Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wizyty [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:35, 03 Maj 2010    Temat postu: Wizyty [M]

Cytat:
Ekhm. Wiem, że nie jest to coś, czym należy się jakoś specjalnie chwalić, ale robię to głównie na prośbę milei i poniekąd dla Atris, która była zła, że przekierowałam początkową wersję, gdzie był Brian i Justin, na House'a i Wilsona . Nie jestem pewna, co do klasyfikacji wiekowej: może dlatego, że bratu czternastoletniemu bym tego nie dała, a wychodzę z brakiem ograniczeń ;D
Błędy śmiało proszę mi wypisać, z chęcią poprawię, co nabroiłam ;D


Kategoria: love

Zweryfikowane przez Izocha


Wizyty

Za pierwszym razem ignorujesz jego obecność.

Wszędzie za tobą chodzi, podpowiada, co masz kupić, przypomina o ulubionym programie. Siada niedaleko ciebie, gdy oglądasz telewizję i słucha, jak szeptem powtarzasz dialogi.
Kładziesz się, a po chwili on leży obok.
Odwracasz się i przykrywasz głowę kołdrą.
A on nadal leży cichutko.

*

Podczas drugiej wizyty czyta karty pacjentów.

Obserwujesz jego ruchy, a gdy wstaje, nie słyszysz kroków. Żaden dźwięk świadczący o jakiejkolwiek obecności innej osoby poza tobą nie dociera do ciebie. Wchodzi Cuddy i przygląda się rozłożonym wszędzie kartkom. Wzdycha, przytulając cię delikatnie, wychodzi. Robi tak od niedawna: sądzisz, że sprawdza, czy przypadkiem nie siedzisz gdzieś, płacząc.
Spoglądasz na gościa. Tłumaczysz mu, że nie powinno go tu być, wyjaśniasz, że jest tylko wytworem twojej wyobraźni.
Uśmiecha się, sięgając po kolejną kartę.

*

Za trzecim razem pytasz, czy jest prawdziwy.

Leżysz, obserwując lot muchy. On kładzie się obok ciebie, splatając ręce na piersi.
Mówisz, że wszystko wydaje się być tak nierealne.
Śmieje się cicho i przyznaje ci rację.

*

Dotykasz go, gdy przychodzi po raz czwarty.

Siedzicie na kanapie i wpatrujecie się w siebie nawzajem. Powoli wyciągasz rękę, by dosięgnąć jego ramienia. Czujesz pod palcami ciepło ciała, które w niczym nie przypomina tego, do którego się wtulałeś po raz ostatni.
Zastanawiasz się, czemu śmierci towarzyszy chłód.
Odpowiada ci tylko spojrzenie.

*

Podczas szóstej wizyty kochacie się.

Nie czujesz jego oddechu na skórze, tak jak i rąk obejmujących cię w pasie.
Kiedy wykrzykuje twoje imię, wiesz, że jest z tobą. I ten fakt sprawia, że wszystkie troski znikają, liczy się tylko to uczucie.
Pytasz, czy będzie musiał cię opuścić.
Szepce ci coś do ucha, jednak już tego nie słyszysz.

*

Gdy przychodzi z wizytą po raz ósmy, wychodzi z tobą na spacer.

Starasz się złapać go za rękę, jednak za każdym razem zabiera ją przed dotknięciem. Nie mówisz za wiele, cieszysz się jego obecnością.
W restauracji zajmujesz odległe miejsce, by móc być z nim sam na sam. Zamawiasz jego ulubione ciasto czekoladowe, jednak nie kusi się na zjedzenie deseru. Sam sięgasz po widelczyk. Po skończeniu, czujesz jego usta i język, który zlizuje rozmazaną na brodzie czekoladę.
Widzisz w najpiękniejszych według ciebie oczach iskierki radości.

*

Podczas ostatniej wizyty dużo rozmawiacie.

Wpatruje się w ciebie, gdy siedzicie razem na kanapie. Chwilę wcześniej wyszła Cuddy, zostawiając na stoliku parę kartek, których treści nie znasz. Dotykasz go tak, jak za pierwszym razem - niepewnie, bojąc się, że zniknie, gdy zrobisz jeden niewłaściwy ruch.
Mówisz, że nie byłeś na jego pogrzebie.
Odpowiada ci śmiech i uścisk. Przyciskasz go mocniej do siebie.
Odsuwasz się i opuszkiem palca przejeżdżasz po jego wargach, nosie, oczach. Czujesz każdą zmarszczkę.
Gdy powoli zasypiasz, opowiada ci o spotkanych osobach. Trzymasz go za dłoń, powoli tracąc świadomość.
Kiedy zaczynasz cicho chrapać, wysuwa rękę i wstaje. Bezszelestnie udaje się do drzwi i wychodzi.

*

Odkąd przestał cię odwiedzać zastanawiasz się, czy jest sens z wychodzenia z mieszkania, w którym pełno śladów jego obecności.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Izoch dnia Pon 15:36, 03 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:56, 03 Maj 2010    Temat postu:

Piękne.

Po prostu piękne.

Dla ciebie oderwałam się od Supernaturalsów, przy których przed chwilą się popłakałam. A tu bach!

Nie poprawiasz mi nastroju

I do tego, przez ciebie, cały czas myślałam o Brianie i Justinie (boszz, jak ja nienawidzę Ethana) i wcale nie myślałam o Jimmy'm i Housie.

Tylko mam jedno pytanie. Bo jest tutaj zatarta nieco granica i to mógłby być każdy.

Biorąc pod uwagę House'a, powiedziałabym, że to punkt widzenia Jamesa, prawda? A QAF? Brian czy Justin?

Bo niby opis pasuje do Justina, to jego uczuciowość, ale z drugiej strony, do Briana podobne byłby takie wspomnienia.

I jest czym się chwalić, bo to jest świetne.
Weny! Przede wszystkim na Briana/Justina

PS. Chciałabyś może nową próbkę czegoś B/J?

PS2: Kurczę, jak teraz o tym myślę, to mógłby być House. To on nie poszedłby na pogrzeb, nie James
Kurczę, już nic nie wiem


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Pon 15:57, 03 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:39, 03 Maj 2010    Temat postu:

Atris napisał:
Nie poprawiasz mi nastroju

Jestem okropna

Ethana też nienawidzę, jest okropny, ot. Niepotrzebnie zupełnie mi go wprowadzili, no
Co do punktu widzenia, sama sobie odpowiedziałaś, pisząc, że to mógłby być każdy. Celowo nie wpisałam imienia, czy koloru oczu, bo dla jednych to House może tak zachowywać się po stracie Wilsona, dla niektórych jest na odwrót. Tak samo z B/J.

I jasne, że chcę! Jeszcze pytasz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:22, 03 Maj 2010    Temat postu:

Widzę, że nie tylko ja nienawidzę Ethana

Cytat:
A on nadal leży cichutko.


Przypomina mi się jedna scena, kiedy Justin wpakował się Brianowi do łóżka, a ten podaje mu koc

Cytat:
Za trzecim razem pytasz, czy jest prawdziwy.


I've just seen the face of God.

Izoch, Ty wiesz co ja myślę o tym fiku

Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, że pasuje również do B/J

Lecę dalej tworzyć Brianowe avatary

*ściska mocno*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:49, 05 Maj 2010    Temat postu:

Łał. Pomimo tego, że fabularne, długie twory, które na sam koniec pozostawiają piorunujące fakty i zdania kocham, to jednak lgnę do takich tekstów. Krótkich, treściwych, które sprawiają, że dreszcze przechodzą po plecach. Które można odnieść do więcej, niż jednego człowieka, wykroczyć nawet ponad fandom. I podobają mi się gwiazdki. Każdy używa trzech gwiazdek, chyba nawet ja tak robię. Nie rozumiem, dlaczego. Jedna wygląda tak... dostojnie.

W tę interpretację tekstu zamierzam teraz zabrnąć. Fanką Queer as Folk nie jestem, mam nadzieję, że nie zostanę za to z miejsca skreślona xD Dlatego właśnie odnoszę to bardziej do House'a i Wilsona. Ale w sumie nie tylko. Kiedy czytałam pierwszy raz, wydawało mi się, że oczywistością jest, że to House jest tym 'żywym'. Potem przebiegłam oczami po fiku jeszcze raz i stwierdziłam, że bohaterem głównym może być zarówno House, jak i Wilson. Strasznie mi się podoba to w twoim tworze. Interpretacja jest dowolna. Uczucia obojga bohaterów pasują do tych zwykłych, ludzkich, przez ciebie opisanych. Można by pomyśleć, że przecież to House nie przyszedłby na pogrzeb. Ale w sumie, kto wie? Może James czułby się tak zraniony i samotny, że nie chciałby pogarszać swojego humoru i żegnać zimnego przyjaciela w drewnianej skrzynce, ze wszystkimi, w tłumie, a jednak będąc samotnym (pozwolę sobie zacytować One of a kind Placebo: I’m in a crowd and I’m still alone -świetna piosenka, ale odbiegłam od tematu-). W sumie tak zawsze wyobrażałam sobie Jamesa. W radzeniu sobie w trudnych sytuacjach są tak różni, ale tak podobni...

Poza dowolną interpretacją kocham styl, w jakim to napisałaś. Jest przepiękny po prostu. Lot muchy mnie kupił. Uwielbiam takie szczegóły w tekstach, które są odzwierciedleniem najważniejszych szczegółów w życiu (Amelia, cudny film, znowu wtrącając). Nie lubię narracji "drugoosobowej". W gruncie rzeczy, to jest dość niepoprawna, ale tutaj pasuje idealnie. Bardziej niż idealnie. I zakończenie. Zakończenie jest świetne. Przytoczę sobie najładniejsze, według mnie, fragmenty:
Cytat:
Robi tak od niedawna: sądzisz, że sprawdza, czy przypadkiem nie siedzisz gdzieś, płacząc.

Cytat:
Leżysz, obserwując lot muchy. On kładzie się obok ciebie, splatając ręce na piersi.
Mówisz, że wszystko wydaje się być tak nierealne.
Śmieje się cicho i przyznaje ci rację.

Cytat:
Czujesz pod palcami ciepło ciała, które w niczym nie przypomina tego, do którego się wtulałeś po raz ostatni.
Zastanawiasz się, czemu śmierci towarzyszy chłód.

Cytat:
Odkąd przestał cię odwiedzać zastanawiasz się, czy jest sens z wychodzenia z mieszkania, w którym pełno śladów jego obecności.


Cudne.
Pozdrawiam,
G.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Śro 16:51, 05 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:39, 01 Cze 2010    Temat postu:

Jestem, czytałam, komentuję^^

Fik hilsonowy [wiem, ta początkowa wersja^^], który bardzo mi się podoba. Ujęłaś tu najdrobniejsze gesty, najdelikatniejsze reakcje, zależność od drugiej osoby.

A za sam pomysł to wielkie łał. Tak naprawdę to nie jest death!fic, bo House ciągle jest. Szkoda, że na końcu House odchodzi, ale nic nie jest wieczne. I tak, moim zdaniem to House jest tym, który przychodzi z zaświatów

Cytat:
Podczas szóstej wizyty kochacie się.

Nie czujesz jego oddechu na skórze, tak jak i rąk obejmujących cię w pasie.
Kiedy wykrzykuje twoje imię, wiesz, że jest z tobą. I ten fakt sprawia, że wszystkie troski znikają, liczy się tylko to uczucie.
Pytasz, czy będzie musiał cię opuścić.
Szepce ci coś do ucha, jednak już tego nie słyszysz.

Cały ten fragment ujął mnie najbardziej, bardzo interesująco przedstawiasz samo "zbliżenie". Aż mi ciarki po plecach przeszły *__*

Reasumując, piękne, poruszające, ujmujące
btw, kręciłam się koło tego tekstu^^, wiesz, I just flip around i w końcu przybyłam i nie żałuję!

Nitka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Wto 2:41, 01 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 4:07, 01 Cze 2010    Temat postu:

Do Hilsona zaglądam sporadycznie. Nie jestem fanką jego wersji love. Ale są takie teksty, przy których tego typu rozróżnienia, czy wszelkie podziały shipowe przestają mieć znaczenie. Bo opowiada o ludzkich uczuciach. Tak prawdziwie, pięknie i głęboko, że chwyta za serce. I nie ważne jest wtedy, czy chodzi o Chase'a i Kutnera, Cuddy i Foremana, czy sąsiadkę i pana listonosza. Ponieważ jest o ludziach. Prawdziwych. I o tym, co czują. O nas samych... Opisane w sposób najpiękniejszy z możliwych.

Podoba mi się podzielenie tekstu na opisy kolejnych wizyt. Opisy krótkie, lecz zawierające tak wiele treści. Mocne. Takie, które są po brzegi wypełnione emocjami. Które same są złapaną w dłonie, zastygnięta w czystej perfekcji emocją.

Na początku "automatycznie" jako ten bohater żyjący "włączył" mi się Wilson. I z tą też wizją utwór przeczytałam. Ale potem, gdy "przełączyłam" sobie na żyjącego House'a, pomyślałam, że jednak to on bardziej pasuje na tym miejscu. Tak jak pisali moi Przedmówcy - można ich "podstawiać" dowolnie, ale mnie jednak ta wersja bardziej się spodobała. Zaważyły na tym różne drobiazgi, np. to, że w końcu to House widywał już zmarłych, a ja - jakkolwiek dziwnie to zabrzmi - uwielbiam, gdy House ma halucynacje... Chociaż... czy to na pewno jest halucynacja...?
Na pewno jest to świadectwo wielkiej miłości i wielkiego smutku. Rozpaczy, tęsknoty, żalu, które nie mogły pomieścić się w jednej, udręczonej duszy...
Piękne.

Podziwiam Twój talent.

Czerwono-Zielona

EDIT:
Podoba mi się też to, że mamy tu bohatera w formie nieistniejącej fizycznie postaci, czyli jest ten klimat nierealności zachowany, ale jednak nie jest to znana nam z serialu "klasyczna" halucynacja. To "coś" więcej. I to jest piękne.

Zrobiłam eksperyment. Postawiłam pod ten tekst bohatera, którego sama sobie wybrałam... Kobietę.
Ale nie bij! Chcę pokazać jak cudownie ten tekst jest uniwersalny.. W sensie treści, ma sie rozumieć, bo w sensie gramatycznym, to końcóweczki musiałam sobie oczywiście pozmieniać Ale nie było to trudne, bo obrazy same malują się przed oczami, bez względu na zakończenia niektórych wyrazów... Znów się spłakałam. Genialne.

PS. Taka drobna rzecz... Nie błąd broń Boże, ale coś, co jednak kazało mi się zauważyć Bo ja to taka czepialska potrafię być czasami Otóż w opisie ostatniej wizyty jest sformułowanie trzymasz go za dłoń - mam wrażenie, że to określenie lepiej pasuje do słowa "ręka" --> "trzymać kogoś za rękę", natomiast do "dłoni" - "trzymać czyjąś dłoń". Czyli byłoby: Trzymasz jego dłoń. Mam wrażenie, że tak brzmiałoby lepiej... Taka moja luźna propozycja


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Wto 4:59, 01 Cze 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:59, 02 Cze 2010    Temat postu:

I nie wiem, co odpowiedzieć. Kompletnie.
Przepraszam więc za to, że moje odpowiedzi będą... no, takie, jakie będą.

gehnn
Łaskawie wybaczam Ci to, że nie lubisz QaF, niech stracę
Zacznę od tego, że lotu muchy, jak i w ogóle całego tego akapitu, miało nie być. Kasowałam go kilka razy, ale za każdym razem niemal po chwili wklejałam na nowo, bo mi go brakowało. Cieszę się więc, że i Ty też uważasz, że ten fragment jest w porządku
Piosenkę przesłuchałam. Nigdy nie szukałam utworów Placebo, więc dałaś mi powód I obejrzę niedługo Amelię, też mam powód w końcu.

Dziękuję i pozdrawiam

*

Nitka
Mówiłam Ci, że jak ktoś bardzo się uprze, to zaliczy i do death!fika, nie mówiłam, że to akurat taki fik
Co do tamtego akapitu: niby nic konkretnego i dosłownego w nim nie ma, a ile ja się namęczyłam
Uznałam, że te drobne gesty są ważne, bardzo ważne. Dlatego czasem na siłę siedziałam i wyobrażałam sobie, jaki może być kolejny kroczek, punkcik.

Dziękuję
*

Czerwono-Zielona
Hm, może faktycznie i powinno być Trzymasz jego dłoń. Czepiaj się śmiało, sama na to bym nie wpadła, dzięki
Ależ nie mam zamiaru bić! Jestem wręcz... dumna z siebie, jakkolwiek to nie brzmi, że udało mi się napisać tak uniwersalny tekst. Podziwiałam kiedyś osoby, które to potrafią, więc to dla mnie ogromna radość, gdy czytam, że i mi wyszło.
Nie chciałam narzucać nikomu postaci, bo, może już pisałam, każdy ma inne wyobrażenie o tym, jak zachowywałby się House, Wilson, czy ktokolwiek inny, gdy cierpi po stracie bliskiej mu osoby.
House'a z halucynacjami również lubiłam, tak przy okazji


Naprawdę miło mi się czyta, gdy widzę, że każdy ma swoją interpretację co do tego, kto jest "żyjący", kto nie. Dziękuję Wam wszystkim


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Izoch dnia Śro 15:00, 02 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin