|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:34, 14 Wrz 2008 Temat postu: Wilson's Heart AU [M] |
|
|
Kategoria: friendship
Zweryfikowane przez Richie117
Cytat: | Pewnie zaprzeczycie przez grzeczność, ale to tragedia, pisana na kolanie (dosłownie i w przenośni), która nigdy nie miała ujrzeć światła dziennego... Jednak wczorajszy fik Katty tak bardzo wyprowadził mnie z równowagi, że nie mogłam się powstrzymać...
A zatem:
Wątek fika mocno przeterminowany. Opiera się na mojej teorii (z gruntu nierealistycznej) na temat czterech fotek promujących 4x16 (kto nie pamięta, o co chodzi - [link widoczny dla zalogowanych]), która wisi gdzieś na forum.
Enjoy :smt003 |
***
Od godziny stał przy oknie, bezmyślnie wpatrując się w przestrzeń.
Poprzedniego ranka świeciło słońce. Poprzedniego ranka był szczęśliwy, że jego najlepszy przyjaciel wyszedł niemal bez szwanku z wypadku, którego mógł nie przeżyć. Poprzedniego ranka cieszył się na myśl, że po ciężkim dniu wróci do domu, do swojej Amber i spędzi z nią przyjemny wieczór, bo ona zawsze potrafiła sprawić, że było mu przyjemnie... Poprzedniego ranka nie chciał o niczym wiedzieć.
Wszystko się zmienia.
Teraz padał deszcz w najbardziej melancholijny ze wszystkich możliwych sposobów. Teraz miał wrażenie, że przygniatają go wszelkie nieszczęścia tego świata, na czele z tym, że jego najlepszy przyjaciel jest w śpiączce, za którą – cokolwiek by mu nie powiedzieli – on, James Wilson, ponosił winę. Teraz jego Amber leżała nieprzytomna kilka pięter niżej, a on wiedział, że nie będzie już „przyjemnych wieczorów”. Bo teraz wiedział już wszystko.
Wiedział, że jego najlepszy przyjaciel poszedł się upić, sam, bo nie chciał już dłużej zmuszać Wilsona do wybierania pomiędzy nim a Amber. Wiedział, że tylko za sprawą alkoholu House zmienił zdanie i zadzwonił do niego, bo Wilson był jedyną osobą, którą zawsze mógł poprosić o pomoc. Wiedział, że Amber manipulowała nim od pierwszej minuty ich znajomości, a jej pomysł z pojechaniem po House'a był tylko kolejnym wybiegiem, którym chciała uświadomić Wilsonowi, że House nie jest dobrym materiałem na przyjaciela. Wiedział, że gdyby Amber zawiadomiła go o telefonie House'a, pojechałby po niego i, takim czy innym sposobem, zaciągnąłby House'a do swojego samochodu i bezpiecznie odstawił na jego własną kanapę.
Nie wiedział tylko jednego: Co dalej?...
Zorientował się, że nie jest sam, kiedy zobaczył jej odbicie w szybie. Cuddy. W tej chwili nie chciał z nikim rozmawiać, a z nią szczególnie. Czuł, że jest na niego wściekła, chociaż starała się tego nie okazywać. Nie miał jej tego za złe – sam był na siebie wściekły, że uczucia odebrały mu zdrowy rozsądek i dlatego zmusił House'a (bo przecież wiedział, że mu nie odmówi), żeby ryzykował swoim życiem...
- Wilson?... - usłyszał jej ciche pytanie, ale pomyślał, że jeśli nie zareaguje, to Cuddy odejdzie.
Cuddy miała jednak inne plany. Podeszła bliżej do niego. - Powinieneś być na dole...
Milczał chwilę, zanim odpowiedział: - Wiem...
- ...ale... - nie ustępowała Cuddy.
Wilson westchnął z rezygnacją. Może jeśli powie prawdę, Cuddy da mu spokój? – Nie mogę być w dwóch miejscach jednocześnie, więc wybrałem trzecie wyjście.
Odbicie Cuddy skinęło głową. Ale mina administratorki nadal była nieustępliwa. - Chciałam ci powiedzieć, że Amber jest już przytomna. House miał rację, leki, o których mówił, zadziałały. Wygląda na to, że wszystko będzie dobrze.
- Wątpię... - mruknął Wilson i w końcu odwrócił się do Cuddy.
Cuddy cofnęła się gwałtownie, widząc jego bladą twarz.
Wilson patrzył na nią przez chwilę, a potem spuścił wzrok. - Co z Housem?
Cuddy zrobiła krok w jego stronę, ale powstrzymała się przed wyciągnięciem ręki, żeby go dotknąć. - Wciąż bez zmian. Jego zespół go pilnuje. Foreman jest zdania, że nie doszło do poważnych uszkodzeń mózgu. Ale pewność będziemy mieli wtedy, kiedy się wybudzi...
- Jeśli... - wymamrotał ledwie słyszalnie Wilson.
- James... - Wilson wzdrygnął się, słysząc swoje imię padające z jej ust. - Nie wolno ci tak mówić. Znasz House'a... On się tak łatwo nie podda...
Cuddy pozwoliła sobie położyć dłoń na ramieniu onkologa, ale on odtrącił ją i odwrócił się z powrotem do okna. - On mnie znienawidzi... - wyszeptał.
Cuddy złapała go za rękę i zmusiła, żeby na nią spojrzał. - Wiesz, że to nieprawda. On cię rozumie. On zawsze cię rozumie – powiedziała z naciskiem.
Wilson spojrzał jej w oczy. Chciał w to wierzyć. Naprawdę. Niczego nie pragnął tak bardzo, jak wierzyć, że Cuddy ma rację.
- Co ja mam teraz zrobić? - zapytał cicho, głosem pełnym bezradności.
W odpowiedzi Cuddy otoczyła go ramionami i trzymała mocno, dopóki Wilson nie oddał uścisku.
- Zrób to, co uważasz za słuszne – powiedziała w końcu, uspokajająco gładząc Wilsona po plecach. - Wiem, że podejmiesz dobrą decyzję.
Trzymała go jeszcze przez chwilę, a potem odsunęła się odrobinę. Wilson patrzył z zamyśleniem w jakiś punkt za jej plecami i Cuddy z ulgą dostrzegła iskierki pewności w czekoladowych oczach.
Nagle Wilson wyprostował się i wziął głęboki oddech. Skinął głową w kierunku Cuddy i wyminął ją bez słowa w drodze do drzwi.
- Powodzenia, Wilson – szepnęła Cuddy, patrząc za odchodzącym onkologiem.
Wilson stał w korytarzu i patrzył na leżącą na łóżku Amber. Miała zamknięte oczy, ale wyglądała o wiele lepiej, niż kiedy widział ją ostatnim razem. Wiedział, że to, co robi jest właściwe, ale nie tak łatwo zmienić w kilka minut nawyki, wypracowane przez całe życie.
Wszedł do sali i zmusił się do uśmiechu, nagle czując na sobie wzrok Amber. Skinęła ręką, prosząc żeby położył się koło niej. Nie potrafił jej odmówić.
- Cieszę się, że przyszedłeś – uśmiechnęła się do niego lekko.
- Cuddy przyszła mi powiedzieć... Cieszę się, że nic ci nie będzie – powiedział zupełnie szczerze.
Dotknęła dłonią jego policzka, a kiedy odwrócił głowę w jej stronę, pocałowała go. Nie oddał pocałunku.
- Nie spytasz o House'a? - zapytał, kiedy zabrała dłoń.
- Jestem pewna, że wszystko z nim w porządku. Z nim zawsze jest wszystko w porządku... - odparła, patrząc pewnie na Wilsona.
Skinął głową, zachowując dla siebie odpowiedź, która cisnęła mu się na usta. Czuł jej dłoń na swojej ręce, ale nie spojrzał na twarz Amber, tylko wbił wzrok w ścianę.
- Wiesz, przypomniało mi się, co powiedziałaś niedawno. To, że muszę o siebie zadbać, że powinienem wybierać to, na czym mi naprawdę zależy – powiedział niemal obojętnie.
Dłoń, która jeszcze przed chwilą gładziła jego ramię znieruchomiała i poczuł na sobie badawcze spojrzenie, ale nie oderwał wzroku od ściany.
- Zrozumiałem, że miałaś wtedy rację. I postanowiłem wybrać – spojrzał na nią, jego oczy były ciemne od kryjącego się w nich zdecydowania. - Wybieram House'a. On potrzebuje mnie bardziej, niż ty. Wybacz.
Nie spodziewał się zobaczyć uśmiechu rozbawiania na jej twarzy, więc kiedy go dostrzegł, zaczął się zastanawiać, czy rzeczywiście powiedział to, co mu się wydawało.
Łagodny uśmiech nie zniknął z twarzy Amber, kiedy się odezwała. - Zawsze czułam, że on jest dla ciebie najważniejszy. Cieszę się, że wreszcie to do ciebie dotarło.
Wilson zamrugał ze zdziwieniem, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Idź już, James. Wiem, że wolisz być teraz razem z nim – szepnęła, ściskając jego rękę.
Skinął głową i zsunął się z jej łóżka. Wychodząc, czuł na plecach jej wzrok.
Sala House'a była na końcu tego samego korytarza. Wilson chciał biec, ale szedł wolno, sparaliżowany strachem o to, co tam zastanie. Zatrzymał się, widząc przez szklane drzwi, że Cuddy jest w środku. Pochylała się nad Housem. Zrobił jeszcze jeden krok i zobaczył, że House jest przytomny, ale nie patrzy na Cuddy, która ściskała jego rękę i coś do niego mówiła.
Wilson poczuł, że ściska mu się gardło. Czyżby Foreman się mylił? Był tylko jeden sposób, żeby się dowiedzieć...
Ostrożnie rozsunął szklane drzwi i wszedł do środka. Przez sekundę, która równie dobrze mogłaby trwać całą wieczność, nie działo się zupełnie nic, a potem House spojrzał na niego tymi niemożliwie błękitnymi, przenikliwymi oczami, a kąciki jego ust uniosły się lekko.
I Wilson już wiedział, że jego decyzja była słuszna.
~ end ~
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 3:30, 02 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
yourico
Richie Supporter
Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:01, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
ja wiem, że jestem nudna i przewidywalna i w ogóle... ale...
<b>JA CIĘ NORMALNIE KOCHAM RICHIE!</B> :smt007
Napiszesz kiedyś coś dalej? Ja wiem, że to zakończone i ślicznie jest i idealnie (gosh czemu on TAK nie zrobił w 4:16?!) ale nu wiesz... NIEDOSYT MAM! :smt003
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:09, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
<b>JA CIĘ NORMALNIE KOCHAM RICHIE!</B> :smt007
|
Podpisuję się pod tym.
Cudownie się to czytało!
piękne
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vicodin_addict dnia Pon 10:10, 15 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:25, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
To, że muszę o siebie zadbać, że powinienem wybierać to, na czym mi naprawdę zależy -I Wilson już wiedział, że jego decyzja była słuszna.- podoba mi się ładnie zakończyłaś romans Wilsona i Amber.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pattyczak
Pacjent
Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:54, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
I właśnie tak powinien się zakończyć IV sezon.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DJWero
Jazda Próbna
Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:32, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Super Fik!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:54, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
A ja odczuwałam deja vu. XD Już gdzieś coś takiego czytałam, choleeera, gdzie... A! To było moje! XD
Krótko mówiąc: great minds think alike, Richie, moja droga. Czuję się wielka, myśląc, że kiedyś wpadłam na podobny pomysł do Ciebie. Ha! Podnosi mi to samoocenę. XD
Śliczne. Lekko angstowe, mrau! I ta zgodność Amber - Jimmy, ty jesteś idiota chyba. NAWET Amber zauważyła, że House jest dla ciebie bardzo ważny, a do ciebie to socierało i docierało, i docierało, i...
^^
Gratulejszyns. XD
Katuś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:19, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
yourico, też Cię kocham :smt058
raczej wykluczam ciągnięcie tego ficzka :smt009 bo w ogóle nie miałam go pisać :smt016
a poza tym nie przychodzi mi do głowy nic oryginalnego, co miałoby się potem stać... :smt002
***
vicodin_addict - Ciebie również kocham :smt058
dzięki :smt003
***
motylek - bo tak się to powinno zakończyć. szkoda, że scenarzyści woleli namieszać :smt009
***
Pattyczak - no właśnie :smt003
***
DJWero - dzięki :smt003
***
Katty - nt skończonej liczby pomysłów już dyskutowałyśmy...
Cytat: | great minds think alike, Richie, moja droga |
omg... dzio pisze mi na gg dokładnie to samo! umówiłyście się czy co??? :smt002
Na początku myślałam, że Amber powinna powiedzieć coś innego, ale... Jak bardzo jej nie lubię, tak nie chciałam z niej robić ostatniej CTB :smt005
dzięki, Kat :smt058
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yourico
Richie Supporter
Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:39, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ja Ciebie bardziej <b>Richie</b>! :smt016
Nie mów mi tu, że 'nie miałaś' czegoś pisać... WSZYSTKO MASZ PISAĆ! :smt003
Nu... zasadniczo co do treści to też nie.. ale... nu wiesz... trochę fluffu i smuthu by być mogło... :smt004
*mruczy radośnie* i coś niecoś Ery! :smt016
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:46, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
yourico, niech Ci będzie :smt016
no w sumie racja... jak się miewa jeden pomysł na pół roku, to trzeba pisać wszystko :smt002
well, w oryginalnej teorii miało być slashowato, ale stwierdziłam, że oprę się pokusie
a "coś niecoś Ery" w wydaniu szpitalnym będzie w Gimme :smt003
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:58, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
wybrał dobrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:11, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
ceone, to nie ulega wątpliwości.
Brawo, Richie!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Any dnia Wto 17:12, 16 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:21, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
A, chciałam jeszcze wtrącić, że "niemożliwie błękitne" funkcjonuje już w moim słowniku jako zespolenie wyrazów. Wyszczerzyłam się, gdy zobaczyłam to w Twoim fiku. XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 18:13, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Boże!! Richie ja mam nadzieję, że ty wiesz jak bardzo Cię kocham
dziękuję Ci za tego fika i za te wszystkie co podsyłałaś mi podczas wakacji i w ogóle za wszystko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gora
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:00, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Dobre.
Bo to tak powinno wyglądać.
I wiem że jestem stronnicza
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:41, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
wszystkie Hilsonki są stronnicze - taka już nasza natura
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gora
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:47, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Ja się do bycia hilsonką nie przyznaję. Jeszcze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:49, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
więc co mam zrobić, żeby Cię ściągnąć na Hilsonową stronę mocy??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gora
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:55, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Jeszcze nie wiem D Ale jeszcze jeden dzień hilsonowego maratonu (Tylko jeden bo od środy studia ) i nie wiadomo co ze mną będzie :PPP
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:03, 17 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
aaaaaaaaaaa... znam ten ból...
ja też od środy wracam, po prawie rocznym urlopie... i JUŻ tęsknię za czasem spędzonym na beztroskim czytaniu fików...
buuu... byle do wielkanocy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gora
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:08, 17 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
"Do wielkanocy"... oraz każde "do piątku" :PPP
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|