|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dzio
Moderator
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 14:31, 29 Lip 2008 Temat postu: Things To Do Before You Die [tłumaczenie] [+13] |
|
|
Kategoria: friendship (pre-slash)
Tytuł może nieco depresyjny, ale fik jest z gatunku tych mocno rozrywkowych i całkowicie rozbrajających. :smt003 :smt003 :smt003
Jest to również kolejny przetłumaczony przeze mnie fik z samoprzylepnymi karteczkami w roli głównej (drugi to "He Will Walk With The Immortal" w Huddzinkach, jakby ktoś był uczulony na tego shipa, to lecieć i czytać, bo on bardzo mało Huddzinkowy jest). Trafiłam przypadkiem i nie mogłam się powstrzymać. :smt003
Oryginał został napisany przez thedeadparrot i można go przeczytać [link widoczny dla zalogowanych].
Enjoy. :smt003
***
Rzeczy Do Zrobienia, Zanim Umrzesz
***
Wilson budzi się pewnego ranka i znajduje House'a przeszukującego jego rzeczy.
- Co ty robisz? - pyta zaspanym głosem.
- Szukam twojej listy - odpowiada House, otwierając i zamykając szuflady Wilsonowej komody i grzebiąc w środku.
Wilsonowi zasadniczo wydaje się, że zazwyczaj jest na bieżąco, ale ten komentarz kompletnie go dezorientuje. - Jakiej listy?
- Raczej żałosnej listy rzeczy, które chcesz zrobić, zanim umrzesz. Nie jestem pewny, czy wciąż ją masz; mogłeś ją gdzieś zgubić w okolicach rozwodu numer dwa, ale jesteś typem faceta, który by ją zatrzymał z sentymentu. - House przegląda szufladę ze skarpetkami Wilsona, po czym rusza korytarzem do jego gabinetu.
Wilson, który nie za bardzo chce zostawiać House'a bez nadzoru, biorąc pod uwagę, że jego przyjaciel kompletnie ześwirował, idzie za nim. - Co cię w ogóle obchodzi moja lista?
House znajduje biurko Wilsona i zaczyna otwierać i zamykać szuflady, przeglądając jego papiery, co martwi go tylko odrobinę mniej, niż House grzebiący w jego ubraniach. - Wiedziałeś, że średnia przewidywana długość życia w Stanach Zjednoczonych wynosi obecnie siedemdziesiąt siedem lat?
Wilson przeciera ręką czoło i myśli o słodkich kotkach. W ten sposób jest w stanie opanować chęć zamordowania House'a gołymi rękami. - Co to ma wspólnego z czymkolwiek? - pyta, mając przy tym niepokojące wrażenie, że House ma plan. House z planem jest niebezpieczny.
House przerywa na moment, żeby posłać mu uśmieszek i Wilson zastanawia się, czy powinien zacząć inwestować w podziemne bunkry w Europie Wschodniej, bo to jest House'owy uśmieszek pod tytułem "Jasne, że mam plan, a ty go będziesz nienawidzić". Wilsona odrobinę przeraża ten uśmieszek. - Cóż, biorąc pod uwagę, że dziś są twoje trzydzieste ósme i pół urodziny, pomyślałem, że możesz mieć ochotę rzucić okiem na twoją listę. Zabrać się za kryzys wieku średniego.
Wilson znowu pociera czoło i koncentruje się na kociakach. Dołóżmy kilka szczeniaków. Potrzebne mu dodatkowe wsparcie. - House... - mówi.
Ale House już przepchnął się obok niego i jest w połowie schodów na dół, zanim Wilson dochodzi do drugiego słowa.
Powstrzymuje się przed walnięciem głową w ścianę. To jeszcze nie koniec, wręcz przeciwnie.
Zwłaszcza, że listy tak naprawdę nie ma.
Kiedy Wilson dociera do pracy, zamyka się w swoim biurze i robi co może, żeby unikać House'a, choć nie udaje mu się to tak, jakby chciał, bo drzwi na balkon nie mają zamka, a Wilson nie może odłączyć telefonu.
Po jednym, bardzo głośnym telefonie, dopytującym się, czy uprawiał już seks na plaży, Wilson postanawia ukryć się w pokoju socjalnym Onkologii, bo ma on tylko jedne drzwi - z zamkiem, i zadziwiająco łatwo tam symulować zrywające się połączenie albo umierającą baterię.
Przysypia na kanapie, uświadamiając sobie, że trzydzieści osiem i pół jest dużo bardziej do dupy, niż trzydzieści osiem.
House'owi w jakiś sposób udaje się zostawić w ciągu nocy pudełko zielonej farby do włosów na biurku Wilsona, razem z jasno-żółtą samoprzylepną karteczką, która głosi "#25 - ufarbować włosy na dziwaczny kolor".
Wilson knuje zemstę, ale postanawia zatrzymać farbę. Nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać.
Ponieważ House już ustanowił reguły gry, Wilson dochodzi do wniosku, że równie dobrze może się przyłączyć i zobaczyć, jak daleko z tym zajdą. Następnego ranka rusza do biura wyjątkowo wcześnie, kiedy słońce ledwo wychyla się znad drzew, żeby mieć wystarczająco dużo czasu na przygotowania.
Zwlekanie się z łóżka jest wybitnie nieprzyjemne, ale stwierdza, że było warto, kiedy House wpada do jego biura trzymając w jednej ręce niebieską karteczkę ze słowami "#15 - zrobić komuś numer z pierdzącą poduszką", a w drugiej wspomnianą poduszkę, pomalowaną na maskującą czerń z jednej strony.
Od tego momentu zaczyna się wojna na całego.
Jest broszura lokalnej firmy organizującej skoki spadochronowe, z karteczką głoszącą "#43 - wyskoczyć z samolotu". Wilson przewraca oczami i zrywa oba kawałki papieru naraz. Wyrzuca karteczkę, ale broszurę chowa obok farby do włosów.
Później, pod wpływem chwilowego kaprysu, Wilson przykleja ręcznie narysowany bilet na samolot do Indii na podświetlanej tablicy House'a. Pod spodem jest napisane "#21 - zobaczyć Taj Mahal" i kiedy kilka dni później przychodzi do niego pocztówka ze zdjęciem Taj Mahal o świcie, kamienie pokolorowane na czerwono przez słabe światło, Wilson jest tak wzruszony, że nawet się później nie nabija z House'a. Zamiast tego wysyła House'owi maila z tematem "#34 - pojechać na Alaskę w lecie" i linkiem do filmiku, pokazującego zaśnieżone góry i bezgranicznie słoneczne dni. Nigdy już o tym nie rozmawiają.
Piątego dnia House tapetuje przednią szybę jego Volvo reklamami bardzo drogich, włoskich samochodów, a pod wycieraczkę starannie wetknięta jest żółta karteczka, "#2 - kupić absurdalnie drogi samochód". Pozbycie się tego wszystkiego zajmuje Wilsonowi pół godziny i zmusza go do niezdarnego skakania przez maskę.
Jednej nocy odtwarzacz CD House'a z niewyjaśnionych przyczyn zaczyna wypluwać z siebie bardzo głośny swing o czwartej nad ranem (całkowicie przez przypadek) i kiedy House wstaje, żeby coś z tym zrobić, znajduje książkę "Jak tańczyć swinga" z karteczką mówiącą "#7 - nauczyć się tańczyć swinga" przyklejoną do okładki. Narzeka później głośno w gabinecie Wilsona, ale Wilson udaje niewinnego i nie mówi House'owi, że chciał się nauczyć odkąd miał dwanaście lat, ale nigdy się za to nie zabrał.
Kiedy dochodzą do "#16 - wreszcie obejrzeć w całości Lawrence'a z Arabii", Wilson siedzi na kanapie House'a, popija piwo i myśli, że może to nie będzie takie straszne, obserwując Petera O'Toole'a biegającego po ekranie. To uczucie trwa do karteczki z numerem #47, kiedy House wywabia go na dach PPTH późnym wieczorem obiecując mu ciasteczka, a zamiast nich zostawia karteczkę na krawędzi "#47 - udawać, że jestem Leonardo DiCaprio w Titanicu", na co Wilson przewraca oczami, ale i tak wspina się na skraj dachu i zamyka oczy, żeby poczuć wiatr na twarzy.
Po jakimś czasie Wilson zdaje sobie sprawę, że nie da się przeczekać House'a w takiej psychologicznej wojnie i idą razem na lunch po wyjątkowo emocjonującym poranku, kiedy Cuddy kazała Wilsonowi przyjść do swojego biura, domagając się wyjaśnienia, czemu House dał jej karteczkę, na której było napisane "#11 - złapać Cuddy za tyłek" i nalegał, że to wszystko wina Wilsona, a on tylko działa w jego imieniu. Wilson odwdzięczył się kreatywnym arcydziełem (zgodnie z zaleceniem "#17 - napisać powieść"), które zostawił na biurku House'a.
Arcydzieło głosiło:
Marudny Dupek: Powieść
autorstwa Jamesa E. Wilsona
Był sobie marudny dupek o imieniu House. Był wredny i wszyscy go nienawidzili. Jednego dnia przedawkował Vicodin i umarł. Nie było to takie bardzo smutne.
KONIEC
Wilson żałuje, że nie mógł zobaczyć miny House'a, kiedy to czytał, ale przynajmniej Chase stwierdził, że była bezcenna.
Podczas lunchu Wilson próbuje wynegocjować zaprzestanie działań zbrojnych. - Kiedy to się skończy? - pyta, bo naprawdę zaczynają mu się kończyć pomysły.
House przewraca oczami i mówi do Wilsona takim tonem, jakby zwracał się do wyjątkowego idioty. - Kiedy skończy się lista.
Wilson powstrzymuje się przed jęknięciem. - Nigdy się nie skończy! Nie ma żadnej listy! Jedyna lista, jaka istnieje, jest w twojej głowie! - Wilson wie, że House nie może tego ciągnąć w nieskończoność. W końcu się znudzi, znajdzie jakiś nowy i twórczy sposób na znęcanie się nad Wilsonem. Ale do tego czasu Wilson będzie musiał się pilnować. Kociaki, myśli Wilson. Kociaki.
House tylko uśmiecha się porozumiewawczo i wkurza Wilsona do tego stopnia, że Wilson przykleja karteczkę ("#14 - zjeść samemu cały swój lunch") do jego ręki, kiedy jego palce wędrują niebezpiecznie blisko Wilsonowych frytek. To prowadzi do dyskusji, czy liczy się, jeżeli Wilson zrobił to choć raz wcześniej w swoim życiu i ostatecznie Wilson wstaje od stołu nie osiągając nawet tymczasowego zawieszenia broni.
Następnego dnia House zostawia u niego kazoo [1], razem ze znajomą, samoprzylepną karteczką. Na tej jest napisane, "#5 - nauczyć się grać na instrumencie muzycznym" i Wilson wykorzystuje okazję do zrealizowania "#36 - skomponować utwór muzyczny", w czasie, gdy House próbuje się zdrzemnąć w jego biurze.
House'owi średnio się to podoba.
Zabawa kończy się w słoneczny, wiosenny dzień, kiedy siedzą razem na balkonie (na House'owej połowie) i robią sobie przerwę. Obok niego House jest zaskakująco zrelaksowany, narzekając na pacjentów i aż nazbyt znajome dźwięki obmywają Wilsona, kiedy słucha i chłonie je, razem z odgłosami wiatru szeleszczącego w drzewach i samochodów na parkingu. Kawały zaczynają powoli zanikać, przerwy między nimi stają się dłuższe (a Wilson nigdy nie będzie miał spokoju po tym, co wygadywał w trakcie "#37 - konkurs picia przy Pulp Fiction". Nie zdawał sobie sprawy, że w filmach Tarantino ludzie aż tak klną.).
Myśli o tym, że może powinien być bardziej spięty niż jest, wiedząc, że ma w swoim arsenale atutową kartę, że ten manewr musi rozegrać bezbłędnie, ale przygotował się na ten moment, zorganizował wszystko z myślą o tej okazji.
Wszystko jest perfekcyjnie zsynchronizowane, kiedy House, jak zwykle zgarbiony i oparty o murek, prostuje się ze swojej zwyczajowej pozycji. Prawie jak w zwolnionym tempie - House prostujący plecy, obrót jego ciała, sposób, w jaki otwiera usta, żeby coś powiedzieć, odsłaniając klatkę piersiową tak, że Wilson może przykleić ostatnią karteczkę do jego t-shirta i nachylić się do pocałunku, nie dając House'owi czasu na zauważenie słów - "#1 - zaryzykować".
KONIEC
***
[1] - kazoo to taki śmieszny instrumencik muzyczny, o którym możecie sobie przeczytać więcej [link widoczny dla zalogowanych]. Pamiętacie Jozina z Bazin? To właśnie było to dziwne skrzeczące coś. :smt005
***
I jak? :smt003
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dzio dnia Wto 14:39, 29 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
eletariel
Elf łotrzyk
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:53, 29 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Cudowne^^ Pomysł rewelacyjny, tłumaczenie świetne<brawo>
Choć przyznam, że (przynajmniej mi) ciut lepiej by się czytało, gdyby narrator mówił w czasie przeszłym niż teraźniejszym.
Ale jak by nie było, jest wspaniale:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dzio
Moderator
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 15:01, 29 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Też wolę czas przeszły, ale oryginał jest napisany w teraźniejszym, więc nie miałam wyjścia niestety...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brandy
Student Medycyny
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:52, 29 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Ale fajne ryzyko :smt003 Opłacało się :smt003 Słodki jest ten fick, chociaż rzeczywiście ta narracja jakoś mi nie przypasowała :smt002
A tłumaczenie jak zwykle świetne :smt001
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasinka
Endokrynolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a kto to wie? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:54, 29 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
OMG OMG OMG!!!! Skąd Ty bierzesz takie rzeczy!? Ten fik był boski! Trzeba przyznać- oplułam monitor ze śmiechu! Karteczkowa wojna była po prostu powalająca! Dawno nie czytałam czegoś tak lekko napisanego (nie licząc tego czasu teraźniejszego, który brzmiał co najmniej dziwnie) i tak świetnie przetłumaczonego! Wspaniale!
"Arcydzieło" Wilsona- spadłam z krzesła!:smt043
Albo Titanic na dachu! I myślenie o kotkach... :smt005 :smt005
No i ta końcówka
Wilson może przykleić ostatnią karteczkę do jego t-shirta i nachylić się do pocałunku, nie dając House'owi czasu na zauważenie słów - "#1 - zaryzykować". Się wzruszyłam, cudeńko! :smt007 :smt003 :smt003 :smt003
Powala! Śmiechem oczywiście...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dzio
Moderator
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 17:36, 29 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
<k> Autografy później, nie pchać się do szatni...
Epickie dzieło Wilsona to był chyba mój ulubiony kawałek tego fika, no oprócz przekrętu w ostatniej scenie, ma się rozumieć.
A ja to biorę z FanFiction.Net. Grzebanie w dziale Ulubione na profilach dobrych autorów daje ciekawe rezultaty. Polecam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:28, 29 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
cudowny, ten występ jako dicaprio , i myślenie o pieskach i kotkach . coś zabawnego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:14, 30 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Prześliczne. Karteczkowa wojna wspaniała. Pomijając oczywiście #1 - który kocham z wiadomych powodów - najbardziej podobały mi się #47, #17, #21 (bo kocham Indie!) i #14. Tłumaczenie jak zwykle bardzo dobre. A co do czasu teraźniejszego... Ja tam nic nie mam. Popełniłam kiedyś dziło w drugiej osobie i w czasie teraźniejszym i musze przyznać, że - nawet, jeśli nie jest łatwo czytać - świetnie się pisze.
Gratuluję świetnego wyboru tekstu i pieknego tlumaczenia!
Kat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:51, 30 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Pomysł cudowny. Wykonanie jeszcze lepsze. Bravissimo ;*.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gora
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:38, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
#1 - jestem przeciwniczką ich razem, ale czasem można
#21 i #34 - po prostu... śliczne
#47 a jednak to zrobił
#11 - hmmm czyje to były pragnienia? ;>>>
#5 i #36 zemsta bywa słodka
#37 sama jestem ciekawa co on wygadywał D
Czyli generalnie na plus Takie krótkie, miłe i odprężające
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cudna :D
Student Medycyny
Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:13, 23 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Powieść zwala z nóg.
Też chciałabym zobaczyć minę House'a jak to czytał. Końcówka świetna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HannahLove
Student Medycyny
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mieszkanko wśród własnych gwiazd :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:45, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
#1- Oczywiście najlepsze!!
#47 - udawać, że jestem Leonardo DiCaprio w Titanicu- Wilson wypadł w tym lepiej od DiCaprio!
CUDOWNIE!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Acid
Pacjent
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:15, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Tłumaczenie sprawiło, że przez dobrych parę minut po prostu leżałam na biurku, turlając się ze śmiechu. A ,,powieść'' Wilsona, bezcenna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Magsia
Pacjent
Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: BBa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:59, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
bardzo przyjemne i lekkie opowiadanie, a końcówka- genialna ^^ aż się wzruszyłam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
andzelika
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:28, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Powieść Wilsona na pewno byłaby szaleńczo ciekawa szkoda, że zakończyła się po paru zdaniach:(
Mina House'a na pewno była bezcenna (pewnie spodziewał się innego zakończenia)
Mam nadzieję, że jeszcze coś napiszesz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|