|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:50, 29 Gru 2008 Temat postu: Czas zmian [M] |
|
|
Cytat: | No i takie moje story z okazji zbliżającego się wielkimi krokami roku 2009 . Dla całego Horum, a w szczególności działu Huddy |
Szczupła brunetka siedziała pochylona nad zawalonym biurkiem. Za oknami było już ciemno. Światło zapalonej w gabinecie jarzeniówki o tej porze jedynie mierziło, zamiast zachęcać do jeszcze bardziej wytężonej pracy.
Monotonne cykanie zegara na ścianie zmusiło ją w końcu do podniesienia wzroku: dochodziła północ.
- Na dziś koniec – mruknęła do wyzierających z każdego kąta plików kartek i srebrnych, nieprzejrzanych teczek. Odepchnęła się obcasami od podłogi, wprawiając w ruch obrotowe krzesło. Przeciągnęła dłońmi po twarzy, zanurzyła długie palce w kręconych włosach, odchyliła głowę do tyłu i ziewnęła. A potem wstała.
Pojutrze był Sylwester.
Uważnie przekręciła klucz w drzwiach z jej imieniem i nazwiskiem. Stanowiskiem zresztą też, jakby się ktoś pytał. „Lisa Cuddy, Dean of medicine”. Westchnęła. Kariera. Czy była wszystkim, na co mogła w tym życiu liczyć? Zarządzanie PPTH z biegiem czasu, coraz bardziej przestawało ją bawić. Użeranie się ze sponsorami, pacjentami, organizowaniem imprez, pracownikami… Powoli przestawała mieć na to siłę. I ochotę.
- Cholerny zamek! Przecież niedawno był wymieniany! Niedawno całe to biuro było remontowane! – mimo, na razie, bezskutecznej walki z uwięzionym w środku zamka kluczem, na twarz Cuddy wypłynął uśmiech. Wywołały go wspomnienia, w których prowadziła z House’em wojnę podjazdową o jego gabinet niedługo po tym, jak on razem z zamachowcem zdewastował jej kryjówkę w tym szpitalu. A później przyjemna niespodzianka w postaci biurka pochodzącego jeszcze z czasów studiów. Ich studiów…
Wzdrygnęła się. Wszystkie myśli zmierzające w TYM kierunku powinny być kategorycznie odrzucone! Widziała go przecież z tą lalką Barbie… a wcześniej, jak rozmawiali, jak byli tak blisko… odrzucił ją… powiedział, że ich związek nie miałby sensu… i nawet wypowiedziane z miną zbitego psa życzenia wesołych świąt nic tu nie zmienią! Koniec, kropka. Ona też ma swój honor, swoją dumę. Nie będzie robiła z siebie idiotki. Nigdy więcej!
Cuddy szarpnęła z wściekłością kluczem. Wyleciał od razu, a ona przez chwilę machała rękami w powietrzu, próbując nie upaść.
- Śmierć froterowaniu podłóg! – wrzasnęła, wywijając orła. Chwilę potem rozmasowywała sobie uwielbianą przez niebieskie oczy część ciała i spoglądała bezradnie na złamany obcas w czerwonych szpilkach. I wtedy jej wzrok przykuła niewielka, żółta, zawinięta ciasno karteczka, leżąca niedaleko upuszczonego klucza. Prawdopodobnie wredna sprawczyni jej wypadku. Ktoś musiał wcisnąć ją w zamek. Sięgnęła po nią z jękiem: chyba musiała naciągnąć sobie jakiś mięsień w plecach. Wyprostowała ją z trudem i wygładziła.
„LEŻĘ NA TWOIM ŁÓŻKU”, głosiły czarne, bezczelnie roześmiane litery. Cuddy zmroziło. Przysięgłaby, że to pomysł House’a, ale to nie był jego charakter pisma. Wilson? Nie była pewna. Co prawda wyciął podobny numer House’owi, „porywając” jego gitarę, ale… okay. Dopadnie go jutro w pracy.
- pół godziny później –
- Nie bądź niemądra, nie ma się czego bać – tłumaczyła sobie cierpliwie, wchodząc do domu. – Nie sądzisz chyba, że na łóżku leży roznegliżowany facet, albo sine zwłoki. Albo 2 w 1.
Mimo całkowitego przeświadczenia o słuszności swoich wywodów, nie mogła powstrzymać drżenia rąk, kiedy sprawdzała po kolei każdy pokój. Gaz pieprzowy ukryty pieczołowicie w torebce czekał na swoją kolej – aż jego właścicielka zajrzy do sypialni.
Cuddy odwiesiła czarną, obcisłą kurtkę na wieszak i wsunęła z westchnieniem ulgi obolałe stopy w słodkie, różowe pampuchy. Oczywiście, nigdy by się nie przyznała, że je posiada, ale… skoro nikt o tym nie wiedział, to… czemu nie?
Zwinęła się w kłębuszek na fotelu przed telewizorem. Co z tajemniczym, pachnącym niebezpieczeństwem liścikiem? Spooookoooooojnie, mamy czas – szeroki uśmiech rozjaśnił pociągłą, piękną twarzyczkę. Jednak osłonięte przez firankę długich rzęs oczy raz po raz zerkały w stronę „zakazanych” drzwi.
- Jeśli to jakiś głupi żart, wykopię House’a z pracy na zbity pysk! – wkurzyła się, idąc wbrew woli do sypialni. Mimo, że była prawie pewna, że on jest niewinny, to i tak wyżyłaby się na nim. W sumie zawsze może znaleźć jakiś logiczny powód. Wyobraziła sobie jego zszokowaną minę, półotwarte usta i zaskoczone, pognębione dwa błękitne jeziorka, pytające: „Za co?”. Wybuchnęła śmiechem.
Nowy Rok. Czas zmian i nowych postanowień. Może właśnie on powinien być tą zmianą? Może gdyby go usunęła, przestałaby wreszcie cierpieć?
Odważnie pchnęła drzwi. Na nieskazitelnie gładkiej, bez najmniejszego zmarszczenia, jedwabnej pościeli leżała kolejna kartka. A właściwie karta. Już z daleka dostrzegła na niej powycinane z gazety, naklejone na papier literki. Zatańczyły jej przed oczami. Przytrzymała się framugi.
- Przemęczenie – skwitowała, odzyskując równowagę i podchodząc do gangsterskiej wiadomości.
„TE KICZOWATE, WŚCIEKLE RÓŻOWE PAMPUSZYSKA CHYBA DO MNIE NIE PASUJĄ. JA I DRUGA POŁÓWKA POMARAŃCZY CZEKAMY NA CIEBIE W SZAFIE”.
- To poczekacie – prychnęła, rzucając kartką gdzieś w kąt. Zawsze chowała kapcie, wychodząc z domu. Kto i dlaczego ich szukał? Spojrzała przeciągle na szafę. Nie zajrzy. A potem nie wytrzymała i ją otworzyła.
A następnie otworzyła buzię.
Śliczna, bladoniebieska suknia powitała jej zdumione oczy. Koronkowe wykończenia przy biuście i w talii przykuwały wzrok. Wiązana na szyi, odsłaniała plecy, spuszczając luźno fałdę materiału aż do bioder. Cuddy wyciągnęła dłoń i z niemym zachwytem pogładziła suknię. Zaszeleściła przy dotknięciu. Najnowsza kolekcja Versace. Ktoś, kto ją kupił, prawie zbankrutował.
- Nic nie rozumiem… - mruknęła Lisa. Po raz pierwszy miała taki mętlik w głowie. Z jednej strony coś ją rozpierało… szczęście? Radosne podekscytowanie? Z drugiej czuła ryzyko, ale miała już dość nudy – pragnęła go zakosztować. Co zrobić? Była w rozterce. Machina wątpliwości, tocząca się niczym koło, do środka którego niespodziewanie wsadzono Cuddy. Miała dwie opcje: założyć ją i iść podziękować cichemu wielbicielowi/psychopacie, kimkolwiek by był, albo ją wyrzucić i wrócić do pracy, niszczącej wszystko, co miało choćby tylko pozory życia osobistego…
Krótkie „niby-wahanie”. I wybór. Oferta nr 1.
Pokręciła głową, zdumiona swoją decyzją. I nagle dostrzegła szpilki, początkowo przysłonięte szalikiem, stojące na dnie szafy. Były idealnie dopasowane stylowo i kolorystycznie do sukni. Ozdobione drobnymi brylancikami, odbijały swawolnie światło, rozpraszając je w chmurę tęczy. Obok nich leżała kolejna kartka.
„SPODZIEWAM SIĘ, ŻE POCHŁONIĘTA PRZEKONYWANIEM SPONSORA, NIE ZAJRZAŁAŚ W KALENDARZ. OTÓŻ POJUTRZE JEST SYLWESTER W PPTH. POTRAKTUJ SUKIENKĘ I BUTY JAKO PREZENT NOWOROCZNY. POPRAW WŁOSY. I NIE PATRZ ZA SIEBIE, NIE STOJĘ TAM. ZNAJDĘ CIĘ”.
Cuddy popatrzyła zrozpaczona za siebie. Czy tu jest jakaś kamera?! Racja, miała nieco potargane włosy, ale to przez dzisiejszy, silny wiatr i… kurczę. Nieważne. Ostatnie dwa słowa w liściku nie były z deka bezpieczne. W ogóle cała wiadomość była utrzymana w tonie rozkazu, co Cuddy bynajmniej nie przypadło do gustu. Widocznie musiała postawić na psychopatę.
- Cholera – zaklęła pod nosem, ukrywając twarz w dłoniach i przykucając. Mimo początkowego huraoptymizmu, coraz mniej jej się to podobało. Burza ciemnych loków zakryła ją przed światem…
- nazajutrz –
- Wilson, zapomnij o podwyżce przez następne… a co mi tam, do końca życia! – Cuddy wparowała do gabinetu onkologa. Jimmy aż podskoczył na krześle z wrażenia. Litościwie nie wspominajmy już o jego minie, kiedy dotarł do niego sens słów administratorki… jeszcze ktoś by go potem zaczął szantażować…
- Istnieje jeszcze coś takiego jak emerytura – mruknął z przekąsem.
- Dodatkowo przejmujesz wszystkie godziny House’a w przychodni…
- Co ja ci zrobiłem? – jęknął – To był przypadek! House torturował mnie, dopóki nie wyznałem mu, jaki rozmiar nosisz. Dogryzał ci?
Cuddy spojrzała oszołomiona na zdezorientowanego Wilsona, z zamarłą w bezruchu ręką, uniesioną nad wypisywaną receptą. Biedaczek, chyba naprawdę nie miał o niczym pojęcia. Zawróciła i bez słowa wypadła na korytarz.
- minutę i 16 sekund później –
- Po co ci mój rozmiar? – powiedziała zdenerwowana, stając nad House’em. Powiedziała? Raczej wykrzyczała. Nerwy powoli zaczynały jej puszczać. Rozbawiony, choć nieco zdziwiony diagnosta spojrzał na nią, zlustrował dokładnie jej dekolt, a potem wrócił do odbijania piłeczki od ściany.
- Zamierzałem przyczepić oznaczenie wagowe do windy, a następnie zmniejszyć futrynę w moim gabinecie. Skoro teraz ledwo się przez nią przeciskasz, może wtedy całkowicie wyeliminuję problem twoich nagłych… wpadek – odparł po namyśle. Cuddy spiorunowała go wzrokiem, czym zresztą niewiele się przejął, i złapała piłeczkę w locie.
- Oddaj mi to! – krzyknął „płaczliwie”, próbując schwycić ją za nadgarstek, jednak Lisa zręcznie unikała jego dłoni. Pokazał jej język i sięgnął po laskę.
- Nie uciekniesz – ostrzegł. Jasnoniebieskie oczy nie schodziły z jej twarzy. Prawie czuła ich delikatny dotyk, przesuwający się po policzkach, zmierzający ku…
- Jakbyś ty mógł mnie dogonić. Żyj marzeniami – stwierdziła fakt. Co prawda ze złośliwą satysfakcja, ale…
- Znajdę cię – powiedział poważnie. Jego spojrzenie… zmieniło się… jakby rozbłysło… czułością? Trwało to tylko ulotną milisekundę. W następnej chwili Greg jedynie przekrzywiał głowę, czekając na jakąś ripostę. Wyszła w milczeniu. Z piłeczką. Popatrzył za nią, uśmiechnął się demonicznie i usiadł z powrotem.
- sylwester –
Weszła na salę. Kutner wbił Taubowi łokieć pod żebro. Chirurg plastyczny syknął z bólu, ale powędrował za wskazaniem Hindusa. Po chwili zbierał swoją szczękę z podłogi. I miał ku temu powód. Cuddy wyglądała olśniewająco. Odcień suknie podkreślał jej urodę, szafirowe oczy wybijały się na pierwszy plan, dzięki wysoko upiętym włosom, których kilka niesfornych kosmyków opadało na nagie, drżące ramiona. Szpilki wysmuklały i tak idealne, zgrabne, długie nogi. Rozglądała się, jakby czegoś szukając. W zaciśniętej kurczowo dłoni trzymała coś okrągłego.
Nagle czyjaś ręka spoczęła na jej obojczyku. Momentalnie zawróciła, stając twarzą w twarz z… Wilsonem.
- Chodź – powiedział, biorąc ją za rękę. Posłusznie podążyła za nim. Przez cały czas, gdy szli, bezsilnie próbowała zapanować nad gonitwą nieposłusznych myśli. Czyli jednak Wilson? Może ta propozycja randki, którą szybko zbyła ofertą seksu przed gabinetem House’a, nie była zmyślona? A to szybkie przyznanie jej racji, było tylko sprytnym podniesieniem białej flagi, by nie wpadła na to, że właśnie odsłonił prawdziwe uczucia? Cholera. Cholera, cholera, cholera. Nie jego chciała.
- Zaczekasz? – poprosił cicho, zostawiając ją przy stoliku z ponczem. Orzechowe tęczówki patrzyły na nią uważnie. Uciekła wzrokiem gdzieś w bok, wyraźnie zmieszana. Po chwili skinęła potakująco głową. – Przyniosę szampana. Będziemy mieli co świętować. Wszyscy.
Nie zważając na ukradkowe, zdegustowane spojrzenia tańczących par, przysiadła na rogu stolika. Czuła… jakby uszło z niej całe powietrze. Myślała… była wręcz pewna, że to House ukartował to wszystko. A jednak. Jednak była w błędzie.
- Niezła suknia. I maskuje twoją tylną górę lodową. Ostatnim razem zatopiła Titanica. Od kogo ją dostałaś? – usłyszała za plecami. Rozpoznała niski, lekko zachrypnięty glos.
- Bo ty byłeś kapitanem. Ciągnęło cię do tej góry. Skąd wiesz, że jej sama nie kupiłam? – spytała przekornie.
- Jest pod kolor moich oczu, co już samo w sobie świadczy o dobrym guście, którego przecież nie posiadasz.
Czyjeś ręce odwróciły ją do siebie, zanim zdążyła odpowiedzieć. Słowa, które spoczywały już na wargach, nigdy nie miały ich opuścić. Zginęły, szemrząc bezdźwięcznie, kiedy zastąpił je ostrożny pocałunek. Przeradzający się w niepohamowaną namiętność…
- Zwalniam cię – szepnęła mu do ucha, przerywając na chwilę. Sięgnął do jej ręki i zabrał piłeczkę. Włożył zabawkę do kieszeni.
- Wiem. – House powiedział nad wyraz łagodnie – Ale posada łóżkowego tygrysa jest o wiele lepiej płatna.
Nie mogła powstrzymać śmiechu. Objął ją, kołysząc.
- Przepraszam – powiedział. W czarnej marynarce, w bladoniebieskiej koszuli z muszką wyglądał niesamowicie pociągająco. Cuddy nabrała ochoty, by zedrzeć z niego ubranie – tu, teraz i przy wszystkich. Widocznie odgadł jej myśli, bo zaczął się bawić zapięciem jej sukni na szyi.
- Za co? – spytała.
- Za to, co oświadczyłem ci wtedy… w gabinecie… To nie jest tak, jak to mogło zabrzmieć… I nie wyciągniesz ode mnie ani słowa więcej – dodał z teatralnym oburzeniem – Mój adwokat już tu idzie – pomachał z udawaną radością i szczerzeniem zębów nadchodzącemu Wilsonowi. Onkolog z miejsca zawrócił.
- W Nowym Roku możemy wszystko zacząć jeszcze raz… - szepnęła. – To czas zmian…
- I ja mam być tą przedmiotową zmianą?
- Tak. Mam tylko nadzieję, że to nie będzie tak, jak z twoim postanowieniem bycia milszym dla pacjentów. – uśmiechnęła się, stając na palcach i go całując. Specjalnie zadarł wyżej głowę. Gdzieś z tyłu cały pięcioletni skład ekipy House’a gwizdał z aprobującym zaangażowaniem
- Czepiasz się. Założyłem kitel.
Rozhisteryzowany tłum w sali zaczął głośne odliczanie. Lekarz i jego szefowa spojrzeli po sobie.
- 3! – wykrzyczeli – 2! 1!
Na zewnątrz wystrzeliły pierwsze petardy, w środku kurki od szampana. Głośny wrzask słychać było chyba w całym New Jersey. Buzujący płyn zalał podłogę, a fala gości popłynęła na dwór.
Cuddy ruszyła za nimi, ale w tym samym momencie czyjaś laska zdecydowanie zagrodziła jej drogę.
- Wiesz, w końcu pozbyliśmy się publiczności… - zaczął House, całkowicie niewinnie przewracając oczami. – A twoja mała, piszcząca zachcianka na oddziale dziecięcym chyba marzy o rodzeństwie…
- Nie sądzę – mruknęła Lisa, popychając Grega na stolik. Wazon z ponczem roztrzaskał się na podłodze, ale oni byli zajęci już czymś innym…
Sobą. Bo Nowy Rok daje nam możliwość zresetowania przeszłości…
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez amandi dnia Pon 19:18, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
nana
Stażysta
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam, gdzie nie sięga wzrok... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:21, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Cholera. Cholera, cholera, cholera. Nie jego chciała. |
Z całym szacunkiem i uwielbieniem do Jimmiego, zgadzam się
Cytat: | Jest pod kolor moich oczu |
Przecież ona CAŁA jest pod jego kolor.
Cytat: | Zginęły, szemrząc bezdźwięcznie, kiedy zastąpił je ostrożny pocałunek. Przeradzający się w niepohamowaną namiętność… |
Jaaaaa...
Cytat: | ale oni byli zajęci już czymś innym… |
[+18]
Cudowne.
Ja nie wiem co powiedzieć. Cały pomysł genialny. Te liściki...
Z każdą chwilą coraz bardziej mnie zachwyca.
Cytat: | Bo Nowy Rok daje nam możliwość zresetowania przeszłości… |
Tak.
Morał.
I bardzo dobrze.
Świetne. Oby więcej takich fików.
Mam takiego banana na twarzy, że gdyby nie uszy, pewnie obiegł by całą głowę.
Gratuluję wena
Czekam z utęsknieniem na więcej Twoich fików
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kama
She-Devil
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:27, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajne opowiadanie.
I pewnie bym się rozmarzyła przez to ich "zajęcie się sobą", ale byłam zbyt zajęta śmianiem się z:
Cytat: | "JA I DRUGA POŁÓWKA POMARAŃCZY CZEKAMY NA CIEBIE W SZAFIE”.
- To poczekacie – prychnęła |
A zwłaszcza tym, czyli - jak dla mnie - tekstem miesiąca:
Cytat: | Nie sądzisz chyba, że na łóżku leży roznegliżowany facet, albo sine zwłoki. Albo 2 w 1. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:09, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
OMG! Amandi, ja tu normalnie się ze śmiechu popłakałam. I tak jak Kama, gdybym nie była zajeta śmianiem się, to bym się może wzruszyła ^^
Cytat: |
„TE KICZOWATE, WŚCIEKLE RÓŻOWE PAMPUSZYSKA CHYBA DO MNIE NIE PASUJĄ. JA I DRUGA POŁÓWKA POMARAŃCZY CZEKAMY NA CIEBIE W SZAFIE”.
- To poczekacie – |
Szafy to samo zÓo, w końcu mam dowód
Cytat: | - Oddaj mi to! – krzyknął „płaczliwie”, |
Cytat: | - Istnieje jeszcze coś takiego jak emerytura – mruknął z przekąsem. |
Cytat: | Ale posada łóżkowego tygrysa jest o wiele lepiej płatna. | *zgon*
Amandi, to było przegenialne. Uśmiech do tej pory mi nie schodzi z twarzy. I ta końcówka Boskie!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez jeanne dnia Pon 20:54, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:09, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wow, opowiadanie noworoczne, czego to Ty nie wymyślisz. Świetne i z pomysłem jak zwykle. Bardzo mi się podobało.
Cytat: | Litościwie nie wspominajmy już o jego minie, kiedy dotarł do niego sens słów administratorki… jeszcze ktoś by go potem zaczął szantażować… |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nimfka
Reumatolog
Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:20, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne, takie inne, z pomysłem i z heppy end i w ogóle takie huddy jest super
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:56, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Brak mi słów, toż to jest prawdziwa perełka Cudeńko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:57, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Oł Maj Gad!!! Muszę powtórzyć jeszcze raz Oł Maj Gad!!!
Powaliłas mnie tym na kolana! Ba! co tam na kolana, na łopatki! Na zęby, na nos, na ucho! Nie ważne, ważne, że zrobiłaś to w tak świetnym stylu, że czytam to opowiadanko już nasty raz! Zgniotłaś mnie jak robaka tym, co stworzyłaś Jesteś moim Guru
Ach, ten wieczór jest cuddowny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:57, 29 Gru 2008 Temat postu: Re: Czas zmian (opowiadanie noworoczne) |
|
|
Świetne
Oj Amandi ty to masz pomysły
Cytat: | ... Bo Nowy Rok daje nam możliwość zresetowania przeszłości… |
Jakieś to takie budujące, z głębią
Cytat: | Rozhisteryzowany tłum w sali zaczął głośne odliczanie. Lekarz i jego szefowa spojrzeli po sobie.
- 3! – wykrzyczeli – 2! 1! |
Tylko pomyśleć, że będę tak robić za niecałe 2 dni
Bardzo fajne
Pozdrawiam cieplutko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pikaola
Stażysta
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: B-B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:17, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Cooool... xD
Bardzo mi się podoba ten ficzek, a mój ulubiony moment to ten, w którym Cuddy zauważa w swojej szafie bladoniebieską suknie...
A no i jeszcze te liściki, świetny pomysł ;*
Pozdrawiam i czekam na Twoje nowe opowiadania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:07, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
nana
Cytat: | Z całym szacunkiem i uwielbieniem do Jimmiego, zgadzam się |
Biedny Jimmy, musi szukać innej pani Wilson
może kiedyś się zbiorę i napiszę erę?
Cytat: | Cudowne.
Ja nie wiem co powiedzieć. Cały pomysł genialny. Te liściki...
Z każdą chwilą coraz bardziej mnie zachwyca. |
liściki męczyły mnie o wpół do pierwszej bezsennej nocy . Miałam ochotę wstać i to napisać, ale w końcu udało mi się zasnąć
Cytat: | Mam takiego banana na twarzy, że gdyby nie uszy, pewnie obiegł by całą głowę. |
misja - : zaliczona
Cytat: | Czekam z utęsknieniem na więcej Twoich fików |
dziękuję!! *sciska*
Kama
Cytat: | Bardzo fajne opowiadanie.
I pewnie bym się rozmarzyła przez to ich "zajęcie się sobą", ale byłam zbyt zajęta śmianiem się |
dziękuję
Cytat: | A zwłaszcza tym, czyli - jak dla mnie - tekstem miesiąca: |
tekst miesiąca się kłania ... cóż, Cuddy po cichu marzyła o 3w1: że to House jest dead&naked
jeanne
Cytat: | OMG! Amandi, ja tu normalnie się ze śmiechu popłakałam. I tak jak Kama, gdybym nie była zajeta śmianiem się, to bym się może wzruszyła ^^ |
To nie miało byc aż takie smieszne ! Okay, trochę miało ... Może byś się wzruszyła?
Cytat: | Szafy to samo zÓo, w końcu mam dowód |
I byś nie otworzyła, i nie zobaczyła kosmicznie drogiej sukni wieczorowej od House'a
Cytat: | Amandi, to było przegenialne. Uśmiech do tej pory mi nie schodzi z twarzy. I ta końcówka Boskie! |
Jeanne *biegnie, przewraca się, wpada na biedną Jeanne i ściska ją do utraty tchu*. Dzięki
runiu
Cytat: | Wow, opowiadanie noworoczne, czego to Ty nie wymyślisz. Świetne i z pomysłem jak zwykle. Bardzo mi się podobało. |
Z takich "okazjonalnych" w najbliższym czasie przewiduję moje urodzinowe - gdzie będę ja i House (no i Cuddy ) oraz na Walentynki . A reszta okaże się z biegiem czasu, muszę jeszcze dokończyć "That's a bad, bad, bad world..." i mam pomysł na następny, ale krótszy fik . Dziękuję .
nimfka
dzięki . Wiem, że Huddy jest super - było, jest i będzie
JigSaw
aż się zarumieniłam . Dzięki, buziaki
LicenceToKill
Cytat: | Oł Maj Gad!!! Muszę powtórzyć jeszcze raz Oł Maj Gad!!!
Powaliłas mnie tym na kolana! Ba! co tam na kolana, na łopatki! Na zęby, na nos, na ucho! |
*nie wie, czy cieszyć się, że opowiadanie podobało się Licence, czy martwić, widząc wszędzie jej siniaki *
Cytat: | Nie ważne, ważne, że zrobiłaś to w tak świetnym stylu, że czytam to opowiadanko już nasty raz! |
*już wie * Licence, moja kochana, ciiiiiiii, bo jestem już taka czerwona, że zaraz prześcignę intensywność koloru mojej bluzki . Dziękuję
Cytat: | Zgniotłaś mnie jak robaka tym, co stworzyłaś Jesteś moim Guru |
nie wiem, a raczej wiem, że nie zasługuję na to miano, bo sama piszesz nieziemsko wspaniale , ale...
Cytat: | Ach, ten wieczór jest cuddowny |
wnioskuję, że wydarzyło sie coś jeszcze . Ściskam
minnie
Cytat: | Świetne
Oj Amandi ty to masz pomysły |
*zasłania się, rumieniąc znowu *
Cytat: | Jakieś to takie budujące, z głębią |
i prawdziwe
Właśnie, wszyscy będziemy cieszyć się Nowym Rokiem 2009, nawet mój zwichnięty bark - o ile kogoś petarda nie trafi
Pozdrawiam nawzajem
Pikaola
Cytat: | Bardzo mi się podoba ten ficzek, a mój ulubiony moment to ten, w którym Cuddy zauważa w swojej szafie bladoniebieską suknie... |
sama chciałabym taką znaleźć........... *rozmarza się*
Cytat: | A no i jeszcze te liściki, świetny pomysł ;*
Pozdrawiam i czekam na Twoje nowe opowiadania |
Liściki dziękują . Ja też ściskam i... jakieś będą .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez amandi dnia Pon 22:09, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Endokrynolog
Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice/Kluczbork
|
Wysłany: Pon 22:11, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Amandi - świetnie się czytało. Kilka tekstów mnie rozwaliło, ale większości są już wyżej przytoczone, więc nie będę się powtarzać . Przyjemne opowiadanie, bez dwóch zdań .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:28, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki . zależy mi na tym, żeby to nie było przyciężkawe, tylko takie lekkie i sprawiało czytelnikom przyjemność. Cieszę się, jeśli choć trochę mi się tu udaje . Daj buziaka *zbiera rozwaloną Katarzynę*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jarii007
Kardiochirurg
Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 2951
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:17, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wiesz że Cię kocham ?
Wiedziałam że wiesz !
To teraz Cię kocham jeszcze bardziej
Cytat: | Pojutrze był Sylwester |
Cytat: | Wszystkie myśli zmierzające w TYM kierunku powinny być kategorycznie odrzucone! |
W którym ?
Aaa w TYM !
Nieee no
Nie powinny być odrzucone booo ...
... bo wtedy by się czuły odrzucone
Cytat: | a wcześniej, jak rozmawiali, jak byli tak blisko… odrzucił ją… powiedział, że ich związek nie miałby sensu… |
Phiii
Nie zna się
Cytat: | - Śmierć froterowaniu podłóg! |
Ale froterki są faajne
Cytat: | „LEŻĘ NA TWOIM ŁÓŻKU” |
Te słowa coś sugerują ?
*zÓe myśli *
Cytat: | Dopadnie go jutro w pracy. |
Biedny Łilson
*biegnie do PPTH ostrzec Łilsona przed Kadi !*
Cytat: | – Nie sądzisz chyba, że na łóżku leży roznegliżowany facet, albo sine zwłoki. Albo 2 w 1. |
Ani Hałs z waty cukrowej ?
Cytat: | „Za co?”. Wybuchnęła śmiechem. |
*zachowuje kamienną twarz*
Ale takie oczka by były pięęęękne !
Cytat: | „TE KICZOWATE, WŚCIEKLE RÓŻOWE PAMPUSZYSKA CHYBA DO MNIE NIE PASUJĄ. JA I DRUGA POŁÓWKA POMARAŃCZY CZEKAMY NA CIEBIE W SZAFIE” |
Roszoofe ?
Mniaaam !
Pomarańczee !
*biegnie do kuchni i po chwili wraca ze smutną miną bo nie znalazła pomarańczy*
*zaczyna śpiewać*
Kiedyś Cię znajdę , znaaaaaaję Cięęęę , po prostu znajdę ...
Cytat: | Jimmy aż podskoczył na krześle z wrażenia. Litościwie nie wspominajmy już o jego minie, kiedy dotarł do niego sens słów administratorki… jeszcze ktoś by go potem zaczął szantażować… |
A mówiłam !
Ostrzegałam !
Cytat: | Skoro teraz ledwo się przez nią przeciskasz, może wtedy całkowicie wyeliminuję problem twoich nagłych… wpadek |
zÓo jest wszędzie
WPADEK ?!
Cytat: | - Oddaj mi to! – krzyknął „płaczliwie”. |
*biegnie tuulić Hałsaa żeby nie płakał*
Cytat: | Kutner wbił Taubowi łokieć pod żebro. |
Oddaj mu, oddaj !
Eeee ...
Aa Biedny Tałb
Cytat: | Momentalnie zawróciła, stając twarzą w twarz z… Wilsonem. |
Łilsonem
Spodziewałam się kogoś innego
Cytat: | - Jest pod kolor moich oczu, co już samo w sobie świadczy o dobrym guście, którego przecież nie posiadasz. |
Nieebieski *rozmarza się o właścicielu pewnych pięknych niebieskich oczu *
Co ja tam ?
A już wiem
Niebieeeeskii *wzdycha*
Cytat: | Słowa, które spoczywały już na wargach, nigdy nie miały ich opuścić. Zginęły, szemrząc bezdźwięcznie, kiedy zastąpił je ostrożny pocałunek. Przeradzający się w niepohamowaną namiętność… |
zÓÓo !
Takie ... romantyczne
*rozpływa się*
Cytat: | – Ale posada łóżkowego tygrysa jest o wiele lepiej płatna. |
No bo to jest TO co tygryski lubią najbardziej !
Cytat: | - Przepraszam – powiedział. |
On TO powiedział ?
Cytat: | W czarnej marynarce, w bladoniebieskiej koszuli z muszką wyglądał niesamowicie pociągająco. |
On zawsze tak wygląda !
Cytat: | Cuddy nabrała ochoty, by zedrzeć z niego ubranie |
*ślinie się*
Nie tylko ona
Cytat: | . Wazon z ponczem roztrzaskał się na podłodze, ale oni byli zajęci już czymś innym… |
zÓÓÓÓÓÓÓÓÓoo *szaleńczy śmiech*
zÓo jest faajne i dobre !
*tuuli i wycałowywuje Amandi *
Jak już pisałam u góry ^
Kocham Cię !!!
Nooooo
Kiedy coś jeszcze ? *proosi*
*czeka*
No to czekam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AGSJ
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Gru 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:48, 29 Gru 2008 Temat postu: Re: Czas zmian (opowiadanie noworoczne) |
|
|
Przepięknie! Po prostu... genialne. Aż brak mi słów
amandi napisał: |
- Śmierć froterowaniu podłóg! – wrzasnęła, wywijając orła. Chwilę potem rozmasowywała sobie uwielbianą przez niebieskie oczy część ciała i spoglądała bezradnie na złamany obcas w czerwonych szpilkach. |
A to jest według mnie jeden z najlepszych fragmentów Chociaż wszystkie są świetne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:21, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
gratuluje bardzo dobry fik i bardzo ale to bardzo mi sie podobał
Ja tobie też życzę Szczęśliwego Nowego Roku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:30, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jarii
Cytat: | Wiesz że Cię kocham ?
Wiedziałam że wiesz !
To teraz Cię kocham jeszcze bardziej! |
Nawzajem
Cytat: | W którym ?
Aaa w TYM !
Nieee no
Nie powinny być odrzucone booo ...
... bo wtedy by się czuły odrzucone |
*migający kierunkowskaz* no tak... poczuły się odrzucone, nie pomyślałam.... przepraszam, Myśli
jak oglądałam 05x10 użyłam gorszych określeń
Cytat: | Biedny Łilson
*biegnie do PPTH ostrzec Łilsona przed Kadi !* |
Run, Jarii, run!!! Bo Wilson skończy gdzieś powieszony za szpitalem
Cytat: | *zachowuje kamienną twarz*
Ale takie oczka by były pięęęękne ! |
Swoją drogą, zawsze chciałam zobaczyć taką sytuację w serialu . Że Cuddy zwalnia House'a, a ten po raz pierwszy jest przekonany, że ona nie żartuje... a wszyscy wiemy, jak mu potrafi zależeć na pracy
Cytat: | *biegnie do kuchni i po chwili wraca ze smutną miną bo nie znalazła pomarańczy* |
*Jarii wraca do pokoju, a tam przed monitorem leży podrzucona przez Amandi pomarańcza*
Cytat: | *zaczyna śpiewać*
Kiedyś Cię znajdę , znaaaaaaję Cięęęę , po prostu znajdę ... |
*wybucha śmiechem* Bis, bis!! *skanduje*
Cytat: | zÓo jest wszędzie
WPADEK ?! |
to tak ładniej brzmi........
Cytat: | *biegnie tuulić Hałsaa żeby nie płakał* |
*amandi się przyłącza i we dwie tulą, ściskają i całują House'a*
Cytat: | Oddaj mu, oddaj !
Eeee ...
Aa Biedny Tałb |
*ómarła ze śmiechu* Taub spojrzał ze złością na Kutnera i niewiele myśląc, kopnął go w kostkę
Cytat: | Łilsonem
Spodziewałam się kogoś innego |
Element zaskoczenia
Cytat: | On TO powiedział ? |
cóż........ ale on już przepraszał ludzi ... hm.. kogo.... a, już wiem ! Trittera przepraszał, Wilsona .... i chyba jeszcze kogoś, ale już nie pamiętam
Cytat: | *ślinie się*
Nie tylko ona |
całe Horum
Cytat: | *tuuli i wycałowywuje Amandi *
Jak już pisałam u góry ^
Kocham Cię !!!
Nooooo
Kiedy coś jeszcze ? *proosi*
*czeka*
No to czekam |
*tak samo tuli i wycałowuje Jarii* Ja ciebie też Love: Coś jeszcze......... w kolejce stoi horror, opowiadania poczekają ....... buziaczki
AGSJ
Cytat: | Przepięknie! Po prostu... genialne. Aż brak mi słów |
dziękuję!! *ściska mocarnie* !
Cytat: | A to jest według mnie jeden z najlepszych fragmentów Chociaż wszystkie są świetne. |
Cieszysz się z upadku Cuddy ? Sadystka . dzięki , kochana jesteś
martusia14
dzięki - to miłe, że ci się podobał fik and......... I wish you a HAPPY NEW YEAR!!!!!!!!!!!!!!!! Buziaki
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez amandi dnia Wto 12:34, 30 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:57, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jezu!
To jest,piękne.A ja jestem monotonna z moimi komentarzami.
Właśnie to sobie wydrukowałam,żeby czytać wieczorem.
CUDO!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jarii007
Kardiochirurg
Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 2951
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:04, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | *migający kierunkowskaz* no tak... poczuły się odrzucone, nie pomyślałam.... przepraszam, Myśli |
*widzi kierunkowskaz*
Tylko nie idź w stronę światła
Nie pomyślałaś o myślach !?
Jesteś zÓa !
Cytat: | jak oglądałam 05x10 użyłam gorszych określeń |
Ja w sumie też
Ale chciałam być kulturalna
Chyba wyszło
Cytat: | Run, Jarii, run!!! Bo Wilson skończy gdzieś powieszony za szpitalem |
Boszzz
*biegnie zobaczyć czy za szpitalem nikt nie wisi*
...
*wraca*
Nikogo nie ma xD
*biegnie powiedzieć Łilsonowi co się święci*
Cytat: | swoją drogą, zawsze chciałam zobaczyć taką sytuację w serialu . Że Cuddy zwalnia House'a, a ten po raz pierwszy jest przekonany, że ona nie żartuje... a wszyscy wiemy, jak mu potrafi zależeć na pracy |
Zaszantażujemy Shore' żeby taką scenę wpisał do scenariusza
A jak nie wpisze to same wpiszemy !
Nikt się nie dowie xD
Tylko nikomu nie mów
Cytat: |
*Jarii wraca do pokoju, a tam przed monitorem leży podrzucona przez Amandi pomarańcza* |
*Jarii rzuca się na pomarańczę a potem wyściskuje Amandi*
Cytat: | *wybucha śmiechem* Bis, bis!! *skanduje* |
Kiedyś Cię znajdę , znaaaaaaję Cięęęę , po prostu znajdę , jestem coraz bliżeej ...
Cytat: | to tak ładniej brzmi........ |
O czym Ty myślisz ?
Cytat: | *amandi się przyłącza i we dwie tulą, ściskają i całują House'a* |
*House czuje się ... wytulony*
Cytat: | *ómarła ze śmiechu* Taub spojrzał ze złością na Kutnera i niewiele myśląc, kopnął go w kostkę |
Nie Ómieraj ! *tuli*
Ejj chłopaki !
Booo zaraz się pobiją
Cytat: | Element zaskoczenia |
Zaskoczenia piszesz
Cytat: | cóż........ ale on już przepraszał ludzi ... hm.. kogo.... a, już wiem ! Trittera przepraszał, Wilsona .... i chyba jeszcze kogoś, ale już nie pamiętam |
Tritter jest bleeeeeee !
Łilsona dobrze że przepraszał bo Łilson zasługuje na przeprosiny
On ogólnie dużo ludzi przepraszał ale to tak na "odwal się"
Np. tą babkę co Forman jej coś tam w przychodni ... powiedział
Jak potem Hałs jej na nogę stanął i ... przepraszał
Cały świat
I jeszcze więęęcej !
Cytat: | *tak samo tuli i wycałowuje Jarii* Ja ciebie też Love: Coś jeszcze......... w kolejce stoi horror, opowiadania poczekają ....... buziaczki |
*tuulimyy*
O właśnie hoooorror !
Ja tu czekam na kolejną część!
Znowu będziesz chciała żebym się bała
I znowu się będziesz cieszyć że się boję
Ale na opowiadania też czekam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jarii007 dnia Wto 15:12, 30 Gru 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 1:07, 02 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
znakomity pomysl
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|