|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
soft
Pulmonolog
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tu te truskawki? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:11, 26 Paź 2009 Temat postu: Dzień dziecka [M] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez soft.
Jak widać, Dave Grohl i jego wspaniały zespół działają na mojego wena jak Red Bull. Dosłownie dodają mu skrzydeł
Pomysł powstał dawno. Naprawdę, naprawdę dawno, ale mnie, leniwcowi koszmarnemu, nigdy nie chciało się go spisać. Dziś, korzystając z okazji, że nie puścili mnie do szkoły, stwiedziłam, że raz kozie śmierć. Nie uważam, że ta miniaturka jest świetna, jedynie dobra, ale jakoś mi się podoba. No i musiałam to napisać, bo do końca życia by za mną łaziło.
Nie betowane, nie gryźć.
"Dzień dziecka"
- Mamo! Gdzie jest wujek Jimmy! - ryknął House, wpadając do gabinetu administratorki PPTH. Kobieta posłała mu spojrzenie mówiące "Nienawidzą Cię!". Starszy mężczyzna, siedzący na krześle na przeciwko niej, ubrany w drogi garnitur z równie drogą fryzurą, popatrzyła na niego z lekkim przerażeniem. Diagnosta obdarzył go najsłodszym i najbardziej sztucznym uśmiechem, jaki trzymał w swojej kolekcji.
- House, jakbyś nie zauważył, w co szczerze wątpię, mam spotkanie i jeśli czegoś ode mnie chcesz, musisz ustawić się w kolejce, jak każdy inny pracownik szpitala - warknęła, wskazując mu ręką drzwi.
- Ale mamo... Ja chcę się tylko dowiedzieć, gdzie Jimmy! Chyba nie trzymasz go pod spódnicą? - wesoły głos House'a zmienił się w sugestywny szept. Brakowało jeszcze, żeby "zamachał" brwiami. Potencjalny inwestor zrobił oburzoną minę.
- Wyjdź - rozkazała mu Cuddy, miotając błyskawicami z oczu. Pewnie gdyby tylko mogła, obrałaby go ze skóry i nabiła jego głowę na pal. Och, jak on kochał się z nią bawić! Dla niego wszystko było wieczną zabawą, grą, a irytowanie własnej szefowej było jego ulubionym zajęciem, zaraz po irytowaniu swojego najlepszego przyjaciela, który aktualnie gdzieś wyparował.
- Co pani rozkarze - powiedział, kłaniając się z paskudnym uśmiechem na twarzy. - Ale jeśli tylko pani spotka panicza Jimmy'iego, niech mu pani przypomni, że jest mi winny lunch. Nie tylko w Kambodży głodują dzieci! - wycofał się powoli, kończąc swoje przedstawienie. Gdyby nie było świadków, pewnie rzuciłaby w niego pierwszym lepszym, byle by ciężkim przedmiotem, leżącym na biurku. "Nie tylko w Kambodży głodują dzieci", skończyła mu się wena do tworzenia głupkowatych tekstów? Dzieci... Tak, on był jak dziecko. Wyrośnięte, rozpuszczone dziecko. A dziś był jego dzień.
***
House zatrzymał się przed swoim domem. Ściągnął kask, złapał laskę w dłoń i zszedł z motoru. Jego ulica wyglądała jak każda inna porządna uliczka o jedenastej w nocy. Liście poruszały się cicho na delikatnym, letnim wietrzyku. W oknach domów albo gościł błękitnawy poblask telewizorów, albo, jak w przypadku jego mieszkania, ciemność. Noc była bezchmurna i gwiazdy wraz z księżycem cudownie rozświetlały ciemnogranatowe niebo. Lecz on nie zauważał takich, rzeczy i nie miał zamiaru, więc drogi czytelniku, możesz uznać ten opis za zbyteczny i przejść do dalszej części naszej historii.
Nasz główny bohater, ruszył chodnikiem. Szukając kluczy. Gdy je już w końcu odnalazł znajdował się akurat pod zielonymi drzwiami, które były już praktycznie jedyną przeszkodą do rzucenia się na łóżko i spania ile wlezie. Niestety, nie wiedział, że tam w środku siedzi jeszcze jedna przyczyna, która bardzo długo nie da mu zasnąć. Ale o tym później... Włożył owy klucz w zamek i przekręcił lekko. Mechanizm otworzył się z cichym zamknięciem, a raczej otworzyłby się gdyby już nie był otwarty. House skrzywił się. Czyżby zostawił drzwi niezamknięte? Wszedł do środka, ściągnął buty, odłożył kask, a następnie stanął zdziwiony. Na kanapie siedział ktoś, kto albo był Wilsonem, albo był do niego łudząco podobny. Diagnosta zapalił światło.
- Mógłbym wiedzieć co ty tu robisz? - zapytał. Onkolog podskoczył jak poparzony. I odwrócił powoli głowę. Wyglądał całkowicie jak nie on. Zagubione spojrzenie czekoladowych oczu, równie zagubiona i niepewna mina, prostokątne zawiniątko, kurczowo trzymane w zadbanych smukłych dłoniach. I właśnie przez te dłonie, House pierwszy raz poczuł cholerne pożądanie w kierunku swojego najlepszego (j jedynego zarazem) przyjaciela. Odegnał od siebie dziwne uczucie budzące się w jego sercu.
- No bo ja.. Ten... - jedna z pięknych dłoni Wilsona wylądowała na jego karku, pocierając go z zażenowaniem. - Mam coś dla ciebie.
- Dla mnie? - diagnosta zrobił zdziwioną minę. - Z tego co mi wiadomo urodziny mam dopiero za jedenaście dni, ale fajnie, że pamiętasz. I jeśli to kolejny krawat to nie biorę.
- To nie na twoje urodziny i to nie krawat - onkolog wstał i powoli podszedł do niego. Stanął naprzeciwko w zdecydowanie zbyt bliskiej odległości, lecz House'owi to nie przeszkadzało, i wyciągnął rękę z pakunkiem. - Masz.
Starszy mężczyzna ujął dziwny przedmiot w dwa palce, przyglądając się mu uważnie, i odpakował delikatnie jakby to była bomba, a on był saperem i musiał ją rozbroić. Nie należało mu się dziwić. Wilson dający mu prezent, który po pierwsze nie był krawatem i po drugie, nie z okazji jego urodzin, był dziwny. Jeśli dodatkowo ten Wilson miał niepewność wymalowaną wielkimi literami na twarzy, był spięty i pojawił się w jego domu tak niespodziewanie, bez chińszczyzny, kiepskiego filmu i piwa, wtedy taka sytuacja kwalifikowała się pod cos bardzo dziwnego.
Cały kolorowy papier leżał już w strzępkach na dywanie, a na dłoni diagnosty leżała ramka ze zdjęciem. Ich zdjęciem, to znaczy jego i Wilsona. Stali przed szpitalem, on z miną naburmuszonego pięciolatka, a onkolog z promiennym uśmiechem. Pamiętał, kiedy został siłą zmuszony do zapozowania do tej fotografii. To było gdy dopiero zaczynali pracę w PPTH, zaraz na początku ich przyjaźni, kiedy byli jeszcze piękni i młodzi. Teraz niestety zostało tylko "i". House podniósł wzrok i spojrzał na onkologa, który wyglądał na jeszcze bardziej zdenerwowanego niż na początku. Jego wargi ścisnęły się w cienką linię, a wzrok błądził gdzieś po dywanie. Kilka kosmyków brązowych włosów opadło mu na twarz, zakrywając czekoladowe oczy. Kolejna fala pożądania zalała ciało diagnosty i tym razem nie miał zamiaru się opanować. Rzucił zdjęcie na łóżko i teraz już wolną dłonią odgarnął kosmyki, zmuszając przyjaciela by na niego spojrzał. Wyglądał tak słodko, tak uroczo... Przysunął się bliżej, zupełnie tracąc nad sobą kontrolę.
- Dziękuję - mruknął w jego usta, po chwil łącząc je ze swoimi w namiętnym pocałunku. To było coś magicznego, tak silnie magicznego, że Harry Potter z tym całym swoim Hogwartem mógł się schować. W kilka sekund obydwaj odnaleźli sobie w to, co trzymali w najdalszych zakątkach duszy przez tyle lat. Miłość, namiętność, tęsknota... Wszystko tak gorące, tak świeże, takie nowe. Nim się spostrzegli leżeli nadzy na łóżku diagnosty, splątani w miłosnym uścisku, odkrywając zupełnie nieznany im świat.
***
- Wilson?
- Mmmm?
- Dlaczego dałeś mi to zdjęcie?
Powieki onkologa rozchyliły się lekko, ukazując zaspane czekoladowe oczy. Wilson uniósł delikatnie głowę i ulokował ją na piersi diagnosty. Ten objął go w pasie, przyciskając do siebie. Smukłe palce jego przyjaciela powoli i delikatnie masowały pokiereszowane udo i House musiał przyznać, że działały lepiej niż najskuteczniejszy lek przeciwbólowy na świecie.
- Dzień dziecka.. Wczoraj był dzień dziecka.
- Och...
Na twarzy Wilsona pojawił się leciutki, rozmarzony uśmiech. Złożył na ustach kochanka szybki pocałunek i znów opadł na jego tors.
- Dobranoc House.
- Dobranoc Wilson.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Muniashek
Endokrynolog
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd <- Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:24, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Soft, kocham Cię!
Cytat: | Jak widać, Dave Grohl i jego wspaniały zespół działają na mojego wena jak Red Bull. Dosłownie dodają mu skrzydeł |
Hmm. To chyba będę musiała się do nich wrócić...
Cytat: | Pomysł powstał dawno. Naprawdę, naprawdę dawno, ale mnie, leniwcowi koszmarnemu, nigdy nie chciało się go spisać. Dziś, korzystając z okazji, że nie puścili mnie do szkoły, stwiedziłam, że raz kozie śmierć. Nie uważam, że ta miniaturka jest świetna, jedynie dobra, ale jakoś mi się podoba. No i musiałam to napisać, bo do końca życia by za mną łaziło. |
Ależ jest świetna...
Cytat: | Nie betowane, nie gryźć. |
A dla zabawy można?
Cytat: | - Mamo! Gdzie jest wujek Jimmy! - ryknął House, wpadając do gabinetu administratorki PPTH. |
Spadłam z krzesła
Cytat: | Brakowało jeszcze, żeby "zamachał" brwiami. |
^^
Cytat: | Pewnie gdyby tylko mogła, obrałaby go ze skóry i nabiła jego głowę na pal. |
Po raz kolejny spadłam z krzesła I Ty tu wątpisz w świetność tego tekstu? Genialny^^
Cytat: | - Co pani rozkarze - powiedział, kłaniając się z paskudnym uśmiechem na twarzy. - Ale jeśli tylko pani spotka panicza Jimmy'iego, niech mu pani przypomni, że jest mi winny lunch. Nie tylko w Kambodży głodują dzieci! |
A tu zdążyłam się przytrzymać...
Cytat: | Dzieci... Tak, on był jak dziecko. Wyrośnięte, rozpuszczone dziecko. A dziś był jego dzień. |
No baa. House to był zawsze dzieciak
Cytat: | Nasz główny bohater, ruszył chodnikiem. Szukając kluczy. Gdy je już w końcu odnalazł znajdował się akurat pod zielonymi drzwiami, które były już praktycznie jedyną przeszkodą do rzucenia się na łóżko i spania ile wlezie. |
O, o! Jakbym o sobie czytała Nigdy nie lubię szukania kluczy w tej przepastnej dziurze, jaką jest mój, podkreślam: MÓJ plecak (którykolwiek... )
Cytat: | Zagubione spojrzenie czekoladowych oczu, równie zagubiona i niepewna mina, prostokątne zawiniątko, kurczowo trzymane w zadbanych smukłych dłoniach. |
Bosh, nigdy więcej żadnego Hilsonka, niiiigdy więcej... Opisy Jimmy'ego mnie kiedyś zabiją.
Cytat: | I właśnie przez te dłonie, House pierwszy raz poczuł cholerne pożądanie w kierunku swojego najlepszego (j jedynego zarazem) przyjaciela. |
I prawidłowo, House, prawidłowo...
Cytat: | Odegnał od siebie dziwne uczucie budzące się w jego sercu. |
Głupi! Ale na każdego przyjdzie czas...
Cytat: | jedna z pięknych dłoni Wilsona wylądowała na jego karku, pocierając go z zażenowaniem. |
No musiałaś? *opanowuje bicie serca* Zaraz mi się tu kurczę na zawał zejdzie...
Cytat: | Stanął naprzeciwko w zdecydowanie zbyt bliskiej odległości, lecz House'owi to nie przeszkadzało |
A powinło House powinien się znerwować, czy coś, albo rzucić na Wilsona.
Cytat: | Stali przed szpitalem, on z miną naburmuszonego pięciolatka, a onkolog z promiennym uśmiechem. |
Ja kcem to zobaczyć!
Cytat: | Jego wargi ścisnęły się w cienką linię, a wzrok błądził gdzieś po dywanie. Kilka kosmyków brązowych włosów opadło mu na twarz, zakrywając czekoladowe oczy. |
Zgon. -.-
Cytat: | Rzucił zdjęcie na łóżko i teraz już wolną dłonią odgarnął kosmyki, zmuszając przyjaciela by na niego spojrzał. |
Jak słooooodko!
Cytat: | Przysunął się bliżej, zupełnie tracąc nad sobą kontrolę. |
I prawidłowo...
Cytat: | - Dziękuję - mruknął w jego usta, po chwil łącząc je ze swoimi w namiętnym pocałunku. |
No, już myślałam, że się nie doczekam
Cytat: | To było coś magicznego, tak silnie magicznego, że Harry Potter z tym całym swoim Hogwartem mógł się schować. |
No nie. Spadłam po raz trzeci...
Cytat: | W kilka sekund obydwaj odnaleźli sobie w to, co trzymali w najdalszych zakątkach duszy przez tyle lat. Miłość, namiętność, tęsknota... Wszystko tak gorące, tak świeże, takie nowe. Nim się spostrzegli leżeli nadzy na łóżku diagnosty, splątani w miłosnym uścisku, odkrywając zupełnie nieznany im świat. |
- tylko tylko mogę powiedzieć.
Cytat: | Powieki onkologa rozchyliły się lekko, ukazując zaspane czekoladowe oczy. Wilson uniósł delikatnie głowę i ulokował ją na piersi diagnosty. Ten objął go w pasie, przyciskając do siebie. Smukłe palce jego przyjaciela powoli i delikatnie masowały pokiereszowane udo i House musiał przyznać, że działały lepiej niż najskuteczniejszy lek przeciwbólowy na świecie. |
Zgon na miejscu. Uwielbiam, kocham, ubóstwiam ich wspólne opisy. Gdy są tacy... tacy... słodcy, uroczy. I pierwsze zdanie mnie powaliło. Nie powinnam czytać takich tekstów, bo naprawdę kiedyś to się źle skończy...
Cytat: | Na twarzy Wilsona pojawił się leciutki, rozmarzony uśmiech. Złożył na ustach kochanka szybki pocałunek i znów opadł na jego tors. |
Soft, jesteś niemożliwa!!! I powodujesz zgony u ludzi
Tekst jest piękny, śliczny, cudowny, genialny, świetny... Naprawdę!!! I przestańże wątpić w swe siły
Pozdrawiam i życzę więcej weny na takie cuda
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:42, 26 Paź 2009 Temat postu: Re: Dzień dziecka [M] |
|
|
soft napisał: | - Mamo! Gdzie jest wujek Jimmy! - ryknął House, wpadając do gabinetu administratorki PPTH. |
Typowe dziecinne zachowanie House'a
soft napisał: | Dzieci... Tak, on był jak dziecko. Wyrośnięte, rozpuszczone dziecko. A dziś był jego dzień. |
Tak! Zgadzam się z tym! Przerośnięte dziecko!
soft napisał: | - Dziękuję - mruknął w jego usta, po chwil łącząc je ze swoimi w namiętnym pocałunku. To było coś magicznego, tak silnie magicznego, że Harry Potter z tym całym swoim Hogwartem mógł się schować. W kilka sekund obydwaj odnaleźli sobie w to, co trzymali w najdalszych zakątkach duszy przez tyle lat. Miłość, namiętność, tęsknota... |
Przez ten tekst z Harry'm Potterem podbiłaś me serce... w tym kontekście to jest ekstra!
soft napisał: | - Dzień dziecka.. Wczoraj był dzień dziecka. |
Ojjj...
Podsumowując ten cały 'konstruktywny' komentarz - miniaturka wyszła ci cudownie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
soft
Pulmonolog
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tu te truskawki? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 5:55, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Soft, kocham Cię! |
Chyba powinnam się cieszyć, ale zareaguję o tak: O God, kolejna?
Dlaczego wszyscy mnie tak kochają, noo?
Nie żeby mi to przeszkadzało
Cytat: | Hmm. To chyba będę musiała się do nich wrócić... |
Ha! Racaj! Jak nie wracać do Dave'usia i do jego zabójczego uśmiechu
Cytat: | A dla zabawy można? |
Co? Tww.. Nie! Już mnie koleżanki w szkole gryzą
Cytat: | O, o! Jakbym o sobie czytała Nigdy nie lubię szukania kluczy w tej przepastnej dziurze, jaką jest mój, podkreślam: MÓJ plecak (którykolwiek...) |
Ja też.. Dlatego zaczęłam nosić je w kieszeni kurtki ;P
Cytat: | No musiałaś? *opanowuje bicie serca* Zaraz mi się tu kurczę na zawał zejdzie... |
O w dupę! Nie! Zaczekaj! *Biegnie po swój podręczny defibrylator. Wraca z defibrylatorem w łapie i Kutnerem pod pachą* Okej, teraz możesz!
Cytat: | No nie. Spadłam po raz trzeci... |
Hoopsa! *Podnosi Munia z ziemi* ;P
Cytat: | Tekst jest piękny, śliczny, cudowny, genialny, świetny... Naprawdę!!! I przestańże wątpić w swe siły |
Dziękuje, a co do reszty... Może kiedyś Niestety przy tych wszystkich, wspaniałych hilsonowych pisarkach kompleksów dostaje.
Cytat: | Podsumowując ten cały 'konstruktywny' komentarz - miniaturka wyszła ci cudownie! |
Dziękuję ślicznie
Cytat: | Soft, jesteś niemożliwa!!! I powodujesz zgony u ludzi |
Że ja jeszcze w pudle nie siedzę przy tych wszystkich zgonach Muszę wysłać mojemu prawnikowi, którego nie mam , kwiaty wysłać ;P
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez soft dnia Wto 5:57, 27 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Wto 11:34, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
soft napisał: | - Mamo! Gdzie jest wujek Jimmy! - ryknął House, wpadając do gabinetu administratorki PPTH. |
Te teksty chyba naprawdę nigdy mi się nie znudzą Same w sobie mnie rozwalają!
soft napisał: | - Mógłbym wiedzieć co ty tu robisz? - zapytał. Onkolog podskoczył jak poparzony. I odwrócił powoli głowę. Wyglądał całkowicie jak nie on. Zagubione spojrzenie czekoladowych oczu, równie zagubiona i niepewna mina, prostokątne zawiniątko, kurczowo trzymane w zadbanych smukłych dłoniach. I właśnie przez te dłonie, House pierwszy raz poczuł cholerne pożądanie w kierunku swojego najlepszego (j jedynego zarazem) przyjaciela. |
Reakcja godna House'a xD Ale... Już sobie próbuje wyobrazić Jamesa tak wyglądającego^^ I te rączki xDD
soft napisał: | - No bo ja.. Ten... - jedna z pięknych dłoni Wilsona wylądowała na jego karku, pocierając go z zażenowaniem. - Mam coś dla ciebie. |
To zażenowanie jeszcze bardziej na mnie działa xD Jimmy wydaje się wtedy jak taki mały chłopiec
soft napisał: | Jego wargi ścisnęły się w cienką linię, a wzrok błądził gdzieś po dywanie. Kilka kosmyków brązowych włosów opadło mu na twarz, zakrywając czekoladowe oczy. Kolejna fala pożądania zalała ciało diagnosty i tym razem nie miał zamiaru się opanować. Rzucił zdjęcie na łóżko i teraz już wolną dłonią odgarnął kosmyki, zmuszając przyjaciela by na niego spojrzał. Wyglądał tak słodko, tak uroczo... Przysunął się bliżej, zupełnie tracąc nad sobą kontrolę. |
Taak! Już mam tę scenę przed oczami! Jest taka Hilsonowa^^ Ajć! xD
soft napisał: | - Dziękuję - mruknął w jego usta, po chwil łącząc je ze swoimi w namiętnym pocałunku. To było coś magicznego, tak silnie magicznego, że Harry Potter z tym całym swoim Hogwartem mógł się schować. W kilka sekund obydwaj odnaleźli sobie w to, co trzymali w najdalszych zakątkach duszy przez tyle lat. Miłość, namiętność, tęsknota... Wszystko tak gorące, tak świeże, takie nowe. Nim się spostrzegli leżeli nadzy na łóżku diagnosty, splątani w miłosnym uścisku, odkrywając zupełnie nieznany im świat. |
Pocałunek! Mrauuu xD
Ale chwila później i leżę I nie wstaję Harry Potter I dalej znów moje oczka ze wzruszenia lśnią. To takie cudowne!
Nie jestem dobra w pisaniu o odczuciach własnych, wiec mam nadzieję, że wybaczysz ten komentarz1 Ale nie potrafiłam sie powstrzymać! To jest zbyt piękne by tego nie skomentować! Oczarowałaś mnie xD
Wenyy!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Muniashek
Endokrynolog
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd <- Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:40, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Chyba powinnam się cieszyć, ale zareaguję o tak: O God, kolejna? |
No ładnie, ja tu z wyznaniem, a ta marudzi...
Cytat: | Dlaczego wszyscy mnie tak kochają, noo?
Nie żeby mi to przeszkadzało |
To ten urok osobisty
Cytat: | Ha! Racaj! Jak nie wracać do Dave'usia i do jego zabójczego uśmiechu |
Taa, tylko gdzie ja ich przetrzymuję...?
Jak mi przypomniałaś o jego uśmiechu i w obrazach googlowych go zobaczyłam, moje serce zmieniło się w jednym momencie z ciała stałego w ciecz...
Cytat: | Co? Tww.. Nie! Już mnie koleżanki w szkole gryzą |
Łeee...
*udaje smutną, odwraca się, po czym wskakuje na soft*
Cytat: | Ja też.. Dlatego zaczęłam nosić je w kieszeni kurtki ;P |
W moim przypadku i tak ostatecznie wylądują w plecaku, więc to nie ma sensu
Cytat: | O w dupę! Nie! Zaczekaj! *Biegnie po swój podręczny defibrylator. Wraca z defibrylatorem w łapie i Kutnerem pod pachą* Okej, teraz możesz! |
Kutner! *_____________*
(no, to możesz mnie ratować )
Cytat: | Hoopsa! *Podnosi Munia z ziemi* ;P |
A dziękować
Cytat: | Dziękuje, a co do reszty... Może kiedyś Niestety przy tych wszystkich, wspaniałych hilsonowych pisarkach kompleksów dostaje. |
Ja też... Jak mam wrzucić COKOLWIEK, to aż mnie stres zżera i chyba zacznę szukać kogoś, kto mógłby mi betować. Cały czas się zastanawiam nad tym...
Cytat: | Że ja jeszcze w pudle nie siedzę przy tych wszystkich zgonach Muszę wysłać mojemu prawnikowi, którego nie mam , kwiaty wysłać ;P |
Ha! To takie nieszkodliwe zgony Ale wysyłaj, dobrze Cię broni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AishaPachia
Pacjent
Dołączył: 16 Sty 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 13:26, 16 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Powiązanie House'a z dzieckiem jest tak trafne jak mleko do kawy. XD
A jesli chodzi o rozmowę między Cuddy a Greg'iem, też byłą bardzo trafna. Zupełnie jak wyjęta ze scenariusza jakiegoś nadchodzącego odcinka. XDDD
Perspektywa obchodzenia Dnia Dziecka przez House'a, jakoś wydaje mi się zbyt bliska. Cool idea. I love it.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
soft
Pulmonolog
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tu te truskawki? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:38, 16 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Aisha (Mogę tak, nie? ;3) dziękuję bardzo. Ow, mleko do kawy... Kawaaa! Podoba mi się to porównanie.
A pomysł rzeczywiście jest dobry (Ach, ta wrodzona skromność. ^^') i pojawił się całkowicie niespodziewanie, a wiadomo, że takie są najlepsze
Miło, że ktoś jeszcze natrafił na tą miniaturkę ;3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Revy Koto-san
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 535
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: spod tęczowego krawata w Wilson'owej krainie. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:14, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Sofcik, jak ja mogłam przed swoim zniknięciem cię nie powiadomić, babo ty moja?
Munio, precz mi od niej.
Nie, no. Teraz to możesz mnie odrzucić z czystym sumieniem, kochana. Bo znów nawaliłam.
A fikowi należy się olbrzymia pochwała ^_^
~kotek, co to wróciła do domu kolejny już raz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
baby
Neurochirurg
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:23, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
To było coś magicznego, tak silnie magicznego, że Harry Potter z tym całym swoim Hogwartem mógł się schować.
jak się zmieści, to kradnę do podpisu
miniaturka cudowna!
pozdraiwam i wena życzę,
baby
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
soft
Pulmonolog
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tu te truskawki? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:00, 19 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Aaa... Koto! ^^
Ja wybaczam. Bardzo cierpliwy i wielkoduszny człek jestem ;3
I dziękuję za pochwałę
Baby dziękować, dziękować. Ła, mój cytat u kogoś w podpisie... *_* Chyba jestem z siebie dumna ^^'
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Revy Koto-san
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 535
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: spod tęczowego krawata w Wilson'owej krainie. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:50, 19 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Soft hah. Proszę cię bardzo. Kocham cię, wiesz? :3 nieważne, wiem że wiesz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
soft
Pulmonolog
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tu te truskawki? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 6:58, 20 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
^^
Wiem, wiem ;3
A wiesz, że ja ciebie też? XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|