Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dziwniejsze niż fikcja [2/?]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:48, 19 Wrz 2008    Temat postu: Dziwniejsze niż fikcja [2/?]

A/N
Nie moje, żadna z postaci, czy to prawdziwa, czy zmyślona. Opowiadanie powstało z wielu powodów, jednym z nich teoria wielu alternatywnych rzeczywistości oraz nadmiar Spnu i SG-1. Ale pierwsza pierwsza inspiracja... Oglądał ktoś "Przypadek Harolda Cricka"? Jeśli nie - polecam, świetny film. Jeśli tak - wiecie mniej więcej, czego się spodziewać. Drobna rada - wyobraźmy sobie, że niejaki David Shore NIGDY nie zabłysł w przemyśle telewizyjnym...

Aha, proszę sobie nie myśleć, że to jakieś regularnie uaktualniane arcydzieło. Jest to głupawy crack, który dostanie kolejny rozdział wraz z napadem dzikiej Weny/głupwaki (niepotrzebne skreślić). Czyli na pewno nie regularnie. XD To takie ostrzeżenie. (Taak, odstawiam chałę.)

P.S. dzio, pozwoliłam sobie bezczelnie wykorzystać fragment Twojej wypowiedzi z tematu o 5x01. To taki disclaimer. XD

Dziwniejsze niż fikcja, część I

Jak to zwykle bywa, winny był pacjent. Właściwie, na samym początku (ale już po Chaosie) James Wilson myślał, że dziewczyny były stażystkami lub wyjątkowo młodymi pielęgniarkami. W każdym bądź razie, osobami z trzonu medycznego PPTH. Nigdy by nie przypuszczał, że całe jego życie do góry nogami wywróci dziewczyna z katarem…

***

- Najchętniej to ja bym Wilsona odstrzeliła – oświadczyła chuda brunetka, wrzucając pieniądze do automatu. Przechodzący obok James Wilson przystanął na dźwięk swojego nazwiska i zaczął rozglądać się wokół. – Nie mogę uwierzyć, że zrobił coś tak okropnego!
Wilson zmarszczył brwi. Postawił pudełko z resztą swoich rzeczy na podłodze, po czym schylił się pod pozorem wiązania buta, jednocześnie z zainteresowaniem słuchając rozmowy.
- Zgadzam się – odparła krępa blondynka, kiwając głową. – To było po prostu okrutne. Jak w ogóle coś takiego można było powiedzieć przyjacielowi? „Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi”, a kto w księdze pierwszej mówił zupełnie coś odwrotnego? – Westchnęła. – Mam nadzieję, że House się nie załamie.
Brunetka uderzyła pięścią automat, który wypluł całą wrzuconą kwotę. Dziewczyna wzięła monety i wrzuciła je jeszcze raz.
- A ja wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że się załamie, że coś sobie zrobi i że Wilson będzie miał wyrzuty sumienia wielkości Grenlandii. – Dziewczyna uśmiechnęła się, gdy kawa wreszcie zaczęła się nalewać. – No wiesz. Angst.
- A ja bym wolała, by zrobił coś romantycznego, by Wilsona odzyskać. – Blondynka przycisnęła ręce do piersi, a jej głos stał się rozmarzony. – Jechać za nim na koniec świata i wyznać mu miiiiłość!
Brunetka pokręciła z rezygnacją głową i wyciągnęła z automatu kubek.
- Mirabell, jesteś niereformowalna. – Blondynka uśmiechnęła się głupio. – Jedno jest pewne: cokolwiek David wymyśli, będzie to niesamowite.
Dziewczyny odeszły od automatu. Wilson dalej klęczał na podłodze, próbując przetrawić to, co usłyszał. Było oczywistym, że rozmowa dotyczyła jego. Jego i House’a. Ale skąd, te dziewuchy tyle wiedziały o jego życiu prywatnym, tego nie mógł pojąć.
- Coś się stało, doktorze? – spytała Brenda, pochylając się nad Wilsonem. Onkolog momentalnie się podniósł.
- Nie – odparł, otrzepując spodnie. – Wiązałem buta. – Brenda dość sceptycznie kiwnęła głową. – Z jakiego departamentu były te pielęgniarki? – spytał, wskazując ręką na oddalające się sylwetki dziewcząt.
- To pacjentki – odpowiedziała Brenda. – Z kliniki.
Wilson zamrugał kilka razy, wyraźnie zdezorientowany, po czym podziękował Brendzie, wziął swoje pudlo i wyszedł ze szpitala. Wsiadłszy do samochodu zaczął się zastanawiać, kim do cholery te dziewczyny były. Skąd to wszystko wiedziały? I, chyba najdziwniejsze w tym wszystkim, co miał do tego jakiś David?

***

Po powrocie do domu Wilson natychmiast włączył komputer. Odpalił Mozillę i wpisał w wyszukiwarce zarówno nazwisko swoje, jak i House’a. Dla pewności dopisał jeszcze „David” – kto wie, może jakiś znudzony pielęgniarz z jego własnego – byłego już – oddziału spisywał wspomnienia? Był to głupi pomysł, ale najbardziej prawdopodobny ze wszystkich, jakie onkologowi przyszły na myśl.

Na stronie z wynikami wzrok Wilsona przykuł piąty od góry link. „House M.D.” głosił tytuł, a strona należała do Blogspotu. Wilson zmarszczył brwi. Co do…? Kliknął na hiperłącze. Po kilku sekundach ładowania jego oczom ukazała się szarawa szata graficzna… bloga. W nagłówku znajdował się wielki napis „Wszyscy kłamią”, pod spodem były dwie kolumny: treść bloga i cała reszta. Wilson zignorował (na razie!) treść i zaczął przeglądać kolumnę drugą. Szukał wzrokiem ramki „ o sobie”… Jest!

