|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Muniashek
Endokrynolog
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd <- Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:24, 25 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Kurczę, całkiem to niezłe
I ciągnięcie zapałek...
Hector kulejący jednak przebił wszystko^^
Czekam na ten ostatni rozdział, chociaż już się boję pomysłów House'a...
*z niepokojem drepta w kółko przy temacie i czeka na otwarcie wrót do zakończena*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:24, 25 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Chcecie, to macie The last part my dear ladys Jak zwykle, podziękowania składam Richie117
Miłego czytania, życzę i polecam się na przyszłość
Późnym wieczorem House wytoczył się z baru i zdecydował, że pora wracać do domu.
Wcale nie miał zamiaru pić w samotności, ale w momencie, kiedy postawił Hectora na podłodze i pchnął go w kierunku drzwi prowadzących do biura Wilsona, zwyczajnie stracił pewność siebie. Wyszedł ze szpitala i poszedł do domu, lecz, gdy przypomniał sobie, iż teraz jest to również dom Wilsona, opuścił mieszkanie i udał się do baru zanim Wilson mógłby wrócić i go znaleźć.
Postawił wszystko na jedną kartę i prawdopodobieństwo, że Wilson się wymiga, twierdząc, iż Hector nie jest ożywionym przedmiotem - albo po prostu będąc tym rozbawionym, lub nie biorąc tego poważnie - House miał uczucie, jakby pięść zaciskała mu się głęboko w piersi. Nie chodziło o trud, jaki sobie zadał (pożyczenie Hectora nie należało do łatwych i mógł tylko mieć nadzieję, że mama nie sprawdza zbyt często tyłu swej szuflady z garderobą) - w przeszłości wpakowywał się w znacznie większe kłopoty przez psikusy bez znaczenia i żartobliwe śledztwa. Poza tym miał powód. Ale House prędzej poderżnąłby sobie gardło, niż przyznał się, jak bardzo przejmowało go to, co następowało potem.
Liczył na to, że Wilson powinien spać już w łóżku, albo przynajmniej w nim leżeć, więc mógłby udawać bardziej pijanego, niż jest i zataczając, zwalić się obok, odkładając tym samym do jutra poważną rozmowę. Przez ten czas miał nadzieję nabrać odwagi, albo, co miało większe znaczenie, swoją rozwiniętą bardziej niż to konieczne umiejętność mydlenia oczu.
Kiedy wrócił, w mieszkaniu było ciemno. Nie chcąc budzić Wilsona, gdyby ten spał, wszedł nie włączywszy świateł.
House o mało nie dostał ataku serca, gdy mały, futrzany, ożywiony przedmiot zeskoczył z pobliskiej półki na książki, przeleciał w powietrzu i wylądował mu na ramieniu.
- Cholera! Steve! - z ulgą rozpoznał Steve'a McQeena. Nadal zaskoczony, podniósł dłoń, by pogłaskać szczura. - Co robisz poza klatką? Wilson cię wypuścił?
Wilson i Steve koegzystowali ze sobą dostatecznie szczęśliwie w mieszkaniu House'a, ale normalnie Wilson nie pomyślałby o wypuszczeniu Steve'a podczas jego nieobecności. Prywatnie House myślał o Wilsonie, jako nie bardzo dającym sobie radę ze zwierzętami i nadzwyczajna żywotność Hectora była wynikiem czułej i troskliwej opieki Bonnie.
Spojrzał w kierunku klatki Steve'a i skamieniał. Na szczycie spoczywało małe pudełeczko.
Prze sekundę House myślał, że pierścionek w ogóle, ale to w ogóle się nie spodobał i Wilson po prostu go oddaje. Ale to nie było to samo pudełko, kolor był inny. Zbliżył się ostrożnie do klatki i je podniósł. Otworzył.
W środku znajdował się inny masywny, złoty pierścień, nieco mniejszy, ale jeszcze więcej poobijany i znacznie bardziej zmatowiały, niż ten, który podarował Wilsonowi. House wpatrywał się w niego zdumiony, nie bardzo rozumiejąc.
Steve McQeen drgnął na jego ramieniu. House podniósł wzrok i ujrzał Wilsona opierającego się o kuchenne drzwi. W przyćmionym świetle mógł zobaczyć tylko, iż Wilson jest nadal w swym roboczym ubraniu, chociaż rękawy miał podwinięte i zdjął już krawat.
- To ślubna obrączka mojego dziadka - powiedział cicho - ojca mojej matki.
- Twój dziadek, który - "zginął w Belsen". House nie był w stanie dokończyć zdania. Wilson skinął głową.
W takim razie, nie była to tylko stara rodzinna pamiątka, był to najcenniejszy przedmiot, jaki ta rodzina posiadała. House wiedział, że dziadek Wilsona podarował obrączkę swej żonie tuż przed tym, jak został wysłany do obozu. Potem została przekazana matce Wilsona, która przechowywała ją bezpiecznie przez te wszystkie lata. I House zrozumiał, że Wilson tego właśnie popołudnia udał się po nią do Trenton i że nie zabrałby cennej rzeczy tak po prostu. Wilson wytłumaczyłby swojej matce, po co mu obrączka. House poczuł, jak w głowie robi mu się mętlik.
Wilson bez trudu rozpoznał jego tok myślenia. - O wszystkim jej powiedziałem - Uśmiechnął się ze skruchą. - Z początku była w lekkim szoku.
- Wilson - House oniemiał.
Wilson zbliżył się do niego i House ujrzał, że nosi jego pierścionek. Onkolog zauważył jego wzrok i uśmiechnął się. - Przepraszam, chyba nie powinienem go zakładać. Chciałem zobaczyć jak leży.
House podniósł pierścionek z klatki Steve'a McQeena i wsunął go na swój palec. - Jak ulał - wychrypiał głosem ciężkim od emocji.
Wilson sięgnął ku niemu i szczur zeskoczył zwinnie z ramienia House'a na ciemną podłogę. Potem onkolog przysunął się, aby pocałować diagnostę, obejmując go mocno ramionami. House poczuł, jak ulatują z niego wszystkie obawy i lęki. Poczuł również ścisk w swoim kroczu, gdy Wilson przywarł do niego całym swym ciałem. To właśnie ku temu dążył - ku przyszłości z człowiekiem, który rozumie go bardziej, niż ktokolwiek inny na tym świecie i którego on również rozumie, o ile ktokolwiek mógł. Który przypadkiem posiadał również najbardziej rozkoszny i sprężysty tyłek, jaki House kiedykolwiek widział, a jego usta mogły dać niesamowitą rozkosz.
Wszystko, co musiał jeszcze zrobić, to wytłumaczyć mamie, gdzie się podział pierścionek jej ojca.
FIN
Mam nadzieję, że fajnie się czytało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Muniashek
Endokrynolog
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd <- Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:40, 25 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Czytało się świetnie. No, w końcu...
W tej chwili brak weny nie pozwala mi na jakiekolwiek wypisanie się, ale to jest świetne^^
Na miejscu matki Wilsona byłabym w ogromnym szoku z początku
Widocznie myślała o czymś takim. I dobrze^^
Steve Super Lubię tego szczurka
Raz jeszcze napiszę, że niezłe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eletariel
Elf łotrzyk
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:42, 25 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
mraaaaauuuuuto, co tygryski i smoczki lubią najbardziej^^ Uwielbiam treść tego fika, jego urok i wogóle wszystko. Najbardziej uwiodła mnie końcówka*rozpływa się*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foxglove
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:36, 25 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Przeuroczość ^^ Zakończenie jest idealnie houseowe Nie podarowałby sobie, gdyby nie wspomniał o tyłku XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marengo
Pediatra
Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:00, 26 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Podobało mi się, taki milutki, optymistyczny ficzek.
Chociaż uważam, że House niepotrzebnie komplikował sobie życie . Przecież jedno krótkie pytanie "Wilsooon, miłości mego życia, wyjdziesz za mnieee?" nie jest chyba aż tak trudno z siebie wydusić xD.
A, i ostatnie zdanie mnie rozbroiło xD.
Pozdrawiam,
mari
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|