|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:24, 14 Wrz 2008 Temat postu: Fic: One, two, three, four. |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez Richie117
Cytat: | Joł, kwiatuszki. Oto przed wami głupia miniaturka z niewiadomym nawet dla mnie sensem. Napisane pod wpływem piosenki, którą kochałam rok temu, a przypomniałam sobie o niej dopiero wczoraj. Życzę... sobie tego, żeby choć trochę wam się to spodobało. |
ONE,
Każdy z nich siedział w swoim gabinecie. Obydwaj bynajmniej się nie nudzili - James Wilson, najlepszy onkolog w szpitalu, nie wiedział, czym zająć się najpierw. Dziewczynka z nowotworem, której zostały trzy miesiące życia przepełnionego bólem i zapachem medykamentów, nie mogła ustąpić pani Jones, sześćdziesięcioletniej wdowie, która podobnie jak jej mąż i trójka synów, padła ofiarą złośliwego raka jelit.
Nie wiedział, co mógł zrobić najpierw.
Greg House siedział przed swoją białą tablicą. Jego frustracja i wściekłość osiągnęła zenit jakąś godzinę temu - diagnoza tego przypadku była cięższa, niż przypuszczał. Wszystkie wypisane objawy zdawały się do siebie pasować, nawet więcej, niż pasowały - były idealnym, podręcznikowym przykładem... no właśnie, czego? Wszystkie encyklopedie, wszystkie dostępne mu źródła wiedzy medycznej - milczały.
Nie wiedział, co ma robić.
Pomimo, iż popołudnie było chłodne, a zbierające się ciemne chmury zwiastowały deszcz, House wyszedł na balkon, siadając na murku dzielącym jego część od części Wilsona. Pomyślał, że minimalna zmiana otoczenia coś da.
- Co, trudny przypadek? - Wilson wyszedł ze swego gabinetu z kubkiem kawy w ręku i spojrzał na przyjaciela. Nie otrzymał odpowiedzi. - Chcesz trochę?
- Chcę odpowiedzi. - burknął House, nie patrząc w jego stronę.
- A próbowałeś może porozmawiać z zespołem? - zaproponował onkolog.
House milczał przez chwilę, po czym spojrzał na Wilsona z zaskoczeniem przeplatanym radością.
- Zespół! Ona choruje na zespół... - House wymamrotał do siebie parę słów, chyba recytując sobie z pamięci objawy wypisane na tablicy. Wreszcie spojrzał na przyjaciela i powiedział:
- Wilson... ty...
Wyglądało, jakby House chciał go ucałować z radości. Zrezygnował po chwili ciągłego rozważania tej opcji, nawet wtedy, gdy on i Wilson byli rzeczywiście blisko siebie.
Diagnosta wrócił do swojego gabinetu w pośpiechu. Wilson jedynie przeciągnął palcami po swoich wargach, jakby rzeczywiście House go pocałował.
TWO,
- To nie daje mi spokoju. - powiedział Wilson zaraz po tym, jak House w końcu zechciał podnieść słuchawkę. Mężczyzna jedynie nazwał go idiotą, radząc mu by zobaczył, która jest godzina.
- Dlatego dzwonię. - wyjaśnił Wilson. - Dlatego dzwonię, bo to nie daje mi spokoju.
- Co nie daje ci spokoju? - wyburczał House, włączając lampę. - Zastanawiasz się nad tym, czy zrobić z jakiejś dziewczyny panią Wilsonową, czy tylko konkubinę?
- Dlaczego mnie wtedy nie pocałowałeś?
House zmarszczył brwi i dla pewności spojrzał na zegarek na ścianie.
- Wilson, tu House. Nie wiem, co ci odbiło, ale... ale... nie pocałowałbym cię i tak.
- Dlaczego? - w głosie Wilsona słychać było żal i rozczarowanie.
- Nie wiem, co byłoby potem.
- Dobranoc House. - powiedział Wilson głucho, odkładając z trzaskiem słuchawkę.
House również odłożył słuchawkę i zgasił światło.
- Dobranoc Wilson. - powiedział do ciemności.
THREE,
- Chodź na lunch. - bardziej poprosił niż zaproponował Wilson, następnego dnia pojawiając się w drzwiach gabinetu House'a. Diagnosta spojrzał na przyjaciela.
- Nie. - odpowiedział House, przerzucając nerwowo leżące przed nim kartki.
- Dlaczego?
- Chcesz gadać o tym, co o mało się wczoraj nie zdarzyło.
Wilson przygryzł wargi.
- Tak.
- Chcesz gadać o telefonie w środku nocy.
- Tak.
- Ale ja nie chcę o tym mówić... - powiedział dobitnie House, odchylając się na krześle. Zrezygnowany Wilson odwrócił się, gotowy wyjść z gabinetu.
- ... teraz. - usłyszał jeszcze głos House'a za swoimi plecami. - Możemy o tym porozmawiać wieczorem, u mnie w domu.
Mina Wilsona nie mogła wyrazić tego, jak bardzo był podekscytowany.
FOUR.
I rzeczywiście, zjawił się wieczorem.
Co prawda pogodził się z faktem, że to pewnie będzie kolejny wieczór spędzony na jedzeniu chińszczyzny i piciu piwa, lecz i tak nie mógł opanować drżenia rąk.
Usiadł na kanapie i zobaczył, że na stoliku od kawy stoi parę butelek piwa. Jeszcze nie otwartych.
- Czemu tak strasznie zależy ci na tym, abyśmy rozmawiali o tym...
- Bo to prawie się stało. - powiedział szybko Wilson, splatając dłonie, by zamaskować ich drżenie. - A ja chcę wiedzieć, dlaczego to się nie stało.
House popatrzył na niego, po czym sięgnął po jedną z butelek i szybko ją otworzył. Nic z niej nie upił i otwartą odstawił na blat stolika.
- Dlaczego?
- Co dlaczego? - zapytał Wilson, czując, że ręce powoli przestają mu drżeć.
- Dlaczego tak strasznie...
House przybliżył swoją twarz do twarzy onkologa.
- ... zależy ci...
Otarł się policzkiem o szczękę Wilsona.
- ... na małym, durnym...
House musnął ledwo wargi Wilsona.
- ...pocałunku? - zapytał z przekąsem.
TELL ME THAT YOU LOVE ME MORE.
- Cholera. - Wilson przetarł oczy. Przypomniał sobie wydarzenia z poprzedniego wieczoru i ponownie przeklną w duchu.
"To kpina", pomyślał. "Co ja sobie wyobrażałem? Spodziewałem się szczerej rozmowy? Uścisku dłoni i chińszczyzny pojednania? To idiotyzm. Po co w ogóle do niego przyszedłem? Nie powinienem. To mój kumpel. Kolega z pracy. Najlepszy przyjaciel. Całował mnie. Najlepsi przyjaciele nie powinni całować swoich przyjaciół. Naprawdę źle się stało."
Spojrzał na zegarek. Dochodziła piąta trzydzieści.
- Cholera. - powiedział jeszcze raz, ponownie przecierając oczy.
Poczuł rękę House'a powoli obejmującą jego podbrzusze. Wilson spojrzał na kochanka śpiącego tuż obok niego.
- Idź spać, Jimmy. - mruknął, leniwie przesuwając ręką po ciele mężczyzny.
Wilson zamknął oczy i położył swoją dłoń na dłoni House'a. Naprawdę kochał ten dotyk.
KONIEC.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marau Apricot dnia Nie 11:24, 14 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:31, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
ej no nie potrafię nic więcej powiedzieć.
Cytat: | Wilson zamknął oczy i położył swoją dłoń na dłoni House'a. Naprawdę kochał ten dotyk. |
no i to.. jeny jestes geniuszem! ;d
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewciaiwo
Pacjent
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:40, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
nie mam słów...po prostu świetne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Sosnowieś Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:51, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Urocze. :smt007
Cytat: | - Dlaczego tak strasznie...
House przybliżył swoją twarz do twarzy onkologa.
- ... zależy ci...
Otarł się policzkiem o szczękę Wilsona.
- ... na małym, durnym...
House musnął ledwo wargi Wilsona.
