|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:17, 13 Lut 2009 Temat postu: 14 lutego [Z] |
|
|
Hmmm... Co mogę powiedzieć o tym ficku? Jest... Na pewno jest o Walentynkach. Opowiadanie napisane już jakiś czas temu, umieszczone na forum dopiero teraz. To taki mały prezent ode mnie dla mnie, bo 14 lutego to dla LicenceToKill nie Święto Zakochanych, a urodziny
Dedykuję to opowiadanie Wszystkim, którzy znaleźli już swoją miłość i tym, którzy są nadal w trakcie poszukiwań
I
Walentynki sprzed trzech lat – ona i kubek kawy.
Walentynki dwa lata temu – ona i lampka wina.
Walentynki dwanaście miesięcy wstecz – ona i butelka wina.
Jaki będzie 14 lutego w tym roku? Może tym razem z butelką starej whisky, która pozwoli zapomnieć o wszystkich dotychczasowych smutkach. Wymaże na moment z pamięci każde najdrobniejsze potknięcie. Zaskoczy brakiem jakichkolwiek porażek.
Whisky, najlepsza towarzyszka znudzonych życiem, przemęczonych własnymi problemami. Na kilka chwil, sprawia, że świat wygląda odrobinę inaczej… Lepiej? Niewierna przyjaciółka znika jednak tak szybko, jak się pojawia, pozostawiając tylko okropny ból głowy.
Cuddy położyła swoje zgrabne nogi na blat biurka. Kąciki ust mimo woli poszybowały w górę, a w oczach pojawił się ten… blask. Szczęście rozpierało ją od środka. Niezliczone ilości energii skumulowały się w jej drobnym ciele, sprawiając, że mogłaby przenosić góry.
Przymknęła na chwilę oczy, aby jeszcze raz go sobie wyobrazić. Czarne rozwichrzone włosy, wyraźnie zaznaczone żyły na przedramionach, sylwetka sportowca i to coś, co widać było w jego oczach od pierwszego spotkania. Urok? Czar? A może po prostu chłopięcy wdzięk? Uśmiechała się na samą myśl o nim, o tym, że to właśnie dzięki niemu te Walentynki tak diametralnie będą różniły się od pozostałych.
Nie przeszkadzały jej dzisiejsze skargi na House’a. Zapomniała już o kłótni ze swoim asystentem. Liczył się tylko dzisiejszy wieczór!
- Cholera! – przerażona podskoczyła na fotelu. Było już grubo po szesnastej. Pospiesznie chwyciła torebkę, zarzuciła na plecy płaszcz i czym prędzej ruszyła w stronę wyjścia.
***
Przez jej głowę znowu przemknęło znane wszystkim: Nie mam się, w co się ubrać. Szafa wypełniona po brzegi, ani trochę nie ułatwiała zadania. Chyba jeszcze nigdy nie zależało jej tak bardzo na tym, by podobać się mężczyźnie.
Na podłodze, łóżku, drzwiach szafy lądowały, co chwila różnorakie stroje. Żaden nie był według niej na tyle odpowiedni, by go włożyć. To musiało być naprawdę coś wyjątkowego. Musiała go zachwycić tak, jak on zachwycił ją pierwszy raz. Dokładnie pamięta ich pierwsze spotkanie. Zupełnie przypadkowe. Bez jakiegokolwiek sensu. Nadal uśmiecha się na wspomnienie tej sytuacji. Świetne pamięta jego minę, kiedy z impetem uderzyła w jego auto swoim. Choć była to jej wina, wyskoczyła z samochodu jak rażona piorunem, by natychmiast wykrzyczeć mu, co myśli o nim i o tym jak prowadzi swój pojazd. A co zrobił on? Po prostu z uśmiechem pokręcił głową, a potem ze stoickim spokojem zapytał, czy nic jej nie jest. Cały Phillip, zawsze opanowany i potrafiący wybrnąć z każdej sytuacji.
Kiedy krótsza wskazówka zegara mknęła w stronę ósemki, Cuddy była już gotowa. Uznała, że najlepiej będzie wyglądać w ‘małej czarnej’.
Czas płynął jak krew z nosa.
Dzwonek do drzwi.
Ruszyła w ich stronę, delikatnie kołysząc biodrami. Bukiet czerwonych róż zasłaniał trzymającego je mężczyznę. Uśmiechnęła się. Który to już raz dzisiaj?
- Dziękuję – powiedziała napawając się zapachem płatków. Tak promiennie, tak wesoło. Tak, że nie jeden Casanova po prostu by się zawstydził.
- Gotowa? – zapytał Phillip
- Wstawię tylko kwiaty do wazonu.
Mężczyzna był wyraźnie zadowolony z siebie. Poprawił węzeł fioletowego krawata, sprawdził czy spinki koszuli są dobrze zapięte. Perfekcjonista. Człowiek plan. Strateg. Wszystko dokładnie przygotowane. Przemyślane w każdym calu. Trudno się dziwić, każdy szanujący się adwokat nie postępuje pochopnie. Nawet w miłości. Bo na pewno była to miłość.
Charakteryzując Phillipa należy jeszcze pamiętać o słowie dżentelmen. Pospiesznie chwycił płaszcz Cuddy i z największą delikatnością wsunął go na plecy kobiety. Nie pozwolił nawet, by sama zamykała drzwi swojego mieszkania.
Czy rozumieli się bez słów? Być może. Ich związek opierał się głównie na uśmiechu. Tym zalotnym i tym codziennym – miłym. Tym naturalnym i tym wymuszonym. Pewna tajemnica wiła się pomiędzy nimi i to właśnie ona przyciągała ich do siebie.
Mężczyzna zatrzymał samochód na parkingu. Światło lamp prowadziło do małej restauracyjki:
- Idziemy? – zapytał szarmanckim tonem, unosząc wymownie ramię.
- Nigdy tu nie byłam.
- Zaufaj mi – odparł gładząc drobną dłoń oplecioną wokół jego ręki.
Część II już wkrótce...
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez LicenceToKill dnia Sob 12:08, 14 Lut 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sapphire
Student Medycyny
Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Krainy Szynszyli
|
Wysłany: Pią 18:00, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Ejj...
Jaki Philip, pytam się?! Ona kocha House'a! (a on ją )
Jest super, mam nadzieję że w drugiej części poprowadzisz wszystko ładnie i zgrabnie do Huddziankowego happy endu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:46, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
ciekawi mnie bardzo co ty kombinujesz
z jakim Philipem spotyka się Cuddy
mam tylko nadzieje że między nim a nią do niczego nie dojdzie i House zajmie jego miejsce
pozdrawiam
czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:50, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Phiii(lip). Dżentelmen, wielka rzecz. Wszyscy wiemy, że ten, który wyszedłby pierwszy domagając się założenia mu płaszcza (i prawdopodobnie wypisania recepty), byłby lepszy. Cuddy też to wie, prawdaaaa?? *patrzy z nadzieją*
Świetnie napisane, tak lekko.
No i bardzo jestem ciekawa, jak to rozwiążesz, bo skoro zamieszczasz fika w dziale Huddy, to te walentynki takie Philipowe nie będą
Czekam bardzo, bardzo niecierpliwie na ciąg dalszy!
I wszystkiego dobrego Dużo urodzinowego Wena!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sarusia dnia Pią 18:51, 13 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
moniia2311
Patolog
Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 3279
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wołomin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:56, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
wiesz co ja tak zaczęłam czytać i myślałam że to House a tu mi jakiś Philip wyskakuje
hehe
czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:36, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
A ja wiem jak to sie skończy i to jest straszne! *boi się*
Ale to nie zmienia rzeczy, że kocham jak piszesz. Twoje dzieła czyta się bardzo przyjemnie, wciągają
Cytat: | Poprawił węzeł fioletowego krawata, sprawdził czy spinki koszuli są dobrze zapięte. Perfekcjonista. Człowiek plan. Strateg. Wszystko dokładnie przygotowane |
Aż mi ciarki przeszły po plecach
Licence to jest cudowne i ogromnie mi się podoba! Ale przewidujesz epilog po tych 2 częściach, prawda? *patrzy z nadzieją*
Życzę Ci *myśli* a właściwie to życzę sobie, żeby Cię naszedł jutro zÓy wen!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Izabella
Ratownik Medyczny
Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:12, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Ja też niestety wiem jak się to skończy. Dlatego już domagam sie epilogu.
Ale to co najwazniejsze to to, ze po trzech latach Cuddy spędza walentynki nie sam na sam z butelką.
Żeby nie zdradzać co dalej powiem tylko tyle, że Phillip nie jest taki zły. Dzentelmen, strateg, perfekcjonista - takie cechy ma równiez Cuddy. Tylko po prostu facet nie jest dla niej. No i ta baza dla związku: uśmiech i tajemnica. To za mało.
Z jednodniowym wyprzedzenie - 100 lat i permanentnej weny żebyś mogła cieszyć nas swoimi opowiadaniami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:19, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Dlaczego one już wiedzą i, co gorsza, dlaczego mówią "niestety"? Licence... *patrzy wzrokiem kota ze Shreka*
Licence... zastanów Ty się. Nie lepiej z okazji jutra (ha, ha) wrzucić coś pięknego, słodkiego, uroczego...? Nawet jak będzie rUsHoWe to zniosę, a co mi tam! Byle Huddzinkowe!
Kończąc orędzie do narodu (a właściwie do Licence) powiem, że dołączam do tych, którzy pragną epilogu! Tak na wszelki wypadek...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:23, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Kochani moi
Druga część wstawię dopiero jutro, bo jutro Walentynki i jutro moje urodziny
Proszę tych, którzy 'już wiedzą' o nie ujawnianie żadnych faktów, a tych, którzy dopiero dowiedzieć się mają o cierpliwość
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Izabella
Ratownik Medyczny
Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:34, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
już sie zamykam.
ale chyba nic nie zdradziłam.
powiem tylko tyle, ze druga część jest prześliczna i warto na nią poczekać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Izabella dnia Pią 20:36, 13 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:38, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | powiem tylko tyle, ze druga część jest prześliczna. |
Izabello, taki komplement (czyt. napisany przez Ciebie) to miód na moje serce.
Dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:27, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
"Człowiek plan..." to mnie przeraża *boi się*
To przecież całkowite przeciwieństwo House'a!!!
Ale jest i tak cudne
Prawie znienawidziłam imię Philip, ale mój chłopak ma na imię Filip więc...
Gdybym jutro nie napisała to "Happy Birthday, żyj nam długo i twórz takie cudeńka jak zawsze"
Czekam na cd
Wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez minnie dnia Pią 21:29, 13 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:03, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
II
Niezwykła magia przywitała ich, kiedy tylko przekroczyli próg lokalu. Przyjemny mrok otaczał wszystko dookoła, ustępując tylko jasnemu blaskowi palących się na stolikach czerwonych świec. Walentynki tkwiły tu w najmniejszych szczegółach. Bez zbędnego przepychu, bez niepotrzebnej wystawności. Tu i ówdzie róża w pięknym, krwistym kolorze. Krzesła i stoliki przyozdobione romantyczną czerwienią.
W odpowiedni nastrój wprowadzała wszystkich pełna tajemnicy, zagadkowa wręcz muzyka. Dźwięki gitary i pianina krążyły wśród gości, jak kochankowie, którzy poszukują bliskości. Każda nuta idealnie współgrała z nutą towarzysza. To właśnie ta muzyka z gracją oplatała wpatrzonych w siebie partnerów. Bez względu na wiek, stan cywilny, grubość portfela. Tego wieczoru miłość stała się jednym ze składników powietrza. Miłością się oddychało. Miłości potrzebowało się do życia.
Usiedli przy zarezerwowanym przez Phillipa stoliku. Gdzieś w kącie. Gdzieś, gdzie nie dosięgał ich wzrok pozostałych gości. Wpatrzeni w siebie. Splecione dłonie. W tle gitarowe rytmy mieszały się z delikatnymi uderzeniami palców o klawisze pianina. Niski męski głos niósł się po całym lokalu. Bez fałszu, bez zbędnych ozdobników. Miało się ochotę słuchać go w nieskończoność.
- Jesteś taka piękna – wyszeptał Phillip wyraźnie oczarowany jej urodą. Zarumieniła się lekko.
Zbliżył usta do jej warg i musnął je ostrożnie. Dążył do wykonania swojego planu. Wszystko było ułożone, każdy szczegół przemyślany.
Sięgnął ręką do kieszeni marynarki. Błyskawicznie małe czarne pudełeczko pojawiło się na blacie stolika. Cuddy spojrzała najpierw na nie, potem na uśmiechającego się mężczyznę. Strach czy radość? Przerażenie czy pewność siebie? Nie miała pojęcia. Czy to na pewno to, o czym teraz myśli? Co mu odpowie? Czy jest już gotowa?
Chwycił delikatnie jej kruchą dłoń i nie odrywając od niej wzroku zaczął mówić:
- Wiesz, że bardzo mi na tobie zależy. Wiesz, że każdego dnia, każdej nocy myślę tylko o tobie. Wiesz również, że wprowadziłaś do mojego życia coś niezwykłego. Chcę też, byś wiedziała, jak bardzo cię kocham.
Muzyka ucichła nagle, pozostawiając im tylko szum wiatru za oknami. Patrzyła na niego oniemiała, kiedy ten powoli otwierał czarne pudełeczko. Miliony myśli przedarły się przez jej głowę, jak palce Phillipa, kiedy pierwszy raz zatopił je w jej puszystych lokach. Zagryzła lekko dolną wargę. Uciekła wzrokiem. Czy to jedyne, na co ją teraz stać? Bała się jego przeszywającego spojrzenia. Oplotła wzrokiem stolik obok. Zerknęła na małą scenę w rogu sali. Zamarła nagle. Jeszcze raz odwróciła głowę w stronę mężczyzn z instrumentami. Przełknęła ślinę, tak jakby robiła to już ostatni raz w życiu. Patrzyła.
Wiedziała, że powinna spodziewać się wszystkiego. Była przygotowana na każdą ewentualność. Każdy najbardziej dziwny, szalony pomysł. Teraz jednak House przeszedł chyba samego siebie. On i mała, romantyczna restauracyjka. Czy to nie wystarczająco nie w jego stylu? Najwidoczniej nie znała go tak dobrze, jak się wydawało.
Była głupia… Jak mogła nie poczuć na sobie tego wzroku? Z pewnością od samego początku ją obserwował. Siedział na drewnianym krześle w rogu sceny. Na kolanie gitara. Struny poddawały się jego palcom bez żadnego oporu, wydając z siebie najpiękniejsze, na jakie było je tylko stać dźwięki. Dawały z siebie wszystko, co najlepsze. A on niczym wielki władca dawał im rozkazy, które bezapelacyjnie musiały wykonywać. Skupiony na muzyce. Ze wzrokiem utkwionym w kobiecie siedzącej w drugim końcu sali.
Ich spojrzenia się spotkały. Cuddy – House. House – Cuddy. Patrzył na nią z pewnym smutkiem. Z jakąś goryczą, żalem. Gitara była teraz jak tłumacz. Każda myśl przepływała przez nią, układając się w bardziej zrozumiałą całość. Everything I Do, I Do It For You – zaśpiewał mężczyzna stojący przy mikrofonie, prawie idealnie naśladując głos Bryana Adamsa. Brwi diagnosty zbiegły się lekko tuż nad czołem, jakby przypływ bólu kazał mu się nad czymś głęboko zastanowić. Nie uśmiechnął się do niej. Po prostu patrzył, hipnotyzując swym niebieskim wzrokiem. Smutnym niebieskim wzrokiem.
Chwila. Sekunda. Krótki moment. Palce przestały biegać po delikatnych strunach, pozostawiając samotnie dźwięki starego pianina. Ostrożnie odłożył gitarę. Czas stanął w miejscu, ofiarowując im jedną setną wieczności. Obejrzał się ostatni raz, by jeszcze na moment opleść wzrokiem jej sylwetkę. Kiedy zdążyła się zorientować zniknął za czarną ścianą miękkiego materiału wijącego się od sufitu aż po samą podłogę.
- Lisa… - dobiegło do niej wołanie. Skołatana spojrzała w stronę siedzącego z nią mężczyzny z nadzieją, że to może jednak House.
- Cos się stało? – zapytał Phillip, bacznie ją obserwując.
Maleńkie pudełeczko było zamknięte.
- Czy zrobiłem cos nie tak? – wyrwało się z jego gardła. Uśmiechnęła się. Tak jak miała to w zwyczaju. Phillip był naprawdę cudownym mężczyzną. Czuła się z nim bezpiecznie. Wiedziała, że idealnie odnalazłby się w roli męża i ojca. Nie było im jednak pisane bycie razem. Teraz uświadomiła sobie, że spokojny, stateczny związek nigdy nie będzie tym, czego naprawdę potrzebuje. Ona pragnęła kogoś zupełnie innego. Kogoś, kto potrafi odciągnąć ją od nudnej codzienności. Pragnęła mężczyzny, który co dzień doprowadzał ją do szału, sprawiał, że uśmiechała się promiennie, nachodził w środku nocy z byle powodu. Tylko House umiał obudzić w niej prawdziwą kobietę. Dzięki niemu poczuła, że życie jest jedną wielką niespodzianką. To on nauczył ją wierzyć w brak jakichkolwiek granic.
Przy nim nigdy nie wiedziała, czego może się spodziewać. I właśnie to kochała najbardziej.
- Lisa… - Phillip wyraźnie zaniepokojony, kolejny raz próbował do niej dotrzeć.
Spojrzała mu głęboko w oczy. Nie zastanawiała się nad tym, co powie. To nie było teraz ważne. W myślach szukała już House’a. Była pewna, że postępuje słusznie. Nie wahała się. Nawet przerażony wzrok mężczyzny siedzącego przed nią nie zdołał odwieźć jej od tego pomysłu. Wierzyła, że drugiej takiej szansy nie będzie. Musiała to zrobić…
- Przepraszam… - najbardziej cichy z szeptów wydobył się z jej ust. Dla niego był jak przeraźliwy krzyk. Głośny wrzask. Jak bicie dzwonu tuż nad głową.
Wyrwała swoją dłoń z jego objęć. Nie obchodziło jej już nic. Pędziła w stronę sceny. Bez znaczenia były zdziwione spojrzenia gości. Kogo to teraz interesuje?
Odsłoniła delikatnie czarny materiał maskujący to, co kryje niedostępne dla gości. Stał tam. Odwrócony plecami. Ze wzrokiem utkwionym w drewnianej podłodze. Cos wyraźnie nie dawało mu spokoju. Jakaś wewnętrzna siła targała nim z mocą huraganu. Podeszła bliżej. Skradała się jak kocica, stawiając uważnie każdy krok. Nie mogła teraz popełnić żadnego błędu. Żadnych potknięć. Czuła się jak saper, który ma przed sobą najtrudniejszą do rozbrojenia bombę.
Położyła delikatnie dłoń na jego ramieniu. Nawet nie drgnął. Stanęła przed nim. Jej smukłe palce z barku powędrowały na szorstki policzek, zaznaczając wcześniej swoją obecność na torsie i cudownej męskiej szyi. Uniósł lekko głowę. Napięcie oplotło ich swoją nicią, doprowadzając do granic wytrzymałości. Zatopiła się w błękicie jego oczu. Wpatrywali się w siebie, jakby nie widzieli się od lat. Tak zachłannie. Nie znając żadnych ograniczeń.
Zawsze pewny siebie. Teraz… Przypominał zagubione, małe dziecko.
Żal.
Gorycz.
Jego smutne oczy wołały o pomoc. Pragnęły ukojenia.
Gdzie podziały się dzielące ich centymetry? Odpłynęły w niepamięć, torując drogę delikatnym ustom Cuddy. Ich wargi zetknęły się ze sobą, przywołując do siebie tę niesamowitą magię. Wiła się pośród nimi od samego początku, tym razem jednak, powracając ze zdwojoną siłą.
Objął ją. Czuła jak zatraca się coraz bardziej. Jego zapach sprawiał, że odpływała. Unosiła się w powietrzu. Pragnęła go. Tak bardzo potrzebowała tego mężczyzny. To nie była tylko chwilowa tęsknota. To nie była tęsknota za jego ciałem. Ona kochała go takim, jakim był naprawdę. Nie chciała mieć go dla siebie. To ona chciała być jego własnością.
Jego ręce zwolniły nagle uścisk. Z trudem oderwał się od jej pięknych ust, które smakowały jak najlepsza czekolada. Po raz kolejny w jego oczach dostrzegła ten okropny żal. Tę bezsilność i gorycz. Zetknęli się czołami. Uśmiechnęła się. Wiedziała, że wszystko będzie już dobrze.
- Wracaj do niego… – powiedział, sięgając po jej kruchą rękę – Z nim będziesz szczęśliwa… - szepnął, całując wewnętrzną część jej dłoni.
Chciała zaprzeczyć. Chciała wykrzyczeć to wszystko, co kłębiło się teraz w jej głowie. Nie mogła. Jakaś zła siła sprawiła, że nie potrafiła wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Patrzyła oniemiała jak bierze płaszcz i znika pośród czarnego materiału kurtyny, który zalewa go jak słona woda tonący statek…
…bo miłości nie zawsze towarzyszy szczęśliwe zakończenie…
Koniec...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez LicenceToKill dnia Sob 13:48, 14 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nimfka
Reumatolog
Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:25, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
piękny fik
A tak na marginesie to ja tak czytam po czym stwierdziłam że już go widziałam i teraz dopiero mi się [przypomniało że na TAMTYM forum chyba
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarna kawa.
Student Medycyny
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:59, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Pięknie. Od razu na myśl przyszło mi, że to House'a gra!
Czekałam na szczęśliwe zakończenie, ale to fakt, że bez Grega będzie szczęśliwsza.
Piękny walentynkowy prezent
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:42, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Cudo Szkoda, że bez Huddy happy end'u
Odniosłam wrażenie, że kiedyś czytałam tego fika, chyba na tamtym forum
Ale cudo i Twój talent Licenece, jest niezaprzeczalny
Pozdrawiam
Edit:Wiedziałam,że zapomnę...Wszystkiego najjj
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez minnie dnia Sob 20:46, 14 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
MiLusia
Stażysta
Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Święte Miasto Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:02, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Po prostu piękne, masz ogromny talent!
Baaaardzo mi się podobało
Zaraz mi się przypomina: 'samotne serca biją w nas, choć pragniemy siebie tak zachłannie'(Pin - Niekochanie)
Wszystkiego najlepszego!!!
Dzięki za piękny prezent na walentynki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:25, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Nieprawda, że bez niego będzie szczęśliwsza!
"Im bardziej szczęśliwi mogą być ludzie, tym bardziej nieszczęśliwymi się stają."
Piękne. Wzruszajace, smutne i piękne.
Pisząc, roztaczasz niesamowitą magię, przenosisz czytelnika w miejsce, w którym toczy się akcja, czyta się lekko, przyjemnie i zawsze pozostaje niedosyt, chęć przeczytania jeszcze kawałeczka, chociaż kilku zdań.
Kłaniam się w pas przed Tobą i Twoim talentem.
Zastanawiałaś się nad epilogiem...? *po raz kolejny patrzy z nadzieją*
Jeszcze raz wszystkiego dobrego
P.S.
fROTKO - jak dla mnie cała piosenka "Niekochanie" jest o House'ie i Cuddy Widzę, że nie jestem sama.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sarusia dnia Sob 18:28, 14 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
moniia2311
Patolog
Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 3279
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wołomin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:21, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Licence boże jak ja cię za to kocham....
sorry ale nic więcej nie wymyślę ....
i tak na koniec wszytskiego najleszego
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez moniia2311 dnia Sob 20:46, 14 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:31, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
To na początek wszystkiego najlepszego!
Fik już czytałam na innym forum, ale przecież trzeba skomentować. Urzekające i wzruszające. Masz świetny styl, czyta się lekko i przyjemnie. Zakończenie jak dla mnie nie jest przerażające, tylko takie bardzo życiowe. Ogólnie to piękny prezent nam zrobiłaś na walentynki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:48, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
STO LAT,STO LAT!
a fic piękny!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gwiazda0
Pacjent
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:39, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
tylko tyle to jest wspaniałe,że brakuje słów
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nidociv
ER scrub
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:25, 15 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
O kurcze pieczone...
Chciałam coś zacytować, ale kiedy doszłam do końca, wyszło, że musiałabym zacytować wszystko
Każdy kolejny akapit mnie po prostu zahipnotyzował.
I zakończenie... święta prawda. Nie zawsze życie serwuje nam happy endy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:15, 15 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Świetne chociaż że bez happy endu
no i spóźnione życzenia dla ciebie
wszystkiego naj naj najlepszego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:19, 15 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Wiesz, dlaczego ten fik od pierwszych zdań mnie urzekł? Bo kojarzy mi się z miękką satyną, z cudownym, kosztownym jedwabiem - z czymś, do czego można wracać bez końca... Philip na pewno będzie dla Cuddy dobry, ale ona kocha innego. I będzie kochała przez cały czas, do końca życia. W miarę szczęśliwego życia, bo nie wiadomo, czy z prawdziwą miłością by takiego zaznała. Z drugiej strony, House właśnie pokazał, co to znaczy prawdziwa miłość - poświęcił siebie, bo wiedział, że ktoś inny może być dla niej lepszy..... W ogóle na końcu miałam łzy w oczach..... Tylko ty możesz mnie tak oczarować opowiadaniem ...... było tak niezwykle plastyczne i cudowne, i... niezwykłe w unhappy endzie...... A scena, kiedy Lisa dostrzegła House'a grającego na gitarze w restauracji, gdzie Philip jej się oświadczał... była naprawdę przejmująca.. jakby coś się załamało.. Naprawdę walentynkowy fik - jeden z najlepszych - i jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|