się odwrócić za siebie. Przez chwilę miała przed oczami jego twarz...
- Proszę raczej podziękować Ronowi Cooperowi, bo to on minie tu przysłał - padła odpowiedz za jej plecami
Ponownie dreszcz przeszedł jej ciało. To był ten głos..jego głos. Tak dawno nie słyszany, a wciąż przyprawiający o drżenie... Nie mogła dłużej tak stać. Czy tego chciała, czy nie, wcześniej czy później, kiedyś musiało to nastąpić. Wzięła głęboki oddech ... i odwróciła się. Właśnie wtedy go zobaczyła...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:03, 30 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Oooo tak
Lisa i Greg razem przez tydzień ? Zapowiada się bosko
Czekam na szybki rozwój wydarzeń.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:40, 08 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, że kolejna część dopiero teraz. Następne ,,odcinki" będą ukazywały się w mniejszych przerwach. Zapraszam do lektury !
,,Chcę być tu tylko po to
By spojrzeć Tobie prosto w twarz
Nawet gdy kiedyś odejdziesz
Nawet gdy miałoby nie być nas..."
Wzięła głęboki oddech ... i odwróciła się. Właśnie wtedy go zobaczyła... Stał naprzeciwko niej, ze stylową laską w dłoni. Zauważyła, że nie opiera na niej całego ciężaru, a jedynie lekko się podpiera. Czuła jak drżą jej kolana. Prawie się nie zmienił, może trochę schudł. Strużka zimnego potu spłynęła jej po plecach, a po chwili poczuła dziwne dławienie w gardle. Pod powiekami zaczęły gromadzić się łzy, którym nie mogła pozwolić się wydostać. Nie miała pojęcia co ma mu powiedzieć. Czuła na sobie jego spojrzenie. Nie mogła się łudzić, że uda jej się tak po porostu, zniknąć.
Stał na przeciw niej, patrząc jak powoli odwraca ku niemu twarz. Miała na sobie kremową garsonkę, doskonale podkreślającą jej smukłą figurę. Burza czarnych loków, okalała jej drobną twarz. Wciąż była piękna. Nadal robiła na nim wrażenie. Przez chwilę poczuł dziwne ukucie, w okolicach serca. Tak, to wciąż bolało...cholernie bolało. Jednak pojawiło się coś jeszcze - jakieś stłumione uczucie radości. Od dziecka starał się do nikogo i niczego nie przyzwyczajać. Jednak te kilka lat w New Jersey dało mu namiastkę stabilizacji. Teraz znów wyjechał, odciął się od wszystkiego i wszystkich...
Czuła jak wali jej serce, kiedy z każdym krokiem był coraz bliżej niej. Zauważyła, że znacznie mniej utyka. Gdy stanął wreszcie na przeciwko niej, nie umiała na niego spojrzeć. On również stał z wzrokiem wbitym w podłogę. Widziała jak przejechał ręką po czole - czyli nie tylko ona się denerwuje. Oboje czekali aż któreś wykona pierwszy ruch.
- Nie spodziewałam się, że Cię tu spotkam - zaczęła, nadal nie podnosząc na niego wzroku
- Zawsze jestem w najmniej odpowiednich miejscach - też na nią nie spojrzał
- Czyli to miejsce jest nieodpowiednie ? - zapytała
- A jakie to ma znaczenie ? - teraz to on zadał pytanie
- A jeśli ma ? - odbiła piłkę
- Zatrudniłaś się w MTV i próbujesz przeprowadzić wywiad ?
- MTV to marna stacja, wolę CNN. Odpowiedz.
- W takim razie ... nie wiem. Ale nie miej do mnie pretensji. Przecież to nie ja przywlokłem swój wielki tyłek z New Jersey - dopiero teraz uśmiechnął się łobuzersko
- Aleś ty uprzejmy - zrobiła niezadowoloną minę, chociaż w głębi duszy poczuła jak opuszcza ją zdenerwowanie.
- Cała upierdliwość po mojej stronie!
