|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Printemps
Pacjent
Dołączył: 20 Wrz 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze świata.
|
Wysłany: Nie 19:11, 11 Paź 2009 Temat postu: No Surprises [Z] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez -Printemps-
Tak, to właśnie on. Wszedł do szpitala witając się ze wszystkimi, od czasu do czasu poprawiając opadający szalik. Spojrzał właśnie na mnie. Jego spojrzenie wszystko wyjaśniało: W jego oczach jestem nikim. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy ów mnie omijał.
"Myśli o mnie. Myśli, co zrobić, abym zniknął z jego życia."
Stanąłem przed drzwiami onkologa. Już chciałem zapukać, gdy usłyszałem ciche głosy. Wilsona, i kobiety.
- Ciesze się, Anabell, że cię poznałem. Naprawdę, dzięki tobie zapomniałem o jednej osobie, na której zależało mi, i to bardzo.
- Nie martw się, James - Nic dziwnego, że Wilson dał się uwieść. Ten głos, taki... zniewalający. A ciekawe jak wyglądała. Poczułem jak całym moim ciałem włada gniew oraz zazdrość.
- Gdy tu jestem, Jimmy, nic ci nie grozi. Nie grozi ci ta osoba, która cię biła oraz cię przezywała. Gregory nie podejdzie do ciebie. Nie dopuszczę do tego.
Znieruchomiałem. Laska spadłą na podłogę. Czułem jeszcze większy gniew. Tym razem nie z zazdrości. Kłamstwami, którymi mój przyjaciel zbudował sobie nowe królestwo, zniszczyły całego mnie w całości.
godzina 22.00. Nie mogłem siedzieć w biurze i nic nie robić. W każdej chwili chciałem rozwalić wszystko co miałem przed oczami. Złość. Złość. Wielka złość. Poczułem się jak tygrys, zamknięty w jak najmniejszej klatce. W tej chwili wstałem i najszybciej jak potrafiłem poszedłem do Wilsona.
- Czemu ty takie kłamstwa o mnie mówisz - Moja twarz spoważniała. Nie miałem największej ochoty sobie żartować.
James milczał. Bał się.
- Rozumiem że mnie nienawidzisz, ale żeby jeszcze takie pierdoły o mnie wymyślać to brawo! Brawo dla Wilsona! Największego suk*syna na całym świecie. Wiesz czemu zacząłem ciebie unikać? Bo musiałem wszystko przemyśleć. James, ja cię... Kocham. A ty zaraz też zacząłeś mnie omijać. I teraz brawo. Teraz możesz rzeczywiście powiedzieć że cie wyzywałem, ale nie że cię pobiłem. -
Wyszedłem, zostawiając po sobie smugę złości, ale i lęku.
_
C.D.N. xd
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Printemps dnia Śro 19:48, 14 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Atris
Knight of Zero
Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: A z centrum :D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:20, 11 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Hmm...ciekawe
Na początku, nie wiedziałam o co chodzi, ale później poszło jak z płatka.
Bardzo fajny pomysł. Jedyne co mi nie zagrało to słowo "przezywać". Jakoś mi się tak kojarzy z dziećmi w piaskownicy. Proponuję zmienić na "obrażać" albo coś w tym stylu, ale to tylko moja nieśmiała propozycja
Ah...i w trzecim akapicie, godzina z wielkiej litery, ale to już malutki błędzik
Weny życzę, bo czekam na kolejną część.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Nie 19:35, 11 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Printemps
Pacjent
Dołączył: 20 Wrz 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze świata.
|
Wysłany: Nie 19:34, 11 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Ah, dziękuje. ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Nie 19:37, 11 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
No, no... Myślałam początkowo, że znowu chodzi o śmierć Amber, ale niee...
Coś innego i coś dla mnie bardzo hmm... mało realistycznego xD Czyli coś co w fikach się sprawdza^^
No, no ciekawie sie nawet zapowiada Też chyba błędów nie wyłapałam. No może w kilku zdaniach zmieniłabym szyk, ale poza tym ok.
Weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Printemps
Pacjent
Dołączył: 20 Wrz 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze świata.
|
Wysłany: Śro 19:42, 14 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
część druga. ostatnia. (będę pisać jako narrator, bo wtedy można opisać uczucia xD)
- Mianowicie. Jeżeli choroba moebiusa....
- Zatrzymać wykład! - Właśnie wtedy wszystkie spojrzenia były skierowane na niego.
- Panie House, czy znów pan chce nam przerwać? Wie pan, że owa lekcja jest bardzo ważna?
- Wiem - odparł - Ale zaraz któryś z was zemd... - Nie dokończył. Na sali po chwili rozległ się krzyk. Jeden z uczniów zemdlał, a koło niego rozległa się kałuża krwi.
- Syneczku! Oh, Mój najdroższy syneczku! Co mu się stało, chcę wiedzieć! - Rozpłakana matka uklękła na ziemi chowając twarz we dłoniach.
- proszę się nie martwić - oznajmiła doktor Cuddy kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Zostaw mnie! - Krzyknęła kobieta - Jeżeli nie uda się operacja to wyśle was do sądu, a ja już dopilnuje aby was zamknęli! - Lisa oddaliła się. Zaczęła się bać tej kobiety.
- Co się stało? - zapytała gregory'ego.
- Zbyt duży tłok był w sali, przez co klaustrofobiczny pacjent zemdlał spadając na ziemie tak mocno że leciała masowo krew. Na szczęście to było tylko mocne przecięcie na policzku, chciał się zabić. - Spojrzał na kobietę, której po chwili nie było. Uklękła przed matką i opowiedziała jej wszystko. a ta tylko ją uścisnęła mocno i poszła odwiedzić syna.
- A, house - zawołała go - Widziałeś Wilsona? Nie ma go od paru dni.
- Nie wiem i nie obchodzi mnie to - odparł wychodząc ze szpitala.
- House? To ty! - Powiedział Lucas podbiegając do niego.
- O, mój ulubiony detektyw. - Burknął.
- Jak Wilson? - Zapytał. Trzeba było przyznać, że zmienił się nie do poznania. Włosy co prawda zostały takie jak były, ale jego twarz... zestarzała się.
- Nie wiem. - Wzruszył ramionami. - Ostatnio między nami nie ma zbyt dobrze.
- Oh - jęknął sarkastycznie - Za żądne pieniądze teraz nie będę go szpiegować.
- A czy ja coś mówię?
- Nie.
- No i dobrze.
- Ty tego nie widzisz.
- Tamtą gorącą laskę? O tak.
- Nie, nie to, chociaż przyznam racje. Chodziło mi o tą więź między tobą a nim.. - Te słowa go zlękły. House dobrze wiedział, że ów ma racje.
Czas upłynął niesamowicie, kiedy onkolog zobaczył, gdzie tkwi błąd.
Zapukał do drzwi. Przez chwilę nikt nie odpowiadał, ale następnie usłyszał kaszlnięcie. Bez słowa wszedł do środka, ruszając ku kuchni.
- House? - Na twarzy Wilsona pojawił się niezauważalny uśmiech, ale po chwili zakłopotał się.
- Co gotujesz?
- Rybę.
- Mogę pomóc? - House zobaczył, jak jego przyjaciel się uśmiecha. Tak, przyjaźń znów powraca.
Wilson bez słów podszedł do House'a. Po niezręcznej ciszy on wtulił się w jego koszulkę, czując, jak serce bije co raz mocniej.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
oliwka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bo jak dwoje ludzi się kocha... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:47, 03 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wieże, że nikt tego nie skomentował
Pierwsza część mnie zaskoczyła. Wilson opowiada jakiejś babcie, że House go bije Jak on mógł takich głupot naopowiadać?? I to wyznanie Grega
Część druga i pojawienie się Lucasa
Cytat: | - Kocham cię.
- Ja ciebie też. |
Jak można przerywać w takim momencie??
Życzę dużo weny i czekam na następną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|