|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zuu
Internista
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:21, 15 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
druga!
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaa
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Uwielbiam cię!!!!!!!!!!!
Piękne!
Wspaniałe!
oj, dobra już wracam do zdrowia...
Jedyne do czego mogę się przyczepić to literówki:długonoga a nie dłogonoga, kolację a nie kolecje.
Mimo to czekam na cd. i oczekuje z niecierpliwością
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zuu dnia Pon 20:16, 15 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
ot_taka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:51, 15 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nie miałam czasu komentować ostatnich dwóch czy trzech części...
Ale świetnie jest, dziękuję za całokształt
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:41, 15 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ups... domyśliłam się jednak ale nie spodziewałam się, że tak zrobisz Ale w Twoim wykonaniu ten pomysł z dziwką nie był taki głupi
I jak to House nie House'owy ??? WTF? Absolutnie House'owy
Tylko nie mów, że ff nie skończy się happy endem Chociaż jak zrobisz jakieś fajne zakończenie to może przeżyję
Więc czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Pon 21:56, 15 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Część z Wilsonem nigdy nie jest stracona Mimo tylko wspomnienia xD
Lisku O sche*** Nie chce bluźnić Ale moja reakcja po przeczytaniu Tylko wydanie polskie było xD I kazanie od mamusi
Jejku DZIWKA?
Ale, ale w końcu! House, Cuddy Jej w Twoim wykonaniu nawet to jest słodziasne [nie pytaj się o o mi chodzi ] takie nawet prawie jak mój Hilson
Cóż Ty ze mna robisz?! A zasługa też po troszce i Oli xD
KC
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sysunia
Student Medycyny
Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:37, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Dawno się nie odzywałam, ale zaglądałam i sprawdzałam, czy są kolejne części A jak się pojawiały, to oczywiście, zaraz czytałam. Komentarz wspólny, gdyż albowiem... Gdybym pisała po każdej części, to w zasadzie musiałabym się za każdym razem powtarzać, a dublowanie postów jest chyba sprzeczne z regulaminem
Już chyba pytałam, jak Ty to robisz, że piszesz z taką lekkością, świeżością, nawet w już wiele razy przerabiany temat/pomysł potrafisz tchnąć nowego ducha, Twoje prace pełne są zabawnych tekstów, dialogów, a jednocześnie rzadko kiedy obdzierasz bohaterów z kanoniczności?
Kolejny świetny fik. Bohaterowie - w zasadzie jak żywcem wyjęci z serialu, tak ich charaktery jak i teksty. Dialogi czyta się rewelacyjnie, ale co ważne, są i opisy, które czyta się bardzo szybko. No i widać, że tekst jest staranny, może i mignie czasem jakaś literówka, brak przecinka czy coś takiego, ale i tak nie wpływa to za bardzo na odbiór całości.
Co do treści... No cóż, Cuddy ma pod swoim dachem kolejne dziecko, którym jest House A wiadomo, małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot, a Grześ do małych na pewno się nie zalicza Naprawdę, dziwię się wręcz Cuddy, że jeszcze nie wywaliła go za drzwi. Tym bardziej, po ostatniej akcji z prostytutką - to było totalnie poniżej pasa.
Ann... Wiesz, szczerze mówiąc, to trochę trąci mi Mary Sue, taka dobra jest, delikatna, nieśmiała, grzeczna etc. etc No i czyżby pomiędzy nią a Jimmym coś iskrzyło?
Jedyne, z czego z treści jestem na NIE, to imię córeczki Ann. Ja rozumiem, Amerykanie mają często dziwne pomysły, ale Huddy? Jakoś mi się to nie widzi i jako imię, nie podoba mi się. Ale to oczywiście kwestia gustu.
Życzę Ci duuużo weny i czekam na następną część, która (mam nadzieję) pojawi się szybciutko^^
Pozdrawiam,
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:22, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Jika30, zdecydowanie za dużo komplementów Naprawdę nie wiem, co powiedzieć Bo dziękuję to zdecydowanie za mało Cieszę sie, że się podoba
Oluś tak, tak, już wszystko wiem wyjaśniłaś wszystko bardzo dosadnie Ja nie wiem, kto Cię takich szantaży uczy Kocham:*
Zuu, bardzo dziękuje, strasznie mnie cieszy jak mój tekst wywołuje jakieś emocje u czytelnika Za literówki dziękuję Ja nawet jak czytam tekst trzy razy przed wrzuceniem i tak zawsze coś przeoczę
Ot taka ja również dziękuję za całokształt Twoich komentów, to dla mnie wiele znaczy
Gosiaczek, jestem pod wrażeniem, strach się bać tej twojej przenikliwości Z zakończeniem mam dylemat, bo w międzyczasie nieco odbiegło mi od pierwotnego złożenia, ale cóż ocenicie sami Dzięki
Agusss Moja zabójcza Agusss Mój włochaty oposek i słodziasna... no dobra, już nic nie mówię Tak wpływ Oli bardzo duży na nas wszystkich
Sysuniu
Jak zwykle nie mogę uwierzyć, że nadal tu jesteś i że nadal mnie czytasz łał, takie słowa i to od Ciebie Nie wiem co powiedzieć Tak, moje pomysły nie są innowacyjne Ale cóż w końcu nie każdy może być taką Cocci która swoimi pomysłami powala na łopatki niejednego poczytnego autora
Imię cóż sama nie miałam do niego przekonania, to był taki impuls, miało być Georgia Po prostu szukałam imienia, które w jakiś sposób połączy głównych bohaterów
Niestety nie pocieszę Cię, bo w tych trzech ostatnich częściach jej imię jeszcze się pojawi
Dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:17, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lisku, Lisku, Lisku
I co ja mam napisać? To,że pięknie, baaardzo ciekawie i intrygująco to nie muszę chybą pisać, bo to wiesz.
To się staje monotonne, ale taka jest prawda. Jesteś wspaniałą pisarką i ... Dobrze urwę, bo znów będzie, że przeceniam
Ale tak myślę
Cudowna część. Pełna złości, intrygi no i miłości Pokazałaś takie, wydaje mi się - prawdziwie Huddy
Cytat: | - Nie rób tego... – słowa niemal grzęzły jej w gardle. To było silniejsze od niej. Wiedziała, że jest Lucas, że pojutrze wróci, że jest Rachel, która teraz powinna być najważniejsza i była. Tylko, że był jeszcze on. Zrzucił walizki na podłogę. Zdjął z ręki temblak i z wielkim wysiłkiem wstał z wózka. Chwiejnym krokiem zbliżał się do niej. Był coraz bliżej i bliżej. Nie odrywali od siebie wzroku.
- Kochaj mnie, House. Po prostu kochaj… - jej słowa zgasły w jego ustach. Jego dotyk, smak jego ust, zachłanne dłonie, gorące ciało i galopujące, gdzieś w środku serce. Wszystko było tylko dla niej. Otworzył się, jak jeszcze nigdy przed nikim.
- Jesteś mi potrzebna – wyszeptał. Jej drżące ciało, delikatna jak aksamit skóra i zapach mącący zmysły, były dla niego ucieczką i ukojeniem. Zatracili się w sobie zupełnie. Nie liczyło się nic więcej prócz tej jednej chwili. Pragnęli tego od dawna, a teraz ich sny właśnie się urzeczywistniały. Pełni pasji, oddania, nienasyceni szukali spełnienia. Z trudem łapali oddechy, płonęli żywym ogniem. Spojrzał w jej szarozielone oczy, które zmieszały się z jego błękitem. W tych spojrzeniach wyczytali to wszystko, czego nie mogli wypowiedzieć na głos. Ściany jej sypialni jeszcze nigdy nie były świadkiem takich uniesień. Urywane oddechy, ciche jęki i jej stłumiony krzyk jeszcze długo odbijały się echem w tym przesiąkniętym namiętnością ich małym świecie. Rozkoszowali się tą chwilą, jakby to miała być ostatnia taka chwila w ich życiu. Wiedzieli, że tak właśnie jest. |
Po tym fragmencie wymiękłam :wodnerful: Cudo nad cudami. Pięknie opisane uczucia
Cały fajt Cuddy kontra pani w różowym + trochę z House'm doprowadził mnie do niepohamowanej radości i śmiechu
Szacuneczek Lisku
Buziak i weeeny. I szybkiej części, bo już tęsknie.
Twoja wierna, oddana fanka - Aduśka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CaRoLaInE_97
Ratownik Medyczny
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 180
Przeczytał: 164 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:27, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lisku!
Kocham, kocham, kocham!
Nie przytoczę ulubionych kawałków, bo cały fik jest piękny i podoba mi się w całości!
Bardzo niecierpliwie czekam na kolejne części!
Dużo, dużo włochatego Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:49, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Aduśka Dziękuję Naprawdę bardzo mi miło, że podoba Ci się to coś naskrobane przeze mnie Oj, z Ciebie to taka chyba bardzo romatyczna dusza jest Przynajmniej tak wnioskuję po fragmentach, które cytujesz Kłaniam się w pas za tyle miłych słów
Carolaine dziękuję Włochatego to ja mam, ale oposa pod łóżkiem
Nie zwracajcie uwagi
Hmm... powoli zbliżamy się do końca, oprócz tej części zostały tylko dwie i nie wiem, czy to co napisałam przypadnie Wam do gustu
Agusss Twoje natchnienie będzie widoczne dopiero w następnej części, w tej widać widoczny wpływ naszego kochanego manipulatora
XIII – Na zakręcie.
Stało się. Chcieli tego. Ale chyba nie do końca rozumieli na co się porywają. Oboje byli świadomi tego, że to tylko jednorazowy epizod. Nie musieli o tym rozmawiać. Wiedzieli, że to już na zawsze pozostanie ich kolejną wspólną tajemnicą. Obudził się w pustym łóżku. Spojrzał na miejsce, w którym jeszcze chwilę temu tak niewinnie sobie spała. Uśmiechnął się na samo wspomnienie poprzedniej nocy. Nie czuł żalu. Miał świadomość, że tak będzie łatwiej dla nich obojga. Odwócił się drugi bok. Był dziwnie spokojny i chyba mimo wszystko szczęśliwy.
- Niania się spoźni! Nigdzie nie idę – w szaleńczym tempie pokonała odległość z przedpokoju do łazienki.
- Jezu… - wybełkotał. – Chcesz, żebym zszedł na zawał? Poza tym ja tu jestem – odwrócił się tak, by móc śledzić każdy jej ruch. Wyglądała uroczo i bardzo zabawnie, gdy tak pałętała się z Rachel bez celu. Zarówno on jak i Lisa dziwnie się czuli. Każde z nich chciało coś powiedzieć, ale nie potrafili znaleźć właściwych słów, a może po prostu takich nie było. Taki był układ i już.
- Do tego idioty masz zaufanie, a do mnie nie? – oburzył się, przerywając niezręczną ciszę. Rachel sama doczołgała się do łóżka, niezgrabnie podniosła się na swoich chwiejnych nóżkach i wyciągnęła w stronę bardzo dumnego z siebie diagnosty swoje małe rączki. Cuddy wpatrywała się w swoją córkę z lekkim niedowierzaniem. – Kolejna Cuddy pchająca mu się do łóżka – pomyślała. – Nasz ród jest przeklęty – westchnęła.
- Chyba masz swoją odpowiedź – triumfalny uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- Niech Miranda zadzwoni do mnie jak tylko tu dotrze – pocałowała córeczkę na pożegnanie.
- A ja? – nadstwaił swój policzek.
- House! – posłała mu spojrzenie pt.”To nie jest dobry pomysł.”
- No co? – zrobił minkę niewiniątka.
- Pilnuj jej – dodała, nadal stojąc w drzwiach sypialni.
- Po co ci taki dekolt skoro ja mam wolne? Powinienem być zazdrosny?! – mówił z udawanym przerażeniem w głosie.
- Mleko jest w lodówce – schyliła się po szpilki, zupełnie ignorując jego zaczepki.
- Boże, w tych ołówkowych spódnicach tyłek faktycznie wydaje się dwa razy większy niż w rzeczywistości – bezczelnie taksował ją wzrokiem.
- Kaszki są drugiej szafce po lewej – ciągnęła swój wywód.
- Wpadniesz popołudniu na numerek? – jej ignoracja powoli zaczynała go wkurzać.
- A pieluchy i śpioszki są w łazience na… – spojrzała na niego.
- Mam rozumieć, że to przemyślisz – posłał jej jeden z tych swoich rozbrajających, chłopięcych uśmieszków.
- Czy ty mnie w ogóle słuchałeś?! – rzuciła zrezygnowana.
- Starałem się, chociaż kiedy tak ostentacyjnie się wypinasz, trudno mi się na czymkolwiek skupić – wzruszył ramionami. Lisa wywróciła oczami.
- W razie czego dzwoń! – nadal bez pewności, ale w końcu udała się w stronę drzwi wyjściowych. Nim przekroczyła ich próg w torebce rozległ się dźwięk telefonu. Odebrała nie spoglądając nawet na wyświetlacz.
- Słuchałem – wycedził bardzo rozbawiony. - Mleko jest w łazience, pieluchy w lodówce, a kaszki... yyy… zapomniałem – ledwo tłumił wybuch śmiechu.
- Nienawidzę cię – wysyczała do słuchawki.
- Ja ciebie też – dodał nim się rozłączył. Nie wiedzieć dlaczego uśmiechnęła się sama do siebie. A w głowie zrodziła się niebezpieczna myśl pt: „Mogłabym tak zaczynać każdy dzień.” Jednak zanim zdążyła ją przeanalizować, jej podświadomość szybko się jej pozbyła.
Pół godziny później...
- Gdzie niania? Miała zadzwonić – wywrócił oczami na dźwięk jej głosu w automatycznej sekretarce. – House wiem, że tam jesteś – nie dawała za wygraną. – Okej. Wracam – rzuciła po chwili.
- Wkurzła nas – skapitulował. Wolał odebrać ten cholerny telefon niż później cały dzień słuchać jej zrzędzenia, że nie można na nim polegać.
- Co jej zrobiłeś? – zapytała z autentycznym przerażeniem w głosie.
- Nie pozwalała nam oglądać monster tracków… - przeciągał każde słowo jak pięciolatek.
- I…
- Zwolniłem ją – powiedział, jak gdyby nigdy nic.
- Że co?!
- Żartuje. Wysłałem ją do sklepu po papu. Kaszki – wyjaśnił.
- Był zapas na tydzień – już węszyła podstęp.
- Dla Rachel na tydzień. Dla mnie i dla Rachel na jeden dzień – mówił, jakby stwierdzał jakąś oczywistość.
- Zrób coś dla mnie – poprosiła zrezygnowana.
- … - czekał z niecierpliwością na jej miał nadzieję, jakąś niemoralną propozycję.
- Nie zraź do nas mojej ulubioniej niani i pilnuj Rachel.
- Mama daje nam wolną rękę – zwrócił się do bawiącej się pięknym wazonem dziewczynki.
- House!
- No nie wiem. Może lubi ten wazon – uwielbiał się z nią droczyć.
- Jaki?!
- Taki czerowny w kwiatki.
- To prezent od Lucas’a – wyjaśniła. House uśmiechnął się szeroko.
- Na razie – rzucił, ucinając połączenie.
Mogła się tego spodziewać, ale o dziwo ta rozmowa ją uspokoiła. To przecież był House. Skoro jemu nic nie jest, reszta też musi być cała. Odetchnęła z ulgą. Dzień minął jej bardzo szybko. Niania dzwoniła średnio co dwie godziny, zdając jej relację z tego co dzieje się w domu. Kilka potłuczonych talerzy, jeden zbity wazon i dwie skargi sąsiadów na uciążliwą muzykę. W sumie nic niezwykłego biorąc pod uwagę skład jej domowników. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie wróciła wcześniej. Ostatnio, nie wiedzieć czemu bardzo lubiła te swoje powroty. Niemal każdego dnia coś ją zaskakiwało. Rachel była cudowna. Co chwila uczyła się czegoś nowego, a przy diagnoście już szczególnie. Nabrała życia, była radosna, uśmiechnięta i ciekawa świata. Jego szalone pomysły nie zawsze przypadały jej do gustu, jednak mała uwielbiała wujka. Powolnym krokiem weszła do środka, jakby znów liczyła na jakiś niesamowity obrazek z ich udziałem. Cóż…
- Witaj, Lucas – powiedziała nieco zaskoczona.
- Cześć kochanie – mężczyzna poniósł się z kanapy i wziął ją w objęcia. Nie bardzo wiedziała co powinna zrobić. Uśmiechnęła się nie pewnie.
- Gdzie Rachel? – zwróciła się do niani.
- Śpi – odpowiedziała Miranda. Kobieta pożegnała się i udała w stronę wyjścia. Cuddy szybkim krokiem ruszyła za nią.
- Zrób nam herbaty – spojrzała na szczerzącego się Lucas’a. Skinął głową i potulnie powędrował do kuchni.
- Liczyłem na coś więcej! – krzyknął rozbawiony. Lisa nawet nie zwróciła na to uwagi.
- Czy oni się spotkali? – zapytała, przyglądając się niani w skupieniu.
- Nie. Doktor House spakował swoje rzeczy i wyjechał dość wcześnie. Zabronił mi wspominać o jego wizycie panu Lucas’owi – tłumaczyła. Brunetka była zaskoczona tym, co usłyszała. House zrobił to dla niej. Mógł przecież nieźle zamieszać w jej związku, gdyby tylko chciał, ale on się wycofał. Pozwolił jej żyć własnym życiem. Z jednej strony czuła ulgę, ale z drugiej… podświadomie liczyła, że złośliwy lekarz jednak o nią zawalczy. Podziękowała Mirandzie i wróciła do swojego chłopaka. Po drodze rozglądała się uważnie po swoim mieszkaniu. Nie pozostawił po sobie żadnego śladu. Nic nie zdradzało jego obecności tutaj. Nic, prócz jej podświadomości.
- Nie cieszysz się z mojego powrotu? – zapytał, wyrywając ją z głębokiego zamyślenia.
- Nie wygłupiaj się. Po prostu padam z nóg. To był bardzo ciężki dzień – tłumaczyła.
- A myślałem, że twój główny problem ma jeszcze wolne – posłał jej ciepły uśmiech.
- Daj mu spokój – upomniała go. – Ręką, noga... myślę, że cierpi już wystarczająco.
- Ma przecież Wilsona. Nic mu nie będzie – podszedł bliżej podając jej kubek gorącej herbaty.
- Tak. Jego Wilsonem była Ann, a ja, ja byłam jego kochanką – dopowiedziała w myślach. Tak bardzo się starała, ale już nic nie było takie same. Unikała jego spojrzenia, dotyku. Teraz wiedziała już, że razem z House’m popełnili największy błąd. Być może wszystko zepsuli. Jej relacje z Lucase’m i ich wzajemne pewnie też. Jakoś nie mogła sobie wyobrazić, że znów będzie jak zwykle. Że będą razem pracować tak, jak gdyby nic się nie stało.
- Chyba faktycznie miałaś ciężki dzień – zauważył, gładząc ją po włosach. Uśmiechnęła się do niego ciepło. – Wpadne jutro do szpitala więc zarezerwuj dla mnie czas w porze lunchu – pocałował ją na pożegnanie i wyszedł. Podświadomie czuł, że coś jest nie tak.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Wto 22:27, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
baby
Neurochirurg
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:53, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
jes, jes, jes!
pjerfsza!
to jest świetne, ale czemu House mu nie powiedział? Przecież mógł wszystko zniszczyć,a to by było bardzo w jego stylu
KOCHAM,
baby
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez baby dnia Wto 17:01, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:11, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Baby, tak naprawdę muszę cię zmartwić, ponieważ… Lisek, ja wiem, że to już czytałaś ale… nic innego nie przychodzi mi do głowy odnośnie komentarza tak więc:
Boże!!!! To jest świetne! Czytając początek, miałam wrażenie, że Cuddy zostawia małą pod opiekę swojemu starszemu, nastoletniemu synowi, który miał już tyle komisji wychowawczych w szkole, że szok!! (Ok., wali mi, ale ty wiesz, że ja kocham House’a dzieciaka i Cuddy mamę )
Oooooo i kocham House’a, który pomimo tego, że ma całe życie pięć lat, to w odpowiednich momentach potrafi się zachować… Chociaż też żałuję, że nie został… I nie, to nie był błąd! Biedna Lisa… "House jest lepszy! Spakuj się i jedź do niego!" *biegnę do Lisy i szepczę jej to do ucha* Lisek, ja nie wiem czemu ostatnio jesteś niezadowolona ze swoich tekstów… przecież one są naprawdę piękne i wspaniałe (Nie kłamię… ok., zdarza mi się to robić ale nie w tym przypadku ) Są piękne, wzruszające i posiadają w sobie tyle pięknych uczuć, że mi aż słów brakuję… Więc głowa do góry i nie myśl tak więcej bo mi smutno!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Wto 17:14, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jane
Student Medycyny
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:18, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Jak masz wena, to nic, absolutnie nic Cię nie zatrzyma
Taaak, z tymi dziewczynami to teraz się skapnęłam.
Ale skąd miałyśmy wiedzieć, w tym fiku wszystko możliwe. A najlepszym przykładem jest to, że House zrezygnował z zamieszania w życiu Cuddy. Przyjemniaczek.
TYLKO DWIE?! *mruga zaskoczona*
Ale... jak to? *zbolała mina*
"Bez szans" to jeden z powodów w czołówce, dla których wchodzę na forum - ostatnio istnieje dla mnie tylko Huddy, tak mało czasu - i po prostu dziwnie jest myśleć, że gdzieś tam w głowie Liska nie tworzą się nowe pomysły.
Ogólnie cały fik jest...
Cytat: | - Po co ci taki dekold skoro ja mam wolne? |
DekolT, nie dekold.
Weny, weny.
Jane
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:37, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Aż żal, że to już się kończy Taka fajna historia
Powiem, że ciekawe jest to, że HOuse niczego nie popsuł... Może przez to Cuddy coś zrozumie? Fajnie by było
Czekam na cd Chociaż teraz już nie wiem czy tak niecierpliwie skoro tylko jeszcze 2 części zostały
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Wto 19:18, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lisek!! jaka znowu zabójcza?!
I w ogóle nie włochaty ten oposek jest! xD [tak, tak xD ]
Aaa! Część! Jeżeli nei moje natchnienie to spadam... Żart^^
Sooo... Nie no co sie dzieje z House'm? Nie coś jest nie tak! I Lucas wrócił [wiem Wy się nie cieszycie, ale ja... xD ] Nie no to źle! Co on chce?! Jak to! Wynocha z ich życia! To nie Twoje miejsce!! To miejsce potrafię tylko Wilsonowi zarezerwować Nie, nie patrz tak na mnie!
KC
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:50, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
House nie poczekał na Lucasa? Aż dziwne...
Część oczywiście świetna, jak zawsze!
Ale czemu jeszcze tylko 2 części? I skąd to pesymistyczne nastawienie do nich?
Dużo wena i czekam na ciąg dalszy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:57, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Kurcze... tak myślę i myślę i chyba coś musiałam przegapić, bo mi się drobne nie zgadzają
Skąd House wiedział o której Lucas wróci? A skoro wiedzieli to dlaczego Lisa była zaskoczona? W aż tak dobrą intuicję House'a nie uwierzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:33, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Gosiaczku, jestem pod wrażeniem, że tak wczytujesz się w moje dzieło, kłaniam się w pas i bardzo, ale to bardzo mi miło z tego powodu
Więc...
Lucas miał wrócić, ale dopiero jutro, chyba było wspomniane pojutrze, ale przy 13 częściach nawet autor, zwłaszcza tak chaotyczny jak ja może się pogubić Ale House miał intuicję jak to określiłaś albo obawiał się kolejnej nocy spędzonej pod jej dachem, poza tym Wilson miał wrócić tego dnia więc w sumie nie miał powodu, by u niej dłużej siedzieć, albo miał powód, by uciec, przed nią, przed samym sobą...
Wiem, że moje myśli są pokrętne i pewnie zrozumiałe tylko dla mnie samej, tym bardziej zawsze się dziwię, że tyle osób mnie czyta
Bejbiś wiesz, że jesteś cudowna z tym pjerfsza A jeśli chodzi o styl House'a, oj jeszcze nie powiedział wszystkiego
Oluś Tobie dziękuję podwójnie, za wsparcie i dobre słowo
Jane no i Twój koment rozłożył mnie na łopatki Dopiero teraz będę miała stresa przed wrzuceniem tych ostatnich części Tak, czułam, że jak ktoś ma się domyślić to będziesz to Ty
Agusss, zabójcza ma pozytywny wydźwięk bynajmniej dla mnie No dobra, niech będzie kudłaty Wilsonowi
Więc wypatruj kolejnej części
Gorzata, bardzo miło mi poznać Cieszę się, że się podobało
I nie zwracaj uwagi na moje marudzenie, to wada wrodzona
Tak zachownie trochę niehałsowe, chociaż jak tłumaczyłam Gosiaczkowi, trochę uzasadnione Chyba...
Dzięki za wszystko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:42, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Spoko Czyli jednak intuicja No a wczytuję się wczytuję W takie cudeńko nie da się nie wczytywać...
I w ogóle mi ta intuicja House'owa nie przeszkadza, żeby wszystko było jasne Niby nie zwracam uwagi na szczegóły ale to mnie zaintrygowało po prostu A jak mnie coś zaintryguje to nie ma zmiłuj wiercę dziurę w brzuchu Ale tutaj już odpuszczę
Dodam tylko tyle, że najbardziej zdziwiło mnie zdziwienie Cuddy Ona też przecież wiedziała.... hmm.... a może ona chciała, żeby House wszystko popsuł? O tak, ta wizja podoba mi się jeszcze bardziej
Chyba zaczynam rozumieć Twój tok myślenia.... (jakże huddystyczny) i tym bardziej nie mogę doczekać się cd (choć nadal pamiętam, że im szybciej to nastąpi tym szybciej się niestety skończy )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:47, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Liiisku
Kolejna, cudowna część. Przekomarzania House'a z Cuddy, opis ich uczuć - przepiękny!
Fragment, w którym Rachel garnęła się do Grega to poprostu tylko jedno ->
Jesteś mistrzem słowa i za każdym razem to udowadniasz
No i ... Przeżyłam prawdziwy, wieeeeelki szok. Jak to tak? House potulnie się wyprowadził się, nie zostawiając poprostu NIC po sobie? Nie wykorzystał swojej szansy na rozbicie Luddy? Hmmm ... Potrafisz zaskakiwać kochana Ale przyjemny szok.
Tylko dwie części do końca? A będzie epilog, czy nie?
Jestem w stanie Ci to wybaczyć, ale pod warunkiem, że szybko wyprodukujesz coś nowego
A co do:
Cytat: | Oj, z Ciebie to taka chyba bardzo romatyczna dusza jest |
Jak cholera
Aż tak to widać? Hmm. Jestem niepoprawną wręcz romantyczką i ... nie wiem czy to dobrze czy źle. Bardziej się kieruję w to drugie, bo jak przeglądam swoje fiki to ... widzę monotematyczne, ociekające cukrem w pewnym sensie fiki. No, ale cóż.
Duży buziak
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aduśka dnia Wto 20:49, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noemi
Student Medycyny
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:25, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Iiip! Aż mi wstyd, że dopiero co trafiłam tu do ciebie i że nie mogłam wcześniej śledzić tego fika Ale obiecuje poprawę, proszę o pokute i rozgrzeszenie
Cudownie, doprawdy cudownie! A Hałs taki młaaa I mój Wilsonik też Więcej chce!
Weny życzę i czekam ze zniecierpliwieniem na następną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:52, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lisku!
Przeczytałam pierwsze pięć części, po czym mój refleks chyba znowu zapadł w sen (jest taka choroba, że się niekontrolowanie zasypia, tylko nie pamiętam, jak się nazywa... On pewnie to ma ), bo już dwunasta i dwie do końca...
A poza tym czas najwyższy, żeby spróbować pokonać lenistwo i napisać komentarz. xD
Cytat: | - No nie wiem. Może lubi ten wazon – uwielbiał się z nią droczyć.
- Jaki?!
- Taki czerowny w kwiatki.
- To prezent od Lucas’a – wyjaśniła. House uśmiechnął się szeroko.
- Na razie – rzucił, ucinając połączenie. |
Już myślałam, że rzucił tym wazonem, jak tylko się dowiedział, że jest od Lucasa...
Co do samego ficka - co robisz, że Wen tak Ci dobrze służy? Mój tak nie chce! *foch z melodyjką i na kółkach*
Zgodzę się z sysunią, Huddy zupełnie nie pasuje mi do roli imienia, ale jej mamusię ochrzciłaś Ann... To na moją cześć, prawda?
[Hahaha, no dobra, ok, odbija mi... ]
Poza tym wszystko ładnie, podoba mi się. ^^
Pomysłów życzę!
*z westchnieniem postanawia, że za dziesięć minut wyłączy komputer i otworzy zeszyt od biologii, co więcej - nie tylko otworzy, ale będzie się uczyć*
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez a_cappella dnia Wto 21:56, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
JiKa30
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 5276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:20, 16 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
literówki.
Jeju, Lisku, to chyba najlepsza część tego fika w życiu się tak nie uśmiałam i komplementy są całkowicie zasłużone, nie dziękuj weny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:31, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Gosiaczku, bo Cuddy też spodziewała się go jutro
Aduśko, nie matrw się, House nadal jest sobą, w moim założeniu zrobił to bardziej dla siebie, uciekł jak zwykle, pytanie, czy wróci
Noemi jaka pokuta, czytanie mnie jest pokutą samą w sobie O, widzę kolejna wielbicielka Wilsona
A Cappella i znów przeżyłam szok, Ty mnie czytasz lisek chowa się pod łóżko opos zrób mi miejsce Tak, los wazonu był przesądzony Oczywiście, tak podświadomie, ale jak najbardziej na Twoją cześć Aniu?
Jika dzięki za literówki, bardzo mnie cieszy, gdy potrafię kogoś rozśmieszyć Dzięki
Część przedostatnia.
Dla Agusss dlaczego…
Domyślcie się sami
XIV – Konfrontacja.
- Jak tam braciszek marnotrawny? – rzucił w stronę wchodzącego z walizkami do mieszkania onkologa.
- Dlaczego nie jesteś u Cuddy? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Z ręką już lepiej, a poza tym jutro wracam do pracy – zakomunikował.
- House, to chyba jeszcze za wcześnie – Jimmi mierzył go przenikliwym spojrzeniem.
- Bardziej nadajesz na matkę niż ojca – westchnął. – Nawet Cuddy się tak o mnie nie martwiła – udał wzruszenie.
- Tak? – miał wyraźnie konspirujący wyraz twarzy.
- Ty coś wiesz? – diagnosta od razu wyłapał jego dziwne zachowanie.
- Niby co? – parsknął śmiechem.
- Twój brat nie był aż tak chory – stwierdził z dumą w głosie. James wywrócił oczami.
- Tak, mój brat czuje się już lepiej. Wybacz, że chciałem z nim spędzić więcej czasu – ironizował.
- Znalazłeś sobie sprzymierzeńca w swataniu – triumfalny uśmieszek zagościł na jego twarzy.
- Nie rozumiem –szedł w zaparte.
- Dlatego byłeś zdziwiony, że jestem tu, a nie u tej wiedźmy - jego błękitne spojrzenie przewiercało go na wylot.
- Nadal nie wiem o czym mówisz - nienawidził jego przenikliwości.
- Z kim się dzisiaj spotykasz? – oczy diagnosty rozbłysły.
- Skąd wiesz, że w ogóle się gdzieś wybieram? Dopiero wróciłem – zaznaczył.
- Masz na sobie tę durną białą koszulę i krawat – zrobił skwaszoną minę.
- To jeszcze o niczym nie świadczy – oburzył się.
- Albo idziesz na randkę albo jesteś… yyy… ten tego… – przyjaciel otwarcie z niego kpił.
- Czy ty we wszystkim musisz doszukiwać się drugiego dna? - wszedł do swojego pokoju i wrzucił tam walizki.
- Takie mam hobby – wzruszył ramionami.
- To najwyższa pora znaleźć sobie nowe! – krzyknął, poprawiając krawat przed lustrem.
- Spotykasz się z Ann – House nie odpuszczał. Siedział z tym swoim ironicznym uśmieszkiem, rozwalony na kanapie przed telewizorem.
- Co w tym złego? – w momencie stanął naprzeciw niego gotowy do starcia.
- Nic. Lubię ją – diagnosta rzucił od niechcenia. Wilson wpatrywał się w niego osłupiały.
- Okej – wycedził, ruszając w stronę drzwi. – O nie! – zawrócił w połowie drogi.
- Coś się stało! – tym razem to on wskazał na przyjaciela.
- Zaczyna się – westchnął. – Już wiem, czego mi przez te kilka dni brakowało. Twoich irytujących kazań i niezrozumiałych wywodów – wywrócił oczami. James ani drgnął. – Twoja miss samotnych matek nie będzie czekać w nieskończoność – posłał mu kpiące spojrzenie.
- Coś zaszło między tobą a Cuddy! Prawda? – oczy Jimmiego nagle rozbłysły. Znali się tak dobrze, że właściwie wszystko potrafili wyczytać między wierszami.
- A nawet jeśli? – diagnosta nadal wpatrywał się w ekran telewizora.
- House, to wszystko zmienia – mówił podekscytowany.
- Jutro wraca Lucas, ja jestem tu, a ona jest tam – wyjaśnił. – Nic ci to nie mówi?
- Tak, że jesteś idiotą – wzruszył ramionami.
- Cieszę się, że wróciłeś – rzucił lekko poirytowany. Odpowiedziało mu trzaśniecie drzwi.
- Ja też – drzwi na moment ponownie się otworzyły i znów zatrzasnęły.
- A miało być łatwiej – westchnął, podnosząc się ospale z kanapy. Dokuśtykał do sypialni i zasnął.
Tymczasem…
- Witaj, Ann – Wilson jak zwykle hipnotyzował swoim uśmiechem.
- Cześć, James – wymienili delikatne cmoknięcia.
- O widzę, że nie jesteśmy sami – dodał, spoglądając na siedzącą na kolanach kobiety śliczną dziewczynkę.
- To nie randka – posłała mu ciepły uśmiech.
- Nawet mi to przez myśl nie przeszło – zrobił minę niewiniątka.
- Co u brata? – zmieniła temat.
- W porządku. A ty jak sobie radzisz? – zapytał z autentyczną troską.
- Lepiej niż sądziłam, ale spora w tym zasługa doktor Cuddy i doktora House’a – spojrzała na malutką Huddy.
- O ile w pomoc Lisy uwierzę od razu, to w przypadku House’a…
- Nie jest taki zły – weszła mu w słowo.
- Nic dziwnego, że cię polubił – zauważył. – Jesteś bardzo spostrzegawcza. Większość ludzi nigdy nie zauważa nawet cienia jego pozytywnej strony.
- Bo dobrze się maskuje – parsknęła.
- Jesteś niezwykła – nie odrywał od niej swoich tajemniczych, brązowych oczu.
- Fajny krawat – rzuciła dla rozładowania napięcia.
- Dzięki - zaśmiali się oboje.
- Co u nich? – zapytała zaciekawiona postępami swojego planu. Wilson odwrócił wzrok. - To idioci – westchnęła.
- Zgadzam się – skinął głową.
- Chyba cię lubi – zauważyła.
- House? – zapytał zdziwiony.
- Nie. Huddy – wskazała na uważnie przyglądającą się mu dziewczynkę.
- Wybacz, działam tak na wszystkie kobiety – wzruszył ramionami.
- I na dodatek masz poczucie humoru – perfekcyjnie udała zdziwienie.
- To jak długo mieszkałaś z House’m? – zmarszczył brwi.
- Niestety ironia to jedna z moich osobistych, ale naprawdę nielicznych wad – kąciki jej ust nieznacznie powędrowały w górę.
- Wiem, że bardzo chciałaś im pomóc – wrócił do głównego tematu rozmowy.
- Ja ich widziałam. Oni chcą być razem, tylko boją się zaryzykować.
- Nie mają pewności, czy w ogóle jest sens… – szukał właściwych słów.
- Nigdy nie mamy pewności, ale ryzyko czasem się opłaca – spojrzała na śpiącą córeczkę.
- Tylko, że w tym przypadku chyba już nic więcej nie możemy zrobić. House odszedł, ona go nie zatrzymała, a na dodatek wrócił Lucas – spojrzał na nią wymownie.
- Ona go nie kocha – oburzyła się Ann.
- Tobie serio na nich zależy – onkolog przyglądał się jej uważnie.
- Lubię ich. I lubię Rachel i ciebie – wymieniała. Uśmiechnął się zalotnie.
- A propo ryzyka, może jeszcze nie wszystko stracone – oczy Jimmiego nagle rozbłysły.
- Myślisz, że jest dla nich szansa? – momentalnie się zaciekawiła.
- Ostatnia. Jedna na milion – wbił błagalne spojrzenie w sufit, licząc na dodatkowe wsparcie z góry.
- Ale jednak – zauważyła. Oboje podnieśli kieliszki z winem. - Więc za co? – zapytała podekscytowana.
- Za konfrontację – dodał bardzo tajemniczym tonem.
- Więc za konfrontację – wyglądali teraz jak para szpiegów tuż przed zreazlizowaniem chytrego planu przejęcia władzy nad światem.
Natępnego dnia. Szpital PPTH…
- House, klinika… rozumiem – wywróciła oczami. – Zaraz tam będę – dodała. – Zaczęło się – pomyślała.
- I jak? Nie poznała cię? – zapytał.
- Chyba nie. Swoją drogą nie wiedziałam, że chusteczki mają takie ciekawe zastosowanie – oddała mu jego własność.
- To skutki uboczne znajomości z House’m – wzruszył ramionami.
Główny bohater nieświadomy zbliżającego się kataklizmu w postaci wściekłej szefowej, jak zwykle oddawał się swoim małym przyjemnością zaszyty w jednym z gabinetów zabiegowych. General Hospital i sałatka Wilsona były wszystkim czego teraz potrzebował. Nagle drzwi otworzyły się z wielkim impetem. Greg podskoczył przerażony. Sałatka wylądowała na podłodze.
- Wilson nigdy ci tego nie wybaczy – posłał jej groźne spojrzenie.
- Gdzie ten facet?! – była w swoim żywiole.
- Jaki facet? – dziwnie się jej przyglądał.
- Ten, z którym się dziś pobiłeś – wbijała w niego to swoje silne spojrzenie, które przeszywało go na wylot.
- Z nikim się dziś nie pobiłem – wyjaśnił, wracając do oglądania serialu. – Jeszcze… - burknął pod nosem.
- Nic nie rozumiem – zawahała się przez moment.
- Gdzie Wilson? – spojrzał na nią wymownie.
- Pięknie – westchnęła. - Musiałeś mu wszystko wygadać! – dopiero teraz była zła. – Teraz już na pewno nie da nam spokoju – wzięła głęboki oddech.
- Masz na naszym punkcie jakąś fobie – zauważył.
- Wiesz o co mi chodzi – podeszła bliżej. Wyrwała mu z ręki pilota i wyłączyła telewizor.
- Ale mamo… - wyjąkał jak pięcioletni chłopczyk, któremu zabrano ulubioną grę.
- To poważna sprawa – patrzyła mu prosto w oczy.
- Rozumiem. Więc swatanie Wilsona to dla ciebie poważna sprawa, a to co między nami zaszło to niby nic takiego – nagle spoważniał.
- House? – odwróciła wzrok.
- Nie martw się. Twój chłoptaś nigdy się nie dowie, że zaczęliśmy się bzykać jak tylko wybył z miasta – nagle zamilkł. Lisa zastygła w bezruchu. – No chyba, że właśnie stoi w drzwiach – zapadła grobowa cisza. Cuddy zacisnęła powieki i powoli odwróciła się w stronę drzwi. Kompletnie zszokowany detektyw spoglądał raz na nią raz na House’a. Nikt nie odważył się odezwać jako pierwszy. Lucas posłał Lisie pełne wyrzutu spojrzenie i wyszedł. House spuścił wzrok. Po raz kolejny jej poukładany świat rozsypywał się na jego oczach. Wyszedł zostawiając ją samą.
- Pięknie – wysyczał w stronę stojących przy windzie Ann i Wilsona. – Teraz nie będziemy nawet pieprzonymi przyjaciółmi – mówił w wielkim gniewie.
- Ale House… – ciągnął przerażony onkolog.
- Macie swoją szansę – dorzuciła Annie.
- My nigdy nie mieliśmy szans – za plecami usłyszeli cichy głos administratorki.
- Bo nigdy nie odważyliście się spróbować! – krzyknął, wściekły James. Wiedział, że to była ich ostatnia szansa.
Niestety, każde z nich udało się w przeciwną stronę. Kierowani własnymi lękami, obawami i złudnym przeświadczeniem, że szczęście dla wszystkich musi oznaczać to samo, podążyli najgorszą z możliwych dróg. Nie mieli odwagi, by spojrzeć tuż za siebie. Na swoje własne, osobiste szczęście, które było tak blisko. „Bez szans” – słowa uparcie powtarzane sobie od dwudziestu lat miały okazać się smutną prawdą.
- Próbowaliśmy – pocieszała go wspólniczka.
- Chyba nie było warto – wbił wzrok w podłogę.
- Naprawdę tak uważasz? – zapytała zaskoczona.
- Cóż... w sumie nigdy nie lubiłem Lucas’a – uśmiechnął się.
- Ja też - odwzajemniła uśmiech.
- Myślisz, że bardzo ich skrzywdziliśmy? - próbował przeanalizować całą tę sytuację.
- Czasem mniejsze zło bywa tym lepszym rozwiązaniem – podała mu rękę na pożegnanie.
- Daj znać jeśli zmienisz zdanie w sprawie randki – odwzajemnił uścisk. W tym momencie ich drogi również się rozeszły.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 14:46, 17 Lut 2010, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agatka10
Student Medycyny
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sosnowiec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:50, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
ja chce następną część!
mam nadzieję, że nie będą takimi idiotami (czyt. House i Cuddy) i zrozumieją co do siebie czują
pozdrawiam i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noemi
Student Medycyny
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:18, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
lisek napisał: | - Lubię ich. I lubię Rachel i ciebie – wymieniała. Uśmiechnął się zalotnie. |
Kurcze, trzeba było sobie tego uśmiechu nie wyobrażać, teraz nie będę mogła się przez dłuższy czas uspokoić
Nie wierze, że czeka nas już tylko jeden rozdział Liczę na happy and, of course
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|