|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:49, 06 Lis 2008 Temat postu: Kaprys [2/2] |
|
|
Kategoria: love
Tak, to kolejna miniaturka, którą tym razem dokończę. Dedykacja dla mojej ulubionej homo, Richie.
_____________________________
House czuł delikatne, wilgotne pocałunki na swojej skórze. Czuł się dziwnie, bo po raz pierwszy pocałunków nie składała żadna z jego dotychczasowych kobiet - robił to facet.
Nie byle jaki facet - jego najlepszy przyjaciel. Ale czy najlepsi przyjaciele robią takie... rzeczy? House zaczynał mieć wątpliwości, jednakowoż - z każdą sekundą, a raczej pocałunkiem Wilsona, przestawało mu zależeć.
Zamknął oczy, czując, że Wilson zaczyna szarpać się z jego guzikami od koszuli i niezbyt sprawnie manewruje przy klamrze jego paska. Pewnie wcześniej był przyzwyczajony do podnoszenia spódnicy.
- House, nie zasypiaj. - mruknął Wilson, perwersyjnie wydłużając sobie chwilę rozpięcia spodni House'a. - Mówiłeś, że jesteś tak przejęty, że nie skupisz się na niczym innym.
- Zastanawiam się, kiedy ty zaczniesz się rozbierać. - House podniósł głowę z poduszki, patrząc uważnie na Wilsona. - Jak na razie wyglądasz, jakbyś przygotowywał się do biopsji, a nie do zrobienia dobrze najlepszemu kumplowi.
Cóż, House miał rację - pozbawiony przed chwilą koszuli i z rozpiętymi spodniami, bez butów (a nawet skarpetek!) wyglądał trochę śmiesznie przy Wilsonie, który jedynie pozbył się marynarki, podkasał rękawy i przerzucił krawat przez ramię.
- Czy to ważne? - warknął zniecierpliwiony.
House podniósł się na łokciach, zsunął nogi na ziemię i, pomimo błagalnego wzroku Wilsona, zapiął spodnie. Przetarł oczy i sięgnął po vicodin.
- Będzie dobrze. - powiedział, nie patrząc nawet w stronę Wilsona. - Będzie dobrze, jeśli sobie pójdziesz.
House usłyszał teatralne westchnięcie, zaraz potem ciche szuranie butów, aż w końcu trzask frontowych drzwi. Wziął głęboki wdech, zamknął oczy i opadł z jękiem na materac.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marau Apricot dnia Wto 0:04, 27 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:39, 07 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
świetny początek a dalej takie szybkie zwątpienie Wilsona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:45, 07 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
A bo to House taki wybredny jest. Wszystko mu przeszkadza I żeby od razu biednego Wilsona wybywać, a tak im dobrze szło
Fakt, początek niezły. Byle tak dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:52, 16 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Marau - kiedy Ty sobie wstawiłaś tego avka, co?
no, skoro jestem Twoją ulubioną homo, to pewnie znasz mnie na tyle dobrze, że wiesz, że opóźnienie w skomentowaniu wynika z nawału pracy (i tylko trochę z niedbalstwa), a poza tym wiesz, że Cię kocham
robił to facet.
nie mam pojęcia czemu, ale to stwierdzenie rozśmiesza mnie do łez
z każdą sekundą, a raczej pocałunkiem Wilsona, przestawało mu zależeć.
gapię się na usta Wilsona na mojej tapetce i stwierdzam, że na sam ich widok przestaje mi zależeć...
*rozpływa się*
Pewnie wcześniej był przyzwyczajony do podnoszenia spódnicy
cóż za seksizm... jakby kobiety nie chodziły w spodniach...
a może House myśli, że wcześniej Wilson podrywał Szkotów?
- House, nie zasypiaj.
oj, chyba Wilson będzie musiał dokładniej poznać House'a... Jak on mógł pomylić "zasypianie" z "błogim rozmarzeniem"?
Jak na razie wyglądasz, jakbyś przygotowywał się do biopsji, a nie do zrobienia dobrze najlepszemu kumplowi.
gdzie twój rozmantyzm, House?! Jimmy po prostu chce zostawić coś dla ciebie
(a nawet skarpetek!)
ten Twój skarpetkowy fetysz...
- Będzie dobrze.
uuu... czyżby House dodawał Wilsonowi otuchy?
- Będzie dobrze, jeśli sobie pójdziesz.
nie on po prostu chciał potrzymać go za rękę, tuż przed zepchnięciem w przepaść
poor Wilson
Wziął głęboki wdech, zamknął oczy i opadł z jękiem na materac.
taaa, ja JUŻ wiem lenistwo House'a urosło do tego stopnia, że po prostu potrzebował kogoś, kto by go rozebrał przed snem...
aż się boję myśleć, co może czuć Jimmy...
(powinien następnym razem zjawić się u House'a w stroju adamowym - wtedy House nie miałby na co narzekać chociaż pewnie coś by wymyślił... )
ah, Marau... (i jeszcze jeden buziak: za dedykację )
mam nadzieję, że z kolejną częścią czekałaś tylko na mój komentarz i że wkrótce pojawi się dalszy ciąg
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:41, 16 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Marau - kiedy Ty sobie wstawiłaś tego avka, co? |
Wczoraj po południu - w ramach przeglądania LJ. Ta scena mnie urzekła, ze względu na Wilsona, który jest taki... kochany. (i tu nasuwa się pytanie - kiedy Wilson nie jest kochany? )
Cytat: | ten Twój skarpetkowy fetysz... |
Zawsze i wszędzie!
Przysięgam, że następna część pojawi się w momencie, gdy zdam chemię na zadowalającą ocenę... być może to już niedługo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:09, 16 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
też uważam, że Wilson słodko wypadł w tej scenie (chociaż powinien dać sobie spokój ze swataniem i sam uderzyć do House'a )
ale znalazłoby się kilka scen, gdzie Wilson zdecydowanie kochany nie był Na szczęście to już przeszłość
To ja 3mam mocno kciuki za Twoje zaliczenie chemii, a jakby co, to naślemy Trittera na nauczycielkę/nauczyciela i będzie po kłopocie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:01, 27 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Nadal dla mojej ukochanej homo.
- Byłeś pijany? - zapytał House swoje odbicie, gdy przemył twarz zimną wodą. Gdy odbicie miało podobną minę jak on, zrezygnował z konwersacji. Skierował się do kuchni, patrząc krytycznie na pozostałości po wczorajszej kolacji, przedwczorajszej i jeszcze wcześniejszej. 'Żyjemy od wieczora do wieczora' zażartował kiedyś Wilson. Wilson. Co tego człowieka podkusiło?
- House, ty przystojniaku. - zaśmiał się smutno lekarz, otwierając piekarnik w poszukiwaniu czystych talerzy. Kiedy w kłębowisku brudno-czystych naczyń znalazł ostatnią niepoplamioną miskę, spojrzał krytycznie na stół z papierowymi pojemnikami. Sajgonki na zimno plus kawa to coś, co od razu człowieka potrafi postawić na nogi.
Wilson. Nazwisko przyjaciela pałętało się po głowie lekarza, dając mu coraz więcej do myślenia. Od niechcenia podniósł lekko t-shirt i dotknął miejsca, gdzie całował go onkolog. Poczuł pod palcami przyjemne ciepło i fala odprężenia rozlała się po jego ciele. To było przyjemne.
Największą wadą (zaletą?) House'a było to, że w swojej asertywności był niesamowicie egoistyczny. Jeżeli coś sprawiało mu przyjemność, to czemu sobie tego odmówił?
W imię ideologii bycia nieszczęśliwym?
Obudziło się w nim to samo, co zazwyczaj - strach. Strach przed odrzuceniem, przed samotnością, do której przywykł, a która nadal sprawiała mu ogromny ból. Jednakowoż przywykł również i do bólu, a więc okazjonalnie mógł sobie pozwolić na chwilę niepewności i strachu.
Wilson. Najlepszy przyjaciel, oddany krytyk, jego zdrowy rozsądek. Czemu nie skorzystał z okazji, skoro tak dobra istota chciała przed nim otworzyć serce i oddać mu się, choćby na jedną noc? Czemu nie skorzystał z tak fantastycznej okazji i przekreślił wszystko, wytykając swojemu chodzącemu ideałowi minimalne wady i usterki?
- Och House, ty kapryśna istoto.
koniec.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marau Apricot dnia Wto 0:03, 27 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:43, 27 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
'Żyjemy od wieczora do wieczora' [/b]- maksyma House'a,
świetna.
zakończenie takie zabawne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:56, 28 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
ukochana homo dziękuje (mimoo wszystko)
'Żyjemy od wieczora do wieczora' zażartował kiedyś Wilson.
Wilson może tak sobie żartować, ale MY naprawdę żyjemy oczekiwaniem na ich wieczory (no chyba że wpadną na pomysł zabawić się w pracy )
Wilson. Co tego człowieka podkusiło?
kto mógłby się oprzeć House'owi??? Na pewno nie House'o-seksualny Jimmy
- House, ty przystojniaku. - zaśmiał się smutno lekarz
skromność nie nigdy nie była mocną stroną House'a
otwierając piekarnik w poszukiwaniu czystych talerzy.
może sama powinnam zacząć szukać w tym miejscu? ale czystych kubków
Od niechcenia podniósł lekko t-shirt i dotknął miejsca, gdzie całował go onkolog. Poczuł pod palcami przyjemne ciepło i fala odprężenia rozlała się po jego ciele. To było przyjemne.
House, ty głupi palancie, dzwoń po Wilsona!!!
Jeżeli coś sprawiało mu przyjemność, to czemu sobie tego odmówił?
no właśnie, czemu? czyżby naprawdę przeszkadzało mu to, że Wilson nie wyskoczył od razu z ciuchów?
W imię ideologii bycia nieszczęśliwym?
ahhh... ta ideologia House'a
*kocha wszystkie fiki, w których Wilsonowi udaje się zmienić ideologię House'a*
Strach przed odrzuceniem, przed samotnością, do której przywykł, a która nadal sprawiała mu ogromny ból.
jak na geniusza, House potrafi zachowywać się jak idiota Przecież każdy wie, że Wilson by go nie zostawił Nie wyrzuca się szczęśliwego losu na loterię, choćby wyglądał jak psu z gardła
Czemu nie skorzystał z okazji, skoro tak dobra istota chciała przed nim otworzyć serce i oddać mu się, choćby na jedną noc?
może dlatego, że Wilson nie chciał mu się oddać, tylko zagarnąć House'a dla siebie??
Czemu nie skorzystał z tak fantastycznej okazji i przekreślił wszystko, wytykając swojemu chodzącemu ideałowi minimalne wady i usterki?
no właśnie, CZEMU??????
- Och House, ty kapryśna istoto.
już raczej: "ty kapryśny idioto"
koniec.
*foszy się*
(mam nadzieję, że dieta okaże się skuteczna )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gora
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:55, 11 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Naprawdę niezłe ;D
Wilson przesłodki. A House... świetny. Szczególnie jego opis/(przemyślenia?) w drugiej połowie. I to, że zdecydował się tego nie spieprzyć.
Bardzo mi się podobało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Domcia2605
Pacjent
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:28, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
cudny fik ;d
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|