|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:41, 24 Wrz 2008 Temat postu: Untitled. |
|
|
Kategoria: friendship
Zweryfikowane przez Richie117
Wychodzę z założenia, że każdy powinien mieć w swoim zbiorze coś zatytulowanego właśnie tak. Czyli właściwie nie-zatytułowanego. A przez "każdy" mam na myśli siebie. Nvm.
Takie coś powstało po kolejnym dniu z House S05E01. Takie moje luźne przemyślenia. Chociaż może "luxne" to nie ejst najlepsze slowo. Nieważne. Nie mogłam się powstrzyma, więc wstawiam.
Jako podkład muzyczny polecam Alexz Johnson - Skin. Bo użyłam jej slow i była kind of moją inspiracją. Albo Simple Plan - Untitled. Bo leciało zaraz po "Skin" i zainspirowało tytuł. Poza tym kocham tą piosenkę. Dobra, tyle we wstępie. Miłego czytania
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
I drift away to a place
Another kind of life
Take away the pain
I create my paradise
Siedział za biurkiem w swoim gabinecie. Siedział w nim prawdopodobnie ostatni raz. Cuddy dostała jego wypowiedzenie, decyzja zapadła. Nie, żeby bardzo tego pragnął, przyzwyczaił się do tego miejsca, do szpitala, do ludzi. Ale potrzebował zmiany. Chciał zapomnieć o bólu, o stracie, jakiej doświadczył, a widział, że W Princeton Plainsboro Teaching Hospital nie będzie mu to dane. Nie pośród tylu wspomnień. Nie z tymi ludźmi. Nie z nim.
Everything I've held
Has hit the wall
What used to be yours
Isn't yours at all
Tak bardzo chciał, żeby tamtego dnmia nie było, żeby te wydarzenia … żeby Amber wciąż żyła. Nie chciał obwiniać człowieka, którego uważał za przyjaciela, ale musiał przyznać, że było w tym też trochę jego winy, że gdyby nie upił się w tym barze i nie zadzwonił po niego … Przetarł oczy rękawem i spojrzał na drzwi tarasowe, za którymi tyle razy stał House, zazwyczaj po prostu patrząc na niego. Tak bardzo chciałby, żeby było jak dawniej, nawet bez Amber, tak bardzo chciał nigdy jej nie spotkać, nie zakochać się. Tak bardzo chciał.
Falling apart, and all that I'm asking
Is it a crime, am I overreacting
Znowu coś się psuło. Instynktownie czuł, że nic już nie będzie takie samo. Że nigdy nie będzie mógł już, od tak, po prostu, śmiać się z przyjacielem. Przypomniała mu się jedna ze wspólnie spędzonych wigilii. Jedli chińszczyznę, kupioną w drodze do domu diagnosty. Pamiętał blask szczęścia w błękitnych oczach. Pamiętał, jacy byli wtedy zadowoleni. Zadowoleni tylko z tego, że mogli pobyć ze sobą, porozmawiać.
Nagle podniósł się. Zaczął ciskać po całym gabinecie wszystkim, co miał pod ręką. Chciał pozbyć się emocji, chciał poczuć ulgę, chciał się na czymś wyżyć. Kiedy nie miał już czym rzucić, a wszystko leżało na podłodze, wyszedł z gabinetu. Nie mógł dłużej wytrzymać w szpitalu.
So what you had didn't fit
Among the pretty things
Never fear, never fear
I now know where you've been
Idąc korytarzem, myślał o House’ie. Zawsze wiedział o nim najwięcej, byli przyjaciółmi, mógł śmiało twierdzić, że był jedyną osobą, której House ufał. I która z nim wytrzymywała. Dlaczego więc za wszelką cenę chciał uwierzyć, że jedyna bliska mu osoba, która wciąż żyła, jest winna śmierci najważniejszej dla niego osoby? Dlaczego tak bardzo chciał go oskarżyć?
Braids have been un-tied
As ribbons fall away
Leave the consequence
But my tears you'll taste
Zorientował się, że krąży po korytarzu. Dokładnie tak, jak wiele razy szedł za House’em, który musiał pomyśleć nad diagnozą. Zatrzymał się koło jego gabinetu i ostrożnie zajrzał do niego.
House siedział za biurkiem ze spuszczoną głową. Zdawał się nie dostrzegać zaglądającego do gabinetu onkologa, zdawał się nie zwracać na to uwagi. Wilson zauważył, że House jest jakiś inny. Nie bawi się kulą bilardową, nie podrzuca piłki, nie slucha muzyki. Siedzi z głową podpartą dłońmi. Jego wargi, dostrzega James, drżą lekko, a jego policzki błyszczą. Wilson orientuje się, że House płacze.
I don't believe I'll be alright
I don't believe I'll be OK
I don't believe how you've thrown me away
I do believe you didn't try
I do blame you for every lie
When I look in your eyes, I don't see mine
Ten widok wstrząsnął nim. Cofnął się pod przeciwną ścianę I oparł o nią plecami. Teraz był już pewien, że nic nie będzie tak samo. Teraz, kiedy widział łzy na jego twarzy. Przecież House … on nigdy nie płakał. On zawsze był silny. Wilson nagle stracił ochotę na doszukiwanie się w njim winy. Nie chciał go obwiniać. Cholera, nawet jeśli była w tym jego wina … on żałował.
Falling apart and all that I question
Is this a dream or is this my lesson
Jego odejście nagle przestało mieć sens. Teraz już nie widział czemu odchodzi. Zaczął myśleć o tym bardziej, jak o ucieczce. Ucieczce przed bólem, przed słabością. Ucieczce przed czymś czego nie znał. Bał się, że po tym co zobaczył, nie będzie umiał sobie poradzić.
Widok łez miał by jego lekcją. Lekcją dość bolesną, tym bardziej, że Hosue był w tym wypadku autorytetem, był kimś, kto zawsze był silny, kto się nie poddawał. Czy łzy miały oznaczać, że własnie się poddał?
Oh, he's under my skin
Just give me something to get rid of him
I've got a reason now
Odszedł w stronę wyjścia za szpitala. Żałował, że to zobaczył. Żałował, że zakłócił jego prywatność, nawet jeśli zrobił to dyskretnie. Czuł się podle. Czuł, że jeśli nie wyjedzie z New Jersey szybko, nie będzie miał siły, by wyjechać w ogóle.
Ostatni raz oparł się o drzwi wyjściowe i spojrzał przez ramię do tyłu. Smutne oczy już wyrażały tęsknotę za tym miejscem.
Wyszedł. I nie chciał już tutaj wracać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:53, 24 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Tak bardzo chciałby, żeby było jak dawniej, nawet bez Amber, tak bardzo chciał nigdy jej nie spotkać, nie zakochać się. Tak bardzo chciał.
Piękne słowa...
Zadowoleni tylko z tego, że mogli pobyć ze sobą, porozmawiać.
Więc dlaczego te chwile nie mogą wrócić...? Jimmy, zastanów się..
Dlaczego tak bardzo chciał go oskarżyć?
No właśnie! Dlaczego?
Wilson orientuje się, że House płacze.
Właśnie, Wilson, ty kretynie. Przez ciebie.
Wilson nagle stracił ochotę na doszukiwanie się w njim winy.
No, wreszcie.
Tylko, vicodin, W NIM, nie w nijm
Widok łez miał by jego lekcją
Miał BYĆ
Czy łzy miały oznaczać, że własnie się poddał?
Mam nadzieję, że nie... Że z tych łez czerpie siłę...
Czuł, że jeśli nie wyjedzie z New Jersey szybko, nie będzie miał siły, by wyjechać w ogóle.
I po co wyjeżdżać?! Skoro już dostałeś największy dowód tego, że House'owi na tobie zależy, czemu wyjeżdżasz?
Vicodin_addict, naprawdę, piękny tekst.
Smutne zakończenie - szkoda, ale nie wszystko kończy się happy endem. Miejmy tylko nadzieję, że w serialu będzie inaczej.
pozdrawiam, any.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karola
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:58, 24 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Zobaczylam lzy Hosea i cale opowiadanie, chyba tylko ty potrafisz sprawic ze tak realistycznie wszystko widze jakbym tam stala (chociaz z reguly umiem sobie wyobrazic wszystko co zechce). Twoje opowiadania sa przesycone roznymi emocjami i piekne, nie jestem w stanie napisac nic b konstruktywnego. Pare litrowek bylo, ale nie bede sie czepiac.
pozdrawiam:)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Karola dnia Śro 19:01, 24 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:39, 24 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Mhm, refleksja do 5x02 - nic dziwnego, ze House "looks sad", skoro ów pamiętny wieczór tak się zakończył. Dobre. Lubię czytać opowiadania z perspektywy Wilsona, o wiele łatwiej mi "wejść w jego skórę" - paradoksalnie, moje serce obstaje przy Housie i jego racjach.
Ładne. I nie... House się nie poddał. House po prostu rozpacza, rozpacza, ale się nie poddał.
Literówki przede wszystkim, jeśli chodzi o stronę techniczną. Ale ładne. (Opowiadanie, nie literówki.)
Kat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:55, 25 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
pokazałaś zakończenie odcinka pierwszego z obecnego sezonu. smutne ale wyrażało jego uczucia. piękne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:11, 25 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
piękne :<
wzruszyłam sie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madziax
Fasolka
Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: puszka Pandory Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:08, 26 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
smutne.
Wyszedł. I nie chciał już tutaj wracać.
omg. Łezka się człowiekowi kręci
b. ładne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|