|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:40, 06 Gru 2011 Temat postu: Fic: Znaczenie priorytetów [Z] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez Richie117
offtop na zuy początek
To nie ma nic wspólnego z poniższym fikiem, tylko z epem 8x08. Otóż naszła mnie erowa myśl, którą po prostu muszę się podzielić
Po pierwsze - Wilson szperający po sypialni House'a jest megahot A po drugie - czy nie wydaje się Wam, że wspominając w jednym zdaniu o pójściu do łóżka i o rewizji osobistej, House sugerował Wilsonowi, jakie powinno być jego następne... ekhem... posunięcie?
Aha, i jeszcze jedno - w związku z prowadzoną tu kiedyś dyskusyjką o rozbieranym pokerze
A teraz już zapraszam na słodkiego mikołajkowego fika. Enjoy!
Tytuł: Znaczenie priorytetów ([link widoczny dla zalogowanych])
Autor: The Real Froggy
Robota papierkowa. Wilson jęknął żałośnie, przewracając jeszcze jedną kartkę, by złożyć podpis na jeszcze jednym formularzu wypisu ze szpitala. Miał przed sobą druczki recept, formularze wypisów szpitalnych, czekające na podpis dokumenty dotyczące pracy w godzinach nadliczbowych oraz zmian w planie dyżurów... Całotygodniowa kolekcja formularzy i akt do przeczytania i podpisania. Sprawy gromadziły się jak zwykle, podczas gdy on pomagał House'owi i jego zespołowi przy ich ostatnim pacjencie (turyście z Danii, który zachorował na rzadki przypadek ospy), a zatem teraz musiał uporać się z zaległościami.
Wilson delikatnie potarł skronie. Potrzebował kawy.
***
- Co ty tutaj jeszcze robisz?
Wilson poczuł, jak jego brwi przesuwają się w górę ku linii włosów. House – Gregory House we własnej osobie - stał w progu jego gabinetu, kręcąc swoją laską. Dziesięć po jedenastej wieczorem.
- Zawsze znikasz za drzwiami trzy minuty przed siedemnastą, chyba że masz akurat umierającego pacjenta - ciągnął z uporem Wilson, gryzmoląc swoje nazwisko u dołu kopii recepty. - Twój ostatni przypadek został rozwiązany, turysta z Danii jest już w drodze do domu... Czemu jeszcze tu jesteś?
- Nie mogłem spać - odrzekł House, wchodząc do gabinetu. - Brakowało mi czegoś w moim mieszkaniu i za nic nie potrafiłem uchwycić czego.
Wilsonowi niemalże oczy wyszły z orbit. - Pojechałeś do domu... i wróciłeś?
House wzruszył ramionami, siadając w fotelu. - Nawet położyłem się do łóżka. Musiałem znowu wstać.
I wtedy Wilson zauważył, że House był w innym t-shircie. Diagnosta nie żartował.
- Gdzie są latające świnie? - odezwał się nieufnie Wilson. Upuścił długopis, zaglądając do swojego kubka na kawę. - Czyżby piekło zamarzło? A może w mojej kawie było coś podejrzanego?
House wyglądał na urażonego. - Nie zachowuj się jak dupek. Mówiłem ci, nie mogłem spać. Czegoś mi brakowało.
Wilson odchylił się na swoim fotelu, pogubiwszy się w tym całkowicie. - Czego?
- Ciebie - odparł po prostu House, sięgając do kieszeni na piersi i wydobywając z niej znajomy, pomarańczowy pojemniczek.
Wilson zaniemówił. Siedział tam tylko, wpatrując się w drugiego mężczyznę, z otwartymi ustami niczym ryba wyjęta z wody.
- Zatem doszedłem do wniosku, że mogę wrócić do szpitala i odciągnąć cię od tego, co cię tu zatrzymało - dodał House, przełknąwszy Vicodin. - Co ty na to?
Wilson zaczął się śmiać; śmiał się z niedowierzaniem, unosząc ręce do góry. - House, nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać.
Starszy mężczyzna wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Wiem, jestem pełen niespodzianek. Jedziesz do domu?
Wilson pokręcił głową, ciągle z szerokim uśmiechem na ustach. - Nic z tego. Nie mogę. Sam widzisz, ile mam papierkowej roboty. To priorytetowa sprawa.
House przybrał swoją udawaną minę oszołomienia. - Czyli chcesz, żeby ominęła cię okazja na bezwzględnie oszałamiający seks ze mną? Jimmy, ranisz moje uczucia. A ja kupiłem sos czekoladowy i w ogóle!
Wbrew sobie Wilson poczuł suchość w ustach i ożywienie w swoim ciele. - Sos czekoladowy?
House wyciągnął z kieszeni butelkę i potrząsnął nią przed młodszym mężczyzną. - Gorzka czekolada z cynamonem. Mój ulubiony smak.
Wilson jęknął gardłowo. Kiedy House kupował swój ulubiony smak, oznaczało to, że zamierza zająć się konsumpcją. A Wilson niesamowicie uwielbiał być wykorzystywanym jako talerz.
- House, nie mogę! Muszę to dokończyć. Słuchaj, zostało mi tylko tyle. To nie potrwa długo. Po prostu zaczekaj, okej? - powiedział, w tej chwili bardzo ochoczo podchodząc do pomysłu, żeby wrócić do domu i zabawić się z kubkami smakowymi House'a.
- Ale ja nie chcę czekać - odparł House, podnosząc się z miejsca. - Masz pięć minut. Jeśli nie będzie cię w garażu, kiedy wsiądę na mój motor, to się nie bawimy.
Wilson wydał jeszcze jeden gardłowy jęk, opierając głowę na dłoniach. - House, utknę z tym na kolejny tydzień! Ten stos dokumentów będzie dwukrotnie większy! No, proszę, daj mi chociaż jeszcze dziesięć minut!
- Pięć - powtórzył radośnie House, wstając z fotela. - Będę na dole, przy motocyklu.
***
Wilson wypadł ze szpitala i wpadł do garażu pięć minut i dziesięć sekund później. House siedział już na swoim motorze i wyciągał w stronę Wilsona rękę z kaskiem, który onkolog miał założyć.
- Co takiego? - zapytał Wilson, z trudem łapiąc powietrze. Większość drogi pokonał biegiem. - Nie jadę z tobą. Mam samochód zaparkowany tuż...
- Wsiadaj, bo jak nie, to wywieszę stetoskop na drzwiach, kiedy dotrę do domu - zagroził House, po czym zanurzył dłoń do kieszeni i pozwolił, by Wilson na ułamek sekundy zobaczył butelkę sosu czekoladowego.
Wilson zmierzył House'a ostrym spojrzeniem. - Jeśli weźmiesz jeden ostry zakręt, to cię zamorduję.
Włożył kask na głowę, a następnie wsiadł na motocykl za plecami House'a. Diagnosta chwycił go za ręce i mocniej otoczył się w pasie ramionami młodszego mężczyzny. Wilson się uśmiechnął. Czuł ciepło ciała przyjaciela, przenikające przez skórzaną kurtkę i jego własną koszulę. Ruszyli z parkingu, kierując się do mieszkania House'a.
***
Podążając za House'em do środka, Wilson uświadomił sobie, że właśnie zostawił stos niezwykle ważnej papierkowej roboty, by pojechać z House'em do domu i uprawiać zboczony seks.
- Wiesz, muszę uporządkować swoją hierarchię priorytetów - oznajmił, upuszczając kask na podłogę.
- Wiem. Zamierzałeś zmarnować wieczór, który powinniśmy spędzić w łóżku, robiąc niewymownie zabawne rzeczy - odparł House, idąc w stronę sypialni. - Całe szczęście, że cię uratowałem.
- Te dokumenty miały wysoki priorytet - powiedział Wilson, zrzucając po drodze swój płaszcz. Reszty ubrań nie ruszał; wiedział, że House uwielbia zdejmować z niego krawat. House nienawidził krawatów.
- A ja się łudziłem, myśląc, że nasz związek ma najwyższy priorytet - odrzekł House, sprawiając wrażenie zranionego.
Wilsonowi ze zdumienia opadła szczęka. "Związek"? House konsekwentnie nazywał to, co ich łączyło, głęboką przyjaźnią (na co Wilson za każdym razem uśmiechał się z zażenowaniem, wiedząc, że obaj mieli nieprzyzwoite skojarzenia ze słowem głęboki), a teraz byli w "związku"?
- No, bierzmy się do rzeczy - odezwał się House, porzucając laskę, po czym zaczął pozbywać się swoich ubrań w ekspresowym tempie.
- Czekaj, czekaj - powiedział Wilson, kładąc dłonie na biodrach. - Związek? Brakowało ci mnie w twoim mieszkaniu? Co się dzieje?
- Chcę seksu, oto co się dzieje - odpowiedział House, wyciągając z kieszeni sos czekoladowy, a następnie siadając ostrożnie na łóżku, ubrany jedynie w bokserki. - Do łóżka, Jimmy.
Wilson wdrapał się na łóżko, lecz nie zrobił nic, by pomóc House'owi rozwiązać swój krawat czy rozpiąć guziki koszuli.
- Musi być coś jeszcze! - upierał się, nie reagując nawet na to, że House zaczął zsuwać koszulę z jego ramion. - A na dodatek do tego wszystkiego, kupiłeś swój ulubiony sos czekoladowy!
- I będziesz go miał na sobie za dziesięć sekund, więc przestań jęczeć z tego powodu - odpowiedział House, szczerząc zęby w uśmiechu. - No cóż... przestań jęczeć w taki sposób.
- Ja wcale nie narzekam. House, wiesz, że ja... och.
House już otworzył kciukiem nakrętkę butelki i pozwolił, by cienki strumień czekolady popłynął w dół po ramieniu Wilsona.
- Nie ruszaj się, Jimmy, bo wszystko wysmarujesz czekoladą.
Wilson siedział w zupełnym bezruchu, podczas gdy język House'a powoli zlizywał czekoladę, która spływała po jego ramieniu i klatce piersiowej. Kiedy cały sos zniknął, obrócił twarz House'a w swoją stronę, żeby móc pocałować starszego mężczyznę.
- Nasz związek ma najwyższy priorytet - przyznał wreszcie, uśmiechając się nieznacznie. - Przynajmniej dopóki czekolada się nie skończy.
House wylał na niego kolejną porcję czekolady; tym razem zdobiła ona tors Wilsona przez jakieś dziesięć sekund, zanim House zaczął ją z niego zlizywać. Wilson rozpiął spodnie i skopał je z siebie, po czym w ten sam sposób pozbył się swoich bokserek. House popchnął go na łóżko.
- Powinieneś spędzić trochę czasu na siłowni... - powiedział House, próbując napisać czekoladą swoje inicjały na brzuchu Wilsona. - Wyrzeźbiłbyś sobie sześciopak, z którego mógłbym jeść.
Wilson parsknął śmiechem, lecz szybko się opanował, bo podbródek House'a musnął lekko jego genitalia, gdy starszy mężczyzna zaczął zlizywać czekoladę z jego brzucha.
- Pójdę na siłownię, jeśli ty będziesz się codziennie golił. Twój zarost drapie.
House potarł podbródkiem o brzuch Wilsona, rozsmarowując sobie czekoladę po całej twarzy.
- Po to właśnie go mam. Niezawodnie sprawia, że twoja twarz jest zaczerwieniona i poocierana.
- Zaczekaj - przerwał mu Wilson i przyciągnął House'a do siebie, żeby zlizać czekoladowy sos z jego brody. - Pozwól, że tym zajmę się ja...
House przycisnął ich ciała do siebie, upewniając się, że czekolada dostała się wszędzie, zanim się odsunął.
- Co powiesz, Jimmy? Wystarczy już gry wstępnej?
- Na razie - zgodził się Wilson, odsuwając na bok butelkę czekolady, po czym przewrócił House'a na plecy. - Mam być na górze?
- Ty zajmij się wszystkim, a ja sobie poleżę i się zrelaksuję - odpowiedział House, uśmiechając się zadziornie.
Wilson sięgnął do szuflady szafki przy łóżku. House zasugerował, że choć raz mogliby użyć czekolady jako lubrykantu, ale Wilson zaprotestował, mówiąc, że nie przepada za aż tak ostrym seksem. W szufladzie szafki nocnej trzymali tubkę żelu nawilżającego o smaku arbuza.
- Czy to nie dziwne - odezwał się House głębokim, aksamitnym głosem - że zawsze mamy tyle zabawy podczas gry wstępnej, a przygotowywanie ciebie nie jest ani trochę zabawne?
Wilson pospiesznie pokrył żelem członek House'a, a potem rozsmarował odrobinę śliskiej substancji wokół własnego wejścia.
- To kwestia znaczenia priorytetów - powiedział, odrzucając na bok tubkę z żelem. - Wolę się skupić na samym stosunku niż się do niego przygotowywać.
House, z policzkami ciągle wysmarowanymi sosem czekoladowym, leżał całkowicie nieruchomo, kiedy Wilson naprowadzał jego erekcję, by wsunęła się w niego. Po wszystkim, co do tej pory robili, byli już spoceni, lepcy i napaleni. I wszystko miało smak czekolady.
- Ah, cholera, House - jęknął Wilson, opadając na swojego kochanka. - Kurwa!
- Zawsze tak brzydko mówisz, Jimmy - stęknął House, chwytając dłońmi biodra Wilsona.
Wilson zaczął się poruszać, wykorzystując wszystkie znane mu mięśnie nóg, by przesuwać się w górę i w dół po członku House'a. Czekolada w połączeniu z erekcją House'a sprawiły, że jęknął desperacko, a jego dłonie zacisnęły się na bokach House'a.
- I pomyśleć... że chciałeś... zajmować się papierkami - wydyszał House, napinając szyję, gdy jego głowa odchyliła się do tyłu i zagłębiła w poduszkę. - Jimmy...
- Uhn! - przytaknął Wilson, ujeżdżając coraz szybciej starszego mężczyznę. - Miał wrażenie, że jego skóra płonie. Zacisnął mocno dłoń na własnym członku i zaczął się masturbować.
- Nie fair - wykrztusił House; jego paznokcie wbijały się w miękkie ciało bioder Wilsona. - Skończysz... o wiele szybciej... ode mnie!
Usta Wilsona były rozchylone, a powieki szczelnie zaciśnięte. Przyspieszył tempo swoich ruchów i zacisnął mięśnie wokół House'a. Kiedy diagnosta stęknął donośnie, Wilson przesunął kciukiem po swoim wrażliwym miejscu i doszedł, tryskając na brzuch i pierś House'a, jęcząc przy tym jego imię.
- Greg! Greg! O, kurwa, Greg!
Zdecydowany, by doprowadzić starszego mężczyznę do orgazmu, Wilson zakołysał się na nim jeszcze kilka razy, przesuwając dłonie na jego klatkę piersiową. Naparł biodrami na biodra diagnosty, zdyszany, pozbawiony tchu i bez reszty wyczerpany własnym szczytowaniem...
W tym momencie House również doszedł, wyginając się w łuk na łóżku, i Wilson krzyknął ponownie, czując, jak House wypełnia go swoim nasieniem, a jego ciało chciwie przyjmuje w siebie członek starszego mężczyzny.
- Jimmy! - stęknął House, nie przestając wpijać palców w biodra onkologa.
Wilson zwolnił, poruszając się jeszcze parę razy nad swoim kochankiem, by wreszcie zejść z niego powoli i położyć obok niego na łóżku. Pocałował House'a w usta, rozkoszując się smakiem czekolady.
- Ach, to działa na mnie za każdym razem - odezwał się House, łapiąc oddech i uśmiechając się diabelsko. - Wilson w polewie czekoladowej. Mm.
Wilson zarumienił się nieznacznie, głównie przez to, w jaki sposób House mu się przyglądał. To było bardzo nie-House-owe spojrzenie.
- Chyba cieszę się z tego, że wróciłem z tobą do domu, zamiast zajmować się moją bardzo istotną robotą papierkową - przyznał Wilson, zerkając ukradkiem na House'a. - Ale przestań już tak na mnie patrzeć.
- Czyli jak?
- Tak, jak zapewne patrzyłeś kiedyś na Stacy - odpowiedział Wilson, sięgając po przykrycie. Z bałaganem mogli uporać się rano; teraz zrobiło się już późno.
- A ja myślałem, że nasz związek zmienił hierarchię priorytetów - stwierdził oschle House. Ułożył się wygodnie pod przykryciem obok przyjaciela, zachowując przyjemną bliskość, której jednak nie można było uznać za przytulanie.
Wilson milczał przez chwilę, zanim się odezwał: - Chcesz, żeby tak było?
House nie odpowiedział, lecz Wilson znał go wystarczająco dobrze. Przyjeżdżając z powrotem do szpitala i zmuszając Wilsona do wyboru pomiędzy robotą papierkową a sosem czekoladowym, szorstki w obyciu lekarz dał jasno do zrozumienia, że poważnie podchodzi do ich związku. A Wilson uznał, że podoba mu się ten pomysł. Na początek tyle wystarczy.
- W porządku. A zatem jesteśmy jednomyślni.
House w dalszym ciągu się nie odezwał, ale Wilson widział, że diagnosta powstrzymuje się od uśmiechu.
- Następnym razem kupimy sos o smaku karmelowym - oznajmił Wilson. - Mój ulubiony.
Na te słowa House obrócił głowę w stronę Wilsona i uśmiechnął się do niego szeroko, zanim zgasił światło.
- Miło mi, że doprowadziłeś do porządku swoją hierarchię priorytetów.
THE END
_________________________________________
(gdyby link do stronki z oryginałem nie działał, fik można znaleźć i pobrać [link widoczny dla zalogowanych] )
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pon 23:46, 09 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:58, 07 Gru 2011 Temat postu: Re: Fic: Znaczenie priorytetów [Z] |
|
|
yeah, new fik!
A ta rozmowa z epa nie miała przypadkiem miejsca w łazience? bo to tak dodaje więcej zuego stuffu Och, czyżby Wilson w końcu pokazał nagą klatę?
House robiący pierwszy krok w ogóle miałam wrażenie, że to będzie ich pierwszy raz, House tak jakoś nieśmiało się zachowywał na początku jak mówił o brakach w sypialni. A tu surprise, surprise, związek wchodzi na wyższy level, a era jest WOW
Cytat: | - Brakowało mi czegoś w moim mieszkaniu i za nic nie potrafiłem uchwycić czego. | vicodinu?
Cytat: | - Czyli chcesz, żeby ominęła cię okazja na bezwzględnie oszałamiający seks ze mną? | nie chce, tylko pewnie wstydzi się przyznać
Cytat: | - Gorzka czekolada z cynamonem. Mój ulubiony smak. | myślałam, że House woli wszystko co słodkie.
Cytat: | - Jeśli weźmiesz jeden ostry zakręt, to cię zamorduję. | że co, Wilson nie lubi na ostro?
Cytat: | Diagnosta chwycił go za ręce i mocniej otoczył się w pasie ramionami młodszego mężczyzny. |
Cytat: | Wilson uświadomił sobie, że właśnie zostawił stos niezwykle ważnej papierkowej roboty, by pojechać z House'em do domu i uprawiać zboczony seks. | po prostu wybrał rzecz ważniejszą, to proste ;p
Cytat: | - Chcę seksu, oto co się dzieje - odpowiedział House | och, jakie to męskie
Cytat: | - Wyrzeźbiłbyś sobie sześciopak, z którego mógłbym jeść. | może pić?
Cytat: | Niezawodnie sprawia, że twoja twarz jest zaczerwieniona i poocierana. | wcale sie nie dziwie, kto by się nie chciał całować całymi dniami, gdyby był na miejscu albo jednego, albo drugiego?
Cytat: | House zasugerował, że choć raz mogliby użyć czekolady jako lubrykantu | not hot!
Cytat: | W szufladzie szafki nocnej trzymali tubkę żelu nawilżającego o smaku arbuza. | arbuz brzmi fajnie, truskawkowy jest już taki pospolity
Cytat: | - Wolę się skupić na samym stosunku niż się do niego przygotowywać. | dziwnie to brzmi przy kobiecości Wilsona
Cytat: | Wilson przesunął kciukiem po swoim wrażliwym miejscu i doszedł, tryskając na brzuch i pierś House'a | śmietanka, czekolada, Wilson... prawdziwa uczta
Cytat: | - Jimmy! - stęknął House, nie przestając wpijać palców w biodra onkologa | kurde, nigdy się nie zdecyduje kto jest more : House jęczący 'Jimmy', czy Wilson 'Greg' xd
pierwszy link działa (mnie przynajmniej ) i w dodatku jest tam cała masa fików nc-17!
glad you back i że pokazałaś tutaj to cudo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 7:37, 09 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | A ta rozmowa z epa nie miała przypadkiem miejsca w łazience? bo to tak dodaje więcej zuego stuffu Och, czyżby Wilson w końcu pokazał nagą klatę? | ano miała btw zuego stuffu - ten okrągły otwór po odkręconej gałce i kucający przed nim Wilson... House powinien był to wykorzystać (i być może wykorzystał)
heh, nawet narysowany Wilson chowa swoją nagą klatę za kartami
yup, ńju fik Wrzucenie zaległego rozdziału zaczętego fika byłoby mało stosownym prezentem
House zawsze tak nieśmiało, powoli zaczyna, a potem sprawy nabierają zawrotnego tempa i zanim się Wilson obejrzy, już leży nagi na łóżku or somewhere i nie wie, co się dzieje
advantage napisał: | vicodinu? | w sumie tak, bo Wilson działa na House'a lepiej niż vicodin...
advantage napisał: | nie chce, tylko pewnie wstydzi się przyznać | wstydzi się, bo jeszcze by House pomyślał, że Wilson jest łatwy
advantage napisał: | myślałam, że House woli wszystko co słodkie. | Wilson jest słodki jak miód z cukrem, to czekolada już nie musi
advantage napisał: | że co, Wilson nie lubi na ostro? | to ze strachu, że od wbijania paznokci w skórzaną kurtkę House'a zniszczy mu się manicure
advantage napisał: | po prostu wybrał rzecz ważniejszą, to proste ;p | besides, założę się, że Mały Greg osiąga większą wysokość niż stos papierkowej roboty, więc trzeba się nim pilniej zająć
advantage napisał: | och, jakie to męskie | z Wilsonem nie ma co owijać w bawełnę, trzeba mówić prosto z mostu
advantage napisał: | może pić? | i wciągać! (pokruszone tabletki na alergię)
advantage napisał: | wcale sie nie dziwie, kto by się nie chciał całować całymi dniami, gdyby był na miejscu albo jednego, albo drugiego? | Wilson jest w o tyle lepszej sytuacji, że jak nie ma House'a pod ręką, to może się całować z papierem ściernym
advantage napisał: | not hot! | whyyyyy???
advantage napisał: | arbuz brzmi fajnie, truskawkowy jest już taki pospolity | zgadzam się co do truskawek, ale od arbuzowego żelu wolałabym ten sos czekoladowy
advantage napisał: | dziwnie to brzmi przy kobiecości Wilsona | tym razem przemówiła męskość Wilsona, jako że główka przejęła kontrolę nad głową
advantage napisał: | śmietanka, czekolada, Wilson... prawdziwa uczta | tylko tak dalej, a Wilson będzie mógł się czepiać House'a, żeby poszedł na siłownię
advantage napisał: | kurde, nigdy się nie zdecyduje kto jest more : House jęczący 'Jimmy', czy Wilson 'Greg' xd | trudny wybór indeed Może gdybyśmy to mogły usłyszeć, a nie tylko przeczytać...
uff, to dopsze, że link działa, bo oryginalnej strony z tymi fikami już nie ma, a link prowadzi okrężną drogą do jej archiwalnej wersji Anyway, resztę tych erowych fików też wrzuciłam na Chomika, na wszelki wypadek
właściwie to wróciłam dopiero teraz, a z ficzkiem wpadłam tylko na chwilkę I, shame on me, zmarnowałam ten tydzień, zamiast ogarniać fiki
thaaanks
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:01, 11 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | ano miała btw zuego stuffu - ten okrągły otwór po odkręconej gałce i kucający przed nim Wilson... House powinien był to wykorzystać (i być może wykorzystał)
heh, nawet narysowany Wilson chowa swoją nagą klatę za kartami | KINKY!
może Wilson dlatego chowa klatę, bo jest aż tak cudowna, że nikt nie powinien jej oglądać?
Richie117 napisał: | House zawsze tak nieśmiało, powoli zaczyna, a potem sprawy nabierają zawrotnego tempa i zanim się Wilson obejrzy, już leży nagi na łóżku or somewhere i nie wie, co się dzieje | bo to tak działa czar House'a: złapać, oczarować, wykorzystać i zasnąć. A potem domagać się naleśników
Richie117 napisał: | w sumie tak, bo Wilson działa na House'a lepiej niż vicodin... | Wilson jest jak viagra
Richie117 napisał: | wstydzi się, bo jeszcze by House pomyślał, że Wilson jest łatwy | Wilson tylko łatwo zdobywa, ale sam jest trudny
Richie117 napisał: | Wilson jest słodki jak miód z cukrem, to czekolada już nie musi | ale im słodszy tym lepszy
Richie117 napisał: | to ze strachu, że od wbijania paznokci w skórzaną kurtkę House'a zniszczy mu się manicure | aż sobie wyobraziłam Wilsona chodzącego do kosmetyczki i wyrywającego tam laski
Richie117 napisał: | besides, założę się, że Mały Greg osiąga większą wysokość niż stos papierkowej roboty, więc trzeba się nim pilniej zająć <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | ciekawe tylko, czy Mały Greg jest większy od house'owej papierkowej roboty
Richie117 napisał: | z Wilsonem nie ma co owijać w bawełnę, trzeba mówić prosto z mostu | ale najpierw trzeba Wilsona rozwinąć z bawełny
Richie117 napisał: | Wilson jest w o tyle lepszej sytuacji, że jak nie ma House'a pod ręką, to może się całować z papierem ściernym | przecież House nie może być aż tak szorstki... jego policzki są
Richie117 napisał: | whyyyyy??? | bo to złe (nie zue) miejsce na czekoladę... chyba, że sie wyjdzie z założenia, że nie tylko Duży Greg potrzebuje czekoloady
Richie117 napisał: | zgadzam się co do truskawek, ale od arbuzowego żelu wolałabym ten sos czekoladowy | ja jednak obydwa, każdy miałby inne zastosowanie
Richie117 napisał: | tym razem przemówiła męskość Wilsona, jako że główka przejęła kontrolę nad głową | ok, ok, tylko, żeby główka nie opanowała głowy na zawsze
Richie117 napisał: | tylko tak dalej, a Wilson będzie mógł się czepiać House'a, żeby poszedł na siłownię | pobiegać? albo House podnoszący ciężary za to House-bokser
Richie117 napisał: | trudny wybór indeed Może gdybyśmy to mogły usłyszeć, a nie tylko przeczytać... | wooow, to by pewnie ostatnia usłyszana w życiu rzecz
Richie117 napisał: | właściwie to wróciłam dopiero teraz, a z ficzkiem wpadłam tylko na chwilkę I, shame on me, zmarnowałam ten tydzień, zamiast ogarniać fiki | no shame, fik się pojawił, a inne się jeszcze ogarną
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:34, 13 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
A niech Cię A już myślałam, że tylko ja jestem na tyle zua, żeby mieć takie skojarzenia podczas tej sceny Napraw swoją ochronną czapeczkę
Ficzek słodki indeed Mam tylko nadzieję, że weźmiesz na siebie odpowiedzialność, jeśli wyszczerzościsk nie puści i do końca życia będę wyglądać [link widoczny dla zalogowanych]? Czytałam już wcześniej, ale teraz też mnie dopadł
Cytat: | - Nie mogłem spać - odrzekł House, wchodząc do gabinetu. - Brakowało mi czegoś w moim mieszkaniu i za nic nie potrafiłem uchwycić czego. | specjalnego materaca z telezakupów?
Cytat: | - Gdzie są latające świnie? - odezwał się nieufnie Wilson. | zapewne gdzieś w Rosji
Cytat: | - Nie zachowuj się jak dupek. | jak to dziwnie brzmi w ustach House'a
Cytat: | A Wilson niesamowicie uwielbiał być wykorzystywanym jako talerz. | Wilson w ogóle lubi być wykorzystywany
Cytat: |
Podążając za House'em do środka, Wilson uświadomił sobie, że właśnie zostawił stos niezwykle ważnej papierkowej roboty, by pojechać z House'em do domu i uprawiać zboczony seks. | brawo, nasz mały chłopczyk dorasta
Cytat: | House konsekwentnie nazywał to, co ich łączyło, głęboką przyjaźnią (na co Wilson za każdym razem uśmiechał się z zażenowaniem, wiedząc, że obaj mieli nieprzyzwoite skojarzenia ze słowem głęboki), a teraz byli w "związku"? | można nawet powiedzieć, że ich przyjaźń jest tak głęboka, że znają się na wylot
Cytat: | - Chcę seksu, oto co się dzieje - odpowiedział House, wyciągając z kieszeni sos czekoladowy, a następnie siadając ostrożnie na łóżku, ubrany jedynie w bokserki. | Fizycy: Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o energię.
Normalni ludzie: Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
House: Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o seks.
Cytat: | - Nie ruszaj się, Jimmy, bo wszystko wysmarujesz czekoladą. | tjaaa, ciekawe kto będzie sprzątał
Cytat: | Wilson rozpiął spodnie i skopał je z siebie, po czym w ten sam sposób pozbył się swoich bokserek. | No nie, a gdzie obsesyjne składanie ciuchów w najgorętszym momencie?
Cytat: | House zasugerował, że choć raz mogliby użyć czekolady jako lubrykantu, ale Wilson zaprotestował, mówiąc, że nie przepada za aż tak ostrym seksem. | ostry seks byłby, gdyby chłopacy użyli pikantnego keczupu, nie czekolady
Cytat: | - Ah, cholera, House - jęknął Wilson, opadając na swojego kochanka. - Kurwa! | co, włamała im się do mieszkania?
Cytat: | - Tak, jak zapewne patrzyłeś kiedyś na Stacy - odpowiedział Wilson, sięgając po przykrycie. | za to Wilson ma z pewnością bogatszą mimikę niż ona
Dzięki za przetłumaczenie tego cukiereczka!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 4:04, 14 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | KINKY!
może Wilson dlatego chowa klatę, bo jest aż tak cudowna, że nikt nie powinien jej oglądać? | na pamiątkę tego wydarzenia House by sobie zamontował takie klamki: [link widoczny dla zalogowanych]
ale... ale... ale... to takie samolubne z jego strony, ukrywać ósmy cud świata!
advantage napisał: | bo to tak działa czar House'a: złapać, oczarować, wykorzystać i zasnąć. A potem domagać się naleśników | bo dobry czarodziej musi się prawidłowo odżywiać
advantage napisał: | Wilson jest jak viagra | Jimmy używa tyle lakieru do włosów, że sam zaczął wszystko usztywniać
advantage napisał: | Wilson tylko łatwo zdobywa, ale sam jest trudny | i dopsze, bo House uwielbia tylko trudne przypadki
advantage napisał: | ale im słodszy tym lepszy | byle się nie porzygać od nadmiaru słodyczy
advantage napisał: | aż sobie wyobraziłam Wilsona chodzącego do kosmetyczki i wyrywającego tam laski | omg, nooooł! jeszcze by przez pomyłkę wyrwał tam Czesia
advantage napisał: | ciekawe tylko, czy Mały Greg jest większy od house'owej papierkowej roboty | mam taką nadzieję, skoro House praktycznie nie posiada papierkowej roboty
advantage napisał: | ale najpierw trzeba Wilsona rozwinąć z bawełny | um... a co z satynowymi bokserkami?
advantage napisał: | przecież House nie może być aż tak szorstki... jego policzki są | to jak nie papier ścierny, to co? Jamnik szorstkowłosy?
advantage napisał: | bo to złe (nie zue) miejsce na czekoladę... chyba, że sie wyjdzie z założenia, że nie tylko Duży Greg potrzebuje czekoloady | żółwik House'a też może lubić słodycze, o!
advantage napisał: | ja jednak obydwa, każdy miałby inne zastosowanie | na przykład arbuza wykorzystać analnie, a czekoladę oralnie?
advantage napisał: | ok, ok, tylko, żeby główka nie opanowała głowy na zawsze | to by było straszne... Wilson mógłby się wtedy potknąć o swój krawat
advantage napisał: | pobiegać? albo House podnoszący ciężary za to House-bokser | Duży Greg podnosiłby ciężary, a Mały Greg - sztangę dla wacusia ugh, żeby tak House-bokser był realnie możliwy, to byłaby pełnia szczęścia
advantage napisał: | no shame, fik się pojawił, a inne się jeszcze ogarną | taaa, chyba ficzki będą się musiały same ogarnąć, bo ja nie ogarniam już nic
***
Anai napisał: | A niech Cię A już myślałam, że tylko ja jestem na tyle zua, żeby mieć takie skojarzenia podczas tej sceny Napraw swoją ochronną czapeczkę | niech mię co, diabli do piekua zabiorą? No weź, House tyle razy wspominał w tym epie o pójściu do łóżka, że musiało być coś na rzeczy Fuuuuuck, świstak zabrał moją czapeczkę i poszedł zawijać świąteczne milki
Anai napisał: | Mam tylko nadzieję, że weźmiesz na siebie odpowiedzialność, jeśli wyszczerzościsk nie puści i do końca życia będę wyglądać tak? | spoko, jeśli będziesz wyglądać dokładnie tak, to mogę Cię nawet przygarnąć i karmić czekoladą i mlekiem jak swojego Rexa
Anai napisał: | specjalnego materaca z telezakupów? | hmm... może raczej poduszki anatomicznej, doskonałej do spania i zabawy
Anai napisał: | zapewne gdzieś w Rosji | bawią się z latającymi kaczkami w berka
Anai napisał: | jak to dziwnie brzmi w ustach House'a | indeed; aż myślałam, że mi się linijki dialogu pomyliły
Anai napisał: | Wilson w ogóle lubi być wykorzystywany | yeah... dobrze, że House nad nim czuwa, bo inaczej ktoś by w końcu Wilsona wykorzystał i zużył na amen
Anai napisał: | brawo, nasz mały chłopczyk dorasta | łał, ależ wnikliwie czytasz między wierszami... skąd wiesz, że Mały Jimmy właśnie wtedy zaczął rosnąć?
Anai napisał: | można nawet powiedzieć, że ich przyjaźń jest tak głęboka, że znają się na wylot | jak łyse konie
Anai napisał: | Fizycy: Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o energię.
Normalni ludzie: Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
House: Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o seks. |
TPTB: Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to nie wiadomo, o co chodzi
Anai napisał: | tjaaa, ciekawe kto będzie sprzątał | czekoladowa wróżka?
Anai napisał: | No nie, a gdzie obsesyjne składanie ciuchów w najgorętszym momencie? | czytałam kiedyś fika, w którym House dorwał się do supertajnego dziennika Wilsona:
"I tore my clothes off like some kind of wild man..."
[House] I'm guessing he means he didn't stop to fold.
Anai napisał: | ostry seks byłby, gdyby chłopacy użyli pikantnego keczupu, nie czekolady | albo chociaż [link widoczny dla zalogowanych], a nie z cynamonem... Wilson jest taaaki delikatny
Anai napisał: | co, włamała im się do mieszkania? | Cuddy podglądała ich przez okno
Anai napisał: | za to Wilson ma z pewnością bogatszą mimikę niż ona | oraz bardziej puszyste włosy, lepszy tyłek...
Przekażę podziękowania Mikołajowi
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 0:24, 15 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:09, 14 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | na pamiątkę tego wydarzenia House by sobie zamontował takie klamki: [link widoczny dla zalogowanych]
ale... ale... ale... to takie samolubne z jego strony, ukrywać ósmy cud świata! | wzorowane na Małym Gregu i Jimmym no wiem, wiem... jeśli nie za free, to mógłby bilety sprzedawać
Richie117 napisał: | bo dobry czarodziej musi się prawidłowo odżywiać | oh yeah, musi brać do ust odpowiednie rzeczy
Richie117 napisał: | Jimmy używa tyle lakieru do włosów, że sam zaczął wszystko usztywniać | byle tylko nie używał tego lakieru, bo coś mu nie staje
Richie117 napisał: | i dopsze, bo House uwielbia tylko trudne przypadki | eeee, a ja tak lubię jak Wilson jest łatwy
Richie117 napisał: | byle się nie porzygać od nadmiaru słodyczy | a to to jest w ogóle możliwe?
Richie117 napisał: | omg, nooooł! jeszcze by przez pomyłkę wyrwał tam Czesia <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/mdleje.gif"> | niee, Czesia by nie wyrwał. Albo laski, albo House, innej opcji nie ma
Richie117 napisał: | mam taką nadzieję, skoro House praktycznie nie posiada papierkowej roboty | to można porównać do laski
Richie117 napisał: | um... a co z satynowymi bokserkami? | satynowych żal ściagać
Richie117 napisał: | to jak nie papier ścierny, to co? Jamnik szorstkowłosy? | może... szorstka gąbka?
Richie117 napisał: | na przykład arbuza wykorzystać analnie, a czekoladę oralnie? | na przykład, bo zmieszanie ich nie brzmi zbyt apetycznie
Richie117 napisał: | to by było straszne... Wilson mógłby się wtedy potknąć o swój krawat | przerzuciłby się na muszki
Richie117 napisał: | Duży Greg podnosiłby ciężary, a Mały Greg - sztangę dla wacusia ugh, żeby tak House-bokser był realnie możliwy, to byłaby pełnia szczęścia | no własnie;/ albo chociaż żeby House/Hju miał taką bokserową sesję zdjęciową
Richie117 napisał: | taaa, chyba ficzki będą się musiały same ogarnąć, bo ja nie ogarniam już nic | może to taki przedświąteczny okres? minie Ci, zobaczysz. Masterzy nie wymiękają!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 7:10, 16 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | jeśli nie za free, to mógłby bilety sprzedawać | House by wszystkie wykupił
advantage napisał: | oh yeah, musi brać do ust odpowiednie rzeczy | jak dla House'a, to rozpalony Mały Jimmy mógłby służyć do ćwiczeń w gaszeniu ustami płonących pochodni
advantage napisał: | byle tylko nie używał tego lakieru, bo coś mu nie staje | nieee, najwyżej spryskuje nim ciuchy podczas prasowania, żeby się tak bardzo nie gniotły
advantage napisał: | a to to jest w ogóle możliwe? | mi się parę razy prawie zdarzyło
advantage napisał: | niee, Czesia by nie wyrwał. Albo laski, albo House, innej opcji nie ma | Czesia łatwo z laską pomylić... a potem byłoby już za późno
advantage napisał: | to można porównać do laski | hmm... chyba już Ci pokazywałam ten obrazek... [link widoczny dla zalogowanych]
advantage napisał: | satynowych żal ściagać | ale potem trudno je doprać
advantage napisał: | może... szorstka gąbka? | IDK, nie całowałam się nigdy z gąbką Ale z takim skojarzeniem Wilson miałby fajny pretekst, żeby zabierać House'a pod prysznic
advantage napisał: | na przykład, bo zmieszanie ich nie brzmi zbyt apetycznie | ciekawe, czy w Wedlu wpadną na pomysł czekolady z nadzieniem arbuzowym
advantage napisał: | przerzuciłby się na muszki | tylko nie na muchę-Cuddy
or [link widoczny dla zalogowanych]
advantage napisał: | albo chociaż żeby House/Hju miał taką bokserową sesję zdjęciową | może się jeszcze doczekasz
advantage napisał: | może to taki przedświąteczny okres? minie Ci, zobaczysz. Masterzy nie wymiękają! | powakacyjno-przedświątecznie-jesienno-zimowy no, poczekam i zobaczę, w końcu nie mam wyjścia
btw, jeśli to o niewymiękaniu to prawda, to poor chłopaki... 24/7 w przyciasnych spodniach...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:51, 16 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | House by wszystkie wykupił | samolubny, nie podzieliłby się!
Richie117 napisał: | jak dla House'a, to rozpalony Mały Jimmy mógłby służyć do ćwiczeń w gaszeniu ustami płonących pochodni | ale, ale, jeśli Jimmy jest taki gorący, to czy pochodnie nie paliłyby się jeszcze bardziej?
Richie117 napisał: | nieee, najwyżej spryskuje nim ciuchy podczas prasowania, żeby się tak bardzo nie gniotły | House mu musi wytłumaczyć, że pogniecione są more sexy
Richie117 napisał: | mi się parę razy prawie zdarzyło | łooo, to ile i co zjadłaś?
Richie117 napisał: | Czesia łatwo z laską pomylić... a potem byłoby już za późno | oh yeah, bo Wilson jest miły i nie może chamsko odmówić
Richie117 napisał: | hmm... chyba już Ci pokazywałam ten obrazek... [link widoczny dla zalogowanych] | yeah, widziałam, zuy obrazek
Richie117 napisał: | ale potem trudno je doprać | hmmm... mogą zostać pamiątką świetnych chwil
Richie117 napisał: | IDK, nie całowałam się nigdy z gąbką Ale z takim skojarzeniem Wilson miałby fajny pretekst, żeby zabierać House'a pod prysznic | taaaak, a House mógłby się ocierać policzkami po calutkim Wilsonie
Richie117 napisał: | ciekawe, czy w Wedlu wpadną na pomysł czekolady z nadzieniem arbuzowym | była kiedyś milka arbuzowa
Richie117 napisał: | tylko nie na muchę-Cuddy
or [link widoczny dla zalogowanych] | niee, Cuddy nie ma dostępu do penisowych rejonów
omg, muszka jest taka słit
Richie117 napisał: | może się jeszcze doczekasz | hope so, ale w sumie wątpie
Richie117 napisał: | powakacyjno-przedświątecznie-jesienno-zimowy no, poczekam i zobaczę, w końcu nie mam wyjścia
btw, jeśli to o niewymiękaniu to prawda, to poor chłopaki... 24/7 w przyciasnych spodniach... | w końcu wena też nie ma wyjścia i przyjść musi
no cóż, zawsze mogą sobie nawzajem ulżyć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:56, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | samolubny, nie podzieliłby się! | rozumiem go
advantage napisał: | ale, ale, jeśli Jimmy jest taki gorący, to czy pochodnie nie paliłyby się jeszcze bardziej? | pochodnie są jak zdmuchnięte zapałki w porównaniu z Małym Jimmym
advantage napisał: | House mu musi wytłumaczyć, że pogniecione są more sexy | najlepiej niech mu pokaże! I postawi ultimatum - albo pogniecione, albo żadne
advantage napisał: | łooo, to ile i co zjadłaś? | jak byłam mała, to wystarczyły 2-3 naleśniki zbyt grubo posmarowane dżemem albo jak się zapędziłam w wyjadaniu łyżką miodu ze słoika teraz generalnie nie przepadam za słodyczami, to i parę kostek białej czekolady wystarczy, żebym poczuła wielkie BLEH
advantage napisał: | oh yeah, bo Wilson jest miły i nie może chamsko odmówić | taaa, to by było chamskie indeed, gdyby Wilson się w sypialni zorientował, z kim ma do czynienia i próbował go spławić... Jeszcze by Czesiek pomyślał, że to wina jego małego ptaka
advantage napisał: | hmmm... mogą zostać pamiątką świetnych chwil | i kolejny pokój na kolejną kolekcję - zużytych satynowych bokserek
advantage napisał: | taaaak, a House mógłby się ocierać policzkami po calutkim Wilsonie | - Jak już jesteś tam na dole, House...
- Taaak?
- To nie zapomnij mnie wyszorować między pośladkami
advantage napisał: | była kiedyś milka arbuzowa | oszfak
advantage napisał: | niee, Cuddy nie ma dostępu do penisowych rejonów
omg, muszka jest taka słit | skoro tak, to kto jej pomaga w toalecie?
yeah and, hell, kto by pomyślał, że są muszki dla penisów?
advantage napisał: | w końcu wena też nie ma wyjścia i przyjść musi
no cóż, zawsze mogą sobie nawzajem ulżyć | I hope, że masz rację, bo im dłużej czekam, tym bardziej w to wątpię
sounds like Syzyfowa Praca między masterami
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:54, 25 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | niech mię co, diabli do piekua zabiorą? No weź, House tyle razy wspominał w tym epie o pójściu do łóżka, że musiało być coś na rzeczy Fuuuuuck, świstak zabrał moją czapeczkę i poszedł zawijać świąteczne milki | nie, niech nie zabierają! I tak mamy mniej zua na Ziemi niż oni w piekieuku Yeah, mnie nie musisz o tym przekonywać Good świstak! *głaszcze świstaka*
Richie117 napisał: | spoko, jeśli będziesz wyglądać dokładnie tak, to mogę Cię nawet przygarnąć i karmić czekoladą i mlekiem jak swojego Rexa | ani słowa o czekoladzie, proszę Jeśli to są główne składniki diety Rexa, to ja będę - dla odmiany - przyzwoitym psem i zadowolę się karmą
Richie117 napisał: | hmm... może raczej poduszki anatomicznej, doskonałej do spania i zabawy | aww Ekstra opcja: poduszka może służyć jako talerz
Richie117 napisał: | bawią się z latającymi kaczkami w berka | 140% natury
Richie117 napisał: | indeed; aż myślałam, że mi się linijki dialogu pomyliły | może autorce się pomyliło, gdy to pisała
Richie117 napisał: | yeah... dobrze, że House nad nim czuwa, bo inaczej ktoś by w końcu Wilsona wykorzystał i zużył na amen | tylko House ma paluszki, które zasilają Wilsona
Richie117 napisał: | łał, ależ wnikliwie czytasz między wierszami... skąd wiesz, że Mały Jimmy właśnie wtedy zaczął rosnąć? | wywnioskowałam z położenia Księżyca na niebie
Richie117 napisał: | jak łyse konie | chyba przypadkowo odkryłaś pochodzenie tego związku frazeologicznego
Richie117 napisał: |
TPTB: Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to nie wiadomo, o co chodzi | ...a już na pewno MY nie mamy pojęcia, o co chodzi
Richie117 napisał: | czekoladowa wróżka? | wróżka zabiera czekoladę, a co zostawia?
Richie117 napisał: | czytałam kiedyś fika, w którym House dorwał się do supertajnego dziennika Wilsona:
"I tore my clothes off like some kind of wild man..."
[House] I'm guessing he means he didn't stop to fold. | Masz może tego ficzka pod ręką?
Richie117 napisał: | Cuddy podglądała ich przez okno | przynajmniej nie było jej pod łóżkiem, zawsze coś
Richie117 napisał: | oraz bardziej puszyste włosy, lepszy tyłek... <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | oraz lepszą Teoretycznie Istniejącą Klatę ;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:33, 25 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | rozumiem go | ja też, no ale to nie fer
Richie117 napisał: | pochodnie są jak zdmuchnięte zapałki w porównaniu z Małym Jimmym <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | no i pochodnie potrzebują ognia, a Mały Jimmy sam w sobie jest gorący
Richie117 napisał: | najlepiej niech mu pokaże! I postawi ultimatum - albo pogniecione, albo żadne | coś mi mówi, że Wilson już prędzej wybrałby żadne
Richie117 napisał: | jak byłam mała, to wystarczyły 2-3 naleśniki zbyt grubo posmarowane dżemem albo jak się zapędziłam w wyjadaniu łyżką miodu ze słoika teraz generalnie nie przepadam za słodyczami, to i parę kostek białej czekolady wystarczy, żebym poczuła wielkie BLEH | kurcze, nie zazdroszczę. Ja od zawsze pożeram wszystkie słodycze i żadnych nieprzyjemności nie miałam, na szczęście ale kurde, 2-3 naleśniki! mnie jeden z masą nutelli zupełnie wystarczy
Richie117 napisał: | taaa, to by było chamskie indeed, gdyby Wilson się w sypialni zorientował, z kim ma do czynienia i próbował go spławić... Jeszcze by Czesiek pomyślał, że to wina jego małego ptaka | bo to by była wina ptaka, małego czy nie, mało ważne. Wilson lubi tylko ptaka House'a
Richie117 napisał: | i kolejny pokój na kolejną kolekcję - zużytych satynowych bokserek | dlatego Wilson kupił takie wielkie mieszkanie, a jakby do tego jeszcze doliczyć mieszkanie House'a to ło
Richie117 napisał: | - Jak już jesteś tam na dole, House...
- Taaak? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
- To nie zapomnij mnie wyszorować między pośladkami | era pod prysznicem zawsze spoko nie zapomni, a nawet doda coś od siebie między te pośladki
Richie117 napisał: | skoro tak, to kto jej pomaga w toalecie?
yeah and, hell, kto by pomyślał, że są muszki dla penisów? | weź przestań, Cuddy nie może mieć penisa, po prostu nieee! Czego to nie wymyślą... tak mi się podoba, że aż żałuje, że nie mam komu kupić
Richie117 napisał: | I hope, że masz rację, bo im dłużej czekam, tym bardziej w to wątpię
sounds like Syzyfowa Praca między masterami | czekanie musi zostać nagrodzone
no to taka wyjątkowo miła syzyfowa praca
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:59, 28 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | nie, niech nie zabierają! I tak mamy mniej zua na Ziemi niż oni w piekieuku
Good świstak! *głaszcze świstaka* | jeśli oni mają tam więcej zua... to ja lecę się pakować
Świstak taki zadowolony siedzi, że boję się myśleć, gdzie Ty go pogłaskałaś
Anai napisał: | ani słowa o czekoladzie, proszę Jeśli to są główne składniki diety Rexa, to ja będę - dla odmiany - przyzwoitym psem i zadowolę się karmą | why not? Okej, umowa stoi; nareszcie nie będzie się marnować karma, której Rexu nie zje
Anai napisał: | Ekstra opcja: poduszka może służyć jako talerz | tylko co z okruszkami w łóżku?
Anai napisał: | może autorce się pomyliło, gdy to pisała | mam nadzieję, że nie, bo tak jest bardziej fun
Anai napisał: | tylko House ma paluszki, które zasilają Wilsona | nie mów tak głośno, bo znajdzie się następna ex-żona Wilsona i poobcina House'owi palce
Anai napisał: | wywnioskowałam z położenia Księżyca na niebie | it makes sense! skoro księżyc wpływa na przypływy i odpływy oceanów...
Anai napisał: | chyba przypadkowo odkryłaś pochodzenie tego związku frazeologicznego | wpiszę to sobie do cv
Anai napisał: | wróżka zabiera czekoladę, a co zostawia? | poranne erekcje
Anai napisał: | Masz może tego ficzka pod ręką? | yup [link widoczny dla zalogowanych] Ale uprzedzam, że pierwsze 3 rozdziały są dosyć mhoczne, era jest dopiero w ostatnim
Anai napisał: | oraz lepszą Teoretycznie Istniejącą Klatę ;p | House nie mógłby spać z głową na klacie Cuddy, bo jej odstające żebra odbiłyby mu się na policzku
***
advantage napisał: | no i pochodnie potrzebują ognia, a Mały Jimmy sam w sobie jest gorący | ciekawe, czy dałoby się go wykorzystać jako podgrzewacz do kawy
advantage napisał: | coś mi mówi, że Wilson już prędzej wybrałby żadne | to gdzie by przypiął szpitalny identyfikator???
advantage napisał: | kurcze, nie zazdroszczę. Ja od zawsze pożeram wszystkie słodycze i żadnych nieprzyjemności nie miałam, na szczęście ale kurde, 2-3 naleśniki! mnie jeden z masą nutelli zupełnie wystarczy | bywają gorsze 'upośledzenia'. A mój Rexu się cieszy, bo więcej zostaje dla niego Naleśnik naleśnikowi nierówny, a nutella ma więcej kalorii niż dżem
advantage napisał: | bo to by była wina ptaka, małego czy nie, mało ważne. Wilson lubi tylko ptaka House'a | dopsze, że Czesio nie może tego przeczytać, bo mogłabyś skończyć jak Dibala A House mógłby 'przypadkiem' stracić swojego ptaka
advantage napisał: | dlatego Wilson kupił takie wielkie mieszkanie, a jakby do tego jeszcze doliczyć mieszkanie House'a to ło | duuuużo miejsca na wieeele par bokserek
advantage napisał: | nie zapomni, a nawet doda coś od siebie między te pośladki | kupione specjalnie na taką okazję [link widoczny dla zalogowanych]?
advantage napisał: | weź przestań, Cuddy nie może mieć penisa, po prostu nieee! Czego to nie wymyślą... tak mi się podoba, że aż żałuje, że nie mam komu kupić | ale gdyby miała, może przestałaby pożądać cudzych penisów?
Daj ogłoszenie do gazety: Szukam chłopaka, żeby go obdarować muszką na penisa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:28, 28 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | ciekawe, czy dałoby się go wykorzystać jako podgrzewacz do kawy | nawet wodę zagotujesz
Richie117 napisał: | to gdzie by przypiął szpitalny identyfikator??? | do spodni?
Richie117 napisał: | bywają gorsze 'upośledzenia'. A mój Rexu się cieszy, bo więcej zostaje dla niego Naleśnik naleśnikowi nierówny, a nutella ma więcej kalorii niż dżem | ano bywają, gorsze jest nadmierne jedzenie słodyczy to muszę w takim razie spróbować z dżemem, żeby zobaczyć ile jestem w stanie zjeść
Richie117 napisał: | dopsze, że Czesio nie może tego przeczytać, bo mogłabyś skończyć jak Dibala A House mógłby 'przypadkiem' stracić swojego ptaka | o nieee, musiałabym najpierw uratować ptaka House'a, potem dopiero Chase mógłby mnie dorwać
Richie117 napisał: | duuuużo miejsca na wieeele par bokserek | no cóż, każdy coś kolekcjonuje
Richie117 napisał: | kupione specjalnie na taką okazję [link widoczny dla zalogowanych]? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | O_o mydełko do dogłębnego mycia
Richie117 napisał: | ale gdyby miała, może przestałaby pożądać cudzych penisów?
Daj ogłoszenie do gazety: Szukam chłopaka, żeby go obdarować muszką na penisa | przy LE to by pewnie działało, ale już nie przy gejach
Lepiej od razu, że szukam ładnego penisa do obdarowania, po co chłopaka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez advantage dnia Śro 22:29, 28 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 7:40, 30 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | nawet wodę zagotujesz | o, to z Wilsonem w wannie nie trzeba się przejmować, że woda wystygnie, ani nie trzeba mieć elektrycznego kocyka w łóżku
advantage napisał: | do spodni? | pod warunkiem, że zgodziłby się ubrać w niewyprasowane
advantage napisał: | to muszę w takim razie spróbować z dżemem, żeby zobaczyć ile jestem w stanie zjeść | tylko bądź ostrożna, żeby naleśniki nie zjadły Ciebie
advantage napisał: | o nieee, musiałabym najpierw uratować ptaka House'a, potem dopiero Chase mógłby mnie dorwać | zasłoniłabyś Małego Grega własnym ciałem?
advantage napisał: | przy LE to by pewnie działało, ale już nie przy gejach
Lepiej od razu, że szukam ładnego penisa do obdarowania, po co chłopaka | to dobrze, że LE nie jest gejem
Exactly! I w ogóle - po co penisom faceci?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:57, 03 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | jeśli oni mają tam więcej zua... to ja lecę się pakować
Świstak taki zadowolony siedzi, że boję się myśleć, gdzie Ty go pogłaskałaś | nie pakuj się, nie jesteśmy znowu tak bardzo w tyle przecież Jak to gdzie? Za uszkiem!
Richie117 napisał: | why not? Okej, umowa stoi; nareszcie nie będzie się marnować karma, której Rexu nie zje | bo co za dużo to niezdrowo i niesmacznie, bleeh Ale je ją w ogóle? Bo Tina tylko w ostateczności, z miną, jakby ją ktoś torturował
Richie117 napisał: | tylko co z okruszkami w łóżku? | wielofunkcyjny Wilson przełączy się na tryb 'pomoc domowa' i posprząta
Richie117 napisał: | nie mów tak głośno, bo znajdzie się następna ex-żona Wilsona i poobcina House'owi palce <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/chowa.gif"> | Brrr no dooobra, już nic nie mówię
Richie117 napisał: | it makes sense! skoro księżyc wpływa na przypływy i odpływy oceanów... | tego nie uczyli na geografii, ale to prawda
Richie117 napisał: | wpiszę to sobie do cv | wpisz i be proud of yourself
Richie117 napisał: | poranne erekcje | to czemu nie nazywa się Penisowa Wróżka?
Richie117 napisał: | yup [link widoczny dla zalogowanych] Ale uprzedzam, że pierwsze 3 rozdziały są dosyć mhoczne, era jest dopiero w ostatnim | dziękować Jak narazie pyknęłam dopiero mhocznego Wilsona z pierwszego rozdziału, zayebisty jest!
Richie117 napisał: | House nie mógłby spać z głową na klacie Cuddy, bo jej odstające żebra odbiłyby mu się na policzku | oj tam, przez jej dżunglę na klacie nic by nie poczuł
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 3:43, 04 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | nie pakuj się, nie jesteśmy znowu tak bardzo w tyle przecież Jak to gdzie? Za uszkiem! | a może jednak powinnam? U know, jak bym wróciła i przywiozła trochę zua ze sobą, moglibyśmy ich wyprzedzić Tylko za uszkiem? Bo myślałam, że co najmniej za sałatą
Anai napisał: | bo co za dużo to niezdrowo i niesmacznie, bleeh Ale je ją w ogóle? Bo Tina tylko w ostateczności, z miną, jakby ją ktoś torturował | o, czyli zgadzamy się w sprawie nadmiaru czekolady No w ogóle to tak, ale nie na sucho, tylko rozmoczoną w wodzie (wody bywa więcej niż karmy). A jak był szczeniakiem, musiałam go karmić łyżką
Anai napisał: | wielofunkcyjny Wilson przełączy się na tryb 'pomoc domowa' i posprząta | w imieniu House'a mam nadzieję, że będzie miał do tego odpowiedni strój
Anai napisał: | wpisz i be proud of yourself | dzięki temu zostanę asystentką prof. Miodka
Anai napisał: | to czemu nie nazywa się Penisowa Wróżka? | skoro Zębowa Wróżka zabiera zęby, to Penisowa Wróżka musiałaby... U know...
Anai napisał: | dziękować Jak narazie pyknęłam dopiero mhocznego Wilsona z pierwszego rozdziału, zayebisty jest! | niemazaco No, co nie? Kto by pomyślał, że takie fantazje kryją się w tej jego ślicznej główce, tzn w głowie A House jaki zazdrosny, że Wilson zabija innych, a nie jego
Anai napisał: | oj tam, przez jej dżunglę na klacie nic by nie poczuł | a jeżeli w tej dżungli są kolczaste pnącza?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:31, 04 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | o, to z Wilsonem w wannie nie trzeba się przejmować, że woda wystygnie, ani nie trzeba mieć elektrycznego kocyka w łóżku | Wilson nawet serce ma dobre i gorące
Richie117 napisał: | pod warunkiem, że zgodziłby się ubrać w niewyprasowane | to może dres, lepiej wygląda niewyprasowany
Richie117 napisał: | bądź ostrożna, żeby naleśniki nie zjadły Ciebie
| o noł, to wygląda jak ryba na pierwszy rzut oka... i kurde, własnie mam robić naleśniki
Richie117 napisał: | zasłoniłabyś Małego Grega własnym ciałem? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | próbowałabym, w końcu drugiego takiego nie ma nigdzie na świecie
Richie117 napisał: | to dobrze, że LE nie jest gejem
Exactly! I w ogóle - po co penisom faceci? | pewnie, że dobrze! W sumie gdyby nie te czasem beznadziejne charaktery, faceci (i ich częsci ciała) byliby bardziej w porządku niż teraz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 2:43, 06 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | Wilson nawet serce ma dobre i gorące | Grylls już na niego poluje
advantage napisał: | to może dres, lepiej wygląda niewyprasowany | mrau, Wilson w dresie
advantage napisał: | o noł, to wygląda jak ryba na pierwszy rzut oka... i kurde, własnie mam robić naleśniki | taaa, pirania z horroru klasy D A więc co zrobiłaś zamiast naleśników?
advantage napisał: | próbowałabym, w końcu drugiego takiego nie ma nigdzie na świecie | dopóki DS nie wpadnie na pomysł sklonowania House'a
advantage napisał: | W sumie gdyby nie te czasem beznadziejne charaktery, faceci (i ich częsci ciała) byliby bardziej w porządku niż teraz | faceci powinni być jak laptopy - nie zadowala nas wbudowane oprogramowanie, to robimy formatowanie i wgrywamy swój ulubiony system operacyjny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:43, 09 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Grylls już na niego poluje | o fuj! w ogóle zjeść serce Wilsona to poważne przestępstwo!
Richie117 napisał: | mrau, Wilson w dresie | a Wilson w dresie i z gołą klatą?
Richie117 napisał: | taaa, pirania z horroru klasy D A więc co zrobiłaś zamiast naleśników? | dokładnie! chociaż jak tak patrzę teraz, to nawet sie uśmiecha no i tak zrobiłam naleśniki, pokonałam strach
Richie117 napisał: | dopóki DS nie wpadnie na pomysł sklonowania House'a | mam nadzieje, ze nie, w końcu wtedy nie byłby już taki jedyny w swoim rodzaju
Richie117 napisał: | faceci powinni być jak laptopy - nie zadowala nas wbudowane oprogramowanie, to robimy formatowanie i wgrywamy swój ulubiony system operacyjny | łoo, sposób na ideał! tylko żeby jeszcze ten ulubiony system ładnie sie przyjął do całości
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:50, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | w ogóle zjeść serce Wilsona to poważne przestępstwo! | hehehe, skojarzyło mi się to z Królewną Śnieżką, U know, z tym kawałkiem, w którym zła macocha wysyła królewnę do lasu z myśliwym, żeby ją zabił i wyciął jej serce na kolację dla macochy... Wilson-Królewna Śnieżka
advantage napisał: | a Wilson w dresie i z gołą klatą? | um... musiałabym to zobaczyć, żeby ocenić póki co w mojej wyobraźni dres i goła klata występują nierozłącznie ze złotym lamerskim łańcuchem i kijem bejsbolowym wystającym zza pleców
advantage napisał: | no i tak zrobiłam naleśniki, pokonałam strach | U R my hero *__*
advantage napisał: | tylko żeby jeszcze ten ulubiony system ładnie sie przyjął do całości | jak coś nie będzie pasować, to się użyje większego młotka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:46, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | hehehe, skojarzyło mi się to z Królewną Śnieżką, U know, z tym kawałkiem, w którym zła macocha wysyła królewnę do lasu z myśliwym, żeby ją zabił i wyciął jej serce na kolację dla macochy... Wilson-Królewna Śnieżka | Wilson królewną, Wilson królewną oby tylko go nie spotkała taka przygoda w lesie
Richie117 napisał: | um... musiałabym to zobaczyć, żeby ocenić póki co w mojej wyobraźni dres i goła klata występują nierozłącznie ze złotym lamerskim łańcuchem i kijem bejsbolowym wystającym zza pleców | i know, i know, ale... Twoja wyobraźnia powala takie rzeczy mnie sie kojarzą z murzynami, a ciężko zrobić z Wilsona murzyna
Richie117 napisał: | U R my hero *__* <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/DAlike/klaszcze.gif"> | yeah, szybko zjadłam, więc to naleśniki się bały
Richie117 napisał: | jak coś nie będzie pasować, to się użyje większego młotka | tylko żeby nie przesadzić, za dużo też nie może być
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:14, 13 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | Wilson królewną, Wilson królewną oby tylko go nie spotkała taka przygoda w lesie | aż miałam wczoraj ochotę wkleić twarz Wilsona w obrazek disney'owskiej Śnieżki, ale stwierdziłam, że za dużo z tym roboty Nieee, jego w lesie mogą spotykać wyłącznie przygody z Małym Gregiem
advantage napisał: | takie rzeczy mnie sie kojarzą z murzynami, a ciężko zrobić z Wilsona murzyna | bwahahahaha I to niby moja wyobraźnia powala?
Btw, pewnie czytałaś ten popularny ostatnio 'dowcip':
Czemu nie ma czarnoskórych Żydów?
- No bo, ku*wa, bez przesady
advantage napisał: | yeah, szybko zjadłam, więc to naleśniki się bały | byłaś szybsza od House'a?
advantage napisał: | tylko żeby nie przesadzić, za dużo też nie może być | to wymaga naukowych badań i ustalenia dokładnych norm... może w oparciu o stosunek wielkości młotka do długości ptaszka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:36, 14 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | ]a może jednak powinnam? U know, jak bym wróciła i przywiozła trochę zua ze sobą, moglibyśmy ich wyprzedzić Tylko za uszkiem? Bo myślałam, że co najmniej za sałatą | no okej, tylko szybko Kto wie, może mają tam też klatę RSLa ^_^ Nie, sałata tak długo leżała w lodówce, że aż ożyła i gdzieś sobie poszła
Richie117 napisał: | o, czyli zgadzamy się w sprawie nadmiaru czekolady No w ogóle to tak, ale nie na sucho, tylko rozmoczoną w wodzie (wody bywa więcej niż karmy). A jak był szczeniakiem, musiałam go karmić łyżką | i nie tylko czekolady, bo właściwie wszystkiego Rozmoczoną w wodzie? Już widzę minę Tiny (coś w stylu 'are you fuckin' kidding me?') W takim razie niech Rex zmieni nawyki żywieniowe, albo żądam osobnej miski
Richie117 napisał: | w imieniu House'a mam nadzieję, że będzie miał do tego odpowiedni strój | a ja w imieniu House'a mówię, że najodpowiedniejszy strój dla Wilsona to brak stroju
Richie117 napisał: | dzięki temu zostanę asystentką prof. Miodka | podobno Miodek nie lubi słowa "zajebiście", więc trzymaj emocje na wodzy, jak Ci powie, że masz u niego pracę
Richie117 napisał: | skoro Zębowa Wróżka zabiera zęby, to Penisowa Wróżka musiałaby... U know... | okej, to było głupie pytanie
Richie117 napisał: | niemazaco No, co nie? Kto by pomyślał, że takie fantazje kryją się w tej jego ślicznej główce, tzn w głowie A House jaki zazdrosny, że Wilson zabija innych, a nie jego | po opisach swojej śmierci musiał się poczuć usatysfakcjonowany, brr Ale fik zarąbisty, zwłaszcza komentarze House'a podczas czytania tych fantazji Wilsona na swój temat
Richie117 napisał: | a jeżeli w tej dżungli są kolczaste pnącza? | to trzeba ją zostawić w spokoju, tam mogą żyć jakieś zwierzęta
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anai dnia Sob 21:38, 14 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:36, 15 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | no okej, tylko szybko Kto wie, może mają tam też klatę RSLa ^_^ Nie, sałata tak długo leżała w lodówce, że aż ożyła i gdzieś sobie poszła | dobra, to lecę Rozglądając się za klatą RSLa będę wdychać opary siarki, bo to ponoć oczyszcza zapchane zatoki Poor sałata, że poszła w taką zimną pogodę; a mogła trochę poczekać, aż wynalazłaby koło i pojechała
Anai napisał: | i nie tylko czekolady, bo właściwie wszystkiego Rozmoczoną w wodzie? Już widzę minę Tiny (coś w stylu 'are you fuckin' kidding me?') W takim razie niech Rex zmieni nawyki żywieniowe, albo żądam osobnej miski | IDK... chyba znalazłoby się parę rzeczy, które mogłabym pochłaniać bez ograniczeń i nie przestałyby mi smakować (aczkolwiek mogłoby to być niezdrowe, but who cares ) Cóż, Rexu z taką miną patrzy na suchą-suchą karmę Spoko, znajdzie się druga miska, nawet ładniejsza, na takim psim stojaku
Anai napisał: | a ja w imieniu House'a mówię, że najodpowiedniejszy strój dla Wilsona to brak stroju | czyli tzw. "strój Adama"? But still, 'pomoc domowa' powinna mieć chociaż stosowny fartuszek (i miotełkę z piórek)
Anai napisał: | podobno Miodek nie lubi słowa "zajebiście", więc trzymaj emocje na wodzy, jak Ci powie, że masz u niego pracę | good to know Za to słowu "qrwa" poświęcił cały wykład, to chyba nie ma nic przeciwko niemu
Anai napisał: | po opisach swojej śmierci musiał się poczuć usatysfakcjonowany, brr Ale fik zarąbisty, zwłaszcza komentarze House'a podczas czytania tych fantazji Wilsona na swój temat | ja odniosłam wrażenie, że rozczarował go brak wyobraźni Wilsona And yeah, komentarze House'a były najlepsiejsze! I fluffiasta końcówka
Anai napisał: | to trzeba ją zostawić w spokoju, tam mogą żyć jakieś zwierzęta | wczoraj słyszałam, że naukowcy w jakiejś dżungli odkryli nowy gatunek żaby...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|