|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kuki
Ratownik Medyczny
Dołączył: 02 Wrz 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:27, 22 Wrz 2008 Temat postu: Lean on me. |
|
|
Kategoria: friendship
zweryfikowane przez Kuki.
Cytat: |
No, większość Hilsonek (łącznie ze mną) załamuje się po 1 odcinku 5 sezonu. Postanowiłam sięgnąć więc w przeszłość. Nie fluff, nie angst. Takie ot, tłumaczonko. Zresztą, moje pierwsze. Oto i ono. |
- Ta wygląda na mocną, - powiedział Wilson, po czym dość niezgrabnie rzucił laskę w ramach eksperymentu na ziemię. - Zobacz.
House spojrzał na niego ze złością ze swojego niezbyt wygodnego plastikowego krzesła.
- House - rzekł onkolog delikatnie - Podejdź.
House westchnął i podniósł się na nogi, wyrywając Wilsonowi laskę z rąk. Na chwilę oparł się o nią ociężale, tylko po to, by zaraz móc powrotem sobie usiąść.
- Świetnie. Wspaniale. Wezmę ją. - Powiedział szyderczo House, opadając na krzesło stojące zaraz za nim.
Tym razem Wilson westchnął. Był oczywiście zirytowany, ale nie chciał pokazywać swojej frustracji właśnie teraz. Usiadł zaraz obok House’a na identycznym plastikowym krzesełku po jego lewej.
- Sprawiasz, że te zakupy są o wiele cięższe niż powinny być, - Wilson mówił ostrożnie - Nie jesteś jedyną osobą która kiedykolwiek potrzebowała laski by móc chodzić.
House posłał mu kolejne złowieszcze spojrzenie, a Wilson zdał sobie sprawę, iż prawdopodobnie nie powiedział niczego złego.
- Przepraszam! - House wrzasnął we wnętrzu sklepu. Jego głos przykuwa uwagę – nawet, gdy on sam znajduje się w dość biernie osadzonym miejscu, każdy w zasięgu jego krzyku zwraca na niego swój wzrok. Wilson westchnął ponownie, i zaczął masować się między oczami, udając, że to wszystko się nie dzieje. - Robię ankietę. Ilu z was potrzebuje tych kijków, ponieważ wasza dziewczyna kazała usunąć twoje udo, podczas gdy spaliście sobie smacznie?
Parę osób miało na tyle przyzwoitości, by patrzyć się w dół, na swoje stopy; większość jednak zapomniała o manierach i wpatrywała się w niego otwarcie. House spojrzał na nich – spodziewał się takiej reakcji. Jego brwi podniosły się a jego usta uformowały w ten wymuszony, zaciśnięty mocno uśmiech. Wilson starał się opanować.
- Spokojnie, - zamruczał podnosząc swoje ręce w obronnym geście. - Przepraszam, to nie było zbytnio na miejscu.
House przestał się interesować paroma idiotami którzy nadal gapili się na niego i odwrócił się w stronę Wilsona. Onkolog przez chwilę wyglądał na wściekłego, ale gdy wydawało się, że zaczyna mu przechodzić, myślał, iż wszystko co mu zostało do zrobienia, to obezwładnić i zniszczyć. House odtworzył swoje usta – zupełnie jakby chciał przeprosić, ale jednak w ciągu ostatniej minuty jedynie skinął głową.
- Czy tobie naprawdę podoba się ta laska, czy po prostu chcesz jak najszybciej stąd wyjść? - zapytał już uspokojony Wilson, delikatnie wyjmując laskę z rąk diagnosty.
House przyglądał się temu, jak ją zabiera, ale nie wykonywał żadnych ruchów by ją wziąć z powrotem. Położył łokcie na swoich kolanach i ukrył twarz w dłoniach.
- Zabierz mnie do domu, - jego głos zabrzmiał przerażająco drobnie, a Wilson zobaczył, jak jego klatka piersiowa jest ściśnięta. Skinął głową, upuścił laskę na ziemię, po czym pchnął drzwi przed przyjacielem.
- Dobrze, chodźmy, - powiedział Wilson niesamowicie spokojnym i kojącym głosem, po czym złapał House’a za ramię sygnalizując mu by także wstał, ale on cofnął się i podniósł niedawno testowaną laskę, a następnie niedbale wrzucił ją na najbliższą półkę. Kilka przedmiotów umiejscowionych na niej spadło na ziemię.
- Przestań mnie tak traktować, do cholery!- krzyknął House, a Wilson wzdrygnął się. - Nie potrzebuję być rozpieszczany!
Onkolog westchnął. Zerknął ponownie na ludzi groźnie na nich patrzących - niektórzy pouczali swoje dzieci, które wpatrywały się wielkimi oczami w źródło fali głośnych przekleństw. Wilson popatrzył na zgarbioną figurę House’a siedzącego na krześle, po czym kucnął obok niego.
- Potrzebujesz troski, - stanowczo rzekł Wilson. House popatrzył na niego, a onkolog przeciwstawił się warstwie obronnej na jego twarzy, skrzywionej i zasępionej. Twarz diagnosty zadrżała tak, jakby znowu z jego ust miał wydobyć się krzyk, ale Wilson przerwał mu, zanim do tego doszło. - Twoja dziewczyna cię opuściła, cierpisz, nie możesz chodzić. Potrzebujesz pomocy, House.
Znajomy wyraz rezygnacji pojawił się ponownie na twarzy House’a, a zaraz potem, drżąc, wypuścił powietrze ze swoich ust. Wilson poczuł ukłucie winy. Spodziewał się ich zerwania przez ostatnie parę tygodni. Wiedział, że to się stanie i przygotował się na ten moment, gdy Stacy powie, iż odchodzi. Ale teraz? Nie czuje się gotowy. Nie przy tych wszystkich ludziach.
Ale House nie wytrzymał.
- To boli, - powiedział łagodnie, a Wilson wiedział że mówi o czymś więcej niż tylko ból w nodze. Przytaknął. Diagnosta wziął głęboki oddech po czym szepnął, czyniąc swój głos znacznie cichszym niż wcześniej, - Tęsknię za nią.
Wilson zmusił się, by pozostać cicho, ponownie przytakując.
- Wiem, - powiedział jednak, chcąc załagodzić jego ból, jego głos przyciszył się. Nie wiedział, co może więcej powiedzieć, ale cisza pomiędzy nimi była tak lodowata, że postanowił po prostu powtórzyć - Wiem.
House kiwnął głową. Wziął kolejny głęboki oddech, a Wilson podążał wzrokiem za jego rękoma, czując, że krew w jego żyłach zaczyna płynąć szybciej, wręcz uciskając. To się musiało w końcu stać, pomyślał powtórnie, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
Głowa House’a opadła z powrotem do jego dłoni. Znów zapadła cisza, a Wilson zdał sobie sprawę, iż wstrzymuje oddech. Po chwili, ramiona diagnosty zaczęły się trząść. Jego łzy były całkowicie ciche, ale Wilson mógł zauważyć nierówny oddech. Poczuł ukłucie współczucia oraz mocny ucisk w gardle. Nie chciał myśleć o tym, co się teraz działo – o tym, czego był świadkiem. Myślał o tym, ale wiedział że nie będzie zdolny by to rozpamiętywać.
- House. - Wilson zaczerpnął powietrza, nie był w stanie zatrzymać swojej ręki którą położył na włosach House’a. - Chodźmy do domu.
House nie poruszał się; nie mówił; po prostu siedział i pozwalał Wilsonowi pieścić swoje włosy – co robił przez parę dobrych minut.
- Chodź, House, - powiedział łagodnie, tak jakby mówił do dziecka z podrapanym kolanem, - Możemy wybrać laskę później.
House przytaknął, po czym wstał. Oparł się ciężko o swoją lewą nogę, a Wilson pobiegł po tamtą laskę. Podał ją diagnoście, i patrzył, jak niepewnie próbuje się na niej utrzymać.
House nie podniósł swojego wzroku wciąż przykutego w podłogę, ale Wilson mógł nadal zauważyć łzy cieknące po jego twarzy.
W drodze do domu panowała całkowita cisza.
Kiedy dotarli do mieszkania House’a, on sam postanowił powstrzymać się od okazywania jakichkolwiek emocji.
- Idź do domu, do swojej żony, - mruknął, gdy Wilson otworzył przed nim drzwi. - Zostawałeś tutaj ze mną przez ostatnie dwa dni. Pewnie ona jeszcze zacznie obwiniać mnie za wszystkie wasze małżeńskie problemy.
Wilson wzruszył ramionami. - Już to zrobiła, - powiedział lekceważąco. - Chcesz żebym zrobił ci lunch?
House nie odpowiedział i opadł na sofę. Wilson nauczył się, że to znaczy ‘tak’ gdy diagnosta jest zbyt zawstydzony, by cokolwiek odpowiedzieć. Po szybkim przebadaniu kuchni, postanowił zamówić jedzenie na wynos i zadzwonił do najbliższej Chińskiej restauracji.
House nic nie powiedział, gdy Wilson usiadł zaraz obok niego Zabrał pilota i zaczął skakać po różnych kanałach z prędkością graniczącą z histerią. Wilson chciał to skomentować, ale wiedział, że teraz nie jest do tego zdolny. Siedzieli w ciszy, telewizor błyskał epileptycznie, dopóki House, pokonany, nareszcie nie rzucił pilota na stolik.
- Nic ciekawego.
- Możemy więc obejrzeć film. - zaproponował Wilson. Wiedział, że House chciał udać, że to, co stało się w sklepie, nigdy naprawdę nie zaistniało. Tym razem więc odpuścił, i pozwolił mu o tym zapomnieć, choć wiedział, że naprawdę pozostanie to na zawsze w jego pamięci. House westchnął i wzruszył ramionami. Wyglądało to na nieco wymuszone, a Wilson chciał, by tamten incydent nie był wystarczającą rzeczą, by rozpamiętywał to ciągle. Szybko przydusił tą myśl, wmawiając sobie, że to nigdy nie miało miejsca.
- Nie mam teraz na to ochoty, - powiedział House zrzędliwie.
Siedzieli tak, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Wilson zerwał się ze sofy i zapłacił chłopakowi który dostarczył chińszczyznę, biorąc wdzięcznie od niego jedzenie. Zamknął drzwi i wrócił do House’a, który nadal rozdrażniony, oślepiająco zmieniał kanały.
- Mogę wyjść, jeśli nie chcesz mnie w pobliżu, House, - powiedział Wilson czując lekkie ukłucie w żołądku gdy to mówił. Myśl zostawiania go samego po tym co się stało – onkolog potrząsnął głową – po tym co się wcześniej nie stało, sprawiła, że zaczął się denerwować. - Chcesz, żebym został?
House nie odpowiedział.
Wilson wziął to za ‘tak’.
end.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kuki dnia Śro 14:29, 24 Wrz 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:15, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Aaa! Proooszę, popraw dialogi. W języku polskim dialogi zapisuje się od pauz dialogowych, zwanych potocznie myślnikami - to takie coś, o: "-". Ogólnie nie jest źle. Kilka razy jakby się czas narracji zaplątał, ale nie ma linku do oryginału i nie jestem w stanie powiedzieć, czy to wina Autora.
Poruszony temat ciekawy, kilka ładnych zdań. Czekałam, by przy rozmowie o Stacy Wilson po raz kolejny uświadomił House'a, że nie wszyscy odchodzą (gówno prawda). Nie jest złe, jak na debiut. Ale BŁAGAM, doprowadź dialogi do porządku.
Kat.
P.S. To nie ten temat, ale z jakiej sesji zdjęciowej są avatary w Twoim podpisie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Pon 19:17, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:33, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
strasznie smutne dla mnie. Jego ból pokazywał co robi i do czego jest zdolny aby zdobyć pomoc . Zachowanie Wilsona stantartowo te same. pomaga bo myśli,że House poczuje się lepiej i nie będzie cierpiał po tym wypadku i stracie dziewczyny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuki
Ratownik Medyczny
Dołączył: 02 Wrz 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:33, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Kat - dzięki za opinię i rady... dialogi już poprawione ^^ Narracji też się przyjrzę, jutro - teraz to już czasu nie mam. Dzięki jeszcze raz. A sesja zdjęciowa... Sama chciałabym wiedzieć xD Avki są by eriss.
motylek - się starałam fika dobrego wybrać :3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 6:10, 23 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ilu z was potrzebuje tych kijków, ponieważ wasza dziewczyna kazała usunąć twoje udo, podczas gdy spaliście sobie smacznie?
Biedny House... ale niech nie wyżywa się na Wilsonie...
niektórzy pouczali swoje dzieci, które wpatrywały się wielkimi oczami w źródło fali głośnych przekleństw.
Nigdy w życiu nie bierzcie przykładu z tego niegrzecznego pana, pamiętajcie. Za takie słowa pójdziecie do piekła!
Ojej. House płacze. Smutno
nie był w stanie zatrzymać swojej ręki którą położył na włosach House’a.
Taaak
Wilson wziął to za ‘tak’.
I bardzo dobrze.
Pięknie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuki
Ratownik Medyczny
Dołączył: 02 Wrz 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:08, 23 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ilu z was potrzebuje tych kijków, ponieważ wasza dziewczyna kazała usunąć twoje udo, podczas gdy spaliście sobie smacznie?
Biedny House... ale niech nie wyżywa się na Wilsonie... |
Hałs często się na nim wyżywał. I do czego teraz doszło? Ma za swoje. A tak, to święta prawda, Biedny Wilsonek go próbuje pocieszyć i co ma? Hm.
Cytat: | niektórzy pouczali swoje dzieci, które wpatrywały się wielkimi oczami w źródło fali głośnych przekleństw.
Nigdy w życiu nie bierzcie przykładu z tego niegrzecznego pana, pamiętajcie. Za takie słowa pójdziecie do piekła! |
...I diabełki będą smażyć wasze prawe uda!
Cytat: | Ojej. House płacze. Smutno |
Czego w tym fiku nie ma... Nawet płaczący Hałs! ^^ Ale racja, smutno jest to ujęte. I miss her!
Cytat: | nie był w stanie zatrzymać swojej ręki którą położył na włosach House’a.
Taaak |
Mrrau, toż to mój ulubiony moment!:3
Cytat: | Wilson wziął to za ‘tak’.
I bardzo dobrze. |
No ba! Kto wie, co tam się potem działo? ^^
Cytat: | Pięknie |
Niesamowicie olbrzymie 'dzięki'! *rumieni się*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:21, 23 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | biedny Wilsonek go próbuje pocieszyć i co ma? |
Ma możliwość zobaczenia jego łez...
But I love Wilson more than her!
Cytat: | ...I diabełki będą smażyć wasze prawe uda!
|
Brrr...
I będziecie chodzić o lasce, jak ten pan! Widzicie? On teraz płacze, bo nie chce laski!
Cytat: | Mrrau, toż to mój ulubiony moment!:3 |
Mój także! Ręka Wilsona na włosach House'a...
Cytat: | No ba! Kto wie, co tam się potem działo? ^^ |
Myślę, że każdy prawdziwy hilson wie!
Powtórzę raz jeszcze - brawo, Kuki!
Pozdrawiam, any.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 18:53, 23 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Fajne fajne fajne xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marengo
Pediatra
Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:12, 23 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Potrzebujesz troski, - stanowczo rzekł Wilson. | - Potrzebujesz troski - rzekł stanowczo Wilson. - Specjalnej troski.
Cytat: | - Ta wygląda na mocną, - powiedział Wilson, po czym dość niezgrabnie rzucił laskę w ramach eksperymentu na ziemię. - Zobacz. | Potem skoczył trzy razy na wspomnianą laskę, a następnie podniósł ją i walnął z całej siły o ścianę. - O, tak powinien wyglądać prawidłowo przeprowadzony test. Wilson się nie postarał xD.
Cytat: | Głowa House’a opadła z powrotem do jego dłoni. | Czyżby przypadek dekapitacji? xD A myślałam, że to taki miły ficzek...
Miniaturka całkiem sympatyczna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:53, 23 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Noo, od razu lepiej wygląda i przyjemniej się czyta. Ładnie, teraz jest ładnie. Zgrabnie przetłumaczone, naprawdę.
Przyczepię się jeszcze do dialogów.
Cytat: | Możemy więc obejrzeć film, - zaproponował |
Przed pauzami nie stawiamy przecinków. Jeżeli po pauzie znajdują się słowa związane z czynnościami wydobywania z siebie dźwięku (powiedział, zaproponował, mruknął, westchnął itp.) nie stawiamy również przed pauzą kropki. W każdym innym przypadku kropka jest na miejscu, na przykład tu:
Cytat: | House, - Wilson zaczerpnął |
powinna być miast tego przecinka.
Tyle. Ale wciąż mówię, że ładnie przetłumaczone.
Gratuluję,
Kat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuki
Ratownik Medyczny
Dołączył: 02 Wrz 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:41, 24 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Powtórzę raz jeszcze - brawo, Kuki! |
*kłania się* A ja jeszcze raz podziękuję. Thanks
Cytat: | Fajne fajne fajne xD |
Dzięki dzięki dzięki! *rumieniec* ^^
Cytat: | Głowa House’a opadła z powrotem do jego dłoni.
Czyżby przypadek dekapitacji? xD A myślałam, że to taki miły ficzek... |
8DD
Cytat: | Miniaturka całkiem sympatyczna Wink |
Dziękuję! : *
Cytat: | Przyczepię się jeszcze do dialogów. |
Wszystko poprawione :3
Cytat: |
Ładnie, teraz jest ładnie. Zgrabnie przetłumaczone, naprawdę. |
Jej, miło mi, naprawdę... I to jak! Merci! :>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:06, 24 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Wszystko poprawione :3 |
A nie wszystko. Bo przecinki wciąż przed pauzy dialogowe się pchają w całym fiku:
Cytat: | Ta wygląda na mocną, - powiedział |
zaczynając od pierwszego zdania
Cytat: | - Mogę wyjść, jeśli nie chcesz mnie w pobliżu, House, - powiedział |
na ostatnim dialogowym kończąc. Ale to tylko kwestie techniczne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasinka
Endokrynolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a kto to wie? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:08, 06 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Nieźle, gratuluję debiutu. Rzeczywiście, gdzieniegdzie, jak napisała Kat, coś się dziwnego stało z narracją i dialogami, ale ostatecznie może być. Nawet bardzo może być.
Wręcz bardzo bardzo zwłaszcza jeśli to Twoje początki
Gratulejszyn
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gora
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:34, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Ja się przyczepię jednej rzeczy:
Głos nie może brzmieć "drobnie". Człowiek może wydawać się drobny, ale nie głos!
Pozdrawiam
g
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|