|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:06, 31 Paź 2013 Temat postu: Fic: Najgorszy Wampir na Świecie [Z] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez Richie117
Cytat: | Instynkt dobrze mi podpowiedział, żeby zabrać się za tego fika z wyprzedzeniem, bo gdybym go zostawiła na ostatnią chwilę, to dostalibyście go pewnie dopiero na Gwiazdkę Nie spodziewałam się przy czytaniu, że konstrukcje językowe stosowane przez Autorkę będą takie podchwytliwe do tłumaczenia – stąd uprzedzam, że w wieeelu miejscach przekład jest dosyć swobodny, ale bardzobardzo się starałam, żeby dokładnie oddać to, co Autorka miała na myśli, posługując się kapryśnym językiem polskim (i mam nadzieję, że mi się to udało )
Happy Halloween and Enjoy! |
Tytuł: Najgorszy Wampir na Świecie [link widoczny dla zalogowanych]
Autor: srsly_yes
(autorka pojawia się również na fanfiction.net pod nickiem SrslyNo, a [link widoczny dla zalogowanych] znajduje się lekko ocenzurowana wersja niniejszego fika)
Streszczenie Autorki: Wilson jest wampirem, ale nie jest w tym bardzo dobry, aczkolwiek teh shmex to zupełnie inna kwestia.
Oświadczenie: Nie moje i nigdy moje nie będzie. Ja tylko bawię się anatomicznie prawidłowymi lalkami House'a i Wilsona (w politycznie poprawny sposób).
Notka Autorki: Lekki ficzek, nie mroczna historia o wampirach. Tak się złożyło, że Wilson jest wampirem od czasu studiów medycznych. Fik należy do serii the Blood Brothers verse [do znalezienia na ff.net albo na LJcie], ale można go czytać jako one-shot. Musicie tylko wiedzieć, że wampirzy seks jest prawdziwy, ale nie istnieje w rzeczywistym kontinuum czasowym i niekoniecznie jest zgodny z ludzkimi standardami. Poza tym House i Wilson rozmawiają o swoich sekskapadach używając do tego terminologii podróżniczej.
~~~
PRASK STUK POP... PRASK STUK POP... PRASK STUK POP...
Przerośnięta piłka tenisowa wybijała leniwy rytm między ścianą, wykładziną i dłonią.
PRASK STUK POP... PRASK STUK POP... PRASK STUK POP...
Ulubieniec swoich podwładnych miał czas wyłącznie dla siebie i nie wiedział, co z nim zrobić.
- Idźcie, ludzie, i zapoznajcie tuchus[1] naszego pacjenta z naszą pozaziemską technologią ery kosmicznej - odprawił dzieciaki, by wykonały [link widoczny dla zalogowanych] wraz z całym zestawem innych badań, które wymagały użycia dużych i gigantycznych sond i igieł.
House został w gabinecie bez żadnego zajęcia. Zdążył już nawet pozbyć się wszystkich swoich e-maili. Jeśli wiadomość była ważna, kasował ją, nie odpisując nadawcy. Jeżeli była nudna, przesyłał ją pod najnowszy spamowy adres "maszproblemzrozmiaremlubdziałaniempenisa?!!", jaki otrzymał.
Na lunch w kafeterii było za wcześnie, ale House zastanawiał się, czy Wilson był gotów coś przekąsić. Otworzył kalendarz onkologa w Outlook-u, który potwierdził, że aż do południa harmonogram Wilsona przepełniały spotkania z pacjentami. Nic dziwnego, że tak mało wieści od przyjaciela przesączało się do niego przez ściany lub docierało za pośrednictwem bardziej tradycyjnych, elektronicznych środków.
Jego oczy ożywiły się, gdy przeglądając terminarz, zobaczył, że pacjentką umówioną na 10.00 była pani Shelley. Co sześć miesięcy kobieta wkraczała do gabinetu Wilsona niczym uosobienie Zen[2] w towarzystwie swoich bliźniaków, które zachowywały się jak trąby powietrzne, zakłócając spokój pacjentom i personelowi przy okazji każdej wizyty. Pani Shelley zawsze przyprowadzała te dwa dziesięcioletnie przypadki [link widoczny dla zalogowanych]. Chłopca i dziewczynkę, którzy nigdy nie przestawali mówić ani się ruszać.
Pewnego razu dziewczynka przywędrowała do pokoju konferencyjnego diagnostyki, wołając, czy ktoś jest w środku. Zanim House zdołał do niej dotrzeć, zaczęła zdejmować z półek książki i budować sobie fortecę. Diagnosta wyprowadził ją na wycieczkę po balkonie, natychmiast zostawiając ją na zewnątrz i zamykając drzwi. Niewzruszona dosadnym przesłaniem, mała odnalazła powrotną drogę do gabinetu Wilsona. Wilson - który oczywiście pojął intencję House'a - skutecznie zatroszczył się o to, by późniejsze spotkania z panią Shelley były krótkie, a trzyosobowe stadko nie wydostawało się poza jego biuro.
House z przyjemnością wpadał do Wilsona po jego pogawędkach z rodzinką Shelleych. Onkolog wyglądał wtedy, jakby ktoś spuścił mu tęgi łomot. Był blady, a jego uciekające oko[3] sprawowało się równie kiepsko, co dzieci pacjentki. Dla House'a oznaczało to dobre nowiny, ponieważ Wilson był bardziej skłonny rozważać możliwość "szybkiego drinka" na poprawę samopoczucia, co w normalnych okolicznościach wykluczał jako niestosowne zachowanie w godzinach pracy. Jak na razie Wilson się nie przełamał i jakiekolwiek fizyczne kontakty nigdy nie wyszły poza etap rozważań, lecz House miał wielkie oczekiwania w związku z dzisiejszym dniem.
Zgodnie z jego przewidywaniami, ciche korytarze szpitala przerodziły się we front wojny partyzanckiej, kiedy pani S. dostojnym krokiem opuściła gabinet Wilsona przy akompaniamencie krzyków i pisków odbijających się echem od ścian. Przypływ pokoju przetoczył się korytarzem, gdy tylko drzwi windy zamknęły się za pacjentką i jej potomstwem. Najwyraźniej jej remisja się utrzymywała, skoro wyszła tak wcześnie. House pokręcił głową. Znając jego szczęście, kobieta prawdopodobnie dożyje do setki, a jej dzieci zaprzyjaźnią się z Piotrusiem Panem i nigdy nie dorosną. House sprawdził godzinę na swoim zegarku... 10.20.
Teraz spodziewał się usłyszeć szuranie francuskich butów na końcu korytarza albo dzwonek swojej komórki, albo że włoski na jego karku staną dęba, kiedy usłyszy głos Wilsona szepczący w jego głowie.
Nie oczekiwał wiązki holującej, która przejęła kontrolę nad jego nogami i skierowała jego stopy do biura szefa onkologii. Ledwo znalazł czas, by chwycić swoją laskę, kiedy został podniesiony ze swojego fotela. W pobliżu nie było nikogo, kto mógłby go zobaczyć, więc walczył z tą siłą, która nim zawładnęła, lecz przez to jedynie się zataczał i wyglądał jak naśladowca Charlie'ego Chaplina, zbliżając się coraz bardziej do gabinetu Wilsona. A jednak uparcie odrzucał myśl, że miałby poddać się temu bez walki.
Niezależnie od jego woli jego ręka zapukała do drzwi onkologa, po czym otworzyła je i oto House ujrzał Wilsona w nienagannie wyprasowanym kitlu. Onkolog opierał się o front swojego biurka, z twarzą wykrzywioną w grymasie niczym chmura gradowa, zaciskając mocno powieki i przyciskając do skroni czubki palców prawej dłoni, co pomagało mu się skoncentrować. Nie otworzył oczu, dopóki House nie stanął pół metra przed nim.
Diagnostę powitało znajome rozdrażnienie, ale z wierzchu okraszała je szczypta gniewu.
- Co ci strzeliło do głowy, żeby wyprawiać coś takiego!?
- Masz na myśli ten taniec-łamaniec, który wykonałem po drodze do twojego gabinetu? Odkąd to żyjesz na krawędzi i używasz swoich mocy w miejscach publicznych?
- W przeciwieństwie do ciebie, ja planuję, zanim coś zrobię. Wiedziałem, że nikt cię nie zobaczy. Nie kiedy całe piętro miało ubaw z wizyty siostry Brendy tańczącej "Kaczuszki". - Wilson pozwolił sobie na zuchwały uśmiech, zanim skrył go w swojej nietoperzej jaskini. Odchrząknął i pozwolił, by jego brązowe oczy rozżarzyły się, czekając, aż House wyzna swoje grzechy.
Nie siląc się na żadną obronę, dopóki nie zrozumie, jak głęboko sięga furia Wilsona, House odbił piłeczkę na wilsonową połowę kortu:
- Nalegałeś na spotkanie, Och, Jimmy, Wielki Panie?
Brązowe oczy rozbłysnęły srebrzyście, jak gdyby uwalniały skumulowane napięcie, lecz w rzeczywistości był to fizyczny przejaw tego, że właśnie uruchomił się wampirzy system zapłonowy Wilsona. Jego ręka śmignęła do tyłu, wyglądając przy tym jak rozmazana, biała smuga, a ułamek sekundy później podsunęła House'owi pod nos lśniący złoty przedmiot.
Wilson syknął najlepiej jak potrafił, kiedy jego kły wysunęły się z ukrycia, a jego irytacja eksplodowała:
- Housze, jak mogłeś!?
House miał problem z zachowaniem kontroli nad swoją twarzą. Zmagał się ze sobą, by nie wybuchnąć śmiechem, a kąciki jego ust uniosły się w uśmiechu. By zyskać na czasie, jego ręka wyprostowała węzeł krawata Wilsona i strzepnęła niewidzialny pyłek z klapy jego kitla.
Trudno było traktować poważnie sepleniącego wampira. Prawdę mówiąc, działało to na House'a podniecająco, a te zajebiastyczne, zaopatrzone w kły usta wyglądały tak bardzo kusząco, jednak diagnosta nauczył się z bolesnego doświadczenia, że skończy się to dla niego krwawiącą wargą, jeśli rzuci się do pocałunku. Kilka miesięcy wcześniej znalazł się w kłopotliwej sytuacji wyjaśnienia Cuddy i swojemu zespołowi, że gojąca się okrągła ranka na jego dolnej wardze była efektem podjętej po pijanemu nierozważnej decyzji, że przekłuje sobie wargę i zacznie nosić kolczyk.
Złoty puchar w dalszym ciągu kołysał się przed jego twarzą. House nie musiał się przyglądać tej przyczynie zgorszenia Wilsona, by wiedzieć, co głosił napis na pucharze oraz skąd on się wziął. Poczuwał się do pełnej odpowiedzialności i miał nadzieję, że będzie się to wiązało z surową pokutą.
- Pomyślałem, że zrobię ci niespodziankę.
Lodowaty żar, który promieniował od postaci Wilsona, skurczył się do migotliwego płomienia zapałki. Wrzący gniew ostudził się i już tylko dusił się na wolnym ogniu, a kły cofnęły się do wnętrza dziąseł.
- Tak, to była niesamowita niespodzianka dla mnie, a także dla ciekawskiej córki pani Shelley. No wiesz, to ta, która ma obsesję na punkcie oglądania wszystkiego, co stoi na półkach mojej biblioteczki, kiedy zjawia się w gabinecie.
Mosiężne trofeum zaczęło pobrzękiwać, jakby miało się rozpaść na kawałki w drżącej dłoni Wilsona.
- Zapytała mnie, czemu ktoś miałby mi dać nagrodę dla "Najgorszego Wampira na Świecie". Może ty przypadkiem wiesz coś o tym?
- W sklepie z trofeami skończyły się trofea dla Miss Sympatyczności. Zresztą dobrze się złożyło, bo tym dzisiejszym nabzdyczeniem zaprzepaściłeś swoje szanse na taką nagrodę. Więc zdecydowałem się na ten puchar. Ale nie ekscytuj się za bardzo, świat jest zbyt wąskim środowiskiem, by szukać konkurencji dla twoich ograniczonych umiejętności. Rywalizacja na skalę wszechświata byłaby znacznie bardziej odpowiednia uwzględniając zakres twoich talen...
- Wielkie dzięki. I to nie ja byłem klientem, który kupił ostatni puchar za sympatyczność dla ciebie. - Wilson potarł dłonią kark. - Wiesz, że nie mogę sobie pozwolić na to, by ktokolwiek nabrał podejrzeń.
- Wiem, że nie możesz, nie kiedy współczynnik przeżycia pacjentów twojego oddziału jest na wzorcowo wysokim poziomie. Jak ty to robisz, Drakulo? Obdarzasz nieśmiertelnością wszystkie łyse dzieciaczki?
Wilsonowi głos się załamał: - Gdybym tylko potrafił.
Okej, teraz wampir pogrążał się w depresji. To nigdy nie było dobre dla libido House'a. Musiał podnieść Wilsona na duchu, żeby Wilson mógł podnieść Małego Grega.
- I co jej powiedziałeś?
- Co powiedziałem komu?
- Tej kandydatce na młodszą reporterkę [link widoczny dla zalogowanych]? Dlaczego jesteś najgorszym wampirem na świecie?
Wilson wzruszył ramionami. - Wyjaśniłem, że z mojego oddziału zgłosiło się najwięcej ochotników, żeby oddać krew podczas specjalnej zbiórki... co, nawiasem mówiąc, jest szczerą prawdą.
- No i dobrze. Teraz masz nagrodę, która to udowadnia. - Wilson wyglądał spokojniej po komentarzu diagnosty. Chwytając się ulotnej okazji, House podniósł rękę i naciągnął kołnierzyk swojego t-shirta, żeby subtelnie sprowadzić myśli Wilsona na odpowiednie tory, lecz uwaga onkologa poszła w zupełnie innym kierunku...
Złoty puchar łapał i odbijał promienie słońca od swojej gładkiej powierzchni, kiedy Wilson podniósł go z rozmachem.
- C-c-co masz na myśli, twierdząc, że jestem najgorszym wampirem na świecie? Znasz w ogóle kogoś, do kogo możesz mnie porównać?
House podniósł dłoń i zaczął wyliczać: - Nie jesteś tak stanowczy jak [link widoczny dla zalogowanych] ani tak przerażający jak [link widoczny dla zalogowanych], ani nie masz takiej opalenizny jak [link widoczny dla zalogowanych]. Muszę wymieniać dalej?
- A-ale to są aktorzy!
Jednak House jeszcze nie skończył: - Nie potrafisz stać się niewidzialny ani zmienić się w nietoperza. I, nie oszukuj się, twoje niedawne wypady do magicznego sklepu nie działają na korzyść twojego wizerunku. Nie możesz dodać sobie wampirycznej aury przy pomocy sztuczek z kartami i sznurkiem z Domu Magii Irvinga. Naprawdę, powinieneś trzymać się stamtąd z daleka, chyba że prowadzą tam również sprzedaż akcesoriów erotycznych. - Ręka diagnosty ponownie naciągnęła kołnierzyk t-shirta, a House posłał Wilsonowi lubieżne spojrzenie. - Mógłbyś przeskoczyć o oczko wyżej na skali, gdybyś pouprawiał ze mną wampiryczny seks.
Wilson splótł ramiona na piersi obronnym gestem, ale miał minę winowajcy. - Te m-magiczne sztuczki są na zbliżający się oddziałowy pokaz talentów. - Nadal stał w przyjętej pozie i utkwił w House'ie przeszywające spojrzenie: - Och, och, och! Już rozumiem. Chodzi wyłącznie o seks. Masz ochotę na pieszczoty tutaj, w szpitalu. - Wilson rozejrzał się dokoła, jakby książki i zabawki na półkach przemieniły się w widownię, i zniżył głos: - Dobrze wiesz, co sądzę o możliwości, że ktoś nas przyłapie.
- I dlatego jesteś najgorszym wampirem na świecie, Wilson. - House nareszcie naprowadził go na właściwy trop. - Czyżbyś nie był Panem własnego losu?
- Najwyraźniej nie, skoro ty jesteś moim pupilkiem.
- Nie potrafisz kontrolować ludzi, żeby nie wpadali do twojego gabinetu bez pukania? - House drążył temat, obserwując, jak jego nie-aż-tak-mroczny książę przygryza dolną wargę.
- Tak jak, na przykład, ciebie? - Wilson zerknął nerwowo na zegarek. - Nie mam czasu. Za pięć minut spodziewam się pacjenta.
- Za cztery. Możesz odbyć podróż po dwóch kontynentach w cztery minuty.
Wilson milczał, a jego wargi utworzyły zwartą, cienką kreskę.
- Trzy minuty. Zostaniemy na terenie Stanów i odwiedzimy [link widoczny dla zalogowanych] i na [link widoczny dla zalogowanych].
Czekoladowobrązowe oczy wpatrywały się w sufit.
- Okaż trochę dobrej woli... Dwie. Przejedziemy się po [link widoczny dla zalogowanych]. - House był wyraźnie zdegustowany swoimi negocjacyjnymi zdolnościami. Autostradowy seks? Co on sobie myślał?
Zaciśnięte usta złagodniały, gdy Wilson zachichotał cicho. Jego oczy zaczęły miotać srebrne iskierki.
- Jedna minuta i zapomnij o autostradzie. Co powiesz na światła na [link widoczny dla zalogowanych]?
House wzdrygnął się z podniecenia, lecz udał, że rozważa ten pomysł: - Gejowskie, ale...
Wilson mrugnął i w tym momencie światła w gabinecie zgasły, zamki na obu drzwiach zamknęły się z trzaskiem, a żaluzje zasunęły się, zasłaniając okna. Wilson zrzucił z ramion swój kitel i zatrzepotał nim w powietrzu. Fartuch zmienił kolor z białego na czarny i przekształcił się w pelerynę, którą mężczyzna zawiązał sobie na szyi.
- Dla twojej wiadomości, Irving nie nauczył mnie żadnej z tych sztuczek... - mruknął.
House'owi oczy otworzyły się szeroko ze zdumienia. Imponujące. Po swojej sztywniejącej erekcji poznał, że jego ciało było tego samego zdania.
Wilson przysunął usta do miękkiej skóry, która pokrywała szyję House'a i skrywała pulsującą tętnicę, ale zatrzymał się na chwilę, rozpinając w tym czasie górny guzik jego jeansów i wsunąwszy w nie rękę, zaczął pocierać nią stwardniały członek kochanka. House mimowolnie przełknął chłodne powietrze, gdy kły wbiły się w jego skórę. Ból był ostry, ale przejściowy. Zamknął oczy, słysząc odgłos namiętnego ssania.
Milion świateł przesuwał się i paradował wokół nich w niezliczonych kombinacjach migoczących refleksów. W palecie barw znalazły się nie tylko czerwień, żółć, błękit i kolory pośrednie, ale też podczerwień i ultrafiolet. W powietrzu mieszały się zapachy szminek, perfum i drogich cygar...
Po powierzchni ciała diagnosty przebiegł dreszcz pod wpływem elektryzującego dotyku Wilsona. Chwytając t-shirt House'a za kołnierzyk pod szyją, Wilson rozdarł go od góry do dołu i drażnił sutki kochanka, aż zaczęły boleć. Przesunąwszy dłońmi po brzuchu House'a, złapał jednocześnie krawędzie jego jeansów i bokserek, po czym szarpnął je gwałtownie w dół i obie części garderoby opadły wokół stóp starszego mężczyzny. Przydeptując nogą stosik ubrań, jedną ręką objął plecy House'a i odciągnął go na bok, w tym samym czasie skubiąc zębami płatek jego ucha. Następnie naparł zapraszająco wypukłością we własnych spodniach na podnoszący się do pionu wzwód diagnosty.
Podczas gdy usta Wilsona szukały jego ust, House zaatakował sprzączkę przy pasku onkologa i błyskawicznym pociągnięciem wysunął pasek z zawadzających szlufek. Ledwie to zrobił, pasek wyrwał się w jego rąk i przeleciał na drugi koniec pokoju. House prawie nie wiedział, co robi z zapięciem i suwakiem spodni Wilsona, bo język wampira wdarł się do jego ust i porwał do tanga jego własny język. Diagnosta mógłby przysiąc, że z każdym oddechem czerpali powietrze nawzajem ze swoich płuc. Spodnie onkologa przestały stanowić przeszkodę, ale guziki koszuli Wilsona uwierały go w klatkę piersiową i z tą błahą niedogodnością House uporał się jednym szybkim ruchem ku górze, gdy odnalazłszy dolne krawędzie poł koszuli, szarpnął nimi na boki i rozdarł koszulę niczym kruchą kostkę życzeń[4], aż guziki rozprysnęły się na wszystkie strony i ze stukotem odbijały się od ścian. Jego dłonie odszukały sutki skryte pośród szorstkich włosów na twardym torsie Wilsona i zaczęły je szczypać, aż ich naprężone koniuszki wręcz błagały, by House dotknął ich językiem. Diagnosta metodycznie lizał i drażnił zębami brodawki wampira, równocześnie ściągając z niego bokserki. Kiedy jedwabna bielizna opadła na podłogę, poczuł dotyk gąszczu włosów i ochoczej erekcji. Obaj mężczyźni odsunęli się o jeszcze jeden krok od drugiego stosu ubrań.
House był skłonny dać Wilsonowi tyle samo rozkoszy, ile sam otrzymywał, jednak w tej chwili jego oczy były na wpół zamknięte, a całe ciało kołysało się lekko, podczas gdy Wilson pocierał dłonią jego członek - z początku delikatnie, później coraz mocniej - i masował kciukiem czubek penisa. Drugą ręką Wilson objął z wyczuciem jego jądra, po czym, szukając innych uciech, ścisnął jego jędrny pośladek, co niemal oderwało go od podłogi.
Pragnąc poczuć ten sam pulsujący żar w swojej dłoni, House zatopił zęby w umięśnionym barku kochanka i sięgnąwszy po prężącego się penisa Wilsona, zaczął poruszać ręką w górę i w dół w jednakowym tempie. Wilson zaczerpnął drżący oddech, usiłując zachować kontrolę nad własnym ciałem. Pchnąwszy House'a na ścianę, padł przed nim na kolana i objął ustami jego erekcję. House miał wrażenie, że błyskawica rozpaliła jego ciało, kiedy wargi wampira zaciskały się na jego wzwodzie, przesuwając się po nim tam i z powrotem, a język zataczał wokół czubka hipnotyzującą spiralę, zlizując niewielkie ilości preejakulatu. Złapał Wilsona za włosy i przyciągnął jego głowę bliżej swojego podbrzusza, dając mu znać, że chce być połknięty w całości. Wilson poddał się temu, zaciskając palce na tyłku House'a, a jego wargi wspinały się coraz wyżej po członku, który wsuwał się i wysuwał z jego ust. House balansował na krawędzi orgazmu, czując, jak jego jądra napinają się, a usta Wilsona całkowicie otaczają jego erekcję. Mięśnie gardła onkologa objęły go ciasno. Pchnął biodrami, zadygotał, a jego ciało eksplodowało. Gorąca sperma wypływała z niego pulsacyjnie w wybuchowym wytrysku.
Zlany parującym potem, House spadł z powrotem na ziemię. Wilson odsunął się od niego i wstał, a gdy jego dłoń pieściła członek House'a, doprowadzając go ponownie do stanu niemożliwie rozpalonej erekcji, wyszeptał w ucho kochanka:
- Wampiryczny seks, House, i zostało nam 30 sekund. Chyba nie myślałeś, że tak szybko skończymy, prawda?
House przełknął ślinę, zwilżając zaschnięte gardło. Cholernie dobrze wiedział, że on jeszcze nie skończył. Czuł, jak jego członek nabrzmiewa do twardych jak skała rozmiarów. Wiedział z doświadczenia, że druga runda jest nawet lepsza.
- Na kolana, natychmiast - warknął.
Seks dodawał mu zwinności, więc sam także zdołał uklęknąć, jedną ręką sięgając znów po sztywną erekcję Wilsona, a palec drugiej wsuwając w jego piękny tyłek. Dla wampira nie było to konieczne, lecz stanowiło to dodatkowy swojski akcent. Wilson napiął mięśnie w odruchu dziewiczego zaskoczenia. Dwa palce - i zaczął się wiercić, błagając o więcej. Trzy - i Wilson jęknął prosząco... Dopiero wtedy House wszedł w niego i pchnął, krzesając iskry z prostaty Wilsona, podczas gdy jego własne zmysły śpiewały, a erekcja wnikała miarowymi posunięciami w ciasny otwór. Ujeżdżał Wilsona jak dżokej, a członek wampira zastępował mu łęk u siodła. Narastająca prędkość i coraz większy napór jego wzwodu na Wilsona pobudziły dłoń House'a do ślizgania się w identycznym rytmie po penisie młodszego mężczyzny. Narzucone przez diagnostę tempo jeszcze przyspieszyło, jego biodra zderzały się z pośladkami Wilsona coraz szybciej i szybciej. Obaj dyszeli, z trudem łapiąc powietrze, i prężyli napięte mięśnie do granic wytrzymałości, poruszając się niczym jeden organizm. Pierwotny ruch ich ciał nieuchronnie popychał ich do mety, aż w końcu obaj stęknęli jednocześnie, gdy ogarnęła ich fala spazmów i osiągnęli spełnienie.
Ciepło rozeszło się po ciałach kochanków, kiedy rozdzielali się bez pośpiechu. Ich ręce i nogi splotły się ze sobą, a oni osuszali pocałunkami słony pot, który pokrywał ich szyje i spływał strumyczkami po ich nagich klatkach piersiowych...
Dopóki nie rozległo się pukanie do drzwi.
O cholera!... albo... nieważne...
House'a kompletnie to nie obchodziło. W tym momencie unosił się w krainie błogości. Całe wcześniejsze napięcie zostało zastąpione przez mrowiące wibracje, które mógł wywołać jedynie pocałunek wampira. Przesunął dłonią po szyi, brudząc palce odrobiną krwi.
To Wilson rzucił się do działania z prędkością światła. Pstryknął palcami i w jego ręku pojawiły się chusteczki higieniczne. Wytarł do czysta ich obu, po czym zrobił to samo z niewinnym wyposażeniem gabinetu. Gdy skończył, skinął głową na zużyte chusteczki, które zmiął w dłoni, a one jakby same z siebie zmyślnie buchnęły płomieniem i rozpłynęły się w powietrzu.
Gałka u drzwi zagrzechotała, kiedy Wilson powtórnie kiwnął głową i machnął ręką ponad rzeczami rozrzuconymi na podłodze. Chociaż z jego ust nie wydobyło się żadne hokus-pokus, w jednej chwili obaj znowu mieli na sobie ubrania - bez ani jednego rozdarcia czy plamki. Zapaliły się światła.
Wilson podał House'owi laskę, przyglądając się uważnie jego nodze. - Jak się czujesz?
Diagnosta podskoczył na prawej stopie. - Twoja metoda leczenia ciągle działa.
Mężczyźni odetchnęli głęboko, żeby się uspokoić. Wymienili jedno szybkie spojrzenie - olśniewające niebieskie oczy napotkały łagodne brązowe tęczówki. Byli gotowi.
Wilson utykał nieznacznie, podchodząc do drzwi, żeby je otworzyć. Za progiem stała Cuddy. Znaczący uśmieszek wykrzywił jej usta.
- Przeszkodziłam wam w czymś?
- Uhm, uh, nie, Cuddy - odezwał się Wilson. - House chciał, żebym obejrzał guzek na jego szyi, ale to nic takiego.
House podchwycił jego wersję wydarzeń: - Wilson zapewnił mnie, że to ugryzienie komara, należącego do gatunku rodzimego dla New Jersey. Są mniej niebezpieczne niż pchły.
Z rękoma opartymi na biodrach, Wilson utkwił spojrzenie w House'ie, ale prędko przeniósł wzrok na Cuddy i wrócił do swojej bardziej rozluźnionej postawy.
- Czy mogę coś dla ciebie zrobić?
Spoglądając to na House'a, to na Wilsona, Cuddy stwierdziła, że jest okłamywana w żywe oczy, ale tylko wzruszyła w myślach ramionami.
- Pomyślałam, że podrzucę ci te formularze zgody na udział w próbach klinicznych, zanim przyjdzie twój następny pacjent - powiedziała, wręczając Wilsonowi teczkę z dokumentami. Popatrzyła jeszcze na nich zmrużonymi oczami, próbując odgadnąć, co przed nią ukrywali, lecz ich twarze przypominały dwie czyste białe tablice. Cuddy poddała się, odwróciła się na pięcie i wyszła.
House zerknął na zegarek na biurku Wilsona, by sprawdzić godzinę, marszcząc czoło i otwierając szeroko oczy jak wcielona niewinność.
- Teraz rozumiesz, o czym mówiłem? Wszystko dobrze poszło i zajęło nam to niecałą minutę. Nadal masz ponad trzy minuty, żeby przygotować się przed wizytą kolejnego pacjenta. - Wyczuwając, że Wilson jest gotów wściec się z powodu niespodziewanego pojawienia się Cuddy, ruszył w kierunku drzwi balkonowych, żeby zwiać gdzie pieprz rośnie.
- A dokąd to się wybierasz?
Stopy House'a przykleiły się do dywanu. Szlag! Co za pech, że wampirze umiejętności Wilsona nie obejmowały bardziej fajowych rzeczy, jak na przykład latanie, zamiast ograniczać się do mocy, które tylko obracały się przeciwko niemu. Chociaż - sądząc po sztuczkach z peleryną, płomieniem i zamkami przy drzwiach, których był świadkiem tego dnia - Wilson robił postępy. Nie żeby House zamierzał mu o tym kiedykolwiek powiedzieć.
No i był jeszcze seks. To dostatecznie wynagradzało konieczność znoszenia wampira o wątpliwych zdolnościach magicznych.
Mimo iż rzadko sprzeciwiał się regułom ich wspólnej gry, House zrobił to teraz: - Uwolnij moje nogi, bo jak nie, to następnym razem nie będę 'na górze'.
Jego stopy odzyskały swobodę ruchu. Wilson raz jeszcze trzymał w ręku złoty puchar, kołysząc nim na boki.
- Zgaduję, że nie zechcesz tego odszczekać?
- Wilson, musisz dać sobie spokój z Irvingiem. Wybierzmy się w ten weekend do Atlantic City, to będziesz mógł sprawdzić, co mają ciekawego w Magicznym Worku Figli Yanga Ho. Mówię serio, powinieneś przygotować sobie lepszy występ.
Niemalże było widać, jak cały krochmal spływa z nieskazitelnego białego fartucha Wilsona, a jego ramiona zgarbiły się, kiedy onkolog przysiadł na skraju biurka.
- "Ho"? Chcesz pojechać do Atlantic City po magię czy po figle?[5]
- Kumple zawsze są ważniejsi od panienek, Wilson. - Przewracając oczami, House popatrzył na pogrążonego w ponurej zadumie wampira. Nie chciał odkrywać swojego wrażliwszego oblicza, ale Wilson był przecież jego Panem. Otworzywszy drzwi na balkon, by wymknąć się z gabinetu, przed wyjściem rzucił jeszcze kilka słów: - Przyjrzyj się dokładniej temu trofeum, zanim zaczniesz rozważać wizytę u chirurga szczękowego, żeby usunął ci kły. - House z poświęceniem wczuł się w swoją rolę pupilka: - Przy lunchu będziesz mógł gadać do woli o swoim pokrzepionym serduszku.
Wilson nie podniósł głowy, dopóki nie wyczuł wampirzymi zmysłami, że House wrócił do swojego biura. Wtedy też pozwolił, by uśmiech prześlizgnął się po jego twarzy. Już wcześniej odkrył podwójne znaczenie złotego trofeum. Tabliczka z wygrawerowanym napisem "Najgorszy Wampir na Świecie" była w rzeczywistości silnym magnesem, który skrywał pod spodem drugi metalowy prostokąt. Gdy tylko to odkrył, Wilson wiedział, że w ten pokręcony sposób House chciał sprawić mu komplement i że była to prawdopodobnie najlepsza namiastka wyznania uczuć, na jaką House kiedykolwiek się zdobędzie.
Potarł dłonią swoje udo. Ból z nogi House'a zaczął już odchodzić w zapomnienie.
Wstając, Wilson ustawił trofeum na najwyższej półce, z dala od wścibskich oczu. Pokręcił głową, House nie chciał ani nie musiał wiedzieć, jak on się czuł. Cieszyło go bycie najgorszym czymkolwiek na świecie, dopóki był dobrym lekarzem i potrafił sprostać inskrypcji, którą wyryto na dolnej tabliczce - "Najwspanialszy na Świecie Kochanek".
fin
Cytat: | [1] tuchus ([link widoczny dla zalogowanych]) - słówko w jidisz oznaczajace tyłek [przyp. Autorki]
[2] uosobienie Zen - oryg. Zen-like - zachowanie wg Zen polega na całkowitym koncentrowaniu uwagi na aktualnie wykonywanej czynności, czyli np. kiedy idziesz, skupiasz się na czynności chodzenia, i nie myślisz o tym, co zrobisz, kiedy dotrzesz do celu ;] [[link widoczny dla zalogowanych]]
[3] uciekające oko - ang. "lazy eye" (leniwe oko) - można wygooglać oba te terminy, ja wybrałam ten, który mi się bardziej podoba ;p Chodzi tu o zaburzenie pracy oczu, podobne do zeza, kiedy gałki oczne nie poruszają się w skoordynowany sposób: jedno oko patrzy w wyznaczonym przez mózg kierunku, a drugie mimowolnie 'ucieka' na bok lub do góry i nie potrafi na dłużej zatrzymać się w wyznaczonym punkcie. Kto przypatrywał się oczom Wilsona, ten wie, o czym mowa
[4] kość życzeń - obojczyk kurczaka w kształcie litery "V" (dłuższa część po rozłamaniu przez dwie osoby wskazuje na osobę, której życzenia się spełnią)
[5] wszyscy to pewnie wiedzą, ale przypomnę: ang. ho = dziwka/panienka; a panienki w oczywisty sposób kojarzą się z figlami |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 8:08, 11 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:22, 05 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
awwww, to jest najmniej straszny (za to najbardziej uroczy) fik halloweenowy, jaki można sobie wyobrazić
Cytat: | Jeżeli była nudna, przesyłał ją pod najnowszy spamowy adres "maszproblemzrozmiaremlubdziałaniempenisa?!!", jaki otrzymał. | nie no, to już jest bluźnierstwo, nie obchodzi mnie, że to był spam *is oburzona*
Cytat: | Jak na razie Wilson się nie przełamał i jakiekolwiek fizyczne kontakty nigdy nie wyszły poza etap rozważań, lecz House miał wielkie oczekiwania w związku z dzisiejszym dniem. | nieładnie tak wykorzystywać emocjonalną bezbronność Wilsona
Cytat: | kiedy usłyszy głos Wilsona szepczący w jego głowie | ejj, ta moc na pewno nie jest bezużyteczna! Przecież to praktycznie jak phone!sex, tylko że lepsze, bo House nie może się rozłączyć
Cytat: | Niezależnie od jego woli jego ręka zapukała do drzwi onkologa | omg, to musiało być dla niego straszne przeżycie
Cytat: | Wilson syknął najlepiej jak potrafił, kiedy jego kły wysunęły się z ukrycia, a jego irytacja eksplodowała | aw, poor Wilson, nawet jak jest wampirem to House nie bierze go na poważnie
Cytat: | Trudno było traktować poważnie sepleniącego wampira. | asdfghjkl *pisze petycję o zmianę tytułu na "najsłodszy wampir świata" i wysłanie jej insuliny asap*
Cytat: | Poczuwał się do pełnej odpowiedzialności i miał nadzieję, że będzie się to wiązało z surową pokutą. | surowa pokuta to by była wtedy, gdyby Wilson wyssał z niego całą krew
Cytat: | House podniósł dłoń i zaczął wyliczać: - Nie jesteś tak stanowczy jak Tom Cruise ani tak przerażający jak Gary Oldman, ani nie masz takiej opalenizny jak George Hamilton. Muszę wymieniać dalej? | lol, House najwyraźniej nigdy nie widział "Zmierzchu"
Cytat: | Ujeżdżał Wilsona jak dżokej, a członek wampira zastępował mu łęk u siodła. | najlepszy opis ery ever!
Cytat: | No i był jeszcze seks. To dostatecznie wynagradzało konieczność znoszenia wampira o wątpliwych zdolnościach magicznych. | yeah, trzeba sobie ustawić priorytety
Cytat: | Cieszyło go bycie najgorszym czymkolwiek na świecie, dopóki był dobrym lekarzem i potrafił sprostać inskrypcji, którą wyryto na dolnej tabliczce - "Najwspanialszy na Świecie Kochanek". | woah, dla House'a taki komplement to pewnie równoważnik śpiewania serenady pod oknami Wilsona
Richie to było absolutnie cudowne i jeśli jeszcze nie umarłam z powodu nadmiaru cukru we krwi, to tylko dlatego, że muszę rzyć, żeby zapoznać się z innymi fikami z tej serii
Jak zwykle z życzeniami się spóźniłam, ale dzięki za tego ficzka *obsypuje Cię płatkami róż i zakłada Ci koronę na głowę*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:15, 05 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Praca po 12 godzin wykańcza człowieka! jest ofkors siła na czytanie, ale na komentarz już nie, bo trzeba spać i wcześnie wstać... dlatego przepraszam, że piszę parę dni po premierze fika
OMG, co za fik! I mean, to House powinien być wampirem, Wilson tak bardzo nie pasuje, jest zbyt grzeczny
Cytat: | najnowszy spamowy adres "maszproblemzrozmiaremlubdziałaniempenisa?!!", jaki otrzymał. | no nieee, już bardziej nie można pomylić adresata!
Cytat: | Zanim House zdołał do niej dotrzeć, zaczęła zdejmować z półek książki i budować sobie fortecę. | House wygląda akurat na takiego co lubi się bawić w budowanie fortecy
Cytat: | Trudno było traktować poważnie sepleniącego wampira. | można by pomyśleć, że kły są plastikowe
Cytat: | ta, która ma obsesję na punkcie oglądania wszystkiego, co stoi na półkach mojej biblioteczki, kiedy zjawia się w gabinecie. | za jakiś czas będzie zaglądała do szuflad z pornosami
Cytat: | Wiesz, że nie mogę sobie pozwolić na to, by ktokolwiek nabrał podejrzeń. | never ever nikt by na to nie wpadł, już wszelkie inne niemożliwe wytłumaczenia są bardziej prawdopodobne
Cytat: | Och, och, och! Już rozumiem. Chodzi wyłącznie o seks. Masz ochotę na pieszczoty tutaj, w szpitalu. | to takie oczywiste, ale on jest mało domyślny
Cytat: | - Gejowskie, ale... | ale
Cytat: | język wampira wdarł się do jego ust i porwał do tanga jego własny język. | Mam nadzieje, że kły się schowały! Inaczej auć
Cytat: | aż guziki rozprysnęły się na wszystkie strony i ze stukotem odbijały się od ścian | normalny Wilson powinien być wściekły, a co dopiero Wilson-wampir
Cytat: | House zatopił zęby w umięśnionym barku kochanka | też chce być wampirem, i knew it!!!
Cytat: | Gorąca sperma wypływała z niego pulsacyjnie w wybuchowym wytrysku. | jeeeej, albo mi sie wydaje, albo cała ta era jest taka jakaś w metaforach
Cytat: | Czuł, jak jego członek nabrzmiewa do twardych jak skała rozmiarów. Wiedział z doświadczenia, że druga runda jest nawet lepsza. | oooo, chociaż Wilson jest wampirem, to House też ma jakieś nadludzkie moce
Cytat: | Ujeżdżał Wilsona jak dżokej, a członek wampira zastępował mu łęk u siodła. | yeah, era w metaforach całkiem trafnych
Cytat: | - Wilson, musisz dać sobie spokój z Irvingiem. | Irving kojarzy mi się tylko z herbatą I guess, że trzbea przeczytać więcej, żeby sie dowiedzieć o co chodzi
Cytat: | Potarł dłonią swoje udo. Ból z nogi House'a zaczął już odchodzić w zapomnienie. | Wilson czuje to samo co House?
Ta mała hot miniaturka intryguje i zachęca do czytania całego Blood Brothers! Aż mnie ciekawi czemu Wilson bywa mało wampirowy, w sensie czemu tak czaruje? Wampiry nie mogą być czarownikami To musi być jakiś specjalny wampirzy rodzaj, thats all
Baaardzo się cieszę i dziękuję za wampirową erą na Halloween
Weny na więcej ficzków i dont worry, bo wszystko Ci się udało i kapryśny język polski to dla Ciebie piece of cake
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez advantage dnia Wto 23:16, 05 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:56, 06 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | awwww, to jest najmniej straszny (za to najbardziej uroczy) fik halloweenowy, jaki można sobie wyobrazić | awwww^2, cieszę się
noale nawet dzieci pani S. Cię nie wystraszyły? wow, masz nerwy ze stali
Anai napisał: | nie no, to już jest bluźnierstwo, nie obchodzi mnie, że to był spam *is oburzona* | well, let's say, że spamerzy wysyłają takie oferty do House'a, żeby mógł się pośmiać z fotek małych penisów a później żeby śmiał się jeszcze bardziej z efektów tego 'powiększania', bo jego penis i tak jest największy ever
Anai napisał: | nieładnie tak wykorzystywać emocjonalną bezbronność Wilsona | bardziej nieładnie, że Wilson doprowadza House'a do seksualnej frustracji - podnieca go w szpitalu i każe mu tak czekać, aż wrócą do domu...
Anai napisał: | ejj, ta moc na pewno nie jest bezużyteczna! Przecież to praktycznie jak phone!sex, tylko że lepsze, bo House nie może się rozłączyć | jakby jeszcze House miał kiedykolwiek ochotę rozłączać się podczas phone!sexu... Ale gdyby Wilson był bardziej niecny, to indeed ta jego moc mogłaby wywołać wielkie ZUO
Anai napisał: | omg, to musiało być dla niego straszne przeżycie | o, czyli jednak znalazłaś coś strasznego w tym fiku
Anai napisał: | aw, poor Wilson, nawet jak jest wampirem to House nie bierze go na poważnie | bo House oprócz tego seplenienia ma dużo więcej powodów, żeby nie traktować Wilsona poważnie and anyway, skupmy się na tym, że w drugiej rundzie wampirycznego seksu House brał Wilsona bardzo na poważnie
Anai napisał: | asdfghjkl *pisze petycję o zmianę tytułu na "najsłodszy wampir świata" i wysłanie jej insuliny asap* | nadal poczebujesz tej insuliny? proszszsz...
A Wilson i tak jest najsłodszą istotą ever, z tymi jego czekoladowymi oczami and all
Anai napisał: | surowa pokuta to by była wtedy, gdyby Wilson wyssał z niego całą krew | yeah, ale to by była bardziej pokuta dla Wilsona... U know, bez krwi Mały Greg byłby bezużyteczny
Anai napisał: | lol, House najwyraźniej nigdy nie widział "Zmierzchu" | a wiesz, że faktycznie? fik jest z września 2008, a Zmierzch miał premierę w listopadzie 2008
Anai napisał: | najlepszy opis ery ever! | U R soooo evil!!!
Anai napisał: | woah, dla House'a taki komplement to pewnie równoważnik śpiewania serenady pod oknami Wilsona | Wilson też tak na pewno pomyślał... bo nie dopaczył się trzeciej tabliczki z napisem Hehe, żartowałem, JA jestem najwspanialszym kochankiem na świecie, a ty możesz być drugi w rankingu
okej, okej, me is happy, że wampirzy fik Ci się spodobał A wracając do tego, o czym rozmawiałyśmy w czerwcu tutaj - to jak teraz uważasz: lubienie seksu z wampirem!Wilsonem jest w granicach normy zua, czy ją przekracza? I czy vamp!sex jest naprawdę mniej kinky od seksu z łysą głową Wilsona?
Good thing, że Autorka napisała całą serię wampirzych fików i masz teraz nowy cel w rzyciu - tylko nie waż się ómierać, jak skończysz czytać!
And thaaaanks, too
***
advantage napisał: | Praca po 12 godzin wykańcza człowieka! jest ofkors siła na czytanie, ale na komentarz już nie, bo trzeba spać i wcześnie wstać... dlatego przepraszam, że piszę parę dni po premierze fika | owww, mój poor pracuś nie musisz przepraszać - fiki nie zające, mogą spokojnie poczekać na komentarze
advantage napisał: | OMG, co za fik! I mean, to House powinien być wampirem, Wilson tak bardzo nie pasuje, jest zbyt grzeczny | czytałam jednego fika z House'em!wampirem, ale House był tam tak bardzo evil, że buuuu Autorka powyższego ficzka też później przemienia House'a w wampira, ale takiego najs-niecnego - jak poczytasz tę serię, to zobaczysz
advantage napisał: | no nieee, już bardziej nie można pomylić adresata! | ej, ale tam wcale nie pisze, że chodzi o zbyt mały rozmiar... może to oferta pomniejszania penisów - wtedy House jest dobrym kandydatem
advantage napisał: | House wygląda akurat na takiego co lubi się bawić w budowanie fortecy | U think so? IMO on bardziej lubi stawianie ostrokołów i nabijanie ludzi na pal (albo wampirów na kołek)
advantage napisał: | można by pomyśleć, że kły są plastikowe | a potem boleśnie się przekonać, że jednak są bardzo prawdziwe
advantage napisał: | za jakiś czas będzie zaglądała do szuflad z pornosami | noł, noł, Wilson na pewno zamyka je na kluczyk!
advantage napisał: | never ever nikt by na to nie wpadł, już wszelkie inne niemożliwe wytłumaczenia są bardziej prawdopodobne | Wilson nie byłby sobą, gdyby się niepotrzebnie nie martwił
advantage napisał: | to takie oczywiste, ale on jest mało domyślny | albo po prostu zgrywa oburzone niewiniątko
advantage napisał: | Mam nadzieje, że kły się schowały! Inaczej auć | House zacząłby nosić kolczyk w języku
advantage napisał: | normalny Wilson powinien być wściekły, a co dopiero Wilson-wampir | normalny Wilson pewnie by się wściekł, ale Wilson-wampir potrafi czarować i przywracać ubraniom nieskalany wygląd
advantage napisał: | też chce być wampirem, i knew it!!! | bo chciałby udowodnić Wilsonowi, że jest bardziej wampiryczny od niego
advantage napisał: | jeeeej, albo mi sie wydaje, albo cała ta era jest taka jakaś w metaforach | chyba większość er jest taka, bardziej lub mniej
advantage napisał: | oooo, chociaż Wilson jest wampirem, to House też ma jakieś nadludzkie moce | nooope, to zasługa mocy Wilsona, przynajmniej w tym fiku
advantage napisał: | yeah, era w metaforach całkiem trafnych | następna evil!perwerka
advantage napisał: | Irving kojarzy mi się tylko z herbatą I guess, że trzbea przeczytać więcej, żeby sie dowiedzieć o co chodzi | a mi się Irving kojarzy z autorem "Świata wg Garpa" tutaj akurat o nic więcej nie chodzi - po prostu facet nazwiskiem Irving prowadził sklep z magicznymi sztuczkami or something like that
advantage napisał: | Wilson czuje to samo co House? | z tego oneshota to nie wynika, ale chodzi o to, że Wilson ma moc brania na siebie bólu House'a - soł House'a po erze nie bolała noga i przez jakiś czas nie będzie go bolała - a Wilsonowi ten ból szybko przechodzi
advantage napisał: | Ta mała hot miniaturka intryguje i zachęca do czytania całego Blood Brothers! Aż mnie ciekawi czemu Wilson bywa mało wampirowy, w sensie czemu tak czaruje? Wampiry nie mogą być czarownikami To musi być jakiś specjalny wampirzy rodzaj, thats all | ja też zachęcam do czytania całej serii gdyby nie tyle innych fików czekających na tłumaczenie, to zajęłabym się tymi ficzkami, ale cusz...
Ja się nie znam, ale różne wampiry trochę czarowały - a już na pewno zamieniały się w nietoperze
Cała przyjemność po mojej stronie i dzięki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:48, 19 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | noale nawet dzieci pani S. Cię nie wystraszyły? wow, masz nerwy ze stali | nope, takie dzieci bardziej wzbudzają we mnie mordercze instynkty niż strach
Richie117 napisał: | well, let's say, że spamerzy wysyłają takie oferty do House'a, żeby mógł się pośmiać z fotek małych penisów a później żeby śmiał się jeszcze bardziej z efektów tego 'powiększania', bo jego penis i tak jest największy ever | House chciałby się pośmiać, ale te penisy są tak małe, że nawet nie może ich dojrzeć na tych zdjęciach Ofkors, że tak... w rozsądnych granicach
Richie117 napisał: | bardziej nieładnie, że Wilson doprowadza House'a do seksualnej frustracji - podnieca go w szpitalu i każe mu tak czekać, aż wrócą do domu... | oj tam, House pewnie nie pozostaje dłużny
Richie117 napisał: | jakby jeszcze House miał kiedykolwiek ochotę rozłączać się podczas phone!sexu... Ale gdyby Wilson był bardziej niecny, to indeed ta jego moc mogłaby wywołać wielkie ZUO | och, miałam na myśli, gdyby Wilson tak się komunikował w najmniej odpowiednich okolicznościach Haha, czyli gdyby był House'em?
Richie117 napisał: | o, czyli jednak znalazłaś coś strasznego w tym fiku | no pacz, rzeczywiście
Richie117 napisał: | bo House oprócz tego seplenienia ma dużo więcej powodów, żeby nie traktować Wilsona poważnie and anyway, skupmy się na tym, że w drugiej rundzie wampirycznego seksu House brał Wilsona bardzo na poważnie | yeah, nie ma potrzeby skupiać się na czymkolwiek innym
Richie117 napisał: | nadal poczebujesz tej insuliny? proszszsz...
A Wilson i tak jest najsłodszą istotą ever, z tymi jego czekoladowymi oczami and all | thx Exactly, więc jak doda się do tego bycie sepleniącym wampirem to już cuteness overload!
Richie117 napisał: | yeah, ale to by była bardziej pokuta dla Wilsona... U know, bez krwi Mały Greg byłby bezużyteczny | i to pewnie go powstrzymało
Richie117 napisał: | a wiesz, że faktycznie? fik jest z września 2008, a Zmierzch miał premierę w listopadzie 2008 | to wszystko wyjaśnia
Richie117 napisał: | U R soooo evil!!! | czemu? naprawdę uważam, że to było bardzo kreatywne porównanie
Richie117 napisał: | Wilson też tak na pewno pomyślał... bo nie dopaczył się trzeciej tabliczki z napisem Hehe, żartowałem, JA jestem najwspanialszym kochankiem na świecie, a ty możesz być drugi w rankingu | to też jest kinda sweet
Richie117 napisał: | okej, okej, me is happy, że wampirzy fik Ci się spodobał A wracając do tego, o czym rozmawiałyśmy w czerwcu tutaj - to jak teraz uważasz: lubienie seksu z wampirem!Wilsonem jest w granicach normy zua, czy ją przekracza? I czy vamp!sex jest naprawdę mniej kinky od seksu z łysą głową Wilsona?
Good thing, że Autorka napisała całą serię wampirzych fików i masz teraz nowy cel w rzyciu - tylko nie waż się ómierać, jak skończysz czytać! | powiem tak: uważam, że nielubienie seksu z wampirem Wilsonem jest poza wszelkimi granicami I tak, naprawdę jest mniej kinky... dalej mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tamtego fika
Don't worry, zanim przeczytam to wszystko to minie trochę czasu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:56, 20 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | nope, takie dzieci bardziej wzbudzają we mnie mordercze instynkty niż strach | jeśli kiedyś będę musiała mieć do czynienia z takimi dziećmi, mogę Cię zatrudnić jako osobistego ochroniarza?
Anai napisał: | House chciałby się pośmiać, ale te penisy są tak małe, że nawet nie może ich dojrzeć na tych zdjęciach | oj tam, oj tam, na fotkach w wysokiej rozdzielczości i dużym powiększeniu na pewno coś by zobaczył
Anai napisał: | oj tam, House pewnie nie pozostaje dłużny | ale wampir!Wilson, jeśli chce, posiada doskonałą samokontrolę nad Małym wampirem!Jimmym
Anai napisał: | och, miałam na myśli, gdyby Wilson tak się komunikował w najmniej odpowiednich okolicznościach Haha, czyli gdyby był House'em? | ale dla House'a nie ma nieodpowiednich okoliczności na seks!rozmowy
nooooł, Wilson potrafi być niecny na swój własny sposób i wcale nie musi naśladować House'a
Anai napisał: | Exactly, więc jak doda się do tego bycie sepleniącym wampirem to już cuteness overload! | U can say that, bo jeszcze nie czytałaś, jaki cute był Wilson jako nietoperz
Anai napisał: | i to pewnie go powstrzymało | yup, to oraz świadomość, że po zabiciu House'a znowu musiałby się żywić surową wątróbką
Anai napisał: | czemu? naprawdę uważam, że to było bardzo kreatywne porównanie | kreatywne indeed, ale takie... mało cute Wilsona można porównywać tylko do pluszowego misia, a nie do konia wyścigowego
Anai napisał: | to też jest kinda sweet | sweet, że House tak dobrze ukrył tę trzecią tabliczkę?
Anai napisał: | powiem tak: uważam, że nielubienie seksu z wampirem Wilsonem jest poza wszelkimi granicami I tak, naprawdę jest mniej kinky... dalej mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tamtego fika
Don't worry, zanim przeczytam to wszystko to minie trochę czasu | no dooobra, niech Ci będzie ale jeszcze postaram się znaleźć coś bardziej kinky od łysego Wilsona
okeej, soł mam trochę czasu, żeby poszukać Ci nowego rzyciowego celu... kamień z serca
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:07, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | jeśli kiedyś będę musiała mieć do czynienia z takimi dziećmi, mogę Cię zatrudnić jako osobistego ochroniarza? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | jak chcesz, żebym poszła do więzienia za morderstwo z premedytacją to sure, czemu nie
Richie117 napisał: | oj tam, oj tam, na fotkach w wysokiej rozdzielczości i dużym powiększeniu na pewno coś by zobaczył | i pod lupą
Richie117 napisał: | ale wampir!Wilson, jeśli chce, posiada doskonałą samokontrolę nad Małym wampirem!Jimmym | skąd to wiesz?
Richie117 napisał: | ale dla House'a nie ma nieodpowiednich okoliczności na seks!rozmowy
nooooł, Wilson potrafi być niecny na swój własny sposób i wcale nie musi naśladować House'a | oj no, a coś w stylu rodzinnej kolacji czy pogrzebu to nie jest nieodpowiedni moment?
masz rację, przepraszam, że zwątpiłam
Richie117 napisał: | U can say that, bo jeszcze nie czytałaś, jaki cute był Wilson jako nietoperz | ale nietoperz!Wilson na pewno nie mówił, więc nie byłoby seplenienia </3
Richie117 napisał: | yup, to oraz świadomość, że po zabiciu House'a znowu musiałby się żywić surową wątróbką | ciekawe, czy House uważa to za romantyczne, że jest dla Wilsona najsmaczniejszy
Richie117 napisał: | kreatywne indeed, ale takie... mało cute Wilsona można porównywać tylko do pluszowego misia, a nie do konia wyścigowego | "ujeżdżał Wilsona jak pluszowego misia, chociaż członka wampira w żadnym razie nie można było nazwać miękkim"
Richie117 napisał: | sweet, że House tak dobrze ukrył tę trzecią tabliczkę? | no co, bycie cwanym zawsze jest sweet
Richie117 napisał: | no dooobra, niech Ci będzie ale jeszcze postaram się znaleźć coś bardziej kinky od łysego Wilsona
okeej, soł mam trochę czasu, żeby poszukać Ci nowego rzyciowego celu... kamień z serca | looks like obie mamy nowe cele życiu Szukaj, szukaj
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:04, 28 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | jak chcesz, żebym poszła do więzienia za morderstwo z premedytacją to sure, czemu nie | oj tam, oj tam, ja bym zeznała, że to było morderstwo w obronie koniecznej i dostałabyś najwyżej wyrok w zawieszeniu
Anai napisał: | i pod lupą | yeah, mógłby skorzystać z tego sprzętu, którego używał do odczytywania maszynopisu książki z taśmy do maszyny do pisania
Anai napisał: | skąd to wiesz? | hmmm... albo było coś o tym w innym fiku z tej serii, albo przypadkiem przypisałam Wilsonowi zdolności wampirów, o których czytałam w innych tekstach
Anai napisał: | oj no, a coś w stylu rodzinnej kolacji czy pogrzebu to nie jest nieodpowiedni moment? | LOOOOL, zapomniałaś już, że House na rodzinnej kolacji pokazał wszystkim Małego Grega? w porównaniu z tym, seks!rozmowy to pikuś! anyway, jako że IMO ta scena z pokazywaniem Małego Grega była jednak bleh i nie w stylu House'a, to nadal uważam, że House byłby wniebowzięty, gdyby na takich nudnych uroczystościach jak kolacje czy pogrzeby Wilson zapewnił mu rozrywkę w postaci dirty!talk
Anai napisał: | ale nietoperz!Wilson na pewno nie mówił, więc nie byłoby seplenienia </3 | no, to się zgadza, ale zazdrosny nietoperz!Wilson latał nad głową kolesia, który jego zdaniem podrywał House'a, i istniała możliwość, że zrobi mu kupę na głowę...
Anai napisał: | ciekawe, czy House uważa to za romantyczne, że jest dla Wilsona najsmaczniejszy | nie pamiętam, czy takie stwierdzenie padło wprost, ale ja odniosłam wrażenie, że House dokładnie tak uważa
Anai napisał: | "ujeżdżał Wilsona jak pluszowego misia, chociaż członka wampira w żadnym razie nie można było nazwać miękkim" | aż mi się przypomniał fik, w którym Wilson i House wykorzystali seksualnie pluszowego jednorożca...
Anai napisał: | looks like obie mamy nowe cele życiu Szukaj, szukaj | heh, pierwszą rzeczą, jakiej teraz muszę szukać, to wolny czas
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:23, 02 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | oj tam, oj tam, ja bym zeznała, że to było morderstwo w obronie koniecznej i dostałabyś najwyżej wyrok w zawieszeniu | na pewno by uwierzyli, przecież te dzisiejsze dzieci to takie potwory
Richie117 napisał: | yeah, mógłby skorzystać z tego sprzętu, którego używał do odczytywania maszynopisu książki z taśmy do maszyny do pisania | shh, takie było pierwotne przeznaczenie tego sprzętu i nikt nie powie mi, że było inaczej
Richie117 napisał: | hmmm... albo było coś o tym w innym fiku z tej serii, albo przypadkiem przypisałam Wilsonowi zdolności wampirów, o których czytałam w innych tekstach | lepsze takie zdolności niż świecenie się na słońcu jak u Edzia
Richie117 napisał: | LOOOOL, zapomniałaś już, że House na rodzinnej kolacji pokazał wszystkim Małego Grega? w porównaniu z tym, seks!rozmowy to pikuś! anyway, jako że IMO ta scena z pokazywaniem Małego Grega była jednak bleh i nie w stylu House'a, to nadal uważam, że House byłby wniebowzięty, gdyby na takich nudnych uroczystościach jak kolacje czy pogrzeby Wilson zapewnił mu rozrywkę w postaci dirty!talk | omg, aż do teraz udawało mi się zablokować to wspomnienie! Jak zawsze jesteś niezawodna w przypominaniu mi rzeczy, o których wolałabym zapomnieć Odwołuję wszystko co powiedziałam, House i Wilson mogą uprawiać phone!sex w każdych okolicznościach
Richie117 napisał: | no, to się zgadza, ale zazdrosny nietoperz!Wilson latał nad głową kolesia, który jego zdaniem podrywał House'a, i istniała możliwość, że zrobi mu kupę na głowę... | ahhh, o tym nie pomyślałam
Richie117 napisał: | nie pamiętam, czy takie stwierdzenie padło wprost, ale ja odniosłam wrażenie, że House dokładnie tak uważa | nie żeby House miał jakiś wpływ na smak swojej krwi, ale co tam
Richie117 napisał: | aż mi się przypomniał fik, w którym Wilson i House wykorzystali seksualnie pluszowego jednorożca... | yeah, zdaje mi się, że też go czytałam
Richie117 napisał: | heh, pierwszą rzeczą, jakiej teraz muszę szukać, to wolny czas | ja udaję, że mam wolny czas za pomocą prokrastynacji i uciekania od obowiązków, polecam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 3:28, 20 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | na pewno by uwierzyli, przecież te dzisiejsze dzieci to takie potwory | exactly
Anai napisał: | shh, takie było pierwotne przeznaczenie tego sprzętu i nikt nie powie mi, że było inaczej | no pacz, rozwiązałaś kolejną zagadkę "Hałs MD" bo srsly, skąd i po co House miałby w gabinecie taki sprzęt...
Anai napisał: | lepsze takie zdolności niż świecenie się na słońcu jak u Edzia | ale poor wampir!Wilson musi się smarować kremem z filtrem, żeby go słoneczko nie przypiekło
Anai napisał: | omg, aż do teraz udawało mi się zablokować to wspomnienie! Jak zawsze jesteś niezawodna w przypominaniu mi rzeczy, o których wolałabym zapomnieć Odwołuję wszystko co powiedziałam, House i Wilson mogą uprawiać phone!sex w każdych okolicznościach | do usług! znowu zrobiłam to po to, żebym nie czuła się osamotniona, czując się źle z tym wspomnieniem I good, że to sobie uświadomiłaś
Anai napisał: | ahhh, o tym nie pomyślałam | a przy okazji House powiedział, że jego nietoperz (bo tamten koleś nie wiedział, że to był Wilson w nietoperzowej formie) ma rozwolnienie
Anai napisał: | nie żeby House miał jakiś wpływ na smak swojej krwi, ale co tam | well, skoro można wpływać na smak ptasiego mleczka, to może smak krwi też zależy w jakiś sposób od tego, co się je
Anai napisał: | yeah, zdaje mi się, że też go czytałam | damn, powinnam poszukać jakichś nowych kinky fików, bo o moich starych zbiorach już wszystko wiecie
Anai napisał: | ja udaję, że mam wolny czas za pomocą prokrastynacji i uciekania od obowiązków, polecam | yeah, też praktykuję prokrastynację, ale coraz rzadziej jest to możliwe (a wczoraj się przez to spóźniłam na autobus i musiałam biec na pociąg, ugh )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:38, 12 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | no pacz, rozwiązałaś kolejną zagadkę "Hałs MD" <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/DAlike/klaszcze.gif"> bo srsly, skąd i po co House miałby w gabinecie taki sprzęt... | yeah, nawet moje head!kanony mają więcej sensu niż genialne pomysły scenarzystów, kto by pomyślał
Richie117 napisał: | ale poor wampir!Wilson musi się smarować kremem z filtrem, żeby go słoneczko nie przypiekło | ale przynajmniej może chodzić na plażę, nie ściągając na siebie podejrzeń, no i House nie musi zakładać okularów przeciwsłonecznych, żeby na niego patrzeć
Richie117 napisał: | do usług! znowu zrobiłam to po to, żebym nie czuła się osamotniona, czując się źle z tym wspomnieniem I good, że to sobie uświadomiłaś | jest dla Ciebie zarezerwowane specjalne miejsce w piekle, może nawet tron!
Richie117 napisał: | a przy okazji House powiedział, że jego nietoperz (bo tamten koleś nie wiedział, że to był Wilson w nietoperzowej formie) ma rozwolnienie | aww
Richie117 napisał: | well, skoro można wpływać na smak ptasiego mleczka, to może smak krwi też zależy w jakiś sposób od tego, co się je | idk, trzeba by to było sprawdzić
Richie17 napisał: | damn, powinnam poszukać jakichś nowych kinky fików, bo o moich starych zbiorach już wszystko wiecie | to źle?
Richie117 napisał: | yeah, też praktykuję prokrastynację, ale coraz rzadziej jest to możliwe (a wczoraj się przez to spóźniłam na autobus i musiałam biec na pociąg, ugh ) | poor you Powiedziałabym, żebyś praktykowała prokrastynację w pracy, ale to pewnie nie wchodzi w grę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 3:45, 20 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | yeah, nawet moje head!kanony mają więcej sensu niż genialne pomysły scenarzystów, kto by pomyślał | cusz, nie chcę Cię rozczarowywać, ale odkąd pomysły scenarzystów zaczęły być genialne, to IMO nawet head!kanony surykatek miałyby więcej sensu od tforów TPTB
Anai napisał: | ale przynajmniej może chodzić na plażę, nie ściągając na siebie podejrzeń, no i House nie musi zakładać okularów przeciwsłonecznych, żeby na niego patrzeć | ummm... plaża raczej dla niego odpada, co najwyżej nie ściąga przesadnej uwagi przechodniów, kiedy zabawia się z House'em na balkonie w słoneczny dzień A ciemne okulary dla House'a to nie taki zły pomysł - w takich okularach mógłby bezwstydnie gapić się na JJ'a
Anai napisał: | jest dla Ciebie zarezerwowane specjalne miejsce w piekle, może nawet tron! | awwww!!!1! mam nadzieję, że będzie taki: [link widoczny dla zalogowanych]
Anai napisał: | idk, trzeba by to było sprawdzić | tjaa, tylko jak? Chcesz poszukać Magdy Gessler w wydaniu wampirzym albo komarzym?
Anai napisał: | to źle? | nawet podwójnie źle! Raz, że nie mam już czym was zaskakiwać, a dwa, że ciężko będzie znaleźć nowe kinky fiki, z powodu kryzysu House'owego fandomu
Anai napisał: | poor you Powiedziałabym, żebyś praktykowała prokrastynację w pracy, ale to pewnie nie wchodzi w grę | thx w pracy to ja mogę praktykować prokrastynowanie przerwy na papierosa albo na wc, ech
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Wto 16:11, 25 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Mając awersję do wampirów zastanawiałam się czy przebrnę przez ten tekst. Ale się udało! I się cieszę W sumie to jest on dla mnie tak absurdalny, że aż nie wiem co mogę napisać hahhaha xD
Wilson i najgorszy wampir na świecie! Tak bardzo to do niego pasuje, że aż sie zdziwiłam i to bardzo Manipulacje House'a i ten cały teatrzyk talentów... Awrrr powiem tylko tyle Zakochałam się xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:50, 07 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
OMG, a kogóż to moje oczy widzą? Myślałam, że tym razem zapomniałaś o nas już na dobre *sniff* Nie znikaj tak więcej
No i strasznie mi miło, że przezwyciężyłaś swoją wampirzą awersję (skąd Ci się wzięła taka awersja? ).
Ale żeby nazywać tego ficzka "absurdalnym"?... Przecież to wszystko tam jest w 100% realistyczne!!!
Teraz mam nadzieję, że nie będziesz cierpieć z nieszczęśliwej miłości, bo kolejnych fików o wampirze!Wilsonie raczej nie planuję
Dzięki za komenta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:33, 11 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | cusz, nie chcę Cię rozczarowywać, ale odkąd pomysły scenarzystów zaczęły być genialne, to IMO nawet head!kanony surykatek miałyby więcej sensu od tforów TPTB | ja i surykatki wreszcie mamy szansę zabłysnąć, dlaczego miałabym się czuć rozczarowana?
Richie117 napisał: | ummm... plaża raczej dla niego odpada, co najwyżej nie ściąga przesadnej uwagi przechodniów, kiedy zabawia się z House'em na balkonie w słoneczny dzień A ciemne okulary dla House'a to nie taki zły pomysł - w takich okularach mógłby bezwstydnie gapić się na JJ'a | nie ściąga uwagi przechodniów? Dobre sobie Yeah, dobry pomysł... nie żeby House się krępował bez okularów, ale dla zachowania pozorów, czemu nie
Richie117 napisał: | awwww!!!1! mam nadzieję, że będzie taki: [link widoczny dla zalogowanych] | nigdy nie trzeba z niego wstawać, idealny
Richie117 napisał: | tjaa, tylko jak? Chcesz poszukać Magdy Gessler w wydaniu wampirzym albo komarzym? | niekoniecznie, samemu też można sobie poradzić
Richie117 napisał: | nawet podwójnie źle! Raz, że nie mam już czym was zaskakiwać, a dwa, że ciężko będzie znaleźć nowe kinky fiki, z powodu kryzysu House'owego fandomu | jak już wszystkie się skończą to nie będziemy miały innego wyboru, jak tylko dla siebie nawzajem pisać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:23, 15 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | ja i surykatki wreszcie mamy szansę zabłysnąć, dlaczego miałabym się czuć rozczarowana? | bo myślałam, że uważasz się za istotę wyższą od surykatek Ale cieszę się, że się z nimi solidaryzujesz
Anai napisał: | nie ściąga uwagi przechodniów? Dobre sobie Yeah, dobry pomysł... nie żeby House się krępował bez okularów, ale dla zachowania pozorów, czemu nie | to znaczy, o ile House nie wykrzykuje w ekstazie jego imienia Exactly, zachowanie pozorów jest bardzo ważne, no i inni ludzie nie będą się gapić tam, gdzie on
Anai napisał: | niekoniecznie, samemu też można sobie poradzić | no to smacznego
Anai napisał: | jak już wszystkie się skończą to nie będziemy miały innego wyboru, jak tylko dla siebie nawzajem pisać | ooo, czyli muszę szybko wykończyć te moje zbiory, żeby Cię... to znaczy Was zmobilizować do pisania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:25, 24 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | bo myślałam, że uważasz się za istotę wyższą od surykatek Ale cieszę się, że się z nimi solidaryzujesz | niee, od chomików może tak, ale od surykatek? Mam jeszcze w sobie jakieś resztki skromności
Richie117 napisał: | to znaczy, o ile House nie wykrzykuje w ekstazie jego imienia Exactly, zachowanie pozorów jest bardzo ważne, no i inni ludzie nie będą się gapić tam, gdzie on | albo na odwrót, kto powiedział, że to House musi krzyczeć Yeah, oni prędzej będą się gapić na wilsonowy tyłek
Richie117 napisał: | no to smacznego | to się okaże
Richie117 napisał: | ooo, czyli muszę szybko wykończyć te moje zbiory, żeby Cię... to znaczy Was zmobilizować do pisania | heh, na Twoim miejscu bym się tak nie spieszyła, bo jak już to zrobisz, to nie będzie odwrotu i będziesz skazana na moje wypociny do końca życia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 6:02, 27 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | niee, od chomików może tak, ale od surykatek? Mam jeszcze w sobie jakieś resztki skromności | wow, szacun! skromność to taka rzadka cecha w obecnych czasach
Anai napisał: | albo na odwrót, kto powiedział, że to House musi krzyczeć Yeah, oni prędzej będą się gapić na wilsonowy tyłek | ja tak mówię! Wilson miałby zajęte usta ssaniem tego i owego! pfff, ja tam bym się gapiła na fffszystko
Anai napisał: | heh, na Twoim miejscu bym się tak nie spieszyła, bo jak już to zrobisz, to nie będzie odwrotu i będziesz skazana na moje wypociny do końca życia | well, to na pewno nie byłaby najgorsza rzecz, na jaką jestem skazana do końca życia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|