Kolacja powitalna trwała. Lisa starała się zachowywać naturalnie, jednak świadomość obecność Housa, znacznie jej to utrudniała. Rozmawiała z kilkoma wybitnymi specjalistami, co dało jej cień nadziei na ich współpracę ze szpitalem, jednak jej myśli wciąż krążyły wokół Housa. Nie potrafiła domyślić się co czuje, czy wciąż ma do niej żal, możliwe, że nawet jej nienawidzi, a może... jest mu tylko obojętna. Znów stał się dla niej zagadką. Nie potrafiła się na niczym skupić. Obiegła wzrokiem całą salę w poszukiwaniu jakiegoś tarasu, gdzie mogła by odetchnąć. Znalazła wyjście na duży balkon, pełen kwiatów. Dochodząc do balustrady zobaczyła skąpaną w mroku postać. Po raz drugi dzisiejszego dnia, poczuła, że drży. Stał tam, patrząc gdzieś w dal. Podeszła cicho i oparła dłonie na marmurowej poręczy. Wokół panowała cisza. Słyszała tylko bicie własnego serca. Poczuła jak wiatr, rozwiewa jej włosy. Jednak gdzieś w jej duszy toczyła się walka...walka z bólem, z tęsknotą, z poczuciem winy. Odwróciła się cicho, zrobiła kilka kroków w kierunku sali, z której dochodziły stłumione głosy, gdy usłyszała :
- Nie musisz uciekać. Nie zrzucę Cię przecież z balkonu. Chociaż...muszę przyznać, że brzmi to ciekawie. - na dźwięk tego głosu, poczuła...no właśnie, co poczuła ? Sama nie wiedziała, co czuje. Czy jaj dusza rwie się do niego, czy szczerze go nienawidzi. Może jedno i drugie ?
- Nie chciałam Ci przeszkadzać - jedyne co potrafiła teraz powiedzieć
- Za późno
- Na wysłuchanie moich kilku marnych słów też ? - zapytała cicho
- Sama powiedziałaś, że to marne słowa - teraz dopiero na nią spojrzał. Pod osłoną nocy, żadne nie dostrzegło wyrazu swoich oczu. Odszedł, pozostawiając ją zapatrzoną w mrok...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:00, 08 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Podobało mi się, tylko...
Właśnie jest pewne "ale".
Nie używasz kropek po dialogach!
Cytat: | Nie spodziewałam się, że Cię tu spotkam - zaczęła, nadal nie podnosząc na niego wzroku
- Zawsze jestem w najmniej odpowiednich miejscach - też na nią nie spojrzał
- Czyli to miejsce jest nieodpowiednie ? - zapytała
- A jakie to ma znaczenie ? - teraz to on zadał pytanie
- A jeśli ma ? - odbiła piłkę |
Po każdym zdaniu jest zawsze kropka, powinna być, a u ciebie nie ma.
I jeszcze jedno co mi się nie podoba to, że przed postawieniem pytajnika robisz odstęp. Lepiej to wygląda jak nie ma spacji przy znaku interpunkcyjnym.
Dobra koniec krytykowania.
Bardzo ładnie ci to wyszło. Takie smutne.
Już sobie wyobrażam ten ból co czuję Lisa.
Nawet House przez tą sytuacje nie ma zbytnio ochoty na żarty
Myślę, że jeszcze coś do siebie czują i mam nadzieję, że powrócą do związku
Czekam na dalszą część i mam nadzieję, że nie będziesz zwlekała z wstawieniem następnych.
Wena i pozdrawiam serdecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:27, 08 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
- Nie spodziewałam się, że Cię tu spotkam - zaczęła, nadal nie podnosząc na niego wzroku
- Zawsze jestem w najmniej odpowiednich miejscach - też na nią nie spojrzał
- Czyli to miejsce jest nieodpowiednie ? - zapytała
- A jakie to ma znaczenie ? - teraz to on zadał pytanie
- A jeśli ma ? - odbiła piłkę
- Zatrudniłaś się w MTV i próbujesz przeprowadzić wywiad ?
- MTV to marna stacja, wolę CNN. Odpowiedz.
- W takim razie ... nie wiem. Ale nie miej do mnie pretensji. Przecież to nie ja przywlokłem swój wielki tyłek z New Jersey - dopiero teraz uśmiechnął się łobuzersko
- Aleś ty uprzejmy - zrobiła niezadowoloną minę, chociaż w głębi duszy poczuła jak opuszcza ją zdenerwowanie.
- Cała upierdliwość po mojej stronie!
|
Bardzo spodobał mi się ten fragment
Już nie mogę się doczekać co będzie dalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jessica
Stażysta
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:53, 09 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
ale super fick wooow!
Cuddy i House spotkanie po latach zapowiada się ciekawie tym bardziej, że oni dalej mają coś do siebie..
Już nie mogę się doczekać jak dalej potoczą się ich losy:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:04, 09 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nice
Ja po cicutku licze na wielki come back i happy end w finale na razie jednak czekam niecirpliwie na ciąg dalszy, bo robi się ciekawie
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisa_Cuddy
Student Medycyny
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:50, 09 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo gustownie!
Pierwszy fragment strasznie smutny...
Czekam na wielki Come Back
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:40, 23 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Kolejna część miała pojawić się wcześniej, ale niestety wyszło jak wyszło...Wiem, że na razie, mało w tym Housa, ale obiecuję, że będzie miał jeszcze swoje pięć minut ... Tak więc, zapraszam do lektury, nieco spóźnionej, IV części :
,,Za oknami wciąż na pozór ten sam świat
I tylko mnie troszeczkę mniej
Coś odeszło, coś, co waży mniej niż gram
A jednak się nie stało lżej..."
Noc... ciemność, cisza, spokój, czas odpoczynku i wytchnienia. Dla jednych, pora romantycznych uniesień, wyznań padających z ust ukochanej osoby, czy spokojnego snu w bezpiecznych ramionach. Dla niektórych jednak, mrok nocy to osłona smutku, bólu i łez. Ciemność pozwala, odkryć najgłębsze zakamarki własnej duszy, uwolnić długo skrywaną tęsknotę i żal. Patrząc wtedy w rozświetlające mrok gwiazdy, zastanawiamy się nad niesprawiedliwością świata, bo czy pod tak pięknym niebem, mogą umierać ludzie, czy duszę może rozrywać tak wielki ból i tęsknota za utraconą miłością ...? Siedząc w pustym hotelowym pokoju, ze łzami spływającymi po policzkach, nie zastanawiała się nad odpowiedzią. Chciała krzyczeć, błagać go, żeby na nią spojrzał, wysłuchał... Przez trzy dni, trwającej konferencji, od rozmowy na balkonie - jeśli mogła nazwać to rozmową - nie zamienili ze sobą ani słowa. Jego milczenie paliło jej duszę. Na jego widok czuła dławienie w gardle, przez z trudem powstrzymywany szloch... czuła jak jej serce rozpada się na miliony maleńkich kawałeczków. Wiedziała, że ta rozsypanka nigdy nie zostanie złożona w całość, bo tylko jedna osoba mogła sprawić by powstało z niej wybijające rytm szczęścia serce...
Obudziły ją delikatne promienie słońca, wpadające przez duże okno. Przetarła oczy i rozejrzała się po pokoju. Ból wszystkich stawów uświadomił jej, że całą noc spędziła na fotelu. Zeszłego wieczoru, a właściwe nocy, zasnęła skulona na małym,niezbyt wygodnym fotelu, zmęczona płaczem. Niepewnym krokiem, z na wpół zamkniętymi oczami, przeszła do łazienki. To, co zobaczyła w lustrze, zupełnie nie przypominało pewnej siebie, zdecydowanej i twardo stąpającej po ziemi kobiety. Potargane włosy, podpuchnięte od płaczu oczy, blada twarz... Wygląda pani jak obraz nędzy i rozpaczy, pani Cuddy - powiedziała. Szybki prysznic, mocniejszy niż zazwyczaj makijaż i wyglądała prawie normalnie. Prawie, bo zaczerwienionych oczu nie dało się zamaskować. Spojrzała na program konferencji - o 9.30 wykład prof. Spencera. Jakby mi jeszcze tego starego zrzędy było teraz potrzeba - skomentowała w myślach. Poza tym, czekał ją dzisiejszego wieczoru uroczysty bankiet. Ta wizja również na napawała ją radością, ale czego nie robi się dla dobra szpitala...
