7x07 "Noretta"

Kamylka

Data premiery w USA - 24 października

Rory Gilmore

Hmm Chcę powiedzieć o tym odcinku coś pozytywnego. Naprawdę. Ale nie mogę znaleźć nic co by mi się spodobało.
O, może to, że Barney w końcu zerwał z Norą.

Reszta cóż... Matki i dziewczyny - dla mnie było to niesmaczne. Przedstawianie Teda jako życiowego nieudacznika (no, w sprawach sercowych, przyjaźni itp.) to klapa. Na litość boską! On w końcu jest architektem. Jego zdjęcia były w gazetach i nie ma przyjaciół? Każdy ma drugie połówki a ten nie potrafi nawet znaleźć kogoś by posiedzieć w barze? Coś mi tu nie gra.

Poza tym Barney. Wciąż liczy się dla niego tylko zaliczanie i nic więcej. Wiadomo, że to nie z Norą się hajta przynajmniej. Jednak ciężko mi jest sobie wyobrazić to, że prawie czterdziestoletni Playboy tak sobie skacze z kwiatka na kwiatek mimo, że wcześniej usiłował zdobyć Norę i to nie po to by ją zaliczyć, tylko po to by z nią być. Barney wciąż jest niedojrzały emocjonalnie i to mi trochę przeszkadza. Bo nie ma już tego Barneya - kawalarza, który rozbawiał towarzystwo, tylko jest żałosny dojrzały pan, który nie potrafi sobie znaleźć miejsca na ziemi.

Lily i Marshall tym razem nie mieli żadnego pola do popisu. Podejrzewam, że teraz, w oczekiwaniu na dzidziusia nie będą mieli w ogóle żadnego pola do popisu. Szkoda, bo ta para miała potencjał. Chociaż mam nadzieję się mylić.

Bohaterowie dojrzewają, zakładają rodziny, to normalne. Nie są tymi dwudziestokilkulatkami, których poznaliśmy w pierwszym odcinku. Jednak jakby na to nie patrzeć to serial komediowy a ja coraz rzadziej się śmieję.
Porównują serial do Friends, ale niesłusznie. Friends mimo dojrzewania bohaterów mnie śmieszyło w każdym odcinku a HIMYM zanotowało potężny spadek. Jakby producentom skończyły się pomysły.
Fani są bardzo niecierpliwi i chcą poznać matkę, ale dlaczego mają tracić kurę znoszącą złote jaja i zakończyć serial?
Mam nadzieję, że jednak się syuacja poprawi. A tymczasem odcinek pozostawiam bez oceny.