|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:05, 31 Paź 2014 Temat postu: Fic: Pan doktor wszystkim się zajmie [Z] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez Richie117
Cytat: | Mamy Halloween, więc zgodnie z tradycją przybywam z ficzkowym podarunkiem
Niestety, nie miałam pod ręką niczego w halloweenowym klimacie, więc liczę na to, że wystarczy Wam sama era - szczególnie jeśli w drodze wyjątku zamiast o jazdy na koniu pomyślicie o lataniu na miotle
Tak właściwie, to chyba powinnam tego fika wstawić raczej do Innych, jako że Wilson we własnej osobie pojawia się dopiero pod koniec, ale skoro jest tu House i klinika, i - jak już wspomniałam - era... well, po prostu nie chciałabym, żeby Moje Małe Perwersy przeoczyły ten zuy rarytas
Na koniec dodam jeszcze, że once again mam głęboką nadzieję, że ficzek nie jest Wam jeszcze znany, bo z innym kawałkiem twórczości tej Autorki mieliście już okazję się spotkać - mówię oczywiście o "Na pokładzie"
Enjoy! |
Tytuł: Pan doktor wszystkim się zajmie ([link widoczny dla zalogowanych])
Autor: daasgrrl
House wyciągnął się wygodnie na stole do badań, z pożyczoną poduszką pod głową i skradzionym egzemplarzem The National Enquirer w rękach. Od zawsze uważał, że główny problem ze szpitalami polegał na tym, iż notorycznie były one pełne ludzi, którzy byli albo chorzy, albo irytujący, albo najczęściej jedno i drugie. Jednakże pośród tego chaosu zawsze dało się znaleźć oazy spokoju, jeśli wiedziało się, gdzie i kiedy ich szukać. Wielka szkoda, że gabinety w klinice nie bywały wyposażone w minibarki oraz przyzwoite stoliki, ale przynajmniej oświetlenie było dobre. Przerzucił kartkę i zaczął nadrabiać zaległości w temacie najnowszego skandalu z adopcją-za-pieniądze z udziałem Madonny/Octomum. Od czasu do czasu zerkał na zegarek.
Zanim skończył czytać horoskopy i streszczenia nowych odcinków telenowel - robiąc co w jego mocy, żeby nie pomieszać jednego z drugim - jego czoło pokrywały zmarszczki zniecierpliwienia. Zaczął właśnie rozważać, czy aby nie dać za wygraną i udać się do domu, kiedy rozległo się ciche stukanie do drzwi.
- Zajęte! - krzyknął odruchowo, lecz drzwi i tak się otwarły, a House zobaczył wystającą zza nich głowę mężczyzny, który zajrzał do gabinetu.
- Doktor House? - odezwał się, omiatając spojrzeniem całe pomieszczenie, a także House'a, zanim ostatecznie wszedł do środka.
- Nie słyszałeś, co powiedziałem? - zapytał opryskliwie House, ale mimo wszystko usiadł, by lepiej przyjrzeć się swojemu gościowi. Mężczyzna był wysokim brunetem o młodo wyglądającej twarzy, która lada dzień nabierze rysów człowieka w średnim wieku. Miał ciemny garnitur, niebieską koszulę z dopasowanym krawatem, oraz niepewną minę.
- Powiedziano mi... że pan mnie przyjmie.
- Co za idiota tak powiedział? - odparł House.
Choć to absurdalne, mężczyzna się uśmiechnął: - Nie jestem pewien, czy pamiętam.
House pokręcił głową z niesmakiem, ale rzucił czasopismo na pobliską ławeczkę i zsunął się ze stołu. Ignorując swoją laskę, która stała oparta o szafkę, doskoczył do taboretu na kółkach i usiadł, po czym spiorunował wzrokiem swojego przyszłego pacjenta.
- W takim razie, pamiętasz chociaż, co ci dolega?
Mężczyzna wzruszył ramionami, sprawiając wrażenie zakłopotanego. - To... sprawa osobista.
Z pewną dozą rozdrażnienia House podążył za jego spojrzeniem w kierunku ciągle otwartych drzwi. Ich nazwiska i twarze mogły się zmieniać, ale mimo to diagnosta widział tego faceta już setki razy. Wszystkich cechował ten sam nerwowy język ciała i byli tak samo beznadziejni w przechodzeniu bezpośrednio do sedna sprawy.
- Klejnoty czy kiszki?
- Co takiego? - zapytał mężczyzna. Jego oburzenie chwilowo przezwyciężyło zażenowanie. - Czy zwykle zadajesz pacjentom takie pytanie?
- Na ogół właśnie to oznacza "sprawa osobista". Skoro tłumaczenie pasuje...
- Pójdę zamknąć drzwi - odparł mężczyzna i zrobił dokładnie to, z być może nieco większą siłą niż było to konieczne.
Wrócił, by stanąć przed House'em, patrząc na niego z rezerwą.
- Może to nie jest najlepszy pomysł...
- Oczywiście, że jest! - odrzekł radośnie House. - Chyba byśmy nie chcieli, żeby "chłopakom" stało się coś złego, prawda? Spuszczaj spodnie.
- Może najpierw powinniśmy omówić szczegóły, uh... problemu.
- Jasne, to również możemy zrobić. Kiedy spuścisz spodnie. - House zerknął znacząco na sprzączkę paska mężczyzny. - A może przy tej części też potrzebujesz pomocy?
Dłonie mężczyzny z ociąganiem spoczęły na jego pasku i zaczęły go rozpinać. Kiedy skończył rozpinać rozporek, mruknął:
- Wiedziałem, że powinienem był pójść do kogoś innego. Słyszałem, że doktor Chase ma ogromne doświadczenie w tych sprawach.
- Och, to byłby okropny pomysł - odpowiedział House. Jego uwaga prawie całkowicie skupiła się na ruchach mężczyzny. - On ma zimne ręce. - Pocierając własnymi dłońmi, podniósł wzrok i spojrzał mężczyźnie w oczy, które nagle przybrały dociekliwy wyraz. - To znaczy... tak słyszałem.
- Dobra, więc co teraz? - spytał mężczyzna, splatając ramiona na piersi i mierząc House'a podejrzliwym wzrokiem. Jego ciemne wełniane spodnie i skórzany pasek leżały wokół jego kostek, a niespodziewanie granatowe bokserki uzupełniały tę kompozycję. Poły niebieskiej koszuli bohatersko dokładały starań, by ocalić resztki jego skromności.
- Przede wszystkim muszę przeprowadzić dogłębne badanie - oznajmił House, przysuwając się na stołku na odpowiednią pozycję, i zgodnie z oczekiwaniem jedną ręką uniósł połę koszuli. - Daj mi znać, jeżeli cokolwiek, no wiesz, zaboli.
- Po co? Czy to pana powstrzyma?
House przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. - Nie, ale to by było interesujące.
Następnie wyciągnął wolną rękę, aby wziąć w dłoń penisa mężczyzny, machinalnie zauważając dawno wyblakłą kreskę, która świadczyła o wykonanym w dzieciństwie obrzezaniu. Delikatnie przesunął kciukiem po bladej powierzchni członka, potem wzdłuż obu boków, podnosząc go, by przyjrzeć się jego dolnej powierzchni. Trzymany w dłoni penis wydawał mu się miękki i ciężki.
- Wygląda w porządku - skomentował. - Żadnych uszkodzeń, guzków ani innych anomalii.
- To mnie bardzo uspokoiło - oznajmił oschle mężczyzna. - A tak przy okazji, słyszał pan kiedyś o rękawiczkach?
- To zabrzmiało nieprzyzwoicie - stwierdził House. - Teraz zamierzam obmacać mosznę. Spróbuj zbyt dobrze się przy tym nie bawić.
- Będę się starał.
Powoli, bardzo powoli, House przeszedł przez wszystkie przepisowe elementy badania. Obejrzał wszystkie powierzchnie worka mosznowego, a następnie obmacał najpierw lewe jądro wraz z najądrzem, powrózkiem nasiennym i nasieniowodem, po czym przystąpił do badania prawego jądra, które - jak zauważył - zwieszało się nieco niżej. Z przyjemnością zdawał sobie sprawę z nerwowego napięcia, jakie promieniowało z jego pacjenta, oraz z cichych odgłosów wciąganego powietrza, które rozlegały się ponad jego głową, kiedy ostrożnie szukał nieprawidłowości i miejsc wrażliwych na dotyk. Zanim House skończył, mężczyzna miał półerekcję, a poły jego koszuli przestały wystarczać do ukrycia jego podniecenia. Gdy diagnosta zerknął w górę, zobaczył, że jego pacjent zamknął oczy, jednak powieki mężczyzny zatrzepotały i podniosły się, kiedy uświadomił sobie, że House chwilowo zostawił go w spokoju.
- I jak mi poszło? - zapytał spokojnym głosem, pomimo swojego nieznacznie sfatygowanego wyglądu.
House z powagą pokręcił głową. - Z pozoru wszystko wygląda dobrze, ale uważam, że teraz naprawdę musimy wejść za kulisy i poczuć, co się dzieje.
Mężczyzna skrzywił się, jakby coś go zabolało, mimo iż House już go nie dotykał.
- Cokolwiek uzna pan za niezbędne, doktorze.
House podjechał na swoim stołku do kontuaru i wyciągnął z pojemnika jedną lateksową rękawiczkę, po czym nałożył ją na prawą dłoń.
- Proszę. Zadowolony?
- Aż wpadłem w ekstazę.
- To dobrze. Teraz się odwróć i pochyl.
Tym razem mężczyzna podporządkował się bez sprzeciwu i stojąc na lekko ugiętych nogach, oparł się o krawędź stołu do badań. House nabrał obfitą ilość lubrykantu z dozownika z pompką, rozsmarował ją po swoim prawym palcu wskazującym i podjechał z powrotem na zajmowane wcześniej miejsce. Przesunął koszulę mężczyzny wyżej na jego plecy, tak żeby nie zawadzała, odsłaniając jego pośladki i szczelinę między nimi.
- Spróbuj się odprężyć - powiedział wesoło. Jedyną odpowiedzią było ciche burknięcie, które jednak jakimś cudem zdołało przekazać znaczącą dawkę sarkazmu.
Jak zawsze oddany swej pracy, House zaczął od przeprowadzenia intensywnego badania wzrokowego, a potem użył lewej ręki, aby otworzyć drogę swojej prawej dłoni w rękawiczce. Kilka razy przesunął pokrytym żelem palcem z góry na dół, zauważając różnorodne reakcje mięśni na jego dotyk, by na koniec zatrzymać się, z czubkiem palca tuż poniżej otworu.
- Powinieneś poczuć... no, jak to szło? A, tak, lekki nacisk - oznajmił, zanim wsunął sam koniuszek wskazującego palca do środka, mając rękę skierowaną dłonią ku dołowi. Został nagrodzony nieznacznym sapnięciem, a mięśnie zwieracza mężczyzny zacisnęły się gwałtownie na to początkowe wtargnięcie, po czym zmuszone siłą woli, rozluźniły się z wolna. House odczekał jeszcze kilka sekund, a następnie wsunął palec o centymetr głębiej i powoli wykonał nim pełny obrót, oceniając siłę otaczających go mięśni oraz gładkość wewnętrznych struktur. Wszystko wydawało się być zadowalająco sprawne w działaniu.
Wówczas wepchnął palec jeszcze dalej, z łatwością odnajdując twardą, gumowatą wypukłość gruczołu prostaty. Pogładził ją opuszką palca, bez zastanowienia rozpoznając boczne płaty i głęboką bruzdę pośrodku. Wszystko najwyraźniej w doskonałym stanie. Lecz o wiele bardziej interesujący był efekt, jaki to badanie wywarło na jego pacjencie, który w tym momencie zdawał się starać usilnie, by stać nieruchomo i nie zmieniać pozycji.
- Wszystko w porządku? - zapytał dobrotliwie, równocześnie jeszcze raz przesuwając mocno palcem po powierzchni gruczołu. Dłonie mężczyzny zacisnęły się gorączkowo na tapicerce stołu do badań, a oddech uwiązł mu w gardle.
- Po prostu... świetnie - padła napięta odpowiedź.
House dla pewności powtórzył swoje badanie, wydobywając kolejne sapnięcie z ust swojego pacjenta. W tych sprawach człowiek musiał zachować skrupulatność.
- Zgadzam się. No cóż, wobec tego pozostała już tylko jedna kwestia.
Wolno wysunął swój okryty rękawiczką palec, zastanawiając się, czy westchnienie ulgi pacjenta było prawdziwe, czy tylko je sobie wyobraził. Zdjął rękawiczkę drugą ręką, ściągając ją jednym płynnym ruchem od nadgarstka do czubków palców, i wyrzucił ją do kosza na śmieci. Następnie otworzył górną szufladę pobliskiej szafki i wydobył z niej przyrząd, który schował tam wcześniej. Przedmiot miał około piętnastu centymetrów długości, dwa i pół centymetra szerokości, i dość nieatrakcyjny beżowy odcień.
- Wejdź na stół - powiedział House, a jego głos stał się teraz bardziej szorstki.
Mężczyzna wyprostował się, nadal obrócony plecami do House'a, a potem pochylił odrobinę, żeby zdjąć buty i skarpetki, i uwolnić się od niewielkiego stosu ubrań, pośród którego stał. Marynarka była następna w kolejce, ale koszula i krawat mężczyzny pozostały na swoim miejscu. Dopiero wtedy pacjent zaczął nieco niezdarnie wdrapywać się na stół.
- Połóż się na plecach - dodał House, a mężczyzna, chociaż niechętnie, ułożył się w żądanej pozycji. Diagnosta zobaczył, że teraz penis jego pacjenta był w stanie pełnej erekcji, przez co wystawał nieznacznie spomiędzy oplatających go pół koszuli, stanowiąc o wiele atrakcyjniejszy okaz niż silikonowa kopia, którą House obecnie trzymał w rękach. Jednak nie było czasu na próżne podziwianie widoków, kiedy trzeba było wziąć się do pracy. House prędko wyregulował wysokość stołu, dostosowując ją do swoich preferencji - obniżył część pod głową z wcześniejszej prawie pionowej pozycji i wyrównał fragment przeznaczony dla nóg.
Mężczyzna wpatrywał się nerwowo w przedmiot w dłoni House'a, na moment wysuwając język, by zwilżyć wargi. Ale nie odezwał się ani słowem.
- Podciągnij kolana - nakazał House i patrzył, jak mężczyzna posłusznie wykonuje polecenie, zamykając oczy i opuszczając głowę na poduszkę. Jego ręce sięgnęły do węzła krawata, by nieco go poluzować, a potem rozpięły guzik przy kołnierzyku koszuli, który uciskał mu szyję. House pozwolił, by jego wzrok zatrzymał się jeszcze przez chwilę na tej scenie, a następnie poszedł po więcej lubrykantu. Kiedy jego przyrząd został starannie pokryty nawilżającym żelem, wrócił, by stanąć obok stołu do badań.
- Nabierz powietrza - powiedział i zaczął wpychać przedmiot w ciało mężczyzny centymetr po centymetrze, patrząc w skupieniu, jak silikonowy obiekt wsuwa się do środka aż po nasadę, po czym wysunął go odrobinę i pchnął przedmiot z powrotem, rozpoczynając powolny, miarowy rytm. Usatysfakcjonowany swoim osiągnięciem, House przystąpił do kontynuowania swojego badania, sumiennie eksperymentując z rozmaitymi kątami penetracji i siłą nacisku.
Z początku twarz mężczyzny pozostała względnie niewzruszona, jedna z jego rąk leżała wzdłuż jego boku, a druga spoczywała luźno na jego piersi. Jednak po kilku zgrabnie wycelowanych pchnięciach - dokładnie tam - mężczyzna kurczowo chwycił się stołu, zaczął się lekko wiercić i napierać na dłoń House'a. Jego usta rozchyliły się nieznacznie, a odgłos jego oddechu rozbrzmiewał przenikliwie w ciszy gabinetu. Jedna z dłoni pacjenta ukradkiem przesunęła się w dół, by zająć się jego członkiem - tkanina rękawa ocierała się o przód koszuli stanowiąc szepczący kontrapunkt dla odgłosu skóry przesuwającej się po skórze. Na czole mężczyzny dało się dostrzec cienką warstwę potu.
Oszołomiony tym widokiem, House wolną ręką zmagał się z guzikiem przy swoich jeansach, po czym rozsunął materiał spodni na boki zaledwie na tyle, by mógł zatroszczyć się o własną erekcję. Jednakże wybicie z rytmu dało jego pacjentowi wystarczającą chwilę, by złapać oddech i odzyskać panowanie nad sobą, i mężczyzna zaczął obserwować poczynania House'a z wytężonym skupieniem. Rozdrażniony, House nie miał wyboru, jak tylko ponownie skierować pełnię uwagi na swojego pacjenta, zwiększając tempo badania, aż mężczyzna poddał się i z powrotem położył na plecach, a jego powieki raz jeszcze opadły.
- Jeżeli nie zwolnisz - odezwał się w końcu mężczyzna pomiędzy sapnięciami- będzie po wszystkim o wiele szybciej niż się spodziewasz.
- Nie moja wina, że nie możesz przestać się dotykać - odparował sarkastycznie House, ale skorzystał z sugestii i stopniowo wyhamował ruchy swojej lewej ręki. Wreszcie wydobył przyrząd z ciała mężczyzny i odłożył go na pobliski blat.
Teraz diagnosta obszedł stół, by stanąć przy jego górnej części, a jego pacjent znowu uważnie mu się przyglądał. Chociaż mężczyzna wyglądał na coraz bardziej sponiewieranego, dolne guziki jego niebieskiej koszuli pozostały porządnie zapięte. Kiedy poniewczasie sięgnął w ich kierunku, House odepchnął jego dłonie i sam zaczął je rozpinać. Mężczyzna pozwolił mu odpiąć ostatni guzik, po czym chwycił za jego t-shirt i pociągnął go w dół na długi pocałunek. House odwzajemnił pieszczotę, głaszcząc dopiero co odsłoniętą powierzchnię torsu mężczyzny i pozwalając swoim palcom drażnić jego sutki.
Wtedy mężczyzna raptownie przekręcił się na bok, podpierając się na łokciu i pochylając do przodu. Położył obie dłonie na biodrach House'a i przyciągnąwszy go do siebie, najpierw polizał czubek penisa diagnosty, a potem wreszcie zamknął usta wokół niego. House pchnął biodrami i jęknął gardłowo pod wpływem nowych doznań, zatracając się na moment w przeczesywaniu palcami włosów swojego pacjenta. Po chwili opanował się mężnie i zabrał się za skomplikowane zadanie zdejmowania krawata mężczyzny bez przerywania kontaktu między nimi.
Kiedy ten cel został osiągnięty, mężczyzna - ku wielkiemu rozczarowaniu House'a - przerwał to, co robił, zamiast tego gramoląc się chwiejnie, by uklęknąć na stole, aż twarze ich obu znalazły się na jednym poziomie. Szybko rozebrał House'a z t-shirta, po czym zaczął się z nim bawić, nadstawiając usta do pocałunku i odsuwając się w ostatniej chwili, a jego wargi, zamiast na ustach House'a, lądowały na jego policzku, szczęce albo na ramionach. W tym samym czasie jedna ręka mężczyzny zabawiała się delikatnie z członkiem House'a, dręcząc go słabymi, pieszczotliwymi dotknięciami, które dużo obiecywały, ale niewiele dawały.
House wydał pomruk frustracji i wyciągnął ręce, by uwolnić mężczyznę z jego rozpiętej koszuli, za co w nagrodę otrzymał jeszcze jeden pocałunek. Wówczas odsunął się odrobinę, aby przyjrzeć się widokowi, jaki stanowił jego pacjent, który teraz klęczał przed nim nagi, oblany rumieńcem i lekko zdyszany. Penis House'a zapulsował pod jego dłonią, przypominając mu o pewnej niedokończonej sprawie. Siła jego własnego pożądania ponownie popchnęła go naprzód, lecz tym razem chwycił mężczyznę za ramiona, czując dotyk jego ciepłej i gładkiej skóry.
- Powiedz to - zażądał szorstko.
- A co się stanie, jeśli nie powiem? - Jego półuśmiech doprowadzał do szału. Mężczyzna wrócił do masowania swojej erekcji, zyskawszy pewną świadomość, że zdobył pełną i całkowitą uwagę House'a.
- Powiedz to.
Słysząc te słowa, mężczyzna pochylił się do przodu, po drodze muskając wargami policzek House'a.
- Zerżnij mnie - powiedział szeptem ledwie na tyle głośnym, by pokonał dzielącą ich przestrzeń.
Nie tracąc czasu, House popchnął go z powrotem na plecy. Szerokość stołu do badań była niewiele większa niż długość tułowia mężczyzny, zatem gdy leżał, jego głowa zwisała nieznacznie poza jedną krawędź, a nogi oparte na drugiej krawędzi były zgięte w kolanach. Jednak zanim zdołał się do końca ułożyć, House wszedł w niego jednym gładkim pchnięciem, które zdawało się trwać całą wieczność, a jednocześnie o wiele za krótko. Drugie pchnięcie było szybsze i silniejsze, a diagnosta doświadczył dzikiego zadowolenia, widząc, że całe rozbawienie zniknęło z oczu mężczyzny. Podołanie tej pozycji nie należało do najłatwiejszych - House utrzymywał tyle ciężaru, ile to możliwe, na swojej zdrowej nodze, ale i tak wiedział, że będzie za to płacił przez kilka kolejnych dni, może nawet aż do przyszłego tygodnia. Jednak ta przyjemność była warta takiej ceny.
House poruszał się równym rytmem, teraz zachęcany ochrypłymi okrzykami mężczyzny, który zacisnął powieki i otoczył dłonią własny członek, naśladując to zaciekłe tempo. W powietrze wokół nich czuć było zapach piżma i potu.
- Blisko - odezwał się cicho, jak gdyby prosił o pozwolenie.
- Tak - odparł House, wyrażając zgodę.
Jeszcze parę pchnięć House'a i było po wszystkim. Mężczyzna stęknął głośno, a House patrzył, jak brzydko-piękny grymas wykrzywia jego twarz, a ścięgna na szyi napinają się podczas szczytowania. House miał szczery zamiar zaczekać, powstrzymać się jeszcze przez chwilę, ale odkrył, że nie chce, że nie może tego zrobić.
- Och - wykrztusił, jakby zaskoczony samym sobą, i nagle znowu zaczął się poruszać, a wszystko stało się rozmazaną plamą namiętności i ciała, i poprzez to wszystko czuł zmagania mężczyzny na stole, swojego pacjenta, swojego... o boże, Wilsona... by utrzymać się na powierzchni, stawiając opór szaleńczym ruchom House'a. Z jego ust musiał wydobyć się krzyk, bo niespodziewanie dłoń Wilsona znalazła się na jego ramieniu, podtrzymując go, powstrzymując przed bezwładnym runięciem na podłogę.
W jakiś sposób House zdołał zebrać dość sił, żeby się wycofać, przejść kilka kroków do jednego z twardych plastikowych krzeseł dla pacjentów i osunąć się na nie, w dalszym ciągu oddychając ciężko i nierówno. Przez na wpół przymknięte powieki zobaczył, jak Wilson przesuwa się na stole i wyciąga się w bardziej wygodnej pozycji, z przywłaszczoną przez House'a poduszką pod głową. Sukinsyn.
- Jestem pewien, że nie tak to się skończyło, kiedy to oglądałem - powiedział w końcu Wilson z lekko zarozumiałym uśmieszkiem.
- Zamknij się - odrzekł House, po czym ponownie skoncentrował się na oddychaniu. No dobra, a więc technicznie rzecz biorąc, powinien był zaczekać, aż usiądzie na krześle i tam zwalić konia, ale naprawdę nie było potrzeby, żeby Wilson był aż taki zadowolony z siebie z tego powodu. Po kilku chwilach dodał: - A ja jestem pewien, że pacjent nie był takim przeklętym gadułą.
- Za to ty nie naśladowałeś brytyjskiego akcentu. To by było dosyć podniecające.
- Za kogo ty się uważasz, za [link widoczny dla zalogowanych] branży porno? Gdybym spróbował, skończyłbym gadając jak Chase.
- Mówisz to tak, jakby to było coś złego.
Wyczerpany, House wrócił do swojej pierwszej, uniwersalnej odpowiedzi: - Zamknij się.
Tym razem Wilson łaskawie się poddał, a przestrzeń między nimi wypełniła się ciszą, lecz była to serdeczna cisza pomiędzy przyjaciółmi. Krzesło House'a natomiast zaczynało robić się nadzwyczaj niewygodne. Mimo to diagnosta jeszcze nie czuł się na siłach, żeby się ruszyć.
Wilson jako pierwszy doszedł do siebie, ostrożnie wstał ze stołu do badań i poszedł do umywalki, żeby szybko doprowadzić się do porządku przy pomocy papierowych ręczników i wody. Uśmiechnął się do House'a, który z zadowoleniem obserwował, jak Wilson zaczyna zbierać różne części swojej garderoby rozrzucone po całym gabinecie i zakłada je z powrotem na siebie. Dopiero kiedy znowu był kompletnie ubrany - łącznie z krawatem i zawiązanymi sznurówkami - podszedł do House'a, uklęknął obok niego i delikatnie pocałował go w policzek.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, House - powiedział. Jego głos przybrał żartobliwy ton, kiedy dodał: - Myślisz, że dasz radę dotrzeć do domu o własnych siłach?
- To zależy, co zamierzasz ugotować.
- Dowiesz się, kiedy przyjedziesz.
House wydał pomruk rozgoryczenia, ale gdy Wilson się odwrócił, złapał go za rękę i ściągnął z powrotem na dół po należyty pocałunek.
- No... wiesz - powiedział tajemniczo, przez moment patrząc Wilsonowi w oczy, po czym pośpiesznie odwrócił wzrok.
Wilson obdarzył go kolejnym półuśmiechem, tylko że tym razem samozadowolenie zostało zastąpione czymś łagodniejszym.
- Wiem.
Kiedy Wilson wyszedł, House nareszcie zdołał podnieść się z krzesła i zrobić porządek z sobą i swoim ubraniem. Gabinet zostawił na łaskę sprzątaczek - poduszkę, pogniecione czasopismo i całą resztę - ale zabrał przynajmniej przedmiot, którego używali, myjąc go prędko i pakując do swojego plecaka. Na koniec przewiesił plecak przez ramię i chwycił swoją laskę. Omiótł bałagan w gabinecie ostatnim, usatysfakcjonowanym spojrzeniem i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Na zewnątrz panowały cisza i spokój - o tej porze światła w recepcji w klinice i we wszystkich przylegających pomieszczeniach były sprzyjająco zgaszone. To rzeczywiście wypadło bardzo dobrze, pomyślał House. Od zawsze wiedział, że Wilson był człowiekiem o wielu niezbadanych możliwościach. Być może za rok mogliby wypróbować ten pomysł z pozbawionym skrupułów pracodawcą i wyuzdanym służącym. Już teraz wyobrażał sobie Wilsona, stojącego na drabinie i zajętego odkurzaniem, odzianego jedynie w skąpy biały fartuszek z falbankami. Wilsonowi z pewnością nie uda się znaleźć w tym scenariuszu niczego, co byłoby nie do przyjęcia. Nie musieliby nawet wychodzić z mieszkania.
House przeszedł przez w dalszym ciągu gwarne lobby z zamyśloną miną, zmierzając do domu, gdzie czekała na niego dobra kolacja i co najważniejsze - Wilson. Zanim dotarł do szpitalnych drzwi, zaczął gwizdać pod nosem.
~~ the end ~~
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pią 3:04, 12 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:04, 02 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Surprise, ja się fika na Halloween nie spodziewałam!
Lol, taki sort of spoiler dałaś już początku I mean, jak koleś wszedł do kliniki to już wiedziałam, że to będzie Wilson, a tak to bym pobyła trochę w niepewności… bo zawsze mogło być tak, że House bada pacjenta a Wilson nagle pojawia się w klinice or something Ale okej, era zawsze spoko. I jeszcze taka roleplay
A, no i dont worry, jak autorka nie wrzuca nic na ff.net to pewnie nie znam jej dzieł Zwłaszcza jak to oneshoty.
Cytat: | tak samo beznadziejni w przechodzeniu bezpośrednio do sedna sprawy. | od tego jest gra wstępna, powinna ośmielić
Cytat: | Czy zwykle zadajesz pacjentom takie pytanie? | I widząc takiego sexy lekarza, zwykle pada odpowiedź, że klejnoty
Cytat: | Dłonie mężczyzny z ociąganiem spoczęły na jego pasku i zaczęły go rozpinać. | Jak to z ociąganiem! Na widok House’a to same powinny spaść!
Cytat: | następnie obmacał najpierw lewe jądro wraz z najądrzem, powrózkiem nasiennym i nasieniowodem | jak medycznie się zrobiło... ale w końcu to badanie
Cytat: | Następnie otworzył górną szufladę pobliskiej szafki i wydobył z niej przyrząd, który schował tam wcześniej. | a już myślałam, że takie rzeczy są na wyposażeniu kliniki
Cytat: | - Aż wpadłem w ekstazę. | a House jeszcze się nawet nie rozebrał
Cytat: | najpierw polizał czubek penisa diagnosty, a potem wreszcie zamknął usta wokół niego. | yeeeah, tak to House może pracować
Cytat: | - Zerżnij mnie - powiedział szeptem | wow, taki bezpośredni, taki wulgarny... bardziej pasuje proszę, kochaj się ze mną
Cytat: | i tak wiedział, że będzie za to płacił przez kilka kolejnych dni, może nawet aż do przyszłego tygodnia. | ten tajemniczy pacjent na pewno mu wymasuje nogę
Cytat: | - Jestem pewien, że nie tak to się skończyło, kiedy to oglądałem | loool odegrali sobie porno
Cytat: | - Za to ty nie naśladowałeś brytyjskiego akcentu. To by było dosyć podniecające. | indeed, zgadzam się
Cytat: | - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, House – powiedział | yay, taki prezent na urodziny to bardzo hałsowe, i like it
Cytat: | - No... wiesz - powiedział tajemniczo, przez moment patrząc Wilsonowi w oczy, po czym pośpiesznie odwrócił wzrok. | Oooooo, kocham cię
Soł, jak nawet w seksie House był lekarzem to next time powinni faktycznie się zabawić w pana i służącego... z Wilsonem w stroju francuskiej pokojówki Zdałam sobie sprawę, że dość dawno nie czytałam hilsonowego fika, a tu nowość na horum! To nie pozostaje nic innego jak podziękować - dzięki!!! - i rozpocząć szukanie czegoś hilsonowego do czytania
Weny na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 2:35, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | Lol, taki sort of spoiler dałaś już początku I mean, jak koleś wszedł do kliniki to już wiedziałam, że to będzie Wilson, a tak to bym pobyła trochę w niepewności… bo zawsze mogło być tak, że House bada pacjenta a Wilson nagle pojawia się w klinice or something | fuck, ale to gdzie ten spoiler? I mean, liczyłam na to, że moje wprowadzenie da wam do zrozumienia, że Wilson właśnie pojawi się jakoś później i urządzi House'owi scenę zazdrości albo się do niego przyłączy... A Ty to rozgryzłaś heh, mogłam po prostu napisać, że ten fik pasuje do halloween, bo Wilson się "przebrał" i zapukał do drzwi House'a, domagając się cukierka albo psikusa
advantage napisał: | A, no i dont worry, jak autorka nie wrzuca nic na ff.net to pewnie nie znam jej dzieł Zwłaszcza jak to oneshoty. | nawet nie wiem, czy autorka ma profil na ff.net - zawsze trafiam na jej dzieła w innych miejscach Still, good że nie poczytałaś tego fika na jej LJcie
advantage napisał: | od tego jest gra wstępna, powinna ośmielić | House chyba o tym nie słyszał, bo gra wstępna w jego wykonaniu głównie przerażała pacjentów
advantage napisał: | I widząc takiego sexy lekarza, zwykle pada odpowiedź, że klejnoty | a później: Uh, nie, sorry, tak serio to chodzi o mp3-kę w kiszkach
advantage napisał: | Jak to z ociąganiem! Na widok House’a to same powinny spaść! | i to nie ręce, ale od razu spodnie!
advantage napisał: | jak medycznie się zrobiło... ale w końcu to badanie | I guess to miało zmylić czytaczy, że żadnego seksu nie będzie
advantage napisał: | a już myślałam, że takie rzeczy są na wyposażeniu kliniki | w tej klinice, którą chłopaki otworzą razem, na pewno będą! (ale tylko do użytku chłopaków)
advantage napisał: | a House jeszcze się nawet nie rozebrał | gorzej, bo wręcz przeciwnie - założył rękawiczkę!!! to ciekawe, co by Wilson poczuł, gdyby House ubrał jeszcze czapkę i szalik
advantage napisał: | yeeeah, tak to House może pracować | dobrze, że nie potrzebuje tego do pracy na co dzień, kiedy ma do dyspozycji tylko Kaczątka
advantage napisał: | wow, taki bezpośredni, taki wulgarny... bardziej pasuje proszę, kochaj się ze mną | ale tego drugiego nie było w scenariuszu
advantage napisał: | ten tajemniczy pacjent na pewno mu wymasuje nogę | ...oraz okoliczne członki
advantage napisał: | loool odegrali sobie porno | a później Wilson zażyczy sobie na urodziny, żeby odegrali "Moje wielkie greckie wesele"
advantage napisał: | yay, taki prezent na urodziny to bardzo hałsowe, i like it | ale jakie to niewilsonowe, że nie musiał wydawać kasy
advantage napisał: | Oooooo, kocham cię | a może House miał na myśli, że kocha jego ciasny tyłek?
advantage napisał: | Soł, jak nawet w seksie House był lekarzem to next time powinni faktycznie się zabawić w pana i służącego... z Wilsonem w stroju francuskiej pokojówki | żeby tylko Wilson nogi nie złamał, jak się będzie w szpilkach wspinał na drabinę, bo znowu będą musieli się bawić w lekarza
Well, cała przyjemność po mojej stronie Powinnam Cię chyba ochrzanić, że nie czytasz hilsonowych fików, ale skoro ja ostatnio czytałam coś hilsonowego w sierpniu...
I hope, że poszukiwania się udały
Dziękować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:59, 10 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | fuck, ale to gdzie ten spoiler? I mean, liczyłam na to, że moje wprowadzenie da wam do zrozumienia, że Wilson właśnie pojawi się jakoś później i urządzi House'owi scenę zazdrości albo się do niego przyłączy... A Ty to rozgryzłaś heh, mogłam po prostu napisać, że ten fik pasuje do halloween, bo Wilson się "przebrał" i zapukał do drzwi House'a, domagając się cukierka albo psikusa | taki jakby spoiler, bo nie wprost, here: Tak właściwie, to chyba powinnam tego fika wstawić raczej do Innych, jako że Wilson we własnej osobie pojawia się dopiero pod koniec, Chyba to "we własnej osobie" pozwoliło mi to rozgryźć Yeah, może się domagać cukierka, ale dostanie loda
Richie117 napisał: | nawet nie wiem, czy autorka ma profil na ff.net - zawsze trafiam na jej dzieła w innych miejscach Still, good że nie poczytałaś tego fika na jej LJcie | sprawdzałam i nie ma profilu, chyba że pod innym nikiem. Na LJ raczej nie wchodzę, soł masz praktycznie 99% pewności, że mało który fik będę kojarzyć
Richie117 napisał: | House chyba o tym nie słyszał, bo gra wstępna w jego wykonaniu głównie przerażała pacjentów | eee, pacjentów to może, gorzej jakby przerażała jego partnerów
Richie117 napisał: | a później: Uh, nie, sorry, tak serio to chodzi o mp3-kę w kiszkach | LoL, jak w 1x03, oglądałam ostatnio
Richie117 napisał: | i to nie ręce, ale od razu spodnie! | nooo o spodnie mi chodziło. I bokserki też
Richie117 napisał: | I guess to miało zmylić czytaczy, że żadnego seksu nie będzie | to next time House powinien całkiem odejść od seksownego tematu, a nie opisywać członki
Richie117 napisał: | w tej klinice, którą chłopaki otworzą razem, na pewno będą! (ale tylko do użytku chłopaków) | nooł, to niech nie otwierają kliniki, a za zaoszczędzoną kasę niech lecą na ślub do Grecji!
Richie117 napisał: | gorzej, bo wręcz przeciwnie - założył rękawiczkę!!! to ciekawe, co by Wilson poczuł, gdyby House ubrał jeszcze czapkę i szalik | pewnie Wilson by się martwił o jego dłoń i zaraz mu kazał założyć drugą rękawiczkę
Richie117 napisał: | dobrze, że nie potrzebuje tego do pracy na co dzień, kiedy ma do dyspozycji tylko Kaczątka | Cameron na pewno by się chciała tak pobawić z Hałsem… A może nawet Czejs i Trzynastka
Richie117 napisał: | ale tego drugiego nie było w scenariuszu | no taaak, to kwestia na romantycznie chwile, nie na odgrywanie porno
Richie117 napisał: | … oraz okoliczne członki | jednego na pewno
Richie117 napisał: | a później Wilson zażyczy sobie na urodziny, żeby odegrali "Moje wielkie greckie wesele" <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/chslub-1.gif"> | jak już będą w Grecji, to koniecznie noc poślubna na plaży!
Richie117 napisał: | ale jakie to niewilsonowe, że nie musiał wydawać kasy | ale już przy lunchu na drugi dzień wszystko wróci do normy
Richie117 napisał: | a może House miał na myśli, że kocha jego ciasny tyłek? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | tylko tak mówi, bo się wstydzi przyznać, że kocha jego całego
Richie117 napisał: | żeby tylko Wilson nogi nie złamał, jak się będzie w szpilkach wspinał na drabinę, bo znowu będą musieli się bawić w lekarza | może House się zlituje i dla bezpieczeństwa nie każe mu zakładać szpilek
Richie117 napisał: | Powinnam Cię chyba ochrzanić, że nie czytasz hilsonowych fików, ale skoro ja ostatnio czytałam coś hilsonowego w sierpniu...
I hope, że poszukiwania się udały : | to ja w zeszłym miesiącu! Teraz nie mogę znaleźć nic fajnego… chyba nadszedł ten czas, że poszukiwania fików należy rozszerzyć o inne stronki, już nie tylko ff.net
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:14, 21 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | taki jakby spoiler, bo nie wprost, here: Tak właściwie, to chyba powinnam tego fika wstawić raczej do Innych, jako że Wilson we własnej osobie pojawia się dopiero pod koniec, Chyba to "we własnej osobie" pozwoliło mi to rozgryźć Yeah, może się domagać cukierka, ale dostanie loda | hahahaha... right, to rzeczywiście zabrzmiało podejrzanie. Jak mogłam zapomnieć, że tak napisałam? U mean - dostanie loda... do zrobienia?
advantage napisał: | Na LJ raczej nie wchodzę, soł masz praktycznie 99% pewności, że mało który fik będę kojarzyć | good! to znaczy, że na 99% nie będziesz znać tego fika post-8.sezon, nad którym właśnie ciężko pracuję
advantage napisał: | eee, pacjentów to może, gorzej jakby przerażała jego partnerów | ale Cuddy mogłaby przerazić - to by nam wszystkim oszczędziło krwotoku z oczu
advantage napisał: | LoL, jak w 1x03, oglądałam ostatnio | duh! przecież sama bym tego nie wymyśliła
advantage napisał: | nooo o spodnie mi chodziło. I bokserki też | aaaaha
advantage napisał: | to next time House powinien całkiem odejść od seksownego tematu, a nie opisywać członki | takie rzeczy to nie z Wilsonem, bo on ma wszystko seksowne
advantage napisał: | nooł, to niech nie otwierają kliniki, a za zaoszczędzoną kasę niech lecą na ślub do Grecji! | noooł, ich klinika przyniesie takie dochody, że będą mogli latać na ślub do Grecji co tydzień
advantage napisał: | pewnie Wilson by się martwił o jego dłoń i zaraz mu kazał założyć drugą rękawiczkę | a później trzecią rękawiczkę na Małego Grega
advantage napisał: | Cameron na pewno by się chciała tak pobawić z Hałsem… A może nawet Czejs i Trzynastka | i Foreman, bo pewnie by pomyślał, że dzięki temu spłynie na niego część zajebistości House'a
advantage napisał: | jak już będą w Grecji, to koniecznie noc poślubna na plaży! | jeśli o mnie chodzi, to mogą spędzić na plaży cały miesiąc miodowy
advantage napisał: | ale już przy lunchu na drugi dzień wszystko wróci do normy | chyba że House będzie miał ochotę na loda na lunch
advantage napisał: | może House się zlituje i dla bezpieczeństwa nie każe mu zakładać szpilek | albo dla asekuracji rozwiesi pod Wilsonem tę siatkę z epa
advantage napisał: | to ja w zeszłym miesiącu! Teraz nie mogę znaleźć nic fajnego… chyba nadszedł ten czas, że poszukiwania fików należy rozszerzyć o inne stronki, już nie tylko ff.net | no i widzisz, jaka się ze mnie zrobiła niedobra Hilsonka przez tego Sentinela? Yeah, you do that! Tylko, U know, może się okazać, że jak znajdziesz coś fajnego na innej stronce, to już to czytałaś, bo wielu autorów publikuje fiki w różnych miejscach... Maybe nadeszła pora, żebyś poszukała innego shipa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:04, 31 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | hahahaha... right, to rzeczywiście zabrzmiało podejrzanie. Jak mogłam zapomnieć, że tak napisałam? U mean - dostanie loda... do zrobienia? | może nie wszyscy zwrócili uwagę... no i w sumie racja, że dział sam w sobie już dużo podpowiada raczej do otrzymania… ale jak 69 to dwa w jednym
Richie117 napisał: | good! to znaczy, że na 99% nie będziesz znać tego fika post-8.sezon, nad którym właśnie ciężko pracuję | chodziło Ci o to Riververse? Ofkors, że nie znałam. Następnym razem możesz być pewna, że jak z LJ, to na 101% nie znam
Richie117 napisał: | ale Cuddy mogłaby przerazić - to by nam wszystkim oszczędziło krwotoku z oczu | noooł, nie myśl o Cuddy, myśli o Houseie i nagim Hju w tych rozbieranych scenach!!!
Richie117 napisał: | duh! przecież sama bym tego nie wymyśliła | no tak, pacjentów z House'a się pamięta
Richie117 napisał: | takie rzeczy to nie z Wilsonem, bo on ma wszystko seksowne | w gruncie rzeczy to nie wiadomo tak do końca jak u niego z klatą
Richie117 napisał: | noooł, ich klinika przyniesie takie dochody, że będą mogli latać na ślub do Grecji co tydzień | lepiej dla nas! Bo byliby bliżej Polski
Richie117 napisał: | a później trzecią rękawiczkę na Małego Grega | yeah, Mały Greg najważniejszy, przed mrozem szczególnie trzeba go chronić
Richie117 napisał: | i Foreman, bo pewnie by pomyślał, że dzięki temu spłynie na niego część zajebistości House'a | biedny, nie mógłby się bardziej mylić… nigdy nie będzie tak zajebisty jak House
RIchie117 napisał: | jeśli o mnie chodzi, to mogą spędzić na plaży cały miesiąc miodowy | pewnie spędzą, dopóki House nie zacznie narzekać na słońce albo że mu się plecy spiekły
Richie117 napisał: | chyba że House będzie miał ochotę na loda na lunch | lody dla House powinny być zawsze w menu
Richie117 napisał: | no i widzisz, jaka się ze mnie zrobiła niedobra Hilsonka przez tego Sentinela? Yeah, you do that! Tylko, U know, może się okazać, że jak znajdziesz coś fajnego na innej stronce, to już to czytałaś, bo wielu autorów publikuje fiki w różnych miejscach... Maybe nadeszła pora, żebyś poszukała innego shipa | Królowa Hilsonek namawia na szukanie innego szpia, co to się stało! w sumie House/OFC chyba się liczy jako inny ship, soł znalazłam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 5:15, 01 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | chodziło Ci o to Riververse? Ofkors, że nie znałam. Następnym razem możesz być pewna, że jak z LJ, to na 101% nie znam | yup, o to chodziło Okej, good to know. Tylko szkoda, że prawie nie mam LJtowych fików w swoim folderze do tłumaczenia... i w ogóle nie mam poważnego kandydata na po "zapomnianym początku"... damn
advantage napisał: | noooł, nie myśl o Cuddy, myśli o Houseie i nagim Hju w tych rozbieranych scenach!!! | o, ciekawe, czy ktoś gdzieś napisał fika z erą Hju/House
advantage napisał: | w gruncie rzeczy to nie wiadomo tak do końca jak u niego z klatą | oj tam, na podstawie tego, co widziałam, me is ready to give him the benefit of the doubt
advantage napisał: | lepiej dla nas! Bo byliby bliżej Polski | even better, gdyby tak zaaranżować jakąś awarię ich samolotu, żeby musieli lądować w Pyrzowicach
advantage napisał: | yeah, Mały Greg najważniejszy, przed mrozem szczególnie trzeba go chronić | na pewno Wilson na niego chucha i dmucha
advantage napisał: | biedny, nie mógłby się bardziej mylić… nigdy nie będzie tak zajebisty jak House | ale gdyby tak podsycić trochę jego złudzenia... może by sobie wyciął kawałek nogi?
advantage napisał: | pewnie spędzą, dopóki House nie zacznie narzekać na słońce albo że mu się plecy spiekły | ewentualnie na to, że ma piasek tam, gdzie słońce nie dochodzi
advantage napisał: | Królowa Hilsonek namawia na szukanie innego szpia, co to się stało! w sumie House/OFC chyba się liczy jako inny ship, soł znalazłam | well, nie namawiam, tylko sugeruję, bo jak wcześniej chwilowo porzuciłam hilsonowe fiki dla startrekowych, to po powrocie dwa razy bardziej kochałam hilsonową erę jak już gdzieś pisałam, OFC to tak bardzo nie moja działka... ale jeśli Tobie się podoba, to me is happy for U
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|