Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Bez przyszłości? [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:45, 05 Maj 2011    Temat postu: Bez przyszłości? [M]

Napisane pod wpływem chwili, a właściwie jednej wizji (patrz scena, w której House wychodzi z gabinetu Cuddy, ułamek sekundy, a dla mnie cała historia) reszta rozbudowana na potrzeby fika. Banalnie, słodko-gorzko, bardziej chyba słodko, poza tym huddystycznie, dialogowo i naiwnie. Odrobinę chaotycznie. Po mojemu Bardziej fikowo niż serialowo. Takie scenki z życia w PPTH. Na tytułowe pytanie każdy odpowie sobie sam.

Dla Oli, bo jest jedyna w swoim rodzaju
Dla Szpilki, bo jest Mistrzem (choć uparcie się z tym nie zgadza )
Dla Pirani, bo nie wyobrażam sobie już tego miejsca bez niej i jej boskich tłumaczeń
Dla Alcusi, by udowodnić jej, że nie nadaję się na scenarzystę Tak kochana, to moja wizja 7x23, tak mniej więcej
I dla Justykacz, która pewnie nieźle się zdziwi Dlaczego? Bo czasem jedno zdanie wystarczy. Wiem, że nie Twoje klimaty, nie czuj się zobowiązana dedykiem, po prostu jak to pisałam w głowie ciągle miałam "kto by pomyślał."





Bez przyszłości? [M]

***
- Co ty tutaj robisz? Czego chcesz... chcecie? - Poprawił się automatycznie, gdy dostrzegł, że nie jest sama. Starał się wygladać tak obojętnie jak to tylko możliwe. Pochwycił pierwsze lepsze akta i udał, że z pasją zgłębia ich lekturę.
- Rachel chciała cię zobaczyć. - Słowa z trudem przechodziły jej przez gardło. Niestety, nie mogła dłużej odwlekać tego spotkania. Córka tak bardzo prosiła. Nie miała wyboru, musiała zebrać się w sobie i odrzucić własną dumę. Była jej to winna. Przecież sama tak naiwnie skrzyżowała ich drogi ze sobą. Doskonale znając ryzyko. Dwie osoby, które kochała najbardziej na świecie. Jedna, którą miała przy sobie i druga, którą straciła. Obie połączyła, a teraz... Ironia tej sytuacji zwyczajnie ją przytłaczała.
- Mogłaś pokazać jej zdjęcie. - Spojrzał na nią z lekka złośliwie. Nie zamierzał jej niczego ułatwiać. On nie był nikomu nic winny, a przynajmniej tak chciał myśleć.
- Nie zgrywaj większego dupka niż jesteś w rzeczywistości. - Nie chciała tu przychodzić, nie chciała go o nic prosić. Wiedziała, że tak to się skończy - kolejną kłótnią. Ale Rachel z niewiadomych powodów polubiła jego towarzystwo i teraz, gdy przestał do nich przychodzić często o niego pytała. Jak dla niej zbyt często. Jednak wiedziała, że to ona popełniła błąd, nie jej córka. Nie chciała, by ta w jakikolwiek sposób czuła się oszukana. Skoro już zaryzykowała pojawienie się tego dupka w jej życiu na tak dużą skalę, teraz nie miała wyboru. Musiała żyć z konsekwencjami swoich decyzji. Nawet, jeśli sprawiało jej to tyle bólu. Niemą walkę spojrzeń dwójki dorosłych przerwała dziewczynka podchodząca do kanapy, na której siedział.
- Mama chyba cię już nie lubi - wyszeptała, wdrapując się mu na kolana.
- Ja też jej nie lubię. - Odpowiedział wiedząc, że Cuddy słyszy wszystko głośno i wyraźnie.
- A mnie? - zapytała sprawiając, że poczuł się bardzo nieswojo. Spojrzał na Cuddy.
- Wiedziałam, że to był zły pomysł. - Nie liczyła na zbyt wiele, ale nie sądziła, że sprawy przybiorą taki obrót. Myślała, że córka posiedzi trochę przy diagnoście, który z pewnością nie będzie zwracał na nią uwagi i szybko się jej to znudzi. Tymczasem rozmowa zmierzała w bardzo złym kierunku. Zwłaszcza dla Rachel. Nie miała wątpliwości, że House ją zrani. Świadomie lub nie.
- Powinnaś ją lepiej wychowywać. Jest tu dopiero od pięciu minut, a już siedzi mi na kolanach. To jej źle wróży na przyszłość, ale ty mogłabyś czasem wziąć z niej przykład.
- Jak śmiesz?! - Niemal zadławiła się jego bezczelnością. Wzięła małą na ręce i zamierzała wyjść.
- Daj spokój. Po co jej to robisz? Chcesz by cierpiała tak jak ty? - Smutne oczy dziewczynki wpatrujące się w niego z nadzieją sprawiły, że nie potrafił tego zakończyć w ten sposób.
- Co?! Nie masz prawa mówić o moim cierpieniu. Sam jesteś jego przyczyną.
- Oczywiście - zironizował. - Tak jest najłatwiej. Prawda? Nie widzisz w tym wszystkim swojej roli?! - W tym momencie w jej oczach pojawiły się łzy. Nie chciała ich. Nie chciała, by on je widział. - Zostaw ją. - Wskazał na Rachel wyrywającą się z jej objęć. - Nic jej nie będzie - dodał, wyciągając niepewnie dłoń w stronę dziewczynki. - Chcesz chipsa? - Podał jej chrupka, jednak ona zachłannie pochwyciła całą paczkę, uśmiechając się przy tym promiennie. Po chwili usiadła tuż obok niego, częstując go jego własnymi albo raczej własnoręcznie ukradzionymi chipsami. Nie mógł się nie uśmiechnąć.
- Widzisz to? - Wskazał na kawałek papieru, który leżał na stole obok. - To rezonans pana... jakiegoś dupka. - Machnął ręką. - A to super marker.
- Też pana dupka? - Zapytała wyraźnie zainteresowana. Cuddy parsknęła śmiechem. Miała ochotę krzyknąć "tak!" House spojrzał na dziewczynkę kompletnie zszokowany. W ułamku sekundy przeniósł spojrzenie na jej matkę.
- Na Boga, Cuddy. Ona ma pięć lat. Powinna znać chociaż podstawy słownictwa. Jak ona będzie obrażać inne ciamajdy w przedszkolu? Błagam, nie rób z niej drugiego Wilsona. Jeden kontynent, jeden Wilson. Tego się trzymajmy. - Cuddy nie była w stanie nic zrobić. Nie potrafiła być nawet na niego zła. Po prostu wyszła. Miała pewność, że mała mimo wszystko jest z nim bezpieczna. Postanowiła dać im pół godziny, a właściwie to dała je sobie. Musiała ochłonąć i zadzownić po nianię. Wiedziała, że dziś będzie musiała zostać dłużej, a nie chciała by Rachel zbyt długo przebywała w szpitalu, zwłaszcza w jego towarzystwie.

