|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Śro 20:18, 16 Gru 2009 Temat postu: Danses macabres [NZ] [4/5] |
|
|
Ja wiem, że Święta idą, ja wiem, że jestem monotonna w tych smutnych fickach i miniaturkach, ja to wszystko wiem... Ale mój Wen nie wie Wstawiam tak luzem, bo planuję może jeszcze z jedną część, może dwie...
Na pewno to nie koniec
Z dedykiem dla mojej Ley kochanej, która znajdzie mnie zawsze i wszędzie
Świat to trudne miejsce. Jemu nie zależy. Choć nie żywi nienawiści do ciebie i do mnie, nie darzy nas też miłością. Dzieją się na nim rzeczy straszne, których nie można wytłumaczyć. [...] Świat cię nie kocha. [...] Pamiętaj jednak, żeby robić swoje. Takie masz zadanie na tym trudnym świecie, musisz podtrzymywać swoją miłość i robić swoje choćby nie wiem co.
Stephen King
Wilson szedł powoli, a żwir cicho skrzypiał pod jego stopami. Otaczały go jasne światełka zniczy, płonących niczym dowody miłości tych, co pozostali. Tyle uczuć, w tym także i jego, pogrzebanych w jednym miejscu. Ale nie szedł teraz do Amber. Miał do odwiedzenia jeszcze jeden grób, jeszcze jedna osoba odeszła, zabierając ze sobą kawałek jego serca.
Uśmiechnął się słabo, zbliżając się do nagrobka. Na płycie i dookoła niej stało mnóstwo rozświetlonych zniczy. Na wypadek, gdybyś zabłądziła - głosił nabazgrany czarnym markerem napis na płycie.
***
Następnego dnia wszedł do gabinetu House’a.
- Widziałem znicze – powiedział w progu. Greg nawet nie podniósł głowy.
- To nie ja – mruknął. – Jakiś wandal pomazał płytę, a jedna z kościelnych babć próbowała zasłonić to zniczami.
- A skąd o tym wszystkim wiesz? – Wilson uniósł brwi do góry.
- Byłem tam wczoraj – odpowiedział diagnosta, niechcący zrzucając z biurka czarny marker i pudełko zapałek. James pokręcił głową.
- Wiem, że to ty – oznajmił. House spojrzał na niego ze złością.
- Czy to cokolwiek zmienia? – zapytał. – Ja, nie ja… W ogóle nie chciałem tego robić. Najchętniej dałbym jej te znicze do ręki.
Onkolog nie odezwał się, jedynie patrzył na przyjaciela, dokładnie czując, jak cierpienie wypełnia małe pomieszczenie po brzegi.
- Myślisz, że to ja zrobiłem coś źle? – House podniósł wzrok na Wilsona, myśląc intensywnie. – Może powinienem…
- Tak, jasne – przerwał mu James. – Powinieneś wyciąć jej serce, zanim nastąpił ten cholerny zawał. Na miłość boską, House! Przestań wreszcie! Rozumiem, że jej odejście sprawiło, że utknąłeś w jakimś dołku. Ale ty wlazłeś do niego na amen i usiłujesz przekopać się do Chin!
- Lubię skośne oczy – odparł Greg. Wilson jednak zdołał się już rozpędzić.
- Ty po prostu myślałeś, że jesteście nieśmiertelni. Miałeś czas. A przekonanie się, że to nieprawda, było dla ciebie szokiem. Sądziłeś, że miłość może wszystko, ale śmierć okazała się silniejsza.
- Jesteś głupi, Wilson – powiedział cicho House. – Śmierć niczego nie zmienia. Nie dla mnie.
Kontynuować?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dr Tygrysolka dnia Śro 18:40, 12 Maj 2010, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:21, 16 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Dlaaa mnieeee?
Jej. *rumieni się* Czym sobie zasłużyłam?
Nie jestem godna.
Taki tajemniczy tytuł fika, przyciągający czytelnika.
Więc. Łoł!
Czy mi się wydaję czy Lisa no... umarła?
Proszę, nie.
