|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dioda14
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:00, 09 Sty 2011 Temat postu: Przepraszam! [Z] ZMIENIONA WERSJA :) |
|
|
Cześć. Przeglądając stare rzeczy w komputerze, natknęłam się na tą miniaturkę. Po przeczytaniu jej zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę przez cały ten czas...przez te kilka lat,w których gorąco kibicowałam Huddy ( dobre czasy) gdzieś w mojej duszy, krył się kawałek Hilsonowej duszy No cóż... Akcja miniaturki dzieje się w 4x16...pamiętacie to jeszcze?
Kategoria: love
Zweryfikowane przez -Dioda14
zdecydowanie character study
Wilson stał przy wejściu do sali House'a
Dalej jest nieprzytomny...dobrze mu tak! Amber nie żyje! Moja droga, ukochana Amber...
To jego wina! To wszystko jego wina! Chociaż...to ja prosiłem go by wykonał to badanie. On prawie-że się poświęcił...ale jakie to ma znaczenie?! I tak zmarła...przez tego kretyna, który teraz leży sobie wygodnie i wszystko mu jedno!
House otworzył oczy
Ojej! Co to był za dziwny sen. Niczym z horroru. Dobrze, że to sen. Tylko sen. To tylko sen. Spokojnie idioto! To był sen! Zaraz, zaraz...
Wilson zauważył że House się ocknął
I co? Wygodnie ci?! Ciesz się w ogóle, że żyjesz! I po co się tak rozglądasz, co? Myślisz, że mnie nabierzesz na te swoje gierki?!
House rozejrzał się dookoła
To nie jest moje łóżko! To światło, ta półka, ten sufit...gdzie ja jestem? Gdzie ja do cholery jestem?!
Znam to miejsce. Jestem w szpitalu. Przedawkowałem? No, to Wilson da mi wykład, a Cuddy godziny w klinice. Pięknie! Chwila...czemu jest mi tak słabo?
Wilson patrzył na House'a
Co jest do cholery?!...Nie wiesz gdzie jesteś? Jak się czujesz? Pamiętasz coś?...Chwila, stop! Jak ja mogę, tak po prostu, się o niego troszczyć?! Po tym co zrobił Amber, co zrobił MNIE?! Niedoczekanie!
House zauważył Wilsona
Jesteś! Już się bałem, że...Cieszę się, że Cię widzę. Dobrze, że nikt nie słyszy moich myśli. Czemu stoisz tak daleko? Chodź bliżej. Nie masz chipsów? Nie szkodzi, ważne, że jesteś. Tak, wiem, że źle zrobiłem. Wiem, że źle chociaż nie pamiętam nic...Moja głowa! Boli! Czemu jesteś tak cichy? Moja noga! Cholera! No powiedz coś! Czemu milczysz?! Dlaczego tak na mnie patrzysz?!
Wilson utrzymywał kontakt wzrokowy
Patrzysz jakby nic się nie stało! A stało się! I to bardzo wiele! Zabiłeś kogoś! Nie kogoś...miłość mojego życia!! I ty myślisz że wszystko będzie po staremu?! No to się mylisz! Nie byłeś moim przyjacielem, nie jesteś i nigdy nie będziesz! Nigdy! To koniec!
House dostrzegł, że Wilson zaczął się odwracać
Czekaj! Gdzie idziesz?! Zostań!! Co złego zrobiłem??! Powiedz mi!! Nie pamiętam!! Pomóż mi! Pomóż mi sobie przypomnieć! Ja to naprawię! NAPRAWDĘ! Dlaczego nic nie pamiętam?
Wilson nie spojrzał już na House'a
Mam już dosyć! Żegnaj House...
Wilson szedł w kierunku drzwi
Wilson! Gdzie idziesz?! Zaczekaj! Czemu nie mogę krzyczeć?! Czemu nie mogę się odezwać?! Wilson proszę! Nie zostawiaj mnie! Odwołuję to, co mówiłem o myślach! Wilson!
House widzi, że Wilson wyszedł
Proszę nie...nie! Co się dzieje?! WILSON!!!!
Wilson szedł korytarzem
Coś we mnie każe mi tam wrócić... Do diabła z tym! Nie wrócę!
Drzwi za Wilsonem się zamknęły
Autobus...Amber...wypadek....halucynacje...Wilson...zabieg...bar....Amber...telefon...tabletki...krzyk...
Jezu! To nie był sen. To nie był sen!! Nie....ja....ja...WILSON!! WRÓĆ!!
Wilson wychodził ze szpitala
Czuję że powinienem tam wrócić...NIE! Tym razem się nie dam! Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Mam dość bycia jego ostatnią deską ratunku...Niech będzie nią Cuddy, Foreman, litościwa dla wszystkich Cameron...ja wysiadam! Do widzenia House! Czekaj sobie do świętego nigdy...moja noga nie postanie więcej ani w twej sali, ani w twoim gabinecie! Finito!
House leżał na łóżku, zapatrzony w jeden punkt
Boże! Jeśli istniejesz, cofnij czas! Zabiłem ją. Zabiłem Amber. Ona nie żyje. Nie żyje. To moja wina!
Tylko moja. Jestem mordercą!... Nie! To nieprawda! Wilson mnie nienawidzi...zaraz...To prawda. Zasłużyłem sobie na to... ,,Nie zawsze dostaje się tego czego się chce''. No, ale ,,kto się stara ten dostaje to, czego potrzebuje''...Ja potrzebuję Wilsona! Wilson potrzebuję Cię! Odszedł...NIE!... Proszę wróć...wróć...Jimmy, przepraszam.
Wilson zamknął drzwiczki do samochodu
I choćbyś mnie przepraszał, wiedz że to nic nie da...Nie jestem twoją pieprzoną marionetką! Nie jestem kelnerką, która jest na każde twoje skinienie palca!Spieprzyłeś wszystko House! Nigdy Ci tego nie wybaczę...
Wilson odpalił samochód i odjechał. A House pozostał tam gdzie był. Na niewygodnym łóżku, z unieruchomioną, przez rękę Cuddy, dłonią, a z jego oka wypłynęła łza. Łza taka sama jak on. Jedna, mała, bezbronna...samotna.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dioda14 dnia Nie 23:04, 30 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:17, 13 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Nie wiem jak inni, ale ja zdecydowanie pamiętam ten jedyny finał sezonu, który sprawił, że przez całą wakacyjną przerwę żyło się w napięciu, martwiąc się losem chłopaków. To były czasy... angstowe, a jednak o niebo lepsze od tego, co teraz
Miniaturka wyszła Ci bardzo zgrabnie Trochę szkoda, że scenariusz nie uwzględnił takiego wewnętrznego monologu House'a - pełen emocji głos Hju dochodzący z nikąd, podczas gdy chłopaki spoglądają na siebie bez słowa.
Um... a może Wilson też dodałby coś od siebie? No wiesz, taki uzupełniający się dialog, jakby chłopaki czytali sobie w myślach
Weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dioda14
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:51, 13 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
" To były czasy... angstowe, a jednak o niebo lepsze od tego, co teraz"
No ale zostały jeszcze fiki
"Miniaturka wyszła Ci bardzo zgrabnie"
Dziękuję...mój pierwszy Hilson
"Um... a może Wilson też dodałby coś od siebie? No wiesz, taki uzupełniający się dialog, jakby chłopaki czytali sobie w myślach "
Zobaczę co da się zrobić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 3:03, 23 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Dioda14 napisał: | No ale zostały jeszcze fiki | wiem, że to kapryśne z mojej strony, ale akurat fików z tamtego okresu to mam/miałam wtedy powyżej uszu Co jeden to bardziej angstowy i mroczny, a tylko może jeden na dziesięć miał jako-tako pozytywne zakończenie, któremu do happy endu było baaardzo daleko
Dioda14 napisał: | Zobaczę co da się zrobić | *uzbraja się po zęby w cierpliwość i czeka*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Sob 9:15, 29 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Wow. Pod wrażeniem jestem. Emocjonalnie genialnie napisane[choć jakkolwiek to brzmi tak to odczuwam xD ]
Smutne, wzruszające. Piękne. Naprawdę zauroczyło mnie to chociaż jest krótkie i tak normalnie napisane.
I zgadzam się z Richie też tak miałam z finałem 4. sezonu. Tylko że teraz nie oglądam 7.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dioda14
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:00, 30 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Voila! Proszę bardzo Richie Dłuższa wersja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 7:08, 31 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Dziękuję very bardzo za zaspokojenie mojej ciekawości
Hm, hm... Trochę inaczej wyobrażałam sobie tę Wilsonową część rozmowy. Bardziej w stylu "osz-fak, mój przyjaciel ledwo przeżył zabieg, do którego go namówiłem i to ja, nie Cuddy, powinienem siedzieć teraz przy jego łóżku i prosić go o wybaczenie... Ale nie, nie mogę, nie jestem w stanie tego zrobić, bo moja kochana Amber nie żyje i zamiast przepraszać House'a zacząłbym go o to obwiniać..., a House pewnie nie chce mnie oglądać i nienawidzi mnie za to, że naraziłem go na niebezpieczeństwo... Nie mogę tu zostać, chociaż bardzo bym chciał; muszę wyjść, muszę dać nam obu czas, żeby emocje opadły i żeby wszystko jakoś mogło się potem ułożyć..."
Za to Twoja wersja jest bardziej spójna z kanonem i mimo wszystko Twojemu Wilsonowi zostało odrobinę troski o House'a
I to nowe zakończenie jest takie... Aż się chce ukatrupić Cuddy i wyprzytulać biednego House'a, i powiedzieć mu, że Wilson jednak wróci i że w końcu wszystko będzie dobrze
Weny do kolejnych fików
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lacida
Jazda Próbna
Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:33, 04 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Dioda to wspaniałe, smutne, ale realistyczne.
Wilson musi kogoś obwinić i pada na House'a, bo inaczej co -
"Po jaką cholerę pojechałaś po niego? Po co ci to było?"
Richie, a po co ukatrupiać Cuddy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:11, 06 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Lacida napisał: | Richie, a po co ukatrupiać Cuddy? | um... tak po prostu, bo jej nie lubię i ukatrupienie jej poprawiłoby mi humor i ciarki mnie przechodzą na wspomnienie, że trzymała House'a za rękę, a wcześniej robila mu usta-usta
Ale nie no, żeby nie było, że jestem zua do szpiku kości, to Cuddy zwyczajnie nawaliła w tamtym momencie - spała sobie w najlepsze, zamiast rzeczywiście czuwać przy House'ie... Może gdyby nie spała, to zatrzymałaby Wilsona i przemówiłaby mu do rozumu, a nawet gdyby jej się to nie udało, to liczyłoby się, że próbowała. A gdyby w ogóle jej tam nie było, to być może Wilson poczułby się głupio, że House jest sam i bez żadnego namawiania zostałby, żeby przy nim posiedzieć. Ot, tyle
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|