|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:21, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Wiedziałam! Teraz mi będziesz tę "Modę na sukces" do końca życia wypominać. Wiem, rozumiem, jestem be no ale żeby tak od razu trupem kłaść?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:26, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Chwila, chwila. To Ty przez przynajmniej pięć części mi ją wypominałaś I nigdy Ci tego nie zapomnę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:36, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
To co mam niby zrobić, paść przed tobą na kolana? *po krótkim namyśle* ok To TERAZ mi wybaczysz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foxglove
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:42, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
To może ja też razem z Lady będę błagać o wybaczenie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:13, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
emo!fluff w sam raz na przyjemny wieczór przy pasjonującej lekturze "Prawa człowieka i ich ochrona. Podręcznik dla studentów prawa i administracji.". XD Muszę powiedzieć, że czekałam na tę część. I nie rozczarowała mnie! House dzwoniący do Cuddy po to, by poinformować, że do nikogo nie będzie dzwonił i nie chce, by do niego dzwoniono, jest cudowny. zaintrygowana, składająca wszystko do kupy Cuddy i zestresowany, rozbity Wilson takoż. Gordona nadal kocham, Chase'a mam ochotę przytulić, a Cam uściskać za rozmowę w stołówce.
Cytat: | - James..
- Hm?
- Ja z nim spałam. |
BUAHAHAHA! XDDD
(Brzmi to prawie jak fragment dialogu, który kiedyś wymyśliłam ze znajomą. Zaczynał się jakoś od "Dude, I screwed an angel.". XD)
Liczyłam wprawdzie na to, że Wilson czymś się zakrztusi (i zejdzie XD dżołk), bo sympathetic!Wilson nie jest nawet w połowie tak fajny, ale cóż. You can't always get what you want. XD
Kat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:33, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Lady M., Fox, przecież Wy wiecie, że Was kocham
Kat napisał: | emo!fluff w sam raz na przyjemny wieczór przy pasjonującej lekturze "Prawa człowieka i ich ochrona. Podręcznik dla studentów prawa i administracji." |
Komentarz w sam raz na przyjemny wieczór przy pasjonującej lekturze "Biologii Villego".
Kat napisał: | Muszę powiedzieć, że czekałam na tę część. I nie rozczarowała mnie! |
Bardzo się cieszę Pewnie dlatego, że była pisana jeszcze w (jakże zamierzchłych!) czasach, gdy poświęcałam fikom sporo czasu
Kat napisał: | Gordona nadal kocham, Chase'a mam ochotę przytulić, a Cam uściskać za rozmowę w stołówce |
Gordona zmilczę, Chase'a nie rozumiem... i z przytuleniem Cam też mnie zaskoczyłaś
Kat napisał: | Zaczynał się jakoś od "Dude, I screwed an angel.". |
Och. A co było dalej?
Kat napisał: | Liczyłam wprawdzie na to, że Wilson czymś się zakrztusi |
Gdybym tylko o tym pomyślała...
Ogólnie - dzięki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:26, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
any napisał: | Komentarz w sam raz na przyjemny wieczór przy pasjonującej lekturze "Biologii Villego"." |
O. Widzę, że i Panna się studenci, tak?
any napisał: | Pewnie dlatego, że była pisana jeszcze w (jakże zamierzchłych!) czasach, gdy poświęcałam fikom sporo czasu |
Mhm, skąd ja to znam...? *pytanie retoryczne*
any napisał: | Gordona zmilczę, Chase'a nie rozumiem... i z przytuleniem Cam też mnie zaskoczyłaś |
Gordona nie da się nie kochać (wkurza Wilsona i za to wybaczę mu nawet te niemiłe komentarze w kierunku Chase'a ^^). A z przytulaniem Cam sama się zaskoczyłam. Ale cóż. Najwyraźniej i ona potrafi zrobić dla mnie coś miłego (czyt. dobić Wilsona XDDD).
