|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:12, 28 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | ponoć opieka stomatologiczna w USA jest koszmarnie droga | No dobra, niech mu będzie xD
Richie117 napisał: | w innych okolicznościach bym powiedziała, że Wilson poszedł wyszorować zęby właśnie z myślą o tych lepszych rzeczach do roboty | też żałowałam, że nie zaistniały te 'inne okoliczności', kiedy Wilson rozbierał House'a. Jestem straszna
Richie117 napisał: | moje pierwsze podejrzenie było takie, że chodzi o romans Wilsona z jakąś pacjentką lub o nieślubne dziecko lub zatajony błąd w sztuce medycznej... | to romans albo dziecko mogłyby mu zniszczyć karierę? Ale też stawiałam na jakiś błąd w sztuce lekarskiej
Richie117 napisał: | GeeLady jak już coś pisze, to trzyma się realizmu (pomijając mprega ) i rzeczywistych dramatów, a nie bawi się w wymyślanie bzdurnych tragedii jak TPTB | i dobrze, jeśli chodzi o takie wyssane z palca, nierealne wątki to wystarczy mi oglądanie 'House'a'.
Richie117 napisał: | fakt, kiepskie to zdjęcie, ale lepszego nie znalazłam. | zdjęcie kiepskie? To na innych wygląda jakoś... lepiej?
Richie117 napisał: | Chyba że miałoby to być zdjęcie LE | to by była tortura
Richie117 napisał: | 'pomóc' to dopiero później. Najpierw Wilson musiał zaspokoić swoją potrzebę bycia "moralnie w porządku" | taa, pewnie żeby uspokoić własne sumienie?
Richie117 napisał: | możesz spróbować - np użyć nowej wersji w wypracowaniu na polskim | ciekawe, czy dostanę wyższą ocenę za kreatywność i nietrzymanie się utartych schematów
Richie117 napisał: | i przez to jego nie-chcenie House'owi się w końcu oberwie | a ja się tak trochę z nim zgadzam, bo taktyka House'a polegająca na 'nic nie róbmy, może się znudzi i da mi spokój' wygląda na malo skuteczną i w ten sposób to mógłby sobie do końca życia (swojego albo Roystona) czekać na jakieś zmiany.
Richie117 napisał: | I tak sama z siebie chcę się postarać, żeby jak najszybciej skończyć tego fika, tyle że nie wszystko ode mnie zależy | nie przejmuj się, najważniejsze, że masz chęci, a na niektóre rzeczy po prostu nie ma się wpływu i już. Pozostaje mi tylko życzyć powodzenia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:14, 28 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Chociaż raz czytałam prysznicową erę, po której Wilson się wściekł, że House zużył cały jego drogi szampon, żeby zrobić mu dobrze, a na dodatek zamiast odżywką, wysmarował mu włosy... czymś innym | o fuj, włosy?! rozumiem rękę, nogę, klatę czy cokolwiek innego ;p
Richie117 napisał: | dla nas dziwni są oni, a dla nich bylibyśmy dziwni my. Tylko że oni są szczęśliwi żyjąc w taki sposób, bo nie znają nic innego, a my zawsze znajdujemy coś, co nam się nie podoba | troszkę dziwni są, ale bardziej są fascynujący My chyba znajdujemy to co nam sie nie podoba, bo mamy z czego wybierać, a oni mają stare, kultywowane tradycje i nikt się pewnie nie waży od nich odstąpić, a u nas co chwilę pojawia się coś nowego i innego, i nawet jak się nie chce, to i tak mniej lub bardziej podąża się za modą.
yeeeeah, rozdział
strasznie taki słodko-gorzki i odrobinę przygnębiający, ale jednocześnie z nadzieją, że Royston polegnie w walce;) No i mój mózg jakoś podświadomie już czekał na coś innego, gdy Wilson rozebrał House'a... no ale czułam, że nic z tego. Chociaż przyznaję, że Wilson dbający i troszczący sie tak o House'a jest chyba równie słodki co erowy Wilson
I Wilson całujący House'a w skroń
Cytat: | - Pieprzę się z Roystonem, a nie chodzę z nim na randki. Na przystawkę dostaję fiuta do obciągnięcia, zamiast wykwintnych przekąsek. | spodziewałam się, ze House nie przekaże tego jakimiś miłymi słowami
Cytat: | Byłeś młodym, naiwnym, nadgorliwym w czynieniu dobra lekarzem, który chciał jak najlepiej dla swoich pacjentów, czy - jak w tym przypadku - dla siostry swojej matki. | a to taka sprawa... myślałam, że Royston się mści, bo ta Naomi to jakaś jego bliska osoba była. A tu surprise xd
muszę przeczytać ten artykuł, bo 'bycie uczulonym na wodę' chyba nie mieści się wśród rzeczy możliwych w mojej głowie
weeeny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:35, 29 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | też żałowałam, że nie zaistniały te 'inne okoliczności', kiedy Wilson rozbierał House'a. Jestem straszna | JESTEŚMY straszne, bo też liczyłam na odrobinę ery
Anai napisał: | to romans albo dziecko mogłyby mu zniszczyć karierę? | romansy z pacjentkami nie są zbyt mile widziane A gdyby do tego doszły jakieś przekręty z miłości czy coś... Taki psychol jak Royston pewnie byłby w stanie byle czym mocno zaszkodzić Wilsonowi, zwłaszcza w fiku, gdzie wszystko można przepchnąć, jak się chce.
Anai napisał: | zdjęcie kiepskie? To na innych wygląda jakoś... lepiej? | lepiej w sensie gorzej Gdyby teraz nakręcono film o Dzwonniku z Notre Dame, to prawdopodobnie wyglądałby on naprawdę strasznie i paskudnie
Anai napisał: | to by była tortura | psychiczna tak, ale fizjologia i tak stanęłaby na wysokości zadania, skoro nawet faceta w śpiączce lub całkiem sparaliżowanego można doprowadzić do erekcji
Anai napisał: | taa, pewnie żeby uspokoić własne sumienie? | sumienie i serce W końcu tutaj on kocha House'a, więc to trochę zrozumiałe, że wściekał się na House'a za to, jak pozwala sobą pomiatać. Pewnie gdyby miał wybór, to by się z House'em zamienił, bo w końcu to wszystko działo się przez niego.
Anai napisał: | a ja się tak trochę z nim zgadzam, bo taktyka House'a polegająca na 'nic nie róbmy, może się znudzi i da mi spokój' wygląda na mało skuteczną i w ten sposób to mógłby sobie do końca życia (swojego albo Roystona) czekać na jakieś zmiany. | Ofkors. Tylko póki co oni i tak nic nie mogą, bo sama chęć do walki to za mało, żeby wygrać, a stawianie biernego oporu w przypadku Roystona jest równie skuteczne, co stawanie na drodze rozpędzonego pociągu. Co innego, gdyby House trzymał jakiegoś asa w rękawie, ale nie chciał z niego skorzystać, czekając aż Royston się znudzi - wtedy Wilson miałby prawo nalegać, żeby House przestał to ciągnąć i postawił się sukinsynowi. No, ale nie uprzedzajmy faktów
***
advantage napisał: | o fuj, włosy?! | Wilson sam się prosił... well, kto rozsądny prosiłby House'a tuż po hand-jobie, żeby nałożył mu na głowę odżywkę, wiedząc jak House'a wkurza to, że ów ktoś wydaje masę kasy na odżywki z naturalnych składników?
advantage napisał: | jednocześnie z nadzieją, że Royston polegnie w walce;) | Royston nawet nie będzie wiedział, z której strony oberwał
advantage napisał: | No i mój mózg jakoś podświadomie już czekał na coś innego, gdy Wilson rozebrał House'a... no ale czułam, że nic z tego. | mój mózg miał nadzieję, że Wilson przynajmniej zrealizuje swoje pragnienie, żeby pocałować każdą bliznę na ciele House'a
advantage napisał: | myślałam, że Royston się mści, bo ta Naomi to jakaś jego bliska osoba była. | też mi to przeszło przez myśl - byłoby jeszcze bardziej jak w "Kontrakcie". Ale Royston najwidoczniej nie potrzebuje chęci zemsty, wystarczy mu chore pożądanie
advantage napisał: | 'bycie uczulonym na wodę' chyba nie mieści się wśród rzeczy możliwych w mojej głowie | w wikipedii też jest o tym napisane: [link widoczny dla zalogowanych] I pomyśleć, że ludzie narzekają na katar sienny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:11, 29 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | JESTEŚMY straszne, bo też liczyłam na odrobinę ery | taka poważna scenka a my tylko o seksie. Boshe
Richie117 napisał: | romansy z pacjentkami nie są zbyt mile widziane | ofkors, ale to i tak byłoby zbyt 'lajtowe' i naciągane jak dla mnie
Richie117 napisał: | Gdyby teraz nakręcono film o Dzwonniku z Notre Dame, to prawdopodobnie wyglądałby on naprawdę strasznie i paskudnie | czy ja wiem... Może trochę dziwne prównanie zapodam, ale wystarczy popatrzeć na współczesne 'horrory' - mimo tej całej technologii nie są wcale lepsze (chyba, że lepsze w sensie gorsze ) od tych starszych.
Richie117 napisał: | fizjologia i tak stanęłaby na wysokości zadania, skoro nawet faceta w śpiączce lub całkiem sparaliżowanego można doprowadzić do erekcji | brr. Słowa 'erekcja' i 'Cuddy' zdecydowanie do siebie nie pasują
Richie117 napisał: | W końcu tutaj on kocha House'a, więc to trochę zrozumiałe, że wściekał się na House'a za to, jak pozwala sobą pomiatać. | imo on na nic nie 'pozwala' tylko po prostu nie ma żadnego wyboru. A Wilson zamiast się wściekać, mógłby iść zabić Roystona swoją suszarką do włosów
Richie117 napisał: | Tylko póki co oni i tak nic nie mogą, bo sama chęć do walki to za mało, żeby wygrać | normalnie powiedziałabym, że zawsze warto przynajmniej spróbować, ale nie w tym przypadku, bo to byłoby głupie. Trzeba mieć jakąś broń, zanim się przystąpi do walki. Wychylając się za wcześnie House tylko by sobie zaszkodził. Co innego, jak już znajdzie na Roystona jakiegoś haka
Richie117 napisał: | Co innego, gdyby House trzymał jakiegoś asa w rękawie, ale nie chciał z niego skorzystać, czekając aż Royston się znudzi - wtedy Wilson miałby prawo nalegać, żeby House przestał to ciągnąć i postawił się sukinsynowi. | zastanowiłabym się poważnie nad zdrowiem psychicznym House'a, gdyby tak było
Richie117 napisał: | Royston nawet nie będzie wiedział, z której strony oberwał | czemu przyszedł mi na myśl Jackie Chan?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:42, 29 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Wilson sam się prosił... well, kto rozsądny prosiłby House'a tuż po hand-jobie, żeby nałożył mu na głowę odżywkę, wiedząc jak House'a wkurza to, że ów ktoś wydaje masę kasy na odżywki z naturalnych składników? | hm... moja odżywka wygląda mniej więcej podobnie jak ta wytworzona przez Housea, więc pewnie łatwo się pomylić no a jeśli Wilson jest fanem naturalnych rzeczy, to proszę bardzo
Richie117 napisał: | Royston nawet nie będzie wiedział, z której strony oberwał | zjednoczone siły najwyraźniej potrafią wiele
Richie117 napisał: | mój mózg miał nadzieję, że Wilson przynajmniej zrealizuje swoje pragnienie, żeby pocałować każdą bliznę na ciele House'a | no ale Wilson przytulający House'a jakoś poprawia nastrój po braku tych scen
Richie117 napisał: | w wikipedii też jest o tym napisane: [link widoczny dla zalogowanych] I pomyśleć, że ludzie narzekają na katar sienny | pomyśleć, że ludzie narzekają na cokolwiek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 2:08, 30 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | taka poważna scenka a my tylko o seksie. Boshe | no co? To psychologicznie potwierdzony fakt, że w atmosferze niebezpieczeństwa uruchamia się popęd seksualny. Z naturą nie wygrasz
Anai napisał: | ofkors, ale to i tak byłoby zbyt 'lajtowe' i naciągane jak dla mnie | dla mnie też, tylko naczytałam się w zbyt wielu fikach, że Wilson ryzykował karierą, romansując z Grace
Anai napisał: | Może trochę dziwne prównanie zapodam, ale wystarczy popatrzeć na współczesne 'horrory' - mimo tej całej technologii nie są wcale lepsze (chyba, że lepsze w sensie gorsze ) od tych starszych. | chyba się nie zgodzę Weźmy na przykład [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych] Nie żeby ten drugi mnie jakoś specjalnie przerażał, ale chociaż robi jakieś wrażenie, a ten pierwszy budzi tylko pytanie: WTF? Jak ludzie mogli się tego kiedyś bać?
Anai napisał: | imo on na nic nie 'pozwala' tylko po prostu nie ma żadnego wyboru. | do Wilsona jeszcze to nie dotarło. I niespecjalnie dotrze w przyszłości. Ot, taki z niego idealista
Anai napisał: | A Wilson zamiast się wściekać, mógłby iść zabić Roystona swoją suszarką do włosów | np wrzucić mu ją do wanny Bardzo szczytny cel, żeby poświęcić suszarkę
Anai napisał: | Wychylając się za wcześnie House tylko by sobie zaszkodził. Co innego, jak już znajdzie na Roystona jakiegoś haka | a potem zaczeka na sprzyjające okoliczności, żeby wbić nu tego haka w czułe miejsce (mówiąc metaforycznie )
Anai napisał: | zastanowiłabym się poważnie nad zdrowiem psychicznym House'a, gdyby tak było | brzmi jak źródło wątpliwości co do zdrowia psychicznego House'a w 7. sezonie
Anai napisał: | czemu przyszedł mi na myśl Jackie Chan? | booosh, House jako Jackie Chan A myślałam, że to ze mną jest coś nie tak
***
advantage napisał: | hm... moja odżywka wygląda mniej więcej podobnie jak ta wytworzona przez Housea, więc pewnie łatwo się pomylić no a jeśli Wilson jest fanem naturalnych rzeczy, to proszę bardzo | dlatego Wilson nie zauważył różnicy, dopóki House mu nie powiedział A potem użył tego samego argumentu o naturalnych rzeczach
advantage napisał: | zjednoczone siły najwyraźniej potrafią wiele | nooo... to nie do końca tak będzie. Ale bez wsparcia Wilsona nie wiadomo, czy House'owi starczyłoby sił do ostatecznej rozgrywki
advantage napisał: | no ale Wilson przytulający House'a jakoś poprawia nastrój po braku tych scen | sure thing A w końcu po coś mamy wyobraźnię
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:33, 30 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | dlatego Wilson nie zauważył różnicy, dopóki House mu nie powiedział A potem użył tego samego argumentu o naturalnych rzeczach | chyba zaprzestanę używać tej odżywki
Richie117 napisał: | Ale bez wsparcia Wilsona nie wiadomo, czy House'owi starczyłoby sił do ostatecznej rozgrywki | aaach, taka prawdziwa, czysta przyjaźń w tym fiku jest
Richie117 napisał: | sure thing A w końcu po coś mamy wyobraźnię | na szczęście! jakie życie byłoby bez niej nudne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:56, 31 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | aaach, taka prawdziwa, czysta przyjaźń w tym fiku jest | z domieszką miłoooości
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:17, 31 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | To psychologicznie potwierdzony fakt, że w atmosferze niebezpieczeństwa uruchamia się popęd seksualny. | o_O
serio? Pierwsze słyszę
Richie117 napisał: | Weźmy na przykład tego Draculę i tego wampira Nie żeby ten drugi mnie jakoś specjalnie przerażał, ale chociaż robi jakieś wrażenie, a ten pierwszy budzi tylko pytanie: WTF? Jak ludzie mogli się tego kiedyś bać? | a widziałaś stary Koszmar z ulicy Wiązów? Boosh
Film filmowi nierówny, ale miałam na myśli to, że w tych starszych jest lepszy nastrój. A przynajmniej w tych, które toleruję - czyli o duchach, mordercach w maskach i klaunach, brr Jakieś zombie, potwory czy inne wampiry raczej mnie śmieszą (pewnie dlatego brechtałam się przez połowę [link widoczny dla zalogowanych] - przysięgam, że na żadnej komedii nie śmiałam się tak, jak na tym 'horrorze' )
Richie117 napisał: | np wrzucić mu ją do wanny Bardzo szczytny cel, żeby poświęcić suszarkę | jeżeli już poświęcać suszarkę, to tylko na jakiś szczytny cel
Richie117 napisał: | a potem zaczeka na sprzyjające okoliczności, żeby wbić nu tego haka w czułe miejsce | nie mogę się doczekać
Richie117 napisał: | (mówiąc metaforycznie ) | oczywiście...
Richie117 napisał: | brzmi jak źródło wątpliwości co do zdrowia psychicznego House'a w 7. sezonie | ależ co do tego to ja żadnych wątpliwości nie mam - jestem pewna, że House ma jakieś problemy
Richie117 napisał: | booosh, House jako Jackie Chan | ... albo Chuck Norris
Richie117 napisał: | A myślałam, że to ze mną jest coś nie tak | cieszę się, że pomogłam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:38, 02 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | o_O
serio? Pierwsze słyszę | serio, serio Konkretne teorie już mi powypadały z pamięci, ale jedna z nich mówiła o instynktownym dążeniu do przekazania genów i przetrwania gatunku A inna dotyczyła tego, że sytuacje niebezpieczne powodują stres, który człowiek chce jakoś rozładować
Anai napisał: | a widziałaś stary Koszmar z ulicy Wiązów? Boosh | widziałam dawno temu, a teraz planuję zobaczyć wszystkie te filmy jeszcze raz, tylko... jakoś się boję Srsly, ten najnowszy "Koszmar" jest do bani w porównaniu ze starymi (ze względu na ciapowatego Freddy'ego ) Moja ulubiona część, chociaż nie najstraszniejsza, to ta przedostatnia
Anai napisał: | Film filmowi nierówny, ale miałam na myśli to, że w tych starszych jest lepszy nastrój. A przynajmniej w tych, które toleruję - czyli o duchach, mordercach w maskach i klaunach, brr Jakieś zombie, potwory czy inne wampiry raczej mnie śmieszą (pewnie dlatego brechtałam się przez połowę Smakosza - przysięgam, że na żadnej komedii nie śmiałam się tak, jak na tym 'horrorze' ) | wygląda na to, że generalnie mamy odmienny gust w kwestii horrorów, bo ja z kolei nie mogę czasem patrzeć, jak (najczęściej) grupa młodzieży ucieka przez psychopatą, który chce ich zabić, a uciekając tylko wpadają głębiej w pułapkę Jakiś czas temu oglądałam hurtem same horrory, ale po [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych] zaczęłam się wszystkiego bać W sumie masz rację, że chodzi o nastrój - krew, flaki i tym podobne efekty specjalne nie robią na mnie wrażenia, jeżeli filmowi brakuje elementu zaskoczenia, albo dzieją się tam jakieś idiotyczne do bólu rzeczy.
(a Smakosza zassam kiedyś, tylko muszę mieć miejsce na kompie)
Anai napisał: | oczywiście... | no dobra, nie-metaforyczne czułe miejsce Roystona też będzie miało w tym swój udział
Anai napisał: | ... albo Chuck Norris | przynajmniej Chuck i House mają podobny zarost
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:33, 02 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Konkretne teorie już mi powypadały z pamięci, ale jedna z nich mówiła o instynktownym dążeniu do przekazania genów i przetrwania gatunku A inna dotyczyła tego, że sytuacje niebezpieczne powodują stres, który człowiek chce jakoś rozładować | i tak mi się to dziwne wydaje - przecież jak człowiek znajdzie się w niebezpieczństwie to myśli przede wszystkim o tym, żeby ocalić własne życie, a nie robić sobie dzieci. Ale to może zależy od tego, o jakim rodzaju niebezpiecznej sytuacji mówimy
Richie117 napisał: | widziałam dawno temu, a teraz planuję zobaczyć wszystkie te filmy jeszcze raz, tylko... jakoś się boję | też bym chciała móc się pobać na horrorze, który kiedyś mnie przerażał, ale rzadko mi się to udaje. 'Koszmaru' też to dotyczy, niestety. Chociaż fakt, stary Freddy i tak bije na głowę tego nowego
Richie117 napisał: | Moja ulubiona część, chociaż nie najstraszniejsza, to ta przedostatnia | a która jest przedostatnia? Bo coś mi się kojarzy, że ostatnia wyszła w 2010r.
Richie117 napisał: | wygląda na to, że generalnie mamy odmienny gust w kwestii horrorów, bo ja z kolei nie mogę czasem patrzeć, jak (najczęściej) grupa młodzieży ucieka przez psychopatą, który chce ich zabić, a uciekając tylko wpadają głębiej w pułapkę | chyba wolę tego typu tematykę, bo wydaje mi się bardziej realna i przez to przerażająca
Richie117 napisał: | W sumie masz rację, że chodzi o nastrój - krew, flaki i tym podobne efekty specjalne nie robią na mnie wrażenia, jeżeli filmowi brakuje elementu zaskoczenia, albo dzieją się tam jakieś idiotyczne do bólu rzeczy. | bleeh, flaki & keczup Szkoda, że nie wszyscy zdają się wiedzieć, że tym się nastroju grozy nie stworzy, a co najwyżej wywoła w widzach obrzydzenie
Richie117 napisał: | (a Smakosza zassam kiedyś, tylko muszę mieć miejsce na kompie) | ależ ściągaj, śmiech to zdrowie
Richie117 napisał: | no dobra, nie-metaforyczne czułe miejsce Roystona też będzie miało w tym swój udział | przeczuwałam to całą głębią swojego zuego szóstego zmysłu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 1:38, 03 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | i tak mi się to dziwne wydaje - przecież jak człowiek znajdzie się w niebezpieczństwie to myśli przede wszystkim o tym, żeby ocalić własne życie, a nie robić sobie dzieci. Ale to może zależy od tego, o jakim rodzaju niebezpiecznej sytuacji mówimy | uh... to skomplikowane I mean, to nie tak, że ktoś celuje do ciebie z pistoletu, a ty myślisz o tym, żeby kogoś przelecieć Po prostu kiedy sytuacja staje się w miarę... ustabilizowana, to można zająć się czymś innym, niż aktywne ratowanie własnego tyłka Gdyby tak nie było, to w okresach wojny i przez parę miesięcy po wojnie w ogóle nie rodziłyby się dzieci
Anai napisał: | też bym chciała móc się pobać na horrorze, który kiedyś mnie przerażał, ale rzadko mi się to udaje. 'Koszmaru' też to dotyczy, niestety. | jeśli o to chodzi, to też niezbyt często boję się horroru, który już raz widziałam - chyba że widziałam go przed laty i udało mi się zapomnieć, o czym był (jak z "Koszmarem" )
Anai napisał: | a która jest przedostatnia? | "Nowy koszmar Wesa Cravena" z 1994, to ta część, która dzieje się niby 'naprawdę', ze scenariuszem i resztą IMO niepotrzebnie nakręcili kolejną część, bo tylko namieszali w historii Freddy'ego i to w nie najlepszym stylu
Anai napisał: | chyba wolę tego typu tematykę, bo wydaje mi się bardziej realna i przez to przerażająca | rzeczywistość jest dla mnie wystarczająco przerażająca bez kanibali-psychopatów uzbrojonych w piły łańcuchowe Anyway, nie jestem jakoś wybredna czy uprzedzona do tematyki horrorów, oglądam co mi wpadnie w łapy, a dopiero później oceniam
Anai napisał: | bleeh, flaki & keczup Szkoda, że nie wszyscy zdają się wiedzieć, że tym się nastroju grozy nie stworzy, a co najwyżej wywoła w widzach obrzydzenie | keczup nie jest taki zły w porównaniu z barszczem ze śmietaną, jaki zapodali w "Pile 7" No serio, żeby taką wpadkę zaliczyć...
A propos obrzydzenia - najobrzydliwsze/najidiotyczniejsze pseudo-horrory jakie ostatnio widziałam: Zombies of Mass Destruction (chociaż ta para gejów była cute ) i [link widoczny dla zalogowanych] razem z sequelem. Ewwww
Anai napisał: | ależ ściągaj, śmiech to zdrowie | to poczekam z tym do zimy, aż mnie dopadnie przeziębienie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:14, 03 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | uh... to skomplikowane I mean, to nie tak, że ktoś celuje do ciebie z pistoletu, a ty myślisz o tym, żeby kogoś przelecieć Po prostu kiedy sytuacja staje się w miarę... ustabilizowana, to można zająć się czymś innym, niż aktywne ratowanie własnego tyłka Gdyby tak nie było, to w okresach wojny i przez parę miesięcy po wojnie w ogóle nie rodziłyby się dzieci | już rozumiem 'Niebezpieczna sytuacja' skojarzyła mi się z jakimś napadem czy ucieczką przed seryjnym mordercą, gópia ja
Richie117 napisał: | jeśli o to chodzi, to też niezbyt często boję się horroru, który już raz widziałam - chyba że widziałam go przed laty i udało mi się zapomnieć, o czym był (jak z "Koszmarem" ) | ten element zaskoczenia swoją drogą, gorzej, że teraz duużo trudniej mnie przestraszyć *tęskni za starymi czasami, kiedy bała się [link widoczny dla zalogowanych]*
Richie117 napisał: | "Nowy koszmar Wesa Cravena" z 1994, to ta część, która dzieje się niby 'naprawdę', ze scenariuszem i resztą IMO niepotrzebnie nakręcili kolejną część, bo tylko namieszali w historii Freddy'ego i to w nie najlepszym stylu | damn, tej części nie widziałam. Cóż, przy takich 'tasiemcach' ciężko cały czas utrzymać poziom
Richie117 napisał: | rzeczywistość jest dla mnie wystarczająco przerażająca bez kanibali-psychopatów uzbrojonych w piły łańcuchowe | ale jak fajnie się przy tym krzyczy...
- Uciekaj! Szyyyybciej! NIE TĘDY, IDIOTKO!!!
Richie117 napisał: | keczup nie jest taki zły w porównaniu z barszczem ze śmietaną, jaki zapodali w "Pile 7" No serio, żeby taką wpadkę zaliczyć... | barszcz ze śmietaną? Wszystkie Piły, oprócz dwóch pierwszych zlewają mi się w jedną masę, więc chyba sobie nie przypomnę
Richie117 napisał: | A propos obrzydzenia - najobrzydliwsze/najidiotyczniejsze pseudo-horrory jakie ostatnio widziałam: Zombies of Mass Destruction (chociaż ta para gejów była cute ) i [link widoczny dla zalogowanych] razem z sequelem. Ewwww | zombie to ja nie tykam, chyba, że jestem do tego zmuszona Geez, przecież one są takie śmieszne, jak ktoś się może tego bać? (Btw, tekst: 'Don't shoot, I'm gay! był boski. Rozumiem, że jak się tak robi, gdy ktoś do ciebie mierzy z pistoletu, to ma się większe szanse na przeżycie? )
ŚG widziałam, mam podobną opinię o tym filmie (ale musisz przyznać, że ta scenka była zajebista )
Richie117 napisał: | to poczekam z tym do zimy, aż mnie dopadnie przeziębienie | i kto mówi, że taki filmy to strata kasy - nie trzeba kupować syropu, to jest dopiero oszczędność
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 1:36, 04 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | 'Niebezpieczna sytuacja' skojarzyła mi się z jakimś napadem czy ucieczką przed seryjnym mordercą, gópia ja | jeśli ucieka się przed seryjnym mordercą we dwójkę, to czemu nie
Anai napisał: | ten element zaskoczenia swoją drogą, gorzej, że teraz duużo trudniej mnie przestraszyć *tęskni za starymi czasami, kiedy bała się Gęsiej Skórki * | uuuh, aż mnie ciarki przeszły Mnie nawet przerażała Buka z Muminków (no dobra, nadal mnie przeraża, ale ciii... )
Anai napisał: | damn, tej części nie widziałam. Cóż, przy takich 'tasiemcach' ciężko cały czas utrzymać poziom | to obejrzyj, jak będziesz miała okazję. Nie widziałam wszystkich filmów o Freddym, ale IMO ta jest najlepsza.
Anai napisał: | ale jak fajnie się przy tym krzyczy...
- Uciekaj! Szyyyybciej! NIE TĘDY, IDIOTKO!!!
|
Anai napisał: | barszcz ze śmietaną? Wszystkie Piły, oprócz dwóch pierwszych zlewają mi się w jedną masę, więc chyba sobie nie przypomnę | kolorek wyglądał o tak [link widoczny dla zalogowanych] A całą serię Pił lovciam bezgranicznie, bo nawet ostatnia część - wbrew moim obawom, że to tylko ostatni zryw, żeby wyciągnąć od ludzi kasę - okazała się zaskakującym rozwinięciem fabuły, która po części VI wydawała mi się zamkniętą całością.
Anai napisał: | zombie to ja nie tykam, chyba, że jestem do tego zmuszona Geez, przecież one są takie śmieszne, jak ktoś się może tego bać? | czy to znaczy, że będę musiała Cię zmusić do przeczytania zombiakowego fika (jak go w końcu przetłumaczę)?
And to nie tak, że boję się zombiaków samych w sobie, tylko U know... Jak w "Rec" - widać małą zombi-dziewczynkę i wiadomo, że zaraz się na kogoś rzuci, ale jak już to zrobi, to zawsze w momencie, kiedy się tego nie spodziewam, brrr
Anai napisał: | (Btw, tekst: 'Don't shoot, I'm gay! był boski. Rozumiem, że jak się tak robi, gdy ktoś do ciebie mierzy z pistoletu, to ma się większe szanse na przeżycie? ) | oł yeah Tylko pamiętaj, że ten tekst może się okazać zawodny, jeżeli palec na spuście należy do homofoba
Anai napisał: | ŚG widziałam, mam podobną opinię o tym filmie (ale musisz przyznać, że ta scenka była zajebista ) | tjaaa Zupełnie jakby TFUrca ŚG zaopatrywał się u tego samego dilera, co DS
Anai napisał: | i kto mówi, że taki filmy to strata kasy - nie trzeba kupować syropu, to jest dopiero oszczędność | syropu, chusteczek, aspiryny... nawet na ciepłych czapkach i szalikach można zaoszczędzić
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 1:39, 04 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:29, 04 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
-
-
-
<center>ROZDZIAŁ SZÓSTY
(część druga)</center>
- Co słychać?
Chase podniósł gwałtownie głowę. - Gdzie się podziewałeś?
- Byłem chory. - House rzucił kurtkę na swój fotel i pokuśtykał z powrotem do pokoju konferencyjnego. - Pacjent. Wyniki badań, jeśli je macie. Diagnoza różnicowa. Do dzieła.
- Rezonans był niejednoznaczny - odezwał się Foreman.
- Rezonans był niejednoznaczny? - spytał House. - A kto zlecił wykonanie rezonansu?
- Ja - odpowiedział Foreman. - Ty byłeś niedysponowany.
House skinął głową, porzucając temat. Nie miał ochoty zwierzać się ze wszystkiego przed swoim zespołem. Im mniej z nich wiedziało czy podejrzewało cokolwiek, tym bezpieczniejszy pozostawał Wilson.
- A zatem... jakieś pomysły? - Stanął wyczekująco przy białej tablicy z markerem w dłoni.
- Ból w kończynach, który pojawia się i znika, może być wynikiem zatrucia toksynami.
- Zgadza się. Tyle że pacjent od tygodnia przebywa w szpitalu, więc toksyny zostałyby już wydalone z jego ciała.
- Nie, jeżeli w jakiś sposób zostałby znowu wystawiony na ich działanie.
House pokiwał głową. - Oczywiście. Jaką substancję toksyczną miałaś na myśli? Jeśli zamierzasz przedstawić jakąś teorię, parę konkretnych szczegółów byłoby mile widziane.
Trzynastka spojrzała na niego wyzywająco. - Skażona żywność... To w końcu szpital.
- Która żywność i czym skażona? - zapytał House, zaczynając się wkurzać. - Chciałabyś zacząć przeprowadzać badania? Zacznij teraz, to skończysz za jakieś, och, cztery miesiące, plus minus dziesięć lat. - Popatrzył ze złością na cały zespół. - Jakiś prawdziwy pomysł poproszę.
Trzynastka nie przestawała mierzyć go wzrokiem, niezrażona zachowaniem swojego podminowanego szefa.
- Sprawdzałam, kto go odwiedza. Wygląda na to, że zawsze mu się pogarsza po wizycie jego córki.
- Może on jej nienawidzi? - zasugerował House. - Rodzice czasami nie cierpią swoich dzieci. - Zerknął na Chase'a. - Historia zna takie przypadki. - Jednak House ustąpił, gdy nikt inny nie wysunął żadnej propozycji. - Co ta córka przynosi ze sobą, kiedy przychodzi w odwiedziny?
- Czekoladki. Zazwyczaj również kubek kawy ze Starbucksa.
Wilson wszedł do pokoju i usiadł za stołem. - Mogę się przyłączyć? Mam teraz przerwę.
House wpatrywał się w niego przez moment. Obecność Wilsona rozpraszała jego uwagę, lecz zdawało się to być dobrym, zdrowym urozmaiceniem.
- Pewnie.
Foreman podejrzliwie spojrzał na House'a, potem na Wilsona i znów na House'a.
- Czyżbyś znowu pilnował House'a przy pracy? - zwrócił się do onkologa.
Wilson pokręcił głową.
- Nie - odpowiedział House w imieniu ich obu. - Wilson pilnuje mojego tyłka. Możemy wrócić do pacjenta? Pytanie ze szkoły podstawowej: Co czekolada i kawa mają ze sobą wspólnego?
- Zawierają kofeinę - odpowiedział Wilson.
- A nasz pacjent doświadcza regularnych napadów bólu w kończynach. To sugeruje...? - House powiódł wzrokiem po zebranych.
- Zatrzymanie krążenia krwi. Ale nasz pacjent dostaje leki przeciwzakrzepowe. Kofeina niczego tutaj nie zmienia.
House podrapał się po podbródku. - To prawda. Kofeina wpływa na ból. A nasz pacjent odczuwa ból, który pojawia się i znika. Silny ból...
- Co ci przyszło do głowy? - zapytał Wilson.
- Przyszło mi do głowy, że cokolwiek to jest, ukrywa się przed nami. I może przed nim również. Powiedział, że bolą go mięśnie?
- Tak. Ale badanie nie wykazało nieprawidłowego poziomu bólu - powiedział Chase.
- Może to nie mięśnie go bolą - zasugerował House. - Może to coś innego.
- Co jeszcze się tam znajduje? - spytała Trzynastka, po czym: - Masz na myśli ból kostny? Artretyzm? Pacjent nie ma żadnych zmian zwyrodnieniowych. Zrobiliśmy mu rezonans, pacjentowi nic nie dolega.
- Skoro jest tutaj - odparował House - to coś mu jednak dolega. Żadnych wysypek, krost, zmian na skórze? - zapytał.
- Nie - odparła Trzynastka. - Dokładnie go obejrzałam.
- Założę się, że mu się podobało - zauważył z rozbawieniem House. - Powiedz jego córce, żeby przestała przynosić mu czekoladki i kawę. Zobaczymy, co się stanie.
---
---
---
Wilson dołączył do House'a w jego gabinecie.
- No i? - zapytał, sadowiąc się na krześle dla gości i wpatrując się ponad zakurzonym biurkiem w swojego przyjaciela i kolegę po fachu. - Co zrobimy?
House pokręcił głową. - Nie mam pojęcia. Lucas nic na niego nie znalazł.
- Na tyle, na ile Lucas zdołał zasięgnąć informacji, facet ma czystą kartotekę. Wygląda na to, że jesteś pierwszą osobą, z którą pozwolił sobie na zaspokojenie swoich nikczemnych zachcianek. Bez obrazy.
House westchnął. - Jestem z nim umówiony na dziś wieczór.
- Słucham? Nie... nie możesz. House, odwołaj to.
House pokręcił głową jeden raz. - Nie mogę tego zrobić.
Wilson oczywiście o tym wiedział. To było potwornie niesprawiedliwe. Wymuszenie. Szantaż. Royston nie był lepszy od byle kryminalisty, a House będzie z nim spał tego wieczoru. Będzie się dla niego rozbierał, będzie pozwalał mu robić wszystko, na co przyjdzie mu ochota - na całowanie, na gryzienie, być może nawet do krwi... na pieprzenie się z nim.
- Udawaj, że jesteś chory. Powiedz mu, że twój pacjent jest w krytycznym stanie.
- Bez problemu odkryje, że to kłamstwa, kiedy porozmawia z moim zespołem - zauważył rozsądnie House. - Chyba że chcesz też wyjawić im nasz wspólny wstydliwy sekrecik?
Oczywiście, że tego nie chciał. Niech to szlag!
---
---
---
House wrócił do mieszkania Wilsona wcześnie rano następnego dnia.
- Nie miałem ochoty jechać do domu - powiedział.
Wilson skinął głową, powstrzymując się od zapytania go, jak poszła jego "randka", skoro to, co łączyło House'a z Roystonem, ledwie graniczyło ze znaczeniem tego słowa. Zamiast tego, wpuszczając House'a do środka, zdecydował się na:
- Jak się czujesz?
- W porządku - odparł House. Zauważywszy pobladłą, napiętą twarz Wilsona, dodał: - Żadnych nowych ugryzień, jeśli o to się martwiłeś.
To zabrzmiało jak prawda. Wilson odstąpił na bok, zamykając drzwi. - Naszła mnie pewna myśl.
House usiadł na kanapie w salonie. Wilson poszedł do kuchni na kilka minut. House usłyszał bulgotanie, a po chwili Wilson wrócił, niosąc dwa kubki. Podając mu świeżo zaparzoną kawę, wyjaśnił:
- Nowy ekspres. Robi kawę w ciągu minuty.
House pociągnął nosem. Pachniała wyśmienicie. Pociągnął niewielki łyk. I tak też smakowała.
- Co to była za myśl?
- Może to nie pierwszy raz Royston robi coś takiego.
House kiwnął głową. Raz czy dwa miał dokładnie to samo wrażenie.
- Jasne. Prawdopodobnie tak jest, tylko jak mamy się tego dowiedzieć? Mielibyśmy przepytać każdego, kto kiedykolwiek go znał lub z nim pracował? Nawet gdyby dymał kogoś przede mną, to niczego nie zmienia. Royston ciągle wie o Naomi. Wciąż może cię pogrążyć.
- Gdzie on pracował, zanim przeniósł się tutaj?
- W Waszyngtonie, w tym, w którym często pada. Konkretnie w jakimś prestiżowym prywatnym szpitalu w Seattle.
- Moglibyśmy poprosić Lucasa, żeby tam pojechał i sprawdził, co zdoła wygrzebać na miejscu. To może wymagać czegoś więcej niż wykonania paru telefonów.
- Lucas nie jest tani - powiedział House. - Ta mała łasica kosztowała mnie dziesięć tysięcy dolarów oraz Cuddy.
- Pokryję koszty tego zlecenia, skoro stawką jest również mój tyłek. - Wilson nie chciał o to pytać, ale nie mógł się oprzeć: - Kiedy masz następną - nakreślił w powietrzu cudzysłów - "randkę"?
- Nie w ciągu najbliższych kilku dni. Royston wyjeżdża do Nowego Jorku z misją szukania funduszy.
Wilson był szczęśliwy, słysząc taką odpowiedź. - Przepraszam, że cię odepchnąłem.
House skrzywił się w zamyśleniu. - O której z kilkunastu okazji mówisz?
- O tamtym wieczorze. W moim mieszkaniu.
House skinął głową.
- Och - zabrzmiało intelektualne potwierdzenie przyjęcia do wiadomości.
- Próbuję cię przeprosić.
- Nie ma takiej potrzeby.
Wilson odstawił kubek i odwrócił się na kanapie twarzą do House'a. - Posłuchaj, House, staram się powiedzieć...
House popatrzył na niego tymi swoimi głębokimi, skupionymi oczyma, które wyczytywały każdą maleńką zmianę na twarzy przyjaciela. House znał go bardzo dobrze. Może nawet lepiej, niż samego siebie.
- Staram się powiedzieć... że nigdy nie wstydziłem się z powodu tego... że my... razem, tamtej nocy...
- ...to były dwie noce, ściśle rzecz biorąc.
- Racja. Dwie noce. Byłem po prostu zdezorientowany. Uciekłem, bo nie wiedziałem, co czuję ani jak mam ci się odwzajemnić.
- Ale najwyraźniej miałeś z tym problem dopiero po tamtych wszystkich orgazmach. - House nie mówił tego, żeby go wykpić. - Nie zmieniłeś się, Wilson. Znasz się na romansowaniu, wiesz, jak osiągnąć cel, do którego dąży każdy penis, ale nie wiesz, jak się tego trzymać. Przeraża cię kochanie kogokolwiek. Julie, Leanne, nawet mnie.
- Kochałem Amber.
- Byłeś z nią przez cztery miesiące. To o niczym nie świadczy.
Wilson wiedział, że to prawda. - Masz rację. Ale nadal kocham ciebie. - Przez wszystkie te lata, zawsze wracali do siebie. Byli parą. W niczyim towarzystwie nie czuł się swobodnie w taki sposób, jak przy House'ie. House nigdy nie pozwolił mu zapomnieć o jego błędach, jednak mimo wszystko go kochał. Wilson odszedł, a House przyjął go z powrotem nie prosząc nawet o przeprosiny. Jego przyjaciel nigdy nie kierował się swoim penisem, nawet wtedy. Nawet te kilkanaście lat temu. - Może moglibyśmy spróbować jeszcze raz.
Na chwilę w centrum zainteresowania House'a znalazł się jego kubek, po czym diagnosta podniósł wzrok na Wilsona.
- Byłoby... nieźle - powiedział. Lecz gdy Wilson pochylił się ku niemu, House powstrzymał go, przyciskając pusty kubek do jego piersi. - Ale nie chcę tego zaczynać, dopóki Royston nie zniknie ze sceny.
Wilson cofnął się, zaskoczony rozczarowaniem, które poczuł. - Dlaczego?
House roześmiał się ironicznie. - Nie je się [link widoczny dla zalogowanych] po wczorajszej pizzy.
To był komplement. House nie chciał skalać tego, co mogło ich połączyć, najmniejszym śladem Roystona. Nagle Wilson poczuł ogromną dumę z faktu, że jest przyjacielem House'a.
House otoczył palce Wilsona swoimi i ścisnął je raz. - Na niektóre rzeczy warto czekać.
---
---
---
Następnego ranka Wilson przyłączył się do House'a podczas diagnozowania. Czuł ogromną potrzebę, by nie spuszczać House'a z oka. Nie było to racjonalne, zwłaszcza że Royston wyjechał niemal na cały tydzień, lecz Wilson tak długo, tak bardzo obawiał się, iż traci swojego przyjaciela, że przebywanie w jego pobliżu wyraźnie podnosiło go na duchu.
- Miałeś rację. Bez kawy i czekoladek ból pacjenta znacznie się pogorszył - zakomunikował Taub, zerkając pytająco na Wilsona.
House nie przeoczył tego spojrzenia. - Owszem, poprosiłem Wilsona, żeby wziął udział w diagnozowaniu, bo wy, idioci, nie wpadliście na żaden pomysł.
Wilson zajął miejsce za małym biurkiem w pokoju konferencyjnym. Mógł słuchać i obserwować House'a, nikomu przy tym nie zawadzając.
House przygryzł mocno już pokiereszowaną końcówkę ołówka. - To nie ma sensu. - Wyciągnął ołówek z ust i przesunął kciukiem po srebrzystym śladzie grafitu, pokrywającym czubki jego palców. - Chyba że... - House zmarszczył brwi. - Ile lat ma ten facet?
- Czterdzieści dwa.
- Możliwe, że to późne ujawnienie się choroby - wymamrotał House.
Foreman przewrócił oczami, podnosząc głos: - House. O jaką chorobę ci chodzi?
House pociągnął nosem. - Tego wam nie powiem. Wasza czwórka powinna się tu czegoś uczyć, ale dam wam wskazówkę - podajcie pacjentowi ordynarną dawkę [link widoczny dla zalogowanych] i poznacie odpowiedź.
- Dlaczego? - zapytała Trzynastka.
House wskazał laską na drzwi. - Do dzieła, podwładni idioci. Zróbcie zastrzyk. Zaczekajcie, popatrzcie i nauczcie się sekretów waszego Wielkiego Mistrza.
Kiedy czteroosobowy zespół opuścił pokój, Wilson zbliżył się do stołu i usiadł. - Co podejrzewasz?
- Prawdopodobnie się mylę.
- I...
- Myślę, że jego córka, karmiąc go kawą i czekoladą, mogła nieumyślnie łagodzić bóle ojca i - na nieszczęście - opóźniać wystąpienie objawu, który był nam potrzebny, by wreszcie zrozumieć, co mu dolega.
- A więc pomagała mu i równocześnie robiła mu krzywdę.
House zrozumiał aluzję. - Mhm. Ale nie wiedziała, co innego miałaby, do diabła, robić.
- Zatem sterydy...
- Powiedzą mi to, co muszę wiedzieć, jeżeli to, co wiem, jest prawdą.
Wilson zerknął przez szklane drzwi na korytarz, sprawdzając, czy ktoś nie patrzy. Kiedy nie zobaczył nikogo, pochylił się i szybko pocałował House'a w usta, zanim House mógłby zaprotestować albo się odsunąć.
- To za ratowanie mojego tyłka. - Wstał. - Chodź, mamy godzinę, zanim wróci twój zespół. Postawię ci lunch.
Kuśtykając, House zrównał się ze swoim przyjacielem. - Mmm, chyba czuję zapach Tiramisu.
Wilson się uśmiechnął. - Możliwe.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 8:44, 04 Cze 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:44, 04 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | jeśli ucieka się przed seryjnym mordercą we dwójkę, to czemu nie | - Poczekaj, proszę jakieś 9 miesięcy, tylko przedłużymy gatunek
Richie117 napisał: | uuuh, aż mnie ciarki przeszły | ten pies z zielonymi oczami w czołówce do dzisiaj mnie przeraża
Richie117 napisał: | Mnie nawet przerażała Buka z Muminków (no dobra, nadal mnie przeraża, ale ciii... ) | nikomu nie powiem Pośmieję się sama
Richie117 napisał: | to obejrzyj, jak będziesz miała okazję. Nie widziałam wszystkich filmów o Freddym, ale IMO ta jest najlepsza. | no dopsz, skoro tak polecasz, to zassam i obejrzę
Richie117 napisał: | | do samochodu Wilsona?
Richie117 napisał: | kolorek wyglądał o tak [link widoczny dla zalogowanych] | bleeh, jednak nawet keczup lepszy
Richie117 napisał: | czy to znaczy, że będę musiała Cię zmusić do przeczytania zombiakowego fika (jak go w końcu przetłumaczę)? | um... może troszkę Nie ukrywam, że jakbym przypadkiem natknęła się na fika o takiej tematyce to bym raczej go ominęła szerokim łukiem. Srsly, House i Wilson jako zombie?! Co ci ludzie biorą? Z drugiej strony, gdyby to było kompletne badziewie, to by Ci się nie spodobało, więc chyba (jak zwykle) nie powstrzymam swojej ciekawości Tylko się cieszę, że to tylko fik, nie jakiś film, bo jakbym zobaczyła Wilsona i House'a w wydaniu zombie, to nawet nie chciałabym, żeby była era
Richie117 napisał: | And to nie tak, że boję się zombiaków samych w sobie, tylko U know... Jak w "Rec" - widać małą zombi-dziewczynkę i wiadomo, że zaraz się na kogoś rzuci, ale jak już to zrobi, to zawsze w momencie, kiedy się tego nie spodziewam, brrr | tjaa, na takiej zasadzie to ja się kiedyś gołębia przestraszyłam, bo przeleciał mi nad głową, jak myłam okno
Richie117 napisał: | oł yeah Tylko pamiętaj, że ten tekst może się okazać zawodny, jeżeli palec na spuście należy do homofoba | zombie chyba do nich nie należą
Richie117 napisał: | tjaaa Zupełnie jakby TFUrca ŚG zaopatrywał się u tego samego dilera, co DS | aaa, już wiem, czemu nie rozumiemy 7. sezonu! Żeby go rozumieć, trzeba być na DS-owym haju
Richie117 napisał: | syropu, chusteczek, aspiryny... nawet na ciepłych czapkach i szalikach można zaoszczędzić | i na domu też
***
O, nju part
Cytat: | - Która żywność i czym skażona? - zapytał House, zaczynając się wkurzać. - Chciałabyś zacząć przeprowadzać badania? Zacznij teraz, to skończysz za jakieś, och, cztery miesiące, plus minus dziesięć lat. - Popatrzył ze złością na cały zespół. - Jakiś prawdziwy pomysł poproszę. | aww, aż mi się zatęskniło za tym 'starym', walczącym o rozwiązanie zagadki House'em ;/
Cytat: | Co czekolada i kawa mają ze sobą wspólnego? | no jak to co? KOLOR!
Cytat: | - Powiedz jego córce, żeby przestała przynosić mu czekoladki i kawę. | czy to aby na pewno House? House, którego znam powiedziałby:' Powiedz jego córce, żeby czekoladki i kawę przynosiła do mnie, bardziej mi się należą.'
Cytat: | - W Waszyngtonie, w tym, w którym często pada. Konkretnie w jakimś prestiżowym prywatnym szpitalu w Seattle. | tam też miał coś na sumieniu, dlatego się przeniósł, zgadłaaam?
Cytat: | - Ta mała łasica kosztowała mnie dziesięć tysięcy dolarów oraz Cuddy. | again, House'owi się coś pomyliło, bo chciał powiedzieć, że Lucas kosztował go 10 tysięcy, a Cuddy pozbył się za darmo
Cytat: | - ...to były dwie noce, ściśle rzecz biorąc. | dwie? A to zwierzaki
Cytat: | Jego przyjaciel nigdy nie kierował się swoim penisem, nawet wtedy. | damn, a myślałam, że faceci używają go jak GPSa
Cytat: | - Ale nie chcę tego zaczynać, dopóki Royston nie zniknie ze sceny. | *idzie zrobić bombę domowej produkcji*
Cytat: | - Nie je się Tiramisu po wczorajszej pizzy. | why not? Mi się zdarza przegryzać czekoladę kurczakiem
A Royston to prędzej jest jakąś świńską parówką, niż pizzą
Cytat: | - Na niektóre rzeczy warto czekać. | yeah, niech jeszcze założą obrączki czystości, niekoniecznie na palce
Cytat: | Kiedy nie zobaczył nikogo, pochylił się i szybko pocałował House'a w usta, zanim House mógłby zaprotestować albo się odsunąć. | łaaaj tak krótko??
Cytat: | - Mmm, chyba czuję zapach Tiramisu. | seks w tiramisu!!!
Szkoda, że taka krótka ta część, bo chętnie bym już poczytała o skopanym tyłku Roystona A ta sprawa z tiramisu to swoją drogą...
Weny życzę na kolejne części, weny i czasu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 2:09, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | - Poczekaj, proszę jakieś 9 miesięcy, tylko przedłużymy gatunek | nie mówię, że instynkt przedłużania gatunku musi dawać pozytywne rezultaty - jak w każdym instynkcie i tutaj liczą się przede wszystkim chęci
Anai napisał: | ten pies z zielonymi oczami w czołówce do dzisiaj mnie przeraża | brrrrrrr
Anai napisał: | Pośmieję się sama | nie ma sprawy - zima idzie, trzeba zadbać o odporność
Anai napisał: | no dopsz, skoro tak polecasz, to zassam i obejrzę | i jak zawsze w takich momentach zaczynam się obawiać, czy moja pozytywna opinia o filmie lub czymkolwiek nie była na wyrost
Anai napisał: | do samochodu Wilsona? | no ja myślę... jeżeli samochód House'a nadal stoi zaparkowany w salonie Cuddy
Anai napisał: | jednak nawet keczup lepszy | mówiłam
Anai napisał: | Nie ukrywam, że jakbym przypadkiem natknęła się na fika o takiej tematyce to bym raczej go ominęła szerokim łukiem. Srsly, House i Wilson jako zombie?! Co ci ludzie biorą? Z drugiej strony, gdyby to było kompletne badziewie, to by Ci się nie spodobało, więc chyba (jak zwykle) nie powstrzymam swojej ciekawości Tylko się cieszę, że to tylko fik, nie jakiś film, bo jakbym zobaczyła Wilsona i House'a w wydaniu zombie, to nawet nie chciałabym, żeby była era | no dopsz, to może po kolei (czy jakoś )
1. House i Wilson jako rysunkowe zombiaki są słodcy:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] (czy ja już tego nie pokazywałam? )
2. W fiku, który mam w planie do tłumaczenia, chłopaki nie są zombi (o innych tego powiedzieć nie mogę ), tylko szukają lekarstwa/szczepionki przeciwko byciu zombi. I no... ten fik ma wszystko, co dobry fik mieć powinien, oprócz ery
3. Znam tylko jednego fika z zombi!Wilsonem [link widoczny dla zalogowanych] Przyznam, że średnio trzyma się kupy, ale jest bardzo śmiechogenny i miejscami przesłodki
Anai napisał: | tjaa, na takiej zasadzie to ja się kiedyś gołębia przestraszyłam, bo przeleciał mi nad głową, jak myłam okno | gołąb-zombi?
Anai napisał: | aaa, już wiem, czemu nie rozumiemy 7. sezonu! Żeby go rozumieć, trzeba być na DS-owym haju | ponoć w wywiadzie po-finałowym DS wspominał coś o filmie "Incepcja" - wolę tego nie czytać, ani nawet o tym myśleć, bo strach się bać, co to może oznaczać
Anai napisał: | O, nju part | yup, nju part... a kolejny w nieokreślonej przyszłości
Anai napisał: | aww, aż mi się zatęskniło za tym 'starym', walczącym o rozwiązanie zagadki House'em ;/ | taaa, mi też. I za tablicą, i za wszystkim
Anai napisał: | no jak to co? KOLOR! | brawo, wygrała pani toster do frytek! Pacjent ma uczulenie na kolor brązowy
Anai napisał: | House, którego znam powiedziałby:' Powiedz jego córce, żeby czekoladki i kawę przynosiła do mnie, bardziej mi się należą.' | może tym razem House nie chciał, żeby Royston zrobił się zazdrosny
Anai napisał: | tam też miał coś na sumieniu, dlatego się przeniósł, zgadłaaam? | taaak i być może (IMO przeniósł się głównie z powodu House'a, ale tamto też mogło mieć związek )
Anai napisał: | again, House'owi się coś pomyliło, bo chciał powiedzieć, że Lucas kosztował go 10 tysięcy, a Cuddy pozbył się za darmo | uh, ciężko mi było napisać tamto zdanie Gdyby GeeLady nie trzymała się tak kanonu, to może House by wspomniał, że Cuddy to był jego sposób na zemstę za wielki rachunek
Anai napisał: | damn, a myślałam, że faceci używają go jak GPSa |
albo jak różdżkarze swoimi różdżkami, szukając żył wodnych
Anai napisał: | *idzie zrobić bombę domowej produkcji* | to ja pójdę po wiadro wody i mopa, żeby powycierać flaki Roystona. Jak ma zniknąć, to skutecznie
Anai napisał: | why not? Mi się zdarza przegryzać czekoladę kurczakiem | może ta zasada obowiązuje tylko do Tiramisu i starej pizzy?
Anai napisał: | A Royston to prędzej jest jakąś świńską parówką, niż pizzą | pizza z parówką, która wpadła za szafkę i gnije od roku
Anai napisał: | łaaaj tak krótko?? | pewnie ma to coś wspólnego ze szklanymi ścianami
Anai napisał: | seks w tiramisu!!! | tylko kto by później wyprał tę pościel
Anai napisał: | Szkoda, że taka krótka ta część, bo chętnie bym już poczytała o skopanym tyłku Roystona | wobec tego ciesz się, że było tak krótko, bo skopany Roystona będzie dopiero w 10. rozdziale
Anai napisał: | A ta sprawa z tiramisu to swoją drogą... | w rzeczy samej - swoją drogą, która zaczyna się tam, gdzie ten fik się kończy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Nie 2:15, 05 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:24, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | nie ma sprawy - zima idzie, trzeba zadbać o odporność | z moją odpornością w zimę jest wszystko ok, dziwnym trafem choruję zawsze w pierwszym miesiącu po powrocie do szkoły
Richie117 napisał: | i jak zawsze w takich momentach zaczynam się obawiać, czy moja pozytywna opinia o filmie lub czymkolwiek nie była na wyrost | też tak mam. Skąd w nas takie małe zaufanie co do własnej oceny?
No nic, ściągnęłam już, obejrzę wieczorem i podzielę się wrażeniami ;>
Richie117 napisał: | no ja myślę... jeżeli samochód House'a nadal stoi zaparkowany w salonie Cuddy | to mi o czymś przypomniało. Jakim cudem House mógł jeździć samochodem, ze swoją nogą? Wiem, że jeśli o to chodzi, to siódmy sezon w ogóle nie trzyma się kupy ale bez przesady
Richie117 napisał: | 1. House i Wilson jako rysunkowe zombiaki są słodcy:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] (czy ja już tego nie pokazywałam? ) | ja tego nie widziałam A co do tego, czy są słodcy, to kwestia gustu... widywałam ich w lepszych wcieleniach
Richie117 napisał: | 2. W fiku, który mam w planie do tłumaczenia, chłopaki nie są zombi (o innych tego powiedzieć nie mogę ), tylko szukają lekarstwa/szczepionki przeciwko byciu zombi. I no... ten fik ma wszystko, co dobry fik mieć powinien, oprócz ery | uff, ulżyło mi Powiedz jeszcze, że zabiją zombie!Cuddy i masz we mnie czytelniczkę
Richie117 napisał: | 3. Znam tylko jednego fika z zombi!Wilsonem [link widoczny dla zalogowanych] Przyznam, że średnio trzyma się kupy, ale jest bardzo śmiechogenny i miejscami przesłodki | dzięki, spróbuję przeczytać, ale nic nie obiecuję
Richie117 napisał: | gołąb-zombi? | no prawie
Richie117 napisał: | ponoć w wywiadzie po-finałowym DS wspominał coś o filmie "Incepcja" - wolę tego nie czytać, ani nawet o tym myśleć, bo strach się bać, co to może oznaczać | omg Teraz to wziął stanowczo za dużą działkę. Sci-fi?
Richie117 napisał: | yup, nju part... a kolejny w nieokreślonej przyszłości | poczekam, może nie cierpliwie, ale poczekam
Richie117 napisał: | brawo, wygrała pani toster do frytek! Pacjent ma uczulenie na kolor brązowy | *podskakuje z radości trzymając w ręce toster do frytek* (jest w ogóle coś takiego? )
I no co, odpowiedź miała być na poziomie podstawówki, ja tylko wczułam się w myślenie przeciętnego ośmiolatka
Richie117 napisał: | może tym razem House nie chciał, żeby Royston zrobił się zazdrosny | albo, żeby zabrał mu te czekoladki i użył ich... ekhem... do czegoś innego
Richie117 napisał: | taaak i być może (IMO przeniósł się głównie z powodu House'a, ale tamto też mogło mieć związek ) | *me is proud of me*
Richie117 napisał: | uh, ciężko mi było napisać tamto zdanie Gdyby GeeLady nie trzymała się tak kanonu, to może House by wspomniał, że Cuddy to był jego sposób na zemstę za wielki rachunek | dziwię Ci się, że oparłaś się pokusie, żeby dodać coś od siebie A GeeLady rzeczywiście coś ma z tym upieraniem się, że miłością życia House'a jest Cuddy
Richie117 napisał: | albo jak różdżkarze swoimi różdżkami, szukając żył wodnych |
Richie117 napisał: | to ja pójdę po wiadro wody i mopa, żeby powycierać flaki Roystona. Jak ma zniknąć, to skutecznie | tylko się upewnij, żeby później tego mopa wyrzucić
Richie117 napisał: | pizza z parówką, która wpadła za szafkę i gnije od roku | bleeeh
Richie117 napisał: | pewnie ma to coś wspólnego ze szklanymi ścianami | są inne miejsca w szpitalu...
Richie117 napisał: | tylko kto by później wyprał tę pościel | um... pralka?
Richie117 napisał: | wobec tego ciesz się, że było tak krótko, bo skopany Roystona będzie dopiero w 10. rozdziale | może tylko mi się wydaje ale czy 10 rozdział nie jest... na samym końcu? Jak tak można tyle z tym zwlekać!
Richie117 napisał: | w rzeczy samej - swoją drogą, która zaczyna się tam, gdzie ten fik się kończy | a to to już w ogóle podchodzi pod znęcanie się nad Hilsonką!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:59, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
jea, nowa część
myślałam, że zaczną się rozprawiać z Roystonem, a tu co? Wyjechał facet Ale może to i lepiej - będzie spokój i będą mogli obmyślić mściwy plan działania
Cytat: | Nie je się Tiramisu po wczorajszej pizzy. | nie wrzucaj taki zdjęć tiramisu, smaka robisz! A może własnie powinno się zjeść tiramisu po wczorajszej pizzy, żeby zatrzeć jej smak czymś lepszym?
Cytat: | pochylił się i szybko pocałował House'a w usta, zanim House mógłby zaprotestować albo się odsunąć.
- To za ratowanie mojego tyłka. | za takie ratowanie jego tyłka jak robił to House, powinien się bardziej postarać
Ten fik trochę wystawia na próbę moją cierpliwość, bo bym bardzo chciała, żeby Royston już poległ w bitwie, a House z Wilsonem żyli długo i szczęśliwie. I razem xd Mam nadzieje, że w najbliższym czasie tak się stanie
weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 3:50, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | dziwnym trafem choruję zawsze w pierwszym miesiącu po powrocie do szkoły | organizm broni się przed edukacją i chce mieć jeszcze trochę wolnego
Anai napisał: | Skąd w nas takie małe zaufanie co do własnej oceny?
No nic, ściągnęłam już, obejrzę wieczorem i podzielę się wrażeniami ;> | u mnie bierze się to stąd, że moja opinia w 99% przypadków jest inna niż reszty otoczenia
No i jak, i jak?
Anai napisał: | Jakim cudem House mógł jeździć samochodem, ze swoją nogą? Wiem, że jeśli o to chodzi, to siódmy sezon w ogóle nie trzyma się kupy ale bez przesady | pewnie sprawił to ten sam cud, który pozwolił Cuddy jechać zaraz po operacji do House'a, żeby go rzucić Może oboje byli napędzani hormonami szczęścia? - House miał nadzieję, że sobie pobzyka, a Cuddy miała pewność, że nareszcie sponiewiera House'a
Druga oBcja jest taka, że noga House'a zdążyła się zagoić - znasz powiedzenie, że coś się goi szybko jak na psie? A House się cały sezon zachowywał jak piesek
Anai napisał: | A co do tego, czy są słodcy, to kwestia gustu... widywałam ich w lepszych wcieleniach | co może być lepszego od Wilsona, który ofiarowuje House'owi serce (dosłownie)?
Anai napisał: | Powiedz jeszcze, że zabiją zombie!Cuddy i masz we mnie czytelniczkę | um...
Anai napisał: | dzięki, spróbuję przeczytać, ale nic nie obiecuję | no i co?
Anai napisał: | Teraz to wziął stanowczo za dużą działkę. Sci-fi? | tjaaa, na to wygląda. Nagle się okaże, że House miał haluny w halunach w halunach i tym sposobem cofniemy się z fabułą do końcówki 2. sezonu I mean, zapodają jeszcze jeden sezon halunów, a na koniec się okaże, że House nie obudził się ze śpiączki po postrzeleniu i w finałowym odcinku Wilson odłączy mu wtyczkę
Anai napisał: | *podskakuje z radości trzymając w ręce toster do frytek* (jest w ogóle coś takiego? ) | włóż frytki do tostera, to będzie
Anai napisał: | I no co, odpowiedź miała być na poziomie podstawówki, ja tylko wczułam się w myślenie przeciętnego ośmiolatka | przeciętny ośmiolatek próbowałby znaleźć powiązanie kawy i czekolady z seksem
Anai napisał: | albo, żeby zabrał mu te czekoladki i użył ich... ekhem... do czegoś innego | uh Too bad, że Royston mimo wszystko jest sprytny, bo House mógłby mu podać w czekoladkach środek usypiający albo jakąś anty-viagrę
Anai napisał: | *me is proud of me* | nie zapomnij poklepać się z uznaniem po plecach
Anai napisał: | dziwię Ci się, że oparłaś się pokusie, żeby dodać coś od siebie | chciałam dodać od siebie pokaźnego pawia, ale czyszczenie klawiatury nie byłoby tego warte
Anai napisał: | A GeeLady rzeczywiście coś ma z tym upieraniem się, że miłością życia House'a jest Cuddy | ona się tylko trzyma w fikach kanonu, bo prywatnie podziela naszą opinię
Anai napisał: | tylko się upewnij, żeby później tego mopa wyrzucić | ee tam, wyrzucić. Od razu go spalę, żeby nikt nie wpadł na pomysł sklonowania Roystona z jego DNA
Anai napisał: | są inne miejsca w szpitalu... | well... nie wiemy, co się działo w windzie po drodze do kafeterii
Anai napisał: | może tylko mi się wydaje ale czy 10 rozdział nie jest... na samym końcu? Jak tak można tyle z tym zwlekać! | albo na początku - zależy od której strony się patrzy Na pocieszenie powiem tylko, że reszta rozdziałów jest krótka i chyba uda mi się je powrzucać w całości, bez dzielenia na literki
Anai napisał: | a to to już w ogóle podchodzi pod znęcanie się nad Hilsonką! | niech Hilsonka znajdzie sobie jakąś erę i nie marudzi
***
advantage napisał: | myślałam, że zaczną się rozprawiać z Roystonem, a tu co? Wyjechał facet Ale może to i lepiej - będzie spokój i będą mogli obmyślić mściwy plan działania | na razie spuścili Lucasa ze smyczy
advantage napisał: | nie wrzucaj taki zdjęć tiramisu, smaka robisz! | chyba lepsze zdjęcie tiramisu, niż krótka, pozbawiona szczegółów wzmianka o erze
advantage napisał: | A może własnie powinno się zjeść tiramisu po wczorajszej pizzy, żeby zatrzeć jej smak czymś lepszym? | może... Tylko trzeba pamiętać, że w tym przypadku zostało jeszcze parę kawałków pizzy do zjedzenia
advantage napisał: | za takie ratowanie jego tyłka jak robił to House, powinien się bardziej postarać | na przykład oddać House'owi do dyspozycji swój uratowany tyłek tam na miejscu
advantage napisał: | Mam nadzieje, że w najbliższym czasie tak się stanie | jeszcze tylko 4 rozdziały
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:25, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | organizm broni się przed edukacją i chce mieć jeszcze trochę wolnego | a poza edukacją broni się jeszcze, a może najbardziej, przed wstawaniem o 6 rano, brr
Richie117 napisał: | u mnie bierze się to stąd, że moja opinia w 99% przypadków jest inna niż reszty otoczenia | może masz jakieś dziwne otoczenie
Richie117 napisał: | No i jak, i jak? | może zacznę od tego, że generalnie Freddy to nie mój klimat - imidż tego gościa raczej na mnie nie działa Ale muszę przyznać, że ta część jest lepsza niż się spodziewałam, biorąc pod uwagę to, jak przepadam za 'Koszmarami' Jeśli jest jeszcze jakaś rzecz, którą w horrorach 'lubię' to są to opętane dzieci, a tutaj coś sort of takiego było, więc to na plus. Nawet w kilku momentach udało mi się troszeeczkę przestraszyć
Ale nic nie poradzę na to, że gdy widzę Freddy'ego to cały nastrój pryska i chce mi się co najwyżej śmiać. The best of - scena z owijaniem językiem (a wsadzanie tego robala or whatever w oko skojarzyło mi się z podbijaniem oka żółwikiem)
Poleciłabym Ci taki fajny horror, żebyś dla odmiany mogła też po nim pojeździć, ale był francuski i za cholerę nie pamiętam tytułu
Richie117 napisał: | pewnie sprawił to ten sam cud, który pozwolił Cuddy jechać zaraz po operacji do House'a, żeby go rzucić Może oboje byli napędzani hormonami szczęścia? - House miał nadzieję, że sobie pobzyka, a Cuddy miała pewność, że nareszcie sponiewiera House'a | przecież Cuddy to superwoman, nawet po przeszczepie serca (nawiasem mówiąc, przydałoby jej się, przynajmniej to metaforyczne) mogłaby przebiegnąć maraton I dżizas, im dłużej się temu człowiek przygląda, to się zastanawia, jak ktoś może kupować te bzdury. Czy oni tam nie mają żadnego, I don't know, konsultanta medycznego (czy choćby kogoś, kto kiedykolwiek był na lekcji biologii? ). DS&spółka naprawdę mają nas za debili. Albo sami nimi są. Albo jedno i drugie
Richie117 napisał: | Druga oBcja jest taka, że noga House'a zdążyła się zagoić - znasz powiedzenie, że coś się goi szybko jak na psie? A House się cały sezon zachowywał jak piesek | teraz znam
Ach, jak mogłam zapomnieć, że miłość wszystko leczy - wszystkie problemy House'a zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kiedy pocałował 'księżniczkę' Cuddy. Nie wspominając już o jego nodze, która wyzdrowiała, a mięsień oczywiście odrósł. Podobno takie rzeczy zdarzają się, kiedy człowiek się zakocha
...
Zapomniałam tego napisać wcześniej, ale czy to właśnie NIE BYŁ samochód WILSONA? Przecież House nie ma samochodu
Richie117 napisał: | co może być lepszego od Wilsona, który ofiarowuje House'owi serce (dosłownie)? | nie zauważyłam tego serca, tak mnie pochłonęły ich piękne zielone twarze (i to wypadające z oczodołu oko na drugim obrazku)
to znaczy, że zabiją, czy że mnie podpuszczasz, żebym na pewno przeczytała?
Richie117 napisał: | no i co? | przygotuj sobie jakiś notes, żeby uwiecznić gdzieś to, co teraz napiszę
Wilson... w takim wydaniu... był... UROCZY No i rzeczywiście śmiechowy ten fik Jedyne, co mi przeszkadzało, to właśnie to 'nietrzymanie się kupy', o którym pisałaś i dziwnie ponumerowane rozdziały. Nie wiem, czy to było celowe, czy nie, ale mnie irytowało
Richie117 napisał: | tjaaa, na to wygląda. Nagle się okaże, że House miał haluny w halunach w halunach i tym sposobem cofniemy się z fabułą do końcówki 2. sezonu I mean, zapodają jeszcze jeden sezon halunów, a na koniec się okaże, że House nie obudził się ze śpiączki po postrzeleniu i w finałowym odcinku Wilson odłączy mu wtyczkę | chyba nie miałabym nic przeciwko, gdyby S7 okazał się halucynacją/snem A skoro o odłączaniu wtyczki mowa... od razu myślę o podłączaniu jej, U know what I mean, right?
Richie117 napisał: | włóż frytki do tostera, to będzie | kiedy ostatnio dotknęłam prawie nieużywanego tostera, to się zepsuł And what's the point we wkładaniu już gotowych frytek do tostera?
Richie117 napisał: | przeciętny ośmiolatek próbowałby znaleźć powiązanie kawy i czekolady z seksem | uch, zapomniałam... w takim razie to było to, co JA bym powiedziała, gdybym miała 8 lat
Richie117 napisał: | uh Too bad, że Royston mimo wszystko jest sprytny, bo House mógłby mu podać w czekoladkach środek usypiający albo jakąś anty-viagrę | truciznę, truciznę!
Richie117 napisał: | nie zapomnij poklepać się z uznaniem po plecach | w tym to ja mam już wprawę - jakoś trzeba sobie radzić, gdy ma się kaszel
Richie117 napisał: | ]chciałam dodać od siebie pokaźnego pawia, ale czyszczenie klawiatury nie byłoby tego warte | racja, i nie wniosłoby nic do tekstu Ja tam puściłam mentalnego pawia
Richie117 napisał: | ona się tylko trzyma w fikach kanonu, bo prywatnie podziela naszą opinię | wiem, tylko po co się trzymać kanonu, kiedy kanon zrobił się z dupy wzięty? No ale jakoś to przełknę
Richie117 napisał: | ee tam, wyrzucić. Od razu go spalę, żeby nikt nie wpadł na pomysł sklonowania Roystona z jego DNA | myślisz, że jest osoba, która CHCIAŁABY sklonować ROYSTONA?
Richie117 napisał: | well... nie wiemy, co się działo w windzie po drodze do kafeterii | nie wiemy nawet, czy tam dotarli - może wzięli sobie deser na prywatną degustację w gabinecie Wilsona?
Richie117 napisał: | albo na początku - zależy od której strony się patrzy Na pocieszenie powiem tylko, że reszta rozdziałów jest krótka i chyba uda mi się je powrzucać w całości, bez dzielenia na literki | jest na końcu i już!
To dobrze, szybciej przeczytamy
Richie117 napisał: | niech Hilsonka znajdzie sobie jakąś erę i nie marudzi | po pierwsze, nie wiesz o tym, że pesymiści żyją dłużej niż optymiści? (serio, czytałam o takich wynikach jakiegoś badania, zgadnijmy kogo... amerykańskich naukowców!)
po drugie... no dopsz
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anai dnia Śro 15:04, 08 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:04, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | na razie spuścili Lucasa ze smyczy | aaa, tak, pieska Cuddy
Richie117 napisał: | chyba lepsze zdjęcie tiramisu, niż krótka, pozbawiona szczegółów wzmianka o erze | oj czekaj, trudny wybór no dobra, wzmianka o erze bez szczegółów to zło w czystej postaci!
Richie117 napisał: | Tylko trzeba pamiętać, że w tym przypadku zostało jeszcze parę kawałków pizzy do zjedzenia | to lepiej dokończyć pizze, a potem się zajmować zmianami w menu i zostawić coś dobrego na stałe
Richie117 napisał: | na przykład oddać House'owi do dyspozycji swój uratowany tyłek tam na miejscu | tak! House na pewno by sie nie obraził, on już by wiedział co zrobić z taką niespodzianką
Richie117 napisał: | jeszcze tylko 4 rozdziały | albo aż cztery rozdziały
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:08, 09 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | a poza edukacją broni się jeszcze, a może najbardziej, przed wstawaniem o 6 rano, brr | taaa, też nienawidziłam wstawać w liceum o 6. A potem poszłam na studia, kupiłam psa i musiałam wstawać o 4.50
Anai napisał: | może masz jakieś dziwne otoczenie | trudno orzec, czy to otoczenie jest dziwne, czy ja
Anai napisał: | może zacznę od tego, że generalnie Freddy to nie mój klimat - imidż tego gościa raczej na mnie nie działa (...) | yeah, na mnie też nie działa, I mean zamiast straszyć, to mnie... ciekawią takie paskudne imidże
Fajnie, że film Ci się jednak mniej więcej podobał Scena z językiem mogłaby w ogóle zainspirować chłopaków do zabawy A mnie od takich naciąganych - dosłownie i w przenośni - efektów bardziej straszą horrorowe standardy, typu zapadające się pod nogami schody
Może Ci się jeszcze przypomni tytuł tego francuskiego horroru, mnie się nie spieszy, bo ciągle mam kompa zawalonego na maksa
Anai napisał: | przecież Cuddy to superwoman, nawet po przeszczepie serca (nawiasem mówiąc, przydałoby jej się, przynajmniej to metaforyczne) mogłaby przebiegnąć maraton | Cuddy mogłaby przebiec maraton (i wygrać!) nawet po wycięciu obu jąder Ba, ona by i bez nóg pobiegła
Anai napisał: | I dżizas, im dłużej się temu człowiek przygląda, to się zastanawia, jak ktoś może kupować te bzdury. Czy oni tam nie mają żadnego, I don't know, konsultanta medycznego (czy choćby kogoś, kto kiedykolwiek był na lekcji biologii? ). DS&spółka naprawdę mają nas za debili. Albo sami nimi są. Albo jedno i drugie | IMO jedno i drugie A jeżeli mieli konsultanta medycznego, to się go pozbyli w ramach cięcia kosztów. Czytałam kiedyś gdzieś artykuł o realizmie w medycznych serialach i tam było napisane, że opinii konsultantów nie bierze się pod uwagę, bo wtedy fabuła stałaby się nudna. Cóż, żeby jeszcze naginali ten realizm w jakimś słusznym celu, to by człowiek nie przywiązywał do tego wagi, ale jak tylko bzdura bzdurę pogania...
Anai napisał: | Ach, jak mogłam zapomnieć, że miłość wszystko leczy - wszystkie problemy House'a zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kiedy pocałował 'księżniczkę' Cuddy. Nie wspominając już o jego nodze, która wyzdrowiała, a mięsień oczywiście odrósł. Podobno takie rzeczy zdarzają się, kiedy człowiek się zakocha | ej, to może jak House zakocha się w Wilsonie, to mu jajka odrosną? I musk?
Anai napisał: | Zapomniałam tego napisać wcześniej, ale czy to właśnie NIE BYŁ samochód WILSONA? Przecież House nie ma samochodu | Nadal nie wiem, czym House wjechał do domu Cuddy (szkoda, że nie motorem albo na koniu - to by dopiero było spektakularne ), ale on swój samochód ma. A przynajmniej miał - ten taki czarny, którym jechał po 13
Anai napisał: | to znaczy, że zabiją, czy że mnie podpuszczasz, żebym na pewno przeczytała? | nie podpuszczam Cię
Anai napisał: | przygotuj sobie jakiś notes, żeby uwiecznić gdzieś to, co teraz napiszę | *idzie poszukać notesu*
...godzinę później...
Znalazłam! Notes, I mean
Anai napisał: | Wilson... w takim wydaniu... był... UROCZY | a nie mówiłam? I House też przecież był słodki... tak się troszczył o wrażliwe uczucia swojego zombi
Anai napisał: | Jedyne, co mi przeszkadzało, to właśnie to 'nietrzymanie się kupy', o którym pisałaś i dziwnie ponumerowane rozdziały. Nie wiem, czy to było celowe, czy nie, ale mnie irytowało | Autorka "Kontraktu" i "One Blind House" raczej musiała mieć w tym wszystkm jakiś cel, co nie zmienia faktu, że mogła się przy tym fiku bardziej postarać
Anai napisał: | chyba nie miałabym nic przeciwko, gdyby S7 okazał się halucynacją/snem A skoro o odłączaniu wtyczki mowa... od razu myślę o podłączaniu jej, U know what mean, right? | heh, nawet Huddystki nie miałyby wiele przeciwko, żeby 7. sezon okazał się halunem
tjaaa, I know, what you mean Toż to by był bardzo niecny sposób na obudzenie Śpiącego Księcia, a nie jakieś tam dziewczyńskie pocałunki
Anai napisał: | kiedy ostatnio dotknęłam prawie nieużywanego tostera, to się zepsuł And what's the point we wkładaniu już gotowych frytek do tostera? | poor toster Dopsz, że Twój komp się tak łatwo nie psuje.
well, można by spróbować włożyć surowe frytki. I nalać oleju. I oddalić się biegiem, zanim wszystko wybuchnie
Anai napisał: | Ja tam puściłam mentalnego pawia | po 7. sezonie puszczanie mentalnych pawii mamy opanowane do perfekcji
Anai napisał: | wiem, tylko po co się trzymać kanonu, kiedy kanon zrobił się z dupy wzięty? | też tego nie rozumiem, no ale jak autorka ma taki kaprys, to trzeba się skupić na tym, w których miejscach odchodzi od kanonu i podąża właściwą drogą
Anai napisał: | lisz, że jest osoba, która CHCIAŁABY sklonować ROYSTONA? | ja bym mogła chcieć - żeby zajął się Cuddy
Anai napisał: | nie wiemy nawet, czy tam dotarli - może wzięli sobie deser na prywatną degustację w gabinecie Wilsona? | mogliby też zrobić sobie piknik na biurku Roystona - House miałby potem miłe wspomnienia, żeby odwrócić uwagę od tego, co się dzieje
Anai napisał: | po pierwsze, nie wiesz o tym, że pesymiści żyją dłużej niż optymiści? (serio, czytałam o takich wynikach jakiegoś badania, zgadnijmy kogo... amerykańskich naukowców!) | um... to ja od dziś zostanę optymistką
***
advantage napisał: | aaa, tak, pieska Cuddy | oj tak, Lucas w tym fiku jest takim pieseczkiem Cuddy, że aż żaaal
advantage napisał: | tak! House na pewno by sie nie obraził, on już by wiedział co zrobić z taką niespodzianką | ...
damn, znowu się rozmarzyłam
advantage napisał: | albo aż cztery rozdziały | nie strasz mnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:13, 09 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | oj tak, Lucas w tym fiku jest takim pieseczkiem Cuddy, że aż żaaal | być takim facetem jak Lucas, znaczy pod wpływem pani Cuddy, to naprawdę żal
Richie117 napisał: | damn, znowu się rozmarzyłam | ano tak - bo niby się kochają w tym fiku, ale nie ma tu w sumie nic fizycznego i to boli
Richie117 napisał: | nie strasz mnie | nie strasze, ale po prostu 'jeszcze aż 4 rozdziały' brzmi jakby było ich z 15. 'Aż' wszystko zmienia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:25, 09 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | taaa, też nienawidziłam wstawać w liceum o 6. A potem poszłam na studia, kupiłam psa i musiałam wstawać o 4.50 | ze wstawaniem, żeby 'zaliczyć' spacer z psem to specjalnego problemu nie mam, nawet w weekendy. A właściwie to wtedy najlepiej mi się wstaje, bo mam tą błogą świadomość, że jak wrócę, mogę spokojnie iść spać dalej
Richie117 napisał: | trudno orzec, czy to otoczenie jest dziwne, czy ja | w końcu 'normalność' to pojęcie względne, a punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia... A jak się patrzę na tych niektórych 'normalnych' ludzi, to wolę być dziwna, o
Richie117 napisał: | yeah, na mnie też nie działa, I mean zamiast straszyć, to mnie... ciekawią takie paskudne imidże | a mnie śmieszą, najczęściej Dlatego wolę w horrorach niedopowiedzenia, bo widocznie twórcy takich filmów mają zupełnie inne wyobrażenie niż ja o tym, co jest straszne
Richie117 napisał: | Scena z językiem mogłaby w ogóle zainspirować chłopaków do zabawy | mhm Tylko bez przesady z tym językiem, tamten wyglądał jak mój po wypiciu mleka
Richie117 napisał: | A mnie od takich naciąganych - dosłownie i w przenośni - efektów bardziej straszą horrorowe standardy, typu zapadające się pod nogami schody | no właśnie! I po co komu jakieś efekty specjalne?
Richie117 napisał: | Może Ci się jeszcze przypomni tytuł tego francuskiego horroru, mnie się nie spieszy, bo ciągle mam kompa zawalonego na maksa | spróbuję na filmwebie znaleźć, może mi się uda Ja to mam pecha, że kiedy ściągam na kompa trafiam na jakieś kaszany a na dobre filmy wpadam zupełnie przypadkowo w tv
btw, oglądałam w sumie tylko dwa francuskie horrory i obydwa były genialne. Nie wiem, czy ze wszystkimi tak jest czy po prostu na takie trafiłam... W każdym razie po tym drugim, chociaż nie oglądałam go sama, bałam się nawet siedzieć we własnym pokoju ze zgaszonym światłem
Richie117 napisał: | Cuddy mogłaby przebiec maraton (i wygrać!) nawet po wycięciu obu jąder Ba, ona by i bez nóg pobiegła | a może wtedy oddałaby swoje jajka House'owi? Bez nóg też by pobiegła - na rękach. Nawet makijaż by pozostał nietknięty
Richie117 napisał: | Czytałam kiedyś gdzieś artykuł o realizmie w medycznych serialach i tam było napisane, że opinii konsultantów nie bierze się pod uwagę, bo wtedy fabuła stałaby się nudna. Cóż, żeby jeszcze naginali ten realizm w jakimś słusznym celu, to by człowiek nie przywiązywał do tego wagi, ale jak tylko bzdura bzdurę pogania... | przecież ja nie chcę, żeby wszystko było niewiadomo jak realistyczne, ale bez przesady, 5-letnie dziecko by zauważyło, że coś tu nie gra
Richie117 napisał: | ej, to może jak House zakocha się w Wilsonie, to mu jajka odrosną? I musk? | haha, jak salamandrze ogon? A House i Wilson już się kochają, tylko są za głupi, żeby sobie zdać z tego sprawę
Richie117 napisał: | (szkoda, że nie motorem albo na koniu - to by dopiero było spektakularne ) | yaay, na róóshowym jednorożcu!!
Ale jednorożcem nie mógłby tak ładnie zdemolować domeczku Cuddy, buu
Richie117 napisał: | ale on swój samochód ma. A przynajmniej miał - ten taki czarny, którym jechał po 13 | skleroza nie boli Ale w ten dom to chyba jednak wjechał autem Wilsona (chyba, bo jestem zbyt leniwa, żeby sprawdzić ).
Richie117 napisał: | nie podpuszczam Cię | goood, coraz bardziej się przekonuję do tego fika
...
Powiedz jeszcze, że to będzie brutalna i powooolna śmierć
Richie117 napisał: | *idzie poszukać notesu*
...godzinę później...
Znalazłam! Notes, I mean | o, jak miło ^^ A coś jeszcze znalazłaś oprócz tego notesu?
Richie117 napisał: | a nie mówiłam? I House też przecież był słodki... tak się troszczył o wrażliwe uczucia swojego zombi | a jak bronił prawa Wilsona do zjadania ludzkich mózgów
A dzięki temu fikowi wiem już, że it is not polite to eat peoples' brains. Damn, czułam, że rodzice zapomnieli mi o czymś powiedzieć
Richie117 napisał: | Autorka "Kontraktu" i "One Blind House" raczej musiała mieć w tym wszystkm jakiś cel, co nie zmienia faktu, że mogła się przy tym fiku bardziej postarać | jak zobaczyłam, że autorką jest DIY Sheep to od razu wiedziałam, że nawet zombie polubię Tjaa, szkoda tylko, że nie mam pojęcia, co to był za cel
Richie117 napisał: | heh, nawet Huddystki nie miałyby wiele przeciwko, żeby 7. sezon okazał się halunem | no, na pewno nie od 7x15. Gdyby cały siódmy sezon był halucynacją to by już chyba zwątpiły, że kiedyś zobaczą 'prawdziwy' HuS
Richie117 napisał: | tjaaa, I know, what you mean Toż to by był bardzo niecny sposób na obudzenie Śpiącego Księcia, a nie jakieś tam dziewczyńskie pocałunki | hell yeaaaah Ależ bym chciała taką bajkę...
Richie117 napisał: | poor toster Dopsz, że Twój komp się tak łatwo nie psuje. | toster dziękuje ze złomowiska czy gdzie tam trafiają tostery po śmierci
Noo, nie psuje się, ale lubi się fochać. Narazie jest spokój, ale
może to tylko cisza przed burzą
Richie117 napisał: | well, można by spróbować włożyć surowe frytki. I nalać oleju. I oddalić się biegiem, zanim wszystko wybuchnie | czy Ty nie jesteś przypadkiem jedną z tych osób, które gotują jajko w mikrofalówce?
Richie117 napisał: | po 7. sezonie puszczanie mentalnych pawii mamy opanowane do perfekcji | tylko czekać jak muski nam się nimi zakrztuszą
Richie117 napisał: | ja bym mogła chcieć - żeby zajął się Cuddy | Royston chyba ma lepszy gust
Richie117 napisał: | mogliby też zrobić sobie piknik na biurku Roystona - House miałby potem miłe wspomnienia, żeby odwrócić uwagę od tego, co się dzieje | yay, piknik - najlepiej z ciałem House'a albo Wilsona zamiast piknikowego koca
Richie117 napisał: | um... to ja od dziś zostanę optymistką | tjaaa... i jak poszło?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|