|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Revy Koto-san
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 535
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: spod tęczowego krawata w Wilson'owej krainie. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:59, 02 Gru 2009 Temat postu: Powrotny fic Koto: "House is House." |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez -Revy Koto-san-
Po dłuższej przerwie - wracam do gry. Tytuł nawiązuje do "Table is a table" z 6x10. Owszem, moje kochane, oto moja fikcja, zawierająca niestety spoilery odcinka "Wilson" Mru. Muszę to powiedzieć - odzyskuję wiarę. I kocham was.
Wybaczcie, że nie kontynuuję tworów. Niedługo znajdę na to siłę, obiecuję.
Part 1: Wszystkiemu winna farba.
- Stawiasz drobne kroki.. James - powtórzył genialny diagnosta, przesiewając pomiędzy palcami swe krótkie włosy. Siedzieli obok siebie, wpatrzeni w kominek, a także w lśniący, czarny ekran telewizora. Plazmy, wielkiej, drogiej i, co chyba liczy się najbardziej, najfajniejszej, jaką House w życiu widział. Wokół nich walały się kartony, ogień oświetlał cały pokój, dopełniając atmosfery zwycięstwa. Na świeżo rozpakowanym stole, zakupionym przez Wilson'a pod wpływem impulsu dwa dni temu, stały kieliszki oraz szklana butelka, której zawartość lśniła rubinem. Zmrużone, błękitne ślepia Greg'a jaśniały karmazynem, ilekroć spoglądał w jej stronę. Zniekształcone, lśniące odbicie pokoju w jego tęczówkach przykuło uwagę Wilson'a, siedzącego przy nim z tryumfalnym uśmieszkiem. Uniósł kieliszek, kąciki jego ust uniosły się jeszcze wyżej.
- A wszystko to dzięki tobie - zaśmiał się pod nosem, kręcąc głową. - Jak mogłem tak się mylić?
Teraz to głowa diagnosty wykonała kilka niepełnych obrotów.
- Nie każdy debil jest skończony od początku. Ludzie się zmieniają.. czasami. Dla przykładu.. - tu wskazał na siebie, uderzając się pięścią w pierś, okrytą szaroniebieską koszulą. Wpatrywał się w przyjaciela, nie powstrzymując uśmiechu, cisnącego się na usta. Wilson był jak nowonarodzony. Ciekawe.. Od kiedy to przeprowadzka równa się zmartwychwstaniu? Greg zachichotał pod nosem. Kręcąc głową, wyszeptał do siebie:
- Rany, jak dobrze, że wszystko się udało.
House nie przyznałby się do tego nigdy, ale skrycie przerażała go operacja jego przyjaciela. Bał się, bo to Wilson był jedynym, który w pełni go akceptował. Miał swój zespół, który, poza Foreman'em, darzył go swego rodzaju sympatią, ale tylko onkolog potrafił zrozumieć, czy raczej może zaakceptować, to, co działo się w Greg'owej głowie. I dlatego właśnie, w ten czy inny sposób, diagnosta kochał go nieśmiałą, chorą miłością. Jak brata. Albo rybkę. Nieważne zresztą, grunt, że czuł to szalone uczucie, przygniatające serce ciepłym ciężarem. Uśmiechnął się pod nosem i sięgnął za kanapę, wydobywając sporą torbę, której zawartości nie sposób było dojrzeć. Wilson uniósł dłonie, patrząc na przyjaciela z niekłamanym rozbawieniem.
- Jeśli to tanie wino, to odmawiam. Starczy nam jedno, porządne - zaśmiał się lekko, obserwując błękitnookiego mężczyznę. Ciekaw był, co też za chwilę go czeka. Prawdę mówiąc, nie miałby nic przeciwko tym kilku winom, jednak wypadało się podrażnić. Ku jego zaskoczeniu jednak, House wydobył puszki farby w kolorach tęczy i ustawił je na stole. Zestawił z niego szklaną butelkę i kieliszki. Po podłodze walały się gazety, więc nie kłopotał się szukaniem czegoś więcej dla ochrony podłogi.
- House.. Co ty wyrabiasz? - rzucił James z nieśmiałym uśmiechem. Diagnosta posłał mu szelmowski smajl.
- Stół jest stołem i nic go nie zmieni, prawda? Sam tak powiedziałeś.
James kiwnął głową.
- Idźmy dalej. Sam powiedziałem ci, że można zmienić jego kolory, jeśli tylko ma się odwagę. A to nad twoją odwagą chcemy popracować.
Kolejne kiwnięcie brązowowłosego łebka.
- A więc.. potraktuj to jak kolejny mały krok ku zwycięstwu - zakończył House z tryumfalnym uśmieszkiem błąkającym się na ustach. Onkolog zaś chwilę trawił ową rewelację, by uśmiechnąć się szeroko i przysiąść bliżej diagnosty. Sięgnął po pędzel i przejrzał puszki. Greg obserwował go, rozbawiony. Ten zaś uniósł czekoladowe ślepka i rzucił:
- Coś nie tak? - z filuternym błyskiem tęczówek. House pokręcił głową ze śmiechem.
- Nie. Po prostu dziwię się, jak działa twój umysł. To jedna z nielicznych tajemnic, jakie kryje przede mną życie.
Tym razem to Wilson pokręcił głową, tłumiąc chichot. Musiał to przyznać - usłyszeć coś takiego od wielkiego Greg'a House'a to było przeżycie. I niesamowity komplement. Albo wręcz przeciwnie. Wciąż powoli kręcąc głową, otworzył puszkę barwy jaskrawej zieleni. Po pokoju rozniósł się zapach farby, a obaj lekarze równocześnie pokiwali głowami z nieskrywaną satysfakcją. Ich spojrzenia się spotkały, a potem Wilson sięgnął po pędzel. Delikatnie, niemal pieszczotliwie, przejechał nim po drewnianej fakturze mebla. Każde kolejne pociągnięcie nabierało mocy, po chwili zaczął bawić się w mieszanie kolorów, powstawały wzory, przejaśnienia i ciemne chmury. Bezsensowne zawijasy i lekkie, szczegółowe schematy. Co jakiś czas zmieniał kolor, czy wielkość pędzla. Zawsze, gdy to robił, napotykał wzrok House'a. Diagnosta wpatrywał się w jaśniejącą twarz przyjaciela.
Stół był skończony. Nie przypominał już ani trochę tego nudnego, brązowego mebelka, który James wybrał naprędce w sklepie. Tak samo zmienił się sam onkolog - włosy opadały mu na czoło gęstą falą, tu i ówdzie zaś miał plamy farby. Greg westchnął, ale nagle.. zaatakował go pędzel pokryty jaskrawym odcieniem fioletu. Nie zdążył się uchylić, logicznym więc było, że oberwał. Zaśmiał się, kręcąc głową kolejny już raz tego wieczoru. Pochylił się, sięgając po farbę..
Dłuższą chwilę mocowali się, mażąc jeden drugiego kolorowymi esami-floresami. Zdarzyło się jednak tak, że w pewnej chwili ich twarze znalazły się dość blisko siebie. Przez moment wpatrywali się w siebie nawzajem, rzucając milczące wyzwiska. Bezruch ten jednak przerwał Greg, sięgając za siebie. Na palec wziął odrobinę zielonej farby. Z szelmowskim uśmiechem przesunął opuszkiem palca po dolnej wardze Wilson'a. Zachichotał, widząc jak komicznie wyglądał. Niewiele myśląc, pochylił się i..
..ich wargi złączyły się w szalonym, zdecydowanie nierzeczywistym pocałunku. James przez chwilę trwał bez ruchu, zszokowany całą sytuacją. Jednak stopniowo rozluźniał się i zaczynał odpowiadać na niezręczne, chwilami wręcz szorstkie pieszczoty diagnosty. A to policzki pokryte zarostem, których często chciał dotknąć, a to szyja, którą chciał objąć ramieniem, przytulając się do przyjaciela. Trwało to może minutę, może godzinę. Nikt nie liczył czasu. Ludzie i sam bóg zapomnieli o tym zacisznym zakątku, o pachnącym farbą, rozjaśnionym blaskiem ognia pomieszczeniu, gdzie spełniały się właśnie marzenia.
koniec parta 1. CDN :3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dziaga
Endokrynolog
Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:09, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że jednak nie zginęła w tobie dusza hilsonki i jesteś z nami! I jeszcze ta miniaturka... aż przypomina mi się ostatni odcinek House'a i relacje pomiędzy nim a Wilsonem 3
Bardzo ładnie napisane, czekam na kolejną część ;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:11, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Stawiasz drobne kroki.. James - powtórzył genialny diagnosta, przesiewając pomiędzy palcami swe krótkie włosy. |
jeśli trzykropek to trzy kropki, nie dwie
Cytat: | Na świeżo rozpakowanym stole, zakupionym przez Wilson'a pod wpływem impulsu dwa dni temu, stały kieliszki oraz szklana butelka, której zawartość lśniła rubinem. |
a nie przypadkiem: Wilsona?
Cytat: | Ludzie się zmieniają.. czasami. Dla przykładu.. - tu wskazał na siebie, uderzając się pięścią w pierś, okrytą szaroniebieską koszulą. |
trzykropek! trzykropek! Tu z dużej litery.
co ty masz z tym trzykropkiem? *zastanawia się* ciągle piszesz dwie kropki zamiast trzech
Cytat: | - House.. Co ty wyrabiasz? |
trzykropek!
Cytat: | - A więc.. potraktuj to jak kolejny mały krok ku zwycięstwu |
trzykropek!
Cytat: | Ten zaś uniósł czekoladowe ślepka i rzucił:
- Coś nie tak? - z filuternym błyskiem tęczówek. |
A nie powinno być: Ten zaś uniósł czekoladowe ślepka i rzucił z filuternym błyskiem tęczówek:
- Coś nie tak?
W sensie, że jak piszemy czyjąś wypowiedź po dwukropku, to już po niej nie piszemy myślnika...
Cytat: | wielkiego Greg'a House'a to było przeżycie. |
A nie: Grega?
Cytat: | Niewiele myśląc, pochylił się i..
..ich wargi złączyły się w szalonym, zdecydowanie nierzeczywistym pocałunku. |
domyśl się czego chce się tu doczepić...
Ok, a teraz co do treści.
Bosko!
Ja chcę więcej!
Nie! Ja się domagam więcej!
Weny... takiej dużej hilsonkowej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:28, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Awww, fajne! Zmieniony po Mayfield House, odnajduje się w jedynym przyszłościowym związku...
Hilson, that's hot!!!
p.s jakastam, wydaje mi się, że jeżeli konsekwentnie odmienia się angielskie nazwy(w tym imiona, nazwiska) za pomocą apostrofów, to jest to prawidłowe...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:30, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Kejti napisał: | p.s jakastam, wydaje mi się, że jeżeli konsekwentnie odmienia się angielskie nazwy(w tym imiona, nazwiska) za pomocą apostrofów, to jest to prawidłowe... |
Z tego co wiem, to właśnie nie we wszystkich. Ale mogę się mylić. Mój mózg już nie pracuje od dłuższego czasu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
iskrzak
Neurolog
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:33, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jest dobrze. Bardzo dobrze. Ahh... post 6x10, spełnienie marzeń. :3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
milea
Ginekolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: The Mighty Boosh Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:50, 03 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Na początku nie podobał mi się pomysł wspólnego mieszkania, gdyż uwielbiam, wręcz KOCHAM mieszkanie House'a. Ale jeśli będą takie akcje to jestem zdecydowanie za nowym mieszkaniem! i czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atris
Knight of Zero
Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: A z centrum :D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:54, 03 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Kurczę, a zdawało mi się, że rano napisałam tu komentarz *myśli*
Niee? Naprawdę?
Boże, Kotuś, toż to świetne! Żeby ten odcinek wszystkie Hilsonki tak nastawiał, to byśmy tutaj chyba wspięli się na wyżyny pisarskie
Zaczyna się genialnie, no i ten ich pocałunek, aww
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marysiaaa
Proktolog
Dołączył: 08 Paź 2009
Posty: 3329
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:24, 03 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
ojejciu. a propos apostrofów:
jeżeli nazwisko/imię kończy się na spółgłoskę - nie dodajemy, jak na samogłoskę - to wtedy używamy apostrofów.
kiedy next part?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Czw 14:00, 03 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ja chcę więcej!
Nakręcasz i nagle urywasz! Jak tak możesz?!!
Uwielbiam malowania! xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
soft
Pulmonolog
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tu te truskawki? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:52, 03 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ostrzegam, jestem naćpana opioidami znajdującymi się w mojej tabletce na kaszel, więc to co piszę poniżej może być z lekka nieskładne Nie żartuję.
Kotuś, kochanie moje, nawet nie wiesz jak cieszę się, że wróciłaś! Tęskniłam za twoim pisaniem (Za tobą też, of kors.) Choć osobiście bardziej cieszyłabym się z Hilson.net, ale nie naciskam, nie naciskam. Należę do cierpliwych człeków, więc poczekam ;3
Co do samego opowiadania, cóż, ostatniego odcinka nie widziałam (Heh, nie linczujcie, ale na razie widziałam tylko odcinek 6x01 i to nie w całości. Niestety mój komp jest złomem i oglądanie czegokolwiek odpada), ale to nie zmienia faktu, że mimo tego, że nie mam pojęcia o co chodzi i tak to kocham. Jest cudowne, najlepszy twój twór jaki przeznaczony został do naszych oczu. Teraz to ja już mam takie kompleksy, że chyba pójdę się pociąć.
Cytat: | Na palec wziął odrobinę zielonej farby |
Boże.. Zielona farba... Teraz powinien rozsmarować sobie ją na nosie, na policzkach nawalić brązowego i wyjechać z tekstem: Look! I'm frogg on the tree! Frogg on the tree! See? I'm frogg on the tree!
(Przepraszam, za dużo Whose Line Is It Anyway?, chyba się uzależniłam)
Cytat: | Z szelmowskim uśmiechem przesunął opuszkiem palca po dolnej wardze Wilson'a. Zachichotał, widząc jak komicznie wyglądał. Niewiele myśląc, pochylił się i..
..ich wargi złączyły się w szalonym, zdecydowanie nierzeczywistym pocałunku |
Awwww! Choć ta opcja podoba mi się dużo, dużo bardziej
Wenu kochana *
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Revy Koto-san
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 535
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: spod tęczowego krawata w Wilson'owej krainie. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:28, 03 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Soooooooft kochana, nie wiesz, jak tęskniłam! *hop w ramiona* :3
Hilson.net skończę chętnie, naprawdę, nie bój się ;3
Tak samo Trudny Początek, o którym już nikt nie pamięta.
Nie tnij się, kocie, bo tęsknić będę jak coś sobie zrobisz.
Cytat: | eraz powinien rozsmarować sobie ją na nosie, na policzkach nawalić brązowego i wyjechać z tekstem: Look! I'm frogg on the tree! Frogg on the tree! See? I'm frogg on the tree! |
A Wilson pewnie wybrnąłby z tego, stwierdzając "Ja tarzan, ty jane"
Dzięki wszystkim za komentarze part doszlifowuję, dotrze do was jutro :3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
soft
Pulmonolog
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tu te truskawki? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:31, 03 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
*Łapie Koto*
Revuś ja pamiętam o Trudnym Początku! )
No dobrze, nie potnę się, imołem ani masochistką nie jestem. Życie jest zbyt pięknr, żeby umierać Jeszcze tyle hilsonowych fików do ptzeczytania (lub napisania), jeszcze tyle koncertów, jeszcze tyle odcinków ukochanych seriali... ;P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:46, 05 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
L! L! *piszczy wskazują avatar* *_*
Takie to przytulne, i proste, i rozkosznie rzeczywiste *_* Opis pocałunku piękny (Już jest jutro! Już daawno!)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez 333bulletproof dnia Sob 13:46, 05 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
bobi_szmyc
Rezydent
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:45, 07 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jak już jakastam zauważyła, twój wielokropek składa się tylko z dwóch kropek, nie z trzech
To jedyna rzecz, do jakiej mogę się przyczepić.
Hilsonek marzenie
Podoba mi się twój styl pisania, oby tak dalej, no i czekamy na 2 część!
Wena życzę! *ściska za brzuch, bo wyżej nie może*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|