Wykład przebiegał dokładnie tak, jak to sobie wyobrażała. Kilkoro uczestników starało się wyglądać na zaciekawionych, zaś większa część słuchaczy nie ukrywając znudzenia, dla zabicia czasu przeglądała przygotowane przez organizatorów artykuły z dziedziny nowoczesnych technologi stosowanych w medycynie. Do tej grupy należał też Gregory House, siedzący w przedostatnim rzędzie, z słuchawkami iPoda w uszach. Lisa spojrzała na niego ukradkiem, kiedy wchodził na salę. Nietrudno było go nie zauważyć, gdyż pojawił się 20 minut po rozpoczęciu wykładu. Z daleka widziała, że nie wyglądał najlepiej. Przy każdym ruchu, na jego twarzy malował się, dobrze maskowany, grymas bólu. Dla postronnego obserwatora, był niezauważalny, przez nią - widziany z daleka. Zmusiła się, by przestać o nim myśleć. Starła się skupić na wykładzie, jednak nudzący ton profesora wcale jej tego nie ułatwiał.
Nie wiedziała nawet, kiedy nastał wieczór. Stała przed lustrem w długiej, czarnej sukni i wysokich szpilkach. Chociaż z początku nie miała ochoty iść na ten bankiet, teraz z zaangażowaniem dokonywała ostatnich poprawek. Rozpuściła włosy, zrobiła delikatny, aczkolwiek subtelny makijaż. Nie liczyła na to, że będzie się świetnie bawić, ale może uda jej się choć na chwilę o wszystkim zapomnieć. Zawsze lubiła podobać się mężczyznom. Przyjemność sprawiały jej miłe komplementy, jednak tak naprawdę, liczyła się ze zdaniem tylko jednego ... Wchodząc na salę, przyłapała się na tym, jak szuka go wzrokiem. Może nie miało to sensu, ale miała cichą nadzieję, że uda im się tego wieczoru, wszystko sobie wyjaśnić.
W połowie przyjęcia, wreszcie go zobaczyła. Napotkała na jego wzrok, kiedy dziękowała jakiemuś przystojnemu kardiologowi z Bostonu, za wspólny taniec. Stał po drugiej stronie sali, przy barze. Ubrany w ciemny garnitur, ,,świdrował" ją wzrokiem. Zadrżała pod jego spojrzeniem. Jednocześnie poczuła jakiś ,,impuls". Patrzyli teraz oboje na siebie. Choć dzieliła ich szerokość sali, między ich spojrzeniami ciągnęła się jakaś nić. Połączenie niepozwalające spojrzeć gdzieś w bok, przerwać tego wzrokowego kontaktu. Tak bardzo chciała poczuć jego dotyk, tu i teraz, a jednocześnie przepełnił ją żal i poczucie, że na zawsze to straciła. Byli jak dwa magnesy, które coś do ciągnie do siebie, a jednocześnie odrzuca. Każde chciało zrobić krok do przodu, a jednocześnie robiło dwa w tył. Nagle wiedziała, że oboje są gotowi na tą rozmowę...rozmowę, która zmieni wszystko, raz na zawsze przetnie tę nić, która między nimi była. Sprawi, że albo staną się wrogami, ale będą w stanie normalnie funkcjonować obok siebie. Jednak na zawsze zabierze to, co między nimi kiedyś było, zabije szczątki uczucia. Oboje wiedzieli, że to właśnie najodpowiedniejszy moment. Nie jutro, nie pojutrze, ale dziś, tego wieczoru...
[link widoczny dla zalogowanych] - link do sukni Cuddy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lisie dnia Nie 22:43, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krajenka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:25, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu! Ten Fik ma w sobie coś, co sprawia, że ja go nie czytam... Ja po prostu czuję się, jakbym obserwowała wszystko stojąc z boku. Wszystko jest tak szczegółowo, bezbłędnie opisane. Widać, że starasz się wejść jak najgłębiej w ich uczucia i doskonale Ci to wychodzi! Jednym słowem świetny Fik Czekam baaardzo niecierpliwie na ciąg dalszy i oczywiście życzę weny. Pozdrawiam! :-)
PS Cuddy miała na sobie przepiękną suknię... Nie dziwię się House'owi, że nie mógł oderwać od niej wzorku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jessica
Stażysta
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:03, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Naprawdę ten fick ma to coś jest wspaniały
Suknia Cuddy przepiękna:)
Czekam na tą ich rozmowę mam nadzieję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:09, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Świetna część Genialnie opisane postacie oraz i uczucia.
Suknia rewelacyjna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:02, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za miłe komentarze.