***

- House! Pan Lentz ma zapaść. - Do pokoju wbiegł zdyszany Chase. - Potrzebny nam wynik jego rezonansu - wyjaśnił, nerwowo rozglądając się po pokoju. Dopiero po chwili zauważył niewielką postać wychylającą się zza House'a. Diagnosta zrobił niewinną minę, po czym podał młodemu lekarzowi wynik. - Myślę, że trzeba powtórzyć. Dość nieczytelnie im wyszło - wydukał, próbując za wszelką cenę nie zaśmiać się zszokowanemu Chase'owi w twarz. - Cuddy powinna chyba zainwestować w nowy sprzęt? - Obdarzył lekarza szczerym uśmiechem i chwytając małą istotę za rękę postanowił się ewakuować. Młody chirurg spojrzał ponownie na kartkę, a później na czarny marker ściskany w ręce Rachel.
- Mam nadzieję, że nie pójdzie w twoje ślady. - Tym razem to Chase obdarzył House'a wymownym uśmieszkiem.

***

- Wszędzie was szukałam! - Cuddy sforsowała drzwi gabinetu zabiegowego numer jeden. Dzwoniłam. Gdzie twój pager? - Była nieźle wkurzona.
- To? - Wyjął urządzenie z kieszeni. - Brzęczało niczym twój wibrator z szafki nocnej więc w końcu wyjąłem baterie. - Kobieta, która akurat była jego pacjentką spojrzała na nią z niesmakiem. Cuddy momentalnie się zaczerwieniła.
- Gdzie Rachel? - Zapytała starając się zignorować jego jawną prowokację.
- Wypisuje recepty. - Z dumą wskazał na dziewczynkę siedzącą na kozetce i bazgrolącą po jego bloczku.
- To druki ścisłego zarachowania, idioto!
- To chyba nie jest najlepsze miejsce dla takiego dziecka? - Pacjentka po raz kolejny obdarzyła ją zwłowieszczym spojrzeniem.
- Ma pani rację. Ciągle rozważam jego zwolnienie! - Rzuciła w stronę diagnosty. Pochwyciła małą i bez zbędnych wyjaśnień i dalszego pogrążania się opuściła gabinet. House wywrócił oczami i podążył za nią. Niestety na korytarzu zaczepiła go kolejna zniecierpliwona pacjentka.
- Doktorze, ja przyszłam tu tylko po receptę, ileż można czekać?! - House dostrzegł, jak Cuddy oddaje Rachel Marinie i znika w windzie. Mała pomachała mu na pożeganie.
- Doktorze! - Natrętna pacjentka postanowiła sprowadzić go na ziemię.
- Jasne, jasne. Proszę. - Podał jej receptę wyrwaną ze swojego bloczku.
- Co to ma być?! - Krzyknęła za oddalającym się lekarzem. - To zwykłe bazgroły!
- Rewelacyjne w leczeniu hipochondrii i zaburzeń psy... - Ostatnie słowo zgasło za zamykającymi się drzwiami windy.
- Kto tu jest szefem!? - Kobieta ruszyła w stronę dyżurki pielęgniarek. - Chciałam złożyć pozew. - Rzuciła na blat oryginalną receptę. - Nie zapyta pani o nazwisko tego cymbała, który doprowadził mnie do takiego stanu?! Co tam pani skrobie?! - Kobieta zanosiła się gniewem. Po ubiorze można było odczytać, że nie należy do klasy robotniczej i nie przywykła do tego typu traktowania, jakim uraczył ją słynny diagnosta.
- Będzie pani skarżyć doktora House'a. Proszę to wypełnić. - Pielęgniarka podała jej odpowiedni dokument. - Gabinet pani dziekan jest po prawej. - Odparła nieco znudzona, jakby robiła to co najmniej kilka razy dziennie. Zdenerwowana kobieta zacisnęła zęby i ruszyła we wskazanym kierunku.

***

- Nie rób tego nigdy więcej. - Nie miała pojęcia skąd wzięła w sobie tyle siły, by przerwać ten pocałunek. Cudowny pocałunek, który przywoływał całą masę pięknych wspomnień, który rozbudzał jej zmysły na nowo, który mówił tak wiele. O nim i o niej samej. Drżała, próbując uspokić oddech. Patrzyła na jego twarz wyrażającą tęsknotę i pożądanie. Jakby patrzyła w lustro.
- Doskonale wiesz, że to silniejsze odemnie. - On również napawał się jej bliskością. Była zdumiona jego wyznaniem. - Przecież dobrze wiesz, że wysyłając mnie do kliniki nie unikniesz pozwów. - Uśmiechnął się zadziornie, przybliżając się do kolejnego pocałunku. Odsunęła się. - Nie o tym mówisz? - Zachowywał się tak, jak gdyby pocałunek, który miał przed chwilą miejsce nie był niczym nadzwyczajnym. Jakby bardziej niezwykły od tego szaleństwa był kolejny, liczony już w tysiącach, pozew. - Daj spokój. To nie jest gra, House. Myślałam, że to rozumiesz? - Wzięła pierwszą lepszą teczkę i ruszyła w stronę wyjścia. Musiała coś zrobić, by nie zwariować. Zatrzymał ją natychmiast, obejmując jedną ręką w talii.
- Puść mnie. Przestań. - Słyszała swój nienaturalny głos. Kłamała sama sobie.
- Przecież nic nie robię.
- Obejmujesz mnie. - Niemal westchnęła. Rozkoszował się swoim wpływem na nią. Cokolwiek mówiła, on i tak wiedział co czuje.
- Pozwalasz mi na to. - Zauważył. Miał rację, już od dłuższej chwili przestała się wyrywać. Bardzo powoli zaczął przyciągać jej ciało do swojego.
- Proszę, nie dręcz mnie. - Podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy. Wiedziała, że nie wolno jej tego robić. Jego oczy hipnotyzowały, odbierały wolną wolę. - Nie rób mi tego. Nie udowadniaj mi po raz kolejny, jak wielką jestem idiotką. - Wyszeptała urywając twarz w zgłębieniu jego szyi. Nienawidziła swojej słabości do niego. On ją uwielbiał. Napawał się nią. Długo nosił w sobie żal i złość z powodu jej decyzji, ale nigdy nie zdołał zagłuszyć swoich uczuć względem niej. Tylko on wiedział, ile go kosztowało zachowanie tej pozornej obojętności przez te wszystkie miesiące, które upłynęły od tamtego dnia. Czasem miał ochotę prosić i błagać, by pozwoliła mu wrócić, by uraczyła go odrobiną bliskości. Innym razem wściekły na siebie za takie myśli, chciał po prostu pójść do niej i zabrać siłą to co mu się należy. Tak wiele dla niej zrobił, poświęcił, a ona to odrzuciła. Wiedział, że nie był bez winy, ale łatwiej było mu przelać złość na nią. Nie zamierzał przestać jej dręczyć. Nigdy. Na początku myślał, że zrani ją głupimi gierkami i słowami, ale z czasem przestało mu to wystraczać. To, że musiał z nią pracować, oglądać jej seksowne ciało, uśmiech, prowokujące spojrzenie, to wszystko zabijało go od środka. Potrzebował oczyszczenia. Tylko ona mogła mu je dać. Pchnął ją na duży blat administartorskiego biurka. Patrzył na jej zmieszaną i zagubioną twarz, gdy guzik po guziku rozpinał jej żakiet. Jednym ruchem uniósł ją lekko sprawiając, że usiadła na brzegu mebla. Z siłą i głodem pochwycił jej uda, rozsuwając nogi. Jęknęła, ale on szybko uciszył ją swoimi ustami. Jego zachłanne dłonie powędrowały na jej pośladki, przyciągając ją niemożliwie blisko. Nie oddzielała ich już żadna przestrzeń. Po raz kolejny zatracili się we własnej niezrozumiałej grze.

***

Oddychała bardzo szybko. W głowie ciągle wirowały jej obrazy sprzed kilku chwil. Przed oczami miała jego twarz. Błysk błękitnego spojrzenia oślepiał jej umysł. Wciąż czuła jego dotyk. Jego pieszczoty sprawiały, że mimo, iż już dawno było po wszystkim nadal czuła dreszcze. Gdy zobaczyła, że mężczyzna zaczyna się od niej odsuwać, zrozumiała, co się tak naprawdę stało.
- Wynoś się. - Poleciła, nie patrząc mu oczy. Gdy nawet nie drgnął odwróciła się natrafiając na jego arogancki uśmieszek. - Co cię tak śmieszy? - Zapytała poirytowana. - Uprawiałeś seks z największą idiotką na świecie. To nic zabawnego. - Poprawiła swoją garderobę i podeszła do okna. Miała ochotę wyskoczyć, ale parter czynił ten zamiar bezcelowym.
- Uśmiecham się, bo uprawiałem seks z najpięknieszą idiotką w tym szpitalu, może nawet w tym stanie. Uśmiecham się, bo wciąż mnie kochasz. Uśmiecham się, bo to nigdy się nie zmieni. Nie uciekniesz przed tym. A wiesz czemu?
- Oświeć mnie. - Syknęła porażona jego wyznaniem.
- Bo nie uciekniesz przed sobą. Nie oszukasz swojego ciała, umysłu... Serca.
- Z wiekiem robisz się sentymentalny. - Robiła wszystko, by nie dostrzegł wrażenia, jakie zrobiły na niej usłyszane słowa.
- Gdybym nie był sentymentalny już dawno związałbym się z Wilsonem. On przynajmniej umie gotować. Problem tylko w tym, że nie ma takiego biurka. - Z niezwykłym błyskiem w oczach omiótł na pozór zwykły mebel.
- To się nie uda. To się nigdy nie uda i doskonale o tym wiesz.
- Wiem. W życiu nie wszystko sie udaje.
- Więc po to było?! Chciałeś mnie upokorzyć? To co robiłeś do tej pory już ci nie wystracza? - Miała ochotę uderzyć go prosto w twarz. Uśmiechnął się. Spojrzał na nią i wyszedł. Ruszyła za nim. Położyła dłoń na jego ramieniu. Zatrzymał się.
- Bo w przeciwieńswie do ciebie ja lubię swoje popieprzone życie. I wiem, że ty lubisz swoje. - Milczała. Bała się odczytać sens jego słów. Prawdy z nich płynącej.
- Sugerujesz, że jestem popieprzona?
- Znam cię.
- Nienawidzę cię. - Wypowiedziała łamiącym się głosem.
- Wiem. Ja ciebie też, ale oboje musimy z tym żyć - dodał, zatrzaskując za sobą drzwi.

***

- Z deszczu pod rynnę. - Diagnosta wywrócił oczami, gdy od razu po wyjściu z gabinetu Cuddy natrafił na jak zwykle mającego niezawdone wyczucie czasu i sytuacji onkologa.
- Też się cieszę, że cię widzę. - Wilson uśmiechnął się podejrzliwie. Wyraz twarzy House'a był jakiś dziwny. Pełen nieodgadnionych emocji. Może żalu, nadziei, może szczęścia? Nie był pewny, ale wiedział, że coś się stało. - Nie powiesz mi? - Zapytał, właściwie znając odpowiedź.
- Wybacz, klinika czeka. - Diagnosta połknął dwie białe pastylki. Pomachał przyjacielowi świeżo porwaną ze stanowiska pielęgniarek gazetą z programem telewizyjnym i zniknął za rogiem długiego korytarza.

***

James Wilson, chyba pierwszy raz w swojej karierze nie pukając pokonał drzwi gabinetu dyrektorki szpitala. To, co zobaczył w zupełności mu wystarczyło. Cuddy siedziała za biurkiem i ze łzami w oczach uśmiechała się pod nosem.
- Nie pytaj. - Westchnęła, ukrywając twarz w dłoniach.
- Nie zamierzam. Pamiętasz, co powiedziała o was twoja matka? Ten tekst o mega idiotach - wyjaśnił, widząc jej nic nie rozumiejące spojrzenie. - Miała rację. - Uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafił. W jego szczerym uśmiechu znalazła się cała prawda i moc tych słów. Jeszcze długo wpatrywała się w miejsce, w którym stał.

***

- House! Pan Lentz potrzebuje biopsji mózgu. - Do pokoju diagnostyczengo wbiegł Foreman. - Ale po tych jazdach z rezonansem nie sądzę, by Cuddy się zgodziła. Możemy spróbować z rentgenem, ale... - Ciemnoskóry lekarz zamilkł. Wyraz twarzy House'a był niezwykły. Neurolog miał przed sobą kogoś, kto sprawia wrażenie człowieka znającego wszystkie odpowiedzi. Człowieka, który akceptuje swój los. Kogoś, kto potrafi żyć w wyjątkowej symbiozie ze swoim nieszczęściem. Iskierki w jego oczach sugerowały dwie rzeczy. Albo to, że zdiagnozował pacjenta na odległość, albo to, że miał genialny plan. Obie były równie nieprawdopodobne, co bardzo możliwe.

***

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 16:24, 08 Maj 2011, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ilobeyou
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Sty 2011
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:03, 05 Maj 2011    Temat postu:

Świetny fick!

Szkoda, że tylko miniaturka, bo mogłoby się fajnie rozwinąć...

Ale chyba lepiej jednoczęściowy świetny fick, niż naciągany o kilku częściach...

Chociaż w Twoim wykonaniu na pewno także byłby świetny w obu wersjach.; )

Super, że Mistrzowie powracają na główny plan. I mam tu na myśli naszych Huddy'owskich pisarzy;****

Cudo; D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinky
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Częstochowy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:16, 05 Maj 2011    Temat postu:

Ach, ach, ach! Przesłodkie

Zaczęłam czytać z mieszanymi uczuciami, jednak dalej było tylko lepiej. Rachel działa mi na nerwy (nie wiem nawet czemu -.-), ale tutaj jest znośna. House może cukierkowaty, ale warto czasem trochę przekoloryzować, tak dla efektu. Najbardziej podoba mi się Cuddy - bardzo kobieca, erotyczna, pociągająca.

Wyłapałam kilka literówek, jednak najbardziej rozbawiła mnie dłóń Wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
soffi
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Sty 2011
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:10, 05 Maj 2011    Temat postu:

Lisie, lisie, lisie Piękne..
I tak mogłoby być w serialu


Nie potrafię nic napisać, ale lubie twoją "chaotyczność" i kocham to z jaką łatwością potrafisz wywołać w mojej głowie obrazy i sceny

I nie obrażę się, jak napiszesz do tego fik, a nie krótką miniaturkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinky
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Częstochowy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:03, 05 Maj 2011    Temat postu:

To nawet nie było 'dłóń', lisku, tylko nawet 'dlóń'
Cytat:
Miała ochotę uderzyć go prosto w twarz. Uśmiechnął się. Spojrzał na nią i wyszedł. Ruszyła za nim. Położyła dlóń na jego ramieniu.

Teraz już wiesz gdzie? ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:58, 06 Maj 2011    Temat postu: Re: Bez przyszłości? [M]

Ach, czuję się taka wyróżniona dziękuję za dedykację ale tym opowiadaniem upewniłaś mnie w tym, że byłabyś najcudowniejszą Huddzinkową scenarzystką ever fik jest rewelacyjny, tylko szkoda, że taki krótki

lisek napisał:

- Powinnaś ją lepiej wychowywać. Jest tu dopiero od pięciu minut, a już siedzi mi na kolanach. To jej źle wróży na przyszłość, ale ty mogłabyś czasem wziąć z niej przykład.

Rachel jest cudowna! W serialu też naprawdę związała się z Housem i jestem przekonana, że on z nią również House w roli tatusia jest taaaaki uroczy

lisek napisał:

- To chyba nie jest najlepsze miejsce dla takiego dziecka? - Pacjentka po raz kolejny obdarzyła ją zwłowieszczym spojrzeniem.
- Ma pani rację. Ciągle rozważam jego zwolnienie! - Rzuciła w stronę diagnosty.

Genialna riposta Cuddy

lisek napisał:

- Będzie pani skarżyć doktora House'a. Proszę to wypełnić. - Pielęgniarka podała jej odpowiedni dokument. - Gabinet pani dziekan jest po prawej. - Odparła nieco znudzona, jakby robiła to co najmniej kilka razy dziennie.

Fakt, może House nie ma najlepszej reputacji ale przecież za to go kochamy, prawda?

lisek napisał:

- Nie rób tego nigdy więcej. - Nie miała pojęcia skąd wzięła w sobie tyle siły, by przerwać ten pocałunek. Cudowny pocałunek, który przywoływał całą masę pięknych wspomnień, który rozbudzał jej zmysły na nowo, który mówił tak wiele. O nim i o niej samej.

cudowny fragment! Marzę o takiej scenie w serialu...

lisek napisał:

Czasem miał ochotę prosić i błagać, by pozwoliła mu wrócić, by uraczyła go odrobiną bliskości. Innym razem wściekły na siebie za takie myśli, chciał po prostu pójść do niej i zabrać siłą to co mu się należy. Tak wiele dla niej zrobił, poświęcił, a ona to odrzuciła.

Ech, House nie byłby sobą, gdyby poszedł do niej i prosił, by wróciła... Chociaż jako, że ogromna ze mnie Huddzina chyba nie miałabym nic przeciwko

lisek napisał:

Pchnął ją na duży blat administartorskiego biurka. Patrzył na jej zmieszaną i zagubioną twarz, gdy guzik po guziku rozpinał jej żakiet. Jednym ruchem uniósł ją lekko sprawiając, że usiadła na brzegu mebla. Z siłą i głodem pochwycił jej uda, rozsuwając nogi. Jęknęła, ale on szybko uciszył ją swoimi ustami. Jego zachłanne dłonie powędrowały na jej pośladki, przyciągając ją niemożliwie blisko.

Yes, yes, yes! Huddy forever

lisek napisał:

Uprawiałeś seks z największą idiotką na świecie. To nic zabawnego. - Poprawiła swoją garderobę i podeszła do okna. Miała ochotę wyskoczyć, ale parter czynił ten zamiar bezcelowym.
- Uśmiecham się, bo uprawiałem seks z najpięknieszą idiotką w tym szpitalu, może nawet w tym stanie. Uśmiecham się, bo wciąż mnie kochasz. Uśmiecham się, bo to nigdy się nie zmieni. Nie uciekniesz przed tym. A wiesz czemu?
- Oświeć mnie. - Syknęła porażona jego wyznaniem.
- Bo nie uciekniesz przed sobą. Nie oszukasz swojego ciała, umysłu... Serca.

Jeeeeejku, chyba najlepszy fragment w całym fiku doskonale to ujęłaś może wyznanie nie do końca House'owe, ale ja życzyłabym sobie, żeby coś takiego wypłynęło kiedyś naprawdę z jego ust

lisek napisał:

- Z deszczu pod rynnę. - Diagnosta wywrócił oczami, gdy od razu po wyjściu z gabinetu Cuddy natrafił na jak zwykle mającego niezawdone wyczucie czasu i sytuacji onkologa.

Wilson jest cudowny, jak zwykle w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu jak on to robi?

lisek napisał:

- Nie pytaj. - Westchnęła, ukrywając twarz w dłoniach.
- Nie zamierzam. Pamiętasz, co powiedziała o was twoja matka? Ten tekst o mega idiotach - wyjaśnił, widząc jej nic nie rozumiejące spojrzenie. - Miała rację.

Całkowicie się zgadzam! Dwójka największych idiotów na świecie oni są dla siebie stworzeni, co za pacany, że nie potrafią tego dostrzec

Podsumowując: wspaniale się czytało, pomysł bardzo fajny, jest parę literówek, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Jesteś mistrzynią


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:51, 06 Maj 2011    Temat postu:

Słońce! Jeśli bym miała określić tak krótko, to ...

JAK MI TEGO BRAKOWAŁO!

Jednak człowiek, po TAKIEJ przerwie od wszystkiego co tak raduje, potrafi na trzeźwo i na nowo i bardziej dostrzec piękno

Naprawdę Cudo, w sam raz dla osoby, która ... z resztą nie ważne. Ważne,że znów ma dusza i oczy się radują.

Kocham Twoje opisy, Twoje fiki. Jestem monotonna. Wiem! Każdy fik wzbudza podobne emocje. Podobne w tym,że za każdym razem jest to dobre, poruszające i tak wspaniale napisane.

Niestety, jestem oderwana od kontekstu, bo nie oglądałam chyba z 3 odcinków ostatnich (jakoś już mnie nie ciągnie do serialu, odkąd pojawił się ślub pana H.) , ale ... Fik mi sie jak najbardziej podobał. Pełny emocji - głównie smutku, tęsknoty. Dwoje kochających się, lecz nie potrafiących się dogadać ludzi i dziecko po środku, które się zaangażowało naprawdę szczerze i które w gruncie rzeczy,chyba najbardziej zapłaci. Smutne. Szkoda mi Rachel, szkoda mi Huddy. GDZIE MOJE HUDDY! Kurdę, brak mi jak cholera Ale kij z tym. Trudno. Przecież zawsze jest Lisek, Pirania, Szpilka i wieeeele wspaniałych pisarzy(a w zasadzie Posarek ), które dostarczają o 100% więcej piękna i Huddy

Ech. Wiesz? Zazdroszczę osobom, które potrafią TAK budować dialogi, napięcie. Takie istne HUDDY w tych rozmowach. A Tobie się to udaje idealnie. A jak jeszcze idą w parze z takimi opisami. Bajka.

Istota Huddy w tym fiku jest i to jest super.

Z poważaniem - Aduśka.

ps. Szykuję się powolutku do 'powrotu', więc może niedługo będzie już cosik i z mojej strony. O, taka przestroga.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aduśka dnia Pią 20:54, 06 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:32, 06 Maj 2011    Temat postu:

Lis

Jak zwykle mam odpowiednio szybki zapłon, ale ok, haha. Po pierwsze dziękuję Tobie bardzo Możesz powiedzieć, że jestem uprata jak osioł, ale i tak nie zmienię swojego stanowiska w wiadomej sprawie... i dostałam dedykację za to, z czym się nie zgadzam Ale i tak dziękuję

Fik taki... słodko-gorzki jak go sama opisałaś. Mnie czytało się go baaardzo przyjemnie. Gorzko, bo po rozstaniu i nadal osobno, a słodko, bo mimo wszystko razem (kręce nie? wybacz...) i przeuroczo (tu pewnie dzięki przecudownej Rachel). Smutno mi było jak przeczytałam o tym, że Rachel się przywiązała do House'a a on właściwie zniknął z jej życia. Tęsknota nie jest niczym fajnym, a najgorsze jest to, że wcale szybko nie mija. Dlatego żal mi w tym wszystkim tego dziecka, które niczemu nie zawiniło tylko po prostu pokochało i zostało zostawione. Znowu. I właśnie przez to pierwszy raz miałam ochotę wstrząsnąć Housem za to, że jest... Housem, haha. A dokładniej po tekście "Mogłaś pokazać jej zdjęcie". Heh, i dlaczego Tobie wychodzi Cuddy? To nie fair Ale gratuluję tej umiejętności, bo przynajmniej oddajesz dzięki temu houseowatość House'a. Mnie nie przeszłaby taka złośliwość przez palce. No, chyba że z ust Cuddy
House zajmujący się Rachel był fajniutki. Jak zawsze. Recepty bezbłędne. Znudzona pielęgniarka podająca papiery na pozew na Grega również. Huddy takie jakie chciałabym mieć. Chcą być razem, ale jednak nie chcą/nie mogą/boją się. Jest miedzy nimi to coś. Ta chemia, napięcie, uczucie. Super! Pewnie dlatego tak dobrze mi się to czytało. No i pojawił się mój kochany Wilson;p Mnie więcej do szczęścia nie trzeba.
Krótko mówiąc, fajna miniaturka, na którą czekałam od dawna. Liczę, że niedługo zachwycisz nas czymś kolejnym.

Pozdrawiam gorąco
Życzę weny godnej mistrza
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:36, 07 Maj 2011    Temat postu:

ilobeyou, bardzo mi miło, fajnie, że to co pisze jeszcze się komuś podoba, niestety, szczyt formy mam już za sobą, nie wiem, czy to wina obecnego stanu Huddy, czy ogólnie się wypaliłam Dlatego z tym powrotem, to bym nie liczyła, na szczęście pojawiają się nowi fikopisarze więc o dział jestem spokojna. Jeszcze raz dziękuję

Pinky, dzięki tak wiem, w porównaniu do Twoich fików moje to ulepek miodu Ja ogólnie lubię przerysowywać postacie, czasem. Super, że mi wyszło, bo właśnie taką Cuddy lubię.
Dzięki tak już namierzyłam dlóń

soffi, tylko, kto by to oglądał oczywiście poza nami cieszę się, lubię jak czytelnik widzi to co piszę. Niestety wen jest jaki jest i będzie trudno coś skrobnąć, ale dziękuję, zwłaszcza za wiarę i miałe słowa

alcusia, taki wypasiony koment dziekuję
Hej, jak na miniaturkę to całkiem przydługawy
I to ja czuję się wyróżniona, gdy czytelnik odnosi się do wybranych fragmentów tekstu, dzięki
Literówki są nawet jak czytam pięć razy
Pozdrawiam

Aduśka O mój Boże, to Ty! Jak tam? Co tam? Żyjesz? Na pewno ok, taka zdolna bestia jesteś, że nie może być inaczej
Oczywiście jak zwykle mnie przeceniasz, kochać to można Twoje teskty Ale ok, długo Cię nie było, to nie będę się spierać,dam Ci fory Taa... ślub pana H też mnie wkurzył i nieco zniechęcił, ale spoko, nie obawiaj się, możesz oglądać dalej Tak, mam ochotę krzyknąć razem z Tobą: GDZIE MOJE HUDDY!? cóż, na Shora już niezbyt liczę, ale na Ciebie to i owszem, zwłaszcza po wzmiance o powrocie tak, jestem na tak z czymś z Twojej strony no i nadal pamiętam o pewnych planach
Buziaki

Szpiluś Tą emotką - rozkładasz mnie na łopatki nie wiem, dlaczego, ale bardo pozytywnie na mnie działa Oj, chociaż raz dla odmiany byś się zgodziła Mnie bardzo brakuje Rachel, nie wiem, czy słusznie, ale ja cały czas widzę potencjał w tej relacji, zresztą w Huddy też. To się nazywa komplement, pochwała kreowania postaci Cuddy od Mistrza kreowania postaci House'a Dzięki Huddy bez Wislona to jak pączek bez nadzienia
Chyba raczej nie. Lis się starzeje, ostatnio woli czytać niż pisać Skrobię jeszcze coś na pewien konkurs, ale nie wiem, czy się zdecyduję.
A pożyczysz swojej
Buziaki kochany Mistrzu

EDIT, Dobra znówu odwaliło mi z emotkami!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Sob 16:59, 07 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:44, 07 Maj 2011    Temat postu:

Ale super Będzie indywidualna odpowiedź tylko na mój komentarz Od tej pory będę zawsze komentować ostatnia!



Tak! Mój Lisek pisze! Ha! I'm so happy Czy jakoś tak Nie wiem, bo na maturze pisałam Kali mieć krowa Taki joke I nie dość, że piszę, to jeszcze z dedykacją dla mnie Ok... nie tylko dla mnie, ale zawsze Ślicznie ci dziękuję A teraz biorę się za komentarz


Jak mam patrzeć na scenę, jak nie oglądam House'a? Ok... przełamie się jakoś... Biorę się za komentarz, a tu już mi rzucają kłody pod nogi Nie ładnie

- Rachel chciała cię zobaczyć.

Ja wiedziałam, że cała nadzieja jest w tym dziecku

Jedna, którą miała przy sobie i druga, którą straciła.


Dopisz straciła przez własną głupotę Będę wdzięczna

Jednak wiedziała, że to ona popełniła błąd, nie jej córka.

Samobiczowanie na nic się tu nie zda

Sam jesteś jego przyczyną.

Sprzeciw wysoki sądzie! Mój klient jest niewinny! Działa w dobrej wieże!

- Też pana dupka?

Szybko się uczy

- To? - Wyjął urządzenie z kieszeni. - Brzęczało niczym twój wibrator z szafki nocnej więc w końcu wyjąłem baterie.

House: 1, Cuddy: 0

- Wypisuje recepty. - Z dumą wskazał na dziewczynkę siedzącą na kozetce i bazgrolącą po jego bloczku.

Jaką odpowiedzialną funkcję dostała

- Będzie pani skarżyć doktora House'a.

Te pielęgniarki nie mają żadnego urozmaicenia w tej pracy, żadnego

- Puść mnie. Przestań. - Słyszała swój nienaturalny głos. Kłamała sama sobie.

Czy ona jest świadoma tego co mówi?

Tak na biurku? No, no

Miała ochotę wyskoczyć, ale parter czynił ten zamiar bezcelowym.

Ale fajnie się skacze Mój kolega wyskoczył tak z lekcji biologi

Miała ochotę uderzyć go prosto w twarz.

Lepiej nie To by bolało... (Tak, wiem, że o to chodzi w spoliczkowaniu kogoś )

- Z deszczu pod rynnę. - Diagnosta wywrócił oczami, gdy od razu po wyjściu z gabinetu Cuddy natrafił na jak zwykle mającego niezawdone wyczucie czasu i sytuacji onkologa.

Pięknie podsumowane

Cuddy siedziała za biurkiem i ze łzami w oczach uśmiechała się pod nosem.

A ta jak zwykle histeryzuje

Kogoś, kto potrafi żyć w wyjątkowej symbiozie ze swoim nieszczęściem.

Czy on może mnie tego nauczyć?

No to... Ślicznie I jak każdy ma sobie sam odpowiedzieć na pytanie, to ja sobie odpowiadam... Ty zresztą wiesz jak Świetna miniaturka Wiesz co mi teraz pozostało? Czekać na długiego fika z dedykacją tylko dla mnie I błagam cię, pisz, bo świetnie ci to wychodzi i jak kocham bardziej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinky
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Częstochowy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:01, 07 Maj 2011    Temat postu:

Cytat:
Pinky, dzięki tak wiem, w porównaniu do Twoich fików moje to ulepek miodu Ja ogólnie lubię przerysowywać postacie, czasem. Super, że mi wyszło, bo właśnie taką Cuddy lubię.


Twoja Cuddy - mistrzowska
Tak, tak, rzadko się zdarza, żeby moje opowiadanie miało jakieś szczęśliwe zakończenie ;D Może jak mi się przydarzą kolejne bezsenne noce to wyskrobię coś słodkiego kiedy zrobię sobie przerwę od histologii... xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:11, 08 Maj 2011    Temat postu:

Jejku, Lisku. Dedykacja takiego tekstu to prawdziwy zaszczyt.
Mam wrażenie, że z każdym opowiadaniem piszesz coraz lepiej. Rozwijasz się, masz coraz lepszy styl. Brawo i gratuluję.
Uwielbiam Twoją Rachel. W ogóle uwielbiam Rachel, a gdy przychodzi do fanfictów, jesteś moją ulubioną autorką w jej kwestii. Zawsze wychodzi ci niemożliwie słodka, po prostu cudne dziecko do schrupania ^^ "Pan dupek" mnie rozbawił, a wypisywaniem recept zupełnie mnie kupiłaś
Kochany ten tekst jest bardzo. Ostatnio czuję potrzebę hepi endów, mam dość angstów. Bardzo ładna relacja Huddy, może House odrobinę zbyt otwarty, ale nie tak, by to drażniło.
No i dobre dialogi, bardzo dobre.

Ale nie byłabym sobą, gdybym się nie czepiała.
Po pierwsze, w tekśie jest naprawdę sporo literówek. Połykasz litery. Choćby korekta Worda powinna większość wyłapać... Naprawdę, szkoda psuć wrażenie głupią literówką. Wymieniac tu nie będę, bo mi się po prostu nie chce
Z rzeczy, które mi ostro zgrzytnęły:
Cytat:
urywając twarz w zgłębieniu jego szyji.

Szyi. I, o właśnie, uKrywając ;p
Cytat:
obejmując jedną ręką w tali.

Talii
Cytat:
Bardzo powoli zaczął przyciągać jej sylwetkę do swojej.

Sylwetka to zarys postaci, kształt. Dużo lepiej brzmiałoby po prostu "ciało".
Cytat:
nadzieii

nadziei


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:18, 08 Maj 2011    Temat postu:

Oluś wybacz, że nie wyrobiłam się z indywidualną odpowiedzią następnym razem
No myślę, że się przełamiesz. Taaa... mamy podobne nadzieje
Oj, czy ja tu widzę jakiś Szpilkowy wpływ nie no, ja chyba zaraz Was obie nawrócę na Cuddy. Właśnie nie wiem czemu zawsze mi wychodzi House:1 Cuddy:0 mimo, że to właśnie jej kibicuje Małe liskowe zboczenie, którego nie chce spełnić Shore już się wystraszyłam, jak napisałaś, że fajnie się skacze, na szczęście to tylko kolega Wilson to zawsze dobre podsumowanie, a Twoje komenty to zawsze gwarantowana poprawa humoru
Dziękuję I ja

Pinky, trzymam za słowo, coś fluffowego w Twoim wydaniu... już nie mogę się doczekać

Pirania, bardzo miło, że przeczytałaś. Rachel wychodzi raczej każdemu, ale dziękuję Oj, wiesz, że jest na to sposób? Tak, bardzo bym chciała, żebyś coś napisała, ale jednocześnie nadal tłumaczyła, tak wiem, mam wymagania ma nadzieję, że kiedyś się skusisz i nam coś naskrobiesz. Wiesz, chyba zazwyczaj najbardziej eksperymentuję z House'm. Najbardziej stabilny wychodzi mi Wilson. Chwilowo nie piszę w wordzie stąd ten eee..."bałagan." Nawet jak czytam ze sto razy. Dzięki, już poprawiam.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mag
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:21, 08 Maj 2011    Temat postu:

Pewnie już nikt nie przeczyta, bo "ciut" po niewczasie, ale co tam
Może zacznę od tego, że strasznie lubię twoje ficki, a co do tego to żałuję, że nie ma części dalszej, ale rozumiem, że taka była koncepcja, więc chyba lepiej, że nie pisałaś nic na siłę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin