|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pino
Stażysta
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nibylandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:40, 29 Mar 2010 Temat postu: Siedem |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez Pino
Okolice szóstego sezonu (delikatny spoiler) + House/Wilson, House/Chase
Oj, teraz to mi się oberwie... Na swoją obronę mogę powiedzieć, że to wszystko przez szósty sezon (dopiero kilka ostatnich odcinków podsunęło mi ten szalony pomysł - House i Chase jeszcze nigdy się tak nie dogadywali!). Pewnie niedługo wszystko to wyda mi się niedorzeczne, ale póki co napisałam ten tekst i pozostaje mi tylko łudzić się, że jednak komuś się spodoba. Ech, to miała być miniaturka, ale troszkę za bardzo wyrosła także teraz jest to coś pomiędzy miniaturką a zwykłym fikiem... ^^"
Przeczytanie, sprawdzenie i wsparcie: Vincent
Live long and prosper!
Siedem, czyli sześć razy kiedy Wilson był zazdrosny i pomylił się...
Prolog
Życie z House’m okazało się być zaskakująco proste i poukładane (tak jak tylko poukładane mogło być życie z mężczyzną, który o czwartej nad ranem jest w stanie zacząć grać na gitarze). Przyszło jako coś naturalnego. Gdyby Wilson miał nagle wskazać moment, w którym zaczęli być razem, nie byłby w stanie. Może to zaczęło się kiedy zamieszkali wspólnie, a może dużo wcześniej - nie wiedział. Prawdą jest jednak że to, co kiedyś mieściło się tylko w sferze domysłów i niedomówień, nagle stało się czymś prawdziwym. I dlatego kiedy wraca do domu, a House wita go pocałunkiem i zniecierpliwionymi dłońmi, nie pyta ‘dlaczego’. To po prostu jest i nie wymaga wyjaśnień.
1.
Obecność Chase’a w ich życiu była dla niego czymś zaskakującym. W gruncie rzeczy nigdy nie znał go zbyt dobrze – jego ślub i rozstanie z Cameron, jego rozstania i powroty z diagnostyką – wszystko to było dla niego mało istotne tak długo, jak nie miało wpływu na House’a.
Jego pojawienie się w ich życiu było jak dysonans.
Dziwnie jest wracać do domu, zastawać ich rozpartych na kanapie, popijających piwo i oglądających jakiś film. House wita go czułym uśmiechem i szybko klepie miejsce obok siebie, dając wyraźnie do zrozumienia, że chce aby ten usiadł. Wilson patrzy na Chase’a i ma dziwne wrażenie, że gdzieś pomiędzy początkiem jego pracy w diagnostyce, a pojawieniem się w ich mieszkaniu tego wieczoru, wydoroślał. Nie wie, co właściwie wywołuje u niego takie przekonanie – czy to więcej pewności w głosie i zdecydowania w oczach, czy po prostu nowa fryzura - ale w momencie kiedy patrzą sobie w oczy, nie ma wątpliwości. Jest wesoło i wieczór mija szybko, jednak kiedy House na moment znika z pokoju, zapada krępująca cisza. Wilson czuje, że powinien coś powiedzieć, że jakby na to nie patrzeć to on jest tutaj gospodarzem, ale nagle odkrywa, że wszystko co przychodzi mu do głowy jest przesiąknięte sarkazmem albo gniewem. Bo, co właściwie w ich mieszkaniu robi Chase?
- Jak w pracy? – pytają jednocześnie niezdarnie i momentalnie milkną.
- Nie mamy ostatnio dużo do roboty – zaczyna po chwili Chase. – House nie zainteresował się jak na razie żadnym przypadkiem, więc raczej przesiadujemy w przychodni.
- I pewnie jeszcze odrabiacie jego godziny – dopowiada Wilson, kręcąc głową. Kiedy widzi niepewny uśmiech Chase’a, czuje jakby napięcie między nimi nieznacznie opadło. – Po tylu latach dogadaliście się w końcu? – pyta po chwili, wbijając wzrok w telewizor.
- Mówisz jakbyśmy pracowali ze sobą sto lat – Wilson czuje na sobie jego wzrok, ale nie odwraca się. – Nie wiem. Trochę to zajęło, ale ostatnio jesteśmy w stanie porozmawiać o czymś, co nie jest związane z pracą.
Przestałeś mu się podlizywać, a on zaczął traktować cię jak równego sobie – myśli, ale nie mówi tego na głos. Po chwili do pokoju wraca House, a oni już więcej nie wracają do tego tematu. Dopiero po kilku godzinach Chase wstaje i mówi, że musi już iść. House kiwa tylko głową, po czym odprowadza go do drzwi lekko kuśtykając. Wilson słyszy ich przytłumione głosy i śmiech.
- Nie wiedziałem, że przyjaźnicie się z Chase’m – zaczyna, starając się żeby jego głos brzmiał obojętnie. - Zawsze kojarzyłem go bardziej z twoim chłopcem do bicia.
Nie odwraca się, kiedy słyszy odgłosy krzątania w kuchni.
- Przyniósł film i piwo, tyle. To co dzisiaj zjemy, Jimmy? – To było jedyne wyjaśnienie, na jakie mógł liczyć.
2.
Nigdy nie przyznałby się do tego, ale to co czuje kiedy wraca wcześniej z pracy i znajduje na stole kartkę - ‘Jestem na kręglach z Chase’m. Postaraj się nie uwieść żadnej sąsiadki pod moją nieobecność, Greg’ – musi być zazdrością. Początkowo śmieje się, ale uśmiech zostaje szybko zastąpiony zmarszczeniem brwi. Gniecie kartkę w jakiś dziwny, żałośnie melodramatyczny sposób po czym wyrzuca ją do śmietnika. House wraca przesiąknięty dymem papierosowym i alkoholem. Wilson chce zapytać o to dlaczego tak nagle lubi kręgle i dlaczego on sam nie jest na tyle dobry, żeby z nim grać, ale niespodziewany uścisk House’a i wymamrotane gdzieś w okolicy ramion ‘tęskniłem’ skutecznie wybija mu ten pomysł z głowy.
- Dobrze się bawiłeś?
- Kulawo – odpowiada, całując go niespodziewanie. Wilson krzywi się, kiedy czuje w ustach smak alkoholu.
- Obiecuję, że nie wpuszczę cię do łóżka jeśli zaraz się nie ogarniesz – oświadcza odsuwając się od drugiego mężczyzny na długość ramion i kręcąc głową z rozbawieniem. Kiedy się uśmiecha, czuje, że nie ma w tym fałszu i gniewu.
- Daj mi dziesięć minut, zrzędo. Nawet nie próbuj zasypiać.
- Masz pięć minut. Spóźnij się, a pożałujesz, że nie zasnąłem.
- To groźba czy obietnica?
- Cztery minuty.
3.
Wilson lubi wieczory spędzone z House’m w ich wspólnym mieszkaniu. Często pracują tak długo, że nie marnują czasu na gotowanie i jedzą na mieście. Czasem chodzą na koncerty, a czasem na jakąś upatrzoną przez Wilsona wystawę. Generalnie więcej czasu spędzają poza mieszkaniem niż w nim. Przez wszystkie lata znajomości musieli opanować sztukę kompromisu do perfekcji i choć nadal to Wilson częściej jest tym, który ustępuje, to wynagradzają mu to takie wieczory jat ten. Dobrze jest wrócić do domu i zostać przywitanym szybkim pocałunkiem oraz kieliszkiem wina. House może nie jest zdolny do ugotowania czegokolwiek zdatnego do jedzenia, ale trzeba mu oddać, że w zamawianiu na wynos osiągnął mistrzostwo.
Wzrok House’a obiecuje wiele i sprawia, że kiedy siadają przy stole, Wilson nie jest w stanie skupić się na jedzeniu. Już ma zaproponować – z całym szacunkiem dla kolacji i starań House’a - szybką ewakuację do sypialni, kiedy przerywa mu telefon. Nawet gdyby w pokoju było tuzin telefonów Wilson wiedziałby, że to komórka należąca do House’a dzwoni. Nikt inny nie ma takiego zamiłowania do dziwacznych dzwonków. Diagnosta posyła mu przepraszające spojrzenia i szybko podchodzi do kanapy, gdzie leży jego zmięta marynarka. Wyjmuje z kieszeni telefon, a jedno spojrzenie na wyświetlacz wystarcza, żeby zniecierpliwienie zniknęło z jego twarzy.
- Myślałem, że nasz pacjent został już wypisany. To nie może być nic ważnego, zaraz wracam... - rzuca tylko, zanim znika w sypialni. Liczba mnoga sprawia, że miejsce oczekiwania i podniecenia zastępuje niepokój.
Zanim House zamyka drzwi – co samo w sobie jest już dziwne - słyszy jak zwraca się do rozmówcy „Chase”.
A zatem „nasz przypadek” musi być przypadkiem House’a i Chase’a - myśli Wilson z przekąsem, doskonale zdając sobie sprawę z tego jak dziecinnie się zachowuje. Całkiem stracił apetyt, nie do końca nawet wiedząc, dlaczego właściwie tak reaguje. House zorganizował cały ten wieczór. Zależy mu na tobie, a to, że zadzwonił Chase nie ma żadnego znaczenia. Na pewno wszyscy siedzą teraz w szpitalu.
Wilson powtarza sobie to wszystko czekając na powrót House’a, także kiedy to wreszcie następuje jest w stanie się uśmiechnąć i wysłuchać ze spokojem przeprosin połączonych ze szczegółami dotyczącymi pacjenta.
- Jedzenie wystygło. Odgrzać je? – pyta po chwili, starając się żeby jego głos brzmiał pewnie. Wie, że kiedy House ma przypadek nic innego dla niego nie istnieje. Wie, do cholery.
- Myślę, że obejdzie się bez tego. Mam teraz apetyt na coś innego – mruczy mu w odpowiedzi House wprost do ucha, powoli spychając gdzieś w kąt wszystkie wątpliwości i złość. Zanim lądują w sypialni House ostentacyjnie wyłącza telefon, uśmiechając się przy tym ironicznie. Przez głowę Wilsona przebiega dziwna myśl, że to i tak już nic nie pomoże, ale znika tak szybko jak się pojawiła. A kiedy jakiś czas później do jego otępiałego szczęściem i zmęczeniem mózgu docierają słowa „Kocham cię”, jest w stanie w nie uwierzyć.
4.
Wilson jest przyzwyczajony do tego, że raz na jakiś czas House robi mu kiepskie i mało śmieszne dowcipy. Od pewnego czasu nawet już się o to nie kłócą – House atakuje, Wilson przeprowadza kontrofensywę, a na koniec i tak lądują w łóżku. Wilson nie jest jednak przyzwyczajony do tego, że House przy upokarzaniu go, korzysta ze wspólnika. Byłby w stanie znieść jego śmiech – ba! Pewnie nawet sam mógłby się z tego śmiać - ale widok Chase’a stojącego ramię w ramię z House’m, śmiejącego się tak mocno, że musi wesprzeć się na ramieniu drugiego mężczyzny, to dla niego za dużo. Ręka Chase’a na ramieniu House’a wygląda dziwnie i obco, czeka aż House ją zrzuci z obrzydzeniem, ale nic takiego się nie dzieje. Greg cały czas uśmiecha się drwiąco i jest inaczej niż zwykle. Nie chodzi tylko o obecność Chase’a – to w oczach House’a jest coś dziwnego. Jakby ten żart wcale nie sprawiał mu przyjemności, a chodziło jedynie o sprawdzanie tego, ile Wilson wytrzyma zanim walnie go w twarz i każe mu się wynosić. Ale ta dziwna chwila mija, a House w końcu uśmiecha się normalnie. Wymieniają jeszcze z Chase’m spojrzenia, w których kryje się więcej niż Wilson chce wiedzieć i odchodzą.
Tego wieczoru kłócą się pierwszy raz od bardzo dawna, a Wilson postanawia spać na kanapie.
Kiedy po dwóch dniach milczenia z ust House’a pada słowo ‘przepraszam’ Wilson jest już zbyt zmęczony, żeby mieć o cokolwiek pretensje. To, że może zasnąć wtulony w jego ciepłe ramiona, całkowicie mu wystarcza.
5.
Urodziny House’a to dziwne wydarzenie. Wiążą się z długimi przygotowaniami i mają w sobie coś z tajnej misji. Rzadko kto o nich pamięta i jeszcze rzadziej ktokolwiek odważy się złożyć House’owi życzenia. To dlatego Wilson przykłada do nich tak dużą wagę. Obaj wiedzą, że Wilson pamięta, mimo to, co roku udają, że zapomniał. Odkąd zamieszkali razem, jeszcze nie zdarzyło się, żeby House nie przyszedł na jego małe przyjęcie-niespodziankę. Ale kiedy wybija dziesiąta, a go wciąż nie ma, Wilson zaczyna się denerwować. Pół godziny później House zjawia się z osobą, której Wilson naprawdę nie chce widzieć w ten wieczór. Razem z Chase’m wraca to obrzydliwe uczucie, do którego Wilson nadal nie potrafi się przyznać.
Rozczarowanie jest widoczne na jego twarzy najwyżej przez ułamek sekundy, ale jest pewny, że House i tak zauważył tę drobną zmianę. Chciał żeby to zauważył. To jednak niczego nie zmienia. Chase przynosi butelkę wina i – jakże by inaczej – prezent. Przez cały wieczór słuchają kupionej przez niego płyty, a książka Wilsona leży nierozpakowana na stole.
Ale kiedy Chase w końcu wychodzi, House otwiera jego prezent i wydaje się szczerze cieszyć.
- Jesteś zły, że przyprowadziłem Chase’a? – pyta chwilę później, kiedy siadają na kanapie. - Złożył mi życzenia i pomachał przed oczami prezentem. Jak mogłem go nie zaprosić?
- Oczywiście, że nie jestem zły. To dobrze, że dogadujesz się z Chase’m. Kto by pomyślał, że po tylu latach pracy w końcu się zaprzyjaźnicie.
- Zaprzyjaźnicie? Nie przesadzaj. To kangur o obrzydliwym akcencie, nie odważyłbym się nawet powierzyć mu mojej paprotki.
- Ty nie masz paprotki.
- A ty racji, chodźmy spać. A słowem ‘spać’ chcę tylko wskazać ogólny kierunek, w którym pójdzie ten wieczór.
House jest mistrzem zmiany tematu i odwracania uwagi, a to, o dziwo uspakaja Wilsona. Gdyby chciał coś ukryć, Wilson nie miałby szans nawet na podejrzenia.
6.
Święta Bożego Narodzenia.
To czas radości, spotkań z rodziną, przeziębień i nadgodzin w przychodni - wszystkie te rzeczy irytują House’a jednakowo. Także kiedy kończy się dzień, i Wilson widzi go wychodzącego z przychodni, jest pewny, że po prostu wrócą do domu całkowicie ignorując coroczną wigilię dla pracowników szpitala.
Jednak po kilku godzinach nadal tam są, otoczeni przez tandetne ozdoby, podejrzanie wesołych ludzi i nieszczęsną jemiołę. Wilson nawet nie wie kiedy zostaje wciągnięty pod jedną i pocałowany przez znaną mu tylko z widzenia pielęgniarkę. Wszyscy widząc to, śmieją się i – o dziwo! - patrzą na House’a, czekając na jego reakcję. Ten początkowo kręci tylko głową z udawanym gniewem, ale Wilson zna go zbyt dobrze żeby wierzyć, że na tym się skończy. Ktoś za to oberwie, i nie będzie to raczej klepiąca go przepraszająco po ramieniu, rozchichotana dziewczyna. Tak, to on będzie celem zemsty.
Nie musi długo czekać. Kiedy House pochyla się nad Chase’m i całuje go w rozchylone ze zdziwienia usta, to Wilsonowi cały czas patrzy w oczy. Wokoło rozlegają się gwizdy i śmiechy, a zszokowany Chase ostentacyjnie ociera rękawem usta i odsuwa się od House o dobre kilka kroków.
Wilson naprawdę próbuje wierzyć, że nic się nie stało.
...oraz raz, kiedy nie był zazdrosny i pomylił się jeszcze bardziej.
7.
House i Chase siedzą obok siebie przy szklanym stole. Rozmawiają o czymś zawzięcie i najwyraźniej nie dostrzegają tego, że ich ramiona praktycznie przylegają do siebie. Kiedy Wilson wchodzi, cichną i podnoszą na niego wzrok. Oddalają się od siebie nieznacznie. Czuje, że im przerwał i czuje, że dzieli go od nich więcej niż tylko stół. Ale jest późno, a on jest zbyt zmęczony żeby to analizować.
Wszyscy wiedzą jak wygląda praca na oddziale House’a. Tygodnie nudy i braku zajęcia przeplatają się z tygodniami, kiedy praca nie ma końca. Dlatego kiedy House mówi, że ma nowy przypadek i nie wróci na noc do domu, Wilson tego nie kwestionuje. Zerka tylko z zatroskaniem na widoczne cienie pod jego oczami i marszczy brwi, kiedy widzi jak ten, wyraźnie zmęczony przeciera powieki.
- Obyście jak najszybciej skończyli – mówi, choć nawet dla niego brzmi to dziwnie głucho i odlegle.
- Tak – odpowiada diagnosta krótko, ale Wilson wyraźnie widzi, że robi to automatycznie. Nie jest pewny czy w ogóle go usłyszał.
- Idę po kawę – stwierdza nagle Chase, jego wzrok błądzi przez ułamek sekundy między nimi dwoma, ale po chwili wychodzi pospiesznie, zupełnie jakby nie chciał im przeszkadzać. Wilson docenia ten gest. Wszyscy ich znajomi wiedzą, że są parą, jednak okazywanie uczuć w pobliżu innych jest dla niego zwyczajnie krępujące. Są sami - Trzynastka, Taub i Foreman robią pewnie jakieś badania - a on nagle wie, że nic tu po nim. Obchodzi stół i pochyla się nad House’m. Całuje go przelotnie w usta. Diagnosta mruga zdziwiony i krzywi nieznacznie wargi. To dziwny grymas, ale Wilson przypisuje go na karb zmęczenia.
- To ja już, hm, pójdę. Do jutra jak... Do widzenia.
Kiedy idzie korytarzem uśmiecha się do Chase’a niosącego dwa kubki kawy. Myśli, że to dobrze że ktoś jeszcze dba o jego przyjaciela.
Epilog
Nie rozmawiają już zbyt często o pracy. Są tematy, których unikają jak ognia chociaż nigdy tak naprawdę się o to nie pokłócili. Wilson nie pyta gdzie był House kiedy wraca późno do domu, House nie pyta dlaczego Wilson ma tak podkrążone oczy i dlaczego nic nie je. Obaj wiedzą, że to minie. Wszystko wróci do swojego właściwego porządku.
Nic się nie stało. Bo przecież wszyscy kłamią.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pino dnia Wto 21:13, 30 Mar 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:25, 30 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
oh, Siedem kojarzy mi się zaraz z tym filmem Finchera:)
dobrze, ze sie u Ciebie tak nie pozabijali
ło, jestem pod wrażeniem relacji House-Chase, chociaz wydaje mi sie trochę nieprawdopodobna!
no ale po to w końcu są fiki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:47, 30 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Pierwsza moja uwaga: niektóre przecinki znikały z miejsc, gdzie być postawione powinny i pojawiały się między słowami, których nie potrzeba nimi dzielić. Poza tym jest jedno zdanie -
Cytat: | Wymieniają jeszcze z Chase’m spojrzenia, w których kryje się więcej niż Wilson chce wiedzieć i odchodzą. |
Widzieć? Odebrałam tak sens zdania i stwierdziłam, że to może być literówka, ale tylko może.
Nie będę już wypisywała przecinków, chyba że chcesz.
Co do tekstu: jej. Ten fik był taki... przykry. Ogólnie, pomysł bardzo mi się spodobał. Wprowadzenie niejako trójkącika Chase/House/Wilson jest czymś bardzo dobrym, ale nie wpadłabym na to. Opisane bardzo dobrze, ale świetne jest to, że w sumie domysł shipu Chouse nie jest faktem. To niedopowiedzenie nadaje fikowi genialny klimat. Poza tym narracja jest ciekawa. Na pierwszy rzut oka wydaje się sucha, ale w wyblakłych nieco słowach kryją się emocje, przynajmniej ja tak to odbieram. To oczywiście nie ma uwłaczać tekstowi, wręcz przeciwnie - mnie się to ogromnie podoba. Napisany jak opis krajobrazu, w odbiorze wzbiera w czytelniku żal, smutek, przynajmniej z perspektywy Wilsona. Długość również jest ogromnym plusem, mam możliwość wczucia się w fik, pobycia w nim przez chwilę, a potem przeżywania epilogu. Ponadto podoba mi się, że wszystko jest napisane bardzo realistycznie i jestem skłonna uwierzyć, że coś takiego faktycznie mogłoby się stać w serialu.
Przygnębiający koniec, tytuł piękny, ogólnie - bardzo, bardzo mi się podobało.
Tylko jest jedna rzecz, która mnie zastanawia. Po co to:
Cytat: |
...oraz raz, kiedy nie był zazdrosny i pomylił się jeszcze bardziej.
| ?
Pozdrawiam,
G.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narcyza
Student Medycyny
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza rogu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:23, 30 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Nigdy, naprawdę NIGDY nie lubiłam Chase'a. Kurczę, niby taki fajny kangurek, a i tak wzbudza moją antypatię.
Jako zupełnie typowa Hilsonka, całym sercem współczuję Jimmy'emu xD
A, i mam takie jedno małe zastrzeżenie (a właściwie dwa malutkie):
Cytat: | House może nie jest zdolny do ugotowanie czegokolwiek zdatnego do jedzenia, ale trzeba mu oddać, że w zamawianiu na wynos osiągnął mistrzostwo. |
Pierwsze: Jest literówka. Powinno być ugotowania
Drugie: Jak to nie jest zdolny? A odcinek trzeci, w którym House gotował z Wilsonem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:34, 30 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Oh. Mój. Słodki. Jezu.
*__*
Nie myślałam, kiedy o to prosiłam, że dostaniemy coś takiego.
Jestem poważnie przerażona swoją reakcją. Gapię się w ekran, głupawo uśmiechając, myśląc o stykających się ramionach i kompletnie ignorując jakąś pustkę w głębi umysłu (ludzi oddalają się od siebie, ludzie stają się obcy, ludzie zaczynają udawać, że jeszcze im zależy) i czuję coś pomiędzy rozdzierającym żalem (a co, przedramatyzowana 333 to Twoja sprawka!), że coś brutalnie skończyłaś, niecierpliwym oczekiwaniem na coś, co podsunęłaś House'owi i spokojną, zawsze-na-swoim-miejscu pewnością (którą wkleiłaś w ostatnie zdania i dzięki Ci za to!), że wciąż jest jakaś norma.
Oh, głupi ten mój komentarz, ale mam głupio zamieszane w głowie, dziękuję Ci bardzo.
Uwielbiam Twojego W/H/Ch (właśnie dokładnie tak) Uwielbiam, to znaczy, że powinnaś zacząć myśleć o czymś więcej
Weny!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez 333bulletproof dnia Wto 19:59, 30 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pino
Stażysta
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nibylandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:12, 30 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
advantage: Otóż to. W fikach autorka może pofolgować swojej chorej wyobraźni ;D
Spodziewałam się tego, że ta relacja może wydać się nieprawdopodobna. Sama dopiero niedawno pomyślałam o tym na poważnie. Wcześniej kiedy słyszałam o czymś takim jak 'Chouse' (chociaż to może przez samo to słowo) byłam raczej zdziwiona... ^^
Dziękuję za komentarz
gehnn: Przecinki to coś, za co wręcz nie chcę brać odpowiedzialności xD Jeśli są takie, które jakoś szczególnie biją po oczach, to byłabym wdzięczna za wysłanie małej listy na pw ^^"
Co do zdania 'Wymieniają jeszcze z Chase’m spojrzenia, w których kryje się więcej niż Wilson chce wiedzieć i odchodzą', to zdecydowanie nie ma w nim literówki
Cytat: | Poza tym narracja jest ciekawa. Na pierwszy rzut oka wydaje się sucha |
Cieszę się, że to widać. Taki był mój zamiar.
Cytat: | jestem skłonna uwierzyć, że coś takiego faktycznie mogłoby się stać w serialu. |
Spodziewałam się wręcz przeciwnych opinii, także bardzo mi miło
Cytat: | ylko jest jedna rzecz, która mnie zastanawia. Po co to: '...oraz raz, kiedy nie był zazdrosny i pomylił się jeszcze bardziej.' |
Wiem, że to może wydać się dziwne, ale to zakończenie tytułu ^^
Bardzo dziękuję i pozdrawiam ^_^
Narcyza: Ja też nie lubiłam Chase'a. Może nie wzbudzał nigdy we mnie takiej irytacji jak Cuddy, ale jednak. Ech, do czasu... Nie spodziewałam się, że kiedyś coś o nim napiszę xD
Aż się serce kraje nam myśl o biednym Wilsonie...
Co do zastrzeżeń. Literówka zaraz zostanie zlikwidowana ^^"
A sprawa gotowania... Nie wywlekajmy tego na światło dzienne, nie zwracajmy na to uwagi. Najzwyczajniej w świcie zapomniałam. House przez tyle sezonów nie przejawiał zdolności kulinarnych, że zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Mój błąd ^^
Dziękuję
333bulletproof:
Cytat: | Nie myślałam, kiedy o to prosiłam, że dostaniemy coś takiego. |
Ja też nie... Co prawda od początku wiedziałam, że wyjdzie to poza f-ship, ale myślałam że wszystko to będzie wyglądać trochę inaczej.
Bardzo dziękuję za Twój komentarz. Naprawdę, aż chce się napisać coś jeszcze o tej pokręconej relacji, chociaż jeśli to szaleństwo szybko się nie skończy, to obawiam się że następnym krokiem będzie sam House/Chase.
Cytat: | Gapię się w ekran, głupawo uśmiechając, myśląc o stykających się ramionach i kompletnie ignorując jakąś pustkę w głębi umysłu |
To chyba jedyny moment, kiedy z całą pewnością można pomyśleć, że jednak między nimi coś jest, także ciesze się, że zwróciłaś na niego uwagę. To znaczy, że przekonałam kogoś do tego pomysłu
Cytat: | przedramatyzowana 333 to Twoja sprawka! |
A jak ja się czuję po każdym Twoim fiku... ^^ Cieszę się, że udało mi się napisać coś, co wywołuje takie emocje.
Cytat: | Oh, głupi ten mój komentarz, ale mam głupio zamieszane w głowie, dziękuję Ci bardzo.
Uwielbiam Twojego W/H/Ch |
Przyłączam się do tego dziwnego stanu. Komentarz jest cudowny.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 5:13, 31 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | dobrze, ze sie u Ciebie tak nie pozabijali |
a ja bym nie miała nic przeciwko końcówce, w której House znajduje na wycieraczce głowę Czesia w tekturowym pudle
Narcy napisał: | Jako zupełnie typowa Hilsonka, całym sercem współczuję Jimmy'emu xD |
ja teeeż
zóy, zóy fik
Jedyna oBcja w jakiej toleruję trójkącik H/W/Ch jest taka, że chłopaki wykorzystują Czesława jako sex-zabawkę Najlepiej na życzenie Wilsona - bo dla Jimmy'ego fszystko
Ale nie mogę zaprzeczyć, że fik bardzo porządnie napisany jest (moje Kisses miało tak wyglądać, tylko trochę się rozrosło )
Początek i zarysowana delikatnie relacja House'a i Wilsona są urocze Uwielbiam takiego czułego, kochającego House'a
Potem było już buuuu poor zazdrosny, zdradzany Wilson Zwłaszcza w tym kawałku ze świętami
Eeh... aż mam ochotę podbudować się fikiem, w którym Chase próbuje odbić House'owi Wilsona i dostaje koooosza AjĆć!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:03, 31 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
*bije się w głowę* Naprawdę dawno nie komentowałam jakiegokolwiek Hilsonka. Czas nadrobić zaległości.
Od momentu w którym napisałaś, że to jest House/Wilson, House/Chase, wiedziałam, że będzie ciekawie. Ale czegoś takiego się nie spodziewałam. To jest smutne, przeładowane emocjami i piekielnie dobrze napisane. Podoba mi się strasznie
Angsty wręcz kocham więc nie narzekam na zakończenie, ani ta ten cały smutek, którym wręcz to opowiadanie ocieka.
Jedno jeszcze mogę tylko powiedzieć - więcej takich tekstów pisz, bo naprawdę świetnie ci one wychodzą. Weny.
Pozdrawiam,
J.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Śro 10:03, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:44, 31 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
głowa chase'a w tekturowym pudle!
jak sie głębiej nad tym zastanawiam, to taki kryminalny fik wcale nie jest najgłupszym pomysłem:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pino
Stażysta
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nibylandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:26, 31 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Richie117: Martwy Chase z głową w kartonowym pudle, Chase jako sex-zabawka i Chase, który dostaje kosza. Nice! Podpisuje się tylko pod dwójeczką xD
Kiedy wymyślałam tytuł ani przez chwilę nie pomyślałam o filmie "Siedem"... Teraz czuję, że naprawdę powinnam zakończyć tego fika wielką masakrą. Zdradzany Jimmy, to Zły Jimmy. Chase oberwie za próżność, a House za... rozpustę?
Cytat: | Ale nie mogę zaprzeczyć, że fik bardzo porządnie napisany jest |
Dziękuję. Chociaż to chyba zasługa męczenia tego tekstu przez Vincenta
Cytat: | Uwielbiam takiego czułego, kochającego House'a |
A ja się bałam, że usłyszę pytania w stylu 'gdzie jest prawdziwy House i co to za dziwne ckliwe stworzenie, które go zastępuje?' xD A przecież taki House też jest potrzebny
Cytat: | Potem było już buuuu |
Wiem. Ten, kto to napisał nie ma serca. Tak potraktować Wilsona... *sniff*
jakastam: Bardzo dziękuję *_* Ech, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się napisać coś w tym stylu. Chciałam, żeby w tym tekście było czuć smutek i to wszystko na, co zwróciłaś uwagę także bardzo się cieszę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 4:29, 01 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Pino napisał: | Martwy Chase z głową w kartonowym pudle, Chase jako sex-zabawka i Chase, który dostaje kosza. Nice! Podpisuje się tylko pod dwójeczką xD |
jeszcze wersja hard - Chase dostał kosza, więc dla niepoznaki założył na głowę kartonowe pudło i próbuje udawać jedną z sex-zabawek chłopaków
Pino napisał: | Zdradzany Jimmy, to Zły Jimmy. Chase oberwie za próżność, a House za... rozpustę? |
yeah! dark!Wilson
Chase'a trzeba oskalpować, a House'a przywiązać do łóżka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:49, 04 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Chase dostał kosza, więc dla niepoznaki założył na głowę kartonowe pudło i próbuje udawać jedną z sex-zabawek chłopaków |
*opluwa ekran wieloowocowym sokiem* OMG
Richie, wymyślam teraz sposób na to, jak zmusić Cię do napisania tego, co właśnie wymyśliłaś!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|