[E]LIZO - nie przesadzajmy z tym talentem, ale dziękuję za miłe słowa
Czas na kolejną część - myślę, że przełomową w tym opowiadaniu :
,,Pamiętam, ostatnie spojrzenie
ciszę co dusiła mnie,
nie mogłam znaleźć słów,
nie umiałam nie zadać, nie zadać ci bólu..."
Zniknął ze sali, jednak kiedy wychodził, dostrzegła krótkie, przelotne spojrzenie, mówiące ,, Chodź za mną...! Doskonale wiedziała gdzie go zastanie. Zapytała w recepcji o numer jego pokoju i już po chwili, drżącą rękę, cicho zapukała i nacisnęła niepewne klamkę. Stał do niej tyłem, zapatrzony w przestrzeń za oknem. Bała się tego, co za chwilę się wydarzy. Już chciała odwrócić się i uciec, kiedy nagle się odwrócił.
- Wejdź ... - powiedział dość cicho
Zrobiła posłusznie kilka niepewnych kroków. Patrzyli teraz na siebie. Ona - przerażonymi, szklistymi oczyma, on - swoim pewnym, chłodnym wzrokiem. Starała się nie patrzeć w błękit jego oczu, bojąc się, że zobaczy...jego żal do niej. Stali tak, patrząc na siebie, chcąc odwlec jak najdłużej rozmowę.
- Wiesz, że musimy porozmawiać... - zaczęła, starając się opanować drżenie głosu.
- To czy wiem to jedno, a to czy chcę, to zupełnie coś innego - odpowiedział z kamiennym wyrazem twarzy
- W taki razie, czy chcesz wysłuchać tego, co mam Ci do powiedzenia
- Jakoś półtora roku temu, nie chciałaś nic mówić - wyczuła w jego głosie sarkazm i coś jeszcze...
- Ale teraz chcę. - odpowiedziała stanowczo - Greg, zakończmy tę chorą sytuację - starała się mówić spokojnie, jednak czuła, że za chwilę, nie da rady powstrzymać łez
- Chora sytuacja to była półtora roku temu, to co zrobiłaś było chore. Teraz jest tak, jak być powinno. Ja nie przeszkadzam Ci w Twoich planach, ty nie musisz wciąż kombinować, żebym się niczego nie dowiedział! - Jego słowa zadawały ogromny ból. Każde, było pojedynczym, wymierzonym prosto w jej serce ciosem
- Ale to nie tak... - starała się tłumaczyć, czuła jak oczy zachodzą jej łzami.
-A jak ?! Popieprzony kaleka był tylko częścią Twojego planu do osiągnięcia tego, o czym zawsze marzyłaś ! Tylko ten idiota domyślił się wszystkiego, no co za pech ! – wypowiadał zdanie po zdaniu z kamienną twarzą, pozbawioną wszelkich emocji. Tylko te jego oczy...
- Jak możesz w ogóle tak mówić ?! – czuła jak od środka się rozpada. Coś w niej pękło. Nie starała
się już powstrzymać łez. Trzęsła się ze złości i żalu. – To moja wina, wiem ... ale ... – głos jej się załamał ... ale naprawdę Cię kochałam– łzy spływały po jej policzkach – szkoda tylko, że cztery lata za długo ! - to było ponad jej siły. Wyszła z pokoju, trzaskając głośno drzwiami.
,,Jeszcze czekam ciągle czekam na Twój gest i na Twój znak,
Jestem nikim Ty królową którą wielbi cały świat,
Wiecznie sam, o prawo do życia z diabłem w oko gram..."
Wpadła do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Trzęsła się, od usilnie powstrzymywanego płaczu. Stanęła przy oknie. Wszystko ją bolało...każdy fragment ciała krzyczał z bólu, jakim jest umierające uczucie. Tak bardzo chciała poczuć na sobie jego silne ramiona. W błękicie jego oczu zobaczyła, jak bardzo go zraniła. Z jej piersi wydobył się głośny szloch. Gorące łzy spływały po policzkach. Co z tego, skoro właśnie runęła ostatnia ściana, jej świata.
Proponuję włączyć :
[link widoczny dla zalogowanych]
Wszedł cicho. Od razu ją zobaczył. Stała tyłem do okna. Słyszał jej płacz, jej ramiona drżały. Sam nie wiedział po co przyszedł. Chciał zawrócić, ale coś go zatrzymało, jakieś dziwne ukłucie na widok jej łez. Podszedł bliżej i położył dłoń na jej drobnym ramieniu.
,,Nie mam nic, nie mam nic co mógłbym dać prócz kilku słów,(...)
Dosyć tych głupich gier, dosyć zranionych serc..."
Poczuła ciężar dłoni na ramieniu...tej dłoni. Czuła jak jej ciepło rozchodzi się po ciele. Po chwili delikatnie obrócił ją tak, że stali do siebie przodem. Zapach jego wody kolońskiej sprawił, że przeszedł ją dreszcz.
- Naprawdę myślałaś, że jestem takim skurwesynem, że nie chciałbym tego dziecka? - powiedział cicho - Dlaczego mi nie powiedziałaś ?
- Przepraszam za wszystko - znów zajęła się płaczem - Przepraszam za to że... Ci nie powiedziałam o wznowieniu kuracji hormonalnej... - przymknęła na chwilę oczy, pozwalając by gorące łzy spokojnie spływały po jej twarzy - za to,że .... Ci nie zaufałam i wszystko zniszczyłam. - głośny szloch wyrwał się z jej piersi. Delikatnie pogładził ją po mokrym od łez policzku. Zdziwiona, spojrzała na niego. Myślała, że ją zostawi, wyjdzie bez słowa. Ich spojrzenia, pierwszy raz tego wieczoru, się spotkały. Była zbyt słaba, by bronić się przed błękitem jego oczu. Zatopiła się w nich, chłonąc każdy szczegół. Tymczasem on zrobił kilka kroków do przodu, tak, że teraz ich ciała prawie się ze sobą stykały. W tej chwili widziała tylko błękit jego tęczówek. On nie potrafił już dłużej ze sobą walczyć. Jej włosy opadające na odkryte ramiona, drobna sylwetka, piękne oczy, wyrażające ogromny smutek ... zapach perfum, aksamitna skóra...W tek chwili nic nie miało znaczenia. Powoli zbliżał twarz, do jej drobnej, bladej twarzy, aż wreszcie jego usta dotknęły jej chłodnych warg. Pocałunek był niezwykle delikatny. Przymknęła oczy. Dwie pojedyncze łzy wymknęły się spod powiek. Odsunął ją od siebie, spojrzał w oczy i ... scałował słone łzy, spływające po delikatnych policzkach. Było w tym tyle czułości...Znów dotarł do jej ust. Tym razem pocałunek był gwałtowniejszy, pełen namiętności. Przyciągnął ją do siebie, obejmując dłonią w tali. Czuła ciepło, bijące od jego ciała i gorący oddech na swojej szyi, kiedy wyszeptał jej do ucha:
- Lizie...przepraszam ....
Nie ważne było jutro, pojutrze. Liczyło się tylko tu i teraz. Ważna była bliskość jego ciała, czuły i delikatny dotyk ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jessica
Stażysta
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:23, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
O matko jak Ty pięknie piszesz nie mogę.... jeszcze ta muzyka do tej części coś wspaniałego
jestem pod takim wrażeniem, że naprawdę gratuluję talentu
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez jessica dnia Śro 8:24, 26 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:06, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Myślałam, że ich wspólne pojawienie się na jednym zjeździe zepsuje całą konstrukcję dobrze zapowiadającego się opowiadania. Ale na szczęście myliłam się - jakoś wybrnęłaś z sytuacji. Nadal zapominasz o kropkach i robisz odstępy nie tam gdzie trzeba, ale jest ok. Ciekawa jestem co jeszcze wymyślisz.
Pracuj dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:46, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Śliczne
Uwielbiam opisowe fiki, ale pewnie dlatego, że sama nie umiem takich tworzyć.
Twój jest opisowy, wzruszający, pełen uczucia i wogóle super napisany.
Wena na kolejne części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Andzia180
Pacjent
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:06, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
śliczne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:36, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
O mój boże jakie to piękne
A ta muzyczka cudowna i świetnie pasująca do tej części.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:10, 17 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, że tak długo nic się nie pojawiało. Wytłumaczenie może nie oryginalne, ale szczere - brak czasu. Mam nadzieję, że wybaczycie ...
,,Już Cię widzę,myślę On.. to Ty.
Z Tobą widzę niebo w niebie mym.
Jesteś bliżej niż chce mózg.
Nie chcesz schodzić z moich ust.
I co jutro będzie z Nami,no co ...?"
Otworzył oczy... Wokół roztaczała się ciemność i cisza. Środek nocy ... Przesunął dłonią po poduszce obok...pustka. Czy to naprawdę był tylko sen ? Tylko czy sen, może być aż tak piękny...? Jeśli tak, to niech znów zaśnie i nigdy się z niego nie obudzi. Usłyszał jakiś szelest, gdzieś przy oknie coś się poruszyło. Więc wciąż tu jest ? Nie zastanawiając się długo, otulony w biały, hotelowy szlafrok, podszedł do okna. Nie zastanawiał się co jej powie, co zrobi... po prosty chciał ją mieć teraz przy sobie, upewnić się, że wszystko naprawdę się wydarzyło...
Dostrzegł w ciemności jej drobną sylwetkę. Stała, wpatrzona w przestrzeń za oknem. Podszedł do niej od tyłu, cicho, nie chcąc jej przestraszyć. Stojąc za nią, delikatnie otulił ją swoimi ramionami. Czuł jak drżała... Wtuliła się w niego, odchylając lekko głowę , tak że spoczywała teraz gdzieś w okolicach jego ramienia. Przymknęła oczy...
- Proszę, nic nie mów... - usłyszał jej szept - Tak jest dobrze... idealnie... - objął ją mocniej, sam wtulając głowę w jej aksamitne włosy. Czuła jego ciepły oddech na swojej szyi. Stali tak w mroku, wtuleni w siebie, bez żadnych słów. Słuchali siebie... słuchali ciszy. W pewnej chwili poczuła delikatny pocałunek na swojej szyi. Wstrzymała oddech, a po jej policzku spłynęła jedna, samotna łza. Obróciła się, tak, że miała przed sobą jego twarz.
,,Tak Nas dzieli mało,że aż strach.
Na zegarze pięć po wpół.
w pół objętych słów a my..
o krok..."
Patrzył na nią, nie potrafiąc wypowiedzieć słowa. Nie widział jej od roku, a teraz stała przed nim, piękna jak nigdy dotąd... Jej twarz, skąpana w świetle księżyca... błyszczące oczy, w których malowały się wszystkie emocje...Po jej policzku toczyła się łza, którą starł kciukiem. Delikatnie, jakby bojąc się, że za sprawą jego dotyku zniknie, gdzieś się rozpłynie... Patrząc na nią, uświadomił sobie jak bardzo tęsknił. Teraz wiedział, że choć tak bardzo chciał zapomnieć, nigdy mu się nie udało. Ta kobieta była zawsze obecna w jego życiu, od momentu kiedy po raz pierwszy ją zobaczył. Wtedy na studiach, jedna noc, którą na zawsze zapamiętał. Później, kiedy była przy nim, po operacji, po rozstaniu ze Stacy... Lata wspólnej pracy, kłótni, słownych utarczek, czasem problemów - nieudana adopcja, jego przymusowy odwyk. Zawsze była gdzieś obok. Ich małżeństwo - może nie byli wzorową parą. Kłótnie i wzajemnie złośliwości były czymś normalnym. Chyba nawet częściej się ze sobą spierali niż w czymś zgodzili. Ale jedno przyznał by im każdy - naprawdę się kochali. Wystarczyło na nich spojrzeć, by zauważyć to ,,coś" między nimi. A potem wszystko się rozpadło - jej strach i jego duma zniszczyły to, co przez tyle lat budowali. Teraz, oboje patrząc w swoje oczy, żałowali tego co się stało.
- Greg, co teraz będzie ? Jutro, pojutrze ...? - spytała szeptem, chociaż chyba jakaś jej cząstka nie chciałaby znać odpowiedzi
- A tak jest źle ? - odpowiedział jej również szeptem
- Jak długo tak będzie ?
- Musimy o tym rozmawiać teraz ?
Tej nocy zasnęła wtulona w jego ramiona. Spokojna, bo dziś miała go przy sobie. Nie ważne było jutro. Dzisiaj żyli w tym samym świecie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|