|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kallien
Ratownik Medyczny
Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:40, 30 Lis 2008 Temat postu: Powód |
|
|
Kategoria: friendship
Zweryfikowane przez Richie117
Pisane dla Katty, w ramach imieninowego prezentu. Chciała, to ma. A impreza była cudna xD
Fik Hilsonowy, aczkolwiek Huddy też jest.
Luw ja, Katuś!
Powód.
House znowu siedział po ciemku w swoim gabinecie. Od czasu, kiedy Wilson wyjechał, Greg zamykał się coraz częściej, pacjentów przekazywał swoim podwładnym. Każdy wynoszony z gabinetu worek śmieci subtelnie pobrzękiwał. Każdy kolejny dzień był kopią poprzedniego – godzina jedenasta – House przychodził do pracy, zasuwał żaluzje, siadał w fotelu i albo pił, albo łykał irracjonalne dawki Vicodinu. Stan ten trwał przez miesiąc.
W końcu rutynę dnia codziennego złamała Cuddy. Pewnym siebie krokiem weszła do gabinetu, zapaliła światło i z niesmakiem stwierdziła:
- Jesteś żałosny, House.
Mężczyzna tylko spojrzał na nią mętnymi oczyma.
- Czy po tych cholernych wypadkach został ci jakiś uraz? Już nie myślisz? – kobieta sapnęła ze złości – Czemu dałeś mu wyjechać?
House w tym momencie spojrzał prosto na Cuddy, aż poczuła się nieswojo. Jego oczy miały w sobie tyle niewysłowionej złości, że bała się odezwać.
- JA dałem mu wyjechać? Ty tutaj jesteś, o ile mi się wydaje, administratorem. – wysyczał. – Trzeba było rozesłać listy, że jest niezdatny do pracy, że sypia ze swoimi łysymi, chorymi pacjentkami... Zniszczyć mu karierę, cokolwiek! Przynajmniej by tutaj został...
Cuddy wpatrywała się w starszego kolegę z nieukrywanym zdumieniem. Kiedy w końcu odzyskała rezon, zdołała z siebie wyrzucić tylko:
- Jesteś pieprzonym egoistą – po czy wyszła z gabinetu, możliwie jak najmocniej ciskając drzwiami. Mężczyzna wzdryga się.
Stukot obcasów Cuddy jest taki irytujący.
---
Przez kilka następnych dni House nie pojawił się w pracy. Może i byłoby to normalne, gdyby był koncert Rolling Stonesów albo zjazd aktorów ‘General Hospital’. O godzinie piętnastej Lisa Cuddy jak wybrała się na diagnostykę, zobaczyć jak popychadła House’a działają samopas i przede wszystkim zerknąć przez szybę na biuro diagnosty. Ku jej nieprzebranemu zdziwieniu, dziupla House’a była pusta i jasna. Oczywiście były tam te wszystkie niepotrzebne graty, ale było tak pusto.
Weszła do pokoju obok i spojrzała na podwładnych. Ci w najlepsze rozwiązywali krzyżówki z pism medycznych, jakby nie zauważając, że odwiedziła ich dziekan medycyny.
- Czy może mi ktoś łaskawie powiedzieć, gdzie jest House?
Kutner nie podnosząc głowy znad gazety, odparł:
- W gabinecie.
Cuddy czuła, że jest bliska wybuchowi irytacji. Widząc idiotyczny uśmieszek błąkający się po ustach Foremana nie wytrzymała.
- Jesteście trzy metry od jego pokoju i nie zauważyliście, że nie siedzi tam jak w bunkrze?!
Kutner podniósł głowę i spojrzał na sąsiedni pokój.
- Może dziś jest koncert Stonesów?
I to by było na tyle.
---
Lisa stała pod drzwiami diagnosty, ale nie mogła się zdobyć, żeby zapukać. Z wnętrza mieszkania płynęła melancholijna melodia, tak ujmująca, że żal było ją przerywać.
Muzyka ucichła.
Cuddy, jakby wyrwana z transu, zamrugała i przeklnęła się w duchu za bezsensowne stanie pod drzwiami. Zapukała.
Na początku nie było słychać nic, dopiero po chwili coś jak szuranie i szczęk zamka. W przejściu ukazała się postać Gregory’ego House’a – ciemne plamy pod oczami, kilkudniowy zarost, poplamiona koszulka i Vicodin w ręce – to głównie rzuciło się w oczy.
- Mogę wejść? – Cuddy zerknęła do środka mieszkania.
- A możesz nie? – House odwrócił się i dokuśtykał do kanapy, zostawiając drzwi otwarte – Myślałem, że takie teksty już przerabialiśmy.
Kobieta weszła do mieszkania, po czym delikatnie zamknęła za sobą drzwi. Ogarnęła wzrokiem salon – jego stan przypominał stan właściciela, a najbardziej drażniącym elementem były wszechobecne butelki po alkoholu. Opróżnione.
- Przyszłaś sprawdzić czy jeszcze żyję? – House prychnął – Niepotrzebnie. Nie podcinam sobie żył, kiedy moi znajomi przeprowadzają się do stanu po drugiej stronie kontynentu.
Mężczyzna opadł ciężko na kanapę. Cuddy westchnęła.
- Wróć.
House obrócił głowę w jej stronę. Kobieta kontynuowała:
- Nie prowokuj mnie do tego, żebym cię zwolniła. Nigdzie indziej pracy nie dostaniesz, a klinika czeka...
W śmiechu lekarza słychać było lekką histerię. Cuddy podeszła do kanapy i usiadła koło kolegi. Patrząc na jego oczy można by było pomyśleć, że płakał. O ile w ogóle potrafił.
- Co ci powiedział?
House uśmiechnął się smutno.
- Że nigdy nie byliśmy przyjaciółmi.
Kobiecie chwilę zajęło przetrawienie tej wiadomości. Zaraz potem obudził się w niej gniew i uznała, że dobrze, że nie ma w swoim szpitalu takiej szumowiny. Z drugiej strony zepsucie onkologowi kariery, by został wydawało się teraz o wiele bardziej kuszące.
A jednak... House za nim tęsknił. Tak naprawdę.
Pogładziła go po policzku, jakby wycierała łzę. Spojrzał na nią z ufnością w oczach.
- Dziękuję – szepnął, po czym wtulił się w ramiona Lisy.
Wszystko było takie naturalne.
Zasnęli przytuleni do siebie. Jedynym doznaniem odbieranym przez Lisę było już tylko ciepło i czuła się jak... w domu.
---
Pierwsza myśl Cuddy tuż po przebudzeniu, dotyczyła spóźnienia do pracy. Spojrzała na zegarek – dziewiąta. Nieważne, jeden telefon i będzie po sprawie.
Kolejną rzeczą, jaką zarejestrowała była pustość łóżka na którym leżała. Jednak ciche dźwięki fortepianu dochodzące z salonu zatarły niemiłe wrażenie samotnej pobudki.
Cuddy założyła bluzę i skierowała się do źródła kojącej muzyki. W salonie na stole już czekała kawa. House nie przerwał grania.
- Co to za utwór?
- Wariacja na temat Henry’ego Purcella.
Cuddy upiła łyk kawy. Była słodka i cudownie grzała od środka.
- Czyja to wariacja?
Mężczyzna dalej na nią nie patrzył.
- Moja – odpowiedział sucho.
Lisa podeszła do starszego lekarza. Czuła, że coś jest nie tak.
- Coś się stało?
House sfałszował jedną nutę. Jednak dalej uparcie wpatrywał się w klawisze. Był cały spięty i widać było, że czuje się nieswojo.
- Nic się nie stało. Było bardzo miło z twojej strony, że przyszłaś.
Oczy Lisy zaszkliły się lekko. Pochyliła się nad mężczyzną i pocałowała go delikatnie w policzek.
- W takim razie do widzenia.
Poczucie samotności wróciło ze zdwojoną siłą. Cuddy przynajmniej nie spóźniła się tak bardzo do pracy.
---
Obecny stan rzeczy zaczął denerwować Lisę na tyle, że postanowiła pomóc w tej beznadziejnej sytuacji. Znaleźć Wilsona wcale nie było tak trudno, zwłaszcza kiedy ma się znajomości w połowie stanów. Rozmowa nie przebiegła za to zbyt pomyślnie. Wilson stanowczo postanowił, że nie wróci. Bez względu na to, co by się nie stało. A niech na Grega spadnie regał!
- House jest obrzydliwym egoistą, przyczynił się do śmierci mojej dziewczyny i zawsze wszystko mi zabierał. – głos Jamesa był stanowczy.
Cuddy nie wytrzymała tej dziecięcej gadki.
- James, to straszne! Gregory zabrał ci grabki z piaskownicy! Zacznij zachowywać się jak dorosły mężczyzna, a nie becz tylko nad sobą.
Głos w słuchawce sapnął z dezaprobaty.
- Cuddy, praktyka w Waszyngtonie jest świetna i nigdzie się stąd nie wybieram. Nieważne co mi powiesz.
To był moment ostateczny.
- On za tobą płakał.
W słuchawce odzywa się tylko cisza.
Szach.
---
Dla Jamesa Wilsona pukanie do tych drzwi było najzwyklejszą rzeczą. Aż do teraz. Bał się co stanie się po ich otwarciu. Nie chciał się tłumaczyć, nie chciał wyjaśniać. Wilson stojąc na progu bił się z myślami, aż drzwi otworzyły się same.
Zdziwienie na twarzy House’a pokrywało się z tym wilsonowym. Gregory pierwszy się ocknął.
- Co tu robisz? – zapytał cierpko – nie powinieneś być czasem w Waszyngtonie?
Wilson spuścił wzrok. Nie chciał nic mówić. Kiwnął tylko głową na reklamówkę, która wziął ze sobą. House spojrzał na jej zawartość. Uśmiechnął się lekko.
- Czyli znowu piwo, precelki i pornos.
Obaj weszli do mieszkania. Bez zbędnych słów, wszystko stało się jasne. I wszystko wróciło do normy.
Tego jednego elementu potrzebowałem, by przeżyć.
---
Cuddy z zadowoleniem przeglądała papiery. Podziękowała Losowi za takich podwładnych jak Taub, Kutner i Trzynastka. Oni przynajmniej przejmowali się tym, że jeżeli będą się obijać, to mogą stracić pracę całkiem serio. House i Wilson mogli odnawiać swoje zardzewiałe więzi przyjaźni, a ona w pracy nie miała się już czym przejmować.
Wszystkie godziny kliniki były odrobione.
KONIEC.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Karola
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:52, 30 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Pisz czesciej Naprawde swietne Najbardziej mnie ujela rozmowa Wilsona z Cuddy i placz Housea. Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:28, 03 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jak już Ci mówiłam, za krótkie! A gdzie jest całe "w międzyczasie", co?! XD Ja żądam "w międzyczasie" na Chanukę/Mikołajki/Boże Narodzenie/whatever. XD
Żeby nie było, ja piąty sezon kocham miłością wieczną. Jednak fakt, że fik ten podejmuje temat post 5x01 jest urzekający. Osobiście uważam, że 5x02 i odcinki następne powinny być bardziej depresyjne.
...
Co dobrze wykorzystałaś.
(Są błędy, kochanie.)
Dzięksik dzięksik foczka za prezent! *hugs, hugs* I mnie też impreza się podobała!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kallien
Ratownik Medyczny
Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:30, 03 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Karola napisał: | Pisz czesciej |
Staram się, ale nie zawsze wychodzi w hałsowym fandomie (;
Katty B. napisał: | Ja żądam "w międzyczasie" na Chanukę/Mikołajki/Boże Narodzenie/whatever. XD |
'Międzyczasie' - autostrada, deprecha.
A na święta będzie Supernatural ^^
Katty B. napisał: | (Są błędy, kochanie.) |
I suppose, nie jestem w tym najlepsza.
Katty B. napisał: | Dzięksik dzięksik foczka za prezent! *hugs, hugs* I mnie też impreza się podobała! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:24, 04 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Kallie napisał: | A na święta będzie Supernatural ^^ |
Pozwolę sobie zacytować Kubusia: "Pff!". XD To możesz mi na Nowy Rok napisać "w międzyczasie". Przecież wiesz, jak ja kocham depresyjne fiki. ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Sob 13:28, 15 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wygrzebane z czeluści, wymaga komentarza
Po pierwsze kocham ten temat.
Do momentu przyjazdu Wilsona było bardzo dobrze. Uwielbiam kiedy do opisania nastroju House'a używa się jego gry na fortepianie. I to Huddy wplecione ni stąd ni zowąd bardzo mi się spodobało.
Ale samo pogodzenie się z Wilsonem nastąpiło za szybko, za duży przeskok od jednej rozmowy z Cuddy do piwa na kanapie House'a.
Ech, ta Cuddy i jej administracyjne potrzeby...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasiek
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 7864
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Ikerowej rękawicy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:36, 15 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Kocham Hilsona Zwłaszcza cierpiącego House`a i fakt podzielam zdanie postu wyżej do przyjazdu Wilsona było najlepiej. I aż mnie wzdrygnęło na to "że nigdy nie byliśmy przyjaciółmi" cieszę się, że mog lam przeczytać.
Życzę więcej wena na wiecej opowiadań. i na Supernaturalne też czekam. sciskam
Twoja nowa fanka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
andzelika
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:02, 16 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Płaczący i umierający z tęsknoty za Wilsonem House? Och chciałabym zobaczyć taką scenę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:21, 16 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
andzelika napisał: | Płaczący i umierający z tęsknoty za Wilsonem House? Och chciałabym zobaczyć taką scenę |
łącznie z tym, że w międzyczasie znalazł pocieszenie w ramionach Cuddy? *gwałtowny WZDRYG z odrazy*
PS. Kallien, zdajesz sobie sprawę, że w pewnym sensie napisałaś HuSa?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Nie 8:12, 16 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Eee...tam, co to za pocieszenie, które trwa raptem jedną noc i po którym House znów myśli wyłącznie o nieobecnym Wilsonie? Widać Cuddy ze swymi wdziękami nie jest w stanie pokonać Wilsona i jego wdzięków.
Taki bardzo mały, drobniutki HuSik, po którym z hukiem przegalopowuje Hilson
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:54, 16 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
dzięki za pocieszenie, Dżuczek Jako 100%owa Hilsonka dostrzegam tylko to, że House zapomniał o Wilsonie na tę jedną noc
heh, żeby tak Shore zapomniał o HuSie i skupił się na "huczącym Hilsonie"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cudna :D
Student Medycyny
Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:10, 31 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Śliczny ficzek. Szkoda, że taki krótki. Biedny Greg, bez Jimmiego sobie nie poradzi. A zepsucie Wilsonowi kariery, by nie odszedł nie jest takie głupie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kallien
Ratownik Medyczny
Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:24, 06 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
O rany, zaglądam na Horum po długiej przerwie i się okazuje, że ktoś mojego marnego fika wyciągnął na światło dzienne! : O
Cytat: | PS. Kallien, zdajesz sobie sprawę, że w pewnym sensie napisałaś HuSa? |
Richie, wybacz mi moją ignorancję, ale o co biega? xD
Dżuczek, dzięki za wygrzebanie ^^ I za wytknięcie mi tego fragmentu, gdzie wszystko dzieje się za szybko - jestem niedoskonałym człowiekiem, ale pokornie przyjmuję konstryktywną krytykę : )
No a fortepian... To sam House : D
Reszcie również dziękuję na pokrzepiające komentarze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:51, 06 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
HuS to ustalony kieeedyś przez Huddziny skrót od Huddy Sex, o ile mnie pamięć nie myli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Pon 18:21, 07 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Polecam się na przyszłość, Kallien, jeśli chodzi o wygrzebywanie a nie o wytykanie błędów
I nie marne, bo naprawdę warte przeczytania
I żeby było jeszcze co na przyszłość wygrzebywać (chociażby dla mnie) z czeluści, wrzuć co nieco, nie opuszczaj nas znowu
Tymczasem pobuszuję sobie znów po bibliotekach naszych fików i kto wie, co znajdę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|