|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Foxglove
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:15, 28 Sty 2009 Temat postu: You Found Me [M] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez Foxglove
A/N
Delirium wreszcie dosypie mi arszeniku do kawy, jeśli czegoś tu nie opublikuję Zatem niech będzie, raz kozie wio.
Nie mam pojęcia, czy to jest dobre. Napisanie tego zabrało mi jakąś godzinę wieczorną, którą powinnam była wykorzystać do uczenia się na egzamin z chemii. Ale Wena nie wybiera
Nie powiem, że napisane pod tekst piosenki. Raczej zainspirowane. A konkretnie to dokonaniem zespołu The Fray pod tytułem "You Found Me" (tak na marginesie, to polecam posłuchać. Piękny kawałek).
Postacie oczywiście nie moje, bo aż taka super nie jestem.
Dla Delirium za Wenę, inspirację i ogół egzystencji
You Found Me
I found god
On the corner of first and Amistad
Where the west was all but won
All alone, smoking his last cigarette
I Said where you been, he said ask anything
Where were you?
When everything was falling apart
All my days were spent by the telephone
It never rang
And all I needed was a call
That never came
To the corner of first and Amistad
Lost and insecure
You found me, you found me
Lying on the floor
Surrounded, surrounded
Why’d you have to wait?
Where were you? Where were you?
Just a little late
You found me, you found me
In the end everyone ends up alone
Losing her, the only one who’s ever known
Who I am, who I’m not, who I want to be
No way to know how long she will be next to me
Lost and insecure
You found me, you found me
Lying on the floor
Surrounded, surrounded
Why’d you have to wait?
Where were you, where were you?
Just a little late
You found me, you found me
- Co ty tu robisz?
Otworzył oczy i rozejrzał się wokół. Znajdował się w przestronnej sali balowej. Przez wysokie okna wlewały się złociste promienie popołudniowego słońca.
- Co ty tu robisz?
Miał na sobie tą samą, wymiętą koszulę oraz przetarte jeansy, które miał ubrane w pracy. Interesująca była czerwona chustka owinięta wokół jego lewego nadgarstka, ale zignorował ją, gdyż ktoś coś do niego mówił.
- Głuchy jesteś? Pytałam się co tu robisz?
- Siedzę. – warknął szarpiąc się z chustą i nawet nie patrząc na rozmówcę.
- Radziłabym ci tego nie ruszać.
- A co cię to… - urwał, ponieważ wreszcie zobaczył z kim rozmawia – Amber? Przecież ty nie żyjesz.
- Odnoszę wrażenie, że już kiedyś mi to mówiłeś.
Usiadła obok niego na parkiecie i uśmiechnęła się uprzejmie. Miała na sobie białe, lniane spodnie oraz białą bluzkę.
- Czy jesteś halucynacją? – zapytał porzucając miętoszenie chustki.
- Nie wiem. – odparła – Ty mi powiedz.
Zastanowił się chwilę, patrząc na bogato zdobiony sufit.
- Czy ja nie żyję? – zapytał.
- Jeszcze nie.
- Wielka z ciebie pomoc. – warknął.
- To nie ja się tutaj doprowadziłam do takiego stanu.
Siedzieli dłuższy czas w ciszy.
- To było głupie, prawda?
- W moim rankingu głupoty jesteś na niezagrożonym, pierwszym miejscu. – zaśmiała się.
Zmarkotniał. Spojrzała na niego ze smutkiem i położyła mu dłoń na policzku.
- Zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę, to rozmawiam sam ze sobą? – zapytał.
- Ja tak. – odpowiedziała – A ty?
Spuścił wzrok.
- Bo to wszystko już nie miało sensu. – westchnął.
- Tak uważasz?
- Teraz nie ma już odwrotu, więc po co te spekulacje? – oparł się na łokciach i wyjrzał za okno – Po prostu nie miało sensu. Wszystko spieprzyłem.
Patrzyła na niego z zainteresowaniem. Dopiero teraz zauważył, że miała na szyi zawieszony malutki zegarek, zawieszony na srebrnym łańcuszku. Zdawało mu się, że działa do tyłu, więc sięgnął po niego. Odepchnęła jego rękę i schowała błyskotkę za bluzkę.
- Zamiast mnie obmacywać mów, czemu tak uważasz. – mrugnęła do niego.
- Wiesz – zaczął – To jest tak, że ja nigdy nie okazałem ani krztyny wdzięczności. Nigdy. Tyle ile on dla mnie zrobił, poświęcił i wycierpiał, a ja ani razu nie podziękowałem. Właściwie nie wiem nawet czemu. Taki po prostu jestem. Nie doceniam tego co mam, aż tego nie stracę. Chyba rozumiesz o czym mówię?
Przytaknęła.
- Dopiero gdy po twojej śmierci chciał wyjechać, to zdałem sobie sprawę jak bardzo mi na nim zależy. – kontynuował – I oczywiście, udało mi się to uratować, jednak nie wszystko jest tak, jak być powinno.
- Co masz na myśli? – zapytała, bezwiednie bawiąc się łańcuszkiem.
- Jestem tchórzem. – odparł – Nigdy mu nie powiem całej prawdy. I też dlatego tu jestem. Bo strach przed ponowną utratą mnie aż tak daleko popchnął. Chyba tu wychodzi mój egoizm. Wolę sam zniknąć, zanim on to zrobi.
- Wiesz, że on też będzie przez to cierpiał? – zapytała – Źle robisz.
- Nie wiem, czy będzie cierpiał. – westchnął – Ostatnio i tak mamy ze sobą niewielki kontakt. Nie oddzwania, nie widujemy się. Może sam ma mnie już dość. Albo po prostu się domyśla i woli ograniczyć kontakt, bo i tak wie, że nic z tego nie będzie.
Pokręciła głową z dezaprobatą.
- Nawet nie wiesz, jakie głupoty teraz wygadujesz. Jemu na tobie zależy. – powiedziała – Wolisz uciec, niż powiedzieć mu całą prawdę? Nigdy bym cię nie podejrzewała o tak wybitne tchórzostwo.
- Wolę siedzieć tu, niż powiedzieć prawdę i zostać sam.
- A teraz nie jesteś sam?
Szarpnął od niechcenia czerwoną chustę, unikając odpowiedzi.
- Ja bym na twoim miejscu jeszcze raz to wszystko przemyślała.
- Nawet gdybym miał drugą szansę – prychnął – to niby co bym miał powiedzieć?
- Prawdę.
- Łatwo ci mówić. – zaśmiał się sucho – Ty nie żyjesz. Nie masz tych problemów.
- Ty też ich nie chcesz, prawda?
Spojrzał jej w oczy.
- Nie, nie chcę.
- Ale gdyby była możliwość powrotu – mruknęła – to powiedziałbyś prawdę?
Zastanowił się chwilę.
- Myślę, że tak. W końcu raz się żyje.
- Lepiej tego ująć nie mogłeś. – zaśmiała się, spojrzała na cofający się zegarek na szyi i wstała - No cóż, na mnie już czas. – powiedziała wyciągając do niego rękę – Ty też już musisz iść.
- Muszę? – spojrzał na nią zdumiony – Mam iść z tobą?
Pokręciła głową uśmiechając się.
- Ty musisz jeszcze załatwić pewną sprawę. – odparła – Tylko nie idź w stronę światła. – zażartowała – Pozdrów go ode mnie, dobrze? – pocałowała go w policzek i wyszła z sali.
Chciał iść za nią, jednak gdy zajrzał za drzwi, za którymi zniknęła, zobaczył tylko oślepiającą pustkę.
I wtedy całe pomieszczenie gwałtownie się zatrzęsło. Stracił równowagę, upadł i promienie słońca zastąpiła oszałamiająca ciemność.
- House!
Powiedzieć prawdę, to nie takie łatwe…
- House!
Nie w stronę światła? Co ona miała na myśli? To bez sensu.
- House, do cholery! Otwórz oczy!
Kogo ja miałem pozdrowić?
- House, obudź się! Nie zasypiaj, zostań ze mną!
Czuł pod sobą twardą, zimną podłogę. Ktoś gwałtownie nim potrząsał, bezustannie wołając jego imię. Czuł, że na prawym nadgarstku miał coś mocno zawiązane. Nie chciał się budzić, miał takie ciężkie powieki. Może jeśli zignoruje to wołanie, wtedy znowu wróci do zalanej słońcem sali.
- Obudź się ty cholerny idioto!
Z wyjątkowym trudem otworzył oczy i jak przez mgłę zobaczył pochylającego się nad nim Wilsona. Miał potargane włosy i smugę krwi na czole. Wyglądał na skrajnie wyczerpanego oraz przerażonego.
- House! – jęknął widząc, jak przyjaciel otwiera oczy – Niech cię szlag. Niech cię szlag, ty, ty… - urwał i ukrył twarz w zakrwawionych dłoniach.
Odwrócił się w stronę swojego najlepszego przyjaciela, jedynej osoby na której mu kiedykolwiek zależało.
- Przepraszam. – szepnął cicho, widząc prowizoryczny opatrunek na nadgarstku.
Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Nagle pojawili się ratownicy medyczni, położyli go na noszach i wynieśli do karetki. Czuł, że w pobliżu gdzieś był Wilson. Słyszał, jak wrzeszczy na ratowników, żeby się spieszyli, a następnie wsiada wraz z nim do karetki.
Miał przytępiony słuch, jakby ktoś mu zapchał uszy watą. Słyszał, że jadą na sygnale. Ponownie otworzył oczy i zobaczył Wilsona wpatrującego się pustym wzrokiem w przeciwległy koniec ambulansu.
- Hej. – szepnął słabo do onkologa – Chyba nawaliłem.
Wilson spojrzał na niego z trudem ukrywaną troską.
- Na pełnej linii.
- Ale znalazłeś mnie. – odparł – I ja to wszystko naprawię.
Wilson nie odpowiedział, tylko poprawił mu opatrunek.
- Obiecałem komuś, że coś ci powiem.
- Co miałeś mi powiedzieć? I komu obiecałeś?
- Powiedziała, że mam cię pozdrowić. – odparł zamykając oczy – Jestem zmęczony.
- House! – Wilson złapał go za rękę – Nie odpływaj mi tu. O czym ty mówisz?
- Obiecałem jej, że powiem ci prawdę. – szepnął – I powiem, jak tylko kupisz zgrzewkę piwa oraz chińszczyznę i siądziemy razem na mojej kanapie, żeby zobaczyć jakiś głupi film, co ty na to?
Wilson uśmiechnął się.
- Ale obiecujesz, że nie uciekniesz z wrzaskiem? – zapytał.
- Obiecuję.
Dłuższą chwilę jechali w ciszy.
- Miała rację. – mruknął sam do siebie.
Onkolog spojrzał na niego pytającym spojrzeniem.
- Miała rację z wszystkim. – uśmiechnął się i ziewnął potężnie – Będzie dobrze Wilson.
Early morning, City breaks
I’ve been calling for years and years and years and years
And you never left me no messages
You never send me no letters
You got some kind of nerve, taking all I want
Lost and insecure
You found me, you found me
Lying on the floor
Where were you where were you
Lost and insecure
You found me, you found me
Lying on the floor
Surrounded, surrounded
Why’d you have to wait?
Where were you, where were you?
Just a little late
You found me, you found me
Why’d you have to wait?
To find me, to find me
Koniec
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Foxglove dnia Śro 14:35, 28 Sty 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Delirium
Pacjent
Dołączył: 18 Lis 2008
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Oz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:30, 28 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
*włazi do działu Hilsona; serce jej staje*
dbdcgbskfcklsfajhw nmsx ANHqme/L!!! NARESZCIE!
I do tego dla mnie?!
*pada na kolana i wyciera czołem podłogę*
Powachlowałam się trochę i mogę wreszcie mówić. Zacznę od tego, że... uwielbiam to opowiadanie.
Najbardziej wzrusza mnie nasza jednomyślność. Pod względem możliwych historii, jakie można dopisać do tekstu tej piosenki The Fray, ale także tego, jak obie widzimy sceny z udziałem Amber. To najbardziej mi się podoba.
Dlatego tak dotknęło mnie to opowiadanie.
Poza tym: szczegóły. Kocham takie smaczki w tekstach. Z tego też powodu zegarek tak mnie ujął, o czym mówiłam Ci już podczas naszej rozmowy przez komunikator
I bardzo mi się podoba, że wszystko jest takie jawne, a jednak ukryte. Że nie ma szastania sloganami "KOCHAM CIĘ", a mimo to przecież i tak wiadomo, o co chodzi...
Oh, I'm speechless...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Delirium dnia Śro 0:31, 28 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:33, 28 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Fox, to było naprawdę piękne.
Tak widoczna troska chłopaków o siebie nawzajem, to House'owe "Chyba nawaliłem", pokazujące, jak bardzo zależy mi na Jimmy'm i oczywiście zachowanie samego Wilsona...
Świetne, świetne i raz jeszcze świetne.
PS. A ta sala balowa powaliła mnie na łopatki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:20, 28 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Amber, Amber, AMBEEER! Cudownie, że się pojawiła. Uwielbiam jej postać i uwielbiam jej strój z końca 4x16. Świetnie, że House widział właśnie ją. Wielce to mówiące, jak powtarza profesor G. Ładny fik, h/c nigdy za mało. Rozmowa i powrót, "nawaliłem" i krwawa smuga, i zegarek, i chustka (czerwona, czerwona!), i "miała rację". I piękne to. A, i jeszcze "The Fray", za co będę Cię kochać. ^^
I tylko błędy interpunkcyjne w dialogach straszą.
Kat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foxglove
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:32, 28 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Del napisał: |
I do tego dla mnie?! |
No a dla kogo? Kto niby mnie tu panami z The Fray nieuleczanie zaraził?
Del napisał: | *pada na kolana i wyciera czołem podłogę* |
Weź wstawaj, bo będziesz miała czerwony kwadracik na czole i będę Cię "telewizor" przezywać XD
Del napisał: | Poza tym: szczegóły. Kocham takie smaczki w tekstach. Z tego też powodu zegarek tak mnie ujął |
Słonek, Ty wiesz, że ja uwielbiam szczegóły. To jest jedna z największych radości pisania. Możliwość wplecenia w fabułę takich małych, pozornie nieważnych rzeczy
Del napisał: | I bardzo mi się podoba, że wszystko jest takie jawne, a jednak ukryte. Że nie ma szastania sloganami "KOCHAM CIĘ", a mimo to przecież i tak wiadomo, o co chodzi... |
Dzięki *^^* Ja osobiście za szastaniem sloganami nie przepadam. Nawet jak mam dni na niewyobrażalny fluff XD Najlepsze jest to, co nie jest podane na tacy ;]
Any napisał: |
Fox, to było naprawdę piękne. |
Oh, dzięki ^^ Ja się właśnie obawiałam, że to raczej przeciętne opowiadanie. Ale ja tak zawsze mam. Niewiele moich dokonań mnie w pełni satysfakcjonuje, bo zawsze odnoszę wrażenie, że stać mnie na więcej.
Any napisał: | Tak widoczna troska chłopaków o siebie nawzajem, to House'owe "Chyba nawaliłem", pokazujące, jak bardzo zależy mi na Jimmy'm i oczywiście zachowanie samego Wilsona... |
A widzisz, o to to ja się bałam, że wyjdzie sztucznie. Problem z pisaniem tego typu opowiadań jest taki, że jest bardzo cienka linia między czymś dobrym, a czymś karykaturalnym. Cieszę się, że nie wyszedł mi jakiś wynaturzony koszmarek
Any napisał: | PS. A ta sala balowa powaliła mnie na łopatki |
Czemu? Ja sobie poniekąd tak wyobrażam przestrzeń między życiem, a śmiercią. Poczekalnia by była zbyt jawna
Katty napisał: | Amber, Amber, AMBEEER! |
Nie wiedziałam, że jej postać spotka się z takim entuzjazmem XD
Katty napisał: | Rozmowa i powrót, "nawaliłem" i krwawa smuga, i zegarek, i chustka (czerwona, czerwona!), i "miała rację". I piękne to. |
*zabrakło jej powietrza po przeczytaniu tego na głos* Powiem tylko, że bardzo się cieszę, że Ci się podobało ^^
Katty napisał: | A, i jeszcze "The Fray", za co będę Cię kochać. ^^ |
Ah! To obdzielmy naszą miłością do The Fray cały świat Ja ich uwieeeeelbiaaaam I jak ich słucham, to mam ochotę pisać, pisać, pisać i pisać. Dawno żadna muzyka tak bardzo na mnie nie wpływała.
Katty napisał: | I tylko błędy interpunkcyjne w dialogach straszą. |
Ojej, kropki. Gdzie się podziały kropki? No tak to jest, gdy człowiek w środku nocy się bawi w literaturę, mając na kolanach podręcznik z chemii. Jak to mówi moja znajoma, "My stódęci Polibódy niemósimy umić ortografji i interpónkcii" XD (zabolało mnie pisanie tego zdania).
Idę się dokropkować
Oh oh oh! Dziękuję Wam za komentarze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Muniashek
Endokrynolog
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd <- Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:32, 28 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Oj.
*wychodzi i wchodzi jeszcze raz, żeby się upewnić, że nie śni*
Ała...
*teraz się ugryzła*
Ojej Takie to... Kurczę, nie umiem tego określić, nie mogę znaleźć słów. Co to niektóre fiki robią z ludźmi...
Mamo, gdzie są słowa?
Takie to... Takie... Takie... No cudowne, piękne... Ale cały czas nie mogę znaleźć odpowiednich słów!
Takie radosne, ale tylko z jednej strony, bo z drugiej...
No coś Ty zrobiła ze mną?
*idzie poszukać słów*
Nadal ich znaleźć nie mogę. Podoba mi się, tyle Ci powiem.
xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 2:38, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
w istocie, mnie również zabrakło słów, ale nie potrafię napisać o tym tak pięknie, jak moja przedmówczyni
zazdrość to takie złe uczucie, ale kiedy pomyślę, że napisałaś coś tak zgrabnego i pięknego w godzinę, to mam ochotę tłuc głową w klawiaturę, a potem lecieć szukać mojej zaginionej weny
wielki, wielki Szacun, Fox
do Amber nie potrafię się przekonać (na samą myśl, że miałabym ją znów oglądać, odrzuca mnie od 4. sezonu), chociaż na poziomie świadomości wiem, że dla Hilsona zrobiła więcej dobrego niż złego (nie pomogło nawet napisanie alternatywnej wersji 4x16 z pozytywną Amber tego nie zmieniło )
wyobrażenie Wilsona umazanego krwią House'a - priceless
jestem, jak widać, na fluffowym haju([link widoczny dla zalogowanych] rozłożyło mnie na łopatki), więc już się zamykam (i idę zapolować na więcej )
czy ja już wspominałam, że kocham ludzi, którzy piszą fiki z happy endem?
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 15:15, 29 Sty 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foxglove
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:40, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Muniashek napisał: | Takie to... Takie... Takie... No cudowne, piękne... Ale cały czas nie mogę znaleźć odpowiednich słów!
Takie radosne, ale tylko z jednej strony, bo z drugiej...
No coś Ty zrobiła ze mną?
*idzie poszukać słów*
|
Dzięki Słońce Nie wiedziałam, że mogę wywołać taką reakcję tym opowiadaniem. No cóż, ale całe życie człowiek nabiera doświadczeń
Słowami się nie martw, za chwilę wrócą ^^ Przepraszam, że z mojej winy gdzieś się pochowały ^^'
Richie napisał: | zazdrość to takie złe uczucie, ale kiedy pomyślę, że napisałaś coś tak zgrabnego i pięknego w godzinę, to mam ochotę tłuc głową w klawiaturę, a potem lecieć szukać mojej zaginionej weny
wielki, wielki Szacun, Fox |
Wiesz Richie, ale ja tak na ogół mam. Jeśli napadnie mnie pomysł, to muszę siąść i go napisać, a nie dręczyć parę dni. Każdy ma swoje metody, ale ja zauważyłam, że im dłużej się biedzę nad opowiadaniem, tym jego poziom spada. Stąd większość moich dokonań to jedno, dwudniowe prace A jak wieczorem mnie złapie, to dwie godziny siedzę jak w transie i opowiadanie następnego dnia może być publikowane, gdy jeszcze rano błędy poprawię
Richie napisał: | do Amber nie potrafię się przekonać (na samą myśl, że miałabym ją znów oglądać, odrzuca mnie od 4. sezonu), chociaż na poziomie świadomości wiem, że dla Hilsona zrobiła więcej dobrego niż złego |
Ja też za Amber nie przepadałam, ale pod koniec 4 sezonu miałam jawne wyrzuty sumienia, że pałałam do niej taką niechęcią. Jak napisałaś, w końcu zrobiła dla Hilsona więcej dobrego niż złego. Dlatego też ma u mnie pewnego plusa i stąd się tu znalazła
Richie napisał: | wyobrażenie Wilsona umazanego krwią House'a - priceless (TO rozłożyło mnie na łopatki) |
*leci przeczytać*
Richie napisał: | czy ja już wspominałam, że kocham ludzi, którzy piszą fiki z happy endem? |
Ja też lubię happy endy ^^ Po smutnych zakończeniach potem jestem jakaś struta. Co oczywiście nie zmienia faktu, że lubię niekiedy dobre angst przeczytać ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:04, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Foxglove napisał: | ja tak na ogół mam. Jeśli napadnie mnie pomysł, to muszę siąść i go napisać, a nie dręczyć parę dni. |
to mnie też się od czasu do czasu zdarzają napady pomysłów Niestety najczęściej, gdy jestem na spacerze z piesem i zanim wrócę do domu, to mało z nich zostaje, więc potem siedzę i próbuję sobie przypomnieć, co wymyśliłam wcześniej... Na szczęście czasami mam pod ręką mój notatnik i wtedy w magiczny sposób pojawia się w nim jakiś dialog do Gimme...
Foxglove napisał: | Dlatego też ma u mnie pewnego plusa i stąd się tu znalazła |
taaa, po tej scenie w autobusie dałam jej plusa w tej forumowej grze, która wtedy miała miejsce Ale jak sobie przypomnę tą zranioną minę House'a, kiedy CTB odbierała mu Jimmy'ego... tego jej nie daruję
Foxglove napisał: | *leci przeczytać* |
łeee, damn, zeżarło mi fragment posta
wyobrażenie pochodziło z Twojego fika, natomiast link odnosił się do czegoś bardzo fluffowego, co wprawiło mnie we wspaniały nastrój, a nie do jakiejś krwawej masakry. Mam nadzieję, że nie poczułaś się zbytnio zawiedziona
*musi czytać swoje posty po publikacji*
Foxglove napisał: | Po smutnych zakończeniach potem jestem jakaś struta. Co oczywiście nie zmienia faktu, że lubię niekiedy dobre angst przeczytać ;] |
o, to tak jak ja - czuję się struta, do czasu aż doładuję akumulatory erą pełną tęczy i szczeniaczków
za to wczoraj dorwałam się do angstowej ery: [link widoczny dla zalogowanych] Dołujące, ale daje możliwość dopowiedzenia sobie własnego happy endu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foxglove
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:27, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | łeee, damn, zeżarło mi fragment posta
wyobrażenie pochodziło z Twojego fika, natomiast link odnosił się do czegoś bardzo fluffowego, co wprawiło mnie we wspaniały nastrój, a nie do jakiejś krwawej masakry. Mam nadzieję, że nie poczułaś się zbytnio zawiedziona <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/DAlike/przytula.gif">
*musi czytać swoje posty po publikacji* |
Ja jakimś szczególnym koneserem krwawej masakry nie jestem, więc nie zawiodłam się na posłanym przez Ciebie ficku Dobry fluff nigdy nie jest zły
Richie117 napisał: | o, to tak jak ja - czuję się struta, do czasu aż doładuję akumulatory erą pełną tęczy i szczeniaczków |
Ja się niekoniecznie erą doładowuję. Już sama porcja zdrowego fluffu mi starczy
Ty jesteś skarbnicą ficków. Kiedy Ty masz czas wyszukiwać ich aż tyle?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Este
Bad Wolf
Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:49, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Fox gratuluję talentu. Fajny pomysł na fika, świetne opisy, dialogi takie House'owe. Amber w sali balowe, zegarek odmierzający czas wstecz, czerona przepaska na nadgarstku, smuga krwi na czole Wilsona. Takie drobne szczegóły tworzą nastrój. Zazdroszczę Ci, że tak lekko potrafisz wprowadzić je do fabuły. Naprawdę bardzo mi się podobało
Przy okazji - sorki, że wtrącę sie w rozmowę, ale muszę przyznać Fox rację. Richie, skąd ty wynajdujesz takie perełki? "Paternity" powaliło mnie zupełnie na ziemię Oficjalnie zostało moim ulubionym fluff'owym fikiem "Stay" przeczytałam przedwczoraj. Dobrze napisane, pokazuje zupełnie inną stronę House'a i Wilsona niż to, do czego się przyzwyczailiśmy (przynajmniej na ekranie). No ale czasem dobry angst, też nie jest zły
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Muniashek
Endokrynolog
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd <- Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:04, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Foxglove napisał: | Dzięki Słońce Nie wiedziałam, że mogę wywołać taką reakcję tym opowiadaniem. No cóż, ale całe życie człowiek nabiera doświadczeń
Słowami się nie martw, za chwilę wrócą ^^ Przepraszam, że z mojej winy gdzieś się pochowały ^^ |
Kurczę, ale pierwszy raz mi słowa gdzieś wcięło. A Ty nie musisz za nic przepraszać, w końcu nie twoja wina. Chociaż nie, jednak Twoja. Ale pozytywna xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:21, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Foxglove napisał: | Ja jakimś szczególnym koneserem krwawej masakry nie jestem, więc nie zawiodłam się na posłanym przez Ciebie ficku |
no to super bo ja tak strasznie niecierpię zawodzić ludzi
Foxglove napisał: | Ja się niekoniecznie erą doładowuję. Już sama porcja zdrowego fluffu mi starczy |
no ale fluff tak bez ery?... jakoś zawsze odczuwam potem niedosyt
Foxglove napisał: | Ty jesteś skarbnicą ficków. Kiedy Ty masz czas wyszukiwać ich aż tyle? |
och... jaka tam ze mnie skarbnica
hmm... póki co miałam czas, bo miałam wolne. Ale za 20 dni wracam na studia i nie wiem, jak to przeżyję A poza tym to nie tak, że sama wynajduję wszystko - często jakaś dobra duszyczka (np. Lady M, anyway) podrzuca mi jakąś perełkę, a ja posyłam to dalej
***
Este napisał: | Przy okazji - sorki, że wtrącę sie w rozmowę, ale muszę przyznać Fox rację. Richie, skąd ty wynajdujesz takie perełki? "Paternity" powaliło mnie zupełnie na ziemię Oficjalnie zostało moim ulubionym fluff'owym fikiem |
Ja się nie gniewam
Sama zastanawiam się nad tym SKĄD... Czasem myślę, że to one znajdują mnie A czasem przeraża mnie myśl, ile jeszcze zajefajnych erowo-fluffowych fików tylko czeka, aż je znajdę O.o
Jeśli chodzi o "Paternity", to "znalazłam go", bo po przeczytaniu rewelacyjnego [link widoczny dla zalogowanych] zaczęłam obserwować twórczość MadameCSI Chyba nikt nie pisze fluffa tak jak ona
Este napisał: | "Stay" przeczytałam przedwczoraj. Dobrze napisane, pokazuje zupełnie inną stronę House'a i Wilsona niż to, do czego się przyzwyczailiśmy (przynajmniej na ekranie). |
Do House'a i Wilsona takich jak w "Stay" zdążyłam już "przywyknąć" - między innymi dzięki serii fików, do których linki wstawiłam TUTAJ
(i jak się okazało, napisała je ta sama Autorka, tylko że na FFN ma innego nicka niż na LJcie )
No i jeszcze seria "Leverage" pisana przez DreamsofSpike...
Moja perwersyjna natura każe mi uwielbiać fiki dom!Wilson/sub!House
Este napisał: | No ale czasem dobry angst, też nie jest zły |
najlepszy jest taki angst, który kończy się fluffem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|