|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:21, 26 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
końcóweczka słodka.
i w ogóle bardzo przyjemnie się czyta.(;
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Schevo
Gastroenterolog
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:20, 26 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
OMG... To było... takie... cudowne. Nie, to nie jest właściwie słowo. To było po prostu świetne.
Ten Hałs, który nie wie co się dzieje [właśnie, skąd oni go znają?]. Emma, Jacob, William, Sela... To wszystko jest fantastyczne.
Czekam na ciąg dalszy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:36, 26 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze (one karmią Wena). Cieszę się, że się Państwu podoba i utrzymuję wciąż, że Huddy pisze się trudniej od Hilsona.
***
Schevo napisał: | Ten Hałs, który nie wie co się dzieje [właśnie, skąd oni go znają?]. |
House w "Weekendzie" w ogóle biedny i zagubiony jest, rzucony w sam środek życia dziwacznej rodziny, która jest nie mniej tajemnicza, co jego najbardziej tajemniczy pacjenci.
Już wkrótce dowiemy się, skąd House'a wszyscy znają i jakie są tego konsekwencje. Cierpliwości.
Schevo napisał: | Emma, Jacob, William, Sela... |
Każda z tych osób - również Rick i George - ma swój charakter i swoją historię, każda wniosła coś do rodziny i wniesie (oraz wyniesie) coś z tego zjazdu urodzinowego. Chciałam, żeby każda z postaci miała pewną "misję" do spełnienia, mogę więc obiecać, że każda się do czegoś przyda. George też. (W sumie już się przydał, dzięki niemu House i Cuddy wylądowali w jednym pokoju.) I proszę uważnie przyglądać się Rickowi i Emmie. Tyle powiem.
***
amandi napisał: | Greg miły nad podziw , choć jednocześnie widać, że tylko bierze na wstrzymanie. |
Jeśli ktokolwiek się o to martwi to mogę zapewnić, że przed końcem tej historii zobaczymy jeszcze House'a bez "jestem miłym potencjalnym zięciem" otoczki. Złośliwość i sarkazm będzie.
amandi napisał: | Coś mi się zdaje, że House nie będzie miał takiego łatwego weekendu, jak mu się zdawało - i też dlatego, że będzie musiał uważać na zlatujące z dachów cegły . |
Cegieł może nie będzie, ale sytuacja wymknie się lekko spod kontroli. Na tyle, że pojawi się... sekcja zwłok...
amandi napisał: | Czyli jednak jej na nim zależało? Przynajmniej te 20 lat temu? |
Pozostawię to bez komentarza, bo Jacob opowie to lepiej ode mnie.
***
A teraz, w ramach małego prezentu... Zajawka!
George przyczynia się do odkrycia czyjegoś zaskakującego talentu, kilka tajemnic zostaje wyjawionych (a w ich miejsce pojawiają się pytania), nadarza się okazja do zaimponowania Seli, a w domu wybucha niewypowiedziana wojna o zaszczyty w trzecim rozdziale "Bardzo długiego weekendu", "Rozważny i Romantyczny".
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Śro 21:53, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:42, 26 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Och... Po takiej zajawce, ja wprost nie mogę doczekać się dalszego ciągu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:33, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
No nie, to jak pokazanie dziecku z daleka deseru ! Teraz jeszcze bardziej się niecierpliwię . Cegieł nie będzie? - a tak liczyłam, że Greg jakąś oberwie . Sekcja zwłok - o rajuuuuuuuuuu!! Dawajta mi tu kolejny odcinek ! Buziaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:41, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
no teraz to jeszcze bardziej nie moge sie doczekac dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
alicjaz_96
Pacjent
Dołączył: 14 Lis 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:58, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
czy ktoś jeszcze to czyta? bo mi strasznie sie podoba i prosze o więcej!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka
Pacjent
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:35, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
ja cały czas czekam, aż pojawi się coś nowego ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:39, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja czytam I czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:09, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
hej hej xD kiedy nastepna czesc ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
alicjaz_96
Pacjent
Dołączył: 14 Lis 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:19, 13 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
do Katty B "prosi"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:58, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
A/N
Witam! Wiem, czekali Państwo długo, ale egzaminy semestralne nie radość - trza było forum odstawić na drugi plan. Oto nowy rozdział.
Dedykowany Gusi, której kuzyn i jego plany na przyszłość stały się pierwowzorem George'a.
ROZDZIAŁ III. Rozważny i romantyczny.
Następnego dnia rano House zmuszony był stwierdzić, że dawno tak dobrze mu się nie spało. Ani nie budziło, jeśli miał być szczery. Ogromniaste łóżko w pokoju Cuddy (House wnioskował, że to był stary pokój Cuddy; nie był pewien, co nakłoniło go do tego stwierdzenia, ale gdyby nie był niezwykle dumny ze swych umiejętności dedukcji powiedziałby, że było to przeczucie) było niezwykle wygodne, z odpowiednio twardym materacem i przyjemnie chłodnym kompletem pościeli. Pobudka również była niczego sobie. Żadnych budzików, znerwicowanych Kaczątek czy nagłych wypadków lub ataków terrorystycznych, wręcz przeciwnie; delikatne, rozproszone na jakiś badziewnych – prawdopodobnie robionych własnoręcznie przez któregoś z członków rodziny – ozdobach z kolorowych szkiełek, światło słoneczne łaskotało go po twarzy, przez otwarte okno wpadał zapach rosnących w ogrodzie kwiatów, a uzupełnieniem kiczowatości były przepiękne trele ptaków. Po raz pierwszy od lat Gregory House z przyjemnością otworzył oczy i zwlekł się z łóżka.
- Wstawaj – mruknął, kilkanaście minut później szturchając Cuddy w ramię. – Śniadanie.
- Która godzina? – spytała sennie kobieta, otwierając na próbę jedno oko. Szybko je jednak zamknęła i z jękiem naciągnęła poduszkę na głowę, wyraźnie dając do zrozumienia, że wstawanie nie jest wysoko na jej liście zadań do zrobienia w najbliższej przyszłości.
- Okolice dziewiątej – odparł diagnosta, dziwiąc się jednocześnie i nie bardzo wiedząc, czemu się dziwi: temu, że wstał tak wcześnie czy temu, że Cuddy jeszcze nie wstała. House westchnął. - Ja schodzę – oświadczył. – Jak zdecydujesz się ruszyć swój wielki tyłek to możesz do mnie dołączyć i pouśmiechać się szczęśliwie przed rodziną.
- Hmpf – wymruczała mało koherentnie kobieta. Mężczyzna wyszedł na korytarz (który w świetle dziennym wydawał się być o wiele przyjemniejszy) i zatrzasnął za sobą drzwi. Z premedytacją, choć nie było to trzaśnięcie nawet w połowie tak głośne jak te, do których przyzwyczaił Wilsona. Bądź co bądź, to wciąż był dom ludzi, przed którymi zgrywał rolę dobrego chłopaka. Nie mógł być wredny.
…
Nie aż tak wredny.
***
- Dzień dobry – powitał go wesoło Jacob, gdy House dowlókł się do kuchni. Chodzenie po schodach zaczynało go dobijać. – Jak noc?
- Upojna – burknął diagnosta, podchodząc do ekspresu do kawy, który okazał się być nadzwyczaj pusty.
- Kawa jest w dzbanku – podpowiedział uprzejmie staruszek, po czym sprawnie zeskoczył ze swojego krzesła, podszedł do szafki, wyciągnął z niej kubek, nalał do niego kawy i podał House’owi nim ten zdążył zorientować się, gdzie jest dzbanek. – Dołączysz do mnie na tarasie?
House wzruszył ramionami i dał się powieść w stronę jeszcze jednych drzwi, których w ferworze wczorajszych zdarzeń nie dostrzegł (swoją drogą ciekawe, ile w tym domu było drzwi w jednym pomieszczeniu, pomyślał, szurając nogami). Prowadziły one z kuchni na rozległy taras, gdzie stał podłużny stół i kilka wiklinowych krzeseł; można było wywnioskować, że w tym właśnie miejscu państwo Cuddy jedli posiłki przy ładnej pogodzie. Takiej, jak dziś.
- Wyobrażałem sobie ciebie nieco… inaczej – oświadczył głośno Jacob, przerywając przyjemną ciszę i przyglądając się House’owi uważnie. – Nie wyglądasz mi na Grega.
- A na kogo wyglądam?
Jacob zastanowił się przez chwilę.
- Na Jacka – odparł. Po czym – widząc sceptyczną minę diagnosty – zachichotał. – Naprawdę, nigdy bym nie powiedział, że to ty jesteś mitycznym Gregiem z Michigan.
- O co chodzi z tym „mitycznym Gregiem z Michigan”? – wypalił House. Miał już serdecznie dość całej tej gadki, tym bardziej, że nie wiedział, co się dzieje. A Greg House nie cierpiał czegoś nie wiedzieć.
- W zasadzie to o nic – odparł pogodnie Jacob, opierając się o tarasową barierkę. – Po prostu… Jesteś sławny. A znając gadatliwość Emmy i wojowniczy charakter Billa, kojarzy cię całe miasto – dodał po chwili. House zmarszczył brwi.
- Jestem sławny? – spytał, stając obok staruszka i biorąc łyk kawy. – Rozumiem, że ze względu na moje niezwykłe umiejętności lekarskie.
- Nie. – Jacob pokręcił przecząco głową. – Raczej ze względu na swoją absolutną beznadziejność. – House uniósł pytająco brwi. Jacob westchnął. – I idiotyzm. – Spauzował. – Ty naprawdę nie wiesz, o co chodzi?
- Nie – przyznał House. – Jesteś w nastroju do podzielenia się ze mną tą tajemnicą?
- A mam wyjście? – Jacob wyszczerzył zęby, puścił barierkę i podszedł do stołu, gdzie zasiadł w jednym z wiklinowych krzeseł. House wkrótce podążył za przykładem Żyda. – W momencie, gdy Lisa przyjechała do Michigan, ty byłeś już legendą uczelni. Błyskotliwy student. Świetny sportowiec. Na dodatek przystojny. – Jacob uniósł sceptycznie brwi, jakby mówiąc, że nie rozumie, skąd taka informacja. Po chwili odchrząknął i kontynuował. – Profesorowie pozwalali ci na współpracę z miejscowym szpitalem, co było wręcz nieprawdopodobne w tak młodym wieku. Byłeś genialny, a Lisę zawsze pociągał geniusz. Nikogo więc nie zdziwiło, że – gdy cię wreszcie poznała – zakochała się. Idiotka. – Jacob pokręcił głową. – Tamtego roku coś między wami było. Nie wiem, czy to był tylko seks, czy coś więcej, i – przyznam szczerze – nie interesuje mnie to. Faktem jednak pozostaje, że – kiedy rok się skończył – ty wyjechałeś z Michigan, bez pożegnania, nie zostawiając żadnej kartki, liściku ani adresu. Nada. I Lisę to dotknęło. Bardzo dotknęło.
- Bardzo?
- Bardzo. Nawet Sela się o nią martwiła, a chyba udało ci się już zauważyć, kto jest ulubienicą mojej córki. Drugi rok studiów Lisy był naprawdę ciężki. Wiesz – Jacob machnął ręką – czarna depresja, apatia… Przez chwilę myśleliśmy, że rzuci studia w cholerę. Jakoś udało jej się pozbierać, dość nieźle skończyła rok, ale wciąż była przeraźliwie smutna. Zmieniło się to dopiero, gdy poznała Ricka.
- Ricka? – spytał ze zdziwieniem House. – Ale Rick…
Nigdy nie było mu dane powiedzieć, cokolwiek powiedzieć chciał, gdyż przeszkodziło mu przyjście Emmy.
- Dzień dobry – powitała go kobieta, stawiając na stole talerz pełen pachnących naleśników. – Przyniosłam śniadanie.
- Dzięki, Emmy. – Jacob uśmiechnął się ciepło. Emma odwzajemniła uśmiech. Po chwili położyła dłoń na oparciu krzesła diagnosty i osunęła się na stojące obok House’a krzesło. Mężczyzna zadrżał; mógłby przysiąc, że siadając, Emma celowo musnęła opuszkami palców jego kark. Ale nie… Przecież to Emma, zamężna Emma, Emma-Siostra-Cuddy. House jęknął. Boże, pomyślał, zaczynam mieć przewidzenia.
- A gdzie reszta? – zapytał wnuczkę Jacob, odrywając się na chwilę od naleśników.
- Rick poszedł budzić Lisę, Georgie coś majstruje, a mama i tato kłócą się z dostawcą balonów. – Emma wyszczerzyła zęby i zwróciła się do House’a: - Jak ci się podoba w Mansfield, Greg?
- Miasta jeszcze nie widziałem – przyznał diagnosta – ale ten dom jest piękny. Ogród jest cudowny. – House potoczył ręką wokół. - Pełen kolorów.
- A rodzina? – dopytywała Emma.
- Szalona – przyznał House – ale Lisa mnie przed wami ostrzegała.
- Doprawdy? – W głosie Emmy zabrzmiała nieco inna nuta. Nieco… chłodniejsza. Oraz bardziej histeryczna, z czego House zdał sobie sprawę dopiero po chwili. – A co ci mówiła?
- Że jesteście stuknięci. Wszyscy.
- W sumie ma rację – odparła kobieta o wiele spokojniejszym tonem. – My wszyscy jesteśmy…
- … bandą popaprańców – dokończył Rick, wychodząc na taras. Tuż obok niego szła, lekko zarumieniona, Cuddy. House zauważył, że prawnik jedną ręką obejmuje Cuddy w pasie. Wyjątkowo zaborczo. – Nie wiedziałem o tym, gdy pierwszy raz spotkałem kogoś z tej rodziny. Na twoim miejscu byłbym ostrożny – zwrócił się do House’a.
- Dziękuję za ostrzeżenie – odburknął diagnosta, przepełniony nagłą nienawiścią do tego wymuskanego prawnika, z jego idealną fryzurą, idealnym uśmiechem i ciepłym głosem kochanka.
- Piękna pogoda dzisiaj – zauważył po chwili nieprzyjemnej ciszy Rick. Wziął głęboki oddech, rozkoszując się zapachem powietrza. – Idealna pogoda na przejażdżkę, nieprawdaż, Lisie? - Cuddy uśmiechnęła się z zażenowaniem, a House oczami wyobraźni ujrzał siebie dającego temu pajacowi w mordę. – Może się wybierzemy, jak za starych dobrych czasów?
- Nie sądzę, by to był dobry pomysł – wycedziła Cuddy, rzucając pełne zaniepokojenia spojrzenie w stronę House’a i Emmy. Rick wkrótce podążył za jej linią wzroku; musiał zrozumieć, co się dzieje, bo szybko puścił Cuddy.
- Tak, jasne – bąknął. – Może faktycznie to nie jest dobry pomysł, powinienem pomagać Billowi. Northanger będzie musiał trochę poczekać.
I z tym na ustach Rick przesunął się tak, że stał teraz za krzesłem żony, a jego dłonie spoczywały na jej ramionach. Czyli dokładnie tam, gdzie być powinny. A nie na Cuddy.
- Lisa, miałabyś ochotę wybrać się ze mną do miasta? – zaproponowała siostrze Emma. Cuddy przygryzła wargę.
- Teraz? – spytała. Emma przytaknęła. – Ale przecież… Przyjęcie…
- No właśnie – stwierdziła starsza z kobiet. – Przyjęcie. Przydałby ci się jakiś ekstra ciuch. A poza tym, dawno nie robiłyśmy niczego we dwie. Niczego… wiesz. Siostrzanego. - Cuddy uśmiechnęła się niemrawo, gdy Emma wstała z krzesła i wyciągnęła w jej stronę rękę, oferując pomoc przy wstawaniu. Administratorka zawahała się przez moment, ale ostatecznie przyjęła propozycję siostry. Emma się rozpromieniła. – Cudownie. Naprawdę brakowało mi ostatnimi czasy naszych wspólnych wypadów.
- Jasne – mruknęła Cuddy powątpiewająco, ale dała się wyprowadzić z tarasu, odprowadzana czujnym spojrzeniem Ricka i House’a.
- Dobrze, że w końcu się dogadują – stwierdził Rick, gdy obydwie kobiety znalazły się poza zasięgiem wzroku. Jacob prychnął.
- Dogadują? Freddie, to jest dopiero koegzystencja, przed nimi jeszcze długa droga. No, może nie aż tak długa – dodał, zezując na House’a.
- Ale o co chodzi? – spytał House głupio. Rick momentalnie się speszył i wyburczał pod nosem coś, co brzmiało jak „nietwójzasranyinteres”. – O co chodzi? – powtórzył z naciskiem House. Od męki odpowiedzi na to pytanie Ricka i Jacoba uratowało nagłe pojawienie się na tarasie Seli.
- Dzień dobry – powiedziała kobieta chłodno, ogarniając wzrokiem zastaną sytuację.
- Mamo! – ucieszył się na jej widok Rick. Kąciki ust Seli uniosły się nieco do góry, co House uznał za najlepszy uśmiech, na jaki ją stać.
- Potrzebuję pomocy – oświadczyła. – I potrzebuję kogoś rozsądnego, inteligentnego i utalentowanego – posłała wyjątkowo złośliwe spojrzenie w stronę House’a, mówiące wyraźnie, że odmawia diagnoście wszystkich tych cech – żeby mi pomógł.
- Chętnie spróbuję – odparł Rick – ale niczego nie obiecuję, nie jestem cudotwórcą.
- Ale nie jest ci do niego daleko – powiedziała Sela tonem, który można by uznać za miły. Objęła Ricka ramieniem i we dwójkę zeszli z tarasu, na którym zostali jedynie House i Jacob. Śmiejący się pod nosem Jacob.
- Ona wyraźnie mnie nie lubi – stwierdził House, po raz kolejny czując ukłucie zawodu. Irracjonalne i niewytłumaczalne ukłucie zawodu.
- Ona nikogo nie lubi – odpowiedział po prostu Jacob. – Czasami dziwię się, jakim cudem doczekałem się zięcia i wnuczek przy jej nastawieniu do świata. – Pokręcił z rezygnacją głową. – Selly wdała się w matkę.
- Kim była jej matka? – zapytał z ciekawością House. To było coś nowego, Cuddy nie wspominała o babci.
- Moja żona, Abigail, była najbardziej upartą, wkurzającą i opryskliwą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Daleko ci do niej. – Jacob mrugnął wesoło. – Była lekarką, niezbyt popularną.
- Dlaczego?
- Była zbyt niebezpieczna. Potrafiła na drzwiach gabinetu przykleić kartkę „pomagam ofiarom wojen gangów”, bądź wywiesić listę mafiosów, którzy u niej pomocy by nie znaleźli. I zawsze myślała, że ma rację.
House parsknął śmiechem. Miał wrażenie, że polubiłby panią Edelstein. I był prawie pewien, że nie tylko Sela miała w sobie coś z Abigail.
- Jacob – zaczął House – o czym mówił wcześniej Rick?
- O koniach – wyjaśnił staruszek. – To ich wielka wspólna pasja.
- Naprawdę? – zdziwił się House. – Nie wiedziałem, że Lisa jeździ konno.
- Ma nawet własnego konia, Northangera. – Jacob uśmiechnął się wesoło, nachylił i poklepał House’a po dłoni. – Jestem pewien, że jest jeszcze wiele rzeczy, których o Lisie nie wiesz. Ale, jak dobrze ci pójdzie, być może będziesz miał szansę je odkryć. I będzie warto. Masz na to moje słowo.
***
Przez pierwsze piętnaście minut starał się to zignorować. Ale po owym kwadransie błękitne oczy, wpatrujące się w niego intensywnie, stały się irytujące. House zatrzasnął więc ze złością czytaną właśnie książkę i spojrzał na gapiącą się na niego osobę.
- Co? – warknął. George zamrugał.
- Nic. – Zamilkł. Zamrugał znowu. – Czy jesteś moim wujkiem?
- Nie – odparł House, część „Bogu dzięki” zostawiając dla siebie. Dzieciak zamrugał ponownie. Może tik nerwowy?
- A będziesz moim wujkiem?
- Wątpliwe.
Mrugnięcie. George przysunął się bliżej fotela House’a.
- To dobrze – odparł powoli chłopiec. – To dobrze.
- Dlaczego? – spytał z kolei House. – Nie chcesz, żeby twoja ciocia była szczęśliwa?
- Chcę. Ale to ja się z nią ożenię. - Brwi House’a podjechały do góry. O czym ten dzieciak gadał? – Jak dorosnę, ożenię się z ciocią Lisą i zostanę papieżem.
Tak, dzieciak zdecydowanie pieprzył od rzeczy.
- Papieżem? – spytał House, powstrzymując śmiech. – Ale dlaczego właśnie papieżem?
George wzruszył ramionami
- A czemu by nie? – odparł rezolutnie. House umilkł. No, tu bachor miał rację. Czemu nie? – Ale jeśli to mi się nie uda, zostanę kornerem.
- Za dużo „Quincy M.E.”? – George zmarszczył brwi, nie rozumiejąc pytania. House pokręcił głową. Jasne, dzieciak był za mały.
- Oglądam „CSI” – poinformował Georgie konspiracyjnym szeptem. – Choć mama mówi, że to nie dla mnie.
- I dlatego szepczemy, tak? – zgadywał House. – Żeby twoja mama nas nie usłyszała.
- Tak. - George uśmiechnął się szeroko. Diagnosta mimowolnie odwzajemnił uśmiech. – Pobawisz się ze mną?
- Jasne – odparł wyjątkowo niepewnie House. Ucieszony George natychmiast wybiegł z gabinetu, zostawiając House’a samego z przeświadczeniem, że udzielona właśnie zgoda była wyjątkowo złym pomysłem.
***
- Co wy… robicie?
House poderwał głowę i obejrzał się za siebie. W drzwiach do salonu stały Cuddy i Emma; na twarzy pierwszej z kobiet odmalowało się przerażenie, natomiast druga wyraźnie próbowała się nie roześmiać.
- Bawimy się – odparł House.
- Tak – zawtórował mu George. – Wujek i ja robimy sekcję zwłok starego misia cioci Lisy.
Cuddy jęknęła. Emma z kolei nie wytrzymała i zaczęła chichotać jak opętana.
- Jak długo się bawicie?
- Zaczęliśmy niedługo po tym, jak wyszłyście – wyjaśnił diagnosta.
- Łał. – Emma była wyraźnie zaskoczona. – Nie mogę uwierzyć, że tak długo udało ci się utrzymać George’a w jednym miejscu. – Zwróciła się do Cuddy: - Lis, twój chłopak ma niezwykłe podejście do dzieci.
Cuddy kilka razy poruszyła ustami, ale nie wydostał się żaden dźwięk. Emma złapała ją więc za ramię i wyciągnęła z salonu, twierdząc, że „chłopcy świetnie się razem bawią i nie powinny im przeszkadzać”. Kiedy tylko wyszły, House i George ponownie spojrzeli na leżącego na stole pluszowego misia. Albo na to, co z niego zostało.
- Wujek? – spytał cicho House, chcąc się upewnić, że dobrze usłyszał. George się uśmiechnął.
- Tak. Przynajmniej dopóki nie wyjedziesz.
***
Ostatecznie od zezwłoku misia oderwał ich niosący się po domu wzburzony głos Seli. House i George spojrzeli po sobie i naprędce wyszli z gabinetu. Hałas dochodził z salonu, gdzie szybko się przenieśli.
- Nie potrafię, to jest trochę za trudne – powiedział żałośnie Rick. – Jakąś głupią melodyjkę urodzinową to jeszcze tak, kolędę, ale „Sonata Księżycowa”? To dla mnie za dobre.
- Co się dzieje? – zapytał od progu House. Czuł się jak zupełny idiota, zadając to samo pytanie po raz któryś tego dnia. Wyrobi swoją normę w pytaniu o to na cały najbliższy rok.
- Sela poprosiła mnie, żebym zagrał dla Jacoba „Sonatę Księżycową” – wyjaśnił szybko Rick. – Wiesz, jego urodziny, jego ulubiony utwór, pełnia. Wszystko tak ładnie się składa…
- … tylko Rick nie umie grać – dokończyła z wyraźnym zawodem w głosie Sela.
- A mama uważa, że każdy wykształcony człowiek powinien umieć grać na fortepianie – mruknęła cicho Cuddy, siedząca w fotelu pod oknem. House dostrzegł w tym swoją szansę.
- Ja umiem grać – zaoferował. Sela uniosła ze zdziwieniem brwi.
- Jak dobrze? – spytała.
- Bardzo dobrze – odparł diagnosta nieskromnie. Sela machnęła ręką, dając House’owi znak, by siadł przy fortepianie i im zagrał. Mężczyzna spokojnie zajął miejsce, rozprostował palce, położył je na klawiaturze i… zaczął grać. Wszelki szmer w pokoju ucichł, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Gdy diagnosta skończył utwór, cisza pozostała. Nikt nie odważył się odezwać.
- Faktycznie bardzo dobrze – powiedziała Sela głosem pełnym niemal szacunku. House się uśmiechnął. Punkt dla niego. – Może twój chłopak nie jest tak tragiczny, na jakiego wygląda – poinformowała Sela młodszą z córek. Cuddy się zarumieniła i spojrzała na House’a; ich spojrzenia spotkały się na chwilę i Cuddy odwzajemniła uśmiech diagnosty. Siedzący niedaleko Rick wyglądał natomiast, jakby miał ochotę kogoś zamordować. House przymknął oczy, położył dłonie na klawiszach i zaczął grać coś innego. Ten weekend z każdą chwilą robił się coraz przyjemniejszy i mężczyźnie zrobiło się żal, że pojutrze wszystko wróci do nieszczęśliwej normy.
CDN
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kallien
Ratownik Medyczny
Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:29, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Katty B. napisał: | - Chcę. Ale to ja się z nią ożenię. - Brwi House’a podjechały do góry. O czym ten dzieciak gadał? – Jak dorosnę, ożenię się z ciocią Lisą i zostanę papieżem. |
O Borze liściasty, uwielbiam te guest starringowe pomysły . [Prawie jak ten z permanentnym hajem.] I jeszcze twoje notatki z historii o klątwach... Nie no, padłam. *padła*
A ja lubię Ricka. To chyba zasługa wyboru do jego roli Dempseya, nic nie poradzę . No i OTP Lisa/Rick, aww ^^. Bo ja przecież nie wyznaję Huddy xD
Następną część poproszę [i ty wiesz dlaczego ]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kallien dnia Nie 17:31, 14 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:40, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
no nareszcie xD .. Cuddy ma konia?? omg.. jak ja kocham konie .. a zwlaszcza moja niunie H. kocham cie slonko.. btw. swietny odcinek.. pewnie dlugo bedziemy czekac na nastepny.. ale warto na pewno warto bedzie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kama
She-Devil
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:48, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | To się czyta jak książkę. Jak prawdziwą, świetną książkę, wciągającą coraz bardziej z każdym kolejnym zdaniem. |
Właśnie od czegoś takiego miałam zacząć mojego posta.
Część przeczytałam już w nocy, ale przez pewne zawirowania nie mogłam skomentować.
Kat, rządzisz po prostu.
Co z tego, że (w przeciwieństwie do House'a, jakoś w tym momencie stępionego) całkiem chyba nieźle łapię się w pewnych relacjach (Lisa-Rick-Emma). Co z tego, że zabolała mnie strasznie wizja Lisy po rozstaniu z Gregiem w czasach studenckich (mam nieco inny obraz zakodowany tak głęboko, że chyba nie do zwalczenia).
Czytam każde zdanie z zachwytem. Każde niedopowiedzenie uzupełniam sobie w myślach minami bohaterów (scena Grega z małym). Wszystkich widzę oczami wyobraźni, wszystkim w tekście się ekscytuję.
Ten klimat śniadania na tarasie... Normalnie poczułam się jak u Austen (a tu jeszcze Mansfield i Northanger!).
Uwielbiam Twoje fiki. Talent masz i już.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lizbona
Student Medycyny
Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:41, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Nooooo.... Nareszcie !!!!!
Bardzo dobrze się czyta, wciąga bez ograniczen - tylko już nie rób
tak długich przerw, co?
Podobała mi się babcia Cuddy, podobał mi się malec, co to chce zostać papieżem, podobał mi się koncert fortepianowy - dobrze mnie to nastraja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:29, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne, lekko się czyta, rodzinka Cuddy trochę dziwna, ale ma swój urok.
George jest słodki, jego zabawa z Housem i nazywanie go "wujkiem" wywołały gigantyczny uśmiech na mojej twarzy.
Czekam na cd. im szybciej, tym lepiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:53, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wujek House...
Świetne amandi ma 100% rację
Czekam na cd i Wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
PatKam
Pacjent
Dołączył: 02 Gru 2008
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:15, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
czad xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
P.
Pacjent
Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:33, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Świetny fik Rodzinka Cuddy rzeczywiście taka trochę... no jak to zgrabnie określone w tekście jest - stuknięta, ale to czyni ją tym bardziej zabawną. Czyżby House w końcu przypasował mamie Cuddy?? I jak on wróci do normalności?? No robi się tam coraz ciekawiej.
Pozdrawiam i weny życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:53, 16 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
yyy..nie ma w historii . Ale nie szkodzi . Może cos pamiętam z tego, co pisałam . To tak....
To się czyta jak książkę. Jak prawdziwą, świetną książkę, wciągającą coraz bardziej z każdym kolejnym zdaniem. I gdyby w tej chwili ktos spróbował mnie od niej oderwać, przypłaciłby tą próbę śmiercią . Realny świat przestał się liczyć, "wyłączyłam się", bo wykreowany przez ciebie pochłonął mnie z o wiele większą mocą i intensywnością . Jak ty to zrobiłaś? Nie wiem. Ale rób tak dalej , bo jesteś w tym niesamowita. Biedny House, ma tylko dwóch sprzymierzeńców i jakimś cudem ostatnim serwem zdobyty punkt u Seli . Hihi, nieźle. I po co było się dopytywać o tą absolutnie wartą pierwszej nagrody ucieczki z miasta sławę mitycznego Grega? chociaż... widocznie sporo się o sobie dowiedział , na przykład, że nie ma tych wszystkich wspaniałych cech, jakie posiada Rick . Hm... House całkiem dobrze radzi sobie z dziećmi.. Misiooooooo, poszatkowany i pokrajany prawie że na oczach Lisy . A ten Rrick… niech sam pilnuje swoich interesów, a nie House’a poucza, i… czy ten aniołek zamierza zdradzić żonę, udupić Grega i na dodatek odzyskać Lisę? A niedoczekanie, niech tylko spróbuje… nawet o tym pomyśleć, wrr! Już ja się dowiem . Ja chcę kolejny odcinek, mam nadzieje, że już nas tak długo nie przetrzymasz . Może House pojeździ sobie konno ? i spodnie buziaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pikaola
Stażysta
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: B-B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:05, 21 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
My wiemy, że nic do normy nie wróci.
Jeszcze dwa odcinki, ale kiedy możemy się ich spodziewać ??
Proszę dodaj je do świąt ]:->
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ave
Dzida Kutnera
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 7239
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z sypialni Wilsona Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:32, 22 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Co wy… robicie?
House poderwał głowę i obejrzał się za siebie. W drzwiach do salonu stały Cuddy i Emma; na twarzy pierwszej z kobiet odmalowało się przerażenie, natomiast druga wyraźnie próbowała się nie roześmiać.
- Bawimy się – odparł House.
- Tak – zawtórował mu George. – Wujek i ja robimy sekcję zwłok starego misia cioci Lisy.
|
Mało z krzesła nie spadłam
Proszę o ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:01, 28 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
gdzie dalej??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nimfka
Reumatolog
Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:03, 28 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
co z dalszym ciągiem?? kiedy możemy się go spodziewać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|