|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jlk
Pediatra
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:37, 16 Maj 2010 Temat postu: Perfectly Flawed [T, Z, +18] |
|
|
Ufff. Wreszcie to przetłumaczyłam. W skrócie, jest to powieść filozoficzna na temat problemów egzystencjalnych, obecnych podczas seksu ze złotym chłopcem onkologii.
Podobnie jak w poprzednim tekście, stylistycznie tłumaczenie jest bardzo luźne. Mam nadzieję, że nie zepsułam ogólnej wspaniałości tego dzieła.
No i oczywiście wszelkie uwagi i wyłapywanie błędów mile widziane. Enjoy
[link widoczny dla zalogowanych], autorstwa [link widoczny dla zalogowanych] (która jest mistrzynią Hilsonowych erotyków)
Kategoria: love
Zweryfikowane przez jlk
Seks z Wilsonem nigdy nie był całkowicie perfekcyjny.
Fizycznie, tak, było bardzo blisko, ale przed tym, jak dojść do samego aktu pieprzenia z Jamesem E. Wilsonem, człowiek był zmuszony zignorować kilka istotnych dziwactw jego osobowości (House, oczywiście, takowymi wcale nie grzeszył). Pomijając sam fakt, że Wilson był po prostu niezdolny do przebywania w normalnym, zdrowym związku, ten mężczyzna posiadał nieskończoną ilość niekonwencjonalnych zwyczajów, z którymi House musiał borykać się za każdym razem, kiedy chciał uprawiać seks.
Na przykład dzisiejszej nocy.
- Wszystko w porządku? - spytał się cicho Wilson, muskając ustami szyję House'a i szarpnął delikatnie jego koszulę, zwracając ku niemu swój zamglony wzrok. Nawet kompletny kretyn domyśliłby się, czego właśnie najbardziej pragnął ten człowiek, ale on oczywiście musiał zachowywać się jak skończony imbecyl.
- W porządku - odparł House, atakując usta Wilsona. - Dobrze. - Schwycił jego błękitną, nadal zapiętą koszulę i pociągnął go w kierunku sypialni. - Perfekcyjnie.
To uciszyło bruneta na wystarczająco długo, aby zdołali dotrzeć do łóżka, ale tam jego pewność siebie znowu wymiękła.
- Twoja noga? - wymruczał w obojczyk House'a.
Oczywiście, jedyną godną odpowiedzią było powalenie Wilsona na materac.
Fala tryumfu przelała się przez umysł House'a, gdy Wilson stanowczo pociągnął go za sobą na łóżko. House wylądował obok niego na plecach i brunet od razu zaatakował go gorliwymi pocałunkami, wślizgując swoją dłoń pod jego koszulę. Ewidentnie, wszelkie istniejące chwilę przedtem niepewności już rozpłynęły się w czystym pożądaniu, ponieważ Wilson był teraz skupiony tylko na miętoszeniu pościeli w zaciśniętej garści, przyciskaniu swojej erekcji o udo House'a i wsadzaniu języka w jego usta. W takich chwilach narzekanie na jego chorobliwą troskę o wszystkich oprócz samego siebie było niewykonalne, nie w momencie, kiedy tak dobrze całował, kiedy tak subtelnie trzymał rękę na kroczu House'a...
Jednak, rzecz jasna, to nie trwało długo.
Wilson odsunął się od House'a, uśmiechając się głupkowato.
- Zaraz wracam - wysapał, po czym porzucił łóżko, które skrzypnęło donośnie.
House w duchu przysiągł, że jeśli Wilson znowu zamierzał zatrzymać grę wstępną w połowie, aby zadzwonić do matki, to zrezygnuje z tego wszystkiego i po prostu pójdzie spać. Na szczęście, mężczyzna wrócił dość prędko. Co prawda, najpierw musiał wyłączyć światło, włączyć lampę i położyć mokry ręcznik na nocnym stoliku. Następnie otworzył szufladę i zaczął się w niej grzebać, zachowując wyraźną nonszalancję, która była obecna we wszystkich jego ruchach, niczym u gracza w golfa, który świadomie ignorował perfekcyjne uderzenie.
Ta pretensjonalna pewność siebie była wkurzająca, ale, dobra, akurat to można było mu wybaczyć.
Wreszcie Wilson zwrócił twarz w kierunku House'a, upewniwszy się najpierw, że całe niezbędne wyposażenie spoczywało, ułożone w idealnie równiutką linię, na stoliku. Na jego twarzy błąkał się kretyński uśmieszek i House wręcz nie mógł się doczekać, aby go zetrzeć w cholerę. Wilson powoli uklęknął między jego nogami i sięgnął ręką w kierunku swojego poluzowanego krawata.
- Myślałem o tym cały dzień - powiedział miękko. - Wydawało mi się, że to zebranie zarządu nigdy się nie skończy. - Zaśmiał się nerwowo.
House przewrócił oczami i wyciągnął ręce przed siebie.
- Wiem - odparł, wyszarpując koszulę Wilsona z jego spodni. - Zorientowałem się. Odchrząkiwałeś od południa.
Pomiędzy brwiami Wilsona pojawiła się irytująca zmarszczka.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Odchrząkujesz, kiedy jesteś podniecony - z zadowoleniem wytłumaczył mu House. - Kurewsko denerwujące.
Wilson nachylił głowę i, najwidoczniej nieświadomie, odchrząknął.
- Nie widzę związku.
Przez jakiś czas House był przekonany, że częste chrząkanie w nieodpowiednich momentach było swoistym sposobem Wilsona na załamujący się w niezręcznych sytuacjach głos; gdy mężczyzna po raz pierwszy robił mu loda, House był już gotów obrazić się za nieustanne próby oczyszczenia nagłośni. Ale z czasem rozwinęła się nowa teoria. Szkoda tylko, że ten facet nie miał pojęcia, jakie to było wkurzające.
Wilson był zajęty kontemplacją danej sytuacji, marszcząc swoje wielkie brwi, kiedy House schwycił go za kołnierz koszuli i przyciągnął do siebie.
- Wyluzuj - powiedział, muskając ustami ucho Wilsona. - Skup się na wykonywanej czynności.
To podziałało - Wilson zaczął łapczywie całować, przyciskając swoje krocze do jeansów House'a, który już był gotów zignorować te wszystkie pokręcone nawyki, przynajmniej póki Wilson nie zaczynał--
- Mmmmm - mruknął Wilson, po czym odchrząknął, nie wyjmując przy tym swojego języka z ust House'a. - Mmmpf.
Dobra - House nie zamierzał zaprzeczać, że te odgłosy i nierówny oddech były, w odpowiednim miejscu i czasie, nawet nieco podniecające, ale oni przecież całowali się dopiero dwadzieścia sekund, a Wilson już sapał, jakby właśnie przebiegł Boston Maraton. Jeszcze trochę i House będzie zmuszony zwątpić w jego szczerość...
Później, oczywiście, na pewno nie w chwili, kiedy Wilson pośpiesznie rozpinał jego koszulę.
Seks z frajerowatym onkologiem miał jedną zaletę: Wilson był wyjątkowo dobry w wielozadaniowości. Potrafił wsuwać swój język i nagłe, krótkie chrząknięcia w usta House'a, podczas gdy jego palce wędrowały po torsie mężczyzny, prędko uwalniając wszystkie guziki. Ocierał się wypchanym przodem swoich spodni o nogi House'a, jednocześnie zdejmując z nich jeansy. Ssał łapczywie wargi House'a, równolegle rozpinając własną koszulę, po czym nachylił się do przodu, przylegając klatką piersiową do nagiej skóry House'a. To była ta chwila, dla której warto było znosić wszelkie ekscentryczności Wilsona, co właśnie uświadomił sobie House, błądząc dłońmi po jego plecach, sięgając wyżej, aby zsunąć tę koszulę--
Nagle Wilson schwycił jego przedramiona.
- Oh, poczekaj - powiedział, odsuwając się i siadając na piętach. - Ja to zrobię.
Teraz, gdy w grę wchodziły jego własne ubrania, głos Wilsona był bardzo opanowany. Przerażony House obserwował, jak mężczyzna ostrożnie zsunął koszulę z ramion, wyprostował rękawy i kołnierz, wygładził materiał i schludnie go złożył, po czym umieścił na podłodze obok swojego krawatu. Następnie zaczął - bardzo ostrożnie - rozpinać swoje spodnie.
House zrezygnował z widoków i zasłonił oczy dłoniami.
- Wilson, co ty wyrabiasz?
Jednak chwilę później odsunął rękę, gdy poczuł dotyk ust na swoim obojczyku.
- I oni nazywają cię geniuszem? - wychrypiał Wilson, po czym zajął się zdejmowaniem swoich bokserek.
House uznał, że da radę zignorować patologiczny strach partnera o swoje ubrania.
Wizja nagiego, leżącego na nim Wilsona wystarczająco odwracała uwagę od wszelkich dziwactw tego człowieka, więc House prędko odrzucił własną koszulę w kąt, zsunął z bioder jeansy razem z bokserkami i, schwyciwszy ramię Wilsona, szarpnął go w w dół, w swoim kierunku. To wystarczyło - chwilę później poczuł dotyk skóry Wilsona na swojej klatce piersiowej, jego ust na swojej szyi, jego członka na swoim własnym...
Wilson obrzucił wzrokiem tors House'a, przegryzł swoją dolną wargę i głośno odchrząknął.
- Mmpf.
House postanowił zinterpretować to jako pozytywną opinię.
Nawet go nie zdenerwowało (no, nie aż tak), gdy Wilson powoli zdjął z siebie resztę ubrań i schludnie ułożył je na podłodze, oddzielając ciemne od jasnych. W tej chwili liczyły się tylko jego ciepłe i mokre usta, które powoli poruszały się w dół, podczas gdy ręka Wilsona wślizgnęła się po lewym udzie House'a, bardzo subtelnie rozchylając jego nogi. Ciepło rozlało się w kończynach, dreszcz przebiegł po kręgosłupie House'a, i mężczyzna już był gotów na danie główne, ale Wilson nadal wydawał się znajdować całkowite spełnienie w opieraniu głowy na klatce House'a i leniwym pieszczeniu językiem jego sutka.
Fakt, że House nie posiadał ani piersi, ani waginy, ani fizjologicznej potrzeby na grę wstępną zawsze wydawał się umykać Wilsonowi w najmniej odpowiednich momentach.
- Wilson.
- Hmpf - odmruknął ten, z racji tego, że jego usta były zbyt zajęte żeby sformułować konstruktywną odpowiedź.
Nie żeby te powolne pociągnięcia nie były przyjemne, a stanowcze muśnięcia koniuszkiem języka nie wywoływały pozytywnej reakcji w o wiele większej części ciała, która znajdowała się nieco niżej. Mimo wszystko, to nie o to tu chodziło.
- Wilson - powiedział House, i sięgnął dłonią, aby odciągnąć mężczyznę za włosy--
I to wcale nie była jego wina, że ostatecznie palce zaplątały się w kasztanowych kosmykach i tam zostały. Zachęcony tym Wilson zaczął pieścić ręką drugi sutek.
- OchHouse - westchnął, opuszczając drugą rękę, aby schwycić członek House'a. - Oboże.
Okej, House ostatecznie postanowił pozwolić Wilsonowi na kontynuację tej babskiej gry wstępnej.
Brunet zaczął wędrować ustami po szyi House'a, dotarł do jego ucha, przegryzł go delikatnie i wyszeptał:
- Usiądź na chwilę.
House wykonał prośbę bez żadnego dokuczliwego słowa, ale tylko dlatego, że dłoń Wilsona powoli masowała jego członek, a jądra Wilsona przylegały do jego własnych - co ostatecznie uniemożliwiło wszelkie protesty. Pozwolił brunetowi wyciągnąć spod siebie poduszki, po czym opadł płasko na plecy, przygnieciony ciepłym ciałem Wilsona; chwilę później te same poduszki zostały umieszczone pod biodrami House'a, układając jego nogi pod właściwym kątem. Następnie Wilson zarzucił na nich koc, kładąc się całkowicie na górze i kształtując usta w delikatny, bezczelny uśmiech, co wywołało w Housie mieszankę irytacji i niesamowitego podniecenia.
- O wiele lepiej - wyszeptał Wilson, po czym nachylił się i musnął językiem kącik ust House'a.
Koc ledwo przykrywał nieco większą ilość Wilsona, która rozwijała się na jego plecach i biodrach. Od kiedy ten mężczyzna skończył 40 lat, seks z nim można było nazwać szczegółową lekcją niekoniecznie doskonałej anatomii...
Ale przecież House nigdy nie stronił od nowych doświadczeń.
Pozwolił swojej dłoni dryfować po każdej niedoskonałości, miękkiej klatce piersiowej, niekoniecznie umięśnionym brzuchu. Wilson odchrząknął (znowu) i chwycił głowę House'a, złożył na jego ustach krótki, ale bardzo żarliwy pocałunek, po czym wyprostował się, sięgając po lubrykant, leżący na stoliku nocnym, a następnie wrócił do szczegółowej eksploracji sutka partnera.
House już sformułował w głowie komplet oskarżających argumentów, który analizowały obsesję Wilsona grą wstępną, skupiając się głównie na jego patologicznej potrzebie podobania się innym, mieszającej się ze strachem przed byciem odrzuconym, co oczywiście potwierdzało jego megalomanię--
Ale gdy głowa Wilsona zniknęła pod kocem, wszystkie słowa przygotowane przez House'a zredukowały się do niezrozumiałych odgłosów.
Widział odznaczającą się pod kocem kształt głowy Wilsona. Czuł muskający wnętrze jego uda policzek. Słyszał dźwięki, wydawane przez usta mężczyzny, podczas gdy ten składał delikatne pocałunki, zaczynając od ud, poprzez biodra, aż wreszcie po, teraz już bardzo, niecierpliwym członku--
- Wilson - wypalił House, ledwo powstrzymując siebie samego od odchrząknięcia, - daj mi znać, jeśli jeszcze długo zamierzasz to robić. Wezmę sobie jakąś krzyżówkę.
- Mmmmmmpf. - Wilson bardzo powoli odsunął usta od jąder House'a, najwyraźniej delektując się swoim lenistwem. - Nie popędzaj perfekcji - powiedział, omiatając członek House'a gorącym oddechem, po czym musnął językiem jego koniuszek...
- No proszę, jaki zarozumiały. - Głos House'a był zachrypnięty i drżący, ale tylko i wyłącznie dlatego, że zaczynał się naprawdę wkurzać. - Dlaczego jesteś taki przekonany, że ja nawet-- Ochhh...
Z powodu ciągłego opóźniania, House prawie zapomniał, że Wilson zabrał ze sobą pod koc tubkę lubrykanta, którego ogrzewaniem w dłoniach najwidoczniej zajmował się ostatnie parę minut. Tak więc to było całkowicie zrozumiałe, że House nie spodziewał się nagle wślizgujących się w niego ciepłych, śliskich palców, i że wygiął plecy w łuk i zacisnął dłonie w pięści. To było tanie, i całkowicie w stylu Wilsona, zagranie: wreszcie przejść do działania akurat w momencie, kiedy House z nim się sprzeczał, ale ten już dawno się do takich pierdół przyzwyczaił, chociaż zajęło mu to parę dobrych lat.
- No wiesz - wymamrotał Wilson - tak jakoś się domyśliłem.
W takiej pozycji House nie mógł przywalić Wilsonowi w twarz, więc ostatecznie ukarał go za bezczelność silnym pociągnięciem za zadbane kasztanowe kosmyki, nie puszczając dopóki usta Wilsona nie zatopiły się w jego własnych, a jego zęby nie wydobyły metalicznego smaku. Mając teraz doskonały dostęp do członka Wilsona, House wyciągnął z jego uścisku butelkę lubrykanta i - po krótkiej inspekcji - wycisnął porządną ilość substancji do swojej dłoni--
- Schludne, co nie? - wyszeptał Wilson, całując naokoło ust House'a. - Uznałem, że taki będzie się mniej--
House odsunął się od niego z przerażoną miną.
- Schludne?!
Wilson zamrugał, posyłając mu niewinnie zdezorientowane spojrzenie. A jakże.
- Co?
Ale w związku z tym, że trójka palców nadal poruszała się w środku House'a, mężczyzna uznał, że to nie był odpowiedni moment na wytykanie Wilsonowi, jaki z niego frajer.
- Nieważne - westchnął, po czym rozprowadził garść lubrykanta po członku Wilsona.
- Mmmmm - zamruczał Wilson, nieudolnie maskując kolejne chrząknięcie. Sięgnął pod udo House'a i omiótł jego lewą nogę naokoło własnego biodra, przyciskając jednocześnie główkę penisa do zrelaksowanego wejścia House'a. Leniwie oderwał usta od szczęki mężczyzny i umiejscowił je nad jego uchem.
- Gotów?
Zanim ten zdążył wyrazić swoją furię, spowodowaną tym idiotycznym pytaniem, Wilson znalazł się w środku i House zapomniał, co zamierzał powiedzieć.
Wilson opadł na niego, drżąc i oddychając głęboko, z każdą porcją powietrza wydobywając z siebie niskie jęki - ale House postanowił to zignorować, z racji tego, że jego własne odgłosy były skutecznie tym zagłuszane. Dzięki temu, że Wilson uprawiał seks wolniej niż kaleki żółw, nerwy House'a były już bardzo wyczulone na najmniejszy dotyk. Jednak, przyciśnięty w danej chwili do materaca, nie był w stanie czegokolwiek z tym zrobić.
Czego Wilson był, najwidoczniej, całkowicie świadomy.
- Ochhhhhouse, - jęknął, przyciskając ich czoła razem i wycierając kciukiem pot ze skroni House'a. Jego biodra nadal były oparte o pośladki House'a i najwidoczniej nie zamierzał nimi ruszyć, przynajmniej nie przed zostawieniem śladu śliny wzdłuż szyi House'a, muśnięciem ustami jego warg, wyszeptaniu jakichś bzdur do jego ucha...
Co House tolerował tylko dlatego, że nie miał żadnego wyboru.
W chwili, gdy House już przekraczał limit wytrzymałości przeciętnego ludzkiego ciała, Wilson schwycił jego biodro, wysunął się na kilka centymetrów, po czym popchnął do przodu, wystarczająco silnie aby wynagrodzić wszelką zwłokę.
Następnie Wilson zaczął ostrożnie kołysać biodrami, ani razu nie wysuwając się całkowicie, ani razu nie pozwalając gorącej fali rozkoszy w żyłach House'a rozpłynąć się między kolejnymi pchnięciami. Jego ruchy były powolne i płytkie, podkreślane głośnymi, przeciągłymi jękami i dotykiem z wiekiem zmiękczonego brzucha na członku House'a. Fizycznie, znajdowali się w perfekcyjnej pozycji, aby prędko wszystko skończyć - kilka celnych ruchów i po sprawie - ale, jak na Jamesa Wilsona przystało, wszystko musiało się odbyć bardziej malowniczo.
No i co za widok.
Kosmyk włosów opadał na jego oczy, brwi były zmarszczone, a dolna warga znajdowała się między zębami. House postanowił zapamiętać skupioną minę, która malowała się na twarzy bruneta, dla wszystkich chwil w ciągu dnia, kiedy Wilson wrzeszczał na niego w gabinecie, przyjmując wzniosłą pozę z rękami na biodrach. Teraz ten surowy głos był zredukowany do niskich, zmysłowych jęknięć, dopełnianych skrzypnięciami łóżka, kołysającego się razem z nimi, imieniem House'a plątającym się w każdym wydechu...
Tylko tyle zdążył zaobserwować House, zanim jego oczy mimowolnie się zamknęły.
Zamiast krwi w jego żyłach krążył gęsty i słodki miód, a pokój zaczęło wypełniać ciche skomlenie, które po prostu nie mogło wydobywać się z jego własnej piersi, nie wtedy, gdy jego płuca paliły przy każdym oddechu. Te odgłosy, skądkolwiek nie pochodziły, wydawały się tylko zachęcać Wilsona, który ryknął niczym zraniona krowa i schwycił twarz House'a, wsadzając swój język w jego usta i przyśpieszając nieco rytm swoich pchnięć...
To było bezsensownie - szalone i niebywałe, że dwie minuty tych nędznych, płytkich ruchów wprowadziły House'a w stan, w jakim nie znajdował się nawet podczas najbardziej dzikich orgii, ale tu najwidoczniej logika nie istniała. Zaczął szczytować zanim się o tym zorientował, zanim zdążył zinterpretować palące uczucie, które powstało w dole brzucha i rozniosło się po wszystkich mięśniach niczym Biofreeze, zmuszając go do zatopienia dłoni we włosach Wilsona aby powstrzymać własne ciało od gwałtownych konwulsji. Zrezygnował z perspektywy uduszenia się i otworzył usta, w przekonaniu, że żaden dźwięk i tak nie mógł się przebić do uszu Wilsona poprzez jego głośne chrząknięcia. Przez następne parę chwil House skupił się na uczuciu gorąca poruszającego się w nim, dopóki własna sperma nie rozlała się po jego klatce piersiowej.
Wilson zaczął szczytować sekundę później, i wydawało się, że od tej chwili minęła cała wieczność, dopóki gwałtowne dreszcze przestały wstrząsać jego ciałem, członek przestał pulsować, a oddech się wyrównał. Co nie powstrzymało go od oparcia się o łokcie, przygładzenia własnych włosów i wytarcia potu z czoła House'a.
- Mmmmm - mruknął. - Wszystko w porządku?
House spróbował przewrócić oczami, ale z niewyjaśnionych powodów te okazały się zbyt ciężkie na oderwanie wzroku od twarzy Wilsona.
- Spytaj się o to jeszcze raz i sam będziesz nie-w-porządku.
Wilson uśmiechnął się w sposób, który od lat skutecznie rozbrajał House'a.
- Wybacz - powiedział cicho, jak przystało na wrednego bałwana, którym był, po czym nachylił się i złożył delikatny pocałunek na ustach House'a.
Odłóżmy uwagi na temat mankamentów Wilsona na jutro.
Po chwili wracania ze szczytu na ziemię, Wilson wysunąłby się powoli z House'a, po czym wytarłby go zimnym już ręcznikiem, nieświadomie nucąc coś beztroskiego pod nosem. Następnie zacząłby przygotowywać się do spania, krzątając się głośno po całym mieszkaniu, myjąc zęby, wyłączając wszystkie światła, ustawiając budzik na nieprzyzwoitą godzinę. Położyłby się trochę za blisko, mruknąłby coś trochę za cicho, dotykałby House'a trochę za często.
I House nigdy nie zamieniłby tego na cokolwiek innego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez jlk dnia Nie 22:05, 16 Maj 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:23, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
jlk, pierwszy raz czytam, cos takiego. Jest to erotyk, nie bedacy erotykiem, a to wszystko za sprawa megalomani Jimmiego. Swoja droga strasznie to wkurzajace, az mam ochote go w niektorych momentach zdzielic czyms przez leb
Tekst idealnie oddaje Wilsona, jego wyprasowane koszule, domowej roboty posilki i ostatnia akcje z mlekiem w lodowce, nie wspominajac o bagazniku samochodu gdzie chyba ma zapas laterek
Podziwiam Housa, bo ja bedac na jego miejscu chyba bym Wilsonowi glowe urwala
Cytat: | Teraz, gdy w grę wchodziły jego własne ubrania, głos Wilsona był bardzo opanowany. Przerażony House obserwował, jak mężczyzna ostrożnie zsunął koszulę z ramion, wyprostował rękawy i kołnierz, wygładził materiał i schludnie go złożył, po czym umieścił na podłodze obok swojego krawatu. Następnie zaczął - bardzo ostrożnie - rozpinać swoje spodnie. |
Jaki Greg opanowany, cierpliwie czekal, az Jimmi zlozy majteczki w kostke
Calosc mi sie podoba, a to jak House komentuje, wszelkie dziwactwa Jimmiego jest urocze Scena seksu zUa, choc w swojej erotycznosci malo erotyczna, ale tak tutaj ma to chyba wygladac, a przynajmniej ja tak to widze. Czytajac to ma sie wrazenie, ze House jest troszke tym zmeczony, ale po tym zdaniu wiadomo, ze to po prostu jego jeczenie
Cytat: | I House nigdy nie zamieniłby tego na cokolwiek innego.
|
pozdrawiam mazel
edit:
Moze zle to ujelam z ta erotycznoscia. Chodzilo mi o to, ze mimo w opowiadaniu czytam o seksie i mozna powiedziec, ze nawet bardzo niegrzecznym, to erotyczna atmosfere burzy mi jeczenie Housa, o tym jaki to Wilson jest pierdola. Ale i tak mi sie calosc podoba, dobrze od czasu do czasu cos swiezego przeczytac.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Pon 18:09, 17 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 1:31, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
A ja się nie zgadzam z przedmówczynią, o Ta scena była bardzo erotyczna w swojej erotyczności i w ogóle mmmmmm...
House się zwyczajnie czepia, żeby sprawiać wrażenie męczennika i ofiary A przecież wszyscy wiedzą, jaka jest prawda - Wilson też wie i bezwstydnie to wykorzystuje (pewnie czytałaś [link widoczny dla zalogowanych]? evil!Wilson rlz )
Poza tym IMO najbardziej seksowną częścią Jimmy'ego (i w ogóle Hilsona) są wszelkie niedoskonałości - przynajmniej są tematy na fiki, a nie wiecznie o takim samym, monotonnym, nudnym, idealnym seksie (aż mi się fik [link widoczny dla zalogowanych] przypomniał )
Kurcze, jlk, normalnie się boję zaglądać do Twoich erowych tłumaczeń, bo ich genialność mnie przytłacza *pada na kolana i składa hołd* Tobie to tak zgrabnie i niewinnie wychodzi, że... Gdybyś chciała kiedyś poprowadzić internetowy kurs pisania/tłumaczenia ery, to ja będę pierwsza chętna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 7:44, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
omatkojapierdolę!
przetłumaczyła - i znowu T, +18 - za to Nitka kocha jlk
okej, a komentarz wieczorem, bo właśnie zbieram się do domu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
milea
Ginekolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: The Mighty Boosh Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:37, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Twoja noga? - wymruczał w obojczyk House'a. |
Troskliwy Wilson
Cytat: | Wilson był teraz skupiony tylko na miętoszeniu pościeli w zaciśniętej garści, przyciskaniu swojej erekcji o udo House'a i wsadzaniu języka w jego usta. |
I'm so horny... horny horny horny...
Cytat: | - Zaraz wracam - wysapał, po czym porzucił łóżko, które skrzypnęło donośnie. |
Ej ej! A ty dokąd?
Cytat: | House w duchu przysiągł, że jeśli Wilson znowu zamierzał zatrzymać grę wstępną w połowie, aby zadzwonić do matki, to zrezygnuje z tego wszystkiego i po prostu pójdzie spać. |
Robił już tak wcześniej?
Cytat: | Wreszcie Wilson zwrócił twarz w kierunku House'a, upewniwszy się najpierw, że całe niezbędne wyposażenie spoczywało, ułożone w idealnie równiutką linię, na stoliku. |
Ta perfekcja mnie przeraża
Cytat: | Wilson nachylił głowę i, najwidoczniej nieświadomie, odchrząknął. |
W tym momencie zakrztusiłam się herbatą
Cytat: | oni przecież całowali się dopiero dwadzieścia sekund, a Wilson już sapał, jakby właśnie przebiegł Boston Maraton. |
Pamiętam jak oglądałam odcinek, kiedy migdalił się z Amber na nowym materacu. Sama się zdziwiłam, czemu on już tak sapie
Cytat: | Przerażony House obserwował, jak mężczyzna ostrożnie zsunął koszulę z ramion, wyprostował rękawy i kołnierz, wygładził materiał i schludnie go złożył, po czym umieścił na podłodze obok swojego krawatu. |
Aż dziwne, że nie schował ich od razu do szafki
Zaczyna mi się to podobać
Cytat: | Następnie Wilson zarzucił na nich koc, |
Zrobili namiot!
Cytat: |
Wilson - wypalił House, ledwo powstrzymując siebie samego od odchrząknięcia, - daj mi znać, jeśli jeszcze długo zamierzasz to robić. Wezmę sobie jakąś krzyżówkę. |
Bierz sudoku, lepsze niż krzyżówka
Richie napisał: | Gdybyś chciała kiedyś poprowadzić internetowy kurs pisania/tłumaczenia ery, to ja będę pierwsza chętna |
Ja też, ja też!
Pozdrawiam i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Izoch
Okulista
Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sammyland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:54, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Magie pisze znakomite ery *_* A Ty je fantastycznie tłumaczysz.
Uwielbiam śmiać się podczas erotyków
Wilson, taki fajtłapowaty, wkurzający pedant jest całkowicie zniewalający I składanie ubrań oraz dzielenie ich na kolory... Tylko sama bym go zabiła na miejscu House'a, nie patrzyłabym na nic. Tylko jaaasne, że jego to kręci, specjalnie tak marudzi, a, jak Richie zauważyła, Wilson to wie i umie to wykorzystać
Wielkiego wena na inne tłumaczenia
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Izoch dnia Pon 9:54, 17 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jlk
Pediatra
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:55, 18 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Wrrrrr, napisałam dużego komentarza i mi komputer się przetengesił D: Ten będzie trochę oszczędniejszy w literach, wybaczcie
Mazel, twój av
Cytat: | Wilson też wie i bezwstydnie to wykorzystuje |
Wilson ma sześć palników
Cytat: | (aż mi się fik Phantasmorgasm przypomniał) |
!!! Najpierw chciałam właśnie przetłumaczyć ten fik (podbicie oka penisem - czołówka mojego top10 fikowych momentów ), ale ostatecznie zdecydowałam, że PF łatwiejsze. Mam jeszcze w planach na wakacje parę fików Maggie, zaczęłam już tłumaczyć ten z Lucasem w szafie
Cytat: | (pewnie czytałaś Seduction in Suburbia? evil!Wilson rlz) |
Y. Chyba nie *wpadka profesjonalnego slash-czytelnika* Ale dzięki za linka, obowiązkowo przeczytam
Cytat: | Tobie to tak zgrabnie i niewinnie wychodzi, że... |
Pozory, tak naprawdę to w trakcie tłumaczenia leje się krew niewinnych stworzeń
Cytat: | Kurcze, jlk, normalnie się boję zaglądać do Twoich erowych tłumaczeń, bo ich genialność mnie przytłacza |
Wiem, że nadal nie równam się do wielu z was, ale już same Twoje słowa są dla mnie wystarczająco pochlebiające, dziękuję
Cytat: | przetłumaczyła - i znowu T, +18 |
Nie spodziewajcie się po mnie niczego innego, wszystkie grzeczniejsze fiki porzucam w połowie ;D
Cytat: | Bierz sudoku, lepsze niż krzyżówka |
Z sudoku nie ma denerwującego wszystkich pytania się o słowa
Dziękuję wszystkim, jesteście wspaniali i zniewalająco pachniecie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:14, 18 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
jlk napisał: | Wilson ma sześć palników |
którym czasem zdarza się wypalić
wczoraj akurat czytałam [link widoczny dla zalogowanych] - Wilson nie ma sumienia, żeby tak w czasie gry wstępnej przypomnieć sobie o wystawieniu pojemnika na śmieci...
jlk napisał: | (podbicie oka penisem - czołówka mojego top10 fikowych momentów ) |
zastanawia mnie pozostałe 9 pozycji...
jlk napisał: | *wpadka profesjonalnego slash-czytelnika* |
przy tylu fikach trudno wszystko ogarnąć W ogóle cała seria House Keeping jest sweet i domaga się przetłumaczenia
jlk napisał: | Pozory, tak naprawdę to w trakcie tłumaczenia leje się krew niewinnych stworzeń |
skoro wena domaga się krwawych ofiar... I tak wolałabym przelewać niewinną krew, niż palić papierosa za papierosem
jlk napisał: | Wiem, że nadal nie równam się do wielu z was |
jeśli chodzi o tłumaczenie ery, to tutaj nie masz sobie równych
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 4:27, 18 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
jlk me too I love my avek
Cytat: | Nie spodziewajcie się po mnie niczego innego, wszystkie grzeczniejsze fiki porzucam w połowie ;D |
Alez my nie chcemy niczego innego
Cytat: | Dziękuję wszystkim, jesteście wspaniali i zniewalająco pachniecie |
wiem kapiel od czasu do czasu potrafi zdzialac cuda
mazel
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|