|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 2:17, 01 Lis 2009 Temat postu: Cukierek albo psikus! [M] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez Richie117
Cytat: | Napadnięta przez wenę rok temu, zaczęłam pisać tego fika ze szczerym zamiarem doprowadzenia go do końca. Ale wena się ulotniła równie nagle, co się zjawiła, więc fik trafił do przysłowiowej szuflady, aż do... przedprzedwczoraj. Oczywiście planowałam go skończyć na Halloweenowy wieczór, ale sami wiecie...
Poza tym chciałam wspomnieć, że to mój pierwszy raz, jeśli chodzi o pierwszy raz, więc nie spodziewajcie się rewelacji
Co złego, to nie ja (chyba że mamy na myśli zuo)
Enjoy! |
A/N: Podziękowania dla Este za trud przedpremierowego czytania i dla Dark Angel za betę
“Cukierek albo psikus! a.k.a. Cukierki są słodkie, ale seks nie popsuje ci zębów”
Gregory House miał mieszane uczucia na temat Halloween. Z jednej strony strony dzieciaki, pukające co pięć minut do drzwi, były niesamowicie irytujące. Z drugiej strony, możliwość straszenia ich...
Słysząc – jak mu sie zdawało – po raz setny tego wieczora natarczywe łomotanie, House podniósł sie z kanapy, narzucił na siebie chirurgiczny fartuch ubrudzony sztuczną krwią i ruszył do drzwi, zakładając po drodze połyskujące czerwienią plastikowe zęby. Na koniec zabrał ze stolika przy drzwiach sztuczną rękę, która tryskała czerwoną farbą na odległość niemal jednego metra i otworzył drzwi.
Widok szoku i przerażenia, malujących się na twarzach kilkulatków, które stały na jego wycieraczce sprawił, że wargi House'a rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, odsłaniając “zakrwawione” zęby.
– Które chce być następne? – zapytał posępnym głosem, jednocześnie posyłając strumień sztucznej krwi w kierunku chłopca, przebranego prawdopodobnie za Luke'a Skywalkera.
Dzieciaki z piskiem i krzykiem wybiegły na ulicę, a diagnosta z satysfakcją zatrzasnął drzwi mieszkania.
Oto kolejni, którzy pomyślą dwa razy, zanim w przyszłym roku zapukają do moich drzwi..., myślał z zadowoleniem, pozbywając się swojego kostiumu. Tego wieczora miał już dosyć. Postanowił wrócić na kanapę i dokończyć miskę cukierków, w które zaopatrzył go Wilson, powtarzając przy tym, że ma je rozdać dzieciom – “o ile znajdą się jakieś na tyle głupie, żeby zapukać do jego mieszkania”.
House oparł nogi na stoliku do kawy, zrzucając na podłogę leżące na nim papierki i spojrzał na zegarek. Wilson miał zjawić się lada chwila, z chińskim żarciem i filmami z wypożyczalni. Wspólne spędzanie halloweenowej nocy przed telewizorem od kilku lat stało się ich tradycją i House – chociaż nie przyznawał się do tego nawet przed samym sobą – doceniał fakt, że onkolog woli jego towarzystwo od udziału w jednym z charytatywnych bankietów, na które dostawał zaproszenia.
Kilka minut później przyjemną ciszę panującą w salonie zakłócił dźwięk dzwonka. Wprawdzie Wilson najczęściej po prostu pukał do drzwi, ale czasami dzwonił, kiedy ręce miał zbyt zajęte jedzeniem na wynos. W każdym razie House wiedział, że to musi być Wilson – nikt inny nie miał powodu, żeby zjawiać się u niego o tak późnej porze.
– Hej, jestem kaleką, a ty masz klucz! – zawołał, nie ruszając się z kanapy. To była zwykła rutyna: Wilson pukał, House odmawiał otworzenia mu drzwi, więc Wilson w końcu wykorzystywał swój zapasowy klucz i sam wpuszczał się do mieszkania. Tym razem jednak mijały sekundy, ale nie rozległ się oczekiwany przez diagnostę zgrzyt zamka.
House wstał i pokuśtykał do drzwi. Jeżeli Wilson zamierzał wyciąć mu jakiś głupi numer, to miał tego gorzko pożałować. Lecz gdy tylko otworzył drzwi, z laską przygotowaną do zadania nokautującego ciosu, poczuł, że czysta groza chwyta go za gardło.
Wilson stał na chwiejących się nogach, przytrzymując się framugi, żeby nie upaść. Jego kasztanowe włosy były w kompletnym nieładzie, miejscami pozlepiane ciemną substancją, która nie mogła być niczym innym, jak zasychającą krwią. Krew pokrywała również znaczną powierzchnię twarzy onkologa – brązowa smuga zaczynała się w okolicy nosa i ust, a kończyła na jego lewym policzku, mniejsze strużki sączyły się z licznych zadrapań na jego czole, na tle purpurowych wybroczyn.
Ubranie Wilsona również ucierpiało. Poplamiona i podarta w kilku miejscach marynarka wyglądała tak, jakby dwóch napastników trzymało wyrywającego się onkologa, podczas gdy trzeci napastnik masakrował mu twarz. Dwie brązowe plamy na spodniach świadczyły o tym, że mężczyzna wytarł o nie ręce. Wypastowane na wysoki połysk buty pokrywała warstwa błota.
– Mój boże, Wilson...
Tylko tyle zdołał wykrztusić House, zanim onkolog nie wytrzymał i... wybuchnął śmiechem.
– W rzeczy samej, House... Mój boże, żałuj, że nie widziałeś swojej miny! - powiedział, nie przestając się śmiać. – Wiedziałem, że powinienem był zabrać aparat... – Szczerząc się od ucha do ucha, wszedł pewnym krokiem do mieszkania, po drodze klepiąc gospodarza po ramieniu.
House gapił się na przyjaciela, totalnie zbity z tropu. Sekundę temu Wilson wyglądał jak ofiara brutalnego napadu, a teraz śmiał się, jakby nic się nie stało? Co to, do cholery, miało znaczyć?!
– Jest Halloween, House, a to jest moje halloweenowe przebranie – wyjaśnił Wilson, zanim diagnosta zdążył go o cokolwiek zapytać. – Nigdy nie przypuszczałem, że dasz się nabrać, ale najwidoczniej ten makijaż był wart swojej ceny...
Do House'a wreszcie dotarło, że został wrobiony. Gdyby jego spojrzenie mogło zabijać, onkolog już padłby trupem.
– Ty sukin... – wysyczał przez zaciśnięte zęby, ale Wilson przerwał mu, unosząc pojednawczo dłoń.
– Możemy odłożyć na później omawianie mojego drzewa genealogicznego? Póki co muszę zmyć z siebie całą tą krew. Naprawdę trudno się jej pozbyć, kiedy do końca zaschnie... – Ruszył w kierunku łazienki, ale zatrzymał się po kilku krokach. Wyciągnął kluczyki z kieszeni spodni i rzucił je oszołomionemu House'owi. – Zostawiłem w samochodzie torbę z naszą kolacją. Mógłbyś po nią skoczyć w międzyczasie?
<center>**********</center>
Zanim Wilson pojawił się ponownie w salonie – z ciągle wilgotnymi włosami, ubrany w spodnie z dresu i t-shirt, które trzymał u House'a na wypadek nieplanowanego noclegu – gniew diagnosty zdążył się ulotnić. A dokładniej mówiąc, został ugaszony importowanym piwem ze sklepu po przeciwnej stronie miasta, które znalazło się we wspomnianej torbie razem z pokaźnym zapasem chińszczyzny i kolekcją płyt z Koszmarem z Ulicy Wiązów.
Czując ulgę i pewien rodzaj dumy na widok przyjaciela, House posłał mu udawane gniewne spojrzenie, po czym od niechcenia poklepał dłonią miejsce na kanapie obok siebie. Wilson opadł na siedzenie i oparł stopy o krawędź stolika do kawy. Pod jego nieobecność diagnosta uporał się ze sprawiedliwym – w jego mniemaniu – podziałem jedzenia i alkoholu, a nawet włożył dvd do odtwarzacza, więc Wilsonowi nie pozostało nic innego, jak cieszyć się z przyjemnie rozpoczętego wieczoru.
<center>**********</center>
Dwa filmy i kilkanaście butelek piwa później, onkolog był już na tyle wstawiony, że ledwie skupiał się na tym, co działo się na ekranie. Jego pozbawiona hamulców uwaga koncentrowała się na mężczyźnie siedzącym obok niego, który – gdyby Wilson był odrobinę bardziej trzeźwy, to zdołałby sformułować tę myśl, zamiast jedynie czuć – wyglądał niezwykle pociągająco, oświetlany wyłącznie migotliwą poświatą płynącą z telewizora.
O, tak, żadne z na pozór przypadkowych wydarzeń tego wieczoru nie było przypadkiem. Wilson poświęcił wiele godzin na układanie perfekcyjnego planu, który od momentu naciśnięcia przez niego dzwonka u drzwi diagnosty, miał posuwać się naprzód, niczym przewracające się jedna na drugą kostki domina. A następną z kolei kostką był on sam.
– Cukierek albo psikus! – oświadczył radośnie, spoglądając na House'a błyszczącymi oczyma.
House zmierzył go wzrokiem, nawet w połowie nie tak pijany, jak onkolog, za to stuprocentowo zaciekawiony, jakie jeszcze atrakcje przygotował jego towarzysz.
– Jak pewnie zauważyłeś, cukierki się skończyły, zatem pozostaje druga opcja – odparł. – Bylebyś tylko trzymał ręce z daleka od mojej laski...
Jeden z kącików ust onkologa uniósł się nieznacznie. Kolejna kostka domina upadła dokładnie tak, jak powinna.
– Mam nadzieję, że w tej kwestii zmienisz zdanie... – odpowiedział zagadkowo i jednym płynnym ruchem wielokrotnie ćwiczonym w wyobraźni znalazł się tuż przy starszym mężczyźnie, przywierając ustami do jego rozchylonych warg.
Na wszelki wypadek Wilson nie zamierzał marnować swojej szansy – nie czekając na żadne zaproszenie, wdarł się w usta House'a, przesuwając językiem po jego zębach, wyczuwając czekoladową nutę w mieszaninie smaków chińszczyzny i piwa. Jego lewa dłoń znalazła się na karku diagnosty, gotowa powstrzymać go, gdyby próbował się odsunąć. Była to jednak zbyteczna ostrożność, bo House ze stoickim spokojem poddał się temu atakowi i tylko lekkie wibracje wzbierające w jego klatce piersiowej świadczyły o tym, jak wielką sprawia mu to przyjemność. Onkolog również zamruczał, oszołomiony uległością przyjaciela. Przeciągał pocałunek, dopóki nie zakręciło mu się w głowie z braku powietrza, aż wreszcie z jękiem frustracji oderwał się od ust przyjaciela i oparł głowę na jego ramieniu.
House'owi wystarczyła krótka chwila, żeby odzyskać oddech. Złapał pozbawionego tchu onkologa za ramiona i przytrzymał go przed sobą.
– Wow, Jimmy, takiego psikusa mógłbym się spodziewać po sobie, ale żeby ty?!...
Wilson momentalnie spiął się pod przeszywającym spojrzeniem niebieskich oczu, ale równie szybko rozluźnił, gdy dostrzegł czające się w nich pożądanie. Nareszcie zyskał ostateczne potwierdzenie, że jego uczucia były odwzajemnione.
– Wygląda na to, że jestem pełen niespodzianek – odparł, uśmiechając się wyczekująco.
– Mogę się założyć... – padła odpowiedź House'a i zanim rozpłynęła się w powietrzu, Wilson stwierdził, że silne ramiona przyciągnęły go do ciała drugiego mężczyzny, a nieustępliwe usta diagnosty biorą odwet za jego wcześniejszą akcję.
Onkolog stracił kilkadziesiąt sekund na bezskuteczne próby wyzwolenia się z uścisku House'a, zanim jego starania zostały nagrodzone sukcesem. Ich usta rozdzieliły się tylko na chwilę, kiedy Wilson zajmował wygodniejszą dla siebie pozycję, siadając okrakiem na udach starszego mężczyzny. W gorączkowym pośpiechu zapomniał o ostrożności i przez twarz House'a przebiegł bolesny skurcz, kiedy jego uszkodzona noga zaprotestowała gwałtownie pod zbyt wielkim naciskiem, ale był zbyt pochłonięty przyjemniejszymi doznaniami, żeby narzekać. Nie pozwalając Wilsonowi marnować czasu na przeprosiny, spojrzeniem, dotykiem i kolejnym namiętnym pocałunkiem dał mu do zrozumienia, że wszystko jest w porządku. Uspokojony zachowaniem przyjaciela, onkolog przeniósł ciężar ciała na swoją prawą stronę i gdy tylko odzyskał równowagę, wsunął dłonie pod koszulkę House'a, pozwalając im wędrować po każdym centymetrze ciepłego ciała, jaki znalazł się w ich zasięgu. Niemal w tym samym momencie poczuł ręce diagnosty na swoich plecach i nie mógł powstrzymać pomruku zadowolenia.
Wkrótce przestało im to wystarczać. Rozumiejąc się bez słów, jednocześnie odsunęli się od siebie na tyle, żeby pozbyć się stojących im na przeszkodzie części garderoby i zanim dwa zmięte t-shirty wylądowały na podłodze, zdążyli powrócić do przerwanej lekcji wzajemnej anatomii. Ich ręce zdawały się być wszędzie w tym samym czasie, chwytając za ramiona, przesuwając się po klatce piersiowej partnera w górę i w dół, i z powrotem na kark, palce wplatały się we włosy, przytrzymując ich twarze blisko siebie, umożliwiając głębokie, zachłanne pocałunki.
Wilson nie był specjalnie zaskoczony szybkością, z jaką dłonie diagnosty odnajdywały wszystkie wrażliwe miejsca na jego ciele. Przytrzymując się barków kochanka, z cichym jękiem odchylił głowę, wystawiając swoją szyję jego łapczywym ustom. Intensywność doznań była tak wielka, że jego mózg nie był w stanie ich wszystkich ogarnąć i dopiero kiedy otarł się ukrytą w spodniach erekcją o brzuch diagnosty, dotarło do niego, że tylko niewielki krok dzieli go od orgazmu. Musiał zwolnić. Ujął w obie dłonie twarz House'a i delikatnie odsunął ją od swojej klatki piersiowej, zanim diagnosta zdołał dosięgnąć ustami do jego lewego sutka.
– Moja kolej – szepnął i nie dając przyjacielowi szansy na sprzeciw, pochylił się nad nim, żeby dosięgnąć jego warg.
House musiał zrozumieć motywy onkologa, bo otoczył go ramionami w pasie, równocześnie krótkim skinieniem głowy przyzwalając mu na wszystko, na co przyjdzie mu ochota. W odpowiedzi Wilson przywarł do ust diagnosty z jeszcze większą pasją, a jego lewa dłoń ruszyła w dół, zmierzając najkrótszą możliwą drogą ku rozporkowi jego jeansów.
Z gardła diagnosty wydobył się urzekający odgłos, kiedy silna dłoń Wilsona zamknęła się na jego członku poprzez dwie warstwy materiału. Jeszcze minutę wcześniej obawiał się, że jego ciało nie okaże się tak chętne do współpracy, jak by tego oczekiwał, ale onkolog zdawał się wywierać na niego magiczny wpływ. Teraz czekał niecierpliwie, aż Wilson upora się z rozpinaniem spodni i sięgnie do jego bokserek, koncentrując się na dotyku ust mężczyzny na swojej szczęce, szyi i obojczyku. Syknął cicho, gdy po raz pierwszy poczuł zęby onkologa na swojej skórze, a zaraz potem łagodzące muśnięcia językiem. Niemal zdecydował, że było to najprzyjemniejsze doznanie, jakiego doświadczył, kiedy sprawne, delikatne palce zacisnęły się wokół jego penisa, posyłając elektryczny impuls prosto do ośrodka przyjemności w jego mózgu.
– Chryste, Jimmy... – jęknął bezwiednie, przyciskając policzek do skroni przyjaciela.
Usta Wilsona rozciągnęły się w lekkim uśmiechu, a jego dłoń zaczęła przesuwać się rytmicznie po sztywniejącym członku diagnosty. Erotyzm tej sytuacji obezwładniał onkologa, szczególnie że House sięgnął do jego ucha i przygryzł je z czułością, mrucząc rozkosznie przez zaciśnięte zęby. Przegapił moment, w którym oddechy starszego mężczyzny stały się równie szybkie i płytkie, co jego własne – niewątpliwy znak, że House pokonał dzielący ich dystans na drodze do spełnienia i obaj znaleźli się ramię w ramię na jego krawędzi.
Uniósł się odrobinę na kolanach, pozwalając by House jednym ruchem zsunął z jego bioder spodnie wraz z bielizną. Zadrżał gwałtownie, kiedy dłonie House'a złapały go za pośladki, przyciągając go bliżej, aż jego erekcja otarła się o brzuch diagnosty. Jęcząc cicho, poruszył biodrami, żeby jeszcze raz otrzeć się o spoconą skórę kochanka, ale jego pulsujący członek domagał się czegoś więcej. Wilsonowi również to nie wystarczało. Tak długo czekał na tę chwilę, że nie chciał już zwlekać, nawet gdyby był w stanie zapanować nad falą uniesienia, która zalewała go od środka. Jedyne, czego pragnął, to dojść tak szybko, jak to możliwe. Razem z House'em.
Przesunął się o kilka centymetrów do tyłu, aż mógł objąć dłonią obie ich erekcje. Zacisnął palce i przesunął nimi na próbę, wydobywając z ust House'a przeciągły skowyt. Chwilę później sam mu zawtórował, gdy ręka diagnosty wślizgnęła się pomiędzy ich ciała i dołączyła do jego dłoni, podążając za narzuconym przez niego rytmem. Było idealnie, lepiej niż Wilson kiedykolwiek mógł marzyć.
Czekoladowe tęczówki na kilka sekund zapatrzyły się w te w kolorze porannego nieba, usta onkologa przywarły do drugich ust, jak gdyby tęskniły za nimi od wieków. Złączone dłonie obu mężczyzn współpracowały ze sobą w doskonałej harmonii, w błyskawicznym tempie doprowadzając ich do szczytu spełnienia.
House doszedł pierwszy, wykrzykując imię swojego kochanka, Wilson ułamek sekundy później, wydając nieartykułowany jęk.
Upłynęło kilka minut, zanim któremuś z nich udało się poruszyć. Wilson leżał bezwładnie na swoim kochanku, więżąc jego ciało i ich splecione dłonie między sobą a oparciem kanapy. House ukrył twarz w zagłębieniu pomiędzy szyją i ramieniem przyjaciela, z każdym ciężkim oddechem wciągając w płuca jego upajający zapach. Wreszcie diagnosta zebrał się w sobie na tyle, że zdołał przesunąć wolną ręką po plecach onkologa.
– Jeśli o mnie chodzi, mógłbym zostać tak do rana albo jeszcze dłużej, ale mojej nodze zaczyna być niewygodnie – wymamrotał w szyję młodszego mężczyzny.
Wilson mruknął coś niezrozumiałego, wtulając się w niego ostatni raz, po czym powoli się odsunął. Obaj spojrzeli po sobie, na bałagan, którego wspólnie narobili i nie mogli powstrzymać uśmiechów.
House wciąż trzymał dłoń Wilsona w swojej. Podniósł ją do twarzy i przycisnął rozchylone wargi do jej wnętrza. Onkolog wzdrygnął się zaskoczony, gdy poczuł, jak gorący język zlizuje z jego skóry lepką spermę.
– To obrzydliwe – stwierdził, bardziej jednak z rozbawieniem, niż z odrazą.
– Wcale nie. – House objął go za szyję i pociągnął w dół, zapraszając go do pocałunku.
Wilson ustąpił z uśmiechem – wolał wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, żeby przedłużyć tę chwilę bliskości ze swoim przyjacielem. Przesunął czubkiem języka po ustach diagnosty, stwierdzając, że pomieszane smaki ich obu rzeczywiście nie są takie złe. Uśmiechnął się szerzej, muskając wargami policzki i szczękę przyjaciela.
– Miałeś rację, to nie jest obrzydliwe – szepnął mu do ucha. – A teraz chodź, zabierzmy twoją nogę gdzieś, gdzie nie będzie mogła narzekać...
<center>**********</center>
Kilka godzin wcześniej Gregory House miał mieszane uczucia na temat Halloween. Teraz – balansując na granicy snu, otulony kocem i pochrapującym cicho onkologiem – stwierdził, że jest to jego ulubiony dzień w roku.
<center>...::: the end :::...</center>
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Nie 2:26, 01 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:19, 01 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Richie, ja Ci już mówiłam - dla ery nie znajduję słów Zwłaszcza dla Twojej, bo to Ty mnie do Hilsona l-shipowego przekonałaś (nie, żebym od tego zmieniła "wyznanie", ale zawsze to krok do przodu, nie?).
Uśmiałam się zdrowo na przebraniu House'a i "omawianiu drzewa genealogicznego"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:10, 01 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Moderatorzy drodzy, możecie mnie za tę zwięzłą wypowiedź ukarać, ale powiem tylko jedno:
- Matko jedyna, Richie... to co się będzie działo po Halloween?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:33, 01 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Olalala, Richie, To jest wspaniałe! Wreszcie się obudził Twój wen
Drzewo genealogiczne i postępowanie House,a ORAZ psikus Wilsona mnie rozwaliło
Nie ma to jak dobry slash z rana. Radosny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Este
Bad Wolf
Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:18, 01 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Dziękuję, kochana, za podziękowania. Jeśli chodzi o przedpremierowe czytanie, to wiesz, że jestem zawsze do usług. Ale dosyć pitu, pitu, trzeba brać się za czytanie.
*zobaczyła tytuł*
Wiesz Richie, niby najbardziej psują zęby słodycze. Ale myślę, że zbyt częste spożywanie proteinowej odmiany ptasiego mleczka też nie pozostaje bez wpływu na szkliwo, ekhm... Ale o czym to ja miałam...? A tak, fik. *wraca do czytania*
Cytat: | Na koniec zabrał ze stolika przy drzwiach sztuczną rękę, która tryskała czerwoną farbą na odległość niemal jednego metra i otworzył drzwi. |
Nie lepiej by było, gdyby jednak użył prawdziwej ręki? Pewnie jakaś nadprogramowa by się w szpitalu znalazła.
Cytat: | Dzieciaki z piskiem i krzykiem wybiegły na ulicę, a diagnosta z satysfakcją zatrzasnął drzwi mieszkania. |
Taa, uwielbiasz dzieci chyba w równym stopniu, co ja.
Cytat: | Wilson stał na chwiejących się nogach, przytrzymując się framugi, żeby nie upaść. *i dalsza część, przerażającego opisu kupki nieszczęść, dawniej zwanej Wilsonem* |
Że tak zacytuję House'a:
Cytat: | – Mój boże, Wilson... |
Wilson, jak ty mogłeś się tak ubabrać? Jeszcze rozumiem, że sam się uświnił, ale tak sponiewierać CIUCHY? A jeśli już, to mógłby wybrać do tego celu bitą śmietanę, kisiel, polewę czekoladową, szampan i truskawki... Sorki, rozmarzyłam się.
Ale mimo wszystko, wrobienie Grega było warte tej ceny.
Cytat: | Zanim Wilson pojawił się ponownie w salonie – z ciągle wilgotnymi włosami, ubrany w spodnie z dresu i t-shirt, które trzymał u House'a na wypadek nieplanowanego noclegu – gniew diagnosty zdążył się ulotnić. |
Taaa, jasne Jimmy, to było "zupełnie" nieplanowane.
Cytat: | Jego pozbawiona hamulców uwaga koncentrowała się na mężczyźnie siedzącym obok niego |
Czy ja ci już wspominałam, że Wilson pozbawiony hamulców, jest mrrrauuuuu? Jeśli nie, to wspominam ci teraz, tak na przyszłość... (podpowiedz to kornikom)
Cytat: | – Cukierek albo psikus! – oświadczył radośnie, spoglądając na House'a błyszczącymi oczyma. |
Padłam.
Cytat: | – Jak pewnie zauważyłeś, cukierki się skończyły, zatem pozostaje druga opcja – odparł. – Bylebyś tylko trzymał ręce z daleka od mojej laski... |
But, but... Chyba, że House lubi akrobacje i miał na myśli "wyłącznie" ręce Wilsona...
*coś jej zaświtało w głowie; myśli*
Aaa! Chodziło o tą "drewnianą" laskę...
Cytat: | – Mam nadzieję, że w tej kwestii zmienisz zdanie... – odpowiedział zagadkowo i jednym płynnym ruchem wielokrotnie ćwiczonym w wyobraźni znalazł się tuż przy starszym mężczyźnie, przywierając ustami do jego rozchylonych warg.
|
Oh yeah, baby.
Cytat: | – Wow, Jimmy, takiego psikusa mógłbym się spodziewać po sobie, ale żeby ty?!... |
House, nie doceniasz Wilsona.
*szczegółowe komentowanie ery odpuszczam, bo siem wstydzem*
(ta, a ty "na pewno" w to 'wstydzenie się' uwierzysz )
Era była sweet, hot and sexy. Co prawda odzwyczaiłam się od czytania tego typu opowiadań po polsku, ale muszę przyznać, że wyszło ci bardzo zgrabnie, nie wulgarnie, a wciąż namiętnie.
Cytat: | Czekoladowe tęczówki na kilka sekund zapatrzyły się w te w kolorze porannego nieba, usta onkologa przywarły do drugich ust, jak gdyby tęskniły za nimi od wieków. Złączone dłonie obu mężczyzn współpracowały ze sobą w doskonałej harmonii, w błyskawicznym tempie doprowadzając ich do szczytu spełnienia. |
Tutaj na chwilę ómaruam, ale na szczęście szybko odżyłam, żeby czytać dalej.
Cytat: | Kilka godzin wcześniej Gregory House miał mieszane uczucia na temat Halloween. Teraz – balansując na granicy snu, otulony kocem i pochrapującym cicho onkologiem – stwierdził, że jest to jego ulubiony dzień w roku. |
Mam nadzieję, że chłopaki nie będą czekać z kolejnym razem do następnego Halloween.
Jeszcze raz gratulacje Richie odważnego i świetnego tekstu. Czekam niecierpliwie, na więcej takich w przyszłości.
Pozdrówka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Muniashek
Endokrynolog
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd <- Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:30, 01 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Richie, ubóstwiam Twoje fiki, jeśli jeszcze tego nie wiesz, a także tłumaczenia. I ten doszedł do tej listy ubóstwianych.
Zaczynało się... Noo, nieciekawie Bo nie było Hilsona. Ale, aaaale!
Przyszedł Wilson i zaczęło się^^
Nie wiem, co mogłabym powiedzieć. Kurczę, masz chyba dar przekonywania, bo mnie też przekonałaś do Hilsona i to właśnie love. I to dzięki Tobie już swojego nastawienia nie zmienię.
Era, ofkorz, genialna. Jak zwykle
Nie potrafię się wysłowić. Cudne
Wena, Muniashek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:29, 02 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
OMG. Richie, rządzisz. Mówię ci, opłacało sie cekać rok na zakończenie tego fika. :3
Już samo przebranie House'a, odstraszające dzieciaki było genialne. A później [od wizyty Jimmy'ego robiło się tylko lepiej].
Cytat: | – Jak pewnie zauważyłeś, cukierki się skończyły, zatem pozostaje druga opcja – odparł. – Bylebyś tylko trzymał ręce z daleka od mojej laski... |
Wybacz, nie mogłam się powstrymać, ale od razu nasuwa się pytanie 'której laski?'
Czytało się naprawdę świetnie. I szybko. To wciąga. ;]
Gratuluję. I więcej Wena życzę,
pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vicodin_addict dnia Pon 21:30, 02 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 3:02, 04 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
D.A., przywracasz mi wiarę w moją zdolność przekonywania Przekonanie do l-shipowego Hilsona na pewno nie jest krokiem wstecz - a zawsze to jakaś alternatywa na ciężkie czasy
...
"drzewo genealogiczne" to było zuooooo Musiał na mnie wtedy spłynąć duch hilsonowy, że wpadłam na tę perełkę
***
eigle, nic się nie bój - póki ja tu jestem übermodem, to włos Ci z głowy nie spadnie
A co się działo dalej... Myślę, że chłopaki postanową dogłębniej spenetrować swój związek A potem przy najbliższej okazji pójdą pochwalić się Cuddy, żeby jej szczęka aż na podłogę opadła, o
***
nefrytowa, czyli dobrze zrobiłam, że publiknęłam to w nocy, żeby było na rano, a nie wieczorem?
wen-wredota uchylił tylko jedno oko i znów poszedł spać... Oby tylko nie zapadł w sen zimowy *boi się*
dzięki za uznanie, Mamo
***
Este napisał: | Ale myślę, że zbyt częste spożywanie proteinowej odmiany ptasiego mleczka też nie pozostaje bez wpływu na szkliwo, ekhm... |
"zbyt częste" pewnie tak, w końcu wszystko trzeba stosować z umiarem. Ale skoro to ptasie mleczko ma właściwości gumy Orbit, to chyba można je bezpiecznie stosować po każdym posiłku
Este napisał: | Nie lepiej by było, gdyby jednak użył prawdziwej ręki? Pewnie jakaś nadprogramowa by się w szpitalu znalazła. |
pewnie by się znalazła. Albo House by ją znalazł Tylko z tryskaniem krwią byłby kłopot...
Este napisał: | Taa, uwielbiasz dzieci chyba w równym stopniu, co ja. |
a uwielbiasz je w sosie musztardowym czy w koperkowym?
Este napisał: | Jeszcze rozumiem, że sam się uświnił, ale tak sponiewierać CIUCHY? A jeśli już, to mógłby wybrać do tego celu bitą śmietanę, kisiel, polewę czekoladową, szampan i truskawki... Sorki, rozmarzyłam się. |
*rozmarzyła się, too* jednakowoż takie specjały chyba lepiej nakładać bezpośrednio na skórę...
anyway, Wilson ma sporo ciuchów, więc chodzenie w negliżu mu nie grozi. A szkoda
Este napisał: | Czy ja ci już wspominałam, że Wilson pozbawiony hamulców, jest mrrrauuuuu? Jeśli nie, to wspominam ci teraz, tak na przyszłość... (podpowiedz to kornikom) |
Wilson w Gimme od nowości był pozbawiony hamulców. Dlatego korniczki wyposażyły go w poduszkę powietrzną
Este napisał: | Chyba, że House lubi akrobacje i miał na myśli "wyłącznie" ręce Wilsona...
*coś jej zaświtało w głowie; myśli*
Aaa! Chodziło o tą "drewnianą" laskę... |
...a tok myślenia House'a przebiegł w totalnie przeciwnym kierunku
Este napisał: | *szczegółowe komentowanie ery odpuszczam, bo siem wstydzem*
(ta, a ty "na pewno" w to 'wstydzenie się' uwierzysz ) |
jaaasne, że uwierzyłam uwierzyłabym nawet, gdybyś powiedziała, że zamknęłaś oczy i przewinęłaś stronę z tym homoerotycznym bezeceństwem
Este napisał: | Mam nadzieję, że chłopaki nie będą czekać z kolejnym razem do następnego Halloween. |
kto wie... może zachowają wstrzemięźliwość, bo podobno im rzadziej, tym większa przyjemność
***
Muniashek, dziękuję bardzo za uwielbienie i za umocnienie mojej wiary w dar przekonywania i za uroczy koment
***
vic, a gdybym powiedziała, że rok temu zakończenie miało być bez ery, tylko z samym kissem jakimś?
vic napisał: | Wybacz, nie mogłam się powstrymać, ale od razu nasuwa się pytanie 'której laski?' |
do wyboru, do koloru najwyraźniej chłopaki też rozumieli to w różny sposób
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: I share my world with no one else. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:33, 06 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | vic, a gdybym powiedziała, że rok temu zakończenie miało być bez ery, tylko z samym kissem jakimś? |
Żartujesz? Omg. Poważnie miało się zakończyć tylko kissem?
...
No cóż. Dobrze, że trzeba było czekać rok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:16, 08 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Fik jest świetny zastanawia mnie tylko jedna rzecz dlaczego chyba w każdym fiku, który przeczytalam o miłości Wilsona i House, to zawsze Jimmi zdaje sobie sprawe, ze go kocha i walczy a nie na odwrot?
tylko tak podpytuje poniewaz sama bym sie nie podjela chyba napisania fika na ten temat. Nie wiem dlaczego, chodz fik jest po prostu wspanialy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marysiaaa
Proktolog
Dołączył: 08 Paź 2009
Posty: 3329
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:22, 08 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | – Ty sukin... – wysyczał przez zaciśnięte zęby, ale Wilson przerwał mu, unosząc pojednawczo dłoń.
– Możemy odłożyć na później omawianie mojego drzewa genealogicznego? |
pełne humoru
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Nie 16:41, 08 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Jak zwykle fic powalający z nóg! I od razu wiadomo czyjego autorstwa!
Warto było czekać ten rok[dobra ja czekałam mniej ] dla takiego cuda! Zwłaszcza jeżeli miało się tylko na całusie zakończyć!
Weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 3:42, 09 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
NiEtYkAlNa napisał: | dlaczego chyba w każdym fiku, który przeczytalam o miłości Wilsona i House, to zawsze Jimmi zdaje sobie sprawe, ze go kocha i walczy a nie na odwrot? |
faktycznie, fiki o Wilsonie, który pierwszy zdaje sobie sprawę, że kocha House'a i postanawia coś z tym zrobić, zdecydowanie przeważają. No cóż, powody tego mogą być różne, a najprostszy z nich to ten, że właśnie Wilson jest bardziej uczuciowy (przynajmniej tak to wygląda na pierwszy rzut oka) i skłonny do zaryzykowania w tej materii, natomiast House woli zadowalać się tym, co ma i być może nie do końca wierzy w miłość... Okej, marne to moje wyjaśnienie, ale mój mózg odmawia współpracy przy wymyślaniu lepszego
Podrzucam linki do ficzków, w których to House wykonuje pierwszy krok:
http://www.housemd.fora.pl/hilson,22/fics-sekrety-obserwujac-wilsona-house-in-love-x,2361.html
http://www.housemd.fora.pl/hilson,22/romantyczne-mini-fiki-9-9,1250.html (ten pierwszy mini-fik)
a poza tym - dziękuję za uznanie
***
marysiaaa, Agusss - dzięki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:23, 09 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Wielkie dzieki Za linki, sprawilas mi wiekla radosc.
Twoje fiki czyta się naprawdę pożerając wręcz tekst i ciągle chce się jeszcze.
Super sie czyta jak Wilson zabawnie wprowadza House'a w scęnę "łóżkową", w innym Twoim fiku z zapartym tchem czytałam jak Wilson w hotelu "wprowdzał" niemalze przerazonego House do lozka. Ciekawe, jak by to bylo gdyby to House zapoznawal niepewnego Wilsona z sytuacja. Gdyby wlasnie to on wystepowal w roli, odwrotnej to wyzej wymienionej.
Podziwiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pon 16:41, 09 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:45, 10 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Cała przyjemność po mojej stronie
Coś mi się kołacze po głowie, że na forum błąkają się jeszcze jakieś fiki z zakochanym House'em, ale to już nie moje
Jeśli mówisz o "One Step Closer Away", to House tam był naprawdę przerażony. Na szczęście Wilson wiedział, co zrobić, żeby House nie żałował swojej decyzji
A propos "niepewnego Wilsona"... http://www.housemd.fora.pl/hilson,22/tzw-koci-fik-era-heyah-orange-plus-d,1353-50.html#55700 - Akcja dzieje się w tym rozdziale, ale polecam całego fika. Jest taaaki sweet
Szkoda, że język polski jest taki beznadziejny, jeśli chodzi o pisanie scen erotycznych, bo mogłabym zarzucić ten dział bardzo wspaniałymi fikami
Buziaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 4:51, 10 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Tobą w stu procentach, język polski ma albo typowo medyczne albo wulgarne określenie intymnych części ciała, niestety.
Ale cieszę się, że mimo wszystko są ludzie, którzy potrafią ładnie przetłumaczyć i napisać fic, który jest przyjemny dla oczu. Gratuluję tłumaczeń, jesteś świetna, i na pewno też w swoje tłumaczenia wkładasz cząstkę siebie. Nie czytam oryginałów choć znam angielski.
Bo to co czytam tutaj daje mi pełną satysfakcję
Jestem tu od niedawna i prawdę mówiąc uwielbiam House'a, ale nigdy do końca nie wybrałam "specjalizacji" nie wiem czy byłam za Huddy czy Hameron, ale teraz widzę, że jednak przemawia do mnie najbardziej Hilson. Gratuluję, to za Twoją sprawą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dziaga
Endokrynolog
Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:48, 18 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Takie wątki jak, pijany Wilson albo pijany House, często pojawiają się w tekstach tego typu co jest trochę przereklamowane jednak fajnie przedstawiłaś tło akcji jako Hallowenn.
Co do samego stosunku to myślę, że wyszło całkiem nieźle. Podobało mi się jak opisywałaś wszystko po kolei, bez pośpiechu każda część ciała i garderoby ma tutaj swój udział co jest seksi
Ogólnie mówiąc, podobało mi się. Nie jest to nic wielkiego ale akurat miałam ochotę na takiego Hilsonka ;pp
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:27, 19 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
NiEtYkAlNa napisał: | Ale cieszę się, że mimo wszystko są ludzie, którzy potrafią ładnie przetłumaczyć i napisać fic, który jest przyjemny dla oczu. Gratuluję tłumaczeń, jesteś świetna, i na pewno też w swoje tłumaczenia wkładasz cząstkę siebie. Nie czytam oryginałów choć znam angielski.
Bo to co czytam tutaj daje mi pełną satysfakcję |
Staram się jak mogę, żeby było przyjemnie i przede wszystkim - romantycznie. Tanie porno to sobie może uprawiać Shore na swoim podwórku
Dziękuję bardzo Żeby mi tylko tych "cząstek mnie" nie zabrakło, bo wtedy będę musiała odejść na emeryturę
I oryginałów też nie czytuję. Chyba że coś mi bardzo podpadnie, albo zaintryguje. Bo takie monotonne porównywanie czyjegoś tłumaczenia z oryginałem zabija przyjemność czytania
NiEtYkAlNa napisał: | teraz widzę, że jednak przemawia do mnie najbardziej Hilson. Gratuluję, to za Twoją sprawą |
jakże jestem szczęśliwa, że to słyszę Może niedługo spłacę swój dług wobec ludzi, którzy zrobili Hilsonkę ze mnie
***
Dziaga napisał: | Takie wątki jak, pijany Wilson albo pijany House, często pojawiają się w tekstach tego typu co jest trochę przereklamowane jednak fajnie przedstawiłaś tło akcji jako Hallowenn. |
żal to mówić, ale suma pomysłów na fiki jest skończona, a chłopaki robili to chyba równie często po pijaku, co na trzeźwo Prawdę mówiąc, jeśli dostaniemy wreszcie Hilsona w serialu, to też obstawiam, że stanie się to przypadkiem po kilku kolejkach
well... jeżeli widzę Hilsona zestawionego z "trick or treat" to tylko jeden wynik mi się nasuwa
Dziaga napisał: | każda część ciała i garderoby ma tutaj swój udział co jest seksi |
byłoby bardziej seksi, gdyby pod ręką znalazło się kilka zabłąkanych krawatów Ale to może następnym razem
...
cieszę się, że się podobało. takie fiki to jednak nie do końca moja działka i nie zakładałam "niczego wielkiego" po tym fiku. ot, taki mały eksperymencik jako przerywnik w poganianiu korników do pisania Gimme
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 1:30, 19 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: |
Prawdę mówiąc, jeśli dostaniemy wreszcie Hilsona w serialu, to też obstawiam, że stanie się to przypadkiem po kilku kolejkach |
Richie myślisz, że to możliwe? Ja się kiedyś nad tym zastanawiałam
Richie117 napisał: | cieszę się, że się podobało. takie fiki to jednak nie do końca moja działka i nie zakładałam "niczego wielkiego" po tym fiku. ot, taki mały eksperymencik jako przerywnik w poganianiu korników do pisania Gimme |
Gimme jest świetne, jestem w połowie, ale przy One Step... wysiadam
Wspomniałaś kiedyś o fiku o zgwałconym Housie <lol> [to możliwe]? :d
Będziesz tłumaczyć? [/b]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:17, 20 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Myślę, że Hilson jest możliwy - jeśli tylko DS zechce w końcu wykorzystać chemię i potencjał, jaki kryje się w chłopakach, zamiast brnąć w to pokręcone Huddy
NiEtYkAlNa napisał: | Wspomniałaś kiedyś o fiku o zgwałconym Housie <lol> [to możliwe]? :d
Będziesz tłumaczyć? |
Wątpisz w możliwość zgwałcenia House'a czy w istnienie takiego fika?
Jeśli masz na myśli fika "Used", to nie będę go tłumaczyć. Początek był całkiem niezły, ale potem zaczęło robić się nudno (a na dodatek od chwili, kiedy Cuddy się wmieszała, House wolał jej towarzystwo od towarzystwa Wilsona ). Sam koniec był zaś taki beznadziejny, że nawet nie zauważyłam, że to już faktycznie koniec. Eh
Ale mam pod ręką jeszcze jednego fika o zgwałconym House'ie Nie jest szczególnie porywający, ale kończy się Hilsonem Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się za niego zabrać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manett
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Lip 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far Away ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:45, 27 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Kocham, kocham, kocham to opowiadanie !!!!!! I kocham Ciebie za te Hilsonki +18
już chyba 3 raz czytam to po. i nie mam dość.
Życzę weny hilsonowej +18
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:28, 31 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Awww, Manett, pochlebiasz mi
Moje zue serduszko cieszy się ze sprowadzenia kolejnej niewinnej osoby na drogę zuaaaa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manett
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Lip 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far Away ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:53, 02 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Awww, Manett, pochlebiasz mi
Moje zue serduszko cieszy się ze sprowadzenia kolejnej niewinnej osoby na drogę zuaaaa |
a żebyś wiedziała, że to przez Ciebie ( dzięki Tobie) się wsysłam na zÓą drogę Hilsonową... awww nie żałuję, WENA !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 3:18, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Bosh, ten fic zasługuje na porządny komentarz, znowu go czytałam iiii... wrażenia nie osłabły ani trochę
Nitka napisał: | Fik jest świetny
...sama bym się nie podjęła chyba napisania fika na ten temat. Nie wiem dlaczego, choć fik jest po prostu wspaniały |
Yeah Już wy [Hilsonki, na czele z Tobą i Jakąśtam, Richie] mnie wyszkoliłyście haha!
Richie napisał: | Z jednej strony strony dzieciaki, pukające co pięć minut do drzwi, były niesamowicie irytujące. Z drugiej strony, możliwość straszenia ich... |
Taa, House by sobie tego nie odpuści
Cytat: | w kierunku chłopca, przebranego prawdopodobnie za Luke'a Skywalkera. |
O, mam przebranie dla Jimmy'ego
Cytat: | dokończyć miskę cukierków, w które zaopatrzył go Wilson, powtarzając przy tym, że ma je rozdać dzieciom |
Jak zwykle
Cytat: | z laską przygotowaną do zadania nokautującego ciosu |
Damn, jak on mógł, chciał nam "ubić" Wilsonka
Cytat: | – Możemy odłożyć na później omawianie mojego drzewa genealogicznego? |
Cytat: | Pod jego nieobecność diagnosta uporał się ze sprawiedliwym – w jego mniemaniu – podziałem jedzenia i alkoholu |
Taa, Jimmy'emu łyżeczkę klusków, a dla mnie reszta
Cytat: | że silne ramiona przyciągnęły go do ciała drugiego mężczyzny |
Ależ to musiało seksownie wygladać
Cytat: | zdążyli powrócić do przerwanej lekcji wzajemnej anatomii |
bosh, a ja tu fizjologię na exam miałam męczyć
Cytat: | przyzwalając mu na wszystko, na co przyjdzie mu ochota |
Zrób z nim co zechcesz, Jimmy Gaaaad, zamiast bacik najpierw wpisałam biczyk
Cytat: | Wilson ułamek sekundy później, wydając nieartykułowany jęk. |
Niech mi to ktoś wyartykułuje
Cytat: | Wilson mruknął coś niezrozumiałego. |
O patrz! znowu
Ja chcę część drugą, pohallowen'owy poranek
Pięknie napisane, do tego fica będę miała sentyment, Richie
Dzięki niemu się przyłączyłam do Hilsonek *power*
Nitka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Czw 3:22, 25 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:59, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nitka napisał: | Już wy [Hilsonki, na czele z Tobą i Jakąśtam, Richie] mnie wyszkoliłyście |
od tego tu jesteśmy
Nitka napisał: | Damn, jak on mógł, chciał nam "ubić" Wilsonka |
a zwłaszcza tą drewnianą laską
Nitka napisał: | bosh, a ja tu fizjologię na exam miałam męczyć |
zawsze możesz powiedzieć, że przygotowałaś się tylko z męskiej anatomii
Nitka napisał: | Gaaaad, zamiast bacik najpierw wpisałam biczyk |
YOU PERV!!!
Nitka napisał: | Niech mi to ktoś wyartykułuje |
po angielsku może by się i dało
Nitka napisał: | Ja chcę część drugą, pohallowen'owy poranek |
tjaaa... może za rok
Nitka napisał: | Pięknie napisane, do tego fica będę miała sentyment, Richie |
to ja już mam do niego sentyment jak do wszystkich tforów, które przemieniły jakąś niewinną osóbkę z zuą Hilsonkę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|