|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:13, 15 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | [miałam się nie przyznawać, no ale dobra, widziałam 8x02. Więcej epów ogląać nie będę, bo jestem przez to kłębkiem nerwów (ale feel free i spoileruj w przyszłości ) W rzeczy samej, ten ep zdecydowanie nie był tragiczny. Był jak mutacja 4x16 (I have to do everything possible, so Wilson would forgive me!) z 5x04 (I wish I could stay away but who am I kidding? I cannot live without him!), do tego medycyna, biała tablica, animowane wnętrzności... jak za dawnych dobrych czasów. Trudno się oprzeć nadziei, że znów będzie dobrze, ale jak to mówią - jedna jaskółka wiosny nie czyni Btw, oglądalność wg wiki - 6,85 (po 9,78 dla 8x01... holy shit )
Hilson był cudowny jak na okoliczności. Miałam ochotę zabić Wilsona, kiedy wywalił lunch od House'a do śmieci i generalnie uważam za podłe ze strony TPTB, że House musiał się tak bardzo przed nim płaszczyć (np mówić Wilsonowi, że go lubi), ale z drugiej strony zachowanie House'a było przesłodkie i nie do reszty OOC (yes, yes, piosenka!) Dziwna była scena w pomieszczeniu MRI - podchodząc do drzwi Wilson się uśmiechał, a potem - jeb! - I don't like you. Czyżby miał na myśli: "I don't like you, I fuckin' love you, damn it!!!"? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
Ostatnia scena była urocza. Jak tylko Wilson wszedł, od razu wiedziałam, że przyszedł przywalić House'owi na zgodę Interesujące, że walnął go prawą ręką - czyżby: a) bał się, że uszkodzi sobie lewą dłoń i nie będzie mógł pracować? b) nie chciał bić za mocno, więc użył słabszej ręki? c) na serio chciał znokautować House'a, a prawy sierpowy lepiej mu wychodzi? Przydałby się tam jeszcze tekst: (H) "Nic sobie nie zrobiłeś, Wilson? Mogę cię potem nauczyć, jak się bić." albo (W) "Cholera, muszę sobie zaraz zrobić okład z lodu"
I na koniec - oferta wspólnej kolacji, ot tak, po prawie 3 latach [ich czasu] życia na dystans. Kompletnie bez sensu i całkowicie w ich stylu Można by pomyśleć, że będzie dobrze na dobre, ale znając zmienne relacje chłopaków niczego nie można być pewnym.
Foreman-thing też w sumie przewidziałam. Mam zadatki na wróżkę
Że zeszłoroczny klaun ma ukryty podtekst było wiadomo od razu Z sukienką jest gorzej, bo pośród innych rzeczy może oznaczać powrót Huddy ]
Have fun oglądając Doctora | Aaaaa, ile rzeczy napisałaś, muszę to ogarnąć i generalnie z każdą z nich się zgadzam, zwłaszcza z mutacją odcinków Ja się nigdy nie mogę oprzeć nadziei i tym razem też nie, chociaż jakoś bardzo mnie nie uszczęśliwia pojawienie się tej lekarki z więzienia... no, zobaczymy, nie chcę się znów negatywnie nastrajać. A może jeśli teraz pojawia się ta lekarka, to może w kolejnych odcinkach pojawi się więcej ludzi z więzienia? Może o tym będzie ten sezon, House będzie uciekał przed jakimiś mordercami? Czyżby ep więzienny był aż taki zniechęcający?
taaak...House tak się postarał, jak nigdy przyniósł mu kanapki, a ten je wywalił... smutne jak cholera, zła strona Wilsona się ujawniła. Za to mnie się podobało jak House tak po prostu mu powiedział, że go lubi. Totalnie bezpośrednio! Faktycznie, scena z rezonansem zapowiadała się całkiem inaczej, a tu Wilson powiedział co wiedział i wszystko zepsuł;/ Ale ważne, że na koniec się pogodzili, mam nadzieję, że na długo
Scena uderzenia była dziwna, nie wiem jak było w Twojej wersji, ale w tej co widziałam, to wyraźnie było widać, że dłoń RSLa się zatrzymuje i Hju po prostu upada... no ale załóżmy, że teraz jest już ważniejsze nie jak, ale że w ogóle I nawet się nie zorientowałam, że on jest leworęczny, a bije prawą xd Na pewno nie chciał bić za mocno, może zakładał, że jako przyjacielowi to nie wypada, bo może już mu w więzieniu dołożyli?
Foreman najgorszy, nie podoba mi się to nic a nic ...
Ooo, dzięki, Doctor bywa zabawny
Richie117 napisał: | heh, niech by przynajmniej nie było tak okropnie jak ostatnimi czasy I może moja pierwsza myśl była słuszna - że RSL został wyłącznie dlatego, bo Hilson ma być na poziomie | ooo, to by był bardzo dobry powód... jeśli ten sezon faktycznie będzie ostatnim, to będzie znaczyło, że Hilson jako jedyny ship dotrwał do końca, nawet pomimo wzlotów i upadków
Richie117 napisał: | uwierzysz, że kompletnie nie zwróciłam uwagi na jej głos? Chyba za bardzo się skupiłam na tym, żeby pomimo jej akcentu zrozumieć, co gada
Anyway, [w pierwszej scenie z nią zrobiło mi się koszmarnie żal House'a, że znów został sam z jakąś durną studentką. Ale potem, jak pokazała swój temperamencik... Przekonałam się do niej tak samo jak House] | dziwnie mówiła, ale ja chyba właśnie jakąś większą uwagę zwróciłam uwagę na jej głos xd
Mnie też, i jeszcze do tego to paskudne biuro, bez żadnych jego osobistych rzeczy... Biuro nowego DoM było wcale nie lepsze, już ekspozycje w Ikei ładniej sie prezentuja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:51, 16 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Cytat: | W serialu zdecydowanie zbyt mało uwagi zostało poświęcone urodzinom House'a. Tym lepiej, że Autorka fika postanowiła wykorzystać ten wątek do przedstawienia chyba fundamentalnego problemu, z jakim muszą się zmierzyć chłopaki na swojej wspólnej romantycznej drodze. A przy okazji powraca frapująca kwestia prezentów, jakimi chłopaki mogliby obdarowywać się nawzajem
Enjoy! |
Rozdział sponsorowany przez słówko "upset", które ma tysiąc znaczeń i przez to znalezienie dla niego idealnego odpowiednika po polsku graniczy z cudem
(Do poprzedniego rozdziału - KLIK)
7x07 "Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin"
House siedział za biurkiem, bawiąc się swoją wielką czerwoną piłką i wysyłając do Wilsona sms-y o niestosownej treści.
Wyczuł poruszenie w gabinecie i podniósłszy wzrok, zobaczył stojącą tam Trzynastkę. Trzymała ręce w kieszeniach kitla, co było dobrym sygnałem, ponieważ oznaczało to, że nie ma dla niego karty pacjenta. House zaplanował, że gdy skończy molestować Wilsona, przez godzinę pogra na PSP, by potem przystąpić do kolejnej rundy molestowania onkologa. Konieczność poprowadzenia diagnozy różnicowej zniweczyłaby jego rozkład zajęć na całe popołudnie.
Przyjrzał się jej bez słowa. Nie mieli pacjenta, a zatem musiało chodzić o jakąś prywatną sprawę. Trzynastka uśmiechała się, co znaczyło, że nie przyszła do niego, by złożyć wymówienie albo narzekać na Chase'a. Jej uśmiech był z lekka łobuzerski, a więc wiedziała o czymś, o czym on nie wiedział lub też wiedziała o czymś, czego ona jego zdaniem wiedzieć nie mogła. To oznaczało, że Trzynastka rozmawiała z Wilsonem. Sprawa, z jaką przyszła, miała dotyczyć Wilsona.
- Czego? - uznał, że to najszybsza i najprostsza droga, by dowiedzieć się, co ona wie.
- W czwartek są twoje urodziny - oznajmiła, spoglądając na niego z wyższością.
Świetnie. Trzynastka pracowała dla niego przez dwa lata i dotychczas nie poznała daty jego urodzin, zatem teraz dowiedziała się o niej wyłącznie dlatego, bo Wilson jej powiedział, a jedynym powodem tego musiało być...
- Wilson kazał ci się dowiedzieć, co chcę dostać.
Przez mniej więcej sekundę Trzynastka wyglądała na zaskoczoną i zdumioną jego zdolnościami dedukcyjnymi, ale szybko się z tego otrząsnęła.
- Zgadza się - przyznała. - Więc czego chcesz?
- Porannego seksu i naleśników z orzeszkami macadamia – odpowiedział bez chwili wahania House. - I żeby Wilson nie wspominał o tym, że to moje urodziny.
Trzynastka przewróciła oczami i usiadła na krześle przed jego biurkiem. - Daj spokój, musisz czegoś chcieć.
- Taaa – odparł House, patrząc na nią. - Seksu i naleśników.
- Wilson wie, że zwykle wolisz, by wszyscy zignorowali twoje urodziny, ale nie chce postępować tak teraz, kiedy jesteście... razem - wyjaśniła. - I nie chce po prostu sam cię zapytać, bo przez to poczułby się głupio, jednak chce dać ci coś, z czego naprawdę się ucieszysz i co docenisz, a musisz przyznać, House, że nie jesteś osobą, której łatwo kupić prezent.
- Nikt nie musi niczego kupować - odrzekł z uporem House, wstając i biorąc do ręki laskę, by pokazać Trzynastce, że znudziła go ta rozmowa. - Skoro Wilson jest moim bel ami*, seks mamy za darmo, a poza tym wiem z całą pewnością, że w domu są wszystkie składniki, potrzebne do zrobienia naleśników. A teraz idź sobie. Odpracuj za mnie dyżur w klinice albo zajmij się czymś innym.
Trzynastka przewróciła oczami i opuściła jego gabinet.
[]
Wilson podszedł do Trzynastki, kiedy tylko zobaczył ją na korytarzu.
- Co ci powiedział? - zapytał z mieszaniną niecierpliwości i niepokoju.
Trzynastka westchnęła. - Że chce porannego seksu, naleśników z orzeszkami macadamia i żebyś zachowywał się tak, jakby to nie były jego urodziny. Starałam się, Wilson, ale to wszystko, co od niego usłyszałam.
Wilson również westchnął.
- Rusz głową, znasz go dłużej niż ktokolwiek inny - powiedziała zachęcająco Trzynastka. - Na pewno wiesz, co on lubi.
Wilson zachichotał. - House lubi seks i naleśniki. I nienawidzi swoich urodzin.
- No to nie kupuj mu niczego specjalnego - zasugerowała. - Po prostu... daj mu to, czego chce.
- Nie mogę tego zrobić! - zaprzeczył Wilson z oburzeniem. - House by mnie znienawidził. To jego urodziny, nie mogę ich tak po prostu zignorować. Jasne, być może będzie się zachowywał, jakby go to w rzeczywistości nie obchodziło, ale w głębi serca poczuje się dotknięty i zawiedziony, jeżeli nie zrobię czegoś wyjątkowego, by uczcić ten dzień.
- Jesteś tego pewien? - spytała Trzynastka, krzyżując ramiona na piersi i przyglądając mu się badawczo.
- Cóż... - Wilson wzruszył ramionami. - Ostrożności nigdy za wiele.
Trzynastka uśmiechnęła się przebiegle. - Wiesz co? Chase umówił się na dziś wieczór ze swoimi znajomymi. Jeśli nie wzbudzi to w House'ie podejrzeń, że wychodzisz gdzieś po pracy na kilka godzin, pójdę z tobą do centrum handlowego i razem poszukamy czegoś dla niego.
- Nie powinienem był kupować tamtych organów bez żadnego powodu - mruknął do siebie Wilson. - Wiedziałem, że będzie nimi zachwycony. Czułem się taki dumny z siebie, że o nich pomyślałem. Powinienem był je zostawić na jakąś wyjątkową okazję.
- Nie, nie powinieneś - zaprzeczyła Trzynastka. - Gdybyś to zrobił, nie miałyby one dla niego tak wielkiego znaczenia. Kupiłeś je wtedy, ponieważ tego chciałeś, ponieważ go kochasz. Nie potrzebowałeś wymówki w postaci jego urodzin.
Wilson przesunął dłonią po swoim karku. - Naprawdę uważasz, że nie powinienem mu niczego kupować?
- To zależy od ciebie, Wilson - westchnęła.
- Chodzi mi o to, że to będą jego pierwsze urodziny, odkąd jesteśmy ze sobą, i chcę mu pokazać, że to ma dla mnie znaczenie.
- Więc wybierzemy mu coś ładnego - odrzekła Trzynastka, uśmiechając się zachęcająco. - Jestem przekonana, że obojętnie co kupisz, House będzie tym zachwycony po prostu dlatego, że dostanie to właśnie od ciebie.
Wilson jęknął, ukrywając twarz w dłoniach. - No, to już po mnie.
[]
House'a obudził szum suszarki do włosów, dochodzący z sąsiedniego pomieszczenia. Zatem - o ile nie był to z jego strony podstęp, by nabrać House'a - Wilson zdążył się już wykąpać i przygotowywał się do wyjścia z domu. Zero szans na wciągnięcie go pod prysznic z zaskoczenia.
Odgłos suszarki umilkł, kiedy House wygrzebał się z łóżka i sięgnął po laskę. Wilson przywitał go krótkim "Cześć", gdy mijali się w drzwiach - onkolog wychodził z łazienki, a House wchodził do środka.
Zdecydowanie żadnych szans na poranny seks. Wilson był już czysty, pachnący i gotowy stawić czoła nowemu dniu. Jego włosy były ułożone do perfekcji, koszula wyprasowana i brakowało mu jedynie krawata, po który właśnie w tym momencie zmierzał do szafy.
Ogarnięty ponurym nastrojem House uporał się ze swoją poranną toaletą - ochlapał wodą twarz, połknął lekarstwa i przesunął wilgotną dłonią po włosach, by doprowadzić je do stanu stanowiącego całkowite przeciwieństwo fryzury Wilsona.
Skończywszy się ubierać, pokuśtykał markotnie do kuchni. Wiedział już, że jego drugie urodzinowe życzenie również nie zostanie spełnione. Zapach naleśników Wilsona potrafił wyczuć z kilometra. Nie mając ochoty na jajka, House zabrał stojące na lodówce pudełko płatków w lukrowej polewie i zastanawiał się przez chwilę, czy przez przypadek nie pomyliły mu się daty. Ale nie, oczywiście, że mu się nie pomyliło. Był jedenasty czerwca - z całą pewnością miał tego dnia urodziny. Każdego roku pragnął, aby ten dzień przeminął niezauważony. Marzył o tym, by mógł udawać, że był to kolejny, zwyczajny dzień. Jednak zawsze około dziewiątego czy dziesiątego czerwca przypominał sobie o swoich urodzinach i gdy nadchodził ten dzień, nie potrafił spojrzeć na tę datę zapisaną na papierze, nie myśląc przy tym: Dziś są moje urodziny.
Cóż, przynajmniej jedno działo się zgodnie z jego życzeniem. Wilson nie wspomniał mu o tym ani słowem. Gratulacje, Greg, pomyślał w duchu House. Zupełnie tak, jak w każdy zwyczajny dzień. Zupełnie tak, jak zawsze tego chcesz.
Wilsonowi zdarzało się już wcześniej ignorować urodziny House'a, a jego nigdy to nie obchodziło. Autentycznie miał to gdzieś. Bądź co bądź sam też nie robił nic dla uczczenia urodzin Wilsona. Diagnosta zmarszczył brwi w zamyśleniu. Czy on w ogóle wiedział, kiedy Wilson ma urodziny? Coś mu mówiło, że chodzi o listopad. Prawdopodobnie powinien o to kiedyś zapytać. No cóż, nie zapytać - wyszperać w rzeczach Wilsona jego akt urodzenia. Znał grupę krwi tego faceta, na miłość boską. Obaj znali się od dwudziestu lat, od dwóch miesięcy byli razem. Jak to możliwe, że nie znał daty urodzin Wilsona?
- Jedziesz ze mną do pracy? - zapytał Wilson, biorąc swoją marynarkę i aktówkę.
House pokręcił głową. - Pojadę motorem. Zobaczymy się na miejscu.
Wilson wzruszył ramionami. - Rób, jak uważasz. - Przystanął na moment, pochylając się do przodu, jak gdyby zastanawiał się, czy ma wrócić się spod drzwi i podejść do House'a, czy po prostu odwrócić się i wyjść. Jednak odpowiednia chwila minęła, więc tylko posłał House'owi szybki uśmiech, po czym wyszedł.
Czasami jeździli do szpitala razem, ale nie zawsze. Nie było to dogodne rozwiązanie, jeśli kończyli pracę o różnych porach. House wiedział, że tuż przed wyjściem Wilson rozważał, czy ma go pocałować na do widzenia. House nigdy nie miał nic przeciwko temu, o ile udawało mu się wciągnąć Wilsona w pocałunek z języczkiem, lecz nie powstrzymywało go to strojenia sobie później żartów z małżeńskich nawyków onkologa. Ostatecznie Wilson nauczył się wystrzegać podobnych gestów, kiedy nie były one niczym więcej jak właśnie tym - pustymi gestami. Poza tym, całowali się przez cały czas. To była taka ich nowa gra w piłkarzyki. Jednak nie całowali się po to, by się przywitać czy pożegnać. Całowali się dla samego całowania.
[]
Później tego samego dnia miał miejsce wyjątek od tej reguły. House postanowił darować przyjacielowi to naruszenie zasad, ponieważ od jakiegoś czasu Wilson przeważnie zachowywał się bez zarzutu, lecz kilka minut później zasady zostały naruszone w znacznie poważniejszym stopniu, co zupełnie przepędziło z umysłu House'a wszelkie myśli o całowaniu.
Był późny ranek. House właśnie odprawił swój zespół po diagnostycznej burzy mózgów i szedł z pokoju konferencyjnego do własnego gabinetu, gdy Wilson ukradkiem wsunął się do środka.
Zanim House zdołał cokolwiek powiedzieć, Wilson cmoknął go pospiesznie w policzek i szepnął: "Wszystkiego najlepszego, House", a potem wsunął mu do ręki niewielką paczuszkę i wyszedł z jego biura. House patrzył, jak onkolog w szybkim tempie oddala się korytarzem ze swoim cieniem, Moniką, depczącą mu po piętach, po czym pokuśtykał na fotel. Tak więc Wilson nie zdobył żadnego z trzech możliwych punktów w kategorii prezentów-o-które-prosił-House, ale jednak coś dla niego kupił. I z jakiegoś powodu nie chciał być obecny przy rozpakowywaniu tego czegoś. Nie było mowy, by chodziło tylko o to, że Wilson był zbyt zapracowany, bo wówczas dałby mu to w domu. To oznaczało, że Wilson wstydził się swojego prezentu. A to oznaczało, że albo nie sądził, iż House'owi spodoba się prezent, albo było to coś całkowicie nieprzyzwoitego. House pragnął wierzyć w drugą możliwość, lecz pierwsza była bardziej prawdopodobna. Nie to, żeby Wilson był niezdolny do nieprzyzwoitych rzeczy - po prostu zapewne nie chciałby, żeby prezent z okazji pierwszych-urodzin-odkąd-są-parą był nieprzyzwoity, a nawet gdyby tego chciał, to prawdopodobnie byłby wystarczająco zaciekawiony, by zobaczyć reakcję House'a.
No cóż, skoro jego zespół przebywał gdzieś indziej zajęty badaniami, jeśli House chciał, by nie przeszkadzano mu, gdy będzie otwierał swój prezent, miał na to szansę teraz albo nigdy. Usiadł w fotelu i z uwagą przyjrzał się pudełku. Miało ono około piętnaście na siedem centymetrów, było zgrabnie owinięte w biało-złoty papier i przewiązane przezroczystą złotą wstążką. Być może ozdobne opakowanie zostało wykonane w sklepie, ale House wiedział, że po Wilsonie można spodziewać się wszystkiego - również tego, że sam posiada umiejętność doskonałego pakowania prezentów. Rozwiązał wstążkę i delikatnie odłożył ją na biurko. Pokrywka i pudełko były zapakowane oddzielnie, pozwalając House'owi na otwarcie paczuszki bez rozdzierania ozdobnego papieru. Na moment przyszło mu do głowy, że Wilson pozbawił go najprzyjemniejszej części rozpakowywania prezentów.
W pudełku, na jedwabnej poduszeczce, leżał zegarek. House gwałtownie zaczerpnął powietrza na jego widok. Ostrożnie, z czułością wydobył go z pudełka, przyglądając mu się uważnie. Zegarek wykonany był ze stali i białego złota, co nadawało mu kolor różnych odcieni srebra. Jedyny wyjątek stanowiły cyfry na cyferblacie, których błękitna barwa współgrała z całością. House natychmiast pomyślał o swoich oczach. Sekundnik z wdziękiem przebył całą drogę wokół tarczy zegarka, podczas gdy House nie odrywał od niej wzroku. W miejscu, gdzie powinna znajdować się liczba dwanaście, widniała maleńka korona. Rolex. Wilson kupił mu Rolexa.
Niespodziewany skurcz w nodze sprawił, że House sapnął z zaskoczenia i bólu, i chwycił się za udo. Drżącą ręką szybko wrzucił zegarek do szuflady, po czym krzywiąc się, zaczął obiema dłońmi rozmasowywać mięśnie oraz miejsca, w których brakowało tkanki mięśniowej w jego nodze.
Usłyszawszy odgłos otwieranych drzwi, podniósł wzrok i zobaczył Trzynastkę.
- Czego? - warknął, uciskając swoje udo.
Oczy Trzynastki rozszerzyły się. - Chciałam ci tylko powiedzieć, że nasza pacjentka ma gorączkę. To nie choroba autoimmunologiczna - oznajmiła i ostrożnie ruszyła naprzód, w głąb gabinetu. - Czy ty... Czy ty dobrze się czujesz?
- A czy wyglądam, jakbym dobrze się czuł? - stęknął, patrząc na nią ze złością.
- Chcesz, żebym po kogoś poszła? Chcesz, żebym przyprowadziła Wilsona?
- Nie. - Jego spojrzenie było tak surowe, że Trzynastka postanowiła zostawić go w spokoju. Odwróciła się i wyszła tą samą drogą, którą weszła.
House wstał i trzymając się za udo, zaczął chodzić w kółko po swoim gabinecie. Popatrzył na swoje biurko, zobaczył dwie części pudełka i popchnął je po blacie, aż spadły z biurka do kosza na śmieci. Upadkowi pokrywki towarzyszyło trzepotanie kawałka papieru, które przykuło uwagę House'a, więc wyciągnął ją z kosza.
Przy niej, przymocowany do ozdobnego papieru za pomocą kawałka taśmy klejącej, znajdował się pięciocentymetrowy kwadratowy "bilecik" w złote ornamenty. Pasował on tak doskonale do opakowania, że House nie zauważył go wcześniej. Rozdzierając papier, diagnosta oderwał bilecik od pudełka i otworzył go. Na jego lewym skrzydełku widniały nadrukowane słowa "Dla" i "Od", do których Wilson niczego nie dopisał. Prawe skrzydełko bileciku zajmowało skromne: "Kocham Cię - J. W."
House poczuł ciepło, rozchodzące się po jego brzuchu. Zmiął bilecik w dłoni, po czym wepchnął go do kieszeni jeansów.
[]
Wilson pchnął drzwi prowadzące do gabinetu i wszedł do środka, lecz jego właściciel nie odwrócił się od swojego komputera. House miał na nosie okulary do czytania - Wilsonowi przemknęło przez myśl, że House zawsze wygląda uroczo w swoich okularach; być może właśnie dlatego zakładał je wyłącznie wtedy, gdy było to absolutnie konieczne.
- Hej - dał mu znać o swojej obecności, nie zawracając sobie głowy siadaniem przed biurkiem, bo i tak musiałby za chwilę znowu wstać. - Jesteś gotowy wyjść na lunch?
House wzruszył ramionami, nie patrząc na niego.
W jednej chwili Wilson zrobił się czujny. Coś było nie tak. Żadnych przemądrzałych komentarzy, żadnego sarkazmu, żadnych sprośnych tekstów - to znaczyło, że coś tutaj nie grało.
Niekoniecznie, uspokoił się w duchu Wilson. Może jest po prostu zajęty. Ma pacjenta, którego przypadku jeszcze nie rozwiązał.
- Nad czym pracujesz? - zapytał, mając nadzieję, że zorientuje się, co sprawiło, że House nagle zrobił się taki obojętny wobec niego.
House zatrzasnął laptopa i zdjął okulary. - Nad niczym. W porządku, możemy iść.
Zgadza się. Coś było nie tak. House mógłby odpowiedzieć na tamto pytanie na milion różnych sposobów. Większość z nich wywołałaby uśmiech na ustach Wilsona, niektóre mogłyby wręcz sprowokować go do chichotu. House nawet nie zadał sobie trudu, by zmienić temat. Wyraźnie coś go gryzło. Wilson rzucił ukradkowe spojrzenie na jego nadgarstek. Ani śladu zegarka. Och. Czyżby o to chodziło?
Wilson popatrzył na House'a.
- Nie spodobał ci się - oznajmił mu swój wniosek.
House odchylił głowę i westchnął. - To nie przez ten przeklęty zegarek, Wilson.
- Więc dlaczego go nie założyłeś? - spytał Wilson, nie z pretensją, tylko z ciekawością. - Powiedz mi, o co chodzi.
- O nic. To tylko moja noga. Nieważne. W końcu samo przejdzie.
Wilson pokręcił głową. - Nie, coś innego nie daje ci spokoju. Widzę, że coś innego nie daje ci spokoju. Zrobiłem coś nie tak? Powiedz mi, House, bo tylko w ten sposób będę mógł to naprawić.
- Nie zrobiłeś niczego nie tak - zaprzeczył z uporem House, pocierając udo i nie patrząc na Wilsona. - Nic mi nie jest. Masz zamiar postawić mi lunch, czy nie? To przecież mo... - Diagnosta ugryzł się w język i zamilkł.
Wilson zmierzył go spojrzeniem spod zmarszczonych brwi. - Nie.
House podniósł wzrok na Wilsona. - Zawsze kupujesz dla mnie lunch.
- Niczego ci nie kupię, dopóki mi nie powiesz, skąd to twoje rozdrażnienie.
- Jestem rozdrażniony, bo mój rzekomy chłopak nie kupi mi nawet lunchu w moje urodziny.
- Wkręcanie się od odpowiedzi. Cóż za niespodzianka - odparł sarkastycznie Wilson. - Jak chcesz. Będę w swoim gabinecie, gdybyś zmienił zdanie. - Odwrócił się i wyszedł.
House patrzył, jak Wilson wychodzi z jego biura. Przez chwilę masował jedną ręką swoje udo, a następnie drugą ręką z powrotem otworzył laptopa i ponownie założył okulary.
[]
Zespół opuścił pokój konferencyjny, rozchodząc się w różne strony. Taub i Foreman pojechali sprawdzić dom pacjentki, a Trzynastka z Chase'em mieli zrobić jej biopsję płuca. Trzynastka odciągnęła Chase'a w głąb korytarza i powiedziała mu coś szeptem do ucha.
Chase gapił się na nią przez moment. - Muszę?
- Proszę? - poprosiła, podnosząc na niego wzrok.
Chase skinął głową, a ona się uśmiechnęła. Pochylił się, by cmoknąć ją w usta, po czym ruszył z powrotem do pokoju konferencyjnego.
House siedział tam nadal, wpatrując się w zagmatwaną listę objawów zapisaną na białej tablicy. Oderwał się od niej, gdy wszedł Chase.
- Myślałem, że posłałem cię, żebyś usunął kawałek płuca z ciała umierającej kobiety.
- Remy powiedziała, że sama sobie poradzi.
House stęknął przeciągle. - Teraz nazywasz ją po imieniu? Żałosne. Budzisz we mnie obrzydzenie.
Puszczając tę uwagę mimo uszu, Chase usiadł na krześle obok House'a. - Mówiła mi, że z twoją nogą jest gorzej. Martwimy się.
- To nic takiego - odparł House, wracając spojrzeniem na białą tablicę.
- Albo to jednak coś - sprzeciwił się Chase. - Powinniśmy zrobić badania. Mógłbym je przeprowadzić pod fałszywym nazwiskiem, jeśli nie chcesz, żeby Wilson albo Cuddy się dowiedzieli. Miałeś już wcześniej problemy, chyba nie chcesz ryzykować, że to coś poważnego, a my tego nie wykryjemy. Może to nawet coś, co można wyleczyć. Nie dowiemy się tego bez przeprowadzenia badań. Przecież ty sam zawsze powtarzasz, że lepiej jest wiedzieć niż nie wiedzieć.
- Ja już wiem - stwierdził z naciskiem House, nieprzerwanie pocierając udo, najwyraźniej bezwiednie. - To nic takiego. Idź... dopilnować, żeby Trzynastka nie zabiła naszej pacjentki.
Chase zmarszczył brwi. - Przebadałeś się już? Kiedy?
- Nie potrzebuję badania - upierał się House. - To tylko cholerne... [link widoczny dla zalogowanych]. Wszystko było w porządku... od wielu tygodni.
- To nie do końca prawda - odrzekł Chase. - Parę tygodni temu znowu ci się pogorszyło...
- ...Taaa, pogorszyło mi się, kiedy posprzeczałem się z Wilsonem. Myślisz, że Wilson jest potajemnie uzależniony od [link widoczny dla zalogowanych] i narkotyki dostają się do mojego organizmu dzięki wymianie płynów ustrojowych, przez co doświadczam gorszego bólu i objawów [link widoczny dla zalogowanych], ilekroć przestajemy to robić?
Chase skrzywił się, gdy przed oczami stanął mu obraz House'a i Wilsona wymieniających się płynami ustrojowymi.
House wreszcie spojrzał na niego, kiedy wypowiadał ostatnie słowa, lecz teraz znowu odwrócił wzrok.
- Idź już. Wybaczę mu, a moja noga sama się wyleczy - pstryknął palcami - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Chase mu się przyglądał. - Wiesz o tym, że to tak naprawdę nie działa w ten sposób.
- Prawie bez różnicy.
- House, "prawie bez różnicy" nie jest w twoim stylu.
- Jesteś świadom, że już raz cię wylałem i nie boję się zrobić tego ponownie. Wyjdź. To nie jest prośba.
Chase westchnął ciężko, ale się podporządkował. House wrócił do wpatrywania się w białą tablicę. Wsunął lewą rękę - tę, którą nie pocierał swojego uda - do kieszeni jeansów.
[]
House wszedł do mieszkania, pozwalając, by drzwi zatrzasnęły się za nim.
- Dobrze, że już jesteś - powiedział z uśmiechem Wilson. - Zarezerwowałem dla nas stolik w [link widoczny dla zalogowanych].
- Świetnie - odparł z sarkazmem House. Pozwolił, by jego plecak spadł na podłogę, a sam usiadł ostrożnie na kanapie, by nie nadwyrężyć swojej nogi. Ucisnął nasadą dłoni swoje udo i zaczął je nią pocierać.
Wilson zmarszczył brwi. - Jest bardzo kiepsko?
- Sam nie wiem. Może siódemka na skali?
- Chcesz, żebym odwołał rezerwację.
- Mam to gdzieś, Wilson. Zrób, jak uważasz.
Zatroskana mina Wilsona sprawiała mu dodatkowy ból. House odwrócił wzrok. Wilson poszedł do kuchni i odszukał telefon. House masował swoją nogę, słuchając, jak Wilson wybiera numer.
- Tak, chciałbym zamówić pizzę. Dużą, z pieczarkami, wołowiną i bekonem. Proszę o dostawę do domu.
House faktycznie się uśmiechnął, kiedy Wilson dyktował ich adres. Potem onkolog dołączył do House'a na kanapie.
- Dzięki - mruknął House, a Wilson poznał po jego głosie, że mówił to szczerze.
- Posłuchaj - zaczął Wilson, przysuwając się bliżej do niego. - Przepraszam, że nie wiedziałem, co ci kupić na urodziny. Możemy odnieść ten zegarek do sklepu, jeśli chcesz.
- Nie chodzi o zegarek, Wilson - odrzekł House, wzdychając.
- W takim razie, o co? - naciskał Wilson.
- O nic - odpowiedział House, patrząc na podłogę. - Ty nic nie zrobiłeś. To tylko ja zachowuję się żałośnie i głupio.
- House...
- ...Przestań.
Wilson westchnął, sfrustrowany. - House, musisz mnie wysłuchać. To... ty, ja. To się nam nie uda, jeżeli nie będziemy ze sobą rozmawiać. Rozumiem, że są pewne sprawy, które chcesz zachować dla siebie, ale kiedy coś naprawdę wyprowadza cię z równowagi, musisz mi o tym powiedzieć. To nie może się udać, jeśli nie będziesz mi o niczym mówił.
- Och, więc albo ci powiem, albo mnie rzucisz?
- Nie! - zaprzeczył Wilson, masując swoją skroń. - Nie, albo mi powiesz i razem rozwiążemy ten problem, albo będziesz się na mnie boczył, aż problemy się skumulują i wybuchną, i obaj będziemy nieszczęśliwi. Być może ciężko ci w to uwierzyć, ale ja naprawdę chcę, żeby nam się ułożyło, House. Zrobię, co w mojej mocy, żeby utrzymać nasz związek, ale musisz mi w tym pomóc. Proszę, House, po prostu mi powiedz.
House przyglądał mu się przez moment, po czym spuścił wzrok. - Nienawidzę tego zegarka - przyznał.
Ramiona Wilsona zgarbiły się, lecz on sam nic nie powiedział.
- To męska wersja czegoś, co mógłbyś podarować żonie. Kupowałeś wytworną biżuterię dla Bonnie i dla Julie, i to samo robiłbyś dla Sam, gdyby było cię na to stać, kiedy byliście małżeństwem. Z okazji każdych urodzin, każdej Gwiazdki - coś pięknego i błyszczącego. Coś, o czym mogły szczebiotać ze swoimi przyjaciółkami. "Och, on tak bardzo mnie kocha, zobacz, ile pieniędzy na mnie wydał." To model zachowania, Wilson. Coś, o czym myślałem, że próbujesz z tym skończyć.
Wilson potarł dłonią kark. - Ponieważ kupiłem ci ładny zegarek, uznałeś, że należysz do tej samej kategorii, co moje byłe żony. Do kategorii, która obejmuje również zdrady i opłakany koniec.
- To paranoja, wiem o tym. To... niedorzeczne.
- To nie jest niedorzeczne - sprzeciwił się Wilson. - Z całą pewnością nie takie miałem intencje, House, ale już rozumiem, skąd ci to przyszło do głowy. Przepraszam, że cię zraniłem, House. Nie pomyślałem o tym w ten sposób.
- Wiem - przyznał House, nie odrywając oczu od podłogi. Przez pewien czas siedzieli w milczeniu, po czym House znowu się odezwał: - Nie okłamywałem Trzynastki. Nie uciekałem od jej pytania. Poważnie, Wilson. Jedyne, czego rzeczywiście chciałem, to naleśniki z orzeszkami macadamia i poranny seks.
Wilson uśmiechnął się do House'a, który z pewną nieśmiałością podniósł ku niemu wzrok.
- Mogę ci to wynagrodzić jutro rano - zaproponował Wilson.
House pochylił się w jego stronę, a Wilson pocałował go w usta.
- Wiesz - zaczął Wilson, odsuwając się - nigdy nie podarowałem żadnej z moich żon porannego seksu i naleśników z okazji ich urodzin. - Pozwolił House'owi pocałować się raz jeszcze. - Zatem mogę zwrócić ten zegarek, jeżeli naprawdę go nienawidzisz, ale skoro dostaniesz dodatkowe prezenty, to naprawdę znajdziesz się w swojej własnej kategorii...
Przez chwilę patrzyli na siebie nawzajem.
- To nie zegarek budził moją nienawiść - wyjaśnił House. - Zatrzymam go, Wilson.
Wilson się uśmiechnął.
- Dzięki niemu będę wyglądał seksownie - dodał House. - Te błękitne cyfry pasują do moich oczu.
# W tym miejscu Autorka proponuje wyobrazić sobie odjazd kamery, aż w kadrze pojawią się chłopaki na kanapie, potem dalej, aż będzie ich widać przez okno mieszkania, a potem kamera odjeżdża jeszcze dalej, aż chłopaków nie będzie widać w ogóle. A to wszystko przy jakimś spokojnym podkładzie muzycznym, np. "Glitter in the Air" od Pink #
Cytat: | * bel ami - według [link widoczny dla zalogowanych]: kochanek, ulubieniec kobiet; oryg. boy toy, co pośród wielu innych znaczeń w różnych źródłach, wg wikipedii oznacza 'mężczyznę znacznie młodszego od osoby, z którą łączy go związek erotyczny'. Anyway, IMO to określenie w ustach House'a brzmi słodko |
(Do następnego rozdziału - KLIK)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pią 9:23, 09 Sie 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:50, 16 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
oooooo, nowy rozdział tego cudownego fika!
Podoba mi się to, że House nie chce być jak żony Wilsona, jakby totalnie chciał się odciąć od przeszłości i zacząć od nowa w nowej formie przyjaźni: miłości
Cytat: | - Porannego seksu i naleśników z orzeszkami macadamia | to takie proste prezenty, ale jakie uszczęśliwiające! Tylko przykro, że w momentach, gdy House oczekiwał na swoje prezenty, to ich nie dostał.
Cytat: | Wilson przywitał go krótkim "Cześć", gdy mijali się w drzwiach - onkolog wychodził z łazienki, a House wchodził do środka. | zero dotykania? zero całowania na dzień dobry w taki szczególny dzień? Wilson musi być niezły, jeśli tak się powstrzymał
Cytat: | Zdecydowanie żadnych szans na poranny seks. | biedny House, a miał taką nadzieje
Cytat: | House uporał się ze swoją poranną toaletą - ochlapał wodą twarz, połknął lekarstwa i przesunął wilgotną dłonią po włosach | nie wiem czy można to nazwać toaletą, w porównaniu z tym co robi Wilson
Cytat: | Nie mając ochoty na jajka | nawet na jajka Wilsona?
Cytat: | Gratulacje, Greg, pomyślał w duchu House. Zupełnie tak, jak w każdy zwyczajny dzień. Zupełnie tak, jak zawsze tego chcesz. | nieee, ja czuję, że House jednak by się lepiej poczuł, gdyby Wilson jakoś mu pokazał, że wie co to za dzień xd
Cytat: | Wilson kupił mu Rolexa. | ma gest, nie ma co tylko ładnie się wykosztował, biorąc pod uwagę wymarzone prezenty House'a
Cytat: | - Chcesz, żebym po kogoś poszła? Chcesz, żebym przyprowadziła Wilsona? | taaaak, w późny ranek też można mieć poranny seks
Cytat: | House poczuł ciepło, rozchodzące się po jego brzuchu | jakie to wspaniale, że House czuje ciepło na widok kartki z 'kocham cię', a nie piekielnie drogiego zegarka
Cytat: | - Jestem rozdrażniony, bo mój rzekomy chłopak nie kupi mi nawet lunchu w moje urodziny. | kupił ci Rolexa, niewdzięczniku w ogóle co to za rzekomy chłopak?? Żadnych wątpliwości, House!
Cytat: | - Idź już. Wybaczę mu, a moja noga sama się wyleczy - pstryknął palcami - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. | a za dotknięciem 'różdżki' Wilsona?
House jednak nie jest takim super materialistą, bardzo dobrze Wilson powinien przestać tak myśleć, zwłaszcza, że prezenty dla House'a byłyby też miłe dla niego samego
Richie117 napisał: | Anyway, IMO to określenie w ustach House'a brzmi słodko | mnie się 'bel ami' kojarzy z Herculesem Poirot, niezbyt słodko
weny weny i czasu na dalsze części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:34, 17 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Oo, w końcu nowy rozdział! Stęskniłam się za tym fikiem
Uch, nie rozumiem tego powszechnego przekonania, że im droższy prezent, tym lepszy. Sama mogłabym mieć podobne życzenia co House, a z tego całego opakowania od zegarka najlepsiejsza była karteczka z napisem 'kocham cię' I Wilson znowu potraktował House'a jak dziecko, które nie wie, czego chce Ale najważniejsze to wyciągnąć odpowiednie wnioski na przyszłość
Cytat: | House siedział za biurkiem, bawiąc się swoją wielką czerwoną piłką i wysyłając do Wilsona sms-y o niestosownej treści. | piłka! nieprzyzowite sms-y! Me want
Cytat: |
House zaplanował, że gdy skończy molestować Wilsona, przez godzinę pogra na PSP, by potem przystąpić do kolejnej rundy molestowania onkologa. Konieczność poprowadzenia diagnozy różnicowej zniweczyłaby jego rozkład zajęć na całe popołudnie. | przynajmniej House nie chowa się przed Wilsonem w kostnicy, jak przed Cuddy
Cytat: |
- I nie chce po prostu sam cię zapytać, bo przez to poczułby się głupio, jednak chce dać ci coś, z czego naprawdę się ucieszysz i co docenisz, a musisz przyznać, House, że nie jesteś osobą, której łatwo kupić prezent. | Trzynastka histeryzuje. Wilson mógłby się wysilić na odrobinę oryginalności i zamiast banalnego rolexa kupić House'owi np sztangę dla wacusia. Można? Można
Cytat: |
Ogarnięty ponurym nastrojem House uporał się ze swoją poranną toaletą - ochlapał wodą twarz, połknął lekarstwa i przesunął wilgotną dłonią po włosach, by doprowadzić je do stanu stanowiącego całkowite przeciwieństwo fryzury Wilsona. | może zaczęłabym się wysypiać, gdybym też tak robiła btw - [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat: |
Prawe skrzydełko bileciku zajmowało skromne: "Kocham Cię - J. W." | pieprzyć zegarek, czy to nie jest lepsze?
Cytat: |
- Wiesz - zaczął Wilson, odsuwając się - nigdy nie podarowałem żadnej z moich żon porannego seksu i naleśników z okazji ich urodzin. | bo wolał się wykosztować na błyskotki, niż uprawiać z nimi seks?
as always, wenywenyweny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:16, 18 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | to brzmi, jakbyś już miała okazję sprawdzić się w praktyce | nooo... nikogo ze schodów nie zepchnęłam, ale robiło się to i owo
Anai napisał: | Ty potrafisz wszystko tak ładnie wytłumaczyć Pewnie w tych 'dobrych' czasach House'a oglądali i ci, którzy widzieli to, co na wierzchu i ci, którzy szukali czegoś więcej. A jak się spaprało to większość grupy drugiej sobie odpuściła, przez co można by pomyśleć, że House'a od zawsze oglądało jedynie stado pokemonów | dzięki, co za szczęście, że moje rozmyślania czemuś służą Mhm, dokładnie tak samo myślę. I potwierdzają to amerykańskie wyniki oglądalności: im bardziej 'głupiał' serial, tym bardziej wzrastała liczba młodzieży, a malała liczba dorosłych widzów. Za to przy 8x01 ubyło znacznie młodzieży, co pewnie pokazuje, w której grupie wiekowej było najwięcej fanek LE
Anai napisał: | ale żyjesz? Żadnego szoku, uszkodzenia wzroku, nocnych koszmarów? | żyję Szok, uszkodzenie wzroku i koszmary mnie dopadły, ale raczej nie z powodu (Bardzo) Małego Czesia
Anai napisał: | nie, imię jest przecież ważne! Niewłaściwie dobrane może skrzywić osobowość A propos, ciekawam imion bliźniaczek | w takim razie NA PEWNO syn chłopaków nie dostanie na imię "Lisa" No, domyślam się... A ja jeszcze nie wiem, w którym rozdziale o tym będzie i nadal się waham, czy nie zmienić jednego z imion, które by się źle kojarzyło
Anai napisał: | weird, don't you think? Gdzie oni się podziewają? | porzucili medycynę i wstąpili do szkoły aktorkiej, a teraz grają w "Na dobre i na złe"
Anai napisał: | a czy ja powiedziałam, że oczekiwałabym od niego jakiegoś... leczenia? | No nie. Ale w takim razie po co trafiać na lekarza o wyglądzie Wilsona? Żeby sobie pstryknąć sweet focię?
Anai napisał: | khem... nie mam pojęcia, jakim cudem pamiętasz o tych wszystkich szczegółach (bo o oglądanie epów 7. sezonu więcej niż raz Cię nie podejrzewam ), ale jak zwykle masz rację. | nie mam pojęcia, kto i dlaczego mnie pokarał taką szczegółową pamięcią (i słusznie, że nie podejrzewasz... W końcu ostatnie epy widziałam wręcz mniej-niż-raz, a też je pamiętam )
Anai napisał: | No ok, czyli był lepszy pod względem na tyle ciekawego przypadku, żeby go zapamiętać | taaa... a na co w ogóle była chora ta pisarka?
Anai napisał: | dobrze, że szpital ma zabezpieczenia antypożarowe | Cuddy specjalnie załatwiła takie super-extra zabezpieczenia, żeby nie dało jej się spalić na stosie w głównym holu
Anai napisał: | jak już wykończą House'a to będą mogli zastąpić go Foremanem ;p | yup, nawet już skumplowali Foremana z Taubem, który swoim bogatym życiem erotycznym przypomina Wilsona
***
advantage napisał: | [i generalnie z każdą z nich się zgadzam, zwłaszcza z mutacją odcinków Ja się nigdy nie mogę oprzeć nadziei i tym razem też nie, chociaż jakoś bardzo mnie nie uszczęśliwia pojawienie się tej lekarki z więzienia... no, zobaczymy, nie chcę się znów negatywnie nastrajać. A może jeśli teraz pojawia się ta lekarka, to może w kolejnych odcinkach pojawi się więcej ludzi z więzienia? Może o tym będzie ten sezon, House będzie uciekał przed jakimiś mordercami? Czyżby ep więzienny był aż taki zniechęcający?
taaak...House tak się postarał, jak nigdy przyniósł mu kanapki, a ten je wywalił... smutne jak cholera, zła strona Wilsona się ujawniła. Za to mnie się podobało jak House tak po prostu mu powiedział, że go lubi. Totalnie bezpośrednio! Faktycznie, scena z rezonansem zapowiadała się całkiem inaczej, a tu Wilson powiedział co wiedział i wszystko zepsuł;/ Ale ważne, że na koniec się pogodzili, mam nadzieję, że na długo
Scena uderzenia była dziwna, nie wiem jak było w Twojej wersji, ale w tej co widziałam, to wyraźnie było widać, że dłoń RSLa się zatrzymuje i Hju po prostu upada... no ale załóżmy, że teraz jest już ważniejsze nie jak, ale że w ogóle I nawet się nie zorientowałam, że on jest leworęczny, a bije prawą xd Na pewno nie chciał bić za mocno, może zakładał, że jako przyjacielowi to nie wypada, bo może już mu w więzieniu dołożyli?
Foreman najgorszy, nie podoba mi się to nic a nic ...] | [Hmm, a wiesz, to ciekawe - Foreman powiedział ostatnio, że szpitala nie stać na zatrudnianie 13, Tauba i Cześka, a wyjdzie na to, że pojawi się nowa lekarka (ta z więzienia) i prawdopodobnie nowy dziekan... WTF, wygrają w totka, czy co? Taaa, pojawi się więcej ludzi z więzienia - np ten gościu z Prison Break A Cuddy wynajmie płatnego mordercę, który będzie ścigał House'a...
No, okazało się, że to nie tyle więzienny ep, co mecz i zmiany w programie tv wpłynęły na tak wielki spadek oglądalności. Nie wiem, czy się z tego cieszyć, czy żałować
Mi też się podobało to wyznanie House'a, ale równocześnie to było takie... uh. Zrozpaczony-House-łapie-się-ostatniej-deski-ratunku. Jak dla mnie to był chyba trzeci najbardziej przykry Hilsonowy moment, zaraz po "You want me to risk my life to save Amber's?" i "I have the right to walk away from you, House" Wiem, dziwna jestem
Yup, też tak to widziałam. Hju nawet skóra na twarzy nie drgnęła przy tym ciosie - zupełnie inaczej, niż kiedy Czesio mu przygrzmocił Teraz sobie myślę, że ten cios z prawej to była wyłącznie techniczna kwestia kompozycji sceny, bo tak jak stała kamera, to cios z lewej wszystko by zasłonił. I może dlatego tak kiepsko to wyszło, bo RSL wolał wyhamować rękę (nad którą pewnie ma mniejszą kontrolę z racji swojej leworęczności) wcześniej niż uszkodzić Hju A swoją drogą, czy jeszcze w jakimś nie-sensacyjnym serialu oprócz "House'a" bohaterowie tak często tłuką się po mordach? No serio, dorośli ludzie, lekarze, a połowę problemów rozwiązują za pomocą pięści
Bwahahaha, przyjacielowi nie wypada bić za mocno, pewnie masz rację I jeszcze nie wypada przyjacielowi odmawiać, skoro sam się dopomina o karę cielesną
Foreman mnie wkurzał przez cały ep, ale pod koniec, jak trochę spuścił z tonu, to wydawał mi się nawet do zniesienia ]
advantage napisał: | ooo, to by był bardzo dobry powód... jeśli ten sezon faktycznie będzie ostatnim, to będzie znaczyło, że Hilson jako jedyny ship dotrwał do końca, nawet pomimo wzlotów i upadków | to byśmy były - jako Hilsonki - największymi wygranymi i przegranymi... Wygranymi, bo tylko Hilson (i Chouse, i Horeman ) się ostał na placu shipowego boju, a przegranymi, bo nawet kissa nam nie dano zobaczyć *mega-foch*
advantage napisał: | Mnie też, i jeszcze do tego to paskudne biuro, bez żadnych jego osobistych rzeczy... Biuro nowego DoM było wcale nie lepsze, już ekspozycje w Ikei ładniej sie prezentuja | boshe, to "biuro" House'a było gorsze niż jego cela - ciasne, niewygodne i bez okna Rozumiem, że House wolał już w kiblu siedzieć niż tam Za to nowy wystrój biura DoM podoba mi się bardziej niż za czasów Cuddy - taki jakiś bardziej oficjalny, przestronny, jasny... może nie tak 'przytulny' jak biuro Cuddy, ale to w końcu miejsce pracy, a nie salon w mieszkaniu
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
No i z odpisywaniem na komenty 'na jutro' zrobiło się 'na pojutrze'. Soooorki!
advantage napisał: | Podoba mi się to, że House nie chce być jak żony Wilsona, jakby totalnie chciał się odciąć od przeszłości i zacząć od nowa w nowej formie przyjaźni: miłości | indeed Zresztą, kto by chciał być jak żony Wilsona? A tym bardziej House - jeszcze by Wilson kazał mu się golić, malować i zrobić sztuczne piersi
advantage napisał: | Tylko przykro, że w momentach, gdy House oczekiwał na swoje prezenty, to ich nie dostał. | mhm Mam nadzieję, że Wilson mu to zrekompensuje i będzie mu urządzał takie 'urodziny' raz w tygodniu
advantage napisał: | zero dotykania? zero całowania na dzień dobry w taki szczególny dzień? Wilson musi być niezły, jeśli tak się powstrzymał | prawdopodobnie sam się podotykał pod prysznicem, żeby potem było mu łatwiej się opanować
advantage napisał: | biedny House, a miał taką nadzieje | a co jeśli Wilson miał w planie poranny seks w samochodzie, a House mu ten plan zrujnował?
advantage napisał: | nie wiem czy można to nazwać toaletą, w porównaniu z tym co robi Wilson | na to, co wyrabia Wilson, w dawnych czasach ludzie pozwalali sobie wyłącznie w niedzielę. I to palmową House'owa wersja jest bliższa definicji porannej toalety
advantage napisał: | nawet na jajka Wilsona? | jajek (i kiełbaski) Wilsona House by sobie nie odmówił
advantage napisał: | nieee, ja czuję, że House jednak by się lepiej poczuł, gdyby Wilson jakoś mu pokazał, że wie co to za dzień xd | niechby House przestał nazywać ten dzień swoimi urodzinami, a zaczął: Dniem Porannego Seksu i Naleśników - wtedy obaj byliby zadowoleni
advantage napisał: | ma gest, nie ma co tylko ładnie się wykosztował, biorąc pod uwagę wymarzone prezenty House'a | o żesz, kurrr... Teraz sobie spojrzałam na ceny rolexów To co by Wilson kupił za rok - diamentowe anal beads
advantage napisał: | taaaak, w późny ranek też można mieć poranny seks | to by było 2 w 1: późnoporanny, biurowy seks
advantage napisał: | jakie to wspaniale, że House czuje ciepło na widok kartki z 'kocham cię', a nie piekielnie drogiego zegarka | a jeżeli to była opóźniona reakcja na zegarek?
advantage napisał: | kupił ci Rolexa, niewdzięczniku | too bad, że Rolexy są niejadalne Mógł mu Wilson kupić taki:
advantage napisał: | a za dotknięciem 'różdżki' Wilsona? | czułam, że tak to się skończy, jeżeli posunę się do tak swobodnego tłumaczenia
advantage napisał: | House jednak nie jest takim super materialistą, bardzo dobrze Wilson powinien przestać tak myśleć, zwłaszcza, że prezenty dla House'a byłyby też miłe dla niego samego | ale przyjaźń za pomocą pieniędzy testował Rozumiem zagubienie Wilsona - z House'em nigdy nic nie wiadomo i gdyby nie mówił poważnie o seksie i naleśnikach, to Wilson wyszedłby na sknerę
advantage napisał: | mnie się 'bel ami' kojarzy z Herculesem Poirot, niezbyt słodko | damn, miałam na myśli, że boy toy brzmi słodko. Sorki za nieporozumienie
dziękować
***
Anai napisał: | Uch, nie rozumiem tego powszechnego przekonania, że im droższy prezent, tym lepszy. Sama mogłabym mieć podobne życzenia co House, a z tego całego opakowania od zegarka najlepsiejsza była karteczka z napisem 'kocham cię' | takie są te nasze konsumpcyjne czasy Jak czasem słyszę, ile teraz "wypada" dać na chrzciny, komunię czy ślub... Albo że ktoś się nie chce zaręczyć, bo go nie stać na pierścionek za parę tysięcy... Litości! Też podzielam gust House'a - mniejsza o cenę, byle prezent był od serca. Chociaż trzeba to przyznać Wilsonowi, że starannie wybrał prezent i nie sugerował się wyłącznie ceną
Anai napisał: | I Wilson znowu potraktował House'a jak dziecko, które nie wie, czego chce | znam ten ból, mnie też tak potraktowali - chciałam na osiemnastkę wielkiego pluszaka, a dostałam ekskluzywną zapalniczkę (jej obecne miejsce pobytu nie jest mi znane)
Anai napisał: | piłka! nieprzyzowite sms-y! Me want | piłki Ci nie załatwię, ale sms-y z chęcią - tylko podaj numer
Anai napisał: | przynajmniej House nie chowa się przed Wilsonem w kostnicy, jak przed Cuddy | bo House nie chce, żeby Wilson musiał go długo i daleko szukać, żeby go ukarać
Anai napisał: | Trzynastka histeryzuje. Wilson mógłby się wysilić na odrobinę oryginalności i zamiast banalnego rolexa kupić House'owi np sztangę dla wacusia. Można? Można | bo my tu zakładamy, że House by takowej sztangi potrzebował... A gdyby taki prezent zranił uczucia House'a? "Ach tak, nie podoba ci się mój wacuś, Jimmy? To więcej go nie zobaczysz! *foch*" - that sort of things...
Anai napisał: | może zaczęłabym się wysypiać, gdybym też tak robiła btw - klik | zapomnieli tam o myciu i układaniu włosów
ej, chyba nie jest z Tobą tak tragicznie, jak z moją byłą koleżanką, która wstawała o 4., żeby się na 8. do szkoły wyrobić...
Anai napisał: | pieprzyć zegarek, czy to nie jest lepsze? | czy pieprzenie zegarka nie byłoby bolesne?
Anai napisał: | bo wolał się wykosztować na błyskotki, niż uprawiać z nimi seks? | yeah... rozsądne preferencje A i żonki nie byłyby happy, gdyby w dniu urodzin Wilson się zapomniał i w trakcie seksu zaczął krzyczeć "Greg! Greg!..."
dzięęęęki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:31, 19 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Hmm, a wiesz, to ciekawe - Foreman powiedział ostatnio, że szpitala nie stać na zatrudnianie 13, Tauba i Cześka, a wyjdzie na to, że pojawi się nowa lekarka (ta z więzienia) i prawdopodobnie nowy dziekan... WTF, wygrają w totka, czy co? Taaa, pojawi się więcej ludzi z więzienia - np ten gościu z Prison Break A Cuddy wynajmie płatnego mordercę, który będzie ścigał House'a...
No, okazało się, że to nie tyle więzienny ep, co mecz i zmiany w programie tv wpłynęły na tak wielki spadek oglądalności. Nie wiem, czy się z tego cieszyć, czy żałować
Mi też się podobało to wyznanie House'a, ale równocześnie to było takie... uh. Zrozpaczony-House-łapie-się-ostatniej-deski-ratunku. Jak dla mnie to był chyba trzeci najbardziej przykry Hilsonowy moment, zaraz po "You want me to risk my life to save Amber's?" i "I have the right to walk away from you, House" Wiem, dziwna jestem
Yup, też tak to widziałam. Hju nawet skóra na twarzy nie drgnęła przy tym ciosie - zupełnie inaczej, niż kiedy Czesio mu przygrzmocił Teraz sobie myślę, że ten cios z prawej to była wyłącznie techniczna kwestia kompozycji sceny, bo tak jak stała kamera, to cios z lewej wszystko by zasłonił. I może dlatego tak kiepsko to wyszło, bo RSL wolał wyhamować rękę (nad którą pewnie ma mniejszą kontrolę z racji swojej leworęczności) wcześniej niż uszkodzić Hju A swoją drogą, czy jeszcze w jakimś nie-sensacyjnym serialu oprócz "House'a" bohaterowie tak często tłuką się po mordach? No serio, dorośli ludzie, lekarze, a połowę problemów rozwiązują za pomocą pięści
Bwahahaha, przyjacielowi nie wypada bić za mocno, pewnie masz rację I jeszcze nie wypada przyjacielowi odmawiać, skoro sam się dopomina o karę cielesną
Foreman mnie wkurzał przez cały ep, ale pod koniec, jak trochę spuścił z tonu, to wydawał mi się nawet do zniesienia ] | [w 8x03 się rozjaśnia się sprawa zatrudnienia babki z więzienia, chociaż nie pamiętam czy tak do końca. Gościu z Prison Break denerwował mnie i tam i tutaj, więc dobrze, że dostał rolę tylko jednorazowego pacjenta. Chociaż jakbym miała wybierać między nim, a tą lekarką Chinką, to wolę jego Niee, płatny morderca... House by musiał uciekać, a nie może dalej niż szpital, więc mogłoby się skończyć masakrą
Coś na facebooku pisali o zmianach w programie, ale nie czytałam dokładnie. Po tym jak przeczytałam, że jakiemuś kolesiowi w nowym odcinku podobały się tylko reklamy, zaraz go obejrzałam, ale aż taki zły nie był
Taak, to był trochę jak deska ratunku, ale imo też jak nadzieja, że jak w końcu się zachowa przyzwoicie i dorośle wyzna swoje odczucia, to Wilson się wzruszy i przyjaźń wróci na stare tory. Przykre było jeszcze wtedy, gdy House powiedział, że jak Wilson umrze, to zostanie sam... ale ja już nie zacytuje dokładnie
O, tak mogło być, ale gdyby RSL bardzo chciał uderzać lewą dłonią, to pewnie przestawiliby kamerę na drugą stronę, chyba, że tak nie można, nie wiem. Anyway, z własnego doświadczenia wiem, że mimo iż jestem praworęczna, niektóre uderzenia lepiej się wykonuje lewą dłonią. Może RLS ma tak samo, albo może lewa ręka jest mu potrzebna do czegoś innego
A na pytanie o częste lanie po mordach to nie mam odpowiedzi, np. takie True Blood się nie liczy, bo tam bicie po mordach to głaskanie A nie oglądam nic innego hałsopodobnego;) Za to w 8x03 Foreman był straszny, bo tak wprost pokazał, że przeszłość się nie liczy, nie liczy się to, że House kiedyś był jego szefem, bo teraz on szefuje i koniec kropka.
Richie117 napisał: | to byśmy były - jako Hilsonki - największymi wygranymi i przegranymi... Wygranymi, bo tylko Hilson (i Chouse, i Horeman <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/zestaw/mruga.gif"> ) się ostał na placu shipowego boju, a przegranymi, bo nawet kissa nam nie dano zobaczyć *mega-foch* | omg, prawda... ale Chase to chociaż przytulał House’a w 3x15 to wychodzimy tak na zero, jeśli i wygrywamy i przegrywamy jednocześnie xd
Richie117 napisał: | boshe, to "biuro" House'a było gorsze niż jego cela - ciasne, niewygodne i bez okna Rozumiem, że House wolał już w kiblu siedzieć niż tam Za to nowy wystrój biura DoM podoba mi się bardziej niż za czasów Cuddy - taki jakiś bardziej oficjalny, przestronny, jasny... może nie tak 'przytulny' jak biuro Cuddy, ale to w końcu miejsce pracy, a nie salon w mieszkaniu | ale jak się spędza całe dnie w miejscu pracy, to musi być przytulnie i tak gabinet House'a, ten prawidłowy, jest najlepszy. Pełno w nim osobistych rzeczy i to wszystko definuje jego osobę. Chociaż ten Foremana też, tylko zbyt biało tam
Richie117 napisał: | No i z odpisywaniem na komenty 'na jutro' zrobiło się 'na pojutrze'. Soooorki! <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/chowa.gif"> | no problem, zwłaszcza, że ciągle muszę Ci odpisać na wiadomość a planuje to codziennie
Richie117 napisał: | indeed Zresztą, kto by chciał być jak żony Wilsona? A tym bardziej House - jeszcze by Wilson kazał mu się golić, malować i zrobić sztuczne piersi | ale House i piersi? to by mogło być interesujące Ale niech się nie goli za nic w świecie, nawet z Rolexa!
Richie117 napisał: | mhm Mam nadzieję, że Wilson mu to zrekompensuje i będzie mu urządzał takie 'urodziny' raz w tygodniu | how bout codziennie? Niektóre rzeczy nie powinny się nudzić
Richie117 napisał: | prawdopodobnie sam się podotykał pod prysznicem, żeby potem było mu łatwiej się opanować <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | nie można tak, do strata dla House’a a z nim na pewno jest przyjemniej niż samemu
Richie117 napisał: | a co jeśli Wilson miał w planie poranny seks w samochodzie, a House mu ten plan zrujnował? | hm... zakładam, że nadrobią przy najbliższej okazji, albo seks na odległość - jeden w samochodzie, drugi na motocyklu
Richie117 napisał: | na to, co wyrabia Wilson, w dawnych czasach ludzie pozwalali sobie wyłącznie w niedzielę. I to palmową House'owa wersja jest bliższa definicji porannej toalety | u mean takiej męskiej? chociaż jak nigdzie nie wychodzę to moja wygląda tak jak House'a
Richie117 napisał: | jajek (i kiełbaski) Wilsona House by sobie nie odmówił | są takie apetyczne... ale dobrze, że nie można ich zjeść, bo co to za jednorazowa przyjemnośc
Richie117 napisał: | niechby House przestał nazywać ten dzień swoimi urodzinami, a zaczął: Dniem Porannego Seksu i Naleśników - wtedy obaj byliby zadowoleni | tylko zmywanie i sprzątanie już tak nie zadowala
Richie117 napisał: | o żesz, kurrr... Teraz sobie spojrzałam na ceny rolexów <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/.gif"> To co by Wilson kupił za rok - diamentowe anal beads | nie wiem czy takie są, ale złote wibratory na pewno
Richie117 napisał: | to by było 2 w 1: późnoporanny, biurowy seks | więc powinien być też dwa razy dłuższy
Richie117 napisał: | too bad, że Rolexy są niejadalne Mógł mu Wilson kupić taki:
| ooo szit, przypomnia mi się dzieciństwo, zjadłabym taki
Richie117 napisał: | czułam, że tak to się skończy, jeżeli posunę się do tak swobodnego tłumaczenia | no ale wiesz... mnie to nie przeszkadza
Richie117 napisał: | ale przyjaźń za pomocą pieniędzy testował Rozumiem zagubienie Wilsona - z House'em nigdy nic nie wiadomo i gdyby nie mówił poważnie o seksie i naleśnikach, to Wilson wyszedłby na sknerę | ale naleśniki mogłyby być warte więcej niż taki rolex, każdy może mu takiego kupić, a te wyśmienite naleśniki robi tylko Wilson
Richie117 napisał: | damn, miałam na myśli, że boy toy brzmi słodko. Sorki za nieporozumienie | aaa, to ‘boy toy’ to taki romantyzm House’a
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 6:16, 21 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | [nie chce mi się kopiować tak długiego cytatu ] | [No podobno nie do końca, bo House dotacji nie wysępił, więc dr Adams póki co pracuje za darmo. Chyba, bo epa nie widziałam xP
Ej, gdyby House musiał uciekać, a nie ma jak, to musiałby się ukrywać... Dla mnie to nie początek masakry, tylko preludium do Hilsonowej ery w różnych dziwnych miejscach
8x03 miał oglądalność poniżej 9 mln. Słabo, ale to raczej niemożliwe, żeby jednym dobrym epem odzyskać zniechęconą przez lata widownię, o ile w ogóle ją odzyskają. Zobaczymy z czasem, czy te liczby będą rosnąć czy maleć.
Taaa, House mógł mieć taką nadzieję. Jakież to płytkie i w stylu Huddy (tyle że Wilsona House nie okłamywał ). Inaczej i przyjemniej by było, gdyby House powiedział to "I like you", kiedy już się pogodzili, bo takie wyznania w celu naprawienia przyjaźni są nieHilsonowe. Jak już chłopaki mają się godzić, to dzięki drobnym i/lub wielkim gestom, bo oni już wiedzą wszystko, co można wyrazić słowami
Ach, indeed, If you die, I'm alone, jak mogłam zapomnieć?! Chyba że już zepchnęłam paskudne sezony na dno pamięci, bo było tam tyle przykrych momentów, że ranking musiałby mieć ze sto miejsc
Jeśli RSL chciałby bić z lewej i przestawiono by kamerę, to znów biurko zasłoniłoby upadającego House'a Wiadomo, że niektóre rzeczy lepiej się robi tą "drugą" ręką (ja np trzymam w lewej papierosa ) No na pewno lewa ręka RSLa ma lepsze zajęcia, niż bicie Hju
Uh, z tego co słyszałam, to dla Foremana przeszłość się liczy, tylko na odwrót. Teraz ma okazję odegrać się na House'ie za te lata traktowania go z góry (w jego mniemaniu), więc będzie mu dopieprzał przy każdej okazji. Jakie to było nieprofesjonalne z jego strony, że sponiewierał House'a przy nowych lekarkach ]
advantage napisał: | omg, prawda... ale Chase to chociaż przytulał House’a w 3x15 to wychodzimy tak na zero, jeśli i wygrywamy i przegrywamy jednocześnie xd | a Foreman pomacał go po klacie w epie z metadonem W jednym mamy przewagę nad innymi - bo panowie, a zwłaszcza Hju, shipują Hilsona
advantage napisał: | ale jak się spędza całe dnie w miejscu pracy, to musi być przytulnie i tak gabinet House'a, ten prawidłowy, jest najlepszy. Pełno w nim osobistych rzeczy i to wszystko definuje jego osobę. Chociaż ten Foremana też, tylko zbyt biało tam | Co tu jest skutkiem, a co przyczyną? - może gdyby ich gabinety nie były tak przytulne, to z większą chęcią zabieraliby swoje tyłki do domu Ofkors, że gabinet House'a jest najlepsiejszy; a po nim gabinet Wilsona A gabinet Foremana obrazuje jego kompleksy, ot co
advantage napisał: | ale House i piersi? to by mogło być interesujące Ale niech się nie goli za nic w świecie, nawet za Rolexa! | piersi przeszkadzałyby House'owi w utrzymywaniu równowagi o lasce Um... a gdyby Wilson go poprosił, żeby się ogolił w miejscu, którego normalnie nie widać?
advantage napisał: | how bout codziennie? Niektóre rzeczy nie powinny się nudzić | House by się w końcu wkurzył, że nie może dłużej pospać
advantage napisał: | hm... zakładam, że nadrobią przy najbliższej okazji, albo seks na odległość - jeden w samochodzie, drugi na motocyklu | jedyne, co mi przychodzi do głowy, nadawałoby się na pokaz akrobatyczny do Mam Talent
advantage napisał: | u mean takiej męskiej? chociaż jak nigdzie nie wychodzę to moja wygląda tak jak House'a | męskiej, damskiej, wszystko jedno Każdego człowieka, który woli się wyspać, zamiast ukrywać wory pod oczami pod warstwą tapety
advantage napisał: | tylko zmywanie i sprzątanie już tak nie zadowala | i tak trzeba zmywać i sprzątać, a przynajmniej mieliby seks na zachętę i odżywcze naleśniki
advantage napisał: | nie wiem czy takie są, ale złote wibratory na pewno | nawet nie chcę wiedzieć, po co to komu
advantage napisał: | więc powinien być też dwa razy dłuższy | żeby się przeciągnął do końca dyżuru
advantage napisał: | no ale wiesz... mnie to nie przeszkadza | oooch, a taaak się obawiałam
advantage napisał: | ale naleśniki mogłyby być warte więcej niż taki rolex, każdy może mu takiego kupić, a te wyśmienite naleśniki robi tylko Wilson | zamiast w pudełko i papier, Wilson mógł mu zapakować tego Rolexa w naleśnik - byłby podwójnie cenny prezent
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:24, 22 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | [No podobno nie do końca, bo House dotacji nie wysępił, więc dr Adams póki co pracuje za darmo. Chyba, bo epa nie widziałam xP
Ej, gdyby House musiał uciekać, a nie ma jak, to musiałby się ukrywać... Dla mnie to nie początek masakry, tylko preludium do Hilsonowej ery w różnych dziwnych miejscach
8x03 miał oglądalność poniżej 9 mln. Słabo, ale to raczej niemożliwe, żeby jednym dobrym epem odzyskać zniechęconą przez lata widownię, o ile w ogóle ją odzyskają. Zobaczymy z czasem, czy te liczby będą rosnąć czy maleć.
Taaa, House mógł mieć taką nadzieję. Jakież to płytkie i w stylu Huddy (tyle że Wilsona House nie okłamywał ). Inaczej i przyjemniej by było, gdyby House powiedział to "I like you", kiedy już się pogodzili, bo takie wyznania w celu naprawienia przyjaźni są nieHilsonowe. Jak już chłopaki mają się godzić, to dzięki drobnym i/lub wielkim gestom, bo oni już wiedzą wszystko, co można wyrazić słowami
Ach, indeed, If you die, I'm alone, jak mogłam zapomnieć?! Chyba że już zepchnęłam paskudne sezony na dno pamięci, bo było tam tyle przykrych momentów, że ranking musiałby mieć ze sto miejsc
Jeśli RSL chciałby bić z lewej i przestawiono by kamerę, to znów biurko zasłoniłoby upadającego House'a Wiadomo, że niektóre rzeczy lepiej się robi tą "drugą" ręką (ja np trzymam w lewej papierosa ) No na pewno lewa ręka RSLa ma lepsze zajęcia, niż bicie Hju
Uh, z tego co słyszałam, to dla Foremana przeszłość się liczy, tylko na odwrót. Teraz ma okazję odegrać się na House'ie za te lata traktowania go z góry (w jego mniemaniu), więc będzie mu dopieprzał przy każdej okazji. Jakie to było nieprofesjonalne z jego strony, że sponiewierał House'a przy nowych lekarkach ] | kopiuje cały, bo mniej roboty:p Taak, House chyba to nazwał wolontariatem; ona chciała pracować w jakiejś klinice za darmo, a on jej powiedział, że po co tam, jak u niego jest ciekawiej. Czy coś takiego xd Wszystko widzisz w hilsonowych barwach Ale może faktycznie House by się schował tak głęboko w Wilsonie, że nikt by go nie znalazł? A przynajmniej Mały Greg mógłby się tak schować Szkoda, że oglądalność liczą tylko w USA, bo jakby tak zebrać oglądających z całego świata pewnie by się wiele więcej zebrało
Ale z drugiej strony to całkiem dobrze, że House się chwytał wielu sposobów, żeby odzyskać Wilsona, bo to pokazuje, że mu zależy. Równie dobrze mógłby powiedzieć ‘olałeś mnie, to ja też cię oleję’, ale House walczył i sobie wywalczył i to mi się podoba. Of course, bardziej by mi się podobało, gdyby w ogóle nie musiał tego robić, ale to byłoby takie mało realistyczne, jeśli Wilson przyjąłby go z otwartymi ramionami po pobycie w więzieniu.
Szósty sezon był paskudny, ale obok tych paskudnych rzeczy, były oświadczyny! Najlepszy moment
Ale niekoniecznie, bo gdyby House upadał, można by zrobić najazd kamery, albo skierować ją w dół. Widzę to, ale nie umiem tego opisać słowami Oo, w lewej papierosa? Tak to bym chyba nie umiała, a juz na pewno nie odpalę zapalniczki lewą
Ech, jaki ten Foreman jest wredny. Przy lekarkach Foreman był takim 'prawdziwym' szefem, nie mającym szacunku do pracownika. Ale tyle dobrze, że House mu się nie dał i się nie przyznał, takie miałam wrażenie, że dla niego to ciągle ten sam Foreman zwykły pracownik. ]
Richie117 napisał: | a Foreman pomacał go po klacie w epie z metadonem W jednym mamy przewagę nad innymi - bo panowie, a zwłaszcza Hju, shipują Hilsona | może tak bardzo skrywają związek, że dla bezpieczeństwa nie macają się publicznie? Na miejscu Hju shipowałabym nawet House/Foreman, byle tylko nie dać LE żadnych okazji do czułości
Richie117 napisał: | Co tu jest skutkiem, a co przyczyną? - może gdyby ich gabinety nie były tak przytulne, to z większą chęcią zabieraliby swoje tyłki do domu Ofkors, że gabinet House'a jest najlepsiejszy; a po nim gabinet Wilsona A gabinet Foremana obrazuje jego kompleksy, ot co | ale jeśli gabinet może być drugim domem... to po co komu domy?! O, Wilson ma swoim nawet kanapę, może się przekimać i od rana do pracy, wypoczęty;)
Richie117 napisał: | piersi przeszkadzałyby House'owi w utrzymywaniu równowagi o lasce Um... a gdyby Wilson go poprosił, żeby się ogolił w miejscu, którego normalnie nie widać? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | TAM może się golić nawet codziennie, ale twarzy niech nie tyka!
Richie117 napisał: | House by się w końcu wkurzył, że nie może dłużej pospać | yeah, w takim razie wieczorny sek ma więcej zalet
Richie117 napisał: | jedyne, co mi przychodzi do głowy, nadawałoby się na pokaz akrobatyczny do Mam Talent | House ze swoją nogą wygrałby od razu, ale to chyba by był talent do poświęceń
Richie117 napisał: | męskiej, damskiej, wszystko jedno Każdego człowieka, który woli się wyspać, zamiast ukrywać wory pod oczami pod warstwą tapety | wory pod oczami to jeszcze ukrywać można, co innego jak się ukrywa całą twarz
Richie117 napisał: | nawet nie chcę wiedzieć, po co to komu | jeśli nawet można już kupić działkę na księżycu, to taki wibrator wydaje się być całkiem normalny
Richie117 napisał: | żeby się przeciągnął do końca dyżuru | albo do początku następnego
Richie117 napisał: | oooch, a taaak się obawiałam | no worries, możesz częściej pisać o różdżce Wilsona
Richie117 napisał: | zamiast w pudełko i papier, Wilson mógł mu zapakować tego Rolexa w naleśnik - byłby podwójnie cenny prezent | i podać na sobie, na nagiej klacie albo niżej... trzy w jednym
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 3:28, 24 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | kopiuje cały, bo mniej roboty:p Taak, House chyba to nazwał wolontariatem; ona chciała pracować w jakiejś klinice za darmo, a on jej powiedział, że po co tam, jak u niego jest ciekawiej. Czy coś takiego xd Wszystko widzisz w hilsonowych barwach Ale może faktycznie House by się schował tak głęboko w Wilsonie, że nikt by go nie znalazł? A przynajmniej Mały Greg mógłby się tak schować Szkoda, że oglądalność liczą tylko w USA, bo jakby tak zebrać oglądających z całego świata pewnie by się wiele więcej zebrało
Ale z drugiej strony to całkiem dobrze, że House się chwytał wielu sposobów, żeby odzyskać Wilsona, bo to pokazuje, że mu zależy. Równie dobrze mógłby powiedzieć ‘olałeś mnie, to ja też cię oleję’, ale House walczył i sobie wywalczył i to mi się podoba. Of course, bardziej by mi się podobało, gdyby w ogóle nie musiał tego robić, ale to byłoby takie mało realistyczne, jeśli Wilson przyjąłby go z otwartymi ramionami po pobycie w więzieniu.
Szósty sezon był paskudny, ale obok tych paskudnych rzeczy, były oświadczyny! Najlepszy moment
Ale niekoniecznie, bo gdyby House upadał, można by zrobić najazd kamery, albo skierować ją w dół. Widzę to, ale nie umiem tego opisać słowami Oo, w lewej papierosa? Tak to bym chyba nie umiała, a juz na pewno nie odpalę zapalniczki lewą
Ech, jaki ten Foreman jest wredny. Przy lekarkach Foreman był takim 'prawdziwym' szefem, nie mającym szacunku do pracownika. Ale tyle dobrze, że House mu się nie dał i się nie przyznał, takie miałam wrażenie, że dla niego to ciągle ten sam Foreman zwykły pracownik. ] | no dooobra
[I tak nadal jestem ciekawa (że się tak wyrażę), skąd szpital wyczaruje pieniądze na pensje dla Kaczątek, bo Czesio i Taub z dwójką dzieci na utrzymaniu raczej się na wolontariat nie zgodzą, za to Adams pewnie ma spore oszczędności, jeśli tak szastała pieniędzmi Hah, a w jakich barwach mam widzieć? Mrrrrr...aż miło pomarzyć...House ukrywający się za Wilsonem albo pod jego kitlem, albo Wilson jako przykrywka House'a... Uh, ja bym nie chciała, żeby uwzględniali oglądalność z takich zacofanych telewizyjnie krajów jak np. Polska U nas krytyka telewizyjna jest żadna, konkurencji na poziomie też nie ma, za to jesteśmy świetni w sponsorowanych artykułach promocyjnych, więc popularność "House'a" nie słabnie, chociaż zdarzało się, że 3 stacje puszczały go w tym samym okresie.
Uh, nie przestaje mnie zasmucać myśl, że House musiał walczyć o odzyskanie Wilsona. Gdzie się podziała wzajemność ich przyjaźni? Po Tritterze Wilson potrafił odpuścić House'owi, mimo że House narozrabiał o wiele bardziej, a odkąd Wilson zaczął shipować Huddy zachowywał się wobec House'a jak nabzdyczona primadonna, chociaż w wielu momentach jako przyjaciel powinien był House'a bezwzględnie wspierać. Chyba w tej sytuacji najbardziej realistyczne by było, gdyby House faktycznie olał Wilsona - i tak od lat nie miał z niego pożytku - bo tym, co robił, pokazał nie tyle, że mu zależy (jemu zawsze zależy na wszystkim, co robi), ale raczej że tak cholernie potrzebuje jakiejś przyjaznej osoby w swoim 'nowym życiu', a pod tym względem Wilson był jedynym kandydatem. Skoro wspomniałaś o "przyjmowaniu z otwartymi ramionami", to nie, tak też bym tego nie chciała widzieć - wielkoduszny Wilson łaskawie wybacza swojemu marnotrawnemu przyjacielowi Najodpowiedniejsze wydaje mi się takie rozwiązanie, kiedy to Wilson musiałby przyjść do House'a z przeprosinami w stylu przez ten rok zrozumiałem, że byłem dupkiem, i chciałbym, żebyś mi wybaczył. A tak jak wyszło, House dalej musi się mieć na baczności, żeby nie zrobić czegoś, czym mógłby urazić Wilsona
hmm... od oświadczyn ciut lepsza była scena z organami Bo zgodnie z powszechną opinią gejowski ep miał być prztyczkiem w nos dla delusional Hilson-fans, a ten eye-sex, kiedy House usiadł do organów był arcydziełem
okej, domyślam się, co masz na myśli. Still, to więcej roboty, niż ustawić kamerę w jednym miejscu i kazać RSLowi bić z prawej Też na początku źle mi się w lewej trzymało, a z czasem naumiałam się równocześnie podnosić szklankę albo pisać na kompie z papierosem
Mhm, też uważam, że House nadal ma o Foremanie takie samo zdanie co wcześniej. Tyle tylko, że jednocześnie czuje przed nim respekt podszyty niechęcią, bo wkurzony Foreman prawie napewno okazałby się mniej pobłażliwy niż Cuddy, choćby po to, żeby pokazać House'owi, kto tu rządzi ]
advantage napisał: | może tak bardzo skrywają związek, że dla bezpieczeństwa nie macają się publicznie? | (i kocham minę RSLa na tym avku )
advantage napisał: | Na miejscu Hju shipowałabym nawet House/Foreman, byle tylko nie dać LE żadnych okazji do czułości | poor Hju, że nie może tak do końca powiedzieć, co myśli. Przez cały sezon Huddystki były niezadowolone, że Hju wypowiada się o Huddy wymijająco i bez szczególnego entuzjazmu, a już na serio się wściekły, kiedy Hju po skończeniu sezonu - czyli po rozpadzie Huddy, zdemolowaniu domu Cuddy i z House'em na prostej drodze do więzienia - powiedział, że naprawdę jest zadowolony z tego, w jakim punkcie znalazł się House
advantage napisał: | ale jeśli gabinet może być drugim domem... to po co komu domy?! | do przechowywania rodziny i zwierząt domowych?
advantage napisał: | O, Wilson ma w swoim nawet kanapę, może się przekimać i od rana do pracy, wypoczęty;) | a co z jego włosami?
advantage napisał: | House ze swoją nogą wygrałby od razu, ale to chyba by był talent do poświęceń | gdyby seks był satysfakcjonujący, to ze strony House'a nie byłoby to aż takie poświęcenie
advantage napisał: | jeśli nawet można już kupić działkę na księżycu, to taki wibrator wydaje się być całkiem normalny | nie jestem przekonana Nieruchomości to opłacalne lokaty kapitału, a co można robić metalowym wibratorem?
advantage napisał: | no worries, możesz częściej pisać o różdżce Wilsona | co mi przypomniało, że od daaawna mam do przetłumaczenia fika o Wilsonie, który ma drugą, czarodziejsko-magiczną naturę
advantage napisał: | i podać na sobie, na nagiej klacie albo niżej... trzy w jednym | a w zębach trzymałby świeczkę, żeby House ją dmuchnął... tzn zdmuchnął i pomyślał życzenie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:02, 27 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | no dooobra
[I tak nadal jestem ciekawa (że się tak wyrażę), skąd szpital wyczaruje pieniądze na pensje dla Kaczątek, bo Czesio i Taub z dwójką dzieci na utrzymaniu raczej się na wolontariat nie zgodzą, za to Adams pewnie ma spore oszczędności, jeśli tak szastała pieniędzmi Hah, a w jakich barwach mam widzieć? Mrrrrr...aż miło pomarzyć...House ukrywający się za Wilsonem albo pod jego kitlem, albo Wilson jako przykrywka House'a... Uh, ja bym nie chciała, żeby uwzględniali oglądalność z takich zacofanych telewizyjnie krajów jak np. Polska U nas krytyka telewizyjna jest żadna, konkurencji na poziomie też nie ma, za to jesteśmy świetni w sponsorowanych artykułach promocyjnych, więc popularność "House'a" nie słabnie, chociaż zdarzało się, że 3 stacje puszczały go w tym samym okresie.
Uh, nie przestaje mnie zasmucać myśl, że House musiał walczyć o odzyskanie Wilsona. Gdzie się podziała wzajemność ich przyjaźni? Po Tritterze Wilson potrafił odpuścić House'owi, mimo że House narozrabiał o wiele bardziej, a odkąd Wilson zaczął shipować Huddy zachowywał się wobec House'a jak nabzdyczona primadonna, chociaż w wielu momentach jako przyjaciel powinien był House'a bezwzględnie wspierać. Chyba w tej sytuacji najbardziej realistyczne by było, gdyby House faktycznie olał Wilsona - i tak od lat nie miał z niego pożytku - bo tym, co robił, pokazał nie tyle, że mu zależy (jemu zawsze zależy na wszystkim, co robi), ale raczej że tak cholernie potrzebuje jakiejś przyjaznej osoby w swoim 'nowym życiu', a pod tym względem Wilson był jedynym kandydatem. Skoro wspomniałaś o "przyjmowaniu z otwartymi ramionami", to nie, tak też bym tego nie chciała widzieć - wielkoduszny Wilson łaskawie wybacza swojemu marnotrawnemu przyjacielowi Najodpowiedniejsze wydaje mi się takie rozwiązanie, kiedy to Wilson musiałby przyjść do House'a z przeprosinami w stylu przez ten rok zrozumiałem, że byłem dupkiem, i chciałbym, żebyś mi wybaczył. A tak jak wyszło, House dalej musi się mieć na baczności, żeby nie zrobić czegoś, czym mógłby urazić Wilsona
hmm... od oświadczyn ciut lepsza była scena z organami Bo zgodnie z powszechną opinią gejowski ep miał być prztyczkiem w nos dla delusional Hilson-fans, a ten eye-sex, kiedy House usiadł do organów był arcydziełem
okej, domyślam się, co masz na myśli. Still, to więcej roboty, niż ustawić kamerę w jednym miejscu i kazać RSLowi bić z prawej Też na początku źle mi się w lewej trzymało, a z czasem naumiałam się równocześnie podnosić szklankę albo pisać na kompie z papierosem
Mhm, też uważam, że House nadal ma o Foremanie takie samo zdanie co wcześniej. Tyle tylko, że jednocześnie czuje przed nim respekt podszyty niechęcią, bo wkurzony Foreman prawie napewno okazałby się mniej pobłażliwy niż Cuddy, choćby po to, żeby pokazać House'owi, kto tu rządzi ] | Pewnie czekają nas kolejne perypetie, jak już przyjdzie do ich powrotu. Może Adams wyleci? Albo Chińka, bo coś takiego się pojawia w promo do chyba 8x04. Nie, nie, hilsonowe barwy są bardzo pożądane! No dobra, faktycznie zliczanie oglądalności całego świata to durny pomysł, przekonałaś mnie xd
Jednak tyle dobrze, że odzyskiwanie Wilsona trwało tylko jeden odcinek... więc może czas na trochę euforii? Tylko nie zbyt dużo, bo nigdy wiadomo Nie, imo nie powinien go bezwzględnie wspierać, jeśli nie chodzi o coś dobrego.
Co to za przyjaciel, który biernie patrzy jak przyjaciel robi coś źle, czy krzywdzi siebie? Ale tak, w chwilach gdy trzeba pokibicować przyjacielowi, to wtedy bezwzględnie;) Ważne jeszcze, żeby przyjaciel nie działał wbrew przyjacielowi, co robił Wilson ciągłym paplaniem o Huddy... Hm... to, że House potrzebuje kogoś w swoim życiu, to akurat rozumiem. I to, że przez tyle lat przywiązał się do Wilsona i nie chce go stracić. A że Wilson jest jedynym kandydatem to akurat dobrze, kto inny miałby być kumplem House’a? Co do wielkoduszny Wilson łaskawie wybacza swojemu marnotrawnemu przyjacielowi to Wilson powinien mu w ogóle wybaczać? Znaczy, ma za co? House sam się wpakował do więzienia przecież, chociaż możliwe, że Wilson był trochę zły. To w takim razie czy House powinien go przeprosić? za nadgarstek już chyba przeprosił O, chyba, że ogólnie, w sensie całego sezonu, kiedy był bardziej za Cuddy i Huddy niż House’em.
Taaak... ale Wilson też nie powinien przesadzać, że jest taki strasznie wrażliwy. W końcu tyle lat już wytrzymali, że nic nie powinno ich złamać
Delusional? Jaki delusional? Hilson is real! Kurczę, wiem, że te całe oswiadczyny i udawanie gejów były dla jaj, ale nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób... patrząc na to tylko ze strony estetycznej i nie zagłębiając się w nic wiecej, to było takie urocze! muszę jeszcze raz obejrzeć ten odcinek, bo żaden eye-sex nie utkwił mi w pamięci. Jak zawsze nie pamiętam o najważniejszych chwilach
Tak jak zrobili nie wyszło źle, może RSL jest dwuręczny? Oooo, pisać na kompie? Tego jeszcze nie próbowałam, chyba z obawy o lapka, chociaż między klawiszami i tak jest syf, więc trochę popiołu by mu nie zrobiło różnicy Resspekt tak, ale niechęć większa, z szefa zostać podwładnym, każdy był się dziwnie czuł. Ale za to Foreman musi być w siódmym niebie;/ ech, w ogóle nie wiem czy to wszystko co pisałam ma sens, bo coś nie żyję dzisiaj;p
Richie117 napisał: | (i kocham minę RSLa na tym avku ) | obaj mają dziwne miny... jakby nie byli do końca pewni, czy chcą się ujawić :lol;
Richie117 napisał: | poor Hju, że nie może tak do końca powiedzieć, co myśli. Przez cały sezon Huddystki były niezadowolone, że Hju wypowiada się o Huddy wymijająco i bez szczególnego entuzjazmu, a już na serio się wściekły, kiedy Hju po skończeniu sezonu - czyli po rozpadzie Huddy, zdemolowaniu domu Cuddy i z House'em na prostej drodze do więzienia - powiedział, że naprawdę jest zadowolony z tego, w jakim punkcie znalazł się House | w porównaniu ze spekulowanym ślubem Huddy, ja też jestem naprawdę zadowolona z House'a
Nigdy nie jest tak, że się wszystkim dogodzi... Huddystkom cięzko, przynajmniej tym fanatycznym, które pewnie przy okazji kibicowały Huli Dlaczego Hju nie przyzna bardzo głośno, że chciałby Hilsona? Całowanie RSLa nie może być gorsze od LE
Richie117 napisał: | do przechowywania rodziny i zwierząt domowych? | Wilson przechowuje przybory kosmetyczne
Richie117 napisał: | a co z jego włosami? | a czy fryzura 'wstałem z łóżka po długiej i ostrej nocy' nie jest sexy?
Richie117 napisał: | nie jestem przekonana Nieruchomości to opłacalne lokaty kapitału, a co można robić metalowym wibratorem? | pewnie to samo co z plastikowym
To chyba działa tak jak super złote kolczyki - srebne albo nawet zwykłe plastikowe kulki się równie fajne
Richie117 napisał: | co mi przypomniało, że od daaawna mam do przetłumaczenia fika o Wilsonie, który ma drugą, czarodziejsko-magiczną naturę | często jej używa, czy ma jakieś ograniczenia?
Richie117 napisał: | a w zębach trzymałby świeczkę, żeby House ją dmuchnął... tzn zdmuchnął i pomyślał życzenie | albo dmuchnał zdmuchniętą świeczką?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 1:55, 28 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | Pewnie czekają nas kolejne perypetie, jak już przyjdzie do ich powrotu. Może Adams wyleci? Albo Chińka, bo coś takiego się pojawia w promo do chyba 8x04. Nie, nie, hilsonowe barwy są bardzo pożądane! No dobra, faktycznie zliczanie oglądalności całego świata to durny pomysł, przekonałaś mnie xd
Jednak tyle dobrze, że odzyskiwanie Wilsona trwało tylko jeden odcinek... więc może czas na trochę euforii? Tylko nie zbyt dużo, bo nigdy wiadomo Nie, imo nie powinien go bezwzględnie wspierać, jeśli nie chodzi o coś dobrego.
Co to za przyjaciel, który biernie patrzy jak przyjaciel robi coś źle, czy krzywdzi siebie? Ale tak, w chwilach gdy trzeba pokibicować przyjacielowi, to wtedy bezwzględnie;) Ważne jeszcze, żeby przyjaciel nie działał wbrew przyjacielowi, co robił Wilson ciągłym paplaniem o Huddy... Hm... to, że House potrzebuje kogoś w swoim życiu, to akurat rozumiem. I to, że przez tyle lat przywiązał się do Wilsona i nie chce go stracić. A że Wilson jest jedynym kandydatem to akurat dobrze, kto inny miałby być kumplem House’a? Co do wielkoduszny Wilson łaskawie wybacza swojemu marnotrawnemu przyjacielowi to Wilson powinien mu w ogóle wybaczać? Znaczy, ma za co? House sam się wpakował do więzienia przecież, chociaż możliwe, że Wilson był trochę zły. To w takim razie czy House powinien go przeprosić? za nadgarstek już chyba przeprosił O, chyba, że ogólnie, w sensie całego sezonu, kiedy był bardziej za Cuddy i Huddy niż House’em.
Taaak... ale Wilson też nie powinien przesadzać, że jest taki strasznie wrażliwy. W końcu tyle lat już wytrzymali, że nic nie powinno ich złamać
Delusional? Jaki delusional? Hilson is real! Kurczę, wiem, że te całe oswiadczyny i udawanie gejów były dla jaj, ale nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób... patrząc na to tylko ze strony estetycznej i nie zagłębiając się w nic wiecej, to było takie urocze! muszę jeszcze raz obejrzeć ten odcinek, bo żaden eye-sex nie utkwił mi w pamięci. Jak zawsze nie pamiętam o najważniejszych chwilach
Tak jak zrobili nie wyszło źle, może RSL jest dwuręczny? Oooo, pisać na kompie? Tego jeszcze nie próbowałam, chyba z obawy o lapka, chociaż między klawiszami i tak jest syf, więc trochę popiołu by mu nie zrobiło różnicy Resspekt tak, ale niechęć większa, z szefa zostać podwładnym, każdy był się dziwnie czuł. Ale za to Foreman musi być w siódmym niebie;/ ech, w ogóle nie wiem czy to wszystko co pisałam ma sens, bo coś nie żyję dzisiaj;p | [Lekarki raczej nie wylecą, bo były na promocyjnej grupowej fotce (dla porównania - Masters nie było i wyleciała)
Taaa, daj znać, jak pojawi się jakiś Hilsonowy euforyczny moment Na szczęście nie wyglądało na to, by Adams była materiałem na romans z House'em (chociaż nigdy nic nie wiadomo )
That's what I meant - Wilson powinien był wspierać House'a w dochodzeniu do siebie po Mayfield albo gdy Luddy wyszło na jaw, albo gdy Cuddy go rzuciła, a tego nie robił lub robił to tak, że się płakać chciało... Bądź co bądź w tych sezonach House praktycznie nie robił niczego, co byłoby złe lub szkodliwe, przed czym Wilson musiałby go powstrzymywać.
Uh, może Trzynastka nadawałaby się na House'ową kumpelę? W fikach fajnie spisuje się w tej roli Jasne, że Wilson jest jedynym kandydatem na BFF, no ale póki Wilson był obrażony, to House nie miał nawet do kogo ust otworzyć, o ile nie chodziło o medycynę - to prawie tak, jakby nadal siedział w więzieniu
Ano właśnie, ja nie widzę nic po stronie House'a, co wymagałoby od niego przepraszania Wilsona. To House był poszkodowany na całej linii, a Wilson chyba sobie ubzdurał, że może się obrazić na House'a, bo House nie postępował ściśle według jego rad. Co do więzienia - dawne wcielenie Wilsona byłoby dumne, że House wziął odpowiedzialność za swoje czyny i poddał się karze (pomijając to, że dawne wcielenie Wilsona za nic w świecie by nie dopuściło, żeby House trafił za kratki )
Słowa "delusional" użyła kiedyś jakaś Huddystka... Przyganiał kocioł garnkowi
Ech, chciałabym umieć nie dopatrywać się we wszystkim drugiego dna. Udawanie gejów było urocze i w tym IMO tkwi problem. Zupełnie jakby TPTB miało nam do przekazania: Hilsonki, chcecie love!Hilsona? To zobaczcie, czy wam się spodoba, kiedy chłopaki będą się zachowywać jak para stereotypowych ciot. A potem dajcie wreszcie spokój.
U know, że ten eye-sex, o którym mówiłam, nie był w gejowskim epie, tylko w tym z kupowaniem mebli (chyba 6x16)? I wyglądał o tak:
RSL był dwuręczny w innej dziedzinie, a potem się ożenił Mniejsza o popiół w lapku - gorzej, jak papieros przypadkiem wyleci i się jakiś klawisz troszkę stopi. Mój lapek ma ze mną ciężkie życie
Foreman to straszny wybór na DoM. Już Wilson byłby lepszy
Miało sens, miało - albo ja też dziś nie żyję, więc nadajemy na tej samej fali
advantage napisał: | obaj mają dziwne miny... jakby nie byli do końca pewni, czy chcą się ujawić | też bym nie była pewna, czy chcę, żeby polowały na mnie mordercze HuListki
advantage napisał: | Dlaczego Hju nie przyzna bardzo głośno, że chciałby Hilsona? Całowanie RSLa nie może być gorsze od LE | mnie wystarczy to, że Hju bardzo głośno przyznał, że nie miałby nic przeciwko Hilsonowi (szczególnie że o Huddy mówił pokrętnie i raczej na 'nie') Ej, no co Ty?! Gorsze? To tak jakby powiedzieć "jedzenie tortu nie może być gorsze od spleśniałej skarpety"
advantage napisał: | Wilson przechowuje przybory kosmetyczne | to tłumaczy, czemu kupił takie gigantyczne mieszkanie
advantage napisał: | a czy fryzura 'wstałem z łóżka po długiej i ostrej nocy' nie jest sexy? | też pytanie Ale Wilson chce wyglądać jak profesjonalny lekarz, a nie barman w klubie dla gejów
advantage napisał: | pewnie to samo co z plastikowym
To chyba działa tak jak super złote kolczyki - srebne albo nawet zwykłe plastikowe kulki się równie fajne | ale taki metalowy musi być zimniejszy od plastikowego (Btw, złośliwi gadają, że Palikot chce otworzyć sieć sexshopów BIEBROŃka )
uh, jakim trzeba być snobem, żeby kupować złoty wibrator i chwalić się nim jak drogimi kolczykami
advantage napisał: | często jej używa, czy ma jakieś ograniczenia? | Wilson mógłby jej używać bez ograniczeń, ale tego nie robi, bo chce zachować w tajemnicy swoją prawdziwą naturę
advantage napisał: | albo dmuchnał zdmuchniętą świeczką? | raz czytałam, że House się niecnie zabawił chanukowymi świecami Wilsona
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:58, 31 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | [Lekarki raczej nie wylecą, bo były na promocyjnej grupowej fotce (dla porównania - Masters nie było i wyleciała)
Taaa, daj znać, jak pojawi się jakiś Hilsonowy euforyczny moment Na szczęście nie wyglądało na to, by Adams była materiałem na romans z House'em (chociaż nigdy nic nie wiadomo )
That's what I meant - Wilson powinien był wspierać House'a w dochodzeniu do siebie po Mayfield albo gdy Luddy wyszło na jaw, albo gdy Cuddy go rzuciła, a tego nie robił lub robił to tak, że się płakać chciało... Bądź co bądź w tych sezonach House praktycznie nie robił niczego, co byłoby złe lub szkodliwe, przed czym Wilson musiałby go powstrzymywać.
Uh, może Trzynastka nadawałaby się na House'ową kumpelę? W fikach fajnie spisuje się w tej roli Jasne, że Wilson jest jedynym kandydatem na BFF, no ale póki Wilson był obrażony, to House nie miał nawet do kogo ust otworzyć, o ile nie chodziło o medycynę - to prawie tak, jakby nadal siedział w więzieniu
Ano właśnie, ja nie widzę nic po stronie House'a, co wymagałoby od niego przepraszania Wilsona. To House był poszkodowany na całej linii, a Wilson chyba sobie ubzdurał, że może się obrazić na House'a, bo House nie postępował ściśle według jego rad. Co do więzienia - dawne wcielenie Wilsona byłoby dumne, że House wziął odpowiedzialność za swoje czyny i poddał się karze (pomijając to, że dawne wcielenie Wilsona za nic w świecie by nie dopuściło, żeby House trafił za kratki )
Słowa "delusional" użyła kiedyś jakaś Huddystka... Przyganiał kocioł garnkowi
Ech, chciałabym umieć nie dopatrywać się we wszystkim drugiego dna. Udawanie gejów było urocze i w tym IMO tkwi problem. Zupełnie jakby TPTB miało nam do przekazania: Hilsonki, chcecie love!Hilsona? To zobaczcie, czy wam się spodoba, kiedy chłopaki będą się zachowywać jak para stereotypowych ciot. A potem dajcie wreszcie spokój.
U know, że ten eye-sex, o którym mówiłam, nie był w gejowskim epie, tylko w tym z kupowaniem mebli (chyba 6x16)? I wyglądał o tak:
RSL był dwuręczny w innej dziedzinie, a potem się ożenił Mniejsza o popiół w lapku - gorzej, jak papieros przypadkiem wyleci i się jakiś klawisz troszkę stopi. Mój lapek ma ze mną ciężkie życie
Foreman to straszny wybór na DoM. Już Wilson byłby lepszy
Miało sens, miało - albo ja też dziś nie żyję, więc nadajemy na tej samej fali | [faktycznie, więc niby zostaną cały sezon? Ostatni sezon? Anyway, lepsze one dwie niż święta Masters Też mi się nie wydaje, by ich połączyli, w ogóle House’a z kimkolwiek, ewentualnie może jakaś scena z prostytutkami
Ja nawet nie pamiętam co Wilson zrobił po wyjściu Luddy na jaw, możliwe, że nic... oprócz zakupu mieszkania, żeby Cuddy zrobić na złość. Osłabili w ogóle tę ich relację, nie wiem czy przyjacielskim czynem można nazwać koniec piątego sezonu, jak Wilson załatwił House’owi to miejsce w psychiatryku czy gdzieś tam... Było coś takiego, nie? Chyba w tym odcinku z baletnicą Taaak, House i Trzynastka jako kumple, to jest ok. Mnie się też przyplątały fiki, gdzie mieli romans...
Albo, że House zawiódł jego i jego zaufanie... haha, dokładnie, dawny Wilson byłby dumny, że House wziął odpowiedzialność za swoje czyny, ale że do takiego stopnia? Chociaż nie pokazali (albo ja po prostu przegapiłam) czy policja go złapała czy co. Bo na koniec siódmego sezonu wyjechał gdzieś w ciepłe miejsce przecież xd
Taaak, tylko teraz Huddystki mogą szczycić się tym, że jakby nie patrzeć delusional Huddy z pierwszych sezonów stało się prawdą... My przynajmniej mamy lepsze ery!
Generalnie to ja nie mam nic przeciwko, żeby się tak stereotypowo zachowywali może i zakpić zakpili, ale przecież chłopaki nie byli w tym odcinku tacy stereotypowi... O, chyba że liczyć Wilsona znającego dziwne babskie pojęcia i ubrania, ale czy on nie jest taki cały czas? Suszy włosy itd No a House z tym plakatem i musicalem to już udawał, żeby zaliczyć sąsiadkę. Ale gdyby obaj tak na maxa przed nią udawali...
Wiem, wiem, odcinek własnie mi się ściąga Ale już na samym avku wygląda słiit i jeszcze ten napis!
Biedny lapek ale z drugiej strony lepiej spalić klawisz niż coś na niego wylać uch, wtedy mało co żyłam i teraz też, nie wiem co to ma być. Okres się zbliża czy coś?
Richie117 napisał: | też bym nie była pewna, czy chcę, żeby polowały na mnie mordercze HuListki | wcale mu tego nie zazdroszczę, swatanie z LE... ona w jednym wywiadzie powiedziała, że ją całował jak żaba, cholernie miłe xd
Richie117 napisał: | mnie wystarczy to, że Hju bardzo głośno przyznał, że nie miałby nic przeciwko Hilsonowi (szczególnie że o Huddy mówił pokrętnie i raczej na 'nie') Ej, no co Ty?! Gorsze? To tak jakby powiedzieć "jedzenie tortu nie może być gorsze od spleśniałej skarpety" | hahahaha dobra, zły dobór słów, ale łapiesz o co mi chodzi przecież to żadna hańba całować drugiego aktora, ilu już to robiło... poza tym jeśli Hju się nie boi występować nago, to z czymś takim nie powinien mieć problemu
Richie117 napisał: | to tłumaczy, czemu kupił takie gigantyczne mieszkanie | szkoda, że nie pokazali całej łazienki
Richie117 napisał: | też pytanie Ale Wilson chce wyglądać jak profesjonalny lekarz, a nie barman w klubie dla gejów | ja nie mam nic przeciwko barmanom, tancerzom też nie. Pacjentki pewnie też nic by nie miały
Richie117 napisał: | ale taki metalowy musi być zimniejszy od plastikowego (Btw, złośliwi gadają, że Palikot chce otworzyć sieć sexshopów BIEBROŃka )
uh, jakim trzeba być snobem, żeby kupować złoty wibrator i chwalić się nim jak drogimi kolczykami | ale metal się rozgrzewa, nie? A nie BIEDROŃka? Faktycznie jest się czymś chwalić... już więcej pożytku z żywego faceta, a i więcej rzeczy do wychwalania
Richie117 napisał: | Wilson mógłby jej używać bez ograniczeń, ale tego nie robi, bo chce zachować w tajemnicy swoją prawdziwą naturę | ale House zna sekret mam nadzieję
Richie117 napisał: | raz czytałam, że House się niecnie zabawił chanukowymi świecami Wilsona | może powinien zainwestować w te złote wibratory? Mniej łamliwe i nigdzie nie utkną
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 6:19, 01 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | [faktycznie, więc niby zostaną cały sezon? Ostatni sezon? Anyway, lepsze one dwie niż święta Masters Też mi się nie wydaje, by ich połączyli, w ogóle House’a z kimkolwiek, ewentualnie może jakaś scena z prostytutkami
Ja nawet nie pamiętam co Wilson zrobił po wyjściu Luddy na jaw, możliwe, że nic... oprócz zakupu mieszkania, żeby Cuddy zrobić na złość. Osłabili w ogóle tę ich relację, nie wiem czy przyjacielskim czynem można nazwać koniec piątego sezonu, jak Wilson załatwił House’owi to miejsce w psychiatryku czy gdzieś tam... Było coś takiego, nie? Chyba w tym odcinku z baletnicą Taaak, House i Trzynastka jako kumple, to jest ok. Mnie się też przyplątały fiki, gdzie mieli romans...
Albo, że House zawiódł jego i jego zaufanie... haha, dokładnie, dawny Wilson byłby dumny, że House wziął odpowiedzialność za swoje czyny, ale że do takiego stopnia? Chociaż nie pokazali (albo ja po prostu przegapiłam) czy policja go złapała czy co. Bo na koniec siódmego sezonu wyjechał gdzieś w ciepłe miejsce przecież xd
Taaak, tylko teraz Huddystki mogą szczycić się tym, że jakby nie patrzeć delusional Huddy z pierwszych sezonów stało się prawdą... My przynajmniej mamy lepsze ery!
Generalnie to ja nie mam nic przeciwko, żeby się tak stereotypowo zachowywali może i zakpić zakpili, ale przecież chłopaki nie byli w tym odcinku tacy stereotypowi... O, chyba że liczyć Wilsona znającego dziwne babskie pojęcia i ubrania, ale czy on nie jest taki cały czas? Suszy włosy itd No a House z tym plakatem i musicalem to już udawał, żeby zaliczyć sąsiadkę. Ale gdyby obaj tak na maxa przed nią udawali...
Wiem, wiem, odcinek własnie mi się ściąga Ale już na samym avku wygląda słiit i jeszcze ten napis!
Biedny lapek ale z drugiej strony lepiej spalić klawisz niż coś na niego wylać uch, wtedy mało co żyłam i teraz też, nie wiem co to ma być. Okres się zbliża czy coś? | [Nie jestem już taka pewna, czy to będzie ostatni sezon; Hju ponoć znów zaczął się świetnie bawić na planie, a serial ma szansę odbić się od dna... Czas pokaże Trzymam kciuki, żeby TPTB nie zabrakło pomysłów na dobrą medycynę i żeby nie bawili się znowu w love story. No, ewentualnie niech zrobią Hilsona na koniec sezonu
Luddy wyszło na jaw na tamtej konferencji, kiedy Wilson był zbyt zajęty swoim zawodowym kryzysem. I była tam ta scena przy stoliku, w której Cuddy opowiada, jak wypaplała Lucasowi każdy detal problemów psychicznych House'a, a Wilson nie mówi tam ani słowa, zamiast jej wygarnąć, jaka z niej suka Yup, Wilson jedynie kupił to mieszkanie, ale potem wiemy, jak się to skończyło Akurat końcówka 5. sezonu była IMO w miarę dobra Hilsonowo - to Cuddy podrzuciła Wilsonowi House'a jak zgniłe jajo, a on zrobił to, co [wg TPTB] było konieczne i dobre w tej sytuacji. Gorsze i dziwniejsze było to, że wcześniej Wilson kupił bajeczkę o jednonocnym detoksie i HuSie, i w ogóle średnio się interesował tym, co się dzieje z House'em i jego halucynacjami, a później spławił House'a w tej rozmowie telefonicznej [Baletnica? no, możliwe - zupełnie nie pamiętam pacjentów z tamtego okresu ]
Romans House/13? Noł thanks, mimo wszystko
IDK, czy pod koniec 7. sezonu House zrobił coś, czym zawiódłby zaufanie Wilsona. Nawet jeśli, to Wilson zawiódł go pierwszy i bardziej, najpierw płacąc Kaczątkom, żeby mieć go z głowy, a potem wywalając go z mieszkania.
Hmm, pasowałoby gdyby House sam się zgłosił na policję, bo jakby go złapali, to nie powinno się mu proponować ugody. Ale to tylko moje przypuszczenie, bo do 8x01 się nie dotykałam.
Pffft, jaką prawdą? Wg Huddystek Cuddy koffała House'a oh-so-much, a ostatecznie kopnęła mu w dupę... On jej zresztą też, choć z opóźnieniem. To ja już wolę nasze urojone ery, niż żeby chłopaki się przekonali, jak bardzo do siebie nie pasują
Um... okej, Wilson zachowywał się jak zawsze (i to było suuuper, że on był sobą, a sąsiadka wzięła go za geja), za to House udawał takiego mega-pedziowatego ciotę - to bywa urocze w fikach, ale w prawdziwym Hilsonie niech House będzie sobą Taaa, na maxa, np Nora pojawia się na horyzoncie, a House popycha Wilsona na ścianę i zaczyna go dziko całować ]
kto powiedział, że nigdy nic nie wylałam na lapka? Ja nie dosyć, że ledwo żyję, to jeszcze sobie palec przez Rexa wybiłam, damn
advantage napisał: | ona w jednym wywiadzie powiedziała, że ją całował jak żaba, cholernie miłe xd | a skąd ona wie, jak całują żaby? *pytanie retoryczne* Ale, wait, ona to powiedziała, jak jeszcze udawała, że są HuLi (może jako hint dla Hju, żeby grał HuKi z większym zaangażowaniem), czy to było już po tym, jak straciła złudzenia i chciała się tym na nim zemścić?
advantage napisał: | hahahaha dobra, zły dobór słów, ale łapiesz o co mi chodzi przecież to żadna hańba całować drugiego aktora, ilu już to robiło... poza tym jeśli Hju się nie boi występować nago, to z czymś takim nie powinien mieć problemu | no łapię, łapię
ofkors, że to nie hańba i o niczym nie świadczy - przecież bywali też geje, którzy całowali kobiety przed kamerą Jak Hju się nie bał wystąpić nago w towarzystwie LE, mając tylko laptopa do samoobrony, to next time mógłby się nawet gołymi rękami bić z Godzillą Już raczej RSL miałby większy problem z love!Hilsonem i pewnie się cieszy, że konserwatywne TPTB go przed tym ratuje
advantage napisał: | szkoda, że nie pokazali całej łazienki | a co, jeśli w tych niepokazanych zakamarkach mieszkają oposy?
advantage napisał: | ja nie mam nic przeciwko barmanom, tancerzom też nie. Pacjentki pewnie też nic by nie miały | to w sumie żadna nowość, że Wilson nie wie, co tak naprawdę jest dobre
advantage napisał: | A nie BIEDROŃka? | damn, stupid literówki
advantage napisał: | już więcej pożytku z żywego faceta, a i więcej rzeczy do wychwalania | no chyba że ten złoty wibrator można wykorzystać również jako mikser, wałek do ciasta, przyrząd do masażu pleców i pałkę do obrony na wieczornym spacerze
advantage napisał: | ale House zna sekret mam nadzieję | poznaje go w końcu całkiem przypadkiem
advantage napisał: | może powinien zainwestować w te złote wibratory? Mniej łamliwe i nigdzie nie utkną | być może powinien... Wtedy uniknie możliwej krępującej sytuacji, bo Wilson nigdy by nie włożył wibratora do świecznika
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 1:14, 02 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | nooo... nikogo ze schodów nie zepchnęłam, ale robiło się to i owo | taaak?
Richie117 napisał: | dzięki, co za szczęście, że moje rozmyślania czemuś służą Mhm, dokładnie tak samo myślę. I potwierdzają to amerykańskie wyniki oglądalności: im bardziej 'głupiał' serial, tym bardziej wzrastała liczba młodzieży, a malała liczba dorosłych widzów. Za to przy 8x01 ubyło znacznie młodzieży, co pewnie pokazuje, w której grupie wiekowej było najwięcej fanek LE | służą, jak najbardziej Najwięcej? A myślałam, że wszystkie fanki (chociaż, może są jacyś fani? ) LE mają góra 16 lat.
Richie117 napisał: | żyję Szok, uszkodzenie wzroku i koszmary mnie dopadły, ale raczej nie z powodu (Bardzo) Małego Czesia | nie lekceważ go tylko dlatego, że jest mały
Richie117 napisał: | w takim razie NA PEWNO syn chłopaków nie dostanie na imię "Lisa" No, domyślam się... A ja jeszcze nie wiem, w którym rozdziale o tym będzie i nadal się waham, czy nie zmienić jednego z imion, które by się źle kojarzyło | też myślę, że syna lepiej nie nazywać 'Lisa' Masz na myśli imię w stylu 'Alfons'?
Richie117 napisał: | porzucili medycynę i wstąpili do szkoły aktorkiej, a teraz grają w "Na dobre i na złe" | jeśli są tam takie ciacha, to zacznę oglądać
Richie117 napisał: | No nie. Ale w takim razie po co trafiać na lekarza o wyglądzie Wilsona? Żeby sobie pstryknąć sweet focię? | sweet focia na fejsbuczka musi być! A poza tym... no, pomyśl
Richie117 napisał: | nie mam pojęcia, kto i dlaczego mnie pokarał taką szczegółową pamięcią (i słusznie, że nie podejrzewasz... W końcu ostatnie epy widziałam wręcz mniej-niż-raz, a też je pamiętam ) | nie uważam, żeby to była kara. Ja w ogóle nie mam pamięci do szczegółów, więc zazdroszczę
Richie117 napisał: | taaa... a na co w ogóle była chora ta pisarka? | tego Ci nie powiem, ale pamiętam, że miała zwidy
Richie117 napisał: | Cuddy specjalnie załatwiła takie super-extra zabezpieczenia, żeby nie dało jej się spalić na stosie w głównym holu | zawsze można puścić wodę święconą z tych urządzeń, które włączają się podczas pożaru
Richie117 napisał: | yup, nawet już skumplowali Foremana z Taubem, który swoim bogatym życiem erotycznym przypomina Wilsona | nie potrafię sobie wyobrazić, jak ktoś mógłby oglądać serial, którego głównym bohaterem byłby Foreman
Richie117 napisał: | takie są te nasze konsumpcyjne czasy Jak czasem słyszę, ile teraz "wypada" dać na chrzciny, komunię czy ślub... Albo że ktoś się nie chce zaręczyć, bo go nie stać na pierścionek za parę tysięcy... Litości! | tjaa, 'katolicy' Nie powinni wiedzieć, że w takich uroczystościach najważniejszy jest Bóg, a nie drogie prezenty?
Richie117 napisał: | znam ten ból, mnie też tak potraktowali - chciałam na osiemnastkę wielkiego pluszaka, a dostałam ekskluzywną zapalniczkę (jej obecne miejsce pobytu nie jest mi znane) | o jaa, na co komu ekskluzywna zapalniczka? Pali jakoś inaczej niż zwykła? Szkoda, że nie dostałaś swojego pluszaka
Richie117 napisał: | piłki Ci nie załatwię, ale sms-y z chęcią - tylko podaj numer | *********, czekam
Richie117 napisał: | bo House nie chce, żeby Wilson musiał go długo i daleko szukać, żeby go ukarać | bo jest grzecznym dzieckiem i wie, kiedy zasłużył na karę?
Richie117 napisał: | bo my tu zakładamy, że House by takowej sztangi potrzebował... A gdyby taki prezent zranił uczucia House'a? "Ach tak, nie podoba ci się mój wacuś, Jimmy? To więcej go nie zobaczysz! *foch*" - that sort of things... | takie fochy brzmią raczej Wilson-like
Richie117 napisał: | zapomnieli tam o myciu i układaniu włosów
ej, chyba nie jest z Tobą tak tragicznie, jak z moją byłą koleżanką, która wstawała o 4., żeby się na 8. do szkoły wyrobić... | i wtf z tym malowaniem oczu? Najpierw jest kredka, potem tusz! Nie, aż tak tragicznie nie jest. Jak idę na ósmą, to wstaję o szóstej
Richie117 napisał: | czy pieprzenie zegarka nie byłoby bolesne? | IDK, nigdy nie próbowałam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:39, 03 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | taaak? | nie mogę nic zdradzić, bo jak by to ktoś niepowołany przeczytał, to mógłby mnie znaleźć i zabić xD
Anai napisał: | Najwięcej? A myślałam, że wszystkie fanki (chociaż, może są jacyś fani? ) LE mają góra 16 lat. | w necie nigdy nie wiadomo... Możliwe, że osoby, które wielbią LE i twierdzą, że mają ponad 20 lat, nie mówią całej prawdy
Anai napisał: | nie lekceważ go tylko dlatego, że jest mały | łatwo powiedzieć
Anai napisał: | też myślę, że syna lepiej nie nazywać 'Lisa' Masz na myśli imię w stylu 'Alfons'? | syna, kota, karalucha... nikomu nie chciałabym skrzywić osobowości takim imieniem
yyy... tak, coś w tym stylu
Anai napisał: | jeśli są tam takie ciacha, to zacznę oglądać | powiedziałabym, że owszem, ale miej na uwadze mój spaczony gust
Anai napisał: | A poza tym... no, pomyśl | przez moją niską samoocenę takie rzeczy nigdy mi nie przychodzą do głowy
Anai napisał: | nie uważam, żeby to była kara. Ja w ogóle nie mam pamięci do szczegółów, więc zazdroszczę | żeby jeszcze ta moja pamięć z taką samą łatwością rejestrowała szczegóły, które chciałabym zapamiętać
Anai napisał: | zawsze można puścić wodę święconą z tych urządzeń, które włączają się podczas pożaru | czemu nie iść na całość i puścić z nich święconą... benzynę?
Anai napisał: | nie potrafię sobie wyobrazić, jak ktoś mógłby oglądać serial, którego głównym bohaterem byłby Foreman | każda potwora znadzie swego amatora... Um...nie, też sobie tego nie wyobrażam
Anai napisał: | Nie powinni wiedzieć, że w takich uroczystościach najważniejszy jest Bóg, a nie drogie prezenty? | najważniejszość Boga rozumie się dla nich sama przez się, dzięki czemu mają więcej czasu na myślenie o mniej ważnych prezentach
Anai napisał: | o jaa, na co komu ekskluzywna zapalniczka? Pali jakoś inaczej niż zwykła? Szkoda, że nie dostałaś swojego pluszaka | well, to tak jak z Rolexem - na co on komu, skoro tak samo mierzy czas jak zegarek z kiosku Thanks * back* A pluszaka kupiłam sobie sama
Anai napisał: | *********, czekam | wysłałam
Anai napisał: | bo jest grzecznym dzieckiem i wie, kiedy zasłużył na karę? | on nawet wie, co robić, żeby sobie zasłużyć
Anai napisał: | takie fochy brzmią raczej Wilson-like | yeah... Z drugiej strony, House nie bawiłby się w kupowanie wacusiowi Wilsona sztangi, tylko osobiście by go potrenował, żeby Wilson się nie zorientował i nie miał pretensji
Anai napisał: | i wtf z tym malowaniem oczu? Najpierw jest kredka, potem tusz! Nie, aż tak tragicznie nie jest. Jak idę na ósmą, to wstaję o szóstej | kredka, tusz... a w jakiej kolejności reszta przyborów na lekcję plastyki? Uff, 2 godziny to tak w miarę normalnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:27, 05 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | [Nie jestem już taka pewna, czy to będzie ostatni sezon; Hju ponoć znów zaczął się świetnie bawić na planie, a serial ma szansę odbić się od dna... Czas pokaże Trzymam kciuki, żeby TPTB nie zabrakło pomysłów na dobrą medycynę i żeby nie bawili się znowu w love story. No, ewentualnie niech zrobią Hilsona na koniec sezonu
Luddy wyszło na jaw na tamtej konferencji, kiedy Wilson był zbyt zajęty swoim zawodowym kryzysem. I była tam ta scena przy stoliku, w której Cuddy opowiada, jak wypaplała Lucasowi każdy detal problemów psychicznych House'a, a Wilson nie mówi tam ani słowa, zamiast jej wygarnąć, jaka z niej suka Yup, Wilson jedynie kupił to mieszkanie, ale potem wiemy, jak się to skończyło Akurat końcówka 5. sezonu była IMO w miarę dobra Hilsonowo - to Cuddy podrzuciła Wilsonowi House'a jak zgniłe jajo, a on zrobił to, co [wg TPTB] było konieczne i dobre w tej sytuacji. Gorsze i dziwniejsze było to, że wcześniej Wilson kupił bajeczkę o jednonocnym detoksie i HuSie, i w ogóle średnio się interesował tym, co się dzieje z House'em i jego halucynacjami, a później spławił House'a w tej rozmowie telefonicznej [Baletnica? no, możliwe - zupełnie nie pamiętam pacjentów z tamtego okresu ]
Romans House/13? Noł thanks, mimo wszystko
IDK, czy pod koniec 7. sezonu House zrobił coś, czym zawiódłby zaufanie Wilsona. Nawet jeśli, to Wilson zawiódł go pierwszy i bardziej, najpierw płacąc Kaczątkom, żeby mieć go z głowy, a potem wywalając go z mieszkania.
Hmm, pasowałoby gdyby House sam się zgłosił na policję, bo jakby go złapali, to nie powinno się mu proponować ugody. Ale to tylko moje przypuszczenie, bo do 8x01 się nie dotykałam.
Pffft, jaką prawdą? Wg Huddystek Cuddy koffała House'a oh-so-much, a ostatecznie kopnęła mu w dupę... On jej zresztą też, choć z opóźnieniem. To ja już wolę nasze urojone ery, niż żeby chłopaki się przekonali, jak bardzo do siebie nie pasują
Um... okej, Wilson zachowywał się jak zawsze (i to było suuuper, że on był sobą, a sąsiadka wzięła go za geja), za to House udawał takiego mega-pedziowatego ciotę - to bywa urocze w fikach, ale w prawdziwym Hilsonie niech House będzie sobą Taaa, na maxa, np Nora pojawia się na horyzoncie, a House popycha Wilsona na ścianę i zaczyna go dziko całować ]
kto powiedział, że nigdy nic nie wylałam na lapka? Ja nie dosyć, że ledwo żyję, to jeszcze sobie palec przez Rexa
wybiłam, damn | [ czyżby brak LE mu służył? Żeby nie zabrakło im pomysłów nie tylko na medycyne, ale i resztę fabułu no, a Hilsona mogą zrobić pod koniec tego sezonu, a rozwinąć w kolejnym
Tamta scena przy stoliku była w ogóle dziwna, bo nawet sam House nie zaprotestował, a nic w ogóle nic. Tylko o jakieś piwo poprosił... Z mieszkaniem to wiesz, zawsze na początku jest fajnie, a potem pojawia się taka Sam i House poszedł w odstawkę. w tamtym odcinku pomimo całej sympatii do Wilsona, naprawdę na moment go znielubiłam. I jeszcze wtedy (chyba wtedy) pojawił się tamten pajac z Mayfield i zdemolował House’owi mieszkanie. Maksymalne współczucie
Tego z piątego sezonu jakoś szczegółowo nie pamiętam, ale Wilson chyba mu uwierzył na słowo, gdy wspomniał o Husie, potem jeszcze były jakieś akcje z kawą i TO Pewnie stwierdził, że ok, Cuddy go wyleczyła to jest już wszystko w porządku... Ale zapamiętał to, bo na początku siódmego już nie był taki chętny by uwierzyć w Huddy ;p Baletnicę akurat pamiętam, bo to jeden z moich ulubionych przypadków medycznych
Co do płacenia kaczątkom to już w ogóle przegięcie, zarówno z ich strony, że wzięli kasę, jak i Wilsona. Czyżby Wilson nie miał daru przekonywania i tylko perfekcyjnie potrafił informować ludzi o śmierci?! Zupełnie jakby House był jakimś totalnym wyrzutkiem i można z nim tylko spędzać czas w pracy, a potem trzymać się z daleka, bo nie wiadomo co zrobi. I z tego co pamiętam jakoś tragicznie się z nim nie bawili xd Ja się tknęłam 8x01, ale trafiłam jeszcze na ten odcinek, który wyciekł wcześniej, nie pamiętam jak tam było powiedziane.
Ooo, a myślałam, że one uważają, że to House i tylko House jest winny rozpadowi związku! Cuddy dokopała mu mocniej, bo dbała o siebie i swoje wygody, niby ok., była chora, ale mogła zwrócić uwagę na to, co czuje jej facet w takich chwilach...
Chłopaki do siebie pasują, uzupełniają się nawzajem, trochę różnią, ale jednocześnie wiedzą jak spędzać czas, żeby obaj byli zadowoleni Bo House przesadził i pojechał ze stereotypem, gdyby nie to, że mieszkał z Wilsonem, pewnie sąsiadka by go nie wzięła za geja ;p Tak, dokładnie coś takiego widzę! Dziki pocałunek na korytarzu, albo w windzie
Wylałaś? I lapek dalej żyje? Uch, więc niech się Twój palec szybko leczy
Richie117 napisał: | a skąd ona wie, jak całują żaby? *pytanie retoryczne* Ale, wait, ona to powiedziała, jak jeszcze udawała, że są HuLi (może jako hint dla Hju, żeby grał HuKi z większym zaangażowaniem), czy to było już po tym, jak straciła złudzenia i chciała się tym na nim zemścić? | kurcze, nie mogę teraz znaleźć na yt, ale to chyba było po pierwszym kissie w piątym sezonie, więc jeszcze afaik Huli w pełni
Richie117 napisał: | ofkors, że to nie hańba i o niczym nie świadczy - przecież bywali też geje, którzy całowali kobiety przed kamerą Jak Hju się nie bał wystąpić nago w towarzystwie LE, mając tylko laptopa do samoobrony, to next time mógłby się nawet gołymi rękami bić z Godzillą Już raczej RSL miałby większy problem z love!Hilsonem i pewnie się cieszy, że konserwatywne TPTB go przed tym ratuje | chyba wszystko się nagłośniło od Brokeback i to już nie taka tragedia;) mógłby po prostu pokazać Godzilli LE, pewnie zaraz by uciekła xd No to go nie kumam, jak można nie chcieć pocałować Hju?!
Richie117 napisał: | a co, jeśli w tych niepokazanych zakamarkach mieszkają oposy? | to robią konkurencję dla kota
Richie117 napisał: | to w sumie żadna nowość, że Wilson nie wie, co tak naprawdę jest dobre | ech, te trzy nieudane małżeństwa
Richie117 napisał: | damn, stupid literówki | ciekawe tylko co tam będą sprzedawać, jak już stworzą te Biedrońki
Richie117 napisał: | no chyba że ten złoty wibrator można wykorzystać również jako mikser, wałek do ciasta, przyrząd do masażu pleców i pałkę do obrony na wieczornym spacerze | jako pałka do obrony może i by się przydał, także jako przyrząd do masażu i już ewentualnie wałek do ciasta... no a mikser? może się jajka ubije, why not?
Richie117 napisał: | być może powinien... Wtedy uniknie możliwej krępującej sytuacji, bo Wilson nigdy by nie włożył wibratora do świecznika | a kto by włożył?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:29, 05 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | nie mogę nic zdradzić, bo jak by to ktoś niepowołany przeczytał, to mógłby mnie znaleźć i zabić xD |
Richie117 napisał: | w necie nigdy nie wiadomo... Możliwe, że osoby, które wielbią LE i twierdzą, że mają ponad 20 lat, nie mówią całej prawdy | na ich miejscu tym bardziej nie przyznawałabym się do wieku... przecież nie ma się czym chwalić
Richie117 napisał: | syna, kota, karalucha... nikomu nie chciałabym skrzywić osobowości takim imieniem yyy... tak, coś w tym stylu | karalucha? A myślałam, że to ja jestem dziwna, bo kiedyś miałam 'swoją' biedronkę
Richie117 napisał: | powiedziałabym, że owszem, ale miej na uwadze mój spaczony gust | pozostaje mieć nadzieję, że mój jest spaczony w tę samą stronę
Richie117 napisał: | przez moją niską samoocenę takie rzeczy nigdy mi nie przychodzą do głowy | fuck it, pomarzyć zawsze można
Richie117 napisał: | żeby jeszcze ta moja pamięć z taką samą łatwością rejestrowała szczegóły, które chciałabym zapamiętać | czyli można obalić tezę, że najlepiej pamięta się dobre wspomnienia?
Richie117 napisał: | czemu nie iść na całość i puścić z nich święconą... benzynę? | hell yeaaah
Richie117 napisał: | well, to tak jak z Rolexem - na co on komu, skoro tak samo mierzy czas jak zegarek z kiosku | róznica jest taka, że Rolexa widać, więc przynajmniej można się nim polansować, jak już się go kupi. No i jest ładniejszy niż zegarek z kiosku
Richie117 napisał: | A pluszaka kupiłam sobie sama | [link widoczny dla zalogowanych]
Richie117 napisał: | wysłałam | nie doszło
Richie117 napisał: | Z drugiej strony, House nie bawiłby się w kupowanie wacusiowi Wilsona sztangi, tylko osobiście by go potrenował, żeby Wilson się nie zorientował i nie miał pretensji | omg, wyobraziłam sobie wacusia Wilsona jako ciężarek
Richie117 napisał: | kredka, tusz... a w jakiej kolejności reszta przyborów na lekcję plastyki? Uff, 2 godziny to tak w miarę normalnie | na plastykę to jeszcze tylko błyszczyk/szminka, bo reszta się raczej kwalifikuje na lekcję szpachlowania ścian Mhm, też tak myślę. Po co komu 4 godziny?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:52, 06 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | [ czyżby brak LE mu służył? Żeby nie zabrakło im pomysłów nie tylko na medycyne, ale i resztę fabuły no, a Hilsona mogą zrobić pod koniec tego sezonu, a rozwinąć w kolejnym
Tamta scena przy stoliku była w ogóle dziwna, bo nawet sam House nie zaprotestował, a nic w ogóle nic. Tylko o jakieś piwo poprosił... Z mieszkaniem to wiesz, zawsze na początku jest fajnie, a potem pojawia się taka Sam i House poszedł w odstawkę. w tamtym odcinku pomimo całej sympatii do Wilsona, naprawdę na moment go znielubiłam. I jeszcze wtedy (chyba wtedy) pojawił się tamten pajac z Mayfield i zdemolował House’owi mieszkanie. Maksymalne współczucie
Tego z piątego sezonu jakoś szczegółowo nie pamiętam, ale Wilson chyba mu uwierzył na słowo, gdy wspomniał o Husie, potem jeszcze były jakieś akcje z kawą i TO Pewnie stwierdził, że ok, Cuddy go wyleczyła to jest już wszystko w porządku... Ale zapamiętał to, bo na początku siódmego już nie był taki chętny by uwierzyć w Huddy ;p Baletnicę akurat pamiętam, bo to jeden z moich ulubionych przypadków medycznych
Co do płacenia kaczątkom to już w ogóle przegięcie, zarówno z ich strony, że wzięli kasę, jak i Wilsona. Czyżby Wilson nie miał daru przekonywania i tylko perfekcyjnie potrafił informować ludzi o śmierci?! Zupełnie jakby House był jakimś totalnym wyrzutkiem i można z nim tylko spędzać czas w pracy, a potem trzymać się z daleka, bo nie wiadomo co zrobi. I z tego co pamiętam jakoś tragicznie się z nim nie bawili xd Ja się tknęłam 8x01, ale trafiłam jeszcze na ten odcinek, który wyciekł wcześniej, nie pamiętam jak tam było powiedziane.
Ooo, a myślałam, że one uważają, że to House i tylko House jest winny rozpadowi związku! Cuddy dokopała mu mocniej, bo dbała o siebie i swoje wygody, niby ok., była chora, ale mogła zwrócić uwagę na to, co czuje jej facet w takich chwilach...
Chłopaki do siebie pasują, uzupełniają się nawzajem, trochę różnią, ale jednocześnie wiedzą jak spędzać czas, żeby obaj byli zadowoleni Bo House przesadził i pojechał ze stereotypem, gdyby nie to, że mieszkał z Wilsonem, pewnie sąsiadka by go nie wzięła za geja ;p Tak, dokładnie coś takiego widzę! Dziki pocałunek na korytarzu, albo w windzie
Wylałaś? I lapek dalej żyje? Uch, więc niech się Twój palec szybko leczy | [może to nie brak LE, może na planie zaczęli podawać lepszą kawę? Taaa, w następnym sezonie mogliby Hilsona rozwinąć, rozebrać na czynniki pierwsze i dogłębnie spenetrować
Widać było przy tym stoliku, że House już był po praniu mózgu i kastracji - normalnie nawet Wilsonowi nie pozwoliłby ot tak włazić z butami w jego prywatne życie
Wilson już na długo przed wywaleniem House'a z mieszkania zasłużył sobie na moje znielubienie - choćby tą sceną, kiedy gra z Sam w karty, a House'a traktuje jak powietrze Alvie był jak wrzód na tyłku, ale gdyby TPTB miało rozum, to by go wykorzystało do uświadomienia House'owi, że kocha Wilsona
O uwierzenie w HuSa nie mam pretensji, ale że uwierzył w detoks... w taki cudowny detoks nawet doktor Froterka by nie uwierzył A w 7x01 zachował się po prostu paskudnie - niby przyszedł, bo się martwił, a jak przyszło co do czego, przypisał wszystko temu, że House znów ćpa, ech
No tak, Kaczątka też się nie popisały. Dla każdego z nich House coś zrobił w przeszłości, a jak oni mieli zrobić coś dla House'a, to broń boże! I kto w tych okolicznościach jest antyspołecznym dupkiem?
Um... większość Huddystek zwala całą winę na House'a, ale widziałam parę takich, które stwierdziły że na Cuddy też się zawiodły i postanowiły w ogóle nie przyjmować do wiadomości rozpadu Huddy. W każdym razie takie Huddy, które Huddystkom się uroiło od początku serialu, nigdy się prawdą nie stało, a że one twierdzą inaczej, to znaczy że są bardziej delusional niż my Cuddy dokopywała House'owi nawet jak była zdrowa, a on stawał na głowie, żeby się jej przypodobać (już w 7x01 go zgasiła, kiedy zaproponował jej wspólny wyjazd na wakacje ). Jedyne jego uczucia jakie ją interesowały to to, czy on ją kochał i czy dzięki niej był szczęśliwy ;/
Tjaaa, gdyby House nie mieszkał z Wilsonem i próbował podrywu na gadkę o uczuciach, Nora wzięłaby go za idealny materiał na męża. Ponoć kobiety czasem tak się nabierają, a potem się okazuje, że ich mąż jest gejem ]
yeah, i to nie raz Lapek żyje, tylko napęd dvd musiałam wymienić, bo nie spodobał mu się prysznic z herbaty Powtórzę palcowi Twoją stanowczą sugestię
advantage napisał: | kurcze, nie mogę teraz znaleźć na yt, ale to chyba było po pierwszym kissie w piątym sezonie, więc jeszcze afaik Huli w pełni | no wtedy to nie on ją całował, tylko ona gwałciła go językiem, a przynajmniej tak to wyglądało... Nic tylko współczuć tym żabom, do których porównywała jego całowanie
advantage napisał: | chyba wszystko się nagłośniło od Brokeback i to już nie taka tragedia;) mógłby po prostu pokazać Godzilli LE, pewnie zaraz by uciekła xd No to go nie kumam, jak można nie chcieć pocałować Hju?! | tragedia już nie taka, ale zanim związki homoseksualne będą traktowane w telewizji z równą swobodą co międzyrasowe pary hetero (które też dłuuugo walczyły z nietolerancją), jeszcze sporo czasu upłynie.
Tylko później LE by się wściekła i zaczęła gonić Hju Może RSL chce, ale się boi, że po jednym kissie straciłby nad sobą panowanie
advantage napisał: | to robią konkurencję dla kota | wyobrażam sobie te przepychanki, żeby mieć jak najlepszy widok na Wilsona w kąpieli
advantage napisał: | ciekawe tylko co tam będą sprzedawać, jak już stworzą te Biedrońki | - Poproszę loda.
- Na miejscu czy woli pan wizytę domową?
advantage napisał: | no a mikser? może się jajka ubije, why not? | i lody da się nim pewnie ukręcić
advantage napisał: | a kto by włożył? | ten, kto by kupił złoty wibrator tylko dla szpanu Albo chciał doprowadzić do zawału księdza na kolędzie
***
Anai napisał: | na ich miejscu tym bardziej nie przyznawałabym się do wieku... przecież nie ma się czym chwalić | chyba na mistrzach było coś takiego:
- to, że mam w nicku "2000" nie oznacza, że mam 11 lat.
- nie, bo masz 8.
Anai napisał: | karalucha? A myślałam, że to ja jestem dziwna, bo kiedyś miałam 'swoją' biedronkę | ja mam nadal 'swojego' trzmiela; leży na półce - nieżywy, ale ciągle puszysty
Anai napisał: | fuck it, pomarzyć zawsze można | wolę pomarzyć o chłopakach
Anai napisał: | czyli można obalić tezę, że najlepiej pamięta się dobre wspomnienia? | w moim przypadku jak najbardziej
Anai napisał: | róznica jest taka, że Rolexa widać, więc przynajmniej można się nim polansować, jak już się go kupi. No i jest ładniejszy niż zegarek z kiosku | z zapalniczką też tak można, jak się człowiek uprze
Anai napisał: | taaakiegoo dużegoo? | a buuu, nie *zazdrości* - mój ma tylko 100 centymetrów. I wygląda [link widoczny dla zalogowanych]
Anai napisał: | nie doszło | pewnie jakiś błąd w numerze
Anai napisał: | omg, wyobraziłam sobie wacusia Wilsona jako ciężarek | w końcu to rzecz najwyższej wagi
Anai napisał: | na plastykę to jeszcze tylko błyszczyk/szminka, bo reszta się raczej kwalifikuje na lekcję szpachlowania ścian Mhm, też tak myślę. Po co komu 4 godziny? | myśmy się kiedyś na plastyce bawili masą papierową well, jak ktoś woli posiedzieć godzinę w wannie zamiast w łóżku...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:30, 11 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | [może to nie brak LE, może na planie zaczęli podawać lepszą kawę? Taaa, w następnym sezonie mogliby Hilsona rozwinąć, rozebrać na czynniki pierwsze i dogłębnie spenetrować
Widać było przy tym stoliku, że House już był po praniu mózgu i kastracji - normalnie nawet Wilsonowi nie pozwoliłby ot tak włazić z butami w jego prywatne życie
Wilson już na długo przed wywaleniem House'a z mieszkania zasłużył sobie na moje znielubienie - choćby tą sceną, kiedy gra z Sam w karty, a House'a traktuje jak powietrze Alvie był jak wrzód na tyłku, ale gdyby TPTB miało rozum, to by go wykorzystało do uświadomienia House'owi, że kocha Wilsona
O uwierzenie w HuSa nie mam pretensji, ale że uwierzył w detoks... w taki cudowny detoks nawet doktor Froterka by nie uwierzył A w 7x01 zachował się po prostu paskudnie - niby przyszedł, bo się martwił, a jak przyszło co do czego, przypisał wszystko temu, że House znów ćpa, ech
No tak, Kaczątka też się nie popisały. Dla każdego z nich House coś zrobił w przeszłości, a jak oni mieli zrobić coś dla House'a, to broń boże! I kto w tych okolicznościach jest antyspołecznym dupkiem?
Um... większość Huddystek zwala całą winę na House'a, ale widziałam parę takich, które stwierdziły że na Cuddy też się zawiodły i postanowiły w ogóle nie przyjmować do wiadomości rozpadu Huddy. W każdym razie takie Huddy, które Huddystkom się uroiło od początku serialu, nigdy się prawdą nie stało, a że one twierdzą inaczej, to znaczy że są bardziej delusional niż my Cuddy dokopywała House'owi nawet jak była zdrowa, a on stawał na głowie, żeby się jej przypodobać (już w 7x01 go zgasiła, kiedy zaproponował jej wspólny wyjazd na wakacje ). Jedyne jego uczucia jakie ją interesowały to to, czy on ją kochał i czy dzięki niej był szczęśliwy ;/
Tjaaa, gdyby House nie mieszkał z Wilsonem i próbował podrywu na gadkę o uczuciach, Nora wzięłaby go za idealny materiał na męża. Ponoć kobiety czasem tak się nabierają, a potem się okazuje, że ich mąż jest gejem ]
yeah, i to nie raz Lapek żyje, tylko napęd dvd musiałam wymienić, bo nie spodobał mu się prysznic z herbaty Powtórzę palcowi Twoją stanowczą sugestię | [ a może w końcu mogą podać tą lepszą kawę, bo LE odeszła? Rozebrać Hilsona, mogliby owszem. I jeszcze rzucić na łóżko...i pozwolić im się spenetrować
Taak, Wilson jest mu bliższy, a House i tak wszyskiego mu nie mówi. Cuddy wypaplała pierwszemu lepszemu, z którym się związała... Nie fair, że House broni swojego prywatnego życia, a Cuddy robi co jej się podoba i nie zwraca na nic uwagi, a potem nagle zrywa zaręczyny pod wpływem chwili w sumie xd
W ogóle od kiedy pojawiła się Sam Wilson zrobił się dziwny... teraz jest lepiej, a co ważniejsze, nie rozpacza już jakoś strasznie nad zerwanym związkiem Radykalne posunięcie Ale może coś w tym jest... Alvie i Wilson to totalne przeciwieństwa i imo fajnie by było, gdyby udało się przekazać Wilsonowi trochę szaleńśtwa Alviego, np żeby Wilson mógł grać w futbol w salonie bez obawy, że coś się stłucze
Jak tak teraz o tym myślę, to chyba faktycznie głupio to brzmi, że ktoś uzależniony od wielu lat w jedną noc rzuca prochy a Wilson w dodatku jest lekarzem, i zero podejrzeń. Taak, Wilson w 7x01 był okropny, a gorsze było to, że Cuddy się schowała, a myśli Wilsona o vicodinie tylko nabrały prawdziwości, no a House wyszedł na kompletnego debila. Foreman jak zawsze przegiął, w końcu House uratował mu życie, dawno bo dawno, ale zawsze;)
Nie wiem czy dobrze, że nie przyjmują do wiadomości rozpadu Huddy Szczęśliwe Huddy imo nigdy nie miało wielkiej szansy powodzenia, bo gdyby tak było, to pojawiłoby się wcześniej, a nie dopiero w siódmym sezonie i to jeszcze na kilka odcinków. I to kłóciłoby się też z samym House’em, bo cudowne życie w bajecznym związku, pies i gromadka dzieci to nie dla niego. A przynajmniej nie z Cuddy Hm... generalnie to ja myślę, że to ważne, gdy jedna osoba w związku się troszczy o to czy uszczęśliwia drugą osobę. O ile tylko nie traktuje tego w taki okropny sposób, że przez to dowartościowuje też siebie, jak np. ‘och super, on mnie kocha, więc musze być wspaniała’ ;/
No cóż, jeśli kobiety lecą na House’a i na Wilsona też, to gdy byliby razem musiałby się ustawiać w rządku, by chociaż ich zobaczyć
Masz jakiś niezniszczalny lapek w takim razie, jak mój brat zrzucił na swojego książkę to aż się zepsuło coś w środku, a mi się wydawało, że herbata robi więcej szkód no tak, niech palec sobie nie żartuje i zdrowieje! Smarujesz go czymś czy coś? mnie zawsze na wszystko Dip Rilif pomagało
Richie117 napisał: | no wtedy to nie on ją całował, tylko ona gwałciła go językiem, a przynajmniej tak to wyglądało... Nic tylko współczuć tym żabom, do których porównywała jego całowanie | jeśli chodzi o gwałcenie językiem to akurat jej się nie dziwie, pewnie nie mogła się od niego oderwać i była taka napalona, że aż posunęła się do czegoś takiego. I to jeszcze przed kamerami
pewnie myślała, że żaby się zmienią w księcia z bajki, a tu niemiły surprise
Richie117 napisał: | tragedia już nie taka, ale zanim związki homoseksualne będą traktowane w telewizji z równą swobodą co międzyrasowe pary hetero (które też dłuuugo walczyły z nietolerancją), jeszcze sporo czasu upłynie.
Tylko później LE by się wściekła i zaczęła gonić Hju Może RSL chce, ale się boi, że po jednym kissie straciłby nad sobą panowanie | zawsze się znajdzie ktoś potępiający międzyrasowe związki, ale generalnie ludziom już przeszło i widok murzyna nikogo nie dziwi... Tylko pojawiają się tacy idioci, którzy twierdzą, że murzynowi nie wolno zabierać białej kobiety A co gdyby pojawili się publicznie murzyni geje? Tyle rzeczy do nienawidzenia;/
Czegoś takiego nie można się obawiać, ja myślę, że RSLowi ktoś powinien powiedzieć, że nie można zaprzeczać pożądaniu
Richie117 napisał: | wyobrażam sobie te przepychanki, żeby mieć jak najlepszy widok na Wilsona w kąpieli | rozumiem, House może im zasłaniać najgorętsze części ciała Wilsona...
Richie117 napisał: | - Poproszę loda.
- Na miejscu czy woli pan wizytę domową? | na miejscu! Niech wszyscy chętni ustawią się w rzędzie...
Richie117 napisał: | i lody da się nim pewnie ukręcić | szkoda tylko, że nie jest żywy
Richie117 napisał: | ten, kto by kupił złoty wibrator tylko dla szpanu Albo chciał doprowadzić do zawału księdza na kolędzie | co do zawału księdza, to można też by użyć w niedziele palmową, ładnie przystroić i jak znalazł
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:10, 12 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | [ a może w końcu mogą podać tą lepszą kawę, bo LE odeszła? Rozebrać Hilsona, mogliby owszem. I jeszcze rzucić na łóżko...i pozwolić im się spenetrować
Taak, Wilson jest mu bliższy, a House i tak wszystkiego mu nie mówi. Cuddy wypaplała pierwszemu lepszemu, z którym się związała... Nie fair, że House broni swojego prywatnego życia, a Cuddy robi co jej się podoba i nie zwraca na nic uwagi, a potem nagle zrywa zaręczyny pod wpływem chwili w sumie xd
W ogóle od kiedy pojawiła się Sam Wilson zrobił się dziwny... teraz jest lepiej, a co ważniejsze, nie rozpacza już jakoś strasznie nad zerwanym związkiem Radykalne posunięcie Ale może coś w tym jest... Alvie i Wilson to totalne przeciwieństwa i imo fajnie by było, gdyby udało się przekazać Wilsonowi trochę szaleńśtwa Alviego, np żeby Wilson mógł grać w futbol w salonie bez obawy, że coś się stłucze
Jak tak teraz o tym myślę, to chyba faktycznie głupio to brzmi, że ktoś uzależniony od wielu lat w jedną noc rzuca prochy a Wilson w dodatku jest lekarzem, i zero podejrzeń. Taak, Wilson w 7x01 był okropny, a gorsze było to, że Cuddy się schowała, a myśli Wilsona o vicodinie tylko nabrały prawdziwości, no a House wyszedł na kompletnego debila. Foreman jak zawsze przegiął, w końcu House uratował mu życie, dawno bo dawno, ale zawsze;)
Nie wiem czy dobrze, że nie przyjmują do wiadomości rozpadu Huddy Szczęśliwe Huddy imo nigdy nie miało wielkiej szansy powodzenia, bo gdyby tak było, to pojawiłoby się wcześniej, a nie dopiero w siódmym sezonie i to jeszcze na kilka odcinków. I to kłóciłoby się też z samym House’em, bo cudowne życie w bajecznym związku, pies i gromadka dzieci to nie dla niego. A przynajmniej nie z Cuddy Hm... generalnie to ja myślę, że to ważne, gdy jedna osoba w związku się troszczy o to czy uszczęśliwia drugą osobę. O ile tylko nie traktuje tego w taki okropny sposób, że przez to dowartościowuje też siebie, jak np. ‘och super, on mnie kocha, więc musze być wspaniała’ ;/
No cóż, jeśli kobiety lecą na House’a i na Wilsona też, to gdy byliby razem musiałby się ustawiać w rządku, by chociaż ich zobaczyć
Masz jakiś niezniszczalny lapek w takim razie, jak mój brat zrzucił na swojego książkę to aż się zepsuło coś w środku, a mi się wydawało, że herbata robi więcej szkód no tak, niech palec sobie nie żartuje i zdrowieje! Smarujesz go czymś czy coś? mnie zawsze na wszystko Dip Rilif pomagało | [yeah, możliwe... specjalnie kupowali paskudną kawę, żeby LE z tego powodu odeszła z planu Bosh, ależ mnie dekoncentrują te dwuznaczne wypowiedzi o Hilsonie *__*
Żeby chociaż Cuddy faktycznie wypaplała prywatne sprawy House'a komuś "pierwszemu lepszemu", bo potrzebowała z kimś pogadać o swoich przeżyciach, to okej... Ale ona zdradziła to wszystko LUCASOWI! Dupek musiał mieć niezły ubaw i satysfakcję, że jego "rywal" o serce Cuddy, Greg-zawsze-stawiam-na-swoim-House, trafił do psychiatryka. Ktoś, kto by nie znał House'a, pewnie nie przywiązałby najmniejszej wagi do takich informacji, ale Lucas to gnida i nie przepuścił okazji, żeby House'owi dowalić
Yeah, dopóki nie wypłynął temat Sam, Wilson przynajmniej uśmiechami, spojrzeniami itp okazywał House'owi serdeczność, a później zrobił się taki... ugh. IMO to dlatego, że RSL miał dosyć - powiedział kiedyś w wywiadzie, że nie chce, żeby Wilson był w związku, a DS wcisnął mu Sam, więc nic dziwnego, że facet nie miał motywacji do bycia sweet Haha, a to on w ogóle rozpaczał po Sam? Bo mi się zdawało, że jemu było smutno, ponieważ House nie miał dla niego czasu (nie mówiąc już o przepraszająco-smętnej minie House'a, że musi wyprosić Wilsona z mieszkania, bo Cuddy miała przyjechać na seks)
Do diabła z grą z futbol, niech by się Wilson tak spontanicznie rzucił na kanapę House'a (a House na niego)
Żadne 'chyba', tylko głupio i już Oczyszczenie organizmu w jedną noc jest możliwe, ale tylko w warunkach szpitalnych, gdzie są leki, kroplówki i sprzęt monitorujący, a siedzieć w kiblu i popijać imbirową herbatkę na mdłości może sobie ktoś, komu dokucza żołądek. No i nie ma mowy, żeby po takim błyskawicznym oczyszczaniu ktoś mógł normalnie funkcjonować następnego dnia Kiedy Cuddy się schowała, House nie tylko wyszedł na debila - on sam się wystraszył, że Wilson ma rację i cały HuS był następnym zwidem
Niech sobie Huddystki myślą co chcą, byle nie czepiały się innych, skoro same nie są lepsze
Szczęśliwe związki to w ogóle marny temat do serialu W "House'ie" i dla House'a szczęśliwy związek z kimkolwiek odpada, właśnie przez to, co napisałaś. Ale Huddy napisane w podobny sposób jak Hilsonowa przyjaźń mogłoby fajnie wypaść i długo trwać, tyle że wtedy TPTB straciłoby wiele okazji do znęcania się nad House'em Ofkors, zgadzam się, że ludzie, którzy są razem, powinni się starać uszczęśliwiać siebie nawzajem. A w Huddy załatwiono to akurat w ten 'okropny sposób' - jestem taka wspaniała, więc House powinien mnie bezgranicznie kochać za sam seks i za to, że czasem pozwalam mu zostać u mnie na noc
Tjaaa, już widzę ten rządek kobiet... coś podejrzanie przypomina dziki tłum na wyprzedaży w Media Markt ]
Kolega mi kiedyś mówił, że klawiatury lapków specjalnie są tak robione, żeby rozlany płyn nie dostał się do środka. O odporności na spadające książki nie wspominał, ale może w przyszłości zaczną budować lapki zabezpieczone również przez tym Z palcem już lepiej, dzięki Niczym go nie smarowałam, bo w domu znalazłam tylko przeterminowany o 3 lata Difortan, a przecież nie polecę do apteki z powodu jednego palca Good to know, że maść o tak głupiej nazwie jest jednak skuteczna
advantage napisał: | pewnie myślała, że żaby się zmienią w księcia z bajki, a tu niemiły surprise | taaa, kissnęła żabę i sama zmieniła się w ropuchę
advantage napisał: | Tylko pojawiają się tacy idioci, którzy twierdzą, że murzynowi nie wolno zabierać białej kobiety | a gdyby Murzyn chciał sobie zabrać ich teściową?
advantage napisał: | A co gdyby pojawili się publicznie murzyni geje? Tyle rzeczy do nienawidzenia;/ | w SFU był Murzyn-gej i na dodatek miał białego partnera. To się nazywa iść na całość z przełamywaniem tabu
advantage napisał: | Czegoś takiego nie można się obawiać, ja myślę, że RSLowi ktoś powinien powiedzieć, że nie można zaprzeczać pożądaniu | też tak myślę Niech mu to żona wałkiem do ciasta wytłumaczy
advantage napisał: | na miejscu! Niech wszyscy chętni ustawią się w rzędzie... | teraz w modzie jest ustawiać się w słoneczko
advantage napisał: | szkoda tylko, że nie jest żywy | - Czym się różni wibrator od szefa?
- Wibrator nigdy nie będzie prawdziwym ch*jem
advantage napisał: | co do zawału księdza, to można też by użyć w niedziele palmową, ładnie przystroić i jak znalazł | i w razie gdyby ksiądz nie zauważył, tydzień później można spróbować znowu, przerabiając wibrator z palmy na zajączka i wkładając do koszyka z jajkami do święcenia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:32, 13 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | chyba na mistrzach było coś takiego:
- to, że mam w nicku "2000" nie oznacza, że mam 11 lat.
- nie, bo masz 8.
| ee, na bank ma 11 Podobno nawet skreślając totolotka podświadomie wybieramy cyfry z daty urodzenia swojej i ludzi, których znamy
Richie117 napisał: | a mam nadal 'swojego' trzmiela; leży na półce - nieżywy, ale ciągle puszysty | trzymasz go na wypadek nagłego ataku Małego Głoda?
Richie117 napisał: | wolę pomarzyć o chłopakach | nie uwzględniając siebie w tych marzeniach? Co za masochizm
Richie117 napisał: | w moim przypadku jak najbardziej | ja mam na odwrót, zawsze wydaje mi się, że kiedyś było lepiej and it really sucks ;/
Richie117 napisał: | z zapalniczką też tak można, jak się człowiek uprze | trochę ciężko... dobrze, że zawsze można wstawić fotkę na fejsa - 'takie tam z luksusową zapalniczką'
Richie117 napisał: | a buuu, nie *zazdrości* - mój ma tylko 100 centymetrów. I wygląda [link widoczny dla zalogowanych] | o, Twój pluszak kojarzy mi się z tym pieskiem z reklamy kremu przeciwzmarszczkowego
Richie117 napisał: | pewnie jakiś błąd w numerze | niemożliwe Może Twoja komórka nie ma możliwości łączenia się z czajnikami?
Richie117 napisał: | w końcu to rzecz najwyższej wagi | oby tylko nie za wysokiej, bo jeszcze House dostanie zakwasów
Richie117 napisał: | myśmy się kiedyś na plastyce bawili masą papierową well, jak ktoś woli posiedzieć godzinę w wannie zamiast w łóżku... | mhm, fajnie się dowiedzieć, że takie coś istnieje um... ja tam wolę wstać wcześniej, niż muszę, bo nie lubię się rano spieszyć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 7:33, 14 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | Podobno nawet skreślając totolotka podświadomie wybieramy cyfry z daty urodzenia swojej i ludzi, których znamy | to już wiem, skąd ta moja niechęć do skreślania w totku - nie pamiętam żadnych dat urodzenia
Anai napisał: | trzymasz go na wypadek nagłego ataku Małego Głoda? | no wiesz! przyjaciół się nie zjada
Anai napisał: | nie uwzględniając siebie w tych marzeniach? Co za masochizm | wolę być masochistką dla siebie, niż sadystką dla nich
Anai napisał: | ja mam na odwrót, zawsze wydaje mi się, że kiedyś było lepiej and it really sucks ;/ |
hmm, moje złe wspomnienia nie przeszkadzają mi myśleć, że teraz jest gorzej
Anai napisał: | trochę ciężko... dobrze, że zawsze można wstawić fotkę na fejsa - 'takie tam z luksusową zapalniczką' | gdyby na zdjęciu oprócz zapalniczki w ręce trzymało się jeszcze cygaro w ustach...
Anai napisał: | o, Twój pluszak kojarzy mi się z tym pieskiem z reklamy kremu przeciwzmarszczkowego | jego obecne zdjęcie mogłoby służyć za potwierdzenie skuteczności w wygładzaniu zmarszczek
Anai napisał: | Może Twoja komórka nie ma możliwości łączenia się z czajnikami? | jutro lecę z awanturą do Plusa, za co ja im, do diabła, płacę
Anai napisał: | oby tylko nie za wysokiej, bo jeszcze House dostanie zakwasów | jeżeli Mały Greg by dostał zakwasów, to Wilson musiałby mu zrobić rozgrzewający masaż, żeby temu zaradzić
Anai napisał: | mhm, fajnie się dowiedzieć, że takie coś istnieje | nam nawet kazali robić taką masę z mokrych gazet, a nie kupować w sklepie
Anai napisał: | um... ja tam wolę wstać wcześniej, niż muszę, bo nie lubię się rano spieszyć | zazdroszczę samodyscypliny mnie nic z łóżka nie wyciągnie, dopóki nie nadejdzie moment, w którym muszę wstać, bo inaczej z niczym nie zdążę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:07, 16 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | [yeah, możliwe... specjalnie kupowali paskudną kawę, żeby LE z tego powodu odeszła z planu Bosh, ależ mnie dekoncentrują te dwuznaczne wypowiedzi o Hilsonie *__*
Żeby chociaż Cuddy faktycznie wypaplała prywatne sprawy House'a komuś "pierwszemu lepszemu", bo potrzebowała z kimś pogadać o swoich przeżyciach, to okej... Ale ona zdradziła to wszystko LUCASOWI! Dupek musiał mieć niezły ubaw i satysfakcję, że jego "rywal" o serce Cuddy, Greg-zawsze-stawiam-na-swoim-House, trafił do psychiatryka. Ktoś, kto by nie znał House'a, pewnie nie przywiązałby najmniejszej wagi do takich informacji, ale Lucas to gnida i nie przepuścił okazji, żeby House'owi dowalić
Yeah, dopóki nie wypłynął temat Sam, Wilson przynajmniej uśmiechami, spojrzeniami itp okazywał House'owi serdeczność, a później zrobił się taki... ugh. IMO to dlatego, że RSL miał dosyć - powiedział kiedyś w wywiadzie, że nie chce, żeby Wilson był w związku, a DS wcisnął mu Sam, więc nic dziwnego, że facet nie miał motywacji do bycia sweet Haha, a to on w ogóle rozpaczał po Sam? Bo mi się zdawało, że jemu było smutno, ponieważ House nie miał dla niego czasu (nie mówiąc już o przepraszająco-smętnej minie House'a, że musi wyprosić Wilsona z mieszkania, bo Cuddy miała przyjechać na seks)
Do diabła z grą z futbol, niech by się Wilson tak spontanicznie rzucił na kanapę House'a (a House na niego)
Żadne 'chyba', tylko głupio i już Oczyszczenie organizmu w jedną noc jest możliwe, ale tylko w warunkach szpitalnych, gdzie są leki, kroplówki i sprzęt monitorujący, a siedzieć w kiblu i popijać imbirową herbatkę na mdłości może sobie ktoś, komu dokucza żołądek. No i nie ma mowy, żeby po takim błyskawicznym oczyszczaniu ktoś mógł normalnie funkcjonować następnego dnia Kiedy Cuddy się schowała, House nie tylko wyszedł na debila - on sam się wystraszył, że Wilson ma rację i cały HuS był następnym zwidem
Niech sobie Huddystki myślą co chcą, byle nie czepiały się innych, skoro same nie są lepsze
Szczęśliwe związki to w ogóle marny temat do serialu W "House'ie" i dla House'a szczęśliwy związek z kimkolwiek odpada, właśnie przez to, co napisałaś. Ale Huddy napisane w podobny sposób jak Hilsonowa przyjaźń mogłoby fajnie wypaść i długo trwać, tyle że wtedy TPTB straciłoby wiele okazji do znęcania się nad House'em Ofkors, zgadzam się, że ludzie, którzy są razem, powinni się starać uszczęśliwiać siebie nawzajem. A w Huddy załatwiono to akurat w ten 'okropny sposób' - jestem taka wspaniała, więc House powinien mnie bezgranicznie kochać za sam seks i za to, że czasem pozwalam mu zostać u mnie na noc
Tjaaa, już widzę ten rządek kobiet... coś podejrzanie przypomina dziki tłum na wyprzedaży w Media Markt ]
Kolega mi kiedyś mówił, że klawiatury lapków specjalnie są tak robione, żeby rozlany płyn nie dostał się do środka. O odporności na spadające książki nie wspominał, ale może w przyszłości zaczną budować lapki zabezpieczone również przez tym Z palcem już lepiej, dzięki Niczym go nie smarowałam, bo w domu znalazłam tylko przeterminowany o 3 lata Difortan, a przecież nie polecę do apteki z powodu jednego palca Good to know, że maść o tak głupiej nazwie jest jednak skuteczna | [kawa jest ważna, wcale jej się nie dziwię, ale żeby od razu odchodzić z serialu? Dwuznaczne wypowiedzi tylko dodają smaczku W sumie to you'r right again... Lepiej by było wygadać takie rzeczy komuś totalnie postronnemu, przynajmniej nie zna House’a, może sobie myśleć co chce i nie będzie miał zbyt wiele korzyści. Ja nie wiem jak oni w ogóle zrobili z niego takiego super detektywa, jak przedstawiali go jednocześnie jako taką wielką ciamajdę xd
Szkoda, że nawet odrobinę nie słuchają RSLa, w końcu to jego rola i to chyba nie działa tak (albo nie powinno) jak w filmie, że z góry wie na co się godzi. Przecież przy podpisywaniu kontraktu na pewno nie opisują mu każdej sceny po kolei... Z drugiej strony może to i lepiej, że aktorzy nie mają praw do decydowania o każdym ruchu swojej postaci, ale by się porobiło... biedny Hju, byłby gwałcony przez cały odcinek Hahaha, a czy Wilson rozpaczał po Sam to nie pamiętam. No a scena z wyproszeniem go była mega smutna, smutny House i Wilson, powinni się chociaż przytulić na koniec, chociaż dla czystego przyjacielskiego wsparacia
Ok, ok, widocznie Wilson był tak zszokowany HuSem, że cała medyczna wiedza wyparowała z głowy Jak dokucza żołądek, to prędzej czy później nawet herbatkę się zwróci... a zresztą w takich sytuacjach, gdzie się wisi nad kiblem to chyba seks jest ostatnią rzeczą o której się marzy. Nawet rano, jak się wszystko trochę uspokoi;p
Wtedy w 7x01 to ja też na chwilę się wystraszyłam, ale zaraz potem przypomniały mi się spoilery... jednak psują oglądanie
Bo szczęśliwe związki są za nudne na seriale. Jak nic się nie dzieje, wszystko śliczne i kolorowe, żadnych zmartwień i niebezpieczeństw, to nuda! Huddy jako przyjaźń? Po tylu sezonach już mi się wbiło do głowy, że Cuddy leci na House'a, a on by ją z chęcią przeleciał xd No a tak nie może wyglądać przyjaźń damsko męska Taaa, kochać Cuddy za sam seks... już te dziwki z 7x16 były fajniejsze, a ich przecież nie trzeba kochać Nigdy nie byłam w Media na wyprzedaży, ale sobie wyobrażam... pewnie jest jak tak we wszystkich sklepach, tylko jakoś ludzie wyrywający sobie z rąk bluzki są łatwiejsi do wyobrażenia, niż ci wyrywający sobie telewizory
To chyba zależy od lapka, bo niektóre mają takie klawisze jak w zwykłej klawiaturze, z przerwami między przyciskami, a inne takie zabudowane. Ale może i takie i takie są odporne
Palce są ważne! chociaż ja często olewałam takie bolące kontuzje i jakoś jeszcze żyje, więc będzie ok
Nazwa jest tragiczna, zupełnie jakby ktoś stwierdził, że Polacy sobie nie poradzą z oryginalnie napisaną xd
Richie117 napisał: | a gdyby Murzyn chciał sobie zabrać ich teściową? | jak teściowa, to mało ważne kto ją zabiera, ważne, że w ogóle
Richie117 napisał: | w SFU był Murzyn-gej i na dodatek miał białego partnera. To się nazywa iść na całość z przełamywaniem tabu | powiedz jeszcze, że był muzułmaninem wiem, wiem, chłopak Dextera, chyba David, nie?
Richie117 napisał: | też tak myślę Niech mu to żona wałkiem do ciasta wytłumaczy | pooglądałam sobie tą żonę, taka szczupła, mała kobieta... imo wcale do siebie nie pasują
Richie117 napisał: | teraz w modzie jest ustawiać się w słoneczko | niech będzie i słoneczko, byle bez ubrań
Richie117 napisał: | - Czym się różni wibrator od szefa?
- Wibrator nigdy nie będzie prawdziwym ch*jem | hah, można to odnieść nie tylko do szefa
Richie117 napisał: | i w razie gdyby ksiądz nie zauważył, tydzień później można spróbować znowu, przerabiając wibrator z palmy na zajączka i wkładając do koszyka z jajkami do święcenia | na Wielkanoc to się nada wibrator od razu z jajami... ewentualnie można je pomalować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 6:30, 20 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | [kawa jest ważna, wcale jej się nie dziwię, ale żeby od razu odchodzić z serialu? Dwuznaczne wypowiedzi tylko dodają smaczku W sumie to you'r right again... Lepiej by było wygadać takie rzeczy komuś totalnie postronnemu, przynajmniej nie zna House’a, może sobie myśleć co chce i nie będzie miał zbyt wiele korzyści. Ja nie wiem jak oni w ogóle zrobili z niego takiego super detektywa, jak przedstawiali go jednocześnie jako taką wielką ciamajdę xd
Szkoda, że nawet odrobinę nie słuchają RSLa, w końcu to jego rola i to chyba nie działa tak (albo nie powinno) jak w filmie, że z góry wie na co się godzi. Przecież przy podpisywaniu kontraktu na pewno nie opisują mu każdej sceny po kolei... Z drugiej strony może to i lepiej, że aktorzy nie mają praw do decydowania o każdym ruchu swojej postaci, ale by się porobiło... biedny Hju, byłby gwałcony przez cały odcinek Hahaha, a czy Wilson rozpaczał po Sam to nie pamiętam. No a scena z wyproszeniem go była mega smutna, smutny House i Wilson, powinni się chociaż przytulić na koniec, chociaż dla czystego przyjacielskiego wsparacia
Ok, ok, widocznie Wilson był tak zszokowany HuSem, że cała medyczna wiedza wyparowała z głowy Jak dokucza żołądek, to prędzej czy później nawet herbatkę się zwróci... a zresztą w takich sytuacjach, gdzie się wisi nad kiblem to chyba seks jest ostatnią rzeczą o której się marzy. Nawet rano, jak się wszystko trochę uspokoi;p
Wtedy w 7x01 to ja też na chwilę się wystraszyłam, ale zaraz potem przypomniały mi się spoilery... jednak psują oglądanie
Bo szczęśliwe związki są za nudne na seriale. Jak nic się nie dzieje, wszystko śliczne i kolorowe, żadnych zmartwień i niebezpieczeństw, to nuda! Huddy jako przyjaźń? Po tylu sezonach już mi się wbiło do głowy, że Cuddy leci na House'a, a on by ją z chęcią przeleciał xd No a tak nie może wyglądać przyjaźń damsko męska Taaa, kochać Cuddy za sam seks... już te dziwki z 7x16 były fajniejsze, a ich przecież nie trzeba kochać Nigdy nie byłam w Media na wyprzedaży, ale sobie wyobrażam... pewnie jest jak tak we wszystkich sklepach, tylko jakoś ludzie wyrywający sobie z rąk bluzki są łatwiejsi do wyobrażenia, niż ci wyrywający sobie telewizory
To chyba zależy od lapka, bo niektóre mają takie klawisze jak w zwykłej klawiaturze, z przerwami między przyciskami, a inne takie zabudowane. Ale może i takie i takie są odporne
Palce są ważne! chociaż ja często olewałam takie bolące kontuzje i jakoś jeszcze żyje, więc będzie ok
Nazwa jest tragiczna, zupełnie jakby ktoś stwierdził, że Polacy sobie nie poradzą z oryginalnie napisaną xd | właściwie czemu nadal piszemy na biało, skoro już daaawno porzuciłyśmy (tutaj) tematy spoilerowe?
Jeśli niektórzy mogą zabić, 'bo zupa była za słona', to odejście z serialu z powodu kawy mieści się w normie Tjaa, dwuznaczne wypowiedzi są tak smakowite, że aż ślinka cieknie i zalewa laptopa
Ciamajdowaci detektywi są w modzie - najpierw Columbo, a obecnie Monk Oglądałam Westona w paru innych rolach i zawsze grał ciamajdę, więc może on inaczej nie potrafi? Albo to taki jego patent na kamuflaż, zanim jego postacie okażą się podłymi szumowinami
Yup, as far as I know, aktorzy w serialach zwykle mają coś do powiedzenia w sprawie swoich postaci. Inna rzecz, że we wszystkich przypadkach, o których słyszałam, DS postąpił dokładnie na odwrót, niż chcieli aktorzy (np JS i JMo absolutnie nie chcieli ślubu Chaserona). RSL jest w sumie 'tylko' aktorem, więc niech będzie, że jego zdanie się nie liczy, ale Hju jest producentem i też nie ma (a może nie miał) nic do gadania Gdyby aktorzy mogli w pełni decydować o swoich postaciach, to by nam się z "House'a" zrobiło reality show Hju by chyba wtedy próbował uciekać, a nie czekać, aż go zgwałcą (tzn na RSLa by zaczekał, ofkors )
A może dla okazania wsparcia mutual blow job byłby lepszy?
Uff, to całe szczęście, że na skutek szoku wywołanego wieścią o HuSie Wilson nie cofnął się w rozwoju do wieku przedszkolnego Zastanawiam się, co jest bardziej dziwaczne - wyhalucynowana ochota na seks po nocy spędzonej nad kiblem, czy realna ochota na seks po czołganiu się pod gruzami, z bolącą nogą, krwawiącym obojczykiem i w ogóle w całym tym syfie...
Gdyby nie spoilery można by było mieć nadzieję, że House nagle zacznie słyszeć głosy "podpal szafę, podpal szafę" i zrobi, co one mu każą
I meant love-Huddy, ale z podobnymi wzlotami i upadkami jak były w Hilsonie Mmmm... też bym z chęcią przeleciała Cuddy - Tupolewem
Dziwek nie tylko nie trzeba kochać, one nie wymagają też wynoszenia śmieci i pilnowania ich dzieciaka (OMG, boję się myśleć, jak Taub wynagrodził Wilsonowi pilnowanie jego dzieci )
Mój lapek ma taką zwykłą klawiaturę. The point is, że jak się coś wleje pod klawisze, to nie przecieknie do samego środka lapka. W każdym razie najlepiej nie czekać i powycierać wszystko A.S.A.P
Mi się najczęściej udaje nastawić wybity palec, zanim spuchnie i zacznie boleć, tylko tym razem się nie dało. Ale już jest dobrze
advantage napisał: | powiedz jeszcze, że był muzułmaninem wiem, wiem, chłopak Dextera, chyba David, nie? | close enough; Dexter to David, a jego chłopak nazywał się Keith Muzułmaninem nie, ale był wierzącym katolikiem(?) i co niedziela obowiązkowo chodził do kościoła (tam się właściwie chłopaki poznali... niezłe miejsce schadzek )
advantage napisał: | pooglądałam sobie tą żonę, taka szczupła, mała kobieta... imo wcale do siebie nie pasują | zgadzam się, do RSLa pasuje tylko ktoś wysoki, dobrze zbudowany... W sumie to IDK jaki typ kobiety pasowałby do RSLa, więc niech już będzie ona
advantage napisał: | niech będzie i słoneczko, byle bez ubrań | ofkors, że bez; ubrania zasłaniałyby słoneczku 'promyki'
advantage napisał: | na Wielkanoc to się nada wibrator od razu z jajami... ewentualnie można je pomalować | byle ostrożnie z tym malowaniem... bo jak farba przeniknie przez skorupkę, to się mogą komuś zielone albo niebieskie dzieci urodzić Może ozdabianie woskiem byłoby bezpieczniejsze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:31, 20 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | właściwie czemu nadal piszemy na biało, skoro już daaawno porzuciłyśmy (tutaj) tematy spoilerowe?
Jeśli niektórzy mogą zabić, 'bo zupa była za słona', to odejście z serialu z powodu kawy mieści się w normie Tjaa, dwuznaczne wypowiedzi są tak smakowite, że aż ślinka cieknie i zalewa laptopa
Ciamajdowaci detektywi są w modzie - najpierw Columbo, a obecnie Monk Oglądałam Westona w paru innych rolach i zawsze grał ciamajdę, więc może on inaczej nie potrafi? Albo to taki jego patent na kamuflaż, zanim jego postacie okażą się podłymi szumowinami
Yup, as far as I know, aktorzy w serialach zwykle mają coś do powiedzenia w sprawie swoich postaci. Inna rzecz, że we wszystkich przypadkach, o których słyszałam, DS postąpił dokładnie na odwrót, niż chcieli aktorzy (np JS i JMo absolutnie nie chcieli ślubu Chaserona). RSL jest w sumie 'tylko' aktorem, więc niech będzie, że jego zdanie się nie liczy, ale Hju jest producentem i też nie ma (a może nie miał) nic do gadania Gdyby aktorzy mogli w pełni decydować o swoich postaciach, to by nam się z "House'a" zrobiło reality show Hju by chyba wtedy próbował uciekać, a nie czekać, aż go zgwałcą (tzn na RSLa by zaczekał, ofkors )
A może dla okazania wsparcia mutual blow job byłby lepszy?
Uff, to całe szczęście, że na skutek szoku wywołanego wieścią o HuSie Wilson nie cofnął się w rozwoju do wieku przedszkolnego Zastanawiam się, co jest bardziej dziwaczne - wyhalucynowana ochota na seks po nocy spędzonej nad kiblem, czy realna ochota na seks po czołganiu się pod gruzami, z bolącą nogą, krwawiącym obojczykiem i w ogóle w całym tym syfie...
Gdyby nie spoilery można by było mieć nadzieję, że House nagle zacznie słyszeć głosy "podpal szafę, podpal szafę" i zrobi, co one mu każą
I meant love-Huddy, ale z podobnymi wzlotami i upadkami jak były w Hilsonie Mmmm... też bym z chęcią przeleciała Cuddy - Tupolewem
Dziwek nie tylko nie trzeba kochać, one nie wymagają też wynoszenia śmieci i pilnowania ich dzieciaka (OMG, boję się myśleć, jak Taub wynagrodził Wilsonowi pilnowanie jego dzieci )
Mój lapek ma taką zwykłą klawiaturę. The point is, że jak się coś wleje pod klawisze, to nie przecieknie do samego środka lapka. W każdym razie najlepiej nie czekać i powycierać wszystko A.S.A.P
Mi się najczęściej udaje nastawić wybity palec, zanim spuchnie i zacznie boleć, tylko tym razem się nie dało. Ale już jest dobrze | nie wiem, już z przyzwyczajenia robiłam wszystko na biało xd
A jakby sobie zebrać tak wszystkie hot dwuznaczne wypowiedzi na raz? Tsunami? Tyle tylko, że Monk w tej swojej ciamajdowości był jeszcze genialny, a Lucas? Z tego co widzę grał w SFU i Supernatural, więc pewnie miałaś dużo okazji (mało przyjemnych) do oglądania go
DS faktycznie jest miły i podatny na sugestie, nie ma co... JS i JM pewnie nie chcieli ze względu na swoją wspólną przeszłość, ale jeśli chodzi o ich ślub, to akurat mniej mnie to obchodzi, chłopaki są przecież najważniejsi! I ich dobro Były fotki Hju na zebraniach scenarzystów (czy coś takiego) i jakoś zawzięcie dyskutował, pisał po tablicy itp, więc może coś tam udało mu się zrobić po swojemu Wczoraj się dowiedziałam, że będzie reżyserował któryś z odcinków, tylko nie wiem akurat czy to dobrze, bo to oznacza mniej House’a xd Taaaak ale teraz, jak nie ma LE, może nie byłoby tak strasznie... może chłopaki by się odważyli na coś więcej niż tylko ucieczkę
Mutual blowjob jako wsparcie bardzo mi się podoba w końcu i House czekał na seks, i Wilson pewnie też by skorzystał, tak na pocieszenie
Ło, tak mi przyszło do głowy... co by wyrosło z Wilsona, gdyby to on zamienił się w dzieciaka, a House by musiał się nim opiekować? Hm... IMO chyba jednak bardziej prawdopodobne jest to z krwawiącym obojczykiem niż rzygowym oddechem. Wisieć na kiblem całą noc, przecież to masakrycznie wykańcza. A sumie House wyszedł już spod tych gruzów itd, bo gdyby nie wyszedł, a Cuddy tam wlazła i by się bzykali... to nawet szkoda gadać. W takim razie cudownie, że zrobili to tak, jak zrobili
Wow, ależ by to był wtedy gorący numerek w szafie!
Oooo... może i by to grało, nie wiem. Ale jakoś nie widzę takiej chemii między nimi... jak House by zabierał jej kanapki, darłaby twarz, a Wilson robi się wtedy taki słodko zrezygnowany Tylko za dziwki trzeba płacić, to ich jedyny mankament A Taub? Może właśnie podarował mu jakąś dziwkę na kilka godzin?
Ano tak, jednak znając moje szczęście i tak by się wszystko wlało tam, gdzie nie powinno i już dla bezpieczeństwa trzymam picie z daleka. Jedzenia już nie, dlatego keczup lapkowi już znajomy Nastawiasz wybity palec? Sama? Woooow, podziwiam. i nie boli?
Richie117 napisał: | close enough; Dexter to David, a jego chłopak nazywał się Keith Muzułmaninem nie, ale był wierzącym katolikiem(?) i co niedziela obowiązkowo chodził do kościoła (tam się właściwie chłopaki poznali... niezłe miejsce schadzek ) | tyle wiedziałam własnie, że Dex to David;)
o jaa, widocznie gej geja rozpozna, zwłaszcza w takim zakazanym miejscu
Richie117 napisał: | zgadzam się, do RSLa pasuje tylko ktoś wysoki, dobrze zbudowany... W sumie to IDK jaki typ kobiety pasowałby do RSLa, więc niech już będzie ona | ktoś wysoki i dobrze zbudowany? ktoś taki jak Hju?
Richie117 napisał: | ofkors, że bez; ubrania zasłaniałyby słoneczku 'promyki' | yeah, bo promyki są najgorętsze
Richie117 napisał: | byle ostrożnie z tym malowaniem... bo jak farba przeniknie przez skorupkę, to się mogą komuś zielone albo niebieskie dzieci urodzić Może ozdabianie woskiem byłoby bezpieczniejsze <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | aż tak bardzo by przesiąkła, że plemniki by się pokolorowały? to chyba trzeba by zacząć malować już teraz, żeby do wielkanocy się trzymała
tylko, żeby wosk nie był gorący, bo wcale nie będzie bezpieczniej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|