|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:03, 26 Paź 2008 Temat postu: Dom |
|
|
Kategoria: friendship
Zweryfikowane przez Richie117
Pisane pod wpływem piosenki "Cudownych rodziców mam" - nie pytajcie czemu ^^
Gregory House niejednokrotnie zmieniał miejsce zamieszkania. Kiedy wyjeżdżał na studia, kilka razy zmieniał pracę. Ale tak naprawdę bliskie były mu tylko dwa z nich.
Domu, w którym spędził dzieciństwo i wczesną młodość, szczerze nie znosił. Głównie ze względu na obecność ojca, który miał dar zatruwania otaczającej go atmosfery. Zanieczyszczał ją aromatem złowrogości, dumy, wiecznie nienasyconej ambicji. I nawet wcielenie dobra w postaci mamy Grega nie potrafiło powstrzymać syna przed wyborem uniwersytetu znajdującego się na drugim krańcu stanu.
Na studiach mieszkał w akademiku, co mu specjalnie nie przeszkadzało – z daleka od ojca czuł się nareszcie wolny, nikt nie patrzył mu na ręce, nie dawał tysięcy nakazów i zakazów. I chociaż współlokatorzy nierzadko go irytowali (zresztą z wzajemnością), nie narzekał. Mimo to nigdy nie nazwał pokoju w akademiku „domem”. Brakowało tu pewnej więzi, można powiedzieć - uczucia.
Kiedy po ukończeniu studiów szukał pracy, mieszkał w wynajmowanej kawalerce. Po kilku miesiącach wyprowadził się – tutejsze szpitale nie doceniały jego potencjału. Podobnie było przez parę następnych lat, często zmieniał mieszkania, w żadnym nie zagrzał miejsca, żadne nie spodobało mu się na tyle, by zdecydować się na zakup.
Dopóki nie przyjechał do Princeton, by podjąć tam pracę. Kiedy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywał, iż zostanie tu na dłużej, postanowił rozejrzeć się za jakimś małym apartamentem. Po stosunkowo krótkich poszukiwaniach znalazł to, czego szukał – niewielkie dwupokojowe mieszkanie w dobrym punkcie. Na jego kupno zdecydował się w ciągu kwadransa. Od razu też zabrał się za urządzanie go w swoim stylu, nawiasem mówiąc, całkiem niezłym. Można było tam znaleźć same najpotrzebniejsze przedmioty; House nie lubił otaczać się zbędną tandetą. Pianino, klasyczna lampa, kanapa – wszystko było stonowane i spokojne, dokładnie takie, jak chciał.
Mieszkał tu od lat, z tym miejscem wiązał wszystkie swoje wspomnienia. Tutaj wypił z Wilsonem butelkę whisky kupioną za jego pierwszą pensję pochodzącą z PPTH. W jego salonie ich koleżeństwo powoli przekształcało się w silną przyjaźń; dzięki setkom nocy spędzonych na oglądaniu telewizji, rozmowach na wszelkie tematy lub też po prostu na milczeniu. To tu wprowadziła się Stacy – jedna kobieta, która do tej pory pokochał. Kiedy odeszła, przez kilka dni nie wychodził z domu, topił swoje smutki w alkoholu, z najlepszym przyjacielem u boku.
Tutaj żył do dziś i nie miał najmniejszego zamiaru zmieniać tego stanu rzeczy. Polubił to mieszkanie, przesiąkło ono do cna jego osobowością. Po długim, męczącym dniu spędzonym w szpitalu wracał do niego z ulgą. Czuł, że będzie tu mieszkał przez wiele lat, kto wie, czy nie do końca życia.
Ale gdyby ktoś spytał go o budynek, który nazwałby swoim prawdziwym domem, w odpowiedzi nie byłoby miejsca dla apartamentu w Princeton. W takim przypadku House bez wahania wskazałby zupełnie inne miejsce.
Wskazałby rodzinny dom Wilsona.
Odwiedzał go przynajmniej raz w miesiącu od czasu, gdy piętnaście lat temu pojechał tam z przyjacielem po raz pierwszy w Boże Narodzenie. Tym, co urzekło go, gdy tylko przekroczył próg tego niewielkiego domku była wszechobecna radość i spokój. Z zazdrością patrzył na Jamesa witanego pocałunkiem zarówno przez matkę jak i przez ojca. U niego takie zwyczaje nie były praktykowane.
Odtąd był już częstym gościem państwa Wilsonów. Mama przyjaciela traktowała go jak syna, z jej mężem także znalazł szybko wspólny język, gdy odkrył, że łączy ich miłość do motocykli i gry w szachy. Wielokrotnie Wilson był świadkiem zażartych bitew toczonych na szachownicy pomiędzy dwojgiem mężczyzn. Oboje wraz z mamą podśmiewali się z tego, ale często dawali się ponieść euforii kibicowania, a później dogryzania przegranemu.
Długie wieczory spędzone z przyjacielem i jego rodzicami House kwalifikował do najpiękniejszych w całym jego życiu. Tutaj znalazł rodzinę, której tak pragnął – rodzinę, która bezwarunkowo go akceptowała i którą (choć nigdy by się do tego nie przyznał) pokochał całym sercem.
Po pewnym czasie doszło do tego, że sam proponował Wilsonowi wypad w jego rodzinne strony. Onkolog nie mógł się temu nadziwić – nie przypuszczałby, że House może aż tak przywiązać się do jego rodziców. Sam bardzo ich kochał, lecz nie widział w nich niczego wyjątkowego, niczego, co mogłoby aż tak urzec jego przyjaciela. Dopiero gdy kiedyś usłyszał, że jest niesamowitym farciarzem z powodu posiadania za rodzicieli dwojga takich osób, zrozumiał. Domyślił się, że House do tej pory szukał kogoś, kogo mógłby uważać za swój autorytet. I chociaż rodzice Jamesa byli zwykłymi, prostymi ludźmi, to stali się jednocześnie wzorami dla tego, wydawałoby się tak niezależnego, mężczyzny.
Państwo Wilsonowie poczuli do Grega sympatię od kiedy tylko go poznali. Chociaż tak różnił się od ich dzieci, bez problemu nawiązali z nim kontakt, który z czasem przerodził się w prawdziwą więź. Poznali jego wszystkie zalety i wady i pokochali go tak, jak kocha się syna, który uwielbia broić, ale rodziców traktuje z należytym szacunkiem, respektem i miłością. Traktowali go na równi z Jamesem, kilkakrotnie nawet dając mu stanowczą reprymendę, kiedy wspominał np. o zbyt chamskim ich zdaniem potraktowaniu pacjentki. Nie były to jednak wymówki, a upomnienia, które jego duma mogła bez szwanku znieść, o których wiedzieli, że nie będzie miał ich im za złe.
Prawda była taka, że House po raz pierwszy od wielu lat czuł, że znalazł rodzinę. Kochającą, wesołą matkę, ojca, którego nigdy nie miał, z którym mógł pogadać o wszystkim, i najwspanialszego na świecie brata. Gdy przebywał w towarzystwie trojga tych ludzi, czuł się autentycznie szczęśliwy.
Jego jedynym prawdziwym domem był ich dom; dom, który kochał, do którego przyjeżdżał zawsze z ogromną radością, a wyjeżdżał z żalem, planując już następną wizytę. Dom, który miał dla niego zawsze otwarte drzwi.
Dom, którego na nic by nie zamienił.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Em.
The Dead Terrorist
Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 16:42, 26 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się. Nawet bardzo. To nawet całkiem prawdopodobne, że tak właśnie było.
Mieszkanie House'a sporo mówi o nim samym. O tym, że nawet jeśli czasem lubi zaszaleć, puścić na muzykę na cały regulator, to nie potrzebuje skomplikowanych przedmiotów i krzykliwych kolorów w swoim najbliższym otoczeniu. Myślę, że potrzebuje trochę prywatności i wyciszenia po szaleństwach w szpitalu, wieczornego pobrzdąkania na pianinie.
Jeśli chodzi o jego drugi dom, bez trudu umiem to sobie wyobrazić. Dwójka zwykłych, prostych ludzi, których największą zaletą jest właśnie prostota. Żadnych nienormalnych wymagań i presji, zwykła akceptacja. Coś, czego tak naprawdę zwykle nie doceniamy, jeśli od początku to mieliśmy.
Każdy potrzebuje innych ludzi, House potrzebuje rodziny Wilsona, której tak naprawdę stał się częścią. Bo chciał się nią stać.
Zwykle nie przepadam za opowieściami wiążącymi się z ojcem House'a, ale tak naprawdę, przynajmniej w moim odczuciu, była to opowieść o rodzinie. Świetna.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Em. dnia Nie 16:43, 26 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
marengo
Pediatra
Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:32, 26 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Taka ładna, ciepła miniaturka. Podoba mi się.
House, Wilson i jego rodzice - to musi być sympatyczny obrazek. A House, mimo że nie jest szczególnie rodzinnym typem, potrafi się dobrze bawić w odpowiednim otoczeniu. I dobrze, że znalazł ludzi, wśród których czuje się swobodnie.
Po pewnym czasie doszło do tego, że sam proponował Wilsonowi wypad w jego rodzinne strony.
"Wilson, może wybierzemy się do twoich rodziców?" - świetne! xD
Oboje wraz z mamą podśmiewali się z tego, ale często dawali się ponieść euforii kibicowania
...przygotowywali transparenty i skandowali: Ho-use, Ho-use...
Tutaj znalazł rodzinę, której tak pragnął – rodzinę, która bezwarunkowo go akceptowała i którą (choć nigdy by się do tego nie przyznał) pokochał całym sercem.
Jakie to słodkie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madziax
Fasolka
Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: puszka Pandory Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:15, 26 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
bardzo ciekawa i realistyczna opowiastka. Tak za pare lat mogłoby się skończyć...
Pisane pod wpływem piosenki "Cudownych rodziców mam"
ekhm... a ja wole moją mameeeee! co ma włosy jak atraaament
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:08, 26 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
ciekawie napisaŁAś aż samemu chce się taki dom
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 7:23, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Em. napisał: | Żadnych nienormalnych wymagań i presji, zwykła akceptacja. Coś, czego tak naprawdę zwykle nie doceniamy, jeśli od początku to mieliśmy. |
I House właśnie czegoś takiego potrzebuje. Najzwyklejszych ludzi, dla których nie byłby wariatem, nie byłby światowej sławy lekarzem, a po prostu najlepszym przyjacielem ich syna, człowiekiem, którego pokochają i zaakceptują takim, jaki jest.
Em. napisał: | House potrzebuje rodziny Wilsona, której tak naprawdę stał się częścią. Bo chciał się nią stać. |
Chciał tego i oni także chcieli. Nawet nieświadomie zostali jego drugimi (kto wie, czy nie najważniejszymi) rodzicami.
Em. napisał: | Zwykle nie przepadam za opowieściami wiążącymi się z ojcem House'a, ale tak naprawdę, przynajmniej w moim odczuciu, była to opowieść o rodzinie. Świetna. |
Dziękuję.
Tak, to była opowieść o rodzinie, o tęsknocie za nią, o szukaniu swojego miejsca na świecie, ludzi, którzy bezwarunkowo by cię pokochali i o znalezieniu tych osób.
marengo napisał: | Taka ładna, ciepła miniaturka. Podoba mi się. |
Cieszę się
marengo napisał: | I dobrze, że znalazł ludzi, wśród których czuje się swobodnie. |
Przed którymi nie musi nic udawać, którzy bardzo dobrze go znają, przed którymi może się otworzyć.
marengo napisał: | "Wilson, może wybierzemy się do twoich rodziców?" - świetne! xD |
"Cholera, jestem głodny, te twoje naleśniki śmierdzą, nawet nie umywają się do tych, które robi twoja mama. Mam na nie cholerną ochotę." - może tak?
marengo napisał: | ...przygotowywali transparenty i skandowali: Ho-use, Ho-use... |
Wilson pewnie kibicował tacie, żeby dogryźć House'owi
madziax napisał: | Tak za pare lat mogłoby się skończyć...
|
Nie wiemy, czy tak przypadkiem nie jest xD
madziax napisał: | ekhm... a ja wole moją mameeeee! co ma włosy jak atraaament |
Kiedyś to śpiewałam ^^ Chyba w zerówce na Dzień Matki
motylek napisał: | ciekawie napisaŁAś aż samemu chce się taki dom |
Ojej, i to jak...
pozdrawiam, any.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:55, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Ciepły i miły dom. Taki normalny. Za jakim się tęskni jeśli samemu miało się chłodnię domową... I przypuszczam, że House w tej atmosferze jest zupełnie inny niż normalnie
Bardzo mi się podobało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:58, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Na pewno jest inny. Nie zgrywa się, ma poczucie humoru (takie normalne), jest bardziej zrelaksowany.
Aż się marzy o takim domu...
Cieszę się, że się podobało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Sosnowieś Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:03, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Ojeja, jak mi się miło zrobiło. Jak zwykle wszystko dzięki Tobie moje Kochanie.
any napisał: | Państwo Wilsonowie poczuli do Grega sympatię od kiedy tylko go poznali. | To aż dziwne, że ktokolwiek mógłby od "pierwszego wejrzenia" zacząć darzyć House'a pozytywnym uczuciem. Oprócz Wilsona oczywiście.
Ehh... Cudowny dom, cudowni rodzice, cudowny Jimmy Wszystko pięknie, a teraz do roboty.
Miłego dnia any, mój Ziemniaczku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:57, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Poziomka napisał: | Jak zwykle wszystko dzięki Tobie moje Kochanie. |
Jeszcze nigdy nie byłam z siebie tak dumna!!
Poziomka napisał: | To aż dziwne, że ktokolwiek mógłby od "pierwszego wejrzenia" zacząć darzyć House'a pozytywnym uczuciem. |
Wiesz, jak House się postara, to to całkiem możliwe..
Miłego popołudnia, Kochanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:33, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
ładne i ciepłe :>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pattyczak
Pacjent
Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:04, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Bardzo realistyczne. Kolejny fik, który jak puzzel. pasuje do mojej własnej historii o Housie i Wilsonie. Będę się trzymać tej wersji
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:20, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
ceone, po tych wszystkich zawirowaniach i w serialu i w innych fikac właśnie chciałam napisać coś takiego ciepłego, spokojnego... Na wyluzowanie.
Pattyczak, cieszę się, że się spodobało I ja też się trzymam tej wersji ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karola
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:18, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Doskonale opisalas emocje Housea. Bardzo zyciowe opowiadanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:52, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
dzięki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:14, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Urocze. Słodkie. Takie... ciepłe. I w sumie takie house'owe, za swój dom uważać dom Wilsona. Idealnie pasuje do kreowanej ostanio browizji. Ładne, anyś, srsly. Niesie ze sobą taką przyjemną atmosferę i - dobra, to głupie - zapach ciepłych bułeczek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:01, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Jejku, Katuś, dziękuję Ci
No mi się właśnie ze śniadaniem kojarzy, więc może nie takie całkiem głupie ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:50, 29 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
W sumie to nawet nie ze śniadaniem, po prostu pani Wilson widzi mi się jako taka stateczna matka-Żydówka, kochająca tarmosić swoje dzieciaki (tak, House'a też) i świetnie piecząca. (Takie przeciwieństwo pani Cuddy, która w moim małym światopoglądzie może i Zydówką jest, ale zdecydowanie bitchy. XD) Stąd te bułeczki, ciasteczka, muffinki, wiemy też jak to się stało, że Wilson tak świetnie gotuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:16, 29 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Tarmosić?
Ja ją sobie wyobrażam jako taką spokojną, ale wesołą, kochającą kobietę, która wychowała swoich synów (przynajmniej jednego) na świetnych ludzi.
Ona jest moim wyobrażeniem idealnej matki. Nie takie tkliwe, ciepłe kluchy, tulące co 5 sekund swoje dzieci, ale taka.. no taka ... normalna... potrafiąca dać reprymendę.
Która zamiast zadawać tysiące pytań po prostu w milczeniu weźmie dziecko za rękę... Żywy obraz wartości człowieka...
Nie wiem, jak to ująć... Ale właśnie mniej więćej tak sobie wyobrażam mamę Jimmy'ego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marengo
Pediatra
Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:59, 29 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Chciałabym zobaczyć kogokolwiek tarmoszącego House'a, serio serio.
I nie ciepłe kluchy, ale jednak ciepła i pogodna, która potrafi przytulić swoje dzieci, gdy tego potrzebują.
Nie wiem dlaczego, ale gdy myślę o matce Wilsona w tym opowiadaniu, przed oczami staje mi niska, siwa pani przy kości xD.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:01, 29 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
A mi niska, szczupła blondynka Z ciemnymi oczami
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marengo
Pediatra
Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:02, 29 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Już wiem, skąd mi się wzięła siwa i przy kości. Przez te bułeczki. Zapach bułeczek w domu -> pieczenie chleba w domu -> siwa babcia z włosami związanymi w kok piekąca chleb w domu xD.
Mój dziwny ciąg myślowy, który nie ma nic wspólnego z fikiem xD.
Ech, te bułeczki. Zakłóciły mi odbiór fika xD.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:06, 29 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Eh... Wy i Wasze ciągi myślowe (Ale i tak Was kocham )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marengo
Pediatra
Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:09, 29 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Moje ciągi myślowe... jak widać, bywają taaakie nielogiczne .
Też Cię kocham
Kat, Ciebie też kocham! xD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marengo dnia Śro 18:33, 29 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:56, 29 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Ja też Was obie kocham. XD A ciepłe bułeczki wcale nie znaczą od razu starowinki. Ja panią Wilson widzę jako taką średniego wzrostu brunetkę z trzymającym się twarzy ciepłym uśmiechem, takim, jak Wilsona. XD
Ile fanów, tyle wizji. XD Przynajmniej bułeczki się zgadzają. XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|