|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 2:17, 15 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | a nie może być i tu i tam? | nie widzę przeszkód. Diabuy mogą czaić się wszędzie
Anai napisał: | tjaa, bo on najwięcej uwagi poświęca krawatom Wilsona... | wszystko przez ten ich szeroki wachlarz zastosowań
Anai napisał: | Przez Ciebie teraz będę o tym myśleć za każdym razem, jak zobaczę ten obrazek | no to jest nas dwie
Anai napisał: | musiałby sobie jakoś radzić, gdyby Wilson miał akurat migrenę | w takim wypadku powinien najpierw spróbować pomasować jedną główkę, żeby uporać się z bólem drugiej A kot to ostateczność
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:42, 15 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Przepisywanie z zeszytu do worda jest strasznie czasochłonne i szybko się nudzi (zwłaszcza, gdy jest to 10 stron), no ale ostatecznie wszystko się udało mogą być błędy czy literówki, więc jakby coś to dajcie znać.
<center>Rozdział 4. Tuż po pijackim orgazmie z Joe Pennym. </center>
Ból obudził House’a o czwartej rano. Po seansie filmów z Joe zasnął w pozycji, która zabolałaby nawet kogoś z całkiem zdrową kończyną. Półtorej godziny snu było rzadkością po takim piciu, będzie więc musiał zapamiętać, że Kentucky Bourbon i Joe Penny to niezła mieszanka. Złapał pudełko tabletek i potrząsnął, usłyszał dwie. Gdy otworzył, faktycznie były tylko dwie. Połknął je, ruch głowy w tył sprawił, że znów zaczęło mu się kręcić w głowie. Miłe zaskoczenie, zdać sobie sprawę ze swojego wciąż podpitego stanu. Za kilka godzin będzie czuł się okropnie, ale teraz chodziło tylko o nogę.
Po kilku minutach odezwał się też jego pęcherz. Może mógłby to przeczekać? Ale jeśli wstanie, będzie mógł poszukać dodatkowego vicodinu i połknąć go, popijając whisky.
Dobry pomysł! Przejście z łazienki do salonu bez laski powoli go otrzeźwiało. Był pijany i trochę naćpany, więc zabrało mu to trochę czasu. Jego nierówny krok odbijał się echem po drewnie podłogi.
Może Wilson miał rację, może powinien dać fizykoterapii kolejną szansę? Uśmiechnął się do siebie, Wilson mający rację!? Dziwne, że myślał o takich rzeczach w środku nocy, gdy był w pewnym stopniu pijany i nie był sobą.
Blask ściszonego telewizora oświetlił pudełko tabletek na stoliku, była to niemal religijna wizja.
- Tatuś już po ciebie idzie!
Nagle się zatrzymał – usłyszał ciche chrapanie Wilsona. Gdy podszedł bliżej, zobaczył, że Wilson śpi na jednym końcu kanapy, a Curt na drugim. Najwyraźniej taksówka nigdy się nie pojawiła.
House podniósł butelkę burbona, była pusta. Więc przyjaciele zostali, opróżnili jego alkohol i jak aniołki, zasnęli na kanapie. Jedna szklanka była w miarę pełna, podniósł ją i wychylił szybkim łykiem. Odstawił szklankę na stolik, mając nadzieję, że dźwięk obudzą się, by mógł ich zjechać. Jednak mężczyźni nawet nie drgnęli.
House zakołysał się lekko i skierował do kuchni. Ugryzł kawałek zimnej pizzy. Nie miało znaczenia, że było późno (albo wcześnie, zależy od punktu widzenia) i że nie był głodny. Musiał zjeść cokolwiek, skoro przyzwoity posiłek nie był możliwy. Odłożył pizzę i otworzył pudełeczko vicodinu, by połknąć tabletkę. Odchylił głowę w tył, wyobrażając sobie drogę, jaką przebywa właśnie tabletka w jego ciele. Za kilka chwil nie będzie czuł już żadnego bólu. Nie poruszył się, chciał przedłużyć ten moment.
Dłoń, która nagle pojawiła się na jego plecach, wyrwała go z zamyślenia.
- Wilson – powiedział, kierując słowa do dłoni. Dłoń nie poruszyła się, wciąż opierała się nisko na jego talii.
- Nie, tu Curt. James śpi – odezwał się cicho.
Wiedział, że uwodzenie było doskonałym sposobem na zbliżenie się do House’a i wyraźnie House też chciał pograć w taką grę. Może władza jest jego afrodyzjakiem? Przysunął się jeszcze bliżej swojego obiektu zainteresowań.
- W porządku, Greg? Jak twoja noga? – Jego dłoń została na miejscu, a druga wylądowała na klatce diagnosty. – Nie chciałem cię przestraszyć – szepnął, czując jak skacze mu puls.
House zdał sobie sprawę, że musi wciąż śnić. Jego NIKT nie dotykał bez powodu! Nagle zdał sobie też sprawę, że stoi w swoich znoszonych bokserkach i starym podkoszulku. To prawie jakby był nagi.
- Jest coś, co mogę dla ciebie zrobić, Greg?
Nawet w swoim obecnym stanie, House pomyślał o tuzinie wulgarnych odpowiedzi na postawione pytanie. Zamiast wypowiadać je głośno, potrząsnął głową. Nie bywał bezczelny dla swoich przywidzeń. Z pewnością nie było też powodu czuć się nagim przy przywidzeniu.
- Miałem zamiar się napić – powiedział, odwracając się do szafki.
Dłoń na jego talii nie zniknęła, dotykała lekko jego biodra po drugiej stronie. Jednocześnie dłoń z jego klatki przesunęła się w dół i oparła o drugie biodro. Curt powstrzymał się od uściskania House’a, ale kontynuował swój lekki jak piórko dotyk. House zignorował swoją nagłą chęć, by oprzeć się o Curta. To mógł być tylko sen, ale jego umysł nawet podświadomie chciał się zbliżyć do młodego kumpla Wilsona. Doszedł do wniosku, że ten delikatny dotyk był denerwujący, zamiast zmysłowy. Nie zamierzał jednak zmieniać tego co się działo.
Uniósł prawą rękę, by otworzyć szafkę, dłoń na jego biodrze pomknęła na żebra, a potem wróciła na swoje miejsce. To był albo sen, albo jakaś zaplanowana wcześniej nieprzyjemność – pewnie Curt chciał popłakać na ramieniu Wilsona jak to wielki i zły doktor House próbował go dotykać w pewne miejsca.
- Pomogę ci – szepnął Curt kilka centymetrów od ucha House’a.
Sięgnął lewą dłonią po butelkę bursztynowego płynu, a jego prawa dłoń poszybowała w dół i otarła się o pośladek House’a. House powstrzymał się od jęku, ale nie mógł powstrzymać swojego penisa od miłego drgania.
Curt otworzył butelkę. House miał mieszane odczucia co do tego wszystkiego, ale mgiełka przyjemności zaczęła właśnie przysłaniać jego mózg. Zdąży zwiać, nim Curt zawoła tatusia Wilsona?
- Gdzie twoje szkła?
Pierwszą myślą House’a było, że Curt pyta o jego okulary do czytania... ale przecież nie potrzebował ich do picia. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę jakie szkła Curt miał na myśli – szklanki. Uśmiechnął się na myśl o swojej pomyłce. Curt, choć nie miał możliwości wiedzieć czemu House się uśmiecha, oddał mu uśmiech.
Lizus, pomyślał House, ale mógł z tym żyć. Jeśli to jednak nie był sen, Curt musi czegoś od niego chcieć, jak polecenia go komuś albo drugiej głowy ważnego oddziału szpitala w swojej kolekcji.
House wziął butelkę i pociągnął z niej łyk. Uśmiech Curta poszerzył się, zabrał mu butelkę i też napił się prosto z niej. Diagnosta mruknął cicho monkey see, monkey do, wyrwał butelkę trunku z dłoni młodego mężczyzny i oddał mu ją po łyku. Curt napił się po raz ostatni i odstawił alkohol.
- Wygrałeś, mam już dość.
Curt dziwił się jak wiele energii biło z House’a nawet gdy był pijany. Chciał się zbliżyć i pocałować go, posmakować tej siły. Przypomniał sobie, że zbliżenie się do House’a wcale nie znaczyło macania go w kuchni, gdy Wilson spał kilka metrów dalej. To było niesamowite, ale jednocześnie bez znaczenia. Wolał jednak, by House mu zaufał, by powierzał mu sekrety. Wtedy mógłby mu pokazać jak bardzo interesował go każdy szczegół jego życia. Będzie jeszcze masa czasu, by skonsumować ich związek.
House wymusił uśmiech. Oczywiście, że wygrał! Wyraźnie triumfując, odwrócił się i trącnął butelkę ręką. Curt wkroczył do akcji – złapał butelkę, choć kilka cennych kropli trunku zdążyło się wylać na blat. Kilka serwetek z fast foodu posłużyło mu za ściereczkę do wytarcia bałaganu.
- Masz niezły refleks jak na pijanego gościa.
Twarz Curta rozjaśnił uśmiech. Komplement! Z radości podniósł butelkę, by znów się napić. Nawet w obecnym stanie, House potrafił zajrzeć wewnątrz niego i powiedzieć, że nie jest tak bardzo jak udawał. A to musi znaczyć, wywnioskował Curt, że House też nie był...
House, niemal promieniejąc swoją mądrością, przesunął się, by wyjść z kuchni. Jego noga jednak nie ruszyła się razem z nim. Curt, ze swoim niezłym refleksem, złapał go i powstrzymał od upadku. Jego szeroki uśmiech samozadowolenia znikł, a pojawiło się szydercze, niedoceniające siebie spojrzenie.
- Świetne wyjście, nie ma co. Durna noga!
- Wszystko OK. – Curt upewnił się, że House stoi stabilnie zanim puścił go i pocałował w skroń.
House cieszył się, że wcześniej masturbował się, słuchając Joe Penny’ego mówiącego te słowa, bo inaczej Curt miałby powody, by szukać schronienia u Wilsona. Popatrzył na niego dziwnie. Nie był pewien jak flirtowanie z nim zapewni Curtowi dostęp do gaci Wilsona, ale na pewno na to wpadnie. Nawet jeśli to znaczyło, że musi wyjść z nimi do klubu.
- Branoc – powiedział House i pokuśtykał do sypialni, rezygnując z pomocy Curta.
Chciał wrócić do łóżka i nie obudzić się rankiem, a dopiero po południu. A czy jego goście nie będą psuć mu snów?
<center>~</center>
House budził się co godzinę, ale spał wystarczająco długo, by mieć wyraźne, kolorowe sny. W jednym z nich badał w klinice żyrafę, która upierała się, że ma gruźlicę. W kolejnym, patrzył jak Wilson bije się ze swoim ojcem, aż w końcu złączyli się w jedną osobę. Śniło mu się nawet, że był w kuchni razem z Curtem, który to w lekko seksualny i nieco przerażający sposób zbliżył się do niego. Innych nie pamiętał, ale był pewien, że je miał. Chciał sobie przypomnieć sen z Joe Pennym, który z pewnością był bardziej niż tylko lekko seksualny, ale nie potrafił. W sumie te sny nie były takie złe. Bywały noce, kiedy nie mógł zasnąć po jakimś okropnym koszmarze, więc zdecydowanie wolał żyrafę, Wilsonoojcai tego jak-mu-tam w kuchni od terroru we śnie.
Koło pierwszej porzucił w końcu próby ponownego zaśnięcia. I tak spał dłużej niż zwykle, a czuł się całkiem nieźle. Może powinien wstać, zaparzyć kawę, wziąć prysznic i nawet wyjść z domu – był głodny. Zimna pizza nie działała zbyt 'wytrzeźwiająco', lepiej już zamówić świeżą z tej nowej, włoskiej knajpki. Wcale nie była taka nowa, bo otwarta od kilku miesięcy, ale dla niego jak najbardziej nowiutka. Plan dnia formował się w jego głowie do chwili, gdy potknął się o coś w drodze do łazienki. Stwierdził jednak, że planowanie oddalało myśli od tego, co działo się obecnie – nie mógł znaleźć swojej szczoteczki. Jak bardzo wczoraj się upił? Przemycił kiedyś kilka ze szpitala, ale to, że ich nie było, było dziwne. Higiena zębów odwróciła jego uwagę od dziwnego dźwięku. Salon był pusty i jak się spodziewał – czysty. Zaleta z posiadania Wilsona na noc. Znów usłyszał ten dźwięk. Przenośna kosiarka do trawy? Wydawało się to tak nieprawdopodobne i niekoniecznie z wielu powodów, choć House pomyślał, że pewnie jeden z jego durnych sąsiadów kosi trawę na pięciometrowym skrawku przed budynkiem.
Ruszył w stronę kuchni, skąd jak mu się wydawało, dochodziły głosy.
- Spanie... sypialnia... bałagan... tak, ale House...
To z pewnością był Wilson. I lepiej żeby rozmawiał przez telefon! House wszedł do kuchni.
- Jest nasza śpiąca królewna!
Curt... House przymknął oczy, policzył do siedmiu i otworzył je. Może siódemka nie była tak magiczna jak wszyscy myślą, skoro Curt wciąż przed nim stał?
- Wszystko OK, House?
Pewnie, ale jak długo wszystko będzie OK dla was?
- OK. Kiedy się tu zjawiliście?
Wilson znów włączył młynek do kawy. No, przynajmniej robi kawę. Odrobina kofeiny tuż przed podwójnym morderstwem brzmiała całkiem nieźle.
- Zjawiliśmy się około... nie wiem. Curt, która była godzina?
- Chyba chwilę przed drugą, ale nie jestem pewien.
Cieszył się, że odpowiedział na pytanie House’a, gdy Wilson nie potrafił.
- Teraz jest chwilę przed drugą, a ta patelnia wskazuje na dłuższą wizytę.
- O drugiej w nocy, House. Nie pamiętasz jak przyszliśmy?
- Byliście tu całą noc? Zapomnieliście jak otwiera się drzwi? Drzwi mają klamki, więc można je otworzyć i wyjść! Curt powinien sobie dobrze radzić z takimi długimi, twardymi przedmiotami.
Wilson zignorował go i zajął się nakładaniem ryżu na talerz.
- Będziesz weselszy jak spróbujesz naszego lunchu – powiedział i rzucił Houseowi spojrzenie w stylu nawet nie próbuj wybrzydzać.
Miał nadzieję, że House będzie milszy ze względu na Curta, ale dla House’a był on tylko kolejnym elementem publiki. Chciał też, by House dał mu kredyt zaufania, bo w końcu on sam poręczył za swojego nowego znajomego. Postanowił, że gdy będą sami oznajmi Houseowi, że zamierza przyjaźnić się i z nim i z Curtem, a jeśli Curt był chętny się dzielić, House też powinien być.
- Ostatnio jadam lunche w... – Zastanawiał się chwilę. – Cacciatore? Cannelloni? Ta włoska knajpa na rogu... – Tym razem próbował sobie przypomnieć nazwę ulicy. Jeździł tam ciągle na motocyklu, ale nigdy nie zwracał uwagi na znaki. Ani ograniczenia prędkości.
- Cavelli’s na Thorndike? – Wilson był całkiem pewien, że o to chodzi.
- Tak, Cavelli’s.
Curt zachwycał się tym, jak Wilson potrafił czytać myśli House’a. On sam chciał posiadać taki rodzaj telepatycznej więzi, potrzebował go.
- To miejsce nie spaliło się przypadkiem? – mruknął.
Czyżby House próbował subtelnie przyznać, że może igrać nawet z ogniem? Nie byłby zdziwiony, gdyby okazało się, że House potrafi zapalić przedmioty wzrokiem.
- Taa, trzy tygodnie temu. House, nie możesz się tak lenić! No, teraz pora na meksykańskie żarcie.
Wilson pomachał mu talerzem przed nosem. Pachniało całkiem przyzwoicie.
- Jasne, jeśli już tu jest... – Wziął talerz, jedzenie wyglądało dobrze jak na standardy Wilsona, choć był całkiem pewien, że zrobienie tamales* było niemożliwe w jego kuchni. – Zamówiliście to, nie? Wiem, że w lodówce nie było niczego świeżego.
Był podejrzliwy wobec meksykańskiej restauracji, która dowoziła jedzenie w jego rejonie, bo żaden z pracowników nie mówił płynnie po hiszpańsku.
- Curt poszedł na zakupy – powiedział Wilson, wręczając House’owi widelec.
House poczuł się, jakby był zmuszany do jedzenia. Co to ma być?! Wilson chciał, by House jadł i cieszył się posiłkiem nie tylko dlatego, że zazwyczaj tego chciał - by House jadał pyszne, domowe jedzenie, ale też dlatego, że jedzenie było dobrą chwilą, by przedstawić go Curtowi jeszcze raz. Natomiast Curt pragnął, by House przyjął z zadowoleniem co mu oferował. Wystarczyło zerknąć na zapasy w lodówce diagnosty, by zdać sobie sprawę, że musi on być zajęty czymś niedostępnym dla zwykłych śmiertelników i ważniejszym od jedzenia. Nie dziwota, że trzymał Wilsona w pobliżu. Jego ludzka forma potrzebowała rzeczy, które zazwyczaj pomijał. A Curt mógłby się zająć jego fizycznymi potrzebami.
House spróbował ryżu, był dobry. Nie czuł już, że chcą go otruć, ani nic takiego. Czuł się bezpiecznie, wziął więc talerz i skierował się do kanapy.
- Ej, House! – Wilson wcale nie chciał o tym wspominać, a Curt z kolei był zbyt grzeczny, by zwrócić mu uwagę. – Nie powinieneś się ubrać?
House popatrzył na siebie – poplamiony t-shirt i znoszone bokserki. Przynajmniej zakrywały bliznę. Nagle przypomniał sobie swój sen, który teraz już wcale nie wydawał mu się być snem.
- Ej, Wilson! Nie byłeś zaproszony na lunch. Planowałem kawę na rozbudzenie, prysznic i dopiero potem jakieś ubrania. Gdy mówisz, że nie jestem ubrany w moim własnym domu, to tylko mnie ograniczasz.
Nie zamierzał przestać z robieniem im na złość, nawet jeśli zapomniał o swojej garderobie.
- Nie mam nic przeciwko oglądaniu cię nago, ale nie jesteśmy sami – powiedział Wilson, wskazując na Curta.
- Jeśli nie masz nic przeciwko to mogę zdjąć...
- Nie zaczynaj – przerwał mu Wilson. – Miałem na myśli, że widywałem cię już nago i to nie było komfortowe. Przywykłem do twojego zachowania łaknącego uwagi, ale nie musisz tego robić w towarzystwie.
- Zeszłej nocy widział mnie już w takim stroju i nie wyskoczył z krzykiem przez okno. Przeraża cię, że chodzę w bieliźnie po domu, w dodatku z myślą, że jestem tutaj sam? – zwrócił się do Curta.
Curt zrobił się czerwony jak burak. Próbował wymyślić coś, co nie brzmiałoby jak chcę cię zobaczyć nago, a jednocześnie dokładnie to znaczyło. Wilson, który stawał się utrapieniem ze swoimi wtrąceniami, odezwał się pierwszy.
- Oczywiście, że go przeraża! Ledwo cię zna, a ty paradujesz prawie nago. Pogrywasz z nim czy co?! – Odwrócił się do młodego mężczyzny. – House nie jest przyzwyczajony do gości. Przepraszam, jeśli przestraszył cię w nocy czy coś takiego.
- Nie, pogadaliśmy chwilę w kuchni i łyknęliśmy drinka. To jego mieszkanie i jeśli chce chodzić nago to jego sprawa. Prawie nago to tylko złośliwość. – Pożałował tego natychmiast po tym, jak to wypowiedział.
- Widzisz? Nie spowodowałem żadnych trwałych szkód. Nie molestowałem go, ani nie wystraszyłem. Nie pojawiłem się w jego domu bez zapowiedzi ani nie skradałem się do niego w kuchni.
Wilson wiedział co znaczył ten ton. Zranił uczucia House’a, choć ten nigdy się do tego nie przyzna. A jeśli nie przeprosi, House będzie się wkurzał dopóki nie zapomni o swojej złości. Na szczęście nigdy nie dbał o to, jak szczere były przeprosiny.
- Przepraszam, jeśli przestraszyliśmy cię wczoraj.
- Nie byłem przestraszony, byłem zszokowany.
- OK, zszokowany. I nie pamiętam skradania się po kuchni.
- To akurat ja – odezwał się Curt. – Nie chciałem cię zszokować. Na pewno wiesz, że nie miałem takiego zamiaru.
Gdy uśmiechnął się do House’a, Wilson dostrzegł błysk w jego oczach. Och, nie! Nie, nie, nie! Powinien był go ostrzec, by nie flirtował ze słynnym diagnostą. Ostrzegł go przed wieloma rzeczami, które House może zrobić lub powiedzieć, ale nie poinformował go, czego on nie może robić. Po wyjaśnieniu, że House nie był Yogim, nie przypuszczał, że Curt może potrzebować zakazu, by nie drażnić misia.
Wilson zmartwił się jeszcze bardziej, gdy House oblizał swój widelec. Zabawnie jest obserwować z dystansu jak House sobie pogrywa, choć to zazwyczaj skutkuje dramatycznym zakończeniem gry i metaforycznym lub dosłownym rozlewem krwi.
- Pomyślałem, że twoje zamiary były całkiem przyjacielskie.
Nie jest dobrze, pomyślał Wilson. Ale przynajmniej House nie oddał Curtowi tego spojrzenia, tylko uniósł brwi i jeden kącik ust... a po chwili posłał Curtowi to spojrzenie.
Czy ostrzegłem go, że House bierze niewinne flirty jako wstęp do nie całkiem niewinnych zagrań, które to nieuchronnie prowadzą do lubieżnego końca?
- Tak, to ja. Śliczny i przyjacielski.
- Więc House – wtrącił szybko Wilson. – Może się ubierzesz, a ja zrobię kawę?
Proszę, proszę, proszę, proszę...
- Zamierzałem zjeść lunch, pooglądać TV, poczekać na kawę i dopiero potem wziąć prysznic i się ubrać. A ty i piękny chłoptaś wyjdziecie stąd w którymś momencie.
Zabrał swój talerz na kanapę i podniósł pilota. Będzie ich ignorował, dopóki sobie nie pójdą.
Wilson zaciągnął Curta najdalej od salonu jak było to możliwe i przyciągnął go na podłogę. Nie chciał, by House ich usłyszał ani zobaczył. Wiedział jednak, że się domyśli, że rozmawiają, nie będzie miał jednak potwierdzenia ani pewności o czym.
- OK, cicho. Stąd może usłyszeć Cuddy biegającą po domu w samej bieliźnie.
Oczywiście, że może, w końcu jest wielkim Gregiem House’m! Curt nie mógł pojąć jak Wilson mógł zapominać o jego mocach.
- Powinienem był ci powiedzieć jak niebezpiecznie jest flirtować z House’m.
- To dla zabawy. Wydaje mi się, że lubi być w centrum uwagi. Z tobą jakoś flirtuje.
- On nie lubi, on to kocha. I to jest problem. Znamy się wystarczająco długo, by znać granice. Rajcuje się przekraczaniem granic, ale wiem, że nigdy nic nie zrobi. Z tobą może być różnie. Będzie naciskał, a gdy powiesz, że zaszedł za daleko, weźmie to za wyzwanie, by pójść znacznie dalej. Nie masz pojęcia gdzie może dotrzeć. - Zmartwił się, że Curt wciąż nie łapie sedna sprawy.
- Myślę, że mam, jakoś przeżyję. – Chciał to przeżyć!
- Zaufaj mi. On wie, że jestem hetero, a to nie przeszkadza mu czasami posunąć się za daleko.
- Czyli co zrobić? – zaciekawił się Curt. Nie tylko zdobywał jakieś informacje o osobie House’a, ale też o jego seksualnych upodobaniach.
- Położyć dłoń na moim kolanie i magicznie przesuwać się w górę mojego uda. Albo całować moją szyję... Kiedyś, gdy znaliśmy się dopiero rok, on... – Wilson ściszył głos i sprawdził dwa razy, czy House przypadkiem nie stoi za nim. – On powiedział, że jestem sexy i że pragnie mnie cały czas i chce mnie wziąć właśnie teraz. Byliśmy pijani, więc myślałem, że tylko tak mówi, by mnie zszokować. Po prostu nie ustaliłem granicy. On... popchnął mnie na kanapę, zanim zdałem sobie sprawę co się dzieje. Całował mnie i lizał po ustach. Przytrzymał mnie jedną ręką, a drugą rozpinał mi koszulę. Zamarłem! Nagle zaczął pocierać mnie tam i ssać mój sutek... Otrząsnąłem się i odepchnąłem go. Obiecał więcej tego nie robić i od tamtego czasu nie jest już agresywny. Było strasznie...
Wilson wyglądał na trochę spanikowanego, przypominając sobie swoje przeżycie. Za to Curt starał się nie wyglądać na kompletnie podnieconego.
- To było takie straszne, bo nie chciałeś, by przestał?
Wilson nie odpowiedział, nie chciał nawet o tym myśleć.
- Próbuję ci powiedzieć, że on ma słabą kontrolę. Nie chcę jednak, żebyś przestał się z nami widywać.
- A co jeśli mnie to nie obchodzi? – Curt cieszył się z zszokowanej miny Wilsona. Rozumiał dlaczego House lubił onieśmielać swojego onkologa.
- To nie żart, Curt. Nie dla nas. Jeśli on pomyśli, że jednak się z nim nie bawisz, zacznie cię prześladować. Poważnie, bycie jedną z jego obsesji nie jest tak zabawne jak wygląda.
- Nie martw się, James. Wiem jak to jest z facetami. Greg to agresor, jeśli znajdzie kogoś bardziej agresywnego, to przystopuje.
- Nie, wtedy jego agresja wzrośnie.
- Brzmisz jakbyś go rozpracował – powiedział Curt, chociaż wiedział, że to nieprawda.
- House’a nie da się rozpracować, on jest nieprzewidywalny. Myślałem, że wczoraj nas wyrzuci, a pozwolił nam oglądać telewizję. Nie wiem o czym sobie wczoraj gadaliście, ale jestem zdumiony, że wciąż żyjesz.
- To poufne.
- Poufne? – powtórzył Wilson głośniej niż zamierzał. Rozejrzał się, ale House’a nie było w pobliżu.
- Dokładnie tak. Trochę pogadaliśmy, trochę wypiliśmy.
- To wiele wyjaśnia. On pewnie szuka kogoś, kto może trzymać w ryzach jego picie. A ja nie chcę...
- KAWY! – ryknął House z drugiego pokoju.
- Robi się! – odkrzyknął Wilson. – Po prostu mu się nie sprzeciwiaj, OK?
Czy Curt miał w ogóle pojęcie w co się pakował? Może House zostawi kilka jego strzępków, akurat na pogrzeb?
Curt wręczył House’owi filiżankę kawy. Była dokładnie taka jaką lubił, a to zirytowało. Nie zauważył irytacji diagnosty, usiadł więc blisko niego, zbyt blisko, bo House zastanawiał się, czy ten koleś ma jakiekolwiek pojęcie o prywatnej przestrzeni. Odsunął od myśli kawę, talerze i dzbanki – nie rozwikłał jeszcze zamiarów Curta. Wiedział, że o coś musiało chodzić.
Zawsze wiedział, gdy w pobliżu niego pojawiał się ktoś z obmyślonym planem. Nie mógł pozwolić, by jakiś śliczny chłopczyk zbajerował Wilsona, bo nie wiedział do czego to wszystko mogło prowadzić. Musiał się tego dowiedzieć.
- Co oglądasz? – spytał Curt. On sam oglądał House’a z bliska.
- Nudny film, remake innego, równie nudnego. Gdzie Wilson?
- W kuchni. – Curt przybliżył się jeszcze bardziej, starając się nie wgapiać w House’a.
House odpowiedział mu burknięciem.
- Sprząta po moim gotowaniu. Wiesz, bałaganię.
Dlaczego House na mnie nie patrzy?! Wyciągnął nogi pod nogami House’a, przez co nie siedział już przodem do telewizora.
- Więc może powinieneś mu pomóc?
Miał oczy dookoła głowy, bez trudu dostrzegł, że chłoptaś zbliżył się jeszcze bardziej. Było gorzej niż w nocy, bo wtedy przynajmniej obaj byli pijani.
- Powiedział, że będzie szybciej jak zrobi to sam. – Curt oparł się o House’a. – Pomyślałem więc, że tutaj bardziej się przydam.
Nie reaguj, House. On cię testuje, czeka aż zrobisz coś złego, by mógł się wypłakać Wilsonowi. Pewnie myśli, że Wilson go pocieszy, po tym jak to wielki, zły facet brzydko go potraktował.
- Nie powinieneś biec do domu? Twoja mamusia wie, że zostałeś tutaj całą noc?
- Byłem już w domu. Wziąłem samochód i przebrałem się, zanim poszedłem do sklepu. I wziąłem też długi prysznic z mnóstwem piany. – Położył dłoń na ramieniu House’a. – Mógłbym zademonstrować moją technikę na tobie. W końcu prysznic był na twojej liście spraw do zrobienia.
House poczuł się uwodzony. Wiedział dokładnie jak zmazać mu z twarzy ten uśmieszek. Jednak najlepiej byłoby w ogóle o tym nie myśleć, powiedział sobie w myślach. A gdyby mu tak pokazać penisa? Nie myśl o tym. Tak, nie myśl!
- Nie potrzebuję żadnych demonstracji. Kiedy wychodzicie? Nie macie przypadkiem w planach jakiegoś gejowskiego disco?
Curt zachichotał blisko jego ucha, tak, że House mógł poczuć jego oddech. Nie mów nic o wtykaniu czegoś w dziurę... Nie rób tego, usłyszał we własnej głowie.
- Wilson musi wrócić do domu i przygotować się na naszą wielką noc. Ja mogę z tobą zostać.
Tym razem House musiał na niego spojrzeć.
- Jeśli wy dwoje gdzieś wychodzicie, powinieneś iść razem z Wilsonem. Dotrzymywanie mi towarzystwa nie jest dobrym wykorzystaniem twojego wolnego czasu.
- Przestań, będzie masa zabawy! – powiedział Curt, ignorując próby wywalenia go z domu. – Męska noc to coś, co przepisał ci lekarz – doktor Wilson.
Skrzydełka, piwo i cycki znów pojawiły się w jego głowie. Już wolałby być pomijanym... Zerknął na telewizor i bardzo chciał, by jego myśli skupiły się na tym samym co oczy.
- Ja odpadam, muszę dziś uporządkować moje porno. Zestawię różnorodność pozycji z moim osobistym systemem oceniania. Biorę pod uwagę trudność wykonania i oświetlenie. Oświetlenie jest kluczem.
- Pomogę ci z tym po obiedzie. Będziemy musieli ich trochę obejrzeć, żebym się wczuł w twój system. – Naszła go ochota, by zrobić diagnoście to samo, co on kiedyś Wilsonowi.
- Wilson może wyjrzeć z kuchni w każdej chwili, a to że siedzisz tak blisko mnie chyba nie pasuje do twoich planów względem niego.
Curt odsunął się odrobinę i skupił uwagę na telewizorze. Zupełnie jakby na rozkaz House’a (a Curt był pewien, że tak było), Wilson wyszedł z kuchni.
- Oprócz twojego talerza, wszystkie naczynia są czyste – powiedział onkolog. – Resztę jedzenia masz w lodówce, ze wskazówkami jak je podgrzać. Zgaduje, że i tak zjesz zimne, ale czuję się lepiej, wiedząc, że nie musiałeś.
- Spoko. Nie powinniście już spadać? – zwrócił się do Wilsona, ukazując w pełni swoje dotychczas niewidoczne, kompletne niezadowolenie. Chciał już wykopać Curta za drzwi, ale musiał pokazać Wilsonowi, że zrozumiał, że potrzebuje innych przyjaciół, nawet jeśli wcale tak nie było.
- Tak, powinniśmy. Podskoczymy po ciebie o szóstej.
- Już mówiłem Curtowi, że mam inne plany na wieczór.
- Nie masz, House. Założysz coś czystego, uczeszesz się i na szóstą będziesz gotowy. Będzie fajnie. Chodź, Curt. Zostawmy szalonego naukowca, a samotność przywróci go do życia.
Curt zawahał się, ale zdecydował, że było jeszcze zbyt wcześnie, by zostać a House nadal mu nie ufał. Seks mógł mu się trafić gdziekolwiek, więc musiał sprawić, by mieli głębszą więź.
- Więc możemy włączyć transformator Tesli zanim wyjdziemy? – zażartował, podchodząc do Wilsona.
- Nie, House ma już swoich pachołków od brudnej roboty.
Twarz Curta rozszerzył uśmiech. Czyżby wskoczył na ten sam poziom, który zajmował Wilson?
- O szóstej, House. Bądź gotowy, albo wyciągniemy cię siłą – zagroził Wilson.
House mało entuzjastycznie przytaknął głową. Nie poruszył się dopóki nie usłyszał trzasku zamykanych drzwi. Podniósł się szybko, zamknął zamek i zapiął łańcuch. Nie potrzebował już gości.
* danie meksykańskie składające się z ciasta z mąki kukurydzianej z nadzieniem mięsnym lub serowym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:11, 16 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | no to jest nas dwie | czułabyś się samotna, gdybyś komuś tego nie pokazała?
Richie117 napisał: | w takim wypadku powinien najpierw spróbować pomasować jedną główkę, żeby uporać się z bólem drugiej A kot to ostateczność | eee... najpierw trzeba by było wziąć tą większą główkę z zaskoczenia, żeby wyraziła zgodę na masaż mniejszej. Tjaa, kot to ostateczność - lepiej go zachować na wypadek jakichś nagłych sytuacji, jako zapasowy posiłek (ciepły, pożywny i bogaty w białko!)
***
Nju part!!!
Curt mi się w tej części jakiś niedorozwinięty wydaje, ale może to tylko moje wrażenie Za to Wilson jest straszliwie irytujący z tym swoim kryzysem wieku średniego i szukaniem nowych przyjaciół, uh ^^
Cytat: | Wilson mający rację!? | czemu to zabrzmiało jak 'mama miała rację?!'?
Cytat: | Nagle zdał sobie też sprawę, że stoi w swoich znoszonych bokserkach i starym podkoszulku. To prawie jakby był nagi. | niee, prawie robi wielką różnicę...
Cytat: | Będzie jeszcze masa czasu, by skonsumować ich związek. | w pewnym sensie podziwiam jego optymizm ^^
Cytat: | - Masz niezły refleks jak na pijanego gościa.
Twarz Curta rozjaśnił uśmiech. Komplement! | a nie mówiłam, że Curt zachowuje się jak upośledzony umysłowo?
Cytat: | Zaleta z posiadania Wilsona na noc. | Hooooouse! Jak możesz? Jak możesz twierdzić, że jedyną zaletą posiadania Wilsona na noc jest wysprzątane mieszkanie, no jak?!
Cytat: | Przenośna kosiarka do trawy? | to tylko Wilson reguluje sobie brwi
Cytat: | - Będziesz weselszy jak spróbujesz naszego lunchu | ja po takim stwierdzeniu zaczęłabym podejrzewać, że dosypali mi czegoś do tego jedzenia
Cytat: | Postanowił, że gdy będą sami oznajmi Houseowi, że zamierza przyjaźnić się i z nim i z Curtem, a jeśli Curt był chętny się dzielić, House też powinien być. | taak, Wilson zdecydowanie jest irytujący (btw, zgubił Ci się apostrof w wyrazie 'House'owi' )
Cytat: | A Curt mógłby się zająć jego fizycznymi potrzebami. | ugh, lepiej nie - od załatwiania wszelkich fizycznych potrzeb House'a jest Wilson
Cytat: | Gdy mówisz, że nie jestem ubrany w moim własnym domu, to tylko mnie ograniczasz. | jesli ubrania ograniczają House'a, to może nie powinien ich nosić wcale?
Cytat: | – Miałem na myśli, że widywałem cię już nago i to nie było komfortowe. | jaaasne
Cytat: | Po wyjaśnieniu, że House nie był Yogim, nie przypuszczał, że Curt może potrzebować zakazu, by nie drażnić misia. | ... i w tym momencie House skojarzył mi się z [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat: | On... popchnął mnie na kanapę, zanim zdałem sobie sprawę co się dzieje. Całował mnie i lizał po ustach. Przytrzymał mnie jedną ręką, a drugą rozpinał mi koszulę. Zamarłem! Nagle zaczął pocierać mnie tam i ssać mój sutek... (...) Było strasznie... | czyżby był aż tak kiepski?
Cytat: | Może House zostawi kilka jego strzępków, akurat na pogrzeb? | nie mam nic przeciwko
Cytat: | Nie mów nic o wtykaniu czegoś w dziurę... Nie rób tego, usłyszał we własnej głowie. | brzmi trochę jak moje próby napisania komenta bez podtekstów
Cytat: | – Resztę jedzenia masz w lodówce, ze wskazówkami jak je podgrzać. | instrukcja obsługi mikrofali?
Mam nadzieję, że następny rozdział 'wyprodukuje' się trochę szybciej niż ten...
weeeny i czasu życzę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anai dnia Czw 19:15, 16 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:11, 17 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | Curt mi się w tej części jakiś niedorozwinięty wydaje, ale może to tylko moje wrażenie | a nie wiem, nie odniosłam takiego wrażenia... raczej takie, że jego plan zbliżania sie do House'a działa coraz lepiej. Chociaż może to tylko Twoje wrażenie, a może ja tak jakoś go przetłumaczyłam
Anai napisał: | w pewnym sensie podziwiam jego optymizm ^^ | no wiesz, facet ma swój świat
Anai napisał: | Jak możesz? Jak możesz twierdzić, że jedyną zaletą posiadania Wilsona na noc jest wysprzątane mieszkanie, no jak?! | pewnie zapomniał dodać, że to jedna z wielu zalet (w dodatku ta najmniej ważna)
Anai napisał: | to tylko Wilson reguluje sobie brwi | hahhaa
Anai napisał: | ja po takim stwierdzeniu zaczęłabym podejrzewać, że dosypali mi czegoś do tego jedzenia | pigułka gwałtu
Anai napisał: | taak, Wilson zdecydowanie jest irytujący (btw, zgubił Ci się apostrof w wyrazie 'House'owi' ) | o, dzięki;) Wilson się potem poprawi i już będzie grzeczny. Albo grzeszny
Cytat: | Gdy mówisz, że nie jestem ubrany w moim własnym domu, to tylko mnie ograniczasz. | jesli ubrania ograniczają House'a, to może nie powinien ich nosić wcale?
Anai napisał: | i w tym momencie House skojarzył mi się z Pedobearem | padłam A była to może jakaś udoskonalona wersja Pedobeara, atakująca onkologów?
Anai napisał: | czyżby był aż tak kiepski? | albo to, albo to co powiedział Curt: że było strasznie, bo mu się podobało!
Anai napisał: | brzmi trochę jak moje próby napisania komenta bez podtekstów | zawsze będą podteksty! i łapią w najmniej oczekiwanych chwilach
Anai napisał: | Mam nadzieję, że następny rozdział 'wyprodukuje' się trochę szybciej niż ten... <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | szczerze to ja też
dzięki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 6:59, 18 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
okej, to będzie bardzo poplątany koment. Mam nadzieję, że się połapiecie
1) najpierw nowy rozdział
nareszcie
Po kilku minutach odezwał się też jego pęcherz. Może mógłby to przeczekać?
nie ma szans, pęcherz zawsze wygrywa, kiedy ktoś próbuje go 'przeczekać' Następnym razem House powinien wziąć ze sobą pustą butelkę po bourbonie i nie będzie miał problemu
Blask ściszonego telewizora oświetlił pudełko tabletek na stoliku, była to niemal religijna wizja.
- Tatuś już po ciebie idzie!
czyżby Autorka też uważała księży za perwerów i zboczuchów?
Gdy podszedł bliżej, zobaczył, że Wilson śpi na jednym końcu kanapy, a Curt na drugim. (...) jak aniołki, zasnęli na kanapie.
na moment zapomnę, że nienawidzę Curta i powiem, że to słodkie
Nagle zdał sobie też sprawę, że stoi w swoich znoszonych bokserkach i starym podkoszulku. To prawie jakby był nagi.
Będzie jeszcze masa czasu, by skonsumować ich związek.
uuuh, jaka szkoda, że Curt nie upatrzył sobie na ofiarę Hannibala Lectera
Zaleta z posiadania Wilsona na noc.
pffft, najwyżej jedna z zalet i to na dodatek nie najważniejsza
Odrobina kofeiny tuż przed podwójnym morderstwem brzmiała całkiem nieźle.
i nie musi się przejmować tym, że obudzi sąsiadów, bo już południe
Nie byłby zdziwiony, gdyby okazało się, że House potrafi zapalić przedmioty wzrokiem.
wystarczy, że House potrafi rozpalać ludzi swoim wzrokiem
- Nie mam nic przeciwko oglądaniu cię nago, ale nie jesteśmy sami – powiedział Wilson, wskazując na Curta.
ależ z Wilsona egoista - niby chce się przyjaźnić z Curtem, ale nagiego House'a woli zachować dla siebie
Stąd może usłyszeć Cuddy biegającą po domu w samej bieliźnie.
tak głośno szeleszczą jej ortalionowe gacie?
On... popchnął mnie na kanapę, zanim zdałem sobie sprawę co się dzieje. Całował mnie i lizał po ustach. Przytrzymał mnie jedną ręką, a drugą rozpinał mi koszulę. Zamarłem! Nagle zaczął pocierać mnie tam i ssać mój sutek... Otrząsnąłem się i odepchnąłem go. Obiecał więcej tego nie robić i od tamtego czasu nie jest już agresywny. Było strasznie...
Wilson oczywiście chciał powiedzieć, że było mu strasznie...przykro, że zareagował tak gwałtownie i bez zastanowienia (ewentualnie było strasznie, bo mały Jimmy odmówił współpracy )
To było takie straszne, bo nie chciałeś, by przestał?
o, w jednym się z Curtem zgadzamy
A gdyby mu tak pokazać penisa? Nie myśl o tym. Tak, nie myśl!
no właśnie, House, nie myśl o tym, bo wiadomo, jak jest - dasz komuś pe- palec...
chyba że chodzi o penisa na obrazku w atlasie anatomicznym
Um... trochę się zgadzam z Anai, że Curt wydaje się niedorozwinięty, w sensie: psychicznie chory, z tą swoją wiarą w nadprzyrodzone zdolności House'a - tylko mi się on taki wydawał od początku, a nie dopiero w tej części To straszne, że okoliczności sprzyjają Curtowi, przez co wygląda na to, że jego plan działa - debile zwykle mają szczęście. Dziwne tylko, że House nie umie się połapać, o co biega, bo że Wilson jest ślepy na takie sprawy, to normalne
Weny i czasu na kolejne rodziały
PS. Jeśli wy dwoje gdzieś wychodzicie, powinieneś iść razem z Wilsonem. -- DWAJ!!!
***
2. Anai...
Anai napisał: | czułabyś się samotna, gdybyś komuś tego nie pokazała? | nope, czułabym się nie fair, zachowując coś tak niecnego tylko dla siebie
Anai napisał: | eee... najpierw trzeba by było wziąć tą większą główkę z zaskoczenia, żeby wyraziła zgodę na masaż mniejszej. | tylko po co House'owi jakaś zgoda?
Anai napisał: | Tjaa, kot to ostateczność - lepiej go zachować na wypadek jakichś nagłych sytuacji, jako zapasowy posiłek (ciepły, pożywny i bogaty w białko!) | nawet można go wcześniej dodatkowo wzbogacić w białko, gdyby było trzeba
*
Anai napisał: | to tylko Wilson reguluje sobie brwi | albo przystrzyga swoją dolną fryzurę przed wieczornym wyjściem
Anai napisał: | brzmi trochę jak moje próby napisania komenta bez podtekstów | tylko po co próbujesz pisać komenty bez podtekstów?
***
3. advantage...
advantage napisał: | pewnie zapomniał dodać, że to jedna z wielu zalet (w dodatku ta najmniej ważna) | ależ jesteśmy jednomyślne
advantage napisał: | A była to może jakaś udoskonalona wersja Pedobeara, atakująca onkologów? | to już było... ta wersja nazywała się Pluszowy House
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:00, 18 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | a nie wiem, nie odniosłam takiego wrażenia... raczej takie, że jego plan zbliżania sie do House'a działa coraz lepiej. Chociaż może to tylko Twoje wrażenie, a może ja tak jakoś go przetłumaczyłam | ano działa, ale wcale nie dlatego, że on jest jakiś super przebiegły, tylko dlatego, że House mu na to 'pozwala'
advantage napisał: | pewnie zapomniał dodać, że to jedna z wielu zalet (w dodatku ta najmniej ważna) |
Richie117 napisał: | pffft, najwyżej jedna z zalet i to na dodatek nie najważniejsza | jaka telepatia
advantage napisał: | pigułka gwałtu | no chyba raczej nie... ciężko się cieszyć, kiedy się leży bez świadomości
advantage napisał: | Wilson się potem poprawi i już będzie grzeczny. Albo grzeszny | grzeczny to on może być na imieninach cioci, grzeszny przez resztę czasu
advantage napisał: | A była to może jakaś udoskonalona wersja Pedobeara, atakująca onkologów? | to rzeczywiście mógłby być Teddy House - na pewno miałby większe powodzenie niż tradycyjny Pedobear. Tamten na pierwszy rzut oka wygląda na zboczeńca
advantage napisał: | albo to, albo to co powiedział Curt: że było strasznie, bo mu się podobało! | za chociażby rozważenie pierwszej opcji powinnaś zostać wysłana do więzienia dla niewiernych Hilsonek
advantage napisał: | zawsze będą podteksty! i łapią w najmniej oczekiwanych chwilach | true...
advantage napisał: | szczerze to ja też | żeby tylko na nadziei się nie skończyło
Richie117 napisał: | Mam nadzieję, że się połapiecie | no nie wiem, to trochę skomplikowane...
Richie117 napisał: | nope, czułabym się nie fair, zachowując coś tak niecnego tylko dla siebie | okeej, to jakoś przeżyję, ale DSa na rurze Ci nie wybaczę
Richie117 napisał: | tylko po co House'owi jakaś zgoda? | bo jest dobrze wychowanym, kulturalnym człowiekiem? Bo nie chce umrzeć z głodu, gdyby Wilson puścił focha?
Richie117 napisał: | nawet można go wcześniej dodatkowo wzbogacić w białko, gdyby było trzeba | eeej, biedny kotek, jak możesz?!
Richie117 napisał: | albo przystrzyga swoją dolną fryzurę przed wieczornym wyjściem | rzeczywiście Cię to prześladuje
Richie117 napisał: | tylko po co próbujesz pisać komenty bez podtekstów? | no bo czasami wypadałoby zachować powagę... A znając siebie, znalazłabym podteksty nawet w deathfiku
Richie117 napisał: | Um... trochę się zgadzam z Anai, że Curt wydaje się niedorozwinięty, w sensie: psychicznie chory, z tą swoją wiarą w nadprzyrodzone zdolności House'a - tylko mi się on taki wydawał od początku, a nie dopiero w tej części | a słyszałaś kiedyś o normalnym (w sensie: nie-chorym psychicznie) stalkerze? Bo wg mnie to się całkowicie wyklucza. Okej, od początku było widać, że coś z nim nie tak, ale w tej części wydał mi się właśnie taki... infantylny, a nie tylko poj3bany.
Richie117 napisał: | PS. Jeśli wy dwoje gdzieś wychodzicie, powinieneś iść razem z Wilsonem. -- DWAJ!!! | ech, jestem beznadziejną terapeutką
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anai dnia Sob 21:09, 18 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 4:26, 19 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | no chyba raczej nie... ciężko się cieszyć, kiedy się leży bez świadomości | Hju by się cieszył, gdyby mógł leżeć bez świadomości podczas HuSu
Anai napisał: | Tamten na pierwszy rzut oka wygląda na zboczeńca | czyli tak samo, jak House na widok Wilsona
Anai napisał: | no nie wiem, to trochę skomplikowane... | następnym razem narysuję diagram
Anai napisał: | okeej, to jakoś przeżyję, ale DSa na rurze Ci nie wybaczę | następnym razem poszukam DSa przywiązanego do drewnianego pala na środku stosu
Anai napisał: | bo jest dobrze wychowanym, kulturalnym człowiekiem? Bo nie chce umrzeć z głodu, gdyby Wilson puścił focha? | jaaasne... a Barbarzyńcy byli miłymi i uprzejmymi ludźmi Wilsonowi przeszłaby ochota na fochy, kiedy House skończyłby masaż. A nawet gdyby nie, to House miałby rezerwę energii z białka Wilsona
Anai napisał: | eeej, biedny kotek, jak możesz?! | też bym chciała być takim biednym kotkiem, wyruchanym przed śmiercią przez House'a
Anai napisał: | rzeczywiście Cię to prześladuje | mogłam jeszcze wspomnieć o oBcji, że Wilson golił sobie nogi
Anai napisał: | no bo czasami wypadałoby zachować powagę... A znając siebie, znalazłabym podteksty nawet w deathfiku | mam nadzieję, że nie zaczniesz teraz czytać death!fików, szukając podtekstów
Anai napisał: | a słyszałaś kiedyś o normalnym (w sensie: nie-chorym psychicznie) stalkerze? Bo wg mnie to się całkowicie wyklucza. | szczerze, to nie słyszałam zbyt wiele o takich osobnikach. Ale wydaje mi się, że nie każdy stalker dopatruje się w swojej ofierze boskich cech
Anai napisał: | ech, jestem beznadziejną terapeutką | oj tam, oj tam... po prostu niektóre przypadki są beznadziejne i nawet House by nie pomógł
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:38, 19 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | ano działa, ale wcale nie dlatego, że on jest jakiś super przebiegły, tylko dlatego, że House mu na to 'pozwala' | super to nie, ale trochę przebiegły to jest. Może to będzie widać potem, ale już nic nie mówie
Anai napisał: | grzeczny to on może być na imieninach cioci, grzeszny przez resztę czasu | grzeszny na imieninach u cioci też może być! Kiedyś czytałam fika, gdzie chłopaki uprawiali seks tuż pod nosem rodziców House’a
Anai napisał: | to rzeczywiście mógłby być Teddy House - na pewno miałby większe powodzenie niż tradycyjny Pedobear. | a czytałaś tego fika 'Pluszowy House'? Tam było odwrotnie niż z Pedobearem, bo dziewczynka leciała na misia House'a
Anai napisał: | za chociażby rozważenie pierwszej opcji powinnaś zostać wysłana do więzienia dla niewiernych Hilsonek | proszę, nie! Obiecuję poprawę!
Anai napisał: | żeby tylko na nadziei się nie skończyło | mam już gdzieś 1/4 kolejnego rozdziału w wordzie, więc nie powinno być tak źle... no i ten jest krótszy od poprzedniego
Richie117 napisał: | uuuh, jaka szkoda, że Curt nie upatrzył sobie na ofiarę Hannibala Lectera | hahah i kto kogo by sobie wtedy skonsumował?
Richie117 napisał: | wystarczy, że House potrafi rozpalać ludzi swoim wzrokiem | albo ‘pożerać’
Richie117 napisał: | ależ z Wilsona egoista - niby chce się przyjaźnić z Curtem, ale nagiego House'a woli zachować dla siebie <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | najwyraźniej niektórymi sprawami nie należy się dzielić nawet z przyjaciółmi Zwłaszcza, że ci przyjaciele bardzo by chcieli je dokładniej zgłębić
Richie117 napisał: | tak głośno szeleszczą jej ortalionowe gacie? | jak się ma takie uda, że się o siebie ocierają przy każdym kroku, to pewnie tak
Richie117 napisał: | Wilson oczywiście chciał powiedzieć, że było mu strasznie...przykro, że zareagował tak gwałtownie i bez zastanowienia (ewentualnie było strasznie, bo mały Jimmy odmówił współpracy ) | więc pewnie następnym razem to Wilson zrobił pierwszy krok, żeby to House'owi wynagrodzić
Richie117 napisał: | o, w jednym się z Curtem zgadzamy | jeszcze w tym, że House jest najseksowniejszy na świecie
Richie117 napisał: | Dziwne tylko, że House nie umie się połapać, o co biega, bo że Wilson jest ślepy na takie sprawy, to normalne | mnie to dziwiło jeszcze podczas czytania nie pamiętam kiedy dokładnie się połapie, ale raczej nie tak prędko xd
Richie117 napisał: | PS. Jeśli wy dwoje gdzieś wychodzicie, powinieneś iść razem z Wilsonem. -- DWAJ!!! | o nieeeeee. Dzięki za wyłapanie
Richie117 napisał: | to już było... ta wersja nazywała się Pluszowy House | taaaaak! I to była cudowna wersja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:28, 19 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Hju by się cieszył, gdyby mógł leżeć bez świadomości podczas HuSu | koniec końców by się cieszył, ale dopiero po fakcie (albo przed, gdyby sam sobie zaaplikował środek usypiający )
Richie117 napisał: | czyli tak samo, jak House na widok Wilsona | niszczysz mi psychikę, serio Teraz mam w głowie wizję House'a z twarzą Pedobeara...
Richie117 napisał: | następnym razem poszukam DSa przywiązanego do drewnianego pala na środku stosu | przecież to czarownice się paliło na stosie (czyt.: bardziej tu pasuje LE)
Richie117 napisał: | jaaasne... a Barbarzyńcy byli miłymi i uprzejmymi ludźmi | a może byli? I robili tylko to, co musieli, żeby przetrwać? ;p
Richie117 napisał: | też bym chciała być takim biednym kotkiem, wyruchanym przed śmiercią przez House'a | będzie dziwnie, jak powiem, że ja też?
Mimo wszystko, kotu by się to raczej nie spodobało
Richie117 napisał: | mogłam jeszcze wspomnieć o oBcji, że Wilson golił sobie nogi | albo tyłek... albo plecy...
Richie117 napisał: | mam nadzieję, że nie zaczniesz teraz czytać death!fików, szukając podtekstów | dlaczeego masz nadzieję? I mean, to mój problem jak wpadnę w depresję i się potnę nożem do masła
A do szukania podtekstów zdecydowanie lepsze są innego rodzaju fiki
Richie117 napisał: | szczerze, to nie słyszałam zbyt wiele o takich osobnikach. Ale wydaje mi się, że nie każdy stalker dopatruje się w swojej ofierze boskich cech | z tym dopatrywaniem się boskich cech to pewnie racja, ale na pewno każdy stalker musi mieć na punkcie osoby, którą prześladuje niezdrową obsesję
Richie117 napisał: | oj tam, oj tam... po prostu niektóre przypadki są beznadziejne i nawet House by nie pomógł | tak się tłumaczą słabi lekarze
advantage napisał: | super to nie, ale trochę przebiegły to jest. | postaram się uwierzyć
advantage napisał: | Kiedyś czytałam fika, gdzie chłopaki uprawiali seks tuż pod nosem rodziców House’a | "Caught"?
advantage napisał: | a czytałaś tego fika 'Pluszowy House'? Tam było odwrotnie niż z Pedobearem, bo dziewczynka leciała na misia House'a | ofkors, że czytałam I właśnie o tym mówię - na takiego uroczego misia jak House dzieci same się rzucają, nie to co na tego obleśnego Pedźwiedzia
advantage napisał: | proszę, nie! Obiecuję poprawę! | *rozpala ogień, do którego wrzuca po kolei wszystkie jednostki głoszące Hilsonową herezję*
... Sto spalonych Hilsonek później...
Damn, ogień zgasł. To Ci się upiekło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:16, 20 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | "Caught"? | yeah. A czytałas może cos podobnego?
Anai napisał: | ofkors, że czytałam I właśnie o tym mówię - na takiego uroczego misia jak House dzieci same się rzucają, nie to co na tego obleśnego Pedźwiedzia | no co Ty, Pedobear jest słodki! Albo mi się wydaje, bo dzieciństwo mam już za sobą Ale misiowemu House'owi nie dorówna!
Anai napisał: | *rozpala ogień, do którego wrzuca po kolei wszystkie jednostki głoszące Hilsonową herezję*
... Sto spalonych Hilsonek później...
Damn, ogień zgasł. To Ci się upiekło | ooo, widzę, że dobry los mnie uratował! dzięki ci, losie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 3:52, 21 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | Tam było odwrotnie niż z Pedobearem, bo dziewczynka leciała na misia House'a | za to House nadal szukał okazji, żeby przez otwory w pudełku pogapić się na cycki Cuddy (sorki za psucie nastroju )
advantage napisał: | hahah i kto kogo by sobie wtedy skonsumował? | pewnie przypominałoby to film "Obcy vs Predator"
advantage napisał: | albo ‘pożerać’ | i 'rozbierać'
advantage napisał: | najwyraźniej niektórymi sprawami nie należy się dzielić nawet z przyjaciółmi | żoną, obrączką, wiecznym piórem i nagim House'em
advantage napisał: | Zwłaszcza, że ci przyjaciele bardzo by chcieli je dokładniej zgłębić | a nawet zagłębić się w nie
advantage napisał: | jeszcze w tym, że House jest najseksowniejszy na świecie | tu akurat mam odmienne zdanie
advantage napisał: | nie pamiętam kiedy dokładnie się połapie, ale raczej nie tak prędko xd | zabawne, bo też nie pamiętam. Czy chłopaki nie doszli jakoś wspólnie do tego, że coś jest nie tak?
advantage napisał: | o nieeeeee. Dzięki za wyłapanie | spoko
***
Anai napisał: | koniec końców by się cieszył, ale dopiero po fakcie (albo przed, gdyby sam sobie zaaplikował środek usypiający ) | jestem przekonana, że w wypadku HuSu cieszyłby się również w trakcie - jego dusza unosiłaby się pod sufitem i była happy, że ciało nic nie czuje
Anai napisał: | Teraz mam w głowie wizję House'a z twarzą Pedobeara... | dopsz, że nie na odwrót, bo Pedobear nie wygląda na dobrze wyposażonego przez naturę
Anai napisał: | przecież to czarownice się paliło na stosie (czyt.: bardziej tu pasuje LE) | na stosie palono wszystko, co się ruszało LE i KJ mogłyby śmiało potowarzyszyć DSowi
Anai napisał: | a może byli? I robili tylko to, co musieli, żeby przetrwać? ;p | czyli tak jak House
Anai napisał: | będzie dziwnie, jak powiem, że ja też? | nope
Anai napisał: | Mimo wszystko, kotu by się to raczej nie spodobało | zdanie kota bez gustu i smaku się nie liczy
Anai napisał: | albo tyłek... albo plecy... | na przykład w ten sposób?
Anai napisał: | dlaczeego masz nadzieję? I mean, to mój problem jak wpadnę w depresję i się potnę nożem do masła | kiedy w grę wchodzi horumowa Hilsonka zagrożona depresją i samookaleczeniem nożem do masła, to to jest mój problem
Anai napisał: | każdy stalker musi mieć na punkcie osoby, którą prześladuje niezdrową obsesję | to Wilson (ten serialowy) powinien do depresji dopisać sobie też obsesję, skoro tak wiecznie łazi za House'em. I vice versa
Anai napisał: | tak się tłumaczą słabi lekarze | and yet, it's true
Anai napisał: | nie to co na tego obleśnego Pedźwiedzia | uważaj, co o nim piszesz - pamiętaj, w nonsensopedii było napisane: "Jeden jest za tobą"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:48, 21 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Nie mogłam się oprzeć temu rozdziałowi... taki cudowny, gdy trzeba się uczyć na egzamin Wrzucam szybciutko i wracam do niemieckiego. No, enjoy - będzie nagi House
Rozdział 5. Nowa koszula pojawia się na horyzoncie.
House podjął decyzję – będzie udawał, że nie ma go w domu. Ale nie, to by nie zadziałało. Wilson otworzyłby drzwi, zobaczyłby zasunięty łańcuch i wiedziałby, że House jest w środku. Jeśli nie odpowiedziałby na wołanie, Wilson wyłamałby drzwi, by się upewnić, czy nie był przypadkiem martwy. Odpiął więc łańcuch, by uniknąć ewentualnych zniszczeń. Może powinien pójść gdzieś indziej, na przykład do szpitala, by pograć w gry video? Nienawidził obmyślania planów od nowa, ale nie chciał zostawiać Wilsona sam na sam z Curtem, choć tego pewnie Curt najbardziej pragnął. Jeśli jakimś cudem zdołałby sprawić, by House poczuł się nieswojo, wtedy nie byłby przeszkodą. Na pewno nie chciał dać Wilsonowi żadnych wskazówek, że chciał go upić i dać do zrozumienia, że to House nie chce spędzać z nim czasu. Do tego diagnosta nie mógł dopuścić, ale i tak nie chciał iść.
Wziął prysznic i ubrał się w swoje codzienne ciuchy. Nie mógł znaleźć koszulki, którą chciał założyć, ale założyłby nawet tank top z siateczki, gdyby tylko zapewniłoby mu to domową samotność. Chciał wyjść z domu o piątej trzydzieści, bo nie było ryzyka, że wpadnie na Wilsona pod drzwiami. Jednak o piątej dwadzieścia rozległo się pukanie.
- O, jesteś gotowy – powiedział Wilson, wchodząc do środka. Myślał, że House nawet nie weźmie prysznica i użyje tego jako wymówki, by nie iść.
Ostatnio nie spędzał z House’m zbyt wiele czasu, więc nie mógł mu teraz odpuścić. Nie był pewien dlaczego go unikał, tak jak choćby wczoraj. Co gorsza, nie wiedział też kiedy House to zauważył. Bez względu na swoje powody, był pewien, że za nic w świecie nie chciał zranić uczuć House’a. Nie żeby House kiedykolwiek przyznał, że posiada uczucia, które można zranić. Jeśli dostrzeże, że Curt był w porządku, to nie powinien czuć się źle i może nawet będą wychodzić gdzieś całą trójką? Optymizm Wilsona wywodził się bardziej z desperacji niż ze zwyczajnego, szczęśliwego poglądu na życie.
- Myślałem, że mówiliście szósta! – House już nie miał wątpliwości: nie chciał iść.
- Tak, ale wyrobiłem się wcześniej i Curt też, więc zdecydowałem, że wpadniemy zobaczyć jak sobie radzisz. Albo czy też jesteś już gotowy do wyjścia.
- Mogłeś zadzwonić. – House nie kupił tego ani na sekundę.
- Nie odebrałbyś. Wyświadcz mi przysługę i zachowuj się dzisiaj. Nie strasz Curta, ani nie bądź okropny. Którą koszulę założysz? – Podobał mu się t-shirt House’a, ale potrzebował on całej ekipy ekspertów z pralni, by wyprasować te wymięte, skomplikowane wzorki. Poza tym była to koszulka, która miał dziś w szpitalu. – Wyjście do klubu oznacza, że musisz założyć coś innego od tego w czym chodzisz do pracy.
Pukanie do drzwi przerwało im rozmowę. Curt!, pomyślał House. Świetnie. Drzwi otworzyły się i faktycznie pojawił się Curt.
- Cześć wam. Pomyślałem, że też wpadnę. W końcu do szóstej zostało tylko kilka minut. – Zdecydował, że na razie powstrzyma się przed uwodzeniem House’a. Może i nie był w stanie olśnić go swoim intelektem, ale mógł mu przynajmniej pokazać, że nie jest idiotą. Przed nim i tak długa droga.
- Pytałem właśnie House’a, którą koszulę zamierza założyć – powiedział Wilson, zadowolony, że zyskał sprzymierzeńca.
- A jakie są opcje?
Curt marzył, by House założył mega obcisły t-shirt, podkreślający bicepsy. Mógłby je wtedy podziwiać i aż same by się prosiły o dotykanie.
- Opcje są takie: zostaje tutaj. Albo – przesunął się o dwa kroki w prawo, co zirytowało Wilsona, a rozśmieszyło Curta – albo tutaj.
- Chodź, Curt. Będziesz zszokowany wyglądem sypialni House’a i mocno zaniepokojony jego szafą, ale gdzieś tam musi być porządna koszula.
Wilson skierował się do sypialni, a Curt za nim.
- Nie życzę sobie obcych ludzi w mojej sypialni! – House nienawidził, gdy brzmiał jak trzynastolatek.
Wiedział, że kłótnia nie była najlepszym rozwiązaniem, zwłaszcza gdy Wilson był w takim jak teraz nastroju. Zmusiłby ich do wyjścia i dobrej zabawy, nawet gdyby musiał ich pobić. Nie chciał słuchać ich drwiących komentarzy, ale nie chciał też, by splądrowali jego rzeczy, podążył więc za nimi.
Bałagan w sypialni House’a nie był tak straszny jak spodziewał się Wilson – był do przeżycia. Onkolog otworzył szafę House’a i znalazł pięć koszul (pięć!) ściśniętych na wieszakach. Jedna z nich wciąż miała sklepową metkę.
- Przyznaje House, zaskoczyłeś mnie. Wysprzątany pokój, ubrania w szafie. Spodziewasz się kontroli czystości?
- Nie – mruknął House, siadając na łóżku. – W środę odwiedza mnie pewna kobieta. Nie zajmuje się tym, czym zajmują się kobiety odwiedzające mnie w pozostałe dni. Ona sprząta! Mówiłem ci o tym kilka tygodni temu.
Był pewien, że Wilson w ogóle nie pamięta tej rozmowy. Najwyraźniej olewał go również wtedy, gdy spędzali razem czas. Wilson poczuł się okropnie. Naprawdę nie przypominał sobie, by House o tym wspominał... Musiał być w kompletnie innym wymiarze podczas tamtej rozmowy. Miał nadzieję, że House to po prostu wyśmieje i przypisze chwilowemu brakowi koncentracji, a nie będzie się zgłębiał w głębsze powody. Chociaż tak się pewnie nie stanie – House zawsze wszystko widział w czarnych barwach.
Curt cicho wiwatował. On nigdy by nie zapomniał słów House’a. Za każdym razem, gdy Wilson popełniał taki błąd, widział dla siebie miejsce, w które mógł się wślizgnąć.
- Dobra, to wyjaśnia dlaczego wyraźnie widać podłogę. A to? – Wilson wskazał na metkę. Cena była oderwana.
- To prezent, odłóż to.
- Ładnie by to na tobie wyglądało, Greg – powiedział Curt, dotykając delikatnego, jakby jedwabnego materiału koszuli. Kolor był jednak śmiesznie matowy. Oddałby wiele, by dotknąć tej koszuli rozgrzanej przez gorące ciało House’a.
- Nawet nie wiem czy to na mnie pasuje. Odłóż!
- House...
- Odłóż!
- Greg...
- Odkładaj to! Zresztą wyciągasz mnie jeść skrzydełka, więc nie chcę pobrudzić jej sosem.
- Wow, nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać. Troszczysz się o ubranie! – Wilson nie chciał zabrzmieć protekcjonalnie, ale jakoś tak wyszło...
- Troszczę się o niektóre rzeczy. Na przykład o te krawaty.
Wilson przejrzał je.
- Ten dałem ci na prezent – powiedział, przyglądając się badawczo krawatowi. – Za to ten mi ukradłeś!
- Och, więc dbasz o prezenty, to całkiem miłe – wtrącił Curt. – Ale nigdy bym nie zgadł, że z ciebie taki sentymentalny facet.
House’owi nie spodobał się ten ton – jakby Curt się wywyższał!
- Myśl sobie co chcesz, a ty odłóż wreszcie koszulę!
- Kto ci to dał? Jestem jedyną osoba, która dalej ci prezenty! – Nie zmierzał odpuścić.
- To nie twój zasrany interes.
- Załóż, zobaczymy czy pasuje – poprosił Curt, zdejmując koszulę z wieszaka.
- Co jest z wami nie tak!? Odwalcie się od tej koszuli.
- Jak powiesz kto ci ją dał, to może się odwalimy i znajdziemy coś innego.
Wilson stał prosto z dłońmi na biodrach, co zazwyczaj znaczyło zamierzam się z tobą rozprawić, House, więc wytłumacz się albo pogadamy inaczej. Nie chciał wiedzieć co pogadamy inaczej dziś znaczyło.
- OK, Chase mi to dał.
- Jasne, próbuj dalej. – Język ciała Wilsona nie zmienił się.
Curt był zdezorientowany zmianą dynamiki rozmowy pomiędzy pozostałymi mężczyznami. House najwyraźniej nie chciał nic powiedzieć, a Wilson wciąż go zmuszał. Rozumiał, że House potrzebował jedzenia i towarzystwa, ale nie rozumiał dlaczego przekazywał Wilsonowi informacje tak niechętnie. Cieszył się, że może to widzieć na własne oczy.
- Poważnie, Chase mi to podarował. Powiedział, że pasuje do moich włosów.
- Ta, poważnie. Dlaczego Chase miałby ci cokolwiek dawać? Nieważne, mam jego numer – mruknął Wilson, wyjmując telefon z kieszeni.
- Odpuścisz jak ci powiem, że to prywatna sprawa?
- A czy to kiedykolwiek powstrzymało ciebie od wtrącania się w moje sprawy?
House popatrzył na Wilsona dziwnie podatnym wzrokiem, który Curt widział po raz pierwszy, a Wilson widywał niezwykle rzadko. Wyglądał na nieśmiałego i zawstydzonego, ale też zmartwionego. Curt starał się oprzeć chęci wybuchnięcia płaczem i przytulenia go. Jak ktoś tak wszechmocny mógł nagle potrzebował ochrony?
- Chase był na zakupach z Cameron, ona kupowała komuś prezent, a on zobaczył tą koszulę i stwierdził, że by mi się spodobała. Więc mi ją kupił, a ja schowałem ją do szafy.
- Czego nam nie mówisz? No daj spokój, House. Nawet jeśli to wyjaśnia kto, to wciąż nie wyjaśnia dlaczego.
- Tak trudno ci uwierzyć, że ktoś chciałby mi coś dać?
- Tak. – Wilson nienawidził tajemnic House’a. Zazwyczaj robiły z niego głupka, bo nie dostrzegał czegoś, co powinien dostrzec lata temu. – Więc zostawił metkę, byś mógł ją ewentualnie oddać, a nie zrobiłeś tego. Nie wygląda na tanią.
House westchnął. Teraz równie dobrze mógł powiedzieć im prawdę i zakończyć te drwiny.
- Dał mi to na Dzień Ojca – wyznał House.
Wilson i Curt byli zaskoczeni, a House cieszył się, że przynajmniej wstęp ma już za sobą.
- Cameron kupowała prezent dla swojego ojca, Chase myślał o swoim, o tym jak bardzo go nienawidził. Cameron powiedziała coś w stylu to House pierwszy nienawidził swojego ojca, więc coś kliknęło w głowie Chase’a i gdy zobaczył tą koszulę, kupił mi ją.
Wilson naprawdę był zaskoczony, to był tak dalekie od tego o czym wcześniej myślał. Odwrócił się od House’a, by ten nie widział jego lśniących oczu.
- Wiem, to jest beznadziejne. Po prostu... odwieś to.
Nie zamierzał im mówić, że następnego dnia dał Chase’owi swoją deskorolkę i komplet ochraniaczy na kolana i łokcie. I kask, by chronił jego fryzurę. Pamiętał, że Chase popłakał się wtedy i przytulił go. Obiecał nie mówić o tym nawet Cameron, bo ostatniej rzeczy jakiej potrzebował House, była Cameron dająca mu prezenty dla tatuśka.
- Chase ma rację, Greg. To by na tobie dobrze wyglądało. Jestem pewien, że nie kupił ci tego po to, by leżało w szafie – powiedział Curt.
- Po prostu chcesz, żebym się rozebrał, przyznaj to – House ucieszył się ze zmiany tematu.
- Nieprawda, ale... rozbieraj się.
Curt zrobił krok w jego stronę, House natychmiast powstrzymał go gestem i sam ściągnął swoją koszulę. Wilson przestał udawać, że ogląda inne ubrania House’a i wrócił do rozmowy.
- Ściągnij też t-shirt, ta koszula lepiej będzie wyglądała bez niego.
Curt nie mógł się z tym nie zgodzić.
House odpuścił i zaczął powoli ubierać koszulę. Cholera, powinienem był wyjść z domu jak tylko skończyłem brać prysznic. Nie trzeba było tyle zwlekać.
Curt próbował się nie gapić, ale House był strasznie męski, chociaż jego skórka wyglądała na taką delikatną. Chciał przeciągnąć po niej palcami, chciał ją lizać... Podał mu koszulę i złapał jego wzrok, patrzył mu w oczy na tyle długo, by upewnić się, że House doskonale odgadł jego myśli.
House wziął od niego ubranie, chociaż Curt mu się tak dziwnie przyglądał. Pewnie zdał sobie sprawę, że mógłbym być jego ojcem, a to nim wstrząsnęło... i dobrze! Koszula pasowała, ale to nie było wielkim zaskoczeniem – przymierzał ją wcześniej ze cztery razy.
Wilson bezceremonialnie odciął metkę i ogłosił, że będą gotowi do wyjścia, jak tylko House się uczesze. Diagnosta nie zamierzał się już awanturować, ruszył spokojnie do łazienki, a Wilson odciągnął Curta od drzwi. Będzie to robił za każdym razem jak tylko House’a nie będzie w pobliżu?!
- Nikomu nie powiesz o tej historii, rozumiemy się? – Wilson nigdy nie brzmiał straszniej niż gdy bronił House’a.
- Jasne, zostaje pomiędzy nami. Greg miał problemy z ojcem? – szepnął Curt.
- Zmarł kilka miesięcy temu... House nie lubi o tym mówić. Nie dogadywali się. Chase i jego ojciec nie mają nic wspólnego z House’m; mieli swoje zmartwienia. Pewnie o tym gadali. Za to moje dzieciństwo było wspaniałe, nie wiem jak to jest nienawidzić ojca. Wydaje mi się, że nie rozumiejąc tego, zraniłem wcześniej House’a... W każdym razie, nie przypominaj mu o tym. Jak pobędziesz w pobliżu wystarczająco długo, zobaczysz, że po pijanemu mówi zagadkowe rzeczy o swoim dzieciństwie. Udawaj wtedy, że nie słyszysz.
Curt przytaknął ruchem głowy. House mógłby mu o tym mówić, on by go zrozumiał i co najważniejsze, nie zraniłby go!
- I co, lepiej? – rzucił House, znów się pojawiając.
Uczesał włosy, ale nie ułożył ich w żaden sposób. Nie musiał, pasowały do niego takie, jakie były. Wilson nigdy nie rozumiał jak to było możliwe.
- Wygląda nieźle. Chodźmy.
Wilson prowadził, próbując rozluźnić atmosferę.
- Więc, House. Co chcesz najpierw, skrzydełka, piwo czy cycki?
- A nie mogę mieć wszystkich jednocześnie? – zaskomlał House.
- Nie powinieneś się tak spieszyć – powiedział Curt z tylnego siedzenia. – Nie chcesz przecież odlecieć na czyichś cyckach, z sosem teriyaki rozmazanym na twarzy.
- Wow, naprawdę nic o mnie nie wiesz... właśnie opisałeś mój raj.
Resztę jazdy spędzili gadając o zaletach różnych piw. House odważył się napomknąć o zaletach różnych damskich piersi, ale nie zagłębiał się w szczegóły. Nienawidził tego, że mógł przyznać nawet przed samym sobą, że wcale tak źle się nie bawił.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:45, 22 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | za to House nadal szukał okazji, żeby przez otwory w pudełku pogapić się na cycki Cuddy (sorki za psucie nastroju ) | to Cuddy ma cycki?! No i wiesz, nawet jak już ma, to cycki są chyba czymś miłym, jak mogą psuć nastrój?
Richie117 napisał: | pewnie przypominałoby to film "Obcy vs Predator" | Lecter by go połknął pewnie jeszcze w locie
Richie117 napisał: | i 'rozbierać' <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | Curt by teraz pewnie powiedział, że House może wszystko robić oczami... nawet jeść
Richie117 napisał: | żoną, obrączką, wiecznym piórem i nagim House'em | żona na pierwszym miejscu? myślałam, że nagi House
Richie117 napisał: | tu akurat mam odmienne zdanie | no tak właśnie przeczuwałam
Richie117 napisał: | zabawne, bo też nie pamiętam. Czy chłopaki nie doszli jakoś wspólnie do tego, że coś jest nie tak? | podejrzewam, że w najbliższym czasie się dowiemy nie wiem tylko jak bardzo bliskim xd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:55, 22 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
O, jak szybko nowy rozdział... Czego to człowiek nie zrobi, żeby tylko się nie uczyć
advantage napisał: | No, enjoy - będzie nagi House | taka dyskretna ta reklama, że prawie nie zauważyłam
Cytat: | Nie mógł znaleźć koszulki, którą chciał założyć, ale założyłby nawet tank top z siateczki, gdyby tylko zapewniłoby mu to domową samotność. | co on, z choinki spadł? Taki zboczeniec jak Wilson (nie wspominając już o Curcie) tym bardziej by chciał go zobaczyć
Cytat: | Myślał, że House nawet nie weźmie prysznica i użyje tego jako wymówki, by nie iść. | mógłby tak iść - już widzę te nagłówki w gazetach następnego dnia: Zabójcza broń atakuje; Ludzie umierają z niewyjaśnionych przyczyn; Ministerstwo Zdrowia ostrzega: na wszelki wypadek prosimy pozostać w domach...
Cytat: | Jeśli dostrzeże, że Curt był w porządku, to nie powinien czuć się źle i może nawet będą wychodzić gdzieś całą trójką? Optymizm Wilsona wywodził się bardziej z desperacji niż ze zwyczajnego, szczęśliwego poglądu na życie. | zastanawiam się, jak Wilson może być aż TAK naiwny. Zdesperowany? Czemu jest zdesperowany? Po co mu, do cholery, Curt? Ostatnio napisałam, że Curt wydaje mi się być niedorozwinięty, ale teraz doszłam do wniosku, że nie ma potrzeby, by był bardziej inteligentny, kiedy House i Wilson wcale nie są lepsi
Cytat: | Może i nie był w stanie olśnić go swoim intelektem | jednak nie jest taki głupi xD
Cytat: | Zmusiłby ich do wyjścia i dobrej zabawy, nawet gdyby musiał ich pobić. | noo, takim sposobem może i zmusiłby ich do wyjścia, ale do dobrej zabawy raczej nie... Co najwyżej by udawali, żeby ich nie zabił
Cytat: | Onkolog otworzył szafę House’a i znalazł pięć koszul (pięć!) ściśniętych na wieszakach. | co jest dziwnego w tym, że House ma pięć koszul? Że to niby dużo?
Cytat: | Za każdym razem, gdy Wilson popełniał taki błąd, widział dla siebie miejsce, w które mógł się wślizgnąć. | niech on się lepiej nigdzie nie wślizguje, a już na pewno nie w tym sensie, który mam teraz na myśli
Cytat: | Zresztą wyciągasz mnie jeść skrzydełka, więc nie chcę pobrudzić jej sosem. | jeśli mogę się przyczepić, to to zdanie brzmi trochę, jakby House miał rok i dopiero uczył się mówić Może lepiej by brzmiało: żeby zjeść skrzydełka, ewentualnie: na skrzydełka lub coś w tym stylu...
Cytat: | Curt starał się oprzeć chęci wybuchnięcia płaczem i przytulenia go. |
Cytat: | Nie zamierzał im mówić, że następnego dnia dał Chase’owi swoją deskorolkę i komplet ochraniaczy na kolana i łokcie. I kask, by chronił jego fryzurę. Pamiętał, że Chase popłakał się wtedy i przytulił go. | z jakichś niewyjaśnionych powodów wydało mi się to słodkie *.* House tak uroczo wypada w roli "opiekuna" Chase'a i na odwrót. Nie wierzę, że to piszę
Cytat: | - Po prostu chcesz, żebym się rozebrał, przyznaj to | nie tylko on *wyciaga transparent z napisem "WE WANT NAKED HOUSE (... and Wilson)"*
Cytat: | Nienawidził tego, że mógł przyznać nawet przed samym sobą, że wcale tak źle się nie bawił. | pewnie sobie to wmawia, bo się boi, żeby Wilson go nie pobił
So, weny (no i powodzenia na egzaminie )!
===
advantage napisał: | yeah. A czytałas może cos podobnego? | um... Dzisiaj wpadłam na to: [link widoczny dla zalogowanych] (przeczytałam dopiero pierwszy rozdział, ale zapowiada się fajnie ). I jeszcze coś w ten deseń: [link widoczny dla zalogowanych]
advantage napisał: | no co Ty, Pedobear jest słodki! | że co proszę? Pierwszy raz słyszę, żeby ktoś określił Pedobeara przymiotnikiem "słodki"
advantage napisał: | ooo, widzę, że dobry los mnie uratował! dzięki ci, losie | niee, to był deszcz
===
Richie117 napisał: | dopsz, że nie na odwrót, bo Pedobear nie wygląda na dobrze wyposażonego przez naturę | pewnie dlatego jest pedofilem
Richie117 napisał: | LE i KJ mogłyby śmiało potowarzyszyć DSowi | trzeba rozpalić duuże ognisko
Richie117 napisał: | czyli tak jak House | yeah... bez seksu może by przeżył, ale bez jedzenia to już nie
Richie117 napisał: | zdanie kota bez gustu i smaku się nie liczy | uważaj na obrońców praw zwierząt btw, skąd wiesz, że koty nie mają smaku? Czyli nici z mojego jutrzejszego obiadu
Richie117 napisał: | na przykład w ten sposób? | omamo... nie, to już wolę, żeby nogi golił xd
Richie117 napisał: | kiedy w grę wchodzi horumowa Hilsonka zagrożona depresją i samookaleczeniem nożem do masła, to to jest mój problem | okeej, to skoro kogoś to obchodzi, to mam powód, żeby się jednak tym nożem do masła nie ciąć...
Richie117 napisał: | to Wilson (ten serialowy) powinien do depresji dopisać sobie też obsesję, skoro tak wiecznie łazi za House'em. I vice versa | przecież Wilson to jedna wielka obsesja; nie zdziwiłabym się, gdyby miał tak na drugie imię
Richie117 napisał: | and yet, it's true | nawet najlepszy psycholog nie pomoże komuś, kto nie chce wyzdrowieć *pokazuje palcem w wiadomym kierunku*
Richie117 napisał: | uważaj, co o nim piszesz - pamiętaj, w nonsensopedii było napisane: "Jeden jest za tobą" | "Chyba, że masz więcej niż 12 lat, za takie się nie zabiera." To chyba znaczy, że mogę go obrażać, ile chcę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:56, 23 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
no dooobra... najpierw przyjemności, potem... większe przyjemności
advantage napisał: | to Cuddy ma cycki?! No i wiesz, nawet jak już ma, to cycki są chyba czymś miłym, jak mogą psuć nastrój? | mówią, że ma; czasem można by wręcz pomyśleć, że stanowi konkurencję dla Pameli Anderson And nastroju nie psują cycki, tylko ich właścicielka
advantage napisał: | Curt by teraz pewnie powiedział, że House może wszystko robić oczami... nawet jeść | a rzęsami pewnie drapie się po plecach
advantage napisał: | żona na pierwszym miejscu? myślałam, że nagi House | well... "żona" była w oryginalnym powiedzeniu, a poza tym żony są bardziej powszechne niż nagi House
advantage napisał: | podejrzewam, że w najbliższym czasie się dowiemy nie wiem tylko jak bardzo bliskim xd | zależy jak bardzo sprężysz się z robotą w ciągu wakacji
***
Anai napisał: | trzeba rozpalić duuże ognisko | żeby tylko nie padało
Anai napisał: | yeah... bez seksu może by przeżył, ale bez jedzenia to już nie | lepiej, żeby tego nie sprawdzał i nie ryzykował bez powodu
Anai napisał: | uważaj na obrońców praw zwierząt | aaaaa, dzięki za przypomnienie - miałam zabić okna w piwnicy dodatkowymi deskami, bo wczoraj jeden z obrońców prawie się wydostał
Anai napisał: | btw, skąd wiesz, że koty nie mają smaku? Czyli nici z mojego jutrzejszego obiadu | um... bo jak Rexu prawie złapał kota za tyłek, to nie poczułam z jego ust żadnego specjalnego zapachu?
a na obiad możesz zjeść kota i zagryzać do smaku żeberkowymi chipsami
Anai napisał: | omamo... nie, to już wolę, żeby nogi golił xd | i żeby pomalował paznokcie seksownym lakierem
Anai napisał: | okeej, to skoro kogoś to obchodzi, to mam powód, żeby się jednak tym nożem do masła nie ciąć... | ufff, co za ulga
Anai napisał: | przecież Wilson to jedna wielka obsesja; nie zdziwiłabym się, gdyby miał tak na drugie imię | nope, na drugie imię ma Evan
Anai napisał: | nawet najlepszy psycholog nie pomoże komuś, kto nie chce wyzdrowieć *pokazuje palcem w wiadomym kierunku* | zawsze można jeszcze wypróbować terapię w stylu Nolana
Anai napisał: | "Chyba, że masz więcej niż 12 lat, za takie się nie zabiera." To chyba znaczy, że mogę go obrażać, ile chcę | a jak przyjdą po Ciebie dwa pedźwiedzie, żeby się podzielić robotą?
*****************************
*****************************
nooowaaa częęęść
advantage napisał: | No, enjoy - będzie nagi House | ależ my wymagające jesteśmy - House'owi wystarczy obiecać naleśniki, a nam nagiego House'a
House podjął decyzję – będzie udawał, że nie ma go w domu. Ale nie, to by nie zadziałało. Wilson otworzyłby drzwi, zobaczyłby zasunięty łańcuch i wiedziałby, że House jest w środku.
good, old times... Nowy, ulepszony Wilson olałby drzwi i wszedł przez okno
Jeśli nie odpowiedziałby na wołanie, Wilson wyłamałby drzwi, by się upewnić, czy nie był przypadkiem martwy. Odpiął więc łańcuch, by uniknąć ewentualnych zniszczeń.
to już niech od razu otworzy drzwi na oścież, żeby uniknąć zniszczeń w postaci wybitego barku Wilsona (tak się w jakimś fiku skończyła próba wyłamania drzwi łazienki )
Myślał, że House nawet nie weźmie prysznica i użyje tego jako wymówki, by nie iść.
nope, House użyłby tego jako wymówki, żeby zmusić Wilsona do asystowania mu w trakcie kąpieli
Tak, ale wyrobiłem się wcześniej i Curt też, więc zdecydowałem, że wpadniemy zobaczyć jak sobie radzisz.
taaa... skoro przyszli pooglądać show, to gdzie piwo i skrzydełka?
Wyjście do klubu oznacza, że musisz założyć coś innego od tego w czym chodzisz do pracy.
kitel i garnitur z krawatem?
Chodź, Curt. Będziesz zszokowany wyglądem sypialni House’a i mocno zaniepokojony jego szafą, ale gdzieś tam musi być porządna koszula.
durny Wilson! jak on może tak po prostu oprowadzać byle kogo po alkowie House'a?!
House pewnie żałuje, że nie wywiesił w szafie kajdanków, skórzanych uprzęży i reszty swoich sex-zabawek
Onkolog otworzył szafę House’a i znalazł pięć koszul (pięć!) ściśniętych na wieszakach.
inspekcja szafy, wersja 7.01
- House, jak możesz mówić, że nie masz się w co ubrać?! Jedna koszula, druga koszula, cześć, Cuddy, trzecia koszula...
Chociaż tak się pewnie nie stanie – House zawsze wszystko widział w czarnych barwach.
jakby w tym przypadku nie miał racji...
Za każdym razem, gdy Wilson popełniał taki błąd, widział dla siebie miejsce, w które mógł się wślizgnąć.
za każdym razem, gdy Curt myśli coś takiego, przypomina mi się fretka mojej znajomej, która wślizgnęła się do rury kanalizacyjnej i słuch po niej zaginął
– Za to ten mi ukradłeś!
ciekawe, jakie niecne rzeczy House robił z tym krawatem
- Tak trudno ci uwierzyć, że ktoś chciałby mi coś dać?
- Tak.
jak czytam takie rzeczy, to mam ochotę przerzucić się na fiki House/OMC Wilson bywa czasem takim ślepym dupkiem, że szok i tym bardziej mam radochę ze zmieszania Wilsona, kiedy ktoś, kto zna House'a bardzo krótko, uświadamia mu sprawy, o których - jako przyjaciel House'a - powinien doskonale wiedzieć
Wilson nigdy nie brzmiał straszniej niż gdy bronił House’a.
awww... szkoda, że takie rzeczy to głównie w fikach
– Nie chcesz przecież odlecieć na czyichś cyckach, z sosem teriyaki rozmazanym na twarzy.
- Wow, naprawdę nic o mnie nie wiesz... właśnie opisałeś mój raj.
tylko Wilsona w tym rajskim opisie zabrakło
eeech... jak pomyślę, jak daleko jeszcze do naprawdę nagiego House'a, a nie tak pół na pół
Weny i weny do tłumaczenia!!!
(i zalicz sesję, zanim sesja zaliczy Ciebie )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:10, 23 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | Czego to człowiek nie zrobi, żeby tylko się nie uczyć | wszystko - zwłaszcza, jeśli to 'wszystko' dotyczy House'a
Anai napisał: | taka dyskretna ta reklama, że prawie nie zauważyłam | no bo i House też tak 'dyskretnie' nagi
Anai napisał: | zastanawiam się, jak Wilson może być aż TAK naiwny. Zdesperowany? Czemu jest zdesperowany? Po co mu, do cholery, Curt? | też mnie to nurtuje chyba chodzi o to, że Wilson nie potrafi nikomu odmówić i jest taki doobry dla ludzi xd
Anai napisał: | co jest dziwnego w tym, że House ma pięć koszul? Że to niby dużo? | dla Wilsona pewnie mało, ale jak na House'a, to pewnie dużo
Anai napisał: | jeśli mogę się przyczepić, to to zdanie brzmi trochę, jakby House miał rok i dopiero uczył się mówić Może lepiej by brzmiało: żeby zjeść skrzydełka, ewentualnie: na skrzydełka lub coś w tym stylu... | możesz się przyczepić, jestem otwarta na takie sugestie hm... możliwe, że masz rację.
Anai napisał: | z jakichś niewyjaśnionych powodów wydało mi się to słodkie *.* House tak uroczo wypada w roli "opiekuna" Chase'a i na odwrót. Nie wierzę, że to piszę | uwierz też mi się to wydaje słodkie - znaczy, to jest słodkie! House jako tatuś musiałby być cudowny... pomijając fakt, że nie znosi dzieci
Anai napisał: | *wyciaga transparent z napisem "WE WANT NAKED HOUSE (... and Wilson)"* | together
dzięki za wenę i nie dziękuję za powodzenia, chociaż niemiecki zdałam
Anai napisał: | um... Dzisiaj wpadłam na to: [link widoczny dla zalogowanych] (przeczytałam dopiero pierwszy rozdział, ale zapowiada się fajnie ). I jeszcze coś w ten deseń: [link widoczny dla zalogowanych] | dziękować
Anai napisał: | że co proszę? Pierwszy raz słyszę, żeby ktoś określił Pedobeara przymiotnikiem "słodki" | no co, fajniutki jest
Richie117 napisał: | And nastroju nie psują cycki, tylko ich właścicielka | dlatego czasami lepiej być facetem i nie widzieć twarzy, a dostrzegać tylko cycki
Richie117 napisał: | a rzęsami pewnie drapie się po plecach | albo na nich chodzi xd
Richie117 napisał: | well... "żona" była w oryginalnym powiedzeniu, a poza tym żony są bardziej powszechne niż nagi House | a szkoda, bo świat byłby o wiele piękniejszy
Richie117 napisał: | zależy jak bardzo sprężysz się z robotą w ciągu wakacji <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/zestaw/mruga.gif"> | to już zależy, czy mnie zatrudnią w mcdonalds albo gdziekolwiek indziej.
Richie117 napisał: | ależ my wymagające jesteśmy - House'owi wystarczy obiecać naleśniki, a nam nagiego House'a | czymże są nalesniki w porównaniu z nagim Housem?!
Richie117 napisał: | Nowy, ulepszony Wilson olałby drzwi i wszedł przez okno |
Richie117 napisał: | to już niech od razu otworzy drzwi na oścież, żeby uniknąć zniszczeń w postaci wybitego barku Wilsona (tak się w jakimś fiku skończyła próba wyłamania drzwi łazienki ) | hahaha, Wilson na bank nie jest strongmanem I dobrze, bo takie mięśnie są fuuj!
Richie117 napisał: | taaa... skoro przyszli pooglądać show, to gdzie piwo i skrzydełka? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | albo chociaż popcorn
Richie117 napisał: | kitel i garnitur z krawatem? | mmmmm, prawie House w 5x11
Richie117 napisał: | - House, jak możesz mówić, że nie masz się w co ubrać?! Jedna koszula, druga koszula, cześć, Cuddy, trzecia koszula... | głupia scena, ale żartować z niej można
Richie117 napisał: | jakby w tym przypadku nie miał racji... | nooo w tym fiku to za dużo tych czarnych barw nie będzie na szczęście
Richie117 napisał: | za każdym razem, gdy Curt myśli coś takiego, przypomina mi się fretka mojej znajomej, która wślizgnęła się do rury kanalizacyjnej i słuch po niej zaginął | o boże, jak można mieć fretkę w domu (i tak lepiej fretkę niż rybki)
Richie117 napisał: | jak czytam takie rzeczy, to mam ochotę przerzucić się na fiki House/OMC Wilson bywa czasem takim ślepym dupkiem, że szok i tym bardziej mam radochę ze zmieszania Wilsona, kiedy ktoś, kto zna House'a bardzo krótko, uświadamia mu sprawy, o których - jako przyjaciel House'a - powinien doskonale wiedzieć | oj, czekaj, bo jest mi obcy ten skrót... ale możliwe, że znam te fiki xd
Czasami mam wrażenie, że Wilson, gdy bywa dupkiem tylko czasami, to wychodzi na tego złego... no bo dupek House to już norma. I wtedy cieszy jak House nie jest dupkiem i robi coś mega miłego
Richie117 napisał: | awww... szkoda, że takie rzeczy to głównie w fikach | coś musi dodawać pominięte w serialu wątki
Richie117 napisał: | tylko Wilsona w tym rajskim opisie zabrakło | jea, zgadzam się
Richie117 napisał: | eeech... jak pomyślę, jak daleko jeszcze do naprawdę nagiego House'a, a nie tak pół na pół | czekanie wyostrza apetyt czy coś w tym stylu xd
Richie117 napisał: | (i zalicz sesję, zanim sesja zaliczy Ciebie | jeszcze tylko egzamin z praktycznej nauki języka, czyli tak jakby trzy egzaminy w jednym
dziękiiiii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:34, 24 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | żeby tylko nie padało | ja mogę nawet stać nad tym ogniskiem z parasolką
Richie117 napisał: | aaaaa, dzięki za przypomnienie - miałam zabić okna w piwnicy dodatkowymi deskami, bo wczoraj jeden z obrońców prawie się wydostał | a po trzymasz obrońców zwierząt w piwnicy?
Richie117 napisał: | um... bo jak Rexu prawie złapał kota za tyłek, to nie poczułam z jego ust żadnego specjalnego zapachu?
a na obiad możesz zjeść kota i zagryzać do smaku żeberkowymi chipsami | jak "prawie" złapał, to nic dziwnego, że nie poczułaś Whatever, muszę coś zrobić z kotem sąsiadów, który ostatnio prawie przyprawił mnie o zawał
Richie117 napisał: | i żeby pomalował paznokcie seksownym lakierem | czerwonym?
Richie117 napisał: | nope, na drugie imię ma Evan | a na trzecie?
Richie117 napisał: | zawsze można jeszcze wypróbować terapię w stylu Nolana | to nie była terapia tylko pranie mózgu
Richie117 napisał: | a jak przyjdą po Ciebie dwa pedźwiedzie, żeby się podzielić robotą? | nawet jak przyjdą, to wyglądam za mało dziecinnie, żeby się im spodobać
advantage napisał: | wszystko - zwłaszcza, jeśli to 'wszystko' dotyczy House'a | najgorzej, kiedy w końcu jednak trzeba się pouczyć
advantage napisał: | chyba chodzi o to, że Wilson nie potrafi nikomu odmówić i jest taki doobry dla ludzi xd | możliwe, że chodzi o coś w tym stylu A tacy mili ludzie są strasznie irytujący, np mam taką koleżankę, która zawsze dla wszystkich jest uprzejma, nie przeklina, nie podnosi głosu... po prostu tragedia
advantage napisał: | też mi się to wydaje słodkie - znaczy, to jest słodkie! House jako tatuś musiałby być cudowny... pomijając fakt, że nie znosi dzieci | może to tylko Chase wzbudza w nim takie instynkty rodzicielskie? I myślę, że House nie przepada tylko za cudzymi dziećmi, dla własnych byłby świetnym ojcem
advantage napisał: | together | wherever
advantage napisał: | nie dziękuję za powodzenia, chociaż niemiecki zdałam |
advantage napisał: | dziękować | nie-ma-za-co
advantage napisał: | no co, fajniutki jest | może Ty widzisz inną wersję niż ja? Albo ja jestem po prostu do niego uprzedzona
advantage napisał: | o boże, jak można mieć fretkę w domu | co jest złego we fretkach? Sama kiedyś chciałam takową mieć, ale skończyło się na chomiku ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:56, 24 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | najgorzej, kiedy w końcu jednak trzeba się pouczyć | mam jeszcze tydzień um, a może tylko tydzień?
Anai napisał: | A tacy mili ludzie są strasznie irytujący, np mam taką koleżankę, która zawsze dla wszystkich jest uprzejma, nie przeklina, nie podnosi głosu... po prostu tragedia | straszne, nie? Zero rozrywki, chyba że chcesz pogadać o nauce ;p
Anai napisał: | I myślę, że House nie przepada tylko za cudzymi dziećmi, dla własnych byłby świetnym ojcem | pewnie tak, ale na pewno nie byłby takim podręcznikowym tatusiem
Anai napisał: | wherever | whenever
Anai napisał: | nie-ma-za-co | czytałaś ten fik o ślubie? kompletnie mnie rozłożył
Anai napisał: | może Ty widzisz inną wersję niż ja? Albo ja jestem po prostu do niego uprzedzona | [link widoczny dla zalogowanych] wygląda całkiem... smakowicie
Anai napisał: | co jest złego we fretkach? Sama kiedyś chciałam takową mieć, ale skończyło się na chomiku ^^ | nie no... nic złego pewnie w nich nie ma. Ale każde takie mało popularne zwierzątko domowe jakoś tak działa, że się dziwie (pewnie mało popularne dla mnie, bo ja to się nie znam xd )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:45, 25 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | mam jeszcze tydzień um, a może tylko tydzień? | tydzień to dużo czasu Chyba, że się odkłada wszystko na ostatnią chwilę. Tylko że wtedy nawet rok to będzie tylko rok
advantage napisał: | straszne, nie? Zero rozrywki, chyba że chcesz pogadać o nauce ;p | dosłownie - straszne. Dziwię się, ża tacy ludzie nie zanudzają się na śmierć sami sobą
advantage napisał: | pewnie tak, ale na pewno nie byłby takim podręcznikowym tatusiem | imo ważniejsze, żeby ojciec kochał swoje dzieci, niż żeby był "podręcznikowym" tatusiem ;p
advantage napisał: | whenever | today. Tomorrow. Always (reklamy też zostały stworzone z myślą o chłopakach! )
advantage napisał: | czytałaś ten fik o ślubie? kompletnie mnie rozłożył | yes & mnie też, zwłaszcza ten gołąb zaplątany w welon ślubny Wilsona
advantage napisał: | [link widoczny dla zalogowanych] wygląda całkiem... smakowicie | tak "smakowicie", że chętnie bym go pomolestowała łyżeczką
advantage napisał: | nie no... nic złego pewnie w nich nie ma. Ale każde takie mało popularne zwierzątko domowe jakoś tak działa, że się dziwie (pewnie mało popularne dla mnie, bo ja to się nie znam xd ) | um... fretki chyba jednak są mało popularne Nawet jak dla mnie, a przecież miałam mnóstwo chomików, myszoskoczki, królika i świnkę morską
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:31, 25 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | tydzień to dużo czasu Chyba, że się odkłada wszystko na ostatnią chwilę. Tylko że wtedy nawet rok to będzie tylko rok | yeah, tydzień to w sumie dużo czasu, ale muszę się zebrać, bo potem zrobią się dwa dni i już nie będzie tak wesoło
Anai napisał: | Dziwię się, ża tacy ludzie nie zanudzają się na śmierć sami sobą | dla nich pewnie siedzenie nad książkami dzień i noc to norma, więc to chyba kwestia przyzwyczajenia i sie nie nudzą ;p
Anai napisał: | imo ważniejsze, żeby ojciec kochał swoje dzieci, niż żeby był "podręcznikowym" tatusiem ;p | of course! Z tym 'podręcznikowym tatusiem chodziło mi o to, że pewnie by się zachowywał po swojemu, a nie według tego jak ogólnie postrzega się ojców
Anai napisał: | today. Tomorrow. Always (reklamy też zostały stworzone z myślą o chłopakach! ) | byle nie ta z LE i viagrą
Anai napisał: | yes & mnie też, zwłaszcza ten gołąb zaplątany w welon ślubny Wilsona | i w ogóle cały ten ślub... mamusia Wilsona byla niezła xd
Anai napisał: | tak "smakowicie", że chętnie bym go pomolestowała łyżeczką | dostałby za swoje, nie?
Anai napisał: | fretki chyba jednak są mało popularne Nawet jak dla mnie, a przecież miałam mnóstwo chomików, myszoskoczki, królika i świnkę morską | myszoskoczek, aha. Muszę zobaczyć jak to wygląda
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:33, 25 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | yeah, tydzień to w sumie dużo czasu, ale muszę się zebrać, bo potem zrobią się dwa dni i już nie będzie tak wesoło | to trzymam kciuki, żeby "zbieranie się" wychodziło Ci lepiej niż mi
advantage napisał: | dla nich pewnie siedzenie nad książkami dzień i noc to norma, więc to chyba kwestia przyzwyczajenia i sie nie nudzą ;p | jakbym nie miała nic lepszego do roboty, to też bym pewnie siedziała Właśnie, może oni nie wiedzą, jaki wciągający jest internet? ;p
advantage napisał: | of course! Z tym 'podręcznikowym tatusiem chodziło mi o to, że pewnie by się zachowywał po swojemu, a nie według tego jak ogólnie postrzega się ojców | wszystkie dzieci zazdrościłyby dzieciom House'a takiego "starego" ^^
advantage napisał: | byle nie ta z LE i viagrą | nope, viagra potrzebna tylko przy LE ;D
advantage napisał: | i w ogóle cały ten ślub... mamusia Wilsona byla niezła xd | ... i gołębia kupa we włosach Wilsona Nic dziwnego, że Wilson jest dziwny, skoro ma taką matkę
advantage napisał: | dostałby za swoje, nie? | i to jaak
advantage napisał: | myszoskoczek, aha. Muszę zobaczyć jak to wygląda | o [link widoczny dla zalogowanych] masz myszoskoczka Nawet wygląda jak mój *chlip chlip* ;<
Prawda, że słodziutki?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 1:27, 27 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | no bo i House też tak 'dyskretnie' nagi | gdybym nie przeczytała rozdziału, pomyślałabym, że House zapomniał ubrać jednej skarpetki
advantage napisał: | House jako tatuś musiałby być cudowny... pomijając fakt, że nie znosi dzieci | eee tam, House kocha dzieci, tylko udaje, że jest inaczej, bo lubienie dzieci nie pasowałoby do jego imidżu wrednego dupka
advantage napisał: | dlatego czasami lepiej być facetem i nie widzieć twarzy, a dostrzegać tylko cycki | dlatego House zamiast w twarz, patrzył Cuddy w dekolt?
...
advantage napisał: | a szkoda, bo świat byłby o wiele piękniejszy | gdyby wszystkie żony wyglądały jak nagi House?
advantage napisał: | to już zależy, czy mnie zatrudnią w mcdonalds albo gdziekolwiek indziej. | ech, te łańcuchy zależności
advantage napisał: | czymże są nalesniki w porównaniu z nagim Housem?! | zależy czy serwuje je nagi Wilson
advantage napisał: | I dobrze, bo takie mięśnie są fuuj! | Pudzian wygląda jeszcze względnie przyzwoicie, jak dla mnie, ale większość reszty strongmanów to faktycznie ohyda
advantage napisał: | albo chociaż popcorn | i bitą śmietanę, i polewę czekoladową [na House'a, a nie na popcorn]
advantage napisał: | nooo w tym fiku to za dużo tych czarnych barw nie będzie na szczęście | ale było ich już wystarczająco dużo
advantage napisał: | o boże, jak można mieć fretkę w domu (i tak lepiej fretkę niż rybki) | całkiem normalnie, fretki właściwie przypominają małe pieski
advantage napisał: | oj, czekaj, bo jest mi obcy ten skrót... ale możliwe, że znam te fiki xd | OMC? Original Male Character
advantage napisał: | Czasami mam wrażenie, że Wilson, gdy bywa dupkiem tylko czasami, to wychodzi na tego złego... no bo dupek House to już norma. I wtedy cieszy jak House nie jest dupkiem i robi coś mega miłego | nie mogę się nie zgodzić Może to dlatego, że House zachowuje się jak dupek świadomie, a Wilson robi to mimochodem i zawsze jest przekonany, że robi to, co właściwe
advantage napisał: | czekanie wyostrza apetyt czy coś w tym stylu xd | dopsz, że w tym fiku danie główne jest takie dłuuugie i można się nim rozkoszować, a nie tak po prostu je przełknąć
advantage napisał: | jeszcze tylko egzamin z praktycznej nauki języka, czyli tak jakby trzy egzaminy w jednym | o lolz, moja koleżanka jest na medycynie i też ma jakiś egzamin 3 w 1
***
Anai napisał: | ja mogę nawet stać nad tym ogniskiem z parasolką | chętnie postoję z Tobą
Anai napisał: | a po trzymasz obrońców zwierząt w piwnicy? | bo w mieszkaniu przestali mi się mieścić?
Anai napisał: | Whatever, muszę coś zrobić z kotem sąsiadów, który ostatnio prawie przyprawił mnie o zawał | może to będzie coś z wykorzystaniem [link widoczny dla zalogowanych]?
Anai napisał: | czerwonym? | może błękitnym? Pasowałby do oczu House'a, kiedy Wilson położy mu nogi na ramionach
Anai napisał: | a na trzecie? | Boy Wonder Oncologist?
Anai napisał: | to nie była terapia tylko pranie mózgu | semantyka Na opornych pacjentów terapia i tak nie działa.
Anai napisał: | nawet jak przyjdą, to wyglądam za mało dziecinnie, żeby się im spodobać | a jak przyjdą jakieś niewidome Pedobeary?
Anai napisał: | (reklamy też zostały stworzone z myślą o chłopakach! ) | nawiązując do kawałka o królikach spod "Bros..." - Króliki bzykają się 10 razy na dobę. House i Wilson zawstydzili króliki - bzykają się 15 razy
Anai napisał: | yes & mnie też, zwłaszcza ten gołąb zaplątany w welon ślubny Wilsona | a co ze stęsknionymi za House'em gitarami?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:52, 27 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | chętnie postoję z Tobą | Jasne, tylko nie zapomnij parasolki
Richie117 napisał: | bo w mieszkaniu przestali mi się mieścić? | To Rex obrońców nie jada?
Richie117 napisał: | może to będzie coś z wykorzystaniem [link widoczny dla zalogowanych]? | Omg Właściwie to... ja go całkiem lubię. Gdyby tak jeszcze znalazł sobie lepszą rozrywkę niż siedzenie mi w nocy na parapecie to byłabym szczęśliwa
Richie117 napisał: | może błękitnym? Pasowałby do oczu House'a, kiedy Wilson położy mu nogi na ramionach | Okeej, to się zaczyna robić zbyt dziwne, nawet jak dla mnie
Richie117 napisał: | Boy Wonder Oncologist? | "Obsesja" jest krótsze i bardziej chwytliwe ^^
Richie117 napisał: | Na opornych pacjentów terapia i tak nie działa. | Wiem
Richie117 napisał: | a jak przyjdą jakieś niewidome Pedobeary? | Jak przyjdą niewidome to im dam do pomacania lalkę. A potem podstawię im nogę
Richie117 napisał: | nawiązując do kawałka o królikach spod "Bros..." - Króliki bzykają się 10 razy na dobę. House i Wilson zawstydzili króliki - bzykają się 15 razy | tylko 15?
Richie117 napisał: | a co ze stęsknionymi za House'em gitarami? | Gołąb był lepszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:34, 28 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | to trzymam kciuki, żeby "zbieranie się" wychodziło Ci lepiej niż mi | dzisiaj aż przejrzałam notatki z gramatyki
Anai napisał: | jakbym nie miała nic lepszego do roboty, to też bym pewnie siedziała Właśnie, może oni nie wiedzą, jaki wciągający jest internet? ;p | pewnie trzymają się z dala od neta, bo zakładają, że to zło
Anai napisał: | wszystkie dzieci zazdrościłyby dzieciom House'a takiego "starego" ^^ | no baa! A mamuśki tych dzieci to już w ogóle
Anai napisał: | i gołębia kupa we włosach Wilsona Nic dziwnego, że Wilson jest dziwny, skoro ma taką matkę | ta matka to dopiero musi być dziwna, kazać zakładać synowi welon?!
Anai napisał: | o [link widoczny dla zalogowanych] masz myszoskoczka Nawet wygląda jak mój *chlip chlip* ;<
Prawda, że słodziutki? | jasne, takie gryzonie są fajne! albo szczurki z tymi ogonami rózowymi
Richie117 napisał: | gdybym nie przeczytała rozdziału, pomyślałabym, że House zapomniał ubrać jednej skarpetki |
Richie117 napisał: | eee tam, House kocha dzieci, tylko udaje, że jest inaczej, bo lubienie dzieci nie pasowałoby do jego imidżu wrednego dupka | to tego imidżu nie, ale to tylko zwiększyłoby jego słodkość i ten seksowny imidż
Richie117 napisał: | dlatego House zamiast w twarz, patrzył Cuddy w dekolt? | pewnie szukał piersi
to kobieta idealna?! ja bym chciała, żeby miała twarz
Richie117 napisał: | gdyby wszystkie żony wyglądały jak nagi House? | oczywiście! wychodzi na to, że każdy żonaty facet byłby gejem?
Richie117 napisał: | zależy czy serwuje je nagi Wilson | a wtedy na pewno wszyscy jedliby te naleśniki
Richie117 napisał: | Pudzian wygląda jeszcze względnie przyzwoicie, jak dla mnie, ale większość reszty strongmanów to faktycznie ohyda | no jak dla mnie to Pudzian się od nich zbytnio nie różni nie mam nic przeciwko bicepsom i mięśniom brzucha, ale takie mięsnie to już duża przesada xd
Richie117 napisał: | i bitą śmietanę, i polewę czekoladową [na House'a, a nie na popcorn] | dobrze, że uściśliłaś
Richie117 napisał: | całkiem normalnie, fretki właściwie przypominają małe pieski | oj niee... wyglądają trochę strasznie.
Richie117 napisał: | OMC? Original Male Character | no własnie... a to w takim razie to będzie np Wilson?
Richie117 napisał: | nie mogę się nie zgodzić Może to dlatego, że House zachowuje się jak dupek świadomie, a Wilson robi to mimochodem i zawsze jest przekonany, że robi to, co właściwe | taa, i to on daje House'owi rady jak postępować ;p
Richie117 napisał: | dopsz, że w tym fiku danie główne jest takie dłuuugie i można się nim rozkoszować, a nie tak po prostu je przełknąć | z tego co pamiętam, to będzie kilka powodów do 'jedzenia'
Richie117 napisał: | o lolz, moja koleżanka jest na medycynie i też ma jakiś egzamin 3 w 1 | no to popularne to pewnie te egzaminy będą krótsze niż jakby były osobno, ale i tak bym tak wolała, przynajmniej nie trzeba by się uczyć wszystkiego na raz xd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 5:03, 29 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | Jasne, tylko nie zapomnij parasolki | pewnie nigdy nie zapominam parasolki, bo wtedy zawsze pada
Anai napisał: | To Rex obrońców nie jada? | jeszcze nie wymyśliłam sposobu, jak ich przerabiać na mleko
Anai napisał: | Gdyby tak jeszcze znalazł sobie lepszą rozrywkę niż siedzenie mi w nocy na parapecie to byłabym szczęśliwa | zachęć go do szukania nowej rozrywki, inastalując na parapecie takie pionowe druty, które chronią parapety przed gołębiami
Anai napisał: | Okeej, to się zaczyna robić zbyt dziwne, nawet jak dla mnie | to nie dziwne, to klasyczna erowa pozycja, tylko rzadko stosowana ze względu na nogę House'a
Anai napisał: | "Obsesja" jest krótsze i bardziej chwytliwe ^^ | nadaje się na pieszczotliwe zdrobnienie, którego mógłby używać House
Anai napisał: | Jak przyjdą niewidome to im dam do pomacania lalkę. A potem podstawię im nogę | okeeej, to pokaż, co potrafisz [link widoczny dla zalogowanych]
Anai napisał: | tylko 15? | no dobra - "co najmniej 15" Lepiej?
Anai napisał: | Gołąb był lepszy | well... jestem uprzedzona do gołębii, odkąd jeden narobił na Rexa
***
advantage napisał: | no baa! A mamuśki tych dzieci to już w ogóle | masz na myśli Wilsona? Bo tak sobie pomyślałam, że córka RSLa ma właściwie szczęście, że się urodziła dopiero niedawno, bo gdyby tak miała teraz 20 lat, to jej rówieśniczki śliniłyby się do jej ojca
advantage napisał: | to tego imidżu nie, ale to tylko zwiększyłoby jego słodkość i ten seksowny imidż | oł gaaad, czyżbyś należała do tego typu kobiet, które rozpływają się jak ciepłe masło na widok faceta z wózkiem?
advantage napisał: | pewnie szukał piersi | i potrzebował aż siedmiu sezonów, żeby stwierdzić, że to daremny trud?
advantage napisał: | to kobieta idealna?! ja bym chciała, żeby miała twarz | bo ta kobieta z obrazka to był ideał facetów
advantage napisał: | oczywiście! wychodzi na to, że każdy żonaty facet byłby gejem? | zależy, czy te żony wyglądałyby jak Hju tylko powyżej pasa, czy poniżej też
advantage napisał: | no jak dla mnie to Pudzian się od nich zbytnio nie różni | przynajmniej on się jako tako prezentował na parkiecie, a reszta tych strongmenów bardziej by się nadawała na zawody sumo (tylko niepotrzebnie tak się teraz lansuje i czepia wszystkiego, co mu zaoferują - jeszcze chyba tylko skoków narciarskich nie zaliczył )
advantage napisał: | no własnie... a to w takim razie to będzie np Wilson? | nope, oryginalny w tym sensie, że to oryginalna postać wprowadzona przez autora, a nie pożyczona z serialu; czyli np. Curt
advantage napisał: | taa, i to on daje House'owi rady jak postępować ;p | dobrze, że zwykle House go nie słucha, bo widać po 7. sezonie jakie skutki dają rady Wilsona
advantage napisał: | z tego co pamiętam, to będzie kilka powodów do 'jedzenia' | mmmmm, obiadek z wielu dań
advantage napisał: | pewnie te egzaminy będą krótsze niż jakby były osobno, ale i tak bym tak wolała, przynajmniej nie trzeba by się uczyć wszystkiego na raz xd | taaa, egzaminu krótsze, ale materiału tyle samo (a mniej pytań zmniejsza szanse, że człowiek nauczy się odpowiednich zagadnień)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|