Biedny Greg... z tego powodu się załamał.
Napis na nagrobku...
Bardzo, bardzo ładnie.
Odpowiadam na pytanie dotyczące kontynuacji.
TAAAAAAAAAAAAAAAAAAK!!!!!
Chcę wiedzieć jak to dalej poprowadzisz. ;]
Pozdrawiam.
Muuuaaach!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ley dnia Śro 20:39, 16 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:37, 16 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Grrr... dlaczego w mojej szkole jest taki słaby zasięg?
Ok, już nie marudzę
Pamiętam czasy, kiedy nie lubiłam smutnych ficków. Jednak teraz lubię takie i to bardzo. Mają w sobie pewne piękno niezaprzeczalny urok.
Twój fick, mimo że na razie fragment dość krótki, zauroczył mnie od pierszej liniki. Po prostu cudowny.
Piszesz naprawdę genialnie.
Oczywiście, że kontynuować.
Weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Verti
Pacjent
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:41, 16 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Świetne, jasne że kontynuuj. Ogromnego Pana Wena życzę ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
monad
Stażysta
Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:02, 16 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Niesamowity.. i choć nie lubię fików, w których umiera któryś z bohaterów, w tym było coś co mnie urzekło. Był krótki, ale przejmujący. Spokojnie smutny.. i ten napis na nagrobku...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:34, 16 Gru 2009 Temat postu: Re: Dances macabres [NZ] [1/?] |
|
|
No wiesz co? Po tytule spodziewałam się makabry, krwi, zawiłości i psychodelii ogólnej, a ty mi tu dajesz jakiś wyciskacz łez...
Nie, nie. Żartuję -haha- Ja nie lubię ogólnie takich smętnych rzeczy. Ale kocham twoje twory, więc będę czekać na następną część, bo masz ładną narrację i miło się cię czyta. Pisz, pisz. Jestem jak najbardziej za.
(btw. w piśmidłach tego typu zwykle House wypada strasznie sztucznie. U ciebie nie zaobserwowałam tego zjawiska. To tak na motywację i dobry początek ^.^)
wena.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
magdalenka
Student Medycyny
Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:24, 16 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
ależ po co to pytanie o kontynuację?
zaintrygowałaś mnie niezmiernie, a to u mnie najważniejsze w fikach
więc niech twój wen pozostanie po jasnej stronie mocy i tworzy wciąż tak piękne dzieła....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:55, 17 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Tygrysie!
Oczywiście, że kontynuować!
I TO JESZCZE PRZED WEEKENDEM!
Muszę wiedzieć, co dalej!
Pozdrawiam I szczury ślę, niech Wena nastraszą! Ma być!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:01, 17 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Kontynuować!
To ja uwielbiam Twojego wena.
Smutne fiki mają w sobie to coś, ten niezaprzeczalny urok, którego nigdy nie posiądzie happy end. To jest coś wyjątkowego, ono przyciąga, czaruje. A ten cytacik na początku jest świetny. I ja się jak najbardziej zgadzam.
Lisa odeszła, a on musi sobie radzić tylko nie za bardzo mu to wychodzi, jak to James ujął "Ty po prostu myślałeś, że jesteście nieśmiertelni. Miałeś czas." I trafił w sedno
Życie nie jest usłane różami i nic nie trwa wiecznie...
Wielkiego wena i dużo czasu.
Pozdrawiam cieplutko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Koszałek
Student Medycyny
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z za siedmiu gór, z za siedmiu rzek
|
Wysłany: Czw 20:08, 17 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Wiesz co, a ja uważam że nie. Nie dla tego, że nie podoba mi się Twój tekst, ale dla tego, że jak dla mnie taki krótki odpowiednio nakreśla sytuację i emocje postaci, kończysz pozostawiając nas w niewiedzy i w sumie mi to wystarcz i tak jest ładnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Pią 19:26, 18 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Pomimo tego, iż część pierwsza wyszła, jak wyszła, znaczy się smętnie, to nie sugerujcie się nią. Limit smutno-smutnych fików wyczerpałam chyba
Cytat: | Chcę wiedzieć jak to dalej poprowadzisz. ;]
|
Ley, uwierz mi, ja też chcę to wiedzieć!
Z dedykacją dla Neluś, bo gdyby nie ona, ta część by się nie pojawiła
Gdybyś kiedy we śnie poczuła, że oczy moje już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał.
Stefan Żeromski
Podrzucił piłeczkę do góry, obserwując ją, gdy spadała. Złapał. Bo piłka to nie czyjeś życie. Ją może utrzymać w rękach, kontrolować. Jeszcze raz wyrzucił ją w powietrze. Poleciała w złym kierunku, wychylił się, ale nie zdołał jej złapać. Zaklął cicho.
Na chwilę rozproszył go dźwięk przychodzącego sms-a. Spojrzał na telefon, brzęczący na niego ponaglająco. Podniósł go i przeczytał wiadomość.
Od: Wilson
Opiekunka Rachel kończy za godzinę, a ja nie zdążę dojechać. Zajmij się małą, dopóki nie wrócę.
Odpisał, szybko naciskając klawisze.
Do: Wilson
Trzeba było pozwolić Cameron ją przygarnąć.
Odpowiedź przyszła po dwóch minutach.
Od: Wilson
Dzięki za pomoc. Przyjadę najszybciej, jak mogę.
House westchnął i odłożył komórkę na biurko. Poczuł się obrzydliwie wrobiony.
***
Siedział w pomalowanym na różowo pokoju, po raz setny ubierając tą samą lalkę. Podał ją Rachel, a ona z radosnym piskiem zdarła z niej sukienkę.
- Oj – zasmuciła się po chwili. – O nie.
Podała zabawkę i ubranko House’owi, uśmiechając się przymilnie.
- Nie chcesz obejrzeć bajki? – zaproponował z rozpaczą.
- Nie, nie, nie, nie, nie – odparła Rachel, kręcąc energicznie główką.
- A może chociaż pobawisz się samochodzikami?
Nie odpowiedziała, wpatrując się w jakiś punkt ponad jego ramieniem.
- He-ej – powiedział, machając lalką przed jej oczami. Nie zareagowała.
- Rachel!
- Mama – powiedziała niepewnie dziewczynka.
- Nie ma tu twojej mamy – odpowiedział jej House, a jego usta wykrzywiły się nieznacznie.
- Mama – powtórzyła. – Mama, mama, mama! – wołała z radością.
- Mamy nie ma! – zdenerwował się House. – Poszła sobie, zostawiła ciebie, zostawiła wszystko i już nie wróci!
- Tam! – dziewczynka wyciągnęła palec, pokazując na coś znajdującego się za plecami diagnosty. Odwrócił się.
Stała tam. Uśmiechała się, piękna, piękniejsza niż kiedykolwiek. A może to jego pamieć wyidealizowała jej obraz, podczas tych długich, samotnych godzin.
Przestraszył się. Już raz widział zmarłą kobietę i skończyło się to pobytem w ośrodku psychiatrycznym.
- Co tym razem jest nie tak?… - szepnął. – Co znowu zrobiłem źle?…
- Tańczyłam – powiedziała jasnym, silnym głosem. – Ja tylko tańczyłam.
- Co? – spojrzał na nią zdziwiony. – Nie rozumiem…
Rachel wyciągnęła ręce w stronę Cuddy.
- Mama! – zawołała, bliska płaczu. Lisa spojrzała na nią smutno, ale nie podeszła. Przeniosła wzrok z powrotem na House’a.
- Tańczyłam – powiedziała jeszcze raz. – Musisz zrozumieć. Tylko tańczyłam!
Wstał, patrząc na nią, wziął Rachel za rękę i, najszybciej jak umiał, zaprowadził ją do salonu. Odwracał się kilka razy, ale wyglądało na to, że znów byli sami. Podniósł komórkę i wstukał numer, po czym przycisnął ją do ucha.
- Wilson? – powiedział nieswoim głosem, gdy w słuchawce rozległ się głos przyjaciela. – Gdzie jesteś? Przyjedź, musisz przyjechać… Jak najszybciej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:39, 18 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Dzięki za dedyk
Wymęczylam cd
Mnie to bardzo zaintrygowało
Ty Tygrysie wiesz, że ja kocham wszystko, co piszesz. Nie mogę się doczekać następnych części
Wena kudłatego!
Buziaki
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Pią 20:00, 18 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:46, 18 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
A ja mam tylko pytanie natury technicznej. O tytuł. Bo wydaje mi się, że on z błędem jest. Termin "taniec śmierci" poprawnie zapisywany jest "danse", przez "s", i taki tytuł nosi też owa książka Króla. Rozumiem, że tu zastosowałaś liczbę mnogą, ale czy nie powinno być "danses"?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Pią 20:03, 18 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jeśli chodzi o tytuł:
Podawała mi go siostra cioteczna, ucząca się łaciny (studiuje prawo). Pisała mi przez gg, a ja skopiowałam i wstawiłam. Przyznaję się, bezmyślnie. Posprawdzałam, posprawdzałam i jestem pewna, że Katty B. ma rację.
Dziękuję za zwrócenie uwagi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:04, 18 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
A rzesz kurde!
Nie, no! Tego się nie spodziewałam.
Cuddy jako, duch, widmo...
Suuper!
Fragment z Rachel wołającą "Mama" był dla mnie taki słodki i smutny.
Dziewczynka tęskni za nią.
House pewnie myślał, że oszalał znowu.
Wydaje mi się, że Wilson też zobaczy Cuddy.
Ja chcę więcej, więcej, więcej!
Pragnę Huddy jako duch & człowiek. ;ppp
Masz! *rzuca Rafaello*, poczęstuję cię.
Miałam przy sobie, więc to wstyd się nie podzielić.
Pozdrawiam! I czekam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:49, 18 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Nie ma problemu. A sama historia - bardzo ciekawa! W krótkich fragmentach udało Ci się stworzyć niezwykłą atmosferę, zbudować napięcie, aurę tajemniczości. Zawał, ale jaka była tego przyczyna? Jak House i Wilson wylądowali w rolach rodziców Rachel? I ten taniec, o którym wspomina Cuddy. Rozumiem, że chodzi tu o taniec tytułowy, ale jak jest on powiązany z historią i całą sytuacją? Udało Ci się mnie zaintrygować. Na pewno będę śledzić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chocoholic
Pacjent
Dołączył: 30 Lis 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:52, 18 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czy siebie tez, ale mnie na pewno zaskoczyłas taka kontynuacją tematu
ciekawe na pewno, szczegolnie pokazanie opieki House'a nad Rachel xD ciekawam dalszego ciągu ktory sadze ze bedzie.
Co nie?
I niech Wen bedzie z Toba ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
monad
Stażysta
Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:01, 18 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Niesamowita... podejrzewam, że ten fik mnie zauroczy.. tak zwykle jest jak czytam fika ze skupieniem i bardzo powoli... atmosfera ma coś w sobie, pomysł też oryginalny i ciekawie rozwinięty.
Czekam na ciąg dalszy... bardzo...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr dom
Ratownik Medyczny
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:26, 29 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
To...było śliczne .Biedna Lisa .Ja chce następną część .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aleksandra
Stażysta
Dołączył: 18 Gru 2009
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sława Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:29, 29 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Kocham ten fik
Wciąga na maksa
Pozdrawiam i życzę wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Pią 21:45, 22 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Jakoś tak... Chciałam to porzucić. Ale Wen przylazł i uparł się akurat na to. A powszechnie wiadomo, że z Wenami się nie dyskutuje, gdyż są to stworzenia niezwykle obrażalskie. No więc nie dyskutowałam.
Zdałem sobie sprawę, że prawdziwą wartość drugiego człowieka odkrywamy dopiero wtedy, kiedy już go nie ma. Jak skarb, który trzymało się w dłoni, ale bezwiednie pozwoliło mu się wyślizgnąć przez palce.
Jonathan Carroll
- Co to w ogóle było? – szepnął House, siedząc na kanapie obok Wilsona. – Byłem pewny, że ona tam jest… Rachel też ją widziała. To ona ją zauważyła.
- Nie było mnie tam – wzruszył ramionami Wilson. – Podświadomość, która tęskni, może wytworzyć jakieś… obrazy, które chcielibyśmy zobaczyć…
- Moja podświadomość nie tęskni, tylko chce mi coś przekazać – przerwał mu Greg. – A może w ogóle nie chodzi tu o moją podświadomość…
- House, czyżbyś zaczął wierzyć w duchy?
- Nie we wszystkie duchy – sprostował House. – W jej ducha. Powiedziała mi coś ważnego, coś, co pozwoli mi…
- Co pozwoli? Nie pomożesz jej! Przestań babrać się w tym, co już minęło!
Greg spojrzał na Wilsona.
- Nie powiedziałem ci czegoś takiego, kiedy straciłeś Amber – rzekł cicho, podnosząc się z kanapy i idąc do sypialni.
Leżał w ciemności, usiłując zrozumieć jej słowa. Tańczyłam. Ja tylko tańczyłam. Kiedy tańczyła? Tamtego wieczora, gdy TO się stało? Z kim tańczyła? Czemu nie z nim? Czemu go tam nie było? Wpakowywał się w jej życie, kiedy tego nie potrzebowała. A w jedynym momencie, kiedy był naprawdę potrzebny, on… Właśnie, co on robił?
Wysilił swoją pamięć. To było lato. Tak, na pewno. Poprzedniego dnia przyszła do jego gabinetu, coś od niego chciała. Nalegała, długo go wtedy przekonywała. Pamiętał, że się zgodził. O co tak prosiła?… Ach. Bal charytatywny.
Nagle twarz Cuddy stanęła mu przed oczami. Zależy mi na tym – mówiła. Odpowiedział jej coś sarkastycznego, ona się nie poddała. Proszę, ten jeden raz. Pamiętał, że wzniósł oczy do nieba, prychnął. Nie robię tego dla ciebie – zastrzegł w końcu. To dla kogo? W jej oczach błysnęły dobrze mu znane iskierki. Dla świętego spokoju.
Pamiętał, że nie poszedł. Wybrał samotny wieczór albo po prostu zapomniał. Zasnął. Obudził go dzwonek, w drzwiach stał Wilson. Ze łzami w oczach. Cuddy… – zaczął, ale przerwał mu wydobywający się z jego klatki piersiowej szloch. Wściekła się na mnie? – zapytał wtedy niepewnie. Nie, House, ona… ona nie żyje.
A jakby tam był. Gdyby stał koło niej… wykonał reanimację? Przeżyłaby? Oddałby wszystko, żeby się tego dowiedzieć. Żeby cofnąć się w czasie i być obok niej. Chociaż usłyszeć kilka tych słów, które zdołała powiedzieć, po raz ostatni spojrzeć na jej twarz. I z czystym sumieniem odejść, wiedząc, że nie mógł jej pomóc.
Leżał. Tylko tyle pozostało mu z wolnej woli. Mógł zmieniać pozycje, przemieszczać się prawie wszędzie, gdzie chciał. Prawie. Bo między nim a jej grobem pojawił się sznur, lina okrętowa, nie pozwalająca odejść mu zbyt daleko.
Czy tak czuje się człowiek martwy? Bezczynnie siedzi i obserwuje świat, który codziennie się zmienia. Jego istnienie nie ma żadnego wpływu na bieg historii. On tylko i wyłącznie istnieje – jako zapis na dowodzie osobistym, nazwisko na drzwiach gabinetu. A nazwisko to nie człowiek.
Dzień, w którym odeszła, dzielił jego życie na pół. Dzień, w którym nie jedno, a dwa serca przestały pracować.
Postać kobiety lekko opalizowała w świetle latarni, rozjaśniającym mrok pokoju. Podeszła do łóżka, nachylając się nad śpiącym mężczyzną.
- Śpij spokojnie – szepnęła. – Jutro wszystko zrozumiesz.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dr Tygrysolka dnia Sob 17:12, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:54, 22 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Tygrysku, to naprawdę ty?
Jeeej! Tchnęło cię! I to baaardzooo moocno.
Bo wzruszyłaś mnie. To było piękne i to bardzo.
dr Tygrysolka napisał: | - Co pozwoli? Nie pomożesz jej! Przestań babrać się w tym, co już minęło!
Greg spojrzał na Wilsona.
- Nie powiedziałem ci czegoś takiego, kiedy straciłeś Amber – rzekł cicho, podnosząc się z kanapy i idąc do sypialni. |
Odpowiedź House'a bardzo mi się podobała. Taka prawdziwa.
Mam nadzieję, że w całości skończysz ten fick. I opowiadanie z działu "Inne". Bo ja wciąż czekam.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
baby
Neurochirurg
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:00, 22 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
- Co pozwoli? Nie pomożesz jej! Przestań babrać się w tym, co już minęło!
Greg spojrzał na Wilsona.
- Nie powiedziałem ci czegoś takiego, kiedy straciłeś Amber – rzekł cicho, podnosząc się z kanapy i idąc do sypialni.
Ley, zgadzam się z tobą - bardzo prawdziwa
Tygrysie, cóż ja mogę napisać.
Bardzo mi się podobało, masz wielki TALENT.
kocham,
baby
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez baby dnia Sob 11:45, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czerwono-Zielona
Pediatra
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: from unbroken virgin realities Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:13, 23 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Tygrysolku. Już wiem, dlaczego wszyscy tu tak zachwycają się Twoimi pracami. To jeden z lepszych fików, jakie czytałam...
Po pierwsze - czyta się wyśmienicie. Językowo, gramatycznie, stylistycznie - bez zarzutu. Miód na me oczy Ale nie tylko. Przez ten tekst po prostu się płynie... Masz dar do opowiadania historii, do budowania nastrojów...
Po drugie - sama opowieść. Baaardzo mnie poruszyła. Miałam łzy w oczach. Gdy Rachel zobaczyła mamę... A potem, ku memu zaskoczeniu, i House ją dostrzegł. I ten spanikowany telefon do Wilsona, jak wtedy, w barze, gdy Amber śpiewała: "Enjoy yourself, it's later than you think...".
Ale rozłożył mnie już napis flamastrem na pomniku... To takie house'owe i jednocześnie wzruszające. A potem: Najchętniej dałbym jej te znicze do ręki. To było mocne... I to zadręczanie się - "co by było, gdyby...". Takie prawdziwe. I jednocześnie gregowa zmora - poczucie braku kontroli, możliwości zrobienia czegokolwiek... Takie ludzkie i house'owe zarazem...
C.D.N.
UWAGA!
Piszę post pod postem, bo mi za Chiny ludowe, pomimo dziesięciu prób wysłania go w jednym kawałku, i to na różne sposoby, ucina drugą połowę komentarza... Przepraszam wszystkich, ale chciałam jednak wysłać całość.
Z pozdrowieniami
Cz-Z
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Sob 13:22, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czerwono-Zielona
Pediatra
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: from unbroken virgin realities Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:16, 23 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
C.D.
W ogóle cała aura tego opowiadania bardzo mi odpowiada. Smutna - tak, jak lubię. Ale jest ten cudowny motyw "powrotu" Cuddy, która pomaga uporać się z przeszłością. I duch/zjawa/widzenie - nieważne czy "prawdziwe", czy nie. Ważne, że jest ten element tajemniczości i niewytłumaczalności... Lubię takie klimaty Ach, no i plus za nierealne widziadło, ale jednak nie "oklepaną" już halucynację, tylko "coś" o innym charaktarze...
I House próbujący wytrzymać zabawę z trzylatką, lalkami, w różowym pokoju...
Szczere gratulacje składam i z niecierpliwością wypatruję dalszego ciągu!
Pozdrawiam
P.S. Gdzieś tam w drugiej połowie trzeciej części - "oddałby" --> razem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Sob 13:31, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|