|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:07, 31 Gru 2010 Temat postu: Fic: Dzień Niepodległości [Z] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez Richie117
Cytat: | Czekałam z tym ficzkiem do Sylwestra, bo w naszych polskich realiach fabuła bardziej pasuje
Trochę angstu, trochę fluffu i całe mnóstwo (jak na tak krótkiego fika) dobrego, starego Hilsona - czyli wszystko to, co Hilsonowe tygryski lubią najbardziej
Hilsonowego Nowego Roku!!! |
Tytuł: Dzień Niepodległości ([link widoczny dla zalogowanych])
Autor: 3rdgal12
4. lipca 2010
House stał w milczeniu w cieniu rzucanym przez szpitalne wejście, zadowolony z tego, że może po prostu przyglądać się skąpanej w blasku księżyca postaci, która siedziała na ławce niedaleko niego. Wilson odchylił się do tyłu, rozparty wygodnie na oparciu ławeczki, z twarzą zwróconą ku niebu, jak gdyby był upadłym aniołem, spoglądającym w kierunku domu. House miał idealny widok na prawą stronę twarzy swojego kochanka i podziwiał sposób, w jaki czyste, białe światło podkreśla jego wydatną kość policzkową i tańczy po pełnych, wilgotnych ustach. Przesunął wzrokiem po gęstej czuprynie włosów w kolorze ciemnego kasztana, od niedawna przyprószonej siwizną w okolicach skroni, która nadawała młodszemu mężczyźnie dystyngowany wygląd profesora z college'u lub może wybitnego polityka. Oczy Wilsona były zamknięte, ale House spędził wystarczająco wiele czasu wpatrując się w te ciepłe, brązowe otchłanie, by zapamiętać ich każdy pojedynczy szczegół.
House cieszył się z tego, co zapamiętał, również dlatego, bo obecnie Wilson z niechęcią pozwalał, by ktokolwiek spoglądał w jego oczy. A wszystko to z powodu innej księżycowej nocy, która miała miejsce dokładnie rok wcześniej...
4. lipca 2009
- Czyż to nie piękne? - Wilson odetchnął radośnie, rozpościerając ramiona przed sobą, jakby chciał kogoś uściskać. - Spójrz, w jaki sposób światło księżyca odbija się wzdłuż zmarszczek na wodzie.
House powstrzymał się przed rzuceniem sarkastycznej odpowiedzi, zamiast tego pozwalając, by drobny uśmiech prześlizgnął się po jego ustach. Koniec końców to on był osobą, która wreszcie przekonała swojego uzależnionego od pracy przyjaciela-teraz także-kochanka, żeby zrobili sobie krótkie wakacje, i miał zamiar za wszelką cenę dopilnować, by Wilson cieszył się każdą minutą wolności.
- No co? - Wilson obejrzał się na niego przez ramię, jego oczy błyszczały. - Żadnych sarkastycznych komentarzy? Czy to możliwe, że wspaniała Matka Natura odebrała ci mowę?
- Matka Natura? - prychnął House, robiąc kilka kroków, by stanąć za swoim kochankiem, i otaczając ramionami talię Wilsona. - Och, proszę. Zaplanowałem na dziś wieczór jeszcze inne atrakcje.
Wilson z wypiekami na policzkach odwrócił głowę i wyciągnął szyję, by dosięgnąć ust House'a. - Naprawdę nie żartowałeś, kiedy mówiłeś, że jedziemy na romantyczną wycieczkę. Jestem pod wrażeniem.
- Hej, doszedłem do wniosku, że powinienem się upewnić, że będziesz się dobrze bawił tym razem, żebym mógł w przyszłości namówić cię na kolejny wyjazd. Ciągła praca i brak rozrywki nie wpływają korzystnie na twoje zdrowie, a ja chcę dopilnować, że spędzisz ze mną następne ładnych parę lat.
Wilson obrócił się w uścisku diagnosty i uśmiechnął się promiennie. - To takie słodkie i takie... nie w twoim stylu.
- Mówię poważnie - odparł zdecydowanie starszy mężczyzna. - Kiedy się przepracowujesz, masz skłonności do podejmowania bardzo głupich, zagrażających życiu i karierze decyzji. Pomyślałem, że jeśli będziesz zrelaksowany i szczęśliwy, to sam na tym skorzystam, bo nie będę musiał ratować twojego tyłka przez cały czas.
- Naprawdę wiesz, jak zabić romantyczny nastrój - nadąsał się Wilson.
House uśmiechnął się szeroko, po czym złapał przyjaciela za tyłek i przyciągnął go blisko do siebie, napierając swoją twardą jak skała erekcją na sztywniejący członek Wilsona. Słysząc zdławiony jęk kochanka, zachichotał: - Rozumiem przez to, że znów jesteś w romantycznym nastroju?
- Naprawdę powinniśmy byli zacząć od rozstawienia namiotu - wydyszał Wilson, podczas gdy House wtulił twarz w jego szyję. - Inni obozowicze są tuż obok.
- Co z tego? - odparł z westchnieniem House, delikatnie przygryzając płatek ucha Wilsona. - Kto powiedział, że nie spodobałoby im się małe przedstawienie?
- House.
- W porządku - przytaknął, zmuszając się do oderwania się od Wilsona. - Skoro nalegasz.
- House.
Czyste pożądanie w głosie kochanka przykuło jego uwagę. - Tak, Jimmy?
- Tam dalej są zarośla. Wyglądają na dosyć zaciszne.
House rozpromienił się i klepnął Wilsona w tyłek. - No to prowadź.
- House?
House oderwał się od wspomnień i skinął głową w mroku cieni. - Jestem tutaj.
- Wspominasz naszą zeszłoroczną wycieczkę?
House wiedział, że nie ma po co kłamać, skoro myśli Wilsona z całą pewnością obrały tę samą trasę ku przeszłości. - Mhm.
- Te dobre momenty czy te złe?
- Ten, kiedy uprawialiśmy oszałamiający seks - odparł wesoło House, pokonując odległość dzielącą go od ławki.
- To akurat miało zarówno dobre jak i złe strony - powiedział z zadumą Wilson. - Kiedy posuwałeś mnie od tyłu było całkiem przyjemnie, ale szczerze żałuję, że żaden z nas nie zauważył tamtego mrowiska, zanim wylądowałem twarzą na nim.
- To ty miałeś ochotę na numerek na świeżym powietrzu. Ja byłem gotowy rozstawić namiot.
- Kłamca - prychnął z czułością Wilson. Po chwili spoważniał i zapytał: - Myślisz czasami o tych przykrych chwilach?
House przełknął ślinę, nie będąc w stanie wydobyć głosu z niespodziewanie ściśniętego gardła. Wyciągnął rękę i delikatnie ścisnął ramię Wilsona, mając nadzieję, że jego kochanek zrozumie.
- Taaak - wyszeptał Wilson. - Ja również.
- Nigdy wcześniej nie widziałem takich pięknych fajerwerków - odezwał się głosem pełnym podziwu Wilson, siedząc na kocu obok House'a. - Te kolory są niesamowite!
- W mieście jest zbyt jasno, żeby w pełni je docenić - zauważył House.
- Uwielbiam sposób, w jaki odbijają się od powierzchni wody. Dzięki temu sprawiają wrażenie o wiele jaśniejszych.
- Dzięki temu oraz dzięki faktowi, że ludzie, którzy je odpalają, stoją tylko kilka metrów od nas - odrzekł House z nutką irytacji.
- Zaproponowali ci, żebyś sam kilka odpalił - przypomniał mu Wilson. - Jestem pewien, że nie mieliby nic przeciwko, gdybyś zmienił zdanie.
- Za dużo z tym roboty. - House wzruszył ramionami. - Poza tym do kogo paplałbyś jak jakaś uczennica, gdybym był tam, a nie tutaj?
- Pocałuj mnie gdzieś.
House poruszył brwiami i zsunął rękę z ramienia Wilsona. - Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli tej propozycji nie odmówię?
Wilson skrzywił się, ale jego próby zachowania powagi zostały zrujnowane przez ogromny uśmiech na jego twarzy. Nachylił się i złożył niewinny pocałunek na ustach House'a. - Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś. Naprawdę było mi to potrzebne... i ty również.
Odpowiedź House'a została zagłuszona przez głośny, świszczący dźwięk oraz kilka wystraszonych głosów dochodzących od strony miejsca, w którym odpalano sztuczne ognie. Diagnosta odwrócił głowę i został oślepiony przez jasne światło eksplodujące w jego polu widzenia. Już miał zamiar przekląć bezmyślność biwakujących po sąsiedzku ludzi, kiedy usłyszał, jak Wilson wrzasnął z bólu. House zamrugał gorączkowo, by odzyskać wzrok, równocześnie szukając po omacku swojego kochanka.
- Wilson!
- O, Boże - jęknął młodszy mężczyzna, gdy dłoń House'a napotkała jego skręcające się w agonii ciało.
- Co się stało? - zapytał z niecierpliwością i niepokojem House, coraz mocniej poirytowany, że nie może niczego zobaczyć. Kiedy w odpowiedzi usłyszał jedynie kolejne jęki i rozpaczliwe zawodzenie, serce stanęło mu w piersi. - Cholera, Wilson, odpowiedz mi!
- Moje oczy... - wykrztusił onkolog. - One chyba... O, Boże, ale to boli...
- Nic się wam nie stało? - zapytał głos, który House rozpoznał jako należący do jednego z ludzi odpalających fajerwerki.
- Wezwij karetkę - rozkazał diagnosta, kiedy białe plamki tańczące mu przed oczami zaczęły blaknąć. Zerknął przez ramię na mężczyznę, który pochylał się nad nim z twarzą pobladłą z szoku.
- Pański przyjaciel... - powiedział tamten zdyszanym głosem.
House odwrócił się, by spojrzeć na Wilsona i natychmiast wiedział, że widok, który go powitał, na zawsze wyrył się w jego pamięci.
- Wezwij karetkę - powtórzył głosem drżącym ze strachu. - I na miłość Boską, powiedz im, żeby się pospieszyli!
Gdy tylko zyskał pewność, że jego polecenie zostanie wykonane, House z powrotem skupił swoją uwagę na rannym mężczyźnie leżącym przed nim. Złapał mocno i unieruchomił młócące na oślep ramiona onkologa, wydając przy tym ciche, uspokajające odgłosy, podczas gdy mężczyzna usiłował uwolnić się z jego uścisku.
- Hej, Wilson? Słyszysz mnie, kolego?
- House - wydyszał niepewnie Wilson, zmuszając się do przerwania szamotaniny.
- Jestem tutaj – zapewnił go House. - Musisz się uspokoić, okej? Za chwilę puszczę twoje ręce, ale musisz trzymać je z dala od swojej twarzy. Zrozumiałeś?
- Mm...hmm.
House ostrożnie ułożył ręce Wilsona po bokach jego ciała, po czym delikatnie ujął w dłonie jego głowę i nachylił ją pod kątem, by móc lepiej przyjrzeć się obrażeniom na twarzy. Jego żołądek skręcił się, gdy House zdał sobie sprawę, że lewa strona twarzy Wilsona została niemal bezpośrednio trafiona przez zabłąkaną racę. Po bliższych oględzinach House uświadomił sobie również, że życie żadnego z nich już nigdy nie będzie takie jak wcześniej.
- Czy dzisiaj świeci księżyc?
Oderwany od wspomnień niespodziewanym pytaniem Wilsona, House skinął głową, po czym przypomniał sobie, że jego przyjaciel nie może go zobaczyć.
- Tak. Dokładnie tak samo, jak... - House urwał w pół zdania, walcząc o utrzymanie w ryzach swoich emocji.
Cierpki śmiech Wilsona przerwał ciszę. - Słyszałem, jak Cuddy rozmawiała z jakimiś pielęgniarkami o tym, czy idą obejrzeć wieczorny pokaz sztucznych ogni.
- W twojej obecności?
- Nie, rozmawiała z nimi przed moim gabinetem. Musiała zapomnieć, że mam teraz nadludzki słuch.
- Byłoby fajniej, gdybyś mógł wysuwać szpony z dłoni jak [link widoczny dla zalogowanych] albo zyskał nadludzką siłę - odrzekł House, drażniąc się z nim łagodnie.
- Czy ja wiem - Wilson zachichotał. - W sumie podoba mi się to, że jestem w stanie usłyszeć każdy najcichszy jęk, jaki wydajesz, kiedy uprawiamy seks. Nie wspominając o tym, że raz czy dwa słyszałem, jak mówisz, że mnie kochasz.
- Wyprę się tego, jeżeli kiedykolwiek komuś o tym wspomnisz.
- Będę milczał tak długo, jak długo będę mógł słuchać, jak to mówisz - odparł szeptem Wilson, unosząc rękę i nakrywając nią dłoń House'a, która spoczywała na jego ramieniu.
- Zawsze. - House czule pogładził kciukiem bliznę, szpecącą policzek Wilsona. - Chcesz już pojechać do domu i urządzić nasz własny pokaz fajerwerków?
- To jest jakiś plan. - Wilson skinął głową na zgodę.
Później tego samego wieczoru, gdy nad całym miastem strzelały sztuczne ognie, olśniewając widzów swoją efektownością, House i Wilson zamknęli się w swoim mieszkaniu, zaciągnęli szczelnie zasłony i rozpoczęli swoje własne obchody Dnia Niepodległości.
~~ end ~~
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
królewna_śnieżka
Pacjent
Dołączył: 26 Gru 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska xD . Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:39, 31 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
ehh , no trochę smutnawe . nie przepadam za takimi opowiadaniami , dla mnie zawsze musi być pięknie i różowo (najlepiej z happy endem w łóżeczku ^^) . ale przyznam , że to było urocze .
wybacz , że nie jest to mega rozbudowany komentarz , ale to mój pierwszy więc jako hilsonka wybacz hilsonce ;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narcyza
Student Medycyny
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza rogu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:25, 31 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Po dłuższej przerwie na naukę, chyba pora się odezwać x D
Ten fik jest przejmująco smutny, jak dla mnie. Oj, Richie, nie nastrajasz nas wesoło na 2011 x D
Okaleczenie jedynie połowy twarzy przypomina mi motyw z pewnej książki fantastycznej o czarodziejach.
Wzruszające jest to, że House nie odszedł, bo on ma (lub miał) zwyczaj uciekania od odpowiedzialności.
Podobał mi się ten fik Nawet mimo tego, że był taki smutny.
Pozdrowienia i weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pino
Stażysta
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nibylandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:06, 31 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Ładnie wyważony tekst - trochę angstu, trochę fluffu... I jeszcze świetne zakończenie. Bałam się jakiegoś rozstania albo depresyjnego Wilsona, a tu proszę. Zakończenie to zdecydowanie najmocniejszy punkt
Za to muszę przyznać, że ubawił mnie Wilson sugerujący "zaciszne zarośla" I jeszcze zdanie: "pocałuj mnie gdzieś"
Ten tekst jest jak jedno wielkie ostrzeżenie przed fajerwerkami (stracisz wzrok!) i wypoczynkiem na łonie natury (mrówki!) xD
Pozdrawiam ^_^
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pino dnia Pią 19:07, 31 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 3:44, 01 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
awwwww, cóż za miła niespodzianka na koniec roku Mamy nową Hilsonkę w naszych szeregach
królewno_śnieżko, witaj w naszych skromnych, acz niecnych, progach
królewna_śnieżka napisał: | nie przepadam za takimi opowiadaniami , dla mnie zawsze musi być pięknie i różowo (najlepiej z happy endem w łóżeczku ^^) | to mamy identyczny gust A fików spełniających takie kryteria jest tu cała masa (nie tylko moich)
królewna_śnieżka napisał: | wybacz , że nie jest to mega rozbudowany komentarz , ale to mój pierwszy więc jako hilsonka wybacz hilsonce ;p | wybaczam, oczywiście, że tak
nie tylko jako hilsonka hilsonce, ale w obecnych czasach recesji w komentarzach, to każdy koment jest na wagę złota
***
Narcy napisał: | Po dłuższej przerwie na naukę, chyba pora się odezwać x D | istotnie, najwyższa pora
Narcy napisał: | Ten fik jest przejmująco smutny, jak dla mnie. | Dla mnie też, do tego stopnia, że z początku żałowałam, że go przeczytałam. Ale po kilku dniach, kiedy opary angstu się rozwiały, spojrzałam na to z zupełnie innej strony - Wilson nadal pracuje w szpitalu, chłopaki są razem i są szczęśliwi, a co więcej - potrafią żartować z tego, co się stało (tzn z konsekwencji tego wypadku) i nie obwiniają jeden drugiego za tę feralną wycieczkę... Czyli nie jest tak do końca smutno mimo wszystko
Narcy napisał: | Okaleczenie jedynie połowy twarzy przypomina mi motyw z pewnej książki fantastycznej o czarodziejach. | a mi tuzin horrorów i innych tego typu produkcji.
Ciekawe, czy Autorka miała na uwadze bliznę na nodze House'a, kiedy wymyślała ten wątek... Wiem, że jestem dziwna, ale uważam, że to w jakiś sposób urocze
Narcy napisał: | Wzruszające jest to, że House nie odszedł, bo on ma (lub miał) zwyczaj uciekania od odpowiedzialności. | ale nie od Wilsona
Dzięki
***
Pino napisał: | Ładnie wyważony tekst - trochę angstu, trochę fluffu... I jeszcze świetne zakończenie. | dokładnie tak Niby króciutki, a taka perełka
Pino napisał: | Bałam się jakiegoś rozstania albo depresyjnego Wilsona, a tu proszę. | ej no, przecież ja nie robię takich rzeczy! No dobra, czasem mi się zdarzy, ale ostatnio zdecydowanie nie
Pino napisał: | ubawił mnie Wilson sugerujący "zaciszne zarośla" | cicha woda brzegi rwie
Pino napisał: | I jeszcze zdanie: "pocałuj mnie gdzieś" | um... no to nie do końca było tak... Bo Wilson oryginalnie powiedział tylko "Ass" (w sensie, że nazwał House'a dupkiem), a że "dupek" nie pociąga za sobą żadnych erotycznych podtekstów, to trzeba było jakoś z tego wybrnąć Niemniej cieszę się, że się podobało
Pino napisał: | Ten tekst jest jak jedno wielkie ostrzeżenie przed fajerwerkami (stracisz wzrok!) | cóż, to dodatkowy bonus tego fika. Bo mnie cholera bierze, jak widzę w jaki nieodpowiedzialny sposób zachowują się ludzie odpalający sztuczne ognie. Raz nawet o mały włos mój owczar nie oberwał petardą Chciałabym, żeby po tym ficzku chociaż parę osób zaczęło podchodzić do fajerwerków z należytą ostrożnością, bo przecież nie tylko wzrok można przez nie stracić, ale również dowolną kończynę, czy nawet życie.
Pino napisał: | ... i wypoczynkiem na łonie natury (mrówki!) xD | Wilson powinien się cieszyć, że to było "tylko" mrowisko, a nie np. kupa niedźwiedzia
Buziaki
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 3:47, 01 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Este
Bad Wolf
Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:50, 01 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Awww, najs ficzek. Dramatyczne wydarzenia z poprzedniego roku co prawda zniszczyły wzrok Wilsona, ale nie zniszczyły związku chłopaków, co podnosi na duchu.
Co do nadludzkich zdolności po stracie wzroku, to do wyostrzonego słuchu powinna dojść też zwiększona wrażliwość na dotyk, mrrr.
To zdanie mnie rozbroiło:
"Kiedy posuwałeś mnie od tyłu było całkiem przyjemnie, ale szczerze żałuję, że żaden z nas nie zauważył tamtego mrowiska, zanim wylądowałem twarzą na nim. "
Taka bardziej niecna scena mrowiskowa z "Pana Tadeusza".
Weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pino
Stażysta
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nibylandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:09, 01 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | cicha woda brzegi rwie |
Trzeba przyznać, że Wilson w tym tekście nie należy do nieśmiałych xD
Cytat: | - Kiedy posuwałeś mnie od tyłu było całkiem przyjemnie, ale szczerze żałuję, że żaden z nas nie zauważył tamtego mrowiska, zanim wylądowałem twarzą na nim. |
Na przykład ten fragment. Jest coś fajnego w Wilsonie używającym takiego języka
Richie117 napisał: | um... no to nie do końca było tak... Bo Wilson oryginalnie powiedział tylko "Ass" (w sensie, że nazwał House'a dupkiem), a że "dupek" nie pociąga za sobą żadnych erotycznych podtekstów, to trzeba było jakoś z tego wybrnąć Niemniej cieszę się, że się podobało |
Świetnie z tego wybrnęłaś. Teraz podoba mi się jeszcze bardziej
Richie117 napisał: | cóż, to dodatkowy bonus tego fika. Bo mnie cholera bierze, jak widzę w jaki nieodpowiedzialny sposób zachowują się ludzie odpalający sztuczne ognie. |
Zdecydowanie popieram. Nie dość, że zagrażają sobie, to jeszcze innym. Oczywiście nie wszyscy, ale jest bardzo dużo osób, które właściwie nie powinno mieć w ogóle dostępu do sztucznych ogni
Richie117 napisał: | Wilson powinien się cieszyć, że to było "tylko" mrowisko, a nie np. kupa niedźwiedzia |
W pierwszej chwili pomyślałam, że to obrzydliwe, ale teraz uświadomiłam sobie konsekwencje takiej "niespodzianki". Błyskawiczne pozbycie się ubrań, kąpiel w jeziorze... xD Nie. To jednak nadal nie nadawałoby się na ficka
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:49, 02 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Este napisał: | Dramatyczne wydarzenia z poprzedniego roku co prawda zniszczyły wzrok Wilsona, ale nie zniszczyły związku chłopaków, co podnosi na duchu. | IMO nawet ten związek umocniły, bo wątpię, żeby Wilson ufał teraz komukolwiek bardziej niż House'owi
Este napisał: | Co do nadludzkich zdolności po stracie wzroku, to do wyostrzonego słuchu powinna dojść też zwiększona wrażliwość na dotyk, mrrr. | zmysł smaku też mógł mu się poprawić
A patrząc od drugiej strony, Wilson musiał się o wiele więcej nadotykać, żeby wiedzieć, co się dzieje z House'em
Este napisał: | Taka bardziej niecna scena mrowiskowa z "Pana Tadeusza". | Ty to masz skojarzenia
Dziękować
***
Pino napisał: | Jest coś fajnego w Wilsonie używającym takiego języka | samo zuooo
szkoda, że język polski jest bardzo ubogi pod względem dirty!talks - przez to wiele fików odpada już w przedbiegach jako kandydaci do tłumaczenia, bo rozmowy chłopaków po polsku brzmiałyby gorzej niż teksty z kiepskich pornosów
Pino napisał: | Świetnie z tego wybrnęłaś. Teraz podoba mi się jeszcze bardziej | dzięki
Pino napisał: | jest bardzo dużo osób, które właściwie nie powinno mieć w ogóle dostępu do sztucznych ogni | jak dla mnie, to byłoby w porządku, gdyby fajerwerkami zajmowały się wyłącznie firmy pirotechniczne, które organizują pokazy na większych imprezach. A tak, to przepisy prawne mówią jedno, sklepy robią drugie, a olewatorscy rodzice wydają dziesiątki złotych na fajerwerki, po czym puszczają dzieci same na dwór, żeby sobie postrzelały, bo im nie chce się ruszać tyłków w środku nocy
Pino napisał: | W pierwszej chwili pomyślałam, że to obrzydliwe, ale teraz uświadomiłam sobie konsekwencje takiej "niespodzianki". Błyskawiczne pozbycie się ubrań, kąpiel w jeziorze... xD Nie. To jednak nadal nie nadawałoby się na ficka | hmm... o erze na plaży już czytałam, ale czy było coś o jeziorze?
But still, gdyby Wilson faktycznie wylądował twarzą w kupie, to to by raczej skutecznie ostudziło zapał chłopaków, co najmniej do całowania (Z drugiej strony, jak czasem pomyślę o pewnych erowych konfiguracjach - że o kompletnie zboczonych upodobaniach i praktykach nie wspomnę - to kupa misia nie wydaje się aż tak bardzo nie do przyjęcia )
Pozdrówki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cobra
Pacjent
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:17, 03 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Melduję posłusznie, że nadchodzę z kolejnym komentarzem
Co prawda, byłoby łatwiej gdybym umiała je pisać, ale… Mówi się trudno
Taki słodko gorzki ten fik i w sumie, to ciężko powiedzieć, czy jest on taki typowo przygnębiający. Z jednej strony przez głupotę jakiegoś nieodpowiedzialnego palanta naszego drogiego Wilsona spotkała straszna krzywda, ale z drugiej może dzięki tej tragedii jego związek z House’m nabrał głębszego sensu i to co ich łączyło stało się o wiele trwalsze niż wcześniej? Moja hilsonowa natura podpowiada mi, że nie mogło być inaczej, bo to przecież House i Wilson, których uczucia w tym fiku są faktem, a nie czymś co ktoś próbuje nam wmówić za pomocą paru tanich sztuczek… Chyba nie musze mówić, co konkretnie, a raczej który sezon mam na myśli, bo to zbędne
Richie napisał: | Wilson odchylił się do tyłu, rozparty wygodnie na oparciu ławeczki, z twarzą zwróconą ku niebu, jak gdyby był upadłym aniołem, spoglądającym w kierunku domu. |
Bardzo ciekawe porównanie Wilsona do upadłego anioła. Ogólnie rzecz biorąc cały ten opis Jamesa, który siedzi na ławeczce w blasku księżyca ma swój urok i jakiś niepowtarzalny czar, czego nie umiem logicznie wyjaśnić. Po prostu bardzo przypadł mi do gustu
Jak dla mnie ma to „coś”.
Richie napisał: | - Tam dalej są zarośla. Wyglądają na dosyć zaciszne. |
Niemoralna propozycja Wilsona mnie trochę zaszokowała Jak widać House już zdążył go zdemoralizować…
Ale kto powiedział, że to źle
Richie napisał: | - Nie wspominając o tym, że raz czy dwa słyszałem, jak mówisz, że mnie kochasz.
- Wyprę się tego, jeżeli kiedykolwiek komuś o tym wspomnisz.
- Będę milczał tak długo, jak długo będę mógł słuchać, jak to mówisz - odparł szeptem Wilson, unosząc rękę i nakrywając nią dłoń House'a, która spoczywała na jego ramieniu. |
Jak dla mnie ten dialog to taka kolejna perełka tego fika. Miło jest czytać i wyobrazić sobie takie niewymuszone dialogi, które być może w innych okolicznościach wydawałyby mi się trochę przesadzone i zbyt ckliwe, ale tym razem jest inaczej. Czasami się zastanawiam, co ten Hilson ze mną robi, skoro przestały mi przeszkadzać takie romantyczne sceny, których tak naprawdę nie trawię? A może to dlatego, bo ostatnio doszłam do wniosku, że kobiety psują najfajniejszych serialowych bohaterów i najlepsze przyjacielskie wątki, co potwierdza się w nie jednym serialu.
Na końcu dodam tą oczywistą oczywistość, czyli jak zwykle genialne tłumaczenie tekstu
Pozdrawiam serdecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 3:20, 04 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Cobra napisał: | Co prawda, byłoby łatwiej gdybym umiała je pisać, ale… Mówi się trudno | mówi się też, że ćwiczenie czyni mistrza, jeśli wiesz, co mam na myśli
Cobra napisał: | z drugiej może dzięki tej tragedii jego związek z House’m nabrał głębszego sensu i to co ich łączyło stało się o wiele trwalsze niż wcześniej? Moja hilsonowa natura podpowiada mi, że nie mogło być inaczej | moja hilsonowa natura w pełni zgadza się z Twoją
Cobra napisał: | bo to przecież House i Wilson, których uczucia w tym fiku są faktem, a nie czymś co ktoś próbuje nam wmówić za pomocą paru tanich sztuczek… Chyba nie musze mówić, co konkretnie, a raczej który sezon mam na myśli, bo to zbędne | oczywiście
dodam tylko, że uczucia chłopaków nie tylko w tym fiku są faktem, tyle że ktoś próbuje zamydlić nam oczy za pomocą tanich sztuczek... Sam na moje oko wyglądała właśnie jak "tania sztuka" (Cuddy zresztą też wysoko się nie ceni)
Cobra napisał: | Bardzo ciekawe porównanie Wilsona do upadłego anioła. Ogólnie rzecz biorąc cały ten opis Jamesa, który siedzi na ławeczce w blasku księżyca ma swój urok i jakiś niepowtarzalny czar, czego nie umiem logicznie wyjaśnić. Po prostu bardzo przypadł mi do gustu | miło mi to słyszeć, tzn czytać
I tak właściwie, to zamiast "upadły anioł" powinno być raczej "anioł strącony z nieba", tylko to by stylistycznie nie pasowało. A opis faktycznie urzekający Spędziłam nad nim tyle czasu, co nad połową reszty tekstu
Cobra napisał: | Niemoralna propozycja Wilsona mnie trochę zaszokowała Jak widać House już zdążył go zdemoralizować…
Ale kto powiedział, że to źle | nikt by się nie odważył tego powiedzieć W ogóle to bardzo dobrze, jeżeli z powodu House'a Wilson zaczyna myśleć swoją "drugą głową" Dopiero kiedy dzieje się tak z powodu innych osób mam ochotę go ukatrupić
Cobra napisał: | Czasami się zastanawiam, co ten Hilson ze mną robi, skoro przestały mi przeszkadzać takie romantyczne sceny, których tak naprawdę nie trawię? | IMO to zasługa Hilsonowej chemii Bo House i Wilson to - parafrazując zdanie z pewnego fika - dwóch prawdziwych facetów, których łączy prawdziwa namiętność
Buziaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cobra
Pacjent
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:12, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Kiedy posuwałeś mnie od tyłu było całkiem przyjemnie, ale szczerze żałuję, że żaden z nas nie zauważył tamtego mrowiska, zanim wylądowałem twarzą na nim. |
House, Wilson, jakieś ustronne miejsce i mrowisko zetknięte z twarzą Jamesa... To się nazywa romantyczna chwila w hilsonowym wykonaniu
- - -
Richie napisał: | moja hilsonowa natura w pełni zgadza się z Twoją
| Bo Hilsonki powinny się trzymać razem i wzajemnie dodawać otuchy, że Hilson był, jest i zawsze będzie trwać w naszej wyboraźni oraz niezliczonej ilości fików Niestety, jakoś tak wydaje mi się, że to zaszczytne grono trochę się skurczyło i niektórzy już dawno porzucili wszelką nadzieję albo mają już zupełnie dosyć serialu A szkoda, bo miałam nadzieję, że poznam jeszcze parę Hilsonek z prawdziwego zdarzenia.
Richie napisał: | dodam tylko, że uczucia chłopaków nie tylko w tym fiku są faktem, tyle że ktoś próbuje zamydlić nam oczy za pomocą tanich sztuczek... Sam na moje oko wyglądała właśnie jak "tania sztuka" (Cuddy zresztą też wysoko się nie ceni). | Dla niektórych nadal nie do pomyślenia jest, że ktokolwiek pomyślał o tym, żeby House związał się z Wilsonem, więc czasami oczywisty dla mnie fakt, że w serialu również coś takiego mogłoby mieć miejsce i w dodatku miałoby sens, więc wolę to zachować dla siebie
W końcu niektórzy są zniesmaczeni i odpowiadają komentarzem "Przecież oni nie są homo!". A przecież miłość to miłość, więc czemu nie? Czasem nie rozumiem ludzi... Na szczęście są też osoby, które podzielają moje zdanie i wyrażają je takimi oto wspaniałymi fikami oraz równie świetnymi tłumaczeniami
Richie napisał: | A opis faktycznie urzekający. Spędziłam nad nim tyle czasu, co nad połową reszty tekstu. |
I to naprawdę doskonale widać w tym opisie, bo jest świetny Dlatego lubię zaglądać do twoich tłumaczeń, bo wiem, że znajdę w nich to czego potrzebuję, czyli całą masę hilsonowego uroku i posmak dawnych odcinków, na które czekało się z zapartym tchem
Richie napisał: | IMO to zasługa Hilsonowej chemii. Bo House i Wilson to - parafrazując zdanie z pewnego fika - dwóch prawdziwych facetów, których łączy prawdziwa namiętność. |
To musi być bardzo silna chemia, skoro ostatnio nieustannie zachęcam koleżankę do przeczytania chociaż paru hilsonowych fików Zresztą, w pewnym sensie moje zainteresowanie Hilsonem ostatnio radykalnie zmieniły poglądy na lepsze i to, co kiedyś wydawało mi się co najmniej dziwne, teraz jest czymś normalnym.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cobra dnia Śro 23:25, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 5:52, 06 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Cobra napisał: | House, Wilson, jakieś ustronne miejsce i mrowisko zetknięte z twarzą Jamesa... To się nazywa romantyczna chwila w hilsonowym wykonaniu | chłopaki mają swój styl, jeśli chodzi o romantyzm Jak nie mrowisko, to oko podbite penisem, oszklony plakat spadający ze ściany na głowę Wilsona albo zagubiona gumka... Przynajmniej nuda im nie grozi
Cobra napisał: | Niestety, jakoś tak wydaje mi się, że to zaszczytne grono trochę się skurczyło i niektórzy już dawno porzucili wszelką nadzieję albo mają już zupełnie dosyć serialu A szkoda, bo miałam nadzieję, że poznam jeszcze parę Hilsonek z prawdziwego zdarzenia. | też nad tym skurczonym gronem ubolewam Nie pozostaje nam nic innego, jak mieć nadzieję, że Hilson jeszcze wróci do serialu, a wraz z nim powrócą zabłąkane horumowe Hilsonki
Cobra napisał: | Dla niektórych nadal nie do pomyślenia jest, że ktokolwiek pomyślał o tym, żeby House związał się z Wilsonem (...)
W końcu niektórzy są zniesmaczeni i odpowiadają komentarzem "Przecież oni nie są homo!" | och, jak ja to świetnie znam z doświadczenia Nie ma to jak powiedzieć takiej osobie, że zdaniem samego Hju chłopaków w przeszłości łączyło coś więcej niż przyjaźń
Cobra napisał: | Czasem nie rozumiem ludzi... | pożyjesz dłużej, to dojdziesz do wniosku, że wcale ludzi nie rozumiesz
Cobra napisał: | Dlatego lubię zaglądać do twoich tłumaczeń, bo wiem, że znajdę w nich to czego potrzebuję, czyli całą masę hilsonowego uroku i posmak dawnych odcinków, na które czekało się z zapartym tchem | dzięki
w sumie to bardzo mało jest Hilsonowych fików, które nie miałyby tego dawnego klimatu - w 95% przypadków House jest House'em, a Wilson - Wilsonem, może ze szczyptą delikatności i czułości wobec siebie nazwajem, ale to są wciąż oni, a nie takie rozmemłane pokraki, jakie podsuwają nam scenarzyści
Cobra napisał: | To musi być bardzo silna chemia, skoro ostatnio nieustannie zachęcam koleżankę do przeczytania chociaż paru hilsonowych fików | są szanse, że przeciągniesz ją na stronę zua?
Cobra napisał: | Zresztą, w pewnym sensie moje zainteresowanie Hilsonem ostatnio radykalnie zmieniły poglądy na lepsze i to, co kiedyś wydawało mi się co najmniej dziwne, teraz jest czymś normalnym. | jeśli o mnie chodzi, to kiedyś moje poglądy na tę sprawę były całkowicie neutralne, choć może rzeczywiście trochę tego zjawiska nie rozumiałam, a teraz niemal nie przepuszczam żadnej okazji, żeby wstawić się za osobami homo w dyskusjach i trzymam kciuki, żeby wreszcie udało im się wygrać walkę z zacofaniem i homofobią (bosh, tak się ucieszyłam, słysząc w wiadomościach, że Elton John z partnerem doczekali się syna, jakbym co najmniej miała z tego jakąś korzyść )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:49, 06 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Cobra napisał: | Niestety, jakoś tak wydaje mi się, że to zaszczytne grono trochę się skurczyło i niektórzy już dawno porzucili wszelką nadzieję albo mają już zupełnie dosyć serialu A szkoda, bo miałam nadzieję, że poznam jeszcze parę Hilsonek z prawdziwego zdarzenia. | też nad tym skurczonym gronem ubolewam Nie pozostaje nam nic innego, jak mieć nadzieję, że Hilson jeszcze wróci do serialu, a wraz z nim powrócą zabłąkane horumowe Hilsonki |
*przytula* Ja wróciłam! (pytanie, czy ktoś mnie w ogóle jeszcze pamięta? , i drugie pytanie, czy ktokolwiek chce mnie jeszcze pamiętać? ). I nawet fika zamierzam zaraz wstawić
A co do fika. Tłumaczenie jak zwykle doskonałe, Richie, ale czegoś innego nie spodziewałabym się po Tobie. Jak zwykle wybrałaś fik warty tłumaczenia i przetłumaczyłaś go doskonale. Dzięki za to!
Fik smutny, angstowy, czyli taki jak lubię. Owszem, zawitały tu momenty fluffowe, za którymi nie przepadam, ale wplotły się tak w klimat fika, że jest to mimo wszystko dla mnie bardziej fik angstowy, smutny. I w ogóle ładny. Bardzo przyjemnie mi się go czytało.
Pozdrawiam,
ness
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 3:54, 07 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Pamiętam Cię, pamiętam, ness Za to wolę nie pytać, czy wróciłaś na chwilę, czy na dłużej, bo z obserwacji wiem, że takie pytania do niczego nie prowadzą
ness napisał: | Fik smutny, angstowy, czyli taki jak lubię. Owszem, zawitały tu momenty fluffowe, za którymi nie przepadam, ale wplotły się tak w klimat fika, że jest to mimo wszystko dla mnie bardziej fik angstowy, smutny. |
Hmm... ciekawe Zwolenniczki fluffu odbierają tego fika optymistycznie, a fanka angstu - na smutno. Czyżby wreszcie trafił się fik, który zaspokaja wszystkie gusty?
Na szczęście niezależnie od preferencji fik się każdemu podoba (póki co )
Dzięki za uznanie dla tłumaczenia i za koment
Pozdrówki
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pią 3:54, 07 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dioda14
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:27, 10 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
O jej! To wszystko co wyrwało się z moich ust po przeczytaniu tego fika
To jest piękne! I takie smutne Wilson tracący wzrok? Czytałam o Housie tracącym wzrok i ledwie na tamtym mogłam wytrzymać, a na tym?
*Macie chusteczkę?* Chociaż to jak House się o niego troszczy i końcówka jest jak najbardziej happy:)
Proporcje równo wyważone...Brawo, po prostu brawo
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dioda14 dnia Pon 22:28, 10 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Muniashek
Endokrynolog
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd <- Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:51, 11 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Richie, wyłącz swój mentalny głos wołający wszelkie Hilsonki, w tym mnie Ja tu czasu na czytanie nie mam, a Ty takie teksty tutaj dajesz...
Oh. My. God. Czemu ja nie potrafię tak pisać?
Wiesz, to jest jeden z tych fików. Fik, w którym złe wydarzenia wzbudzają emocje i przeczucie złego zakończenia, aby za chwilę je uspokoić swego rodzaju h-e. Szkoda, że nie jest to dłuższe, a z drugiej strony dobrze. Temat został wyczerpany w cudowny sposób, nic dodać nic ująć.
Jakoś od początku przeczuwałam coś złego z Wilsonem. Biedny, na potrzeby fika stracił wzrok w paskudny sposób - jeden z kolejnych powodów, dla których nie lubię Sylwestra i petard. Bo ludzie mają innych gdzieś. I świętują starzenie się. Nie ogarniam
Masz rację, fik napisany jak za starych dobrych czasów - humor idealnie pasujący^^ A ten fragment:
Richie napisał: | prychnął House, robiąc kilka kroków, by stanąć za swoim kochankiem, i otaczając ramionami talię Wilsona |
ten obrazek, dokładniej rzecz biorąc, House otaczający ramionami talię Wilsona od tyłu... *____* Takie rzeczy sprawiają, że zakochuję się w Hilsonie na nowo
Oczywiście, czym byłoby tłumaczenie bez świetnego tłumacza? Brawa należą się i Tobie, bo wciąż trzymasz przy życiu Hilsonowego ducha i nie dajesz mu odejść + wzywasz mentalnie kolejne Hilsonki, aby wracały do swojej ojczyzny
Dziękuję: za życzenia, za wiarę w Hilsona i za te cudowne tłumaczenia, bez których wiele z nas nie byłoby prawdopodobnie w stanie wyobrazić sobie czegokolwiek więcej pomiędzy chłopakami. Przynajmniej u mnie tak zadziałały Twoje opowiadania/tłumaczenia
To tak noworocznie i wzajemnie Tobie: Hilsonowego Nowego Roku!
Świetny fik, więcej takich poprosimy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 4:47, 11 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Dioda14 napisał: | *Macie chusteczkę?* |
jasne *podaje całą paczkę chusteczek*
W "One blind House" było o tyle gorzej, że chłopaki byli tylko przyjaciółmi. Tutaj otwiera się przez nimi tyle innych perspektyw No i niewidomy Wilson przynajmniej nie ma dodatkowego problemu z poruszaniem się w postaci bolącej nogi
dzięki za komencik
***
Munio napisał: | Richie, wyłącz swój mentalny głos wołający wszelkie Hilsonki, w tym mnie | ani mi się śni Już prędzej podłączę się do jakichś wzmacniaczy czy czegoś, o
Munio napisał: | Oh. My. God. Czemu ja nie potrafię tak pisać? | i ja, i ja
Munio napisał: | Szkoda, że nie jest to dłuższe, a z drugiej strony dobrze. Temat został wyczerpany w cudowny sposób, nic dodać nic ująć. | ja bym nie miała nic przeciwko kilku rozdziałom, o tym co się działo w ciągu tego roku *niecny chichot wewnętrznej sadystki*
Ale tak jak jest, jest doskonale.
Munio napisał: | I świętują starzenie się. Nie ogarniam | eee tam, w końcu starzejemy się codziennie, ale tylko raz w roku upicie się do nieprzytomności z tego powodu jest usprawiedliwione
Munio napisał: | ten obrazek, dokładniej rzecz biorąc, House otaczający ramionami talię Wilsona od tyłu... *____* Takie rzeczy sprawiają, że zakochuję się w Hilsonie na nowo | Na przykład tak:
[link widoczny dla zalogowanych] albo tak: [link widoczny dla zalogowanych]
od tych obrazków aż mózg topnieje
Munio napisał: | Oczywiście, czym byłoby tłumaczenie bez świetnego tłumacza? Brawa należą się i Tobie, bo wciąż trzymasz przy życiu Hilsonowego ducha i nie dajesz mu odejść | kłaniam się uniżenie *kłania się* Zawsze do usług
Munio napisał: | cudowne tłumaczenia, bez których wiele z nas nie byłoby prawdopodobnie w stanie wyobrazić sobie czegokolwiek więcej pomiędzy chłopakami. Przynajmniej u mnie tak zadziałały Twoje opowiadania/tłumaczenia | Tylko nie mów o tym nikomu, bo jeszcze mnie zamkną za deprawowanie młodzieży
Munio napisał: | Świetny fik, więcej takich poprosimy | Arrrgh, żeby tak korniczki się zmobilizowały do pracy, to bym się zabrała w końcu za kolejne tłumaczenie... Taki wspaniały angścik musi czekać z powodu braku gópiej weny
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 4:50, 11 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dioda14
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:36, 29 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
od tych obrazków aż mózg topnieje
No to z mojego już nic nie zostało
W "One blind House" było o tyle gorzej, że chłopaki byli tylko przyjaciółmi. Tutaj otwiera się przez nimi tyle innych perspektyw
No tak...sex, wyostrzone inne zmysły, ,,przypadkowy" dotyk...cholera! Widzisz do jakich myśli mnie doprowadzasz? Ale spoko, ja się nie gniewam...
dzięki za komencik
Zawsze do usług
Zwolenniczki fluffu odbierają tego fika optymistycznie, a fanka angstu - na smutno. Czyżby wreszcie trafił się fik, który zaspokaja wszystkie gusty?
Jeszcze nikt się nie urodził, aby wszystkim dogodził (czy jakoś tak )
Nie ma to jak powiedzieć takiej osobie, że zdaniem samego Hju chłopaków w przeszłości łączyło coś więcej niż przyjaźń
Kiedy on to powiedział?! Dzień, data, godzina!( Albo chociaż link )
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dioda14 dnia Sob 21:38, 29 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 4:30, 30 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Dioda14 napisał: | No to z mojego już nic nie zostało | *podaje bardzo chłonną ściereczkę* Może da się coś jeszcze uratować?
Dioda14 napisał: | No tak...sex, wyostrzone inne zmysły, ,,przypadkowy" dotyk...cholera! Widzisz do jakich myśli mnie doprowadzasz? Ale spoko, ja się nie gniewam... | no tak, a wam nadal tylko te seksy w głowach A ja miałam na myśli bardziej prozaiczne sprawy, jak pranie, sprzątanie, gotowanie, wożenie do pracy... Przecież jeśli chłopaki są razem-razem, to nie ma zagrożenia, że jeden z nich się zakocha i nie będzie miał czasu opiekować się tym drugim
(no dobra, kogo ja oszukuję? Możliwość bezkarnego dotykania się przy każdej sposobności, przy którym chłopaki nie muszą czuć się skrępowani jest na szczycie listy korzyści z bycia parą )
Dioda14 napisał: | Kiedy on to powiedział?! Dzień, data, godzina!( Albo chociaż link ) | no właśnie w tym problem, że wiele osób (na LJcie) pamięta, że takie słowa padły, ale nikt nie pamięta kiedy, gdzie i przy jakiej okazji Cóż, co nam szkodzi wierzyć GeeLady na słowo (a ja na własne oczy widziałam na YT filmik - niestety, nie umiem go znaleźć - jak Hju mówił, że nie miałby nic przeciwko Hilsonowemu romansowi )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
noway_
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:54, 06 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Drugi
Na początku było naprawdę romantycznie. Aż zajrzałam czy dobrze trafiłam . Strasznie podobał mi się opis zahipnotyzowanego House przez urodę Wilsona.
Retrospekcja. No to wreszcie poczułam perwersję. Nadal było romantycznie aż do pewnego momentu :
Cytat: | Kiedy posuwałeś mnie od tyłu było całkiem przyjemnie, ale szczerze żałuję, że żaden z nas nie zauważył tamtego mrowiska, zanim wylądowałem twarzą na nim. |
Wymiękłam. Rechotałam się aż do momentu, kiedy zrozumiałam, co wydarzyło się Wilsonowi. Podziwiam, że House był przy nim, że go nie opuścił w trudnych chwilach, był oparciem i zdolny był do poświęceń. (a tu nie byłabym sobą, gdybym nie napisała, że życzę to też House'owi i Cuddy , z góry przepraszam)
Więc naprawdę świetny fick, ukazujący więź między Dwoma mężczyznami, którzy się kochają
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:04, 07 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
noway napisał: | Na początku było naprawdę romantycznie. Aż zajrzałam czy dobrze trafiłam | No wiesz co! W Hilsonie są CAŁE POKŁADY romantyzmu! Jak dla mnie nie ma nic romantyczniejszego nad dwóch facetów - czy to chodzi o Hilsona, czy o realną parę gejów - którzy są wobec siebie czuli i kochający, bo takie zachowania genetycznie nie leżą w męskiej naturze i w związkach damsko-męskich kobieta musi nakłaniać faceta, żeby chociaż od czasu do czasu pomyślał o czymś innym niż o sporcie, piwie, spaniu i seksie A że w Hilsonie oprócz masy romantyzmu jest równie dużo zwierzęcej namiętności... było nie było to przecież faceci, mający swoje potrzeby
noway napisał: | Podziwiam, że House był przy nim, że go nie opuścił w trudnych chwilach, był oparciem i zdolny był do poświęceń. (a tu nie byłabym sobą, gdybym nie napisała, że życzę to też House'owi i Cuddy , z góry przepraszam) | Nie przepraszaj Dopóki serial nie zaczął się na siłę kręcić wokół Huddy, zostawiając inne około-House'owe wątki daleko z tyłu, sama byłam zdania, że jeśli House już musi z kimś być, to tylko z Cuddy. Poza tym gdyby scenarzyści pisali Huddy tak, jak toczy się akcja niektórych fików Hilsonowych, na pewno nie miałabym pretensji - tymczasem wszystko, co dostaję z serialu, to "poświęcenia" House'a polegające na wywalaniu za drzwi Wilsona albo pilnowaniu Rachel, w miejsce leczenia chorego noworodka Ach i najważniejsze: w fikach chłopaki na zmianę stanowią dla siebie oparcie, a w serialowym Huddy póki co jedynie House wspiera Cuddy, a ona to przyjmuje jak coś, co jej się zwyczajnie należy...
Super, że fik Ci się podobał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
noway_
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:38, 07 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Cytat: | czy o realną parę gejów |
Tu zastanawiałabym się. Owszem w fickach jak najbardziej, ale czy w realu. Akurat mam duże doświadczenie w dalekich sąsiadach gejach.
Czy są romantyczni? Nie powiedziałabym, ale możliwe, że mam pecha i na samym debili trafiałam .
Cytat: | w związkach damsko-męskich kobieta musi nakłaniać faceta, żeby chociaż od czasu do czasu pomyślał o czymś innym niż o sporcie, piwie, spaniu i seksie |
Mój chłopak mógłbym poczuć się urażonym .
Cytat: | A że w Hilsonie oprócz masy romantyzmu jest równie dużo zwierzęcej namiętności... było nie było to przecież faceci, mający swoje potrzeby |
I chyba to jest najlepsze w Hilsonie.
Cytat: | Dopóki serial nie zaczął się na siłę kręcić wokół Huddy, zostawiając inne około-House'owe wątki daleko z tyłu, sama byłam zdania, że jeśli House już musi z kimś być, to tylko z Cuddy. |
Ja od początku byłam do tego przekonana. Owszem Huddy kompletnie zmieniło się na etapie 6-7 w 5 coś się popsuło. Choć jako Huddzinka nie narzekam
Cytat: | Poza tym gdyby scenarzyści pisali Huddy tak, jak toczy się akcja niektórych fików Hilsonowych, na pewno nie miałabym pretensji - |
Albo Huddy. Tylko my mamy kompletnie inny plan dla nich, a scenarzyści nie mogli, by na to pozwolić, bo wtedy byłoby 18 +
Cytat: | Ach i najważniejsze: w fikach chłopaki na zmianę stanowią dla siebie oparcie, a w serialowym Huddy póki co jedynie House wspiera Cuddy, a ona to przyjmuje jak coś, co jej się zwyczajnie należy...
|
Hm...tu muszę się zgodzić. Kiedyś w Huddy też było to, co kiedyś i w Hilsonie, niestety chyba scenarzyści, albo zapomnieli o tym lub pominęli to, a szkoda.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:55, 08 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
sorki, że nie odpisałam wczoraj - Horum było w nocy wyłączone, a ja w dzień nie mam dostępu do kompa
noway napisał: | Akurat mam duże doświadczenie w dalekich sąsiadach gejach. Czy są romantyczni? Nie powiedziałabym, ale możliwe, że mam pecha i na samym debili trafiałam | ofkors, że nie wszystkie gejowskie pary są z natury romantyczne - powiedziałabym nawet, że tych romantycznych jest mniej, ale to tylko moje przypuszczenia. Tak czy siak uważam, że to słodkie
noway napisał: | Choć jako Huddzinka nie narzekam | domyślam się shippowanie jest jak totolotek - nie mogą wygrać wszyscy, a szczęście uśmiecha się do tych, których ulubione numerki okazały się tymi właściwymi
noway napisał: | Tylko my mamy kompletnie inny plan dla nich, a scenarzyści nie mogli, by na to pozwolić, bo wtedy byłoby 18 + | chyba że "House" leciałby na HBO albo ShowTime
Ale nie, +18 to nie jest wcale konieczne. Czytałam ostatnio fika +13, alternatywną wersję 7. sezonu, rzecz jasna z Hilsonem zamiast Huddy. Chociaż autorka napisała go w wakacje, czyli przed emisją, wiele wątków, które zawarła w tym fiku pokrywa się z wątkami w serialu, tyle że były 1000% lepiej rozpisane. Na przykład rozdział, kiedy chłopaki zajmowali się Rachel - nie było żadnego połykania monet i debilnej paniki House'a z tego powodu, tylko m.in. House zajmował się małą, kiedy nie mogła zasnąć, bo tęskniła za Cuddy. A puentą nie było grzebanie w kupie, tylko to, że Cuddy zrobiła House'owi awanturę, bo nauczył Rachel mówić "niezły tyłek" Mam nadzieję, że znajdę czas na przetłumaczenie tego fika, bo naprawdę jest tego warty i pokazuje, że 7. sezon wcale nie musiał być taką tandetą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
noway_
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:36, 09 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Nic nie szkodzi
Cytat: | ofkors, że nie wszystkie gejowskie pary są z natury romantyczne |
To również dotyczy par hetero. Dla mnie głupotą jest szufladkowanie Homo i Hetero, np. Pocałunki. Osobiście nawet pocałunek kobiety z mężczyzną może być również obrzydliwy, jak i par homo. Również to, że Lesbijki są lepiej postrzegane, np. przez mężczyzn, a gejów wyzywają. Chore.
Cytat: | domyślam się shippowanie jest jak totolotek - nie mogą wygrać wszyscy, a szczęście uśmiecha się do tych, których ulubione numerki okazały się tymi właściwymi |
Nigdy nie wygrała Totolotka, a tu taka niespodzianka
Cytat: | Mam nadzieję, że znajdę czas na przetłumaczenie tego fika, bo naprawdę jest tego warty i pokazuje, że 7. sezon wcale nie musiał być taką tandetą. |
Chętnie przeczytam. Moim zdaniem 7 sezon jest lepszy od 6. Za bardzo też nie narzekam, choć niektóre wątki pociągnęłabym kompletnie inaczej, w tym Huddy i Hilsona
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 8:13, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
noway napisał: | nawet pocałunek kobiety z mężczyzną może być również obrzydliwy, jak i par homo. Również to, że Lesbijki są lepiej postrzegane, np. przez mężczyzn, a gejów wyzywają. Chore. | to się nazywa hipokryzja I dlatego się dziwię, czemu głównym powodem tego, że na love!Hilsona nie ma szans jest "to zbyt odważne, jak na tv naziemną". A wyskoki 13 były okej
No i wkurza, kiedy homofoby mówią, że nie chcą oglądać pary facetów całujących się na ulicy, bo - jak mówisz - czasem kiedy dziewczyna całuje się z chłopakiem jest obrzydliwym widokiem, nie wspominając o tym, że latem, późnym wieczorem w parkach można często spotkać pary, które na całowaniu nie poprzestają (mi się zdarzyło wpaść na dwie takie pary w ciągu jednego spaceru; zdziwiona mina mojego psa była bezcenna )
noway napisał: | Moim zdaniem 7 sezon jest lepszy od 6. | te dwa sezony były tak odmienne, że nie chcę ich do siebie porównywać. W 6. medycze wątki były całkiem w tle, a w 7. scenarzyści się starają przywrócić je na ich miejsce (z różnym skutkiem); w 6. Hilson był dużo lepszy niż obecnie (ale i tak było mu daleeeko do Hilsona z pierwszych sezonów); Luddy było IMO sensowniej napisane niż obecne Huddy, a w obu tych sezonach było stanowczo za dużo życia prywatnego Kaczątek; i jeszcze House - w 6. sezonie jakoś bardziej pamiętano o jego nodze, bo teraz ten wątek został całkiem wywalony (odHouse'owali nam House'a, którego znakiem firmowym był Vicodin, utykanie i genialny umysł )
A fik o AU 7. sezonu czeka w kolejce... Może dobiorę się do niego w okolicach czerwca, czy jak tam mi się uda zmobilizować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|