|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:48, 07 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
zua natura Gordona, jaka zua natura! Przecież on jest cudowny i go kocham, nie odzieraj mnie z moich złudzeń, any!
...
I wciąż liczę, ze Chris pokaże jednak, że ma kręgosłup i własny mózg.
...
Może ona odstawi Giselle, Fordon Edwarda i jednak będzie czyjś happy end?
any napisał: | Jaki znów happy end? I jaka scena miłosna? Nie wyprzedzajcie biegu zdarzeń ^^ Rozczarowania bywają okrutne... |
Skarbie, jakie rozczarowanie, skoro ja nie mam oczekiwań żadnych.
...
Znaczy mam, ale Ci nie powiem. Bo jak powiem, że happy end będzie OK, to go nie będzie, jak powiem, że nie OK to wtedy kicha i happily ever ever after.
...
So.
any napisał: | Ojej. Czemu mam dziwne przeczucie, że to nie będzie lekki, wesoły fik z happy endem? |
...
Nie wiem? XD A może to dlatego, że u mnie w fikach wieczna Arkadia i wszyscy się miłują i coś odświeżająco przeciwnego by się przydało?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:39, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Kat napisał: | Znaczy mam, ale Ci nie powiem. Bo jak powiem, że happy end będzie OK, to go nie będzie, jak powiem, że nie OK to wtedy kicha i happily ever ever after. |
Rany, moja droga, jak Ty mnie świetnie znasz
IX
To właśnie nazywało się miłością od pierwszego wejrzenia.
Kochała go od momentu, gdy trzy lata temu dowiedziała się, że to właśnie doktor Gregory House będzie jej nowym szefem. Nie znała go jeszcze, ale wystarczyło jedno spojrzenie, by zrozumieć. Zakochała się na amen.
Kiedy więc usłyszała to pytanie, przez chwilę zastanawiała się, czy przypadkiem nie śni. ON proponował jej randkę. Czy to możliwe?
- Jutro wieczorem? Prawdopodobnie to samo, co dziś – odpowiedziała, starając się ukryć podekscytowanie. – Będę wypełniać twoje papiery. Przybywa ich z każdą minutą.
- A gdybym cię na kilka godzin odciągnął od tej przyjemności? Słyszałem, że w Silk Road mają niezłe martini z lodem. Ciekawe tylko, czy chodzi o martini, czy o lód…
- Możemy się przekonać – uznała na pozór obojętnie. Nie sądziła, że umie być tak zdawkowa.
- Wpadnę po ciebie koło siódmej, pasuje?
- W porządku.
Kiedy House wyczłapał z sali konferencyjnej, dziewczyna przez chwilę siedziała bez ruchu, nie posiadając się z radości. Teraz, kiedy straciła już najmniejszą nadzieję, on zaprosił ją na drinka. Może jednak marzenia się spełniają?
Wiedziała, że nie da rady skupić się na pracy, i tak wyrobiła już swoją dzienną normę. Postanowiła wrócić do domu i zrobić gruntowny przegląd ubrań. Jutro musi wypaść wyjątkowo.
Wyglądała naprawdę ładnie.
Tak przynajmniej uważał House, obserwując Cameron z okna samochodu, kiedy zmierzała w jego kierunku. Kremowa sukienka, buty na wysokim obcasie, rozpuszczone włosy i promienny uśmiech na twarzy. W skali od jednego do dziesięciu dostała mocne dziewięć.
- Jednak jesteś – zauważyła nie bez zdumienia, gdy otwierał jej drzwi do auta.
- Nigdy nie zmieniam zdania – odpowiedział krótko.
Sam czuł się nieco dziwnie w uprasowanej koszuli i pantoflach. Ostatnio był tak wystrojony na ślubie…
Nie. Nie waż się o nim myśleć – nakazał sobie stanowczo.
Kiedy zaparkował przed lokalem i Cameron wysiadła już z samochodu, otworzył tylne drzwi i wyjął leżącą do tej pory na siedzeniu czerwoną różę.
- Wiem, że to plagiat, ale wtedy była biała – mruknął, podając kwiat dziewczynie. – I przy okazji, dziś nie podobają mi się twoje kolczyki.
Z radością powąchała różę.
- Chyba tylko dlatego, że żadnych nie założyłam – powiedziała. – Dziękuję.
Silk Road okazało się być niewielkim lokalem z dość rozbudowanym zestawem drinków i (o dziwo!) potraw. Ze stojącej w kącie szafy grającej wydobywały się ciche bluesowe dźwięki. Mahoniowe stoliki i wygodne, choć ascetyczne, krzesła dodawały knajpce uroku. Zresztą, Cameron czułaby się świetnie nawet w jakimś podrzędnym pubie, miała przy sobie House’a, czego mogła chcieć więcej?
To był zupełnie inny wieczór niż ten sprzed dwóch i pół roku. Panowała wtedy dość sztywna atmosfera, każdy starał się za wszelką cenę podtrzymać rozmowę. Teraz nie było to konieczne. Wprost prześcigali się w żartach, najpierw dotyczących kelnerów i pary zakochanych siedzących przy sąsiednim stoliku, a potem nawet kształtu kostek sera feta znajdujących się w sałatce Cameron. Nieco później rozmowa zeszła na gusta filmowe, muzyczne i literackie. Okazało się, że oboje darzą dużą sympatią muzykę zespołu Queen (mimo że ich wykonawca był pedałem – jak zauważył House), a książkę „Stowarzyszenie umarłych poetów” mogliby czytać bez przerwy.
Dziewczyna patrzyła na niebieskookiego mężczyznę i czuła, że z każdą mijającą sekundą kocha go coraz bardziej. Może dlatego, że odkryła jego drugą osobowość – bo nigdy by się nie spodziewała, że ten burkliwy lekarz może z taką mocą chwalić nauczanie profesora Keatinga i wyzywać od najgorszych ojca Neila Perry’ego. A może dlatego, że nieważne, jakby się zachowywał, dla niej od zawsze był ucieleśnieniem marzeń.
House ze zdziwieniem zauważył, że wieczór całkiem mu się podoba. Nieważne, co było tego przyczyną (czy to, że poznał zupełnie inną Cameron, czy może coś zupełnie innego, na przykład faza księżyca), istotne było to, że śmiał się bez cienia goryczy po raz pierwszy od kilku długich tygodni. Wiedział, że Cameron też jest zadowolona, wystarczyło spojrzeć na jej uśmiech.
Kiedy spojrzał przelotnie na zegarek, dostrzegł, że dochodzi dwudziesta druga.
- Zbieramy się? – na pół spytał, na pół stwierdził.
Pokiwała głową i sięgnęła po torebkę. Nie miała odwagi spytać, czy taki wieczór kiedyś się powtórzy.
House uregulował rachunek, zostawił na stoliku dziesięć centów napiwku, mrugając szelmowsko do towarzyszki i otworzył przed nią drzwi od lokalu. Wyszli na pogrążoną w ciemności ulicę, zaśmiewając się z miny kelnera, liczącego na wysoki łup.
- Było w porządku – uznał, gdy wsiadali do auta.
Cameron nie odpowiedziała, choć osobiście uważała, że „w porządku” to o wiele za mało powiedziane. To były najpiękniejsze trzy godziny w jej życiu.
Odwiózł ją pod dom. Wysiadła z samochodu i położyła dłoń na drzwiach od wozu.
- Dzięki za miły wieczór – powiedziała.
- Jeszcze wcześnie – stwierdził obojętnie House.
Zrozumiała aluzję i zarumieniła się.
- A może wpadłbyś do mnie? – zaproponowała niepewnie. Czegoś takiego się nie spodziewała. – Też mam niezłe martini z lodem.
- Prawidłowy tok rozumowania – pochwalił diagnosta i zgasił silnik. – I tak zaczynam już cierpieć na starczą bezsenność.
Nie zastanawiał się nad tym, co robi. Przez myśl przemknęło mu, że Wilson prawdopodobnie znajduje się teraz w identycznej sytuacji: puste mieszkanie, kobieta u boku… Poczuł nagły przypływ zazdrości.
Dość. Żadnego Wilsona – postanowił po raz kolejny. Przyjaciel był daleko, a sam House miał przed sobą perspektywę całkiem nieźle spędzonej nocy. Na rozmyślania przyjdzie czas później.
Pocałował Cameron jeszcze zanim weszli do mieszkania.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Any dnia Sob 9:31, 13 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:44, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ahhh, Any, uwielbiam. Kocham.
Po prostu potrzebowałam takiej części, potrzebowałam, bo jestem w podobnym nastroju, przybita, czegoś mi brakuje. Dlatego całkiem nieźle wczułam się w House'a.
Doskonale opisałaś jego emocje, czytało się to naprawę świetnie, wszystko było realistyczne. Twoje opisy są yum!
I na tym kończy się komentarz, bo nic bardziej konstruktywnego z siebie nie wyrzucę.
Gratuluję.
I czekam na więcej,
pozdrawaim
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:46, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki, vic
Ja też ostatnio cierpię na jesienno-zimowe przybicie, cóż, może to minie z nastaniem wiosny...
Trzymaj się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:49, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Prosz bardzo
U mnie może przynajmniej się zmniejszy, bo wiosna wcale nie działa na mnie pozytywnie. Wręcz przeciwnie, mam ochotę wrzeszczeć na dźwięk śpiewających ptaszków XD
Ty też się 3maj
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:04, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
anyway napisał: |
Ja też ostatnio cierpię na jesienno-zimowe przybicie, cóż, może to minie z nastaniem wiosny... |
ojjjj... to może lepiej przeciągaj tego fika aż do wiosny, co??? Bo aż się boję jak to zakończysz, będąc takim nastroju...
PS. buahahahaha... który to już Hilsonowy fik, w którym Cam zostaje "wykorzystana"?...
PPS. Nawet już nie obiecuję, że nadrobię komenty do poprzednich części... ale może mi się uda
Buziaki, any
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:21, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Nieee any, nie! Dobra, sama tego chciałaś, idę się wieszać XD Ty zdajesz sobie sprawę, że to jednak jest "Dynastia" Niedługo będziesz pisać na początku: "w poprzednim odcinku.."
I błagam, zostaw tą Cameron w spokoju, albo chcesz, żeby nagle do mieszkania wpadł wściekły Wilson z zamiarem jej zamordowania
Cytat: | - Możemy się przekonać – uznała na pozór obojętnie. Nie sądziła, że umie być tak zdawkowa. |
Odpowiedź jeszcze bardziej zdawkowa: No jaaasne, ziom
Cytat: | Teraz, kiedy straciła już najmniejszą nadzieję, on zaprosił ją na drinka. Może jednak marzenia się spełniają? |
Marzenia ściętej głowy
Cytat: | Kremowa sukienka, buty na wysokim obcasie, rozpuszczone włosy i promienny uśmiech na twarzy. W skali od jednego do dziesięciu dostała mocne dziewięć. |
Ha, widzicie, gdyby przyszła w garniaku i krawacie Wilsona, dostałaby 11
Cytat: | Sam czuł się nieco dziwnie w uprasowanej koszuli i pantoflach. |
Gdyby to był Wilson, mógłby być nago
Cytat: | I przy okazji, dziś nie podobają mi się twoje kolczyki.
Z radością powąchała różę.
- Chyba tylko dlatego, że żadnych nie założyłam – powiedziała. – Dziękuję. |
O matko, ona jest tak "olśniewająca", że wszyscy przy niej ślepną
Cytat: | A może dlatego, że nieważne, jakby się zachowywał, dla niej od zawsze był ucieleśnieniem marzeń. |
Jak miło wiedzieć
Cytat: | House ze zdziwieniem zauważył, że wieczór całkiem mu się podoba. Nieważne, co było tego przyczyną (czy to, że poznał zupełnie inną Cameron, czy może coś zupełnie innego, na przykład faza księżyca) |
Ewidentnie faza księżyca, pewnie Cameron zaraz zamieni się w wilkołaka
Cytat: | Pokiwała głową i sięgnęła po torebkę. Nie miała odwagi spytać, czy taki wieczór kiedyś się powtórzy.
|
Błagam House, tylko nie mów TAK!
Cytat: | - Było w porządku –uznał, gdy wsiadali do auta.
Cameron nie odpowiedziała, choć osobiście uważała, że „w porządku” to o wiele za mało powiedziane. To były najpiękniejsze trzy godziny w jej życiu. |
No proszę, początek znajomości, a już rozbieżność w zdaniach, to nie wróży dobrze związkowi
Cytat: | - A może wpadłbyś do mnie? – zaproponowała niepewnie. Czegoś takiego się nie spodziewała. – Też mam niezłe martini z lodem. |
Wstrząśnięte, nie zmieszane
Cytat: | - Prawidłowy tok rozumowania – pochwalił diagnosta i zgasił silnik. – I tak zaczynam już cierpieć na starczą bezsenność. |
Na bezsenność najlepsza herbatka z miodkiem
Cytat: | Dość. Żadnego Wilsona – postanowił po raz kolejny. Przyjaciel był daleko, a sam House miał przed sobą perspektywę całkiem nieźle spędzonej nocy. Na rozmyślania przyjdzie czas później. |
Tak, o wiele za późno. Pamiętajcie dzieci, myślenia nie zostawia się na później
Cytat: | Pocałował Cameron jeszcze zanim weszli do mieszkania. |
Wiiiilsooon! Gdzie jesteś, kiedy cię potrzeba
Jak zwykle rozdział super, więc pisz dalej, bardzo proszę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Foxglove
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:25, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
No nie. Ja ciągle mówię, że Chase go udusi. Oj, będzie się działo...
Any, żeby tak w ten wir nieszczęść niewinną Cameron ciągnąć? No wiesz, nie masz serca ;]
Nie wiem czemu, ale szalenie podobała mi się ta część. Opis spędzonego wieczoru i ogół atmosfery podziałał na mnie niemal kojąco (trzeci dzień cierpię na żołądek z niewiadomych przyczyn). A po przeczytaniu jakoś tak lżej mi się zrobiło
I nie mogłaś się powstrzymać ze "Stowarzyszeniem", prawda?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:32, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
widać ,że potrafii czasami być inny taki sympatyczny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pino
Stażysta
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nibylandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:51, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Biedna Cameron. Znowu została 'kobietą na zastępstwo'... xD
House, kiedy chce potrafi jednak być czarujący. Nie spodziewałam się tego po nim
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:08, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Richie napisał: | to może lepiej przeciągaj tego fika aż do wiosny, co??? |
Wiesz, to bardzo możliwe, z racji mojego odcięcia od komputera
Richie napisał: | Nawet już nie obiecuję, że nadrobię komenty do poprzednich części... |
Spoko
L.M. napisał: | Dobra, sama tego chciałaś, idę się wieszać XD |
Ale nie powiesiłaś się, nie..? To była tylko perfidna groźba?
L.M. napisał: | chcesz, żeby nagle do mieszkania wpadł wściekły Wilson z zamiarem jej zamordowania |
Taaak To mój niecny plan
L.M. napisał: | Ha, widzicie, gdyby przyszła w garniaku i krawacie Wilsona, dostałaby 11 |
A gdyby BYŁA Wilsonem dostałaby stówę!
L.M. napisał: | Gdyby to był Wilson, mógłby być nago |
Pewnie, nie martwiłby się jakąś koszulą
L.M. napisał: | ona jest tak "olśniewająca", że wszyscy przy niej ślepną |
Ja tam ją lubię
Bo mowa o Cam, nie o róży, prawda?
L.M. napisał: | pewnie Cameron zaraz zamieni się w wilkołaka |
I rzuci się na House'a
L.M. napisał: | No proszę, początek znajomości, a już rozbieżność w zdaniach, to nie wróży dobrze związkowi |
Nie chcę nic mówić, ale zdania House'a i Wilsona różnią się prawie zawsze - to też raczej dobrze im nie wróży
L.M. napisał: | Wstrząśnięte, nie zmieszane |
Boooond
L.M. napisał: | Na bezsenność najlepsza herbatka z miodkiem |
Cóż, House woli szybki numerek z pracownicą - jej przynajmniej nie będzie musiał płacić.
Fox napisał: | Any, żeby tak w ten wir nieszczęść niewinną Cameron ciągnąć? No wiesz, nie masz serca ;] |
Potem może być jeszcze gorzej Wiem, ja serca nie mam, oj nie...
Fox napisał: | trzeci dzień cierpię na żołądek z niewiadomych przyczyn |
Ja od tygodnia cierpię na brak komputera...
Fox napisał: | I nie mogłaś się powstrzymać ze "Stowarzyszeniem", prawda? |
No pewnie, że nie! Skoro była okazja....
motylek napisał: | widać ,że potrafii czasami być inny taki sympatyczny |
No pewnie, że potrafi! I za to go kochamy
Pino napisał: | Znowu została 'kobietą na zastępstwo'... xD |
Lekarstwo na zły dzień
Pino napisał: | Nie spodziewałam się tego po nim |
Kiedy mu zależy, to się stara... I mean, teraz zależało mu nie na samej osobie, a na mile spędzonym wieczorze...
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Any dnia Sob 9:20, 13 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:30, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja Cię znam bardzobardzo dobrze, anyś. XD
Cytat: | To właśnie nazywało się miłością od pierwszego wejrzenia. |
To i to, co nastąpiło po tym. Idealnie oddaje Cam. Kupuję tę Cam, która nawet House'a nie zna, a już pała miłością do grobowej deski. I stwierdzam - znowu - że ta kobieta mnie przeraża.
Cytat: | - A gdybym cię na kilka godzin odciągnął od tej przyjemności? Słyszałem, że w Silk Road mają niezłe martini z lodem. Ciekawe tylko, czy chodzi o martini, czy o lód…
- Możemy się przekonać – uznała na pozór obojętnie. Nie sądziła, że umie być tak zdawkowa. |
Martini z lodem... Prawie jak lostowa wódka z tonikiem. XD Notabene, boski tekst na podryw, muszę zapamiętać. XD
Cytat: | Może jednak marzenia się spełniają? |
A krowy latają, profesor B. jest kobietą (podobno jest, nie wierzę), a Wilson... Nie, cofnij, TAM się nie błąkamy.
Cytat: | W skali od jednego do dziesięciu dostała mocne dziewięć. |
House jest mniej wybredny ode mnie. Przez dwa tygodnie w Lloret, na plaży pełnej potencjalnych bogów seksu, udało mi się wypatrzeć JEDNĄ dziewiątkę, a Greg od razu Cam tyle daje. Pff!
Cytat: | Sam czuł się nieco dziwnie w uprasowanej koszuli i pantoflach. |
Wybacz, kochanie, ale te "pantofle" wysłały mnie pod biurko. Nie można by tego jakoś... inaczej nazwać? Ładnie proszę? XDDDDDDD
Cytat: | I przy okazji, dziś nie podobają mi się twoje kolczyki.
Z radością powąchała różę.
- Chyba tylko dlatego, że żadnych nie założyłam – powiedziała. – Dziękuję. |
Squee! House i Spostrzegawczość 200, jak mawia profesor S. XD
Cytat: | a książkę „Stowarzyszenie umarłych poetów” mogliby czytać bez przerwy. |
A czy oni wiedzą, że na początku był film "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" w którym grał znany nam wszystkim aktor (i nie chodzi mi o Williamsa ani Hawka XD), a dopiero później książka? Bo książka to na podstawie scenariusza została napisana? Hę? Wiedzą? XD
Cytat: | Przez myśl przemknęło mu, że Wilson prawdopodobnie znajduje się teraz w identycznej sytuacji: puste mieszkanie, kobieta u boku… Poczuł nagły przypływ zazdrości.
Dość. Żadnego Wilsona – postanowił po raz kolejny. Przyjaciel był daleko, a sam House miał przed sobą perspektywę całkiem nieźle spędzonej nocy. |
Yes, yes, YES!!! O ile zwykle Hameronu nie lubię, to tutaj go uwielbiam, bo oznacza to, że Wilson będzie stawiał czoło interesującym plotkom/informacjom poufnym w następnej części. I JaJa chce już dowiedzieć się, jaka będzie jego reakcja. Na pewno niezapomniana. XDDD House, który stara się być szczęśliwy BEZ Wilsona na obrazku, to będzie dla Jimmy'ego cios. XD
Tak na marginesie:
Cytat: | ojca Neil’a Perry’ego |
Błąd. "Neila" bez apostrofu.
Cytat: | Było w porządku –uznał, gdy wsiadali do auta. |
Brak spacji przez "uznał".
No. Dobre, any. Bardzo ładne. Wprawdzie brakuje mi wyraźnego przejścia między akapitem o zapraszaniu na randkę, a randką, jest OK. Czekam na minę Wilsona. (Jak ja kocham faceta torturować. W takich chwilach uaktywnia się mój wewnętrzny Goa'uld. XD)
Katuś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:30, 13 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Kat napisał: | Ja Cię znam bardzobardzo dobrze, anyś. XD |
To nie jest groźba... prawda?
Kat napisał: | I stwierdzam - znowu - że ta kobieta mnie przeraża |
Srsly? Ja ją lubię, naprawdę. Nie wiem, jak to o mnie świadczy, ale od początku serialu moja sympatia do Cam utrzymuje się na dość wysokim poziomie.
Kat napisał: | Notabene, boski tekst na podryw, muszę zapamiętać. |
A martni wolisz wstrząśnięte czy mieszane?
Kat napisał: | A krowy latają, profesor B. jest kobietą (podobno jest, nie wierzę), a Wilson... |
... ma MACICĘ!
Kat napisał: | Przez dwa tygodnie w Lloret, na plaży pełnej potencjalnych bogów seksu, udało mi się wypatrzeć JEDNĄ dziewiątkę, a Greg od razu Cam tyle daje. |
Widzisz. Ale Ty nie jesteś (chyba..., w końcu w sieci jesteśmy anonimowi) czterdziestoparoletnim, zakochanym w swoim najlepszym przyjacielu facetem, który za wszelką cenę szuka zapomnienia.
Kat napisał: | Nie można by tego jakoś... inaczej nazwać? |
Gdybyś Ty wiedziała, ile myślałam nad tym słowem! I nie wymyśliłam... ewentualnie w grę wchodziły jeszcze półbuty, ale to brzmi chyba jeszcze gorzej...
Kat napisał: | House i Spostrzegawczość 200, jak mawia profesor S. XD |
Ty i ci Twoi profesorowie....
Może i wiedzą, ale na pewno zgadzają się ze mną, iż książka była lepsza od filmu! Tak mi się wydaje przynajmniej.....
Kat napisał: | oznacza to, że Wilson będzie stawiał czoło interesującym plotkom/informacjom poufnym w następnej części |
Czy ja wiem.... Na pewno nie w następnej części
Kat napisał: | House, który stara się być szczęśliwy BEZ Wilsona na obrazku, to będzie dla Jimmy'ego cios. XD |
Skąd wiesz, czy House faktycznie nie stanie się szczęśliwy? Może wyląduje z Cam na ślubnym kobiercu.... ^^
Błędy poprawione
Kat napisał: | Jak ja kocham faceta torturować. W takich chwilach uaktywnia się mój wewnętrzny Goa'uld. |
Ja chyba wolę torturować House'a... tak mi się wydaje...
Chociaż zapewniam, że Jimmy później też trochę pocierpi.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:13, 13 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
anyway napisał: | To nie jest groźba... prawda? |
Skądże, mon amie.
any napisał: | Srsly? Ja ją lubię, naprawdę. Nie wiem, jak to o mnie świadczy, ale od początku serialu moja sympatia do Cam utrzymuje się na dość wysokim poziomie. |
Mnie wkurzała aż do czwartego sezonu, teraz ją lubię. XD
any napisał: | A martni wolisz wstrząśnięte czy mieszane? |
Wolę koktajl mleczny. XD
any napisał: | ... ma MACICĘ! |
... Nie lubię Cię.
any napisał: | Widzisz. Ale Ty nie jesteś (chyba..., w końcu w sieci jesteśmy anonimowi) czterdziestoparoletnim, zakochanym w swoim najlepszym przyjacielu facetem, który za wszelką cenę szuka zapomnienia. |
Ale nawet bycie takim kimś nie jest powodem do wyskakiwania z "dziewiątkami" przy każdej okazji, nawet, jeśli jest łatwa.
any napisał: | Gdybyś Ty wiedziała, ile myślałam nad tym słowem! I nie wymyśliłam... ewentualnie w grę wchodziły jeszcze półbuty, ale to brzmi chyba jeszcze gorzej... |
Wierz mi, nie brzmi gorzej. Półbuty lepsze od pantofli, geez, nawet trzewiki są lepsze.
any napisał: | Ty i ci Twoi profesorowie.... |
Profesorowie (obydwu płci) to cudowni ludzie.
any napisał: | Może i wiedzą, ale na pewno zgadzają się ze mną, iż książka była lepsza od filmu! Tak mi się wydaje przynajmniej..... |
To zależy. Jeśli czytasz książkę przy OST...
any napisał: | Czy ja wiem.... Na pewno nie w następnej części |
Buu.
...
No ale w końcu będzie, to pocieszenie.
any napisał: | Skąd wiesz, czy House faktycznie nie stanie się szczęśliwy? Może wyląduje z Cam na ślubnym kobiercu.... ^^ |
A czy ja mówię, że nie będzie? Mówię, że się stara. Ze starań czasami coś wychodzi nawet, skarbie, ja WIEM. XD I myślę, że jakiś taki hot!Hameron zadziała na Wilsona jak sole trzeźwiące, niech się tylko zdarzy...
any napisał: | Ja chyba wolę torturować House'a... tak mi się wydaje...
Chociaż zapewniam, że Jimmy później też trochę pocierpi. |
Cierpiący bohater to dobry bohater, zawsze to powtarzam, dlatego torturować trzeba wszystkich, po trochu. I starożytni o tym coś wiedzieli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:19, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Kat napisał: | Skądże, mon amie. |
*patrzy podejrzliwie*
...
No niech będzie, wierzę Ci.
Kat napisał: | Mnie wkurzała aż do czwartego sezonu, teraz ją lubię. XD |
Ale do początku czy do końca czwartego sezonu?
Kat napisał: | Wolę koktajl mleczny. XD |
Eeee... hm. Szacuneczek
Kat napisał: | ... Nie lubię Cię. |
Why?
Kat napisał: | Ale nawet bycie takim kimś nie jest powodem do wyskakiwania z "dziewiątkami" przy każdej okazji, nawet, jeśli jest łatwa. |
No wiesz, sugerujesz, że Cam jest łatwa? Ona jest po prostu zakochana!
Kat napisał: | Półbuty lepsze od pantofli, geez, nawet trzewiki są lepsze. |
Ok, może faktycznie zmienię na trzewiki
Kat napisał: | Profesorowie (obydwu płci) to cudowni ludzie. |
W 70% owszem ^^ Ale wahałabym się nad podniesieniem tej poprzeczki.
Kat napisał: | I myślę, że jakiś taki hot!Hameron zadziała na Wilsona jak sole trzeźwiące, niech się tylko zdarzy... |
Boże. Początkowo przeczytałam "jakiś hot!Horeman" i się dziwię, o co Ci chodzi
Rolę soli trzeźwiących będzie tu spełniać wiele osób/zdarzeń...
Kat napisał: | I starożytni o tym coś wiedzieli. |
Tak...
Poor Antygona... ( )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:58, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
No więc tak.
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam za opóźnienie. Spowodował je kompletny brak czasu i osiemdziesięcioprocentowy brak komputera - obawiam się, że będzie tak przynajmniej do kwietnia ...
Dobra, nie przynudzam.
Część dedykowana Richie - za bliźnięta ^^ Mam co prawda dziwne przeczucie, że nie przypadnie jej do gustu, bo wolałaby coś bardziej hilsonowego, ale na to musiałaby czekać ze dwa miesiące
Enjoy!
X
Kiedy tylko otworzyła oczy, instynktownie wyczuła, że coś jest nie tak. Owszem, przez uchylone drzwi od sypialni mogła dostrzec stojące w przedpokoju męskie buty, ale po samym ich właścicielu nie było śladu… pozostał tylko zapach. Przytuliła twarz do poduszki leżącej obok jej własnej – otulił ją wciąż wyczuwalny aromat wody kolońskiej. Przymknęła oczy. Już za chwilę wstanie i wszystko się wyjaśni, ale chciała spędzić jeszcze chociaż minutę sam na sam ze wspomnieniami poprzedniej nocy – najpiękniejszej nocy w jej życiu.
Od ponad godziny siedział przy oknie w tym zupełnie obcym salonie. Podobnie jak kobieta znajdująca się za ścianą, rozmyślał o zdarzeniach z minionych kilkunastu godzin. Najpierw była kolacja z drinkami, całkiem niezła, nawiasem mówiąc, potem odwiezienie Cameron pod dom, niedwuznaczna sugestia, przyjęcie zaproszenia… a później wydarzenia potoczyły się już same.
Czy żałował?
Szczerze mówiąc, nie.
Co prawda, nie wiedział, na co liczył, idąc do łóżka ze swoją pracownicą, ale było mu z nią naprawdę dobrze. Chyba głównie dlatego, że miał pewność co do uczuć dziewczyny. Cameron od zawsze go kochała; wiedział więc, że nie zrobiła tego z żalu czy z litości nad nim.
Może liczył na cud.
Na to, że nagle pojawi się w nim nowe uczucie, które powitałby z prawdziwą radością, które pozwoliłoby mu na wyrzucenie z serca Wilsona. Wtedy wszystko stałoby się takie proste – związałby się z Cameron, wywalił na zbity pysk Gordona, jego przyjaźń z Wilsonem odżyłaby… Ale nic z tego.
Wiedział już, że nikt nie jest w stanie zastąpić onkologa. Nawet osoba, która kochała go nieprzerwanie od trzech lat, mimo wszystkich jego docinków i kpin. To właśnie James Wilson był człowiekiem, z którym House chciał być – żaden produkt zastępczy nie wchodził w grę.
Dlatego nie było sensu tego dłużej ciągnąć.
Ogarnęło go poczucie winy – podejrzewał, jak będzie musiała czuć się Cameron, gdy usłyszy to, co miał jej do powiedzenia. Ale nie może postąpić inaczej. Żałował, naprawdę żałował, że nie jest w stanie pokochać młodej lekarki. Chociaż tego nie okazywał, lubił ją najbardziej z całej swojej drużyny. Jednak co innego lubić, co innego kochać.
Kiedy Cameron weszła do pokoju, wyczytał z jej twarzy, że już wie. Może to i dobrze. Otworzył usta, ale dziewczyna weszła mu w słowo.
- Czyli po prostu o tym zapominamy, tak?
Skinął głową, nie patrząc na nią.
- Jesteś głodny? – spytała jak najnormalniejszym tonem.
- Nie, zjem coś w szpitalu – odpowiedział. – Słuchaj, wiesz, że nie chciałem, żeby tak wyszło?
- Żeby jak wyszło?
- Chciałem, żeby coś z tego powstało… żeby to nie była tylko jedna noc…
- Ale nie będzie już następnej.
- Nie będzie – powiedział cicho. – Przepraszam – dodał. – Nie myśl, że chciałem zabawić się twoim kosztem.
Coś w jego słowach, wyrazie twarzy sprawiło, że Cameron mu uwierzyła. W oczach diagnosty malował się autentyczny ból. Zrozumiała, że w życiu mężczyzny dzieje się coś naprawdę niedobrego. Kochała go na tyle, by pozwolić mu teraz odejść, ale jednocześnie być blisko, na wszelki wypadek. Delikatnie dotknęła ramienia szefa.
- Wierzę ci – powiedziała. – Już wierzę.
Nie strącił jej ręki. Siedział przez chwilę w milczeniu, po czym powoli podniósł się z fotela.
- Pójdę już.
Po raz pierwszy tego dnia spojrzał jej w oczy. Dostrzegł w ich ledwie powstrzymywane łzy i coś zakuło go w sercu. Zranił ją. Zranił jedyną osobę, dla której był najważniejszy na świecie.
- Może chcesz wziąć dziś wolne?
Nie słyszała jeszcze u House’a takiego tonu. Zwykle był drwiący, ociekający sarkazmem… Teraz brzmiała w nim troska.
- Nie, raczej nie – odpowiedziała. – Jeśli pozwolisz, to spóźnię się godzinę, mam coś do załatwienia.
- W porządku.
- Naszykuj mi dokumentację tego chłopca z mięsakiem. Ktoś musi ją wypełnić.
Na powrót stała się sumienną, obowiązkową lekarką. Ale jednocześnie była kimś bardzo dla niego ważnym. Może nawet… przyjaciółką?
- Najpierw muszę ją wygrzebać z jakiegoś kosza na śmieci – zauważył.
Kładł już rękę na klamce, kiedy dodał:
- Naprawdę mi przykro.
- Daj spokój, zapomnijmy o tym – powiedziała szybko.
Podszedł do niej i pocałował ją w policzek. Nie cofnęła się.
- Do zobaczenia.
Kiedy House wyszedł, długo hamowane łzy wreszcie popłynęły. Już za nim tęskniła. Za jego dotykiem, bliskością ciała, ustami… wiedziała, że druga taka noc już nigdy nie będzie miała miejsca.
W pewnym sensie była mu wdzięczna za to, że nie skłamał. Przynajmniej nie będzie oszukiwana. A wspomnień i tak nikt i nic nie jest w stanie jej odebrać.
Zobaczyła, że diagnosta potrafi być odpowiedzialny i odważny. I ku swojej rozpaczy pokochała go jeszcze bardziej.
Jedyne, na co teraz mogła liczyć, to nieco bardziej przyjacielskie stosunki. Dziś rano House zachował się naprawdę w porządku. Zupełnie jakby zależało mu na tym, by jej jeszcze bardziej nie zranić.
Wróciła do sypialni i położyła się na łóżku.
Wciąż czuła jego zapach.
Tymczasem diagnosta znajdował się już na balkonie swojego gabinetu. Stał oparty o balustradę i ze skupioną miną rozważał jakąś kwestię. Powoli dojrzewała w nim decyzja. Sam pomysł przyszedł mu do głowy już kilka dni wcześniej, ale dziś zdobył kolejny powód, by go zrealizować. Tak właściwie innego wyjścia już nie miał, za wiele ostatnio się wydarzyło.
Wilson siedział w swoim biurze, obserwując House’a przez spuszczone żaluzje. Widział na jego twarzy wahanie, lecz nie miał pojęcia, czego może ono dotyczyć.
Kiedyś po prostu wyszedłbym na balkon i spytał, co jest grane– przemknęło mu przez myśl. O ile wcześniej sam by mi tego nie powiedział.
Klepnął barierkę. Zdecydował już.
Pewnym, jak na niego, krokiem opuścił balkon odprowadzany spojrzeniem smutnych, brązowych oczu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:28, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
any, z tym kwietniem to żartowałaś, prawda? PRAWDA? damn... gdybyś mieszkała bliżej, oddałabym Ci mojego kompa (czasu niestety mnie również brakuje, więc na to nie mogę nic poradzić )
przeczucie Cię nie myliło, ale i tak dziękuję za dedykację
(hmm... czy gdyby to były trojaczki, dopisałabyć do tej części dodatek specjalny a'la "Balkon Wilsona"? )
Gdzie dwóch się... unika, tam trzeci (trzecia) korzysta I niech się Cam cieszy, że House nie zaprosił na randkę Chase'a albo Foremana
ale teraz co? House poleci do Cuddy i powie, że chce odejść ze szpitala?
(jeśli tak, to mam nadzieję, że zamknie się w swoim mieszkaniu i zajmie się produkcją miłosnego eliksiru, po którym Wilson odda mu się duszą i ciałem )
z niecierpliwością czekam, aż kolejną częścią fika powiększysz moje cierpienie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:24, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Richie, Słońce, nie, nie żartowałam Ale cóż, żyje się dalej....
I love you, you know?
Richie napisał: | hmm... czy gdyby to były trojaczki, dopisałabyć do tej części dodatek specjalny a'la "Balkon Wilsona"? |
Niestety, taka opcja nie wchodzi w grę...
Richie napisał: | House poleci do Cuddy i powie, że chce odejść ze szpitala? |
Hej, kobieto, weź schowaj tę swoją telepatię gdzieś głęboko, co?!
Richie napisał: | jeśli tak, to mam nadzieję, że zamknie się w swoim mieszkaniu i zajmie się produkcją miłosnego eliksiru, po którym Wilson odda mu się duszą i ciałem |
Tak, tak, z pewnością...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:32, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Yay, doczekalam... yhm, doczekaliśmy się kolejnyej części.
I kolejna część znowu jest cudowna. I Cam, która kocha House'a, i rozumie, że na nic więcej nie ma szans, a mimo wszystko jest one night stand, jeśli mogę to tak nazwać. Bo zakadam, że nic więcej nie bd, ne? XD Szkoda mi jej, naprawdę, czasem mi jej szkoda.
Ale jeszcze bardziej martwię się o House'a. House'a, który już coś postanowil, ale co, tego dowiemy się w kolejnej części. I nie wiem, czemu, ale mam wrażenie, że to nie bd nic dobrego. A mimo to czekam na następną część z niecierpliwością. Bo twoje fiki uzależniają. Ale to jest pozytywne uzależnienie.
Więc czekam na cedek i pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:55, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Może dobrze,że przespali się?. Oboje zrozumieli co czują do siebie
Troche smutne i czekam na to co zrobi House
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:59, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
vicodin_addict napisał: | Yay, doczekalam... yhm, doczekaliśmy się kolejnyej części. |
Cierpliwość została nagrodzona
Przecież wiesz, że ja bym najchętniej codziennie nową część wrzucała... Gdybym tylko miała sprawny komp
vicodin_addict napisał: | Bo zakadam, że nic więcej nie bd, ne? XD |
Dobrze zakładasz (Na taki spojler chyba mogłam sobie pozwolić?)
vicodin_addict napisał: | Szkoda mi jej, naprawdę, czasem mi jej szkoda. |
Mi też. I również czasem ją podziwiam. Że mimo wszystko go kocha.
vicodin_addict napisał: | I nie wiem, czemu, ale mam wrażenie, że to nie bd nic dobrego |
Czy ja wiem.... Nic sobie nie zrobi, spokojnie.
vicodin_addict napisał: | Bo twoje fiki uzależniają. Ale to jest pozytywne uzależnienie. |
Mówisz poważnie?
*cieszy się jak dziecko*
Dziękuję - za wszystkie miłe słowa...
motylku, Cam zawsze była pewna, co czuje do House'a Ale co do samego diagnosty, to owszem, jego wątpliwości się rozwiały.
Wiem, że smutne.... Ale... będzie lepiej... (nie piszę "niedługo", nie miejcie pretensji!)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:05, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Cierpliwość została nagrodzona
Przecież wiesz, że ja bym najchętniej codziennie nową część wrzucała... Gdybym tylko miała sprawny komp |
No ba.
Gawd, gdybym moga to oddalabym ci swój. Gdyby by sprawny też. Ty piszesz lepiej, tobiem się bardziej przyda, ja mogę okupować komp siostry. XD
Cytat: | Dobrze zakładasz (Na taki spojler chyba mogłam sobie pozwolić?) |
Ouf, lepiej mi.
I - tak - taki spojler jest dobry ;]
Cytat: | Mi też. I również czasem ją podziwiam. Że mimo wszystko go kocha. |
Ja tez. Bo ona wie, że nic z tego nie będize, a mimo wszystko trwa w tym cay czas.
Cytat: | Czy ja wiem.... Nic sobie nie zrobi, spokojnie. |
Ayy, dzięki. Uspokoiaś mnie ;*
Cytat: | Mówisz poważnie?
*cieszy się jak dziecko*
Dziękuję - za wszystkie miłe słowa... |
Poważnie. Jak najbardziej poważnie.
Prosz bardzo, zalużyaś na mile slowa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:15, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
vicodin_addict napisał: | Ty piszesz lepiej, tobiem się bardziej przyda, ja mogę okupować komp siostry. XD |
Z pierwszą częścią zdania się nie zgodzę
Moi rodzice wyznają zasadę, iż nie ma co się spieszyć z kupnem nowego sprzętu, oboje mają do dyspozycji w pracy komputery, a my z siostrą mamy w szkołach, więc co za problem?
Ostatnio, po długich negocjacjach z mamą udało mi się uzgodnić, iż dostanę lapka, ale dopiero w kwietniu. Więc trza czekać.
vicodin_addict napisał: | I - tak - taki spojler jest dobry ;] |
Niedawno usiłowałam nastraszyć Richie, że Cam okaże się być w ciąży - niestety, nie wystraszyła się. . .
vicodin_addict napisał: | Bo ona wie, że nic z tego nie będize, a mimo wszystko trwa w tym cay czas. |
To musi być miłość..
vicodin_addict napisał: | Uspokoiaś mnie ;* |
Ale nie dodałam "Nikt mu nic nie zrobi"
vicodin_addict napisał: | Poważnie. Jak najbardziej poważnie |
Mogę się tylko cieszyć I pisać dalej.
vicodin_addict napisał: | Prosz bardzo, zalużyaś na mile slowa |
I kto mówił, że w sieci nie można znaleźć przyjaciół?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:20, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Daj spokój, zapomnijmy o tym – powiedziała szybko. |
Czyli co, nici z Hameronka?
...
A już zaprzyjaźniałam się z tą ideą. No trudno. I szkoda.
Cytat: | Kiedyś po prostu wyszedłbym na balkon i spytał, co jest grane– przemknęło |
Brakuje spacji przed myślnikiem. A poza tym, co to za zabawa w kotka i myszkę, co? XD
Cytat: | Klepnął barierkę. Zdecydował już. |
U-a! House podjął decyzję, ludzie, trzeba zawiadomić media! XDDDD
Cytat: | Pewnym, jak na niego, krokiem opuścił balkon odprowadzany spojrzeniem smutnych, brązowych oczu. |
Teraz ci smutno, frajerze?
Kwikaśna część, any. I krótka taka. Mało akcji. I co House zdecydował, co? Może jednak Hameron, żeby Wilsona pownerwiać? Albo Gordon? XD Osobiście wolałabym Chase'a. XD
...
Mało koherentne, wiem. XD
Kat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:31, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Nieee no, to ja się w tym wypadku jednak pójdę wieszać
Cytat: | To właśnie James Wilson był człowiekiem, z którym House chciał być – żaden produkt zastępczy nie wchodził w grę. |
No, może jednak nie
Cytat: | Dlatego nie było sensu tego dłużej ciągnąć. |
Definitywnie się z tobą zgadzam House, to teraz tylko jej to powiedz
Cytat: | Ogarnęło go poczucie winy – podejrzewał, jak będzie musiała czuć się Cameron, gdy usłyszy to, co miał jej do powiedzenia. |
No i widzisz mała, było minęło. Live goes on baby
Cytat: | Żałował, naprawdę żałował, że nie jest w stanie pokochać młodej lekarki. |
No widzisz, a ja jakoś nie żałuję
Cytat: | - Ale nie będzie już następnej.
- Nie będzie – powiedział cicho. – Przepraszam – dodał. – Nie myśl, że chciałem zabawić się twoim kosztem. |
Taa, jaaasneee
Cytat: | Po raz pierwszy tego dnia spojrzał jej w oczy. Dostrzegł w ich ledwie powstrzymywane łzy i coś zakuło go w sercu. Zranił ją. Zranił jedyną osobę, dla której był najważniejszy na świecie. |
No i gdzie w takich momentach jest Wilson ja się pytam, gdzie?
Cytat: | - Może chcesz wziąć dziś wolne?
Nie słyszała jeszcze u House’a takiego tonu. Zwykle był drwiący, ociekający sarkazmem… Teraz brzmiała w nim troska. |
Dobra, zmieniłam zdanie, dajcie sznur
Cytat: | Ale jednocześnie była kimś bardzo dla niego ważnym. Może nawet… przyjaciółką? |
Mam pomysł, chcąc za wszelką cenę, aby House był szczęśliwy, nagabuje w jego imieniu Wilsona
Cytat: | Podszedł do niej i pocałował ją w policzek. Nie cofnęła się. |
Dobra, zapomnijmy o tej scenie. Nie było jej
Cytat: | Kiedy House wyszedł, długo hamowane łzy wreszcie popłynęły. Już za nim tęskniła. Za jego dotykiem, bliskością ciała, ustami… wiedziała, że druga taka noc już nigdy nie będzie miała miejsca. |
No i było tak dziewczynę dręczyć
Cytat: | A wspomnień i tak nikt i nic nie jest w stanie jej odebrać. |
I tylko wspomnień
Cytat: | Zobaczyła, że diagnosta potrafi być odpowiedzialny i odważny. I ku swojej rozpaczy pokochała go jeszcze bardziej. |
Wilson jest definitywnie ślepy
Iiiii.., czy mam się znowu zacząć martwić Ty chyba nam tu any, mam nadzieję, żadnej próby samobójczej nie planujesz, co
Ostatecznie zmieniam zdanie, to nie "Dynastia", to "Moda na sukces" jest
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|