any napisał: | Och. A co było dalej? |
Jakaś pełna empatii mówka Sama o tym, że on brata rozumie, jego tęsknotę za Anną, ale to - niestety *chlip* - było one-night stand. Po czym Dean brutalnie uświadamia Sammy'emu, ze bynajmniej nie chodziło mu o upadłą anielicę, a o anioła płci prawie męskiej z pełnymi prawami członkowskimi.
any napisał: | Gdybym tylko o tym pomyślała... |
To mielibyśmy przedwczesny zgon bohatera, ludzie by Cię zjedli, a zakład pogrzebowy zarobił.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:03, 16 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Kat napisał: | O. Widzę, że i Panna się studenci, tak? |
Nie, jeszcze nie - jak na razie, trwają intensywne przygotowania
Kat napisał: | Gordona nie da się nie kochać |
Uważaj, bo wprowadzisz tą teorią takie zamieszanie, jakie wprowadził Darwin...
Kat napisał: | o anioła płci prawie męskiej z pełnymi prawami członkowskimi |
płci prawie męskiej, mówisz...?
Kat napisał: | To mielibyśmy przedwczesny zgon bohatera, ludzie by Cię zjedli, a zakład pogrzebowy zarobił |
I Ty byś się ucieszyła, nieprawdaż?
a.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:57, 16 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
any napisał: | płci prawie męskiej, mówisz...? |
Bo przecież anioły płci nie mają... Cas jest prawie męski, bo na potrzeby komunikowania się z Winchesterami "pożyczył" sobie męskie ciało. xD
any napisał: | I Ty byś się ucieszyła, nieprawdaż? |
Aww! Cudownie, że o mnie pamiętasz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:37, 23 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Ciekawa jestem, czy w ogóle pamiętacie, o co chodzi w tym fiku... Przyznam, że sama miałam z tym pewne problemy
Enjoy!
XVI
Wilson wielokrotnie powtarzał rodzinom swoich umierających pacjentów, że życie mimo wszystko toczy się dalej. Choćby najdroższa osoba odchodziła i wydawałoby się, że cały świat traci sens, to jednak po nocy zawsze następuje poranek, przychodzą kolejne dni, które z czasem przyzwyczajają do bólu. Teraz na własnej skórze mógł się przekonać, że istotnie, tak było.
Jego własny świat wywrócił się do góry nogami dokładnie dwa miesiące temu, w momencie, gdy usłyszał od Alisson Cameron, że spędziła ona noc z House’em.
Początkowo nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielkie wrażenie wywarła na nim ta wiadomość. Oczywiście, był mocno zaskoczony, ale trudno było się temu dziwić. Nie podejrzewałby przyjaciela o taki ruch, szczególnie po tym, czego dowiedział się od niego kilka tygodni wcześniej.
Na refleksje czas przyszedł później. W czasie kolejnego wieczoru spędzonego samotnie z butelką mocnego alkoholu, nawiedziła go myśl, że chyba od zawsze podświadomie pragnął, żeby House był sam. Po głębszej analizie mógł stwierdzić, że owszem, tak było. Wrogo odnosił się do nielicznych partnerek diagnosty, cieniem sympatii darzył tylko Stacy. Przeciwko kobietom zamawianym na jednonocną rozrywkę nic nie miał – wiedział, że one przychodzą i odchodzą, a House zawsze zostaje sam – z wolnym miejscem na kanapie i zapasem piwa w lodówce. W czasie nielicznych okresów w życiu tego urodzonego samotnika, kiedy odwieczne miejsce Wilsona było zajęte przez osobniczkę płci przeciwnej, sam onkolog czuł się dziwnie nieswojo. Kiedy zaś ono się zwalniało, mężczyzna nieświadomie pozwalał sobie na oddech ulgi. Gdzieś w głębi duszy chciał mieć przyjaciela tylko dla siebie. Wcześniej nie zastanawiał się, dlaczego tak było. Dopiero teraz, gdy skanował swoje życie w poszukiwaniu czegoś odbiegającego od normy, zrozumiał, że posiadanie House’a na wyłączność od zawsze było jego priorytetem.
Nie miał pojęcia, dlaczego.
Kiedy po raz pierwszy przyszło mu do głowy, że może miało to jakieś podłoże uczuciowe, schował tę myśl głęboko, w najbardziej zakurzonym kącie swojego umysłu, z mocnym postanowieniem, by nigdy, przenigdy do niej nie wracać. Jednak siłą rzeczy wrócić musiał – a zawdzięczał to Chris. Któregoś popołudnia dziewczyna ze smutkiem oznajmiła mu, że się wyprowadza.
- Żyjemy obok siebie, ale nie ze sobą. Lepiej będzie, jeżeli damy sobie z tym spokój.
Nie pomogły prośby, przekonywania, że wszystko ma jeszcze szansę się ułożyć (zresztą, sam nie do końca w to wierzył). Chris nie zmieniła postanowienia.
- Jesteś naprawdę świetnym facetem, Jimmy. Ale wydaje mi się, że w twoim sercu jest już ktoś inny, nawet jeśli sam nie zdajesz sobie z tego sprawy. Powodzenia.
Został sam w pogrążonym w półmroku mieszkaniu. W pierwszej chwili po usłyszeniu tych słów, pomyślał o diagnoście. Jednak po raz kolejny odrzucił to nie do końca sformułowane podejrzenie.
Po raz pierwszy w życiu czuł się naprawdę zagubiony. Wiedział, że ma problem, ale za żadne skarby świata nie potrafił zdać sobie sprawy z tego, czego on dotyczy. Wszystko to sprawiało, że chodził ciągle zamyślony i milczący. Nie zauważał badawczych spojrzeń Cuddy i Foremana. Od czasu do czasu do swojego świata wpuszczał jedynie Cameron. Nie umiał sprecyzować, dlaczego, ale czuł dziwną więź łączącą go z tą dziewczyną o wyjątkowo smutnych od kilku tygodni oczach.
- Moje życie to jedno wielkie równanie – powiedział kiedyś. – Niestety, za dużo w nim niewiadomych, a zbyt mało zwykłych liczb. U ciebie przynajmniej te tajemnicze litery zostały już rozszyfrowane.
- Tak… I układają się w pewne wredne, pięcioliterowe nazwisko – uzupełniła.
- Kto by pomyślał, że na starość zacznę używać matematycznych metafor – na twarzy mężczyzny pojawił się nikły uśmiech.
W ciągu ostatnich tygodni kąciki jego ust bardzo rzadko się unosiły, co wywoływało zdziwienie pacjentów i personelu. Przecież doktor Wilson zawsze był chodzącym uśmiechem, w każdej sytuacji potrafił powiedzieć coś pokrzepiającego, jakoś podnieść na duchu. A teraz… wyraz jego oczu sam prosił o pocieszenie, o ukojenie jego bólu… Co więcej, wydawało się, że nikt nie jest w stanie tego uczynić. Onkolog najwidoczniej pragnął czegoś, czego nie mógł dostać.
Kiedy wreszcie odrzucił wszystkie możliwe przyczyny swojego złego samopoczucia, postanowił dogłębnie przeanalizować kwestię House’a. Podchodził do tego z pewnym lękiem, być może bał się, że odkryje coś, czego istnieniu do tej pory stanowczo zaprzeczał. Ale w końcu trzeba było się za to wziąć. Pewnego listopadowego wieczoru, gdy cała drużyna lekarzy z oddziału diagnostycznego wyniosła się już ze szpitala, mężczyzna usiadł na krześle w pokoju konferencyjnym. Wpatrując się w białą, czystą tablicę, wrócił wspomnieniami do dnia, w którym poznał swojego najlepszego przyjaciela.
Po zamienieniu z nim pierwszych kilku zdań, Wilson wiedział już, że trafił na człowieka nietuzinkowego. Słyszał, jak House odnosi się do innych kolegów po fachu obecnych na ich pierwszej i ostatniej wspólnej konferencji medycznej, i czuł się w pewien sposób wyróżniony. Był chyba jedyną osobą, która nie została wyśmiana ani wykpiona przez tego młodego lekarza. House niedawno przekroczył trzydziestkę, ale wystarczyło na niego spojrzeć, by dostrzec, że posiada większe doświadczenie niż wszyscy tamtejsi doktorzy starej daty. Pewny siebie, niejednokrotnie arogancki, ale równocześnie tajemniczy człowiek o wyjątkowo intensywnie niebieskich oczach – tak właśnie określił go Wilson w czasie ich pierwszej rozmowy przy stoliku w jakiejś knajpie. Sam był wtedy świeżo po studiach, zastanawiał się nad wyborem specjalizacji – nic więc dziwnego, że czuł się obco wśród znanych i szanowanych przedstawicieli medycyny krajowej. Dorzućmy jeszcze otrzymany drugiego dnia od rozpoczęcia zjazdu pozew rozwodowy, a będziemy mieć pełen obraz zagubionego, lekko zdezorientowanego i podłamanego psychicznie młodego mężczyzny.
Ale wtedy zjawił się on. Wtargnięcie House’a w życie kogokolwiek nie mogło nie pozostawić po sobie trwałych skutków. Tak też było w przypadku Wilsona. Zanim zdążył zastanowić się, co robi, opowiedział starszemu koledze prawie kompletną historię swojego życia, nie pomijając rozpoczynającego się właśnie rozwodu. Diagnosta wysłuchał tego dość długiego potoku słów, po czym kazał Jamesowi uregulować rachunek za piwo.
I tak rozpoczęła się ich przyjaźń.
Pokręcił głową z zastanowieniem.
Gdybym wtedy nie zapłacił, na pewno by mnie tu nie było. Każdy pojechałby w swoją stronę.
W ciągu następnych kilku lat widywali się często, choć mieszkali na dwóch przeciwnych krańcach stanu. Każdy z nich zajęty był czymś innym – House zmienianiem z zawrotną szybkością kolejnych miejsc pracy, a Wilson kończeniem specjalizacji z onkologii klinicznej. Mimo to nie zapomnieli o sobie. Cotygodniowe odwiedziny, objadanie się chińszczyzną i oglądanie telewizji na stałe zagościły w grafikach dwojga mężczyzn.
Los chciał, że pewnego dnia diagnosta dostał propozycję pracy w Princeton Plainsboro Teaching Hospital – znanym szpitalu uniwersyteckim. Tworzony był tam wtedy również odrębny oddział onkologiczny i administratorka poszukiwała kogoś na stanowisko ordynatora. Po odbyciu dwóch rozmów - jednej z House’em i drugiej z samym kandydatem – bez słowa sprzeciwu zatrudniła Wilsona.
Od tego momentu przyjaźń lekarzy systematycznie się pogłębiała. Łączyły ich przypadki medyczne, afery szpitalne… Czas spędzany razem uległ zwielokrotnieniu. Wspólne wieczory nie należały już do rzadkości. Cały szpital wiedział, że choćby się waliło i paliło, tego specyficznego związku nic nie będzie w stanie zniszczyć.
Kiedy minęła już pierwsza fascynacja, Wilson zaczął nieco inaczej postrzegać przyjaciela. Ujrzał w nim sporo wad – dla przykładu, House’owa pewność siebie czasem zbytnio przypominała pogardę dla wszystkiego, co żyje, a chęć kontrolowania życia onkologa stawała się niekiedy bardzo irytująca. Mimo to mężczyźnie nie przyszło nawet do głowy, by coś pomiędzy nimi zmieniać. Miał przyjaciela i tylko to się liczyło.
Poznał wiele twarzy House’a. widział go zgrywającego się, rzucającego obelgami poprzetykanymi żartami – ale to mogli dostrzec wszyscy. Natomiast tylko Wilson miał okazję oglądać nieco bardziej ludzkie oblicza diagnosty: widział House’a niebojącego się ryzykować życiem pacjenta po to, by życie to ocalić; wściekłego – złorzeczącego wszystkim; szczerze uśmiechniętego – kiedy oznajmiał, że „Stacy wreszcie się wprowadziła”, a potem, kilka lat później - podczas pierwszych spędzonych we dwójkę z onkologiem Świąt Bożego Narodzenia; rozżalonego – gdy po zawale mógł tylko zaciskać zęby, żeby nie pokazać światu, że doktor Gregory-nic-mi-nie-jest-House odczuwa niewyobrażalny ból; rozmyślającego nad tajemnicą życia, zarówno doczesnego jak i późniejszego (istnienie tego drugiego odrzucił bardzo szybko); cierpiącego – rzadko, bo rzadko, ale miał okazję ujrzeć, jak oczy przyjaciela ciemnieją, a sam diagnosta odwraca się tyłem do wszystkich pragnących mu pomóc i wreszcie House’a smutnego, siedzącego w milczeniu, niereagującego na żadne zaczepki.
Znał go na tyle dobrze, żeby móc kłócić się do upadłego ze wszystkimi twierdzącymi, iż ten człowiek nie ma serca. Serce było na swoim miejscu, jego właściciel potrafił po prostu opanować do perfekcji sztukę introwersji. I to zwodziło ludzi.
Westchnął cicho. Mimo wykonania tej analizy nie doszukał się wyjaśnienia tego, co czuł do House’a…
Może byś wreszcie zastanowił się wprost, czy traktujesz go tylko jak przyjaciela, czy może jak kogoś ważniejszego? – szepnął w jego głowie jakiś zniecierpliwiony głosik. Zrezygnowany raz jeszcze powrócił myślami do tych kilkunastu lat spędzonych u boku House’a.
Po kwadransie wnioski, do których doszedł, były już nieco bardziej konstruktywne. Niestety, obawiał się, że to wszystko idzie w zdecydowanie złym kierunku.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Any dnia Sob 12:36, 24 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:50, 23 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
twe części trzeba czytać z hustką do nosa, są smutne i pokazujesz jak to Wilson staje się nieszczęśliwy i odrzucający miłość.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:55, 23 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Wiesz, jak ja je czytam po raz setny sama dla siebie, to owszem, płaczę - ale ze śmiechu
Niemniej jednak dzięki za uznanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:01, 23 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Ja wiem o co chodzi! Ridge chciał herbatę z cukrem, a Brooke zrobiła mu bez, potem przyleciało UFO, wyszedł z niego agent Mulder i zaczął zadawać głupie pytania, a na końcu jakby z znikąd pojawił się George Bush i stwierdził, że nie miał zamiaru głosować na Obamę, a tak w ogóle to on musi wracać do Białego Domu bo zostawił tam trampki.
Dobra, zapomnijcie, co tu napisałam. To przez to ciśnienie A tak generalnie to chyba zły serial był
Cytat: | Jego własny świat wywrócił się do góry nogami dokładnie dwa miesiące temu, w momencie, gdy usłyszał od Alisson Cameron, że spędziła ona noc z House’em. |
A jednak się przejął! Brawa dla Cameron za nietrzymanie gęby na kłudkę
Cytat: | Początkowo nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielkie wrażenie wywarła na nim ta wiadomość. |
To teraz niech Cameron zełga, że jest z Housem w ciąży, wytrzeszcz oczu murowany
Cytat: | W czasie kolejnego wieczoru spędzonego samotnie z butelką mocnego alkoholu, nawiedziła go myśl, że chyba od zawsze podświadomie pragnął, żeby House był sam. |
I tu dochodzimy, mili moi do prostej konkluzji: alkohol niekiedy wzmacnia pracę szarych komórek
Cytat: | Dopiero teraz, gdy skanował swoje życie w poszukiwaniu czegoś odbiegającego od normy, zrozumiał, że posiadanie House’a na wyłączność od zawsze było jego priorytetem. |
Zawodnik wychodzi na prostą, dośrodkowuje i... Gooool!
Cytat: | Nie miał pojęcia, dlaczego. |
Eee, spalony.
Cytat: | Kiedy po raz pierwszy przyszło mu do głowy, że może miało to jakieś podłoże uczuciowe, schował tę myśl głęboko, w najbardziej zakurzonym kącie swojego umysłu, z mocnym postanowieniem, by nigdy, przenigdy do niej nie wracać. |
Dobra, wołajcie Cameron, niech mu zełga o tym dziecku
Cytat: | - Jesteś naprawdę świetnym facetem, Jimmy. Ale wydaje mi się, że w twoim sercu jest już ktoś inny, nawet jeśli sam nie zdajesz sobie z tego sprawy. Powodzenia. |
Kobieto, nawet nie wiesz, jak ja cię kocham! Stawiam ci kolejkę na koszt Wilsona. Niech ma głupi osioł za swoje!
Cytat: | Po raz pierwszy w życiu czuł się naprawdę zagubiony. Wiedział, że ma problem, ale za żadne skarby świata nie potrafił zdać sobie sprawy z tego, czego on dotyczy. |
Ja się już nie będę rozwodzić nad twoją wielką "inteligencją" i "błyskotliwością", Jimmy.
Cytat: | Od czasu do czasu do swojego świata wpuszczał jedynie Cameron. Nie umiał sprecyzować, dlaczego, ale czuł dziwną więź łączącą go z tą dziewczyną o wyjątkowo smutnych od kilku tygodni oczach. |
Stary, to się nazywa "syndrom odrzucenia". Powinniście oboje z Cam założyć "Grupę wzajemnego wsparcia dla nieszczęśliwie zakochanych i jeszcze do tego dochodzących oferm życiowych"
Cytat: | - Kto by pomyślał, że na starość zacznę używać matematycznych metafor – na twarzy mężczyzny pojawił się nikły uśmiech. |
To chyba zbyt wiele serialu Numbers
Cytat: | Onkolog najwidoczniej pragnął czegoś, czego nie mógł dostać.
|
I sam jest temu winien.
Cytat: | Dorzućmy jeszcze otrzymany drugiego dnia od rozpoczęcia zjazdu pozew rozwodowy, a będziemy mieć pełen obraz zagubionego, lekko zdezorientowanego i podłamanego psychicznie młodego mężczyzny. |
A jak powszechnie nam wiadomo, Greg House lubuje się w takich przypadkach
Cytat: | Diagnosta wysłuchał tego dość długiego potoku słów, po czym kazał Jamesowi uregulować rachunek za piwo. |
Istny House! Najpierw cię wysłucha, a potem i tak to na ciebie spada konieczność uregulowania rachunku
Cytat: | Po kwadransie wnioski, do których doszedł, były już nieco bardziej konstruktywne. Niestety, obawiał się, że to wszystko idzie w zdecydowanie złym kierunku. |
Ehhh, Jimmy, czy ja już kiedyś wspominałam, że jesteś głupszy niż ustawa przewiduje?
Dobra, streszczam się. any, ty się lepiej pośpiesz z tym "formowaniem wniosków", bo biedny Jimmy prędzej wyzionie ducha niż dojdzie do jakichkolwiek konkluzji na temat swojego uczucia do House'a
Generalnie rozdział genialny, jak zwykle zresztą. Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:11, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Lady, przecież wiesz, że gdyby to ode mnie zależało,fik wisiałby tu już wrzucony w całości na wieczną pamiętkę... Ale gdzie tam. Czasu, błagam, czasu, ja już wysiadam przy tych wszystkich terminach biologicznych... Wysiadam, oczywiście, z miłości do nich
Dziś nawet nie mam siły się na Ciebie gniewać za wspomnienie "Mody na sukces" - może to dlatego, że wspomniałaś też Obamę
Dlatego najnormalniej w świecie podziękuję Ci, że wpadłaś i przeczytałaś
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:23, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
'kej. Łzawo. Albo nie. Wzruszająco. Yyy... Wielokropki wprowadzają taaaką atmosferę! ^^
Więc tak. O dziwo DALEJ lubię Twoją Cameron, głównie ze względu na gadanie o miłości do House'a. Chris nie lubię za szybką wyprowadzkę i wyjątkową przenikliwość, Foreman i Cuddy, którzy przypatrują się Wilsonowi są cudni, a sam Wilson żyje na przemian w zaprzeczeniu i świecie marzeń. I jest git.
Rozważania Jimmy'ego dobrze napisane. Wywołują wielki uśmiech na twarzy (czy jak pisze się "" to wciąż wyskakuje ta durna emotka?). Tekst odcinka?
Cytat: | Nie miał pojęcia, dlaczego. |
Oddzielone z obydwu stron enterami. Perełka.
I są błędy. Gdzieś tam w dialogu pogubiłaś kropki i duże litery i dużą literę na początku zdania o tu:
Cytat: | House’a. widział go |
A tak to miło. Taki smutniaszczy fluff.
Kat. (Na Zadupiu.)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:40, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
O, Kat, witaj
Dzięki Tobie przypomniałam sobie, iż miałam jeszcze przed wrzuceniem tej częsci przeprosić za wszystkie literówki - udało mi się przepisać ją w dość błyskawicznym tempie, dlatego istnienie pewnej ilości błędów jest całkiem możliwe.
Naprawdę nadal lubisz Cam? Jestem pod wrażeniem ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:49, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Dobra dobra, przyjmuję przeprosiny za literówki, ale popraw, jak znajdziesz czas. I nie martw się, nic się nie stało. xD
any napisał: | Naprawdę nadal lubisz Cam? Jestem pod wrażeniem ^^ |
Dziwne, nie? Też jestem pod wrażeniem. I zaczynam się zastanawiać, czy aby na pewno ja to... no. JA. Bo może w czasie pseudo kuligu nadleciał statek kosmiczny Asgardu, na który przetransportował mnie Thor, szary "zielony ludzik", który jest dowódca floty i jest słodki. ^^
...
Bo wiesz. JA nie lubię Cam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:59, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
I'll do it, I promise.
To, że TY nie lubisz Cam miałam ddość głęboko zakodowane w swojej podświadomości - to się po prostu da wywnioskować z typów ludzi, których TY lubisz
Więc może faktycznie Ty to nie TY?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:08, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
No może, może... Z drugiej strony, ja lubię akcje typu "Wilson whumping", a Cam się w Twoim fiku dużo i nieświadomie znęca nad Jimmy'm. Więc może nie tyle lubię Cam, a moja miłość do torturowania miłych facetów rozciągnęła się na blondynę.
Może to jednak JA...?
A tak w ogóle, zapraszam do siebie, bo udało mi się pokonać trudności w postaci braku jakiegokolwiek komputera i wrzuciłam nową część! xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:13, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cam znęca się nad Wilsonem?!
Jeśli tak, to na pewno Ty to TY.
Pędzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:19, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
A nie znęca? Przecież znęca. Jedno zdanie i cała masa pytań, odkrywania ukrytych prawd, niedomówień... Znęcanie się jak nic!
Autoreklama to straszna rzecz. xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:30, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Więc, ku Twojej radości, informuję, że jeszcze jedna taka poważna rozmowa pomiędzy tą dwójką będzie miała miejsce
Eee tam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:59, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
...
Aha.
...
...
...
TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK!!! xDDDDDD
*dziki taniec radości*
*crazy fangirl mode on*
Nie powinnam, wiesz... No po prostu nie wypadam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foxglove
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:05, 26 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Any, dziecko drogie! Ile Ty jeszcze masz zamiar mnie trzymać w niepewności? Kojarzenie Wilsona jest piękne, ale idzie mu to jak krew z nosa
We want moar! I żeby się ten onkologiczny ciołek wreszcie zorientował co czuje, bo jak tak dalej pójdzie, to my się tu wszyscy zestarzejemy, czekając na konkstruktywne wnioski
Ale tak na poważnie, to szalenie mi się podobała ta część. Była taka przemyśleniowa i GENIALNIE napisana. Zazdroszczę talentu do tworzenia takich dobrych opisów As always, czekam na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:14, 26 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Jeśli chcesz poznać ciąg dalszy, a nawet zakończenie, przed wszystkimi, to zapraszam do mnie - cały fik już półtora miesiąca spoczywa w moim notatniku
*przeczytała "onkologiczny ciołek" i padła*
Bardzo się cieszę, że się podobało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|