|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:00, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Odcinek trzynasty. Narodziny.
Część druga
Obiecałam, że już nie będziecie musieli tyle czekać i nie musicie
Wstępnie podzieliłam ten odcinek na 4 części, więc się nie martwcie, że to już koniec
To znaczy koniec, ale nie do końca
Doktor House nie był częstym gościem na oddziale położniczym. Nie oznaczało to oczywiście, że mógł czuć się tam anonimowo. W Princeton Plainsboro Teaching Hospital nie było ani jednego pracownika, który po pierwszym dniu pracy nie wiedziałby, kim jest słynny diagnosta Gregory House. Właściwie, w każdym szpitalu w promieniu 50 kilometrów House nie mógł się czuć anonimowo. Kiedy wszedł do pokoju lekarskiego na oddziale położniczym, sześć par oczu w jednej chwili wbiło a niego zdziwione spojrzenie. Zmierzył wzrokiem wszystkich obecnych lekarzy, po czym podszedł do wyglądającego na takiego, który z mógł budzić największe zaufanie w młodych matkach, po czym odebrał mu uzupełnianą przez niego teczkę z dokumentacją. Jego genialny zmysł obserwacji nie zawiódł go, w ręce trzymał nie do końca uzupełnioną kartę z wynikami Cuddy... to znaczy swojego dziecka. Podręcznikowa waga, maksimum w skali Apgar... - Moja krew...- Pomyślał z dumą House, po czym szybko przeglądnął resztę wyników. Celowo nie patrzył na nagłówek, nie chcąc zobaczyć imienia, a co za tym idzie płci dziecka. Fakt, że miał dziecko był przerażający, fakt, że miałby córkę lub syna... Znaczyło to właściwie samo, ale brzmiało o wiele bardziej przerażająco... Rzucił przeczytaną kartę na biurko i wyszedł, zostawiając zebranych w gabinecie położników w stanie największego zaskoczenia.
Sala, w której leżała Cuddy, była ostatnią w korytarzu. Korytarz miał długość około 35 metrów, i w normalnej sytuacji, przejście takiej odległości zajęłoby House'owi około 2,5 minuty. Tego dnia jednak było mu dane pobić wiele życiowych rekordów dotyczących szybkości poruszania się. Szedł korytarzem najwolniej jak tylko umiał, ale kiedy po 10 minutach znalazł się pod drzwiami, przystanął na chwilę i oparł się plecami o ścianę. Z ulgą stwierdził, że żaluzje w sali zostały zaciągnięte, więc w razie rozmyślenia się, miałby drogę ucieczki. Obracając w dłoniach laskę, zaczął zastanawiać się, czy tak naprawdę kiedykolwiek będzie całkowicie gotowy, żeby przekroczyć próg tej sali. Po kolejnych pięciu minutach spędzonych pod drzwiami, Gregory House podjął jedną z najtrudniejszych decyzji w swoim życiu i popchnął szklane drzwi.
Na środku sali, w ogromnym szpitalnym łóżku, leżała drobna postać. Jej ciemne, kręcone włosy były nadal mokre od potu, na twarzy nadal było widać jeszcze ślady bólu. Jednak jej oczy błyszczały w taki sposób, jakiego House jeszcze nie widział. Znał tą kobietę od dwudziestu lat i jeszcze nigdy nie zobaczył w jej oczach tyle szczęścia co w tej chwili. Nie zauważyła go. Wpatrywała się z zachwytem w małe, krzyczące zawiniątko, trzymane na rękach. Uśmiechała się w sposób, którego House nie był w stanie opisać. Po prostu był to najpiękniejszy uśmiech na świecie. Co się tyczy zawiniątka trzymanego przez nią na rękach, zaczynało się powoli uspokajać, wymachując nieporadnie pulchnymi piąstkami. Miało czerwoną, pomarszczoną twarz wielkości sporej pomarańczy. Cuddy wzięła delikatnie w dłoń małą rączkę dziecka i powoli zaczęła oglądać każdy z jej malutkich paluszków i mikroskopijnych paznokietków. Dopiero po dłuższym czasie poczuła na sobie spojrzenie mężczyzny i poniosła głowę. Na jej twarzy pojawiła się mieszanina radości i zażenowania.
- House... Miło, że przyszedłeś... To jest... - Po chwili powiedziała Cuddy, zestresowanym z niezrozumiałych dla House'a przyczyn głosem. Jeśli któreś z nich dwojga miało powód do zdenerwowania to tym kimś był zdecydowanie on.
-Jak się czujesz? - Przerwał jej House.
- Świetnie - Odpowiedziała i znów popatrzyła na dziecko. Po chwili znów spojrzała na niego, tym razem poważnym wzrokiem. Na jej twarzy malowała się niepewność - Greg, to jest... to jest Leila. Twoja... Twoja córka... Może chciałbyś... - Powoli podniosła zawiniątko i wyciągnęła ręce. House popatrzył na nią wzrokiem pełnym niedowierzania. Co prawda nie jeden raz miał na rękach niemowlę, ale pierwszy raz miał wziąć na ręce własną córkę. Widząc jego niepewność, Cuddy uśmiechnęła się tylko, po czym podniosła się bardziej, żeby podać House'owi Leilę. Po chwili wahania, niepewnie wziął dziecko na ręce.
Przez chwilę przypatrywał się jej malutkiej, pomarszczonej twarzyczce. Miała dużo specyficznego uroku, który zawsze mają małe dzieci, ale niestety, nie mógł w tej chwili powiedzieć, że jest ładna. Jej oczy były zmrużone od płaczu, była czerwona na twarzy i nie wyglądała na zadowoloną z miejsca w którym się obecnie znajdowała. Po chwili jednak przestała płakać i otworzyła duże, jasnoniebieskie oczy. Popatrzyła na niego w tak dziwny sposób, jakby przewiercała go swoim spojrzeniem na wylot. Wielu ludzi czuło coś takiego, kiedy patrzył na nich Gregory House. Najwyraźniej jego córka odziedziczyła po nim nie tylko kolor oczu, ale jeszcze to jego przewiercające spojrzenie. Powoli podniósł jedną rękę i zbliżył ją do twarzy dziecka. W tym momencie malutka rączka chwyciła go za palec wskazujący, Przez chwilę patrzył na malutkie paznokcie dłoni. Po chwili jego wzrok przeniósł się trochę niżej, na plastikową opaskę na nadgarstku dziecka. Pochyłym, damskim pismem napisane na niej było: Leila Cuddy 30.08.08. Popatrzył przewiercającym wzrokiem na Cuddy. Podał jej dziecko po czym podniósł jego rączkę pokazując opaskę. Jego spojrzenie doskonale wyrażało o co chodzi.
- Nie byłam pewna, czy Ty... - Zaczęła cicho Cuddy.
- Szkoda.- Odpowiedział, po czym skierował się ku wyjściu z sali.
I w tym momencie Was zostawię
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie...
Kolejną część też postaram się napisać i wrzucić w miarę szybko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Saph
McAczkolwiek
Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 71 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:28, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cudowny kawałek, nie wiem czy co jeszcze mogłabym napisać. :smt001
House był chyba bardzo rozczarowany nazwiskiem na na opasce. Mam nadzieję, że nie będzie się długo gniewał i po prostu poprosi o nową, którą opatrzy swoim nazwiskiem.
Leila House brzmi dużo ładniej niż Leila Cuddy. Lisa House... chyba się trochę rozpędziłam. :smt002
Czekam na następną część. :smt003
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Saph dnia Pią 22:29, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewel
Reumatolog
Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:51, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cudeńko wyszło spod Twojej klawiatury Czytając Twój tekst - wszystko się widzi, jest on tak szczegółowy, tyle w nim uczuć, emocji, zachowań, myśli, detali... Coś wspaniałego.
Imię dla dziewczynki również piękne. Mi się kojarzy z piosenką Claptona, zresztą także piękną piosenką
Cóż mogę dodać? Ano życzę weny i serdecznie pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:56, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Jego genialny zmysł obserwacji nie zawiódł go, w ręce trzymał nie do końca uzupełnioną kartę z wynikami Cuddy... to znaczy swojego dziecka. Podręcznikowa waga, maksimum w skali Apgar... - Moja krew... |
Cytat: | Znał tą kobietę od dwudziestu lat i jeszcze nigdy nie zobaczył w jej oczach tyle szczęścia co w tej chwili. |
Cytat: | - Nie byłam pewna, czy Ty... - Zaczęła cicho Cuddy.
- Szkoda.- Odpowiedział, po czym skierował się ku wyjściu z sali. |
Nie wiem jak ty to robisz, że pisząc, chce aż się człowiekowi żyć i czytać coś takiego ^^
I w tym momencie Was zostawię
ah ty zła! :smt005
pf! a ja sobie przeczytam fika od początku i niecierpliwie czekam na cd! xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Qzka
Pacjent
Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: polyklyńyka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:16, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Biedny House, chociaż z drugiej strony to jego wina bo nie określił się Cuddy do końca. Mimo wszystko jednak gdybym była na jego miejscu też pewnie zrobiłoby mi się przykro. Bardzo fajna część!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:23, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
kocham ten fik xD
kocham, kocham
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:40, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
cuudowne. ; DD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pattyczak
Pacjent
Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:38, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Czyli, że House, ten House któego każdy zna... mięknie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:20, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Heh... Tego nie da się opisać, po prostu się wzruszyłam A nie jestem z tych, których rozkłada byle romansidło...
Tylko imię dziecka nie za bardzo mi się podoba, ale cóż o gustach się nie dyskutuję ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bee
Pacjent
Dołączył: 24 Sie 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nowy Sącz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:07, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Nie rób tego!!!! Nie zostawiaj nas w takiej chwili ;D Wydrukowałam sobie ten fik i czytam go trzy razy dziennie, każdą kartkę po kilkanaście razy. CUDEŃKO po prostu ;* Wrzucaj szybko następną część, bo się tu skręce z ciekawości ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bereśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:20, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Kiedy następny odcinek :smt003 już nie mogę się doczekać, fik po prost CUDOWNYYYYYYYY :smt001
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:36, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Odcnek trzynasty. Narodziny.
Część trzecia.
Nie mogłam Was tak zostawić na długo
Mam nadzieję, że ucieszy Was fakt, że to jeszcze nie koniec
- Nie byłam pewna, czy Ty... - Zaczęła cicho Cuddy.
- Szkoda.- Odpowiedział, po czym skierował się ku wyjściu z sali.
Cuddy siedziała w szpitalnym łóżku z malutką Leilą na ręku, wpatrując się w poruszające się żaluzje, które wprawiło w ruch gwałtowne zamknięcie się drzwi sali. Nie mogła uwierzyć w to, co właśnie się stało. Mieszał się w niej żal, zdziwienie i wzburzenie. Jak on śmiał mieć jakiekolwiek pretensje? Nigdy niczego nie deklarował. Nigdy niczego nie obiecywał. O nic nie prosił. Kilka miłych gestów z jego strony, to trochę za mało, żeby musiała poczuć się do czegokolwiek zobowiązana...
Kilka miłych gestów... Musiała przyznać, że jeśli chodziło o House'a te kilka gestów znaczyło bardzo dużo. Wiedziała, że żeby uczynić choćby najdrobniejszy z nich, musiał długo walczyć ze sobą. Ciężko było mu wyrażać uczucia, jeśli już to robił, to naprawdę musiało mu zależeć. Musiała sama się sobie przyznać, że jej też zależało. Od samego początku. Przez cały okres ciąży przyłapywała się nad tym, że myśli o dziecku rozwijającym się pod jej sercem jako o ich dziecku. A kiedy Leila przyszła na świat, myślenie o niej inaczej, stało się po prostu niemożliwe. Kiedy po raz pierwszy otworzyła oczy... Były zupełnie jak jego... Intensywnie niebieskie, patrzyły tym jego... to znaczy ich przeszywającym spojrzeniem pewnym ciekawości.
Jej rozmyślania przerwało gwałtowne otworzenie się drzwi. Stanął w nich ponownie House. Cuddy patrzyła się na niego szeroko otwartymi oczami, niczego już nie rozumiejąc. House stał w drzwiach, wpatrując się w podłogę, zastanawiając się czy jest pewien tego, co zamierzał zaraz uczynić. Nie wiedział czy jest na to gotowy. Nie wiedział, czy będzie potrafił to zrobić. Wiedział, że jeśli tego nie zrobi, będzie tego cholernie żałował. Zastanawiał się nad tym od dziewięciu miesięcy. Właściwie od początku czuł, że to się tak skończy. Zdecydowanym krokiem podszedł do łózka, odłożył na nie laskę, po czym sięgnął do kieszeni marynarki. Cuddy przypatrywała się mu nadal ze zdziwieniem. House wziął rękę dziecka, zdjął z niej plastikową opaskę, po czym sprawnie założył nową. Wziął z łóżka laskę, po czym stanął pod ścianą patrząc niepewnym wzrokiem na Cuddy. Podniosła rączkę Leili. Na nowej opasce, niewyraźnym pismem napisane było: Leila HOUSE
House'owi wydawało się, że kiedy patrzyła się na nowo narodzoną córeczkę, zobaczył w oczach Cuddy pełnię szczęścia. Teraz uświadomił sobie,że się mylił. Zobaczył to dopiero teraz. Patrzyła na niego, uśmiechając się pięknie jak zawsze.
- Nie sądziłam, że to zrobisz...
- Kłamiesz... - Odpowiedział, uśmiechając się lekko - ...dobrze wiedziałaś, że to się tak skończy.
Nie odpowiedziała. Popatrzyła mu prosto w oczy. Jej spojrzenie nie było już anielskie. Właściwie, przez chwilę House pomyślał, że nie powinna tak na niego patrzeć przy dziecku. Nie pozostał jej dłużny, trzeba było przyznać, że nawet w takiej sytuacji wyglądała seksownie. Szczerze mówiąc, House był stuprocentowo pewien, że zawsze wyglądała seksownie. Przez chwilę patrzyli na siebie w taki sposób, jakby zaraz mieli się na siebie rzucić. Po chwili mała Leila przypomniała im o swojej obecności głośnym płaczem. Cuddy oderwała wzrok od House'a, po czy pochyliła się nad dzieckiem. Po chwili przycisnęła przycisk znajdujący się przy łóżku. Dwie minuty później, drzwi sali otworzyły się i stanęła w nich młoda pielęgniarka.
- Chyba trzeba ją przewinąć. -Uśmiechnęła się do niej Cuddy, podając jej rozwrzeszczane zawiniątko.
Kiedy pielęgniarka, biorąc dziecko na ręce zobaczyła ubraną mu opaskę ( House nie zwracając uwagi na takie niuanse, wziął pierwszą opaskę z brzegu, dlatego jego córka zamiast różowej opaski dostała niebieską ) i przeczytała napisane na niej nazwisko popatrzyła szeroko otwartymi ze zdumienia oczami najpierw na House'a a potem na Cuddy. Wychodząc, odwróciła się jeszcze raz, chyba żeby się upewnić, że na pewno widziała opierającego się o ścianę diagnostę, patrzącego na dyrektorkę lubieżnym spojrzeniem.
Kiedy dziewczyna zamknęła za sobą drzwi, House podszedł do łóżka, na którym leżała Cuddy, położył laskę w nogach łózka i usiadł na nim.
-Mówiłaś prawdę, czy zrobiłaś to specjalnie?
- Zgadnij... -Odpowiedziała, po czym chwyciła klapy jego marynarki i przyciągnęła do siebie. Dystans między ich ustami malał w ułamkach sekund. Kiedy miał już w ogóle zniknąć drzwi sali otworzyły się i stanęła w nich pielęgniarka z Leilą na ręku. W jednej chwili odskoczyli od siebie. House spojrzał na dziewczynę, kiedy podawała dziecko Cuddy i stwierdził, że jej nienawidzi.
Przez chwilę siedzieli oboje, wpatrując się w dziecko, które zaczęło bawić się ciemnymi lokami mamy. Po chwili, Cuddy podniosła wzrok i popatrzyła z uśmiechem na przypatrującemu się córeczce House'owi. W jego spojrzeniu nie było maślanego zachwytu, który widziała u wielu świeżo upieczonych ojców. Patrzył na córkę takim wzrokiem, jaki miał zawsze, kiedy udało mu się postawić trafną diagnozę, była to mieszanina zadowolenia i pewności, że wreszcie wszystkie elementy układanki są na swoim miejscu. Cuddy czuła dokładnie to samo. W ciągu czterdziestu minut House rozwalił całkowicie jej układankę, po czym stworzył
z niej całkowicie nowy obrazek. Obrazek, za którym zawsze tęskniła, a który bez House'a byłby pusty i bez sensu.
Po chwili poczuł na sobie jej spojrzenie. Podniósł głowę i zobaczył jej duże zielone oczy patrzące na niego poważnie.
-Co jest? -Spytał.
- Zaczynam żałować... - Odparła cicho.
Odpowiedź zagłuszył mu ponowny płacz Leli.
Postaram się jutro wrzucić ostatnią część ale niczego nie obiecuję...
W głowie rozwija mi się już pomysł na kolejnego fika, ale powoli się rozwija więc to nie jest jeszcze oficjalna zapowiedź
Chociaż mam nadzieję Was nim zaskoczyć... Ale dam sobie jeszcze tydzień na rozwinięcie się pomysłu
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kremówka dnia Sob 20:08, 13 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bereśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:50, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ale dlaczego skończyłaś w takim momencie?? To jest okrutne z twojej strony. Teraz nie będę mogła skupić się na czytaniu lektury.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kama
She-Devil
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:57, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Bardzo się cieszę, że znów dodajesz kolejne części tego fika Czytam wiernie i bardzo mi się podoba.
Z najświeższej części najbardziej zachwycił mnie ten kawałek:
Cytat: | Popatrzyła mu prosto o oczy. Jej spojrzenie nie było już anielskie. Właściwie, przez chwilę House pomyślał, że nie powinna tak na niego patrzeć przy dziecku. |
Pobudza wyobraźnię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:09, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
O gosz...
Co za fragment :smt005 Czytałam jak najszybciej tylko sie dało, zeby zobaczyć, co jest na końcu, a potem jeszcze raz zeby zobaczyć czy mi sie nie przywidziało :smt005
Cytat: | Podniosła rączkę Leili. Na nowej opasce, niewyraźnym pismem napisane było: Leila HOUSE |
:smt103 :smt103 :smt103 Ty naprawdę chciałaś żeby ci czytelnicy na zawał zeszli?
Cytat: | Właściwie, przez chwilę House pomyślał, że nie powinna tak na niego patrzeć przy dziecku |
No dobra, poryczałam sie ze śmiechu :smt005
Cytat: | Wychodząc, odwróciła się jeszcze raz, chyba żeby się upewnić, że na pewno widziała opierającego się o ścianę diagnostę, patrzącego na dyrektorkę lubieżnym spojrzeniem. |
Biedna pielęgniarka :smt005 :smt005 :smt005 Chyba będzie potrzebowała terapii :smt005
Cytat: | W jednej chwili odskoczyli od siebie. House spojrzał na dziewczynę, kiedy podawała dziecko Cuddy i stwierdził, że jej nienawidzi. |
Na jej miejscu obawiałabym sie o swoje życie :smt005
Cytat: | -Co jest? -Spytał.
- Zaczynam żałować... - Odparła cicho. |
Dręczycielka! Czego ona zaczyna żałować?
Twój fik jest jak miód na moją duszę ^^ z osoby, która miała ochotę iść sie rzucić z mostu zamieniłam się w taką ktora szczerzy się w szerokim uśmiechu do monitora :smt005
CU-DO-WNE i nie mogę sie doczekać cd. xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:40, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
ohhhh...*rozpływa się*
przepięknie to napisałaś...jestem poruszona...i ta opaska...gosz...normalnie aż mi tchu zabrakło. To było takie Housowe. Tylko on mógł tak porostu, bez słowa obwieścić swiatu że został ojcem...;D
Najpierw genialne teksty Shevo i Vicodin Addicted, teraz TY raczysz Nas taką perełką. Z jednej strony czuje sie rozpieszczana, z drugiej zaś, puszczasz mnie z torbami:P
To było cudowne...
Ściskam mocno!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:13, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
omg.. rozplywam sie cudne..
tylko czego moze zalowac Cuddy?? tego ze wczesniej nie zastanowili sie nad swoim 'zwiazkiem' ?? ..nie mam pojecja xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewel
Reumatolog
Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:11, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Wspaniałości ^^ Poruszający moment, a nic nie jest w nim cukierkowe - Huddy jak z ekranu I House House'owy
Dzięki Tobie będę miała piękne sny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:50, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
normalnie nie moge sie doczekac reszty Yellow_Light_Colorz_PDT_05
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:53, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
O ooj, jaki śliczny fragmencik Mmmm...
Tylko jak można przerwać w takim momencie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huda
Pacjent
Dołączył: 18 Sie 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:48, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
pozostali skomentowali już ten kawałek w taki sposób, że mi nie pozostaje nic innego jak napisać, że bardzo, ale to bardzo mi się podoba. :smt003
czekam na piękne zakończenie i, niestety, a może stety, ale moje hudzinowe serce potraktowało tę nieoficjalną zapowiedź kolejnego ficka, jako całkowicie oficjalną...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Huda dnia Nie 21:12, 14 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pattyczak
Pacjent
Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:27, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Dziś powinna być kolejna część! <gro>. A i już niedługo nową serię poproszę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Klio
Pacjent
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:54, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
kiedy następne?
ja chce dalej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:33, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
gdzie dalejjjj??? gdzie ???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:52, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Odcinek trzynasty. Narodziny.
Część czwarta - ostatnia.
Skoro powinna być kolejna część, to jest
Mam nadzieję, że się spodoba
Może jeszcze wyskrobię jakiś epilog, ale tego już nie obiecuję
Skoro to ostatni odcinek, to najwyższa pora, żeby wszystkim podziękować za wszystkie komentarze, które były szalenie motywujące i strrrrasznie miłe Podskakiwałam z radości przed komputerem za każdym razem kiedy je czytałam
Dopóki będziecie wyrażali tylko wolę czytania to będę pisać kolejne fiki, o ile tylko moja wyobraźnia podoła...
Dzięki Wam wszystkim raz jeszcze
-Co jest? -Spytał.
- Zaczynam żałować... - Odparła cicho.
Odpowiedź zagłuszył mu ponowny płacz Leli.
Oboje w tym samym momencie pochylili się nad dzieckiem. Po chwili krótkiej sprzeczki, doszli do wniosku, że Leilę trzeba nakarmić. House od początku obstawiał tą opcję, ale raczej nie dlatego wyglądał na bardzo zadowolonego kiedy Cuddy przyznała mu w końcu rację. Pomimo prośby Cuddy, nie odwrócił się, kiedy rozpinała kolejne guziczki szpitalnej koszuli nocnej, żeby nakarmić dziecko. Siedział na szpitalnym łóżku, wpatrując się w nią, jakby chciał ją pożreć, zazdroszcząc własnemu dziecku sytuacji w jakiej się znalazło. Zamiast skupiać się na córeczce, Cuddy rumieniła się pod bardzo (żeby nie powiedzieć za bardzo) śmiałym wzrokiem House'a. Znała już cały wachlarz różnych jego spojrzeń ale tak patrzącego jeszcze go nie widziała. Właściwie, zaczynało jej się to podobać. Po chwili dziewczynka usnęła. Cuddy szybko zakryła za bardzo odsłonięte niektóre fragmenty ciała, pozostawiając jednak w koszuli nocnej większy dekolt niż poprzednio. Z pomocą House'a włożyła Leilę do małego łóżeczka stojącego w nogach jej łózka, po czym popatrzyła na niego uwodzicielskim spojrzeniem.
- Jesteśmy prawie sami... - Powiedziała kuszącym głosem.
-Prawie to dobre słowo.- Uśmiechnął się House. - Nie zapominaj, że to też moja córka. Rozumie więcej niż Ci się wydaje.
- Greg... - Cudy w jednej chwili znów stała się poważna. Postanowiła dowiedzieć się dokładnie jak on sobie to wszystko wyobraża. Bała się, że nie pokryje się to z jej nadziejami, ale wiedziała, że im szybciej się tego dowie tym lepiej.- Czy Ty... Chę wiedzieć, czy to na poważnie. Muszę wiedzieć - Powiedziała cicho. -To bardzo ważne. I nie chodzi o mnie, tylko... Tylko o nią. Nie chcę, żebyś podejmował decyzję pod wpływem chwili, ale żebyś to przemyślał. Nie chcę, żebyś zmieniał swoje życie, bo uważasz, że powinieneś. Chociaż nie, tego ostatniego byś nie zrobił. - Dodała, lekko się uśmiechając.
- Właśnie, przez chwilę wydawało mi sie, że mylisz mnie z Wilsonem. - Odpowiedział uśmiechając się, ale po chwili wbił wzrok w podłogę. Robił tak zawsze (a zdarzało się to na tyle rzadko, że Cuddy widziała to tylko kilka razy w życiu) kiedy czuł się zażenowany.-Tak. To było na poważnie. - Powiedział po chwili. - Ale nie mów o tym nikomu. Nie mogę stracić swojego image'u - Dodał, z powrotem się uśmiechając. - Aha i żebyś nie mała wątpliwości, wiesz, że jestem kaleką i wstawanie do płaczącego dziecka w nocy, mogłoby wykończyć moją nogę.
Cuddy uśmiechnęła się, po czym znów popatrzyła na niego uwodzicielskim spojrzeniem. - Więc mówisz, że w nocy nie będę miała z Ciebie żadnego pożytku?
- Oprócz wstawania w nocy do płaczących niemowląt, jestem w stanie zrobić dla Ciebie dosłownie wszystko... - Odparł patrząc na nią w taki sposób, że czuła, jakby przewiercał spojrzeniem jej cienką koszulę nocną.
Gdyby nie fakt, że kilka godzin temu urodziła dziecko, Cuddy byłaby gotowa sprawdzić to w tym momencie. Teraz jednak, musiał wystarczyć im jedynie namiętny pocałunek. Przerwał go House, odrywając się od ust Cuddy i zadając pytanie, które miał zamiar zadać już jakiś czas temu, ale wiedział, że dopiero teraz ma szanse na szczerą odpowiedź.
- Więc... Czego zaczęłaś żałować?
- Że nie załatwiliśmy tego inaczej... - Odparła z uśmiechem, wskazując na śpiące dziecko.
Koniec.
To już definitywnie i ostatecznie koniec, jeśli wystarczy weny, dopiszę jeszcze epilog, ale już uznaję ten fik za oficjalnie ukończony
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|