|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Narcyza
Student Medycyny
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza rogu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:00, 07 Lut 2010 Temat postu: Heaven knows I'm miserable now [1/~3] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez Narcy
Od autora: Um. Hm. Eh.
Nieplanowana wena na coś z początku dramatycznego, zakończonego erą. Oh God.
Przepraszam za spieprzoną końcówkę, sama już byłam wyczerpana płaczem i bólem głowy; no i jakże by inaczej - katarem.
PS. Jak zwykle przepraszam za i zapraszam do wytykania mi błędów.
Rozdział 1.
Do tego dnia doktor James Wilson przygotowywał się długo. A nawet - bardzo długo. Niemalże codziennie stawał przed lustrem wiszącym na drzwiach wielkiej, sosnowej szafy w swoim mieszkaniu i dopasowywał - krawat do koszuli, koszulę do krawatu, koszulę i krawat do spodni, a także spodnie do koszuli i krawatu. Wybierał odpowiednie dodatki, takie jak zegarek, spinka do wyżej wymienionego krawatu czy chociażby buty lub pasek. Doprowadził się do perfekcji, układając swoje ciemnobrązowe włosy. Co chwilę też - nadal oczywiście stojąc przed lustrem - sprawdzał, czy lepiej wygląda w, czy też bez okularów. Te przygotowania, które wydawały się ciągnąć w nieskończoność, bardzo opóźniały ten dzień. Wymieniony tu, miał przesądzić o reszcie życia doktora Jamesa Wilsona, Szefa Onkologii.
Onkolog odwiesił na wieszak jedną ze śnieżnobiałych koszul, którą przymierzał od co najmniej 10 minut i spojrzał na czarny zegar z czerwonymi cyframi, wiszący nad łóżkiem. Oto nadszedł czas, aby wyjść do pracy.
- Nie zrobię tego w szpitalu - mruknął do siebie Wilson, nakładając marynarkę. Oczywiście, że nie, Jimmy! Przecież nie zepsujesz dnia, który przesądzi o reszcie twojego życia! James westchnął i wyszedł z domu, uprzednio nakładając wypastowane, błyszczące buty. Wsiadł do samochodu i ruszył w kierunku szpitala. W drodze nucił sobie pod nosem, przyrzekając równocześnie, że odda radio do naprawy. Stanął na swoim miejscu parkingowym, zabrał teczkę i radośnie wkroczył do budynku. Przywitał się z pielęgniarkami oraz znajomymi lekarzami. Tak, ten dzień nadszedł dzisiaj.
James usiadł na krześle w swoim gabinecie i ochoczo zabrał się za niewypełnione poprzedniego wieczoru akta.
Doktor Gregory House leniwie sturlał się z łóżka i pokuśtykał do łazienki. Do pracy spóźniony był już przynajmniej pół godziny. Ociężale doprowadził się do porządku, ubrał w pierwsze lepsze rzeczy - niuch, niuch, czyste - wziął laskę i pojechał do szpitala. Wkroczył do środka i od razu natknął się na doktor Lisę Cuddy. Uśmiechnął się i z udawanym entuzjazmem powitał ją:
- Dzień dobry, pani doktor!
- Do kliniki - warknęła, po czym oddaliła się. House syknął przez zaciśnięte żeby i podążył wzrokiem za jej oddalającą się sylwetką - pośladkami konkretnie. Zanim Greg zamknął się w swym gabinecie, wybrał ciekawy przypadek i ruszył do windy.
Jego asystenci siedzieli przy stole i ze znudzonymi minami wymieniali uwagi oraz popijali kawę. House wkroczył do środka, odłożył plecak pod ścianę i rzucił aktówkę na blat.
- Do roboty - ponaglił ich, robiąc sobie kawę do ulubionego, czerwonego kubka.
W przerwie na lunch obowiązkowo poszedł do stołówki. Jimmy siedział przy stoliku i powoli żuł swoją kanapkę. Greg usiadł naprzeciw niego i uśmiechnął się, zabierając drugą kanapkę. Wilson spojrzał na niego i palcami zgarnął grzywkę z czoła.
- Jakie masz plany na dzisiejszy wieczór, Greg? - zapytał.
- To samo, co zwykle. Opanuję świat!
- W pojedynkę nie dasz rady - zgasił go Jimmy. - Może przyjedziesz do mnie?
- Tanie wino, pornosy i frytki?
- Um... Nie, coś lepszego. Przyjdź o 7.
James ulotnił się szybko, zanim House zdążył zauważył rumieńce na jego policzkach. Diagnosta uniósł lekko brew i dokończył kanapkę, która jego zdaniem smakowała jak suche drewno. Później zdecydował się pójść do kliniki.
Jimmy postawił kolację na stole w jadalni. Kiwał co chwilę głową i przestawiał talerze bądź sztućce. Rozczapierzył lekko serwetki, ale po namyśle przygładził je. Skrzywił się lekko i rozejrzał. Zdecydowanie, w pomieszczeniu było za jasno. Zgasił główny żyrandol i zapalił malutkie światełka znajdujące się przy ścianie. Żadnych świec. To było zbyt pretensjonalne. Jimmy poprawił krawat, zaciągając go o milimetr wyżej. Usłyszał dźwięk dzwonka. Prawie panicznie pomyślał: To House! i podszedł do drzwi, starając się rozluźnić. Za drzwiami ujrzał człowieka ogolonego na tyle, żeby nie wygląć zbyt niechlujnie; miał na sobie bladoróżową koszulę i czarną marynarkę. Nie założył krawata ani nawet nie zapiął się na ostatni guzik. Nadal jednak wyglądał - w oczach Wilsona - zachwycająco. Zachwycająco seksownie. Seksownie zachwycająco. O Boże.
- Wejdź - Jimmy zaprosił go do środka. House wszedł i stanął na środku wąskiego pokoju, czekając na dalsze instrukcje. Wilson zaprowadził go do jadalni i wskazał na krzesło. Greg oparł laskę o mebel obok i usadowił się. James odetchnął głęboko.
- Co tam?
- Widziałeś mnie kilka godzin temu i już pytasz, co u mnie? - Diagnosta uśmiechnął się lekko. Jimmy zachichotał.
- Smacznego.
Zabrali się zgodnie za jedzenie przygotowanej kolacji. Zdaniem House'a, smakowała o niebo lepiej niż w szpitalnej stołówce. Co jakiś czas wymieniali między sobą żartobliwe uwagi, popijając wino. Chyba właśnie alkohol wpłynął na Wilsona, który niespodziewanie wstał. Greg uniósł głowę i lekko zmarszczył brwi. James otarł usta palcem, wyciągnął pudełeczko - od dawna go uwierało - i przyklękł przy diagnoście.
- Nie zamierzam ciągnąć tego w nieskończoność - zaczął. House uniósł brew bardzo wysoko. - Greg... Wyjdziesz za mnie?
Zapadła nieprzyjemna cisza. Diagnosta wpatrywał się w czekoladowobrązowe oczy onkologa, szukając jakby iskierki żartu. Radości. Zaprzeczenia. Czegokolwiek! Nie odnalazł tego.
Odwrócił głowę i chwycił swoją laskę. Potem po prostu wstał i, mijając przyklękającego onkologa, wyszedł z jadalni. Wilson długo patrzył w miejsce, gdzie zniknął Greg. W jego oczach zalśniły wielkie łzy, które potoczyły się po policzkach i rozbiły się o parkiet. House był już na dole, z dala od Jimmy'ego. Właśnie wsiadał do swojego samochodu. A James, niczym groteskowa rzeźba, klęczał w jadalni, wciąż trzymając otwarte pudełeczko z lśniącym pierścionkiem - właściwie, obrączką z malutkim, wściekle niebieskim oczkiem. Potem po prostu zamknął etui, wstał i zgasił światło. Zamrugał kilkakrotnie powiekami, aby pozbyć się łez i położył się w sypialni. Nie dbał o to, że się nie rozebrał. Nie zatroszczył się nawet o światło, które pozostało włączone przez całą noc.
Nie płakał głośno. Nie wydawał z siebie najmniejszych dźwięków. Słona woda z jego gruczołów łzowych płynęła swobodnie na poduszkę. Pojawił się katar, ale James nie miał siły sięgać po chusteczki, ukryte w szufladzie stolika nocnego. Zaczął oddychać przez usta.
Był coraz bardziej wyczerpany. Myśli przepływały przez jego głowę gęsto, lecz on nie zatrzymywał ich. Po kilku sekundach zamknął oczy i zapadł w odrętwienie. Wkrótce jego oczy zaczęły uciekać ku górze, a on sam zasnął głęboko.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Narcyza dnia Pon 8:32, 08 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:15, 07 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
A więc znowu pierwsza
A więc najpierw muszę powiedzieć szanownej pani, że pierwsze trzy zdania to prawdziwa perfekcja. Świetna rytmika, lekkość no i diablo zabawne
Cytat: | ubrał w pierwsze lepsze rzeczy - niuch, niuch, czyste |
Masz mnie zamiar zabić?
Aha, zapomniałam powiedzieć, komentuję w trakcie czytania
Miałaś świetny pomysł z fabułą poprzez określenie jej w kilku krótkich fragmentach. Lubię taką formę w fikach, dobrze się to czyta, ale trzeba potrafić płynnie opisać coś w paru zdaniach.
Cytat: | - Jakie masz plany na dzisiejszy wieczór, Greg? - zapytał.
- To samo, co zwykle. Opanuję świat! |
Jesteś wielka, wiesz? Ręce do góry, kto uwielbia Pinky'iego i Mózga! *wyciąga łapkę do góry*
Cytat: | - W pojedynkę nie dasz rady - zgasił go Jimmy. |
Czyżby Wilson wyraził chęć współpracy?
Świetnie uchwyciłaś postacie. Pedanteria Jimmy'iego jest rozbrajająca, no i to, jak denerwuje się oświadczynami. A poza tym rozbroił mnie opis House'a, a potem pokazanie, jak wygląda w oczach Wilsona. Cudne I porównanie, Jimmy - garnitur, House - to House
Końcówka zastanawiająca. Nagle z lekkiego fluffu przeszłaś do dramatu, bardzo płynnie w dodatku, więc nagła zmiana nastroju nie wydaje się wprowadzona sztucznie.
Reasumując, to bodajże dotąd najlepszy twój fik. Fajnie napisany i z ciekawą fabułą (ale u ciebie to norma ). I muszę pogratulować ci braku błędów. Osobiście zauważyłam jedynie nieobecność jednego przecinka
Pisz dalej, kochanie, bo naprawdę się wciągnęłam. Mam jedynie nadzieję, że nie będzie zbyt smutno
Weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narcyza
Student Medycyny
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza rogu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:25, 07 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lady Makbeth napisał: | A więc najpierw muszę powiedzieć szanownej pani, że pierwsze trzy zdania to prawdziwa perfekcja. Świetna rytmika, lekkość no i diablo zabawne |
Jejku, za dużo tych komplementów xD
Lady Makbeth napisał: | Cytat: | ubrał w pierwsze lepsze rzeczy - niuch, niuch, czyste |
Masz mnie zamiar zabić? |
A w życiu!
Lady Makbeth napisał: | Cytat: | - Jakie masz plany na dzisiejszy wieczór, Greg? - zapytał.
- To samo, co zwykle. Opanuję świat! |
Jesteś wielka, wiesz? Ręce do góry, kto uwielbia Pinky'iego i Mózga! *wyciąga łapkę do góry* |
Ja nigdy tego nie oglądałam, tak szczerze XD Tylko na demotach za dużo siedziałam i za dużo podpisów na różnych forach czytałam
Lady Makbeth napisał: | Końcówka zastanawiająca. Nagle z lekkiego fluffu przeszłaś do dramatu, bardzo płynnie w dodatku, więc nagła zmiana nastroju nie wydaje się wprowadzona sztucznie. |
A mnie się właśnie wydaje, że mogłoby być lepiej.
Lady Makbeth napisał: | Reasumując, to bodajże dotąd najlepszy twój fik. Fajnie napisany i z ciekawą fabułą (ale u ciebie to norma ). I muszę pogratulować ci braku błędów. Osobiście zauważyłam jedynie nieobecność jednego przecinka |
Zaraz mi zęby wylecą od tych słodyczy I gdzie ten przecinek?! Zaraz go zmaterializuję!
Lady Makbeth napisał: | Pisz dalej, kochanie, bo naprawdę się wciągnęłam. Mam jedynie nadzieję, że nie będzie zbyt smutno |
Nie będzie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Narcyza dnia Nie 21:27, 07 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:54, 07 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | czy lepiej wygląda w czy też bez okularów |
Powinien być przecinek po "w"
A tak to naprawdę świetnie ci wyszło. Masz naprawdę lekki humor a przejście z lekkości w poważniejsze tony nie stanowi dal ciebie trudności
No i musisz obejrzeć chociaż jeden odcinek "Pinky'ego i Mózga". Sztandarowe dzieło braci Warner. I królestwo absurdu z mnóstwem inteligentnego humoru
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nlg
Pacjent
Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z kobiety
|
Wysłany: Nie 22:20, 07 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Narc. Mam ochotę na ciąg dalszy(!) i cieszę się, że nie będzie za smutno.
Zgadzam się z Lady co do tego, że początek brzmi bardzo dobrze. Dialogu mało, ale za to z pomysłem (Pinky), realistycznie to wyszło.
Rzeźba z malutkim, wściekle niebieskim oczkiem w lśniącym pierścionku faktycznie groteskowa. Powstrzymaj szaleństwo epitetów. Cały ten fragment jest przestylizowany i najsłabszy. Chociaż masz wielkich poprzedników w konwencji polały się łzy me czyste. Ja bym od razu wycięła gruczoły. Brrr. Jak nie cały akapit.
Nie do końca rozumiem, czemu Wilson miałby wyskoczyć z oświadczynami, kiedy jego małżeństwa były raczej przedmiotem kpin House'a i nie bez podstaw. Wyjście w ten sposób raczej też nie pasuje mi do Grega.
No i nie widziałam jeszcze czekoladowozielonych oczu, ale to drobiazg.
Druga edycja. Pisałam jak poparzona.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nlg dnia Nie 22:27, 07 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
milea
Ginekolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: The Mighty Boosh Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:33, 07 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lady Makbeth napisał: |
Jesteś wielka, wiesz? Ręce do góry, kto uwielbia Pinky'iego i Mózga! *wyciąga łapkę do góry*
|
jaaaa! jak to leciało? To Pinky, i jego kumpel Mózg Mózg Mózg Móóóóózg
Cytat: |
- Jakie masz plany na dzisiejszy wieczór, Greg? - zapytał.
|
Duży plus za mówienie do House'a po imieniu
Cytat: |
- Tanie wino, pornosy i frytki?
- Um... Nie, coś lepszego. Przyjdź o 7. |
Drogie wino a na deser nagi Jimmy
Cytat: |
Potem po prostu wstał i, mijając przyklękającego onkologa, wyszedł z jadalni. |
ej ejjj! House, a ty dokąd?!?
BTW, mam nadzieję, że jak jutro rano włączę kompa to już będzie następna część! A najlepiej dwie, bo nie ma nic lepszego, jak era z rana
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narcyza
Student Medycyny
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza rogu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:40, 08 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Lady Makbeth napisał: | Powinien być przecinek po "w" |
*ratuje świat, dostawiając przecinek*
nlg napisał: | Rzeźba z malutkim, wściekle niebieskim oczkiem w lśniącym pierścionku faktycznie groteskowa. Powstrzymaj szaleństwo epitetów. Cały ten fragment jest przestylizowany i najsłabszy. Chociaż masz wielkich poprzedników w konwencji polały się łzy me czyste. Ja bym od razu wycięła gruczoły. Brrr. Jak nie cały akapit. |
Nareszcie krytyka! *kłania się za krytykę* Dzięki Ci za to!
nlg napisał: | Nie do końca rozumiem, czemu Wilson miałby wyskoczyć z oświadczynami |
Sytuacja wygląda tak: Wilson uświadamia sobie, że kocha House'a. To oczywiste, skoro mu się oświadcza. A wydaje mi się, że House inaczej podchodzi do małżeństwa z kobietą, a inaczej z mężczyzną
nlg napisał: | No i nie widziałam jeszcze czekoladowozielonych oczu, ale to drobiazg. |
No nie mów, że ja gdzieś tak napisałam! xD
milea napisał: | Drogie wino a na deser nagi Jimmy |
Najlepiej z uszami i ogonem kota, mówiący: Masz ochotę na deser?
milea napisał: | BTW, mam nadzieję, że jak jutro rano włączę kompa to już będzie następna część! A najlepiej dwie, bo nie ma nic lepszego, jak era z rana |
No niestety, muszę Cię zawieść W drugiej części ery brak
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nlg
Pacjent
Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z kobiety
|
Wysłany: Wto 19:26, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Narcyza napisał: | nlg napisał: | No i nie widziałam jeszcze czekoladowozielonych oczu, ale to drobiazg. |
No nie mów, że ja gdzieś tak napisałam! xD |
Nie mówię. Cekoladowobrązowe wydały mi się logicznie masłomaślane, ale jak się nad tym zastanowić, to Amerykanom zdarzają się nawet zęby śnieżnobiałe. Czyli wygląda na to, że funkcjonują takie twory językowe, mój błąd.
Wróciłam właśnie do tego tekstu i mam nadzieję, że zrobisz to samo, wcześniej niż później. Końcówka, puszczając styl przez palce, jest naprawdę ładna. Mam wrażenie, że trochę Cię własny katar zainspirował (opis okołochusteczkowy). Mnie kiedyś natchnął do brawurowej koncepcji tabletek na odchudanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narcyza
Student Medycyny
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza rogu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:33, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
nlg napisał: | Cekoladowobrązowe wydały mi się logicznie masłomaślane, ale jak się nad tym zastanowić, to Amerykanom zdarzają się nawet zęby śnieżnobiałe. Czyli wygląda na to, że funkcjonują takie twory językowe, mój błąd. |
Nie każde brązowe oczy są czekoladowe Nie próbuję być oczywiście na siłę mądrzejsza, bo o ile potrafię wytłumaczyć różnicę pomiędzy brudnozielonym a szkarłatnym, to wiem, że czekolada ma na tyle ciepły i głęboki odcień, że śmiało można dodać taki przedrostek do określenia oczu, o ile takowe są.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ruby
Student Medycyny
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Koszalin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:19, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Czemu ja to dopiero teraz czytam? Argh, zabiję kiedyś mojego tnącego się kompa -.- Ale co tam, w końcu się udało wejść i czytam!
Świetne porównanie szykowania się do pracy w przypadku Wilsona i House'a Pierwszy musi mieć wszystko idealnie, a drugi byle tylko mieć Przeciwieństwa się przyciągają
Cytat: | - Jakie masz plany na dzisiejszy wieczór, Greg? - zapytał.
- To samo, co zwykle. Opanuję świat! |
Jakie ambitne plany
Cytat: | - Greg... Wyjdziesz za mnie? |
SAY YES!
Cytat: | Odwrócił głowę i chwycił swoją laskę. Potem po prostu wstał i, mijając przyklękającego onkologa, wyszedł z jadalni. Wilson długo patrzył w miejsce, gdzie zniknął Greg. W jego oczach zalśniły wielkie łzy, które potoczyły się po policzkach i rozbiły się o parkiet. |
Niiiieeeeee... Poor Jimmy AAAA! House! Już! Wracaj mi zaraz do tej jadalni!
A jednak nie zawrócił. Ale to dopiero część pierwsza. Mam nadzieję, że chłopcy jeszcze wrócą do rozmowy...
Czekam na dalszą część Weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narcyza
Student Medycyny
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza rogu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:24, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ruby napisał: | Czekam na dalszą część Weny! |
No właśnie coś mi ta wena uciekła.... :<
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|