David Shore (ja). Absolwent Uniwersytetu Zachodniego Ontario. Prawnik. Aktualnie mieszka w Los Angeles, gdzie bezskutecznie próbuje zaistnieć w wielkim świecie scenarzystów. Na swoim blogu opisuje dalsze losy bohaterów wykreowanego przez siebie serialu medycznego, który stacja Fox uznała za głupi i odrzuciła. Wielka popularność bloga powinna im pokazać, jak bardzo się pomylili. Ha.

Wilson potrząsnął głową i przewinął stronę w dół, gdzie znalazł Shoutbox. Już po chwili zorientował się, że czytanie znajdujących się tam wypowiedzi było błędem.

Iona: „Dying Changes Everything”, to takie prawdziwe… *sniff* A „Almost Dying Changes Nothing”. Powiedziane zupełnie, jakby House myślał, że fakt, że próbując uratować Amber bez mała się nie przekręcił ze trzy razy nie ma żadnego znaczenia i żadnej wartości – przynajmniej dla Wilsona. *sniff*
Geena: Święta racja, Io. House ryzykował życiem i zrobił to dla Wilsona, a Wilson nawet mu nie podziękował! *zła* To Wilson powinien przepraszać House’a, nie odwrotnie! House to jego najlepszy przyjaciel, a on prosił go, by ryzykował życiem dla Amber… Zupełnie, jakby życie House’a było mniej warte! Równie dobrze mógł mu to powiedzieć, cham jeden.
Blaine: Dobrze, że uśmiercili Amber, to naprawdę była Dwulicowa Zdzira. Nie lubiłem jej.
Mirabell: Noo, a teraz jej nie ma i jest szansa, by chłopcy poszli dalej z życiem. Bo tak będzie, prawda? Prawda??? Przecież oni nie mogą się nienawidzić, a Jimmy nie może wyjechać! To byłoby takie smutne!
Chloe: Mira, kochanie… Na tym polega ANGSSST! XD
Mirabell: … Nie lubię cię.
Chloe:
DaveS: Ale się dyskusja wywiązała…! Cieszę się, że pierwszy rozdział księgi piątej się Wam podobał. Nie mogę uwierzyć, że blog ma już pięć lat! Od pięciu lat śledzicie wypadki w PPTH. Mam nadzieję, że Wam się podoba…
Blaine: No ba. To chyba najlepsze blogowe opowiadanie, jakie kiedykolwiek czytałem. Lepsze od wielu książek. Może wysłałbyś to do jakiegoś wydawnictwa, David?
Geena: Podoba się. Mam tylko nadzieję, że nie zdecydowałeś się podzielić opinii Chloe, że cierpiący bohater to dobry bohater. Chłopcy muszą się pogodzić!
Iona: To jest BROMANCE, Gee. Oczywiście, że się pogodzą. … Prawda, David?
DaveS: … To byłby spojler. Nie lubimy spojlerów. Mogę Wam jedynie obiecać, że nie będzie nudno.

Wilson szybko zamknął przeglądarkę. Z przerażeniem wpatrywał się w normalne już tło pulpitu. To było… To było takie realne w swej nierealności. I te szczegóły! Zupełnie, jakby ten cały Shore opisywał jego życie.

James Wilson poszedł do sypialni, gdzie padł na łóżko, wyczerpany. Usilnie starał się nie myśleć o wydarzeniach całego dnia, w szczególności o swojej ostatniej rozmowie z House’m. Powoli zapadł w niespokojny sen.

***

James Wilson poszedł do sypialni, gdzie padł na łóżko, wyczerpany. Usilnie starał się nie myśleć o wydarzeniach całego dnia, w szczególności o swojej ostatniej rozmowie z House’m. Powoli zapadł w niespokojny sen.

David Shore postawił ostatnią kropkę i zapisał dokument. Wyłączył laptop i przeciągnął się rozkosznie. Jego blog skończył właśnie pięć lat i był jednym z najchętniej czytanych w USA. Zdobywał nagrody w konkursach, wyróżnienia w przeglądach. Może nie nadawała tego popularna stacja, ale co z tego! Fox pompował pieniądze w kolejny sezon nudnej historyjki o braciach, co uciekają z więzienia/przed światem (właściwie, teraz próbują się włamać) oraz w baseball. Geniusz jego historii był ponad taką stację.
- Widzisz, Sam? Jesteśmy boscy – powiedział do siedzącego na parapecie kota. Kociak zamruczał. David się uśmiechnął. Życie było piękne.

CDN (kiedyś)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Nie 15:46, 19 Paź 2008, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:56, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
- A ja bym wolała, by zrobił coś romantycznego, by Wilsona odzyskać. – Blondynka przycisnęła ręce do piersi, a jej głos stał się rozmarzony. – Jechać za nim na koniec świata i wyznać mu miiiiłość!

Mój Boże. Co za profanacja Hilsona.

Po przeczytaniu całego tekstu mam w głowie przeogromny zamęt.
Może to przekracza moje ograniczone zdolności umysłowe.
However, czekam na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schevo
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:00, 19 Wrz 2008    Temat postu:

God, ja chcę ciąg dalszy Spodobało mi się, chociaż pierwsza część była trochę... pogmatwana xD Czekam na ciąg dalszy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:16, 19 Wrz 2008    Temat postu:

o rany, coś podobnego do truman show czy czegoś innego , super

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pią 18:27, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Matko! To jest genialne. I już się boje co będzie dalej! Świetna koncepcja i w ogóle cudnie się zapowiada! Łaaaa

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:35, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Widzę, że należy sie krótkie wyjaśnienie.

Fik został zainspirowany filmem "Przypadek Harolda Cricka". W filmie tym główny bohater, Harold, pewnego dnia zdaje sobie sprawę, że jego życie nie jest tylko jego życiem - jest również życiem Harolda Cricka, bohatera książki kryminalnej, pisanej właśnie przez poczytną autorkę. Krócej: wszystko to, co Harold robi jest równolegle opisywane przez pewną pisarkę.

Pomysł wg. mnie genialny. Postanowiłam więc go zaadaptować na potrzeby naszego forum. Rolę Harolda odgrywa tu Wilson - przez przypadek, dzięki dwóm siedzącym 24/7 w necie dziewczynom z kliniki dowiaduje się, że w LA mieszka niejaki David Shore, który pisze blog o lekarzach pracujących w szpitalu w Princeton, o diagnostyku Gregory'm Housie i jego drużynie, onkologu Jamesie Wilsonie, administratorce Lisie Cuddy itd. Okazuje się, że wiedza ta wcale nie pomaga - dwie nakładające się na siebie rzeczywistości zaczynają się przenikać, łączyć i mieszać, co prowadzi do wieeelu problemów.

***

Cytat:
Mój Boże. Co za profanacja Hilsona.

Inspiracja zaczerpinięta z pewnego komenatarza Richie, gdzie również pojawiło się sformułowanie " wyznać mu miiiiłość!". XD

***

I przepraszam, jeśli wydało się zagmatwane. Wierzcie mi - nie jest. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schevo
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:54, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Hmm, w takim razie czekam na ciąg dalszy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:14, 19 Wrz 2008    Temat postu:

To jest takie fajnie pokręcone. Lubię pokręcone teksty xD.

Najlepszy jest Shoutbox. I zebranie w jednym miejscu tylu opinii na temat House'a/Wilsona xD.
Ja jestem Geeną! xD

Cytat:
- Najchętniej to ja bym Wilsona odstrzeliła – oświadczyła chuda brunetka, wrzucając pieniądze do automatu.
Niech brunetka uważa, bo moja rzeczywistość przeniknie do jej rzeczywistości i ja ją odstrzelę... Ha!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 1:44, 20 Wrz 2008    Temat postu:

Uwielbiam ten film! Czytałam już kilka fików, w których okazuje się, że cały House'owy internetowy fandom w House-landzie też istnieje i czasami ma niepokojący wpływ na jego mieszkańców (w jednym Wilsonowi co chwilę dzieje się jakaś krzywda i House z przerażeniem odkrywa LJ community pod tytułem sick!Wilson, czy hurt!Wilson, czy jakoś tak ), ale mam wrażenie, że ten się będzie na tle reszty zdecydowanie wybijał.

Tylko jestem ciekawa, jak wytłumaczysz fakt, że ani razu do tej pory żaden czytelnik tego wspaniałego bloga nie odkrył istnienia "prawdziwego" PPTH? Bo z Haroldem tego problemu nie było, szansa, że ktoś napatoczy się i na książkę i na pewnego wybitnie nudnego księgowego, i skojarzy fakty, jest raczej mała. Co innego z całym szpitalem. No chyba, że w związku z przynależnością fika do kategorii "crack" postanowisz ten drobny dylemat całkowicie zignorować. Tak czy siak, ja się czepiać nie zamierzam, za dobrze się bawię przy czytaniu tego.

I zaszczycona jestem niezmiernie, że wykorzystałaś moje "przemyślenia". Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby mnie ktoś w disclaimerze wymieniał z jakiegoś powodu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:25, 20 Wrz 2008    Temat postu:

OMG!
To znaczy... OMFG!
:smt003
To JEST genialne!

Hehe :smt003 ta rozmowa przy automacie z kawą to normalnie jak bym czytała o sobie i kumpelce! :smt003

Mam nadzieję, że to 'kiedyś' odnośnie dalszego ciągu będzie raczej szybko?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:31, 20 Wrz 2008    Temat postu:

Boże, sam pomysł jest boski, a wykonanie po prostu zwala z nóg. Ten fik jest świetny, a film też znakomity

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:42, 20 Wrz 2008    Temat postu:

:ahhhhh:
świetne, musze obejrzeć film.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:50, 20 Wrz 2008    Temat postu:

dzio napisał:
(w jednym Wilsonowi co chwilę dzieje się jakaś krzywda i House z przerażeniem odkrywa LJ community pod tytułem sick!Wilson, czy hurt!Wilson, czy jakoś tak )

Ojej, a co to a fik? Bo ja chętnie przeczytam! XD (Mam nadzieję, że postaci z Supernaturala czy BSg nie zdają sobie sprawy z istnienia LJ community "Multifandom_pl", bo TO dopiero byłby szok...300% śmiertelności.)

dzio napisał:
Tylko jestem ciekawa, jak wytłumaczysz fakt, że ani razu do tej pory żaden czytelnik tego wspaniałego bloga nie odkrył istnienia "prawdziwego" PPTH? Bo z Haroldem tego problemu nie było, szansa, że ktoś napatoczy się i na książkę i na pewnego wybitnie nudnego księgowego, i skojarzy fakty, jest raczej mała. Co innego z całym szpitalem. No chyba, że w związku z przynależnością fika do kategorii "crack" postanowisz ten drobny dylemat całkowicie zignorować. Tak czy siak, ja się czepiać nie zamierzam, za dobrze się bawię przy czytaniu tego.

Nie jestem pewna, czy taka rozmowa będzie miała miejsce (Wilson i David będą mieli o wiele, ekhm, pilniejsze tematy), ale na swoje własne potrzeby próbowałam to jakoś w MIARĘ logicznie uzasadnić. Na tapetę wzięłam stargejtowe zjawisko alternatywnych rzeczywistości oraz pewne przekonanie, głęboko zakorzenione w moim światopoglądzie (choć nie jestem w stanie powiedzieć, SKĄD ono się tam wzięło): istnieje wiele alternatywnych rzeczywistości, w których żyją nasze Inne Ja. I jeżeli w którymś miejscu czasoprzestrzeni co najmniej dwa Inne Ja znajdą się w tym samym miejscu o tym samym czasie, te rzeczywistości przenikają się. Stąd są dwie drogi:
a) rzeczywistości przecinają się raz, nieznacząco (dwie dziewczyny, które poszły do szpitala pod takim-a-takim adresem; dla Wilsona jest to PPTH, dla Shore'a coś innego, Plainsboro Grace, czy cokolwiek), przez co są bezpośrednio równoległe, jak linie w geometrii hiperbolicznej;
b) w czasie tego jednego, nieznaczącego przecięcia tworzy się miejsce wspólne (blog), którego istnienie sprawia, że dwie rzeczywistości zaczynają się przenikać coraz częściej.

...

Zagmatwałam, dzio? Jeśli tak, to przepraszam. Mogę spróbować jaśniej. ^^;
(Jestem pewna, że na taki pogląd złożył się film "Dom nad jeziorem", "Lost" oraz moje koło filozoficzne, którego 90% członków stanowią ludzie o orientacji mat-fiz.)

dzio napisał:
I zaszczycona jestem niezmiernie, że wykorzystałaś moje "przemyślenia". Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby mnie ktoś w disclaimerze wymieniał z jakiegoś powodu.

Bo Twoje przemyślenia baaardzo mi się spodobały i uznałam, że powinno się je rozpropagować wśród szerszej publiki.

***

marengo napisał:
Najlepszy jest Shoutbox. I zebranie w jednym miejscu tylu opinii na temat House'a/Wilsona xD.
Ja jestem Geeną! xD

Na dodatek opinii o 5x01. XD Wszystkie wypowiedzi w Shoutboxie stylizowane na wypowiedzi z naszego forum. I cieszę się, że Ci się podobał ten motyw, bo jeszcze się pojawi, na pewno raz.

***

A poza tym, serdecznie dziękuję za komentarze! Cieszę się, że się podoba, bo pisanie dla zadowolonych ludzi jest jeszcze lepsze niż tylko dla siebie.

yourico napisał:
Mam nadzieję, że to 'kiedyś' odnośnie dalszego ciągu będzie raczej szybko?

Postaram się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kallien
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:22, 20 Wrz 2008    Temat postu:

Katty B. napisał:
Rolę Harolda odgrywa tu Wilson - przez przypadek, dzięki dwóm siedzącym 24/7 w necie dziewczynom z kliniki dowiaduje się, że w LA mieszka niejaki David Shore, który pisze blog o lekarzach pracujących w szpitalu w Princeton, o diagnostyku Gregory'm Housie i jego drużynie, onkologu Jamesie Wilsonie, administratorce Lisie Cuddy itd. Okazuje się, że wiedza ta wcale nie pomaga - dwie nakładające się na siebie rzeczywistości zaczynają się przenikać, łączyć i mieszać, co prowadzi do wieeelu problemów.


To też trochę podobne do fabuły 'numer 23' [[link widoczny dla zalogowanych]]. Nie oglądałam co prawda, ale skojarzyło mi się dość mocno : P

Fik przeborski, a zwłaszcza to mega zaskoczenie Wilsona xDD O Bosiu! Shoutboxy som zue ^-^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trish
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Wrz 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Częstochowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:29, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Bardzo mi się podobało. Uwielbiam takie pokręcone fiki. Takie pomieszanie fikcji z rzeczywistością.
Z niecierpliwością czekam na daszą część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:43, 19 Paź 2008    Temat postu:

An/N
Mówiłam, że CDN kiedyś. XD Ponownie, fik inspirowany oglądaniem w kółko "Mistery Spot" z trzeciego sezonu Spn, SG-1 oraz teraz doszło jeszcze "Fringe". Proszę wybaczyć. XD

Dziwniejsze niż fikcja, część II

David postawił kubek z kawą na biurku i włączył laptopa. Usiadł za biurkiem, wyciągnął ręce, powyginał kilka razy palce i spojrzał na klawiaturę.
- Wiesz, Sam – zwrócił się do kota – mam pomysł na dalszy rozwój akcji, ale zupełnie nie wiem, jak ten twist wprowadzić do fabuły.
- Miau – odparł Sam. David spojrzał na niego sceptycznie i zaczął się śmiać. Do czego to doszło, konsultował się z kotem.
- Masz rację. Trzeba po prostu spróbować.
David wziął głęboki oddech i zaczął pisać.

Był przepiękny dzień. Słońce świeciło wysoko na bezchmurnym niebie. Ludzie wylegli do parków, by cieszyć się ostatnimi dniami kończącego się lata. Zapach róż i atmosfera beztroski unosiły się w powietrzu. Był to jeden z najpiękniejszych dni, jakie mieszkańcy Princeton pamiętali. Jednak żaden z nich, przechadzając się alejkami, kupując lody u uśmiechniętego staruszka przy wejściu do parku czy popychając huśtawkę na placu zabaw nie pomyślał, że dla kogoś, że dla któregoś z nich nastąpi dziś koniec świata. Był przecież taki piękny dzień, a w takie piękne dni tragedie nie miały prawa się zdarzać.

***

Wszystko wydawało się być właściwe. Ostatecznie, wreszcie i nareszcie. Kiedy wraz z Cuddy pakował nieprzytomnego House’a do srebrnego Volvo nie podejrzewał, że ta wyprawa tak go zmieni. Tak <em>ich</em> zmieni i dynamikę ich związku. Zupełnie jak w jakiejś durnej komedii romantycznej, gdzie dwoje ludzi zmuszonych jest odbyć razem długą podróż i choćby ta podróż była niesamowicie długa, dziwna i wkurzająca, u jej celu bohaterowie zdają sobie sprawę, że ich przeznaczeniem jest być razem. Wilson nigdy nie myślał, że tak będzie z nim i z House’m, ale… tak było. Mężczyzna uśmiechnął się do siebie. Cieszył go taki obrót spraw, tym bardziej, że diagnosta miał rację. Wilson bał się, że utraci przyjaciela. Teraz jednak wiedział, że nieposiadanie House’a przy sobie bolało bardziej niż perspektywa możliwości utraty go. Po tysiąckroć bardziej.
- Cześć, Cuddy – powiedział radośnie, odbierając telefon. Stał w kuchni i robił naleśniki. House miał wkrótce pojawić się w jego mieszkaniu w celu pomocy w transportowaniu rzeczy onkologa z powrotem do PPTH. Wilson stwierdził więc, że mała zachęta w postaci ukochanej przez diagnostyka potrawy będzie mile widziana. – Jeszcze dzisiaj wprowadzę się z powrotem do biura, House powinien zaraz przyjechać. Obiecał, że mi pomoże.
- Właśnie dlatego dzwonię – odparła zduszonym głosem Cuddy. – Był wypadek…
- House? – spytał szybko Wilson czując, jak strach ściska mu gardło.
- Zginął na miejscu. James, ja tak bardzo…
Wilson nie dosłyszał, co Cuddy tak bardzo, bo upuścił telefon. Ciężko oddychając oparł się o blat. Nie. To niemożliwe, nie. House nie może…

***

Był przepiękny dzień. Słońce świeciło wysoko na bezchmurnym niebie. Ludzie wylegli do parków, by cieszyć się ostatnimi dniami kończącego się lata. Zapach róż i atmosfera beztroski unosiły się w powietrzu. Był to jeden z najpiękniejszych dni, jakie mieszkańcy Princeton pamiętali. Jednak żaden z nich, przechadzając się alejkami, kupując lody u uśmiechniętego staruszka przy wejściu do parku czy popychając huśtawkę na placu zabaw nie pomyślał, że dla kogoś, że dla któregoś z nich nastąpi dziś koniec świata. Był przecież taki piękny dzień, a w takie piękne dni tragedie nie miały prawa się zdarzać.

***

Wilson umył twarz, po czym podniósł głowę i zapatrzył się w swoje odbicie w lustrze. Nie spał dobrze; właściwie, było to nieporozumienie stulecia. Ta noc była koszmarna. Mężczyzna obudził się rano, zlany potem, z niebywale realistycznego snu, w którym House… Wilson wzdrygnął się i zgasił światło w łazience. Za kilka godzin diagnosta miał przyjść, by pomóc mu w przewiezieniu rzeczy z powrotem do szpitala, a połowa z nich nawet nie była spakowana. Onkolog podszedł więc do szafy i wyciągnął z niej kilka ikeowskich kartonów, do których zaczął wrzucać maskotki i dyplomy. W ciągu tej jakże pasjonującej czynności musiał stracić rachubę czasu, bo nagle usłyszał natarczywe pukanie i donośny głos House’a.
- Jest otwarte! – zawołał z sypialni. Trzask otwieranych i zamykanych drzwi powiedział mu, że diagnosta usłyszał i pozwolił sobie wejść. – Zaraz przyjdę! – kontynuował Wilson, dopychając do pudła jakiegoś wyjątkowo wielkiego i wyjątkowo okropnego miśka. – Uważaj, w przedpokoju jest straszny bałagan!
House nie odpowiedział, ale szereg intrygujących dźwięków dochodzących z przedpokoju powiedział Wilsonowi, że jego przyjaciel zainteresował się zawartością kartonów.
- Wilson! – zawołał House. – Co to jest…
Dalsza część zdania utonęła w głuchym łupnięciu. Wilson momentalnie przerwał upychanie pluszaka i podniósł głowę.
- House? – spytał. – W porządku?
Kiedy diagnosta nie odpowiedział Wilson wstał z podłogi i wyszedł z sypialni. Idąc w stronę salonu usłyszał nagle głośne pacnięcie. Spojrzał pod swoje stopy i… zamarł. Jego profesor w college’u uwielbiał powtarzać, że momentem zwrotnym w życiu każdego lekarza jest chwila, w której stanie w kałuży ludzkiej krwi. <em>Tak traumatyczne przeżycie</em>, mówił, <em>pozostawia trwały ślad na psychice człowieka.</em> Wilson i jego koledzy spędzili wiele długich popołudniowych godzin śmiejąc się z powagi wykładowcy. Jednak teraz, ponad dwadzieścia lat później, Wilson dostał swoją szansę, by o prawdziwości słów nauczyciela przekonać się na własnej skórze.
- House!
Wilson ukląkł przy nieruchomym przyjacielu. Po podłodze walały się wypadłe z kartonu rzeczy. I, podobnie jak spodnie onkologa, zaczęły już przesiąkać krwią…

***

<em> Był przepiękny dzień. Słońce świeciło wysoko na bezchmurnym niebie. Ludzie wylegli do parków, by cieszyć się ostatnimi dniami kończącego się lata. Zapach róż i atmosfera beztroski unosiły się w powietrzu. Był to jeden z najpiękniejszych dni, jakie mieszkańcy Princeton pamiętali. Jednak żaden z nich, przechadzając się alejkami, kupując lody u uśmiechniętego staruszka przy wejściu do parku czy popychając huśtawkę na placu zabaw nie pomyślał, że dla kogoś, że dla któregoś z nich nastąpi dziś koniec świata. Był przecież taki piękny dzień, a w takie piękne dni tragedie nie miały prawa się zdarzać.</em>

***

Wilson spróbował podnieść się z podłogi, ale gwałtowny ruch przywołał kolejną falę mdłości. Mężczyzna na powrót przylgnął więc do toalety, przy której spędził ostatnie półtorej godziny – czyli cały czas od momentu, w którym się obudził. Wreszcie, po kilku nieudanych próbach, onkologowi udało się wstać. Dowlókł się do prysznica, gdzie odkręcił wodę i wszedł pod zimny strumień. To ostatecznie przepędziło widma koszmaru. Po kilkunastu minutach Wilson zakręcił wodę, wyszedł spod prysznica, wziął ręcznik i zaczął wycierać mokre włosy. W lustro wolał nie patrzeć, bojąc się własnego odbicia. Przeszedł do sypialni, gdzie narzucił na siebie pierwsze ciuchy, jakie znalazł, po czym przemieścił się do kuchni. Była prawie jedenasta, nie było więc sensu robić sobie śniadania, skoro za kilka minut w mieszkaniu miał się pojawić House. Onkolog opadł więc na jedno z kuchennych krzeseł i zaczął pocierać zmęczoną twarz.
- Wilson! – ryknął House zza drzwi, jednocześnie uderzając w nie laską. James powitał ten wkurzający hałas z radością. Podszedł do drzwi i otworzył je z niewyraźnym uśmiechem. House spojrzał na niego podejrzliwie.
- Spałeś w ogóle wczoraj? – spytał, wchodząc do mieszkania.
- Raczej nie – przyznał Wilson. – Co bierzemy najpierw?
- Proponuję zawartość twoich półek. Dyplomy, podziękowania i prezenty od umierających dzieci. – House wskazał trzy największe pudła. Wilson przytaknął.
- Zgoda.
We dwóch udało im się w miarę szybko przenieść pudła do jego samochodu. Wsiedli do środka i ruszyli w stronę szpitala.
- Mam ochotę na kawę – powiedział nagle Wilson, gdy mijali Starbucksa. – Chcesz się zatrzymać?
House wzruszył ramionami.
- Jeśli ty chcesz.
Wilson zaparkował samochód i mężczyźni wysiedli. House natychmiast podszedł do jednego ze stojących na zewnątrz stolików i rozsiadł się na krześle. Wilson załapał aluzję.
- Kupię dwa espresso – mruknął. House wyszczerzył zęby. Wilson przewrócił oczami, ale nie mógł się nie uśmiechnąć. Wszedł do kawiarni i stanął w kolejce.
- Dwa espresso – powiedział do uroczo wyglądającej sprzedawczyni. – I czekoladowego muffinka – dodał, przypominając sobie o preferencjach przyjaciela.
- Już podaję.
Wilson wyciągał już rękę po talerzyk z ciastkiem, gdy nagle z ulicy dobiegł go przeraźliwy wrzask jakiejś kobiety i następnie huk wystrzału. Onkolog upuścił talerz, obrócił się na pięcie i pospiesznie wyszedł z kawiarni, podobnie jak grupka zafascynowanych sceną nastolatków. Na zewnątrz zebrał się już tłum gapiów, kilka osób stało z boku i zawiadamiało policję oraz pogotowie.
- Co się stało? – spytał Wilson jakiegoś przerażonego chłopaka.
- Jakiś facet zaczął strzelać z jadącego samochodu, gang, mafia, nie wiem – mówił szybko i mało składnie dzieciak. – Powystrzelał wszystkich jak kaczki.
- Widziałeś faceta z laską? – spytał szybko Wilson. Chłopak zaprzeczył. Onkolog zaczął rozglądać się wokół. I wtedy… zobaczył. Laskę. Leżącą samotnie pod jednym ze stolików.
- Nie… - szepnął Wilson, wpatrując się w nią jak zahipnotyzowany. Tak nie miało prawa być.

***

<em> Był przepiękny dzień. Słońce świeciło wysoko na bezchmurnym niebie. Ludzie wylegli do parków, by cieszyć się ostatnimi dniami kończącego się lata. Zapach róż i atmosfera beztroski unosiły się w powietrzu. Był to jeden z najpiękniejszych dni, jakie mieszkańcy Princeton pamiętali. Jednak żaden z nich, przechadzając się alejkami, kupując lody u uśmiechniętego staruszka przy wejściu do parku czy popychając huśtawkę na placu zabaw nie pomyślał, że dla kogoś, że dla któregoś z nich nastąpi dziś koniec świata. Był przecież taki piękny dzień, a w takie piękne dni tragedie nie miały prawa się zdarzać.</em>

***

- Wilson? Otwórz wreszcie, do cholery!
Wilson otworzył drzwi i oparł się ciężko o framugę. House spojrzał na niego z zainteresowaniem, po czym zmrużył podejrzliwie oczy.
- Nie spałeś – stwierdził. Wilson westchnął i pokręcił przecząco głową. – A teraz nie chcesz mnie wpuścić do środka… Co się stało?
- Czy możemy pogadać jutro? <em>Proszę</em> - powiedział z naciskiem Wilson. House zmarszczył brwi.
- Co się stało? – powtórzył.
- Umrzesz – oświadczył zmęczonym głosem Wilson. Dla odmiany brwi House’a podjechały do góry. – Cokolwiek bym nie zrobił, ty umrzesz. Dlatego proszę, idź sobie. Nie chcę tego przeżywać jeszcze raz. Może porozmawiamy jutro.
- Zgoda – mruknął diagnosta, wciąż badawczo przyglądając się przyjacielowi. – Do jutra.
- Pa, House.
Wilson zamknął drzwi, oparł się o nie i osunął na podłogę. Do końca dnia pozostało trzynaście godzin. Przez te trzynaście godzin zamierzał siedzieć w domu i czekać na telefon.

***

- Kurwa mać! – zaklął David, zatrzaskując ze złością laptop. Miał pomysł. Ba, miał genialny pomysł. I niech by to szlag trafił, bo na razie na pomyśle się skończyło. – Nie jestem jak Shonda Rhimes, Sam! – poskarżył się kotu. – Nie umiem zabijać swoich głównych bohaterów.
- Miau – potwierdził chłodno Sam. David jęknął i ukrył twarz w dłoniach.
- Nie jestem autorem sadystą, Sam. Nawet nie wiesz, jak trudno jest znaleźć logiczny i poruszający sposób na wykończenie bohatera. Na dodatek bohatera, za którego wykończenie fani wystosują za mną list gończy.
- Miau – potwierdził Sam, wskakując Davidowi na kolana, zwijając się w kulkę i włączając motorek. Mruczenie kociaka wyraźnie Davida odprężyło.
- Wiesz – mruknął, drapiąc futrzaka za uszami – chyba już wiem, co zrobić.

***

Trzynaście godzin i pięć minut. Minęło trzynaście godzin i pięć minut i telefon nie zadzwonił. Wilson nie wiedział, czy ma się cieszyć jak głupi, czy ma rozważać możliwość rozpoznania u siebie jakiejś paskudnej choroby psychicznej. Być może powinien robić te dwie rzeczy na raz. Wilson zrobił sobie herbaty, po czym podążył z kubkiem do salonu. Usadowił się na kanapie, położył laptop na udach i włączył. Jednak zanim zdążył wpisać w wyszukiwarkę jakieś głupie hasło dostrzegł, że powiadamiator Gmaila sygnalizuje nieodebraną wiadomość. Wilson otworzył pocztę i zaczął przeglądać skrzynkę odbiorczą. Nieprzeczytaną wiadomością okazało się powiadomienie o uaktualnieniu bloga. Onkologowi zajęło pięć minut przypomnienie sobie, że miesiąc wcześniej wpisał się na listę powiadomień tego dziwacznego bloga niejakiego Davida Shore’a.
- Co mi szkodzi – mruknął mężczyzna, otwierając blog w nowym oknie. Przywitał go znajomy layout. Jednak, ku jego zaskoczeniu, nowy post na blogu nie był wcale kolejną częścią, a zwykłą notką odautorską.

Witam wszystkich! Po pierwsze, chciałem podziękować wszystkim czytelnikom. Pod ostatnią częścią pojawiła się rekordowa liczba komentarzy. Widzę, że „Birthmarks” wszystkim się podobało.

Po drugie – proszę, nie zjedzcie mnie – nasza opowieść powoli zbliża się do końca. W ten wtorek rozpocznie się ostatni już łuk fabularny. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobał tak bardzo, jak podoba się mnie.

Zatem… Do zobaczenia w kolejny wtorek!


Wilson zamrugał, zdezorientowany. Facet przestaje pisać? Przestaje pisać o <em>jego</em> życiu? (Tak, to brzmiało niedorzecznie.) Czyli co, świat Wilsona się nagle skończy? Urwie?

<strong>Iona:</strong> Co to znaczy „zbliża się do końca”? David przestaje pisać? Nieee, ja się tak nie bawię!
<strong>Geena:</strong> Popatrz na to z drugiej strony, Io. Końcówki Davida zawsze są powalające. XD
<strong>Mirabell:</strong> Taak, na przykład z „bromance” zniknie nam „b”…
<strong>Chloe:</strong> Albo na cmentarzu pojawią się nowe nagrobki..
<strong>Mirabell:</strong> … Ja naprawdę cię nie lubię.
<strong>Blaine:</strong> Słyszeliście? Fox zainteresował się nowym serialem Davida! Podobno dlatego rzuca blog, bo teraz prawie cały jego wolny czas będzie zajmowało pisanie scenariuszy do serialu o prywatnym detektywie.
<strong>Geena:</strong> Prywatnym detektywie? W sensie, że Lucas dostanie własny serial? … TAAAK! *euforia*
<strong>Iona:</strong> Ej, a czemu nie chcą nakręcić „House’a”?
<strong>Blaine:</strong> Bo jaki jest sens w kręceniu serialu, którego wszystkie odcinki można przeczytać w sieci?
<strong>Chloe:</strong> Wiesz, Blaine, równie dobrze mogę się zapytać ciebie, jaki jest sens oglądania seriali historycznych, skoro tam każda encyklopedia jest spojlerem?
<strong>Blaine:</strong> Dobra, racja, zwracam honor. Ale i tak uważam, że dobrze, że to Lucas dostaje serial. Wyobraźcie sobie, że Fox obsadziłby np. jakiegoś Wyspiarza w roli House’a… Wyobraźcie sobie ten angielski akcent…
<strong>Mirabell:</strong> Aaa! Przestań! Nie chcę sobie wyobrażać. Brr. Może i dobrze, że nie ma tego serialu, postaci będą na zawsze takie, jakimi je sobie wyobraziliśmy.
<strong>Chloe:</strong> A ty będziesz mogła do końca świata sobie pewne rzeczy dopowiadać, Mira.
<strong>Mirabell:</strong>
<strong>DaveS:</strong> Rozpaczacie jakby opowieść już się skończyła. Przed nami łuk fabularny, co oznacza co najmniej dwie części.
<strong>Geena:</strong> Coś ciekawego na temat łuku, żeby nas potrzymać w niepewności do wtorku?
<strong>DaveS:</strong> Mottem dla łuku będzie mój ulubiony cytat z Hansa Fallady.
<strong>Iona:</strong> Czyli?
<strong>DaveS:</strong> „Każdy umiera w samotności.”

„Każdy umiera w samotności.”. To nie mogło znaczyć nic dobrego. W zasadzie, Wilson był pewien, że cokolwiek to znaczyło, było to dokładnym przeciwieństwem dobrego. Mężczyzna włączył Outlooka i otworzył nową wiadomość. Wpisał adres Shore’a, po czym zaczął zastanawiać się nad tematem i treścią. Co napisać, żeby nie zostać wziętym za psychopatę? Ostatecznie wpisał najbardziej oczywistą z oczywistych rzeczy – „Prośba o spotkanie”.

CDN (kiedyś)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Pon 6:44, 20 Paź 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eletariel
Elf łotrzyk


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:38, 19 Paź 2008    Temat postu:

Nie wiem, co nampisać. Naprawdę. jestem pod tak wielkim wrażeniem! po drugie cały czas jeszcze się śmieję ( nie wiem, czy ma być to normalną reakcją), ale sposoby umierania House'a po prostu mnie maksymalnie rozbawiłyxD

Pomysł jest rewelacyjny a wykonanie...no po prostu w twoim stylu, czyli wspaniałe! Czekam z niecierpliwością na "napad dzikiej Weny" i kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:17, 19 Paź 2008    Temat postu:

Bardzo bardzo mi się podoba

Przy pierwszej śmierci House'a się lekko zdziwiłam, przy drugiej było cudownie, a przy trzeciej dostałam dzikiej głupawki.
I te spodnie przesiąkające krwią, i House wystrzelany jak kaczka, i widok. Laski. Leżącej samotnie. I biedny Wilson, w coraz gorszym stanie .

Cytat:
- Miau – potwierdził Sam, wskakując Davidowi na kolana, zwijając się w kulkę i włączając motorek.
Motorek jest świetny. Uwielbiam kotki z włączonym motorkiem xD.

Shoutbox. Zastanawiałam się, czy da się dopasować jakieś horumowiczki do imion xD, i Mirabell przypomina mi Richie, a Chloe z nagrobkami Ciebie (ale Geena trochę też, z tą Lucasową euforią ).
(Chociaż te nagrobki przypominają mi jeszcze kogoś )

Cytat:
Wiesz, Blaine, równie dobrze mogę się zapytać ciebie, jaki jest sens oglądania seriali historycznych, skoro tam każda encyklopedia jest spojlerem?
A to zdanie jest cudowne!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kallien
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:20, 19 Paź 2008    Temat postu:

Pamiętam, pokazywałaś mi ten odcinek Spn-u, a zrobienie tego w wersji Housowej po prostu powaliło mnie na łopatki. Leżę pod biurkiem i kwiczę radośnie xD
[Poza tym imię kota też skojarzyło mi się z Spn-em.]
Katty B. napisał:
- Kurwa mać! – zaklął David, zatrzaskując ze złością laptop. Miał pomysł. Ba, miał genialny pomysł. I niech by to szlag trafił, bo na razie na pomyśle się skończyło. – Nie jestem jak Shonda Rhimes, Sam! – poskarżył się kotu. – Nie umiem zabijać swoich głównych bohaterów.

A za Shondę cię kocham. MEGA xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:12, 21 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
DaveS: „Każdy umiera w samotności.”
Ale oni będą razem, będzie romace i nei będą samotni, więc nie umrą, i o!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:17, 21 Paź 2008    Temat postu:

Kat, to jest ŚWIETNE!

Komentuje dopiero teraz, ale czytałam. Ogólnie super pomysł na fika, w drugiej części odrobinę się pogubiłąm, ale przeczytałam 2gi raz i ogarnęłam ;P

Czyta się lekko i przyjemnie. To "Każdy umiera w samotności" Twojego Shore'a mnie odrobinę... przeraża, ale wiem, że nast. częśc będzie super. Dlatego czekam z niecirepliwością.

Pozdrawiam i wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madziax
Fasolka


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: puszka Pandory
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:02, 23 Paź 2008    Temat postu:

pierwsza myśl: Truman Show ?!
dzięki, że mi przypomniałaś. Muszę go z kądś skombinować. Bardzo lubię ten film

druga myśl: gratuluję pomysłu. Goshhh! i że napisałaś to tak, że każdy gUpek zczai o co .

ciąg dalszy?? jestem megaciekawa o czym będzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:52, 24 Paź 2008    Temat postu:

more more more <zombi>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karola
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:40, 28 Paź 2008    Temat postu:

Swietne i zakrecone Bardzo mi sie podoba.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:12, 28 Paź 2008    Temat postu:

*beczy* ja chcę jeszcze noooo... *tupie nóżką*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin