Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Podtekst [mini-spoilery 5x22]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 4:12, 24 Kwi 2009    Temat postu: Fic: Podtekst [mini-spoilery 5x22]

Kategoria: friendship

Zweryfikowane przez Richie117


Cytat:
Zakochałam się w tym fiku od pierwszego wejrzenia Bo któż nie lubi, kiedy chłopaki mówią zupełnie nie to, co mieliby ochotę powiedzieć, ale mimo wszystko się dogadują?

Hope you enjoy it!




Tytuł: Podtekst ([link widoczny dla zalogowanych])
Autor: Juliabohemian
Zgoda Autorki na tłumaczenie: jest
Ostrzeżenie: mini-spoilery 5x22



Wilson

- Czujesz się choć trochę lepiej?
Ciągle widujesz moją zmarłą dziewczynę?

House

- Ty też? Powiedziałem Cuddy, że nic mi nie jest. Więc możesz darować sobie wykład o tym, że moja bezsenność jest jedynie przejawem mojego tłumionego poczucia winy i że nieświadomie karzę sam siebie, odmawiając sobie snu.
Może gdybyś mi wybaczył, zdołałbym w końcu przestać o tym myśleć i wtedy mógłbym trochę odpocząć.

Wilson

- Tylko ty możesz tracić rozum i mimo to twierdzić, że nic ci nie jest.
Czemu nie możesz mi po prostu powiedzieć, czego potrzebujesz? Jak mam ci pomóc, jeśli mi nie powiesz, czego potrzebujesz?

House

- To dlatego, że nic mi nie jest.
Czy możesz po prostu mi powiedzieć czy nadal ci zależy, czy nie, o ile kiedykolwiek ci zależało? Po zastanowieniu, nie chcę wiedzieć.

Wilson

- Skoro tak mówisz. Fakt, że doświadczasz wzrokowych halucynacji sugeruje coś wręcz przeciwnego.
Proszę, powiedz mi, że to nie moja wina, nawet jeśli tak jest. Po wszystkim, co się wydarzyło, nie sądzę, żebym mógł żyć z samym sobą.

House

- Bezsenność została uznana za przyczynę halucynacji. Wszystko, czego mi potrzeba to jedna noc porządnego odpoczynku i znów będę normalny.
Kogo ja oszukuję? Nigdy nie byłem normalny. Nie żebym mógł to ukryć, czy coś w tym stylu.

Wilson

- Racja. Broń Boże, że mógłbyś doświadczyć czegoś, co nie jest czysto fizjologiczne.
Proszę, przestań udawać, że wszystko jest w porządku. Jakim cudem nigdy się nie wściekasz, gdy przytrafia ci się coś złego?

House

- Cóż mogę powiedzieć? Jestem zimnokrwistym sukinsynem.
Jakbym musiał ci o tym mówić. Sam napisałeś ten podręcznik.

Wilson

- Racja. Nic nie ma na ciebie wpływu. Zapomniałem.
Czemu nie możesz po prostu przyznać, że cierpisz? Nikogo nie oszukasz.

House

- Czego ty ode mnie chcesz, Wilson?
Nie widzisz, że się w tym gubię?

Wilson

- Chcę, żebyś przyznał, że to może być problem.
Proszę, nie bój się. Wyglądasz na przerażonego.

House

- Powiedziałem ci... wszystko jest w porządku.
Jeśli poświęcisz mi odrobinę swojego czasu, znów stanę się zachłanny i obaj wiemy, jak to się skończy.

Wilson

- Masz ochotę coś zrobić? Moglibyśmy wypożyczyć jakiś film.
Nie spędzam z tobą wystarczająco dużo czasu. Byłem ostatnio taki zajęty, taki rozproszony. Może jeśli spędzę z tobą trochę czasu, dojdziesz do siebie.

House

- Właściwie to mam zamiar spróbować trochę się przespać. Pamiętasz ten kawałek, że bezsenność powoduje halucynacje?
Składasz propozycję tylko z grzeczności. Nie oczekujesz ode mnie, że się zgodzę. Prawdopodobnie i tak masz już inne plany.

Wilson

- Mógłbym... zostać, dopóki nie zaśniesz, może ugotowałbym ci jakąś zupę czy coś. Potem mógłbym wyjść.
Nawet nie chcesz spędzać już ze mną czasu. Wszystko przez to, że od dawna nie poświęcałem ci tak naprawdę uwagi.

House

- Nie, dzięki. To trochę dziwaczne.
To by było wspaniałe, gdybyś tylko mówił szczerze. Ale obaj wiemy, że tak nie jest.

Wilson

- Chcesz, żebym zajrzał później, po tym, jak będziesz miał szansę odpocząć?
Zaczynam brzmieć rozpaczliwie.

House

- Nie sądzę, żeby to było konieczne.
Jestem pewien, że jest tysiąc rzeczy, które wolałbyś robić i tysiąc ludzi, z którymi wolałbyś je robić.

Wilson

- Cóż, nie, to nie jest konieczne. Ja tylko... chcę się upewnić, że dobrze się czujesz.
Teraz mnie wyśmiejesz, za to, że mi zależy, że się martwię.

House

- Już ci powiedziałem, nic mi nie jest.
Zabawne, nie martwiłeś się, czy dobrze się czułem w zeszłym tygodniu, w zeszłym miesiącu czy w zeszłym roku. Dlaczego teraz?

Wilson

- Wiem, że tak powiedziałeś...
Nie widzisz, jakie to dla mnie trudne? Nie mogłem przestać się o ciebie martwić, nawet kiedy chciałem. Jak myślisz, dlaczego odszedłem?

House

- Bo to prawda. Niczego mi nie potrzeba, Wilson.
Poza tym nie wiem, po co prosić, skoro później mi to wypomnisz. Po prostu oszczędzam nam obu fatygi.

Wilson

- Okej.
O Boże. Już za późno, żeby to naprawić, prawda? Zbyt długo czekałem.

House

- Świetnie.
Do zobaczenia, Wilson. Może wpadnę na ciebie w kafeterii albo gdzieś w mojej udręczonej podświadomości.

Wilson

- Zaczekaj...
Spieprzyłem to. Powinienem był zrobić coś innego. Tylko nie wiem, co.

House

- Czego?
O rety. Czas na wykład. Proszę, powiedz mi jeszcze raz o wszystkim, co ze mną nie tak, jakbym jeszcze tego nie wiedział.

Wilson

- Ja... nie czujesz się dobrze, House.
Dlaczego nie potrafię powiedzieć, że przepraszam, kiedy to naprawdę ma znaczenie? Czemu to takie trudne?

House

- Bez jaj. Dzięki.
Musisz być zmęczony, skoro dajesz mi skróconą wersję. Dawno, dawno temu, House był destrukcyjnym dupkiem, który zabił moją dziewczynę, koniec.

Wilson

- To... wszystko moja wina.
No, powiedziałem to. Spróbuj nie doznać szoku.

House

- ...
Teraz wiem, że mam halucynacje. Może już jestem w domu i śpię. Nie, wtedy przynajmniej jeden z nas byłby nagi.

Wilson

- Ty... my powinniśmy byli o tym porozmawiać.
Powinniśmy. Ale nie zrobiliśmy tego. A teraz staję z tobą twarzą w twarz w szpitalnym holu, jakby nie było innych miejsc. Spisałeś się, Wilson, naprawdę się spisałeś.

House

- Nie ma o czym rozmawiać.
Chcesz to zrobić teraz? Gdzie ty się, do cholery, podziewałeś rok temu, kiedy byłeś mi potrzebny?

Wilson

- Wiesz, że to nieprawda.
Nie zamierzasz mi tego ułatwiać, prawda? Nie twierdzę, że powinieneś. Bóg wie, że ja ci tego nie ułatwiałem.

House

- Świetnie. Cóż, jestem odrobinę pozbawiony snu. Zatem muszę przełożyć to na później.
Nie mogę tego zrobić. Jestem niewyspany. Powiem coś głupiego. Prawdopodobnie już coś powiedziałem.

Wilson

- Nie. Musimy o tym porozmawiać.
Czemu ja to robię? Co w tym dobrego, skoro muszę cię zmuszać?

House

- Nie chcę o tym rozmawiać. To już przeszłość. Daj temu spokój.
Ale wiesz, nie krępuj się, jeśli chcesz powiedzieć, że mi wybaczasz albo że już mnie nie nienawidzisz.

Wilson

- To nie była twoja wina, House.
Cóż, w pewnym sensie była. Ale to był głupi wypadek. Nie mogłeś wiedzieć, co się stanie i w zasadzie ryzykowałeś życiem, żeby ją ocalić.

House

- Świetnie. Dobrze wiedzieć.
Taa, skoro tak mówisz. To nie moja wina, a jednak odszedłeś i zaprzeczyłeś wszystkiemu, co nas łączyło. Nie, żebym zapamiętał tamtą rozmowę czy coś w tym stylu.

Wilson

- Nie powinienem... fatalnie to rozegrałem.
Cóż, to jakiś początek. Możesz chociaż uwierzyć mi w tej kwestii czy powinienem po prostu przestać próbować?

House

- Mhm.
Jeśli myślisz, że się z tobą nie zgodzę, będziesz miał kolejny problem.

Wilson

- I... przepraszam.
Chyba jest mi niedobrze. Z góry przepraszam, jeśli zwymiotuję na ciebie.

House

- Cudownie.
Co dalej, zamierzasz wypisać mi czek jako zadośćuczynienie? Ile warte jest dla ciebie moje życie, w dolarach?

Wilson

- Nie wiem, co jeszcze powiedzieć.
Powiedz mi, co chcesz usłyszeć. Cokolwiek to jest, powiem to.

House

- Nie musisz nic mówić, Wilson.
Jesteśmy przyjaciółmi? Byliśmy nimi kiedykolwiek? Czy ja się w ogóle liczę?

Wilson

- Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
Zaraz się rozpłaczę. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy. Ludzie się gapią.

House

- Racja. Jak mogłem zapomnieć?
Żartujesz sobie ze mnie? Mam ci współczuć? A współczuję, tak swoją drogą. Wielkie dzięki. Przestań robić tę żałosną minę.

Wilson

- Nie powinienem był mówić... po prostu byłem zdenerwowany.
I nigdy więcej nie chciałem oglądać tego wyrazu twojej twarzy. Takiego jak ten, który przybrałeś teraz.

House

- W porządku.
Jestem zmęczony. Zbyt zmęczony na coś takiego. Gubię się w tym, Wilson. Rozpadam się na kawałki. Nie możesz tego naprawić swoimi pozbawionymi przekonania przeprosinami.

Wilson

- A więc, co teraz?
To na nic.

House

- Teraz pojadę do domu i się prześpię.
Albo, no wiesz, połknę opakowanie tabletek lub włożę głowę do piekarnika. Coś z tych rzeczy.

Wilson

- Jadę z tobą.
Widzę to w twoich oczach. Myślisz o zrobieniu sobie krzywdy. Myślisz, że to jedyny sposób.

House

- Powiedziałem już... to nie jest konieczne.
Nie przyjmuj odmowy. Nie zostawiaj mnie znowu samego.

Wilson

- A to pech. Jadę. Jak się tutaj dostałeś?
Nie ma mowy, że pozwolę ci prowadzić w takim stanie.

House

- Motorem.
Nie ma mowy, że dam radę prowadzić w takim stanie.

Wilson

- Pojedziemy moim samochodem.
A potem przygotuję ci zdrową kolację. Bóg wie, że prawdopodobnie nie miałeś ani jednej przez ten rok. Potrzebujesz więcej protein. Prawdopodobnie masz anemię. Nic dziwnego, że źle sypiasz.

House

- Okej.
Czy ja właśnie powiedziałem "okej"? Niemal nie stawiałem oporu. Widzisz, co się dzieje, kiedy nie śpię? Masz zamiar coś ugotować, mam rację?

Wilson

- Po drodze musimy pojechać do sklepu.
W jego kuchni prawdopodobnie nie ma żadnych składników, które są mi potrzebne. Przygotuję prawdziwy rosół. Będzie mu smakować.

House

- Pewnie.
O rety, rosół.

Wilson

- House...
Teraz, skoro jesteśmy w garażu, nikt nas nie widzi. Mam zamiar cię przytulić. Proszę, nie wpadaj w panikę.

House

- ...
Zamierzasz mnie dotknąć? Będziesz miał coś przeciwko, jeśli cię dotknę?

Wilson

- Wszystko będzie dobrze.
Kocham cię.

House

- ...
Myślę, że może dziś w nocy uda mi się zasnąć.



~~ the end ~~


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pią 10:49, 24 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Este
Bad Wolf
Bad Wolf


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:07, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Chciałam zacytować wszystkie moje ulubione fragmenty, ale musiałabym przekopiować sporą część fika. To w telegraficznym skrócie:

Cytat:
H: Teraz wiem, że mam halucynacje. Może już jestem w domu i śpię. Nie, wtedy przynajmniej jeden z nas byłby nagi.

To było naprawdę śmiechowe i takie House'owe

Cytat:
H: - Nie musisz nic mówić, Wilson.
Jesteśmy przyjaciółmi? Byliśmy nimi kiedykolwiek? Czy ja się w ogóle liczę?

(...)

H: - Powiedziałem już... to nie jest konieczne.
Nie przyjmuj odmowy. Nie zostawiaj mnie znowu samego.

To chyba najbardziej oddaje, jaki bezbronny wydaje się być tutaj House. Pod pozorami obojętności i jego zwyczajowej "nic mi nie jest" postawy kryje się zagubiony i bardzo samotny człowiek, w głębi duszy stęskniony za swoim najlepszym przyjacielem.

Cytat:
W: - A to pech. Jadę. Jak się tutaj dostałeś?
Nie ma mowy, że pozwolę ci prowadzić w takim stanie.

Dobrze, że Wilson nie odpuścił, nie zostawił samego tak jak kiedyś. I mam nadzieję, że już więcej go nie opuści.

Scena z rosołem była taka awww... Po prostu urocza. Cieszę się, że atmosfera między nimi nareszcie się oczyściła. I, że wciąż rozumieją się mówiąc między słowami. A już najbardziej rozczuliło mnie to :

Cytat:
W: - House...
Teraz, skoro jesteśmy w garażu, nikt nas nie widzi. Mam zamiar cię przytulić. Proszę, nie wpadaj w panikę.

H: - ...
Zamierzasz mnie dotknąć? Będziesz miał coś przeciwko, jeśli cię dotknę?

W: - Wszystko będzie dobrze.
Kocham cię.

H: - ...
Myślę, że może dziś w nocy uda mi się zasnąć.

Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego

Richie, wiesz że cię kocham, prawda? Fik jest przepiękny, cudne tłumaczenie. Przy okazji - 5:12? Kobieto, kiedy ty sypiasz? Ale widać nocne życie ci służy, skoro tworzysz takie śliczne tłumaczenia i fiki.
Wirtualne buziaki, dużo weny i uściski za świetną robotę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Este dnia Pią 9:10, 24 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eriss
Queen of the Szafa


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 5595
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:37, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Richie, też się zakochałam w tym fiku (wczoraj go na lj znalazłam ^^)
Nie mogę zacytować ulubionych fragmentów, bo musiałabym większość fika cytować. jest po prostu cudny A ostatnia scena jest... AWWW! x3

Dzięki wielkie za świetne tłumaczenie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oliwka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bo jak dwoje ludzi się kocha...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:53, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Świetne . A najbardziej podobał mi się ten kawałek o rosole. Myślałam, że tylko ja się tak ciesze. Oni czasem nie zachowują się jak kobiety ?? Mówią coś, myślą inaczej. Ale najwyraźniej taki już ich urok

Życzę dużo weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:27, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Też miałabym spory problem z zacytowaniem fragmentów, które najbardziej przypadły mi do gustu. Napiszę więc tylko, że fik bardzo mi się podobał, tłumaczenie jest świetne i rewelacyjnie się czyta.

Nie wiedziałam, że aż tyle można wyczytać między wierszami. W pozoru zwyczajna rozmowa a kryje w sobie niesamowite pokłady emocji.

Również dziękuję za tłumaczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:00, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
- To... wszystko moja wina.
No, powiedziałem to. Spróbuj nie doznać szoku.

Ostatnie zdanie mnie zabiło

Cytat:
- ...
Teraz wiem, że mam halucynacje. Może już jestem w domu i śpię. Nie, wtedy przynajmniej jeden z nas byłby nagi.

A takich halucynacji jeszcze nie było... szkoda...

Cytat:
- To nie była twoja wina, House.
Cóż, w pewnym sensie była. Ale to był głupi wypadek. Nie mogłeś wiedzieć, co się stanie i w zasadzie ryzykowałeś życiem, żeby ją ocalić.

W ZASADZIE???

Cytat:
- House...
Teraz, skoro jesteśmy w garażu, nikt nas nie widzi. Mam zamiar cię przytulić. Proszę, nie wpadaj w panikę.
- ...
Zamierzasz mnie dotknąć? Będziesz miał coś przeciwko, jeśli cię dotknę?
- Wszystko będzie dobrze.
Kocham cię.
- ...
Myślę, że może dziś w nocy uda mi się zasnąć.

Piękne I nareszcie

Bardzo mi się podoba, że jest nawiązanie do tej nieszczęsnej rozmowy z pierwszego odcinka. Że Wilson musi to wytłumaczyć, przeprosić. Bo po tamtych słowach właśnie tych przeprosin mi brakowało.
Piękne.

Świetne tłumaczenie. Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:58, 24 Kwi 2009    Temat postu:

CZYTAŁAM TO WCZORAJ W ORYGINALE I ZASTANAWIAŁAM SIĘ, CZY TO PRZETŁUMACZYSZ!!! Sorri Caps, ale OMG! Wielkie umysły myślą podobnie, a ten fik to AWW!!! iLove!!! Richie, mój ty geniuszu, przetłumaczyyyłaaaś!!!

Fik jest cudowny. Piękny. Idealny. To, jak wiele można powiedzieć, mówiąc coś zupełnie innego. I jak dobrze chłopcy potrafią się rozczytywać. Wiedzą, czego ten drugi nie powiedział. Czysta perfekcja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HannahLove
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mieszkanko wśród własnych gwiazd :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:01, 27 Sie 2009    Temat postu:

Bardzo przypadło mi to opowiadanko do gustu! Chyba po prostu musiało! Jest takie piękne !
***
Cytat:
H - Teraz pojadę do domu i się prześpię.
Albo, no wiesz, połknę opakowanie tabletek lub włożę głowę do piekarnika. Coś z tych rzeczy.

Oh, wiem, że nie powinno mnie to rozbawić, ale takie słowa wypowiedziane zbyt beztrosko nadają lekki komizm całej wypowiedzi. Na całe szczęście obok czuwa Wilson, który nie pozwoli by House zrobił sobie kuku! Kochany Jimmi!
Cytat:
W - Wszystko będzie dobrze.
Kocham cię.

Parę prostych słów, a tak niezwykłych i magicznych


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzelika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:24, 27 Sie 2009    Temat postu:

Czemu Oni nie mogli sobie szczerze powiedzieć co do siebie czują bez tych wszystkich podchodów?..Dobrze, że Wilson postawił na swoim.
Ciekawa jestem co się będzie działo w domu....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez andzelika dnia Czw 22:25, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin