|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Este
Bad Wolf
Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:06, 10 Sie 2009 Temat postu: Este & Richie prezentują: Pluszowe opowieści [5/?] |
|
|
Kategoria: love
z elementami w dalszych... um... aktach
Tytuł serii: Pluszowe Opowieści
Pairing: House/Wilson/OPC;
Ostrzeżenia:
Środki ostrożności: podczas czytania wskazane jest odstawienie wszelkiego pożywienia, ze szczególnym wskazaniem na kawę i słodkie napoje, które są trudno zmywalne z klawiatury komputera;
<center>*****</center>
A/N:
Pewnego zuego, zimowego wieczoru, Richie i Este w przypływie zuej głupawki na GG, wpadły na jeszcze bardziej zuy pomysł. Jako że głupawka nie opuszczała wspomniane wyżej zue kobiety, pomysł zaczął rozmnażać się przez pączkowanie. Dokarmiany czasem chipsami, ptasim mleczkiem, oraz niedoborem snu autorek - pomysł rozrósł się do serii fików, które zaczęły żyć własnym życiem i które chciałybyśmy wam zaprezentować właśnie w tym temacie. Lista poszczególnych części znajduje się na końcu tego posta i będzie na bieżąco uaktualniana.
Wszystkie fiki łączy tajemnicza postać "OPC". Kim jest to tajemnicze stworzenie, zostanie wyjaśnione już niedługo, więc prosimy o cierpliwość. Przetrwanie czasu spędzonego przy czytaniu fika wymaga dużej odporności psychicznej, jeszcze większej dozy wyobraźni i rozciągniętych mięśni mimicznych odpowiedzialnych za tzw. " na twarzy". Wrażliwe osoby proszone są o zamknięcie oczu. Za straty moralne i możliwe problemy psychiczne - autorki nie odpowiadają.
Zamiarem autorek nie jest obrażanie, czy ośmieszanie którejkolwiek z postaci czy shippu - jeśli ktoś poczuje się urażony, prosimy zgłaszać reklamacje do rozbrykanej crack'owej weny.
Miłego czytania.
<center>*****</center>
"Dwóch i pół."
Akt I, scena I
Akt I, scena II
Akt I, scena III
Akt I, scena IV
Akt II, scena I
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Este dnia Wto 13:10, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:11, 10 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
"Dwóch i pół"
Akt I
scena I
Osoby dramatu: nieprzyzwoicie szczęśliwy House, zmieszane Kaczątka, torba muffinek
House *wchodzi do pokoju konferencyjnego, nucąc "What a wonderful world"; rzuca na stół torbę waniliowych muffinek i idzie do siebie*
Kaczątka *wymieniają zdziwione/przestraszone spojrzenia*
Chase *szepcze*: "Ktoś wie, co się dzieje?"
Foreman *sięga po torbę z muffinkami*: "A kogo to obchodzi? Mamy darmową wyżerkę..." *wyciąga muffinkę z torby w celu konsumpcyjnym*
Cameron : "Nie jedz tego!!! Pamiętacie jak dosypał Wilsonowi amfy do kawy? Skoro Wilson jest jego najlepszym przyjacielem, strach pomyśleć, co mógłby zrobić nam..."
Foreman *prycha kpiąco i odgryza kawałek muffinki*
Cameron i Chase *patrzą z napięciem na Foremana, ale nic się nie dzieje*
Chase *wydobywa z torby kolejną muffinkę*: "Foreman ma rację, nie ma się czego obawiać. Może właśnie uprawiał seks z Wilsonem i stąd ten dobry humor?”
Foreman: “Tylko skąd wtedy wziąłby muffinki?”
Cameron *patrzy z niedowierzaniem na kolegów*: "Nie mogę uwierzyć, że zachowujecie się tak lekkomyślnie. Czuję, że coś się święci..."
Chase *z pełnymi ustami*: "Czuję, że potrzebna ci muffinka. Podobno działają uspokajająco..." *podsuwa torbę muffinek*
House *wkracza do pokoju z szerokim uśmiechem na ustach i błyszczącymi radośnie oczami spogląda na swój zespół*
Kaczątka *zamierają w bezruchu, niczym stadko jeleni w świetle reflektorów*
House *wciąż uśmiechając się od ucha do ucha*: "Słyszałem, o czym rozmawiacie i chciałem was zapewnić, że muffinki są w stu procentach bezpieczne." *by dowieść prawdziwości swoich słów, bierze jedną muffinkę i pochłania ją w dwóch kęsach* "Nie musicie się nigdzie spieszyć. Poplotkujcie tu sobie spokojnie, a ja skoczę sprawdzić, jak się czuje Jenny."
Kaczątka *z rozdziawionymi ustami odprowadzają House'a wzrokiem*
Chase: "Nie do wiary - poszedł do pacjentki!!!"
Cameron: "Pamiętał, jak pacjentka ma na imię!!!"
Foreman: "Zostawił muffinki..."
Kaczątka *milczą przez chwilę, przetwarzając to, co właśnie się wydarzyło*
Chase: "Coś tu jest cholernie nie tak..."
Foreman: "Tylko co?!"
Cameron: "Musimy pogadać z Wilsonem!"
<center>***</center>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pon 23:43, 10 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:40, 10 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
He he, nie oszukacie mnie, dziewczyny. Ja WIEM, że coś się tutaj poważnego święci, i że w końcu będę tego żałować. No, ale skoro tak bardzo was obie lubię, będę zmuszona to dziełko czytać i komentować. Więc beware!
Muffinki! Kocham muffinki! A tam gdzie a bag of muffins is involved zaczyna szerzyć się prawdziwe zuo
Zaczekamy co będzie dalej. Tymczasem, oto słodka, waniliowa muffinka, prosto z torby House'a
Smacznego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
oliwka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bo jak dwoje ludzi się kocha... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:36, 10 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Szykuje się całkiem fajny fik. Este, Richie aż boje się pomyśleć co będzie dalej. Jednocześnie nie mogę doczekać się następnej części
Życzę dużo weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
andzelika
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:29, 10 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Szczęśliwy House? Nieźle się zaczyna...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Revy Koto-san
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 535
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: spod tęczowego krawata w Wilson'owej krainie. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:13, 11 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Huhu, będzie się działo ;3 Czuję że Chase też czuje, że Cam jest potrzebna muffinka xD Czekam na więcej. Kocham was ;*
Wennu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:37, 11 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Dziękujemy Wam za komenty, a Ladydodatkowo za muffinkę I przedstawiamy kolejną odsłonę tego zuego fika |
Akt I, scena II
Osoby dramatu: zdeterminowane-by-rozwiązać-zagadkę Kaczątka, niemający-o-niczym-pojęcia Wilson
Kaczątka *wchodzą do gabinetu Wilsona, zdeterminowane, by uzyskać odpowiedź na dręczące ich pytanie*
Cameron: "Um... Wilson... Możemy o coś zapytać?"
Wilson *zamyka kartę pacjenta i kiwa głową*: "Coś się stało?"
Chase: "Widziałeś House'a?"
Wilson *unosi brwi*: "A co, jeszcze się nie zjawił?"
Foreman: "Gorzej..."
Wilson: "Co może być gorszego niż..."
Cameron: "...zachowuje się, jakby był..."
Chase: "...SZCZĘŚLIWY!"
Wilson *patrzy na Kaczątka z niedowierzaniem*: "Serio? To znaczy... jak właściwie się zachowuje?"
Chase: "Uśmiechał się, kiedy przyszedł..."
Cameron: "...i nucił..."
Foreman: "...i przyniósł muffinki."
Wilson *stara się nie okazywać, jak bardzo jest zszokowany*: "Um..."
Chase: "To nie wszystko..."
Wilson: "Nie?!"
Chase: "Sam, z własnej woli, poszedł zobaczyć się z pacjentką."
Cameron: "Nawet pamiętał, jak się nazywa!"
Wilson *jest wyraźnie zmieszany*: "Myślicie, że coś mu dolega?"
Kaczątka *spoglądają po sobie, wymieniają znaczące spojrzenia*
Wilson *widząc niewyraźne miny Kaczątek, myśli o sytuacji, w której pojawia się pacjent z katarem, a kiedy po dziesięciu minutach badania chce się już wyjść i trzyma się rękę na klamce, pacjent mówi nagle, że jego penis zrobił się zielony* [dop. aut. - tak, tak, to kawałek z 2x08 ]
Wilson *niespodziewanie dla samego siebie i uprzedzając pytanie Foremana, nagle czuje, że jego własna twarz przybrała dość egzotyczny kolor*
Foreman: “No cóż... my myśleliśmy, że... może... zrobiłeś coś, co przyczyniło się do jego dobrego humoru...”
Cameron i Chase *wyglądają, jakby chcieli zapaść się pod ziemię*
Wilson *jest zbyt wytrącony z równowagi tym wtargnięciem do jego małego, przytulnego prywatnego świata, że nie może wydusić z siebie ani słowa*
Foreman *niezrażony, kontynuuje swoją myśl*; “No wiesz... House zachowywał się czasem bardziej po ludzku, tuż po tym, jak spędzaliście trochę czasu sam-na-sam ze sobą... Chociaż nigdy nie na taką skalę...*
Wilson *częściowo odzyskuje mowę*: “Ale skąd wy...”
Cameron *chrząka z zażenowaniem*: “Um... Ściana między twoim gabinetem a pokojem konferencyjnym nie jest dźwiękoszczelna...”
Chase: “A niektóre okna wychodzą prosto na wasz balkon...”
Wilson *ma wrażenie, że temperatura w pokoju wzrosła o jakieś pięćdziesiąt stopni i że w tej sytuacji wyjazd na Alaskę nie byłby takim głupim pomysłem*
Foreman: “Więc... to nie twoja zasługa?...*
Wilson *przecząco kręci głową*
Foreman: “W takim razie...”
Chase: “...my już lepiej pójdziemy.”
Cameron: “Przepraszamy za najście.”
Kaczątka *ewakuują się w pośpiechu z gabinetu Szefa Onkologii*
Wilson *postanawia natychmiast znaleźć House'a; decyzję o tym, czy najpierw go zabije, czy będzie zadawał pytania zostawia sobie na później*
<center>***</center>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:29, 12 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
A ja się nadal boję! Mimo, że świetnie się bawię, to jednak nadal się boję. *chowa się pod kołdrą*
A kontynuując myśl Foremana, to mnie nagle zaczęły nawiedzać wizje, co to House i Wilson robili w Wilsona biurze, że House był potem taki radosny A w tych wizjach nazbyt często pojawia się .
Kaczątka to szczęściarze. Przez ten cały czas, kiedy Wilson poprawiał House'owi humor oni mieli darmowe kino
Wnioskuję, że tajemniczy OC pojawi się już wkrótce. To teraz jeszcze bardziej się boję. *głębiej chowa się pod kołdrą*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:27, 16 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Lady M., nawet nie chcę wiedzieć, jak to możliwe, że chowasz się pod kołdrą, pisząc na kompie
Lady M. napisał: | A w tych wizjach nazbyt często pojawia się . |
hmm... czyżby ten sam , którego Wilson ukrywa w stringach?
Lady M. napisał: | Kaczątka to szczęściarze. Przez ten cały czas, kiedy Wilson poprawiał House'owi humor oni mieli darmowe kino |
no nie takie znów darmowe... musieli swoje wycierpieć przed "seansem" Chyba można to uznać za przedpłatę za bilety
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:29, 16 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
~~
Akt I, scena III
Osoby dramatu: targany różnymi uczuciami Wilson, przepełniony szczęściem i dobrym humorem House
Wilson *po przeczesaniu wszystkich prawdopodobnych kryjówek – wliczając w to dach szpitala, pokój Faceta w Śpiączce, pusty gabinet w klinice i kostnicę – znajduje House'a w kafeterii*
Wilson *podchodzi z impetem do stolika House'a*: “Uprawiałeś seks. Beze mnie!!!”
House *niewzruszony, przełyka kęs kanapki*: “Chciałem po ciebie zadzwonić, ale Cuddy była przeciwna.”
Wilson *opada bezsilnie na krzesło*: “Nie mówisz poważnie...”
House *prycha*: “Oczywiście, że nie. Nie dotknąłbym jej nawet końcem swojej laski, i to przez szmatę...”
Wilson *uspokaja się po tej satysfakcjonującej odpowiedzi, ale wciąż dręczą go wątpliwości*: “Ale... ale jesteś szczęśliwy! Mamy dzisiaj poniedziałek, a ty nigdy nie jesteś szczęśliwy w poniedziałki! Jesteś za to upierdliwy, zrzędzisz i przez cały dzień nie robisz nic innego, tylko próbujesz dobrać się do moich spodni, żeby poprawić sobie humor...”
House *unosi brwi, rozbawiony*: “Więc co? Nagle domagasz się, żebym dobierał się do twoich spodni? *z lubieżnym uśmiechem przesuwa laską po łydce Wilsona*
Wilson *wzdryga się na krześle i rozgląda wokoło*: “House, przestań natychmiast!!! Ktoś może zobaczyć!!!”
House: “Uważaj, bo jeszcze ktoś uwierzy, że jesteś taki święty... A swoją drogą - ciekawe ile osób kupiło historyjkę, że przez pięć minut szukałeś pod stołem szkła kontaktowego, no wiesz, wtedy, na konferencji..." *uśmiecha się do wspomnień*
Wilson *oblewa się rumieńcem*: "House, milcz! Zrobiłem to tylko dlatego, bo miałeś urodziny i obiecałeś, że NIGDY NIKOMU o tym nie powiesz!"
House *mamrocze pod nosem coś, co brzmi łudząco podobnie do everybodylies*: "Spokojnie, Jimmy, twój sekret jest u mnie całkowicie bezpieczny."
Wilson *przewraca oczami - a świnie potrafią latać*: "...mówiąc o sekretach - jak to możliwe, że zachowujesz się jakbyś przez pół nocy uprawiał oszałamiający seks, skoro nie widzieliśmy się od wczorajszego popołudnia?"
House *maskuje atak paniki wyjątkowo dokładnym przeżuwaniem kęsa kanapki*: "Wiiilsooon... Czy ty zawsze musisz o wszystkim wiedzieć?! Nie ufasz mi?"
Wilson: "Oczywiście, że ci ufam!" *"jak pięciolatkowi z pudełkiem zapałek," dodaje w myślach.* "Ale Kaczątka się ciebie boją. I ja też, troszkę..."
House: "Awww, nie powinieneś bać się o mnie, zamiast mnie?! W każdym razie, nie ma powodów do paniki. Właściwie może ci się to nawet spodobać..."
Wilson *jest kompletnie zagubiony*: "TO?!"
House *uśmiecha się z wyższością*: "Cierpliwości, Jimmy! Wyjaśnię ci wszystko po powrocie do domu."
Wilson: "Ale..."
House: "Spójrz, która godzina! Muszę pędzić do kliniki, bo i tak jestem już spóźniony." *całuje ponad stolikiem nierozumiejącego niczego Wilsona i z uśmiechem na ustach opuszcza kafeterię*
<center>***</center>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sovereign. ;)
Ratownik Medyczny
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:43, 16 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Wilson *podchodzi z impetem do stolika House'a*: “Uprawiałeś seks. Beze mnie!!!” |
ale Wilson napalony na seks xD
Richie117 napisał: | House *prycha*: “Oczywiście, że nie. Nie dotknąłbym jej nawet końcem swojej laski, i to przez szmatę...” |
ah ah! Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie związku House'a z Wilsonem:D
Richie117 napisał: | House *unosi brwi, rozbawiony*: “Więc co? Nagle domagasz się, żebym dobierał się do twoich spodni? *z lubieżnym uśmiechem przesuwa laską po łydce Wilsona*
Wilson *wzdryga się na krześle i rozgląda wokoło*: “House, przestań natychmiast!!! Ktoś może zobaczyć!!!” |
Wilson, już nie bądź taki świętoszkowaty:D
Richie117 napisał: | House: “Uważaj, bo jeszcze ktoś uwierzy, że jesteś taki święty... A swoją drogą - ciekawe ile osób kupiło historyjkę, że przez pięć minut szukałeś pod stołem szkła kontaktowego, no wiesz, wtedy, na konferencji..." *uśmiecha się do wspomnień* |
umarłam! a jednak Wilson do czegoś się przydaje xDD
genialnee!! Ja już chcę kolejnej części!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Revy Koto-san
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 535
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: spod tęczowego krawata w Wilson'owej krainie. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:01, 16 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | znajduje House'a w kafeterii |
Oczywiście z kradzionym kotletem
Cytat: | “Uprawiałeś seks. Beze mnie!!!” |
Hmm... Jimmy, pomyśl, ile razy on uprawiał seks z tobą i się uspokój. No podziel się z innymi człowieku
Cytat: | “Nie mówisz poważnie...” |
Lajf iz brutal bejbe
Cytat: | Nie dotknąłbym jej nawet końcem swojej laski, i to przez szmatę...” |
To chcę usłyszeć w 6 sezonie
Cytat: | próbujesz dobrać się do moich spodni, żeby poprawić sobie humor...” |
Próbuje i mu się udaje, nie Jimmy?
Cytat: | Nagle domagasz się, żebym dobierał się do twoich spodni? |
A co w tym takiego zaskakującego?
Cytat: | *z lubieżnym uśmiechem przesuwa laską po łydce Wilsona* |
Mrawr, to też chcę w 6 sezonie!
Cytat: | Ktoś może zobaczyć!!!” |
I spłoną mu oczy!
Cytat: | A swoją drogą - ciekawe ile osób kupiło historyjkę, że przez pięć minut szukałeś pod stołem szkła kontaktowego, no wiesz, wtedy, na konferencji..." *uśmiecha się do wspomnień* |
Ach, dobre czasy... Ja na pewno bym Wilsona nie podejrzewała
Cytat: | *oblewa się rumieńcem* |
Panie Wilson, jest pan winny i ma pan to wypisane na twarzy
Cytat: | Zrobiłem to tylko dlatego, bo miałeś urodziny |
Ja na urodziny chcę płytkę z reportażem z tego wydarzenia
Cytat: | obiecałeś, że NIGDY NIKOMU o tym nie powiesz! |
Ups, teraz kiedy wiemy, Wilson musi nas zabić
Cytat: | twój sekret jest u mnie całkowicie bezpieczny |
Ten o moczeniu łóżka, pluszowym gepardzie z dzieciństwa czy źle skrywanej porannej erekcji?
Cytat: | jakbyś przez pół nocy uprawiał oszałamiający seks, skoro nie widzieliśmy się od wczorajszego popołudnia?" |
Hmmm... zastanawiające
Cytat: | Wiiilsooon... Czy ty zawsze musisz o wszystkim wiedzieć?! Nie ufasz mi? |
Nie.
Cytat: | Kaczątka się ciebie boją. |
A co w tym nowego?
Cytat: | Awww, nie powinieneś bać się o mnie, zamiast mnie?! |
Teraz to się boję
House kupił nowe łóżko? Kanapę? Fooooootel?
Cytat: | Cierpliwości, Jimmy! Wyjaśnię ci wszystko po powrocie do domu.
|
James Evan Wilson to wcielenie cierpliwości, House!
Żadnych ale, bo dostaniesz laską po łebku
Cytat: | Muszę pędzić do kliniki, bo i tak jestem już spóźniony. |
Huh Coś mi tu nie gra. Tylko coooooooo?
Ogółem świetna część, czekam na następną. O matko, ten komentarz jest za dłuuugi Wennu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:59, 16 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ja się nadal nie przestaję bać!!! Jimmy, przytul mnie! Razem będzie nam raźniej
Im dalej czytam, tym bardziej boję się cóż to za perwersje nam przygotowałyście, dziewczyny.
Nie wiem dlaczego, ale odnoszę dziwne wrażenie, że "Facet w Śpiączce" to mój wynalazek
Cytat: | “Uprawiałeś seks. Beze mnie!!!” |
*Lady próbuje jednocześnie dopiąć bluzkę i poprawić włosy* Nieee no, ja o niczym nie wiem
Cytat: | “Oczywiście, że nie. Nie dotknąłbym jej nawet końcem swojej laski, i to przez szmatę...” |
Ojej, a czy David o tym wie? No bo tak narażać biednego House'a na stres przez kontakty z tą kobitą
Cytat: | “Więc co? Nagle domagasz się, żebym dobierał się do twoich spodni? *z lubieżnym uśmiechem przesuwa laską po łydce Wilsona* |
Tylko nie wspominajcie Cuddy, że House'a podniecaja spodnie
Cytat: | "House, milcz! Zrobiłem to tylko dlatego, bo miałeś urodziny i obiecałeś, że NIGDY NIKOMU o tym nie powiesz!" |
Tak się zastanawiam na co byłby Jimmy gotów gdyby któraś z nas miała urodziny
Cytat: | "Awww, nie powinieneś bać się o mnie, zamiast mnie?! W każdym razie, nie ma powodów do paniki. Właściwie może ci się to nawet spodobać..." |
Sztuczna inteligencja? Wybaczcie, tylko takie cos przychodzi mi do głowy
Aż mnie teraz rwie żeby się dowiedzieć co to za niespodziankę chowa House w swoim mieszkaniu. To nadal ma być threesome? No bo teraz to ja już sama nie wiem. Przerażacie mnie dziewczyny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HannahLove
Student Medycyny
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mieszkanko wśród własnych gwiazd :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:37, 16 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wiem, że wypada na początek rzucić parę w miarę konstruktywnych zdań, ale teraz tylko to przychodzi mi do głowy: Bitchin'! No i w ostateczności: I WANT MORE!
Richie117 napisał: | House *prycha*: “Oczywiście, że nie. Nie dotknąłbym jej nawet końcem swojej laski, i to przez szmatę...” |
Tak trzymaj, House! Najlepiej przez cały 6 sezon!
Richie117 napisał: | Wilson *wzdryga się na krześle i rozgląda wokoło*: “House, przestań natychmiast!!! Ktoś może zobaczyć!!!” |
Ludzie już dawno wiedzą, James. Nie masz dźwiękoszczelnej ściany w gabinecie!
Richie117 napisał: | House: “Uważaj, bo jeszcze ktoś uwierzy, że jesteś taki święty... A swoją drogą - ciekawe ile osób kupiło historyjkę, że przez pięć minut szukałeś pod stołem szkła kontaktowego, no wiesz, wtedy, na konferencji..." |
Uuuu. Zły Wilson, baardzo zły!
Richie117 napisał: | House *mamrocze pod nosem coś, co brzmi łudząco podobnie do everybodylies*: "Spokojnie, Jimmy, twój sekret jest u mnie całkowicie bezpieczny." |
A pamiętasz od kogo Cuddy dowiedziała się, że Cameron sypia z Chase'm? No właśnie...
Richie117 napisał: | Wilson *jest kompletnie zagubiony*: "TO?!" |
Tak Wilson, TO. Może ci jeszcze przeliterować??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:53, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
widzę, że jesteśmy jednogłośnie zue w sprawie dotykania Cuddy laską
*************
Sovereign. napisał: | a jednak Wilson do czegoś się przydaje xDD |
co to ma znaczyć - "do czegoś"??? Wilson ma wiele różnorodnych zastosowań!
***
kotek napisał: | Jimmy, pomyśl, ile razy on uprawiał seks z tobą i się uspokój. |
już widzę, jak Jimmy będzie spokojny, myśląc o tych wszystkich maratonach...
kotek napisał: | Próbuje i mu się udaje, nie Jimmy? :: |
od kiedy Wilson kupił sobie spodnie zamykane na zamek szyfrowy, to już nie tak często
***
Lady M. napisał: | Nie wiem dlaczego, ale odnoszę dziwne wrażenie, że "Facet w Śpiączce" to mój wynalazek |
srsly? wybacz w każdym razie myślałam tylko o Coma Guy, bo gdzie House mógłby się ukrywać, gdyby w ogóle to robił?
Lady M. napisał: | Ojej, a czy David o tym wie? No bo tak narażać biednego House'a na stres przez kontakty z tą kobitą |
David niestety żyje w światku własnych złudzeń, gdzie nie docierają nawet echa realnego świata
Lady M. napisał: | Tak się zastanawiam na co byłby Jimmy gotów gdyby któraś z nas miała urodziny |
mam nadzieję, że na wszystko, byle tylko przyszedł z House'em
***
HannahLove napisał: | Tak trzymaj, House! Najlepiej przez cały 6 sezon! |
...i jeszcze siódmy, i ósmy... do końca świata i o jeden dzień dłużej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:17, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Uuuuh, trochę czasu zeszło, żeby zebrać do kupy nasze szalone, zue pomysły, ale w końcu się udało. Oto przed Wami rozwiązanie zagadki |
Akt 1, scena IV
Osoby dramatu: niespokojny/niedowierzający/nieprzytomny Wilson, House as himself, śpiący przez większą część czasu PV
Wilson: "Mógłbyś mi chociaż powiedzieć, czego mam się spodziewać..."
House: "Już ci powiedziałem - to niespodzianka."
Wilson: "A więc co teraz? Mam zamknąć oczy czy chcesz mi je sam zawiązać?"
House *patrzy na Wilsona z niedowierzaniem*: "Wilson, nie poznaję cię! Tyle razy mówiłeś: Żadnych słodyczy - ani zboczonych zabaw - przed kolacją, a teraz sam składasz mi taką propozycję?!"
Wilson *prycha*: "To nie była propozycja, tylko próba dowiedzenia się, co cię powstrzymuje przed otworzeniem drzwi."
House *prycha jeszcze bardziej, niż Wilson*: "Słyszałeś kiedyś o budowaniu napięcia?"
Wilson *próbuje prychnąć jeszcze bardziej, niż House, ale tylko się opluwa*: “Taa, obiło mi się to kiedyś o uszy... Muszę to wypróbować pewnego dnia... kiedy zostanie ci ostatnia tabletka, a mój bloczek recept “przypadkiem” się zgubi...”
House *staje przed drzwiami, zachowując kamienną twarz*
Wilson *próbuje zachować kamienną twarz, ale mu to nie wychodzi. Damn!*
House: "Zanim wejdziesz do mieszkania, musisz mi zaufać - tym razem nie dosypałem ci niczego do kawy, omleta, ani do twojego kremu na zmarszczki"
Wilson: "Okeeej..."
House *przełykając głośno ślinę, przekręca klucz w zamku i otwiera drzwi*
Wilson *z wahaniem podąża za House'em do mieszkania, przygotowując się do zrobienia uniku, gdyby wiadro wody lub coś w tym stylu miało mu spaść na głowę; kiedy upewnia się, że jest bezpiecznie, patrzy pytająco na House'a, który rozgląda się po salonie, jakby czegoś szukał*
House *mamrocze pod nosem*: "Szlag! Mam nadzieję, że nie uciekł..."
Wilson *zastanawia się, czy słuch go nie myli - a jeżeli nie, to jaka żywa istota była w stanie wprawić House'a w tak dobry humor, jaki prezentował od rana*
House *obchodzi wolno salon, przeczesując wzrokiem zakamarki pomieszczenia, wreszcie staje przed kanapą i kąciki jego ust unoszą się w tryumfalnym uśmieszku; skinieniem dłoni daje Wilsonowi znak, żeby podszedł*
Wilson *zbliża się ostrożnie do kanapy, nie mając zielonego pojęcia, co spodziewa się zobaczyć*
House i Wilson *patrzą przez chwilę w milczeniu na białą pluszową postać, zwiniętą w kłębek w kącie kanapy; gdyby nie to, że najwyraźniej oddychała, można by ją uznać za niewielką poduszkę*
Wilson *bierze się w garść – a przynajmniej bardzo się stara*: “Co. To. Jest. ???”
House *wzrusza ramionami*: "Tak dokładnie to nie wiem. Znalazłem go dziś rano w szufladzie z bokserkami, kiedy szukałem mojej bardzobardzo tajnej skrytki z Vicodinem."
Wilson *ignoruje wzmiankę o Vicodinie ukrytym pośród bokserek i dalej ze zgrozą wpatruje się w pluszowy obiekt*: “Ale... ale TO ŻYJE!!!”
House *spogląda na Wilsona jak na wariata, którego ulubioną rozrywką jest obwieszczanie ludziom rzeczy oczywistych*: “Mógłbyś zachowywać się odrobinę ciszej? Chyba że chcesz go obudzić...”
Wilson *prezentuje dramatyczny wytrzeszcz oczu i stan przedzawałowy*: “Go? GO?! Jak możesz uważać to coś za osobę??!”
House *posyła Wilsonowi złośliwy uśmieszek, zerkając w stronę przeciągającego się pluszowego stworzenia*: “Może dlatego, że najwyraźniej posiada osobowość? Jimmy, pozwól, że ci przedstawię – oto Pluszowy Vicodin, dla przyjaciół: PV.”
PV *przeciera oczy i macha do Wilsona*: “Cześć, Jimmy!”
House *zadowolony z siebie, łapie pilota od telewizora i sadowi się na kanapie*: “Skoro część oficjalną mamy już za sobą, to może któryś z was skoczyłby po piwo?”
PV *z miękkim pacnięciem zeskakuje z kanapy*: “Ja mogę pójść...”
Wilson *czuje, jak jego szczęka opada aż do podłogi – i jest to jego ostatnie wspomnienie przed przeniesieniem się w piękny stan nieświadomości, spowodowany omdleniem i wyrżnięciem głową o dębowe panele*
<center>*** koniec aktu pierwszego ***</center>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Wto 11:05, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
po prostu przez cały czas czytania myślałam, że się zesikam! ze śmiechu oczywiście to jest genialne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:25, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
A więc pozwólcie, że pomyślę. *myśli chwilę*
Whaaaaaaaat!?
Naprawdę, o wielu rzeczach już czytałam (i pisałam ), ale pluszowa personifikacja Vicodinu zadziwiła mnie dogłębnie
Good god, dziewczyny, wy naprawdę macie wyobraźnię ulokowaną w innym wymiarze. Muszę powiedzieć, że jak zaczynałam czytać ten rozdział, to aż mnie w żołądku ściskało ze zdenerwowania. A teraz z twarzy nie schodzi mi wyraz bezgranicznego zdziwienia. Ludzie, co to będzie? House, Wilson i Pluszowy Vicodin pod jednym dachem. Aż strach pomyśleć, co będzie jak się okaże, że pluszak odziedziczył charakter pana H.
Nie wiem, co będzie dalej i, prawdę mówiąc wolę się nie domyślać, bo pewnie i tak nie zgadnę. Mój przyziemny umysł aż tak daleko nie sięga
Cytat: | - tym razem nie dosypałem ci niczego do kawy, omleta, ani do twojego kremu na zmarszczki" |
Ha ha! Wiedziałam, że za tą gładką buzią stoi jakaś chemia. No i nici z nazywania go 'Babyface Wilson'
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kamylka
Córka Rozpusty
Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bocianiego gniazda Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:14, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Jeszcze nie spotkałam się z fikiem w takiej formie.
Jest świetny. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, gdy to czytałam.
Czekam na kolejne części.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kamylka dnia Wto 19:14, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Magsia
Pacjent
Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: BBa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:48, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
przeboskie
Pluszowy Vicodin staje się moim bohaterem numer 1
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HannahLove
Student Medycyny
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mieszkanko wśród własnych gwiazd :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:05, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Wilson *próbuje prychnąć jeszcze bardziej, niż House, ale tylko się opluwa* |
Dostałam czkawki ze śmiechu! Jimmi musiał wyglądać tak uroczo
I JUST LOVE IT! Dziewczynki bardzo gratuluje wam talentu i przede wszystkim bardzo bujnej wyobraźni i cudownego poczucia humoru!
Więc ja za następne części tego jakże cudownego fika!
WENY!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Toyoko
Pacjent
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się wzieli kosmici? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:46, 27 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Zaje*****
czytałam wiele fików ale z takim spodkalam się pierwszy raz...
i jeszcze ta personifikacja vicodinu... po prostu tarzałam się po podlodze ze śmiechu i pół domu obudziłam xDD
Czekam na kolejną część...
jako mod (a nie autorka fika) proszę na przyszłość powstrzymać się od używania w postach niecenzuralnych słów/Richie117
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Este
Bad Wolf
Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 2:35, 08 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Mogłabym napisać całą wstęgę przeprosin za baaaaardzo długą zwłokę z opublikowaniem kolejnego aktu, ale może po prostu opuszczę na to zasłonę milczenia.
Agusss, Lady, Kamylko, Magsiu, HannahLove, Toyoko - dziękujemy ślicznie za wszystkie komenty. Mamy nadzieję, że kolejne części też sie spodobają. Miłego czytania.
|
Richie's Note: Jako że fika zaczęłyśmy pisać dość dawno ( ), to pomysł trochę ewoluował, zważywszy na to, co dzieje się w serialu. W związku z drobnym nawiązaniem do wydarzeń z początku 6. sezonu ostrzegamy przed mini-spoilerami!. Czas akcji zatem - początek bieżącego sezonu z uwagi na obecność Starych Kaczuszek w Akcie 1. oraz wzmiankę o 13 i Rachel w akcie obecnym. I pamiętajcie - co zuego, to my!
Akt II
scena I
Osoby dramatu: nieprzytomny/niedowierzający/ponownie nieprzytomny i niedowierzający.. (łapiecie ten dryl, prawda?) Wilson, House as himself again, gapiący się na chłopaków przez większą część czasu PV
Wilson *przeniesiony uprzednio się w piękny stan nieświadomości, spowodowany omdleniem i wyrżnięciem głową o dębowe panele, przeciera zaspane oczęta i powoli budzi się ze swojego pięknego snu*: „Houuuseee…??? Jesteś taaam?”
House *rozwalony wygodnie na kanapie, pije przyniesione przez PV piwo i ciamka chipsy o smaku solonym*: „Jeftem tutaj.” *widząc omiatający podłogę, zagubiony wzrok przyjaciela, precyzuje swoją wypowiedź*: „Fyszej…”
Wilson *podnosi spojrzenie na przyjaciela i robiąc przy tym zakłopotaną minę, próbuje dźwignąć się do pozycji siedzącej na podłodze*: „Nie uwierzysz co mi się śniło! Co ja w ogóle robię na podło… Zresztą, nieważne. Miałem sen, że…”
PV *wychylił się niespodziewanie zza House’a*: „Jimmy’ a może ty chcesz piwo, co? Albo Ibuprom. Podobno najlepiej działa na chroniczny ból, ale guza na głowie też pewnie wyleczy.”
Wilson *kręci z niedowierzaniem głową, po czym nie spuszczając wzroku z PV wycofuje się na czworakach, chowając się bezpiecznie pod fortepianem i rozmyślając, czy jego stary kumpel z psychiatryka mógłby mu załatwić miły, pięciogwiazdkowy pokój bez klamek*
House *obserwuje z kanapy, jak jego przyjaciel skulił się na podłodze obejmując kolana ramionami i kołysze się, jak dziecko z chorobą sierocą*
House *zlezłszy z kanapy, podchodzi do swojego kumpla, słysząc jak tamten mamrocze coś pod nosem*
Wilson *zauważa w końcu zatroskanego, przeżuwającego ostatni kęs chipsów, House’a*: „Greg, mam zwidy! I to wszystko przez ciebie!”
House: „Jak to: ‘przeze mnie’?”
Wilson *przybiera buraczkowy kolor*: „Widać skutki uboczne Vicodinu, którymi są halucynacje – co powie ci każdy szanujący się scenarzysta i producent filmowy – przenoszą się z płynami fizjologicznymi…”
House *uśmiecha się złośliwie pod nosem, przybierając wygląd emotki ''*: „Myślisz o…”
Wilson *prycha*: „TAK! Wczoraj na mnie kichnąłeś!”
House *wzdycha, układając usta w podkówkę*: „Ah…”
House *po chwili zbiera się w sobie, robi głęboki wdech, wydech, zapętla to trzy razy, a w końcu spokojnym głosem oznajmia co następuje*: „Wilson, to nie były halucynacje. To prawdziwy PV!”
Wilson: „House, to nie jest film! Tobie się wydaje, że to cholerne [link widoczny dla zalogowanych]?!”
House *prycha, tak jak wcześniej Wilson*: „A ty myślisz, że inwazja kaczek w szpitalu to był przypadek?!”
Wilson: „Jakich znowu KACZEK?!”
House *przybiera poważną minę, wpadając w wymądrzający się ton zaczyna wyliczać*: „Kaczki w gabinecie Cuddy, w mojej wannie, na obrazku, którym Foreman badał 13 [dop. aut. - w odcinku 5x14 „Greater Good”]. Nie wspominając o tej wielkiej kaczce, którą przyniosłeś Rachel.”
Wilson *przypomniał sobie sprawę z kaczką na swoim wieczorze kawalerskim [dop. aut. - wspomnianą w odcinku 5x22 „House Divided”] i ponownie przybrał buraczkowy kolor*
House *po zmianie koloru ubarwienia swojego przyjaciela, wywnioskował, co mu chodzi po głowie*: "O tak, Jimmy, TO też była ich sprawka..."
Wilson *czuje, że jego oczy robią się coraz większe, a z gardła wyrywa się coś, co w zamierzeniu miało mieć etykietkę „przeraźliwy jęk”, zaś przypominało raczej „piskliwy skowyt”*: „NIIIIIEEEEEEE!!!!!!”
House *wyszczerza zęby w szerokim, tryumfalnym uśmiechu*: „TAAAAAK!!!!!!”
Wilson *ponownie przenosi się w piękny stan nieświadomości, spowodowany omdleniem i wyrżnięciem głową o dębowe panele*
House *wzrusza ramionami i zwraca się w stronę, przyglądającemu się całej scenie z kanapy, PV*: „Piwa na razie nam starczy, ale przynieś z kuchni jeszcze jedną paczkę chipsów. Zapowiada się dłuuugi wieczór.”
<center>***</center>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:15, 08 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Pierwsza myśl- Wilson to się zachowuje jakby był w ciąży i miał zachwianą gospodarkę hormonalną
Cytat: | Widać skutki uboczne Vicodinu, którymi są halucynacje – co powie ci każdy szanujący się scenarzysta i producent filmowy |
Rozważam kwestię znaczenia zwrotu "szanujący się". Być może to metafora dla inteligentnego czytacza, która oznacza: "drapiący się po plecach". "niepewny swojego ego" albo "zajmujący się hodowlą ogórków- gigantów".
Tak, na pewno miałyście na myśli właśnie to.
Cytat: | Wilson *prycha*: „TAK! Wczoraj na mnie kichnąłeś!” | to też metafora, rozumiem *wyobraża sobie takie House'owe kichanie na Wilsona w różnych pozycjach*
Cytat: | A ty myślisz, że inwazja kaczek w szpitalu to był przypadek?!” | a co z żyrafami? Domagam się nie pomijania powtarzającego się motywu żyrafy *domaga się*
*postanawia się domagać uparcie*
*czuje się żałośnie, tak się domagając*
Ja nie wiem co ten Wilson tak fiksuje, się powinien cieszyć, że mają takiego przynieś-podaj-pozamiataj-(i pewnie nie tylko ) PV. Niepraktyczny jakiś, tudzież nie myślący przyszłościowo.
A ja, myśląc przyszłościowo, wyrażam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi szybciej niż ten ciąg dalszy.
*wyraża nadzieję, bardzo wylewnie*
i jeszcze
*ściska autorki, potajemnie przekazując prątki weny*
(jednym słowem mówiąc, podotykałam Was niecnie i po kryjomu prąciem.. prątkiem znaczy się)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Nie 17:18, 08 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:35, 20 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Oh. Miałaś rację, kiedy mówiłaś, że nic nie przebije PV. Nic
Piękny absurd *_*
Cytat: |
Wilson *prycha*: „TAK! Wczoraj na mnie kichnąłeś!”
to też metafora, rozumiem *wyobraża sobie takie House'owe kichanie na Wilsona w różnych pozycjach*
|
Kichajsutra, dostępna w Empiku i dobrych księgarniach!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|