Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Na pastwę losu /z/
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:28, 13 Paź 2008    Temat postu:

Wszechwiedzący narratorzy mnie denerwują. Aaa! Zdecydowanie bardziej wolę, gdy to my, Czytelnicy - no, w zasadzie Widzowie - wiemy więcej od bohaterów. A tu jakiś typ "ja-wiem-wszystko" się plącze, zgroooza. XD

Wilson wyjeżdząjący, ciekawe. Wilson wyjeżdżający to Cuddy to potencjalny angst! XD Bo House się dooowie i pomyśli, że Wilson tam jedzie właśnie dla Lisy. I będzie mnóstwo nieporozumień... ^^ (Ej, pomarzyć można!)

Ładne.
Katuś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:56, 13 Paź 2008    Temat postu:

Karola napisał:
Realistycznie przedstawione uczucie gniewu. Na razie nie widze zadnych bledow.

A to się bardzo cieszę...

motylek napisał:
Wilson potrzebuje spokoju i przestrzeni aby troche otpocząć.

A to zdecydowanie... Bo w końcu on by kogoś wysadził w powietrze, nie House.

marengo napisał:
Sugerowałabym natychmiastową interwencję egzorcysty.

House'owi już żaden egzorcysta nie pomoże Jest poełen złych duchów po brzegi
marengo napisał:
Ale ta Cuddy plącze xD

Bo nie podejrzewała, że Jimmy będzie dzwonił do niej i się jej żalił xD A także, że będzie wrzeszczał na Bogu ducha winną pielęgniarkę (co było do tej pory działką House'a)
marengo napisał:
Te powikłania i badania jakoś skojarzyły mi się z Wilsonem w ciąży

I wahania nastrojów też można z tym skojarzyć ^^
Ale nie, Jimmy nie jest w ciąży
marengo napisał:
Jak ja nie lubię, gdy narrator wie więcej ode mnie xD.


marengo napisał:
Aż dziwne, że ta pielęgniarka nie dostała ataku serca xD

Ja bym dostała, jak babcię kocham...
Gdyby ktoś taki, jak Wilson się na mnie wydarł... brr..
marengo napisał:
Ale wiesz, że jest dużo ludzi, którzy mieli raka, wyleczyli się i sobie szczęśliwie żyją, prawda?

Wiem, wiem.. dlatego nie ougólniłam aż tak bardzo - napisałam "dla większości"...
marengo napisał:
Podobał mi się ten rozdział

Bardzo się cieszę

Katty B napisał:
A tu jakiś typ "ja-wiem-wszystko" się plącze, zgroooza. XD


jestem "jakimś typem"
Katty B napisał:
Bo House się dooowie i pomyśli, że Wilson tam jedzie właśnie dla Lisy.

*rozgląda się, czy nikt nie patrzy i potakuje*
Katty B napisał:
I będzie mnóstwo nieporozumień...

Będzie
Katty B napisał:
Ładne.

dziękuję
pozdrawiam, any.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:52, 13 Paź 2008    Temat postu:

anyway napisał:
Katty B napisał:
I będzie mnóstwo nieporozumień...

Będzie

*dławi się wodą* Będzie? W sensie - będzie? Ale będzie? Będą nieporozumienia, oskarżanie się o zdradę, więcej nieporozumień, podłamana psychika i nadszarpnięte zaufanie, więcej więcej nieporozumień i angst? Będzie?! *ekstaza*
...
Wspomniałam o nieporozumieniach?

I to wszystko będzie...?

Aaa! Kieeedy będzie następna część?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:02, 13 Paź 2008    Temat postu:

Ojeja, ojeja! Tak mnie długo nie było, a i teraz wpadłam tylko na chwilkę!
Ale zdążyłam przeczytać.
Przez te wahaniami nastroju i to, że Jimmy'ego wszystko denerwuje, też pomyślałam o ciąży. No ale skoro nie, to nie.

Jimmy jedzie odpocząć do Lisy, ok, byle tylko znalazł się ten drugi pokój. Hmmm... *robi wielkie oczy* any Słonko moje, chyba nie chcesz ich wrzucić od jednego pokoju, prawda?
Oj, czuję, że będzie się działo... *kręcąc głową z dezaprobatą, jednocześnie radośnie się śmieje*

Chciałabym więcej pokomentować, a tu nawet brak mi składnych myśli, które mogłabym przelać przez klawisze na monitor. *zastanawia się nad sensem tego zdania i zostawia je z rezygnacją* W głowie mam tylko bezpieczeństwo społeczne, strukturę społeczną, politykę społeczną blablablabla...

Na co ja się porwałam?! Na dwa kierunki?! Szalona jestem i tyle!!! O, Wielki House'ie, uchowaj...

Tak więc, wciąż mi się strasznie, strasznie, strasznie podoba i czekam na więcej, czekając jednocześnie na własną kolejną nieco luźniejszą chwilkę, kiedy to mogłabym ów ciąg dalszy przeczytać.

Ach, jeszcze jedno. Ponieważ dawno mnie tu nie było, to nie miał (chyba, oby ) kto offtopowo słodzić.
Więc:
tęskniłam, bardzo bardzo tęskniłam i wciąż tęsknię, moja Kochana any!!! I tak mi źle z tym, że nie mogę wejść spokojnie na horum i przeczytać czegoś nowego, najlepiej Twojego autorstwa. Ani zostawić choćby krótkich komentarzy do wszystkiego.
Myślałam, że może sytuacja się uspokoi ale chyba się myliłam. Widmo 3 prac semestralnych już! zaczyna spędzać mi sen z powiek.
OMG! *padła z przerażenia*

Tęsknię. Kocham. Wrócę znów, oby niebawem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:24, 13 Paź 2008    Temat postu:

Kat napisał:
*dławi się wodą*

*klepie po plecach*
już lepiej?
Kat napisał:
Będzie? W sensie - będzie? Ale będzie?

Będzie w sensie będzie.
Kat napisał:
Będą nieporozumienia, oskarżanie się o zdradę, więcej nieporozumień, podłamana psychika i nadszarpnięte zaufanie, więcej więcej nieporozumień i angst?

Będzie. (Nie dodałaś wściekłości.)
Jakby mogło nie być angstu?
Kat napisał:
I to wszystko będzie...?

Kat, skarbie, wdech i wydech, wdech i wydech, wdech i...
lepiej Ci?
Kat napisał:
Aaa! Kieeedy będzie następna część?!

Jutro. Albo pojutrze. Zależy od wielu czynników. Ale będzie.
Tylko... zdajesz sobie sprawę, że na angst będziesz musiała jeszcze poczekać ze 2-3 części?

Poziomeczka!!!!!!!!!!
Poziomka napisał:
Tak mnie długo nie było, a i teraz wpadłam tylko na chwilkę!

Kochana, nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że jesteś!!
Poziomka napisał:
Hmmm... *robi wielkie oczy* any Słonko moje, chyba nie chcesz ich wrzucić od jednego pokoju, prawda?

A tfu!*pluje przez lewe ramię*
No way! Jam Hilsonka!
Poziomka napisał:
*kręcąc głową z dezaprobatą, jednocześnie radośnie się śmieje*

Hej... a może Ty też jesteś w ciąży??
Poziomka napisał:
Chciałabym więcej pokomentować, a tu nawet brak mi składnych myśli, które mogłabym przelać przez klawisze na monitor.

Twoja obecność wystarczy mi za tysiąc słów!
Poziomka napisał:
Na dwa kierunki?! Szalona jestem i tyle!!

Nie szalona, tylko ambitna! Dasz radę!
Kochana, naprawdę rozumiem, że nie masz czasu. I z całego serca doceniam to, że znalazłaś te kilka minut na napisanie komentarza.
Na pewno wiesz, że bardzo, bardzo za Tobą tęsknię ;*
Musimy w końcu pomyśleć o ślubie, wciąż liczę na sto, że sytuacja z Twoimi studiami się, mniej więcej, ustabilizuje.
W każdym razie pamiętaj - czekam
Też tęsknię. Też kocham.

(I z każdym Twoim komunikatem dotyczącym mnóstwa zajęć związanych ze studiami coraz bardziej boję się swojej [przyszłej, na szczęscie]medycyny.)
Ale Bob Budowniczy zawsze daje radę, dasz radę i Ty.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Pon 17:24, 13 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:36, 13 Paź 2008    Temat postu:

anyway napisał:
Poziomeczka!!!!!!!!!!

Ano, Poziomka, Poziomka.

anyway napisał:
Kochana, nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że jesteś!!

Ja się cieszę, że Ty w ogóle jeszcze o mnie pamiętasz.

anyway napisał:
No way! Jam Hilsonka!

Ufff... *głośno wypuszcza powietrze* Już się bałam, że narobisz coś dziwnego.

anyway napisał:
Hej... a może Ty też jesteś w ciąży??

JA? Jeszcze, na szczęście, nie. Swoją drogą to mi przypomniało, jak mi kiedyś najlepszy przyjaciel wmawiał w liceum, że jestem w ciąży. Ale przynajmniej było wesoło.

anyway napisał:
Nie szalona, tylko ambitna! Dasz radę!
Kochana, naprawdę rozumiem, że nie masz czasu. I z całego serca doceniam to, że znalazłaś te kilka minut na napisanie komentarza.

Pozostaję przy szalona. Ale naprawdę ważne dla mnie jest, że jesteś ze mną. To daje baaaardzo dużo.

anyway napisał:
Musimy w końcu pomyśleć o ślubie, wciąż liczę na sto, że sytuacja z Twoimi studiami się, mniej więcej, ustabilizuje.

Pomyślimy, pomyślimy. Może przyjdzie jakiś długi weekend czy coś to wtedy koniecznie.

anyway napisał:
W każdym razie pamiętaj - czekam
Też tęsknię. Też kocham.

I już mi nic więcej do szczęścia nie potrzeba.

anyway napisał:
(I z każdym Twoim komunikatem dotyczącym mnóstwa zajęć związanych ze studiami coraz bardziej boję się swojej [przyszłej, na szczęscie]medycyny.)
Ale Bob Budowniczy zawsze daje radę, dasz radę i Ty.
Pozdrawiam

To Ty się Słonko na medycynę wybierasz? TY to dopiero jesteś ambitna. I dobrze. Ja się na medycynę nie nadaję, umieram na widok strzykawki.
Bob Budowniczy zawsze da radę, Bob Budowniczy nie jest sam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:40, 13 Paź 2008    Temat postu:

any, teraz to ja mogę i do przyszłego roku czekać. BĘDZIE! Będzie, aaa, bęęędzieee! *uhahana jest* Angst i mnóóóstwo horrible horrible happenings i węcej angstu!

anyś, luff ja. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:47, 13 Paź 2008    Temat postu:

Katty, Ty uważaj, bo ja tu, mimo że mnie nie ma, to jestem i czuwam. I będę zła, jak ktoś mojej any będzie za bardzo słodził.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 6:52, 14 Paź 2008    Temat postu:

Poziomeczka napisał:
Ja się cieszę, że Ty w ogóle jeszcze o mnie pamiętasz.

No przestań! O Tobie nie da się zapomnieć Zwłaszcza jeśli ma się to szczęście bycia Twoją narzeczoną
Poziomeczka napisał:
Już się bałam, że narobisz coś dziwnego

Nie, nie, nie ma mowy. Wyznaję zasadę, że chłopcy albo razem albo samotni.
Poziomeczka napisał:
Swoją drogą to mi przypomniało, jak mi kiedyś najlepszy przyjaciel wmawiał w liceum, że jestem w ciąży.

Ale nie byłaś, tak?
I jesteś pewna, że teraz nie jesteś? Bo ja mogę zostać matką chrzestną, wiesz...
Poziomeczka napisał:
Pozostaję przy szalona.

Ambitna! Koniec.
Poziomeczka napisał:
Ale naprawdę ważne dla mnie jest, że jesteś ze mną. To daje baaaardzo dużo.

Bardzo się cieszę
Poziomeczka napisał:
Może przyjdzie jakiś długi weekend czy coś to wtedy koniecznie.

Przyjdzie, przyjdzie ^^ Do maja niedaleko
Poziomeczka napisał:
I już mi nic więcej do szczęścia nie potrzeba.


Poziomeczka napisał:
To Ty się Słonko na medycynę wybierasz? TY to dopiero jesteś ambitna.

No wybieram, wybieram I w tym wypadku słuszniej byłoby użyć przymiotnika "szalona"
Poziomeczka napisał:
Ja się na medycynę nie nadaję, umieram na widok strzykawki.

To jak Ty House'a możesz oglądać? Dla mnie każdy widok krwi czy rany to raj
Poziomeczka napisał:
Bob Budowniczy nie jest sam!

Otóż to.


Kat napisał:
Angst i mnóóóstwo horrible horrible happenings i węcej angstu!

Kat, wyluuuuuzuj *macha gazetą, coby Kat ochłodzić*
Będzie angst, ale w moim wykonaniu - nie wiem, czy Ci się spodoba ^^

Poziomeczka napisał:
Katty, Ty uważaj, bo ja tu, mimo że mnie nie ma, to jestem i czuwam. I będę zła, jak ktoś mojej any będzie za bardzo słodził.

Oho ^^ Tak więc, Kat, strzeż się. Moje Słońce czuwa!
Ale Poziomka wie, że my to jak siostry i że nic tu się nie kroi
pozdrawiam, a.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:36, 14 Paź 2008    Temat postu:

Oczywista, że nic się nie kroi. Ja już swoje OTP mam - Katty/Kallie = OTP! Koniec rozważań.

A ja angst w każdym wydaniu lubię, nawet emo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:39, 14 Paź 2008    Temat postu:

Kat napisał:
Ja już swoje OTP mam - Katty/Kallie = OTP!

Ale ja Cię i tak po siostrzanemu kocham

Kat napisał:
nawet emo.

A fuuuuj.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:44, 14 Paź 2008    Temat postu:

Troszkę wolnego, więc wpadam znów na chwilkę.
any napisał:
No przestań! O Tobie nie da się zapomnieć Zwłaszcza jeśli ma się to szczęście bycia Twoją narzeczoną

A ja jestem taka uciekająca narzeczona. Ale oczywiście uciekająca z przymusu (i to Wieeeeelkiego). Najważniejsze jednak jest, że zawsze wracam.

any napisał:
Nie, nie, nie ma mowy. Wyznaję zasadę, że chłopcy albo razem albo samotni.

Całe szczęście! Nic innego nie powinno wchodzić w rachubę.

any napisał:
Ale nie byłaś, tak?
I jesteś pewna, że teraz nie jesteś? Bo ja mogę zostać matką chrzestną, wiesz...

Nie byłam, nie byłam. I teraz też nie jestem. Ale w razie czego będę pamiętać o kandydatce na matkę chrzestną. A propos, ten przyjaciel też za każdym mi przypomina, że on chce być ojcem chrzestnym pierworodnego. ;P

any napisał:
Ambitna! Koniec.
Szalona!

any napisał:
Przyjdzie, przyjdzie ^^ Do maja niedaleko

Myślałam raczej o jakimś wcześniejszym.

any napisał:
No wybieram, wybieram I w tym wypadku słuszniej byłoby użyć przymiotnika "szalona"

W tym wypadku to właśnie jak ulał pasuje AMBITNA!
Bez dyskusji.

any napisał:
To jak Ty House'a możesz oglądać? Dla mnie każdy widok krwi czy rany to raj

Już nieraz się nad tym zastanawiałam.
Nawet czasami mój facet nie może patrzeć na coś a ja mogę. Dziwne... To pewnie przez samego House'a. Albo pewniej Wilsona.

any napisał:
Oho ^^ Tak więc, Kat, strzeż się. Moje Słońce czuwa!
Ale Poziomka wie, że my to jak siostry i że nic tu się nie kroi

Poziomka wie, ale czuwać musi.

Widzę, że oprócz horumowych par, wyrastają jeszcze horumowe rodzeństwa.

Kat napisał:
A ja angst w każdym wydaniu lubię, nawet emo.

Aaaaaa! *spadła z krzesła*
O, Wielki Sarkastyczny House'ie, uchowaj przed emo i zrób coś wreszcie z tą Kat co by tu takich pomysłów nie rzucała bo się przez nią samych siniaków nabawiam. Amen.

Lecę na Wydział Nudnych Studiów.
Tęsknię any.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Poziomka dnia Wto 9:46, 14 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:58, 14 Paź 2008    Temat postu:

Poziomka napisał:
Troszkę wolnego, więc wpadam znów na chwilkę.

Oby takie chwile zdarzały się jak najczęściej
Poziomka napisał:
Najważniejsze jednak jest, że zawsze wracam

Otóż to.
Poziomka napisał:
Nic innego nie powinno wchodzić w rachubę

Absolutnie. Żadne Huddy, Wuddy, Hameron, Wameron i tym podobne twory ^^
Poziomka napisał:
Ale w razie czego będę pamiętać o kandydatce na matkę chrzestną. A propos, ten przyjaciel też za każdym mi przypomina, że on chce być ojcem chrzestnym pierworodnego. ;P

No to rodziców chrzestnych już masz Tylko jeszcze dziecka brak...
Poziomka napisał:
Szalona!

Ambitna!
Poziomka napisał:
Myślałam raczej o jakimś wcześniejszym.

Oby jak najwcześniejszym
Poziomka napisał:
W tym wypadku to właśnie jak ulał pasuje AMBITNA!

Szalona.
Poziomka napisał:
Albo pewniej Wilsona.

Doookładnie. Wilson sprawia, iż wszystko staje się znośne.
Poziomka napisał:
Poziomka wie, ale czuwać musi.


Poziomka napisał:

Aaaaaa! *spadła z krzesła*

Ja też lubię angst.....
Poziomka napisał:
Lecę na Wydział Nudnych Studiów.

Leć...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:46, 14 Paź 2008    Temat postu:

Żeby nie było, właśnie czytam na makrostruktury. ;P
(co z tego, że nie ruszyłam jeszcze ani strony )

any napisał:
Absolutnie. Żadne Huddy, Wuddy, Hameron, Wameron i tym podobne twory ^^

Brrr... Nic z powyższych! Nigdy! To by było straszne...

any napisał:
No to rodziców chrzestnych już masz Tylko jeszcze dziecka brak...

Raczej jeszcze trochę będzie go brak. Jakieś 5 lat... Co najmniej...

any napisał:
Ambitna!

Szalona! Nie kłóć się ze mną moje Słońce.

any napisał:
Szalona.

Ty - Ambitna. Ja - Szalona.

any napisał:
Doookładnie. Wilson sprawia, iż wszystko staje się znośne.

Nie dość, że znośne, to jeszcze czekoladowo-słodkie i przyjemne.

any napisał:
Ja też lubię angst.....

Z krzesła spadłam przez to emo.

Miłego wieczorku any.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Poziomka dnia Wto 16:47, 14 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:08, 14 Paź 2008    Temat postu:

Ej no co, skoro emo!fluff się raz pojawił - tak, przyznaję się! - to czemu nie emo!angst? XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:42, 14 Paź 2008    Temat postu:

Już nic nie mówię.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:08, 15 Paź 2008    Temat postu:

Poziomka napisał:
Żeby nie było, właśnie czytam na makrostruktury. ;P

Mhm... widać, że jesteś nimi bardzo zajęta ^^
Poziomka napisał:
Brrr... Nic z powyższych! Nigdy! To by było straszne...

Tylko Hilson! (rany, czuję się jak jakiś misjonarz wśród pogan..)
Poziomka napisał:
Jakieś 5 lat... Co najmniej...

Tylko nie odkładaj tego zbyt długo! Bo chcę wreszcie zostać mamusią chrzestną
Poziomka napisał:
Szalona! Nie kłóć się ze mną moje Słońce

W tej kwestii będę. Żadna szalona. Ambitna jesteś i tyle!
Poziomka napisał:
Ty - Ambitna. Ja - Szalona

Nie, nie, nie, cierpisz na pomieszanie z poplątaniem odwrotnie ma być!
Poziomka napisał:
Nie dość, że znośne, to jeszcze czekoladowo-słodkie i przyjemne.

*rozmarzyła się*
Poziomka napisał:
Z krzesła spadłam przez to emo.

Uff... już się bałam.
Miłego dnia, tygodnia i w ogóle wszystkiego miłego

Kat, emo!fluff? Kiedy i gdzie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:51, 15 Paź 2008    Temat postu:

Hej, po raz enty przepraszam, że nie dotrzymuję słowa co do terminów... i po raz kolejny mam to samo wytłumaczenie - praca...
Miłego czytania.


część 6

Coś tu nie grało.
Wyjeżdżała przecież dziesiątki razy, dlaczego nagle uznała, że potrzebuje tam Wilsona?
House siedział na kanapie w swoim mieszkaniu, chociaż od prawie trzech godzin powinien znajdować się w szpitalu. W dłoniach obracał bezmyślnie pilot od telewizora. Cały czas myślał o sytuacji, która miała miejsce rano.

Wstał jak zwykle o pół godziny za późno. Pierwszym, co uderzyło go, gdy tylko rozchylił powieki, była otwarta na wpół opróżniona szafa. Na krótką chwilę serce podeszło mu do gardła. Wilson doszczętnie zwariował – wyprowadza się. Tak szybko, jak tylko pozwalała mu chora noga, zerwał się z łóżka i wyszedł z sypialni. Na korytarzu ujrzał przyjaciela pochylonego nad walizką.
- Co ty wyprawiasz?
Wilson spojrzał na niego. Dopiero teraz House dostrzegł, jak bardzo przez ostatni czas zmieniła się twarz onkologa. Postarzał się, miał podkrążone oczy i znużone spojrzenie.
Czemu wcześniej nie spytałem, czy u niego wszystko w porządku?!
- Wczoraj wieczorem zadzwoniła do mnie Cuddy i prosiła, żebym przyjechał do Bostonu.
- Po jakie licho? Zabrakło jej męskich prostytutek? – nie pokazał po sobie, jak dużą ulgę sprawiło mu wyjaśnienie Wilsona.
- Chodzi o coś związanego z dofinansowaniem do rozbudowy szpitala, potrzebuje kogoś z rady.
House w dalszym ciągu był lekko nieufny.
- A dlaczego chce akurat ciebie?
Pod spojrzeniem przenikliwie niebieskich, działających jak promienie rentgenowskie oczu, młodszy mężczyzna czuł, że jeszcze jedna minuta, a odwoła wyjazd i zostanie tu, gdzie jest. Że House może sobie być, jaki tylko chce, a on będzie w każdej chwili tak samo go kochał.
Ale słowo się rzekło.
- Boże, House, nie wiem! Szefowa mnie o coś prosi, więc wykonuję polecenie. Wiem, że dla ciebie to kompletnie niezrozumiałe, ale nic na to nie poradzę! – wyrzucił z siebie podniesionym głosem, po czym lekko się skrzywił. Po raz kolejny emocje wzięły nad nim górę.
Diagnosta przez kilka sekund uważnie patrzył mu w twarz. Potem spuścił z tonu.
- Ok… a kiedy wrócisz?
- Razem z Cuddy, w czwartek.
- Mhm…
Wilson spojrzał na zegarek.
- Muszę lecieć, taksówka będzie lada chwila. Trzymaj się.
House w odpowiedzi mruknął coś niezrozumiałego. Stał, opierając się o szafkę. Wyglądał na zrezygnowanego, co wzbudziło w drugim mężczyźnie poczucie winy. Czy miał prawo wyjeżdżać na pięć dni bez słowa szczerego wyjaśnienia? Ale przecież nie mógł powiedzieć prawdy! Brzmiałoby to śmiesznie: Jadę tam, żeby odpocząć Greg. Od szpitala i przede wszystkim od ciebie. Chcę być pewny, co do ciebie czuję.
Postawił walizkę na podłodze i cofnął się od drzwi. Bez słowa podszedł do House’a i pocałował go w policzek. Poczuł, jak przyjaciel obejmuje go wolną ręką. Stali tak może przez pięć sekund, po czym Wilson delikatnie się odsunął.
- Cześć.
Sięgnął po walizkę i wyszedł z mieszkania.
To była jedna z takich chwil, kiedy czuł, jakby siedziały w nim dwie różne osoby. Pierwsza chciała uciec. Uciec od House’a tak często zachowującego się jak pomyleniec, od chorób, otaczającej go zewsząd śmierci. Ale jednocześnie druga wrzeszczała, że chce zostać. Chce zostać, bo ten pomyleniec to największy skarb świata. Wsiadając do taksówki Wilson uspokajał swoje sumienie. Przecież od niego nie odchodzę, to tylko pięć dni…
House obserwował go przez okno. Każda cząstka jego umysłu podpowiadała, że James wcale nie jedzie do Bostonu z polecenia Cuddy. Działo się coś złego i miało to związek z nim – w innym przypadku Wilson powiedziałby, co jest powodem zmiany jego zachowania.
Gdy taksówka zniknęła już z pola widzenia, mężczyzna z cichym westchnieniem odszedł od okna i usiadł na kanapie.
Za długo było fajnie – pomyślał z rozgoryczeniem.

Wilson siedział w samolocie wciąż bijąc się z myślami. Czy dobrze robi?
Uspokój się – nakazał sobie stanowczo. Dla niego to tylko głupie pięć dni, a dla ciebie czas na przemyślenie ostatnich kilku lat, sprecyzowanie swoich uczuć i przede wszystkim odpoczynek. Nie pamiętał już, kiedy ostatnio brał urlop. Zawsze pracował na maksymalnych obrotach. Teraz był po prostu zmęczony. Zmęczony ciągłymi spotkaniami z bólem i cierpieniem, przekazywaniem złych wiadomości. House był jedynym promykiem w jego życiu. Ile razy, gdy Jimmy był sfrustrowany lub najnormalniej w świecie zasmucony śmiercią pacjenta, ten zawsze zjawiał się przy nim i świat od razu nabierał żywszych kolorów…
Szkoda tylko, że ostatnio takie sytuacje zdarzały się coraz rzadziej. Mogło się wydawać, że aktualnie prywatne życie Wilsona obchodzi House’a w naprawdę znikomym stopniu. Ale z drugiej strony… on nigdy nie był wylewny. Jeśli się go dobrze nie znało, łatwo można było uznać, że ten człowiek po prostu nie ma serca. Wilson natomiast już niejednokrotnie przekonał się, że jest zupełnie inaczej.
Tylko dlaczego teraz prawie przestał go używać? – mężczyzna przetarł oczy i oparł głowę o zagłówek. Może uda mu się zdrzemnąć.

Chociaż powinna słuchać tego, co mówi jeden z ważniejszych rzeczników do spraw medycyny krajowej, zastanawiała się, czy James dotarł już do hotelu i zakwaterował się w wynajętym przez nią wcześniej pokoju. Obiecała sobie przeprowadzić z kolegą bardzo poważną rozmowę. Ale na razie niech sobie odpocznie, wtedy może zmądrzeje.

Około drugiej uznał, że powinien chociaż na chwilę zjawić się w szpitalu. Co prawda nic ważnego się nie działo, bo nikt do niego nie dzwonił, ale czuł, że należy sprawdzić, czy u jego całej załogi wszystko gra.
Kiedy był na schodach, telefon w jego kieszeni zaczął wibrować. Po chwili usłyszał głos Wilsona.
- Dzwonię z automatu, komórkę musiałem chyba zostawić gdzieś w domu. Chciałem, żebyś to wiedział i nie miał pretensji, że nie odbieram telefonu. Tak poza tym – doleciałem, zakwaterowałem się i czekam na Cuddy. A co u ciebie?
- Przez te kilka godzin niewiele się zmieniło – odpowiedział sucho.
- Mhm…- diagnosta milczał, więc po chwili Wilson dodał - no nic, ja kończę, pa.
House westchnął mimowolnie. Już za nim tęsknił.


Kolejna część w okolicach piątku lub soboty.
Pozdrawiam, any.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malena
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Lip 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lodowca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:42, 15 Paź 2008    Temat postu:

Z niewiadomych powodów nie mogłam napisać wcześniej komentarza - wywalało mnie z forum. Ale skoro wreszcie się tu dopchałam...

Naprawdę dobrze napisane.
Cieszy oczy, gdy ktoś w tak dojrzały sposób opisuje tak trudne uczucia. Człowiek nigdy nie zachowuje się w sposób jednorodny ani nie potrafi idealnie opisać swoich uczuć. Nie sztuką jest napisanie opowiadania, sztuką jest sprawić, by czytelnik uwierzył w bohaterów. Dlatego też muszę Ci pogratulować - Twoje postacie są żywe, kolorowe i zwyczajnie prawdziwe. House w Twoim opowiadaniu jest tak ludzki! Co z tego, że trudny z niego człowiek - to część jego osobowości, jest skomplikowany, a to tylko podkreśla jak bardzo ta postać jest realna. Zachwyciło mnie kilka zdań, ale najbardziej to, które wypowiada, gdy Wilson wychodzi: "Za długo było fajnie".
Oby tak dalej. Z niecierpliwością będę czekać na dalsze części.

Pozdrawiam
Malena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:54, 15 Paź 2008    Temat postu:

Szczerze mówiąc, nie wiem, co mam odpowiedzieć na ten komentarz.
Bardzo się cieszę, że masz o tym fiku takie zdanie, to naprawdę miłe uczucie, gdy ktoś docenia twoją pracę -bo chyba mimo wszystko pisanie historyjek to także jest praca, bo mimo że daje dużo radości i przyjemności, to wymaga poświęcenia czasu, sprawdzenia niektórych faktów, ujęcia tekstu w odpowiednie słowa.
Tak wiec - bardzo Ci dziękuję,
any.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malena
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Lip 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lodowca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:50, 15 Paź 2008    Temat postu:

Ależ nie ma za co To ja dziękuję, że mogę skomentować dobry fik.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:58, 15 Paź 2008    Temat postu:

Bardzo ładny rozdział.

Jaka szkoda, że House nie może zdobyć się na choć odrobinę szczerości, że nie potrafi wydusić z siebie kilku słów o tym, co czuje. Im obu byłoby o tyle łatwiej, gdyby to zrobił. A w ten sposób pozostawia Wilsona w sferze domysłów odnośnie powodu zmiany zachowania House'a.
House po prostu nie powinien uważać Wilsona za pewnik, powinien, no cóż, być więcej dla Wilsona, a nie obok Wilsona xD.

I dobrze, że został sam, może ruszy głową, a to mu dobrze zrobi.

Za długo było fajnie – pomyślał z rozgoryczeniem.
Oj, House, gdybyś się trochę postarał, nie miałbyś powodów do narzekań.

- Dzwonię z automatu, komórkę musiałem chyba zostawić gdzieś w domu. Chciałem, żebyś to wiedział i nie miał pretensji, że nie odbieram telefonu.
Ooo, on tę komórkę zostawił specjalnie, prawda? xD

Pozdrawiam,
mari


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:34, 15 Paź 2008    Temat postu:

any, Kochana , wybacz, ale dziś totalnie nie mam głowy do komentowania.
Wilson pocałował House'a w policzek, powiedział cześć i wyszedł... I wyjechał na całe 5 dni!
Jak czytałam ten fragment o dwóch osobach w jednym biednym Jimmym to pomyślałam o tym, jak często ja właśnie tak się czuję! Tylko, że ja zazwyczaj wybieram złą opcję...

Ojej! Chyba mózg mi się wyłączył. Wrócę, jak będę mogła znów oddychać powietrzem a nie makrostrukturami.

Dobranoc Słońce.

PS. I oczywiście czekam z utęsknieniem na kolejną część.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Poziomka dnia Śro 19:37, 15 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:28, 17 Paź 2008    Temat postu:

Malena napisał:
Ależ nie ma za co To ja dziękuję, że mogę skomentować dobry fik.



marengo napisał:
Bardzo ładny rozdział.

A dzięki wielkie
marengo napisał:
Im obu byłoby o tyle łatwiej, gdyby to zrobił.

najprawdopodobniej tak, ale na ten temat też można polemizować. W serialu House powiedział Wilsonowi, że mu na nim zależy i co..? Wilson najspokojniej w świecie sobie wyjechał.
marengo napisał:
A w ten sposób pozostawia Wilsona w sferze domysłów odnośnie powodu zmiany zachowania House'a.

I samemu zostaje w bardzo podobnej sferze. Do tego jeszcze dołącza się lek, iż Jimmy do niego nie wróci.
marengo napisał:
I dobrze, że został sam, może ruszy głową, a to mu dobrze zrobi.

Obaj ruszą głową... Ale co z tego wyniknie....
marengo napisał:
Oj, House, gdybyś się trochę postarał, nie miałbyś powodów do narzekań.

Wiesz, ale moim zdaniem nie powinniśmy zrzucać całej winy na House'a... W końcu Wilson też mógł się zdobyć na szczerą rozmowę. Powiedzieć, co go boli, że pewne zachowania przyjaciela mu się nie podobają... Może wtedy House by się trochę opamiętał. A skoro Jimmy nic nie mówił, to House myślał, że wsio jest ok.
marengo napisał:
Ooo, on tę komórkę zostawił specjalnie, prawda? xD

Cuddy mu kazała powiedzieć House'owi, że nie wziął telefonu. Ale czy go na pewno nie wziął... Jeszcze będą pewne nieporozumienia z tym związane.

Poziomka napisał:
wybacz, ale dziś totalnie nie mam głowy do komentowania.

Dobrze wiesz, że ja mam do Ciebie taką słabość, iż Ci wszystko wybaczę
Poziomka napisał:
I wyjechał na całe 5 dni!

I nie wiadomo, czy wróci... A jeśli wróci, to czy będzie chciał kontynuować ten związek...
Poziomka napisał:
Tylko, że ja zazwyczaj wybieram złą opcję...

Kochanie, na pewno nie
Poziomka napisał:
Chyba mózg mi się wyłączył.

Kilk, klik, mózg włączony
Poziomka napisał:
Wrócę, jak będę mogła znów oddychać powietrzem a nie makrostrukturami.

W porządku zaczekam.

buźki ;*
any.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:11, 17 Paź 2008    Temat postu:

Czółko Wam
Miłego czytania tradycyjnie życzę



część 7


- Co mamy?
- Jak na razie zaobserwowaliśmy trudności z koordynacją ruchową i utrzymaniem równowagi…
- To co on tu robi? Urżnął się albo naćpał. Nic mu nie będzie.
- House, jeszcze nie skończyłam. Jest czysty jak łza.
- Dobra, co jeszcze?
- Skarżył się, że ostatnio miał ataki podwójnego widzenia albo chwilowo widział słabiej, jeśli to przełożyć z jego języka na język medyczny.
- Upił się i ma zeza?
- Co się z tobą dzieje, do cholery? – nie wytrzymał Chase.
- Te objawy pasują do milionów schorzeń! Daj mi coś konkretnego!
- To może być Huntington – zasugerowała Cameron.
- Nasza panna optymistka jak zwykle zakłada to, co najlepsze.
- Pasuje też sarkoidoza, równie dobrze zresztą jak zapalenie naczyń mózgowych...
- Wiecie, po prostu zagrajmy w kalambury – zaproponował. – Jest dużo możliwości, musimy zaczekać na pojawienie się innych objawów. Cameron, przepytaj jego dziewczynę, czy zauważyła jeszcze coś dziwnego – zarządził. – A ty idź poobserwuj chorego – nakazał Chase’owi.
Gdy oboje wyszli z gabinetu, House założył nogi na biurko. Bez Cuddy i Wilsona w szpitalu było przeraźliwie nudno. Nie miał komu dokuczać, z kim wykłócać się o forsę na lunch, kogo całować w najmniej odpowiednich momentach.
Gdyby chociaż miał pewność, że Wilson wyjechał w czysto biznesowym celu… ale tego nie wiedział.
Wstał i rozejrzał się za swoja gitarą. Znalazł ją za sofą. Po chwili siedział z powrotem na krześle z instrumentem opartym o prawe udo. Sprawiało mu to dyskomfort, ale wyjątkowo nie zwracał na to uwagi. Tego dnia ból nogi był wyjątkowo znośny.
Uderzył w struny. Cały gabinet wypełniła ostra muzyka. W ten sposób zrzucał z siebie cały stres i niepokój. Odrzucał wspomnienie wczorajszego spędzonego samotnie wieczoru i równie samotnego poranka. Mógł przez chwilę nie myśleć o tym, jak podle się poczuł, gdy rano nie dostrzegł okrągłego wgniecenia na poduszce leżącej obok jego własnej. Przymknął oczy. Stopił się w jedno z muzyką…
Relaks przerwała mu Cameron.
- Czego?
- Według jego dziewczyny czasem zdarzało mu się mówić niewyraźnie albo upuszczać to, co aktualnie trzymał w ręce, ale zrzucała to na karb zmęczenia.
- Wszyscy ostatnio powariowali z tym zmęczeniem. Dziwne, że ja nie jestem jeszcze wykończony – stwierdził z irytacją. - To stwardnienie rozsiane. Dla pewności zróbcie punkcję lędźwiową.
- Nadal pasuje też Huntington – zauważyła.
- To dorzućcie jeszcze rezonans. Jesteś już szczęśliwa czy masz coś jeszcze do powiedzenia?
- Nic więcej nie przychodzi mi do głowy – odpowiedziała, jakby nie dostrzegając kpiny w jego głosie.
- To leć robić badanie. Mam nadzieję, że tym razem dasz sobie radę ze zdobyciem zgody na punkcję.
Rzuciła mi zirytowane spojrzenie, po czym opuściła biuro. House pogrzebał w kieszeniach i znalazł tam trochę drobniaków. W sam raz na samotny, skromny lunch. Jakieś frytki (tak miło kradło się je od Wilsona!) i stek (byle nie ten darmowy). To mu powinno na razie wystarczyć.

Siedział w miejskim parku na rozsypującej się ze starości ławeczce, obserwując dwie wiewiórki skaczące po konarach ogromnego drzewa. Po raz pierwszy od dłuższego czasu ubrany w spodnie do kolan i koszulkę polo. Czuł się wolny. Poczucie winy powoli go opuszczało. Było mu dobrze, nie martwił się kolejnym pacjentem, tuzinem formularzy do wypełnienia, nowym wyskokiem House’a. Zresztą, na razie w ogóle nie myślał o przyjacielu, na to było jeszcze za wcześnie.
Dopiero rano, gdy zorientował się, że nie musi zrywać się z łóżka o siódmej, na gwałt golić, szykować śniadania i gnać do szpitala, zrozumiał, jak bardzo jest zmęczony.
Wystawił twarz do słońca, pozwalając, by jego ciepłe promienie delikatnie muskały jego pokryte lekkim zarostem policzki. Uśmiechnął się błogo. To było to, Cuddy trafiła w sedno. Potrzebował kilku dni tylko dla siebie, na myślenie o przyszłości czas przyjdzie później. Teraz słońce tak fantastycznie przygrzewa…
- Hej, koleś – usłyszał i poczuł szturchnięcie. Otworzył oczy i zobaczył jakiegoś zarośniętego, ubranego w stare, zniszczone ciuchy, mężczyznę. – Masz dolara?
- Jeśli potrzebujesz go na wódkę… - zaczął.
- Jestem głodny. Od wczorajszego przedpołudnia nie miałem nic w ustach – przerwał mu nieznajomy. Wyglądał faktycznie na głodnego, ciuchy wisiały na nim jak na plastikowej lalce poza tym, widać to było w jego oczach. Nie był to głód alkoholowy ani narkotykowy, tylko najzwyklejsze, a jednocześnie najbardziej dokuczające pragnienie włożenia do ust chociaż kawałka chleba. Wilson, nie zastanawiając się dłużej, wyjął z tylnej kieszeni spodni portfel. Niewiele myśląc, wyciągnął z niego studolarowy banknot i podał mężczyźnie. Ten otworzył szeroko oczy.
- Nie mogę tego przyjąć – wyjąkał.
- Możesz. Kup sobie coś do jedzenia na kilka dni. A masz chociaż gdzie mieszkać?
Nieznajomy skinął głową.
- Wynajmuję mieszkanie, przynajmniej do czasu, kiedy właściciel nie wyrzuci mnie za zaleganie z czynszem. Straciłem w zeszłym roku pracę, upadła firma budowlana, w której byłem zatrudniony. Od tej pory łapę co się da, ale niewiele osób przyjmie do pracy biedaka.
Wilson bez namysłu wyjął z kieszeni kolejną stówę.
- Masz. Zapłać czynsz i jak najszybciej znajdź jakąś stałą pracę.
Oczy jego rozmówcy zalśniły.
- Nie wiem, jak panu dziękować – powiedział cichym, łamiącym się głosem. – Za takie pieniądze mógłbym żyć przez trzy miesiące. Ale faktycznie, zapłacę czynsz i poszukam pracy. Jeśli na ziemi są jeszcze tacy ludzie jak pan, to znaczy, że świat wcale nie idzie w złym kierunku, wręcz przeciwnie.
Onkolog uśmiechnął się lekko.
- Będę trzymał za ciebie kciuki. Gdybyś czegoś potrzebował, pytaj o Jamesa Wilsona w Princeton Plainsboro Teaching Hospital.
Tamten pokiwał głową i miał zamiar odwrócić się, by odejść, gdy zauważył:
- Coś panu wypadło.
Wilson schylił się i zobaczył, że z portfela wyleciała mu jakaś złożona na pół kartka.
- Dzięki – zawołał za oddalającym się człowiekiem. Podniósł z ziemi i rozłożył kartkę, która okazała się być starą fotografią. Znajdował się na niej House siedzący w swoim gabinecie za biurkiem i wystawiający język w kierunku osoby trzymającej aparat.
Schował zdjęcie z powrotem do portfela.
Jeszcze nie teraz – pomyślał ze zdecydowaniem. To był jego czas. Tylko jego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 4 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin