|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
soft
Pulmonolog
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tu te truskawki? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:35, 20 Wrz 2010 Temat postu: Leave The Light On [M] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez soft
Dzień dobry ;D
Soft wstała z za grobu ^ ^ Pamięta tu ktoś mnie jeszcze?
Przybyłam, bo nudzi mi się w domu, jestem chora, miałam dziką chęć coś napisać, topie się w swoim obrzdliwym miłosnym szczęściu, Priscilla Ahn ma ładne piosenki i przede wszystkim: stęskniłam się ;3
A więc oddaje w wasze hilsonkowe ręcę mój twór-potwór. Nie betowane, więc za wszystkie błędy bym się uśmiechała słodko, i niestety krótkie przeraźliwie.
Miłego ^ ^
Priscilla Ahn - Leave the Light On
Leave the Light On
Nigdy nie czuł się tak samotny jak teraz. 24 grudnia, dzień dla przeciętnego Chrześcijanina szczęśliwy, rodzinny, dla niego, Żyda, także był to dzień wyjątkowy. 24 grudnia, dzień gdy on i jego najlepszy przyjaciel byli bliżej niż jakiegokolwiek innego dnia w roku. Jednak nie tym razem.
Bezsilnie opadł na kanapę, zaciskając dłonie na ramce zdjęcia. Czy bolało? Oczywiście, że bolało. Zniknął jakby nigdy go nie było. Wymazał się z pamięci ludzi, wszędzie zapadła cisza i spokój, martwego powietrza nie przecinał już stukot laski. Zniknął. Wyjechał. Uciekł. Dlaczego? W ciągu tego roku nie było chyba dnia, godziny, minuty, w której nie zadałby sobie tego pytania. Wymiennie z rzadziej używanym Czemu, Dlaczego krążyło po jego głowie, odbijając się od innych myśli, nie dając spokoju. Chciał wiedzieć, tak bardzo chciał znać ten pieprzony powód, powody, które zmusiły House’a do zostawienie go samego. Chciał wiedzieć, tak bardzo chciał wiedzieć czemu nie próbował go szukać, odnaleźć, podążyć jego tropem jak myśliwski pies. Tak wiernie…
Odchylił głowę do tyłu, zasłaniając powiekami smutne, czekoladowe oczy. Musiał się uspokoić. Nie mógł już nic zmienić. Wszystko co było do zrobienia w tym wypadku straciło już swoją datę ważności. Teraz było tylko dzisiaj i ewentualne jutro. A jutro stało pod znakiem wyjazdu do rodziców i króciutkim urlopem, do którego zmusiła go Cuddy, choć uważał go za absolutnie zbędnym. Tak się upierał przy swoim zdaniu, że dyrektorka w końcu zagroziła mu zawieszeniem, jeśli nie odpocznie. Ciekawe po kim odziedziczył tą upartość… Nie. Znowu jego myśli podążały w kierunku, w którym absolutnie nie powinny. Odpoczynek, rodzice, radość, szczęście, bliskość – tego potrzebował i to dostanie.
Otworzył oczy i ostatni raz musnął spojrzeniem trzymane zdjęcie nim odłożył je z powrotem na stolik. Czas na… Sam nie wiedział na co. Zbliżała się dziewiąta, trochę za wcześnie na pójście spać, a w telewizji pewnie nie będzie nic prócz durnych, świątecznych komedyjek powtarzanych po raz setny. Po raz kolejny złapało go to poczucie bezsilności i mocno przycisnęło do siebie, nie chcąc wypuścić ze swych lepkich macek. Może muzyka go trochę odpręży? Tak. Włączy muzykę, weźmie swoją ulubioną książkę z półki i położy się na kanapie. To były dobre plany na wieczór.
Ze stojaka z płytami wyciągnął album, który podarowała mu Cuddy na urodziny. Piosenkarka, której autorstwa on był, miała naprawdę świetny głos i wszystkie piosenki były lekkie, spokojne i przyjemne. Z nagłą radością włożył płytę do odtwarzacza i puścił swój ulubiony, piąty na liście utwór. Następie złapał za książkę, którą rzucił na kanapę. Przyniesie sobie jeszcze tylko koc i poduszkę i będzie idealnie.
Gdy wszystko już było gotowe położył się. W pokoju świeciła się tylko jedna mała lampka na stoliku obok, a jej delikatne, pomarańczowe światło padało idealnie na ramkę ze zdjęciem. On i House, jakieś bożonarodzeniowe przyjęcie w szpitalu, obydwaj w marynarkach, krawatach, obydwaj uśmiechnięci. Westchnął i szybko odwrócił wzrok. Ułożył się na miękkiej kanapie, wkładając jedną rękę pod głowę, a drugą przytrzymując książkę. Czytanie i łagodne dźwięki muzyki rzeczywiście pomogły mu się oderwać od rzeczywistości, nawet nie zauważył gdy zasnął, zostawiając włączoną lampkę.
Leave the light on
When I'm comin’ home to you
###
Obudził go dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza. Nie otworzył oczu, jednak spiął się momentalnie. Nie miał zielonego pojęcia któż to mógł być. Zawiasy skrzypnęły prawie niedosłyszalnie, a następnie nastąpił cichy trzask. Ktokolwiek właśnie wszedł robił wszystko by być jak najciszej. Stuk, stuk, stuk… Wilson zerwał się nagle z kanapy wiedząc co to oznaczało. Automatycznie powieki uniosły się, by mógł zobaczyć to na co tak bardzo czekał przez ostatnie 365 dni. House, taki realny, taki prawdziwy, tak upragniony stał w przedpokoju wbijając w niego swoje hipnotyzująco błękitne, przeszywające spojrzenie. Zarośnięty, w długim płaszczu, jeansach i adidasach, z czapką, przyprószony śniegiem. Nie wiedział, co nim kierowało, ale szybko przemierzył dzielącą ich odległość i mocno, wręcz rozpaczliwie wpił się swoimi ustami w jego wargi. Długo i powoli. W końcu Wilson oderwał się od niego, chowając zarumienioną twarz w płaszczu.
- Nigdy więcej.
- Nigdy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 6:40, 12 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Dołująca ta opieszałość w komentowaniu naszych Hilsonek, nie uważasz? A ja fika chciałam skomentować już dawno, tylko jakoś czasu nie było albo wiecznie coś wypadało
W każdym razie...
Atmosfera tego fika idealnie oddaje mój obecny House'owy nastrój - porzucenie, smutek i ogólna pustka A poza tym wiem z autopsji, jak mógł się czuć Wilson i było mi go tym bardziej bardzobardzo żal
(czy on NAPRAWDĘ nie miał żadnej płyty, którą podarowałby mu House?... )
No i końcówka Taka urocza Tylko szkoda, że nie dłuższa
Weny!
PS.
- House! Co ty tu robisz?
- Jestem człowiekiem-ćmą. Przyciągnęło mnie światło w oknie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:51, 15 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze, zanim jeszcze o tekście - uwielbiam tę animację w Twoim podpisie! *_* (Chociaż z właściwą sobie ignorancją nie rozpoznaję postaci i - z właściwym sobie lenistwem - nie sprawdziłam tego od dłuższego czasu, wielką przyjemność sprawia mi patrzenie na tego pana, który tak ładnie salutuje ^^
Najpierw - oh, jak mi brakuje ich wspólnych świąt Głupie Święto Dziękczynienia, podczas którego głupia Cuddy go wystawiła, było bez sensu. A scena, w której siedzą w ciemności przed kominkiem, jedzą coś na wynos i się śmieją, jest najpiękniejsza ze wszystkich.
Cytat: | Odpoczynek, rodzice, radość, szczęście, bliskość – tego potrzebował i to dostanie. |
Jak ja lubię takie gorzkie upieranie się przy rzeczach, które powinny być, kiedy wszystko wydaje się bez sensu i, tak naprawdę, pragnie się czegoś innego; kogoś innego w tym wszystkim.
House w długim płaszczu jest czymś, za co jestem gotowa zrobić prawie wszystko
Weny i czasu
PS
Richie, ja już wiem, jaką dłuższą końcówkę Ty byś chciała A tak, panowie zostali sam na sam ze swoimi końcówkami
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pino
Stażysta
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nibylandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:48, 15 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Jestem zachwycona zakończeniem *_*
Początek był smutny i przygnębiający, ale przez to ostatnia scena jest jeszcze lepsza. Dobrze, że to kończy się w ten sposób. Pytania, wyjaśnienia i nawet era byłby zdecydowanie nie na miejscu. Cały tekst jest przez to taki nierealny. Naprawdę ładnie
Oj, brakuje w House'ie wspólnych Świąt chłopaków.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:23, 15 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
333bulletproof napisał: | Richie, ja już wiem, jaką dłuższą końcówkę Ty byś chciała A tak, panowie zostali sam na sam ze swoimi końcówkami | Noooo... ja mam nadzieję, że jednak nie zupełnie sam na sam... to znaczy no... we dwóch zawsze raźniej, co nie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cobra
Pacjent
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:54, 15 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Ten fik jest taki trochę gorzko-słodki i to jest w nim naprawdę bardzo fajne. Początek jest strasznie dołujący, osamotniony Wilson, który za wszelką cenę próbuje odciągnąć swoje myśli od wszystkiego, co uporczywie kojarzy mu się z House’m. Dla mnie oczywistością jest fakt, że on nie potrafił choćby na moment o nim zapomnieć, bo Greg już na zawsze trwale wpisał się w jego życie i co więcej jest niezbędny do tego, aby Wilsom mógł być naprawdę szczęśliwy. Żadne głupie święta w rodzinnym gronie, wymuszone uprzejmości przy świątecznej kolacji i rzekomy odpoczynek nie ma dla niego sensu, kiedy nie ma przy nim House’a, ale Cuddy najwidoczniej tego nie rozumie... Za to na końcu wielki comeback! Wraz z otwarciem zamka w drzwiach i cichym stukotem laski dla Jamesa świat znów nabrał barw, a Greg znów był tam, gdzie od zawsze było jego miejsce. Właśnie takie zakończenia uwielbiam, a przez przygnębiający początek radość z szczęśliwego zakończenia jest jeszcze większa.
Cytat: | Nie wiedział, co nim kierowało, ale szybko przemierzył dzielącą ich odległość i mocno, wręcz rozpaczliwie wpił się swoimi ustami w jego wargi. |
Jak on może się zastanawiać, co nim kierowało? Przecież to takie oczywiste! Szczera miłość i wielka tęsknota za House'm
A jeśli chodzi o piosenkę, to naprawdę jest całkiem przyjemna. Nadaje całości fajnego klimatu podczas czytania
Życzę wiele hilsonowej weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
soft
Pulmonolog
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tu te truskawki? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:28, 12 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Heej? Bardzo będziecie bić, że dopiero teraz? ;< Niestety, liceum, a przynajmniej początki, to niewiarygodnie przesrana sprawa.
Obrazicie się też, że nie będę odpowiadać każdej z osobna, tylko napiszę, że jesteście przekochane? Naprawdę cieszę się, że wam się podoba
Cytat: | Po pierwsze, zanim jeszcze o tekście - uwielbiam tę animację w Twoim podpisie! *_* (Chociaż z właściwą sobie ignorancją nie rozpoznaję postaci i - z właściwym sobie lenistwem - nie sprawdziłam tego od dłuższego czasu, wielką przyjemność sprawia mi patrzenie na tego pana, który tak ładnie salutuje ^^ |
Bullet Kasabian - Empire Cały teledysk jest ogółem świetny ;333
Cytat: | Richie, ja już wiem, jaką dłuższą końcówkę Ty byś chciała A tak, panowie zostali sam na sam ze swoimi końcówkami |
Hahah! A może ktoś się napiszę erową końcóweczkę? Bo ja, niestety, nienajlepsza w tym jestem ;<<ale>>>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez soft dnia Śro 8:31, 12 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|