|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Wto 18:12, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Tyle potrafię teraz napisać!
Kocham normalnie jak piszesz! To jest wspaniałe! Coś boskiego!!
Ha! Ha! Ann jest super^^ Naprawdę genialnie! I ona chce się dowiedzieć o Wilsona... Tu nie tylko o to chodzi prawda? xD
Świetne Huddy^^ Lisa boi sie powiedzieć Lucasowi? Hmm... interesujące xD
Tylko jedno ale: ode mnie pisze się osobno^^
KC
Oposek^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jane
Student Medycyny
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:29, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nieee no, przegapiłam tylko trzy rozdziały...
I - siódmy
Pomysł pojawienia się House'a w domu Cuddy był ciekawy, a jednocześnie w pewien sposób wynikał ze słów Wilsona. To właśnie bardzo mi się podoba w tym opowiadaniu - wolniutko rozwijasz kuleczkę, na której owinięta jest fabuła, prowadząc czytelnika po sznurku aż do momentu, w którym postanawiasz coś rozwinąć i w większości przypadków to się wydaje takie... zwyczajne. Proste. Jedno wynika z drugiego
II - ósmy
No, pierwsza awanturka w życiu małej Huddy, i jednocześnie ciekawa lekcja dla Rachel - czyli jak się rozmawia z tym wujkiem, który niekiedy denerwuje mamusię. Już sobie wyobrażam House'a, który wyjmuje z plecaka piłeczkę - swoją świętą piłeczkę! - i daje ją Rachel, która natychmiast się tym interesuje. I wielki plus za jednostronną rozmowę Lisy z małą w poprzednim rozdziale, bo była bardzo sympatyczna.
No, a na koniec
"To nie będzie bajka w stylu jak ślepy prowadził kalekę". Najlepsiejszy cytat
III - dziewiąty
Nareeeeeeeeeeeeszcie!!! Lisku, to było piękne, piękne, po prostu cudowne, najpierw drwi sobie z niej, a potem... no właśnie, potem następuje ta kulminacja
Tylko potem... potem wszystko się zrąbało. Nie zawsze może być tak sielankowo, jak to jest w niektórych bajkach czy Tłajlajtowych fanfikach, a już na pewno nie może być tak sielankowo u Gregory'ego House'a, którego życie bajką nie jest....
I rozczula mnie Ann. Nie wiem czemu, ona jest chyba podobna do mnie, tak samo trochę nieporadna życiowo, popełniająca co rusz jakąś gafę. Jest wspaniałym wątkiem w tym opowiadaniu, takie zwolnienie w akcji, bo to nie jest super okoliczność do wyścigu Huddy. Ona po prostu jest.
I szczerze - mam takie przeczucie, jak ona w tym ff skończy
Rozpisawszy się, pozdrawiam i życzę wena,
Jane
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:27, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lisssku
Przepraszam! Przepraszam,że wcześniej nie komentowałam! Nie wiem jak mogło mi ucieć tyle części
*Zalewa się łzami pełna wyrzutów sumienia, na kolanach błaga o przebaczenie*
Ech i teraz nie wiem co powiedzieć. Pozwolisz, że nie będę cytować, boo ... Nie wiem co! Za dużo perełek,kochana!
Piszesz przegenialnie i dobrze o tym wiesz Uwielbiam,kocham,ubóstwiam Cię czytać
House bawiący się z Rachel to poprostu jedno wielkie Ile ja bym dała,żeby takie coś zobaczyć w serialu *rozmarzony*
Upierdliwy House - pełen swoich pomysłów, swatka Anny, no i jakby trochę rozdwojona w swoich uczuciach, odczuciach Cuddy Dialogi, emocje ->
Kocham Cię poprostu - za to co piszesz, jak piszesz i że wgl piszesz!
weeeny! Całus
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
adept_vicodin
Pacjent
Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: In My And Joker World Without Our Rules. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:51, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Pięknie napisane....
Życzę Ci weny i czekam na next!
pozdrowionka!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuu
Internista
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:15, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ojć!... Tak sobie myślę, że lucas wróci wcześniej... Mógłby zastać ciekawą scenę
A tak swoją drogą nie wyobrażam sobe tego romantycznego pocałunku kiedy pomiędy nimi znajdowł się ogromny gips na ręce housa
No cóż..... oczekujemy....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:21, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Zuu, nikt nie powiedział, że gips był ogromny A złamana ręka w całowaniu nie przeszkadza aż tak bardzo Może, gdyby posunęli się dalej byłby problem Ale skoro tego nie zrobili chyba jest ok I cóż za spostrzegawczość i dogłębna analiza szczegółów Będę musiała bardziej uważać
Pozdrawiam
Dziękuję Oli, Baby, Ot tace, Gosiaczkowi, Agusss, Jane, Aduśce, Adept vicodin i Zuu
Chciałam, żeby było na poważnie, ale moja natura kocha fluffy więc conajwyżej wychodzi słodko-gorzko A więc małymi kroczkami do przodu...
Dla Aduśki, bo jest kochana Mimo, że zdecydowanie mnie przecenia
X – Pożegnanie.
Wróciła do domu kompletnie wyczerpana. Pomimo tego, że House nadal miał wolne, w szpitalu miała urwanie głowy. Przeciekający dach na ortopedii, spotkania ze sponsorami, zebranie zarządu, tłok w kilinice. Wszystko tego dnia sprzysięgło się przeciwko niej. Jednak widok, który przywitał ją w domu sprawił, że w mgnieniu oka o tym wszystkim zapomniała. Na jej twarz mimowolnie wkradł się uśmiech. House siedział na podłodze obok swojego wózka. W rękach trzymał gitarę. Grał z pasją i przyśpiewywał coś pod nosem. Rachel stała oparta o sofę. Wymachiwała radośnie rączkami i przebierała nóżkami jakby biegła w jakimś maratonie. Nagle puściła się trzymanego mebla. Odwróciła się w stronę diagnosty. Oboje na moment zamarli. W jednej chwili wyciągnęła swoją małą stópkę do przodu. Potem drugą. Zataczała się jakby cały dzień piła burbon ze swoim gościem. Zarówno Cuddy jak i House wpatrywali się w nią jak zahipnotyzowani. Mała dziewczynka stawiała swoje pierwsze kroki zmierzając w stronę najbardziej pochmurnego człowieka na ziemi. Przestał grać. Rachel zachwiała się i upadła w połowie drogi. Roześmiał się widząc jej przerażenie.
- Spokojnie, to nie będzie twój ostatni upadek. W życiu jeszcze nie raz zaboli – wyjaśnił. Mała już na czworaka dopełzła do niego i bezceremonialnie rozsiadła się na jego kolanach.
- Pięknie – westchnął. – Gdzie twój osobisty titanic? – spojrzał na zegarek.
- Właśnie przycumował do portu – zażartowała, nadal będąc pod wielkim wrażeniem tego co zobaczyła przed chwilą.
- A przy okazji, ominęły cię jej pierwsze kroki – wzruszył ramionami. Ale uśmiech nie znikał z jej twarzy.
- Widziałaś? Prawda? – odpowiedziało mu skinięcie głowy. Nie przypuszczała, że to właśnie z tym gburem będzie dzielić ten piękny moment. Jej oczy błyszczały.
- Na starość robisz się strasznie ckliwa – wywrócił oczami. Ale ona wiedziała, że był wzruszony niemniej niż ona. Przecież widziała to na własne oczy. Całą tę scenę obserwował ktoś jeszcze.
- Wilson jest mądrzejszy niż się wam wydaje – pomyślała, stojąca w drzwiach Ann. - Witaj, Liso – zwróciła się do brunetki.
- Jak tam? – zapytała, spoglądając raz na nią raz na House’a. – Widzę, że się nie pozabijaliście – posłała jej ciepły uśmiech.
- Wyprowdzam się – swoją deklaracją zaskoczyła wszystkich obecnych.
- Ale… - Cuddy nic nie rozumiała. – Co jej zrobiłeś?! – posłała diagnoscie mordercze spojrzenie.
- Haidi ciągle płakała więc próbowałem utopić ją w wannie, a jej wyrodną matkę zakopać w ogródku. Zadowolona! – wykrzyczał, próbując wgramolić się z powrotem na wózek.
- Huddy! – upomniała go Ann. – I daj spokój – posłała mu pocieszające spojrzenie. – Doktor House był bardzo miły – zwróciła się do osłupiałej Cuddy. – Po prostu, jak cię nie było zadzwoniła ta twoja znajoma z ośrodka. Powiedziała, że jest dla mnie miejsce – przyglądała się zakłopotaniej Lisie i oburzonemu jej insynuacjami diagnoście. - Taa… Wilson zna się na ludziach – powiedziała bardziej do siebie niż do nich. Wymienili zdziwone spojrzenia i znów zamilkli obserwując pewną młodą damę dobierjącą się do jego gitary.
Następnego dnia rano…
- Na pewno tego chcesz? – Cuddy zwróciła się do swojej współlokatorki.
- Oczywiście, taki był plan – uśmiechnęła się ciepło. – Nie martw się poradzę sobie – pocieszła wzruszoną administratorkę.
- Wiem. Bardziej martwię się o siebie – spojrzała wymownie w stronę salonu.
- Nie jest taki zły za jakiego próbuje uchodzić – puściła oczko w stronę Rachel i jej mamy.
- I właśnie w tym problem – uścikała ją na pożegnanie. Dwie kobiety stojące u progu nowego życia. Jedna już podjęła decyzję, druga nadal błądziła po omacku, zastanawiając się, analizując i gubiąc po drodze najważniejszy sens.
- Dziękuję za wszystko – krzyknęła w stronę salonu. Odpowiedziała jej cisza. Nagle pojawił się w holu.
- Jejejeje… - wycedził.
- House! – upomniała go Cuddy.
- No dobra, już dobra, mamoo… - wywrócił oczami. – Będę tęsknił za tą damską wersją Wilsona – uśmiech nie znikał z jego twarzy. – A i odrobinę za tą małą jak jej tam…
- Huddy!!! – pani dziekan wywróciła oczami.
- Właśnie – dodał.
- Przywiązałeś się?! – zauważyła dumna Lisa.
- Skąd – zaprzeczył automatycznie. – Po prostu nie protestowała jak podkradałem jej butelkę z mlekiem – wzruszył ramionami.
- Karmiłam ją mlekiem z piersi – zakomunikowała rozbawiona Ann. Mina House była bezcenna. Wyglądał jakby w tej chwili miał zwrócić wszystko co do tej pory zjadł. Był blado-zielony i przerażony. – Żartowałam!!! – sprostowała, nim zniknęła za drzwiami. Cuddy zanosiła się śmiechem, niestety House nie podzielał jej rozbawienia. Nadal czuł swój żoładek w okolicy gardła.
- Może kubek gorącego mleka? – zakpiła, znikając w kuchni.
- Pięknie – pomyślał. Wiedział, że tym mlekiem będzie go prześladować do końca życia.
- Więc wracasz jutro... - usłyszał jej radosny głos dochodzący z kuchni.
- Dzwoni moja wielka miłość, czy twoja?! - zapytał z ironią.
- To...
CDN...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 19:21, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Śro 19:34, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
To... Wilson! xD Jeżeli tak to ja tutaj padnę i nie wstanę
Ach! No nie mogę Lisku! Masz jak ja fluff w żyłach^^ No ja jeszcze erę, ale ciii
No kochana! I cóż ja Ci znów mogę powiedzieć?
Rachel robi postępy i to przy House'ie to takie... sweet!
Ann jest genialna xD Jeszcze porównanie jej do Wilsona... Sweet
Jesteś sweet
KC
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Agusss dnia Śro 19:40, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:39, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lisek, to jest super!!!!! Nie znasz się, jeżeli myślisz inaczej A Rachel i Greg Ślicznie Czemu Ann już odchodzi? Nie!!!!!!! I czemu kończysz w takim momencie?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Śro 19:52, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:53, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Liiiisku!
Chyba się powinnam rozłościć, za TAKI koniec,co? Ale moja miłość do twoich utworów, chyba mi nie pozwala
Dziękuję za dedykacje! Dziękuuję,dziękuję,dziękuję
I nie przeceniam. Zapewniam Cię
Cytat: | House siedział na podłodze obok swojego wózka. W rękach trzymał gitarę. Grał z pasją i przyśpiewywał coś pod nosem. Rachel stała oparta o sofę. Wymachiwała radośnie rączkami i przebierała nóżkami jakby biegła w jakimś maratonie. Nagle puściła się trzymanego mebla. Odwróciła się w stronę diagnosty. Oboje na moment zamarli. W jednej chwili wyciągnęła swoją małą stópkę do przodu. Potem drugą. Zataczała się jakby cały dzień piła burbon ze swoim gościem. Zarówno Cuddy jak i House wpatrywali się w nią jak zahipnotyzowani. Mała dziewczynka stawiała swoje pierwsze kroki zmierzając w stronę najbardziej pochmurnego człowieka na ziemi. Przestał grać. Rachel zachwiała się i upadła w połowie drogi. Roześmiał się widząc jej przerażenie.
- Spokojnie, to nie będzie twój ostatni upadek. W życiu jeszcze nie raz zaboli – wyjaśnił. Mała już na czworaka dopełzła do niego i bezceremonialnie rozsiadła się na jego kolanach.
- Pięknie – westchnął. – Gdzie twój osobisty titanic? – spojrzał na zegarek.
- Właśnie przycumował do portu – zażartowała, nadal będąc pod wielkim wrażeniem tego co |
Aaaa
Ile ja bym dała,żeby takie coś zobaczyć w serialu *buja w obłokach*
Piękna,piękna część!
Niecierpliwie czekam na następną
Całuję i mocno ściskam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ot_taka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:11, 11 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Coraz bardziej lubię damską wersje Wilsona
Gratuluję Lisku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuu
Internista
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:15, 11 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
ann się wyprowadza więc w domu zostanie cuddy i house- sam na sam(rachel nie liczę)
Coś czuję, że będzie wesoło
ps.z niecierpliwością czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:11, 11 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Jej!
Dwie części!
Ja chcę tak w serialu.
Cytat: | House siedział na podłodze obok swojego wózka. W rękach trzymał gitarę. Grał z pasją i przyśpiewywał coś pod nosem. Rachel stała oparta o sofę. Wymachiwała radośnie rączkami i przebierała nóżkami jakby biegła w jakimś maratonie. Nagle puściła się trzymanego mebla. Odwróciła się w stronę diagnosty. Oboje na moment zamarli. W jednej chwili wyciągnęła swoją małą stópkę do przodu. Potem drugą. Zataczała się jakby cały dzień piła burbon ze swoim gościem. Zarówno Cuddy jak i House wpatrywali się w nią jak zahipnotyzowani. Mała dziewczynka stawiała swoje pierwsze kroki zmierzając w stronę najbardziej pochmurnego człowieka na ziemi. Przestał grać. Rachel zachwiała się i upadła w połowie drogi. Roześmiał się widząc jej przerażenie.
- Spokojnie, to nie będzie twój ostatni upadek. W życiu jeszcze nie raz zaboli – wyjaśnił. Mała już na czworaka dopełzła do niego i bezceremonialnie rozsiadła się na jego kolanach. |
To takie... kochane.
Cytat: | - Więc wracasz jutro... - usłyszał jej radosny głos dochodzący z kuchni.
- Dzwoni moja wielka miłość, czy twoja?! - zapytał z ironią.
- To... |
Wilson. Jakby to był Lukas to by się tak nie cieszyła mając, wciąż na głowie diagnostę.
NE MOHOTATSE!
Ściskam
Weena, czasu.
PS A ja dodałam taki piękny numerologicznie 111 komentarz.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez czarodziejka dnia Czw 17:08, 11 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:30, 11 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Cudowne Fragment z Rachel, która stawia pierwsze kroki bezcenny
Oj i fajnie to prowadzisz Że nic nie dzieje się tak szybko tylko Lisa musi pomyśleć To w jej stylu
A teraz opiernicz
Dlaczego nam to robisz? Ja chcę więcej i więcej a Ty w TAKIM momencie przerywasz... Co prawda mógł być jeszcze lepszy ale ten też jest ciekawy Też obstawiam Wilsona ale zobaczymy Wszystko w Twoich rękach Czekam zniecierpliwiona na cd
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez GosiaczeQ_17 dnia Czw 17:31, 11 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:19, 13 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Pewnie macie już dość mnie i moich fików, ale cóż…
To znowu ja
Jak znajdę chwilkę spokoju, ciąg dalszy może pojawić się nawet dziś
XI – Nowe znajomości.
- To… House właśnie wyznał ci miłość – zanosiła się śmiechem.
- Hej, nie przekręcaj moich słów – oburzył się.
- Ale to właśnie powiedziałeś – dodała w kwestii wyjaśnienia.
- Widzę, że świetnie się bawicie – rzucił nieświadomy pewnych późnonocnych wydarzeń onkolog. Cuddy na chwilę zamilkła.
- Tak, on z pewnością się dobrze bawi – wyjaśniła, widząc jego nadal naburmuszoną minkę.
- Lepiej opowiedz mu jak się na mnie rzuciłaś w …
- Dobranoc Wilson – Cuddy natychmiast zerwała połączenie i zgromiła inwalidę mordeczym spojrzeniem.
- Co robimy? – odezwał się znudzony.
- Ty zajmujesz się sobą, a ja Rachel – posłała mu chłodne spojrzenie.
- Ale ona już śpi – słusznie zauważył.
- Więc i na mnie już pora – leniwie podniosła się z kanapy.
- Hej, a nie moglibyśmy się pobawić w dom? – zrobił maślane oczka.
- Nie. I nie próbuj numeru z wanną, drugi raz nie dam się podjeść – brutalnie pozbawiła go złudzeń.
Następnego dnia…
- Witaj, Wilson – w słuchawce pojawił się delikatny kobiecy głos.
- Przepraszam, ale czy my się znamy? – wydukał, nie mogąc za nic w świecie skojarzyć usłyszanego głosu.
- Jestem Ann… - zaczęła nieśmiało.
- A… pamiętam – momentalnie zmienił ton na cieplejszy.
- Co u Was? – zapytał, zainrtygowany jej telefonem.
- Już nie mieszkam u doktor Cuddy – wyjaśniła. – Wyprowadziłam się wczoraj – dodała.
- Oooo… - wydał niekontrowany dźwięk.
- I właśnie w tej sprawie dzwonię – ciągnęła dalej.
- Skąd masz mój numer? – wszedł jej w słowo.
- House zostawił telefon na wierzchu, a ja spisałam najczęściej wybierany numer – była nieco zakłopotana, ale zamierzała wyjaśnić wszystko do końca.
- Czyli oni są tam teraz sami?! – nie musiała się zbytnio wysilać, by wyobrazić sobie minę swojego rozmówcy.
- Czy mógłbyś wrócić pojutrze, zamiast jutro? – zadała pytanie i zamilkła.
- Nie rozumiem? – jakoś nie potrafił za nią nadążyć.
- Dwadzieścia lat swatania i nie rozumiesz?! – parsknęła śmiechem.
- Aaaa… to… - doznał nagłego olśnienia. - Dlaczego to robisz? – nie mógł zrozumieć skąd u obcej osoby tyle zaangażowania.
- Cóż… - westchnęła. – Myślę, że jestem im to winna – spojrzała na szeroko uśmiechającą się do niej śliczną dziewczynkę.
- Co prawda już dawno straciłem nadzieję, że oni kiedykolwiek… - urwał w pół zdania. – Ale z drugiej strony w sprzymierzeńcach siła – uśmiechnął się sam do siebie.
- Więc jak? – zapytała podekscytowana.
- Myślę, że powinienem spędzać z bratem więcej czasu – rzucił w ramach odpowiedzi.
- Dziękuję – wiedziała, że ten gościu ma w sobie to coś.
- To ja dziękuję – jego miły ton był zabójczy. Właśnie miała się rozłączyć… - Zaczekaj – w słuchawce pojawił się cichy głosik.
- Tak? – nie była do końca pewna, czy jej się nie przesłyszało.
- Co powiesz na kolecję? – sam nie wiedział skąd u niego tyle śmiałości.
- Innym razem – widać było, że odmawia wbrew sobie, jednak dla niej było zdecydowanie za wcześnie na „randki.”
- Więc do usłyszenia – dodał lekko przygaszony. Sam nie wiedział, co go pokusiło, by zapraszać obcą babę na kolację. – Miłą, mądrą i bardzo spostrzegawczą babę – dopowiedział sobie w myślach.
- Na pewno – rzuciła nim przerwała połączenie.
Dzwonek do drzwi...
- House!!! Skoro już tu mieszkasz, mógłbyś czasem ruszyć swoje cztery litery i otworzyć! – chodziła po pokoju próbując uspokoić płaczącą Rachel.
- Jestem kaleką – wyjąkał. Kolejny dzwonek.
- A ja matką – zripostowała.
- Ale ja jestem podwójnym kaleką – jak zwykle nie zamierzał ustąpić.
- A ja podwójną matką – powiedziała już bardziej do siebie niż do niego. Wyglądała koszmarnie. Rozczochrane włosy, podkrążone oczy, wytarty t-shirt i zapłakane dziecko na rękach. Niestety nie miała wyboru, zrezygnowana otworzyła drzwi.
- O mój Boże!!! – krzyknęła. – House!!! – jej krzyk z pewnością usłyszeli na drugim końcu ulicy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jane
Student Medycyny
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:43, 13 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Miło się dowiedzieć, że jednak podejrzenia w jakiejś mierze się sprawdziły
I co ja mam Ci powiedzieć? Wiesz już, że piszesz genialnie i z humorem. Wiesz, że Twoje opowiadania zawsze czyta się prosto i miło, a jednak one mają w sobie to coś... No... Wiesz, o co mi chodzi, prawda?
Wilson... Wilson... Jimmy.... Teraz to naprawdę nie wiem, co napisać, bo to się rozwija, z rozdziału na rozdział. Jak ta kuleczka, jak ta nić, mówiłam w poprzednim komentarzu.
I my mielibyśmy mieć dość Twoich fików? Żartujesz?
Cytat: | - O mój Boże!!! – krzyknęła. – House!!! |
Haha, jestem ciekawa, co ona tam zobaczyła
No tak, jestem mało domyślna i nie wiem, co kaman
Wena, wena i czasu!
Jane
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:46, 13 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lisek, ale ja skomentuje jutro, dobrze?
I znowu kończysz w takim momencie? Dlaczego mi to robisz?! Ja protestuje! I wiesz, że teraz nie zasnę? Będę siedzieć i zastanawiać się, co ona zobaczyła? Ale ok., jakoś to przeżyję i poczekam do następnej części, która z pewnością będzie równie piękna, ciekawa, wspaniała jak ta!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Nie 18:39, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
JiKa30
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 5276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:49, 13 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Wyjechałam na kilka dni, a tu już 3 nowe części zabawne jak zawsze.weny
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez JiKa30 dnia Sob 18:49, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:27, 13 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Cudownie to rozwijasz Czytam i ciągle chcę więcej
Jane - nie martw się ja też nie skumałam kogo ona tam mogła zobaczyć Kompletnie pomysłu nie mam Tzn. mam ale strasznie głupi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:37, 14 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Oj jak ładnie i przyjaźnie Ty piszesz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:43, 14 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Kto Ci w ogóle dał uprawnienia na przerywanie w takich momentach, co? No normalnie foch.
To było rewelacyjne, jak zwykle zresztą.
Nie wiem, jak Ty to robisz, ale nie przestawaj.
Tak jest dobrze.
Znów poczęstowałaś nas potężną dawką dobrego humoru. Świetnymi zwrotami akcji, ciekawiącym zakończeniem. Normalnie cud, miód i malinki.
Ja już nie wiem, jak pisać, żeby się nie powtarzać.
Pozdrawiam cieplutko
Weeena.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
daritta
Ginekolog
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:21, 14 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
OMG.!
To jest super
Juz nie moge doczekac sie kolejnej czesci
I znowu przerwane w tkim momencie...
Oj nie wolno tak.!
Pozdrawiam i zycze wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Nie 22:52, 14 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
A NIE MÓWIŁAM?!
To dlatego nienawidzisz mnie tak samo jak kochasz! Ja siedzę w Twojej głowie xD
Ann jest świetna, ale mnie wkurzyła, że się nie umówiła^^ Bo Wilson to fajny gość xD
No, ale teraz to co znowu Cuddy ducha zobaczyła?
Kc Opos wystając spod łóżka xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:53, 15 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Na początek dziękuję Wszytkim poświęcającym swój cenny czas i czytającym moje wypocinki A Tym, którzy nawet komentują kłaniam się w pas Dziękuję
Cóż mój fik jest dość typowy i przewidywalny, co już nie raz udowodniliście Niestety nie mam zdolności do innowacji Oprócz tej części pojawią się jeszcze chyba tylko dwie Nie wiem, czy uda mi się przekazać to co zamierzałam? Okaże się po zakończeniu fika Bo to taka moja wersja szóstosezonowego Huddy
I nie, nie zapomniałam o Ann. Agusss o Wilsonie też pamiętam
Momentami House nie House'owy, nie bijcie ale potrzeby fika są najważniejsze Wiem, że nie wygląda, ale to miał być angstowy fik i mam nadzieję, że chociaż momentami jest. Choć w tej części chyba mi się nie udało
I nie macie pojęcia kogo zobaczyła Lisa?! nie wierze, zwłaszcza, że to jedna z Was mi podrzuciła przypadkiem ten pomysł w komencie, tylko za nic nie mogę znaleźć która Chyba Jane
Z dedykiem dla Justykacz
„Ładnie i przyjaźnie” zabrzmiało mi groźnie
Ale skoro czekasz na Huk i Hus, co prawda moja wersja jest nieco, no dobra, bardzo okrojona, ale cóż… wszystko zależy od tego jaką, kto ma wyobraźnię
A zapomniałam dodać, że tytuły poszczególnych części, przynajmniej w moim mniemaniu mają głębszy sens
XII – Przegrani.
W drzwiach stała długonoga blondynka. Jej makijaż i znacznie okrojony strój nie pozostawiałay żadnych wątpliwości, co do tego, czym się zajmuje. Kobieta zmierzyła rozczochraną i zaniedbaną Lisę z góry do dołu. Jej wzrok powędrował na Rachel, która właśnie w tej chwili przestała płakać. Zdecydowanie zaintrygował ją różowy kolor bluzki tajemniczego gościa.
- Przepraszam ja chyba pomyliłam… - dziewczyna była nieco skonsternowana zastanym widokiem.
- House!!! – rozwścieczona Cuddy nie zwracała na nią uwagi. Była purpurowa. Nagle w holu pojawił się osobnik z zabójczym uśmieszkiem na twarzy. – Miewałeś już różne durne pomysły, ale to przechodzi ludzkie pojęcie! – stanęła naprzeciw niego. O dziwo nie zwrócił nawet uwagi na stojącą w drzwiach blond piękność. Chłonął ją całą. Zaniedbaną, rozczochraną z dzieckiem na rękach.
- Twoja mama jest cool – puścił oczko do zapatrzonej w niego Rachel. Mała uśmiechnęła się zalotnie.
- Chyba, ktoś zrobił państwu jakiś żart? – odezwała się zniecierpliwiona kobieta.
- Ten żart, to kretyn siedzący na wózku – odwróciła się na pięcie i udała się do salonu. Usadziła Rachel w chodziku i nim House zdążył cokolwiek powiedzieć już stała między nim, a różową cizią, która w końcu zdobyła się na wejście do środka. – Nikt pani nie pozwolił tutaj wejść – posłała jej złowrogie spojrzenie. – Nie mogłeś się powstrzymać! To nie jest twój dom, nie mieszkasz sam. Jesteś takim idiotą, czy tylko udajesz?! – właśnie wychodziła z siebie. – Nie pomyślałeś o mnie, o Rachel… - wzięła głęboki oddech. Tego się nie spodziewał. Liczył na to, że się wścieknie, ale nie przewidział, że aż tak. Stał, a właściwie siedział jak osłupiały na swoim wózku i błyskawicznie analizował każde jest słowo.
- Jesteś zazdrosna – stwierdził z błyskiem w oczach. Skoro i tak miał już przesrane, zamierzał pociągnąć to dalej.
- Mam być zazdrosna o zwykłą dziwkę? – miała ochotę mu przyłożyć i siłą zedrzeć z jego twarzy ten głupkowaty uśmieszek.
- Nie taką zwykłą – zauważyła oburzona miss różu. – Biorę stówę za godzinę – zamrugała kilkakrotnie. House odwzajemnił uśmiech, za to wzrok Cuddy zabijał na miejscu.
- Jesteście porąbani – kobieta jasno skwitowała zastaną w tym domu sytuację. - Histeryczka z dzieckiem i ... - szukała właściwego słowa na określenie nebieskookiego kretyna na wózku. House i Cuddy spojrzeli na nią z udawanym zaciekawieniem. - Potrzebujecie dobrego psychiatry, a nie…
- Dziwki? – z wielką satysfakcją przerwała jej brunetka. Odpowiedziało im trzaśniecie drzwi.
- Pięknie – westchnął odwracajc się w stronę sypialni.
- To nie koniec – zaznaczyła, wskazując na niego palcem.
- Jesteś niezdecydowana. Najpierw odmawiasz mi seksu, a jak znajduję sobie zastępstwo… - nie dokończył. Poczuł dziwne szczypanie w okolicy szczęki, a Lisa pieczenie na prawej dłoni. Zamarli oboje. Niezręczną ciszę przerwał płacz Rachel. Lisa zniknęła w salonie. Jeszcze przez chwilę wpatrywał się w miejsce, w którym stała. Wrócił do swojej, a raczej jej sypialni. Sam nie wiedział, co chciał jej w ten sposób udowodnić. Chyba tylko to, jak wielkim jest dupkiem. - Jakby nie wiedziała – pomyślał. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Ogarnęło go dziwne uczucie. Czyżby przez ten krótki czas był tu szczęśliwy? Przed oczami przewijały mu się kolejne sceny. Rozmowy z Ann do złudzenia przypominające te jego prowadzone z Wilsonem, chwile spędzone z małym potworkiem, który jednym uśmiechem topił jego zatwardziałe serce, jej pierwsze kroki i radość, gdy wsłuchiwała się w jego grę na gitarze. Nagle na jego twarzy pojawił się uśmiech. Przypomniał sobie tę piewszą noc, którą tu spędził. Noc, w której omal nie spełniły się jego najskrytsze fantazje. – Przecież ona też tego chciała – był niemal pewny. W myślach odtwarzał sobie każdą sekundę tego zdarzenia. Drżała w jego ramionach. – To nie mógł być strach, to nie mógł być tylko strach – kotłowało mu się w głowie. Jednak wiedział, że wbrew wszystkiemu jest tchórzem. Że przecież nie zapyta jej wprost, a ona i tak nie powie mu prawdy. Nie mieli szans. Spakował swoje rzeczy.
- Rachel już śpi – dodała, bezceremonialnie wchodząc do sypialni. Siedział odwrócony do niej tyłem. – Co robisz? – nerwowo rozglądała się po pokoju.
- Zamów mi taksówkę – odezwał się zachrypiałym głosem.
- House? – grobową ciszę przerwał telefon. – To Wilson.
- Miał dziś wracać więc odbierz. Może już czeka pod drzwiami, twoje męczarnie zaraz się skończą – każde jego słowo ociekało wręcz ironią.
- Witaj. Co?! – zamilkła na chwilę. – W porządku. Rozumiem – mówiła ciepłym i przyjaznym tonem. – To w końcu twój brat – spojrzała wymownie na House’a. – Tak poradzimy sobie – dodała.
- Pozdrów tatę – nawet w takiej sytuacji nie tracił poczucia humoru.
- Słyszałem! – z słuchawki dobiegał niewyraźny krzyk. – Dziękuję Liso – tymi słowami onkolog zakończył połączenie. House jak gdyby nigdy nic podjechał do swoich walizek. Wziął je na kolana.
- Nie rób tego... – słowa niemal grzęzły jej w gardle. To było silniejsze od niej. Wiedziała, że jest Lucas, że pojutrze wróci, że jest Rachel, która teraz powinna być najważniejsza i była. Tylko, że był jeszcze on. Zrzucił walizki na podłogę. Zdjął z ręki temblak i z wielkim wysiłkiem wstał z wózka. Chwiejnym krokiem zbliżał się do niej. Był coraz bliżej i bliżej. Nie odrywali od siebie wzroku.
- Kochaj mnie, House. Po prostu kochaj… - jej słowa zgasły w jego ustach. Jego dotyk, smak jego ust, zachłanne dłonie, gorące ciało i galopujące, gdzieś w środku serce. Wszystko było tylko dla niej. Otworzył się, jak jeszcze nigdy przed nikim.
- Jesteś mi potrzebna – wyszeptał. Jej drżące ciało, delikatna jak aksamit skóra i zapach mącący zmysły, były dla niego ucieczką i ukojeniem. Zatracili się w sobie zupełnie. Nie liczyło się nic więcej prócz tej jednej chwili. Pragnęli tego od dawna, a teraz ich sny właśnie się urzeczywistniały. Pełni pasji, oddania, nienasyceni szukali spełnienia. Z trudem łapali oddechy, płonęli żywym ogniem. Spojrzał w jej szarozielone oczy, które zmieszały się z jego błękitem. W tych spojrzeniach wyczytali to wszystko, czego nie mogli wypowiedzieć na głos. Ściany jej sypialni jeszcze nigdy nie były świadkiem takich uniesień. Urywane oddechy, ciche jęki i jej stłumiony krzyk jeszcze długo odbijały się echem w tym przesiąkniętym namiętnością ich małym świecie. Rozkoszowali się tą chwilą, jakby to miała być ostatnia taka chwila w ich życiu. Wiedzieli, że tak właśnie jest.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pon 16:31, 15 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
JiKa30
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 5276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:10, 15 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
pierwsza !
a więc tak...
cudowne, wspaniałe, fascynujące, piękne... * łapie oddech *...śmieszne...nie wiem co jeszcze napisać, jestem fatalnym komentatorem kocham Cię Lisku
Weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:20, 15 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
skomentuje jak wrócę xD Bo jestem u cioci i... byłam u dentysty jak przyjadę do domu, to skomentuję
Ok, przegiął z dziwką… Ale żeby od razu go bić? Podwójnego kalekę? I niby twój fik jest przewidywalny? Jakim cudem miałam przewidzieć, że zamówił dziwkę?
lisek napisał: | Rozkoszowali się tą chwilą, jakby to miała być ostatnia taka chwila w ich życiu. Wiedzieli, że tak właśnie jest. |
Że niby co? To jakiś joke, prawda? Ostatnią? Ani mi się waż!!!! Uwaga!! Do akcji wkracza mój emocjonalny szantaż… Jak zakończysz tego cudownego, pięknego, genialnego, świetnego fika tak, że ona zostanie z Lucasem (czytaj palantem roku 2010 ) to będę mieć na ciebie takiego focha, że sobie nawet tego nie wyobrażasz a jak to nie pomoże, to posunę się do ostateczności…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Pon 18:36, 15 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|