- ...pocałunku? - zapytał z przekąsem. |
:smt003 Brak mi słów, przeczytałam ten fragment i przez 5 minut siedziałam i śmiałam się wyobrażając sobie tą scenę. :smt005
Cytat: | Poczuł rękę House'a powoli obejmującą jego podbrzusze. Wilson spojrzał na kochanka śpiącego tuż obok niego.
- Idź spać, Jimmy. - mruknął, leniwie przesuwając ręką po ciele mężczyzny.
Wilson zamknął oczy i położył swoją dłoń na dłoni House'a. Naprawdę kochał ten dotyk. |
Zakończenie jest przecudowne. Zdecydowanie mi się podoba. :smt003
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:09, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Intrygujące. Zastanawia mnie fakt, że Jimmy'emu - człowiekowi, który powinien na samą myśl o pocałunku z House'm nawiać na drugi kraniec galaktyki - tak bardzo zależało właśnie na tym pocałunku. Trochę to dziwne, ale nie da się ukryć, że interesująe.
Kilka błędów.
Cytat: | odpowiedzi. - burknął |
Nie powinno być tej kropki, ten błąd powtarza się kilka razy.
Cytat: | - Chodź na lunch. - bardziej |
Tu z kolei powinna być po pauzie dialogowej duża litera.
Natomiast
Cytat: | Poczuł rękę House'a powoli obejmującą jego podbrzusze. Wilson spojrzał na kochanka śpiącego tuż obok niego.
- Idź spać, Jimmy. - mruknął, leniwie przesuwając ręką po ciele mężczyzny.
Wilson zamknął oczy i położył swoją dłoń na dłoni House'a. Naprawdę kochał ten dotyk. |
To mistrzostwo uroku, ciepełka i szczeniaczków. Fluffik. Mała rzecz, a cieszy.
Gratuluję.
Kat.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Nie 18:40, 14 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:24, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
piękne, ta piosenka musiała być cudowna ,że napisałaś coś tak romantyczego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:46, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Nie wiedział, co mógł zrobić najpierw
Jimmy, może najpierw udaj się do dziewczynki...
Wyglądało, jakby House chciał go ucałować z radości.
No i czemu tego nie zrobiłeś?!
- Dlaczego mnie wtedy nie pocałowałeś?
:smt005
Takie pytanie w ustach Wilsona musi brzmieć uroczo.
House musnął ledwo wargi Wilsona.
:smt007
Najlepsi przyjaciele nie powinni całować swoich przyjaciół.
Właśni, Jimmy. Z tego wniosek, że wy jesteście nie tylko najlepszymi przyjaciółmi.
Naprawdę kochał ten dotyk.
ładnie to brzmi.
bardzo fajnie się czyta, świetna robota
Pozdrawiam, any.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sukebe
Student Medycyny
Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nowy Tomyśl Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:59, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | (...) przyjaciele nie powinni całować swoich przyjaciół |
to zdanie skojarzyło mi się z "Nigdy w Życiu"
powiem dwa słowa: ŚWIETNY FIC!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasinka
Endokrynolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a kto to wie? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:38, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Boziu Cudowny ficzek wyszedł! Takie coś właśnie lubię
Ciekawskich odsyłam do pioseneczki:
[link widoczny dla zalogowanych]
Bo jak się domyślam, to o nią chodzi :smt020
Fika piękniusi, ja się rozpłynęłam Pięknie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dedos
Stażysta
Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:16, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne :smt003
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pattyczak
Pacjent
Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:28, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Dlaczego tak strasznie...
House przybliżył swoją twarz do twarzy onkologa.
- ... zależy ci...
Otarł się policzkiem o szczękę Wilsona.
- ... na małym, durnym...
House musnął ledwo wargi Wilsona.
- ...pocałunku? - zapytał z przekąsem. |
No, nie było takie złe jak mogłam sądzić po przeczytaniu:
Cytat: | Oto przed wami głupia miniaturka z niewiadomym nawet dla mnie sensem. |
Miłe, przyjemne, nie powalające, ale w porządku :}
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:53, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
James Wilson, najlepszy onkolog w szpitalu, nie wiedział, czym zająć się najpierw.
może... najlepszym diagnostą w szpitalu??? :smt005
House wyszedł na balkon, siadając na murku dzielącym jego część od części Wilsona.
znów ta prowokacyjna pozycja... :smt007
Wyglądało, jakby House chciał go ucałować z radości. Zrezygnował po chwili ciągłego rozważania tej opcji, nawet wtedy, gdy on i Wilson byli rzeczywiście blisko siebie.
no i czemu? czemu?? czemu???
House, więcej spontaniczności
Wilson jedynie przeciągnął palcami po swoich wargach, jakby rzeczywiście House go pocałował.
:smt007
Wilson, tu House. Nie wiem, co ci odbiło, ale... ale... nie pocałowałbym cię i tak.
jaaasne... :smt002
Nie wiem, co byłoby potem.
ERA!!! :smt005
i naleśniki na śniadanie :smt007
- Ale ja nie chcę o tym mówić... - powiedział dobitnie House, odchylając się na krześle. Zrezygnowany Wilson odwrócił się, gotowy wyjść z gabinetu.
- ... teraz. - usłyszał jeszcze głos House'a za swoimi plecami. - Możemy o tym porozmawiać wieczorem, u mnie w domu.
Mina Wilsona nie mogła wyrazić tego, jak bardzo był podekscytowany.
House! Nie ładnie się tak znęcać nad Wilsonem :smt018 To napięcie może go zabić :smt005
też bym była podekscytowana... właściwie... to JESTEM :smt003
- Dlaczego tak strasznie...
House przybliżył swoją twarz do twarzy onkologa.
- ... zależy ci...
Otarł się policzkiem o szczękę Wilsona.
- ... na małym, durnym...
House musnął ledwo wargi Wilsona.
- ...pocałunku? - zapytał z przekąsem.
Marau - to prawdziwa perełka :smt007
A umysł Wilsona pewnie skandował: "Less talking, more fucking!!!!" :smt005
Przypomniał sobie wydarzenia z poprzedniego wieczoru i ponownie przeklną w duchu.
Apricotko, wiesz, że prawie się przeraziłam??? nie strasz mnie tak nigdy więcej :smt018
Najlepszy przyjaciel. Całował mnie. Najlepsi przyjaciele nie powinni całować swoich przyjaciół.
Wilson, sprawdź, czy nie masz gorączki - majaczysz :smt005
Poczuł rękę House'a powoli obejmującą jego podbrzusze. Wilson spojrzał na kochanka śpiącego tuż obok niego.
:smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007 :smt007
Wilson zamknął oczy i położył swoją dłoń na dłoni House'a. Naprawdę kochał ten dotyk.
kto by nie kochał??? :smt003
ależ to było cute, Marau <333333333333
ja chcę więcej takich. o. :smt040
(no i piękny podpis masz :smt003 )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 18:08, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jeju jeju jeju jak ja to kocham xD
cudowne xD
łaaaaa xD
Dzieki Ci Apricotko
dzięki Wam wszystkim
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gora
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:23, 26 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
- Dlaczego?
- Co dlaczego? - zapytał Wilson, czując, że ręce powoli przestają mu drżeć.
- Dlaczego tak strasznie...
House przybliżył swoją twarz do twarzy onkologa.
- ... zależy ci...
Otarł się policzkiem o szczękę Wilsona.
- ... na małym, durnym...
House musnął ledwo wargi Wilsona.
- ...pocałunku? - zapytał z przekąsem. |
Ja wie, że nie cytuje się tak wielkich fragmentów, a;e strasznie ale to strasznie podobał mi się ten kawałek
Kochane I like it
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gora dnia Czw 13:25, 26 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jednoskrzydla
Pacjent
Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:29, 26 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
To jedna z miniaturek, do których wracam.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tytuł, pomyślałam że jak do Feist'ówny to musi być coś cudownego.
Niezbyt obszerne, słodkie i ciepłe - idealne na poprawę humoru w depresyjne deszczowe popołudnia.
Wielbię bardzo!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez jednoskrzydla dnia Czw 17:30, 26 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kallien
Ratownik Medyczny
Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:19, 26 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Pierwszy i ostatni fragment najbardziej mi się podobały : D Było uroczo, słodko i fuffowato - to chyba tyle z konstruktywnego komentarza ^^'
Ten pocałunek z przekąsem - so cruel! xD
A piosenka bardzo ładna. Chyba dołączy do grona aktualnie ulubionych : )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|