|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Muniashek
Endokrynolog
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd <- Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:26, 10 Sty 2010 Temat postu: The Down Low - alternatywa ;) [M] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez autorkę
Od autorki: Bo nowy zwiastun jest zbyt nadziejodajny. I, bo rozmowy nocą na gg potrafią inspirować
Well, if I can. Dedykuję tego fika wszystkim Hilsonkom, żeby zawsze miały tę nadzieję co do Hilsona
Nie wiem, czy weryfikacja dobra, jak nie to proszę o poprawkę
Aaa, wszelkie błędy można mi wytykać tutaj Już zmienione wg bety Nietykalnej, ale może jakieś błędy zostały, enjoy
Ostrzeżenie: Spojler do 6 sezonu!!!
***
Wpakowali się do nowego mieszkania z pierwszą turą kartonów. Za nimi już szli robotnicy, którzy pomagali im w przeprowadzce. To wciąż była pusta przestrzeń, na środku salonu tylko stał jeden fotel, ale każdy z nich czuł rosnącą ekscytację, a gdy spojrzeli na siebie, nie mogli powstrzymać uśmiechu.
Tak, wreszcie wprowadzali się do wspólnego mieszkania. Koniec ze ściskaniem się w małym mieszkanku Wilsona, czy też jeszcze mniejszym House’a. Koniec ze spaniem któregoś z nich na kanapie. Nie musieli więcej gnić w tych klitkach. To była krzepiąca myśl. Znowu na siebie spojrzeli i niemal wybuchnęli śmiechem z radości, wyobrażając sobie, co będą robić, gdy już będzie po wszystkim.
House nie bez powodu zamieszkał u Wilsona po powrocie z Mayfield. Owszem, musiał być pilnowany, żeby nie skusić się na Vicodin, ale to była niezła przykrywka. Obydwaj też zrozumieli, że mieszkanie osobno nie ma najmniejszego sensu. I tak niemal każdą noc spędzali razem, a w czasie przerwy na odwyk zdążyli już niemiłosiernie się za sobą stęsknić.
Musieli wręcz zamieszkać razem. Gdy House wrócił z Mayfield, wziął tylko najpotrzebniejsze rzeczy ze swojego mieszkania i od razu pojechał do Wilsona. Ta noc była jedną z gorętszych w ich życiu.
Oczywiście zdarzały im się kłótnie, nie raz. House lądował najpierw na kanapie, potem, po długich dyskusjach, w starej sypialni Wilsona i Amber. Wtedy też odkrył, że jego przyjaciel wciąż tęskni za swoją byłą dziewczyną. To bolało, owszem.
To była jedna z ich dłuższych kłótni. Najpotężniejsze odbywały się wieczorami, za dnia szpital, który był miejscem publicznym, skutecznie ich hamował, a potem mieli „dalekie dni”. To przez House’a, ciężko mu było z dnia na dzień kontrolować emocje, które wciąż się zmieniały. Potrzebował też czasami odpoczynku od Wilsona.
Ostatecznie House z trudem pogodził się, że Amber, przynajmniej przez jakiś czas, jeszcze będzie im towarzyszyć. Wtedy też Wilson chciał oddać płat wątroby swojemu przyjacielowi. Kolejna kłótnia, kolejne zadane rany.
„Jeśli umrzesz, zostanę sam” – to były słowa wyjątkowo raniące dla obu. Wilson czuł wyrzuty sumienia z powodu przyjaciół (zarówno jednego, jak i drugiego), House natomiast zdał sobie sprawę, że to prawda: oprócz onkologa nie miał na tym świecie nikogo.
Wilson naprawdę się ucieszył, gdy ostatnią osobą, jaką zobaczył przed operacją, był House. Poczuł wtedy niesamowity spokój, że nic złego się nie stanie, bo diagnosta czuwa nad nim, niczym Anioł Stróż.
Tę samą radość poczuł James, gdy pierwszą osobą po operacji, jaką zobaczył, był również House. Diagnosta czuwał nad nim całe dnie i noce, czekając aż się obudzi. A potem został, żeby zabawić onkologa rozmową i pozwolić mu choć na jakiś czas zapomnieć o bólu. Ciągle w szpitalu czynili dwuznaczne gesty i nie mogli się doczekać, aż znajdą się w swoim mieszkaniu, sam na sam.
W trakcie tego pobytu w szpitalu zdecydowali się wreszcie na kupno większego mieszkania. Być może złośliwie „ukradli” je Cuddy i Lucasowi, ale z drugiej strony naprawdę im się spodobało.
I właśnie teraz siedzieli razem na kanapie, wszyscy robotnicy już poszli, był wieczór. Za oknami piękny widok na miasto, gdyby nie zasłony. Oglądali razem telewizję, bezwiednie trzymając się za ręce. Raz po raz spoglądali na siebie z czułością.
Wszystko byłoby później pięknie, gdyby nie pewna kobieta. Nie napiszę imienia, bo ono jest mało ważne…
Kobieta ta była z natury podstępna. Okręciła sobie obu wokół palca, wydawało im się, że ją kochają. To doprowadziło do ich najostrzejszej kłótni, ponadto każdy z nich cierpiał.
Wydawało się, że piękny romans dobiegł końca, chociaż wyglądał naprawdę cudownie.
Pewnego dnia, aby ich do końca skłócić, ta kobieta zaprosiła obu na jedną kolację. Żaden z nich nie wiedział, że drugi tam będzie. Wilson planował się oświadczyć, House natomiast nic szczególnego.
Obydwaj nie widywali się w domu. Wilson zawsze wychodził, kiedy House jeszcze spał, a diagnosta wracał, jak onkolog już spał. W szpitalu unikali się jak ognia. Ostatecznie doszło do tego, że naprawdę dawno się nie widzieli.
Gdy zobaczyli się w restauracji, początkowo obaj poczuli gniew i zazdrość na siebie nawzajem. Wilson jednak przyhamował, jako pierwszy, w końcu chciał się oświadczyć…
Doszło do ostrej wymiany zdań. Kobieta patrzyła na to z fascynacją i satysfakcją, te jednak stawały się coraz słabsze, gdy lekarze zaczęli wspominać. Na twarzy House’a wykwitł ironiczny uśmiech, gdy zauważył Wilsona wyjmującego pudełko z pierścionkiem zaręczynowym w środku zapewne. Kobieta znowu czuła satysfakcję.
„Gregory House” – House zwrócił głowę w stronę onkologa, spodziewając się pytania… Pytania o to, czy zostanie świadkiem zaręczyn, oczywiście.
Pudełko zostało otwarte. „Czy wyjdziesz za mnie?” Jedyną odpowiedzią było głośne „WOW”. Po chwili jednak zainteresowany powiedział „Tak”.
Kolejna noc była gorąca. Po powrocie do domu przyjaciele, a raczej zaręczeni, nie mogli powstrzymać zbierającego się od jakiegoś czasu pożądania.
Na podłodze od drzwi leżały kolejno buty, kurtki, koszule, spodnie, a w tym momencie obaj zdejmowali sobie nawzajem bokserki. Oddychali głośno, zaczerpywali tchu w przerwach między pocałunkami.
Owe bokserki znaleźć można było po chwili pod blatem kuchennym, obaj natomiast leżeli nadzy na nim. Światło zgaszone, zasłony niezasłonięte… Gdyby któryś z przechodniów stanął i spojrzał w ich okno, z pewnością miałby na co patrzeć. Nie słyszałby jednak, gdy w momencie dojścia obydwaj wykrzyczeli swoje imiona nawzajem.
Od tego dnia nie mieli więcej poważnych kłótni.
~the end.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Muniashek dnia Wto 1:28, 12 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
baby
Neurochirurg
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:57, 12 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
ah, oh i eh
może nie do końca taka ze mnie hilsonka, ale bardzo mi sie podobało.
wena życzę,
baby
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 3:51, 13 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Munio, świetna alternatywa, marzy mi się, żebyśmy doczekały tego w serialu, najzabawniejsze, że jeszcze nie wiem, co dokładnie się wydarzy w odcinku, bo obejrzę go dopiero za kilkanaście minut, bo porządkuję sprawy na forum
Co do błędów, nie zauważyłam, ale jeśli są to moja wina
Podobał mi się opis sceny zaręczyn i ostatnia scenka również. Pisz jak njwięcej Muniashku, bo bardzo zgrabnie Ci to wychodzi
Pozdrawiam,
Nitka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:27, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Nareszcie! Wiesz, ile czekałam, żeby w końcu tu wejść?
Cytat: | Oglądali razem telewizję, bezwiednie trzymając się za ręce. |
ME WANT! Chcę taką scenę w serialu. Jestem gotowa napaść na Shore'a i grożąc mu strzykawką z zakażoną krwią rozkazać, żeby w następnej części pokazali coś takiego.
Nie muszą się całować (no dobra, byłoby miło *_*), taki motyw wystarczyłby mi na kolejne 5 serii domysłów
Cytat: | Wilson planował się oświadczyć, House natomiast nic szczególnego. |
To takie do nich podobne House natomiast nic szczególnego, poza zaciągnięciem jej do łóżka, ewentualnie
...albo zaciągnięciem Wilsona do łóżka *_*
Cytat: | Gdyby któryś z przechodniów stanął i spojrzał w ich okno, z pewnością miałby na co patrzeć. |
Yeah Z pewnością! Gdybym to była ja, przechodziłabym pod ich oknami każdego wieczora
Miałach dojście zmienić na spełnienie! Pamiętam! Jeszcze wtedy nie byłam martwa ze zmęczenia
Jeszcze kilka takich tekstów i mam nadzieję doczekamy się ery *szczerzy się niewinnie*
Weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|