Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Alternatywna wersja siódmego sezonu [19/19]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:30, 06 Wrz 2013    Temat postu:

Cytat:
Żeby znów mi ten fik nie poszedł w odstawkę, planuję tłumaczyć go na zmianę z fikiem zombiakowym. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko i że uda mi się z tym uwinąć we w miarę przyzwoitym czasie

Tym razem rozdział bez zbieżności z oryginalnym 7. sezonem (albo ja ich nie widzę), ale wyjaśni się rola evil!pomocnicy Moniki

Enjoy!



(Do poprzedniego rozdziału - KLIK)


7x09 "Szantaż"


Padał deszcz. Monica miała czarny parasol oraz modny beżowy trencz, lecz mimo to jej włosy lekko zmokły. Z grymasem niezadowolenia na twarzy otrzepała parasolkę, kiedy minęła szpitalne drzwi. Nie zwracała uwagi na ludzi, którzy oglądali się za nią, gdy przechodziła obok i z nikim nie nawiązała kontaktu wzrokowego, zamiast tego wpatrując się w podłogę. Zazwyczaj korzystała ze schodów, nawet w butach na obcasie, ale tego dnia nie miała ochoty na spacer. Wcisnęła przycisk przywołujący windę i oparła się o ścianę, czekając na kabinę. Krople deszczu na jej płaszczu i włosach nie mogły ważyć więcej niż kilkadziesiąt gramów, jednak Monica sprawiała wrażenie przytłoczonej wielkim ciężarem, kiedy wlokła się korytarzem w stronę gabinetu Wilsona. Zamknęła za sobą drzwi i powiesiła płaszcz na wieszaku onkologa. Klapnęła na kanapę, nie patrząc na Wilsona.

Ale Wilson patrzył na nią. Gdy weszła do gabinetu, natychmiast podniósł na nią wzrok i teraz przyglądał się jej z mieszaniną niecierpliwości i zdenerwowania.

- No i? - spytał po chwili, nie mogąc już dłużej wytrzymać.

Monica uniosła głowę, którą trzymała opartą na dłoniach i spojrzała na niego. Pokręciła głową. - Dała mi zielone światło.

Wilsonowi opadły ramiona. - Żartujesz.

- Wcale nie - odparła z naciskiem Monica. Wstała w kanapy Wilsona i usiadła na krześle naprzeciw niego. - Dała mi zielone światło. Mi w szczególności. Powiedziała, że zwykle nie pochwala się wewnątrz-biurowych związków, bo para może zerwać ze sobą i spowodować problemy, i już miałam zamiar wyjść, ale ona udzieliła mi pozwolenia. Udawała, że to dlatego, ponieważ ten "program cieni" jest tylko tymczasowy. - Monica pochyliła się, opierając łokcie na kolanach, i ukryła twarz w dłoniach. - To niewiarygodne. Naprawdę myślałam, że mogę jej ufać. To piękna kobieta. Myślałam, że wczuje się w moją sytuację. Szczerze, James, naprawdę sądziłam, że dostrzeże we mnie coś więcej niż mój wygląd i zatrudni mnie, ponieważ... ponieważ urabiałam sobie tyłek i zasłużyłam na to.

Wilson oparł się pragnieniu, by wstać i objąć ją na pocieszenie. Był pewny, że Monica nie pozwoliłaby, aby między nimi doszło do czegoś teraz - nie po tym, co przedyskutowali z House'em poprzedniego wieczoru - jednak wciąż istniało pomiędzy nimi jakieś wzajemne przyciąganie, więc nie chciał kusić losu.

- Przykro mi, Monico - powiedział. - Nie wiem, co w nią ostatnio wstąpiło. Kiedyś była taka miła... Zdecydowanie uważałem ją za przyjaciółkę, nawet za bliską przyjaciółkę, ale odkąd House i ja zostaliśmy parą, nasze relacje przypominają wojnę.

- Nie pojmuję tego - stwierdziła Monica. - Wydaje jej się, że jak on zareaguje, kiedy się dowie, co zrobiła? Jak ona może w ogóle oczekiwać, że będzie chciał z nią być?

- Nie jestem pewien - odparł Wilson. - Nie chciała, żeby się dowiedział. Chciała, żebym go zdradził, a wtedy ona byłaby gotowa go pocieszyć. Jednak powinna była wiedzieć, że House odkryje, co ona naprawdę knuje. Może teraz jej sposób myślenia brzmi po prostu: "jeśli ja nie mogę go mieć, to nikt nie może".

Monica prychnęła. - Czy to rzeczywiście kiedykolwiek się sprawdza?

Wilson uśmiechnął się mimowolnie, wspominając wszystkie okazje, kiedy House próbował psuć jego związki, po czym uświadomił sobie z ukłuciem niepokoju, że to faktycznie działało.

- James, co w tym zabawnego?

Wilson wzruszył ramionami. - W przypadku House'a to się sprawdzało. Jednak jest tu pewna różnica - dodał szybko. - House zawsze mnie pragnął, kiedy byłem singlem i kiedy byłem w związku. To pierwszy raz, kiedy Cuddy faktycznie próbowała się z nim związać. Nigdy nie była nim zainteresowana, dopóki nie przestał być wolny. House o tym wie.

Monica pokiwała głową. - Zatem domyślam się, że teraz będziemy musieli mu powiedzieć, co?

Wilson westchnął. - Wolałbym, żebyśmy nie musieli tego robić. To go zaboli. House kocha Cuddy, jakaś część niego zawsze będzie ją kochać. Ale musimy mu powiedzieć. On by tego chciał. - Wilson uśmiechnął się krzywo. - House wierzy, że zawsze lepiej jest wiedzieć niż nie wiedzieć.

[]

House oglądał "Prescription Passion"*, kiedy onkolog i kandydatka na onkologa weszli do jego biura.

- Cokolwiek ode mnie chcecie, może poczekać - powiedział, nie odrywając oczu od ekranu. - Anna i jej siostra zaczęły równocześnie rodzić, a Brock musi wybrać, przy której z nich będzie.

- House, musimy porozmawiać - oznajmił poważnie Wilson, wyłączając telewizor.

Wzrok House'a powędrował od Wilsona do Moniki i z powrotem. - O boże, jesteś w ciąży - zwrócił się do Wilsona. Następnie spojrzał znowu na Monikę. - A ty nie wiesz, który z nas jest ojcem.

- House, Cuddy się zgodziła - przerwała mu Monica, patrząc mu w oczy.

House spuścił wzrok na swoje biurko. - Och.

Wilson i Monica popatrzyli na siebie.

- Czy ty... dobrze się czujesz? - spytała nieśmiało Monica.

Wilson podszedł do House'a, by położył dłoń na jego ramieniu, ale House strząsnął ją z siebie. Wilson spojrzał na Monikę.
- Możesz nas na chwilę zostawić? - zapytał, lecz House wszedł mu w słowo:

- Nie, może zostać. - A potem popatrzył na nią: - W końcu ty również bierzesz w tym udział.

Wilson był w swoim gabinecie, opierając się o regał z książkami. House siedział na krześle przed jego biurkiem, Monica zajmowała miejsce na kanapie.

- House, myślę, że możesz mieć rację - powiedział Wilson. - Monica... cóż, nie powiedziałbym, że zachowywałaś się
zanadto przyjacielsko, ale skoro Cuddy poruszyła tę kwestię i...

- A więc co robimy? - zapytała Monica. Wyglądała na trochę zranioną. - Jak możemy zyskać pewność, czy Cuddy zatrudniła mnie, ponieważ uważała, że mogłabym się od ciebie uczyć... czy dlatego, bo sądziła, że mogłabym dobrać ci się do spodni?

- To już wiemy - odparł cierpko House. - Tuż przed tym, zanim cię zatrudniła, wezwała mnie do swojego biura, żeby przypomnieć mi, że "mogę na nią liczyć". Cuddy chce, żebyś poderwała Wilsona, a później, kiedy się o tym dowiem, żebym ja przyszedł do niej z płaczem, a ona pocieszy mnie w jedyny znany jej sposób - przy pomocy seksu.

- Nie wiemy tego
na pewno - podkreślił Wilson.

- Ja wiem.

- Może mogłabym ją zapytać - zasugerowała Monica.

Dwaj starsi lekarze spojrzeli na nią z uwagą.

Monica przewróciła oczami. - Nie o to, dlaczego mnie zatrudniła. Mogłabym ją zapytać, czy... czy to dopuszczalne, żebym poszła z tobą do łóżka. Czy... no wiecie... czy mi wolno. Ona oczywiście wie, że jesteście razem. Jeśli powie, że nie, będzie to znaczyło, że rzeczywiście jej zależy i że chce cię chronić, House. Jeśli mi pozwoli, wówczas będziemy wiedzieć, dlaczego mnie zatrudniła.

House i Wilson wymienili spojrzenia. House wzruszył ramionami.

- To brzmi jak plan - zgodził się Wilson. - Może wstąpisz do jej biura, zanim pójdziesz wieczorem do domu? Takie sprawy najlepiej załatwiać wtedy, kiedy większość ludzi już wyszła.

- Tak zrobię - zadecydowała Monica.

- W takim razie ja stąd spadam - oznajmił House, wstając. Popatrzył na Wilsona. - Wracasz ze mną?

- Jeszcze nie, mam kilku pacjentów umówionych na wieczór, a później trochę papierkowej roboty do nadrobienia. Jedź beze mnie i zobaczymy się w domu.

- Przyjedziesz na kolację? - spytał House, opierając się o drzwi balkonowe.

Wilson skrzywił się. - Postaram się, House, ale niczego nie obiecuję. Później wyślę ci sms'a, w porządku?

House wzruszył ramionami. Wsunął dłoń do kieszeni jeansów i zacisnął ją w pięść, po czym wyszedł na zewnątrz i przeszedł przez balkon do własnego gabinetu.


- No, to co z tym teraz zrobimy? - spytała Monica, siadając na jednym z krzeseł.

- Złożę rezygnację - postanowił House, nie patrząc na nikogo. - Nie wiem, na czym polega problem Cuddy, ale najwyraźniej robi się coraz gorzej. - Spojrzał na Wilsona. - Nie wiem, jak ty, ale ja nie chcę dla niej pracować, jeżeli ona zamierza traktować cię w taki sposób.

- Zgadzam się - odrzekł powoli Wilson. - Tyle że ona krzywdzi ciebie w takim samym stopniu, co mnie. I Monikę również. Z pewnością nie chcę dłużej dla niej pracować.

- Ja też nie - zawtórowała mu Monica.

Wilson rozejrzał się dookoła i wzruszył ramionami. - A zatem zrobimy to wszyscy razem czy osobno?

- Ja pójdę teraz - powiedział nagle House, podnosząc się z miejsca. - Powiem jej. Wilson, napisz dla mnie rezygnację. Później oddam ją Cuddy.

- House, jesteś pewny, ze to dobry pomysł? - zapytał Wilson, idąc za nim do drzwi. - Może powinienem pójść z tobą.

- Nie - odparł House, spoglądając na niego. - Sam muszę to zrobić. To sprawa pomiędzy mną a Cuddy. Ty tylko zostałeś w to wciągnięty. To po prostu jedno z wielu niebezpieczeństw umawiania się z Gregorym House'em.

- Ale stawka jest tego warta - powiedział zalotnie Wilson, uśmiechając się do niego.

House rozejrzał się w poszukiwaniu metalowego pojemnika, do którego mógłby na niby zwymiotować, ale ponieważ znajdowali się w jego gabinecie, a nie w pokoju pacjenta, poprzestał po prostu na przewróceniu oczami, a następnie pokuśtykał korytarzem w stronę wind, wetknąwszy dłoń do kieszeni spodni.

[]

Wyraz twarzy House'a był śmiertelnie poważny, kiedy wkroczył do biura Cuddy. Administratorka zobaczyła, kto przyszedł i, przywołując na twarz równie grobową minę, wstała zza swojego biurka i wygładziła spódnicę. Jej biust praktycznie wylewał się z dekoltu różowej bluzki z falbankami, ale House nawet nie spojrzał. Nic, co się z nią wiązało - nawet to - nie było dla niego atrakcyjne w tym momencie.

- Cześć - odezwała się ostrożnie, lustrując go od stóp do głów. - Czy... wszystko w porządku?

- Nie - odpowiedział krótko House. Jego wzrok skupił się na podłodze.

Cuddy zrobiła kilka powolnych, niepewnych kroków w jego stronę. - House - powiedziała delikatnym, kojącym głosem - co się stało?

- Odkryłem dziś rano pewną nieprzyjemną niespodziankę - odparł, nie patrząc, jak się do niego zbliża. - Ktoś, o kim myślałem, że mu na mnie zależy, zdradził mnie.

- Och, House - westchnęła Cuddy, podchodząc bliżej. - Nie mogę w to uwierzyć. Wilson...

- ...Nie - przerwał jej House i po raz pierwszy na nią spojrzał. - To nie Wilson. Wilson mnie kocha. Wilson nie zrobiłby niczego, żeby mnie skrzywdzić. Mówiłem o tobie.

Na te słowa Cuddy cofnęła się o krok. - O mnie? O czym ty mówisz?

- Monica przyszła do ciebie wczoraj wieczorem - powiedział House, opierając się na lasce i robiąc krok w jej kierunku. - Chciała wiedzieć, czy byłby to dla ciebie problem, gdyby poszła do łóżka z Wilsonem. Dałaś jej zielone światło. Nawet nie zadałaś sobie trudu, by wspomnieć jej, że Wilson jest zaangażowany w związek ze...

- ...House, nie... - Cuddy usiłowała mu przerwać, wycofując się do swojego biurka, ale House drążył dalej:

- ...Chciałaś, żeby Monica się z nim przespała. Chciałaś, żeby Wilson wdał się w romans, ponieważ chciałaś, żebyśmy zerwali, bo teraz, kiedy to ty jesteś sama i nieszczęśliwa, chcesz tego samego także dla nas.

House znalazł się tuż przy niej i patrzył z wściekłością w jej wystraszone oczy. Cuddy kręciła głową.
- To nieprawda, House. Nigdy nie powiedziałam Monice, że nie będzie mi przeszkadzało, jeśli pójdzie do łóżka z Wilsonem.

- Nie wierzę ci - odrzekł chłodno House.

Cuddy w dalszym ciągu kręciła głową, ale nie powiedziała nic więcej.

- Składam rezygnację - oznajmił stanowczo House, patrząc na jej biurko. - Wilson i Monica również. Możesz oczekiwać naszych listów na swoim biurku jeszcze tego popołudnia.

- Co takiego? - spytała Cuddy, lecz sprawiała wrażenie, że odzyskała nieco ze swojej siły. - House, to śmieszne, nie możesz zrezygnować.

- No to patrz.

- Nikt inny cię nie zatrudni. - Cuddy prychnęła drwiąco, niemal się uśmiechając. - Nawet Foreman nie potrafił znaleźć innej pracy, bo jest za bardzo podobny do ciebie. Jesteś kulą u nogi, House, nikt się do ciebie nie zbliży. Myślisz, że usiłuję doprowadzić do twojego zerwania z Wilsonem? Cóż, śmiało, rezygnuj, House. Spróbuj żyć przez kilka miesięcy bez swojej pracy, a przekonasz się, jak długo wtedy przetrwa wasz związek.

Cuddy stała teraz wyprostowana jak struna, a House mierzył ją wściekłym spojrzeniem. Miała rację. On o tym wiedział. Znalezienie pracy w innym miejscu byłoby dla niego niewykonalne. Wilson oczywiście coś by sobie znalazł. Nawet mając Wilsona w swoim życiu, House bez swojej pracy znalazłby się na skraju depresji, a świadomość, że Wilson może pracować, spowodowałaby, iż zacząłby żywić do niego milczącą urazę. Kłótnie między nimi wybuchałyby non stop. Ostatecznie zerwaliby ze sobą.

House wepchnął dłoń do kieszeni jeansów i zwinął ją w ciasną pięść. Nie był tym zachwycony, ale był realistą i wiedział, że aby uchronić się przed byciem kompletnie nieszczęśliwym, musiał zostać w PPTH.

- Dobra - zgodził się lakonicznie. - Nie złożę rezygnacji. Ale od tej pory jesteś wyłącznie moją szefową, Cuddy, nikim więcej. Jeśli kiedyś łączyła nas przyjaźń, to dawno się skończyła. I mogę ci zagwarantować, że Wilson mimo to zrezygnuje.

- Nie, nie zrobi tego - zaprzeczyła Cuddy, siadając z powrotem za biurkiem.

- Dlaczego tak uważasz?

Cuddy podniosła wzrok na House'a. - Ponieważ jeśli Wilson złoży rezygnację, to cię zwolnię.

[]

House usiadł markotnie na fotelu Wilsona. Dwójka pozostałych lekarzy w gabinecie popatrzyła na niego.

- No i? - spytał wreszcie Wilson, drugi raz tego ranka. - Jak poszło?

- Nie mogę zrezygnować - odrzekł House. - Nie dam rady znaleźć pracy w żadnym innym miejscu. Najwyraźniej jeśli połączysz wariata, nałogowca i kalekę, otrzymasz przepis na katastrofę, której nie tknie żaden szpital. Ty nadal możesz odejść, Wilson, ale Cuddy mówi, że mnie zwolni, jeżeli to zrobisz.

- Co za suka! - powiedziała nieoczekiwanie Monica.

- To musi być blef - stwierdził Wilson, posyłając House'owi bezradne spojrzenie. - House, czy wyglądało na to, że Cuddy blefuje?

House wzruszył ramionami. - Być może.

- No to się jej udało - przyznał Wilson, opadając na krzesło. - Nie złożę rezygnacji, jeśli jest szansa, że przez to stracisz pracę.

- Jeden z nas musi się zwolnić - powiedział House, patrząc na Wilsona i ignorując Monikę. - Pozwalamy jej sobą pomiatać. Jeśli obaj tu zostaniemy, Wilson, sytuacja będzie się tylko pogarszać.

- Jak mogłoby być jeszcze gorzej?

- Ona jest naszą szefową, Wilson. Znajdzie sposób, żeby nas zadręczyć. Po prostu się zwolnij. Jestem pewien, że Cuddy tak naprawdę mnie nie wyleje, a gdyby to zrobiła, możemy ją pozwać o bezprawne wypowiedzenie pracy. Ja muszę tu zostać, ale ty... ty nie musisz.

Monica czuła się jak intruz, kiedy patrzyła na dwóch przyglądających się sobie mężczyzn. Nie dotykali się w ogóle, lecz mimo to Monica miała wrażenie, że była to chwila prywatności, której ona nie powinna być świadkiem. Chrząknęła, by przypomnieć im o swojej obecności w gabinecie oraz o tym, że nadal mają do opracowania jakiś plan działania.

- Nie chcę ryzykować, że stracisz pracę, ani nie chcę zostać tutaj na takich warunkach - powiedział Wilson. - Może... sam nie wiem, może moglibyśmy nakłonić ją do przeprosin albo coś w tym rodzaju.

House prychnął. - Myślisz, że mógłbyś jej to wybaczyć?

- Nie wiem - przyznał Wilson. - Nie zaproszę jej więcej na żadną kolację, ale... gdyby rzeczywiście przeprosiła, wydaje mi się, że mógłbym znaleźć sposób, żeby nadal dla niej pracować. House, wolę, żebyśmy obaj pracowali dla niej, niż żebyś ty został bez pracy.

- Moglibyście zagrozić, że ją pozwiecie, jeśli cię zwolni - zasugerowała Monica.

Spojrzenia obu lekarzy skupiły się na niej. Dziewczyna wzruszyła ramionami. - Gdybyście mogli jakoś udowodnić, że zwalnia cię wyłącznie dlatego, że on zrezygnował, moglibyście ją pozwać o bezprawne wypowiedzenie pracy, tak jak sam mówiłeś. Ty będziesz mógł zachować swoją posadę, Wilson zachowałby swoją, a jeśli Cuddy się nie ugnie, wygracie wystarczającą sumę pieniędzy, żeby otworzyć własną praktykę.

- Jasne - odparł House, wpatrując się w nią. - Musimy tylko poczekać, aż Cuddy się zapomni i napisze "bo jego chłopak złożył rezygnację" w rubryce o przyczynie wypowiedzenia pracy, i zdobyć kopię tego formularza. Świetny pomysł. Hej, jeśli praca na oddziale onkologicznym nie przypadnie ci do gustu, mam dla ciebie miejsce w moim zespole.

- House - wtrącił się Wilson - to nie jest zły pomysł. Obaj wiemy, że Cuddy prawdopodobnie blefuje. Jeżeli groziła tobie, by spróbować mnie tu zatrzymać, możliwe, że mi również będzie grozić. Kiedy do niej pójdę... będę miał przy sobie podsłuch. Zobaczymy, co Cuddy ma do powiedzenia i... jak dobrze pójdzie, będzie to coś, co moglibyśmy wykorzystać.

Na moment na twarzy House'a zagościł szatański uśmiech. - Monica, daj mi swoją komórkę - polecił.

- Co chcesz zrobić? - spytał Wilson, patrząc, jak jego cień podaje swojego blackberry jego najlepszemu przyjacielowi.

- Musimy założyć ci pluskwę i potrzebujemy informacji, których użyjemy przeciwko Cuddy w sądzie - wyjaśnił House, wybierając numer. - A ja dokładnie wiem, do kogo się z tym zwrócić.

[-]

Lucas Douglas pstrykał fotki nudnej gospodyni domowej sprzątającej kuchnię. Niektórzy klienci doprawdy byli idiotami, ale przynajmniej mu płacili. Już trzeci dzień z rzędu siedział przed jej domem, obserwując, jak kobieta sprząta, wychodzi po zakupy i zmienia dziecku pieluchy. Z całą pewnością nie miała żadnego romansu. Prawdopodobnie była najbardziej nudną, przeciętną osobą na świecie.

Jego komórka zadzwoniła i Lucas zerknął na wyświetlacz. Numer nie należał do jego listy kontaktów. Może dzwonił nowy klient. Może był to klient, który miał bardziej interesujących ludzi do szpiegowania. Lucas podniósł telefon.

- Halo?

- Cześć - odezwał się głos w słuchawce. Lucas spojrzał na komórkę ze zdziwieniem. Nie znał tego numeru, ale znał człowieka, który do niego dzwonił. - Miałbyś może ochotę pomóc nam wygrzebać trochę brudów na niejaką Lisę Cuddy?

[]

Wilson niespokojnie poprawiał swój ochraniacz na kieszeń fartucha, czekając przed drzwiami biura Cuddy, ale przestał natychmiast, kiedy administratorka wezwała go do środka.

- Co mogę dla pana zrobić, doktorze Wilson?

Trzymanie się formalności nie było między nimi niczym niezwykłym. Na gruncie towarzyskim zazwyczaj mówili sobie po imieniu, jednak to spotkanie niewątpliwie do towarzyskich się nie zaliczało, natomiast w szpitalu, chociaż Cuddy czasami zwracała się do niego po prostu "Wilson", używała jego formalnego tytułu częściej, niż robiła to w przypadku House'a.

Wilson zaczerpnął głęboki oddech. Miał ochotę krzyczeć na nią, wrzeszczeć na nią, zwymyślać ją za to, co zrobiła, może rzucić czymś w okno, chciał, żeby puściły mu nerwy - jednak nie mógł tego zrobić. Musiał zachować profesjonalizm. Przygotowując się do tego, cały poprzedni wieczór wyładowywał się na House'ie w ich mieszkaniu, co w pewnym stopniu złagodziło jego złość, lecz nie dało mu to nawet w przybliżeniu takiej satysfakcji, jak usatysfakcjonowałoby go wrzeszczenie na przyczynę całego problemu. Jego wściekła tyrada zakończyła się namiętnym seksem na kanapie, więc przynajmniej taki był z tego pożytek.

Trzymaj nerwy na wodzy, upomniał się Wilson. Zachowuj się profesjonalnie. Wyciągnął kopertę z kieszeni kitla i położył ją na biurku Cuddy.
- Moja rezygnacja - oznajmił.

- Wilson, nie rób tego - powiedziała błagalnie Cuddy, wstając ze swojego fotela. - Od lat byłeś moim szefem onkologii, wszyscy cię kochają.

- Zatem nie powinnaś mieć kłopotu z napisaniem dla mnie listu polecającego - odrzekł Wilson, zachowując spokojny ton. - Możesz dać mi znać, kiedy będzie gotowy. Poproszę Grega, żeby go dla mnie odebrał.

- Proszę, nie - powtórzyła, obchodząc biurko, żeby stanąć obok onkologa. Dzięki dzięsięciocentymetrowym obcasom prawie dorównywała mu wzrostem i stanęła blisko niego, patrząc mu w oczy. - To było nieporozumienie. Jestem pewna, że możemy jakoś z tego wybrnąć.

- Czego ja nie rozumiem - odezwał się Wilson - to to, dlaczego po latach przyjaźni jesteś gotowa spalić wszystkie mosty pomiędzy sobą a House'em i mną, próbując zerwać nasz związek.

- Nie próbuję zerwać waszego związku - odparła uparcie Cuddy. - Już nie. Kiedy na początku zaczęliście... chodzić ze sobą, w porządku, byłam zazdrosna. Widząc go z tobą, uświadomiłam sobie, jak bardzo go kocham, ale postąpiłam irracjonalnie i przeprosiłam za to. To już przeszłość. Akceptuję wasz związek i chcę, żebyście obaj byli szczęśliwi.

- A ja w to wierzyłem, dopóki nie dałaś Monice pozwolenia na romans ze mną. Nie próbowałaś ostrzec House'a, nie próbowałaś mnie od tego odwieść. Chciałaś, żebym się z nią przespał.

- Nigdy nie dałam jej pozwolenia na romans z tobą! - Cuddy podniosła głos, bo teraz to jej zaczynały puszczać nerwy. - Zapytała mnie o wewnątrz-biurowe związki, nie wymieniając żadnych nazwisk. Mogła mówić o kimkolwiek.

- Jasne, bo Monica spędza codziennie po kilka godzin sam na sam z tyloma lekarzami w tym szpitalu! - odparował Wilson, zapominając o swoim zamiarze zachowania spokoju. - Przyznaj, Cuddy, wrobiłaś nas, żeby House został zraniony i przyszedł do ciebie. Nie chcesz, żeby był szczęśliwy, ty po prostu chcesz go mieć wyłącznie dla siebie. I gdybyś pomyślała o tym rok temu, miałabyś go, ale przegapiłaś swoją szansę. House jest ze mną i zamierzam zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby tak zostało. On chce być ze mną, Liso. Czasami mówi mi, że... że jeszcze nigdy w życiu nie był tak blisko, by czuć się szczęśliwym. Liso, przez lata byliście przyjaciółmi. Wiem, że ci na nim zależy. Czy nie tego dla niego chcesz? - Wilson westchnął. - Nie chcę składać rezygnacji. Chciałbym, żeby relacje między nami oraz między tobą a House'em z powrotem układały się tak jak dawniej. Proszę, jeśli tylko przyznasz, co zrobiłaś i przeprosisz za to, podrę ten list. Po prostu... proszę, Liso.

- Wilson, nie zrobiłam nic złego - powiedziała Cuddy. - Nie dałam Monice błogosławieństwa, żeby przespała się z tobą i z pewnością nie zatrudniłam jej po to, żebyście ty i House ze sobą zerwali. Nie mam za co przepraszać, Wilson. Ale nie złożysz rezygnacji.

- Właśnie ją złożyłem - sprzeciwił się Wilson. - Podjąłem decyzję w momencie, kiedy dowiedziałem się, że knujesz przeciwko nam. Nie mogę pracować w takich warunkach, Liso. Nie mogę pracować dla kobiety, która chce ukraść House'owi - i mnie - jedyną szansę na szczęście.

Nie patrząc na nią, Wilson odwrócił się i ruszył do drzwi gabinetu.

Tylko kilka centymetrów dzieliło jego rękę od klamki, kiedy Cuddy się odezwała.

- Wyleję go.

Wilson odwrócił się. Cuddy stała przed swoim biurkiem, z rękami skrzyżowanymi na piersi.

- Nie zwolnisz się, Wilson. - Wzruszyła ramionami. - Ty odejdziesz, on odejdzie. A jeśli rzeczywiście go kochasz, to wiesz, ile znaczy dla niego ta praca. Zostaniesz.

Wilson przyglądał jej się przez chwilę. - Nie - powiedział. - Nie wierzę ci, Cuddy. Uważam, że blefujesz. Zwalniam się. Jeśli zdobędziesz się na to, by przyznać, że to, co zrobiłaś, było złe, i szczerze za to przeprosisz, to być może wrócę. Ale w tej chwili idę do mojego gabinetu, żeby zabrać swoje rzeczy.

Sięgnął do klamki, tym razem z powodzeniem, i wyszedł.

[]

Taub odprowadzał ostatniego pacjenta zespołu diagnostycznego, który właśnie został wypisany, do wyjścia ze szpitala. Było wcześnie rano - zbyt wcześnie, żeby House zdążył się pojawić - ale jeśli Taub był w szpitalu, to pozostali również. Cuddy nacisnęła przycisk windy i weszła do kabiny.

Foreman siedział przy biurku w pokoju diagnostyki, a Chase i Trzynastka rozmawiali przy stole. Wszyscy troje podnieśli wzrok na Cuddy, gdy weszła do pokoju.

- Dzień dobry - przywitała ich Cuddy. - Doktorze Foreman, mogę prosić na słówko?

Oboje przeszli do gabinetu House'a przez szklane drzwi łączące oba pomieszczenia.

- O co chodzi? - zapytał Foreman, kiedy zamknęli za sobą drzwi.

- Co byś powiedział - spytała Cuddy, uśmiechając się do niego - na objęcie stanowiska szefa diagnostyki?

Foreman popatrzył na nią. - Znowu?

Cuddy pokręciła głową. - Tym razem na stałe.

- Masz na myśli... współszefowanie oddziałowi?

- Nie. Byłbyś jedynym szefem.

Foreman posłał jej sceptyczne spojrzenie. - Mam być zwierzchnikiem House'a? Ile razy już tego próbowałem i kiedy tak właściwie mi się to w ogóle udało?

- Nie będziesz zwierzchnikiem House'a - zaprzeczyła Cuddy. - Dostaniesz pensję House'a, jego gabinet, a gdyby House nie był niepełnosprawny, dałabym ci jego miejsce parkingowe. Będziesz tylko ty jako szef doktorów Tauba, Chase'a i Hadley. Na stałe.

Foreman nadal miał podejrzliwą minę. - Czy House odchodzi?

- Foreman, po prostu odpowiedz na pytanie - powiedziała Cuddy. - Co byś powiedział na trwałe objęcie stanowiska szefa tego oddziału?

Foreman wahał się przez chwilę, po czym wzruszył ramionami. - Wchodzę w to.


Cytat:
* Prescription Passion -- "Recepta na namiętność"/"Namiętność na receptę"? - fikcyjny serial, ulubiona telenowela House'a; w 4x14 House leczył 'aktora', grającego w tym serialu (za: [link widoczny dla zalogowanych])



(Do następnego rozdziału - KLIK)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 8:53, 21 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rouen
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:57, 06 Wrz 2013    Temat postu:

Boże, daj szybko następną część, błagam!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:42, 07 Wrz 2013    Temat postu:

boska interwencja w motywowaniu weny do pracy bardzo by się przydała

cieszę się, że czytasz tego ficzka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:10, 08 Wrz 2013    Temat postu:

To w takim razie cały kościół baaaardzo się myli omg, katechetki też są niezłe... imo to takie troche niedorobione zakonnice Gdzieś pisałaś, nie pamiętam Może myślał, że praca w szkole zachęci go do życia, tyle się dzieje, nigdy nie ma spokoju Praca w McDonaldzie jest uniwersalna, tam po każdych studiach można iść No, przydałoby się, a jak już jest słownik slangu to może i studia będą

Richie117 napisał:
dzięki damn, ja wiedziałam, że ten fik długo leżał, ale nie popaczyłam, kiedy był ostatni rozdział... damn
dont worry, szybko zleciało, praktycznie jakby to z miesiąc minął

Richie117 napisał:
soooł... what are U sain'? że mam odłożyć tego fika i zabrać się za fik zombiakowy? (good, że w kwestii zombi!fika zgadzasz się z Anai ) Czy mam spróbować posuwać dwa fiki jednocześnie?
uh, jeśli wena dopisuje, to praca zmienia się w przyjemność i wcale nie zajmuje to dużo czasu
chodziło mi o posuwanie dwóch fików taaak! Muszę się zabrać za Stalk, czas najwyższy!

Richie117 napisał:
albo Wilson choruje na to samo, co jeden z pacjentów House'a - U know, ten, który nie kontrolował, co robiła jego ręka
Wilson nie kontroluje innej części ciała w takim razie

Richie117 napisał:
bo między snem a przebudzeniem, Wilson wyobraził sobie, że kiedy House się dowie, to go wypatroszy i obedrze ze skóry - i to była prawdziwa przyczyna tej reakcji
na pewno House by tak nie zrobił, przecież Wilson jest tylko jeden jedyny

Richie117 napisał:
let's hope, że tym snem o Monice podświadomość Wilsona chciała powstrzymać go od zgwałcenia House'a przez sen
lepiej jakby się obudził, potem House'a i dopiero potem jakieś igraszki

Richie117 napisał:
raczej nieee, w końcu House jest najsłodszy i nie wywołuje u Wilsona mdłości
bo House jest z tego dobrego rodzaju słodyczy

Richie117 napisał:
z miejsca, w którym stał, widziałby dekolt Wilsona
zawsze coś, byle nie dekolt Cuddy

Richie117 napisał:
jaka zmiana nastawienia
too bad, że House przerwał, zanim widoki zaczęły być naprawdę zue
haha, bo wiesz, rozumiem ją, że chciałaby sobie popaczeć

Richie117 napisał:
o Cuddy mógłby mieć najwyżej erotyczne koszmary <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/chowa.gif">
zabijacz erekcji

Richie117 napisał:
zrobiło się angstowo, c'nie? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
noo, ale teraz już widzę, że Monica trzyma z chłopakami

Richie117 napisał:
srsly? ja ją właśnie taką wkurzającą zapamiętałam nooł, Monica to mały pikuś - House musiałby unicestwić Cuddy swoimi przerażającymi mocami, żeby mogli się czuć bezpiecznie
okej, niech ją unicestwi forever

*
Richie117 napisał:
Żeby znów mi ten fik nie poszedł w odstawkę, planuję tłumaczyć go na zmianę z fikiem zombiakowym.
lubimy to!!!


jaka Cuddy jest cudowna w tym fiku!!!

Cytat:
To piękna kobieta.
pewnie mówi o jakiejś innej Cuddy

Cytat:
jednak wciąż istniało pomiędzy nimi jakieś wzajemne przyciąganie, więc nie chciał kusić losu.
nie wolno!

Cytat:
Jak ona może w ogóle oczekiwać, że będzie chciał z nią być?
exactly! jak ma wybierać między Cuddy a Wilsonem, to to jest oczywiste na kogo padnie

Cytat:
a ona pocieszy mnie w jedyny znany jej sposób - przy pomocy seksu.
wow, też mi pocieszenie, jeszcze bardziej by się załamał

Cytat:
- A zatem zrobimy to wszyscy razem czy osobno?
niech lepiej sprecyzuje co

Cytat:
To po prostu jedno z wielu niebezpieczeństw umawiania się z Gregorym House'em.
co tam niebezpieczeństwo, przyjemności jest więcej!

Cytat:
Spróbuj żyć przez kilka miesięcy bez swojej pracy, a przekonasz się, jak długo wtedy przetrwa wasz związek.
Hilson przetrwa wszystko!!!

Cytat:
House jest ze mną i zamierzam zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby tak zostało.
no i dobrze, ja kibicuje Wilsonkowi

Cytat:
- Co byś powiedział - spytała Cuddy, uśmiechając się do niego - na objęcie stanowiska szefa diagnostyki?
taaaa, jak Foreman się zgodzi to go znielubie sto razy bardziej!

Jeeeeej, przyłączam się do błagań! Chociaz teraz pora na zombiakowego fika, tak? To też się cieszę
Weny i boskiej interwencji!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:04, 16 Wrz 2013    Temat postu:

nie byłaby to pierwsza sprawa, w której kościół się myli omatko, niedorobione zakonnice
tjaa, na pewno chciało mu się żyć, jak chłopaki z którejś klasy przestawili mu samochód (malucha) i musiał go szukać po osiedlu
Jeśli zaczną otwierać kierunki studiów dopasowane do słowników, to ja chcę iść studiować Przekleństwa i Wulgaryzmy

advantage napisał:
dont worry, szybko zleciało, praktycznie jakby to z miesiąc minął
wow, to najdłuższy miesiąc na świecie

advantage napisał:
chodziło mi o posuwanie dwóch fików taaak! Muszę się zabrać za Stalk, czas najwyższy!
okeej, to będę je posuwać oł jea, najwyższy czas na Stalk

advantage napisał:
Wilson nie kontroluje innej części ciała w takim razie
tej części ciała nie kontroluje większość facetów

advantage napisał:
na pewno House by tak nie zrobił, przecież Wilson jest tylko jeden jedyny
huh, wtedy Wilson dalej byłby jeden jedyny, ale w wielu kawałkach

advantage napisał:
lepiej jakby się obudził, potem House'a i dopiero potem jakieś igraszki
yeah chociaż nie zapominajmy, że House'owi całkiem nieźle wychodzą igraszki ze śpiącym Wilsonem

advantage napisał:
zabijacz erekcji
o, już wiem! Cuddy powinno się wykorzystywać do "leczenia" pedofilów i gwałcicieli!

advantage napisał:
okej, niech ją unicestwi forever
no cusz, do tego nie dojdzie, ale jak miło jest pomarzyć

advantage napisał:
jaka Cuddy jest cudowna w tym fiku!!!
i tak bardzo in character

advantage napisał:
pewnie mówi o jakiejś innej Cuddy
pewnie tak, 'tej' Cuddy nie określiłaby ani słowem "kobieta", ani "piękna"

advantage napisał:
nie wolno!
ofkors! a kiedy seksualne napięcie stanie się nieznośne, niech idzie do House'a

advantage napisał:
exactly! jak ma wybierać między Cuddy a Wilsonem, to to jest oczywiste na kogo padnie
nawet gdyby miał wybierać między Cuddy a Doktorem Froterką, to wybór też byłby oczywisty

advantage napisał:
wow, też mi pocieszenie, jeszcze bardziej by się załamał
chyba że z tym seksem chodziło o to, że Cuddy zafundowałaby mu jakąś ładną dziwkę

advantage napisał:
niech lepiej sprecyzuje co
oh, evil!you

advantage napisał:
co tam niebezpieczeństwo, przyjemności jest więcej!
i częściej

advantage napisał:
Hilson przetrwa wszystko!!!
well, nie chcę spoilerować...


Dzięki
i już się zabieram za realizację waszych błagań


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:45, 21 Wrz 2013    Temat postu:

Cytat:
U was też tak zimno za oknem? Jeśli tak, to mam nadzieję, że rosnąca temperatura tego rozdziału trochę was rozgrzeje
Sieć intryg się zagęszcza

Enjoy!



(Do poprzedniego rozdziału - KLIK)


7x10 "Wypowiedzenie"


Para lekarzy stała w opróżnionym gabinecie Wilsona, rozglądając się, by mieć pewność, że onkolog nie zapomniał niczego zabrać. House'a gnębiło złe przeczucie i wiedział dokładnie, skąd ono się brało. Ostatnim razem kiedy ten gabinet tak wyglądał, Wilson go zostawił.

Wilson w jakiś sposób odczytał myśli House'a i otoczył go ramieniem w pasie.
- Nigdzie się nie wybieram - zapewnił. - Kiedy po pracy wrócisz do domu, będę tam. Obiecuję.

- Wiem o tym - odparł House, poirytowany swoim irracjonalnym niepokojem. Ruszył na przechadzkę po gabinecie, aby mieć pretekst do wydostania się z objęć Wilsona. Przesunął dłonią po gładkim drewnie biurka onkologa. Zazwyczaj było ono zasłane - oczywiście w schludny sposób - kartami pacjentów i inną papierkową robotą. Teraz, tak jak reszta gabinetu, było kompletnie puste. House przysiadł na blacie biurka i patrzył, jak Wilson po raz ostatni obrzuca spojrzeniem swój gabinet.

- Możemy już iść? - zapytał Wilson.

House poklepał drewnianą powierzchnię obok siebie. - To nasza ostatnia szansa na seks na twoim biurku - odezwał się, szczerząc zęby w uśmiechu. Spodziewał się, że Wilson przewróci oczami, może podniesie z podłogi ostatni karton swoich rzeczy i zacznie zbierać się do wyjścia. Czego House nie oczekiwał to to, że Wilson odwzajemni jego szeroki uśmiech, odłoży klucze i przyłączy się do niego na biurku.

- Poważnie? - spytał House, próbując bez powodzenia ukryć podekscytowanie brzmiące w jego głosie, gdy Wilson przysunął się bliżej, by go pocałować. - Teraz, kiedy to nie jest już twoje biuro, zgadzasz się na biurowy seks?

- Głównie dlatego, żeby zrobić na złość Cuddy - wyjaśnił Wilson, odrywając wargi od szyi House'a. - Pomysł zbezczeszczenia z tobą własności jej szpitala z jakiegoś powodu wydaje mi się naprawdę pociągający, zważywszy na to, co ona nam zrobiła.

- Wilson, ty psie - mruknął z naganą House, lecz jednocześnie uśmiechał się, wyraźnie podniecony perspektywą uprawiania seksu w biurze, co przy okazji będzie wielkim "pierdol się" skierowanym do Cuddy.

Wilson nie odpowiedział, tylko w dalszym ciągu pieścił ustami szyję House'a, aż House ujął w dłoń jego podbródek, by zmusić go do prawdziwego pocałunku.

[]

Cuddy otworzyła drzwi do pokoju konferencyjnego diagnostyki.
- Jest tu House? - zapytała czwórkę lekarzy, którzy siedzieli przy stole.

- Przed chwilą wyszedł - odpowiedziała Trzynastka. - Nie ma jego plecaka. Myślę, że zamierzał wstąpić po Wilsona i pojechać do domu. A co?

- Wilson miał podrzucić do mnie klucze od swojego gabinetu - odparła z roztargnieniem Cuddy. Westchnęła. - Zapewne po prostu nie chciał się ze mną widzieć. Może zostawił je na swoim biurku.

Drzwi do gabinetu Wilsona były zamknięte na klucz, co rozzłościło Cuddy, zatem przeszła przez pomieszczenie diagnostyki do biura House'a, a stamtąd wyszła na jego balkon. Była niemal pewna, że drzwi balkonowe w gabinecie Wilsona nigdy nie były zamykane. Prześlizgnąwszy się ostrożnie ponad murkiem dzielącym balkony, ruszyła prosto do gabinetu onkologa. Żaluzje na balkonowych oknach były zasłonięte, ale między dwoma paskami materiału pozostała niewielka szczelina, przez którą Cuddy zauważyła w środku jakiś ruch. Zmarszczyła brwi. Skoro House wyszedł, po co Wilson miałby nadal tu być? Zerknęła przez szparę w żaluzjach i w tym momencie zachłysnęła się powietrzem ze zdziwienia. Zakrywając dłonią usta, cofnęła się o krok.

Była lekko wstrząśnięta - House to jedno, ale że Wilson się na to zgodził? - lecz to w najmniejszym stopniu nie osłabiło jej podekscytowania. Prędko chwyciła za swój telefon komórkowy i pstryknęła kilka zdjęć. To było idealne, zbyt idealne. Cuddy dziękowała bogu za nienasycony popęd seksualny House'a oraz za niewytłumaczalną skwapliwość Wilsona, by ulec jego namowom. Miała zamiar zwolnić House'a - to już wiedziała - a na poparcie swojego wniosku przedstawi usankcjonowane prawnie uzasadnienie. Teraz takie miała. Żaden członek zarządu nie zakwestionuje teraz jej decyzji o zwolnieniu House'a. Cuddy nigdy by nie przypuszczała, że tak bardzo uszczęśliwi ją bycie nieumyślnym świadkiem tego, jak dwaj mężczyźni uprawiają seks.

[]

House wrócił z pokoju pacjenta i stwierdził, że jego drzwi są zamknięte na klucz. Zmarszczył brwi. Czemu jego biuro było zamknięte? Nie bez powodu zamykał je jedynie na noc - nie nosił swoich kluczy cały czas przy sobie. Prawdopodobnie któryś z podwładnych próbował sobie z niego zażartować. Dla pewności sprawdził drzwi pomiędzy pokojem konferencyjnym a swoim gabinetem, jednak ktokolwiek odciął mu dostęp do jego biura, najwyraźniej odwalił sumienną robotę. House odruchowo ruszył do gabinetu Wilsona, by dostać się do siebie przez balkon, ale wówczas sobie przypomniał.

Diagnosta wezwał czwórkę swoich pracowników do swojego biura i czekał niecierpliwie, aż się pojawią.

- O co chodzi? - zapytała zaniepokojona Trzynastka, gnając korytarzem. Chase i Foreman podążali za nią pośpiesznie, spoglądając na House'a z dezorientacją. House nie był zaskoczony, że Taub nawet nie zadał sobie trudu, by przybyć na wezwanie biegiem, ale zaczekał, aż czwarty podwładny dołączy do pozostałych, zanim wystawił ręce w ich stronę.

- Klucze - powiedział, nie patrząc na nich. Kiedy żadne klucze nie trafiły do jego dłoni, podniósł wzrok na każdego z podwładnych po kolei. Na wszystkich czterech twarzach malowała się taka sama konsternacja.

- Czy ja dobrze rozumiem? - odezwał się Taub. - Wezwałeś nas do nagłego wypadku, ponieważ zamknąłeś sobie drzwi do własnego gabinetu?

- Nie, wezwałem was do nagłego wypadku, ponieważ jedno z was zamknęło mi drzwi do mojego gabinetu. Po prostu oddajcie mi moje klucze, a potem możecie iść przeprowadzać badania pani Paraliż Ręki.

- House, żadne z nas nie ma twoich kluczy - odrzekł Foreman, patrząc na niego.

- Więc zamknięcie tych drzwi było dosyć głupim pomysłem - odparował z rozdrażnieniem House. - Ty byłeś tu szefem przez jakiś czas - zwrócił się do Foremana. - Nie masz drugiego kompletu?

- House... Nie mogę cię tam wpuścić - odparł Foreman, spuszczając wzrok. - Cuddy właśnie ze mną rozmawiała. Od... mniej więcej pół godziny już tutaj nie pracujesz.

House utkwił w nim nieruchome spojrzenie. Pozostali z zakłopotaniem spoglądali na podłogę. House obejrzał się na swoje biuro i zauważył, po raz pierwszy, że wszystkie jego rzeczy zniknęły.

[]

- Zamierzasz mnie wylać, nawet mi o tym nie mówiąc? - zagrzmiał House, pozwalając, by oszklone drzwi zatrzasnęły się za nim.

- Szukałam cię! - odparła Cuddy. - Poszłam do twojego biura, ale ciebie tam nie było. Nie mogłam ci powiedzieć, skoro nie mogłam cię znaleźć.

- Jest taki nowy wynalazek, który okazał się bardzo przydatny w szpitalach. Nazywa się pager. Używa się go, żeby znaleźć lekarza, kiedy nie można go znaleźć w inny sposób.

- Och, proszę - mruknęła Cuddy, przewracając oczami. - I tak nigdy nie reagujesz na moje wezwania. A skoro o tym mowa, oddaj swój pager. Tam stoi pudło z twoimi rzeczami.

- Nie możesz tego zrobić ot, tak sobie - stwierdził House. Wzbierała w nim frustracja, a on ze wszystkich sił starał się tego nie okazywać. - Wilson odchodzi, więc zwalniasz mnie, żeby go ukarać? W którym wszechświecie coś takiego jest legalne?

- Och, nie zwolniłam cię dlatego, że Wilson złożył rezygnację - zapewniła Cuddy. - Masz rację, to byłoby nieetyczne i nielegalne. Nie, zwolniłam cię za niedozwolone zachowanie na terenie szpitala. Wilsona też bym zwolniła, gdyby wcześniej sam nie odszedł.

House popatrzył na nią podejrzliwie. - O czym tym mówisz?

Cuddy odpowiedziała, naśladując baryton diagnosty: - Och, Wilson, taak, właśnie tam, Wilson. O mój boże! James! Taak! Och, zrób to jeszcze raz, Wilson! - Następnie zmieniła barwę głosu i kontynuowała: - Tak, Greg, mocniej, o boże!...

- ... Zamknij się! - House nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz czuł się do tego stopnia wkurzony i zażenowany. Nie było takiej rzeczy, która wprawiałaby go w zażenowanie. Zawsze cechowała go całkowita bezpośredniość w każdej kwestii dotyczącej seksu. Lubował się w doprowadzaniu do tego, że inni ludzie czuli się niezręcznie, ale osobiście nigdy nie miał takiego problemu.

Jednak jego związek z Wilsonem to było coś intymnego, coś osobistego, a Cuddy nie miała absolutnie żadnego prawa, żeby robić z tego pośmiewisko w taki sposób. Co, do diabła, było z nią nie tak? Częściowo był zły na siebie, że do tego dopuścił - jedna trzecia przyjemności z biurowego seksu wynikała z szansy, że zostanie się przyłapanym - ale przede wszystkim był wściekły na Cuddy, że tak trywialnie potraktowała jedyną rzecz, która rzeczywiście nadawała sens jego życiu. W tej sekundzie ją znienawidził. Krew tętniła w jego ciele, a on wyobrażał sobie promieniującą z niego nienawiść. Nie miał zielonego pojęcia, jakim cudem mógł kiedykolwiek uważać, że jest zakochany w tej kobiecie. Cuddy była przebiegłą, manipulującą suką, a on nienawidził jej w każdym calu - począwszy od jej szpilek za pięćset dolarów, a na jej zimnych, bezdusznych oczach skończywszy. Cieszył się, że go wylała, bo nie chciał już nigdy więcej na nią patrzeć. On i Wilson wyjadą, wyniosą się z tego miejsca, przeprowadzą się gdzieś daleko. Pozwą Cuddy o cały jej majątek oraz o majątek jej cennego szpitala i otworzą własną praktykę gdzieś, gdzie nigdy więcej nie będą musieli jej oglądać. Przeprowadzą się w jakieś miejsce w ciepłym klimacie. Zimy w New Jersey były męczarnią dla nogi House'a.

Nie trudząc się zabieraniem pudła ze swoimi rzeczami (w końcu i tak nie dałby rady go nieść), House złapał swoje klucze, które leżały na wierzchu i opuścił biuro administratorki. Postanowił, że nigdy nie wróci.

[]

Naprawdę nie spodziewała się, że będzie musiała to zrobić. To było dziwne - przechodzić obok gabinetu szefa diagnostyki i widzieć tam Foremana, a nie House'a. Jakaś część niej nadal oczekiwała, że Wilson wróci, aby prosić o przywrócenie House'a na jego stanowisko. Jednak nawet gdyby to zrobił, ona nie mogłaby zwrócić House'owi jego posady. Obiecała Foremanowi, że tym razem nie będzie tak jak poprzednio, i nie mogła złamać tej obietnicy. Doktor Foreman był bardzo dobrym lekarzem i zasłużył na to. Przez lata pracował, by zostać szefem tego oddziału. To był jego czas.

Cuddy zastanawiała się, ile czasu upłynie, zanim House i Wilson zerwą ze sobą. Czy House przyjdzie do niej? Prawdopodobnie nie; będzie uważał, że ona jest temu wszystkiemu winna. Ale być może... być może uświadomi sobie, że skoro Wilson odszedł, ona jest wszystkim, co mu zostało. Wówczas może do niej przyjdzie.

A ona będzie musiała złamać słowo dane Foremanowi i z powrotem zatrudnić House'a. Albo zawsze mogłaby spróbować znaleźć powód, żeby zwolnić Foremana. Cuddy obserwowała przebieg diagnozy różnicowej przez szklane ściany pokoju konferencyjnego i zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad tym. Gdyby tylko Lucas nadal z nią rozmawiał, mogłaby go poprosić o wygrzebanie jakichś brudów na Foremana, na wypadek gdyby potrzebowała ich później. Jednak Lucas po ich rozstaniu był niezwykle wkurzony, więc Cuddy wątpiła, że detektyw zechciałby mieć z nią cokolwiek wspólnego, nawet w czysto zawodowej sprawie.

- Doktor Lisa Cuddy? - Jakiś głos zakłócił jej rozważania.

- Tak? - zapytała, obracając się w stronę właściciela głosu. Mężczyzna w czarnym garniturze bez słowa wręczył jej grubą kopertę, po czym odwrócił się i odszedł. Cuddy ściągnęła brwi, zastanawiając się, co to takiego. Pociągnąwszy za metalowe szpilki, otworzyła kopertę i wyciągnęła pierwszy arkusz papieru.

[]

House zerknął na zegarek, a potem na telefon. Zajrzał do kuchni, gdzie krzątał się jego były współpracownik i uśmiechnął się.
- Wilson, Wilson, popatrz na to - powiedział. - Trzy... dwa... jeden...

Telefon zadzwonił.

House i Wilson wymienili szerokie uśmiechy, kiedy House podnosił słuchawkę.

- Rezydencja House-Wilson.

- Wytaczasz mi proces? - Głos Cuddy huknął mu w ucho. - Co to ma, do diabła, znaczyć, House?

- Zwolniłaś mnie - odparł swobodnie House. - Bez uzasadnionego prawnie powodu, mógłbym zaznaczyć

Cuddy roześmiała się bez wesołości do telefonu. - House, przez lata zebrałam dziesiątki prawnie uzasadnionych powodów, żeby cię zwolnić. Mogłabym to zrobić łatwo i legalnie nawet bez mojej oficjalnej przyczyny, że ty i Wilson pieprzyliście się na szpitalnym biurku...

House skrzywił się, widząc porażoną minę Wilsona. - Ona o tym wie?

- To nic - odparł szybko House, unikając spojrzenia młodszego mężczyzny.

- ... Więc śmiało, spróbuj mnie pozwać, House, życzę powodzenia. Wystarczy, że pokażę sędziemu zdjęcia was obu w starym gabinecie Wilsona, które mam na swoim telefonie, a sprawa zostanie oddalona. Przekroczyłeś tym granicę, House, nikt nie będzie widział w tobie ofiary. - I to powiedziawszy, Cuddy się rozłączyła.

Wilson usiadł na kanapie. Wyglądał na wstrząśniętego. - Nie powiedziałeś mi, że przyłapała nas na uprawianiu seksu!

House wzruszył ramionami, nie patrząc na niego. - To bez znaczenia. Ciągle mamy nasze nagranie.

- Ale nawet z tym nagraniem, to zmienia postać rzeczy! Sąd może równie dobrze uwierzyć, że Cuddy nie powiedziała tego na poważnie, a musisz przyznać, Greg, to przecież nie było twoje pierwsze uchybienie. Uwzględniając wszystko, co zrobiłeś w ciągu ubiegłych lat, uprawianie seksu w pracy jest zupełnie sensowną podstawą do zwolnienia!

W głosie onkologa nie było gniewu, ani trochę. Pobrzmiewało w nim strapienie. House nic nie odpowiedział.

Wilson ukrył twarz w dłoniach. - To wszystko przeze mnie. Byłem tak wściekły na Cuddy, że chciałem po prostu zrobić coś odrobinę zbuntowanego, żeby się na niej odegrać. Powinienem był wiedzieć, że nas przyłapie, powinienem był odmówić i zaczekać, aż wrócimy do domu. Teraz ty jesteś bez pracy i to jest moja...

- ...Taak, Wilson - powiedział House, patrząc na niego ze złością. - Jak śmiałeś pozwolić mi, żebym cię uwiódł? Masz rację, cała odpowiedzialność spada na ciebie. Przegramy proces, ja nigdy nie znajdę pracy i to będzie twoja wina. Wiesz co? chyba teraz z tobą zerwę. Nie mogę być z kimś, kto jest gotów zrobić coś tak nie do pomyślenia, jak przespanie się ze mną.

Wilson patrzył bez słowa, jak House nieprzerwanie piorunował go wzrokiem, by po chwili rzucić się na drugi koniec kanapy i gwałtownie przycisnąć usta do jego ust.

- Stało się, Wilson - odezwał się House, nie otwierając oczu. - Prosiłem o to, ty mi to dałeś, obaj znaliśmy związane z tym ryzyko, i stało się. Cuddy i tak by mnie wylała, a my wciąż mamy tamto nagranie. Ona o tym nie wie i może kiedy się dowie... możliwe, że się wycofa.

- Więc co zrobimy? - spytał Wilson, przytulając House'a do siebie.

House uśmiechnął się. - Ona znalazła sposób, żeby zwolnić mnie... Może nam uda się znaleźć sposób, żeby zwolnić ją.

[]

House chciał zamówić pizzę i napić się piwa, ale Wilson uparł się na wyszukaną kolację z drogim winem.

- Myślałem, że zgodziliśmy się skończyć z takimi przyjęciami po ostatniej klapie - marudził House, krzywiąc się, gdy Wilson rzucił w niego wyjściową koszulą.

- To nie przyjęcie, to tylko Chase i Trzynastka - sprzeciwił się Wilson. - Ale mimo to chcę, żebyś założył ładną koszulę.

- A jak nazwiesz to? - spytał House, wskazując na swój rockowy t-shirt.

- To spłowiały kawałek czarnej bawełny.

- I tak zaraz będę musiał ją zdjąć - zauważył House.

- Tylko pod warunkiem, że będziesz grzeczny. Daj spokój, robimy to, żeby pomóc naszej sprawie przeciwko Cuddy. Jedyną szansą na twój powrót do pracy jest to, że ona się ugnie. No, już, musimy to zrobić.

House westchnął i włożył swoją koszulę.

[]

- Będę z wami szczery - oznajmił Wilson, odstawiając kieliszek z winem. - Tak naprawdę miałem ukryty motyw, żeby was tu zaprosić.

- Wilson chce spróbować czworokąta - wtrącił się House. - Ale uważał, że dopóki pracowaliście dla mnie, byłoby to niezręczne, więc...

Wilson wyciągnął pendrive'a z kieszeni marynarki. - Nie jestem pewny, co dokładnie słyszeliście o naszym... odejściu ze szpitala...

- Cuddy nie powiedziała, dlaczego odeszliście - odrzekł Chase. Obrócił się do House'a: - Foreman powiedział nam tylko tyle, że robiliście coś "niestosownego", co tak naprawdę nie ma sensu, jeśli weźmie się pod uwagę, że jedynie jakieś 2% tego, co robiłeś, było stosowne...

- ... A Cuddy powiedziała, że nie jest upoważniona do udzielania informacji, czemu cię zwolniła - to jej słowa - więc zakradłam się do jej biura. Cuddy ma na swojej komórce zdjęcia, na których wy dwaj...

- Uprawiamy namiętną, słodką męską miłość - podpowiedział House.

Trzynastka uśmiechnęła się łobuzersko. - Przy okazji, niezły tyłek.

- To moja najlepsza cecha.

- Wcale nie - zaprzeczył Wilson. - W każdym razie, owszem, postąpiliśmy prawdopodobnie wbrew naszemu rozsądkowi, i to z pewnością dało jej wymówkę, aby zwolnić House'a, jednak to nie jest prawdziwy powód. Posłuchajcie...

Podłączył pendrive do swojego laptopa, otworzył program audio i wcisnął 'play'. Trzynastka i Chase pochylili głowy, żeby lepiej słyszeć.

Nie chcę składać rezygnacji. Chciałbym, żeby relacje między nami oraz między tobą a House'em z powrotem układały się tak jak dawniej. Proszę, jeśli tylko przyznasz, co zrobiłaś i przeprosisz za to, podrę ten list. Po prostu... proszę, Liso.

Wilson, nie zrobiłam nic złego. Nie dałam Monice błogosławieństwa, żeby przespała się
z tobą i z pewnością nie zatrudniłam jej po to, żebyście ty i House ze sobą zerwali. Nie mam za co przepraszać, Wilson. Ale nie złożysz rezygnacji.

Właśnie ją złożyłem. Podjąłem decyzję w momencie, kiedy dowiedziałem się, że knujesz przeciwko nam. Nie mogę pracować w takich warunkach, Liso. Nie mogę pracować dla kobiety, która chce ukraść House'owi - i mnie - jedyną szansę na szczęście.

...

...

Wyleję go. Nie zwolnisz się, Wilson. Ty odejdziesz, on odejdzie. A jeśli rzeczywiście go kochasz, to wiesz, ile znaczy dla niego ta praca. Zostaniesz.

Nie. Nie wierzę ci, Cuddy. Uważam, że blefujesz. Zwalniam się. Jeśli zdobędziesz się na to, by przyznać, że to, co zrobiłaś, było złe, i szczerze za to przeprosisz, to być może wrócę. Ale w tej chwili idę do mojego gabinetu, żeby zabrać swoje rzeczy.


Wilson zatrzymał odtwarzanie. Chase i Trzynastka wpatrywali się w niego i w House'a.

- Nie rozumiem - powiedziała w końcu Trzynastka. - Ona naprawdę chciała wylać House'a, czy tylko próbowała nakłonić ciebie, żebyś został?

- Nie jestem pewien - odparł Wilson, wzruszając ramionami. - Wiem tylko, że odkąd Cuddy odkryła, że jesteśmy ze sobą, usiłowała doprowadzić do naszego rozstania. Zatrudniła Monikę, ponieważ sądziła, że zdradzę z nią House'a.

- Cuddy zrobiłaby coś takiego? - zapytała Trzynastka, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia.

- Owszem - warknął House. - Ja też chciałem się zwolnić, ale Cuddy bardzo uprzejmie wytknęła mi, że jeśli to zrobię, nie uda mi się znaleźć pracy w żadnym innym miejscu. Według niej, jeżeli nie będę miał pracy, mój związek z Wilsonem nie przetrwa.

- Więc czemu po prostu nie zwolniła cię od razu? - spytał Chase. - Po co czekała, aż Wilson odejdzie?

- Byłem jej potrzebny jako argument, żeby zmusić Wilsona do pozostania w szpitalu - wyjaśnił House. - Prawdopodobnie myślała, że pan Podrywacz prędzej czy później mnie zdradzi, jeśli da mu na to więcej czasu, a może ma inny wredny plan, którego nie mogłaby wprowadzić w życie pod nieobecność Wilsona. Zwolnienie mnie było ostatecznością. Cuddy wbiła sobie do głowy, że jeśli Wilson i ja zerwiemy ze sobą, to przyjdę do niej. A szanse na to, że tak zrobię, będą większe, jeżeli będę ją codziennie widywał.

- Ona naprawdę tak uważa? - zapytała Trzynastka.

House wzruszył ramionami. - Nie wiem.

- Więc co będzie teraz? - chciał wiedzieć Chase. - Macie dowód, że Cuddy zwolniła cię, bo miała taki kaprys, a nie rzeczywisty powód, więc co z tym zrobicie?

- Próbujemy ją pozwać - wytłumaczył Wilson - ale tak naprawdę wolałbym, żeby do tego nie doszło. Myślimy, że Cuddy mogłaby się złamać, jeżeli... cóż...

- Chcemy, żeby z waszą pomocą ta sprawa rozeszła się po całym szpitalu - wtrącił House. - Może jej reputacja legnie w gruzach, może straci swoją posadę, może zatrudni mnie z powrotem, jeżeli powiemy zarządowi, że nie mówiła tego serio... sam nie wiem. Cokolwiek ją spotka, zasłużyła sobie na to.

Cała trójka uporczywie wpatrywała się w House'a.

- Greg - odezwał się cicho Wilson. - Czy jest coś, czego mi nie powiedziałeś?

- Nie tutaj - odrzekł House, nie patrząc na niego. - I nie nazywaj mnie tak. Nie tutaj.

Chase wziął do ręki pendrive'a. Popatrzył na Wilsona. - Tego właśnie chcecie? - upewnił się.

Wilson nadal spoglądał na House'a, ale obrócił się do Chase'a i skinął głową. - Tego potrzebujemy.

[]

Trzynastka zeszła na dół, odpracować dyżur w klinice. Teraz, kiedy ich pacjent został wyleczony pod nadzorem Foremana, miała czas, by nadrobić zaległe godziny. Przechodziła dokładnie przed biurem Cuddy, gdy runęła na ziemię. Nie straciła przytomności; jej ciałem zaczęły wstrząsać drgawki, rzucając nią po całej podłodze. Pacjenci w klinice wstali z krzeseł w poczekalni, żeby zobaczyć, co się dzieje, podczas gdy pielęgniarki zaczęły gromadzić się wokół Trzynastki.

Cuddy nie patrzyła na korytarz, kiedy zaczął się napad drgawek, lecz usłyszała poruszenie przed gabinetem i gdy tylko zobaczyła, co się dzieje, wstała i wybiegła na zewnątrz, by sprawdzić, co się stało. To, czego nie widziała, to doktor Chase zakradający się do jej biura, w czasie gdy oczy wszystkich skupiały się na miotanej drgawkami doktor Hadley.

Podłączył pendrive do gniazdka z boku komputera i otworzył program pocztowy Cuddy, z którego - w pośpiechu, by zająć się Trzynastką - administratorka się nie wylogowała. Nie wpisał tematu ani tekstu wiadomości, tylko dodał plik dźwiękowy jako załącznik. Kliknął w link "Do", wyświetlając spis lekarzy oraz ich listy kontaktów. Zaznaczył opcję oznaczoną "Cały personel", po czym kliknął "Wyślij". Następnie wykasował wiadomość z folderu wysłanych e-maili Cuddy i zabrał pendrive'a.

Chase dołączył do tłumu, który zebrał się wokół jego dziewczyny i - mając nadzieję, że jego zdolności aktorskie go nie zawiodą - zapytał zaniepokojonym głosem, co się stało.


(Link do następnego rozdziału - KLIK)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pią 10:07, 11 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 15:23, 21 Wrz 2013    Temat postu:



To jedyna reakcja jaka mi przyszła na myśl kiedy zobaczyłam że jednak to dalej tłumaczysz!


Powiem, że może zapomniałam dokładnie co się działo w tym fiku, ale nie dałam się i przeczytałam od początku!
Tak dawno nie pisałam komentarzy, że nawet nie wiem od czego zacząć. I co się w nich pisze


Ogólnie im dalej to się czyta tym bardziej chce się zabić Cuddy. No przepraszam, ale to jaką z niej sucz, to przechodzi ludzkie pojęcie! Po prostu nie do przeżycia. Jak kur...czaki ona w ogóle ma prawo zwolnić House'a!? W ogóle mieć jakiekolwiek, ale! Sama kurde debilka nie chciała House'a. W ogóle to jak ona traktuje tutaj House'a to kojarzy mi sie tylko z kawałek mięcha... Powalona.

Natomiast House tutaj jest genialny. I Wilson też. Słodcy są obaj. To jak Wilson obwinia siebie, że House stracił pracę

Ale i tak nic, ale to nic w tym fiku na razie nie przebiło seksu w gabinecie Więcej takich akcji panowie!!


Wena na tłumaczenie! xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacida
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:03, 21 Wrz 2013    Temat postu:

Mnie się podoba mu Chirteen, spiskujący z Wilsonem i Housem.

Richie117 napisał:

Nie. Nie wierzę ci, Cuddy. Uważam, że blefujesz. Zwalniam się. Jeśli zdobędziesz się na to, by przyznać, że to, co zrobiłaś, było złe, i szczerze za to przeprosisz, to być może wrócę. Ale w tej chwili idę do mojego gabinetu, żeby zabrać swoje rzeczy.

Wilson zatrzymał odtwarzanie. Chase i Trzynastka wpatrywali się w niego i w House'a.

- Nie rozumiem - powiedziała w końcu Trzynastka. - Ona naprawdę chciała wylać House'a, czy tylko próbowała nakłonić ciebie, żebyś został?

- Nie jestem pewien - odparł Wilson, wzruszając ramionami. - Wiem tylko, że odkąd Cuddy odkryła, że jesteśmy ze sobą, usiłowała doprowadzić do naszego rozstania. Zatrudniła Monikę, ponieważ sądziła, że zdradzę z nią House'a.

- Cuddy zrobiłaby coś takiego? - zapytała Trzynastka, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia.

Spiskujemy, spiskujemy

Richie117 napisał:

Cuddy nie patrzyła na korytarz, kiedy zaczął się napad drgawek, lecz usłyszała poruszenie przed gabinetem i gdy tylko zobaczyła, co się dzieje, wstała i wybiegła na zewnątrz, by sprawdzić, co się stało. To, czego nie widziała, to doktor Chase zakradający się do jej biura, w czasie gdy oczy wszystkich skupiały się na miotanej drgawkami doktor Hadley.

Podłączył pendrive do gniazdka z boku komputera i otworzył program pocztowy Cuddy, z którego - w pośpiechu, by zająć się Trzynastką - administratorka się nie wylogowała. Nie wpisał tematu ani tekstu wiadomości, tylko dodał plik dźwiękowy jako załącznik. Kliknął w link "Do", wyświetlając spis lekarzy oraz ich listy kontaktów. Zaznaczył opcję oznaczoną "Cały personel", po czym kliknął "Wyślij". Następnie wykasował wiadomość z folderu wysłanych e-maili Cuddy i zabrał pendrive'a.

No widać, że Chase jest pod pantoflem . [On nie zrobił by tego tylko dla House'a, za duże ryzyko.]
Ale 13 jak inteligentna kobieta, wie jak go regulować by utrzymać chłopaka i pomóc szefowi .

Richie117 napisał:

Chase dołączył do tłumu, który zebrał się wokół jego dziewczyny i - mając nadzieję, że jego zdolności aktorskie go nie zawiodą - zapytał zaniepokojonym głosem, co się stało.

Jakby to House pytał to by mu nikt nie wierzył, ale Chase. On jest ostatni na liście podejrzanych Cuddy, nawet po Foremanie i Cameron (będącej kilka tysięcy km od PPTH). Nawet Lukasa by podejrzewała, ale Chase'a, no i będzie niespodzianka

PS Rozwiązanie tego z Cuddy tam jest, jest... extra, ale 'no spoiler'.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lacida dnia Sob 21:15, 21 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:55, 24 Wrz 2013    Temat postu:

Agusss napisał:

To jedyna reakcja jaka mi przyszła na myśl kiedy zobaczyłam że jednak to dalej tłumaczysz!
a to moja reakcja, kiedy widzę, że jednak ktoś to dalej czyta:
tylko czemu, do ciężkiej cholery, nikt się tak długo o tego fika nie upominał? no czemu?

Agusss napisał:
Ogólnie im dalej to się czyta tym bardziej chce się zabić Cuddy. No przepraszam, ale to jaka z niej sucz, to przechodzi ludzkie pojęcie! Po prostu nie do przeżycia. Jak kur...czaki ona w ogóle ma prawo zwolnić House'a!? W ogóle mieć jakiekolwiek, ale! Sama kurde debilka nie chciała House'a. W ogóle to jak ona traktuje tutaj House'a to kojarzy mi sie tylko z kawałek mięcha... Powalona.
oł jeaaa, sama prawda (nie mówiąc o tym, że Cuddy zawsze mniej lub bardziej traktowała House'a jak kawałek mięcha )
ale ja już się nie mogę doczekać waszych reakcji, kiedy akcja fika posunie się jeszcze trochę dalej

Agusss napisał:
Natomiast House tutaj jest genialny. I Wilson też. Słodcy są obaj.
tjaa w serialu scenarzyści by to na pewno zepsuli, więc może dobrze się stało, że love!Hilson realizuje się wyłącznie w fikach

Agusss napisał:
Ale i tak nic, ale to nic w tym fiku na razie nie przebiło seksu w gabinecie Więcej takich akcji panowie!!
moim zdaniem będzie coś, co tę akcję przebije... ale ciiii, to niespodzianka

dzięęęęki

***

Lacida napisał:
Mnie się podoba mu Chirteen, spiskujący z Wilsonem i Housem.
witaj w klubie

Lacida napisał:
No widać, że Chase jest pod pantoflem . [On nie zrobił by tego tylko dla House'a, za duże ryzyko.]
Ale 13 jak inteligentna kobieta, wie jak go regulować by utrzymać chłopaka i pomóc szefowi .
ciekawe spostrzeżenie ja bym stawiała raczej na to, że bez 13 Chase najpierw by się zorientował, co mu się bardziej opłaca - czy pomaganie House'owi, czy trzymanie strony Foremana, a później by się zdecydował na jakieś działania...
Ale 13 taką jak w tym fiku to uwielbiam

Lacida napisał:
Jakby to House pytał to by mu nikt nie wierzył, ale Chase. On jest ostatni na liście podejrzanych Cuddy, nawet po Foremanie i Cameron (będącej kilka tysięcy km od PPTH). Nawet Lukasa by podejrzewała, ale Chase'a, no i będzie niespodzianka
bo Cuddy jest... huh... mało inteligentna. Po tym, co Chase wyczyniał w przeszłości, powinna się zorientować, że on nie jest osobą najbardziej godną zaufania

Lacida napisał:
PS Rozwiązanie tego z Cuddy tam jest, jest... extra, ale 'no spoiler'.
yup Chociaż ja trochę żałuję, że [Cuddy wywinęła się z tego nie ponosząc żadnych konsekwencji]

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 8:56, 24 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 0:11, 25 Wrz 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:

tylko czemu, do ciężkiej cholery, nikt się tak długo o tego fika nie upominał? no czemu?

Bo jak się upomniałam o Gimme to wciąż odzewu nie widzę;p Ale wierz mi ja cały czas czekam na każdą kontynuację wszystkich fików na Horum

Agusss napisał:
oł jeaaa, sama prawda (nie mówiąc o tym, że Cuddy zawsze mniej lub bardziej traktowała House'a jak kawałek mięcha )
ale ja już się nie mogę doczekać waszych reakcji, kiedy akcja fika posunie się jeszcze trochę dalej

Po chwili zastanowienia, masz rację! Ona go tak traktowała! Może jakoś nie zawsze to widziałam, ale były większe i mniejsze momenty.
To co tam się będzie działo? *.*

Richie117 napisał:
tjaa w serialu scenarzyści by to na pewno zepsuli, więc może dobrze się stało, że love!Hilson realizuje się wyłącznie w fikach

Święta racja! Dobrze że pozostało to tylko w fikach. Nasz świat inaczej by runął. Inaczej tego nazwać nie można.

Richie117 napisał:
]moim zdaniem będzie coś, co tę akcję przebije... ale ciiii, to niespodzianka

Przecież powiedziałam, że na razie;p nie znam fika więc rozumiesz. Jeżeli Ty tak mówisz, to ja już zachodzę w głowę co się tam dzieje *.*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 5:15, 26 Wrz 2013    Temat postu:

Agusss napisał:
Bo jak się upomniałam o Gimme to wciąż odzewu nie widzę;p Ale wierz mi ja cały czas czekam na każdą kontynuację wszystkich fików na Horum
oj noooo, bo o Gimme to się trzeba upominać do mojej upartej, leniwej weny (nie wspominając o korniczkach, o których pewnie wszyscy zapomnieli ), a ja tu nie mam nic do gadania Za to o tłumaczenia upominać się trzeba, bo mi jest prawie obojętne, co tłumaczę, byle czytelnicy byli zadowoleni

Agusss napisał:
Po chwili zastanowienia, masz rację! Ona go tak traktowała! Może jakoś nie zawsze to widziałam, ale były większe i mniejsze momenty.
To co tam się będzie działo? *.*
wiem, że mam I fakt, też nie zawsze to widziałam, zwłaszcza na początku - wtedy się nabierałam, że Cuddy zachowuje się wrednie dla dobra House'a, a dopiero dużo później się okazało, że ona była wredna całkiem szczerze
nooo... DUŻO się będzie działo, ale przecież nie mogę zdradzać szczegółów powiem tylko, że ta sprawa z Cuddy wyjaśni się za 2 rozdziały

Agusss napisał:
Święta racja! Dobrze że pozostało to tylko w fikach. Nasz świat inaczej by runął. Inaczej tego nazwać nie można.
jak już nie raz pisałam, to jedyna kwestia, w której współczuję Huddystkom (ale z drugiej strony... zobaczyć na ekranie kissa chłopaków... to byłoby COŚ )

Agusss napisał:
Przecież powiedziałam, że na razie;p nie znam fika więc rozumiesz. Jeżeli Ty tak mówisz, to ja już zachodzę w głowę co się tam dzieje *.*
no wiem, co powiedziałaś - tylko chciałam Ci zaostrzyć apetyt na ciut więcej mam nadzieję, że się nie rozczarujesz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Czw 22:42, 26 Wrz 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
oj noooo, bo o Gimme to się trzeba upominać do mojej upartej, leniwej weny (nie wspominając o korniczkach, o których pewnie wszyscy zapomnieli ), a ja tu nie mam nic do gadania Za to o tłumaczenia upominać się trzeba, bo mi jest prawie obojętne, co tłumaczę, byle czytelnicy byli zadowoleni

Korniczki! jakże można by było o nich zapomnieć? No to na przyszłość będę wiedzieć i poganiać! xD Mooooże kiedyś się sama wezmę za tłumaczenia, ale to nie z angielskiego i muszę jeszcze bardzo długą drogę przejść :x

Richie117 napisał:
wiem, że mam I fakt, też nie zawsze to widziałam, zwłaszcza na początku - wtedy się nabierałam, że Cuddy zachowuje się wrednie dla dobra House'a, a dopiero dużo później się okazało, że ona była wredna całkiem szczerze
nooo... DUŻO się będzie działo, ale przecież nie mogę zdradzać szczegółów powiem tylko, że ta sprawa z Cuddy wyjaśni się za 2 rozdziały

Cóż najgorsze jest to jak człowiek się nabiera na to, że ktoś jest jakiś na niby, a potem wychodzi szydło z worka... Ale cóż. Nic nie mogłyśmy ma to poradzić. Yeah! Dwa rozdziały do końca tej sprawy *.* Aż już się doczekać nie mogę1

Richie117 napisał:
jak już nie raz pisałam, to jedyna kwestia, w której współczuję Huddystkom (ale z drugiej strony... zobaczyć na ekranie kissa chłopaków... to byłoby COŚ )

Ja się wypowiadałam, że Huddy przeżyłabym i nie miałabym nic do niego, ale to jak to zaczęli (finał szóstego sezonu) i jak beznadziejnie poprowadzili cały ten "związek"... Jej, czytając fiki znajdzie się tysiąc lepszych rozwiązań. O finale zresztą 6tego sezonu mogłabym się rozpisać, ale późno już xD
Oj taaaak! W sumie dla takiej rzeczy mogłabym zniszczyć wszystko! No nie no... Wszystko może nie, ale to jest piękne marzenie!

Richie117 napisał:
no wiem, co powiedziałaś - tylko chciałam Ci zaostrzyć apetyt na ciut więcej mam nadzieję, że się nie rozczarujesz

No to zaostrzyłaś! I to baaaardzo! Ja miałabym się rozczarować? Czy było jakieś tłumaczenie, które uważałaś za zajebiaszcze i ja się na nim zawiodłam? Never!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:37, 27 Wrz 2013    Temat postu:

Agusss napisał:
Korniczki! jakże można by było o nich zapomnieć? No to na przyszłość będę wiedzieć i poganiać! xD Mooooże kiedyś się sama wezmę za tłumaczenia, ale to nie z angielskiego i muszę jeszcze bardzo długą drogę przejść :x
nooo, ja na dłuższy czas zapomniałam
bierz się śmiało za tłumaczenia! mi też się wydawało, że długa droga przede mną, a jak tylko zaczęłam, to jakoś poszło

Agusss napisał:
Cóż najgorsze jest to jak człowiek się nabiera na to, że ktoś jest jakiś na niby, a potem wychodzi szydło z worka...
w przypadku Cuddy z worka wyszło straszydło

Agusss napisał:
Ja się wypowiadałam, że Huddy przeżyłabym i nie miałabym nic do niego, ale to jak to zaczęli (finał szóstego sezonu) i jak beznadziejnie poprowadzili cały ten "związek"... Jej, czytając fiki znajdzie się tysiąc lepszych rozwiązań. O finale zresztą 6tego sezonu mogłabym się rozpisać, ale późno już xD
podpisuję się pod tym wszystkimi ręcami! Wręcz kiedyś - zanim do reszty wsiąknęłam w Hilsona (i znienawidziłam Cuddy) - uważałam Huddy za jedyny sensowny happy end. I bez fików mam własny pomysł, jak to się mogło rozegrać, żeby trzymało się kupy Ale scenarzyści wszystko spierdolili do tego stopnia, że jak dziś zobaczyłam w tv zwiastun 6. sezonu, to -

Agusss napisał:
Ja miałabym się rozczarować? Czy było jakieś tłumaczenie, które uważałaś za zajebiaszcze i ja się na nim zawiodłam? Never!
wszystko kiedyś się zdarza po raz pierwszy I nie wiem, czy któreś tłumaczenie Cię nie rozczarowało, bo chyba - wybacz, nie pamiętam - nie skomentowałaś wszystkich

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pią 17:57, 27 Wrz 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
nooo, ja na dłuższy czas zapomniałam <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/chowa.gif">
bierz się śmiało za tłumaczenia! mi też się wydawało, że długa droga przede mną, a jak tylko zaczęłam, to jakoś poszło

No to jak Ty mogłaś zapomnieć?! Ale niech sie nie martwią! Ja je wciąż pamiętam xD i pozdrawiam;p
Hmmm... No wiesz, ale ja się w tym momencie baaaardzo cofnęłam w rozwoju, więc muszę cokolwiek z tym zrobić. A nie chce mi się trochę. Po drugie dobry słownik ze słownictwem potrzebny mi jest;p

Richie117 napisał:
w przypadku Cuddy z worka wyszło straszydło

rzeczywiście racja xD

Richie117 napisał:
podpisuję się pod tym wszystkimi ręcami! Wręcz kiedyś - zanim do reszty wsiąknęłam w Hilsona (i znienawidziłam Cuddy) - uważałam Huddy za jedyny sensowny happy end. I bez fików mam własny pomysł, jak to się mogło rozegrać, żeby trzymało się kupy Ale scenarzyści wszystko spierdolili do tego stopnia, że jak dziś zobaczyłam w tv zwiastun 6. sezonu, to -

Ja też zaczynałam od Huddy. I takie miałam podejście, ale potem znalazłam Hprum i dział Hilson i się skończyło xD Więc jak widać coś w tym jest;p Ja tam jak widziałam w tv zwiastun 7. sezonu jakiś tam czas temu to padłam...


Richie117 napisał:
]wszystko kiedyś się zdarza po raz pierwszy I nie wiem, czy któreś tłumaczenie Cię nie rozczarowało, bo chyba - wybacz, nie pamiętam - nie skomentowałaś wszystkich

Niby racja, każdemu w sumie zdarza się coś gorszego. Ale się wybacza, bo najważniejszy całokształt.
No nie, na pewno wszystkich nie komentowałam. Przyszłam już w trakcie, a po drugie zanim sie zaczęłam odzywać też minęło;p Głupio do starych było mi wracać, a po drugie... Ja nie wiedziałabym co napisać. Nie jestem dobra w te klocki;p


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:39, 27 Wrz 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
nie byłaby to pierwsza sprawa, w której kościół się myli omatko, niedorobione zakonnice
tjaa, na pewno chciało mu się żyć, jak chłopaki z którejś klasy przestawili mu samochód (malucha) i musiał go szukać po osiedlu
Jeśli zaczną otwierać kierunki studiów dopasowane do słowników, to ja chcę iść studiować Przekleństwa i Wulgaryzmy
dzisiaj po razy pierwszy widziałam takie w białych ubrankach, nowość o jaaa, to musiał być baaardzo lubiany Lepiej jakby otworzyli bardziej erowy kierunek... eroznawstawo or something

Richie117 napisał:
wow, to najdłuższy miesiąc na świecie
za to teraz tłumaczysz z prędkością światła!

Richie117 napisał:
okeej, to będę je posuwać oł jea, najwyższy czas na Stalk
przysiadłam do tego parę dni temu, postęp jest

Richie117 napisał:
tej części ciała nie kontroluje większość facetów
a może gdzieś jest taki co potrafi

Richie117 napisał:
huh, wtedy Wilson dalej byłby jeden jedyny, ale w wielu kawałkach
każdy mógłby zabrać kawałek dla siebie

Richie117 napisał:
yeah chociaż nie zapominajmy, że House'owi całkiem nieźle wychodzą igraszki ze śpiącym Wilsonem
no cusz, House jest po prostu mega dobry w te klocki

Richie117 napisał:
o, już wiem! Cuddy powinno się wykorzystywać do "leczenia" pedofilów i gwałcicieli!
spoko pomysł, może właśnie dzięki niej oni by zniknęli na zawsze

Richie117 napisał:
]i tak bardzo in character
a teraz po kolejnym rozdziale to już nienawiść najwyższego stopnia!!!

Richie117 napisał:
pewnie tak, 'tej' Cuddy nie określiłaby ani słowem "kobieta", ani "piękna"
najwyraźniej ona reprezentuje nowy gatunek

Richie117 napisał:
nawet gdyby miał wybierać między Cuddy a Doktorem Froterką, to wybór też byłby oczywisty
pewnie, darmowe sprzątanie w pakiecie

Richie117 napisał:
chyba że z tym seksem chodziło o to, że Cuddy zafundowałaby mu jakąś ładną dziwkę
całą masę! W końcu jest dyrektorem szpitala, na pewno dobrze zarabia

Richie117 napisał:
well, nie chcę spoilerować...
ej! Hilson przetrwa!

Richie117 napisał:
i już się zabieram za realizację waszych błagań
my dziękujemy!

Tak szybko Ci idzie, że nie nadążam odpisywać! Ale to bardzo dobrze, jesteś wielka! W dodatku net mi się psuje i przerywa co jakiś czas, zwariować można
No i owszem, za oknem zimno, soł rozdzialik w sam raz


Cytat:
- Kiedy po pracy wrócisz do domu, będę tam. Obiecuję.
z kolacją!

Cytat:
Zerknęła przez szparę w żaluzjach i w tym momencie zachłysnęła się powietrzem ze zdziwienia.
powinna z radości, jak każdy normalny człowiek

Cytat:
Prędko chwyciła za swój telefon komórkowy i pstryknęła kilka zdjęć.
całkiem spoko posunięcie, każdy by tak zrobił ale z innym zamiarem niż Cuddy:(

Cytat:
Cuddy nigdy by nie przypuszczała, że tak bardzo uszczęśliwi ją bycie nieumyślnym świadkiem tego, jak dwaj mężczyźni uprawiają seks.
głupia! nawet nie zdaje sobie sprawy na jaką scenę się przypadkiem natknęła

Cytat:
Od... mniej więcej pół godziny już tutaj nie pracujesz.
a co, załatwiła mu rolę w filmie?

Cytat:
Tam stoi pudło z twoimi rzeczami.
no dobrze! już myślałam, że ukradła jego skarby

Cytat:
House nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz czuł się do tego stopnia wkurzony i zażenowany.
soł, wybieram się zabić Cuddy, ktoś się przyłączy??

Cytat:
przede wszystkim był wściekły na Cuddy, że tak trywialnie potraktowała jedyną rzecz, która rzeczywiście nadawała sens jego życiu.
otóż to! to jest w tym wszystkim najgorsze... biedny Greguś

Cytat:
Czy House przyjdzie do niej? Prawdopodobnie nie; będzie uważał, że ona jest temu wszystkiemu winna.
no i bedzie miał rację!

Cytat:
być może uświadomi sobie, że skoro Wilson odszedł, ona jest wszystkim, co mu zostało. Wówczas może do niej przyjdzie.
omg, jaka psycholka! I hope, że House niczego takiego sobie nagle nie uświadomi, bo samotne siedzenie na kanapie jest już lepsze od niej!

Cytat:
- Wilson chce spróbować czworokąta -
całkiem nice pomysł

Cytat:
- Przy okazji, niezły tyłek.
ofkors

Cytat:
- Wcale nie - zaprzeczył Wilson.
ciekawe o czym innym pomyślał


Tego fika powinni przeczytać wszyscy ci, którym wydaje się, że lubią Cuddy i wszyscy ci, którzy chociaż trochę jej nienawidzą... po tym rozdziale nienawiść wskoczy na level maksymalny
Dobrze tylko, że chłopaki trzymają się razem i mają sprzymierzeńców! Baaaardzo mnie ciekawi co będzie dalej

Weny na resztę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:33, 28 Wrz 2013    Temat postu:

Agusss napisał:
No to jak Ty mogłaś zapomnieć?! Ale niech sie nie martwią! Ja je wciąż pamiętam xD i pozdrawiam;p
Hmmm... No wiesz, ale ja się w tym momencie baaaardzo cofnęłam w rozwoju, więc muszę cokolwiek z tym zrobić. A nie chce mi się trochę. Po drugie dobry słownik ze słownictwem potrzebny mi jest;p
bo one pierwsze o mnie zapomniały! Przekażę pozdrowienia, może od tego się zawstydzą i ruszą swoje leniwe, kornicze tyłki
Ja też byłam cofnięta w rozwoju, pratycznie odkurzałam angielski od zera A to musi być słownik papierowy? Bo internetowe słowniki - np. [link widoczny dla zalogowanych] - są obszerniejsze (chociaż niemieckie są w tyle za angielskimi ;/ )

Agusss napisał:
Ja też zaczynałam od Huddy. I takie miałam podejście, ale potem znalazłam Horum i dział Hilson i się skończyło xD Więc jak widać coś w tym jest;p Ja tam jak widziałam w tv zwiastun 7. sezonu jakiś tam czas temu to padłam...
Bo nie ma siły, żeby kogoś nie przekonały dobre Hilsonowe argumenty (huddystki i hameronki zwyczajnie nie chcą ich przyjąć do wiadomości) O bosh, a gdzie pokazują 7. sezon? żebym wiedziała, czego unikać jak ognia

Agusss napisał:
Niby racja, każdemu w sumie zdarza się coś gorszego. Ale się wybacza, bo najważniejszy całokształt.
No nie, na pewno wszystkich nie komentowałam. Przyszłam już w trakcie, a po drugie zanim sie zaczęłam odzywać też minęło;p Głupio do starych było mi wracać, a po drugie... Ja nie wiedziałabym co napisać. Nie jestem dobra w te klocki;p
zauważyłam, że mi się tu wszystko wybacza, byle w fikach była era
Jak nie wiesz, co napisać w komentarzu, to napisz po prostu, czy Ci się fik podobał czy nie. Komenty bardziej elokwentne od fika są mine widziane, ale nie konieczne

***

advantage napisał:
dzisiaj po razy pierwszy widziałam takie w białych ubrankach, nowość o jaaa, to musiał być baaardzo lubiany Lepiej jakby otworzyli bardziej erowy kierunek... eroznawstawo or something
omg, ratuj się kto może, nowy gatunek zakonnic! indeed, był bardzo lubianą ofiarą żartów U know, jest coś takiego jak seksuologia...

advantage napisał:
za to teraz tłumaczysz z prędkością światła!
yeah, tak to sobie wmawiam i staram się nie myśleć, że kiedyś takie rozdziały wrzucałam codziennie

advantage napisał:
przysiadłam do tego parę dni temu, postęp jest


advantage napisał:
a może gdzieś jest taki co potrafi
w StarTrekowych fikach Spock potrafi!

advantage napisał:
każdy mógłby zabrać kawałek dla siebie
to ja rezerwuję jeden pośladek (zrobię sobie z niego poduszkę)

advantage napisał:
no cusz, House jest po prostu mega dobry w te klocki
nie "w klocki" tylko w kulki

advantage napisał:
spoko pomysł, może właśnie dzięki niej oni by zniknęli na zawsze
jeden look na Cuddy i zasililiby grono ludzi aseksualnych

advantage napisał:
a teraz po kolejnym rozdziale to już nienawiść najwyższego stopnia!!!
uuuuh, mogłaś zostawić jeden stopień na zapas, bo Cuddy czymś jeszcze nas zaskoczy

advantage napisał:
najwyraźniej ona reprezentuje nowy gatunek
homo-niewiadomo

advantage napisał:
całą masę! W końcu jest dyrektorem szpitala, na pewno dobrze zarabia
ewentualnie ma koleżanki-po-fachu w jakimś burdelu w Princeton, które są jej winne przysługę za darmowe leczenie chorób wenerycznych

advantage napisał:
ej! Hilson przetrwa!
to co, mam sobie darować te angstowe-hilsonowe kawałki, skoro i tak wiecie, jak się skończą?

advantage napisał:
my dziękujemy!
do usług

advantage napisał:
Tak szybko Ci idzie, że nie nadążam odpisywać! Ale to bardzo dobrze, jesteś wielka! W dodatku net mi się psuje i przerywa co jakiś czas, zwariować można
No i owszem, za oknem zimno, soł rozdzialik w sam raz
no i przestało mi "szybko" iść, na dziś się nie wyrobiłam z nowym rozdziałem "Epidemii"
buuu, gópi net. Potraktuj go 'iem, żeby przestał stroić fochy

advantage napisał:
z kolacją!
nieee, z bitą śmietaną w łóżku!

advantage napisał:
powinna z radości, jak każdy normalny człowiek
ona nie jest normalna, wątpliwe nawet czy jest człowiekiem

advantage napisał:
całkiem spoko posunięcie, każdy by tak zrobił ale z innym zamiarem niż Cuddy:(
my byśmy porobiły zdjęcia, a później poszły poprosić chłopaków o autograf

advantage napisał:
a co, załatwiła mu rolę w filmie?
wrzuciła zdjęcia chłopaków do internetu i porno-producenci pobili się o House'a

advantage napisał:
no dobrze! już myślałam, że ukradła jego skarby
na szczęście najcenniejsze skarby House trzyma w spodniach

advantage napisał:
soł, wybieram się zabić Cuddy, ktoś się przyłączy??
zaraz zwołam Drużynę Pierścienia i możemy ruszać

advantage napisał:
otóż to! to jest w tym wszystkim najgorsze... biedny Greguś
Jimmy pomyzia Gregusia i już będzie dobrze

advantage napisał:
omg, jaka psycholka! I hope, że House niczego takiego sobie nagle nie uświadomi, bo samotne siedzenie na kanapie jest już lepsze od niej!
yes, psycholka exactly! A najlepsze by było siedzenie z Wilsonem na kanapie, w której ukryli zwłoki Cuddy

advantage napisał:
całkiem nice pomysł
too bad, że House nie wymyślił czworokąta złożonego z Cuddy i 3 murzynów-gwałcicieli

advantage napisał:
ciekawe o czym innym pomyślał
o oczach! oczywiście że o o czach!

advantage napisał:
Tego fika powinni przeczytać wszyscy ci, którym wydaje się, że lubią Cuddy i wszyscy ci, którzy chociaż trochę jej nienawidzą... po tym rozdziale nienawiść wskoczy na level maksymalny
większość tych pierwszych i tak dalej trzymałaby stronę Cuddy, a ci drudzy... to my

me hopes, że jak najszybciej zaspokoję Twoją ciekawość
dzięki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 9:38, 28 Wrz 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:25, 30 Wrz 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
nie nooo, sztuki wybuchów nie może uczyć byle kto Ale mogę Ci polecić miszcza destrukcji przy pomocy substancji płynnych - lekcja pierwsza: przygotowanie płatków z mlekiem:
well, Osama bin Laden już nie żyje, więc jesteś moją ostatnią nadzieją
Richie, to był cios poniżej pasa, przecież wiesz, co gify z małymi kotkami mi robią

Richie117 napisał:
no więc najważniejszy zysk jest taki, że nie mając jajek od szczeniaka Rexu nie będzie miał problemów zdrowotnych z jajkami na starość (mój poprzedni pies tak miał i to nie było najs); w ogóle statystyki mówią, że wykastrowane psy żyją dłużej. Poza tym nadal się kumpluje ze swoimi psimi kolegami z dzieciństwa, natomiast tamci koledzy między sobą próbują się pozagryzać, odkąd osiągnęli dojrzałość (plus to, że Rexu nie zachowuje się agresywnie wobec nowych psich znajomych, chyba że w samoobronie). W związku z brakiem jajek Rex nie usycha z tęsknoty za suczkami z cieczką, nie ugania się za nimi, więc może sobie biegać bez smyczy, bo wiem, że mi nie zwieje, i może się bawić z suczkami nawet w 'te dni', bez obaw, że zechce je przelecieć (z tego wynika jedna mała strata, że po takiej zabawie inne psy chcą przez pomyłkę przelecieć Rexa)
Me hopes, że Cię przekonałam
yeah, coś tam wiedziałam, ale to wszystko rozjaśnia, thx


Richie117 napisał:
*Rexu ma dosyć paczenia, jak Anai z Richie posuwają pedokota, więc łapie go w zęby i udaje się w jakieś zaciszne miejsce w celu skonsumowania... związku*
ale serio Richie, zabierz go, bo to już przekracza wszelkie granice - kiedyś przychodził co parę dni, a teraz kilka razy dziennie staje przed moim oknem i się na mnie patrzy, czuję się dziwnie

Richie117 napisał:
exactly! i to jest piękne w męsko-męskim związku (jeszcze by sobie mogli poopowiadać nawzajem, co im się śniło )
'eww, tobie też śniły dzisiaj kobiety?' (a potem, żeby złagodzić traumę mogliby pouprawiać bardzo gejowski seks )

Richie117 napisał:
uff, ulżyło mi bo to był taki specjalny bacik, z podłączonego do prądu kabla od żelazka
no pacz, powinnaś to opatentować

Richie117 napisał:
byle tylko to House zajmował się pieniędzmi, bo Wilson mógłby tą charytatywnie zdobytą kasę oddać Cuddy
problemów Cuddy nie wyleczą pieniądze, niestety

Richie117 napisał:
to by był dowód, że penisy jednak się upodabniają do właścicieli - JJ byłby podobny do swojego nowego właściciela-House'a
awwww

Richie117 napisał:
IMO już w Mayfield ten bitch radar nawalił - inaczej House nie przeleciałby Lydii z nadzieją na coś więcej może odstawienie vicodinu fszystko popsuło
nawet mi nie mów, House po raz pierwszy od lat próbuje się przed kimś otworzyć i od razu spotyka się z odrzuceniem


***
Oł noł, przegapiłam dwa rozdziały... zasługuję na bacikowanie pod dużym napięciem

Cytat:
Monica miała czarny parasol oraz modny beżowy trencz, lecz mimo to jej włosy lekko zmokły.
um, mam nadzieję, że House nie podziurawił jej parasola z zazdrości?

Cytat:
- Nie wiem, jak ty, ale ja nie chcę dla niej pracować, jeżeli ona zamierza traktować cię w taki sposób.
AWW!

Cytat:
To po prostu jedno z wielu niebezpieczeństw umawiania się z Gregorym House'em.
zaraz po możliwej śmierci z nadmiaru seksu

Cytat:
House rozejrzał się w poszukiwaniu metalowego pojemnika, do którego mógłby na niby zwymiotować
right, pozory trzeba zachować

Cytat:
Kiedy do niej pójdę... będę miał przy sobie podsłuch.
that's House's boy

***


House i Wilson bezczeszczący własność szpitala

seks na biurku

biurku Wilsona

B Y E

(ale damn, zapomniałam, że ten fik jest +13... to bolało )

Cytat:
Miała zamiar zwolnić House'a - to już wiedziała - a na poparcie swojego wniosku przedstawi usankcjonowane prawnie uzasadnienie.
*zabiera zdjęcie, bo Cuddy najwyraźniej nie wie, jak z niego korzystać*

omg, autorka tego fika chyba naprawdę nienawidzi Cuddy - w serialu ona jeszcze czasami przypominała człowieka, ale tutaj... czyste zóo Za to House i Wilson są tutaj totalnie słodcy i wspierają się nazwajem i niczego przed sobą nie ukrywają i patrzcie scenarzyści "House'a", tak powinien wyglądać związek dwóch dorosłych ludzi!

zapomniałabym

*sypie sobie na głowę popiół za pochopne osądzenie Moniki*

dużodużo weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:48, 04 Paź 2013    Temat postu:

Anai napisał:
well, Osama bin Laden już nie żyje, więc jesteś moją ostatnią nadzieją
damn, i teraz będę się bać, że do mnie też wpadną Amerykanie z misją pokojową Anyway, U mean, że próbowałaś triku z mlekiem i mimo to nie pozbawiono Cię prawa wchodzenia do kuchni?

Anai napisał:
Richie, to był cios poniżej pasa, przecież wiesz, co gify z małymi kotkami mi robią
oh, bad, bad me!


Anai napisał:
yeah, coś tam wiedziałam, ale to wszystko rozjaśnia, thx
niemazaco

Anai napisał:
ale serio Richie, zabierz go, bo to już przekracza wszelkie granice - kiedyś przychodził co parę dni, a teraz kilka razy dziennie staje przed moim oknem i się na mnie patrzy, czuję się dziwnie
wygląda na to, że pedokot ewoluował w stalkerkota U know, może jeśli wstawisz do okna lustro, to będzie o tak:
i problem z głowy

Anai napisał:
'eww, tobie też śniły dzisiaj kobiety?' (a potem, żeby złagodzić traumę mogliby pouprawiać bardzo gejowski seks )
'i tak, i nie - śniły mi się Cuddy i jej matka' (ale tej traumy nie złagodziłaby żadna ilość bardzo gejowskiego seksu )

Anai napisał:
no pacz, powinnaś to opatentować
nieee, poświęcę tę fortunę, którą by mi przyniósł taki patent, i zachowam to jako naszą Hilsonkową tajemnicę

Anai napisał:
problemów Cuddy nie wyleczą pieniądze, niestety
ale za pieniądze mogłaby wynająć tajlandzkiego specjalistę od operacji zmiany płci

Anai napisał:
nawet mi nie mów, House po raz pierwszy od lat próbuje się przed kimś otworzyć i od razu spotyka się z odrzuceniem
oh noes, let's don't go there! już samo to, że House jest jak jakaś puszka sardynek, która musi się przed kimś otwierać, było poronionym pomysłem, bleh

Anai napisał:
Oł noł, przegapiłam dwa rozdziały... zasługuję na bacikowanie pod dużym napięciem
proszszsz...

Anai napisał:
um, mam nadzieję, że House nie podziurawił jej parasola z zazdrości?
tjaaa... wtedy Monica mogłaby im podziurawić prezerwatywy, żeby się zemścić

Anai napisał:
zaraz po możliwej śmierci z nadmiaru seksu
i po co chłopaki się martwią, co będzie, kiedy obaj stracą pracę? przecież długo nie pożyją

Anai napisał:
House i Wilson bezczeszczący własność szpitala
seks na biurku
biurku Wilsona
technicznie rzecz biorąc, to już nie było biurko Wilsona i w ogóle wielka szkoda, że chłopaki ograniczyli się tylko do jednego biurka

Anai napisał:
(ale damn, zapomniałam, że ten fik jest +13... to bolało )
yeah, mnie też

Anai napisał:
*zabiera zdjęcie, bo Cuddy najwyraźniej nie wie, jak z niego korzystać*
well, biorąc pod uwagę, co innego Cuddy mogła zrobić z tym zdjęciem, to z dwojga zóego i tak wybrała mniejsze zóo

Anai napisał:
omg, autorka tego fika chyba naprawdę nienawidzi Cuddy - w serialu ona jeszcze czasami przypominała człowieka, ale tutaj... czyste zóo Za to House i Wilson są tutaj totalnie słodcy i wspierają się nawzajem i niczego przed sobą nie ukrywają i patrzcie scenarzyści "House'a", tak powinien wyglądać związek dwóch dorosłych ludzi!
ach, te pochopne wnioski ale nie będę psuła nadchodzących niespodzianek

Anai napisał:
*sypie sobie na głowę popiół za pochopne osądzenie Moniki*
niooo, trochę hejtu jej się należało za to całe obłapianie Wilsona

dziękować


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 21:16, 08 Paź 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
bo one pierwsze o mnie zapomniały! Przekażę pozdrowienia, może od tego się zawstydzą i ruszą swoje leniwe, kornicze tyłki
Ja też byłam cofnięta w rozwoju, pratycznie odkurzałam angielski od zera A to musi być słownik papierowy? Bo internetowe słowniki - np. [link widoczny dla zalogowanych] - są obszerniejsze (chociaż niemieckie są w tyle za angielskimi ;/ )

No to mam nadzieję, ze sie zawstydzą
No ja z angielskim mam wielki problem. Więc wątpię, aby mi sie udało kiedykolwiek go ogarnąć;p Znaczy ja wolę papierową wersje, ale internetowym też nie pogardzę. No właśnie niemieckie są w tyle, wiem to i dlatego ubolewam. Ale się zobaczy;p

Richie117 napisał:
]Bo nie ma siły, żeby kogoś nie przekonały dobre Hilsonowe argumenty (huddystki i hameronki zwyczajnie nie chcą ich przyjąć do wiadomości) O bosh, a gdzie pokazują 7. sezon? żebym wiedziała, czego unikać jak ognia <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/chowa.gif">

No tak, ale były nawet osoby, którym potrafiłam jednak lekko pokazać dobrą strone Hilsona xD
Nie pamietam gdzie widziałam, bo to było tylko przelotnie;p

Richie117 napisał:
zauważyłam, że mi się tu wszystko wybacza, byle w fikach była era
Jak nie wiesz, co napisać w komentarzu, to napisz po prostu, czy Ci się fik podobał czy nie. Komenty bardziej elokwentne od fika są mine widziane, ale nie konieczne

Nie tylko te z erą są świetne xD
No proszę Cię, ja nigdy lepszego kometarza od fika nie napisałam, więc tym to nawet nie ma się co przejmować hahahah xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:49, 11 Paź 2013    Temat postu:

Agusss napisał:
No to mam nadzieję, ze sie zawstydzą
No ja z angielskim mam wielki problem. Więc wątpię, aby mi sie udało kiedykolwiek go ogarnąć;p Znaczy ja wolę papierową wersje, ale internetowym też nie pogardzę. No właśnie niemieckie są w tyle, wiem to i dlatego ubolewam. Ale się zobaczy;p
póki co efektów tego wstydu nie odczułam, ale czekam
Ale przecież niemiecki i angielski mają niemal identyczną gramatykę, tylko słownictwo inne! (i przez te różnice w słownictwie zapomniałam cały niemiecki na korzyść angielskiego ) No cóż, nie mamy talentu do języków, trudno Ja mam dwutomowy słownik z wyd. Pons, ale nigdy z niego tak naprawdę nie korzystałam, więc nie wiem, czy jest warty polecenia. Nawet chciałam go kiedyś sprzedać, ale nikt chętny się nie znalazł, więc słownik mi został i czeka na swoje pięć minut

Agusss napisał:
No tak, ale były nawet osoby, którym potrafiłam jednak lekko pokazać dobrą strone Hilsona xD
Nie pamietam gdzie widziałam, bo to było tylko przelotnie;p
mhm, ja też nawróciłam parę osób, ale tych beznadziejnych przypadków nie-hilsonek było więcej
okeej, i tak rzadko paczę na TV, więc jest szansa, że na House'a nie trafię

Agusss napisał:
Nie tylko te z erą są świetne xD
No proszę Cię, ja nigdy lepszego kometarza od fika nie napisałam, więc tym to nawet nie ma się co przejmować hahahah xD
mówisz tak, bo nie chcesz wyjść na perwersa
i dobrze, przynajmniej Twoje komentarze mnie nie onieśmielają


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pią 9:52, 11 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:01, 11 Paź 2013    Temat postu:

Cytat:
Najwyższa pora na kolejny odcinek alternatywnego sezonu 7. [H]ouse MD
Tym razem, niestety, jest Cuddy-centrycznie, ale w przyszłości skupimy się na chłopakach – obiecuję!

Enjoy anyway!


PS. Na pewno już czekacie na następny rozdział zombiakowego fika, żeby się dowiedzieć czy – i jak – chłopakom uda się uciec z pułapki, ale muszę Was prosić o wyrozumiałość i cierpliwość, bo chcę teraz popracować nad tłumaczonkiem z okazji Halloween, żeby na pewno wyrobić się z nim na czas. Nagrodą za cierpliwość będzie era



(Link do poprzedniego rozdziału - KLIK)


7x11 "Reakcja"


- Poproszę dużą kawę - zwróciła się doktor Cuddy do baristki w szpitalnej kafeterii. Kobieta nie odezwała się ani słowem. Przyrządziła kawę Cuddy i podała ją jej z nieprzyjazną miną. Uśmiech na twarzy Cuddy przygasł, ale nie skomentowała tego w żaden sposób. Prawdopodobnie baristka miała po prostu kiepski poranek.

Cuddy wzięła kawę i ruszyła do swojego gabinetu. Zanim dotarła na miejsce, kilka pielęgniarek oraz lekarz z pediatrii zeszło jej z drogi, unikając jej wzroku. Cuddy popatrzyła po sobie. Czyżby Rachel zwymiotowała na jej bluzkę? Jednak nie, była czysta. Pewnie to nic takiego, a ona zachowywała się jak jakaś paranoiczka.

- Dzień dobry - przywitała się z Brendą, gdy weszła do kliniki po drodze do biura. Brenda tylko posłała jej złe spojrzenie i nic nie powiedziała. Cuddy przełożyła kawę do lewej ręki, żeby otworzyć sobie drzwi. Teraz poczuła się zaniepokojona. Co tu się działo?

Przez całe rano nikt nie przyszedł do niej, żeby przedyskutować jakiś problem. Próbowała dodzwonić się na kilka różnych oddziałów, aby ustalić terminy spotkań, ale nigdzie nie podnoszono słuchawki. Cuddy powiedziała sobie, że to zwykły zbieg okoliczności, że wszyscy byli zajęci pacjentami. Wcale jej nie unikali. Następnie po raz trzeci w ciągu godziny sprawdziła swoją skrzynkę mailową i coś zauważyła. Od wczoraj nikt ze szpitala nie przysłał jej żadnej wiadomości. Wszystkie e-maile pochodziły od lekarzy z innych szpitali. Nikt, ani jeden członek szpitalnego personelu, nie skontaktował się z nią w żaden sposób od samego rana.

Cuddy zajęła się swoimi codziennymi obowiązkami, starając się ignorować narastające poczucie paranoi i odizolowania. W końcu o pierwszej po południu zmusiła się, żeby wstać i wyjść na lunch.

Wszystko odbyło się tak jak poprzednio. W momencie gdy wyszła ze swojego biura, głowy zebranych w holu pochyliły się ku podłodze, unikając jej spojrzenia. Ludzie odsuwali się jej z drogi, kiedy przechodziła obok nich. Nawet obsługa kafeterii podawała jej jedzenie w milczeniu, spoglądając na nią tylko przez chwilę, czemu niezmiennie towarzyszyły wrogie wyrazy twarzy.

Cuddy miała wrażenie, że znalazła się w jakimś dziwacznym śnie. Kasjerka wyciągnęła rękę po pieniądze, nie mówiąc nawet, ile wynosi należność. Dziekan medycyny była niemal gotowa zabrać swoją sałatkę z powrotem do biura i tam zjeść lunch, kiedy wreszcie ktoś się do niej odezwał. Była to pielęgniarka z izby przyjęć, kobieta dobiegająca czterdziestki.

- Doktor Cuddy, z pewnością nie należałam do fanek doktora House'a, ale to, co pani zrobiła, było złe. Myślę, że powinna się pani wstydzić.

I odeszła, zanim Cuddy zdołała choćby otworzyć usta, by spytać, o czym ona mówi. Administratorka rozejrzała się po kafeterii i wypatrzyła Foremana, który siedział samotnie w jednym z boksów. Właśnie dała mu awans - on nie potraktuje jej jak ostatnią gnidę na ziemi bez żadnego zrozumiałego powodu. Cuddy postawiła sałatkę na jego stoliku i, uśmiechając się przelotnie, usiadła naprzeciwko niego.

- Jak leci? - zapytała.

Foreman spiorunował ją wzrokiem. - Nie powinnaś była tego robić - stwierdził.

- Foreman, o czym ty mówisz? - spytała Cuddy, jej frustracja wzięła nad nią górę. - Co się dzieje?

- Powiedziałaś mi, że zwolniłaś House'a, bo przyłapałaś go na uprawianiu seksu z Wilsonem w szpitalu. Powiedziałaś, że jego stanowisko jest moje. - Foreman popatrzył na nią, sprawiając wrażenie odrobinę zranionego i rozgniewanego.

- To właśnie jest powód, dlaczego zwolniłam House'a - odrzekła z naciskiem Cuddy. - Mam dowód, że do tego doszło, przedstawiłam go zarządowi, a zarząd przyznał mi rację.

- A jednak zwolniłabyś go tak czy inaczej - obstawał przy swoim Foreman. - Zwróciłaś się do mnie z propozycją objęcia posady House'a, zanim ta sytuacja miała miejsce. Ale już po tym, jak Wilson odszedł. I po tym, jak powiedziałaś Wilsonowi, że zwolnisz House'a, jeżeli on odejdzie.

Cuddy wyglądała na zbulwersowaną. Zniżyła głos i nachyliła się w stronę Foremana.
- Skąd o tym wiesz?

Foreman popatrzył na nią z zakłopotaniem. - Z tamtego e-maila.

Po minie Cuddy widać było, że nie ma pojęcia, o co chodzi. Foremanowi zaświtało logiczne wyjaśnienie.

- To nie ty rozesłałaś ten e-mail, prawda? Ktoś inny włamał się na twoją pocztę i go wysłał. Cóż, dobrze się stało, że ten ktoś to zrobił. Czy chcę mieć tę posadę? Tak. Ale nie w taki sposób. Do widzenia, Cuddy.

Podniósł swoją tacę i odszedł.

Porzucając swój lunch, Cuddy wstała i popędziła z powrotem do gabinetu. Otworzyła folder wysłanych wiadomości, odszukała nazwisko Foremana i sprawdziła wszystkie e-maile, które wysłała do niego, odkąd House przestał pracować w szpitalu. Nic nie znalazła. Nie było tam niczego niezwykłego. Niczego, co sugerowałoby, co zrobiła. Jeżeli ktoś włamał się do jej poczty, to skasował dowód. A teraz ona nie wiedziała nawet, co rzekomo wysłała.

Poszukiwania Cuddy zostały przerwane pukaniem do drzwi. Niespodziewanym gościem okazał się doktor Trobe, jeden z pracowników o najdłuższym stażu i członek zarządu.

- Dzień dobry - odezwała się Cuddy, starając się przybrać profesjonalny wygląd. - Czym mogę służyć?

Trobe nie odwzajemnił jej uśmiechu. - W świetle najnowszych informacji, które otrzymaliśmy na temat rezygnacji doktora Jamesa Wilsona oraz rozwiązania kontraktu z doktorem Gregorym House'em, zarząd zwołał zebranie, aby przedyskutować... twoją sprawę. Postanowiliśmy również, że chcielibyśmy usłyszeć, co masz do powiedzenia, zanim podejmiemy jakiekolwiek decyzje.

- Czego miałyby dotyczyć te decyzje? - zapytała stanowczo Cuddy, wstając z fotela. - Phillip, jestem członkiem zarządu, jeżeli macie zebranie, muszę być obecna...

- ...Nie, jeśli to ty jesteś lekarzem, którego zatrudnienie omawiamy - zaprzeczył doktor Trobe.

- Co takiego? - zdziwiła się Cuddy, z niepokojem idąc za nim, gdy opuścił jej biuro. - Moja posada jest zagrożona? O czym ty mówisz?

- Jak już mówiłem, postanowiliśmy wysłuchać, co masz do powiedzenia, zanim podejmiemy jakiekolwiek decyzje - powtórzył. - Cały zarząd podejmie dyskusję, najpierw w twojej obecności, a następnie gdy nie będziesz obecna. Cokolwiek chcesz powiedzieć, możesz to zrobić wtedy.

Podążyła za nim do pokoju konferencyjnego, gdzie - ku jej lekkiemu zaskoczeniu - reszta zarządu siedziała już na swoich miejscach. Doktor Trobe wskazał jej krzesło przy końcu stołu, a Cuddy usadowiła się na nim niezręcznie, podczas gdy Trobe przystąpił do rzeczy.

- Wszyscy zebrani wiedzą już, dlaczego tu jesteśmy - zaczął. - Zatem na początek, doktor Cuddy, chciałbym, aby zidentyfikowała pani to nagranie.

Na stole stał laptop, a doktor Trobe, mówiąc, wcisnął przycisk, rozpoczynając odtwarzanie pliku audio. Cuddy usłyszała głos Wilsona:

Nie chcę składać rezygnacji. Chciałbym, żeby relacje między nami oraz między tobą a House'em z powrotem układały się tak jak dawniej. Proszę, jeśli tylko przyznasz, co zrobiłaś i przeprosisz za to, podrę ten list. Po prostu... proszę, Liso.

Wilson, nie zrobiłam nic złego. Nie dałam Monice błogosławieństwa, żeby przespała się
z tobą i z pewnością nie zatrudniłam jej po to, żebyście ty i House ze sobą zerwali. Nie mam za co przepraszać, Wilson. Ale nie złożysz rezygnacji.

Właśnie ją złożyłem. Podjąłem decyzję w momencie, kiedy dowiedziałem się, że knujesz przeciwko nam. Nie mogę pracować w takich warunkach, Liso. Nie mogę pracować dla kobiety, która chce ukraść House'owi - i mnie - jedyną szansę na szczęście.
...
...
Wyleję go. Nie zwolnisz się, Wilson. Ty odejdziesz, on odejdzie. A jeśli rzeczywiście go kochasz, to wiesz, ile znaczy dla niego ta praca. Zostaniesz.

Nie. Nie wierzę ci, Cuddy. Uważam, że blefujesz. Zwalniam się. Jeśli zdobędziesz się na to, by przyznać, że to, co zrobiłaś, było złe, i szczerze za to przeprosisz, to być może wrócę. Ale w tej chwili idę do mojego gabinetu, żeby zabrać swoje rzeczy.


Oczy członków zarządu spoczęły na Cuddy, podczas gdy ona walczyła o odzyskanie panowania nad sobą.

- Doktor Cuddy - powiedział zachęcająco doktor Trobe - czy może pani zidentyfikować to nagranie?

Cuddy odchrząknęła. - To była... rozmowa, którą przeprowadziłam z doktorem Wilsonem tuż przed tym, zanim złożył rezygnację. Ja... nie byłam świadoma, że ta rozmowa jest nagrywana.

- A więc potwierdza pani, że plik zawiera zapis pani głosu oraz głosu doktora Wilsona? - zapytał inny lekarz, siedzący po prawej stronie doktora Trobe'a.

Cuddy skinęła głową. - Ja... z perspektywy czasu, zdaję sobie sprawę, że nie powinnam była wysuwać takiej groźby. Nie mam na to żadnego usprawiedliwienia, prócz tego, że działałam pod wpływem silnych emocji. Od wielu lat współpracowałam z doktorem Wilsonem i nie chciałam go stracić z powodu nieporozumienia. Była to groźba, której nigdy nie zamierzałam realizować. To, co powiedziałam, powiedziałam wyłącznie w celu odwiedzenia Wilsona od złożenia rezygnacji. Mimo to nie powinnam była tego mówić i żałuję, że to powiedziałam, ale doktor Wilson miał rację - blefowałam. Nie zwolniłam doktora House'a, dopóki dwa dni później nie odkryłam, że on i doktor Wilson... oddawali się niedozwolonym czynnościom na szpitalnej własności. Ta kwestia została już omówiona przez obecny tu zarząd. Gdyby doktor Wilson nie złożył wcześniej rezygnacji, jego również bym odprawiła. I zwolniłabym za to House'a, niezależnie od rezygnacji doktora Wilsona. Nie zwolniłabym go, gdyby ten... incydent w gabinecie Wilsona nie miał miejsca.

Pozostali członkowie zarządu wymienili spojrzenia.

- Muszę przyznać, Liso - odezwał się doktor Trobe. - To dosyć dogodny zbieg okoliczności, że doktorzy House i Wilson dopuścili się tego niedozwolonego zachowania, dając ci pretekst do zwolnienia doktora House'a, nim minęło czterdzieści osiem godzin od momentu, gdy zagroziłaś, że to zrobisz.

- Być może, lecz tak to właśnie wygląda - to był zbieg okoliczności - upierała się Cuddy. - Mam niezbity dowód, że doszło do takiej sytuacji, i ani doktor House, ani doktor Wilson nie zaprzeczyli, że to się wydarzyło. Pytałam obecny tu zarząd, czy chcemy umożliwić doktorowi House'owi wygłoszenie oświadczenia, zanim uzgodniliśmy, że należy go usunąć, jednak uznaliśmy, że dowód mówi sam za siebie. Przyznaję, przez lata dawałam House'owi wiele swobody, by postępował, jak mu się podobało, ale wszyscy zgodziliśmy się, że to przekracza pewną granicę. To, co nasi pracownicy robią w swoim życiu osobistym, nie jest sprawą szpitala, o ile utrzymują to z dala od szpitala. Tym razem doktor House sam sobie wykopał grób - jestem pewna, że wezwalibyście mnie na zebranie, gdybym go nie zwolniła za jego zachowanie. Przyznaję, że powiedzenie tego, co powiedziałam doktorowi Wilsonowi, było błędem, i nieszczęśliwie się składa, że doszło do tego w takim momencie, przez co wątpicie w moją wiarygodność, lecz zapewniam was, że tamta groźba była zupełnie bez pokrycia, a fakt, że rozwiązanie kontraktu z House'em nastąpiło niedługo po niej, był pechowym zbiegiem okoliczności. Mogę także obiecać, że nic podobnego nigdy więcej się nie zdarzy.

Cuddy wstrzymała oddech, gdy członkowie zarządu zaczęli spoglądać jeden na drugiego.

- W porządku - powiedział doktor Trobe. - Wysłuchaliśmy, co miałaś do powiedzenia. Teraz poproszę cię, abyś wyszła na zewnątrz, a my przedyskutujemy to między sobą i wezwiemy cię ponownie, gdy podejmiemy decyzję.

Reszta zarządu przytaknęła jego słowom, a Cuddy wypuściła wstrzymywane powietrze, wstając z krzesła.

Nie trwało to bardzo długo, zanim wezwali ją z powrotem do środka. Cuddy nie była pewna, czy oznaczało to dobre czy złe nowiny, ale przyłożyła sobie kilka palców do nadgarstka, monitorując swoje przyspieszające tętno.

- W świetle tego, co miałaś do powiedzenia, postanowiliśmy nie zawieszać cię w pełnieniu obowiązków służbowych - ogłosił doktor Trobe, sprawiając, że Cuddy wydała ciche westchnienie ulgi. - Nadal bardzo poważnie traktujemy twoją groźbę wobec doktora Wilsona, jednak zgadzamy się, że pomimo tego doktor House swoim działaniem zasłużył na rozwiązanie jego kontraktu. Zalecamy, żebyś napisała do doktorów House'a i Wilsona list z przeprosinami. Zamierzamy rozesłać okólnik do personelu szpitala, w którym przedstawimy naszą decyzję, jednak skoro oni już tutaj nie pracują, będzie najlepiej dla ciebie i dla szpitala, jeśli powiadomisz ich o zaistniałej sytuacji. - W tym momencie doktor Trobe uśmiechnął się nie znacznie. - Zapewne nie chciałabyś zostać wplątana w proces sądowy.

[]

Wracając do swojego biura, Cuddy czuła, że kamień spadł jej z serca, lecz dzięki temu nie była ani trochę mniej wkurzona. Jak Wilson śmiał nagrywać tamtą rozmowę, nie informując jej o tym? W jej gabinecie, na jej terytorium? Mogła przez to wylecieć z pracy. I owszem, zarząd roześle okólnik, więc pracownicy będą wiedzieli, że zarząd ją popiera, ale ludzie nadal będą wyciągać własne wnioski.

A co będzie, jeśli - Cuddy skrzywiła się na samą myśl - jeśli ta sprawa wydostanie się na zewnątrz? Co jeśli niektórzy spośród jej lekarzy już zdążyli wysłać tamto nagranie do swoich znajomych w innych szpitalach? To mogłoby zrujnować jej reputację! Wilson i House zagrali nieczysto, uderzając poniżej pasa. Ona przynajmniej nie ujawniła tych seks-zdjęć przed nikim z wyjątkiem zarządu. Oczywiście, teraz było już za późno, by je upublicznić. Zarząd prawdopodobnie wiedziałby, że to jej sprawka. I nie byliby tym zachwyceni. Nie, Cuddy była zbyt dobrą profesjonalistką, żeby zrobić coś takiego.

Ona będzie musiała znaleźć inny sposób, by zadać im cios poniżej pasa.

[]

- Nie założę krawata - zakomunikował House.

- Greg, idziemy na spotkanie z Cuddy i jej adwokatem. Powinieneś założyć krawat.

- Mogę założyć krawat, jeśli trzeba to zrobić, by wygrać zakład. Albo na pierwszą randkę, albo kiedy idę do sądu. My nie idziemy do sądu. To tylko spotkanie z prawnikami. W pokoju konferencyjnym w szpitalu. Nie założę krawata.

Wilson westchnął i poprawił własny krawat. - W porządku, jak sobie chcesz, House. Czyli jesteś już gotowy do wyjścia? Nie chcemy się spóźnić.

House prychnął. - To ty nie chcesz się spóźnić. Ja mam neutralne nastawienie w stosunku do niepunktualności.

- House - powiedział Wilson, chwytając go za ramię i zmuszając go, żeby choć na chwilę spojrzał mu w oczy. - Chcesz to zrobić, prawda? To był twój pomysł.

- Wiem - odparł House, odsuwając się o krok i przerywając kontakt wzrokowy. - Tak, chcę to zrobić. Ona nas zraniła. Chcę wygrać [link widoczny dla zalogowanych] dolarów albo cały szpital dzięki temu procesowi, żebyśmy obaj mogli pracować i żebyśmy nie musieli pracować dla niej.

- Ale zgodzisz się na odzyskanie swojej dawnej posady - uściślił Wilson, przyglądając się dokładnie jego oczom. - To, co Cuddy zrobiła, było złe, lecz jeżeli zaoferuje ci powrót do pracy, wtedy uznasz, że lepiej pracować dla niej niż nie pracować w ogóle.

House nie spojrzał na niego.

- House? - zachęcił Wilson.

- Tak - odrzekł w końcu House. - Jeśli ugnie się na tyle, by oddać mi moją posadę, to ją przyjmę. Ale zrobię to w ostateczności, w porządku?

- W porządku - zgodził się Wilson, spoglądając na House'a z czułością.

- No to chodźmy - powiedział House, nadal nie patrząc na Wilsona. - Nie chcemy się spóźnić.

[]

W szpitalu spotkali się z własnym adwokatem. Był to dystyngowany starszy mężczyzna o siwych włosach i w dopasowanym garniturze. House zauważył mimochodem jego nierówny oddech i miał ochotę zdiagnozować u niego jakiś problem z płucami, jednak do tego potrzebowałby najpierw obejrzeć jego zdjęcie rentgenowskie, więc musiał sobie stale przypominać, że już nie może zlecać wykonywania badań.

House wlókł się korytarzem w towarzystwie Wilsona i adwokata, próbując na nic nie patrzeć. Dlaczego spotkanie musiało odbyć się właśnie tam? Dlaczego nie mogli się spotkać w biurze któregoś z prawników?

Żaluzje w pokoju konferencyjnym były zasłonięte, odbierając sens istnienia szklanym ścianom. I dobrze się składało - House nie chciał mieć Lisy Cuddy w swoim polu widzenia ani chwili dłużej, niż było to absolutnie konieczne. Ich adwokat wszedł do sali jako pierwszy i zajął miejsce przy stole. House wszedł następny, a Wilson podążył za nim.

Przy drugim końcu stołu siedziały dwie kobiety. Cuddy miała na sobie swoją najlepszą, sprawiającą profesjonalne wrażenie bluzkę z głębokim dekoltem. Ponieważ pochylała się nad stołem, czytając coś, dawała wszystkim w pokoju hojny widok na swój dekolt, jednak House nie zwrócił na nią uwagi, koncentrując się na jej prawniczce.

Była to kobieta w średnim wieku, ale wciąż atrakcyjna, o lśniących, prostych ciemnobrązowych włosach. Wokół jej ust widać było drobne zmarszczki od częstego uśmiechania się, lecz raczej dodawały jej one charakteru, niż ujmowały jej urody. Miała na sobie garsonkę, która odsłaniała znacznie mniej dekoltu niż bluzka Cuddy, jednak nadal wyglądała kobieco. Na jej piersi spoczywał mały krzyżyk na złotym łańcuszku, który prawniczka nosiła na szyi.

House otworzył usta, na moment przestał oddychać.

Stacy Warner podniosła wzrok i uśmiechnęła się do niego. - Cześć, Greg - odezwała się cicho.

House nic nie powiedział. Nie zamknął ust. Jego błyszczące oczy wyraźnie przygasły, manifestując pierwszy szok, a następnie przebłysk bólu, zanim wreszcie powrócił do nich wymuszony stoicyzm. Przez chwilę House wpatrywał się w Stacy, po czym obrócił głowę o ułamek cala, by spojrzeć na Cuddy. Administratorka przygryzła dolną wargę i przełknęła ślinę.

- House... - zaczęła Cuddy przepraszającym tonem, powoli podnosząc się z miejsca.

House odwrócił się do niej plecami.
- Zapomnij o tym - mruknął do Wilsona, który siedział obok ze strapioną miną. - One wygrały. Mam to gdzieś. Chodźmy stąd.

- House... - odezwał się Wilson, ale Cuddy weszła mu w słowo:

- House, ja...

- ... Nie zbliżaj się do mnie - warknął House, obracając się, by zgromić ją wzrokiem i gwałtownie cofając rękę, w którą próbowała go dotknąć. - Powiedziałem, że wygrałaś. To ci nie wystarczy? Zatrzymaj swój szpital, swoje pieniądze, swoje...

- ... Nie, House, zapomnij o tym, przepraszam, możesz wrócić do swojej pra...

- ... Nie chcę jej - odrzekł ponuro, wpatrując się w podłogę. - Zapomnij. Wygrałaś. Mam to gdzieś.

- House - powiedział cicho Wilson, wchodząc między niego a Cuddy i patrząc mu w oczy. Jego dłoń zamknęła się mocno wokół nadgarstka House'a. - Daj spokój, chodźmy. - Wyprowadził go z pokoju, nie patrząc na nikogo, i pozwolił, by drzwi zamknęły się za nim.

Adwokat Wilsona i House'a odchrząknął. - Myślę, że będziemy musieli przełożyć to na inny termin. - Zwrócił się do Stacy: - Kiedy porozmawiam z moimi klientami, zadzwonię do pani...

- ...To nie będzie konieczne - przerwała mu Cuddy.

- Jestem przekonany, że doktor House nie chciał... Spotkanie jeszcze się nie zaczęło, nie przeszliśmy do oficjalnej części...

- ... Jeżeli House i Wilson zechcą umówić się na kolejne spotkanie, może pan rozmawiać bezpośrednio ze mną - powiedziała Cuddy, patrząc mu w oczy. - A póki co, może pan iść... - Odwróciła wzrok i opadła na krzesło, wzdychając i ukrywając twarz w dłoniach.

Stacy patrzyła na drugiego prawnika, dopóki nie wyszedł, po czym wstała i przesiadła się na krzesło obok Cuddy.

- Liso, o co chodzi?...

- ... Wszystko zepsułam - odpowiedziała Cuddy łamiącym się głosem. - Okłamałam cię. Nie zatrudniłam cię, ponieważ znasz House'a i pomogłabyś mi wygrać ten proces. Zatrudniłam cię, ponieważ wiedziałam, jak bardzo zaboli go ponowne spotkanie z tobą, a ja chciałam zadać mu ból. Albo tak mi się wydawało... - Cuddy pociągnęła nosem i otarła kilka łez z policzków. - Stacy, chciałam sprawić, że House się podda, chciałam go złamać, ale nie chciałam, żeby... Stacy, widziałaś go. Wyglądał na tak bardzo... rozbitego. Ja to zrobiłam. Zraniłam go. Chciałam go zranić i zrobiłam to, tylko... tylko po co? Dlaczego? Żeby pokochał mnie, a nie Wilsona? - Parsknęła niewesołym śmiechem. - Zadzwoniłam po ciebie, bo wiedziałam, że on cię kochał... i nigdy nie będzie kochał mnie tak bardzo jak ciebie. I nigdy nie pokocha mnie w sposób, w jaki kocha Wilsona. - Znów pociągnęła nosem. - Spieprzyłam to, Stacy. Teraz straciłam nie tylko dwóch spośród moich najlepszych lekarzy, mojego chłopaka, moją reputację... Straciłam również dwóch najlepszych przyjaciół. - Cuddy wzięła chusteczkę, którą podała jej Stacy i wytarła oczy. Popatrzyła na swoją prawniczkę. - Więc co mam teraz robić?

Stacy przygryzła wargę i wzruszyła ramionami. - Przeprosisz ich.

Cuddy zaśmiała się ponownie. - Naprawdę sądzisz, że mi wybaczą?

- Nie - odparła Stacy. - Ale to nie znaczy, że nie powinnaś tego zrobić.


(Do następnego rozdziału - KLIK)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 10:17, 12 Lis 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:37, 12 Paź 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
damn, i teraz będę się bać, że do mnie też wpadną Amerykanie z misją pokojową Anyway, U mean, że próbowałaś triku z mlekiem i mimo to nie pozbawiono Cię prawa wchodzenia do kuchni?
to dobrze się składa, że teraz mają taki bajzel w rządzie, może nie zauważą jednej terrorystki nooo... nie żebym robiła to celowo, ale tak się czasami kończy moje dolewanie mleka do kawy rano

Richie117 napisał:
oh, bad, bad me!
to nie jest w porządku, przestań

Richie117 napisał:
wygląda na to, że pedokot ewoluował w stalkerkota U know, może jeśli wstawisz do okna lustro, to będzie o tak:
i problem z głowy
um... a myślisz, że kot może się zabić, spadając z trzeciego piętra?

Richie117 napisał:
'i tak, i nie - śniły mi się Cuddy i jej matka' (ale tej traumy nie złagodziłaby żadna ilość bardzo gejowskiego seksu
- Przeszło ci już?
- Nie, chyba musimy spróbować jeszcze raz *wzdycha*
- Ale to będzie...
- Tak, 50-ty raz.
- *płacze*



Richie117 napisał:
nieee, poświęcę tę fortunę, którą by mi przyniósł taki patent, i zachowam to jako naszą Hilsonkową tajemnicę
oh how cool *czuje się fajna*

Richie117 napisał:
ale za pieniądze mogłaby wynająć tajlandzkiego specjalistę od operacji zmiany płci
well, wtedy na pewno miałaby większe szanse u House'a

Richie117 napisał:
oh noes, let's don't go there! już samo to, że House jest jak jakaś puszka sardynek, która musi się przed kimś otwierać, było poronionym pomysłem, bleh
prawda jest taka, że ludzie nie zamykają się w sobie bez powodu, a Nolan ze swoimi łał-genialnymi-radami musiał kupić dyplom na ebay-u

Richie117 napisał:
proszszsz...
dzięks, aż się poczułam taka... chrupiąca

Richie117 napisał:
i po co chłopaki się martwią, co będzie, kiedy obaj stracą pracę? przecież długo nie pożyją
bo oni nie wiedzą, że jest im pisana taka piękna śmierć

Richie117 napisał:
technicznie rzecz biorąc, to już nie było biurko Wilsona i w ogóle wielka szkoda, że chłopaki ograniczyli się tylko do jednego biurka
właśnie teraz to już na zawsze będzie biurko Wilsona Bo powinni zaliczyć wszystkie biurka w szpitalu?

Richie117 napisał:
yeah, mnie też
jak czytałaś czy jak tłumaczyłaś?

Richie117 napisał:
well, biorąc pod uwagę, co innego Cuddy mogła zrobić z tym zdjęciem, to z dwojga zóego i tak wybrała mniejsze zóo
mogła na przykład wystawić je na aukcję - nie dosyć, że podzieliła by się dziełem sztuki, to jeszcze zgarnęłaby kupę forsy. Win-win situation

Richie117 napisał:
ach, te pochopne wnioski ale nie będę psuła nadchodzących niespodzianek
damn, znowu się mylę? Okeeej, o ile nie będzie awantur o szczoteczki do zębów, to chyba mogę znieść mały konflikt

Richie117 napisał:
niooo, trochę hejtu jej się należało za to całe obłapianie Wilsona
ja się pod tym nie podpiszę, bo to by była z mojej strony czysta hipokryzja

***

Richie117 napisał:
Nagrodą za cierpliwość będzie era
yay, uważaj mnie za ugłaskaną

*czyta 'cuddy-centryczny' i powstrzymuje się ze wszystkich sił, żeby nie zacząć uciekać*

Cytat:
Czyżby Rachel zwymiotowała na jej bluzkę?
nie musiała, bo Cuddy świetnie sobie radzi i bez tego

Cytat:
Tym razem doktor House sam sobie wykopał grób - jestem pewna, że wezwalibyście mnie na zebranie, gdybym go nie zwolniła za jego zachowanie.
o którym nikt by się nie dowiedział, gdyby była przyzwoitą istotą ludzką

Cytat:
Cuddy miała na sobie swoją najlepszą, sprawiającą profesjonalne wrażenie bluzkę z głębokim dekoltem.
yeah, bo nic nie krzyczy 'profesjonalizm' bardziej niż bluzka z głębokim dekoltem

Cytat:
- House - powiedział cicho Wilson, wchodząc między niego a Cuddy i patrząc mu w oczy. Jego dłoń zamknęła się mocno wokół nadgarstka House'a. - Daj spokój, chodźmy.
tak, niech go Wilson zabierze jak najdalej od wrednych ludzi

Cytat:
Cuddy zaśmiała się ponownie. - Naprawdę sądzisz, że mi wybaczą?
nienieneinenie!

Hmm, so teraz Cuddy robi z siebie biedną ofiarę? Ja dalej jej nie ufam i uważam, że najlepiej by było, gdyby podążyła w ślady swojej serialowej wersji i zniknęła z życia chłopaków

weny na tłumaczenie halloweenowego fika! (to ten z wampirem Wilsonem, right? )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 5:34, 14 Paź 2013    Temat postu:

Anai napisał:
to dobrze się składa, że teraz mają taki bajzel w rządzie, może nie zauważą jednej terrorystki nooo... nie żebym robiła to celowo, ale tak się czasami kończy moje dolewanie mleka do kawy rano
ależ jestem niedoinformowana ostatnio - nie mam pojęcia, o co chodzi z tym rządem USA, tylko słyszałam, że coś nie gra bosh, a myślałam, że to ja jestem niezdarna Ale skoro tak, to coś musisz robić źle... Próbowałaś nie sprzątać tego rozlanego mleka?

Anai napisał:
to nie jest w porządku, przestań


Anai napisał:
um... a myślisz, że kot może się zabić, spadając z trzeciego piętra?
słyszałam o kocie, który spadł i przeżył no i co to dla kota - jedno życie mniej czy więcej...

Anai napisał:
- Przeszło ci już?
- Nie, chyba musimy spróbować jeszcze raz *wzdycha*
- Ale to będzie...
- Tak, 50-ty raz.
- *płacze*
damn, ależ mnie to rozczuliło *sniff*
...A potem przypomniałam sobie określenie weeping cock i zrozumiałam, że miałaś na myśli JJ'a płaczącego ze szczęścia

Anai napisał:
oh how cool *czuje się fajna*
to masz tu jeszcze i możesz się poczuć jak ktoś zupełnie wyjątkowy

Anai napisał:
well, wtedy na pewno miałaby większe szanse u House'a
gdyby go zaszantażowała, że to JEMU zmieni płeć?

Anai napisał:
prawda jest taka, że ludzie nie zamykają się w sobie bez powodu, a Nolan ze swoimi łał-genialnymi-radami musiał kupić dyplom na ebay-u
to prawda, tylko że House imo wcale się nie zamknął - to ludzie zamknęli się na niego, a House nie ma w zwyczaju wpraszać się tam, gdzie go nie chcą Nolan to sobie dyplom zrobil w fotoszopie

Anai napisał:
bo oni nie wiedzą, że jest im pisana taka piękna śmierć
damn, again powinnaś tam być i szepnąć to House'owi na ucho, żeby się nie przejmował

Anai napisał:
właśnie teraz to już na zawsze będzie biurko Wilsona Bo powinni zaliczyć wszystkie biurka w szpitalu?
right, teraz już tak A biurko Cuddy dwa razy!!!1!

Anai napisał:
jak czytałaś czy jak tłumaczyłaś?
jak czytałam, przy tłumaczeniu już nie miałam złudzeń

Anai napisał:
mogła na przykład wystawić je na aukcję - nie dosyć, że podzieliła by się dziełem sztuki, to jeszcze zgarnęłaby kupę forsy. Win-win situation
to by nie było zóe bo ja miałam na myśli, że mogła dołączyć to zdjęcie do swojego fap-folderu

Anai napisał:
damn, znowu się mylę? Okeeej, o ile nie będzie awantur o szczoteczki do zębów, to chyba mogę znieść mały konflikt
zdecydowanie nie będzie chodziło o taką błahostkę jak szczoteczki

Anai napisał:
ja się pod tym nie podpiszę, bo to by była z mojej strony czysta hipokryzja
noale NAM wolno obłapiać Wilsona! po pierwsze - znamy go dłużej, a po drugie - jak już go poobłapiamy, to grzecznie odłożymy go na miejsce w (prawie) nienaruszonym stanie

Anai napisał:
yay, uważaj mnie za ugłaskaną
uff, kamień z serca

Anai napisał:
*czyta 'cuddy-centryczny' i powstrzymuje się ze wszystkich sił, żeby nie zacząć uciekać*
dzielna dziewczynka! (z braku komentarzy sądząc, to wszyscy inni uciekli )

Anai napisał:
nie musiała, bo Cuddy świetnie sobie radzi i bez tego
U mean, że Cuddy sama sobie radzi z wymiotowaniem na bluzkę? Oh, now I know - potrzebowała dziecka, żeby mieć na kogo zwalić winę za rzygi na ubraniu!

Anai napisał:
o którym nikt by się nie dowiedział, gdyby była przyzwoitą istotą ludzką
no chyba że chłopaki tak głośno krzyczeli, że całe piętro się dowiedziało

Anai napisał:
yeah, bo nic nie krzyczy 'profesjonalizm' bardziej niż bluzka z głębokim dekoltem
to zależy... A o jakiej profesji mówimy?

Anai napisał:
tak, niech go Wilson zabierze jak najdalej od wrednych ludzi
Wilson z pewnością zarezerwował już bilety na pierwszy turystyczny lot w kosmos

Anai napisał:
nienieneinenie!
House indeed nienienie, ale Wilson... well...

Anai napisał:
Hmm, so teraz Cuddy robi z siebie biedną ofiarę? Ja dalej jej nie ufam i uważam, że najlepiej by było, gdyby podążyła w ślady swojej serialowej wersji i zniknęła z życia chłopaków
heh, cusz mogę rzec? też bym wolała, gdyby Cuddy się ulotniła, ale niestety jest tu jeszcze potrzebna, czy nam się to podoba czy nie

dziękować very macz! (tak, tak, będzie wampir!Wilson i wampir!era )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pon 6:17, 14 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:31, 19 Paź 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
omg, ratuj się kto może, nowy gatunek zakonnic! <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/motor.gif"> indeed, był bardzo lubianą ofiarą żartów U know, jest coś takiego jak seksuologia...
widziałam jeszcze niebieskie, a mój przyjaciel mówi, że widział czerwone, ale wikipedia nic o tym nie wie I know, ale nie brzmi tak fajnie jak eroznawstwo

Richie117 napisał:
yeah, tak to sobie wmawiam i staram się nie myśleć, że kiedyś takie rozdziały wrzucałam codziennie
i tak jesteś królową Hilsona, soł dont worry

Richie117 napisał:
w StarTrekowych fikach Spock potrafi!
może przeczytam jakieś PWP, żeby zobaczyć co jeszcze fajnego Spock potrafi

Richie117 napisał:
to ja rezerwuję jeden pośladek (zrobię sobie z niego poduszkę)
okej, to miłego spania

Richie117 napisał:
jeden look na Cuddy i zasililiby grono ludzi aseksualnych
tacy to dopiero mają przerąbane

Richie117 napisał:
uuuuh, mogłaś zostawić jeden stopień na zapas, bo Cuddy czymś jeszcze nas zaskoczy
yeah, Stacy? I hope, że nic strasznego się już nie szykuje

Richie117 napisał:
ewentualnie ma koleżanki-po-fachu w jakimś burdelu w Princeton, które są jej winne przysługę za darmowe leczenie chorób wenerycznych
to może Cuddy też im wyświadcza przysługi, gdy nie mogą się zająć jakimś klientem

Richie117 napisał:
to co, mam sobie darować te angstowe-hilsonowe kawałki, skoro i tak wiecie, jak się skończą?
kurde, nie... bo happy end po kłopotach cieszy nawet bardziej

Richie117 napisał:
no i przestało mi "szybko" iść, na dziś się nie wyrobiłam z nowym rozdziałem "Epidemii"
buuu, gópi net. Potraktuj go 'iem, żeby przestał stroić fochy
i tak się wyrabiasz lepiej niż ja
neta traktowałam już wszystkim możliwym i nic

Richie117 napisał:
nieee, z bitą śmietaną w łóżku!
możliwości są nieskończone

Richie117 napisał:
ona nie jest normalna, wątpliwe nawet czy jest człowiekiem
czy ktoś się odważy sprawdzić?

Richie117 napisał:
my byśmy porobiły zdjęcia, a później poszły poprosić chłopaków o autograf
a później powiesiłybyśmy zdjęcia w całym pokoju

Richie117 napisał:
wrzuciła zdjęcia chłopaków do internetu i porno-producenci pobili się o House'a
mogliby się dogadać i House wystąpiłby wszędzie! Większa szansa, że się go zobaczy

Richie117 napisał:
na szczęście najcenniejsze skarby House trzyma w spodniach
to tylko w łazience nie są zbyt bezpieczne

Richie117 napisał:
zaraz zwołam Drużynę Pierścienia i możemy ruszać
i zaniesiemy Cuddy do Mordoru!

Richie117 napisał:
Jimmy pomyzia Gregusia i już będzie dobrze
lekarstwo na wszystko

Richie117 napisał:
yes, psycholka exactly! A najlepsze by było siedzenie z Wilsonem na kanapie, w której ukryli zwłoki Cuddy
byle nie siedzieli za długo, bo jeszcze Cuddy zacznie się rozkładać :rzygi:

Richie117 napisał:
too bad, że House nie wymyślił czworokąta złożonego z Cuddy i 3 murzynów-gwałcicieli
jeszcze nie wszystko stracone, może wymyśli

Richie117 napisał:
o oczach! oczywiście że o o czach!
jakże romantycznie

Richie117 napisał:
większość tych pierwszych i tak dalej trzymałaby stronę Cuddy, a ci drudzy... to my
no doobra, niektórych się nie przeciągnie na zuą stronę mocy

*
Ale Cuddy gra nieczysto... i jakie to jest frustrujące! Czytanie podobno powinno być przyjemnością, a tu się człowiek denerwuje co zdanie przez jedną gópią Cuddy Anyway, fik spoko, idealny do kibicowania Hilsonowi No ale ja i tak głęboko wierzę, że chłopaki pokonają wszystkie przeciwności i będą żyli długo i szczęśliwie bez Cuddy na horyzoncie

Cytat:
Przyrządziła kawę Cuddy i podała ją jej z nieprzyjazną miną.
I napluła

Cytat:
- Powiedziałaś mi, że zwolniłaś House'a, bo przyłapałaś go na uprawianiu seksu z Wilsonem w szpitalu.
w ogóle to za okazję do oglądania takich rzeczy powinna dać im awans

Cytat:
Czy chcę mieć tę posadę? Tak. Ale nie w taki sposób. Do widzenia, Cuddy.
ooo, w tym momencie Foreman wydaje się fajny

Cytat:
Ja... nie byłam świadoma, że ta rozmowa jest nagrywana
Brawa dla Wilsonka!

Cytat:
Przyznaję, przez lata dawałam House'owi wiele swobody, by postępował, jak mu się podobało, ale wszyscy zgodziliśmy się, że to przekracza pewną granicę
. Noo niech już nie udaje... przez te wszystkie lata miała po prostu nadzieje, ze go zdobędzie a tu nic z tego

Cytat:
Cuddy wstrzymała oddech, gdy członkowie zarządu zaczęli spoglądać jeden na drugiego.
Nie mogła wstrzymać o parę sekund za długo??

Cytat:
Ona będzie musiała znaleźć inny sposób, by zadać im cios poniżej pasa.
Niech się trzyma z daleka od tych rejonów!!!

Cytat:
- Mogę założyć krawat, jeśli trzeba to zrobić, by wygrać zakład. Albo na pierwszą randkę
na pierwszą randkę

Cytat:
dawała wszystkim w pokoju hojny widok na swój dekolt, jednak House nie zwrócił na nią uwagi, koncentrując się na jej prawniczce.
powinien na Jimmym, no ale dobra, liczy się, że nie na Cuddy a pewnie o to jej chodziło

Cytat:
Stacy Warner podniosła wzrok i uśmiechnęła się do niego
omg! nice and unexpected

Cytat:
-House... - zaczęła Cuddy przepraszającym tonem
dżizas, powinna mieć zakaz odzywania się do niego!

Cytat:
... Nie zbliżaj się do mnie - warknął House, obracając się, by zgromić ją wzrokiem i gwałtownie cofając rękę, w którą próbowała go dotknąć.
I dobrze, zakaz dotykania też powinien być

Cytat:
Zatrudniłam cię, ponieważ wiedziałam, jak bardzo zaboli go ponowne spotkanie z tobą, a ja chciałam zadać mu ból.
Whatabitch! Whatabitch!

Cytat:
i nigdy nie będzie kochał mnie tak bardzo jak ciebie. I nigdy nie pokocha mnie w sposób, w jaki kocha Wilsona.
Kobieto, w końcu to ogarnęłaś!

Cytat:
- Nie - odparła Stacy. - Ale to nie znaczy, że nie powinnaś tego zrobić.
Yeah, Stacy powinna trzymać stronę chłopaków!

ale żal, że tak długo mi zajmuje komentowanie, największe sorry na świecie i największe życzenie weny na resztę rozdziałów
No i jasna sprawa, że chłopaki mogą poczekać (oby tylko zombiaki ich nie dopadły!) Era zawsze najmilej widziana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:46, 05 Lis 2013    Temat postu:

advantage napisał:
widziałam jeszcze niebieskie, a mój przyjaciel mówi, że widział czerwone, ale wikipedia nic o tym nie wie I know, ale nie brzmi tak fajnie jak eroznawstwo
[link widoczny dla zalogowanych] masz jakieś zakonnice w czerwonych habitach - może przyjechały do Polski na wymianę z Meksyku? (albo po prostu któraś wrzuciła czerwone stringi do pralki z białymi habitami i tak wyszło )
heh, wielu wielbicieli archeologii i pokrewnych tematów mogłoby się rozczarować, gdyby poszli na takie EROznawstwo

advantage napisał:
i tak jesteś królową Hilsona, soł dont worry
byłabym zóą królową, gdybym się nie martwiła, że zaniedbuję swoich poddanych

advantage napisał:
może przeczytam jakieś PWP, żeby zobaczyć co jeszcze fajnego Spock potrafi
i co, czytałaś? if not, to mogę Ci polecić zbiorek one-shotów [link widoczny dla zalogowanych] Nie pamiętam już, czy są tam wszystkie możliwości Spocka, ale jakaś część na pewno

advantage napisał:
okej, to miłego spania
a kto mówił o spaniu?

advantage napisał:
tacy to dopiero mają przerąbane
no nie wiem, to chyba zależy... Chyba lepiej nie mieć takich potrzeb, niż mieć potrzeby, które pozostają niezaspokojone

advantage napisał:
yeah, Stacy? I hope, że nic strasznego się już nie szykuje
mhm, straszne rzeczy się skończyły i teraz będzie już z górki

advantage napisał:
to może Cuddy też im wyświadcza przysługi, gdy nie mogą się zająć jakimś klientem
nie wiem, czy odstraszanie klientów byłoby przysługą

advantage napisał:
kurde, nie... bo happy end po kłopotach cieszy nawet bardziej
okeej

advantage napisał:
i tak się wyrabiasz lepiej niż ja
neta traktowałam już wszystkim możliwym i nic
still, Ty masz życie poza fikami i to Cię usprawiedliwia, a ja nie mam żadnego usprawiedliwienia
me hopes, że z netem już lepiej

advantage napisał:
czy ktoś się odważy sprawdzić?
zróbmy to wspólnie! wrzućmy ją do ognia i jak się spali, to będzie znaczyło, że indeed jest... tzn. była... człowiekiem

advantage napisał:
a później powiesiłybyśmy zdjęcia w całym pokoju
a później w całym mieście

advantage napisał:
mogliby się dogadać i House wystąpiłby wszędzie! Większa szansa, że się go zobaczy
U mean - więcej szans, żeby na niego popaczeć?

advantage napisał:
to tylko w łazience nie są zbyt bezpieczne
i dlatego House chodził do łazienki w szpitalu zawsze z Wilsonem, żeby go krył

advantage napisał:
i zaniesiemy Cuddy do Mordoru!
orkowie ucieszyliby się na widok siostry

advantage napisał:
byle nie siedzieli za długo, bo jeszcze Cuddy zacznie się rozkładać
huh, wystarczy, że rozkładała się za życia - po śmierci mogłaby się zasuszyć jak gryzoń

advantage napisał:
Ale Cuddy gra nieczysto... i jakie to jest frustrujące! Czytanie podobno powinno być przyjemnością, a tu się człowiek denerwuje co zdanie przez jedną gópią Cuddy
cierpliwości, później będzie mniej gópiej Cuddy i więcej przyjemności z czytania

advantage napisał:
I napluła
do kawy czy na Cuddy?

advantage napisał:
w ogóle to za okazję do oglądania takich rzeczy powinna dać im awans
a Wilsonowi dodatkowo gabinet ze szklanymi ścianami

advantage napisał:
ooo, w tym momencie Foreman wydaje się fajny
życie jest pełne niespodzianek

advantage napisał:
Noo niech już nie udaje... przez te wszystkie lata miała po prostu nadzieje, ze go zdobędzie a tu nic z tego
żal, że w serialu tak nie było

advantage napisał:
Nie mogła wstrzymać o parę sekund za długo??
gópi członkowie zarządu za krótko wymieniali spojrzenia

advantage napisał:
Niech się trzyma z daleka od tych rejonów!!!
that's exactly my thought

advantage napisał:
na pierwszą randkę
now we know, że House miał krawat, kiedy pierwszy raz zobaczył Wilsona

advantage napisał:
dżizas, powinna mieć zakaz odzywania się do niego!
(...)
I dobrze, zakaz dotykania też powinien być
karą za złamanie zakazów byłoby wyrwanie języka i rąk

advantage napisał:
Kobieto, w końcu to ogarnęłaś!
ja jakoś nie byłam przekonana, że ona mówiła to szczerze... IMO raczej chciała wzbudzić współczucie Stacy

advantage napisał:
Yeah, Stacy powinna trzymać stronę chłopaków!
yup, a jednak dla mnie było to przyjemne zaskoczenie

advantage napisał:
ale żal, że tak długo mi zajmuje komentowanie, największe sorry na świecie i największe życzenie weny na resztę rozdziałów
No i jasna sprawa, że chłopaki mogą poczekać (oby tylko zombiaki ich nie dopadły!) Era zawsze najmilej widziana
nic nie szkodzi, ja też się ostatnio nieziemsko wręcz obijam and thanks
soł, chłopaki już się częściowo doczekali... ale nie mogę obiecać, że zombiaki ich nie dopadną


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 9 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin